EDMUND KOLASINSKI

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1985.04/06 R.53 Nr2

Czas czytania: ok. 7 min.

WSPOMNIENIA POZNAŃSKIEGO SAPERA Z 1945 R.

Urodziłem się w Poznaniu w dniu 13 listopada 1914 r. Ojciec mój, był robotnikiem, powstańcem wielkopolskim, a rodzina wielodzietna. Służbę wojskową odbywałem w latach 1937 - 1938 w 55. Pułku Piechoty w Lesznie i III batalionie w Rawiczu. W 1939 r. zostałem powołany jako rezerwista do 57. Pułku Piechoty (14. Dywizji) w Poznaniu, brałem udział w walkach z niemieckim wrogiem pod Sochaczewem, Piątkiem i w Puszczy Kampinoskiej, gdzie zostałem wzięty do niewoli. Jako jeniec znalazłem się w Kutnie. Wywieziono nas następnie do obozu w Biedrusku koło Poznania. Po osiemnastu dniach pobytu w obozie udało mi się uciec. Przedostałem się do Poznania, gdzie znajdowała się cała moja rodzina. Zostałem przymusowo skierowany przez okupanta do zbrojowni przy ul. Artyleryjskiej, gdzie pracowałem do 1944 r. Poszukiwany przez gestapo za dokonanie kilku sabotaży i ucieczkę z transportu więźniów z "Domu Żołnierza", zmuszony byłem ukrywać się u krewnych pod Poznaniem, gdzie z niecierpliwością oczekiwałem na zbliżający się front. Tych, którzy pamiętają owe styczniowe i lutowe dni 1945 r. w Poznaniu jest już coraz mniej wśród żyjących. Wkroczenie Armii Radzieckiej do miasta (29 stycznia 1945 r.) zastało mnie w piwnicach przy ul. Półwiejskiej - gdzie zdobywszy porzuconą przez Niemców dużą torbę sanitarną, zająłem się opatrywaniem rannych i udzielaniem pierwszej pomocy chorym. Starałem się przyjść każdemu z pomocą, o ile to. tylko leżało w moich możliwościach. Być może ludzie z ul. Półwiejskiej, którzy tam wówczas przebywali, a jeszcze żyją - mnie pamiętają. W początkach lutego 1945 f., po zdobyciu przez żołnierzy Armii Radzieckiej fortu GroImana i "Domu Żołnierza" - zgłosiłem się do pomocy wyzwolicielom. Jako pełniącemu funkcję łącznika, udało mi się przedostać do ul. Ratajczaka, gdzie zamieszkiwała moja rodzina. Ku swemu przerażeniu ujrzałem spalone i poburzone domy - ruiny, brak

Edmund Kolasiński

śladów życia. Przekonany byłem, iż najbliżsi moi nie żyją. Dopiero po pewnym czasie okazało się, iż całą rodzinę brat Zygmunt przeprowadził do budynku przy ul. św. Marcina. I mnie udało się tam dojść wraz z jednostką radziecką i spotkać najbliższych. Brałem następnie udział w walkach ulicznych pod zamkiem. Stąd ul. Ogrodową, obok browaru "H uggera", dostaliśmy się na ul. Półwiejską. Przy ul. Kwiatowej przez dwa dni i dwie noce naprawiałem porzuconą przez Niemców broń dla ochotników-cytadelowców. Jako łącznik-goniec z jednostką wojsk radzieckich dotarłem do ul. Garbary , gdzie ogień nasilał się coraz bardziej, a opór niemiecki wzrastał. Wreszcie w nocy z 22 na 23 lutego 1945 r. - po zdobyciu Cytadeli - - Poznań był wolny! Wielkie grupy Niemców zostały odprowadzone do niewoli w dzisiejszym Pałacu Kultury. Na początku marca 1945 r., w Komisariacie przy ul. Ratajczaka, wstąpiłem w szeregi Milicji Obywatelskiej. Poznań był zamInowany - nie było dnia, by nie eksplodował jakiś pocisk lub mina, pozostało masę niewypałów, a przede wszystkim zaminowane były wszystkie większe fabryki, zakłady pracy i instytucje. Pewnego dnia - nie pamiętam dokładnej daty - zostałem wezwany przez komendanta wojewódzkiego Milicji Obywatelskiej Tadeusza Pasztę do raportu w Komendzie Miejskiej przy ul. Matejki. Zaniepokoiłem się, lecz okazało się, iż zaproponował mi zajęcie się odminowaniem miasta, na co od razu się zgodziłem. Wprawdzie mjr Paszta pozostawiał mi kilka dni na zastanowienie się przed podjęciem tak wielkiego ryzyka, jednak pozostałem przy swym postanowieniu. Przecież codziennie zdarzały się wypadki śmiertelne i ciężkie okaleczenia na skutek wybuchów niewypałów. Trzeba było temu zapobiec. Przeprowadziliśmy próbne rozbrajanie min i detonacje. Wypadły pomyślnie. W rozmowie z prezydentem miasta Feliksem Maciejewskim poprosiłem o przydzielenie mi do pomocy kilku jeńców niemieckich, na co uzyskałem zgodę. W obozie jenieckim ogłoszono apel o ochotnicze zgłaszanie się do pracy przy odminowaniu. Przeprowadziłem z chętnymi rozmowy, podkreślając ryzyko i niebezpieczeństwo. Jeden tylko z jeńców wycofał się. I tak od dnia 9 marca 1945 r. rozpoczęła się niebezpieczna, żmudna praca. W skoroszycie prowadziłem sprawozdania z wykonanych odmi

KpI. Edmund Kolasiński Fotografia z 1946 r.

gI

Stos niewypałów przygotowany do wysadzenia na nieużytkach w Głównej. Maj 1945 r

nowań, który z dnia na dzień zapełniał się coraz to nowymi dokumentami. Znajdowały się w nim również serdeczne podziękowania od dyrektorów fabryk, kierowników szkół, urzędów, administratorów domów. "Głos Wielkopolski" z tego okresu pisał: "Nie ma w Poznaniu ulicy, szkoły, teatru, kościoła, fabryki gdzie by Edmund Kolasiński nie zlikwidował choćby jednej miny czy pocisku, z których nie usunął stanu zagrożenia... " Najwięcej niewypałów było na Chwaliszewie, gdzie musiałem wysadzać całe ściany domów, naszpikowane niebezpiecznym ładunkiem, aby chronić od nieszczęścia ludzi udających się przez zwalone mosty po wodę z wiadrami i do pracy. Ogromnie dużo pracy było w zakładach "Cegielskiego". W jednej z hal zdjąłem aż siedem pocisków przylepionych do ścian. W innej z hal, gdzie na fundamentach znajdowały się maszyny, aż w trzech miejscach podłożone były miny. Trzeba było wykonać niebezpieczną pracę ich rozbrojenia, by inni mogli stanąć przy maszynach i spokojnie pracować. To samo było na Wzgórzu Sw. Wojciecha, w rzeźni miejskiej, Sądzie Okręgowym, na Poczcie Głównej, w "Bazarze", kościele Św. Marcina, na pi. Wolności, w parku Wilsona, na terenach Międzynarodowych Targów Poznańskich, na dworcu kolejowym itd. Gzęsto zajwiałem się w ostatniej chwili. Pamiętam, pracowałem przy odminowaniu kościoła Sw. Rocha, a obok pewien mężczyzna naprawiał parkan... rurami z pancerfaustów. Zamarłem z przerażenia. Dobiegłem do niego i odciągnąłem na bezpieczną odległość. Wytłumaczyłem, iż

6 Kronika ffi. Poznania 2/85

Edmund Kolasiński

Edmund Kolasiński Fotografia wykonana w dniu 23 lutego 19184 r. w Poznaniu. Edmund Kolasiński, na zaproszenie prezydenta miasta Andrzeja Wituskiego, brał udział w»uroczystościach 39 rocznicy -wyzwolenia miasta

w tych rurach jest ładunek wybuchowy. Wybladły mężczyzna nie ustawał w podziękowaniach. Ileż to było wypadków bezmyślnego igrania z życiem .. . Podczas odminowywania "Domu Żołnierza" znalazłem masę dokumentów i dowodów rzeczowych o torturowaniu przez gestapowców więźniów polskich - które dostarczyłem władzom sądowym. Przy odminowywaniu więzienia przy ul. Młyńskiej zastałem tam jeszcze wiele zwłok więźniów pomordowanych przez gestapowskich oprawców. Tego nie da się opowiedzieć, ani opisać. Posiadam cały album z historycznymi pamiątkami - Cytadela w ogniu, zniszczona, zdjęcia jeńców wojennych wyprowadzanych do miasta, zniszczone mosty poznańskie; również pamiątkowy wpis ze słowami uznania od gen. płka Wasilija Czujkowa, dowódcy 8. armii gwardii. Prowadziłem odminowanie samotnie przez kilka miesięcy, tylko z pomocą niezbyt wydajnych jeńców niemieckich, a gdy odminowaniem zajęła się jednostka wojskowa - brałem w nim udział w dalszym ciągu. Miasto Poznań wyróżniło mnie Odznaką Honorową. U dekorowany zostałem Srebrnym i Złotym Krzyżami Zasługi oraz Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Otrzymałem też odznaczenia wojskowe oraz odznaczenia za walki o Cytadelę poznańską. Chociaż od dawna mieszkam w Krakowie, zawsze czuję się całym sercem poznaniakiem i dumny jestem, że mogłem coś zrobić dla ;\iego Poznania.

s 83

ANEKS

SPRAWOZDANIE Z AKCJI ODMINOWANIA ST. M. POZNANIA (fragmenty)

W związku z zakończeniem akcji I-go odminowania st. m. Poznania melduję: Z dniem l maja 1945 r. ziostałem wyznaczony na stanowisko szefa Referatu Uzbrojenia Dowództwa Okręgu Wojskowego II Poznań. Ponieważ po pięeiotygodniowych walkach na terenie miasta Poznania, oprócz obszarów zaminowanych, znajdowała się wielka ilość niewybuchów bonib lotniczych i pocisków artyleryjskich oraz porzuconej wszelkiego rodzaju amunicji i mat. wybuchowych - trzeba było niezwłocznie ro.zpoeząć akcję oczyszczania miasta. Oddziału wojskowego, który by się tym mógł zająć na miejscu nie było, gdyż toczyła się jeszcze wojna. Prasa miejscowa i władze cywilne - zwracały się nioomal codziennie do organizującego się dopiero DOW III o zajęcie się tą akcją, wobec mnożących się nieszczęśliwych wypadków wśród ludności cywilnej i wobec niemożności rozpoczęcia robót nad odbudową miasta, z uwagi na niebezpieczeństwo grożące ze strony min i masy niewybuchów i porzuconej amunicji. W tym stanie rzeczy [. ..] mimo otwartej rany uda, powziąłem na własną odpowiedzialność decyzję oczyszczenia i rozminowania miasta. Do dyspozycji miałem trzech podoficerów-pirotechników. Na skutek mego ogłoszenia w prasie, zgłosiło · się jeszcze trzech cokolwiek wyszkolonych ochotników, w tym jeden z Milicji Obywatelskiej. Przy pomocy tego personelu i przydzielonych przez Zarząd Miejski 50 robotników - Niemców oraz 2 wozów parokonnych rozpocząłem dnia 2 maja 1945 r. pracę. Tak zwane pierwsze odmiinowanie miasta zakończyłem 15 listopada 1194-5 r.

Wynikiem tych prac było rozbrojenie, wywiezienie za miasto i wysadzenie w powietrze: 51 254 min talerzowych i innych pochodzenia niemieckiego 27 300 kg niewybuchów bomb lotniczych, roznego kalibru i pochodzenia.

7232 ton porzuconej amunicji wszelkiego kalibru i pochodzenia (amunicja artyleryjska, pięście pancerne) 4200 kg materiałów wybuchowych (rozmiękły trotyl, mieszany z piaskiem, proch strzelniczy itp. [.. .] Z personelu wojskowego zajętego przy akcji rozminowania st. m. Poznania nikt nie zginął, natomiast ranni byli: kierownik akcji - mjr Edmund Dutkiewicz - ciężko ranny (rana do tej pory jeszcze całkowicie nie zaleczona); st. sierż. Marian Kopeć - złamanie nogi; chor. Stefan Piątkiewicz - lekka kontuzja.

Od dnia l IX 1945 r. pracował przy odminowaniu m. Poznania, przybyły wówczas z Departamentu Personalnego i przydzielony do Referatu U zbrojenia DOW III - mjr Marian Wiśniewski.

Wobec tego, że personel zatrudniony przy tej akcji, dzięki nadzwyczajnej ofiarności i wytężonej pracy (robota nie była przerywana nawet w niedziele i święta) - przy stosunkowo nikłych stratach w ludziach i pomocy ze strony miasta - pracując ochotniczo, w szybkim tempie usunął olbrzymie wprost ilości materiału wybuchowego z miasta i tym samym zapobiegł nie dającym się przewidzieć* stratom w ludności miasta, zanim by rozpoczęły tę akcję właściwe jednostki po powrocie z pola (wyznaczona do tego celu 4. Brygada Saperów przybyła do Poznania dopiero w listopadzie 1945 r., gdy akcja pierwszego odminowania była zakończona) - zgodnie z rozkazem naczelnego dowódcy Wojska Polskiego w spra

«

Edmund Kolasiński

wie odznaczenia zatrudnionych przy odminowaniu orderami bojowymi - stawiam niniejszym wniosek, aby dowódca Okręgu Wojskowego III rozkazał przedstawić do odznaczenia orderami bojowymi lub innymi, według swego uznania, tych szeregowych i oficerów, którzy przy powyższej akcji pracowali. »

Poniżej przedstawiam spis: l. mjr Marian Wiśniewski s. Adama - mo] owczesny st. pełnomocnik - obecny przydział: Sekcja Zaopatrzenia Artyleryjskiego DOW III 2. chor. Stelfan Piątkiewicz - kierownik I Drużyny Minerskiej, lekko kontuzjowany przy pracy, obecny przydział: 80 Okręgowy Skład Artyleryjski Poznań-Górozyn, Fort IX 3. st. sierż. Marian Kopeć - kierownik II Drużyny Minerskiej, ranny (średnio) przy pracy, obecny przydział: 80 Okręgowy Skład Artyleryjski Poznań-Górczyn, Fort IX 4. st. sierż. Stefan Biniak -. kierownik III Drużyny Minerskiej, obecny przydział: 80 Okręgowy Skład Artyleryjski, Poznań-Górczyn, Fort IX 5. szer. Tadeusz Mikołajczak, kierownik IV Drużyny Minerskiej, obecny przydział: Kompania Robocza DOW III 6. ochotnik cywilny Seweryn Drosik, kierownik V Drużyny Minerskiej, zamieszkały w Poznaniu. Jednocześnie melduję, że kpI. Milicji Obywatelskiej Edmund Kolasiński, który pracował wtedy również pod moim kierownictwem - został już na wniosek swych władz przełożonych (milicyjnych) odznaczony Krzyżem Walecznych. [...] Jako ostatnią część mego sprawozdania z prac nad odminowaniem m. Poznania - przedstawiam 9 sztuk fotografii przedstawiających zdjęcia dokonanych egzekucji w Poznaniu przez Niemców w czasie okupacji. Fotografie te zostały wywołane z taśmy fotograficznej znalezionej w czasie odminowan'ia w ogrodzie willi zajmowanej swego czasu przez niemieckiego wielkorządcę prowincji poznańskiej gauleitera Greisera. Ponieważ w związku z procesem mającym się odbyć w połowie czerwca w Poznaniu przecinko Greiserowi prasa nawołuje do zgłoszenia wszelkich dowodów obrazujących bestialstwa popełnione za jego rządów, przeto przedstawiam te fotografie do dyspozycji dowódcy O kręgu Wojskowegomjr Edmund Dutkiewicz

Od r e d a k c j i: Kopię maszynopisu udostępnił nam red. Eugeniusz Cofta. W maszynopisie brak daty powstania Sprawozdania.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1985.04/06 R.53 Nr2 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry