LAT

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1980.07/09 R.48 Nr3

Czas czytania: ok. 4 min.

TEMU

W KRONICE MIASTA POZNANIA

Zeszyt trzeci "Kroniki Miasta Poznania" z 191) r. otwiera! ostatni odcinek monografii Wisławy Knapowskiej Dzieje Fundacji ks. Ludiuiki Radztwiłłowej w Poznaniu i obejmował rozdział trzeci ("Lata zmienne 1848 - 1870") oraz rozdział czwarty ("Era walki t.zw. kulturalnej"). Ze śmiercią ostatniego nom.lnowanego członka zarządu, jakim był dyrektor Barth, kończą się dzieje Fundacji ks. Ludwiki Radztwiłłowej i dlatego na pięćdziesięcioleciu zakładu kończymy kanwą jego dztejóuj, ruysnutycTi z zaczątkom fundacji - napisała Autorka. To co w fundacji było żywą spuścizną przeszłości, umarło - to, co było samorodnym i samodzielnie funkcjonującym organizmem szkolnym, przestało istnieć. Dalsza ewolucja zakładu to twór sztuczny, państwowy, pruski, zbudowany na gruzach fundacji. Twór to niemniej ciekawy, którego dzieje wymagałyby nowego oświetlenia ze wzglądu na to, te jak klątwa zawisła nad nim "nemezis" dziejowa, wtłaczająca instytucją Z biegiem lat w labirynt konfliktów prawnych. Mimo zewnątrznej szaty państwowej, mimo narzuconej etykiety rządowej, mimo zanikającej w pamięci starszego społeczeństwa tradycji fundacji, fundacja ta ukryła się w najtajniejszych głąblnach nowego tujoru, jak szkielet -pochowany tu sklepach podziemnych, i jako szkielet martwy przetrwała do naszych czasów w księgach hipotecznych Sądu Grodzkiego. Nielegalne upaństwowienie Szkoły Ludtuikt i połączonego Z nią Seminarium pociągnęło z nieubłaganą logiką szereg dalszych nielegalnych aktów prawnych, do, których w pierwszym rządzie należy oddanie w r.1892 części gruntów Z ulicy Młyńskiej nr IIa, bez sądowego przYwłaszczenia, ewangelickiemu konsystorzov:'., który na terenie tym wybudował gmach fconsystorza, do dziś istniejący. Zmienione warunki polityczne zmieniły całkowicie wewnętrzne i zewnętrzne oblicze instytucji, którą po burzy wojny światowej i po powstaniu grudnlowem w Poznaniu, władze polskie przejęły jako spuścizną władz pruskich. Naturalnym i w ówczesnej sytuacji prawne} jedynym legalnym spadkobiercą pruskiej szkoły państwowej staje się państwo polskie, nieświadome faktu, te przejmuje po rządzie obcym dziedzictwo obciążone bezPrawiem, poczYnionem dawnej, nieistniejącej już jako żywy organizm, a więc martwej fundacji. Instytut szkolny otrzymał w nowych, przez przewrót polityczny stworzonych warunkach, nazwę polską Uczelni im. Dą-bróioki i jako twór nowy, twór ducha polskiego, rozwinął się w ciągu lO-lecIa swego wspaniale. Jako zakład polski uległa Uczelnia im. Dąbrówki w wewnętrznej organizacji przekształceniom. Wielość typów szkolnych, tworząca w zakładzie w dobie rządów pruskich dziwnie skomplikowany konglomerat, uległa powolnej redukcji. Dziwnym zbiegiem okoliczności w stuletnią, rocznicą Szkoły Ludwiki - Uczelni Dąbrótukl, skasowały władze polskie ostatnią klasę Seminarium nauczycielskiego, likwidując tym samym po 90-letnlem istnieniu były Zakład naukowy dla wychowawczyń i nauczycielek, twór Bartha, który na dziejach fundacji zaważył tak fatalnie. Stuletni jubileusz byłej Szkoły Ludwiki - obecnej Uczelni im. Dąbrówki, nie był, ściśle historycznie biorąc, ni jubileuszem nieistniejącej już od r. 1919 Szkoły Ludwiki, ni jubileuszem ll-letniej Uczelni im. Dąbrówki, a był jedynie stuletnią rocznicą założenia Fundacji ks. Ludwiki RadzIwiłłowej, której tradycje i dzieje nam tu skreślić wypadło. Fundacja ta w popiołach niejako spoczęła w aktach Sądu Grodzkiego. Członkowie zarządu

SI & & & SI SI .

I .

I ss & I p

In I tSL s S ;I I s I. m

&5 ?*5 ivi 8 &5

?*5 &5jej wymarli. Wskrzesić dałoby się ją jedynie, stając na gruncie bądź instrukcji Z r. 1830, bądź statutu Z r. 183Z UprzYwilejowani przez statut Z r. 1830 nieśmiertelnymi członkami zarządu są członkowie Kolegium szkolnego, Superintendent i dziekan obwodu poznańskiego. UprzYwilejowanymi przez statut Z r. 1837 nieśmiertelnymi członkami zarządu są każdorazowy nadburmIstrz miasta Poznania i komisarz delegowany przez władze szkolne państwowe. Stając zatem na gruncie zarówno instrukcji Z r. 1830 jak i statutu Z r. 1837, istniałyby możliwości wskrzeszenia fundacji - feniksa Z popiołów. Realne możliwości i konieczności stwarza życie, które wymyka sie. Z pod obserwacji historyka-badacza. Zadaniem historyka było odtworzYć przeszłość dziejów. Inicjatywa nowej ewolucji należY do przYszłości. Janusz Staszewski dokończył rozprawę Powstanie Poznańskie 1809 roku (rozdział IV - "Dąbrowski o Poznaniu" i V - "Wymarsz korpusu"). W "Zapiskach" Andrzej Wojtlrowirtcl opubli- - kował ciekawe szczegóły o rozruchach głodowych w Poznaniu w roku 1847. Zaczęły się one w dniu 29 kwietnia od tego, że nIezatrudnIony robotnik przy moście Chwal*szewskim zabrał piekarczykowi kilka bochenków chleba l porozdzielał je pomlądzy robotników obok stojących. N astępnie złupIono jatki chlebowe a wieczorem włamano się do pewnej szYnkowni na strzeleckiej ulicy l ją także złupioreo. Policja wprawdzie rozpędziła zgłodniałych - pisze W ojtkowski dalej, lecz magistrat i rada miejska postanowili zaradzić złu energicznie i niezwłocznie. Na wspólnym tedy posiedzeniu nadzwyczajnym uchwalono zatrudnić bezrobotnych przY regulowaniu drogi dębtńsklej, płacąc każdemu Z nich po 9 srebrnych groszY (30 srgr. szło na 1 talar), nadto zwrócić się do dyrekcji kryminału, aby więźniów nie zatrudniała rąbaniem drzewa, dalej aż do lipca codziennie sprzedawać po 4 tysiące bochenków chleba w trzech miejscach miasta po zniżonej cenie, następnie wnieść prośbę do króla, aby nie znosił podatku od mleka, lecz dawał go komunom, za co możnaby było głodującym rozdawać codzień tysiące bochenków chleba, aby roboty około fortecy nie były uszczuplane l wreszcie, aby rozpoczęto roboty koło żwirówek i kolei żelaznych w okolicy Poznania. Roboty około drogi dębińskiej rozpoczęły się nazajutrz. Wieczorem zaś dnia poprzedniego przebiegały patrole ulice l rozpędzały lud, który miał zamiar najść fcilka szYnkowni i kramów z żYwnością. Następnego atoli dnia kobiety zgłodniała napadły na Placu Sapieżyńskim no chleb przywieziony z AJcolic Poznania i rozebrały go pomiędzY siebie. Głód zatem musiał być wielki. Chleb jednakże nie wystarczał głodującym, gdyż oprócz niego chcieli koniecznie jeszcze wódki. Stąd owe zajazdy bezrobotnych na szynkownIe poznańskie. Chleb i wódka, oto, czym żYł ówczesny robotnik poznański - skomentował Autor.

W "Kronice ważniejszych wydarzeń" odnotowano otwarcie międzynarodowej wystawy komunikacyjnej (6 VII), wycieczkę dziennikarzy z Królewca (9 VIII) i bunt w więzieniu przy ul. Młyńskiej (11 VIII).

Zebrał: Kronikarz

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1980.07/09 R.48 Nr3 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry