POZNAN W ROKU 1945

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1985.01/03 R.53 Nr1

Czas czytania: ok. 7 min.

U I. Garbary

ZBIGNIEW KAJA (1924-1983)

W dniu 6 października 1983 r. zmarł w Poznaniu artysta-plastyk Zbigniew Kaja. Urodził się tutaj w dniu 20 czerwca 1924 r. Ojciec Stanisław, z zawodu drogista, i matka Wacława z Kuhlów byli rodowitymi poznaniakami. Posiadał dwoje rodzeństwa: Stanisława i Urszulę. Do wybuchu wojny w 1939 r. ukończył szkołę podstawową. W czasie okupacji hitlerowskiej pracował początkowo jako pomocnik malarza w firmie niemieckiej Fryderyka Volgego, a później jako robotnik w Zakładach "H. Cegielski", przemianowanych przez okupanta na Deutsche WajJen- und MunitionsJabriken. Jeszcze w czasie walk o Poznań w 1945 r. wstąpił ochotniczo do szeregów Milicji Obywatelskiej. Od czerwca 1945 r. do stycznia 1947 r. odbywał obowiązkową służbę wojskową w Modlinie. Ukończył ją w stopniu kaprala - dowódcy drużyny. 'Już w jednostce wojskowej zajmował się dekoracjami i scenografią dla potrzeb armatorskiego teatru. Po odbyciu służby wojskowej i ukończeniu szkoły średniej, studiował w latach 1948 - 1951 na Wydziale Malarstwa i Grafiki poznańskiej Wyższej Szkoły Satuk Plastycznych, u Eustachego Wasilkowskiego, Jana Piaseckiego, Karola Mondrala i Hipolita Polańskiego. Obok działalności twórczej, pracował zawodowo jako wykładowca w Poznań

skiej Wyżlszej Szkole Sztuk Plastycznych (1952 - 1967) i na Uniwersytecie irn Adama Mickiewicza (godziny zlecone 1975 - 1983), a w latach 1962 - 1975 był kierownikiem artystycznym poznańskiego oddziału Krajowej Agencji Wydawniczej. Zbigniew Kaja był postacią wyjątkową, niepowtarzalną zarówno jako człowiek jak i jako artysta. Pisząc o nim, trudno zdecydować się, które z cech jego charakteru, jego osobowości ocenić należy wyżej, na które zwrócić szczególną uwagę. Myślę, że wszystkie

Z żałobnej kartyone się uzupełniały, tworząc sylwetkę tego nieprzeciętnego artysty. Był Zbyszek człowiekiem niezwykle prawym i prostolinijnym. Napisać więc o nim, że był uczciwym - to za mało, to prawie nic. A jednak nie znajduję innych słów, nie potrafię tego inaczej przelać na papier. Był uczciwy tak zwyczajnie, po ludzku. Prawy i prostoli - nijny - zarówno w życiu prywatnym, jako obywatel, przyjaciel, kolega, jak i w działalności twórczej. Powszechnie znana była jego solidność i obowiązkowość. W ciągu 'wieloletniej naszej współpracy i przyjaźni nie pamiętam, aby kiedykolwiek nie dotrzymał słowa, nie wykonał czegoś na umówiony termin, spóźnił się. W tym miejscu nie był artystą, był solidnym poznaniakiem. Był uporządkowany i systematyczny.

Każde zlecenie - a miewał ich dziesiątki, kiedy jeszcze zdrowie dopisywało - miało swoją teczkę z nazwiskiem zleceniodawcy, terminami, życzeniami itp. U czynność - to kolejna, piękna cecha jego charakteru. Nikomu nie potrafił odmówić i wszyscy z tej jego słabości korzystaliśmy. Zbyszek był swego rodzaju "pogotowiem ratunkowym", zarówno w sprawach publicznych jak i prywatnych. Trzeba było "na jutro" wykonać projekt dekoracji lub zaproszenia na ważną imprezę, projekt znaczka okolicznościowego, a nawet plakatu - telefonowało się pod nr 61'9-03. Były i prośby prywatne - - laurka z okazji urodzin kolegi, ślubu córki itp. Oczywiście wszystkie te "zamówienia" płacone były uściskiem dłoni. Za "dziękuję" wykonywał też większość prac dla organizacji społecznych i stowarzyszeń. Jedną z jego cech było bowiem to, że nie umiał i nie chciał zarabiać. Nigdy sam nie upominał się o honorarium. Ponieważ sporo prac wykonywał "na wczoraj", w pośpiechu, sami zleceniodawcy w tym ferworze zapominali często o takich "drobiazgach". Toteż, mimo ogromnej pracowitości

1 wielkiego talentu, nie dorobił się żadnego majątku. Żył z rodziną skromnie, w malutkim mieszkanku na parterze przy ul. Rutkowskiego, a jedynym "luksusem" była wiecznie psująca się syrenka. Był Zbigniew Kaja człowiekiem 'skromnym aż do przesady. Wyrażało to się nie tylko w tym, że nie umiał rależycie wyceniać swojej pracy. Będąc artystą dużego formatu, nigdy nikomu nie dawał tego odczuć, nie obnosił się z tą swą wielkością. Pamiętamy go wszyscy iako człowieka zawsze pogodnego, uśmiechniętego, posiadającego łatwość w nawiązywaniu kontaktów z ludźmi. Wszędzie miał znajomych, przyjaciół, czy - - jak sam mó''wii - kumpli. Każde spotkanie rozpoczynał od dowcipu, których mnóstwo znał i umiał je opowiadać. Lubił płatać figle przyjaciołom i znajomym. Te kawały, zawsze w dobrym tonie, przybierały najczęściej formę rysunku popartego celnym podpisem, parafrazą znanego porzekadła itp. Był bowiem nie tylko wybitnym artystą, ale i człowiekiem wielkiego serca oraz nieprzeciętnego umysłu. Posiadał rozległą wiedzę ogólną i zawodową oraz szerokie horyzonty. Chociaż całe życie spędził w Poznaniu - niewiele bowiem podróżował - był większym bywalcem od niejednego obieżyświata, a przy tym znajdował czas na swoje ulubione wędkarstwo i grzybobranie oraz kolekcjonowanie dzwonków, których pokaźny zbiór pozostawił. Kiedy i jak on to wszystko robił? Dla tych, którzy go bliżej znali, odpowiedź jest prosta - praca i talent. Pracował dużo. Do późnych godzin nocnych paliło się światło w jago maleńkiej pracowni. Dla sąsiadów był to znak, że Zbyszek jeszcze pracuje. Można było zapukać do okna. Uchylał je wtedy, chętnie porozmawiał, a kiedy jeszcze zdrowie dopisywało zawsze miał czym poczęstować. Ta pracowitość z gatymi i różnorodnymi dokonaniami. To, nad czym inni pracowali całymi dniami, Kaja wykonywał w ciągu paru godzin. Posiadał nie tylko wspaniale opanowany warsztat, miał nie tylko pewną i sprawną rękę, ale przede wszystkim myślał. Jego doroibelk jest imponujący: od malarstwa, grafiki artystycznej, plakatu, grafiki książkowej po grafikę użytkową i wystawiennictwo. Bez przesady stwierdzić można, że Zbyszek to j eden z tych twórców, którzy kształtowali oblicze współczesnej sztuki polskiej. Tak przecież trzeba ocenić jego osiągnięcia w plakacie. W ciągu trzydziestu ośmiu lat pracy twórczej zaprojektował ich ponad trzysta. Te, które wykonywał na konkursy, z reguły zdobywały nagrody i wyróżnienia. Miał więc Kaja w swym dorobku ponad trzydzieści nagród uzyskanych w konkursach ogólnopolskich (z tego dziewięć pierwszych). Większość jego plakatów tematycznie związana była z Poznaniem i Wielkopolską (rocznice wyzwolenia, Święta 1 Maja i 22 Lipca, rocznice Powstania Wielkopolskiego). Pierwsze plakaty proj ektował wspólnie z Julianem Pałką jeszcze przed studiami, bo już w 1945 r. (Towarzystwo Przyjaciół Żołnierza i plakat mobilizacyjny). Tematyka jego plakatów była różnorodna. Przeważały jednak o tematyce kulturalnej i społeczno-politycznej. Wśród wielu znaczących dokonań w tej dziedzinie wymienić należy: Nigdy więcej (1955), Pamiętamy (1962), II Międzynarodowy Festiwal Chórów Chłopięcych (1969) czy Powstanie Wielkopolskie (1078) - nagroda za najlepszy plakat polityczny roku. Jeśli plakat polski cieszy się oibecnie zasłużonym uznaniem w sWlecie, to Zbyszek wniósł w to niemały wkład.

Opracował graficznie ponad dwieście książek oraz niezliczoną liczbę druków ulotnych. Najwięcej prac wykonał dla Krajowej Agencji Wydawniczej (dawniej Wydawnictwa Artystyczno-Gra

3 karty

ficzne), gdzie przez wiele lat był kierownikiem artystycznym, oraz dla Wydawnictwa Poznańskiego i Państwowego Wydawnictwa Naukowego. Swą sztuką wzbogacił m.in. albumy: Opero Poznańska (1919 - 1969) (1970), Powstanie Wielkopolskie 1918/1919 (1978), Dawny Poznań Magdaleny Warkoezewskiej (1978), Polska myśl zachodnia Poznania i Wielkopolski (1980), Dzieje Szczecina (1983). Wiele prac wykonywał dla "Kroniki Miasta Poznania", a jedną z ostatnich był exlibris z okazji jej sześćdzies:ęciolecia. Doskonale opanowany warsztat grafika, znajomość technik i możliwości polig rafii sprawiały, że z Kają współpracowali chętnie autorzy, wydawcy i drukarze. Był artystą pełnym inwencji twórczej, potrafił jednak - jeśli trzeba było swą sztukę podporządkować treści ilustrowanego dzieła i możliwościom wykonania. Nie musiał tego robić w exlibrisie.

Tu mógł być sobą, puszczać wodze fantazji, dowcipkować. Exlibrisy wykonywał na ogół nie na zamówienie, ale z potrzeby serca, jako upominki dla rodźmy i przyjaciół. Wiele z nich to

Z żałobnej kartyprawdziwe perełki sztuki graficznej, skrzące się dowcipem i aluzją. Trudno je dziś policzyć. N a pewno jest ich ponad dwieście. Z powodzeniem zajmował się równlez scenografią. Współpracował ze wszystkimi teatrami w naszym mieście, z "Estradą Poznańską", z teatrami operowymi w Łodzi i we Wrocławiu oraz z ośrodkiem poznańskim Telewizji Polskiej. Dla Opery Poznańskiej projektował m.in. kostiumy i scenografię do baletu Czarodziejska miłość Manueala de Falli (1958) i Aidy Giuseppe Verdiego (1963). Dla Teatru Polskiego przygotował je do pięciu przedstawień, m.in. do Jima i JUta Carla Grey' a i George N ewma.nna (1957) i Księcia i żebraka Marka Twaina (I9S1). Dziesięć przedstawień opracował w Operetce Poznańskiej - - m.in. Zemstę Nietoperza Jana Straussa (1058), My Fair Lady Frederica Loewe (1964) czy Dziękuję ci Ewo Stanisława Renza (1963).

Sądzę, że obok plakatu najwyżej cenić trzeba jego osiągnięcia w dziedzinie grafiki artystycznej. Stosował różne techniki, od drzeworytu po litografię, monotypię oraz rysunek. Wobec rozlicznych zajęć i obowiązków, dorobek ilościowo nie jest tu imponujący, ale jest znaczący w polskiej grafice. Powszechnie znane są jego drzeworyty utrwalające folklor Wielkopolski i stary Poznano "Mniej stosunkowo znana jest twórczość Zbyszka jako artysty-malarza. U prawiał tę dziedzinę sztuki zaraz po studiach. Już w 1959 r. pokazywał swój dorobek malarski na indywidualnych wystawach. Potem na wiele lat odłożył pędzel, by wrócić do niego z właściwą sobie pasją pod koniec życia. Uczestniczył w wielu plenerach.

Wystawienn;ctwo - to kolejna licząca się dziedzina twórczości tego wszechstronnego artysty. Zaprojektował i zrealizował dziesiątki wystaw. Od wielkich ekspozycji targowych (również za granicą - w Izmirze w Turcji i Zagrzebiuw Jugosławii), poprzez wystawy na Międzynarodowych Targach Poznańskich, do wystaw historycznych, bibliofilskich itp. W ostatnich latach przygotowywał prawie wszystkie wyftawy w Miejskiej Bibliotece Publicznej im, Edwarda Raczyńskiego. W tej pracy w pełni ujawniały się i pięknie owocowały wszystkie jego walory jako człowieka i artysty. Łatwość w nawiązywaniu kontaktów z ludźmi, umiejętna z nimi współpraca, pomysłowość w rozwiązywaniu problemów technicznych, no i przede wszysitikim wspaniałe koncepcje artystyczne - wszystko to sprawiało, że ludzie chętnie z nim współpracowali. Autorzy scenariuszy dlatego, że jako człowiek o szerokich horyzontac h był partnerem w dyskusjach merytorycznych, że w lot chwytał idee wystawy. Rzemieślnicy i inni wykonawcy dlatego, że projekty były klarowne, zrozumiałe, nie wydumane, możliwe do zrealizowania. Organizatorzy wystaw dlatego, że dawał gwarancję nie tylko wykonania na najwyższym poziomie, ale i zawsze w umówionym terminie. Niestety, wystawiennictwo to sztuka nietrwała. Nie został więc prawie ślad po jego dokonaniach w tej dziedzinie. Zarówno bowiem zachowane projekty, jak i dokumentacja fotograficzna nie dają pełnego obrazu. Zbigniew Kaja był równIe z twórcą medali. Projektował odznaki, sztandary, neony. W tych dziedzinach twórczości jego związki z rodzinnym miastem i regionem są szczególnie widoczne. To ou projektował sztandar miasta Poznania, jego Odznakę Honorową, znak Międzynarodowych Targów Poznańskich, neon hotelu "Merkury" i in. Projektował również znaczki pocztowe i banknoty, jeśli zaś zachodziła konieczność - to i meble oraz sprzęt wystawienniczy. A jakie potrafił wykonywać (dla wnuczki) zabawki! Śmiało można więc powiedzieć, że nie było dziedziny twórczości plastycznej, w której nie wypo

wiadałby się ten nieprzeciętny i wszechstronny artysta. Zbigniew Kaja brał udział w dwudziestu dziewięciu wystawach indywidualnych w kraju i zagranicą. Jego prace znajdują się m.i.n. w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie i Poznaniu, Muzeuim Plakatu w Wilanowie, Muzeum Exlibrisu w Malborku, Galerii Narodowej w Dessau (Niemiecka Republika Demokratyczna), Biblioteki w Cambridge (Wielika Brytania) i wielu innych. Są one też rozsiane po całym świecie w zbiorach prywatnych. W 1951 r. wziął ślub ze Stefanią Patalas, z którą miał dwóch synów: Przemysława (1952) i Ryszarda (19-62). Za swą pracę zawodową i twórczą t y ł wielokrotnie odznaczany i nagradzany. Był udekorowany m.in. Krzyżem Kawalerskim (1972) i Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz wieloma odznaczeniami regionalnymi. Laureat N agrody Młodych Miasta Poznania za rok 3954 oraz wielu dziesiątek nagród i wyróżnień za pracę twórczą. Żył tylko pięćdziesiąt dziewięć lat. W ostatnich latach ciężko chorował. Swymi dokonaniami wpisał się na stałe do panteonu twórców współczesnej kultury polskiej. Mia=to Poznań wiele mu zawdzięcza. Był bowiem Zbigniew Kaja poznaniakiem nie tylko z urodzenia, wychowania i charakteru, ale i całą swą twórczość związał z tym miastem i z Wielkopolską.

Janusz Dembski

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1985.01/03 R.53 Nr1 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry