KLEMENTYNA

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1975.07/09 R.43 Nr3

Czas czytania: ok. 22 min.

ŚLIWIŃSKA

AUTOMOBILISTKI POZNAŃSKIE W LATACH 1926-1939*

W OKRESIE międzywojennym automobilistkom niewiele pOSWlęcano słów. Rozpisywano się wówczas o wyczynach i zwycięstwach pierwszych mistrzów Polski i polskich asów kierownicy - Henryka Liefe1dta (I mistrz Polski 1926), Jana Rippera (1929), Maurycego Potockiego (1930) oraz o przyjętych do Elity Polskich J eźdźców Automobilowych * Karolu Raczyńskim, Januszu Regu1skim, Pawle Bitschanie, Wd1helmiie Rlipperze (ojcu), Stanisławie Szwarcsteinie, Adamie Potockim, Jerzym Widawskim\ tak jak obecnie pisze się o zasłużonym dla kraju i polskiego automobilizmu mistrzu Polski Sobiesławie Zasadzie. Wprawdzie Marian Hemar, JOTER (Jan Erdman), Jarosław Jankowski, "piewca auta i szybkości" Zdzisław K1eszczyński, Ignacy Kołłupajło, Henryk Rusikiewicz, Witold Rychter i in. barwnymi opisami imprez automobilowych wzbogacali ubogą w latach dwudziestych i trzydziestych literaturę "samochodową", umieszczając w prasie ujmująco i dowcipnie wrażenia z rajdów pań i z innych imprez samochodowych, zawsze z ukłonami w stronę zawodniczek warszawskich - wiadomo, stolica. Były zresztą w zawodach najliczniej reprezentowane, lecz dzisiaj zapomniano o kobietach - pionierkach; żadna bowiem z nich nie podjęła się spisania swoich wspomnień z uczestnictwa w automobilowych imprezach sportowych, wspomnień ważnych, bo wypełniających lukę w historii automobilizmu polskiego. Być może zdobyłaby się na to laureatka polskiego sportu automobilowego Maria Koźmianowa, dziś niestety już nie żyjąca, a może spisze je jeszcze słynna warszawska "matematyczna rajdowa" Halina Regu1ska... Przekonana jestem, że obie panie byłyby weszły do Elity Polskich Jeźdźców Automobilowych. Niestety, ówczesna polityka demotoryzacyjna podcięła sport automobilowy w Polsce ii uniemożliwiła nie tylko im, ale i wielu innym automobilistom polskim spełnienie warunków statutowych, Pionierkami automobilizmu polskiego są wszystkie te kobiety, które w owych czasach posiadały samochód albo prawo jazdy, bądź należały do klubów automobilowych w celu manifestowania swej sympatii i swego uznania do ich poczynań. Były nimi członkinie Towarzystwa Automobilistów Królestwa Polskiego, m. in. Jerzowa Zdziechowska, która uczestniczyła w pierwszym rajdzie po ziemiach polskich, przeprowadzonym w dniach 4 - 5 lipca 1913 r. Również Franciszka Potworowska z Goli była jedną z pierwszych pionierek. Nie posiadała wprawdzie jeszcze iprawa jazdy, lecz już w 1913 r. prowadziła na wolnych * Z pracy pt. "Pionierki automobilizmu polskiego", złożone] do druku w Wydawnictwie Komunikacji i Łączności.

1 "Auto" organ Automobilklubu Polski Warszawa i klubów afiliowanych. Miesięcznik.

Warszawa, R. 1931, nr 2, s. 2.

8 Pierwszym pokryzysowym członkiem Elity, jedenastym z kolei, jest od 1938 r. inż. Witold Rychter. "Auto" R. 1938, nr 5, s. 279.

Klementyna

Śliwińskadrogach samochód. W czasie jednej z przejażdżek wystrzeliła tylna opona. Nie mając dostatecznej wprawy, nie opanowała sytuacji i spowodowała katastrofę samochodową. Samochód wywrócił się. Ten wstrząsający swą grozą wypadek, w którym kierowczyni została ranna, szofer wyszedł bez szwanku, pozbawił jednak życia jej ma tkę - Franciszkę, jedną z najwybitniejszych i najdzielniejszych obywatelek Wielkopolski, jak donosiła ówczesna prasa.

Po zakończeniu pierwszej wojny światowej i zorganizowaniu Automobilklubu Polski Warszawa (1920), klub ten już w 1922 r. zrzeszał 14 pierwszych członkiń*.

W Poznaniu zaś zawiązał się w 1923 r. Wielkopolski Klub Automobilistów i Motocyklistów; w styczniu 1924 r. zostałam jego członkiem. Było to pierwsze zgłoszenie i przyjęcie na członka Klubu kobiety, pierwszej automobilistki w Wielkopolsce, posiadającej od 1914 r. prawo jazdy. Zaproponowałam wówczas Klubowi zmianę jego nazwy. N owa nazwa brzmiała "Automobilklub Wielkopolski" i przetrwała do dziś. Pierwszą imprezą, w której uczestniczyły automobilistki poznańskie, były Rajdy Pań organizowane przez Automobilklub Po1aki Warszawa w latach 1926 - 1930, 1936 i 1937. W rajdach tych konkurowały sportsmenki z całej Po1ski 4 . W I Rajdzie Pań w dniu 17 czerwca 1926 r. uczstniczyło 16 kobiet. Trasa prowadziła z Warszawy do Łomży i na powrót. Ogółem przejechano 305 kilometrów. Rewelację stanowił start pięciu automobilistek - Marii BaryIskiej, Heleny Fromowej z Warszawy, Hanny Schie1e z Zakopanego, Marii Schie1e z Warszawy i Klementyny Śliwińskiej z Poznania - na dwucylindrowych "Tatrach". Były do bowiem lekkie samochody i pierwsze w świecie chłodzone powietrzem. Produkowała je czeska fabryka samochodów Kopfivnicka Vagonka w Pokrzywnicy. Współzawodnictwo w szybkości nie było zadaniem I Rajdu Pań. Należało wykazać zręczność we władaniu kierownicą, zwaną dawniej wolantem. Pod koniec jazdy moja "Tatra" zaczęła parskać. Trzeba było naruszyć plomby, unieść maskę samochodu i stwierdzić przyczynę. Okazało się, że wyskoczyła iglica w pływaku i rozregulował się dopływ benzyny ze zbiornika do karburatora czyli gażnika. W "nagrodę" przypisano mi 10 punktów karnych.

V Rajd Pań przeprowadzono w dniach 27 - 29 września 1930 r. Był to drugi rajd pań, w którym reprezentowałam Automobilklub Wielkopolski i automobilistki poznańskie. Szlak rajdu wynosił 1149 km, był podzielony na trzy etapy i prowadził: pierwszy etap - z Warszawy przez Brześć nad Bugiem do Białegostoku - 440 km; drugi etap - z Białegostoku przez Grodno do Wilna - 261 km; trzeci etap - z Wilna przez Białystok i Ositrów Mazowiecki do Warszawy - 448 kilometrów. W rajdzie tym uczestniczyło 9 samochodów, a przy kierownicy "kwiat naszych automobilistek", jak się pięknie wyraził któryś z członków Komisji Sportowej. Tym razem mogłam pochwalić się sukcesem. N a próbach szybkości płaskiej ze stojącego startu i z rozbiegu prześcignęłam na samochodzie "Praga- Piccolo" trzy silniejsze maszyny, plasując się na drugim miejscu. Wróciłam z pierwszą nagrodą w swojej kategorii oraz drugą nagrodą za zajęcie drugiego miejsca w ogólnej klasyfikacji, kilkoma nagrodami specjalnymi, z dyplomem i srebrną plakietą. Pierwszą nagrodę klasyfikacyjną i pierwszą nagrodę w swojej kategorii zdobyła rekordzistka Maria Koźmianowa, która - poza wielką rutyną i umiejętnością - rozporządzała najsilniejszą maszyną - stukonnym "Austro- Daim1erem". Po pięcioletniej przerwie spowodowanej trudną sytuacją gospodarczą kraju i wsku

, "Rocznik Automobilklubu Polski na rok 1923". Wydany staraniem Komisji Sportowe] Automobilklubu Polski. Warszawa - Lwów. R. 1923, s. 211.

< Klementyna Ś l i w i ń s k a, Rajdy Pań. Tygodnik "Stolica". R. 1971, nr 23, s. 16.

tek tego brakiem zgłoszeń ze strony naszych sportsmenek, Automobilklub Polski Warszawa przeprowadził VI Rajd Pań w dniach 19 - 20 września 1936 r. Okazało się jednak, że duch sportowy przygasł. Do zawodów stanęło tylko 6 pań, między nimi Irena Bukowska z Poznania na samochodzie "Fiat". Zajęła pierwsze miejsce w kategorii samochodów małych i otrzymała pierwszą nagrodę tej kategoria 5 . W ostatnim przedwojennym VII Rajdzie Pań, przeprowadzonym 18 -19 września 1937 r. startowało 12 automobilistek. Helena Howorkowa z Poznania jechała na "Ad1erze", a Wanda Mie10chówna z Białej Góry na sportowym dwumiejscowym samochodzie "Aero" . Jednak regulamin mówił wyraźnie, że wozy muszą być czteromiejscowe i Komisja Sportowa nie uznała "pięknego, białego jak śnieg samochodu" za równorzędny z czteromiejscowymi samochodami. Jechała więc poza konkursem, rezygnując z nagród. Lecz pech prześladował ją nadal. Dwieście metrów przed metą silnik przestał pracować. Okazało się, że dzięki fabrycznym "brakorobom" opakunek pod głowicą "nawalił" i woda zalała świece - a łzami zalewała się teraz zawodniczka 6. Projektowany Rajd Pań na wrzesień 1938 nie odbył się z powodu zbyt małej liczby zgłosizeń. Zabrakło automobilistak-pionierek, a automobilisitki-debiutanitki nie bardzo chętnie stawały do konkursów. Bały się przegranej... Tradycyjne Rajdy Pań wznowił Automobilklub Warszawski w 1970 r. U daną imprezą Automobilklubu Wielkopolski, w której konkurowały z mężczyznami po raz pierwszy kobiety, była tzw. Gymkhana przeprowadzona w dniu 3 października 1926 r. na boisku "Sokoła" przy Drodze Dębińskiej. Stała się ona zaczątkiem uczestnictwa poznanianek w następnych turniejach zręczności i w innych imprezach K1ubu 7 . Trzy automobilistki, które w tym dniu stanęły do konkursu, to Janina Fryderówna na samochodzie "Taitra" , Klementyna Śliwińska na "Praga- Picicolo" oraz Wanda Stabrowska na samochodzie "Fiat". Ta ostatnia swym spokojem i umiejętnym panowaniem nad maszyną, wysunęła się na pierwsze miejsce. Spośród 18 uczestników w tym turnieju, ona jedna przebyła wszystkie zadania bez punktów karnych, za wyjątkiem wagi-huśtawki, na której "zarobiła" 10 punktów karnych. Zdobyła pierwszą nagrodę. W turnieju, który przeprowadzono 25 września 1927 r. również na boisku "Sokoła", stanęło do zawodów 20 automobilistów, między nimi ponownie trzy panie: Janina Fryderówna na samochodzie "Chrysler", Jadwiga Sokołowska i Klementyna Śliwińska na samochodach "Praga- Piccolo". Przypadła mi wtedy pierwsza nagroda dla pań. Następne turnieje zręczności (1 IX 1929, 25 V 1930, 31 V 1931) odbywały się na arenie Powszechnej Wystawy Krajowej (PWK), zawsze z udziałem około 20 automobilistów i konkurujących ze sobą - ze zmiennym szczęściem - sportsmenek Jadwigi Sokołowskiej i Klementyny Śliwińskiej. W ostatniej zaś Gymkhanie w dniu 31 maja 1931 r. stanęła po raz pierwszy do zawodów Ojcumiła Fałkowska 'na samochodzie "Praga- Piccolo", która kilka tygodni przedtem debiutowała w Rajdzie Pętlicowym. W tej Gymkhanie konkurowała z doskonałą automobilistką Jadwigą Sokołowską, popisującą się również na samochodzie "Praga- Piccolo". U dany popis przyniósł zawodniczce nagrodę dla pań. Wyścigi samochodowe w Polsce, w których po raz pierwszy konkurowały z męż

5 Maria de L a v a u x, Rajd Pań. "Auto" R. 1936, nr 10, s. 438.

« Stanisław Prą d z y ń s ki, Rajd Pań. "Kurier Warszawski" R. 1937, 20 IX 1937.

'Klementyna Ś l i w i ń s k a, Z łuczywem w automobilu. Magazyn ilustrowany "Tydzień".

R 1973, nr 3, s. 14.

7 Kronika Miasta Poznania 3{75

Klementyna

Śliwińskaczyzmami kobiety, zapoczątkował Automobilklub Polski Wamsesawa już w roku 1924. Z braku odpowiedniego toru, przeprowadzano je na szosach. Również Automobilklub Wielkopolski organizował wyścigi i przeprowadzał je bądź na szosach podmiejskich, bądź na torze wyścigów konnych w Ławicy oraz na szosie okrężnej, która tworzyła "trójkąt szos" fortecznych u wylotu uliicy Grunwaldzkiej. Dzisiaj nie ma śladu po "trójkącie" i po polach obsianych zbożem. W ich miejscu wyrosły nowe dzielnice. Powstały nowe ulice (Bułgarska, Polska) a wokoło ciągną się nowe bloki i domy. Widownią pierwszego wyścigu płaskiego w Poznaniu, w którym uczestniczyła po raz pierwszy kobieta, stał się w dniu 7 października 1928 x. sześciokilometrowy odcinek szosy podmiejskiej Stęszew- Buk. Wszystko zapowiadało się jak najgorzej. Z rana przepadywał deszcz, później ustąpił niemiłej i wilgotnej mgle. Mimo to na punkcie zbiorczym w Stęszewie stawili się wszyscy bez wyjątku zawodnicy, a po starcie pierwszego zawodnika ukazało się słońce. Jedynie dość silny przeciwny wiatr utrudniał rozwinięcie szybkości, przede wszystkim maszynom słabszym. Spośród 12 zawodników biorących udział w tej imprezie, Amelia Podczaska była drugą triumfatorką dnia. Jako jedyna kobieta-zawodniczka na samochodzie "Ford" zajęła trzecie miejsce w swej kategorii i zdobyła nagrodę specjalnie fundowaną dla pań. N astępny wyścig przeprowadzono 21 września 1930 r. w obwodzie zamkniętym na trasie Kostrzyn-Środa. Trasa wyścigu wynosiła 5,5 km, w tym pół kilometra z rozbiegu. N a starcie stanęły samochody kategorii sportowej, wyścigowej i turystycznej marek: "Chenard-Wa1cker", "DKW", "Piat", "Ford", "Lancia", "Praga", "Steyer" i "Tatra" . Do udziału w wyścigu zgłosiło się 14 zawodników, między nimi jedyna kobieta, autorka tej pracy Klementyna Śliwińska na samochodzie wyścigowym "Praga- Picco10"s. Uczestniczącym w imprezie sportowej nigdy nie wiadomo jakie miejsce ZajmIe się na finiszu. Zawsze marzyłam o zwycięstwie. Marzyłam... Oto czekam na punkcie startu. Ze startu wypuszcza się samochody co czitary minuty. Już kilku zawodników pędzi jak burza, wycie silników przeszywa powietrze - za chwilę nastąpi mój start. Ruszam... widzę przed sobą prostą drogę. Rozpędzam samochód. Mknie lekko. Skupiona jadę coraz szybciej. Strz-ałka przekracza setkę... Mam jednak pecha. W pewnej chwili doznaję uczucia, że jadę wstecz zamiast naprzód, że coś zatrzymało sie... Chwila była tragiczna - wydawało się, że serce przestaje bić, mózg przestaje pracować, kurczę się i pochylam nisko nad kierownicą. Pracują ręce, nogi, z całych sił przyciskam pedały, by pchnąć naprzód samochód. Wszystko na próżno.. . Przegrzany silnik był już niemal zatarty. O natychmiastowym usunięciu defektu nie mogło być mowy. Trzeba było zejść z trasy, aby ustąpić miejsca następnemu za r wodnikowi. Dochodzą mnie nawoływania z megafonu, dochodzą mnie ryki zbliżającego się samochodu. U stawiam się na poboczu drogi. Napięcie mija. Odetchnęłam głęboko i jestem szczęśliwa, że z opresji wyszłam cała, że "nie wylądowałam w rowie bądź nie zawisłam na drzewie" - jak to już przez megafony głoszono. Nie mniej atrakcyjny był przebieg imprezy na torze wyścigów konnych w Ławicy, przeprowadzony pod nazwą Wyścigi Torowe w Ławicy w dniu 16. sierpnia 1931 r. Udział wzięło 22 zawodników na samochodach "BMW", "FN", "Essex", "Fiat", "Ford", "Lancia", "Nash", "Oldsmobile", "Praga", "Tatra". Nie były to wyścigi torowe w ścisłym tego słowa znaczeniu, a raczej była to - ze względu na nawierzchnięs Alfred Chrzanowski, Automobilklub Wielkopolski w 1930 roku. "Auto", R. 1931, nr 2, s. 5pierwsza w Polsce próba wyścigów samochodowych na tzw. 'torze ziemnym. Próba ta udała się jak najlepiej. Świadczyły o tym dobre wyniitoi sportowe mimio bandzo trudnego i niezwykłego tereniu. Debiut jedynej zawodniczki w tym wyścigu Ojcumiły Fałkowskiej na samochodzie "Praga- Piccolo" wypadł obiecująco. Ukończyła ona bieg w klasie do 1100 cm" (10 okrążeń - 21 kilometrów) w czasie 26 minut 28 sekund, co w one czasy było wspaniałym osiągnięciem. Impreza cieszyła się dużym zainteresowaniem, biegom bowiem przyglądało się ponad 1 O tysięcy widzów. I Nie lada zręczności, szybkiego refleksu i wyrobienia sportowego wymagała ciekawa impreza awana "Rally Paper" czyli "Pośaig aa liisem" 9. Imprezą tą toończyły sezon sportowy wszystkie polskie kluby automobilowe. W trzech poznańskich "pościgach za lisem", przeprowadzonych w latach 1928 - 1930, uczestniczyły panie. "Pościg za lisem" urządzony 28 października 1928 r. udał się jak najlepiej. Sprzed ówczesnej siedziby Klubu przy ul. Kantaka 1 zawodnicy udali się na miejsce startu - do Dębca, stąd w odstępach dwuminutowych wyruszyło 16 "myśliwych" na poszukiwanie. Podążała z nimi automobilistka Amelia Podczaska na samochodzie "Ford". Sprytny "lis" wiódł cały pościg po okolicznych szosach, drogach i dróżkach prowadzących w kierunku Buku - .Kościana - Grodziska - Śremu. Gała okolica roiła sdę «d samochodów myszkujących za "lisem", a później okazało się, że jego droga prowadziła przez Żabikowo - Stęszew - Czempiń - Mosinę do... Puszczykowa. Spośród 12 "myśliwych", którzy ukończyli pogoń, Amelia Podczaska przybyła do mety dziewiąta 10. W następnym roku, w dniu 27 października 1929 r. w "pogoń za lisem" ruszyło 20 zawodników, w tym dwie panie. Trasa wiodła przez Żabikowo - Buk - Opalenicę - Lwówek do majętności Posadowo. Tutaj, do kryjówki "lisa" mieszczącej się w pałacu posadowskim, dojechało 16 zawodników, spośród których Klementyna Śliwińska na "Praga- Piccolo" była szósta, a Janina Fryder-J aszwilowa na samochodzie" Chrysler" · - jedenasta. Ositataią "pogoń za lisem" z udziałem pań przeprowadzono dnia 28 października 1930 r. Konkurencja była bardzo silna. Trasa rozmokła, wyboista, pełna kałuż, wiodła przez Miasteczko do Komandorii, szosą na Swarzędz - Paczkowo, następnie przez Siekierki - Klony do Środy - Nowego Miasta i Książa pod Śremem. Kryjówkę "lisa" w Książu znalazło tylko siedmiu zawodników, a startowało ich 21, w tym trzy automobilistki - Aleksandra Duszyńska na samochodzie "Tatra" , Ojeuimiła Fałkowska i Klementyna Śliwińska na samochodach "Praga- Piccolo". Los sprzyjał zawodniczce Duszyńskiej. Wytropiła "lisa" i dojechała do kryjówki pierwsza spośród wszystkich uczestników gonitwy. Po wielu latach przerwy w imprezach samochodowych, spowodowanej kryzysem, poznamianka Irena Bukowska uczestniczy w warszawskiej "pogoni za lisem" przeprowadzonej przez Automobilklub Polski w dniu 18 października 1936 ir. Spośród 17 "myśliwych" zajęła pierwsze miejsce - po raz drugi w imprezach warszawskich łl .

Na lata 1929 - 1930 przypadł okres największego rozwoju Automobilklubu Wielkopolski, który w dniu 10 lipca 1929 r. przeprowadził na arenie Powszechnej Wystawy Krajowej udany konkurs piękności samochodów, wówczas zwany "Concours d'EIegance". Przed jury przedefilowało 38 samochodów sportowych i turystycznych marek amerykańskich, czeskich, francuskich, niemieckich i włoskich. Mimo tej po

3 Klementyna Ś l i w i ń s k a, Za lisem w automobilu. "Tydzień", R. 1973, nr 8, s. 11.

10 J. P i ą t k o w s ki, Polski dorobek sportowy w 1928 r. Tygodnik "Samochód", R. 1928, nr 1, s. 2 - 4. "L. Kulesza, "Pogoń za lisem". "Auto" R. 1936, nr 10, s. 442.

7*

Klementyna

Śliwińska

ważnej konkurencji zdobyłam wstęgę honorową 1 pierwszą nagrodę - złotą plakietkę 12. Jedną z najefektowniejszych i najciekawszych imprez organizowanych przez Automobilklub Wielkopolski stanowił Zjazd Gwiaździsty do Poznania na PWK w dniu 27 lipca 1929 r. Wpłynęła rekordowa liczba zgłoszeń od 210 zawodników ze wszystkich stron Polski z obsadą około 900 osób, lecz do mety przybyło w przepisanym czasie tylko 156 zawodników ze swoją obsadą, w tym 11 pań z Warszawy i Łodzi, Krakowa i Lwowa, z Katowic i Wilna i oczywiście także z Poznania. Udział liczebny poszczególnych klubów przedstawiał się następująco: Automobilklub Polski Warszawa · - 50 samochodów, Łódzki Klub Automobilowy - 62 samochody, Krakowski Klub Automobilowy - 43, Małopolski Klub Automobilowy - 9 samochodów, Wileński Klub Automobilowy - 5, Wołyński Klub - 2 oraz Śląski Klub Automobilowy - 1, a z Automobilklubu Wielkopolski - 38 samochodów.

Poznań zaroił się wówczas od samochodów opatrzonych napisem: "Zjazd Gwiaździsty do Poznania". Zjeżdżały one ze wszystkich stron, wszystkimi szosami. Potężne samochody sportowe lub wyścigowe obok wytwornych limuzyn, a wśród nich najciekawszy samochód polskiej konstrukcji inż. Władysława Mrajskdego, "M.W.", który na nim przyjechał z Warszawy13. Wszystkie zdążały do mety przy ul. Ułańskiej w 7. Dywizjonie Samochodowym. Oto nazwiska pań biorących udział w tym Zjeździe: słynna rekordzistka Maria Koźmianowa 14 i Halina Regu1ska na samochodach "Austro- Daimłer"; Irena Żółkiewska i Zuzanna Ziółkowska na samochodach "Chevrolet"; Barbara Łącka na "Citroenie"; Klementyna Śliwińska na "Praga- Piccolo"; Maria Smiechowska na "Renault"; Bogumiła Kaczkowska i Zofia Sadowska na samochodach "Steyer"; Ludmiła Paprocka na samochodzie "Z" 15, która przejechała 827 km i przybyła do mety dziewiąta spośród uczestników jazdy, a pierwsza spośród jedenastu pań - zawodniczek. Dwa samochody zdążające do mety Zjazdu zderzyły się na szosie tuż pod Ostrowem W1kp. przy czym samochód Hoffmanowej z Łodzi wywrócił się i doznał poważnych Uszkodzeń. Po ogłoszeniu wyników Zjazdu, nagrodę dla pań przyznano Ludmile Paprockiej, drugą - Klementynie Śliwińskiej. N astępnego dnia, w niedzielę 28 lipca 1929 r. odbyła się defilada uczestników Zjazdu głównymi ulicami Poznania, w której udział wzięło 180 samochodów. Po południu, w porozumieniu z Aeroklubem Polski, przeprowadzono "Pogoń za balonem". Samochody biorące udział w tym wyścigu, agromadzily się nad Wartą, w pobliżu mostu Rocha. Balon wystartował z uwięzi przed gazownią miejską i niesiony wiatrem zachodnim pomknął wzdłuż szosy warszawskiej na wschód. Pilot zrzucał proporczyki, których odnalezienie uprawniało do specjalnych nagród. W "Pogoń za balonem" wyruszyły 52 samochody, które przebywszy Wartę przez most Rocha, (rozpierzchły się po okolicznych drogach, usiłując podążyć za uciekającym talonem. Po różnych kluczemiach ii zwodzeniach balon opadł w pobliżu wsi Wderzbociin, oddalonej o dziewięć kilometrów na południe od Słupcy. Tłumy publicz

12 Klementyna Ś l i w i ń s k a , Kobieta i samochód (Automobilowe konkursy elegancji.

13 Kazimierz Wall m o d e n, 1200 km na samochodzie" WM. ". "Auto" R. 1929, nr 8, s. 14.

i Stella Zagórna w rajdzie Monte Carlo). "Przekrój" R. 1973, nr 1475, s. 10 - ll. «Maria Koźmianowa wsławiła się udziałem w "Międzynarodowych Wyścigach Tatr ańskich" oraz w "Międzynarodowydh Wyścigach Grand Erix_ m. Lwowa". Klementyna S liw i ń s k a , Laureatka polskiego sportu automobilowego. Tygodnik "WTK", R. 1973, nr 36, S.8.

" "Z" - skrót nazwy samochodu czeskiej fabryki "Zbrojovka" w Brnie.

ności obserwowały pOSClg. W ciekawej tej imprezie, mimo licznego zjazdu auitomobilistek, żadna z nich nie uozestndczyła. N astępny "Zjazd Gwiaździsty do Poznania" odbył się 12 lipca 1930 r. W Zjeździe tym brały udział 54 samochody, z których do mety przybyło 47, m. in. samochody prowadzone przez panie: Aleksandrę Duszyńską przy kierownicy samochodu "Tatra" , Marię de Lavaux z Warszawy na samochodzie "Z", oraz Klementynę Śliwińską na "Praga- Piccolo". Po stwierdzeniu wyników indywidualnych, gremium komisarzy sportowych przyznało drugą nagrodę za zajęcie drugiego miejsca w ogólnej klasyfikacji oraz drugą nagrodę Państwowego Monopolu Spirytusowego za używanie przez cały czas Zjazdu tylko mieszanki spirytusowej - Aleksandrze Duszyńskiej. Pokonała ona trasę długości 963 km, a 657 km linii powietrznej. Nagroda dla pań przypadła zawodniczce Klementynie Śliwińskiej. Mapa z naniesioną przejechaną trasą wykazała 652 km drogi, w linii powietrznej zaś 605 kilometrów. Maria de Lavaux przebyła 415 km na drogach, a 360 fem w linii powietrznej. Wszyscy zaś uczestnicy Zjazdu otrzymali plakietki pamiątkowe, wykonane według projektu artysty-rzeźbiarza Edwarda Haupta. Otwarcie sezonu sportowo-turystycznego 1930 r. zainaugurował Automobilklub Wielkopolski "Rajdem Pętlicowym" przeiprowadzionym dnia 6 kwietnia 1980 r. J aada polegała na tym, że każdy uczestnik musiał przebyć trasę około 270 km, podzieloną na trzy etapy, w pewnej deklarowanej przez siebie szybkości. Po wylosowaniu kolejności stertujących, umieszczono na samochodach numery i wypuszczano je w odstępach jednominutowych. Start odbywał się każdorazowo sprzed ówczesnej siedziby Klubu przy ul. Kantaka 1. Po zapisaniu czasu przyjazdu i odjazdu i jednominutowym postoju, wypuszczano samochody na następny etap. Największą atrakcję całej jazdy stanowiły punkty kontrolne, które mimo że były dobrze rozmieszczone, zawsze zdradzało zbiegowisko ciekawych. Kontrole na każdym etapie były trzy, z tych dwie tajne i jedna jawna. Pierwsza pętlica prowadziła z Poznania przez Komorniki do Stęszewa - Buku - Dusznik - Tarnowa Podgórnego i na powrót do Poznania. Druga przez Owińska do Murowanej Gośliny - Rogoźna - Obornik i Chludowa. W Długiej Goślinie młodzież obserwująca przejeżdżające samochody, ukryta za parkanem, gwizdaniem wprowadzała niejednego zawodnika w błąd, fingując miejsce kontrolne. W Rogoźnie zaś komisarz kontrolny urządził dowcipnie swój postój w uliczce, która uchodziła uwadze rajdowców. Zdarzały się więc wypadki, że zawodnicy po przejechaniu miasta zawracali, szukając kontroli i tracili dość dużo na czasie, który później musieli szybszą jazdą wyrównać. Ostatni punkt kontrolny znajdował się w Chludowie i był również dyskretnie ukryty za zakrętem, zupełnie niewidoczny dla kierowców, zaś komisarz miał przegląd na całą szosę. Trzeci etap, prowadzący przez Swarzędz - Paczkowo - Kostrzyn - Nek1ę - Środę - Kórnik - Gadki - Zegrze był etapem najgorszym. Odcinki szosy znajdowały się w opłakanym stanie. Zwłaszcza odcinek od Nekli do Środy był fatalny. Trzeba było dobrze uważać na samochód, by nie połamać resorów lub nie narazić go na poślizg. Na tym etapie pierwszy punkt kontrolny znajdował się w Sied1cu, również na zakręcie, który zasłaniała stojąca przy szosie stodoła. Miejsce to najbardziej przyczyniło się do zebrania punktów karnych. W Środzie znów ci, co nie znali rozkładu miasta, błądzili po kilka minut nim znaleźli drogę prowadzącą do szosy na Kórnik, inni znów szukali przypuszczalnego punktu kontrolnego, który jakby na ironię znajdował się dopiero w Kórniku. W imprezie tej, zakrojonej na wielką skalę, startowali 'omobilistów, W tym

Klementyna

Śliwińska

dwie panie - Aleksandra Duszyńska i Maria Wydźga. Obie panie jechały na samochodach "Tatra" . Nagroda dla pań przypadła zawodniczce Duszyńskief6. N astępny "Rajd Pętlicowy" zorganizowano 12 kwietnia 1 1 r. Jazda składała się z trzech etapów-pętlic długości 298 km i wymagała od 16 biorących w niej udział zawodników, w tym dwóch pań, utrzymania przez cały czas biegu uprzednio zadeklarowanej szybkości. N a tych pętlicach ośmiu komisarzy w tajnych punktach kontrolowało czas przejazdu samochodów, przy czym przedwczesny względnie spóźniony przejazd przynosił punkty karne. Punktem wyjściowym i końcowym była tym razem nowa, reprezentacyjna siedziba Klubu przy ul. Matejki 50. Pierwsza pętlica prowadziła z Poznania przez Kostrzyn - Kórnik na powrót do Poznania.

Druga pętlica wiodła z Poznania przez Tarnowo Podgórne - Rokietnicę - Suchy Las - Poznań. Etap ten był najtrudniejszy. Obfitował w wiele zakrętów, przerywany był dwukrotnie polną drogą i to w Kiekrzu na przestrzeni 1,7 km oraz do Psarskiego na przestrzeni 800 metrów.

Obie zawodniczki, doświadczona automobilistka Jadwiga Sokołowska i wschodząca gwiazda automobilizmu polskiego Ojcumiła Fałkowska, która zwracała uwagę swoją równą, (piękną jazdą, sitamtowały ma samochodach "Praga- Riecio10". Panie triumfowały na całej linii. Zajęły bowiem dwa pierwsze miejsca bijąc znanych sportsmenów . Na bankiecie wydanym z tej okazji w pięknie urządzonych salonach Klubu, wręczono zawodniczkom nagrody.

Były to jedyne rajdy pętlicowe z udziałem pań, przeprowadzone w latach dwudziestych i jedne z ostatnich imprez Automobilklubu Wielkopolski, który obchodził ostatnio pięćdziesięciolecie istnienia. Powstał w 1923 r. W okresie międzywojennym imprezy automobilowe miały na celu nie tylko propagowanie sportu automobilowego, lecz przede wszystkim wywołanie zainteresowania społeczeństwa sprawą automobilizmu polskiego. Nie mało przyczyniły się do tego "Zjazdy mad morze", zapoczątkowane w 1927 r. przez Pomorski Klub Automobilowy i cieszące się uznaniem znanych czołowych polskich kierowców. W dwóch Zjazdach nad Morze w roku 1930 i 1931, brały udział poznańskie sportsmenki.

W związku z dziesięcioleciem odzyskania dostępu do morza IV Zjazd nad Morze, zorganizowany wspólnie z Oddziałem Toruńskim Polskiego Touring-K1ubu w dniach 25 - 28 czerwca 1930 r. był jedną z niezmiernie interesujących imprez, w jakich uczestoiJczyłam. Przybyło 60 samochodów ze wszystkich zakątków kraju, W tym trzy prowadzone przez panie. Impreza ta nie miała ma celu wykazania wad czy zalet poszczególnych marek samochodowych, gdyż był to zjazd o charakterze turystycznym i dawał okazję do wykazania tężyzny sportowej oraz możliwości przejechania największej liczby kilometrów w ciągu 72 godzin. Zwyciężył ten samochód, który w oznaczonym czasie przejechał najwięcej kilometrów. Chcąc jednak wykazać się jak najwyższą cyfrą przejechanych kilometrów - nie jadąc dwukrotnie tą samą drogą - należało przemierzyć dużą połać kraju i potem dopiero spieszyć się na określoną godzinę do wyznaczonego punktu kontrolnego w Bydgoszczy, a następnie - po pokonaniu dodatkowych przewidzianych regulaminem obowiązkowych 243 kilometrów - przybyć na czas na metę do Gdyni. Wyruszyłam z Poznania w zakosach okrężnym, długim łańcuchem polskich dróg najpierw na północ, potem na południe, potem na wschód pod Warszawę, zbierając po drodze w komisariatach policyjnych i urzędach pocztowych wizy przejazdowe. Drogi stawały się coraz gorsze. Nieraz szosa stawała się długim pasmem "kocich łebków" i samochód podskakiwał na wybojach niczym piłka. Spod Warszawy,

" "Samochód", R 1930, nr 25, s. 9, air 31, s. 12.

przez drewniany most przez Wisłę, pojechaliśmy do Płocka i dalej na Płońsk, Pułtusk, Przasnysz, powracając do Bydgoszczy. Przejeżdżaliśmy przez okolice miejscami (piaszczyste, przez sosnowe lasy, senne miasteczka, mknęliśmy dzień ii moc, poświęcając na odpoczynek i posiłki minimalną część czasu. Nawet burza, ulewny desacz i rozszalałe błysikawiice rozświetlające horyzont, nie wstrzymały nais od kontynuowania Zjazdu. Im bliżej mety, tym częściej spotykaliśmy samochody szybko mknące po doskonałych szosach pomorskich, które uchodziły wówczas za najlepsze w kraju. Wszystkie napotykane samochody spieszyły do Gdyni i były udekorowane napisem: "Zjazd nad Morze" 17.

Wysmagani wiatrem w czasie burzy i słoty, oblepieni błotem, dobrnęliśmy do punktu kontrolnego w Bydgoszczy. Tu nastąpiła pierwsza konsternacja. Wykazałam się bowiem wizami przejechanych już około 2000 kilometrów. Po pobraniu wizy, pognaliśmy ze startu finiszowego dalej, przez Chojnice - Kościerzynę - Wejherowo do celu, to jest do mety w Gdyni. Tu kolejna niespodzianka, bo na biurko Komisji Sportowej złożyłam żniwo przestrzeni pokonanej w imponującej cyfrze około 2200 kilometrów! Zważywszy stan dróg, złamanie resoru i czas stracony na naprawę, konieczne postoje przy pobieraniu wiz ii uzupełnianiu benzyny, był to wyczyn ogromny. Był to także rekord dotychczas przez kobiety nie uzyskany. Zorientowałam się, że wyczyn mój zaskoczył organizatorów i poczułam dziwny sentyment do mojej "Praga-Piccolo". Schyliłam głowę na kierownicy i w najtkliwszych słowach dziękowałam jej ,za zwycięstwo, a towarzyszący mi przedstawiciel prasy i radia ppłk. Antoni Chocieszyński i sportsmenka Ojcumiła Fałkowska oraz mechanik Stanisław Nogajczak wyszli z samochodu i z emocji ii wzruszania ucałowali chłodnicę samochodu. W pół godziny później z okien hotelu na Kamiennej Górze wsłuchiwaliśmy się w szum Bałtyku, a wieczorem w Grand Hotelu na spotkaniu towarzyskim miało nastąpić ogłoszenie wyników i rozdanie nagród. Jednak ogłoszenie wyników jakoś się przeciągało... Jury stanęło bowiem przed ogromnie skomplikowanym zadaniem. Kandydatów do nagród zespołowych dla klubów i indywidualnych było pięciu - trzy zawodniczki i dwóch zawodników, a spośród tej grupy ja wyróżniałam się najwyższą cyfrą przejechanych kilometrów. Po przedłużających się obradach, przeliczaniu i dzieleniu przejechanych kilometrów na doby, okazało się, że następny zawodnik przejechał również imponującą cyfrę, bo ponad 2000 kilometrów, trzeci wykazał 1990 kilometrów, a zawodniczka Łucja Sten,z,lowa z Bydgoszczy 1490 kilometrów, zaś Felicja Romerowa z Warszawy na "Citroenie" przejechała ponad 1000 kilometrów. N agrodę klubową w postaci przepięknego srebrnego pucharu ufundowanego przez prezydenta Rzeczypospolitej otrzymał Pomorski Klub Automobilowy. Regulamin Zjazdu przewidywał tę nagrodę dla klubu, który przez wszystkich przez siebie zgłoszonych zawodników uzyska największa ogólną liczbę przebytych kilometrów, a nagrodę Magistratu m. Bydgoszczy dla zawodnika, który wykaże się największą liczbą przejechanych kilometrów w ciągu ostatnich 24 godzin. !Tę nagrodę otrzymał mieszkaniec Bydgoszczy, członek Pomorskiego Klubu Automobilowego, zawodnik Robert Frost. Przejechał on 1590 kilometrów. Nie przypominam sobie niestety ile kilometrów pokonały zawodniczki w ciągu ostatnich 24 godzin. Podkreślano jednak, że uwagi godnym było przebycie przeze mnie 2143 kilometrów w ciągu 72 godzin.

"Antoni C h o c i e s z y ń s ki, Okrężnym szlakiem nad morze. "Kurier Poznański", R 1930, nr: 301, 303, 305, s. 1.

Klementyna

Śliwińska

Cyfra imponująca, a jednak nie starczyła do zdobycia pierwszej nagrody indywidualnej. Nagrodę tę "wydarł" 18 mi członek Automobilklubu Polski Jam Srzednicki z Warszawy, który - jak stwierdziło jury - przebył na samochodzie "Fiat" 2163 kilometry! Zostałam pobita o 20 kilometrów... Jakże łatwo obciąć kilkanaście kilometrów... Jury przydzieliło mi drugą nagrodę klasyfikacyjną za zajęcie drugiego miejsca co do liczby przejechanych kilometrów. Poza tym przypadła mi pierwsza nagroda za największą liczbę przebytych kilometrów na samochodzie o najmniejszym litrażu, pierwsza nagroda dla pań również za największą liczbę przebytych kilometrów wśród pań-zawodniczek oraz cztery dyplomy i srebrna plakieta pamiątkowa za przebycie trasy udowodnionej 23 wizami. N astępny z kolei V Zjazd nad Morze, zorganizowany w dniach 1- 2 sierpnia 1931 r. z okazji otwarcia nowej szosy nadmorskiej Wielka Wieś · - Jastrzębia Góra, ściągnął 51 zawodników. Z poznańskich sportsmenek przyjechała tylko Aleksandra Duszyńska na samochodzie "T a tra" .

Wzrastający kryzys gospodarczy, drogowy i motoryzacyjny sparaliżował życie sportowe wszystkich klubów automobilowych. Dla Automobilklubu Wielkopolski powstała szczególnie trudna sytuacja. Dopiero po kilku latach przerwy Klub podjął działalność sportową i pod koniec lat trzydziestych, w latach 1937 - 1939, ukazały się na horyzoncie poznańskiego sportu automobilowego nowe nazwiska zawodniczek, wschodziły nowe gwiazdy. Na pierwszy pokryzysowy Zjazd Gwiaździsty do Poznania, zorganizowany w dniu 2 maja 1937 r. z okazji Międzynarodowych Targów Poznańskich, przybyły 82 samochody rozmaitych typów i marek, z których sklasyfikowano 60, gdyż reszta zawodników zgłosiła się na mecie w terminie późniejszym. Wśród pokaźnej liczby uczestników świat sportsmenek automobilowych reprezentowała jedna jedyna zawodniczka, członkini Śląskiego Klubu Automobilowego Chroll-Fro1ewiczowa z Katowic 19. Wyjechała z Poznania z nagrodą dla pań - zabrakło automobilistek poznańskich. Przewlekły kryzys gospodarczy wykruszył liczbę członków Klubu, wykruszył krąg sportsmenek. Dopiero 2 sierpnia 1937 r. w Rajdzie do Gniezna z racji odbywających się tutaj Polskich Mistrzostw Jeździeckich, ukazało się nowe nazwisko automobilistki poznańskiej. Wśród 43 członków Klubu jadących na samochodach sportowych i turystycznych, uczestniczyła w tym rajdzie na samochodzie "Ad1er" Helena Howorkowa, która konkurując kilka tygodni później w VII Rajdzie Pań (1937) zdobyła na nim drugą nagrodę w kategorii samochodów o małym litrażu. N awet w licznym Zjeździe do Poznania oraz w "Jeździe konkursowej" przeprowadzonych w dniach 30 fcwtietaia - 1 ma'ja 1'938 r. uczestniczyła tylko jedna automofoilistka. N a Zjazd przybyło 91 zawodników, z których 76, a wśród nich Helena Stasliakówna, zgłosili się na mecie w przepisowym czasie. Z komunikatów wynika, że jedynaczka w tym Zjeździe pokonała 756 km samochodem "DKW" i uip1asoiwała się na dziesiątym miejscu. W ogólnej klasyfikacji jury przyznało jej piątą nagrodę oraz nagrodę dla pań. Także I Rajd po Wielkopolsce nie odbił się większym echem wśród automobi - listek poznańskich. Do konkursu stanęła tylko jedna automobilistka - Irena Chwałczyńska na samochodzie "Chevrolet". Była to impreza wymagająca od samochodu dużej wytrzymałości, a od zawodnika dużej umiejętności. Bardzo ciekawa, dobrze pomyślana i przeprowadzona w dniach 10 -11 września 1938 r. Dystans trasy wynosił 1200 kilometrów i podzielony był na cztery etapy.

18 "Ilustrowany Kurier Codzienny", 15 VII 1930.

'. "Auto", E. 1937, nr 6, s. 3g4.

Pierwszy etap prowadził z Poznania przez Wrześnię - Pyzdry - Słupcę - Konin - Koło - Kalisz - Chocz - Nowe Miasto - Poznań (321 km). Drugi etap wiódł do Obornik - Szamotuł - Pniew · - Międzychodu - Ujścia - Margonina - Gołańczy - Janowca - Kostrzyna - Poznania (350 km). Trzeci zaś prowadził z Poznania do Ostrowa W1kp. - Raszkowa - Krotoszyna - Kobylina - Krobi - Ponieca - Leszna - Gostynia - Śremu - Poznania (318 km), a ostatni czwarty etap obejmował trasę z Poznania do Kcyini - Żnina - Gąsawy - Rogowa - Gniezna i na powrót do Poznania (219 kin). W konkurencji z 18 zawodnikami uplasowała się Irena Chwałczyńska na trzecim miejscu, wykazując nieprzeciętną ambicję i zacięcie sportowe. W próbie szybkości z rozbiegiem na dystansie jednego kilometra uzyskała 114,3 km/godz., a w próbie jazdy na drogach gruntowych przebyła 13 kilometrów w czasie H min. 05 sek., zaś próbę zrywu pokonała w 77 sekundach! Był to udany debiut, który zapowiadał dalsze sukcesy 20. W następnym roku Automobilklub Wielkopolski zorganizował jeszcze jeden Zjazd Gwiaździsty do Poznania oraz "Jazdę konkursową". Obie imprezy odbyły się w dniiach "29 - 30 kwietnia 1939 r. i zainaugurowały sezon sportowo-turystyczny 1939 roku. Zainaugurowały i... stały się ostatnimi imprezami Klubu przed najazdem hitlerowskim na Polskę. W imprezie tej najmłodsza wśród zawodników ... nastolatka Irena Kazimierzowa Obręb ska wyruszyła na trasę z mechanikiem Florianem Iwańskim. Drogą okrężną przez Warszawę-Łódź- Tomaszów-Częstochowę- Katowice wróciła do Poznania i jako druga spośród uczestników Zjazdu zgłosiła się na mecie. Pokonała swoim samochodem "Opel-Olimpia" 1250 km oraz szczęśliwie... pułapkę na automobilistów prowadzących auto zbyt brawurowo. W Tomaszowie bowiem wpadła całym impetem w klomb bratków urządzony ma środku ulicy. Ta brawurowa jazda kosztowała ją obie przednie opony, gdyż zostały rozdarte przez ostry krawężnik k10mba. Lecz zdobyła indywidualną nagrodę ufundowaną przez dyrekcję Międzynarodowych Targów Poznańskich oraz została uznana wschodzącą gwiazdą automobilizmu polskiego. Wszyscy zaś uczestnicy Zjazdu otrzymali plakietki pamiątkowe z fragmentem Ratusza poznańskiego. [Pomorski Klub Automobilowy był również jednym z tych klubów, który .przeprowadzał swój program imprez sportowych do chwili najazdu hitlerowskiego. N a krótko przed najazdem zorganizował jeszcze w dniach 22 - 23 lipca 1939 r. Ogólnopolski Zjazd P1akietowy do Bydgoszczy, w którym uczestniczyła Irena Obrębska na niedotartym samochodzie "Wanderer". Nie liczyła na sklasyfikowane miejsce... Była naj młodszym kierowcą między zawodnikami Zjazdu oraz wśród członków Automobilklubu Wielkopolski, z którymi nieraz patrolowała drogi i szosy podmiejskie. Wyróżniono ją więc specjalną nagrodą Komisji Egzaminacyjnej z a. . . młodość. Żałować należy, że w imprezach Automobilklubu Wielkopolski nie stawały do zawodów Irena Bukowska, uczestnicząca już w 1936 r. w warszawskim "Rally Paper", i w 1937 r. w VII Rajdzie P ań ani znana sportsmenka poznańska Wanda Mie10chówna z Białej Góry, która swoim "pięknym, białym jak śnieg i szybkim jak wiatr samochodem «Aero»" uczestniczyła również w 1937 r. w ostatnim Rajdzie Pań 21, a następnie w 1938 r. startowała w Górskim Wyścigu pod Ojcowem Krakowskiego Klubu Automobilowego. W tym wyścigu zajęła wśród 18 zawodni

2« "Samochód", R. 1938, nr 10, s. 12.

» [Tadeusz Grabowski] VII Rajd Pań. "Auto", R. 1937, nr 10, s. 567.

Klementyna Śliwińskaków polskich i zagranicznych - szóste miejsce w kategorii samochodów sportowych, bijąc wielu groźnych konkurentów na bardzo silnych maszynach. Ambitna Wanda Mielochówna zamierzała pobić swoim "Aero" dającym "bez trudu 140 kilometrów na godzinę" - ówczesny rekord "Forda 3500 om 3 ". Gdy więc Automobilklub Polski zorganizował "Dzień rekordów i prób szybkości", stanęła dnia 7 maja 1939 r. na starcie do konkursu z 10 zawodnikami. Padający drobny desze? i dmący od północy wiatr stawiał możliwość odbycia tych prób pod znakiem zapytania. Maszyna wspaniale trzymała się drogi, lecz zawodniczce szczęście nie dopisało. Próba pod wiatr dała tylko 121,992 km. Próby z wiatrem już nie robiła, bo trzeba było coś wyregulować w maszynie 22 . Naszym sportsmenkom bieg do dalszych sukcesów brutalnie przerwała druga wojna światowa. Rok 1939 w niwecz obrócił wszystko, co miało związek ze sportem autom ofoilawym.

· "Auto", R. 1939, nr 5, s. 224.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1975.07/09 R.43 Nr3 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry