WŁODZIMIERZ

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1973.10/12 R.41 Nr4

Czas czytania: ok. 37 min.

GROBLEWSKI

POZNAŃSKIE TOWARZYSTWO FOTOGRAFICZNE W LATACH 1919-1970

(szkic monograficzny)

PIERWSZE informacje o fotografii w Polsce ukazały się dnia 6 lutego 1839 r. w warszawskiej "Gazecie Codziennej". Była to krótka wzmianka o dagerotypach jako nowince technicznej godnej uwagi. W tym samym roku, dnia 13 października także w Warszawie, dagerotyp wystawiono na widok publiczny. Opierając się na tym modelu, Adam Radwański wykonał pierwsze dwa dagerotypy *. Zainteresowanie dagerotypami znacznie wzrosło, kiedy przekonano się, iż mogą one mieć zastosowanie praktyczne. Dowodem tego są prace o dagerotypii wydane drukiem. Jedna z pierwszych ukazała się w Poznaniu i nosiła tytuł Daguerrotyp i diorama czYli dokładny i autentyczny opis postępowania i aparatu, do utrwalenia obrazu ciemnicy optycznej (camera obscura), przy tym o rodzaju i sposobie malowania i oświetlania w dioramie przez Ludwika Jakóba Mande Daguerre wraz Z dwoma tablicami rycin. Praca ta ukazała się nakładem braci Szerków w roku 1840. W 1869 r. w Berlinie powstało Towarzystwo Fotograficzne z własnym organem prasowym "Photographische Mitteilungen ". Towarzystwo dążyło do ogarnięcia wpływami także ziem polskich pod zaborem pruskim. Spowodowało to m. in., iż rzadko udzielano Polakom pozwolenia na prowadzenie zakładów fotograficznych. Dopiero pod koniec XIX w. liczba polskich zakładów fotograficznych uległa zwiększeniu, czego dowodem mogą być przede wszystkim pojawiające się coraz częściej ogłoszenia w prasie poznańskiej 2. Do najbardziej znanych zakładów należały: przy ul. Wrocławskiej 31; atelier "Iris" przy ul. Wilhelmowskiej 11 (obecnie ul. 27 Grudnia) oraz atelier "Rembrandt" przy ul. Bismarcka 9 (obecnie ul. Kantaka). W 1910 r. założona została w Poznaniu przy pi. Wolności firma "Foto-Greger", produkująca płyty, błony i chemikalia fotograficzne, sprowadzane dotąd głównie z Europy zachodniej i sprzedawane w drogeriach. Ożywienie w polskim rzemiośle fotograficznym na obszarze Wielkopolski doprowadziło do zwiększenia zainteresowania się fotografiką ze strony amatorów. W cztery lata po utworzeniu klubu lwowskiego (1891) podjęto w Poznaniu kroki zmierzające do utworzenia polskiego klubu miłośników fotografii. N a przeszkodzie stanęło kierownictwo niemieckiego związku fotografów grupującego amatorów głównie spośród mniejszości niemieckiej. Na przełomie lat 1913 - 1914 centrum poznańskiej fotografii stanowiła pracownia

* "Nowości Fotograficzne" B. 1938, ntr 1.

, "Przegląd Poznańslki" R. 1895, nr 16 i 40; "Kurier Paznanaki" R. 1897, nr 148, 149.

Wlodzimierz

Gro b lewskifotografii artystycznej Romana S. Ulatowskiego przy pi. Wolności, w której zbierali się przedstawiciele świata artystycznego i inteligencji polskief. W gronie tym powstała myśl skupienia fotografów zawodowych i amatorów w jednej organizacji. Na przeszkodzie stanęła wojna światowa 1914 - 1918.

Dopiero po odzyskaniu niepodległości powrócono do dawnych planów. Dnia 29 listopada 1919 r. utworzono w Poznaniu Zachodnio- Polski Związek Fotografów Zawodowych, a na jego czele stanął Roman S. Ulatowski. Związek zrzeszał początkowo fotografów zawodowych z Wielkopolski, wkrótce jednak podjęto starania o utworzenie związku o charakterze ogólnopolskim. Miał on nosić nazwę: Centralny Związek Stowarzyszeń Fotograficznych w Polsce. W projekcie statutu mówiło się, iż celem związku jest "ścisłe łączenie wszystkich poważnie zajmujących się fotografią, tak zawodowo-naukową, czy też czysto artystyczną"4. Długo jednak nie dochodziło do zrealizowania tych ambitnych zamierzeń, a to ze względu na niezrozumiały opór podobnej organizacji warszawskiej. Zanim doszło do utworzenia Centralnego Związku Stowarzyszeń Fotograficznych, ruch fotograficzny w Poznaniu nabrał dużego rozmachu. Z inicjatywy Zachodnio-Polskiego Związku Fotografów Zawodowych organizowano kursy fotografii dla studentów Uniwersytetu Poznańskiego, które cieszyły się niesłabnącym powodzeniem. Przedstawiciele Poznania brali także udział w wystawach fotograficznych organizowanych przez Departament Sztuk Ministerstwa b. Dzielnicy Pruskiej. W połowie 1922 r. rozpoczęto organizację wszechpolskiej wystawy fotografii zawodowej, naukowej i artystycznej, która miała podsumować dorobek ruchu w Polsce. Równocześnie z wystawą miał odbyć się I Wszechpolski Zjazd Fotografów Zawodowych, którego celem miało być doprowadzenie do zjednoczenia całego zawodowego ruchu fotograficznego w Polsce. Dzięki energii Romana S. Ulatowskiego i Władysława Czarneckiego wystawa odbyła się w dniach 29 kwietnia - 6 maja 1923 r., a Zjazd w dniach 28 - 30 kwietnia 1923 r. 6 Wystawa składała się z pięciu działów grupujących prace z zakresu fotografii artystycznej, naukowej, codziennej, amatorskiej, a także handlowej i przemysłowej (głównie były to fotogramy sklepów). Udział wzięli fotografowie prawie z całej Polski, mimo iż prace wystawiano na koszt autorów, a organizatorzy bez przerwy borykali się ze znacznymi trudnościami finansowymi. Dlatego tym większe uznanie należało się organizatorom tej I Ogólnopolskiej Wystawy za pomyślne doprowadzenie do końca ambitnych zamierzeń. Zjazd jednakże, mimo usilnych starań działaczy poznańskich, nie doprowadził praktycznie do założonego celu. Dopiero w dniach 14 -16 września 1924 r., po wielu staraniach organizacji poznańskiej, w Warszawie odbył się kolejny zjazd zjednoczeniowy fotografów zawodowych. Doszło wtedy do utworzenia, zgodnie z propozycjami poznańskimi, Centralnego Związku Stowarzyszeń Fotograficznych z siedzibą w Warszawie, który swymi wpływami ogarnął całą Polskę. W 1923 r. w Poznaniu ukazał się pierwszy zeszyt miesięcznika "Światłocień", który swą nazwę wziął od wspomnianej już wystawy i był pierwszym pismem fotograficznym w niepodległej Polsce. Celem, jaki stawiali sobie wydawcy, było propagowanie i jednocześnie kształtowanie masowego ruchu fotograficznego. Od września 1924 r. "Światłocień" odszedł od tych założeń programowych, stał się organem

» H. Ko u d z i e l a: Roman Stefan Ulatowski. Poznań 1964, s. 10.

* "Światłocień". Poznań B. 1923 (lipiec).

5 Pierwsza wszechpolska wystawa [ortografii naukowej, 'zawodowej l artystycznej w Poznaniu 29 IV - 6 V 1923. "Światłocień". Poznań 1923.

Fotokopia dyplomu gratulacyjnego Towarzystwa Miłośników Fotografii w Poznaniu, dedykowanego Kazimierzowi Gregorowi w dniu 7 marca 1935 r. z okazji 25-1ecda założenia "największego w Polsce przedsiębiorsttWa fotograficznego" prasowym Centralnego Związku Stowarzyszeń Fotografów i reprezentował interesy fotografów zawodowych. Przy znacznej pomocy Zachodnio- Polskiego Związku Fotografów Zawodowych doszło do utworzenia w Poznaniu w dniu 3 kwietnia 1924 r. Towarzystwa Miłośników Fotografii, które ukonstytuowało się jako stowarzyszenie samoistne, a nie filia już

Włodzimierz

Groblewskiistniejącego Warszawskiego Towarzystwa Fotograficznego. Pierwszym prezesem zo* stał Władysław Horoszkiewicz, a do zarządu weszli m. in. znany fotograf Ryszard Garduiski i Kazimierz Greger.

Początkowo do Towarzystwa należeli przede wszystkim przedstawiciele kręgów uniwersyteckich i inteligenckich. Towarzystwu brakowało lokalu, na zebraniach spotykano się w jednej z sal wykładowych Uniwersytetu Poznańskiego. Po staraniach uzyskano własny lokal przy ul. Libelta 14, a później, dzięki pomocy Kazimierza Gregera, Towarzystwo otrzymało lokal przy ul. 27 Grudnia 20. Dnia l marca 1925 r. ukazał się pierwszy numer organu Towarzystwa, miesięcznika "Polski Przegląd Fotograficzny". W artykule wstępnym zespół redakcyjny zwrócił się. z apelem o propagowanie fotografii amatorskiej i do wstępowania w szeregi klubowe, widząc w tym jedną z dróg prowadzących do przyśpieszenia rozwoju fotografii amatorskiej. W 1925 r. do Towarzystwa wstąpił znakomity fotografik Tadeusz Cyprian, który przeniósł się z Krakowa do pracy w Poznaniu. Rozpoczął on aktywną działalność w redakcji "Polskiego Przeglądu Fotograficznego" stając się inicjatorem wielu interesujących akcji. Dzięki opiece Zarządu Towarzystwa powstawały kółka fotograficzne w innych miastach Wielkopolski np. w Jarocinie, Rawiczu. Obok pracy wydawniczej i popularyzatorskiej, Towarzystwo Miłośników Fotografii zorganizowało w 1929 r. III Salon Międzynarodowy w Polsce (pierwszy w Poznaniu). O jego powodzeniu świadczyć może udział 142 fotografików z 29 krajów.

Wystawiono 337 prac z 1200 nadesłanych.

Rok 1929 to także i z innych powodów ważna data w historii fotografii polskiej.

Z inicjatywy Jana Bułhaka w dniach l i 2 czerwca odbył się zjazd delegatów towarzystw fotograficznych, na którym postanowiono założyć "Fotoklub Polski". Członkiem klubu mógł zostać każdy pod warunkiem, iż co roku weźmie udział w przynajmniej jednej wystawie międzynarodowej. Z Poznania niemal stałymi członkami klubu byli Tadeusz Cyprian, Tadeusz Wański i Bolesław Gardulski 6 . W latach kryzysu (1929 - 1933) wychodzące w Poznaniu nieregularnie "Wiadomości Foto-Gregera" o charakterze handlowo-reklamowym przekształciły się w "Wiadomości Fotograficzne" i stały się jednym z najlepszych do 1939 r. pismem dla amatorów. W dniach 3 i 4 czerwca 1934 r. odbył się w Poznaniu VIII Salon Międzynarodowy, w którym brała udział czołówka fotografików z 23 krajów. Nastąpiło ożywienie w ruchu wydawniczym. Pojawiły się obok stałych czasopism nowe, takie jak: "Leica w Polsce", "Foto- Drogista" i "Foto-Amator", które mimo pewnej liczby materiałów reklamowych zawierały także znaczną ilość informacji z dziedziny fotografii amatorskiej. Towarzystwo Miłośników Fotografii zaktywizowało działalność, a członkowie zdobywali coraz więcej nagród na wystawach w Polsce. Np. na wystawie lwowskiej (1935) poznaniacy na czele z Tadeuszem Wańskim zdobyli niemal wszystkie główne nagrody. W rezultacie wyraźnego wzrostu poziomu fotografików zrzeszonych w Towarzystwie, przekształciło się ono w towarzystwo zamknięte, przyjmujące do swego grona jedynie artystów-fotografików o ustalonej renomie, a nie amatorów 7 . Elitarność wywołała rozłam w jednolitym dotychczas ruchu fotograficznym w Poznaniu. Ruch fotograficzny ulegał stopniowemu ograniczaniu, a wystawy miały coraz bardziej

· Np. w 1932 r. Kapituła Seniorów FotaMubu Polskiego mianowała R. S. Ulatowskiego hoinarowyim członfclem klubu. H. K o n d z d e l a, «p. cit., s. 15. , "Nowości Fotograficzne" H. 1936, nr 1/15/19:6.

komercjalny charakter. Dużym wydarzeniem natomiast była zorganizowana w 1937 r. I Wystawa Fotografii Radzieckiej, która wzbudziła tyleż uznania, co krytyki. Bez wątpienia jednak (co zresztą podkreślano w recenzjach) wystawa ta była na gruncie polskim czymś wyjątkowym, gdyż reprezentowała odmienne spojrzenie artystyczne na otaczający świat. W latach następnych wzrósł udział poznańskich fotografików w wystawach zagranicznych. Na przykład w zorganizowanej w 1938 r. ogólnoświatowej wystawie w Nowym Jorku szczególnie wiele uznania wzbudziły reprezentowane w sekcji polskich fotografików prace Tadeusza Cypriana. W latach II wojny światowej (1939 - 1945) Niemcy świadomie niszczyli dorobek artystyczny polskich fotografików. Po wyzwoleniu w 1945 r. startowano nieomal z punktu zerowego. Pierwszym krokiem do reaktywowania ruchu było powołanie do życia w końcu kwietnia 1945 r. Referatu Fotografii przy ówczesnym Urzędzie Wojewódzkim Poznańskim. Referat ten był pierwszą tego typu placówką w Polsce Ludowej. Na jego czele stanął Marian Szulc. Utworzenie Referatu świadczyło o randze, jaką przeznaczono fotografice w nowych warunkach społecznych. W "Głosie Wielkopolskim" z dnia 13 czerwca 1945 r. ukazał się apel do wszystkich tych, którzy chcą amatorsko poświęcić się fotografii, głównie artystycznej. Zgłosiło się na początek piętnaście osób. Dnia 28 czerwca 1945 r. odbyło się w gmachu Urzędu Wojewódzkiego zebranie organizacyjne. Powołano do' życia Związek Stowarzyszeń Miłośników Fotografii Rzeczpospolitej Polskiej. Organizacja poznańska przyjęła dawną nazwę - Stowarzyszenia Miłośników Fotografii w Poznaniu. Pierwszym jej prezesem został Włodzimierz Nowakowski, a do najbardziej aktywnych w tym pionierskim okresie należeli Witold Czarnecki, Eugeniusz Kitzman, Stefan Leszczyński, Kazimierz Wilak i Zbigniew Wyszomirski. Związek Stowarzyszeń Miłośników Fotografii był pierwszą organizacją zrzeszającą fotografów amatorów w Polsce. Dlatego też i centrum fotografii artystycznej przez najbliższych kilka lat znajdowało się właśnie w Poznaniu. Od chwili powstania Stowarzyszenia w ciągu zaledwie dwóch tygodni liczba członków wzrosła do 66 osób. Wzrost szeregów Stowarzyszenia narzucił także jego podział na kilka sekcji. M. in. dnia 8 października 1945 r. powstała Sekcja Wąskotaśmowa, a 17 października 1945 r. Sekcja Techniczno- Estetyczna. Jednocześnie rozpoczęto przygotowania do zorganizowania wystawy obrazującej zniszczenia wojenne Poznania. W rezultacie ośmiu "wycieczek" po zburzonym mieście, przygotowano odpowiedni materiał fotograficzny. Dnia 16 grudnia 1945 r. nastąpiło otwarcie w Muzeum Wielkopolskim I Wystawy Fotografii Artystycznej pt. "Ruiny Poznania".

Była to p i e r w s z a w y s t a w a fotograficzna w Polsce Ludowej. Przyczyniła się ona do wzrostu liczby członków Stowarzyszenia, które na dzień 31 grudnia 1945 r. liczyła 118 osób. Sekcja wąskotaśmowa już dnia 9 stycznia 1946 r. urządziła pierwszy pokaz filmowy. Postanowiono eksponować również poza Poznaniem. Pierwsza wystawa odbyła się w Krakowie w dniach od l do 8 marca 1946 r. Przedstawiono na niej wyróżniające się prace z wystawy grudniowej. Wystawy organizowano też w miastach Wielkopolski przyczyniając się tym do dalszego propagowania fotografii artystycznej. W czerwcu 1946 r. otwarto drugą wystawę fotografii artystycznej, w której wziął udział nestor fotografików polskich, Jan Bułhak, prezentując 95 fotogramów o wspólnym temacie "Warszawa w ruinach". Wystawę tę zwiedziła ogromna liczba osób, co przesądziło o jej wielkim sukcesie. W kwietniu 1947 r. fotograficy poznańscy zorganizowali I Ogólnopolską Wystawę Fotografiki. O jej powodzeniu świadczy fakt, że zwiedziło ją 68 000 osób. Jedno

*s V '*1 < ·

ST etTp«./\

." L AfttflW

I*

'f a.

.miAt& A_i»

[At ,

· · A AeprjU**

- UsuwfM-Ł

"v4.c/

/\

,,/-

* /\ a /\ _ JL-rye 6sHś€j<. & >UĄ

Fotokopia protokółu z zebrania fotografików poznańskich, na reaktywowano działalność Stowarzyszenia Miłośników Fotografii 1945 IV.)którym (28 VI

TowarzYstwo Fotograficzne

czesnle poznańskimi pracami obesłano wystawy w Rappersville, Amsterdamie, Berlinie rozpoczynając trwającą do dnia dzisiejszego współpracę z licznymi towarzystwami fotograficznymi w innych krajach. W sierpniu 1946 r. Stowarzyszenie przeżywało swój kolejny wielki sukces: wydanie pierwszego zeszytu miesięcznika pL "Świat Fotografii". Duże zasługi przy wydawaniu tego czasopisma położył Marian Szulc, który ofiarował na ten cel 100 000 zł w ówczesnej walucie. Pismo ukazało się w nakładzie 2000 egzemplarzy, a jego redaktorem naczelnym został właśnie Marian Szulc. "Świat Fotografii" przez cały niemal okres swojego istnienia był jedynym czasopismem w Polsce poświęconym sprawom fotografii artystycznej i amatorskiej. Prowadził energiczną akcję, której celem było zwrócenie uwagi kompetentnych władz ma konieczność odbudowy i rozbudowy polskiego przemysłu fotograficznego. Wystarczy bowiem wspomnieć, że niemal wszelkich zakupów materiałów fotograficznych dokonywano na tzw. "czarnej giełdzie". Rolę dzisiejszych "Foto-Optyk" spełniał w Poznaniu jedynie sklep Tadeusza Sczanieckiego, który w miarę swoich skromnych możliwości pomagał Stowarzyszeniu. W celu dalszej popularyzacji fotografii S towarzyszenie zorganizowało dnia l października 1946 r. kurs dla początkujących. Jego kierownikiem został Jerzy Struminski. Kursów takich odbyło się kilkanaście za każdym razem cieszyły się powodzeniem i stały się trwałą formą działalności organizacji poznańskiej. Stowarzyszenie podjęło kroki zmierzające do utworzenia ogólnopolskiego związku fotografów-amatorów. Efektem centralizujących działań poznańskich było utworzenie Referatu Fotografii przy Departamencie Plastyki Ministerstwa Kultury i Sztuki w Warszawie (1 II 1947), jego kierownikiem został Marian Szulc. Dnia 8 lipca 1947 r. w Warszawie odbył się Ogólnopolski Zjazd Towarzystw Fotograficznych, na którym dokonano zjednoczenia całego amatorskiego ruchu w jeden związek pod nazwą: Polskie Towarzystwo Fotograficzne. Poznań, jako ośrodek najsilniejszy, został siedzibą nowego Związku. Także i zarząd Polskiego Towarzystwa Fotograficznego w dużej mierze składał się z działaczy poznańskich (Zygmunt Obrąpalski, Zenon Maksymowicz, Fortunata Obrąpalska). Dnia 7 grudnia 1947 r.

odbył się w Warszawie Walny Zjazd Delegatów Towarzystw Fotograficznych, na którym wybrano Zarząd Główny; jego prezesem wybrano Tadeusza Cypriana. Oficjalnie też na zjeździe postanowiono, że "Świat Fotografii" od tej 'chwili będzie organem Polskiego Związku Fotograficznego. Obok Polskiego Towarzystwa Fotograficznego istniał także wspomniany JUZ Polski Związek Artystów Fotografików, który został dnia 16 grudnia 1947 r. przemianowany na Polski Związek Fotografików. W tym stowarzyszeniu działali Tadeusz Cyprian, Jerzy Struminski, Zygmunt Obrąpalski i in. Polski Związek Artystów Fotografików był organizacją inspirującą działalność terenowych kół Polskiego Towarzystwa Fotograficznego, a to z tego względu, że skupiając wybitnych fotografików kształtował oblicze artystyczne Polskiego Towarzystwa Fotograficznego. Mimo iż Polskie Towarzystwo Fotograficzne istniało od końca 1947 r., poznańskie Stowarzyszenie Miłośników Fotografii nadal działało w starych ramach organizacyjnych. Dopiero dnia l grudnia 1948 r. odbyło się zebranie likwidacyjne Stowarzyszenia Miłośników Fotografii. Przemianowano je oficjalnie na Polskie Towarzystwo Fotograficzne - oddział w Poznaniu. Nastąpił akces do organizacji ogólnopolskiej. W tym czasie liczba członków osiągnęła 153 osoby. Począwszy od 1948 r. pogarszała się sytuacja finansowa poznańskiej organizacji.

Skutkiem tego na znaczne trudności napotykał "Świat Fotografii", który zaczął ukazywać się nieregularnie. W 1949 r. pismu groziła nawet likwidacja. Dzięki do

4 Kronika Miasta Boanamła

Wlodzimierz

Gro b lewski

tacji Ministerstwa Kultury i Sztuki w wysokości 800 000 zł kryzys został zażegnany. Istotna okazała się także kwestia siedziby Towarzystwa. Co prawda już od 1946 r. dysponowano lokalami przy ul. Paderewskiego 7, ale nie było salonu wystaw. Dopiero po wielu kłopotach Towarzystwo otrzymało te lokale na własność. Pomieszczenia wymagały remontu i tylko dzięki ofiarności członków został on przeprowadzony. Z chwilą ukończenia remontu prace Towarzystwa nabrały nowego rozmachu. Zaczęto odbywać regularne zebrania klubowe, organizowano wystawy, odczyty a także pokazy filmowe. Lokal przy ul. Paderewskiego 7 stał się jednocześnie siedzibą Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Fotograficznego. Obok trudności finansowych związanych z wydawaniem "Świata Fotografii" doszły także trudności związane z profilem pisma. Były one związane z ówczesnym prądem w sztuce, tzw. "socrealizmem". W starciu różnych poglądów na fotografię rodziły się kontrowersje, które powodowały, iż w "Świecie Fotografii" panował chaos i przypadkowość. Zarzucano pismu brak zdecydowanej wymowy politycznej, co jeszcze bardziej pogarszało sytuację i potęgowało trudności, z którymi bez przerwy borykała się redakcja. Wydaje się, że nie bez znaczenia było także to, iż z chwilą utworzenia Polskiego Towarzystwa Fotograficznego wystąpiły tendencje w kierunku odebrania Poznaniowi dotychczasowej wiodącej roli w ruchu fotograficznym. Jednym z przejawów tych tendencji były próby przeniesienia redakcji "Świata Fotografii" do Warszawy. Ostatecznie począwszy od 25 zeszytu doszło do zmiany profilu "Świata Fotografii". Przeważyły w nim artykuły teoretyczne. Reorganizacji uległa także redakcja pisma. Funkcję redaktora naczelnego (po ustąpieniu Mariana Szulca był nim Zygmunt Obrąpalski) przejęło kolegium redakcyjne. Pismo ukazywało się regularnie, ale znowu nie na długo. Począwszy od dnia l stycznia 1953 r. decyzją Ministerstwa Kultury i Sztuki cofnięto subwencje i zawieszono wydawanie "Świata Fotografii". Do dnia likwidacji ukazały się 32 zeszyty. W miejsce "Świata Fotografii" miał się ukazywać miesięcznik "Fotografia".

Dnia 8 listopada 1952 r. zapoczątkowano w Poznaniu organizację ogólnopolskich wystaw przyrodniczych, które stały się stałą formą działalności poznańskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Fotograficznego. Oddział Poznański w ramach swojej działalności otaczał także opieką początkujących fotoamatorów. Dla nich to z początkiem 1953 r. zorganizowano wystawę pL "Pierwszy krok w fotografii artystycznej"; tę tematykę wielokrotnie w latach następnych powtarzano. Mimo przejściowych trudności, w jakich znalazło się Towarzystwo, nadal prowadzono ożywioną akcję popularyzatorską, organizowano odczyty i spotkania. Liczba członków wzrosła do 165. Członkowie włączyli się czynnie w akcję odbudowy Poznania organizując szereg wystaw poświęconych regionowi i popularyzujących piękno krajobrazu Wielkopolski. Dnia 22 marca 1953 r. odbył się w Poznaniu Zjazd dwudziestu dwóch oddziałów Polskiego Towarzystwa Fotograficznego w Wielkopolsce. Przedmiotem obrad zjazdu były m. in. sprawy gospodarczo-finansowe Towarzystwa. Wkrótce potem, w dniach 5 i 61 grudnia 1953 r. odbył się zjazd delegatów Polskiego Towarzystwa Fotograficznego z całego kraju. Na zjeździe postanowiono przenieść siedzibę Zarządu Głównego do Warszawy, co wiązało się z kolejną reorganizacją Polskiego Towarzystwa Fotograficznego. W myśl postanowień nowego statutu Polskiego Towarzystwa Fotograficznego - oddział poznański od dnia l stycznia 1954 r. przyjął nazwę: Wojewódzki Oddział Polskiego Towarzystwa Fotograficznego w Poznaniu. Miały mu z kolei podlegać koła powiatowe Polskiego Towarzystwa Fotograficznego.

Organizowano rocznie siedem - osiem wystaw na dobrym poziomie artystycznym, co w ówczesnych warunkach było znacznym osiągnięciem. Przy oddziale poznańskim, jako jedynym w Polsce, powstała w 1953 r. z inicjatywy Fortunat y Obrąpalskiej Sekcja Artystyczna. Dnia 4 grudnia 1954 r. otwarto wystawę pt. "Pierwszy rok pracy Sekcji Artystycznej oddziału poznańskiego Polskiego Towarzystwa Fotograficznego", która była podsumowaniem osiągnięć Sekcji. W latach następnych także i ta impreza odbywała się regularnie, raz jeszcze świadcząc o prężności poznańskiego ośrodka. Dnia 30 marca 1955 r. odbyło się doroczne zebranie poznańskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Fotograficznego, na którym podsumowano osiągnięcia i dokonano wyboru nowych władz. Po dziesięciu latach nieprzerwanej pracy ustąpit ze stanowiska prezesa Włodzimierz Nowakowski, a na jego miejsce wybrano Zygmunta Obrąpalskiego. W tym to właśnie okresie Polskie Towarzystwo Fotograficzne osiągnęło największą w swej historii liczbę - 390 członków. Stawiało to Poznań w rzędzie najlepiej pracujących i najlepiej zorganizowanych ośrodków ruchu amatorskiego. Wyniki te osiągnięto mimo braku jakiejkolwiek pomocy ze strony Zarządu Głównego. Towarzystwo utrzymywało się przede wszystkim ze składek członkowskich. Mimo trudności okazało się, że w latach 1945 - 1955 w Poznaniu zorganizowano czterdzieści dużych wystaw fotograficznych. W uznaniu zasług poznańskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Fotograficznego dla sprawy popularyzacji fotografii Prezydium Rady Narodowej przyznało na jego cele jednarazową subwencję w wysokości 30 000 zł. Pozwoliło to na kontynuację ambitnych zamierzeń, a przede wszystkim na utrzymanie i rozszerzenie tradycyjnych form działalności, jak np. stałe wystawy przyrodnicze, Sekcji Artystycznej czy też doroczne Wystawy Fotografii Artystycznej z okazji Międzynarodowych Targów Poznańskich W dniach 24 i 25 listopada 1956 r. odbył się w Warszawie walny zjazd delegatów Polskiego Towarzystwa Fotograficznego, na którym podjęto decyzję o decentralizacji 8 . Pozwoliła ona na zwiększenie samodzielności kół terenowych, a z drugiej strony - na bardziej wyrównany rozdział funduszów Towarzystwa. Od tego też momentu datuje się rozwój amatorskiego ruchu fotograficznego. Odnowa życia politycznego okazała się także niezwykle korzystna dla profilu amatorskiego ruchu fotografii. N a fali tych przemian dnia 6 marca 1957 r. odbyły się w Poznaniu spóźnione uroczystości dziesięciolecia Polskiego Towarzystwa Fotograficznego w Polsce Ludowej. Z okazji jubileuszu dziesięciu zasłużonym fotografikom wręczono brązowe medale zasługi. Otrzymali je: Włodzimierz Nowakowski, Michał Stamm, Fortunata Obrąpalska, Zygmunt Obrąpalski, Bronisław Schlabs, Danuta Kędzierska, Zygmunt Dorożalski, Tadeusz Cyprian, Grażyna Wyszomirska i Zbigniew Wyszomirski. W tym samym roku Zygmunt Obrąpalski, Tadeusz Cyprian i Bronisław Schlabs za całokształt twórczości fotograficznej otrzymali dyplomy Federation In· tern a tional Artistic Photographic.

Dnia 4 maja 1957 r. w Poznaniu otwarta została wielka wystawa fotografii artystycznej pod znamiennym tytułem "Krok w nowoczesność". Była to pierwsza wystawa międzynarodowa w Polsce Ludowej. Jednocześnie stanowiła ona moment przełomowy dla dalszych kontaktów fotografików poznańskich z zagranicą. Od czasu wystawy "Krok w nowoczesność" coraz bardziej dały się zaobserwować

» Począwszy od 1956 r. materiały źródłowe do artykułu stanowią protokoły, korespondencja i kronika Poznańskiego Towarzystwa Fotograficznego.

Włodzimierz

Groblewski

w fotografii nowe prądy artystyczne preferujące przede wszystkim fotografię abstrakcyjną. W środowisku poznańskim największe efekty w popularyzacji nowych nurtów artystycznych osiągnął Bronisław Schlabs. I tym razem Poznań stanowił więc awangardę amatorskiego ruchu fotograficznego podnosząc jego znaczenie na arenie międzynarodowej. Oddział poznański Polskiego Towarzystwa Fotograficznego nawiązał bezpośrednie kontakty z zagranicznymi towarzystwami, m. in. Budapeszteńskim Towarzystwem Fotograficznym (1956) i Fotoklubem w Miskolcu. Dnia 22 maja 1960 r. po kolejnej reorganizacji zlikwidowano Polskie Towarzystwo Fotograficzne i utworzono Federację Stowarzyszeń Fotograficznych w Polsce, w której skład miały wchodzić wszystkie regionalne towarzystwa fotograficzne. Powołanie Federacji miało na celu stworzenie terenowym stowarzyszeniom fotograficznym lepszych warunków rozwoju oraz zapewnienie bezpośredniej opieki i pomocy ze strony lokalnych władz. W wyniku tej decyzji, dnia 8 stycznia 1961 r. zawarte zostało porozumienie między Poznańskim Towarzystwem Fotograficznym a Wydziałem Kultury Prezydium Rady Narodowej m. Poznania, na mocy którego Wydział przejął sprawy finansowe Towarzystwa. Z chwilą likwidacji dawnego Polskiego Towarzystwa Fotograficznego oddział poznański przyjął od 1960 r. nazwę Poznańskie Towarzystwo Fotograficzne, stając się jednocześnie członkiem-założycielem Federacji Stowarzyszeń Fotograficznych 9. Praca w środowisku poznańskim ani na moment nie uległa zahamowaniu.

N adal odbywały się odczyty, zebrania, prelekcje i przede wszystkim - wystawy.

N a przełomie listopada i grudnia 1961 r. otwarto kolejną Ogólnopolską Wystawę Fotografii Przyrodniczej, która stała się wielkim sukcesem artystycznym i organizacyjnym fotografików poznańskich. W kwietniu 1962 r. wystawiali swoje prace fotograficy węgierscy, a nieco później z Cottbus (Niemiecka Republika Demokratyczna). W grudniu 1962 r. poznaniacy gościli z rewizytą w Cottbus i wystawiali tam swoje prace. W tym samym roku powstały w Poznańskim Towarzystwie Fotograficznym, obok już istniejącej Sekcji Artystycznej - dwie następne: dnia 18 października 1962 r. założono Sekcję Przyrodniczą, a 11 listopada - Sekcję Filmową. Szczególnie ożywioną działalność prowadzili: w pierwszej - Romuald Zielazek, a w drugiej - Wiktor Przymuszała. O rozmiarach inicjatywy świadczyć mogą takie fakty, jak zorganizowanie w jednym tylko 1962 r. dwunastu wystaw w lokalu własnym, a także wielu wystaw indywidualnych w innych ośrodkach. Współpracowano z kołami w Wyższej Szkole Rolniczej, w Zakładach Przemysłu Metalowego "H. Cegielski", Zakładach N aprawczych Taboru Kolejowego, a także w Szamotułach i Gnieźnie. Współpraca polegała głównie na dostarczaniu i wymianie wystaw, prelegentów, a nawet sprzętu. N owym prezesem Towarzystwa został w dniu 30 października 1963 r. Antoni Grzybkowski. W grudniu 1963 r. otwarto wystawę pt. "Szeroki świat". Jej autorem był Tadeusz Cyprian, który obchodził w tym czasie jubileusz pięćdziesięciolecia pracy z kamerą. Tadeusz Cyprian położył ogromne zasługi dla rozwoju polskiego, a głównie poznańskiego ruchu fotograficznego. Jest on nie tylko znakomitym fotografikiem (o czym może świadczyć np. udział w ponad dwustu wystawach), ale i autorem podręczników z zakresu fotografii, które do dzisiaj stanowią klasyczny przykład prac z tej dziedziny. W czasie swojej działalności wiele uwagi poświęcał

, Statut Federacji Stowarzyszeń Fotograficznych (projekt) z 4 III 1961, a także pismo Urzędu Spraw Wewnętrznych w Poznaniu nr II - 31/33/196) - statut Poznańskiego Towarzystwa Fotograficznego z 25 XI 1960.

także sprawom organizacyjnym poznańskich towarzystw fotograficznych przyczyniając się do wzrostu ich znaczenia w Polsce. Rok 1963 Towarzystwo zamknęło trzynastoma wystawami, które zwiedziło ok.

100 000 osób, a prace sekcyjne i popularyzatorskie nie zostały zahamowane. W ramach coraz częstszych kontaktów zagranicznych w styczniu 1964 r. otwarto wystawę fotografii holenderskiej, a wkrótce potem Ogólnopolską Wystawę Amatorskiej Fotografii Artystycznej oraz szereg wystaw indywidualnych. Dziesięciolecie obchodziła Sekcja Artystyczna, której założenie było zasługą Fortunat y Obrąpalskiej pozostającej niezmiennie w czołówce polskich fotografików. Zorganizowana jednocześnie wystawa prezentująca dorobek Sekcji była dowodem prężności i poziomu artystycznego fotografików w niej zgrupowanych. Po jubileuszu Sekcji Artystycznej zorganizowano jeszcze w tym samym roku kilka wystaw indywidualnych i wystawę fotografików szwedzkich z Ystad, a następnie na -przełomie listopada i grudnia - VII już Ogólnopolską Wystawę Fotografii Przyrodniczej. Od tego też roku postanowiono, że wystawy te będą się odbywały co dwa lata. Nawiązano też ściślejszą współpracę z towarzystwami regionalnymi Gorzowa Wlkp., Krakowa, Łodzi, Opola i Zielonej Góry. Jednocześnie dla celów głównie wewnętrznych wydano sześć biuletynów informacyjnych, które zawierały skrócone dane o działalności Towarzystwa. W organizowanych przez Federację wystawach fotograficy poznańscy zawsze zdobywali nagrody i wyróżnienia, a np. w IV Międzynarodowym Salonie Fotografii Artystycznej największe sukcesy odnieśli Antoni Grzybkowslki, Antoni Jakubowicz, Zygmunt Maciejewski i Wiktor Przymuszała.

Na początku 1965 r. nastąpiła zmiana kierownictwa Poznańskiego Towarzystwa Fotograficznego. Nowym prezesem na miejsce rezygnującego Antoniego Grzybkowskiego wybrany został Tadeusz Stawujak, który wespół z Zarządem podjął energiczniejsze starania o rozwiązanie problemów finansowych i lokalowych. Ostatecznie Wydział Kultury podjął decyzję o ponownym przyznaniu Poznańskiemu Towarzystwu Fotograficznemu stałej dotacji (1966) i - co było równie ważne - postanowiono pozostawić Towarzystwo w dawnym lokalu przeznaczając jednocześnie środki na jego remont. Decyzje te poprawiły sytuację Towarzystwa. W 1966 r. zorganizowano dwanaście wystaw. Z chwilą zakończenia remontu w dniu 29 kwietnia 1967 r. otwarto w salonie wystawę inauguracyjną członków Poznańskiego Towarzystwa Fotograficznego. Zasadniczym jej tematem było miasto Poznań i jego okolice.

Wkrótce też, głównie z inicjatywy Krystyny Łyczywek i Polskiego Towarzystwa Fotograficznego wespół z innymi towarzystwami regionalnymi, odbyła się 5 maja 1967 r. konferencja przedstawicieli województw poznańskiego, koszalińskiego, zielonogórskiego i szczecińskiego, która miała na celu podsumowanie dorobku ruchu fotograficznego, służyć miała dalszej konsolidacji i rozszerzaniu współpracy między regionalnymi towarzystwami fotograficznymi. Drugi z kolei zjazd odbył się w P 0znaniu w dniach 2 - 3 grudnia 1967 r. pod nazwą: Zjazd Działaczy Ruchu Fotograficznego Ziem Północno-Zachodnich. Kontynuując realizację planów w 1967 r. zorganizowano dziesięć wystaw. J ednocześnie znacznie zwiększyła się liczba członków. W 1964 r. Towarzystwo liczyło 85 członków, a w 1967 r. - 100. Pod koniec 1967 r. odbyło się kolejne, walne zebranie członków Poznańskiego Towarzystwa Fotograficznego, które dokonało wyboru nowych władz. W wyniku przeprowadzonego głosowania prezesem został Stefan Wojnecki.

W 1968 r. nawiązano współpracę z amatorami czeskimi z Hodonina. Intensyfikacji uległa też praca z młodzieżą, czego efektem było otwarcie w dniu 17 czerwca

Wlodzimierz

Gro b lewski

1968 r. w salonie Towarzystwa wystawy szkolnych kółek fotograficznych, współpracujących z Towarzystwem. Dużym wydarzeniem było także otwarcie w październiku wystawy Marii Wołyńskiej zatytułowanej "Kolor", która była wyrazem nowych tendencji i poszukiwań artystycznych. W grudniu natomiast miała miejsce kolejna, już VIII Ogólnopolska Wystawa Przyrodnicza, której organizowanie na stałe weszło do programu działalności Towarzystwa, obok regularnie urządzanych dwa razy do roku Salonów: Wiosennego i Jesiennego. W 1969 r. największym wydarzeniem było otwarcie I Międzynarodowego Salonu Fotografii Artystycznej pod nazwą "Foto-Expo 69". Wystawę tę Poznańskie Towarzystwo Fotograficzne także włączyło do swego stałego programu, organizując ją wespół z Wydziałem Kultury i Związkiem Polskich Artystów Fotografików. Pod koniec 1969 r. i na początku 1970 miały miejsce dwie dalsze warte wzmianki wystawy. Jedną z nich były "Twarze" Stefana Wojneckiego, a drugą - "Fotografia subiektywna" Zygmunta Burka, Zbigniewa Michałowskiego i Leona Szurkowskiego. Wystawy te, podobnie jak i wspomniana już wystawa Marii Wołyńskiej, były próbą nowego artystycznego spojrzenia na rzeczywistość. Mimo tego, że wzbudziły one szereg kontrowersji, stanowiły dobitny przykład aktywności artystycznej poznańskiego środowiska fotografików-amatorów. W dniach 22 - 24 maja 1970 r. odbyły się obchody dwudziestopięciolecia Poznańskiego Towarzystwa Fotograficznego, połączone ze zjazdem działaczy ruchu fotograficznego ziem zachodnich i północnych. W ramach zjazdu otwarto także I Ogólnopolską Wystawę Fotografii Kolorowej, na której przedstawili swoje osiągnięcia najwybitniejsi specjaliści w tej dziedzinie. Zjazd pozwolił na podsumowanie działalności Poznańskiego Towarzystwa Fotograficznego. W sumie zorganizowano na terenie Poznania kilkaset wystaw indywidualnych, środowiskowych, ogólnopolskich i międzynarodowych. Przez cały czas rozwijano także i inne formy pracy, jak np. prelekcje i odczyty poświęcone fotografii. Regularnie też od trzech lat organizowano konkursy pod nazwą "Najlepsze zdjęcie miesiąca", które przyczyniły się do wzrostu zainteresowania fotografią -wśród młodzieży. Zawsze bowiem w okresie swego istnienia Poznańskie Towarzystwo Fotograficzne dużą wagę przywiązywało do współpracy z młodzieżą, głównie poprzez opiekę nad kółkami fotograficznymi funkcjonującymi w szkołach, zakładach pracy i na uczelniach. Prowadzono też ożywioną działalność wydawniczą, czego przykładem może być "Świat Fotografii", a później liczne wystąpienia fotografików poznańskich na łamach "Fotografii". Ogromną rolę odegrało Poznańskie Towarzystwo Fotograficzne w propagowaniu nowych kierunków artystycznych w fotografii. Dla zobrazowania aktywnej działalności Poznańskiego Towarzystwa Fotograficznego warto na zakończenie przytoczyć kilka chociażby danych liczbowych odnoszących się do ostatnich trzech lat jego funkcjonowania. Tak więc w samym tylko Salonie Poznańskiego Towarzystwa Fotograficznego zorganizowano od stycznia 1968 r. do maja 1970 r. około pięćdziesięciu wystaw fotograficznych, na których przeciętna zwiedzających wynosiła około 2000 osób. Natomiast na szczególnie atrakcyjnych wystawach frekwencja sięgała czterech, a nawet pięciu tys. zwiedzających. Znacznym zainteresowaniem cieszyły się także systematycznie organizowane prelekcje, pokazy i odczyty, których w omawianym okresie odbyło się około 150. Zebrania te, najczęściej prowadzone przez wybitnych specjalistów, przyczyniały się do pogłębienia wiedzy teoretycznej, zwłaszcza wśród członków Towarzystwa. Efektem tych spotkań jest wyraźne podniesienie poziomu artystycznego prezentowanych prac. Obok działalności odczytowej funkcjonowała także biblioteka Towarzystwa,

której zasoby sięgają obecnie około pięciuset książek, broszur i albumów traktujących o problemach fotografii w kraju i na świecie. Te i wszystkie poprzednio przytoczone fakty decydują o tym, że poznański ośrodek fotograficzny należał i należy do najlepiej pracujących w Polsce i wszystko wskazuje na to, że pozycja ta zostanie utrzymana i w przyszłościfip..-p-;

A .

ZYCIE

KULTURALNE

OLGIERD BLAŻEWICZ

TEATRY POZNAŃSKIE W LATACH 1959-1963 CZTERY SEZONY POD DYREKCJĄ JANA PERZA ( 1 IX 19 5 9 - 3 1 VIII 1963)

"w OSTATNICH latach teatr poznański przestał się liczyć w sensie artystycznym" ł. Tymi słowy podsumował Michał Misiormy na łamach periodyku "Teatr" cztery sezony okres Teatru Polskiego pod dyrekcją Jana Perza. W tak radykalnie sformułowanych poglądach nie był bynajmniej Misiorny odosobniony. O teatrach poznańskich w latach 1959 - 1963 pisano w prasie fachowej z pewnym lekceważeniem, po części niestety uzasadnionym. Z całą pewnością model teatru, jaki zaproponował Poznaniowi Jan Perz, nie był ani efektowny, ani nowoczesny. Nie potrafił skupić na sobie uwagi krytyki krajowej, nie potrafił także podtrzymać zainteresowania sceną młodej poznańskiej inteligencji, na którą tak stawiał poprzedni dyrektor - Tadeusz Byrski. Teatr Perza był jednak w miarę solidny i ustabilizowany. Powstało w tym okresie kilka ciekawych aktorsko i wartościowych inscenizacji, wyczuwało się dużą troskę dyrekcji o zapewnienie teatrowi interesującej plastyki scenicznej, która na zewnątrz miała świadczyć o nowoczesności teatru. Już od samego początku miał ten teatr wielu przeciwników. Odejście z Poznania Tadeusza i Ireny Byrskich wywarło wpływ na stosunek do teatru Jana Perza znacznej części środowisk twórczych i intelektualnych. Mimo bezspornych wysiłków Jana Perza, teatr jego nie zdołał np. pozyskać sojuszników wśród krytyków. Obejmując na początku sezonu 1959/1960 dyrekcję Poznańskich Teatrów Dramatycznych, znalazł się Jan Perz w trudnej sytuacji. Kłopotów przysparzał też nie najlepszy, ogólnie mówiąc, stan zespołu aktorskiego, składającego się w znacznym stopniu z "martwych dusz!', a także z aktorów w wieku emerytalnym. Z grona najbliższych współpracowników teatru odeszli: Stanisław Hebanowski oraz scenograf Zbigniew Bednarowicz. Obowiązki kierownika literackiego, obok dra J erzego Koliera, objął Jerzy Korczak. Etatowymi scenografami zostali Anna Prozd- Zydroń oraz Marian Iwanowicz. W sezonie 1959/1960 otwierającym czteroletniią kadencję Jana Perza obie sceny (Teatr Polski i Teatr Nowy) dały w sumie trzynaście premier. Na scenie Teatru Polskiego wystawiono kolejno: Głupiego Jakuba Tadeusza Rittnera w reżyserii Włodzisława Ziembińskiego (31 X 1959); Fircyka w zalotach Franciszka Zabłockiego

, M. M i s i o r n y: lntroo.iuic)a poznańska, "Teatr", R. 1%3, nr 23 s. 5.

Olgierd Błażewiczw reżyserii Stefana Orzechowskiego (25 XI 1959); Lampę Alladyna Jana Wilczka w reżyserii Stanisława Winieckiego (24 I 1960); Śmierć komiwojażera Arthura Millera w reżyserii Józefa Maślińskiego (12 II 1960); Fausta Goethego w reżyserii Jerzego Grotowskiego i scenografii Piotra Potworowskiego (13 IV 1960); Ucznia czarnoksiężnika Wandy Żółkiewskiej i Stanisława Bugajskiego w reżyserii Henryka Olszewskiego (12 V i960); Antygonę Sofoklesa w reżyserii Jana Perza (25 V 1960) oraz Krakowiaków i Górali Wojciecha Bogusławskiego w reżyserii Tadeusza Cygiera według inscenizacji Leona Schillera (18 VI 1960). Ponadto były grane z poprzedniego sezonu: Nora Henryka Ibsena, Don Alvarez Herakliusza Lubomirskiego oraz Nie igra się Z miłością Alfreda Musseta.

Na scenie Teatru Nowego wystawiono kolejno: Zaklinacza deszczu Richarda N as ha w reżyserii Joanny Kulmowej (12 XI 1959); Osła i cień V oskoveca i W ericha w reżyserii Zdzisława Tobiasza (20 I 1960); Nie ma sprawiedliwych Stanisława Kamińskiego w reżyserii Marii Straszewskiej (24 III 1960) Pierwszy dzień wolności Leona Kruczkowskiego w reżyserii Włodzisława Ziembińskiego (9 IV 1960) oraz Nie trzeba się zarzekać Alfreda Musseta w reżyserii Joanny Kulmowej (21 VI 1960).

Nie wszystkie z tych premier zasługiwały na uwagę. Głupi Jakub był przedstawieniem związanym z jednym tylko nazwiskiem: reżysera i wykonawcy głównej roli - Włodzisława Ziembińskiego. "Było to przedstawienie bardzo nie równe, niezdecydowane w wyborze określonej linii inscenizacyjnej" - pisał Szczepan Gąssowski, dodając na zakończenie "i w ogóle Głupi Jakub w tym sezonie zalatywał myszką"2. Gąssowski polemicznie ustosunkował się także do samej koncepcji roli Szambelana, jaką obrał Ziembiński, przesadnie, jego zdaniem, akcentującej śmiesznostki starego dziwaka, zamiast - znacznie ważniejszego w tej sztuce dramatu samotności oraz straconych złudzeń. Nie kwestionując opinii recenzenta, trzeba jednak podkreślić, iż Ziembiński jako Szambelan stworzył rzeczywiście ciekawą rolę, a na zrozumiały w roku 1959 zarzut n i e n o w o c z e s n o ś c i samej sztuki zapatrywano się już w kilka lat później całkiem inaczej. Najlepszym dowodem jest stała obecność tej sztuki w repertuarze polskich teatrów. Przedstawieniem wybitnym aktorsko, które znalazło trwałe miejsce w dziejach poznańskiej sceny dramatycznej, była Śmierć komiwojażera. Świetną rolę zapisał na swym koncie Włodzisław Ziembiński jako Willy. Był to jeden z największych na poznańskiej scenie sukcesów Ziembińskiego-aktora. O tym przedstawieniu pisał Szczepan Gąssowski z dość mieszanymi uczuciami: "Józef Maśliński [reżyser-przyp. O. B.] słusznie starał się podkreślić społeczną wymowę sztuki, zagubił jednak w znacznym stopniu podtekst psychologiczny i ów przejmujący nastrój nadchodzącej nieuchronnie katastrofy, o który autorowi tak bardzo chodziłos. Postać Komiwojażera - pisał dalej Gąssowski - wstrząsała prawdą ludzkiego przeżycia, pełną dramatycznej ekspresji". Można istotnie mieć do Maślińskiego pretensje o niejedną rzecz w tym spektaklu. W ówczesnych warunkach aktorskich teatru poznańskiego był to jednak sukces bezsporny, a przy tym jedna z ciekawszych pozycji podczas dyrekcji Jana Perza.

Przedstawieniem bardzo kontrowersyjnym była inscenizacja Fausta Goethego firmowana głośnymi nazwiskami Jerzego Grotowskiego (reżyseria) i Piotra Potwo

, S. G ą s s o w s ki: Spóźnione amory pana szambelana. "Gazeta Poznańska", 7 -8 XI 1959, mr 268.

J S. G ą s s o w s ki: Śmierć komiwojażera. "Gazeta Poznańska", 16 II 1 , nr 39.

rowskiego (scenografia). Widziałem to przedstawienie i nadal, po latach, wydaje mi się ono chybione, niespójne, zagmatwane. Był to typowy eksperyment dla eksperymentu, niewiele w nim można było dostrzec elementów z późniejszego teatru Grotowskiego, a tak charakterystyczny dla teatru poznańskiego tych lat rozdźwięk między nowoczesnością scenografii i reżyserii a bardzo jeszcze tradycyjnym aktorstwem - wystąpił tu z całą ostrością. Kontrowersyjna była także Antygona w reżyserii Jana Perza, chociaż recenzenci przyjęli przedstawienie wyjątkowo pozytywnie. Chwalili przede wszystkim wykonawczynię roli tytułowej, Aleksandrę Koncewicz. Feliks Fornalczyk pisał na łamach "Głosu Wielkopolskiego": "Poznańska Antygona nie tyle może wzrusza, co pobudza do refleksji, do skojarzeń. Reżyserowi udało się z mliezwykłą precyzją przeprowadzić intelektualne wątki tragedii Sofoklesa" 4. Szczepan Gąssowski był w swoich sądach bardziej powściągliwy: "Poznańska inscenizacja Sofoklesa nie zabrzmiała pełnią intelektualnej zawartości dzieła, nie zagrała należycie całym bogactwem problematyki moralnej, filozoficznej, politycznej. Reżyser Jan Perz jakby w obawie przed patosem i koturnowością starał się rzecz całą przyciszyć, nawet większe monologi wygrywać na półtonach. Cel swój osiągnął. Był to jednak tragizm mniejszego formatu i zasięgu niż u Sofoklesa" 6. Na dobro Perza trzeba natomiast zapisać próbę bardziej wyraźnego sprofilowania repertuaru obu scen. Teatr Nowy wystawiał w tym okresie przede wszystkim współczesne sztuki kameralne. W sezonie 1959/1960 z pięciu dzieł wystawionych na tej scenie cztery były współczesne. Dwa reprezentowały dramaturgię polską, z nich jedno (Nie ma sprawiedliwych) było prapremierą. Poza dramatem Kruczkowskiego nie były to jednak dzieła najwyższych lotów. Odnosi się to szczególnie do sztuki amerykańskiej Zaklinacz deszczu oraz do przeróbki sztuki Osioi i cień. Podstawą repertuaru Teatru Polskiego pozostała natomiast klasyka.

Pierwszy sezon Jan Perz zamykał bilansem może nawet i dodatnim, ale nie był to na pewno sezon artystycznie efektowny i nie takiego się w Poznaniu spodziewano. Sezon następny (1960/1961) był lepszy i chyba w ogóle najciekawszy artystycznie w latach 1959 - 1963. Na repertuar Teatru Polskiego złożyły się: Śluby panieńskie Aleksandra Fredry w reżyserii Stefana Burczyka (21 X 1960); Potęga ciemnoty Lwa Tołstoja (w pięćdziesiątą rocznicę śmierci pisarza) w reżyserii Jana Perza (30 XI 1960); Święta Joanna Bernarda Shawa w reżyserii Józefa Grudy (9 II 1961); Kordian Juliusza Słowackiego w reżyserii Jana Perza (29 IV 1961) oraz Ondyna Jeana Giraudoux w reżyserii Józefa Grudy (22 VI 1991). W Teatrze Nowym wystawiono siedem sztuk: Łowcy głów Maxa Regniera w reżyserii Jana Perza (13 X 1960); Człowiek jak człowiek Bertholda Brechta (prapremiera) w reżyserii Stefana Burczyka (10 XII 1960); Apelacja ViUona Kazimierza Barnasia w reżyserii Barbary Kilkowskiej (9 II 1961); adaptację powieści Marka Twaina Książę i żebrak w adaptacji scenicznej Jadwigi Żylińskiej, w reżyserii Henryka Olszewskiego (25 III 1961); adaptację powieści Michała Choromańskiego Zazdrość i medycyna w reżyserii Jerzego Hoffmanna (19 IV 1961); Kuglarzy Zdzisława Skowrońskiego - w reżyserii Włodzisława Ziembińskiego (16 VI 1961) oraz - na zakończenie sezonu - Janusza Warmińskiego Barbara I, II, III w reżyserii Jana Perza (30 IX 1961); także występy gościnne Theatre N ational Populaire z Turcarel i Mercadet w reżyserii Jeana Vilara.

* F. F o r n a l c z y k: SoJohtes w Poznaniu. "Głos Wielkopolski", 29-30 V 196), nr 128.

5 S. G ą s s o w s ki: Antygona - dramat współczesny. "Gazeta Poznańska", 28-29 V 1960, nr 127.

Olgierd Błażewicz

Na początku sezonu teatry poznańskie zostały poważnie wzmocnione nowo pozyskanymi aktorami. Ze Szczecina przybyła Kazimiera N ogajówna, która jeszcze w tym sezonie stworzyła znakomite kreacje; z warszawskich "Miniatur" pozyskał Jan Perz Jadwigę Żywczak i Cezarego Kussyka, a z łódzkiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej młodych absolwentów: Mirosławę Lombardo, Andrzeja Nowakowskiego, Leonarda Pietraszaka, Edmunda Pietryka i Józefa Skwarka. Wydarzeniem sezonu, chociaż tylko w skali Poznania, stała się inscenizacja Kordiana z Andrzejem Nowakowskim w roli głównej. Był to spektakl efektowny od strony scenograficzno-kostiumowej, chociaż ni e równy aktorsko i nie wnoszący bardziej oryginalnych myśli inscenizacyjnych do tradycji scenicznych tego. utworu. "Była w tym przedstawieniu jakaś ludzka gorycz, jakiś zawód najbardziej osobisty człowieka, jakaś małość istoty ludzkiej postawionej naprzeciw zorganizowanych mechanizmów"6 pisał o tym widowisku Zygmunt Greń, nie analizując jednak elementów tej realizacji. Natomiast Szczepan Gąssowski zwrócił szczególną uwagę na stronę plastyczną spektaklu. "Ten scenograf - pisał Gąssowski o Pankiewiczu - jest jednak niebezpieczny, zawsze działa sam, w oderwaniu od reżysera, od aktorów. Stwarza własną wizję przedstawienia, i skądinąd ciekawą. Ale ta wizja ciąży nad reżyserem i aktorem jak miecz Damoklesa" 7. Istotnie poznański Kordian był przede wszystkim sukcesem scenografa, ale był to też spektakl z rodzaju tych, które mogą się podobać: pyszny, romantyczny, nieco egzaltowany, ale przede wszystkim bardzo widowiskowy. Zabrakło w nim wielkich kreacji aktorskich. Kordian w interpretacji Andrzeja Nowakowskiego, młodego, dopiero rozpoczynającego karierę artystyczną aktora, był egzaltowanym, nieco w byronowskim stylu młodzieńcem, który w pierwszych scenach spektaklu przekonywał swą młodzieńczą świeżością, nie potrafił już jednak pokazać gorzkiej ironii doświadczanego przez życie romantycznego bohatera. Większym niż Kordian sukcesem stała się premiera Świętej Joanny Shawa.

Recenzenci bardzo przychylnie powitali tę pozycję w repertuarze Teatru Polskiego.

"N areszcie po wielu latach zobaczyliśmy w Poznaniu Shawa. I to możliwie od najlepszej strony, zarówno gdy chodzi o samą sztukę, zaliczaną do czołowych osiągnięć wielkiego dramaturga, jak i dzięki teatrowi, który dołożył starań, aby pokazać przedstawienie będące chyba jednym z najciekawszych w ciągu la t" 8 - pisał Szczepan Gąssowski po premierze. Wysoko ocenił także reżyserię Józefa Grudy, a przede wszystkim aktorstwo obu wykonawczyń tytułowej roli: Aleksandry Koncewicz i Kazimiery Nogajówny. W grze Koncewicz podkreślano subtelność rysunku psychologicznego postaci, w interpretacji Nogajówny - duży ładunek dramatyczny, plastykę postaci, ekspresję słowa. Za tę rolę otrzymała N ogajówna nagrodę aktorską na I Kaliskich Spotkaniach Teatralnych (1961). Interesującym spektaklem była także inscenizacja Potęgi ciemnoty Tołstoja.

Było to, zdaniem recenzentów, przedstawienie surowe i drapieżne, utrzymane w klimacie bardziej Dostojewskiego niż Tołstoja, zakrojone na miarę wielkich antycznych tragedii. Podsumowując swe wrażenia z kilku przedstawień oglądanych w Poznaniu, recenzentka "Teatru" Bożena Winnicka dostrzegła w tym właśnie przedstawieniu zapowiedź zasadniczych zmian na lepsze na poznańskich scenach. "Wydaje się, że po okresie stagnacji Potęga ciemnoty jest pierwszą jaskółką zmiany.

'Z G reń: Godzina przestrogi. Kraków 1964, , S . G ą s s o w s ki: Obejrzeć trzeba koła 31 V 1961, nr 127.

8 S. G ą s s o w s ki: Joanna czyli prawdziwie 1961, nr 43.

s. 46, 50. w wiekowymzegarze. "Gazeta Poznańska",ludzki dramat.

"Gazeta Poznańska", 20 II

Dramat Juliusza Słowackiego Kordian w reżyserii Jama Perza i scenografii Krzysztofa Pankiewicza, wystawiony na scenie Teatru Polskiego w dniu 29 IV 1961 r. Od lewej: Rajmund Wolff (Strach), Andrzej Nowakowski (Kordian), Józef Skwark (Imaginacja)

o tym przedstawieniu na pewno będzie się mówić i pisać, dobrze i źle, z zachwytem i naganą. I to jest znak, że w Poznaniu zaczyna się coś dziać ,,9 - jakże trafnie pisała Winnicka u progu sezonu, jeszcze przed premierami Świętej Joanny i Kordiana. Z dużym uznaniem spotkały się także z jej strony dwie role aktorskie: Bronisławy Frejtażanki (Matriona) oraz Kazimiery Nogajówny (Anisja).

Więcej niż poprawnym przedstawieniem miały być według oceny Michała Misiornego Śluby panieńskie Aleksandra Fredry w reżyserii Stefana Burczyka. W recenzji zatytułowanej Dobre przedstawienie - niepotrzebne dąsy Misiorny podkreślał świeżość i wdzięk tego spektaklu. "Mimo bowiem zastosowania dawnego, utartego schematu inscenizacyjnego, Stefan Burczyk przygotował żywe, zabawne przedstawienie, na pewno jedno z lepszych osiągnięć sceny poznańskiej w ostatnim czasie" 10. Zazwyczaj surowy dla teatru poznańskiego krytyk tym razem zapewne przesadził w dodatniej ocenie tej właśnie realizacji. Inni recenzenci, m. in. Gąssowski, przyjęli przedstawienie chłodno, a Bożena Winnicka uznała je wręcz za reżysersko nieporadne lis B. W i n n i c k a: O teatrach poznańskich. "Teatr", R. 1961, nr 2 s. 8. 10 M. M i s i o r n y: Dobre przedstawienie - niepotrzebne dąsy. "Głos Wielkopolski", 25 X 1960, nr 225.

«B. W i n n i c k a: O teatrach poznańskich. "Teatr", R. 1961, nr 2 s. 8

Olgierd Blażewicz

Potęga ciemnoty Lwa Tołstoja w inscenizacji i reżyserii Jana Perza, wystawiona na scenie Teatru Polskiego w dniu 30 XI 1 r. Od lewej: Kazimiera N ogajówna (Anisja) i Mirosława Lombardo, (Anlutka)

Przedstawieniem bogatym inscenizacyjnie, z dobrą rolą tytułową Aleksandry Koncewicz i rolą Berty Kazimiery Nogajówny, była Ondyna Jeana Giraudoux wystawiona na zakończenie sezonu na scenie Teatru Polskiego. Trudno wszakże byłoby znaleźć w. tym przedstawieniu jakiekolwiek współczesne punkty odniesienia. A właśnie w ich braku upatrywała krytyka, a także i opinia samego środowiska teatralnego, naj istotniejsze ograniczenie teatru poznańskiego za dyrekcji Jana Perza. Na scenie Teatru Nowego było mniej powodów do zadowolenia. Przedstawieniem żywym i współczesnym od strony proponowanych w nim środków teatralnych stała się polska prapremiera dramatu Bertholda Brechta (w przekładzie Romana Szydłowskiego) Człowiek jak człowiek, z dwoma dobrymi kreacjami aktorskimi: Henryka Olszewskiego (Gały Gay) oraz Jadwigi Żywczak (Leokadia Begbick).

Z przychylnym przyjęciem publiczności (a także i części prasy) spotkali się również Kuglarze Skowrońskiego w reżyserii Włodzisława Ziembińskiego. Znacznie gorzej już jednak rzecz się miała z Zazdrością i medycyną Michała Choromańskiego. Tutaj przede wszystkim zawiniła nie najlepsza adaptacja sceniczna powieści, pióra Anny Powalskiej, uwypuklająca słabe strony literackiego pierwowzoru. Nie bez słuszności podkreślał to na łamach "Gazety Poznańskiej" Szczepan Gąssowski: "Adaptacja, jaką oglądałem na scenie T «atru Nowego, skupiała się wokół

Dramat Wsiewojoda Wiszniewskiego Pierwsza konna w ireżyserii Jama Perza, wystawiony na scenie Teatru Polskiego w dniu 24 II 1962 r. Scenografia Stanisława Bąkowskiego. Od lewej: Włodzimierz Saar (Plutonowy), Leonard Pietraszak (Arehiipow), Romuald Szejd (Kurylenko ), Andrzej Nowakowski (Ochrymenko), Cezary Kussyk (Sysojew)

partii dialogowych Zazdrości i medycyny, trzymała się niemal wyłącznie jej wąskiego schematu fabularnego, który przecież nie jest mocną stroną powieści. Ujawniono, a nawet podkreślano w ten sposób właśnie całą banalność wątku i jego filozoficzną płyciznę. Wybrane z kontekstu sceny i scenki dały w sumie sztukę, która sprowadzała cały problem do erotycznych kompleksów" 12. Trudno nie zgodzić się w tym przypadku z opinią krytyka. Tak było istotnie.

W sumie jednak ten sezon trzeba zapisać na konto sukcesów teatru i jego dyrektora. Przypływ świeżych sił do zespołu szedł tu w parze ze znacznym wzrostem ambicji repertuarowych dyrekcji. Dwa następne sezony w sensie artystycznym (1961/1962 - 1962/1963) były słabsze.

Ambicje repertuarowe, które ujawniły się wystawieniem Kordiana i Świętej Joanny, sięganiem po utwory Brechta, Giraudoux i Tołstoja, wyraźnie osłabły. Coraz częściej wystawiano sztuki przygotowane pospiesznie. Z repertuaru sezonu 1961/1962 tylko dwa przedstawienia zasługiwały na uwagę: polska prapremiera Pierwszej konnej Wsiewołoda Wiszniewskiego na scenie Teatru

«S. G ą s s o w s ki: Powieściowe defekty bez dystansu. "Gazeta Poznańska", 8 V 1%1, nr 107.

Olgierd Błażewicz

Don Juan czyli umiłowanie geometrii Maxa Frischa w reżyserii Jana Maciejowskiego. Prapremiera polska na scenie Teatru Polskiego w dniu 12 IV 1962 f. Od lewej: Hieronim Konieczka (Don Juan) l Danuta Balicka jako Miranda

Polskiego (24 II 1962) oraz polska prapremiera Don Juana Maxa Frischa (12 IV 1962). Ze względu na samo nazwisko autorki wspomnieć też trzeba pierwszą realizację dramatu historycznego Kazimiery Iłłakowiczówny Ziemia rozdarta wystawionego na scenie Teatru Polskiego w dniu 4 stycznia 1962 r. Pierwszą część czerwonogwardyjskiej epopei Wiszniewskiego potraktowali inscenizatorzy Jan Perz (reżyseria) oraz Stanisław Bąkowski (scenografia) .jako widowisko utrzymane w konwencjli reportażu historycznego; proste, chętnie odwołujące się do techniki filmowej montażu scen. Jak napisał Szczepan Gąssowski, tekst znacznie skrócono, a liczne epizodyczne scenki skondensowano w zwarte obrazy. Zrezygnowano też z bardziej rozbudowanej scenografii, ograniczając się do jednego ogólnego tła, które istanowił szary, neutralny horyzont. Przedstawienie to uznał w sumie Gąssowski za interesujące także aktorsko, a przy tym bardzo wyrównane 19. Podobnego zdania był recenzent "Teatru" Andrzej Wróblewski, który podkreślał silne związki tej inscenizacji z praktyką artystyczną scen radzieckich w pierwszych latach porewolucyjnych. "Reżyser skrócił dramat, nadał mu potoczystość filmową, nie pozbawił przy tym szerokiego oddechu zawartego' w dziele Wiszniewskiego" li - pisał m. in. Wróblewski, konstatując na zakończenie, iż w takim

13 S. G ą s s o w s ki: Dokument Z czasów wielkiego przełomu. "Gazeta Poznańska", 27 n 1962, nr 49.

"A. W rób l e w s ki: Pamięci tysięcy samotnych. "Teatr", K. 1962, nir 8.

Noc tysięczna druga Cypriana K. Norwida, w reżyserii Maryny Broniewskiej i scenografii Stanisława Bąkowskiego. Premiera odbyła się w Teatrze Polskim w dniu 8 VI 1%3 r. Od lewej: Kazimiera Noigajówna (Dama Podróżująca) oraz Henryk Machalica jako Doktorkształcie inscenizacyjnym drama t rewolucyjny Wiszniewskiego istotnie spełnił swe zadanie. Pokazał jakąś cząstkę prawdy o ludziach i atmosferze tamtych lat. Na II Kaliskich Spotkaniach Teatralnych (1962) Stanisław Bąkowski otrzymał nagrodę za scenografię do Pierwszej konnej, a wyróżnienia Cezary Kussyk za rolę Sysojewa i Edmund Pietryk za rolę Oficera. Wydarzeniem sezonu miała stać się polska prapremiera sztuki Maxa Frischa Don Juan czyli miłość do geometrii w reżyserii Jana Maciejowskiego. Była to próba zmierzenia się z nową, niełatwą dla teatru poznańskiego dramaturgią, gdyż zakładającą posługiwanie się intelektualną groteską, grą na dystans, lekko, dwuznacznie, aluzyjnie. A więc inaczej niż dotychczas. Opinie o tej realizacji były podzielone, przeważał jednak ton dla niej przychylny. Gąssowski stwierdził wręcz: "prezentacja drugiej po Biedermanie i podpalaczach [granych w Warszawie - przyp. O. B.] sztuki wybitnego szwajcarskiego pisarza wypadła dość okazale. Jest to przedstawienie interesujące i naprawdę warte obejrzenia. Z satysfakcją też można podkreślić, że polska prapremiera Don Juana odbyła się w Poznaniu" 15.

Nieco innego zdania na temat kształtu inscenizacyjnego tej sztuki był Roman

« S. G ą s s o w s ki: Don Juan. "Gazeta Poznańska", 16 IV 1962, Nr 90.

5 Kronika Miasta P o znania

Olgierd Błażewicz

Szydłowski, który podsumowując w "Almanachu Sceny Polskiej" sezon 1961/1962 poświęcił jej kilka zdań: "Gorzej jest wciąż w Poznaniu, nie znaczy to, by teatry tego wielkiego i ważnego miasta grały poniżej pewnego poziomu minimum. Można tam zobaczyć rzetelne, solidne przedstawienia. W sezonie 1961/1962 odbyła się nawet polska prapremiera Pierwszej konnej i polska prapremiera Don Juana Frischa. A jednak teatr poznański nie jest dość dynamiczny, aby rozruszać to trudne miasto i jego publiczność, a zespół nie bardzo rozumie nową dramaturgię, co uwidoczniło się wyraźnie w Don Juanie Frischa, gdzie nawet tak zdolnemu reżyserowi jak Jan Maciejowski nie powiodło się stworzenie prawdziwie frapującego spektaklu. Może sukces Opery za trzy grosze Brechta, wystawionej pod koniec sezonu zbliży teatr i publiczność poznańską do współczesnej sztuki, do nowej konwencji artystycznej, która coraz powszechniej panuje w sztuce ,,16. Pogląd wyrażony tu przez warszawskiego krytyka odzwierciedla w tej sytuacji wcześniej już ukształtowaną opinię o scenie poznańskiej jako o placówce pracującej solidnie, ale nie rozumiejącej teatralnej współczesności. Wracając do samego spektaklu, warto podkreślić dobrą rolę Danuty Balickiej (Miranda) nagrodzonej na II Kaliskich Spotkaniach Teatralnych (1962). Reżyser Jan Maciejowski otrzymał nagrodę za reżyserię, a Aleksandra Szulc - wyróżnienie za opracowanie muzyczne. Przedstawieniem zasługującym na uwagę była inscenizacja dramatu historycznego Kazimiery Iłłakowiczówny Ziemia rozdarta w reżyserii Stefana Burczyka i scenografii Mariana Iwanowicza. Według powszechnej opinii nie było to przedstawienie scenicznie udane. Sądząc po tonie wypowiedzi Feliksa Fornalczyka opublikowanej w "Głosie Wielkopolskim" złożyły się na to różne przyczyny: "Kazimiera Iłłakowiczówna - pisał Fornalczyk - potraktowała temat historyczny dosłownie i serio. Przejęła się tak bardzo zdobytymi informacjami, że więcej uwagi poświęciła ustaleniu faktów historycznych niż samym wymogom konstrukcji dzieła scenicznego. Realizatorzy dramatu na scenie poznańskiej najwidoczniej nie umieli podołać wymaganiom opornie poddającego się teatralizacji tekstu sztuki. Męczyli go bez przekonania jakby i bez wyraźnego zdania sobie sprawy, co mają przez swoje przedstawienie powiedzieć" ". W podobnym tonie referował także to przedstawienie Celestyn Skołuda. "Do biletu na przedstawienie Ziemi rozdartej - pisał na łamach "Teatru" - powinien Teatr Polski w Poznaniu dodawać «Dialog» z lipca 1961 r. z tekstem sztuki Iłłakowiczówny, wtedy ujawniłoby się przynajmniej (propozycje autorki sztuki [...] Rozsądny i płytki eklektyzm poznańskiego przedstawienia połączony z inscenizacyjną rezygnacją okazał się szczególnie ryzykowny"M - stwierdził w zakończeniu autor recenzji. W ogólnej ocenie trudno byłoby uznać ten sezon za udany artystycznie. Dwa ciekawe inscenizacyjnie spektakle: Don Juan oraz Pierwsza konna zginęły wśród przedstawień zaledwie poprawnych, jałowych teatralnie. Na repertuar sezonu złożyły się jeszcze na scenie Teatru Polskiego: Romeo i Julia Szekspira w przekładzie Jarosława Iwaszkiewicza w reżyserii Ireneusza Kanidkiego i scenografii Ines Kuske (6 X 1961); Dożywocie Fredry w reżyserii Włodzisława Ziembińskiego (7 IV 1962); Wysoka ściana Jerzego Zawieyskiego w reżyserii Jerzego Hoffmanna (21 VI 1961). Atrakcją tego spektaklu były gościnne

« B . S z y d ł o w s ki: Teatry dramatyczne w sezonie 1%1/62. "Almanach Sceny Polskiej 1961/62". Warszawa 1963, s. 25.

«F. Fornalczyk: Dramat faktograficzny, "Glos Wielkopolski", 17 I 1962, nir 14.

»C. S koł u d a: Ziemia pusta i ciemna. "Teatr", K. 1962, nr 6.

Opera za trzy grosze Bertolte Brechta w reżyserii Jana Perza, wystawiona na scenie Teatru Polskiego w dniu 21 IX 1962 r. Scena zbiorowa. (Na planie od lewej Stefan Posselt (Brown) i Henryk Olszewski CPeachium)

występy Elżbiety Barszczewskiej w roli Urszuli. Niestety, nie pomogła nawet Barszczewska! Spektakl był nudny i jałowy, a sama sztuka wyjątkowo nieatrakcyjna. Na scenie Teatru Nowego wystawiono Farfurkę królowej Bony Anny Swirszczyńskiej w reżyserii Henryka Olszewskiego (23 XI 1961); Dwoje na huśtawce Wiliama Gibsona w reżyserii Jana Perza (6 I 1962) oraz dramat Wiktora Hugo Angelo tyran Padwy w reżyserii Stefana Burczyka (1 VI 1962); sztuka ta - nawiasem mówiąc - była wyjątkowym nieporozumieniem artystycznym sezonu oraz przykładem całkowitego nieliczenia się dyrekcji z opiniami krytyków i oponentów żądających pozycji współczesnych a nie muzealnych. Warto podkreślić, że Farfurka była jednym z najlepszych przedstawień przygotowanych przez teatr Jana Perza dla widowni młodzieżowej. W sezonie 1961/1962 grano ją 71 razy. W dniu 25 listopada 1961 r. rozpoczęły się gościnne występy Teatru im. Mahena z Brna. Zespół przedstawił Totalne pianie kogutów Kundery i Kaukaskie kredowe koło Bertholda Brechta. Teatr poznański rewizytował Brno w dniach od 17 do 23 stycznia 1962 r" wystawiał Potęgę ciemnoty Lwa Tołstoja i Śluby panieńskie Aleksandra Fredry. Była to pierwsza podróż artystyczna Teatru Polskiego za granicę w jego blisko stuletniej historii. Sezon 1962/1963 rozpoczął się dnia 21 września 1962 r. obiecująco inscenizacją Opery za trzy grosze Brechta w reżyserii Jana Perza, scenografii Stanisława Bąkowskiego i z opracowaniem muzycznym Jerzego Miliana. Było to przedstawienie przygotowane solidnie, z niewątpliwą znajomością zasad epickiego teatru Brechta. Miało ono także kilka dobrych ról aktorskich: Aleksandry Koncewicz (J enny), Leonarda Pietraszaka (Macheath), Henryka Olszewskiego (Peachum). Otrzymało

Olgierd Błażewicztakże efektowną oprawę plastyczną wywodzącą się z tradycji jarmarcznego teatru ludowego. A jednak nie był to w całym tego słowa znaczeniu sukces. Przedstawieniu temu, jak twierdził Gąssowski, przede wszystkim zabrakło zdecydowanego wyboru stylu. "Parodia, tak konieczna w większości scen, stwarzająca potrzebny dystans do przedstawionych zdarzeń - pisał Gąssowski - jest tu zaledwie zarysowana, i to w paru ewolucjach tanecznych, w niektórych songach. Wszystko inne utrzymane jest w kategoriach serio. Songi robią wrażenie niedopracowanych, nie wykorzystano wszystkich możliwości, jakie dają sceny zbiorowe" 19. Jeszcze ostrzejszej recenzji doczekało się to przedstawienie na łamach "Teatru", w której czytamy m. in. "Po Kielcach i Bydgoszczy, pokazał Operę Poznań. Jest ona sentymentalna i wygładzona, jej wymowa społeczna utrzymana została w konwencji realizmu krytycznego. Odnosi się wrażenie, że aktorzy zostali puszczeni samopas przez reżysera, który chciał otworzyć Brechta kluczem od Zapolskiej" 20. Niewątpliwie jednak Andrzej Wróblewski - autor tej recenzji - mocno przesadził. Nie było to przedstawienie złe, chociaż zabrakło mu drapieżności, ostrości kontrastów. Było za to ogromnym sukcesem frekwencyjnym: 94 przedstawienia, ok. 45 000 widzów! Pozostałe pozycje z repertuaru Teatru Polskiego nie zasługują na odnotowanie.

Wesołe kumoszki Z Windsoru Szekspira w reżyserii Jacka Szczęka (30 XII 1962) mimo niezłych aktorsko Danuty Balickiej (Pani Page) oraz Jadwigi Żywczak (Pani Ford) rozbiły się o brak aktora o warunkach odpowiednich dla roli Falstaffa. Nie powiodła się zupełnie kolejna próba ratowania się Fredrowską Zemstą w reżyserii Jana Perza (6 IV 1963). Pewnym sukcesem można właściwie nazwać tylko przedstawienia Norwidowskie, w reżyserii Maryny Broniewskiej: Miłość czysta u kąpieli morskich, Noc tysięczna druga (8 VI 1963). Wrażenie z tego przedstawienia podsumował Szczepan Gąssowski na łamach "Gazety Poznańskiej" tymi słowy: "Trzeba przyznać, że przedstawienie Teatru Polskiego należy zaliczyć do udanych i prezentuje Norwida w ładnej i klarownej szacie. Maryna Broniewska potraktowała obie komedie lekko, z wdziękiem, nadając im wyraz przejrzystych i nie skomplikowanych etiud dramatycznych" 21. Recenzent chwalił też wykonawców: Kazimierę Nogajównę jako Damę Podróżującą w Nocy tysięcznej drugiej oraz Aleksandrę Koncewicz i Dan u tę Balicką grające na zmianę rolę Julii w Miłości czYstej u kąpieli morskich. Dobrym aktorsko przedstawieniem był też Mąż idealny Oskara Wilda w reżyserii Maryny Broniewskiej (11 VII 1963). Nowy recenzent teatralny "Głosu Wielkopolskiego" 22 ocenił to przedstawienie jako zgrabnie zrobione, pisząc na zakończenie: "Przedstawienie w sumie ciekawe, acz trochę nużące. Świetne w pierwszym i drugim akcie, kiedy to banalność i sztuczność akcji nie zdołały jeszcze popsuć dobrego wrażenia, jakie nadal robią paradoksy i złote myśli Wilda. Duży sukces aktorski, mniej chyba repertuarowy". Warto tu odnotować także kilka niezłych aktorsko ról: Aleksandry Koncewicz (Cheveley), Kazimiery Nogajówny (Lady Chiltern) oraz Bronisławy Frejtażanki (Lady Markby).

Teatr Nowy przedstawił w tym okresie pięć premier.

Andrzeja Wydrzyńskiego Uczta morderców w reżyserii (4 X 1962), następnie kolejno wystawiono: Porwanie w Żukrowskiego (29 XI 1962); Henryka Voglera Ktoś dzwoni

Sezon otworzyła sztuka Krystyny Wydrzyńskiej Tiu tiurlistan ie Wojciecha w reżyserii Jana Perza

19 S. G ą s s o w s ki: Mackie Majcher, Peachum i inni. "Gazeta Poznańska", 2 X 1%2, nr 234. z« A. W. Opera Brechta Z ukrytym bohaterem. "Teatr" R. 1962, nr 21, s. 23. 21 S. G ą s s o w s ki: Norwida igraszki miłości. "Gazeta Poznańska", 19 VI 1962, nr 144.

'V. B ł a ż e w i c z: Zgrabnie podane - trochę nudnawe. "Głos Wielkopolski", 13 VII 1963, nr 165poznańskie

(1 XII 11962); N atalii Rolleczek Sukces w reżyserii Jerzego Korczaka (19 I 1962); Jerzego Broszkiewicza Skandal w Hellbergu w reżyserii Włodzisława Ziembińskiego (6 IV 1962) oraz Bałuckiego Klub kawalerów w reżyserii Ireneusza Kanickiego (26 V 1963). Żadna z tych premier nie była sukcesem.

Ogólny obraz dokonań ostatniego, zamykającego czteroletnią dyrekcję Jana Perza w poznańskich teatrach, sezonu był na pewno blady. Zdarzały się w tym sezonie dobre role, a nawet kreacje aktorskie, nie było jednak dobrych przedstawień.

Poznańskie teatry dramatyczne w latach 1959 - 1963 nie zwróciły uwagi krytyki oraz środowisk teatralnych w kraju. Nie potrafiły także skupić przy sobie sojuszników ze środowisk intelektualnych. Jednak teatr poznański za dyrekcji Jana Perza był teatrem frekwencyjnym, a w każdym razie nie mającym kłopotów z zapełnieniem widowni. Niektóre dane statystyczne wydają się zgoła zastanawiające: 94 przedstawienia dla ok. 40 000 widzów Opery za trzy grosze, 91 przedstawień (41 000 widzów) Romea i Julii, 70 przedstawień Świętej Joanny (38 000 widzów), 70 spektakli Kordiana, 58 Kuglarzy. Zdaje się to wskazywać, że publiczność popierała ten teatr, a najciekawsze jego inscenizacje znajdowały tu rzeczywiste zrozumienie. Jeszcze bardziej zastanawiające są dane o sztukach współczesnych, o których przedtem jak i potem mówiło się w Poznaniu, iż nie mogą pozyskać dla teatru liczniejszego grona widzów. Liczba 58 przedstawień Kuglarzy a 47 Sukcesów, 64 Uczty morderców, a przede wszystkim niezwykłe powodzenie kameralnej sztuki Gibbsona Dwoje na huśtawce z Kazimierą Nogajówną w roli Gizeli Mosca (73 przedstawienia - 19 000 widzów w Teatrze Nowym) zdawały się temu zdecydowanie przeczyć. Oczywiście, repertuar współczesny Teatru Nowego, z nielicznymi tylko wyjątkami, można określić jako łatwy i prosty, a nawet mało ambitny. Liczne polskie sztuki współczesne w repertuarze obu scen trzeba zapisać na dobro poznańskiej dyrekcji Jana Perza. N a dobro teatru należy także zaliczyć próby wyraźnego sprofilowania obu scen, utworzenia tradycji wystawiania w Teatrze Polskim przede wszystkim wielkich dzieł klasycznych, a na scenie Teatru Nowego - sztuk współczesnych. Wreszcie trzecim osiągnięciem Jana Perza były próby wylansowania poszczególnych aktorów, wytwarzania nawyku chodzenia do teatru na przedstawienia z udziałem ulubionego aktora. Magnesem przyciągającym widzów były dwie aktorki: Kazimiera Nogajówną i Aleksandra Koncewicz. Jednak znacznie więcej było minusów. Nieufność wobec bardziej nowoczesnych środków teatralnych i sposobów inscenizowania, niechęć do radykalnie zrywających z tradycją pozycji repertuarowych, całkowite niemal nieliczenie się z opiniami krytyków i publicystów sygnalizujących słabość i braki w pracy teatru - oto chyba najważniejsze z nich. Brak samokrytycyzmu dyrekcji właśnie sprawił, iż nie potrafiła ona w porę dostrzec znamion kryzysu, wcześniej już sygnalizowanego przez prasę. T ea tr poznański za dyrekcji Jana Perza z pewnością nie był sceną nadążającą za innymi, słabą artystycznie. Miał on, co prawda, swoje wzloty i upadki. Miał jeden całkowicie udany sezon ze Świętą Joanną, Potęgą ciemnoty i Kordianem; po tym sezonie jednak, zamiast iść naprzód, zaczął jak gdyby kapitulować. Za dyrekcji Jana Perza były szanse na powstanie w Poznaniu żywego i ciekawego artystycznie teatru, szanse te w latach 1959 -1963 wie zostały jednak wykorzystane.

Olgierd Błażewicz kow) Płaczący kamień (piaskowiec)

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1973.10/12 R.41 Nr4 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry