ARTYKUŁY

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1990.04/06 R.58 Nr2

Czas czytania: ok. 18 min.

STANISŁAW KOWALSKI

UNIWERSYTET POZNAŃSKI OKRESU MIĘDZYWOJENNEGO W ŚWIETLE WSPOMNIEŃ MAGISTRANTA I DOKTORANTA

Część druga

Moja biografia studenta mieściła się w ramach trzech rektoratów: Grochmalickiego (2 lata), Niezabitowskiego (1), Kasznicy (pierwszy rok dwuletniej kadencji). W pierwszych latach studiów dojeżdżałem na zajęcia z rodzinnej miejscowości (korzystając z przysługującego mi, jako synowi robotnika kolejowego, biletu bezpłatnego), przy pobieraniu w trzecim z tych lat państwowego stypendium w wysokości 50 zł miesięcznie. W czwartym roku studiów, rozpoczętym tuż po zakończeniu Powszechnej Wystawy Krajowej, na której pracowałem w charakterze informatora (w pawilonie Oświaty Dorosłych) na etacie nauczyciela szkół średnich, korzystałem z udzielonego mi przez Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego dwuletniego urlopu na studia pedagogiczne (na etacie nauczyciela zakładów kształcenia nauczycieli Seminarium Nauczycielskiego w Kcyni), przy czym po wyczerpaniu pierwszego roku tego urlopu do osiągnięcia absolutorium, z rokiem szkolnym 1930/1931 objąłem stanowisko czynnego nauczyciela przedmiotów pedagogicznych w Seminarium Nauczycielskim w Rawiczu *. Oto jak przystąpiłem do realizacji swoich studiów. Odpowiednio do Spisu Wykładów na rok 1926/1927, dostosowanego do przepisów magi

1 Prof. J axa- Bykowski radził mi wykorzystać drugi rok urlopu na studia zagraniczne. Jednak naczelnik Wydziału Kształcenia Nauczycieli w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego zaproponował, abym ze względu na aktualny niedobór kwalifikowanych pedagogów objął stanowisko nauczyciela w Seminarium Nauczycielskim w Rawiczu, z tym, że po pewnym czasie będę mógł wrócić do sprawy wyjazdu za granicę dla pogłębienia studiów. Przystałem na tę propozycję i dotąd zdumiewa mnie to, że uległszy "smakowi" zawodu nauczycielskiego i pierwszych prób "roboty" naukowej, nigdy nie zrealizowałem tego zamiaru. N a marginesie: we wrześniu 1929 r. stałem się "bogaczem". Zainkasowałem bowiem podwójne pobory nauczycielskie: pierwszą wypłatę z etatu w Seminarium Nauczycielskim w Kcyni i ostatnią z Powszechnej Wystawy Krajowej. Wątpiąc, czy nie wszedłem wskutek tego w kolizję z prawem, zgłosiłem się do wizytatora Kuratorium Szkolnego w Poznaniu. Ten jednak uspokoił mnie stwierdzając, że pobory za pracę na pewuce pochodzą ze specjalnych kredytów. Jednak na wszelki wypadek kwotę odpowiadającą wysokości jednej z dwóch równych wypłat przechowywałem przez kilka rriiesięcy na swym koncie.

Stanislaw Kowalski

Prof. dr Stefan Błachowski, organizator Katedry i Zakładu Psychologii i Pedagogiki U niwersytetu Poznańskiego, dyrektor Instytutu Psychologii, dziekan Wydziału Humanistycznego w latach 1934 - 1937sterskich, postanowiłem rozpocząć natychmiast od tych z wpisanych do indeksu zajęć, które były najbardziej istotne dla pierwszego roku pedagogiki, mianowicie od wykładów z pedagogiki i psychologii oraz proseminarium pedagogicznego i ćwiczeń dla początkujących z psychologii. W ogłoszonych terminach odbywania się tych zajęć stawiałem się w salkach pedagogiki i psychologii w Collegium Iuridicum. W ich urządzeniu wyróżniały się podręczne biblioteki każdego z zakładów, chociaż - jak się niebawem przekonałem - dostępne były dla studentów obu kierunków: pedagogiki i psychologii. Szczególnie zaś w Seminarium Pedagogicznym zainteresowały mnie, rozłożone zgodnie z - jak się później przekonałem - powszechnie przyjętą w Uniwersytecie praktyką po czterech brzegach stołu, bieżące egzemplarze kilkudziesięciu czasopism dla dorj'wczego korzystania na miejscu przez studentów. W czasie zajęć poznawałem kolegów z mojego rocznika, przede wszystkim jednak poznałem czołowych profesorów; najpierw prowadzącego zrazu zastępczo zajęcia z pedagogiki Stefana Błachowskiego. Wywodził się on ze słynnej szkoły Kazimierza Twardowskiego. Po studiach w zakresie filozofii i psychologii na Uniwersytecie Lwowskim, pogłębionych w Wiedniu i Getyndze (w szkole Georga E. Mullera), uzyskał doktorat. V Z kolei po habilitacji na Uniwersytecie Lwowskim, w roku 1919 objął na Uniwersytecie Poznańskim stanowisko docenta oraz funkcję organizatora Katedry i Zakładu Psychologu i Pedagogiki Eksperymentalnej, zdobywając już w tym roku tytuł profesora nadzwyczajnego, a w roku 1921 - profesora zwyczajnego.

Z kolei poznałem Ludwika Jaxę-Bykowskiego, który przybył na Uniwersytet Poznański także ze Lwowa, lecz dopiero w 1926 r., po przeprowadzeniu habilitacji. Przejął tu Katedrę Pedagogiki i już w roku 1927 zdobył tytuł profesora zwyczajnego. W Seminarium Pedagogicznym zetknąłem się z mgrem Marianem, Wachowskim, który zajmował jedyne w Katedrze stanowisko pracownika pomocniczego i, jak wcześnie się zorientowałem, przygotowywał rozprawę doktorską. Po doktoracie, z rokiem 1930, zrezygnował z tego stanowiska na rzecz mojego o rok młodszego kolegi, studenta III roku Tadeusza Zaworskiego. N a pierwszych ćwiczeniach psychologicznych spotkałem zaś, ku wielkiej niespodziance i radości, dra Adama Wiegnera, który po zdobyciu stopnia doktora filozofii na Uniwersytecie Jagiellońskim (w 1923 r.) był przez dwa lata moim nauczycielem w gimnazjum trzemeszeńskim. Zorientowawszy się co do doniosłości dla początków studiów pedagogicznych filozofii ścisłej, zacząłem słuchać wykładów z filozofii u profe

25'

Prof. dr Ludwik Jaxa-Bykowski, kierownik Katedry Pedagogiki U niwersytetu Poznańskiego, dziekan Wydziału Humanistycznego w latach akademickich \ 1929/1930' i 1932/1933

Stanislaw Kowalski

sorów Michała Sobeskiego - jednego z założycieli Uniwersytetu Poznańskiego, wybitnego specjalisty w zakresie filozofii i psychologii estetyki oraz Władysława Mieczysława Kozłowskiego - głośnego filozofa o orientacji materialistycznej ze studiami przyrodniczo-filozoficznymi i stażem naukowym w uniwersytetach krajowych (w Warszawie i Lwowie) oraz zagranicznych (w Kijowie, Brukseli, Genewie i Paryżu). Od 1919 r. Kozłowski był na Uniwersytecie Poznańskim zastępcą profesora, profesorem nadzwyczajnym (1920), profesorem zwyczajnym (1921), organizatorem i kierownikiem Katedry Teorii i Metodologii Nauk Przyrodniczych. Rozpoczynając studia w zakresie pedagogiki, nie gubiłem z pola widzenia drugiego zgłoszonego przedmiotu - filologii polskiej, acz pozostawiałem go na dalszym planie, aby podjąć właściwe decyzje w miarę postępu moich studiów podstawowych. Wszakże zgodnie z moimi zainteresowaniami językowymi - przy respekcie ale i lęku wobec ogromu literatury - zaryzykowałem podjęcie wstępnej próby w dziale językoznawczym filologii polskiej. Wybrałem lubianego przez studentów, "niegroźnego" absolwenta językoznawstwa słowiańskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego, zastępcę profesora oraz kierownika Katedry Filologii Polskiej i Słowiańskiej na Uniwersytecie Poznańskim, po habilitacji w 1927 r. (od roku 1929 prof. nadzwyczajny, od 1934 prof. zwyczajny), dra Edwarda Klicha i zacząłem uczęszczać na jego wykłady oraz proseminaria. Stale jednak śladem startujących językoznawczych "gwiazd", przede wszystkim Ludwika Zabrockiego - pociągały mnie sylwetki olbrzymów językoznawstwa polskiego: profesorów Mikołaja Rudnickiego i Henryka Ułaszyna.

Taki był mój początek i takie refleksje nad nim. Niebawem udało mi się zdobyć egzemplarz broszury dra Tadeusza Czeżowskiego Zbiór ustaw i rOzPorządzeń o studiach uniwersyteckich, której posiadanie pozwoliło / mi opracować optymalny, perspektywiczny plan moich studiów. U stawa o szkołach akademickich i oparte na niej Rozporządzenie zakładały przede wszystkim indywidualne organizowanie sobie przez studenta, z trymestru na trymestr lub z roku na rok, swoich studiów. Dotyczyło to - przy pewnych zajęciach obligatoryjnych - częściowego wyboru dyscyplin lub ich dziedzin oraz odpowiadających im ćwiczeń, proseminariów i seminariów, z zakresu których zdanie egzaminu lub kolokwium, bądź zaliczenie czynnego udziału, stanowiły warunek dopuszczenia -ch kontynuowania studiów w następnym trymestrze lub roku.

Do indeksu można było wpisywać dowolną liczbę wykładów, ćwiczeń, proseminariów lub seminariów objętych spisem wykładów, z tym jednak, że wpis winien był zawierać zajęcia obowiązkowe lub fakultatywne, przewidziane dla magisterium wybranego kierunku studiów, oraz że łączna

ilość godzin na każdy trymestr winna wynosić co najmniej dziesięć tygodniowo. Co się tyczy wykładów, ćwiczeń, proseminariów i seminariów prowadzonych przez kilku profesorów, student miał prawo wybrać jednego z nich, preferowanego np. ze względu na nachylenie specjalistyczne prowadzonego przedmiotu, sposób wykładania lub prowadzenia zajęcia, popularność itp. Odnosiło się to również do egzaminatorów, których kompetencje oraz zasady studenckiego wyboru były, w przypadkach wątpliwych, określane przez uchwałę Rady Wydziału. W odniesieniu do studiów pedagogicznych, dla optymalnie sprawnego studiowania i ukończenia nauki w ciągu czterech lat, trzeba było zaplanować zajęcia pod kątem egzaminów przewidzianych w Rozporządzeniu. W wyniku uświadomienia sobie uwarunkowań między egzaminami i odpowiednio zaliczenia czynnego udziału w ćwicz.eniach, proseminariach i seminariach, stwierdziłem, że mój start w pedagogice i psychologii wraz z dodatkowymi wykładami z filozofii był prawidłowy i że wymagał tylko dopracowania perspektywicznego planu studiów oraz jego realizacji przy ciągłej kontroli i korekcie. Przewidywałem, że przy maksymalnym wysiłku będę mógł pod koniec trzeciego roku podjąć temat pracy magisterskiej i przystąpić do egzaminu magisterskiego z końcem czwartego roku studiów. Sprawę kontynuowania studiów w zakresie filologii polskiej postanowiłem regulować odpowiednio do postępów w realizacji tego planu. Z wykładów filozoficznych - pierwszy, prof. Sobeskiego, ukierunkowany tak co do treści jak i porywającego wyrazu na estetykę, harmonizował z zainteresowaniami psychologią sztuki, zwłaszcza malarstwa i muzyki, prof. Błachowskiego; drugi natomiast - prof. Kozłowskiego, kojarzył się w studenckim uproszczeniu z przyrodniczymi podstawami pedagogiki prof. Jaxy-Bykowskiego, otwierał wszakże problemy dotyczące zbieżności jak i rozbieżności filozofii przyrody i jakby jej wyższej warstwy zjawisk społecznych. Zauważyłem to w szczególności, gdy profesor w wykładzie z zakresu filozofii starożytnej zaszokował mnie śmiałym i realistycznym wskazaniem na analogię filozofii oraz ról społecznych Chrystusa i Sokratesa. Dużo później zauważyłem zaś, że w filozofii Kozłowskiego zaznaczyła się droga ku socjologii. Wczesne doznania w tym względzie nie miały wszakże wpływu na "znalezienie" socjologii, która niebawem zaczęła konsekwentnie opanowywać plan moich studiów pedagogicznych, i na to, że głównym przedmiotem ich odniesienia stał się trzeci z moich głównych profesorów - Florian Znaniecki ze swoją socjologią.

Stanislaw Kowalski

Prof. dr Florian Znaniecki, organizator Katedry Filozofii Kultury i Socjologii U niwersytetu Poznańskiego I

UHK

Profesora Znanieckiego dostrzegłem - i zgromadziłem o nim w kręgach koleżeńskich dużo frapujących informacji - już w pierwszym roku studiów. W drugim roku zacząłem uczęszczać na jego wykłady oraz na ćwiczenia dla początkujących na temat problematyki narodu. W trzecim zaś, poza sporadycznym słuchaniem wykładów, uczestniczyłem w seminarium dla początkujących z głównym problemem dążności społecznych. , Cwiczenia i seminaria odbywały się w lokalu seminaryjnym socjologii, który wówczas, aż do przeniesienia (w 1934 r.) katedry i seminarium do Collegium Maius, mieścił się w Collegium Minus. Również tu, podobnie jak w salce seminarium pedagogicznego, mieściła się znaczna biblioteka z porozkładanymi po brzegach stołu naj nowszymi numerami czasopism. Uderzające było od razu, że tamten stół prezentował, oprócz czasopism czysto pedagogicznych, również szereg pozycji z pogranicza pedagogiki i innych dyscyplin (medycyny, wychowania fizycznego, higieny wychowawczej itp.); ten natomiast, obejmując czasopisma z socjologii ogólnej oraz jej podstawowych dziedzin lub kierunków, w znacznej mierze zajęty był przez periodyki obcojęzyczne, zwłaszcza amerykańskie i angielskie, wśród których można było znaleźć bodaj wszystkie wychodzące w tych krajach pozycje z zakresu socjologii wychowania. Dla moich potrzeb obie te biblioteki świetnie się uzupełniały. Pragnęstwierdzić, że dzięki temu cennemu zwyczajowi zbliżania czasopism do studenta przez seminaria uniwersyteckie - w okresie moich studiów magisterskich orientowałem się na bieżąco w zawartości czasopism w wyższym stopniu niż później, w okresie kariery pracownika naukowego. Wyczerpujące dojeżdżanie na zajęcia z prowincji wymagało skupienia udziału w nich w kilku dniach tygodnia. Skupienie takie utrudniało jednak koordynację udziału w zajęciach socjologicznych i zajęciach obowiązujących w zakresie przedmiotu głównego. Stąd w tych pierwszych uczestniczyłem w niektórych trymestrach raczej dorywczo, co nie miało jednak w zasadzie ujemnego wpływu na efektywność moich studiów socjologicznych. Przedmiotem każdorazowych zajęć były bowiem dość swobodnie podejmowane w formie dyskusji tematy dotyczące głównego problemu, orientowane przez profesora na aktualny bieg jego własnej twórczości naukowej. W ten sposób profesor, rozwijając z grupą studentów, z zajęcia na zajęcie, przyjęty na dany trymestr lub rok problem główny, poszukiwał na oczach uczniów lub przy ich udziale rozwiązań nurtujących jego samego problemów lub precyzował odnośne pojęcia socjologiczne. Dzięki temu zajęcia wprowadzały studentów w istotę procesu twórczego, przyswajały im swoiste znamiona "myślenia socjologicznego", uczyły percypowania lub twórczego formułowania pojęć socjologicznych. W okresie mojego udziału (1927/1928) w ćwiczeniach z głównym problemem socjologii narodu - przedmiotem dyskusji były pojęcia: grupy społecznej, stosunku społecznego, środowiska społecznego, środowiska wychowawczego, społeczeństwa (m.in. w odniesieniu do jego funkcjonowania wychowawczego). Pojęcia te nurtowały Znanieckiego, pracującego właśnie nad "socjologią wychowania", co uwieńczone zostało wydaniem pod koniec moich studiów (1928 -1930) słynnego dwutomowego dzieła. W drugim roku mojego uczestnictwa w seminarium socjologicznym dla początkujących głównym tematem był problem dążeń społecznych, a przedmiot dyskusji stanowiły zagadnienia relacji socjologii do psychologii, w szczególności pojęcie dążeń społecznych i koncepcja tzw. czterech żądz, zastosowana przez Znanieckiego w monumentalnym dziele Chłop polski w Europie i Ameryce. Aktualnie stanowiła ona przedmiot zainteresowań Znanieckiego w związku z jego zamiarem stworzenia systemu psychologii społecznej jako ogniwa pośredniego między socjologią a psychologią ogólną w ramach szerszego systemu nauk społecznych. Zajęcia prowadzone w taki sposób orientowały studentów co do dotychczasowych osiągnięć, jak i dalszych zamiarów badawczych profesora. Informowały, zachęcały do czytania, budziły oczekiwania na przyszłe dzieła. Podczas dwuletniego uczestnictwa w zajęciach przesunęła się w mojej

Stanisław Kowalski

świadomości historia organizowania i działalności naukowej Instytutu Socjologicznego; udziału w niej czołowych uczniów Znanieckiego oraz współpracy moich profesorów z kierunku pedagogiki - oprócz W. Sobeskiego - Jaxy-Rykowskiego i Błachowskiego; szczególnego ożywienia działalności Instytutu w zakresie gromadzenia i metodologicznej analizy autobiografi jako materiałów socjologicznych; zaskakująco pomyślnych wyników pierwszego konkursu na życiorys własny robotnika i szerokiego oddźwięku opublikowanej autobiografii Władysława Berkana (1924) oraz przygotowywanej do opublikowania autobiografii Jakóba Wojciechowskiego. W związku z tym, do świadomości nas młodszych docierały sylwetki czołowych uczniów Znanieckiego - uczestników seminarium dla starszych bądź posiedzeń naukowych Instytutu Socjologicznego. Poza uczniami najwybitniejszymi - Tadeuszem Szczurkiewiczem jako naj starszym i Józefem Chałasińskim jako jednym z najmłodszych, byli to wybijający się doktoranci: ks. Walerian Adamski - łączący studia w zakresie psychologii i socjologii z wybitnym zaangażowaniem w ruchu młodzieżowym (od Powstania Wielkopolskiego), działacz na stanowisku sekretarza Wydziału Szkolnictwa i Oświaty Naczelnej Rady Ludowej, którego budząca żywe zainteresowanie nas młodszych rozprawa doktorska Zarys socjologii stosowanej stała się przedmiotem głośnego w 1927 r. sporu o istotę socjologii między Znanieckim a Czesławem Znamierowskim; Czesław Piotrowski - powszechnie znany w Poznaniu działacz w zakresie szkolnictwa, założyciel i dyrektor popularnego Gimnazjum im. Adama Mickiewicza, znawca i miłośnik młodzieży; znany w Poznaniu ks. Franciszek Mirek, którego Znaniecki wysoko cenił jako dobrze zapowiadającego się socjologa, przygotowywujący rozprawę habilitacyjną na temat "metody socjologicznej" . Spośród młodszych uczniów Znanieckiego pojawiły się w naszej świadomości nazwiska Zygmunta Piotrowskiego, Jerzego Piotrowskiego i in. W okresie tym stwierdziłem również, że do zespołu uczniów Znanieckiego należał przygotowujący rozprawę doktorską z zakresu pedagogiki mój starszy kolega M. Wachowski. Wszystko to stwarzało wzmacniający aspiracje i motywacje twórcze obraz ogromnego ruchu naukowego, tętniącego w szczupłym pomieszczeniu w Collegium Minus. W ruchu tym zaznaczały się swoiste prawidłowości, dostrzegane przeze mnie niewątpliwie w sposób uproszczony wskutek nie dość ciągłego uczestnictwa. Przede wszystkim względnie nieliczne zespoły studentów, którzy brali wraz ze mną udział w ćwiczeniach i seminarium, nie przypominały grupy seminaryjnej z 1926/1927 r., przedstawionej na zdjęciu zamieszczonym w monografii Zygmunta Dulczew

skiego 2 . Grupa ta skupiała najbardziej zaawansowanych uczniów profesora, w różnym wieku, z różnym wykształceniem specjalistycznym, o różnej pozycji społecznej. Przy żywym nurcie napływających o jej uczestnikach informacji, nikła była możliwość bezpośredniego z nimi kontaktu. Według moich spostrzeżeń, bliskie kontakty rozwijały się raczej w grupie starszych, mało dostrzegalne były zaś między starszymi a młodszymi. , Swiadomość młodszych o nich była rodzajem mitu "wschodzących gwiazd", budzących podziw i chęć naśladownictwa. Co więcej, mało dostrzegalne były też - może wyjątkowo dla mnie - trwalsze kontakty w obrębie zespołów młodszych (nie zapamiętałem nazwiska żadnego kolegi z tych zespołów). W moim przekonaniu, ponad wszelkimi kontaktami dominowała sieć indywidualnych stosunków między poszczególnymi studentami a mistrzem, które rozwijały się w zależności od wkładu ucznia. Osobiście byłem świadom, jak dużo biorę, a mało wkładam. W zasadzie nie wyróżniałem się w zespole. Raz tylko spróbowałem znaczniejszej samodzielności. Było to, gdy profesor zlecił mi przygotowanie na seminarium (1928/1929) referatu na temat żądzy uznania w grupie młodzieży. Na podstawie danych z obserwacji potocznej, odważyłem się poszerzyć koncepcję profesora - przyjmującą, że żądza uznania jest jedną z istotnych cech świadomości grupowej - z grup młodzieżowych na młodzieżowe klasy wieku. Wzbudziłem tym zainteresowanie profesora, który do mojej próby ustosunkował się z pełną powagą, aczkolwiek orientowałem się już, w jaki sposób rozbudzał on zainteresowania i samodzielność myślenia swoich uczniów. Pod koniec roku akademickiego 1928/1929, tuż przed mającą się odbyć uroczystością dziesięciolecia pracy naukowej Znanieckiego na Uniwersytecie Poznańskim, zaskoczyła mnie przekazana mi przez dra Wachowskiego propozycja włączenia się do zespołu uczniów organizujących uroczystość. Znalazłem się więc jako najmłodszy (student III roku) wśród uczniów naj starszych, najpierw na uroczystości w małej auli (4 V 1929), a później, wieczorem tego dnia, na osobiste zaproszenie jubilata, na przyjęciu towarzyskim w jego mieszkaniu. Trudno mi opisać uczucia, jakie wywołało we mnie to zaszczytne, ale jakże zobowiązujące wyróżnienie, jakie miało ono istotne znaczenie w mojej biografii naukowej - wszedłem przecież oficjalnie do grona uczniów F. Znanieckiego. Gdy obecnie stawiam sobie pytanie, jak to się stało, dochodzę do przekonania, że mogło to być tylko wypadkową szeregu drobnych, nie zawsze uświadomionych sobie sukcesów w dwóch Zakładach: Socjologii i Pedagogiki oraz że wielkie ryzyko ich "podsumowania" w tej formie podjął właśnie co dopiero promowany doktor Wachowski. 1 Z. D u l c z e w s ki: Florian Znaniecki, Zycie i dzieło. Poznań 11984, s. 231

Stanisław Kowalski

W miarę, jak wzmacniało się u mnie przeświadczenie, że w socjologii .znalazłem właściwy przedmiot odniesienia pedagogiki, dojrzewało postanowienie zrezygnowania z kontynuacji studiów w zakresie filologii polskiej. Zanim jednak podjąłem w tej sprawie ostateczną decyzję, zdążyłem złożyć dwa egzaminy językoznawcze - z gramatyki opisowej języka polskiego oraz z języka starocerkiewno-słowiańskiego. Zdążyłem nawet odbyć, jako pierwszy krok w zakresie literatury, proseminarium z historii literatury polskiej u zastępcy prof. Romana Pollaka. Ostatecznie więc zrezygnowałem z kontynuowania studiów u dwóch wybitnych specjalistów-językoznawco w, jak również u imponujących mi dwóch czołowych profesorów literatury polskiej - Stanisława Dobrzyckiego i Tadeusza Grabowskiego. Po podjęciu ostatecznej decyzji co do tej rezygnacji, skoncentrowałem się na przygotowaniu do egzaminu szczegółowego z zakresu pedagogiki i dydaktyki, jako przedmiotu wybranego zgodnie z wymogiem przepisów magisterskich, oraz do napisania pracy magisterskiej. Sformułowany przez siebie, zorientowany na teorię czynności społecznych F. Znanieckiego, temat pracy magisterskiej CzYnności wychowawcze w organizacjach młodzieżY szkolnej, po przyjęciu przez prof. Jaxę-Bykowskiego, przedstawiłem do akceptacji prof. Znanieckiemu z prośbą o przyjęcie funkcji recenzenta pracy i członka komisji egzaminacyjnej. Akceptację tę i zgodę na moją prośbę otrzymałem. Przygotowanie pracy magisterskiej wymagało badań terenowych, które przeprowadziłem, za rekomendacją prof. Jaxy-Bykowskiego, w jednym z seminariów nauczycielskich woj. poznańskiego. Pozostał mi czwarty rok studiów, który odbywałem mieszkając już w Poznaniu, dzięki otrzymaniu urlopu płatnego na stanowisku nauczyciela seminarium nauczycielskiego. W ciągu tego roku, poza zgromadzeniem materiałów do pracy magisterskiej, złożyłem pomyślnie egzamin szczegółowy, niezbędny do uzyskania absolutorium. Wszakże wskutek absorbującego przez kilka miesięcy zaangażowania na Powszechnej Wystawie Krajowej nie zdołałem zakończyć pracy magisterskiej. Otrzymawszy więc absolutorium, po skonsultowaniu sprawy z profesorami, objąłem z początkiem roku szkolnego 1930/1931, tzn. z drugim rokiem dwuletniej kadencji rektorskiej prof. Kasznicy, stanowisko nauczyciela przedmiotów pedagogicznych w Seminarium Nauczycielskim w Rawiczu i po ukończeniu pracy złożyłem egzamin magisterski w marcu 1931 r., wobec recenzentów i członków komisji profesorów Ludwika J axy - Bykowskiego i Floriana Znanieckiego. .Tak więc zacząłem mój kolejny okres studiów, zorientowany przede wszystkim na socjologię.

Na zakończenie tej części - rzut oka na stan profesury Uniwersytetu Poznańskiego w owym czasie i zasięgu moich studiów (pedagogiki, psychologii, filozofii, filologii polskiej, socjologii), w aspekcie wyżej określonych trzech generacji. W generacji pierwszej było to ośmiu profesorów, wybitnych specjalistów, z poważnym stażem zagranicznym, z reguły członków Polskiej Akademii Umiejętności; w generacji drugiej - trzech, z późniejszym startem na Uniwersytecie Poznańskim, lecz stale zaangażowanych, konsekwentnie awansujących i asymilujących się z generacją pierwszą; w generacji trzeciej - jedenastu, aspirujących do pracy naukowej, z przewagą socjologów, którzy w latach trzydziestych obejmowali niewiele etatów asystenckich, bardzo rzadko stanowiska adiunktów oraz wykładowców na godzinach zleconych, wzmacniając kadrę profesorów i stwarzając potencjalną szansę zastąpienia w przyszłości profesury ustępującej. W ocenie tej szansy, należy wszakże uwzględnić wielkie zróżnicowanie poziomu naukowego tej młodej kadry, które w dalszej perspektywie nie zapewniało kontynuowania działalności Uniwersytetu na poziomie osiągniętym i utrzymanym w okresie międzywojennym. Wymownym "mikrowskaźnikiem" tego jest fakt, że żaden z uczniów Znanieckiego nie zdobył poziomu swego mistrza w tworzeniu teorii naukowej, choć kilku odniosło wybitne sukcesy twórcze na stanowiskach profesorskich w kraju lub za granicą. Wiadomo, że tylko uniwersytety najwybitniejsze w skali międzynarodowej, o bogatych tradycjach, jak nasze krakowski i lwowski, podnosiły stale swój poziom, zaspokajając potrzeby kadrowe własne, a nawet innych uczelni, organizujących się lub mniej rozwiniętych. Te ostatnie natomiast korzystały zawsze lub przejściowo z półśrodków, przede wszystkim z instytucji zastępcy profesora. Odwoływał się do niej w okresie międzywojennym i Uniwersytet Poznański. W okresie powojennym zaś, i to w skali ogólnokrajowej, poziom naukowy naszych szkół wyższych podlega zdominowaniu przez ich ilościowy wzrost, co wyraża się w powszechnie znanej, a zgubnej praktyce angażowania na stanowiska samodzielnych pracowników naukowo-dydaktycznych kandydatów przed zdobyciem habilitacji.

Połowa dwuletniej kadencji rektorskiej prof. Kasznicy rozgraniczała dwa główne okresy rozwoju Uniwersytetu Poznańskiego, względnie spokojnego - choć w trudnych warunkach lat dwudziestych - a zaburzo, nego reformą uczelni z lat trzydziestych. Sciślej mówiąc, było to przejście od występujących pod koniec pierwszego z tych okresów przejawów kryzysu ekonomicznego do znamiennego dla drugiego z nich kryzysu

3 Kronika ffi. Poznania 2/90

Stanisław Kowalskiekonomiczno-politycznego. Przejawem tego przejścia po stronie uczelni było zastąpienie ubolewań nad narastającymi trudnościami ekonomicznymi obroną autonomii nauki i szkół wyższych i protestami przeciw jej . .

ogranIczanIU. W latach dwudziestych, już za rektoratu prof. Grochmalickiego, pojawiło się - jak wynika z przemówienia inauguracyjnego w 1926/1927 r. - w skali krajowej zagadnienie ekonomiki kształcenia wyższego, w ramach ogólnego systemu oświaty. Znamienne było przy tym zaakcentowanie uprawnień i zobowiązań młodzieży, wynikających z autonomii szkół wyższych, będące jakby przejawem nie wyrażonej w słowach wizji przyszłości 3 . Następny zaś rektor, prof. Edward Niezabitowski, sygnalizował w swoim sprawozdaniu zapowiedzi pierwszych ograniczeń budżetowych. Wreszcie kolejny rektor, prof. Stanisław Kasznica, w sprawozdaniu za pierwszy rok swej kadencji stwierdził bezskuteczność ubiegania się o przywrócenie wstrzymanych kredytów, a w sprawozdaniu za rok drugi tej kadencji - zablokowanie kredytów na nowe etaty oraz kompletne załamanie się planu dokonania w Uniwersytecie Poznańskim generalnej translokacji 4 . Dotąd więc jawnym problemem były wzrastające trudności gospodarcze. Dopiero w latach 1931/1932 oraz 1932/1933 (dwunastym i trzynastym roku istnienia Uniwersytetu) pojawił się aspekt polityczny: połączenie wzrastającego kryzysu gospodarczego z apelem do profesury o współpracę nad zachowaniem autonomii uczelni oraz wezwanie mło

3 W apelu do młodzieży, rektor zwrócił uwagę na szkodliwą dla/państwa tragedię społeczną - wizję bezrobocia dla absolwentów" oraz na niebezpieczny pęd do studiów uniwersyteckich bez względu na uzdolnienia, przy braku kadr ze średnim wykształceniem zawodowym. Podkreślił przy tym szczególne obowiązki studen - tów w tej sytuacji - konieczność skupienia się na obranym przedmiocie, a nawet przestrzegał przed "czynnym angażowaniem się publicznie, jeśli to miałoby przysłaniać główne obowiązki" ("Kronika Uniwersytetu Poznańskiego" r. 1927). Ujawnienie problemu ekonomiki studiów i grożącego kryzysu z zatrudnieniem absolwentów wywarło zauważalny wpływ na studentów. Na mnie podziałało ono w takim stopniu, że poruszyłem ten problem na jednym z posiedzeń proseminarium pedagogicznego, wywołując żywą dyskusję. Odtąd studiowałem w niepewności, czy zdobędę po studiach stanowisko nauczycielskie. Dopiero przyznanie mi bezpłatnego urlopu (na etacie nauczyciela) na studia pedagogiczne uwolniło mnie od tej obsesji. Przeszedłszy zaś do zawodu przekonałem się, że kryzys z zatrudnieniem nie dotknął absolwentów nie tylko pedagogiki, lecz również innych kierunków studiów, i to przez cały okres lat trzydziestych. Kontrastowało to z bezrobociem absolwentów seminariów nauczycielskich, którzy z początkiem tego okresu dla zdobycia pracy emigrowali masowo na wschód, zwłaszcza na Wołyń. 4 Drugi rok swojej kadencji rektorskiej prof. S. Kasznica otworzył następującymi słowami: "Otwieram nowy rok akademicki, dwunasty naszego istnienia. Oby Opatrzność pozwoliła nam przeżyć go w pracy owocnej. Oby uchroniła nas od wstrząsów i przesileń". Po sprawozdaniu zaś za ten rok przekazał insygnia władzy ze stwierdzeniem trudnej sytuacji nowego rektora oraz życzeniami jej przezwyciężenia. "Kronika Uniwersytetu Poznańskiego" r. 1932.

dzieży do radykalnej poprawy zaniżonej efektywności studiów, z podkreśleniem wynikających stąd strat dla państwa i społeczeństwa w przemówieniu inauguracyjnym oraz ujawnienie radykalnych cięć budżetowych w sprawozdaniu (1931/1932) rektora Jana Sajdaka; stwierdzenie gotowości krytyki reform w obronie autonomii nauki (w przemówieniu inauguracyjnym) i omówienie przebiegu bezskutecznych protestów przeciwko projektowi nowej Ustawy o szkołach akademickich (w sprawozdaniu za miniony rok) rektora Stanisława Pawłowskiego. Z tym to przejściem od kryzysu gospodarczego do okresu jego implikacji politycznych zbiegło się ważne w mojej biografii ukończenie studiów i podjęcie pracy nauczycielskiej. W związku z tym pragnę zwrócić uwagę na jeszcze jedną znaczącą dla mnie zbieżność: rozpoczęcie w 1930 r. wydawania kwartalnika "Przegląd Socjologiczny", jako organu Instytutu Socjologicznego. Z dużą satysfakcją zauważyłem przy tym, podobnie jak wcześniej przy organizowaniu samego Instytutu Socjologicznego, że w tworzeniu tego organu współpracowali ze Znanieckim i jego czołowymi uczniami moi dwaj profesorowie z pedagogiki: Błachowski - jako członek Komitetu Redakcyjnego tomów 1/1930 i 11/1934 oraz Jaxa-Bykowski - jako autor czołowego artykułu w tomie 11/1934. Pakt tej zbieżności podkreślam jako typowy przejaw charakterystycznego dla czołowych instytutów i zakładów uczelni ciągłego postępu prac naukowo-badawczych, bez względu na piętrzące się trudności finansowe i zaburzenia polityczne.

Przedstawię następnie bardziej szczegółowo przekształcenia U niwersytetu Poznańskiego w latach trzydziestych i na tym tle przebieg mojej pracy naukowej w roli nauczyciela-doktoranta. Przypominam przy tym, że charakteryzując rozwój Uniwersytetu Poznańskiego w latach dwudziestych - w zakresie jego ogólnej struktury (kształtowania się wydziałów oraz liczby studentów w relacji do katedr, wzrastających trudności z pomieszczeniami, realizacji podstawowych zadań, działalności społecznej oraz współpracy naukowej w kraju i skali międzynarodowej) - uwzględniłem już okres lat trzydziestych. Obecnie więc ograniczę się do sprawy politycznej reformy uczelni w kolejnych fazach: 1. dyskusji nad projektem Ustawy o szkołach akademickich z 1933 r. i protestów przeciw jej wprowadzaniu w życie w roku 1932/1933; 2. radykalnych ograniczeń budżetowych wraz z likwidacją szeregu katedr (1933), z konsekwencjami destabilizującymi na dalsze lata; 3. restabilizacji (w latach 1933-4939).

*.

Stanislaw Kowalski

U podłoża moich poczynań zawodowo-naukowych zbiegły się przy tym przemiany Uniwersytetu Poznańskiego (w odniesieniu do roli doktoranta) z realizacją Ustawy o szkolnictwie z 1932 f., zwłaszcza w zakresie zakładów kształcenia nauczycieli, a to w odniesieniu do roli nauczyciela w Seminarium Nauczycielskim w Rawiczu (1930/1931 - 1934/1935), Liceum Pedagogicznym w Lesznie (1935/1936 - 1936/1937) oraz Pedagogium i Wyższym Kursie Nauczycielskim w Poznaniu (1937/1938 1938/ /1939).

W aspekcie tych zbieżności zauważmy przede wszystkim, że przy tendencji do upolitycznienia, tzn. poddania państwu sanacyjnemu całego systemu oświaty i szkolnictwa, obie U stawy różniły się zasadniczo, ze względu na przysługujący wówczas szkołom akademickim przywilej autonomii nauki. Istotą Ustawy o szkolnictwie z 11 marca 1932 r. była zmiana drabiny szkolnictwa podstawowego i średniego, i odpowiadająca jej przebudowa programów nauczania. Istota Ustawy o szkołach akademickich z 15 marca 1933 r. polegała natomiast na upaństwowieniu tych szkół przez zniesienie ich autonomii, i to - co znamienne - bez naruszenia obowiązująch programów studiów. To właśnie sprawa autonomii była przedmiotem ostrych protestów, i to nie tylko w okresie dyskusji nad projektem Ustawy, ale przez cały czas jej realizacji, aż do częściowego przywrócenia autonomii nowelą z dnia 2 lipca 1937 r. Była przy tym przedmiotem krytyki nie tylko ze strony środowisk związanych z Narodową Demokracją - winę za to przypisywano Uniwersytetowi Poznańskiemu - ale również ze strony środowisk skrajnie lewicowych (w Sejmie ze strony posłów Polskiej Partii Socjalistycznej i Narodowej Partii Robotniczej nie objętych blokiem sanacji)5. Poza tym należy uwzględnić fakt, że choć realizacja obu reform przebiegała w zasadzie równocześnie, to dotycząca nas reforma systemu kształcenia nauczycieli dokonywała się sukcesywnie, w ślad za reformą szkolnictwa ogólnokształcącego. Jednak gdy reforma tego ostatniego, polegająca w zasadzie na podnoszącej drożność kształcenia zmianie "drabiny szkolnej" i odpowiedniej przebudowie programów nauczania, została dzięki wielu zaletom w zreformowanych szkołach bez większych problemów zaakceptowana, to reforma szkół wyższych, realizowana w pionie ich instancji administracyjno-politycznych w płaszczyźnie zakładów wykonawczych - prowadziła do swoistych zróżnicowań struktur i warunków pracy, a w przypadkach poważniejszego naruszenia istniejących stanów rzeczy do długotrwałej destabilizacji.

B HistorLą Wychowania - wiek xx. Praca zbiorowa pod red. Józefa Miaso Warszawa 19 , cz. I, rozdz. 3 14, l. 58-98.

ANEKS

ZE ZBIORU USTAW I ROZPORZĄDZEŃ O STUDIACH UNIWERSYTECKICH (opr. dra Tadeusza Czeżowskiego)

Rozporządzenie Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z dnia 2 kwietnia 1926 r. w sprawie programu studiów i egzamlnow w zakresie pedagogiki na stopień magistra filozofii (Dziennik U rzędowy Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Nr 8, poz. 81).

[...] Na podstawę art. 114 Ustawy z dnia 13 lipca 1920 r. o szkołach akademickich (Dziennik Urzędowy RP, nr 72, poz. 434) i stosownie do 4 Rozporządzenia Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z dnia 26 listopada 1925 r. w sprawie egzaminów magisterskich na wydziałach filozoficznych (humanistycznych i matematyczno-przyrodniczych) uniwersytetów zarządzam, w porozumieniu z Radami tych Wydziałów, co następuje:

( 1 Egzaminy w zakresie pedagogiki na stopień magistra filozofii oraz warunki o dopuszczeniu do nich są następujące: 1. Egzaminy obowiązujące każdego studenta 1. Psychologia ogólna (ustny), 2. Logika z metodologią nauk i teorią poznania (ustny), 3. Historia filozofii w zarysie (ustny), 4. Historia wychowania z uwzględnieniem historii wychowania w Polsce na tle rozwoju społecznego i prądów etycznych (ustny), 5. Pedagogika i dydaktyka wraz z przeglądem współczesnych kierunków w tych dziedzinach i ze szczególnym uwzględnieniem poglądów jednego ze współczesnych autorów pedagogicznych; ustawodawstwo szkolne i organizacja szkolnictwa (ustny), 6. Psychologia wychowawcza i pedagogika eksperymentalna (ustny).

B. Do wyboru przez studenta jeden z przedmiotów wymienionych pod A: 4, 5, 6 w szczególnym opracowaniu (pisemny pod nadzorem i ustny). C. Do wyboru przez studenta jeden z przedmiotów w zmniejszonym zakresie (z przedmiotów Wydziału Filozoficznego), m. in. biologia ogólna.

Warunkiem dopuszczenia do egzaminu pod A: 4, 5, 6 jest zdanie egzaminów pod A: 1, 2, 3 i zaliczenie proseminarium pedagogicznego. Nadto warunkiem dopuszczenia do egzaminu pod A: 6 - zaliczenie ćwiczeń w pracowni psychologicznej w ciągu trzech trymestrów. W ciągu studiów obowiązują trzy trymestry proseminarium i trzy trymestry seminarium pedagogicznego. Warunkiem dopuszczenia do seminarium jest zdanie egzaminów pod A: 1, 2, 3 i zaliczenie proseminarium. Temat pracy magisterskiej z dziedziny przedmiotu wybranego pod B student może otrzymać po zdaniu egzaminów pod A: \i - 6.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1990.04/06 R.58 Nr2 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry