OLGIERD BŁAŻEWICZ

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1974.04/06 R.42 Nr2

Czas czytania: ok. 20 min.

TEATRY POZNAŃSKIE W LATACH 1963-1967.

DYREKCJA MARKA OKOPIŃSKlEGO ( 1 IX 1963 - 3 1 VIII 1967)

PO JANIE PERZU dyrekcję teatrów poznańskich objął z dniem l września 1963 rMarek Okopiński, dotychczasowy dyrektor i kierownik artystyczny Teatru Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze. Okopiński przychodząc do Poznania był już postacią w mieście znaną. Za dyrekcji Ireny i Tadeusza Byrskich reżyserował m. in. Dzień jego powrotu Zofii Nałkowskiej oraz Woyzecka Karla G. Buchnera, grał też rolę Poety w pamiętnym przedstawieniu Wesela Stanisława Wyspiańskiego (1957/1958).

Okopiński powrócił do Poznania w glorii sukcesów sceny zielonogórskiej, która za jego dyrekcji zaliczana była powszechnie do artystycznie naj ciekawszych w kraju, zdobywała na festiwalach kaliskich w latach 1961 - 1963 najwyższe nagrody za inscenizacje Człowieka z budki suflera Tadeusza Rittnera, Konduktu Bogdana Drozdowskiego i Wyzwolenia Stanisława Wyspiańskiego. Obejmując dyrekcję scen poznańskich, znalazł się w nieporównanie korzystniejszej sytuacji niż jego poprzednicy. Czekał na niego kredyt zaufania władz, a także publiczności i krytyki teatralnej Poznania, która od samego początku wiązała z jego nazwiskiem duże nadzieje.

Czteroletnia dyrekcja Marka Okopińskiego rozpoczęła się od bardzo niepopularnych w środowisku aktorskim zmian kadrowych. Nowy dyrektor zadbał przede wszystkim o to, aby ściągnąć do Poznania swoich aktorów sprawdzonych już w Zielonej Górze i rzeczywiście wybijających się. Pociągnęło to konieczność generalnego "przemeblowania" zespołu. Okopiński zrezygnował ze współpracy dotychczasowego reżysera Włodzisława Ziembińskiego oraz kierownika literackiego .- Jerzego Korczaka, którego zastąpił Stanisławem Hebanowskim. W sezonie 1963/1964 opuściło teatr ogółem dziewiętnastu aktorów: Roma Andrzejewska, Hanna Górzyńska, Andrzej Juszczyk, Jerzy Kordowski, Aleksander Michałowski, Maria Miedzińska-Gó- rzyńska, Alicja Pewnicka, Stefan Posselt, Stanisław Poks, Regina Redlińska, Pelagia Relewicz-Ziembińska, Andrzej Saar, Włodzimierz Saar, Stanisław Sprażyński, Romuald Szejd, Stanisław Śliwiński, Teresa Waśkowska, Rajmund Wolf i Bogusław Zatoński. Na ich miejsce zaangażowani zostali: Leszek Dąbrowski, Józef Fryźlewicz, Tadeusz Gochna, Janusz Greber, Jan Ibel, Jerzy Kiszkis, Sława Kwaśniewska, Zygmunt Malanowicz, Halina Seroczyńska, Zbigniew Stawarz, Jarosław Strzemień, Joanna Szczerbie, Zbigniew Szpecht, Stanisław Szreniawski, Zdzisław Wardejn, Halina Winiarska, Tadeusz Wojtych i Barbara Zgorzelewicz. Jeżeli dodamy jeszcze takie nazwiska członków dotychczasowego zespołu aktorskiego, jak: Bronisława Frejtażanka, Aleksandra Koncewicz, Kazimiera Nogajówna czy Henryk Machalica, dojdziemy do wniosku, że zespół aktorski, z którym zaczynał Marek Okopiński w Poznaniu, był nieporównanie silniejszy niż za poprzednich dyrekcji, a może nawet w całych powojennych dziejach poznańskich scen.

Olgierd Błażewicz

Sezon zainaugurowało przeniesione w całości z Zielonej Góry przedstawienie Jfigenii w Taurydzie J ohanna W. Goethego (14 IX 1963) w reżyserii Marka Okopińskiego i scenografii Stanisława Bąkowskiego. Spektakl ten przede wszystkim potwierdził bezsprzecznie duże możliwości aktorskie nowo zaangażowanego zespołu. W tytułowej roli dojrzałe, oparte na dobrej dykcji i kulturze słowa, aktorstwo ukazała Halina Winiarska, świetna aktorka, nie zawsze niestety dostatecznie wykorzystywana na poznańskiej scenie. Rola Toasa stała się zapowiedzią pojawienia się w Poznaniu drugiego aktora dużego formatu: Józefa Fryźlewicza. Nie mniej interesująco wypadły także na poznańskiej scenie debiuty Zdzisława Wardejna (Orestes) oraz Zygmunta Malanowicza (Pylades). Ambicje ideowe i polityczne teatru Okopińskiego pokazała następna premiera: adaptacja powieści Leona Kruczkowskiego Kordian i cham w reżyserii Marka Okopińskiego i scenografii Janusza Warpechowskiego (26 X 1963) *. Okopiński zdecydował się na przedstawienie szeroko rozbudowane od strony widowiskowej, epickie w swym charakterze, wprowadził postać współczesnego narratora komentującego wydarzenia rozgrywające się przed stu trzydziestu laty. Świetną rolę, właśnie owego narratora- komentatora, zapisał na swym koncie Zdzisław Wardejn. Przedstawienie nie wypadło jednak w pełni przekonywająco od strony teatralnej. Kilka znakomicie zakomponowanych scen zbiorowych oraz błyskotliwa ingerencja komentatora w tok spektaklu nie były w stanie zrównoważyć wyraźnych dłużyzn tekstu oraz monotonii samych środków teatralnych. Ta pozycja wniosła jednak bezsprzecznie coś nowego do repertuaru scen poznańskich. Zaprezentowała ambicje ideowe teatru. Stała się pierwszą od wielu już lat próbą teatru politycznego: ostrego, dyskusyjnego, zwracającego się z pytaniami wprost do widowni. Premierą, zasługującą nawet po latach na uwagę, była także inscenizacja opowiadania Fiodora Dostojewskiego Wieczny małżonek w reżyserii i adaptacji Stanisława Brejdyganta na scenie Teatru Nowego (19 XII 1963). W dziejach przyswajania teatrowi polskiemu prozy Dostojewskiego było to bezsprzecznie liczące się przedstawienie. Brejdygant znalazł tu formułę sceniczną, która umożliwiała połączenie sennych widziadeł i spraw rozgrywających się w psychice bohaterów z konkretną rzeczywistością sceniczną. Zdołał uczynić interesującym teatralnie wewnętrzny monolog bohaterów dramatu. Dał przedstawienie gorzkie i męczące, bardzo bliskie jednak atmosferze prozy Dostojewskiego. Do sukcesu spektaklu w znacznym stopniu przyczynili się także wykonawcy pierwszoplanowych ról: Józef Fryźlewicz (Trusocki) oraz Henryk Machalica (Wielczaninow), a także bogata w pomysły inscenizacyjne scenografia Teresy Ponińskiej. Największym jednak wydarzeniem sezonu w zamyśle dyrekcji miała być druga dopiero w powojennych dziejach polskiego teatru inscenizacja Nie-Boskiej komedii Zygmunta Krasińskiego w reżyserii Jerzego Kreczmara 2 oraz scenografii Stanisława Bąkowskiego (23 III 1964). Był to jeden z tych głośnych spektakli, które szerokim echem odbiły się w krytyce teatralnej i prasie całego kraju 3.

1 Przedstawienie nagrodzone zostało za inscenizację na V Wrocławskim Festiwalu Sztuk Współczesnych (1964). Jam Ibel za rolę Mochnackiego otrzymał wyróżnienie.

2 Jerzy Kreczmar wykorzystał pnzy inscenizacji Nie-Boskiej komedii fragmenty Niedokończonego poematu Zygmunta Krasińskiego. 'Ważniejsze recenzje, jakie ukazały się w prasie o zasięgu ogólnopolskim po przedstawieniu Nie-Boskiej komedii: M. C z a r n e r l e, "Teatr" R. 1964, nr 10, s. 5-7; J. F r li h l i n g "Tygodnik Demokratyczny" R. 1964, nr 16, s. 8; J. P. G a w l i k, "Zycie Literackie", R. 14, nr 17, s. 7; K. M ę t rak "Współczesność", R. 1964, nr 18, s. 9; M. M i s i o r n y "Kultura" R. 1964, nr 20, s. 10; Zt>. P ę d z i ń s ki" Więź" R. 1964, nr 7/8, s. 195 -199; A. 1. S z c z ei p a ń s ki "Trybuna L ud u" R. 1964, nr 106, s. 8.

Marek Okopiński

Czy był to jednak rzeCZYWISCle wybitny spektakl? Otóż wydaje się, że nie.

Ogromny niewątpliwie trud włożył inscenizator w opracowanie sceniczne dramatu, w pracę nad tekstem. Zaniedbał natomiast stronę aktorską przedstawienia oraz samą teatralizację działań, zbliżającą ten trudny, historiozoficzny tekst do mentalności współczesnego odbiorcy. Dramat Zygmunta Krasińskiego jako monumentalne widowisko historyczne wypadł okazale na scenie Teatru Polskiego. Zaprezentował dwie różne racje stanu, klasowe uwarunkowania bohaterów i cały ciężar odpowiedzialności przed historią spadający na ich barki. Ale wszystko to razem wzięte przytłoczyło sferę działań czysto już teatralnych, co sprawiło w końcu, że racje głównych bohaterów dramatu zabrzmiały ze sceny chwilami bardzo retorycznie, rezonersko, czysto werbalnie. Wśród głównych wykonawców ról tego przedstawienia warto wspomnieć: Henryka Machalicę (Pankracy), Józefa Fryźlewicza (Hrabia Henryk), Danutę Balicką (Żona)'.

Poza tym oba teatry poznańskie zrealizowały jeszcze w sezonie 1963/1964 dwanaście premier. Na scenie Teatru Polskiego sezon otworzył Don Juan Moliera w reżyserii Marka Okopińskiego i scenografii Zbigniewa Bednarowicza (14 XII 1963); potem była Odbudowa Błędomierza Jarosława Iwaszkiewicza w reżyserii Marka Okopińskiego i scenografii Mariusza Kowalskiego (25 IV 1964): Grube ryby Michała Bałuckiego w reżyserii Władysława Stomy i scenografii Zbigniewa Bednarowicza (3 VI 1964). Na scenie Teatru Nowego wystawiono sztukę Friedricha Durrenmatta Fizycy w reżyserii Jerzego Hoffmanna i scenografii Wiesława Langego (6 IX 1963); komedię Aleksandra Fredry Wielki człowiek do małych interesów w reżyserii J owity Pienkiewicz i scenografii Zbigniewa Bednarowicza (12 X 1963); sztukę Jana

, N a IV Kaliskich Spotkaniach Teatralnych (1964) Jan Kreczmar otrzymał nagrodę za reżyserię, Ryszard Gardo - za muzykę, Danuta Balicka - za rolę Żony. Wyróżnienia otrzymali Józef Fryżlewicz (Hrabia Henryk) i Henryk Machalica (Pankracy).

6 Kronika Miasta Poznania

Olgierd Błażewicz

Wieczny małżonek według Fiodora Dostojewskiego w reżyserii i adaptacji Stanisława Brejdygainta. Premiera w Teatrze Nowym 19 grudnia 1963. Od lewej: Henryk Machalica (Wielczaniinow) i Józef Fryźlewiez (Trusocki)

Gawlika Pokusa w reżyserii Marii Straszewskiej i scenografii Kazimierza Wiśniaka (22 XI 1963); bajkę dla dzieci Pawła G. Malarewskiego Czarodziejska rzepka w reżyserii Zbigniiewa Bebaka i scenografii Bogusławy Michałowskiej-Kowalskiej (20 XI 1963); komedię Corneille'a Iluzja w reżyserii Marii Straszewskiej i scenografii Krystyny Zachwatowicz (17 I 1964); adaptację powieści Lucy M. Montgomery Ania Z Zielonego Wzgórza w reżyserii Jana Perza i scenografii Bogusławy Michałowskiej-Kowalskiej (13 II 1964); trzy jednoaktówki Sławomira Mrożka: Kynolog w rozterce, Czarowna noc, Zabawa w reżyserii Jerzego Hoffmanna i scenografii Zbigniewa Bednarowicza (3 IV 1964); komedię Mariana Drzica Dundo Maroje albo rzYmska kurtyzana w reżyserii Branko Gombacza i scenografii Stanisława Bąkowskiego (6 VI 1964).

J ak można w skrócie ocenić dorobek pierwszego sezonu teatru Marka Okopińskiego w Poznaniu? Nigdy nie było tak głośno o poznańskiem teatrze w całym kraju, jak właśnie wtedy. Dwukrotnie na premiery poznańskie przyjeżdżali członkowie Klubu Krytyki Teatralnej Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. We wszystkich niemal publikacjach poświęconych poznańskim premierom i w ogóle teatralnemu

Poznaniowi dominował ton wielkiego optymizmu. "Po latach chudych zaczyna się w tym mieście żywy ruch teatralny. Do tego wniosku doszli zgodnie, po zapoznaniu się z' pierwszymi przedstawieniami i planami repertuarowymi dyrektora Okopińskiego, krytycy z całego kraju zebrani na sesji wyjazdowej w Poznaniu" pisał przy okazji premiery Kardiana i chama Roman Szydłowski na łamach "Trybuny Ludu", podkreślając, iż "przedstawienie Kordiana i chama w Poznaniu jest pasjonującym widowiskiem epickim" 5. Swoje wrażenia z trzech pierwszych premier sezonu (Jfigenia w Taurydzie, Kordian i cham, Wielki człowiek do małych interesów) zakończył Michał Misiorny na łamach "Teatru" stwierdzeniem: "Pozostając pod urokiem świeżości środków i rozległości ambicji, wypada chyba wyrazić przekonanie, że niebawem naszym teatrom przybędzie poważny partner, liczący się w dyskusji o kształcie nowoczesnej sceny [...] Jfigenia okazała się wydarzeniem artystycznym dużego formatu, przedstawieniem wybitnym, o nieprzeciętnych walorach plastycznych, klasycznym w klimacie, a współczesnym w interpretacji i technice wypowiadania tekstu. Również następna premiera Wielki człowiek do małych interesów okazuje się zapowiedzią dobrego, na dużą miarę zakrojonego teatru" 6. Równocześnie jednak niektórzy już wtedy zauważyli, że Marek Okopiński w porównaniu ze swą pracą w Zielonej Górze nieco obniżył loty. Do takich wniosków doszedł m. in. w podsumowaniu polskiego sezonu 1963/1964 w "Almanachu Sceny Polskiej" Zygmunt Greń, starając się znaleźć przyczyny tego stanu rzeczy w wewnętrznych kłopotach organizacyjnych teatru. Greń pisał m. in. Jego [tj. Okopińskiego - przyp. O. B.] osłabienie lotów w porównaniu Z Zieloną Górą można tłumaczyć rozmaitymi względami. I tym, że Poznań jest miastem bardziej zobowiązującym. I przemieszaniem zespołów: nowy dyrektor wprowadził nowych ludzi, tych, o których sądził, że wraz Z nim zasługują na awans Z Zielonej Góry, ale przechodząc do nowego teatru przejmuje się go wraz Z całym kapitałem nagromadzonym przez poprzedników, Z pełnym zespołem aktorskim, nie tworzy się teatru od nowa, a więc konflikty stają się nieuniknione. Po trzecie mogłoby wydawać się, że zdobycie wygodnej sytuacji startowej łączy się Z pewnymi kompromisami, czasem nawet Z rezygnacją Z natychmiastowego okazania swej własnej siły" 7. Spośród zrealizowanych pozycji repertuarowych tego sezonu Greń najwyzeJ ocenił Wiecznego małżonka Fiodora Dostojewskiego. Nie określił natomiast mianem sukcesu inscenizacji Nie-Boskiej komedii Zygmunta Krasińskiego. Wręcz zastanawiająco wysoka była w sezonie 1963/1964 frekwencja na takich trudnych raczej (i o charakterze pdlitycznym) pozycjach, jak np. Kordian i cham (48 przedstawień, 18 600 widzów), czy Nie-Boska komedia (44 przedstawienia, 14 500 widzów), przy równoczesnym nikłym raczej zainteresowaniu Michałem Bałuckim (zaledwie 9300 widzów), Sławomirem Mrożkiem (5100 widzów); sugerowałoby to, że widz poznański nieporównanie wyżej ceni dramaty polityczne niż komedie. Ten sam widz nie zdołał jednak docenić walorów teatralnych interesującej, chociaż trudnej teatralnie adaptacji Dostojewskiego (Wieczny małżonek), która doczekała się zaledwie, dziewiętnastu przedstawień z łączną frekwencją niespełna 2500 widzów. N ajbardziej kasowym natomiast przedstawieniem sezonu okazała się Ania Z Zielonego Wzgórza (101 spektakli, 38 500 widzów). Z powodzenia u poznańskiej publiczności pozycji z repertuaru wielkiej klasyki polskiej i obcej wyciągnęło kierownictwo teatru w następnym sezonie daleko idące

5 R. S z y d ł o w s ki: Kordian i cham. "Trybuna Ludu" z dnia 10 XI 1964.

6 M. M i s i o r n y: Poznańska introdukcja. "Teatr" R. 1963, nr 23, s. 5-7.

'IZ. G reń: Almanach sceny polskiej za rok 1963'64. Warszawa 1965, s. 17.

Olgierd Błażewiczwnioski. Sezon 1964/1965 zainaugurowały na obu scenach wielkie klasyczne tragedie. W Teatrze Nowym Maria Stuart Fryderyka Schillera w reżyserii Jerzego Hoffmanna i scenografii Zenobiusza Strzeleckiego (2 X 1964), w tydzień później w Teatrze Polskim - Antoniusz i Kleopatra Wiliama Szekspira w reżyserii Marka Okopińskiego i scenografii Teresy Ponińskiej (9 X 1964). Schillerowska tragedia stała się przede wszystkim sukcesem Haliny Winiarskiej w roli młodej romantycznej Królowej. W interesujący aktorsko sposób pokazała także rację stanu jej antagonistyki - Elżbiety - Bronisława Frejtażanka. Samo przedstawienie było jednym z tych, które mogły podobać się publiczności. Chłodne, surowe, klasycyzujące, utrzymane w rygorach powściągliwego i nieco rezonerskiego przedromantycznego teatru, nie tyle eksponowało na plan pierwszy reżysera, co właśnie aktorów. Rozczarowało natomiast przedstawienie Antoniusza i Kleopatry w reżyserii Okopińskiego. Piękne i efektowne plastycznie, bogate widowisko, nie miało jednak własnego stylu. Bohaterowie ulepieni byli jak gdyby z innej gliny, nie mieścili się w proponowanej przez reżysera poetyce spektaklu. Przede wszystkim zaciążył na nim temperament aktorski Danuty Balickiej, jej skłonność do krzyku, do nadmiernej ekspresji słowa i gestu. Józef Fryźlewicz zademonstrował w roli Antoniusza rzetelne aktorstwo, przekonywające w wielkim retorycznym monologu, w mniejszym już natomiast stopniu w miłosnych duetach z Kleopatrą. Największą niespodzianką przedstawienia był jednak Tadeusz Wojtych w roli Enobardusa. To on właśnie, aktor zdawałoby się tak jednoznacznie komediowy, stworzył najbardziej przekonywającą, pełnokrwistą i szekspirowską postać spośród wszystkich w tym spektaklu. N a uwagę zasługiwała także w tym sezonie inscenizacja Człowieka z karabinem Mikołaja Pogodina (7 XI 1964) przygotowana przez Marka Okopińskiego w scenografii Zbigniewa Bednarowicza. Ten reportaż sceniczny z pierwszych dni Rewolucji Październikowej 1917 roku polscy reżyserzy najczęściej pojmowali jako wielki fresk historyczny, kładąc nacisk przede wszystkim na monumentalizm, patos chwili, na walory faktograficzne i widowiskowe. Okopiński postąpił inaczej. Wyciszył patos i retorykę, dał sztuce ciepło i humor, pogłębił prawdę psychologiczną postaci. Rzecz całą stonował, dążąc przede wszystkim do uwypuklenia jednej sceny: spotkania Włodzimierza Lenina z przypadkowym, anonimowym bohaterem tamtych czasów, zwykłym czerwonogwardzistą Iwanem Szadrinem. Rolę Włodzimierza Lenina powierzył Okopiński młodemu aktorowi Zdzisławowi AYardejnowi, który bynajmniej go nie zawiódł. Lenin Wardejna był inny niż każe tradycja i wiedza o tej postaci. Był to Lenin nam współczesny, nie tyle trybun rewolucji i polityk, co intelektualista, chwilami nieobecny myślami, bardzo zapracowany człowiek, który znajduje jednak czas na to, w najcięższych chwilach, aby zwyczajnie porozmawiać z prostym żołnierzem. Dobrą rolę zapisał także na swym koncie Wirgiliusz Gryń (Szeregowiec Iwan Szadrin). N ajciekawszym spektaklem sezonu 1964/1965 była jednak inscenizacja Dziecinnych kochanków Fernanda Crommelyncka w reżyserii Marka Okopińskiego i scenografii Zbigniewa Bednarowicza (30 I 1965), która przyniosła poznańskiej scenie pierwszy poważny sukces na V Kaliskich Spotkaniach Teatralnych - główną nagrodę reżyserską dla Marka Okopińskiego i nagrody aktorskie: Kazimiera Nogajówna (Fidelina) oraz Zygmunt Malanowicz (Walter).

8 Na III Ogólnopolskim Festiwalu Sztuk Rosyjskich i Radzieckich w Katowicach" (1964) Zdzisław Wardejn otrzymał nagrodę, za rolę Lenina, a Wirgiliusz Gryń - wyróżnienie za rolę Szadrina.

Nie-Boska komedia Zygmunta Krasińskiego. Premiera w Teatrze Polskim 23 marca 1%4 w reżyserii Jerzego Kreczmara. Scenografia Stanisława Bąkowskiego. Na planie Tadeusz Gochna (Narrator)

Wieloznacza i poetycka, pełna metafor sztuka Crommelyncka o pierwszej miłości, rodzącej się w cieniu brudnych spraw ludzi dorosłych, otrzymała świetne, a przy tym rozumiejące reżysera, grono wykonawców na czele z N ogajówną, Frejtażanką, Fryźlewiczem i Malanowiczem. Był to bezsprzecznie, obok znacznie późniejszej inscenizacji Tomaszewskiego sztuki Petera Weissa Męczeństwo i śmierć Mara ta, największy sukces poznańskiego teatru w okresie czteroletniej dyrekcji poznańskiej Marka Okopińskiego.

Cechą charakterystyczną teatru Okopińskiego było jednak m. in. to, że obok przedstawień wybitnych zdarzały się często rzeczy słabe, nie przemyślane, nie dopracowane konsekwentnie do końca. Bywały także wyraźne pomyłki inscenizacyjne i repertuarowe. Teatr nie gwarantował po prostu, w przeciwieństwie np. do teatru jego poprzednika, Jana Perza, pewnego standardu minimum. Miał wysokie wzloty, ale miał i upadki. W sezonie 1964/1965 było ich kilka. Pomyłką była np. adaptacja sceniczna Krzyżaków Henryka Sienkiewicza w inscenizacji Stanisława Brejdyganta (7 II 1965), utwierdzającej tylko młodych widzów w przekonaniu o wyższości filmu nad teatrem. Pomyłką był także Niezwykły proces Marii Simonowej (reżyseria Nikołaja Georgiewa, 26 III 1965); nie dobrym artystycznie przedstawieniem stała się

Olgierd Błażewicz

również inscenizacja sztuki Pirandella Liola w reżyserii J owity Pieńkiewicz i scenografii Teresy Ponińskiej (22 XI 1964). Ponadto na repertuar w Teatrze Polskim złożyły się jeszcze adaptacja pOWleSCl Kornela Makuszyńskiego Przyjaciel wesołego diabła (3 XII 1964) w reżyserii Zbigniewa Bebaka i scenografii Jadwigi Przeradzkiej; Horsztyński Juliusza Słowackiego (9 IV 1964) w reżyserii J owity Pieńkiewicz i scenografii Janusza Tartyłły oraz musical Agnieszki Osieckiej Niech no tylko zakwitną jabłonie w reżyserii J owity Pieńkiewicz i scenografii Teresy Ponińskiej (12 VII 1965).

W Teatrze N owym wystawiono jeszcze dla młodzieży szkolnej PrzYpadki Robinsona Kruzoe Daniela Defoe w reżyserii Kazimierza Łastawieckiego i scenografii Bogusławy i Czesława Kowalskich (4 III 1965); sztukę aktora Józefa Fryźlewicza Matura raz jeszcze (15 V 1965) w reżyserii Andrzeja Ziębińskiego i scenografii Bożeny Karolak oraz na zakończenie sezonu - sztukę Edwarda Albee'go Kto się boi Wirginii Woolf w reżyserii Jerzego Hoffmanna i scenografii Zbigniewa Bednarowicza (14 VI 1965). Sezon 1964/1965 z perspektywy lat rysuje się jako artystycznie wartościowy. Opinie krytyki w samym Poznaniu były jednak bardzo podzielone. Znamienny jest zwłaszcza przebieg dyskusji redakcyjnej, której fragmenty opublikowano w czasopiśmie "Nurt". Najostrzej zarzuty wobec teatru sformułował Zbigniew Osiński. "Dyrektor Okopiński przejął styl i język tradycyjnego teatru mieszczańskiego, nie podejmując, z wyjątkiem Jfigenii w Taurydzie prób przeciwstawienia się w sposób twórczy niedobrym, niedzisiejszym gustom i upodobaniom artystycznym. Przez dwa lata był to w zasadzie teatr schlebiający publiczności, poklepujący publiczność, i o to mam do Okopińskiego pretensje. W okresie dwóch lat nie było w Poznaniu żadnego spektaklu naprawdę wybitnego, na miarę chociażby inscenizacji Woyzecka Buchnera za dyrekcji Byrskiego, owszem, zdarzały się od czasu do czasu bardziej interesujące spektakle, takie jak Wieczny małżonek (reż. Brejdygant), Nie-Boska komedia (reż. Kreczmar) czy wspomniana już Jfigenia. Zabrakło przedstawienia, które by poruszyło środowisko, wywołało dyskusje. Sytuacja na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy jest szczególnie niepokojąca -.Robinson Kruzoe, KrzYżacy, Niezwykły proces, to przykłady spektakli epatujących nLedobry mieszczański gust teatralny. Znamienna jest stała tendencja zniżkowa w zakresie ambicji artystycznych" 9. Formułując w tak dosadny sposób opinię o teatrze, był Osiński, na gruncie poznańskiej krytyki, odosobniony. Rzecz charakterystyczna jednak, że z wieloma z jego zarzutów, w trakcie dyskusji, skłonny był zgodzić się sam dyrektor. "Osobiście - powiedział Okopiński - oceniam oba sezony po przybyciu do Poznania jako klęskę artystyczną" 10. W tej sytuacji nie od rzeczy będzie przypomnieć motywację Marka Okopińskiego zbieżną w niejednym miejscu z tonem cytowanego już artykułu Grenia. "Jeśli chodzi o pierwszy sezon - mówił dalej Okopiński - to sądziłem, że mam pewne koncepcje teatralne i wiemy, jak określone sprawy rozwiązać. To, co wtedy przeżyłem, rozwiało moje oczekiwania, toteż w drugim sezonie doszło do kompromisu i wykreślenia z repertuaru pewnych zaplanowanych pozycji. W tej sytuacji nie można obecnie mówić o «teatrze Okopińskiego» tak jak to miało miejsce przed trzema laty w Zielonej Górze. Dochodzę obecnie do wniosku, że skoncentrowanie się na mniejszym zespole powinno w ciągu 2 - 3 lat doprowadzić do wykształcenia się języka teatralnego i jego stylu. Martwi mnie, że nie jestem w stanie generalnie panować nad sześćdziesięcioosobowym zespołem aktorskim, nie w sensie dyscyplinarnyms "Nurt" R 1%5, nr a, s. 12 - 16. M Tamże.

czy organizacyjnym, ale artystycznym i pedagogicznym. Zespół jest rozbity na dwie sceny mając w roku dwanaście premier. To utrudnia mi wpływ jako reżyserowi na kształt poszczególnych spektakli" « o Nie zamierzam w tym miejscu bronić Marka Okopińskiego przed nim samym. Nie we wszystkim jednak należy się z nim zgodzić. Od strony frekwencyjnej np. był to sezon całkiem udany. Prym wiodła tu oczywiście Agnieszka Osiecka (Niech no tylko zakwitną jabłonie), ale z dużym zainteresowaniem u publiczności spotkało się też przedstawienie szekspirowskie (Antoniusz i Kleopatra) 46 spektakli dla 17 800 widzów oraz dramat schillerowski (Maria Stuart) - 68 przedstawień, 19 000 widzów i to w Teatrze Nowym! To jedno. Drugie, to sprawa specyfiki kulturalnej Poznania, miasta nieporównanie większego przecież niż Zielona Góra, w której publiczność skazana była na jeden tylko teatr, nie mając w obwodzie ani opery, ani operetki czy sceny lalkowej. Tam można było uprawiać teatr z myślą o pełnym zaspokojeniu ambicji artystycznych zespołów, grając na stałej scenie dwa razy tygodniowo. W Poznaniu trzeba było już w bez porównania większym stopniu liczyć się z wymogami publiczności. Apele o nieschlebianie publiczności - które kierował pod adresem teatru Osiński, a z którym po części zgadzał się Okopiński - 'były więc w tej sytuacji właśnie nierealne . Na repertuar trzeciego sezonu Marka Okopińskiego 1965/1966 złożyło się trzynaście pozycji. Na scenie Teatru Polskiego: Tango Sławomira Mrożka w reżyserii Marka Okopińskiego i scenografii Zbigniewa Bednarowicza (11 IX 1965); Pluskwa Włodzimierza Majakowskiego w reżyserii J owity Pieńkiewicz i scenografii Teresy Ponińskiej (4 XI 1965); Marchołt gruby a sprośny Jana Kasprowicza w reżyserii Marka Okopińskiego i scenografii Zbigniewa Bednarowicza (16 XI 1965); Słowa boże Vale Inclana w reżyserii Delfora Peralta i scenografii Teresy Ponińskiej (prapremiera 14 XI 1966), Sen nocy letniej Wiliama Szekspira w reżyserii Jowity Pieńkiewicz i scenografii Zbigniewa Bednarowicza (11 IV 1966); Król włóczęgów Rudolfa Frimmla w reżyserii Marii Straszewskiej i scenografii Stanisława Bąkowskiego (11 VI 1966). W Teatrze Nowym w repertuarze sezonu znalazły się takie pozycje jak: Niebieski ptak Maurice Maeterlincka w reżyserii Marka Okopińskiego i scenografii Władysława Wigury (9 X 1965); Jasełka moderne Ireneusza Iredyńskiego w reżyserii Stanisława Brejdyganta i scenografii Zofii Wierchowicz (25 XI 1965); Pani Daily ma kochanka Wiliama Hanleya w reżyserii J owity Pieńkiewicz i scenografii Władysława Wigury (6 I 1966); Z miłości się umiera Patroni Griffiego w reżyserii J erzego Hoffmanna i scenografii Stanisława Bąkowskdego (1 II 1966); Mąż i żona Aleksandra Fredry w reżyserii Stefana Drewicza i scenografii Władysława Wigury (30 IV 1966) ;Namiestnik Rolfa Hochhutha w reżyserii Marka Okopińskiego i scenografii Zbigniewa Bednarowicza (21 V 1966); Bliźniaki z Wenecji Carla Goldoniego w reżyserii Bohdana Hussakowskiego i scenografii Władysława Wigury (1 VII 1966). Sezon 1965/1966 upłynął dla Teatru Polskiego pod znakiem jubileuszu dziewięćdziesięciolecia istnienia. Połączony został z premierą niezmiernie rzadko wystawianego dzieła Jana Kasprowicza Marchołt gruby a sprośny w reżyserii Marka Okopińskiego i scenografii Zbigniewa Bednarowicza 12. Wybierając na jubileusz teatru dramat Kasprowicza ściśle związany z nazwiskami jego poprzednich inscenizatorów: Wilama Horzycy i Wacława Raduiskiego, Okopiński podjął się niewątpliwie bardzo trudnego zadania. Moralitet Kasprowicza, iktóry w zamyśle poety miał być tym

»» Tamże.

12 Na VI Kaliskich Spotkaniach Teatralnych (1966) Marek Okopiński otrzymał nagrodę reżyserską za inscenizację Marchołta grubego a sprośnego, a Zbigniew Bednarowicz - nagrodę za scenografię.

Olgierd Błażewicz

Idiota według powieści Fiodora Dostojewskiego. Premiera 14 kwietnia 1%7 w reżyserii Stanisława Brejdyganta na scenie Teatru Nowego. Od lewej: Alojzy Makowiecki (Generał), Leszek Dąbrowski (Gania), Mariain Mirski (Tocki), Kazimiera Nogajówna (Nastazja Filipowna) , Wirgiliusz Gryń (Ferdyszczanko)

polskim, chłopskim Faustem, okazał się dość oporny wobec wszelkich uwspółcześniających zabiegów reżysera. Powstało w efekcie potężnie działające widowisko, którego walory inscenizacyjno-plastyczne górowały wyraźnie nad aktorem i precyzją jego wywodu myślowego. Przedstawienie budziło szacunek sprawnością roboty reżyserskiej i aktorskiej oraz samym swym rozmachem, w końcu jednak nużyło widza nadto wybujałą stylistyką formalną, wielkością słów nie mających pokrycia w planie działań czysto już teatralnych. To przedstawienie pokazało nam jeszcze jedną cechę teatru Okopińskiego i Stanisława Hebanowskiego, ich ambicje szukania nowych, nieogranych pozycji repertuarowych, widoczną także w kontekście kilku następnych premier: Słów bożych 13 Ramona dei Valle Inclana (prapremiera) oraz przygotowanej już w następnym roku Bazylissy TeoJanu Tadeusza Micińskiego.

Czy ogromny trud jaki włożył cały zespół teatru w inscenizację Marchołta okazał się jednak w sumie owocny i artystycznie opłacalny? Otóż wydaje się, że tak. Sprawdzenie nie granego od 1935 r. dramatu Jana Kasprowicza było zabiegiemu Słowa boże otrzymały kilka nagród na VI Kaliskich Spotkaniach Teatralnych · (1966): Delfor Peralto i Stanisław Hebanowski (II nagroda za reżyserię), Teresa Ponińska (II nagroda za scenografię), Danuta Balicka nagrodę aktorską za rolę Marii Gaila, Irena Maślińska za rolę Maricy dei Reino oraz Anna Wróblówna za rolę Simoniny (wyróżnienie)sensownym i potrzebnym, nawet gdyby wynik owego sprawdzianu nie miał być całkowicie i jednoznacznie dodatni. Z pozostałych przedstawień sezonu 1965/1966 wymienlc należałoby największe sukcesy frekwencyjne dwóch kolejnych sezonów: Tango Sławomira Mrożka, wspomniane już Jasełka moderne Ireneusza Iredyńskiego oraz interesującą jako przykład twórczości nie znanego u nas autora sztukę Ramona dei Valle Inclana Słowa boże w gościnnej reżyserii argentyńskiego reżysera Delfora Peralto. Trzeci sezon poznański Marka Okopińskiego od strony artystycznej był jednak w sumie zdecydowanie słabszy od obu poprzednich. Sporo było przedstawień chybionych artystycznie. Przykładowo można tu wymienić inscenizację Niebieskiego: ptaka Maurice Maeterlincka, Patroni Griffiego Z miłości się umiera czy też zupełnie naprędce przygotowaną realizację Męża i żony Aleksandra Fredry. Ostatni sezon teatru Marka Okopińskiego 1966/1967 był nieporównanie ciekawszy.

Upłynął on przede wszystkim pod znakiem jednej premiery, świetnego przedstawienia Henryka Tomaszewskiego sztuki Petera Weissa Męczeństwo i śmierć Marata w scenografii Kazimierza Wiśniaka (18 III 1967). Było to bezsprzecznie najwybitniej - sze przedstawienie scen poznańskich za dyrekcji Okopińskiego i w ogóle jedno z najlepszych w powojennych dziejach poznańskich teatrów. Tomaszewskiemu udało się dokonać tego, o co bezskutecznie zabiegał Okopiński. Zdołał zmusić zespół do maksymalnego wysiłku, podporządkować go swej woli, uczynić z często niesfornych i niezdyscyplinowanych aktorów giętki i wrażliwy instrument podatny woli inscenizatora. Oczywiście do tego wszystkiego doszedł jeszcze świetny scenicznie tekst, nie

Męczeństwo i śmierć Marata Petera Weissa w reżyserii Henryka Tomaszewskiego i scenografii Kazimierza Wiśniaka. Premiera 18 marca 1%7 w Teatrze Polskim, z lewej Sława Kwaśniewska (Simona) i Zdzisław Wardejn (Marat)

Olgierd Błażewicz

imponujący może głębią intelektualną, ale znakomity właśnie jako propozycja teatralna. Recenzenci byli zgodni, iż tak dobrego i dojrzałego aktorstwa dawno już nie oglądano na poznańskiej scenie. Odnosiło się to przede wszystkim do wykonawców głównych ról spektaklu: Danuty Balickiej (Charlotta Corday)", Zdzisława Wardejna (Marat), Henryka Machalicy (Markiz de Sade), Sławomira Pietraszewskiego (Enterpreter ). Głównym twórcą sukcesu był jednak przede wszystkim reżyser przedstawienia - Henryk Tomaszewski, który z powodzeniem zdołał przenieść do teatru dramatycznego pewne elementy widowiska pantomimicznego, opartego na jego własnych długoletnich doświadczeniach teatralnych. Przedstawienie to spotkało się także z bardzo wysoką oceną jury VII Kaliskich Spotkań Teatralnych (1967). Przedstawienie Tomaszewskiego otrzymało Grand Prix Festiwalu. N a tym samym Festiwalu nagrodę aktorską otrzymała także Bronisława Frejtażanka za rolę Hekuby w Trojankach Eurypidesa-Sartere'a (13 XI 1966) w reżyserii Jowity Pieńkiewicz, scenografii Zbiggniewa Bednarowicza. Z przedstawień tego sezonu warto także odnotować dwie pożegnalne premiery Marka Okopińskiego: zrealizowaną jeszcze pod koniec sezonu: komedię Pierre A. de Beaumarchaise'a Wesele Figara (17 V 1967) w scenografii Teresy Ponińskiej oraz otwierającą już dyrekcję Jerzego Zegalskiego, lecz przygotowaną w sezonie 1966/1967 inscenizację Bazylissy TeoJanu czyli w mrokach złotego pałacu (8 IX 1967) Tadeusza Micińskiego w scenografii Zbigniewa Bednarowicza 15.

Wesele Figara potraktował Okopiński jako komedię bardzo współczesną, bogatą w nowe punkty odniesienia. Na dobro przedstawienia zapisać należy świetną rolę tytułową Tadeusza Wojtycha; w zasadzie komediową, przebijał w niej jednak chwilami ton najprawdziwszego tragizmu. W ostatniem swym sezonie w Poznaniu Okopiński wystawił jeszcze na scenie Teatru Polskiego sztukę Stanisława Ignacego Witkiewicza Gyubal Wahazar (10 IX 1966) w reżyserii Jowity Pieńkiewicz i scenografii Teresy Darochy; Wyzwolenie Stanisława Wyspiańskiego (22 X 1966) w reżyserii Marka Okopińskiego i scenografii Stanisława Bąkowskiego: Łąkę Bolesława Leśmiana (27 XI 1966) w reżyserii Henryki Rodkiewicz i scenografii Ireny Pikiel; Kram Z piosenkami Leona Schillera (27 I 1967) w reżyserii J owity Pieńkiewicz i scenografii Teresy Ponińskiej. Na scenie Teatru Nowego zrealizowane zostały kolejno następujące pozycje: Trzy strzały Jana Makariusa (8 X 1966) w reżyserii Zbigniewa Bebaka i scenografii Władysława Wigury; Trojanki Eurypidesa-Sartere'a (13 XI 1966) w reżyserii Jowity Pieńkiewicz i scenografii Zbigniewa Bednarowicza; Zbigniewa Szumowskiego Poznańskie kredowe koło (23 II 1967) w reżyserii Marka Okopińskiego i scenografii Władysława Wigury; adaptacja powieści Fiodora Dostojewskiego Idiota (14 IV 1967) w reżyserii Stanisława Brejdyganta i scenografii Zofii Wierchowicz; sztuka Henryka Ibsena Rosmersholm (12 V 1967) w reżyserii Marii Straszewskiej i scenografii Teresy Ponińskiej; komedia Oscara Wilde'a Wachlarz lady Windermere (19 VIII 1967) w reżyserii Jowity Pieńkiewicz i scenografii Stanisława Bąkowskiego. W ostatnim sezonie teatr Okopińskiego przeżywał kryzys, którego potwierdzeniem stało się nagłe odejście dyrektora z Poznania. Przyczyny kryzysu były, jak sądzę, różnorodne. Trudność w operowaniu wielką i ociężałą organizacyjnie machiną teatralną dwóch scen mających zaspokoić zróżnicowane potrzeby i aspiracje kulturalne

" Za tę rolę Danuta Balicka została laureatką "Złotej Chryzantemy" (1967). Otrzymał ją "również Henryk Tomaszewski za reżyserię.

15 Premiera BazYlissy TeoJanu Tadeusza Micińskiego odbyła się już w następnym sezonie, za dyrekcji Jerzego Zegalskiego, 8 IX 1967 rpubliczności; rozdźwięk w zespole i pewien kryzys zaufania do dyrektora, który nie tak już zwycięsko prowadził swój zespół, jak w Zielonej Górze. Już w sezonie 1965/1966 opuściło teatr kilku dawnych członków zespołu zielonogórskiego: Halina Winiarska i Jerzy Kiszkis, w trakcie sezonu Józef Fryźlewicz, Barbara Zgorzalewicz i Stanisław Brejdygant. W tej sytuacji Okopiński zdecydował się na bardzo ryzykowną w praktyce politykę. W jedne pozycje repertuarowe angażował się całkowicie i bez reszty, inne traktował natomiast bardzo ulgowo, co prowadziło nieuchronnie do powstania, obok rzeczy bezsprzecznie wartościowych, spektakli słabych i nie dopracowanych reżysersko, takich jak np. Poznańskie kredowe koło, Łąka, Wachlarz lady Windermere i - co naj dziwniejsze - Wyzwolenie, które przyniosło Okopińskiemu właściwie także nieoczekiwaną porażkę. W sensie frekwencyjnym natomiast był to sezon udany, chociaż te wyniki nie zostały, niestety, uzyskane tymi właśnie pozycjami, do których teatr i jego dyrektor przywiązywali największą wagę. Kram Z piosenkami doczekał się np. 56 przedstawień dla 22 000 widzów, Trzy białe strzały miały ich 20 000, podczas gdy Idiota zaledwie 6700, Trojanki 5600, a Gyubal Wahazar jeszcze mniej, bo zaledwie 2300 odbiorców.

J ak można z perspektywy lat spojrzeć na dorobek całej dyrekcji poznańskiej Marka Okopińskiego? Otóż z całą pewnością były to dobre lata dla teatralnego Poznania. Był to okres żywego i autentycznego zainteresowania sprawami teatru w naszym mieście. O tym teatrze mówiło się w kraju, ten teatr miał też swych zagorzałych zwolenników na miejscu, przede wszystkim w środowisku studenckim, które zdecydowanie kibicowało Okopińskiemu, a także w środowiskach intelektualnych i naukowych. Był to teatr żywy, acz chimeryczny i niedoskonały. Bardzo zróżnicowany w standardzie artystycznym całej swej działalności. W sumie jednak interesujący i w swych najwybitniejszych realizacjach rzeczywiście płodny artystycznie. Do osiągnięć teatru Okopińskiego zaliczyć trzeba wystawienie kilku zapoznanych dzieł z literatury polskiej. Przypomnienie i przywrócenie do życia: Bazylissy TeoJan u Tadeusza Micińskiego i Marchołta grubego a sprośnego Jana Kasprowicza, wydobycie z zapomnienia Kordiana i chama Kruczkowskiego. Osiągnięciem była także druga dopiero w powojennych dziejach naszego teatru inscenizacja Nie-Boskiej komedii Zygmunta Krasińskiego. Podkreślić należy również oparcie repertuaru obu scen dramatycznych o wielkie pozycje ze światowej klasyki, jak np. dzieła: Szekspira (Antoniusz i Kleopatra, Sen nocy letniej), Goethego (Jjigenia w Ta urydzie) , Schillera (Maria Stuart), Eurypidesa (Trojanki). Na dobro Okopińskiego zapisać należy także stworzenie w Poznaniu rzeczywiście wybitnego zespołu aktorskiego oraz podjęcie śmiałych decyzji kadrowych uwalniających teatr od mało przydatnych członków zespołu aktorskiego. Nie mniej ważne z perspektywy lat stają się też wysiłki tandemu Marek Okopiński - Stanisław Hebanowski, zmierzające do ożywienia współpracy z teatrem ruchu studenckiego oraz podejmowane w pierwszych sezonach jego dyrekcji próby zbliżenia do teatru widowni robotniczej. Faktem jest bowiem, że wiele zjawisk artystycznych i procesów myślowych wokół teatru zapoczątkowanych zostało w Poznaniu lub rozwiniętych właśnie za jego dyrekcji. Faktem jest również, że żadnemu z kolejnych trzech następców nie udało się w Poznaniu stworzyć równie interesującego teatru niż za jego dyrekcji. Mimo to można nadal zaryzykować twierdzenie, że możliwości, jakimi dysponował Okopiński u progu swej poznańskiej dyrekcji, nie zostały w pełni wykorzystane. I nie będą w stanie wytłumaczyć ich żadne kłopoty wewnątrzorganizacyjne i strukturowe. Okopiński był bardzo blisko znalezienia klucza do poznańskiej publiczności. Ale jednak go nie znalazł.

II

Bronisława Frejtażanka (Hekuba) w Trojankach Eurypidesa-Sartere'a. premiera 13 listopada 1966 na scenie Teatru Nowego w reżyserii Jowity Pieńkiewicz

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1974.04/06 R.42 Nr2 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry