LAT TEMU W POZNANIU
Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1986.04/06 R.54 Nr2
Czas czytania: ok. 12 min.Zeszyt 2 "Kraniki" w roku 1946 otwarto artykułem Stanisława Z. Gołębiowskiego pt. Starania o Uniwersytet w Poznaniu w czasach porozbiorowych. Edward Serwański natomiast opublikował w nim artykuł pt. Poznań - stolicq Polski Zachodniej. I tak, nawet nie spostrzegliśmy się - pisał - jak kolo stolicy dawnego piastowskiego państwa tuż po odzYskaniu wolności koncentrować się zaczyna nowe,
OJEEEH SL
1\
. KRONIKA.
POZNANIA
ROCZNIK XIX · POZNAM - CZERWIEC · NUMER 2iO lat temuintensywne życie, będące zarazem może najsilniejszym wyrazem obecnych tendencji i działalności politycznej.
ED.WABD SERW.YŃKKl
POZNAtt
STOLICA POLSKI ZACHODNIEJ
ZłoŻYło się na to wiele przyczyn. Jednym jednak Z najważniejszych niewątpliwie tego powodów jest nowe rozłożenie punktów ciężkości Państwa Polskiego. Już samo obecne kluczowe położenie Wielkopolski predestynuje jej stolicę do odegrania w nowo odrodzonej Rzeczypospolitej specjalnej roli. Wielkopolska jest dzisiaj pomostem na Zachód, bazą wypadową Polski ku ziemiom nowo odzyskanym i koło jej stolicy koncentrować się będą najżywotniejsze wysiłki w pracy zachodniej. Zwróćmy tylko uwagę na szereg ośrodków, jakie dzisiaj pracują w stolicy Wielkopolski, aby podkreślić, jak Poznań, zgodnie zresztą Z tradycją, a obecnie jako wykładnik naturalnych sił - obejmuje coraz to szersze dziedziny życia politycznego i gospodarczego, ściśle związane z obecnym "kierunkiem zachodnim". Poznań był jedynym uniwersyteckim miastem zachodnim. Instytucje naukowe, jakie miał w ciągu ostatniego 25-lecia Śląsk, nie mogły jednak dorównywać Uniwersytetowi Poznańskiemu, choć tak krótką tylko tradycję pracy naukowej i wychowawczej ma Poznań. Na Pomorzu - mimo usilnych starań sfer naukowych pomorskich - · nie udało się w pierwszym okresie naszej niepodległości stworzyć ośrodka uniwersyteckiego. Nie dziw więc, że znaczenie i powaga akademickiej uczelni poznańskiej, a zarazem i ośrodka naukowego wzrosły niepomiernie. A przecież od wielu lat rozwijała obok Uniwersytetu oŻYwioną działalność, zarówno pedagogiczną jak i naukową, Akademia Handlowa. Rola Uniwersytetu Poznańskiego jako zachodniego ośrodka nauki była także specjalną: tutaj bowiem historia, geografia, prehistoria, prawo polskie, antropologia, etnografia, jak i językoznawstwo za teren swojej pracy naukowej w znacznej mierze objęły zagadnienia zachodnie i słouńańskie. W ramach Uniwersytetu Poznańskiego w trakcie rozwoju prac naukowych - wydzieliły się tak autonomicznie jak i organicznie związane z Uniwersytetem specjalne wydziały, czy instytuty dla tym szerszego zainteresowania się zagadnieniami zachodnimi czy słowiańskimi. Na Wydziale Prawnym historyk ustroju Polski, uczeń Balzera, pro/. dr Zygmunt Wojciechowski od lat ze zwykłą sobie sumiennością badacza i gorliwością pedagoga wyjaśniał, a tym samym i przybliżał słuchaczom Uniwersytetu, tajemnicę "Drang nach Os ten ". Po raz pierwszy od wieków młodzież studiująca miała możność zaznajomić się Z zagadnieniem piastowskiej koncepcji Państwa Polskiego. Te rzeczy wrosły w mózgi i serca, a dziś z Poznania - jako wynik pracy badawczej - idą w połski świat założenia naukowe i polityczne, jako pierwsza uprawa pod grunt Rzeczypospolitej Nowej. Wyrazem kontynuacji tej pracy i działalności naukowej i politycznej jest Instytut Zachodni, kierowany właśnie przez pro/. dra Zygmunta Wojciechowskiego. Dotychczasowa JUZ - choć tak krótka działalność organizacyjno-naukowa i wydawnicza Instytutu Zachodniego pozwala poznać znaczenie i zakres tej działalności, jak i ogólny kierunek pracy. Uniwersytet Poznański, Instytut Zachodni, a obok nich Akademia Handlowa - to po prostu wielkie akcenty siły i prężności nauki polskiej w starym piastowskim grodzie.
JgJ
Odradza się tym samym najszczęśliwsza tradycja tego ośrodka, który za czasów piastowskich był centrum dyspozYcji polskich, genialną kuźnicą planów i stolicą państwa, które ramionami wspierało się mocno tak o morze, jak i o dziś dopiero na nowo wskrzeszone granice zachodnie. Działalność wYższYch uczelni, jak i łatwość nawiązania do wielkich tradycji Polski Piastowskiej, nadają już w tej chwili dawnej stolicy piastowskiej wyjątkowe znaczenie. Przeniesiono do Poznania siedzibę Głównego Zarządu Polskiego Związku Zachodniego. Nie będzie to bez znaczenia tak dla Związku samego jak i jego działalności. Nie było można wybrać bardziej stosownego miejsca. Chcąc Z pełną odpowiedzialnością krzewić wśród szerokich warstw polskiego społeczeństwa ideę zachodnią i ją realizować, trzeba być w pobliżu nowo odzYskanych ziem. Wielkopolska Z Poznaniem jest tym pobliżem. Z natury rzeczY Poznań stał się dzisiaj jednym Z głównych ośrodków ekspedycji elementu osadniczego. Tutaj, niejako Z ostatniego etapu - wędrując Z dalekich kresów wschodnich i Z Polski centralnej startują repatrianci do wielkiego, dziejowego "marszu na Zachód ". W Poznaniu koncentruje się dziś szereg państwowych władz przemysłowych, których specjalnym zadaniem jest nie tylko ująć w pewien porządek problematykę gospodarczą Ziem OdzYskanych, ale też przYgotować plany gospodarczej odbudowy tych ziem i więcej przY pomocy administracji i społeczeństwa plany te urzeczYwistnić. Administracja ogólna województwa poznańskiego, najbliższa znowu zarówno Pomorzu Zachodniemu, Ziemi Lubuskiej i CZęSClOWO Śląskowi Dolnemu jak i Średniemu, w dużYm stopniu ułatwia intensyfikację procesów niwelacyjnych, jak i zbliżenie ziem nowo odzYskanych do reszty ziem polskich. Tym samym administracja Ziemi Wielkopolskiej, której głównym ośrodkiem jest Poznań, nie tylko że problemowo wprowadza się w zagadnienia administracji nowo odzYskanych ziem, ale przez bezPośrednią penetrację hierarchii nawiązuje prawdziwie osobisty kontakt Z wracającymi do Polski ziemiami. Nie będzie to bez znaczenia w dalszYm rozwoju żYcia tych ziem. Jeśli Z Poznania wyszły dyspozYcje i pierwsza pomoc · - Poznań dla tych ziem zawsze pozostanie głównym ośrodkiem żYcia i działalności. Samo społeczeństwo wielkopolskie, najbliższe tym terenom, stosunkowo najWlęcej nasila elementem osadniczYm dawne dzierżawy piastowskie, czYm nie tylko już Poznaniowi, ale samej Wielkopolsce wyznacza pewną pOzYcję w nowo kształtującej się sytuacji politycznej. Gdy jeszcze uda się uaktywnić sparaliżowane w znacznej mierze - na skutek ciężki} okupacji niemieckiej - siły społeczne Wielkopolski, proces akcji osiedleńczej niewątpliwie wzrośnie na sile. Sprawa uruchomienia wSzYstkich sił społecznych i gospodarczYch Wielkopolski jest zresztą problemem specjalnym, któremu trzeba jeszcze poświęcić specjalną uwagę. W tej sytuacji, w jakiej się obecnie znajduje stolica Wielkopolski, pełne uaktywnienie samej Wielkopolski w tym znaczeniu najszerszYm - wydaje się rzeczą specjalnie ważną, wprost konieczną. Poznań miał zawsze najlepszą tradycję polityki zachodniej, a w tym działa 1nOSCl antyniemieckiej, wyrosłej zresztą Z najgłębszYch pokładów żYcia narodowego. Wkorzeniana w duszę i ciało - na skutek ciężkich doświadczeń - czujność przed ustawicznie zagrażającym niebezPieczeństwem stworzYła w umysłowości, w psychice Wielkopolan specjalne predyspozYcje. Poznań też od XIX wieku specjalnie, a już pi XX wi oku wyjątkowo trzYmał w swych rękach niemieckie nici inspirujące bezwzględną politykę "Drang nach Osten ". Do tych tradycji należY nawiązać. Koła polityczne Wielkopolski - ściśle mó
40 lat temuwiąc, wladze okręgowe stronnictw politycznych nie uaktywnily w tej mierze odpowiednich sil i, jak dotychczas, nie stworzyly ośrodków myśli i pracy politycznej, odpowiadającej wymogom zachodnim. Trzeba i w tej dziedzinie wyrównać niejako front [.uj Dotychczasowe pozycje Instytutu Zachodniego, Z czasopismem "Przegląd Zachodni' dalej dzialalność prasowa Polskiego Związku Zachodniego już Z ponad czterdziestym numerem tygodnika "Polska Zachodnia' a przede wszystkim powolanie do życia Zachodniej Agencji Prasowej - są tego najlepszym dowodem. Dalej prasa codzienna, nie pomijająca doslownie ani dnia spraw zachodnich, jak i dla Ziem Zachodnich - jest dziś najlepszym zadatkiem na jak najpomyślniejszą akcję prasową, publicystyczną i dzialalność antyniemiecką [. uj Poznań wizytowali delegaci literatów śląskich: Szewczyk, Hierowski, Zbyszko Bednarz. Kilkakrotnie już odwiedzil Katowice Wojciech Bąk, który wrócil do Poznania · - jak to sam się wyrazil w "Glosie Wielkopolskim" - Z lupem serdeczności i chęci do wspólpracy. Szanse stworzenia w Poznaniu przy pomocy sąsiedzkich ośrodków literackich ośrodka dzia la In ości kulturalnej, specjalnie dla ziem nowo odzyskanych, są widoczne. W sytuacji, w jakiej się znajdujemy - specjalnie wobec faktu powstania Ministerstwa Ziem Odzyskanych konieczność manifestacji sily zbiorowej mialaby nie tylko duże znaczenie emocjonalne, ale i polityczne. W spoleczeństwie odczuwa się powszechnie potrzebę loidzenia konkretnych dowodów dotychczasowych naszych osiągnięć; potrzebę tę należy zaspokoić. Zbierająca się co pewien czas elita naukowa, polityczna i spoleczna stolicy Wielkopolski da wala by bodźce do wzmożenia wiary, sil i jak najlepszych nadziei w pomyślność nowego ŻYcia Rzeczypospolitej. Zdzisław Grot opublikował Nieznane relacje o Karolu Marcinkowskim w oparciu o archiwum Cegielskich, zaś Jerzy Młodziej owsiki napisał o tym, jak Ludwik Solski śpiewał w Poznaniu (1882 - 1883) partdę Jontka w Moniuszkowskiej Halce.
I wreszcie przyszedl czas - pisze pod koniec Jerzy Młodziejowski - gdy Poznań mógl obchodzić jubileusz Ludwika Solskiego. Najpiękniejsze ze świąt polskiego teatru! Wiecznie żywy i wiecznie najszczerzej czujny drgnieniem Swego Serca - Ludwik Solski zjechać mial do oswobodzonego Poznania. Sloneczne polm JERZY MŁODZIEJOWSKI
LUDWIK SOLSKI W POZNANIUpoludnie kwietniowe zajrzalo promieniami chylącego się już ku Ławicy slońca, na obszerne podwórze dawnego "ogrodu Potockiego". Nie znalazlo już ani drzew, ani wielkiej kamienicy czynszowej, która zasIaniala od ulicy majestatyczną fasadą teatru, który Naród Sobie wybudowal. A wysoko, na tle intensywnie blękitnego nieba lśnily się równym porządkiem, przed godziną zaledwie umocowane i dobrze Poznaniakom znane slowa: "Naród Sobie". Dawne to haslo, dawne wznieca wspomnienia i sercu ŻYwiej bić każe. Gruzy i rumowiska cegiel uprzątnięto zawczasu. Dziś rano mial bowiem przyjechać Z polskiego Wroclawia Ludwik Solski, więc też postarano się, by wszystko na Jego przyjęcie bylo gotowe. Jednak rankiem, auto nie przyjechalo. Czekano wraz Z calym personelem technicznym i artystycznym do poludnia - na próżno. Pod wieczór naznaczono próbę "Grubych ryb' na razie sytuacyjną, gdyż generalna miala się odbyć w dzień zapowiedzianego Jubileuszu. I wreszcie wszedl raźnym krokiem Mistrz Solski na dobrze znane sobie podwórze.
Przystanąl i Z widocznym wzruszeniem skierowal jaśniejącą twarz ku zlotym literom tam wysoko, na ścianie teatru zawieszonym. I gdy czy tal owo haslo wzruszające - myśmy wiedzieli, że w tym wypadku haslo ma znaczenie: "Solski Narodowi". I powiódl mądrymi oczyma do oko la, po wypalonych kamienic ścianach [. uj Weszli do wnętrza. I oto ze wzruszonego szczerym przejęciem ludzi Swego teatru Gościa Dostojnego wyszedl fachowy Czlowiek Teatru. Żelazny i konsekwentny pracownik sceny. "Gdzie elektrotechnik i rekwizytorzy? Otworzyć kurtynę, notować moje uwagi; ten dywan cofnięty być musi do kurtyny, przecież tak nie można! Pianino dla Babci Ciap u tkiewiczowej trochę za daleko. Smyczek moich skrzypiec wysmarować tluszczem, by nie skrzypial po strunach. Przecież ja tylko markuję granie. Ale publiczność musi wiedzieć, że to ja gram" [. uj
INŻ. KAZIMIERZ UŁATOWSKl
JAK ZABUDOWAĆ STABY BYNEK
Architekt Kazimierz Ulatowsiki, którego zagadnienie zabudowy otoczenia ratusza niepokoilo już od początku wojny, napisał artykuł Jak zabudować Stary Rynek, w którym czytamy: Przymusowo zagarnięty do pracy w miejskim wydziale budownictwa (niemieckim), niemal codziennie "slużbowo" chodzilem po Starym Rynku i ulicach przyleglych, codziennie spoglądalem na wieżę ratuszową, wchlanialem w siebie jej szlachetną smuklość, a równocześnie Z rosnącą odrazą patrzylem na wieżyczkę niemieckiego ratusza. Razila mnie jej klująca iglicowość, jej forma obca i banalna, i jej widoczna chęć konkurowania Z naszą polską wieżą. W ratuszu niemieckim bywa lem często slużbowo, ale i bez tego chodzilem w tę stronę Z przekorną a dręczącą chęcią, by oglądać kontrast między najczcigodniejszym zabytkiem polskiego renesansu, a sąsiadującą Z nim bezpośrednio napuszoną i brzydką - a naszemu duchowi tak obcą - architekturą. Ponury ten gmach niemiecki, prawdziwie "rudis indigestaąue moles' którego obcość w formie i materiale, jego brak wyczucia proporcji - co podkreślal nawet niemiecki architekt Bettenstaedt, odnowiciel naszego ratusza Z lat 1911 -13 - budzily we mnie niesamowitą odrazę. Coraz wyraźniej zda walem sobie sprawę, że szpetna ta budowla powinna zniknąć Z naszego Starego Rynku - zastanawialem się, dlaczego polski nasz magistrat
40 lat temu
Projekt Kazimlierza Ulatowskiego. Widok od strony zachodniej w ciągu lat dwudziestu naszej gospodarki nie usunął tego ordynarnego intruza ? [. . . ] Przez miasto przewaliła się nawała wojenna i ostatnią kwestię rozstrzYgnęła dość apodyktycznie. Aliści wśród czYnników miarodajnych narodziły się inne pomysły, odmienne od mego poglądu. Nie zniechęciło mnie to jednak. Obecnie już nie chodzi o zachowanie · - natomiast o odbudowę tego co zniszczone, a więc sprawa nadaje się do · dyskusji.
Postanowiłem zatem wykończYć rOzPoczętą pracę i przedłożYć ją miastu oraz społeczeństwu jako materiał dyskusyjny. Wykonałem szkic zabudowy Starego Rynku w otoczeniu ratusza, w którym kompozYcja architektoniczna, o ile chodzi o formę, może być naturalnie potraktowana inaczej, może i lepiej, zasadniczo jednak pomysł zabudowy, jaki podaję, uważam za racjonalny i możliwy do realizacji. Linią zasadniczą projektu jest oś ulic Wrocławskiej i Wronieckiej, a raczej przedłużenie osi obydwóch ulic przez Rynek. Na tej osi zaprojektowany pasaż arkadowy, dzielący całość na dwie części i dwa dziedzińce - jeden o powierzchni 17X23,50 m, drugi 20X23,50, a zatem dziedzińce o poważnej szerokości i przestrzeni - obydwa częściowo Z podcieniami arkadowymi. Front południowy, od ulicy Wrocławskiej, zbudowany na podcieniu arkadowym, który to podcień przechodzi w małej części i na stronę wschodnią. Zresztą front wschodni, w sąsiedztwie ratusza, już podcieni nie ma. W rzucie parterowym części południowej przewiduję kawiarnię (z podcieniem) a dalej składy. W części północnej gmachu projektuję biura od parteru do drugiego piętra, w części południowej i wschodniej - biura na pierwszYm i drugim piętrze. Powierzchnia wSzYstkich biur projektowanych przeszło dwukrotnie przekracza uość powierzchni biurowej w byłym ratuszu niemieckim.
Jg5
Widok od wylotu ul. Swiętosławskiej według projektu Kazimierza Ulatowskiego
W części zachodniej, gdzie z uwagi na przylegający odwach nie ma możliwości okien, proponuję salon sztuk pięknych, zajmujący przestrzeń dwupiętrową, Z górnym oświetleniem. Ściana sali sztuk pięknych od strony dziedzińca, również bez okien, może być ozdobiona jakimś freskiem. Ze starego ratusza do nowego gmachu prowadzi krużganek arkadowy Z nadbudowanym piętrowym korytarzem. Tędy przechodzi się na pierwszym piętrze do sali Rady Miejskiej, której okna wychodzą na plac pólnocny, a także do reprezentacyjnej loggii Z kolumnadą dwupiętrową, widoczną na fasadzie poludniowej, na rysunku perspektywicznym pierwszym, od wylotu ulicy Paderewskiego, i drugim od wylotu ulicy Swiętoslawskiej. Sala Rady Miejskiej wypelnia przed salą przedsionek kolumnowy, bitrów ". Ze strony pólnocnej, na miejscu zburzonego ratusza plac, widoczny na perspektywie trzeciej, odpowiedni do ewentualnych meetingów, Z tarasem jako mównicą w glębi, obok galerii lączącej oba gmachy. Narożnik tego placu zamarkowany pomnikiem, który nie powinien dzialać masą, lecz jedynie zaakcentować punkt - narzuca się zatem kompozycja zbliżona formą do Pręgierza. Pomnik móglby być poświęcony pamięci, powiedzmy, króla Przemyslawa, zalożYciela miasta lewobrzeżnego. Plac otwarty uwidacznia odsloniętą zachodnią fasadę ratusza, wbrew opinii poniektórych bardzo piękną, zachodnią dówkę pólnocną starego ratusza pozostawilem zamarkowaną jedynie, gdyż to już jest sprawą projektu odbudowy ratusza i wymaga znowu specjalnego studium: czyprzestrzeń dwupiętrową, na pierwszym piętrze na drugim nad przedsionkiem galeria dla "ar
Widok od wylotu ul. Paderewskiego według projektu Kazimierza Ulatowskiego
odbudować zburzone arkady Teubnerowskie, czy nie? Zdaniem moim, odbudowywać ich jako naddatku niemieckiego i nowoczesnego nie należy, natomiast wejście do restauracji piwnicznej należaloby odtworzyć od strony zachodniej - a więc tam, gdzie by lo dawniej. Ksztalt wieŻY, jak widać w zalączonych perspektywach, przy ją lem taki, jaki byl ostatnio, stanislawowski, który pamiętam i dotąd widzę. Ten jeden punkt Z calego mojego projektu nie podlega dyskusji, OCZYWlSCle w moim przekonaniu. Plac pólnocny, jak zresztą caly Stary Rynek, należaloby wylożyć plytami kamiennymi, a tramwaj Z Starego Rynku usunąć zupelnie. Nie będzie to krzywdą dla kupiectwa, wobec możliwości oprowadzenia tramwaju linią okólną Aleje Marcin ko wskiego, Podgórna, Plac Bernardyński, Garb ary, Male Garb ary, Wolnica, Plac Wielkopolski. Linia ta otacza Stary Rynek ze wszystkich stron w nieznacznej odleglości. Usunięcie tramwaju ze Starego Rynku względami, chodzi może w pierwszej linii w Rynek i wyjeżdża w trzech punktach, a sieć drutów tramwajowych szpeci ogromnieuważam za umotywowane wieloma o bezpieczeństwo. Tramwaj wjeżdża wszystkie trzy niebezpieczne. Po wtóre widok Rynku. Wreszcie Z usunięciemtramwajów ustanie hałas nadmierny, a wówczas i dziedziniec podwójny będzie mógł mieć urozmaicone zastosowanie, może służyć jako mlejSCe zabaw, rautów publicznych, rozrywek kulturalnych, koncertów, festiwali, przedstawień teatralnych jednym słowem na Stary Rynek wejdzie nowe życie, oprócz tego, które, tradycją uświęcone, ma tam od dawna prawo bytu. Zdając sobie sprawę, że można to wszystko równie dobrze zrobić inaczej, żezaistniały już w tej kwestii poglądy inne, odmienne od mego pomysłu, niemnlejjednak uważam za słuszne i celowe, by każdy oddał sprawie publicznej tyle na ile go stać. W "Kartce z dziejów Poznania" Witold Jakóbczyk zamieścił memoriał prezydium policji poznańskiej (1901), z którego wynika, że narodowościowy stosunek liczbowy starego Poznania przesunął się w tym okresie (1895 -1900 - przyp. Kronikarza) no niekorzyść niemczyzny.
Ogólna liczba z tego mówi językiem ludności obecnej niemiec. polskim niemiec. innym Uwagi w miejscu i polskim *) Od 392 głów nie 1895r. 73 239 -) 34 049 38 296 345 157 można było ustalić 46,5% 52,3% 0,2% 0,2% języka macierzystego 1900 r. 74 825 32 237 42 238 179 171 43,1% 56,5»1 0 0,201 0 0,201"
Aleksander Rogalski przedstawili czytelnikom wybór inseratów z roku 1845.
Zeszyt kończyły obszerne omówienia żyoia literackiego, muzycznego, teatralnego i spraw muzealnych. W rubryce "Z życia miasta Poznania" zamieszczono m. in. sprawozdanie z p 0witania Ludwika Solskiego (16.5.) oraz napisane przez Stanisława Strugarka streszczenie wypowiedzi sędziwego, a tak dla kultury wielkopolskiej zasłużonego rzeźbiarza Władysława Marcinkowskiego, który mimo podeszłego wieku nie przestaje snuć ciekawych pomysłów architektonicznych dla miasta Poznania. Niezależnie od planów Dyrekcji Odbudowy czy Wydziału Budowlanego, notujemy uwagi nestora rzeźbiarzy polskich jako nader ciekawe. Marcinkowski pragnie więc najpierw przywrOClC miastu jego dawny, polski charakter, w którym by uwidoczniła się świetność minionej przeszłości. Dlatego kieruje myśl swoją ku ratuszowi, któremu należy przywrócić jego dawny wygląd. Poznań należy ozdobić pomnikami. W ich rzędzie na pierwszym miejscu stawia Marcin kowski pomniki Juliusza Słowackiego i Adama Mickiewicza - "i to nie pochowane po kątach albo po cmentarzach, jak to inaczej nie było wolno, ale ustawić je w osobnych parkach: w parku Słowackiego i w parku Mickiewicza, Z ogrodami, wodą i kwiatami ". Teren pod parki uzyska się - zdaniem Marcin kowskiego - przez przeniesienie dworca poznańskiego wraz Z urządzeniami kolejowymi dalej za miasto. Nawiasem dodać należy, iż koncepcja usunięcia dworca Z miasta nie jest ani nowa, ani rewolucyjna. Zagadnienia komunikacji w mieście nie prędzej zostaną rozwiązane,
40 lat temu
dopóki nie rozerwie się kompleksu kolejowego, wrzynającego się w miasto i przecinającego je na poszczególne dzielnice. "Charakter Poznania musi być na wskroś polski i niech nam przypomni nawet samych Piastów... Stary Rynek powznzen zachować swój dawniejszy charakter i zatrzymać tylko styl Quadra i pałacu Działyńskich. Niemiecka żółta dobudówka ratuszowa powinna zniknąć zupełnie, tak samo powinny zniknąć klatki przybudówki naokoło ratusza i kamienny słup Carmen. Natomiast posąg Jana Nepomucena należałoby nadal pielęgnować w tym samym charakterze, jaki on ma Na miejsce zaś dawnego odwachu wojskowego postawić pałac na wystawy artystyczne: pałac sztuki, klub artystyczny, szczególnie na wybrane koncerty Chopina ". Nie po raz pierwszy uwaga naszych artystów kieruje się w stronę Starego Rynku jako centrum przyszłego życia kulturalno-artystycznego. Słuszny i godny szczególnej uwagi jest projekt Władysława Marcinkowskiego wystawienia pomnika św. Wojciecha blisko kościoła pod wezwaniem tegoż świętego. "Pomnik ten stanąłby obok kościoła, 7,40 m wysoki - razem Z cokołem. Sama figura i koń (rzeźbiarz proponuje figurę na koniu) złocone w brązie. Cokół mały, jak pod Markiem Aureliuszem w Rzymie. Na przodzie cokołu kartusz Ź wyobrażeniem Sw. Ducha złoty, a pod nim cała pieśń wypisana «Bogurodzica». Lekki spadek od kościoła ku ulicy św. Wojciecha zaopatrzony w stopnie 8 cm wysokie; koń w ruchu ". Na czasie jest jeszcze inny projekt, mianowicie: pomnik dra Karola Marcinkowskiego. Dziś, gdy dzieło wielkiego społecznika - Bazar - stoi w ruinie, a stanowiło ono trwały pomnik jego prac i ŻYcia, Poznań musi zachować w wiecznej pamięci postać swego największego męża. Nasz mistrz proponuje takie rozwiązanie: "Pomnik dla doktora Karola Marcinkowskiego ustawiłbym na placu Bernardyńskim, naprzeciw gimnazjum a bokiem do lazaretu. Koszt budowy tego pomnika nie byłby wielki. W Poznańskiem znajdują się 42 powiaty, które otrzymywały pomoc naukową (Towarzystwo Pomocy Naukowej - przyp. Red.). Na cokół dostarczyłby każdy powiat ze swego pola jakiegokolwiek kamienia. Ogólną formę musiałby dostarczyć architekt lub rzeźbiarz. Każdy kamień inny, ale tworzący jednolity cokół wyrastający Z ziemi. Na wierzchu stojący dr Karol. Z jednej strony przy nim chłopiec mieszczanin · - Z drugiej wiejski chłopak w kamizeli podnoszący nogę na wyższy stopień, podają sobie ręce - a skłania ich do tego dr Karol gestem obydwóch swoich rąk. Z tyłu pomnika w płaskorzeźbie dr Karol siedzący przy łożu chorego biedaka. Byłby to pomnik, który by stanął wdzięcznością inteligencji poznańskiej". W setną rocznicę zgonu Karola Marcin ko wskiego należałoby przystąpić do realizacji tego pięknego projektu ['..J
Zebrał: Kronikarz
"Niemiecki ratusz", o którym pIsze Kazimierz Ulatowski
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1986.04/06 R.54 Nr2 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.