TADEUSZ ŚWITAŁA

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1978.01/03 R.46 Nr1

Czas czytania: ok. 13 min.

ZAPISKI Z DZIAŁALNOŚCI RADY MIEJSKIEJ W LATACH 1919- 1921 (część II)

WALKA Z BEZROBOCIEM

Problemy braku pracy w mieście interesowały Radę Miejską jedynie w granicach ewentualnych następstw bezrobocia (rozruchy, choroby epidemiczne itp.), a głównie utrzymania tzw. spokoju publicznego. Ze środków zapobiegania bezrobociu Rada miała do dyspozycji: ograniczone fundusze na roboty interwencyjne, zasiłki oraz działalność charytatywną. I jedno, i drugie - było daleko nie wystarczające, pozostał %vięc Radzie optymizm i liczenie na "lepsze czasy". "Liczba bezrobotnych spada" - referował tonem przechwałki radny Bolesław Wybieraiski (Polskie Koło Radzieckie) na posiedzeniu Rady w dniu 23 kwietnia 1919 r., przedkładając równocześnie wniosek o uchwalenie zaliczki w wysokości 300 000 marek na wsparcia dla bezrobotnych, co zostało uchwalone we wnioskowanej wysokości. Według statystyk (a może jakiegoś kruczka statystycznego) - na dzień 31 stycznia 1919 r. było w Poznaniu 2533 bezrobotnych, zaś na dzień 31 marca tegoż roku - 1466. Socjaldemokrata, radny Tadeusz Matuszewski, popierał wniosek Wybieraiskiego i był zdania, że gdyby Rada podjęła konieczne przecież dla miasta roboty związane z "podwyższeniem" Drogi Dębińskiej, wtedy w Poznaniu kwestia bezrobocia "nie istniałaby w ogóle". Radny Józef Sieradzki (Demokratyczne Koło Radzieckie) natomiast domagał się, by wsparcia wypłacano każdemu bezrobotnemu, który okaże się legitymacją Związku Zawodowego. Optymizm radnego Bolesława Wybieraiskiego nie irwał długo. Już na posiedzeniu Rady w dniu 14 maja 1919 r. radni: Wilhelm Gaertig (Lista niemiecka) i Adam Ballenstedt (Demokratyczne Koło Radzieckie) wymieniali liczbę bezrobotnych na ponad dwa tysiące osób, w tym dwieście kobiet. Radni rozpaczliwie szukali możliwości rozpoczęcia robót interwencyjnych, dla zatrudnienia ludzi pozostających bez pracy. Posłużono się przy tym projektem kosztorysu zbudowania nasypu pod Drogę Dębińską, który opiewał na 182*5 tysięcy marek. Przewidywano, iż przy tych robotach zatrudnienie znalazłoby ok. czterysta osób. Argumentacja była następująca: miasto wypłaca bezrobotnym po 8500 marek wsparcia dziennie, a planuje zatrudnienie czterystu robotników przy robotach dębińskich. Gdyby ich zatrudnić - utracą prawo do zasiłku. Z nagromadzonych w ten sposób kwot powstałaby zaliczka finansowa na ... rozpoczęcie robót aż do momentu, kiedy Ministerstwo nie przyzna Magistratowi potrzebnych pieniędzy. Miały to więc być roboty interwencyjne uruchomione za pieniądze samych bezrobotnych. Rada zgodziła się (!) na przedłożony projekt, pod warunkiem, iż Naczelna Rada Ludowa poniesie wydatki... przewyższające "normalne" ceny materiałów i koszty robocizny.

Tadeusz Świtała

Tymczasem dwieście poszukujących pracy kobiet miało niebawem powiększyć się o dalszą setkę, z powodu likwidacji Zakładu N aprawy Odzieży przy ul. Szerokiej. Interpelowała w tej sprawie radna Zofia Swinarska (Demokratyczne Koło Radzieckie), domagając się zamiast likwidacji Zakładu - przyznania pracującym tam robotnicom dodatku drożyźnianego. Prezydent Jarogniew Drwęski próbował złagodzić niekorzystne dla Magistratu wrażenie, jakie wywarło wystąpienie Zofii Swinarskiej w ten sposób, iż zapewnił, że maszyny z zamkniętego Zakładu zostaną sprzedane między byłe pracownice po cenach przystępnych. Bezrobocie wśród kobiet (także później) nie martwiło nikogo. Np. na posiedzeniu Rady w dniu 23 lutego 1921 r. radny Franciszek Budzyński (Polskie Koło Radzieckie) proponował, aby stopniowo usuwać z pracy kobiety niezamężne, których znaczną liczbę zatrudniają instytucje, a na opróżnione posady angażować byłych wojskowych (tzn. żołnierzy Powstania Wielkopolskiego), szczególMikołaj Kiedacz wiceprezydent Pozna- nie zaś inwalidów.

nia od 1919 r. Zamiast spodziewanego uruchomienia robót drogowych na Drodze Dębińskiej, radny Wiktor FolIecher (Ludowe Koło Radzieckie) referował na posiedzeniu Rady w dniu 16 lipca 1919 r. "nowe zasady wypłacania wsparcia bezrobotnym"" których aktualnie liczono na tysiąc dziewięciuset. Kiedy jednak trzy czwarte roku później Magistrat przedstawił wniosek o uchwalenie dalszych środków na pokrycie kosztów opieki nad bezrobotnymi, szereg radnych, a wśród nich: Bolesław Kliszczyński (Ludowe Koło Radzieckie), Franciszek Budzyński i Henryk Suchowiak (Demokratyczne Koło Radzieckie) żywo zaprotestowali. Twierdzili oni, że "w Poznaniu trudno znaleźć chętnych do pracy robotników", natomiast "liczne żywioły unikają pracy, bo wolą wyciągać rękę po zapomogę, by potem pobocznie uprawiać handel paskarski". Radny Seweryn Pendowski twierdził, iż należy znieść opiekę nad bezrobotnymi, natomiast pieniądze z funduszu zapomóg dla bezrobotnych przeznaczyć na rozbiórkę wałów fortecznych, dzięki czemu będzie można ludzi zatrudnić, a także zyskać tereny pod rozbudowę miasta i sporo materiału budowlanego. W lipcu roku 1921 sytuacja na rynku pracy w Poznaniu pogorszyła się do tego stopnia, że delegacja bezrobotnych, nie oglądając się na Radę Miejską, udała się do Ministerstwa b. Dzielnicy Pruskiej z żądaniem pracy. Na posiedzeniu Rady w dniu 5 października 1921 r. radny Józef Topolski zapytywał, co Magistrat zamierza dalej czynić, bowiem minęło siedem tygodni od tej wizyty, a dla bezrobotnych pracy nadal nie ma. Ponadto Topolski proponował, aby przy rozdzielaniu pracy Magistrat przede wszystkim dawał ją robotnikom żonatym, zamieszkałym w Poznaniu. "Skutki tego mogą być dla miasta opłakane" - przestrzegał radny Wiktor FolIecher , mając zapewne na myśli krwawe zajścia kwietniowe 1920 r. Mówca domagał się przyspieszenia decyzji w sprawie sprzedaży gruntu dla Bractwa Kurkowego pod budowęnowej strzelnicy na Szelągu. Znalazłoby tam zatrudnienie ok. pięciuset bezrobotnych. U sprawiedliwiając bezradność Magistratu, wiceprezydent Mikołaj Kiedacz powrócił do tematu robót interwencyjnych, mianowicie podwyższenia Drogi Dębińskiej i częściowej regulacji rzeki Warty. ,.Kosztorysy opiewają na 310 milionów marek - mówił Kiedacz - i przekraczają finansowe możliwości miasta, a rząd (tzn. Ministerstwo) także nie zapewnia pokrycia wydatków. Z konieczności więc ograniczono się do burzenia wałów tumskich i sypania dróg nad Wartą, co kosztowało ponad piętnaście milionów marek, rząd zaś zwrócił dotąd cztery i pół miliona.' Na domiar złego rozeszły się w Poznaniu pogłoski, iż Zakłady Wojskowe mają być przeniesione do Warszawy, co pociągnęłoby dalszy wzrost liczby bezrobotnych o około pięciuset osób. Zgłaszając interpelację w tej sprawie na posiedzeniu Rady w dniu 29 grudnia 1921 r. radny Czesław Bugzel (Ludowe Koło Radzieckie) zaproponował uchwalenie dwóch rezolucji: ,.1. Wzywa się Rząd, aby istniejące w Poznaniu Warsztaty Wojskowe zaopatrzone w odpowiednie urządzenia pozostawił w Poznaniu; 2. Wzywa się Magistrat, aby odniósł się do Ministerstwa o zajęcie odpowiedniego stanowiska, a do posłów wielkopolskich, aby użyli całego swego wpływu, by nie dopuścić do wielkiej krzywdy dla Poznania ". Radni: Franciszek Budzyński i Nikodem Wolniewicz widzieli w projekcie likwidacji Zakładów Wojskowych nieprzychylną Poznaniowi tendencję władz centralnych, które dążą do upośledzenia Wielkopolski pod względem przemysłowym. Radny Wolniewicz podkreślił zaś, że ..utrzymanie Warsztatów jest szczególnie konieczne w interesie spokoju publicznego".

KWESTIA MIESZKANIOWA

Na posiedzeniu w dniu 14 maja 1919 r., po referacie radnego Bolesława Wybieraiskiego o sytuacji mieszkaniowej w mieście, wybrano Komisję do Zwalczania Braku Mieszkań, do której weszli radni: Stefan Cybichowski. Stanisław Domagaiski (z Demokratycznego Koła Radzieckiego). Stanisław Grzegorzewicz (Ludowe Koło Radzieckie), Anna Seele (Lista niemiecka) i Bolesław Wybieraiski. N astąpiło to po interpelacji radnego Franciszka Budzyńskiego, który zapytał, jakie środki zaradcze przewiduje Magistrat przeciwko spekulantom, którzy wykupują w centrum miasta kamienice, a następnie dyktują najemcom wysokie ceny komornego. "W jednym tylko dniu - powiedział radny Budzyński - zawarto dwanaście aktów kupna-sprzedaży! Dojdzie do tego, że komorne będzie w Poznaniu wyższe jak w Warszawie'. Jego zdaniem sprzedaż domów powinna być uzależniona od zezwolenia władz miejskich. Prezydent Jarogniew Drwęski wyjaśnił Radzie, że wydanie takiego przepisu (wobec istnienia własności prywatnej) jest niemożliwe, co zaś się tyczy wysokich czynszów, to przecież Urząd Mieszkaniowy maże regulować wysokość komornego. N a wniosek radnego Romana Leitgebera poparty przez radnego Romualda Paczkowskiego (obaj z Demokratycznego Koła Radzieckiego) Rada uchwaliła rezolucję do N aczelnej Rady Ludowej, w której czytamy: "Rada zwraca uwagę na objawy paskarstwa w handlu nieruchomościami w Poznaniu, uprawianego przez napływowych spekulantów". Przed uchwaleniem rezolucji zabrał głos radny Tadeusz Matuszewski, który domagał się od Magistratu działek pod budowę małych domów i popierania ich budowy w interesie niezamożnych robotników i rzemieślników. W pewnym sensie poparł go radny Stanisław Grzegorzewicz, który przypomniał Magistratowi, że ,.do tej pory systematycznie nie było dla robotników mieszkań", a te rodziny robotnicze, które mieszkają na przedmieściach, pozbawione są ..kanalizacji, chodników, wody

7 Kronika Miasta Poznania

Tadeusz Świtała

Kolonie mieszkalne na Solaczu. Zaczęły powstawać ok. roku 1910, za poparciem pruskiego magistratu. Chociaż był to ostatni a dzięki wojnie światowe] (1914 - 1919) także dość odległy przykład rozwiązywania problemów mieszkaniowych Poznania, nie utraci! on nic ze swe] aktualności również za prezydentury Jarogniewa Drwęskiego. Na zdjęciach pierwszy zespół domków zwanych willami przy dzisiejszej Mazowieckiej 1-3 (narożnik Śląskiej) oraz domek przy Mazowieckiej 3

itp. Należy sobie życzyć, aby różnice między śródmieściem a przedmieściami stopniowo malały". Dyskusja w nieco odmiennej sprawie toczyła się na posiedzeniu Rady w dniu 4 czerwca 1919 r. Wobec fali powracających z Niemiec rodzin byłych emigrantów zarobkowych, Magistrat stanął przed koniecznością przygotowania im dachu nad głową. Radny Stefan Cybichowski w imieniu Komisji Finansowo- Budżetowej przedstawił Radzie nagły wniosek o uchwalenie 95 000 marek kredytu na urządzenie mieszkań w siedmiu dawnych barakach wojskowych przy Bramie Warszawskiej, darowanych Magistratowi przez Naczelną Radę Ludową, gdzie - jak powiedział - po ustawieniu pieców można urządzić sześćdziesiąt osiem mieszkań dla... czterystu osób! Przeciwko wnioskowi wypowiedział się radny Stanisław Stolpe (Polskie Koło Radzieckie) dowodząc, że mieszkania w barakach będą urągały potrzebom ludzi. Radny Franciszek Budzyński poparł skwapliwie wniosek Stefana Cybichowskiego, gdyż - jego zdaniem - ludzie powinni cieszyć się z mieszkań w barakach, skoro "obecnie po dwie, a nawet trzy rodziny zajmują jedno ciasne mieszkanie". Jarogniew Drwęski tak się zapalił do samej idei mieszkań w barakach, że oświadczył, iż Magistrat ma zamiar sprowadzić z Finlandii cały szereg drewnianych domków fińskich. Poza tym Magistrat będzie przebudowywał na mieszkania nie zajęte lokale kupieckie. Nie będzie dopuszczalne przeznaczanie na lokale usługowe gmachów mieszkalnych, jak to ostatnio zrobiono otwierając "Hotel Rzymski". Urzędowi Mieszkaniowemu przyznane zostanie prawo dzielenia większych mieszkań na kilka mniejszych. Radny Tadeusz Matuszewski poparł stanowisko Magistratu, aczkolwiek - jak oświadczył - jest przekonany, iż takimi sposobami (barakami) nie rozwiąże się problemów mieszkaniowych. Radny Stanisław Grzegorzewicz domagał się przekwaterowania szeregu instytucji do gmachów rządowych, np. do wielkiego budynku Dyrekcji Kolei. Dzięki temu opróżniłaby się duża liczba mieszkań zajętych aktualnie na biura. Sprawa budowy domków jednorodzinnych, poruszona w wystąpieniu radnego Tadeusza Matuszewskiego (19 V), wznowiona została przez radnego Czesława Bugzela na posiedzeniu w dniu 9 października 1919 r.: apelował on, aby sprawę ujął w swoje ręce Magistrat i zgłosił wniosek o powołanie komisji dla opracowania odpowiednich projektów domków jedno- i dwurodzinnych. Budowę takich domków podał w wątpliwość radca Frankiewicz z uwagi na drożyznę materiałów budowlanych. Komisji, o którą chodziło radnemu Bugzelowi. nie powołano, gdyż znacznie pilniejsza okazała się sprawa lichwy mieszkaniowej. I aczkolwiek radny Wiktor FolIecher nie negował konieczności budowania tanich domków mieszkalnych, wskazywał przede wszystkim na rozpowszechnione praktyki lichwiarskie przy wynajmowaniu mieszkań, polegające m. in. na tym, że za "wyszukanie" mieszkania wyznacza się wysokie "nagrody". Mówca wyraził przekonanie (podobnie radni: Stanisław Grzegorzewicz, Bolesław Wybieraiski i Jan Szymański - ten ostatni z Ludowego Koła Radzieckiego), że Magistrat ukróci tego rodzaju lichwę mieszkaniową. Radny Paweł Gantkowski (Demokratyczne Koło Radzieckie) domagał się, aby umowy o wynajmie mieszkań były zatwierdzane przez władze, co mogłoby zapobiegać "wyzyskowi" .

Wobec spóźnionej pory odroczono dyskusję na najbliższe posiedzenie (16 października 1919), na którym jednak, jak lakonicznie poinformował sprawozdawca ..Dziennika Poznańskiego", dyskusja nowych momentów nie wniosła, poza tym że prezydent Jarogniew Drwęski zakomunikował, iż Ministerstwo planuje... szerszą akcję budowlaną. Powrócono jednak do sprawy na posiedzeniu w dniu 22 października

7'

Tadeusz Świtałaarcrtfł=i.i=i T W

«kltpifi

U!aa _ ug

L_ŁS? T3ł B2J6CDI -1

3-/\ :

L u Ut 4 LQ1

Projekt domu mieszkalnego dla rodzin robotniczych na Gorczynie. U góry - rzut piętra; u dołu - rzut parteru

Tak sobie projektant wyobrażał kolonię robotniczą na Gorczynie

*wr

1919 r., kiedy na wniosek Towarzystwa Budowy Tanich Mieszkań utworzonego przez Spółkę Akcyjna "H. Cegielski'" rozpatrywano ofertę sprzedaży ziemi magistrackiej na Głównej, gdzie Towarzystwo chciało rozpocząć budowę kolonii domków dla robotników. Sprawę przekazano ponownie do Magistratu, albowiem do podjęcia uchwały zabrakło wymaganej większości. Wróciła ona na posiedzenie za ty"'ieień, wywołała jednak kontrowersje, gdyż radny Adam Ballenstedt w imieniu Magistratu wycenił wartość hektara gruntu na 12 000 marek, a z wykorzystaniem zalegających tam złóż żwiru - na 36 000 marek. Przewodniczący Rady Władysław Mieczkowski czuł się zmuszony zarządzić tajność obrad, a wyników tego posiedzenia nie podano do publicznej wiadomości. Na okres jesienno-zimowy (1919 - 1920) sprawy mieszkaniowe ucichły i pojawiły się wiosną 1920 r. Na posiedzeniu w dniu 3 marca 1920 r. radny Franciszek Budzyński strofował Magistrat za brak energii w ograniczaniu dopływu do miasta ..elementów obcych, zamiejscowych i niepożądanych". "Grozi nam katastrofa - krzyczał mówca. · - Przed wojną budowano rocznie dwieście mieszkań! Potrzeba w tej chwili 1000 -15000 mieszkań. Magistrat winien zwrócić się do Ministerstwa o pomoc, by w różnych częściach miasta budować nowe domy, aby do przyszłej zimy stanęły odpowiednie mieszkania. Tymczasem w Poznaniu przebywa ok. półtora tysiąca ludzi z tzw. Kongresówki, z których niekiedy po pięć rodzin zamieszkuje w dwupokojowym mieszkaniu!" Odpowiadając Budzyńskiemu, radca Stanisław Podolka wyjaśnił, iż Magistrat dysponuje kilkoma projektami domków jednorodzinnych, którymi "z wielką troskliwością" zajmuje się prezydent. Pod koniec debaty Jarogniew Drwęski przyznał, że w kwestii mieszkaniowej potrzebna jest "daleko idąca akcja". Dlatego "projektuje się budowę domów o większej liczbie mieszkań" (!), bowiem "budowa niskich domów jest nieopłacalna". Wyraził także nadzieję, że Ministerstwo nie odmówi Magistratowi pomocy. N a następnym posiedzeniu - oświadczył Drwęski ku zdumieniu radnych, że Magistrat przedłoży wniosek w sprawie budowy dom u... na biura; po to, aby poprzenosić do niego urzędy znajdujące się w pomieszczeniach mieszkalnych. Z dniem 17 kwietnia 1920 r. Magistrat zarządził, iż zamiana mieszkań w obrębie miasta wymaga zgody Urzędu Mieszkaniowego. Jeden z radnych nazwał to zarządzenie "naruszeniem praw familijnych", a przy okazji poddał krytyce stosunki panujące w Urzędzie Mieszkaniowym, gdzie "jedno biuro nie może podołać napływowi spraw, a problemu mieszkaniowego nie rozwiąże się przez kontrolę zamiany mieszkań, lecz przez popieranie ruchu budowlanego". Plan budowy kolonii mieszkań na Górczynie był promyczkiem nadziei, że "tym sposobem zaradzi się złu w wysokiej mierze". "Dążeniem Magistratu jest - mówił Drwęski - by dla ludności robotniczej zbudować możliwie szybko odpowiednie mieszkania". Wyraził także nadzieję, iż z pomocą Ministerstwa "będzie można postawić szereg budowli urzędowych, przez co zwolni się wiele lokali na cele mieszkaine". Krytycznie do wypowiedzi prezydenta odniósł się radny Wiktor FolIecher. Na posiedzeniu Rady Miejskiej w dniu 19 maja 1920 r. radny Franciszek Budzyński referował projekt zbudowania biurowca oraz rozporządzenia o zapobieganiu nędzy mieszkaniowej. Nawiązując do projektu, radny Bolesław Kliszczyński stwierdził, że praktycznie kwestia mieszkaniowa zależna jest o d. .. węgla. Należałoby wpierw uruchomić cegielnie (a nie można ich uruchomić z braku węgla), inaczej w Poznaniu nie będzie ani jednej cegły w zapasie. Do tego wystąpienia nawiązał radny Wiktor FolIecher. Uważał on uruchomienie cegielni (choćby tych najmniejszych) w interesie robotników za najbardziej wskazane. "Ciekawe - rezonował

Tadeusz Świtała

Roman Leitgeber

Stanislaw Grzegorzewicz

mówca że w Kongresówce są wszystkie cegielnie w ruchu!" Na zakończenie Folieeher przedłożył wniosek, aby upoważnić Magistrat do urzędowego podziału mieszkań ponad pięciopokojowych. Wniosek ten wywołał zrozumiałe poruszenie radnych i upadł większością jednego głosu. Radny Czesław Bugzel przedłożył następnie projekt rozporządzenia o środkach zaradczych przeciwko brakowi mieszkań w obrębie miasta (w oparciu o Zarządzenie Naczelnej Rady Ludowej z dnia 31 maja 1919 r.). Najważniejsze ustępy rozporządzenia o zapobieganiu brakowi mieszkań brzmiały: "par. 1. Magistrat miasta Poznania jest upoważniony do oznaczania pewnych lokalności jako lokali biurowych i do zajęcia ich na cele biurowe, o ile nie są zamieszkałe lub jeśli lokator się wyprowadzi: par. 2. Magistratowi przysługuje prawo oznaczania pewnych lokali wyłącznie jako nadających się do celów mieszkaniowych; par. 3. Przez oznaczenie [.. ] odbiera się właścicielowi prawo dowolnego rozporządzania ubikacjami". Par. 4 - wyznaczał sankcje karne w granicach 1 O 000 marek". Czesław Bugzel przedłożył także projekt rezolucji tej treści: "Rada Miejska, uważając, że projektowany statut dotyczący budowy domu na lokale biurowe nie rozwiąże kwestii mieszkaniowej, uprasza Magistrat o przedłożenie w najbliższym czasie projektów i kosztorysów na budowę domów mieszkalnych". Wobec rozporządzenia Magistratu w kwestii mieszkaniowej, rola Urzędu Mieszkaniowego znacznie wzrosła. Tym ostrzej więc oceniano jego działalność. Na posiedzeniu Rady Miejskiej w dniu 23 czerwca 1920 r. radny Stanisław Kucharski (Polskie Koło Radzieckie) opisując panujące w Urzędzie Mieszkaniowym stosunki użył nieparlamentarnych słów pod adresem urzędników, co prasa lokalna skomentowała jako . .szkalowanie polskich urzędów". Do sprawy tej powrócono na posiedzeniu w dniu 1 lipca 1920 r., na którym Kucharski (pod naciskiem prasy) złożył oświadczenie, że chodziło mu .,0 krytykę urzędników, a nie zohydzanie urzędów polskich". Przewodniczący Rady Władysław Mieczkowski zakomunikował na posiedzeniu Rady w dniu 13 października 1920 r., iż Ministerstwo zaofiarowało miastu ziemię pod budowę domów robotniczych. Zamiast jednak projektu magistrackiego, pod obrady wpłynął na posiedzeniu w dniu 1 grudnia 1920 r. wniosek Urzędu Osadniczego o zatwierdzenie planu budowy osady mieszkalnej przy ul. Palacza, przez utworzoną w 1919 r. Spółkę Budowlaną "Strzecha". ..która postawiła sobie za zadanie budowę domkówocharak - terze wiejskim". Co się kryło za tym sielankowym sformułowaniem, wyjaśniło się

Franciszek Budzyński

Czesław Bugzelwkrótce: kanalizacja, wodociągi i oświetlenie elektryczne nie wchodziły tu w ogóle w rachubę! Mimo tego poparcia dla Spółki ze strony Magistratu życzyli sobie radni: Adam Ballenstedt, Stanisław Grzegorzewicz i Jan Szymański.

Długo oczekiwany magistracki projekt budowy tanich domów przedłożony został na posiedzeniu Rady w dniu 9 marca 1921 r. Referował przewodniczący Rady Władysław Mieczkowski. Według projektu, budowa jednego domu składającego się z ośmiu mieszkań (pokój + kuchnia) kosztowałaby ok. 1 942 000 marek (średnio jedno mieszkanie 242 000 mk). Budowa domu składającego się z ośmiu mieszkań (dwa pokoje + kuchnia) 2 524 000 marek, czyli średnio 315 000 mk za mieszkanie. W tej sytuacji Magistrat doszedł do wniosku, że... nie może być mowy o budowie nowych domów. W zamian zamierzał uzyskać dla celów mieszkalnych... nie zajęte lokale handlowe i poddasza. Zdetonowana wysokimi kosztami budowy osiedla Rada Miejska przyjęła to oświadczenie bez dyskusji. Tym skwapliwiej należało podchwycić znaną już propozycję rozwiązania kwestii mieszkaniowej w drodze budowania mieszkań przez właścicieli fabryk, czego domagał się np. Zarząd Spółki Akcyjnej "H. Cegielski". Na poufnym posiedzeniu Rady w dniu 13 kwietnia 1921 r. zajmowano się sprzedażą ziemi pod budowę "domów familijnych" dla firmy H. Cegielski na Wildzie. Jednakże po przeszło godzinnej dyskusji sprawę odroczono, gdyż z powodu "małej liczby obecnych, zebranie nie było zdolne do podejmowania uchwał". N a posiedzeniu tym zabrał głos radny Józef Topolski, który wyraził swoje wątpliwości, upatrując w projekcie budowy domów familijnych przez spółkę fabrykantów "zamiary reakcyjne" . Doprowadziło to do przecieków z poufnego posiedzenia Rady, bowiem Franciszek Budzyński uważał za stosowne polemizować w tej sprawie z Topolskim na łamach prasy lokalnej, co radny J ó - Adam Ballenstedt

Tadeusz Świtałazef Sieradzki uznał za pewnego rodzaju "zdradę" i "wyłamanie się z soldarności". Skoro budownictwo mieszkaniowe nie mogło "ruszyć z miejsca", Magistrat usiłował rozwiązywać kwestię mieszkaniową przy pomocy dalszych zarządzeń ograniczających. Na posiedzeniu Rady w dniu 26 stycznia 1921 r. przedłużono do końca 1921 r. statut miejski z dnia 4 grudnia 1919 r. o środkach zaradczych przeciwko brakowi mieszkań. Uzależniał on stały pobyt w Poznaniu od zgody Magistratu. Do sprawy tej, wobec zamiaru uchylenia tego statutu przez Starostwo Grodzkie, powrócono na posiedzeniu w dniu 3 listopada 1921 r. Przeciwko wypowiedzieli się kategorycznie radni Roman Leitgeber i Romuald Paczkowski. Statut przedłużono o rok na posiedzeniu w dniu 7 grudnia 1921 r. Poruszenie tej kwestii wywołało burzliwą dyskusję, w której wytaczano rozmaite oskarżenia pod adresem Urzędu Mieszkaniowego i Starostwa Grodzkiego. Radni Bolesław Kliszczyński i Franciszek Budzyński przytaczali przykłady nadużyć dokonywanych przez pracowników Urzędu Mieszkaniowego. Radny Budzyński wniósł o wdrożenie postępowania dyscyplinarnego przeciwko kierownikowi Urzędu Mieszkaniowego. Prezydent Jarogniew Drwęski uważał przyjęcie takiego wniosku za niedopuszczalne. Pokłosiem tej sprawy było wystąpienie Bolesława Kliszczyńskiego na posiedzeniu Rady, na którym przedstawił on postulat S towarzyszenia Lokatorów, domagającego się dopuszczenia do udziału w pracach Urzędu Mieszkaniowego w celu sprawowania kontroli. Do nieporządków w Urzędzie Mieszkaniowym i Urzędzie Rozjemczym do Spraw N aj mu nawiązywano na posiedzeniu Rady w dniu 27 kwietnia 1921 r. Interpelował radny Karol Stark (Demokratyczne Koło Radzieckie), który opierając się na "dokumentach" roztoczył czarny obraz pracy Urzędu Mieszkaniowego: bezprawne usuwanie całych rodzin z mieszkań: brutalne postępowanie kontrolerów mieszkaniowych; faworyzowanie jednych kosztem drugich. Do interpelacji przyłączyli się radni: Adam Ballenstedt, Franciszek Budzyński i Bolesław Kliszczyński. Radca Stanisław Nowicki (decernent) odpowiadając na interprelację Karola Starka wybielał oba urzędy i twierdził, że winni są lokatorzy, bowiem łamią przepisy mieszkaniowe. Konkretne zarzuty decernent przyrzekł zbadać, a winnych ukarać. Zamiast sanacji Urzędu Mieszkaniowego, radny Franciszek Budzyński przytoczył w toku interpelacji na posiedzeniu w dniu 15 czerwca 1921 r. fakt, iż usunięto lokatorów z czterech małych mieszkań w celu... utworzenia jednego dużego mieszkania. Lokatorów przekwaterowano do baraków. Ostatni raz w tej kadencji Rady powrócono do tego tematu na posiedzeniu Rady w dniu 7 grudnia 1921 r. Radny Franciszek Budzyński przytoczył kilka faktów jaskrawych nadużyć Urzędu Mieszkaniowego i przedłożył wniosek o wybranie Komisji do Zbadania Orzeczeń Urzędu Mieszkaniowego, która miałaby prawo wysłuchiwania żalów osób poszkodowanych wskutek wykroczeń funkcjonariuszy Urzędu Mieszkaniowego. Radny Czesław Bugzel poparł wniosek i zaproponował do Komisji radnych: Franciszka Budzyńskiego, Bolesława Kliszczyńskiego i Bolesława Wybieraiskiego. Komisję taką wybrano.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1978.01/03 R.46 Nr1 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry