LAUREACI NAGROD MIASTA POZNANIA I WOJEWÓDZTWA POZNAŃSKIEGO ZA ROK 1969

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1971.01/03 R.39 Nr1

Czas czytania: ok. 62 min.

(Część trzecia)

ZESPOŁOWA NAGRODA TECHNIKI I PRZEMYSŁU przyznana za opracowanie nowoczesnego, samobieżnego kombajnu zbożowego grupie pracowników Z PrzemysIowego Instytutu Maszyn Rolniczych w Poznaniu, w składzie: mgr inż. Marian Liska, mgr inż. Eugeniusz Olearski, Stanisław Jarc:zyński, Witold Bajer, inż. Tadeusz Zalewski, mgr inż. Zbigniew Dratwa

Zespół Pracowników Przemysłowego Instytutu Maszyn Rolniczych w Poznaniu prowadził w latach 1966 -1969 i nadal prowadzi prace badawcze i podstawowe w kierunku uruchomienia produkcji nowoczesnych, wysoko wydajnych kombajnów zbożowych, nie ustępujących pod względem parametrów technicznych i eksploatacyjnych najnowszym maszynom klasy europejskiej. Prace podstawowe polegające na opracowaniu założeń konstrukcyjnych, pełnej dokumentacji, wykonaniu modeli, przeprowadzeniu niezbędnych badań oraz wykonaniu prototypów uwieńczone zostały pełnym sukcesem. Szczególnym osiągnięciem, nie mającym precedensu w krajowym przemyśle maszyn rolniczych, jest wykonanie całego zadania w ciągu trzech lat. Nowy kombajn posiada prawie o 100 proc. większą przepustowość od dotychczas produkowanych kombajnów Vistula, a to umożliwi mu niezawodny i sprawny zbiór zbóż wysoko plonujących. U dostępnienie rolnictwu nowoczesnych kombajnów zbożowych będzie miało szczególne znaczenie dla Wielkopolski - regionu, który jest największym producentem zbóż w kraju.

WITOLD BAJER

Urodził się 9 października 1913 r. w Poznaniu, w rodzinie ślusarza maszynowego Bronisława Bajera i jego żony Marianny z domu Wawrzyniak. W 1920 r. przeniósł się wraz z rodzicami do Inowrocławia, gdzie rozpoczął naukę w miejscowej szkole powszechnej. Po ukończeniu czwartej klasy przyjęty został do Szkoły Wydziałowej. Trudne warunki materialne rodziny zmusiły go do przerwania nauki po ukończeniu pięciu klas. W 1930 r. Witold Bajer rozpoczął naukę zawodu w Fabryce Maszyn Rolniczych "Głogowski i Syn" w Inowrocławiu, gdzie po ukończeniu praktyki w dziale technicznym oraz po nabyciu kwalifikacji w zakresie obróbki mechanicznej i ręcznej skierowany został do pracy w dziale handlowym. W 1935 r. powierzono mu stanowisko kierownika działu zakupu i sprzedaży. W latach okupacji (1939 - 1945) przebywał w Inowrocławiu, pracując w dotychczasowym miejscu pracy na podrzędnym stanowisku w dziale zakupu.

Laureaci nagród

Po wyzwoleniu Inowrocławia w 1945 r. Witold Bajer wraz z garstką entuzjastów przystąpił do uruchomienia zniszczonego działaniami wojennymi zakładu. Już w lutym tegoż roku Inowrocławska Fabryka Sprzętu Rolniczego przystąpiła do produkcji. W 1946 r. Witold Bajer mianowany został przez dyrekcję Bydgoskiego Zjednoczenia Maszyn Rolniczych dyrektorem administracyjnym fabryki, a rok później powierzono mu stanowisko dyrektora naczelnego; tę funkcję pełnił do 1951 r. N a polecenie ministra Przemysłu Maszynowego objął l września 1951 r. stanowisko dyrektora naczelnego Fabryki Sprzętu Rolniczego w Poznaniu Zadaniem fabryki było uruchomienie nie produkowanych dotąd w kraju wiązałek konnych, a następnie ciągnikowych. Po wyszkoleniu odpowiedniej kadry zawodowej produkcję rozpoczęto już w 1952 r. W 1963 r., po połączeniu kierowanej przez Witolda Baj era fabryki z Fabryką Maszyn Żniwnych, został on zarządzeniem Ministra Przemysłu Maszynowego powołany na stanowisko zastępcy dyrektora do spraw produkcji, skąd w dniu l października 1954 r. przeniesiony został na własną prośbę do Zakładu Doświadczalnego Konstrukcyjno- Prototypowego, gdzie do chwili obecnej pełni funkcję kierownika wydziału budowy · prototypów. W latach 1954 -1970 Witold Bajer wraz z załogą wydziału wykonał kilkadziesiąt różnych modeli i prototypów maszyn i narzędzi rolniczych. Większość z nich została wdrożona do seryjnej produkcji w fabrykach maszyn rolniczych w kraju. Do ważniejszych zaliczyć należy: opryskiwacze uniwersalne do ochrony roślin, kolumny parnikowe w ruchu ciągłym, kopaczki ciągnikowe do ziemniaków, przetrząsaczo-zgrabiarki, pługofrezarki dwu- i trzyskibowe, wialnie wstępnego czyszczenia itp.

Pracując zawodowo Witold Bajer uczęszczał równocześnie w latach 1962 - 1964 do Technikum Chemicznego w Poznaniu, które ukończył uzyskując tytuł technika-technologa.

Witold Bajer jest aktywnym działaczem społeczno-politycznym, członkiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Od 1962 r. pełni funkcję sekretarza podstawowej organizacji partyjnej w Instytucie. W uznaniu zasług położonych w pracy zawodowej Witold Bajer odznaczony został przez Radę Państwa Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (1970) oraz Srebrnym Krzyżem Zasługi (1964). Posiada on również Medal X-lecia Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej (1955) oraz Odznakę Tysiąclecia Państwa Polskiego (1966).

MGR INZ. ZBIGNIEW DRATWA

Urodził się 13 marca 1933 r. w Poznaniu, w rodzinie rzemieślnika Kazimierza Dratwy oraz jego żony Stanisławy z domu Okupniak. W latach okupacji (1939- 1945) przebywał wraz z rodzicami w Poznaniu. Po wyzwoleniu w 1945 r. rozpoczął naukę w szkole podstawowej, którą ukończył w 1947 r. W tym samym roku przyjęty został do Państwowego Gimnazjum Mechanicznego i Elektrycznego, gdzie uzyskał tytuł zawodowy ślusarza narzędziowego. Po ukończeniu Gimnazjum w 1950 r. uczył się dalej w Państwowym Liceum Mechanicznym Nr 2, w którym w 1952 r. zdał egzamin dojrzałości, uzyskując dyplom technika-mechanika. W tym samym roku podjął pracę zawodową w Centralnym Biurze Konstrukcyjnym Maszyn Rolniczych (obecnie Przemysłowy Instytut Maszyn Rolniczych) na stanowisku

konstruktora oprzyrządowania, a następnie starszego konstruktora. Zbigniew Dratwa specjalizował się w tym okresie w konstrukcji przyrządów do obróbki detali do maszyn rolniczych metodą bezwiórową i wiórową opracowując około siedmiuset takich przyrządów. Ukończył w 1958 r. wyższe studia wieczorowe na Wydziale Budowy Maszyn Politechniki Poznańskiej, uzyskując dyplom inżyniera-mechanika. · v. W 1961 r. inż. Dratwa przeszedł do pracy w dziale konstrukcyjnym jako weryfikator dokumentacji )J( konstrukcyjnej. W rok później objął kierownictwo działu konstrukcyjnego, specjalizując się w zakresie konstrukcji nowych modeli i prototypów maszyn rolniczych. W 1966 r. objął funkcję głównego konstruktora w Wydziale Konstrukcji. Wydział którym kieruje, opracował w ciągu ostatnich kilku lat kilkadziesiąt dokumentacji konstrukcyjnych modeli i prototypów maszyn rolniczych, z których znaczną część wdrożono już do produkcji lub przygotowuje się ich wdrożenie Największy osobisty udział inż. Dratwa posiada w opracowaniu dokumentacji technicznych żurawia obrotowego uniwersalnego, ładowacza okopowego, kosiarki do zielonego groszku, cysterny do amoniaku, przenośnika taśmowego, wciągarki linowej zawieszonej, kosiarki melioracyjnej z osprzętem. Jest także autorem szeregu publikacji na temat nowoczesności konstrukcji elementów maszyn rolniczych oraz autorem dwóch patentów i dwóch wzorów użytkowych. Działając aktywnie w ruchu racjonalizatorskim, zgłosił kilka wniosków rac j o naliz ato rski c h. W 1970 r. inż. Dratwa ukończył studia magisterskie w Katedrze Mechanizacji Rolnictwa Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, specjalizując się w zakresie nowoczesnych kierunków mechanizacji rolnictwa górskiego. W uznaniu osiągnięć technicznych odznaczony został Srebrnym Krzyżem Zasługi (1968).

STANISŁAW JARCZYNSKI

Urodził się 8 maja 1914 r. w Siennicy Różanej pow. Krasnystaw, w rodzinie rzemieślnika Stanisława J arczyńskiego i jego żony Marii z domu Soroka. W 1924 r. przeniósł się wraz z rodzicami do Białej Podlaskiej, gdzie ukończył szkołę powszechną, a następnie uczył się w Państwowej Szkole Technicznej w Brześciu nad Bugiem, którą ukończył w 1933 r.

Pracę zawodową rozpoczął w 1933 r. w biurze konstrukcyjnym Podlaskiej Wytwórni Samolotów w Białej Podlaskiej. Wykonując początkowo drobne opracowania, przechodził stopniowo do poważniejszych rozwiązań konstrukcyjnych, węzłów kadłubów, elementów nośnych, sterowania i osprzętu. Brał udział w opracowaniach konstrukcji szeregu samolotów, m. in. do nauki pilotażu. Wykazywał szczególne zainteresowanie lotnictwem, był czynnym członkiem Aeroklubu Podlasko- Podolskiego i jako wyszkolony nawigator brał udział w sportowych imprezach lotniczych. W latach 1939-1945 pracował początkowo w Urzędzie Gospodarki Wodnej przy regulacji rzek, a następnie jako kancelista na kolei.

Laureaci nagród

Po wyzwoleniu w 1945 r. udał się na Ziemie Zachodnie. Zatrzymał się jednak początkowo w Poznaniu, gdzie brał udział w uruchamianiu wytwórni "Tłocznia" przy ul. Przemysłowej, pełniąc tam funkcję kierownika technicznego i konstruktora oprzyrządowania. Uruchomiany w trudnych warunkach zakład przejęła później Poznańska Komunikacja Samochodowa, a Stanisław Jarczyński przeniósł się do Słupska, gdzie od 1947 r. pracował w miejscowej Fabryce Maszyn Rolniczych. Jako główny konstruktor kierował opracowaniem konstrukcji szeregu maszyn i narzędzi rolniczych (m. in. młocarni, pługów koleśnicowych, pługów traktorowych, bron, włók, opielaczy). W 1951 r. Stanisław Jarczyński przeniesiony został służbowo do Centralnego Biura Konstrukcyjnego Maszyn Rolniczych w Poznaniu (obecnie Przemysłowy Instytut Maszyn Rolniczych), w którym pracuje do dnia dzisiejszego. W latach 1951 -1953 prowadził prace konstrukcyjne na pługami ciągnikowymi dla fabryki "Unia" w Grudziądzu, a następnie opracował konstrukcję kosiarek ciągnikowych dla Fabryki Maszyn Żniwnych w Płocku. W 1953 r. kierował opracowaniem dokumentacji konstrukcyjnej pierwszego polskiego kombajnu zbożowego Vislula, a następnie brał udział w . uruchomieniu jego produkcji w Fabryce Maszyn Żniwnych w Płocku. W celach szkoleniowych przebywał w latach 1956 - 1969 kilkakrotnie zagranicą, m. in. w Austrii, Czechosłowacji i we Włoszech. Nadzorował również prace montażowe kombajnńw zbożowych eksportowanych do Algierii, Brazylii i Jugosławii Stanisław Jarczyński jest aktywnym działaczem Związku Zawodowego Metalowców, w którym w ciągu ostatnich lat pełnił szereg funkcji społecznych, m. in. przewodniczącego Rady Zakładowej. Za osiągnięcia w pracy nad konstrukcjami maszyn rolniczych odznaczony został Srebrnym Krzyżem Zasługi (1955). W 1968 r. otrzymał wyróżnienie Komitetu Nauki i Techniki oraz Naczelnej Organizacji Technicznej. Brał również czynny udział w ruchu racjonalizatorskim, uzyskał odznakę "Racjonalizatora Produkcji", przyznaną przez Ministerstwo Przemysłu Ciężkiego.

MGR INŻ. MARIAN LISKA

Urodził się 27 lutego 1926 r. w Wągrowcu w woj. poznańskim w rodzinie rzemieślnika, mistrza ślusarskiego Ryszarda Liski i jego żony Mieczysławy z domu Kurlus. Szkołę powszechną ukończył w Wągrowcu w 1939 r., i zdał egzamin wstępny do gimnazjum ogólnokształcącego. Wybuch drugiej wojny światowej przerwał mu dalszą naukę. W latach okupacji (1939 - 1945) przebywał w Wągrowcu, pracując początkowo jako uczeń ślusarski, a następnie jako ślusarz maszynowy w warsztatach naprawczo-montażowych maszyn rolniczych. W lipcu 1944 r. wywieziony został przez okupanta w okolice Włocławka, gdzie pracował przy fortyfikacjach. Po wyzwoleniu Poznańskiego przez Armię Radziecką w styczniu 1945 r., Marian Liska wrócił do Wągrowca, gdzie uczęszczał do gimnazjum i równocześnie zdał egzamin czeladniczy w rzemiośle maszynowo-ślusarskim. W 1946 r. przyjęty został do Państwowego Liceum Mechanicznego i Elektrycznego w Poznaniu, które ukończył w 1949 r. jako technik-mechanik. W tym samym roku zdał egzamin wstępny i rozpoczął studia na Wydziale Mechanicznym Politechniki Wrocławskiej. Podczas studiów pracował w latach 1951 - 1952 w Katedrze Elementów Maszyn Politechniki

Wrocławskiej na stanowisku zastępcy asystenta.

Już w tym czasie rozpoczynał specjalizację w dziedzinie maszyn rolniczych. W lutym 1953 r. ukończył studia i uzyskał tytuł inżyniera-mechanika. Pracę zawodową rozpoczął jako konstruktor w Centralnym Biurze Konstrukcyjnym Nr 3 w Poznaniu, które następnie przekształcone zostało w Przemysłowy Instytut Maszyn Rolniczych. Specjalizował się w maszynach żniwnych, a w szczególności w kombajnach zbożowych. W 1954 r. objął stanowisko zastępcy kierownika grupy konstrukcyjnej, która opracowywała pierwsze polskie kombajny zbożowe i uruchamiała t? produkcję w Fabryce Maszyn Żniwnych w Płocku. W styczniu 1956 r. inż. Liska powołany został na stanowisko kierownika zakładu naukowego maszyn żniwnych i suszarń. Zakład ten zorganizował od podstaw i jest jego kierownikiem do chwili obecnej. Głównym zadaniem Zakładu jest opracowywanie wytycznych do konstrukcji, badanie i opracowywanie konstrukcji nowych maszyn do zbioru zbóż i zielonek oraz suszarni. Z tego zakładu wyszedł szereg nowoczesnych maszyn, jak kosiarki ciągnikowe, przetrząsaczo-zgrabiarki do siana, prasa zbierająca v /jsokiego stopnia zgniotu, przeznaczona do zbioru słomy i siana oraz kombajny zbożowe. W latach 1957-1960 inż. Marian Liska ukończył studia magisterskie na Wydziale Mechanizacji Rolnictwa Politechniki Poznańskiej i uzyskał dyplom magistra inżyniera-mechanika. Jest autorem licznych artykułów z dziedziny maszyn żniwnych, opublikowanych w czasopismach technicznych "Maszyny Rolnicze" i "Mechanizacja Rolnictwa". Jest również współautorem pięciu wynalazków, m. in. zrównoważonego przyrządu tnącego do kombajnu zbożowego. Mgr inż. Marian Liska jest od 1953 r. członkiem Stowarzyszenia Inżynierów Mechaników Polskich. W uznaniu zasług w pracy zawodowej, a w szczególności na odcinku konstrukcji maszyn żniwnych i omłotowych, Rada Państwa przyznała mu Złoty Krzyż Zasługi (1965).

MGR INŻ. EUGENIUSZ OLEARSKI

Urodził się 17 sierpnia 1929 r. w Krakowie, w rodzinie księgowego Stanisława Olearskiego i jego żony Władysławy z domu Buczyńskiej. W 1933 r. przeniósł się wraz z rodzicami do powiatu kostopolskiego, gdzie ojciec jego wraz z dziadkiem prowadzili gospodarstwo rolne. Tam też rozpoczął naukę w szkole powszechnej. W 1940 r. przeniósł się ponownie wraz z rodzicami do Żmigrodu pow. Jasło i tam ukończył szkołę podstawową. Wobec całkowitego zniszczenia Żmigrodu w latach 1944-1945 przez hitlerowców, rodzice Eugeniusza Olearskiego postanowili przenieść się na. Ziemie Zachodnie i osiedlić w Wołowie (woj. wrocławskie), gdzie ojciec otrzymał pracę w Prezydium Rady Narodowej. W Wołowie Eugeniusz Olearski ukończył gimnazjum ogólnokształcące. W 1948 r.

przyjęty został do Państwowego Liceum Mechanicznego we Wrocławiu. Po zdaniu egzaminu dojrzałości i uzyskaniu stopnia technika-mechanika w 1951 r. rozpoczął studia na Wydziale Mechanicznym Politechniki Wrocławskiej. Przez pierwsze trzy lata studiował na Wydziale Ogólno- Mechanieznym, a w czwartym roku podjął specjalizację w zakresie konstrukcyjnym (maszyny rolnicze). W czerwcu 1955 r. zdał egzamin dyplomowy, uzyskując tytuł inżyniera-mechanika. Pracę zawodową podjął

7 Kronika m. Poznania

Laureaci nagród Z dniem l września 1955 r. w Zakładzie Maszyn Żniwnych i Młocarń Przemysłowego Instytutu Maszyn Rolniczych w Poznaniu. W 1957 r. Eugeniusz Olearski, nie przerywając pracy, rozpoczął studia II stopnia na Wydziale Mechanizacji Rolnictwa Politechniki Poznańskiej i w 1960 r. uzyskał stopień magistra inżyniera-mechanika. W Przemysłowym Instytucie Maszyn Rolniczych pracował kolejno na stanowiskach starszego inżyniera mechanika, starszego asystenta, a od 1965 r. do chwili obecnej na stanowisku adiunkta, pełniąc funkcję kierownika pracowni Maszyn Żniwnych i Młocarń. Od chwili rozpoczęcia pracy Eugeniusz Olearski zajmował się rozwiązywaniem nowych zagadnień w dziedzinie maszyn żniwnych i młocarni. N a podstawie studiów i badań opracował podstawy teoretyczne i założenia konstrukcyjne nowych zespołów maszyn. Brał udział w badaniach i w udoskonalaniu kombajnów zbożowych. Opracował również metodykę badań maszyn żniwnych i przeprowadzał badania kombajnów, wiązałek konnych i ciągnikowych. W celu spopularyzowania wiązałkowego i kombajnowego sprzętu zbóż opublikował sześć popularnych artykułów technicznych w czasopismach branżowych. Jest od 1956 r. członkiem Stowarzyszenia Inżynierów Mechaników Polskich.

TADEUSZ ZALEWSKI

Urodził się 10 lipca 1932 r. w Poznaniu, w rodzinie rzemieślnika Witolda Zalewskiego i jego żony Stanisławy z domu Jagodzińskiej. W 1939 r. po wkroczeniu hitlerowców do Poznania wywieziony został wraz z rodziną do Warszawy, gdzie przebywał do chwili wyzwolenia. W Warszawie ukończył szkołę powszechną. Po wyzwoleniu w 1945 r. powrócił do Poznania i uczył się w Państwowym Gimnazjum Mechanicznym i Elektrycznym, po ukończeniu którego został przyjęty do Liceum Mechanicznego. W czasie nauki Tadeusz Zalewski podjął w 1950 r. pracę zawodową na stanowisku kreślarza w Cenltralnym Biurze Konstrukcyjnym Maszyn Rolniczych {obecnie Przemysłowy Instytut Maszyn Rolniczych). Z tych względów przez ostatnie dwa lata uczęszczał do liceum dla pracujących. W 1902 roku zdał egzamin dojrzałości i uzyskał dyplom technika-mechanika!* W 1953 r. powołany został do zasadniczej służby wojskowej. Po powrocie z wojska podjął ponownie pracę w Zakładzie Konstrukcyjno- Technologicznym Przemysłowego Instytutu Maszyn Rolniczych na stanowisku konstruktora. W 1957 r. awansował na stanowisko ,st. konstruktora. Od tej chwili rozpoczął samodzielnie lub z grupą konstruktorów prace związane z opracowywaniem nowych modeli i prototypów maszyn rolniczych. W 1962 r. Ta

deusz Zalewski objął stanowisko kierownika działu konstrukcyjnego narzędzi i urządzeń rolniczych, a w 1967 r. kierownika działu konstrukcji urządzeń nietypowych i stanowisk badawczych w Wydziale Konstrukcji, gdzie pracuje do chwili obecnej. N ajwiększy osobisty udział posiada Tadeusz Zalewski w opracowaniu dokumentacji następujących maszyn rolniczych: ładowacza materiałów pylistych, automatu do cięcia rur metodą bezodpadową, podkarmiacza roślin, ładowacza okopowych, stanowiska do badania siewników nawozowych, stanowiska do badań giętkich przenośników sprężynowych, kosiarki do zielonego groszku, brony talerzowej z siewnikiem do poplonów, ładowacza czołowego do ciągnika, pługa obracalnego do ciągnika, kosiarki wirnikowej. Tadeusz Zalewski brał również czynny udział w ruchu racjonalizatorskim, zgłosił kilka wniosków racjonalizatorskich. Jest on również współautorem patentu oraz dwóch wzorów użytkowych. Osiągnięcia zawodowe w zakresie konstrukcji uzyskane w ciągu ostatnich lat stawiają Tadeusza Zalewskiego w rzędzie czołowych konstruktorów Przemysłowego Instytutu Maszyn Rolniczych. Dla pogłębienia wiadomości fachowych Tadeusz Zalewski studiuje obecnie zaocznie na Wyższej Szkole Rolniczej w Poznaniu.

Alfred Laboga

NAGRODA ROLNICZA przyznana za wybitne osiągnięcia w zakresie produkcji rolnej

INZ. BOGUMIŁ PAUL

Bogumił Paul urodził się 10 czerwca 1916 r. w Siennicy Królewskiej pow. Krasnystaw na Lubelszczyźnie, w rodzinie rolnika Piotra Paula i jego żony Marii z domu Pec.

W domu' było sześcioro dzieci. Do szkoły powszechnej uczęszczał w Tarnogórze, a po jej ukończeniu przyjęty został do Seminarium Nauczycielskiego w Szczebrzeszynie. Po trzech latach sytuacja materialna rodziców pogorszyła się do tego stopnia, że Bogumił musiał zrezygnować z zamiaru zostania nauczycielem i w 1934 r. udał się na praktykę do majątku Wierzchowina. Było to gospodarstwo Kazimierza Chruścikowskiego, nie przekraczające 750 ha, specjalizujące się w uprawie zbóż, hodowli bydła i ryb. Tam Bogumił Paul zdobywał podstawową wiedzę agrotechniczną. Z doskonałymi referencjami opuścił w 1936 r. Wierzchowinę i podjął się funkcji rządcy w majątku Michałów pow. Zamość, należącym do ordynacji Zamoyskich. W ordynacji stawiano kierownikom gospodarstw wysokie wymagania w zakresie agrotechniki i zootechniki, a ponadto konieczna była znajomość rachunkowości rolnej. Bogumił Paul miał dwadzieścia lat i szczere ambicje podołania obowiązkom na pięćsethektarowym zagonie. W gospodarstwie tym przepracował również lata okupacji (1939 - 1945) i doczekał chwili, kiedy w wyniku reformy rolnej Michałów stał się pierwszym w odrodzonej Polsce państwowym gospodarstwem rolnym, przeznaczonym na stadninę koni i fermę zarodowego bydła. W 1939 r. Bogumił Paul poznał bawiącą w gościnie u ogrodnika w Michałowie Leokadię Kaźmierczak, Wielkopolankę, z którą zawarł związek małżeński. Żona chciała być bliżej rodzinnych stron. Właśnie nadarzyła się okazja, bowiem w 1946 r. władze centralne zaproponowały Paulowi objęcie kierownictwa stadniny koni i fermy hodowlanej bydła i trzody chlewnej w Bogusławicach pow. Koło. Bogumił Paul kierował tym przedsiębiorstwem do czasu powołania do na agronoma Zespołu

Laureaci nagród

Państwowych Gospodarstw rolnych Mchowo. 1 marca 1950 r. inż. Paul mianowany został dyrektorem zespołu, a po dwóch latach - przeniesiony na równorzędne stanowisko do Zespołu Bieganowo pow. Września, w skład którego wchodziły duże gospodarstwa rolne: Bugaj i Paruszewo. Po ukończeniu w latach 1955 - 1956 kursu inżynierskiego Naczelnej Organizacji Technicznej i złożeniu egzaminu przed państwową komisją weryfikacyjną, Bogumił Paul otrzymał dyplom inżyniera-rolnika. N a początku 1957 r. inż. Bogumił Paul mianowany został kierownikiem Inspektoratu Państwowych Gospodarstw Rolnych na powiaty Września i Słupca, a po reorganizacji dyrektorem kombinatu Państwowych Gospodarstw Rolnych Bieganowo, obejmującego sześć gospodarstw rolnych o łącznym areale . " , 1 1. W l" b]l lQRR-IQ70 obszar ziemi kombinatu po41 m ha użytków rolnych. W latach laoo-iaiu uuoz.ni. A wiiszył sie" o 844 haf przejęte w zagospodarowanie z AAwowAgo Punduszu Ziemi Łącznie więc kombinat dysponuje powierzchnią 3945 ha". Ziemia ta · est w U / o z n a c z o n a pod zboża, w 14<</0 pod ziemniaki i buraki A cukrowe a w Si% uprawy roślin pastewnych. Spośród 1683 ha upraw łozowych 922, ha l to plantacje zbóż nasiennych, głównie pszenicy, przeznaczonych dla Centrali Nasienne, Producenci-rolnicy poszukują ziarna siewnego A A A 1 A binatu, zwłaszcza takich odmian pszenicy jak Eros, Fanal, Grana i Ramzes, żyta Dańkowskie Złote, jęczmienia - Alza, Damazy, i Xerna.

Kombinat słynie z dobrych plonów zbóż, ziemniaków i buraków cukrowych.

SrednTplon ziemniaków w latach 1966-1968 wyniósł 252 q z hektara, a buraków cukrowych - 374 q z hektara. W kombinacie hoduje się tysiąc krów, kilka tysięcy sztuk J J g o NQ « M sztuk trzody chlewnej. Dla ich wykarmienia znaczną « 9 * TM, bo bez małą iedna czwartą gruntów ornych kombinatu, przeznaczono pod uprawy lucerny, KO

Tzaia w dużej mierze zapotrzebowanie na pasze treściwe. Podstawowym kierun ck m Iziałalności kombinatu jest produkcja młodego bydłaopasowegc A n

:zeSęb AAA bił -liT b

.. SA

.. .... IZAiAA«

TM h

, S iąkane wpływy z produkcji podstawowe; wykazują /'.. /'.. /'.. /'.. f Jeżeli rok gospoaarczy l BJl WfzyfcfCI 1!Jz 1\t tO W 1969/197U f. OSiagmew czyli że przeciętny roczny wzrost wynosił 9%.

/'.. « ,

W związku ze zmianą kierunków produkcji zmienił się również udział w akumulacji zysku poszczególnych gałęzi produkcji zwierzęcej; w akumulacji wynosił w 1965/1966 r. około 40%, a w 1969/1970 r. - 600/0. Intensyfikacja produkcji jest udziałem całej załogi przedsiębiorstwa.

Utworzony w 1963 r. fundusz premiowy wydatnie przyczynił się do zainteresowania załóg wynikami produkcyjnymi przedsiębiorstwa - jest on jednocześnie bodźcem do zwiększenia wydajności pracy. Podnoszeniu kwalifikacji załogi służy własny ośrodek szkoleniowy w Zielińcu, w którym kształcą się pracownicy hodowli i mechanizatorzy. Nie bez znaczenia jest fakt, że co trzeci pracownik kombinatu jest członkiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Ich społeczna postawa i zaangażowanie w pracy zawodowej są mobilizującym przykładem dla całej załogi. N a osiągane wyniki miały niewątpliwie wpływ warunki bytowe pracowników, które systematycznie z roku na rok się poprawiały. W pięciolatce 1966 - 1970 m. in. przekazano pracownikom sto dwadzieścia nowych mieszkań, doprowadzono wodę do mieszkań, zainstalowano kuchenki gazowe. Z roku na rok wzrasta również zakres świadczeń socjalnych, jak np. przedszkola, dziecince, kolonie letnie, wczasy pracownicze, wszechstronnie wyposażone świetlice, imprezy kulturalne itp. Zagadnienia socjalno-bytowe są w kombinacie Bieganowo stawiane na równi z zagadnieniami produkcyjnymi. Świadczy o tym fakt, że w organizowaniu opieki nad dziećmi pracowników Państwowych Gospodarstw Rolnych Kombinat Bieganowo zajął pierwszą lokatę w Zjednoczeniu. Inż. Bogumił Paul, posiadający wybitny zmysł organizacyjny i dużą znajomość zawodu, przyczyniła się do powstania wieloobiektowego przedsiębiorstwa, które od 1964 r. posiada statut kombinatu. Przedsiębiorstwo Bieganowo dzięki dynamicznemu rozwojowi produkcji i osiąganiu dobrych wskaźników ekonomicznych spełniło warunki konieczne dla uzyskania tytułu kombinatu. Silnie rozwinięta specjalizacja produkcji, a szczególnie produkcji zwierzęcej, spowodowała, że kombinat Bieganowo stanowi model nowoczesnego przedsiębiorstwa rolnego.

Dzięki osobistym zasługom Bogumiła Paula kierowany przez niego kombinat rozwija się, uzyskuje coraz większą produkcję towarową i coraz to lepsze wskaźniki ekonomiczne. W okresie istnienia kombinatu sprzedaż żywca ogółem wzrosła dwukrotnie, osiągając wskaźnik 330 kg z każdego ha użytków rolnych. Stany"bydła sięgają 90 sztuk na 100 ha użytków rolnych. W odchowie młodego bydła rzeźnego inż. Bogumił Paul osiągnął wyjątkowe rezultaty. Wyniki tej gałęzi produkcji zostały bardzo pozylywnie ocenione przez przedstawicieli Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej. Kombinat Bieganowo uzyskał w roku gospodarczym 1968/1969 7 200 000 zł zysku, co w przeliczeniu na jeden ha użytków rolnych wynosi 1980 zł. W porównaniu do roku 1963/1964 stanowi to wzrost o 3 miliony zł, a z jednego ha ponad 200 zł. Wzrost ten nastąpił przy zwiększającym się areale użytków rolnych, przyjmowanych pod zagospodarowanie z Państwowego Funduszu Ziemi. Inżynier Bogumił Paul, kierując z całym oddaniem kombinatem Bieganowo, znajduje również czas na prace społeczną i polityczną. Jest od 1948 r. aktywnym Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i licznych organizacji na szczeblu powiatowym i wojewódzkim. W uznaniu zasług zawodowych inż. Bogumił Paul udekorowany został Srebrnym i Złotym Krzyżem Zasługi, a w 1963 r. orderem Sztandaru Pracy II klasy.

Tadeusz Orlik

Laureaci nagród

ZESPOŁOWA NAGRODA ROLNICZA przYznana za c aloksztalt osiągnięć w zakresie upowszechnienia niczej i wprowadzenia jej do praktyki zespołowi w składzie: doc. Jerzak, mgr inż. Zdzisław Jabczyński, red. JerzY Frąckowiak

wiedzY roldr Marian

Zespół ten, składający się z osób pracujących i działających w różnych instytucjach, koncentrował swoje wysiłki na współpracy dla osiągnięcia wspólnego celu, którym było podniesienie na wyższy poziom produkcji rolnej województwa poznańskiego. Przez systematyczne i wytrwałe popularyzowanie w państwowych, spółdzielczych i indywidualnych gospodarstwach rolnych postępu rolniczego, osiągnięć i zaleceń nauki i techniki, zespół przyczynił się w poważnym stopniu do wzrostu osiągnięć produkcyjnych rolnictwa województwa poznańskiego, do systematycznej zwyżki plonów podstawowych roślin uprawnych i do ugruntowania przodującej pozycji wielkopolskiego rolnictwa w kraju.

JERZY FRĄCKOWIAK

Urodził się 27 marca 1929 r. w Obornikach Wlkp., w rodzinie robotnika Stanisława Frąckowiaka i jego żony Józef y z domu Najder. W 1936 r. zaczął uczęszczać do miejscowej szkoły podstawowej; naukę przerwał mu wybuch drugiej wojny światowej. W latach okupacji (1939 -1944) pracował przymusowo jako robotnik rolny u niemieckich właścicieli gospodarstw rolnych. Po wyzwoleniu w 1945 r. uczył się w Szkole Podstawowej i Wieczorowej Średniej w Obornikach, którą ukończył w 1950 r. a następnie podjął pracę zawodową w Wydziale Katastralnym Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Obornikach i potem w Państwowym Ośrodku Maszynowym w Ocieszynie. Z dniem l kwietnia 1952 r. rozpoczął pracę w Rozgłośni Poznańskiej Polskiego Radia początkowo jako redaktor, kształcąc się jednocześnie w Ośrodku Szkolenia Dziennikarzy w Warszawie, a następnie jako kierownik Redakcji Wiejskiej, na którym to stanowisku pozostaje do chwili obecnej. Z jego inicjatywy od 14 lutego 1966 r. nadawana jest codzienne na falach radiowych przy współpracy Rozgłośni Bydgoskiej, Koszalińskiej, Opolskiej, Olsztyńskiej, Wrocławskiej i Zielonogórskiej audycja dla rolników regionów zachodnich i północnych pL Czas dobrych gospodarzy. Dorobek ponad tysiąca dwustu audycji, które nadano do końca 1969 r. pozwala stwierdzić, że są one celowe i pożyteczne. W zasięgu średniofalowej anteny poznańskiej, po Warszawie naj silniejszej w Polsce, znalazły się najlepsze pod względem rolniczym województwa kraju. Popularyzacja osiągnięć rolnictwa tych regionów w poważnym stopniu pomaga w jego szybkim rozwoju. Autorzy audycji utrzymują stały kontakt z uczelniami rolniczymi Poznania, Olsztyna i Wrocławia, a także z Rolniczymi Zakładami N aukowo- Doświadczalnymi i Rolniczymi Rejonowymi Zakładami Doświadczalnymi. Kierowana przez Jerzego Frąckowiaka Redakcja Wiejska Polskiego Radia w Poznaniu otrzymuje setki listów od rolników-słuchaczy audycji Czas dobrych gospodarzy, którzy proszą o dodatkowe naświetlenie problemów poruszanych w audycji, udzielanie porad itp. Dużym powodzeniem wśród słuchaczy cieszy się szczególnie czwartkowe wydanie audycji zatytułowane Wzorowi rolnicy przed mikrofonem. W audycji tej redakcja przedstawia ludzi przodujących w gospodarce rolnej. Dzielą się oni swoimi doświadczeniami ze słuchaczami, mówią o aktualnych ulepszeniach w praktyce rolniczej, o swoich kontaktach z nauką. W każdy trzeci czwartek miesiąca nadawane są natomiast audycje konkursowe z cyklu Radiowy klub postępowych rolników

Autorzy tych audycji przedstwiają sylwetki trzech młodych rolników, a słuchacze wybierają najlepszego spośród nich. Nie mniej popularne są audycje zatytułowane Melodia i piosenka za dobrą pracę i społeczną postawę nadawane w każdą ostatnią sobotę miesiąca oraz sobotnie magazyny słowno-muzyczne. Pierwsza z nich jest koncertem życzeń dla mieszkańców wsi. W audycji tej o ludziach wyróżniających się społecznym zaangażowaniem i ofiarną pracą mówią mieszkańcy wsi, zwierzchnicy, władze, równocześnie dziękując im za wszystko, co zrobili dla swojego środowiska. Sobotnim magazynom słowno-muzycznym Redakcja nadała odmienny charakter, szczególną uwagę kierując na żywy komentarz i felieton, błyskawiczne rozmowy i wywiady. W każdej audycji prezentuje się ciekawe pomysły ludzi wsi, udziela się głosu młodym rolnikom (Trybuna młodych rolników), którzy mówią o tym, co hamuje postęp. Najczęściej, chociaż nie wyłącznie, umieszczana jest w audycji stała pozycja Szanujmy czas rolnika, w której rolnicy mówią o przykładach marnotrawienia ich czasu przez instytucje i urzędy. Wśród rozgłośni regionalnych Polskiego Radia Redakcja Wiejska Rozgłośni Poznańskiej, a w szczególności jej kierownik Jerzy Frąckowiak, opracowała najwięcej audycji rolniczych dla programu ogólnopolskiego, przygotowując systematycznie cykliczne audycje Naukowcy - rolnikom, które popularyzują dorobek katedr i zakładów naukowych Wyższej Szkoły Rolniczej w Poznaniu. Jerzy Frąckowiak prowadził i prowadzi nadal liczne bezpośrednie relacje dźwiękowe z ważniejszych wydarzeń, narad i konferencji rolniczych w Wielkopolsce. Obok pracy zawodowej Jerzy Frąckowiak pracuje społecznie. Jest wiceprzewodniczącym zarządu oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, wiele lat był przewodniczącym Sekcji Publicystów Rolnych. W 1960 r. Jerzy Frąckowiak otrzymał Nagrodę Zespołową Województwa Poznańskiego w dziedzinie publicystyki. U dekorowany został Złotym Krzyżem Zasługi (1964). Posiada Odznakę Honorową "Za zasługi w rozwoju województwa poznańskiego" (1962), Odznakę Honorową Miasta Poznania (1967), Złotą Odznakę Związku Młodzieży Wiejskiej (1967) i Odznakę Tysiąclecia (1968).

MGR INŻ. ZDZISŁAW JABCZYNSKI

Urodził się 17 czerwca 1922 r. w Poznaniu, w rodzinie montera Alfonsa Jabczyńskiego i jego żony, Marii z domu Brzozowskiej. Po ukończeniu szkoły powszechnej uczęszczał do Gimnazjum im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, w którym do wybuchu drugiej wojny światowej ukończył cztery klasy. W latach okupacji (1939- 1945) pracował najpierw jako robotnik rolny w gospodarstwie niemieckim, w latach 1943 - 1944 jako robotnik warsztatowy, a następnie jako kierowca w niemieckim urzędzie pocztowym w Poznaniu. Od grudnia 1944 r. aż do chwili wyzwolenia ukrywał się, aby uniknąć ewakuacji. W styczniu 1945 r. podczas walki o Poznań pracował w Szpitalu Polskiego Czerwonego Krzyża przy ul. Śniadeckich. W maju 1945 r. otrzymał nominację na komisarycznego prezesa Związku Samopomocy Chłopskiej na powiat poznański. Na stanowisku tym pracował do końca 1946 r.

Laureaci nagród

,4- i *. .

W 1946 r. Zdzisław J abczyński zdał egzamin dojrzałości, a rok później rozpoczął studia na Wydziale Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Wrocławskiego. W 1949 r. zmuszony sytuacją rodzinną przeniósł się do Poznania, gdzie do 1951 r. prowadził niewielkie gospodarstwo rolne. W 1952 r. rozpoczął pracę w Wojewódzkim Związku Samopomocy Chłopskiej na stanowisku starszego instruktora rolnego i równocześnie przyjęty został na studia na Wydziale Rolnym Wyższej Szkoły Rolniczej w Poznaniu, które ukończył w 1957 r., uzyskując dyplom inżyniera rolnika. W 1954 r. został przeniesiony służbowo do pracy w Faństwowym Wydawnictwie Rolniczym i Leśnym w Warszawie na stanowisko sekretarza redakcji terenowej w Poznaniu. Po przejęciu przez Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej redakcji terenowej (1956), został mianowany kierownikiem redakcji "Pood 1960 r. redaktorem naczelnym. N a stanowisku tymi po jej usamodzielnieniu radnika Gospodarskiego" a pracuje do chwili obecnej. Już od 1952 r. Zdzisław Jabczyński podjął szeroką działalność oświatową i publicystyczną na rzecz masowego szkolenia rolniczego. Był współautorem i autorem następujących książek: Zabezpieczamy bazą paszową dla swojego gospodarstwa, Społeczny czyn melioracyjny i prace wiosenne na łąkach i pastwiskach, Gospodarujemy oszczędniej w żywieniu bydła. W 1954 r. jako pracownik Państwowego Wydawnictwa Rolniczo-Leśnego Zdzisław J abczyński rozwijał działalność oświatową na łamach "Małego Poradnika Rolnika" dla woj ewództw poznańskiego, bydgoskiego, koszalińskiego, szczecińskiego i gdańskiego. Z jego inicjatywy wznowiony został w 1956 r. dwutygodnik "Poradnik Gospodarski", sięgający tradycjami wydawniczymi 1889 r., który ponownie stał się organem Kółek Rolniczych dla Wielkopolski, Pomorza i Ziemi Lubuskiej.' Z chwilą powołania urzędów agronoma gromadzkiego w Polsce (1961), przy redakcji "Poradnika Gospodarskiego" przy współudziale Wyższej Szkoły Rolniczej w Poznaniu i placówek naukowo-badawczych oraz średnich szkół rolniczych powstał "Ośrodek informacji fachowej agronoma", mający udzielać tej służbie systematycznej pomocy instruktażowej i metodycznej. W maju 1962 r. ukazał się drukiem pierwszy zeszyt "Agronoma", początkowo jako kwartalnik, a od 1968 r. miesięcznik dla służby rolnej województw poznańskiego, bydgoskiego i zielonogórskiego. W 1963 r. Zdzisław Jabczyński przy współudziale doc. Stefana Hosera przystąpił do wydawania początkowo w formie dodatku do "Poradnika Gospodarskiego" - "Biblioteczki Producenta Trzody Chlewnej". W 1964 r. na zalecenie Ministerstwa Rolnictwa i Zrzeszenia Producentów Trzody Chlewnej, tomiki "Biblioteczki" rozpowszechniano w całym kraju już jako miesięcznik pL "Trzoda Chlewna". W ten sposób powstało specjalistyczne czasopismo fachowe, poświęcone sprawcm chowu i tuczu trzody chlewnej. Zdzisław Jabczyński jest redaktorem i autorem licznych publikacji i artykułów.

Pod jego redakcją ukazał się w latach 1967 -1969 zestaw liczący trzydzieści tematów konspektów dla potrzeb lektorów szkolenia rolniczego oraz instrukcji demonstracyjnych dla rolniczych rejonowych zakładów doświadczalnych. Obok pracy zawodowej Zdzisław J abczyński poświęca wiele czasu pracy społecznej w Stowarzyszeniu Absolwentów b. Wydziału Rolniczo-Leśnego Uniwersytetu Poznańskiego i Wyższej Szkoły Rolniczej, którego jest wiceprezesem. Od 1953 r. jest członkiem Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego, członkiem Wojewódzkiej Komisji Oświatowej przy Wojewódzkim Komitecie Stronnictwa oraz członkiem Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Rolnictwa.

Za działalność społeczną i oświatową został w 1946 r. odznaczony przez Krajową Radę Narodową Brązowym Krzyżem Zasługi. W 1965 r. Rada Państwa odznaczyła go Złotym Krzyżem Zasługi. Wojewódzka Rada Narodowa przyznała mu w 1965 r. Odznakę Honorową "Za zasługi w rozwoju województwa poznańskiego".

DOC. DR MARIAN JERZAK Urodził się 12 maja 1918 r. w Poznaniu w rodzinie Jana J erzaka i jego żony Franciszki z domu Kocik. Szkołę powszechną ukończył w Pleszewie w 1932 r.

N astępnie uczęszczał do gimnazjum i liceum w Śremie, gdzie zdał w 1945 r. egzamin dojrzałości. Pod wrażeniem tragicznego przebiegu pierwszych dni II wojny światowej, Marian Jerzak wstąpił do Batalionu Obrońców Warszawy, w którego szeregach wal.czył z najazdem hitlerowskim. Po kapitulacji Warszawy powrócił do domu. W charakterze kierownika gospodarstwa pracował w powiecie śremskim aż do chwili wyzwolenia w 1945 r. Studia na Wydziale Rolniczo-Leśnym Uniwersytetu Poznańskiego rozpoczął w roku akademickim 1945/1946, a ukończył je w 1950 r. Od początku studiów Marian Jerzak pracował równocześnie zawodowo, kolejno w Wojewódzkim Urzędzie Ziemskim (1945 - 1946), w Zarządzie Wojewódzkim Państwowych Nieruchomości Ziemskich (1946 -1947), w dyrekcij gospodarstw rolnych Zakładów Przemysłu Metalowego "H. Cegielski" (1947 -1950), oraz w Centralnym Inspektoracie Standaryzacji (1950 - 1951).

W 1951 r. Marian J erzak objął stanowisko asystenta przy ówczesnej Katedrze Ekonomiki Socjalistycznych Przedsiębiorstw Rolnych na Wydziale Rolniczym U niwersytetu Poznańskiego. W 1958 r. doktoryzował się na podstawie pracy pt. Metoda rachunkowości rolniczej dostosowana do organizacji i kierownictwa gospodarstwa rolnego a następnie habilitował się na Wydziale Rolniczym Wyższej Szkoły Rolniczej na podstawie pracy pt. Wartość, produkcyjność i cenność gruntów ornych. Stopień docenta uzyskał w grudniu 1962 r.

Od 1963 r. pełnił funkcje kierownika Katedry Ekonomiki Produkcji Zwierzęcej, a od 1967 r. Zakładu Upowszechniania Postępu w Rolnictwie. Powołana w 1963 r. Katedra Ekonomiki Produkcji Zwierzęcej była pierwszą tego typu placówką w kraju. W związku z tym doc. dr Marian Jerzak był zmuszony do opracowania od podstaw koncepcji organizacyjnej i programowej Katedry. Z pracy wywiązał się bardzo dobrze. Po siedmioletniej działalności Katedra może wylegitymować się bogatymi wynikami prac badawczych. Do najistotniejszych należy zaliczyć prace nad teorią powierzchni paszowej oraz prace nad rachunkiem ekonomicznym produkcji zwierzęcej. Istotna z punktu widzenia potrzeb województwa poznańskiego jest działalność doc. Jerzaka na stanowisku kierownika Zakładu Upowszechnienia Postępu w Rolnictwie. W ciągu ośmioletniej działalności doc. J erzak stał się autorem koncepcji pracy Zakładu jako jednostki naukowo-badawczej i dydaktycznej. Wysiłki i prace Zakładu, zmierzające do bieżącego dostarczania rolnictwu informacji o nowoczesnej technice i technologii rolniczej, do wypracowania właściwych metod upowszechnienia postępu rolniczego, do podnoszenia na wyższy poziom zawodowy kadr rolniczych oraz stwarzania systemu upowszechniania postępu rolniczego w warunkach przeważającej gospodarki indywidualnej - zostały uwieńczone powodzeniem.

Laureaci nagród

Istotnym osiągnięciem Zakładu jest zaInICJowanie badań nad efektywnością przenikania postępu rolniczego do gospodarstw indywidualnych. Dotychczasowe wyniki tych badań pozwoliły Zakładowi sprecyzować poglądy na strukturę organizacyjno-ekonomiczną gospodarstw demonstracyjnych i wdrożeniowych, na poziom zawodowy i autorytet rolniczy i społeczny gospodarzy. Zakład Upowszechniania Postępu w Rolnictwie prowadzi trzydzieści gospodarstw wdrożeniowych na terenie powiatu szamotuiskiego. Podjęcie przez Zakład samodzielnych prac naukowo-badawczych pozwoliło na uruchomienie Studium Podyplomowego w zakresie doradztwa rolniczego. Szeroko nawiązana współpraca z redakcją "Poradnika Gospodarskiego" , z Polskim Radio oraz Telewizją w Poznaniu i wreszcie z poszczególnymi rolniczymi rejonowymi zakładami doświadczalnymi stały się zalążkiem systemu upowszechnienia postępu w rolnictwie. W 1962 r. przy redakcji "Poradnika Gospodarskiego" powołano "Ośrodek Informacji Fachowej Agronoma". Przewodnictwo przejął Marian J erzak. Prace wykonane w ramach tej pożytecznej komórki upowszechnieniowej doprowadziły do sprecyzowania poglądów na temat systemu współpracy z gromadzką służbą rolną. N a odrębne podkreślenie zasługuje szeroka praca popularyzatorska doc. dra Jerzaka, dotycząca metodologii upowszechnienia postępu rolniczego. W samym tylko 1969 r. wygłosił on na ten temat dwadzieścia różnego rodzaju pogadanek radiowych, wygłaszał prelekcje i pogadanki dla gromadzkiej służby rolnej w terenie. Docent dr Marian Jerzak jest autorem ponad pięćdziesięciu publikacji naukowych, w tej liczbie dwudziestu oryginalnych prac naukowo-badawczych. Jest również aktywnym działaczem społecznym. Wybrany radnym Wojewódzkiej Rady N arodowej w Poznaniu w kadencji 1965 - 1969 oraz 1969 - 1973, jest zastępcą przewodniczącego Komisji Rolnictwa, Leśnictwa i Gospodarki Wodnej. W latach 1960-1962 był przewodniczącym Oddziału Wojewódzkiego Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Rolnictwa a obecnie jest członkiem Zarządu. Jest członkiem Komitetu Ekonomiki Rolnictwa Polskiej Akademii Nauk i zastępcą przewodniczącego Sekcji Ekonomiki Produkcji Rolniczej, członkiem Rady Naukowej przy Ministerstwie Rolnictwa Sekcji do spraw Upowszechnienia Postępu w Rolnictwie, członkiem Rady Naukowej Centrali Rolniczych Spółdzielni w Warszawie oraz szeregu innych.

W uznaniu zasług w pracy naukowo-badawczej i dydaktycznej Rada Państwa odznaczyła go Złotym Krzyżem Zasługi (1965). W 1955 r. odznaczony został Medalem X-lecia PRL.

Alfred Laboga

ZESPOŁOWA NAGRODA BUDOWNICTWA I ARCHITEKTURY za caloksztalt prac projektowych w dziedzinie planowania przestrzennego oraz za osiągnięcia w prawidIowym zagospodarowaniu powiatu chodzieskiego, przyznana grupie pracowników Wydzialu Budownictwa, Urbanistyki 2 Architektury PrezYdium Powiatowej Rady Narodowej w Chodzieiy w składzie: mgr inż. arch. Teresa Dymek, mgr inż. arch. Roman Dymek, inż. Karol Priebe i inż. Edmund Szalonek

W ciągu dziesięciu lat pracy w Chodzieży, zespół opracował szereg planów ogólnych i szczegółowych zagospodarowania przestrzennego dla dwudziestu dwóch wsi, projekty terenów budowlanych oraz plan zespołów wiejskich jednostek osadni - czych pow. chodzieskiego. Opracowania te przyczyniły się do koordynacji poczynań nad zagospodarowaniem przestrzennym i do ustalenia jego prawidłowych kierunków. Teresa i Roman Dymkowie współuczestniczyli przy projektowaniu i wznoszeniu Pomnika Zwycięstwa i jego otoczenia w Chodzieży, odsłoniętego w lipcu 1969 r. oraz w budowie i przebudowie (głównie czynami społecznymi mieszkańców) węzłów komunikacyjnych (ul. Zawadzkiego, 22 Lipca i Paderewskiego) w latach 1966 - 1969. Brali udział w budowie nowego dworca Państwowej Komunikacji Samochodowej w Chodzieży, przystanków autobusowych w powiecie; uczestniczyli w nadzorowaniu i poradnictwie przy wykonywaniu elewacji budynków oraz kompleksowego zazieleniania, w urządzaniu parków i zieleńców itp. Karol Priebe i Edmund Szalonek angażowali się w pracy przy budowie domów dla nauczycieli w Lipinach i Budzyniu oraz Domu Kultury Dzieci i Młodzieży w Chodzieży. Obiekty te były również realizowane czynami społecznymi mieszkańców w latach 1965 - 1969. W związku z obchodami dwudziestopięciolecia Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej cała grupa opracowała dokumentację projektową amfiteatru w Chodzieży na dwa tysiące miejsc, prowadząc w czynie społecznym nadzór techniczny nad jego budową, realizowaną głównie przez załogę Chodzieskich Zakładów Porcelany i Porcelitu. Przebudowie i uporządkowaniu uległ również park przy Domu Kultury w Chodzieży, w którym został usytuowany amfiteatr. Zdaniem wielu działaczy społecznych, kultury, artystów estradowych i fachowców z zakresu urbanistyki i architektury, amfiteatr został rozwiązany nowocześnie pod względem technicznym i estetycznym. Jego projekt został szybko rozpowszechniony w kraju, a nawet w Niemieckiej Republice Demokratycznej.

MGR INŻ. ROMAN DYMEK

Urodził się 12 maja 1935 roku w Chodzieży. Ojciec jego, Franciszek Dymek, był aktywnym działaczem duchu robotniczego i pracował jako ślusarz w fabryce porcelany. W 1940 r. zmarła matka, z Gronowskich Maria Dymkowa, i przez dwa lata jego wychowaniem zajęła się babcia, zamieszkała w Milczu pow. Chodzież. W latach okupacji (1939 - 1945), tak jak inne dzieci polskie pozbawiony możliwości nauki przez okupanta, zajmował się zbieraniem ziół leczniczych. Po wyzwoleniu w 1945 r. rozpoczął naukę w Szkole Podstawowej w Chodzieży, którą ukończył w 1950 r. z wyróżnieniem. Następnie uczęszczał do miejscowego Liceum Ogólnokształcącego; w czasie czteroletniej nauki należał do Związku Młodzieży Polskiej, w którym pełnił funkcje przewodniczącego koła klasowego, a następnie koła szkolnego. Po otrzymaniu świadectwa dojrzałości oraz dyplomu przo

Laureaci nagród

Uzyskał Odznakę Honorową (1970).

downika nauki i pracy społecznej (1954), upoważniającego go do wstępu na wyższą uczelnię bez egzaminu, zgodnie ze swoimi zainteresowaniami wstąpił na Wydział Architektury Politechniki Gdańskiej. Studia ukończył w 1960 r., uzyskując dyplom magistra inżyniera architekta. Pracę zawodową rozpoczął w lipcu 1960 r.

w Wojewódzkiej Pracowni Urbanistycznej w Poznaniu. Z dniem l stycznia 1961 r. przeniósł się do Chodzieży i tam w nowo utworzonym Powiatowym Zespole Urbanistycznym objął stanowisko kierownika. W tym czasie wstąpił w związek małżeński z Teresą Pellą, również z zawodu architektem. W latach 1964 - 1966 dla pogłębienia praktyki zawodowej pracował jako inspektor nadzoru przy budowie nowej fabryki porcelany w Chodzieży. "Za zasługi w rozwoju województwa poznańskiego"

MGR INŻ. TERESA DYMEK

Urodziła się 21 kwietnia 1936 r. w Jasieńcu pow. Grójec, w rodzinie inteligenckiej Waleriana Pełli i jego żony Ireny z domu Makuch. W 1939 r. rodzice w poszukiwaniu pracy przenieśli się do Tarnopola. Tam zastał ich wybuch II wojny światowej (1939 - 1945). Po wyzwoleniu Tarnopola przez armię radziecką (1944) ojciec wstąpił do I Armii Wojska Polskiego i przeszedł w jej oddziałach szlak bojowy cd Sumów poprzez Berlin do Łaby. Matka z dziećmi przeniosła się w ramach akcji repatriacyjnej do rodzinnego Sosnowca. Po demobilizacji ojciec początkowo pracował w Sosnowcu, a po trzech latach przeniesiony został służbowo do Gdańska. Tam Teresa Dymek kontynuowała naukę w II Ogólnokształcącej Szkole Towarzystwa Przyjaciół Dzieci. Należała do Związku Harcerstwa Polskiego, a potem do Związku Młodzieży Polskiej. Po uzyskaniu świadectwa maturalnego, jako przodownik nauki i pracy społecznej, przyjęta została bez egzaminu na studia na Wydziale Architektury Politechniki Gdańskiej. W czasie studiów należała do organizacji studenckich. W 1960 r. po obronie pracy magisterskiej uzyskała stopień magistra inżyniera architekta. <* ff "rF/' "<hT JU Ż W czasie ostatniego roku studiów pracowała w Biurze Projektów Budownictwa Komunalnego w Gdańsku. Po dyplomie przez trzy miesiące pracowała w Lipnie w woj. bydgoskim jako kierownik pracowni urbanistycznej. N a skutek złych warunków mieszkaniowych przeniosła się do Chodzieży do tworzącej się tam pracowni urbanistycznej. Od 1961 r. jest pracownikiem Powiatowego Zespołu Urbanistycznego przy Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Chodzieży, na stanowisku starszego projektanta. W 1961 r. wstąpiła w związek małżeński z Romanem Dymkiem, również architektem. Teresa Dymek jest członkiem Towarzystwa Urbanistów Polskich.

INŻ. .KAROL PRIEBE

Urodził się 31 grudnia 1934 r. w Obrzycku pow.

Szamotuły, w rodzinie artysty-malarza Henryka Priebego i jego żony Wacławy z domu Taranczewskiej. Nauki podstawowe pobierał w szkole podstawowej w Obrzycku. Tam też mieszkał w latach okupacji (1939 - 1945). W 1948 r. został uczniem Państwowego Liceum im. Piotra Skargi w Szamotułach. Egzamin dojrzałości zdał w 1952 r. w Liceum Oglónokształcącym w Obornikach. Studia wyższe rozpoczął w 1952 r. na Wydziale , Budownictwa Lądowego Politechniki Szczecińskiej.

Ukończył je w 1956 r. tytułem inżyniera budownictwa lądowego. W czasie studiów był wyróżniany za pracę społeczną w Zrzeszeniu Studentów Polskich.

Na podstawie obowiązującego w tym okresie nakazu pracy, Karol Priebe skierowany został do pracy w Przedsiębiorstwie Budownictwa Terenowego w Szamotułach, gdzie powierzono mu kierownictwo budowy, a w rok później kierownictwo grupy robót. Od lutego 1958 r. kontynuował praktykę w Dyrekcji Budowy Osiedli Robotniczych na województwo poznańskie, w której jako starszy inspektor nadzoru nadzorował obiekty budowlane. W latach 1962 -1964 odbywał służbę wojskową w stopniu oficera wojsk inżynieryjno-budowlanych; pełnił wówczas funkcje kierownika budowy oraz dowódcy pododdziału. Po odkomenderowaniu do rezerwy w styczniu 1964 r. rozpoczął pracę w Wydziale Budownictwa, Urbanistyki i' Architektury Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Chodzieży.

Inż. Karol Priebe jest członkiem Polskiego Związku Inżynierów i Techników Budownictwa.

INZ. ARCH. EDMUND SZALONEK

Urodził się dnia 24 kwietnia 1923 r. w Bydgoszczy, w rodzinie robotnika Józefa Szalonka i jego żony Julii z Kochańskich. Szkołę podstawową oraz gimnazjum ogólnokształcące ukończył w Bydgoszczy, uzyskując w 1939 r. tzw. małą maturę. Dalszą naukę przerwał mu wybuch wojny. W latach okupacji (1939 - 1945) hitlerowska administracja okupacyjna skierowała go na kurs dla techników budowlanych, po ukończeniu którego pracował jako kreślarz w niemieckim przedsiębiorstwie budowlanym Schmidta w Bydgoszczy. Po pewnym czasie Edmund Szalonek został skierowany przymusowo do służby saperskiej przy budowie mostów pod nadzorem armii w głębi Niemiec. Tam zachorował na nerki i przebywał w szpitalach do zakończenia wojny. W 1946 r. powrócił do kraju i rozpoczął pracę jako ispektor techniczny w Okręgowym Zjednoczeniu Wytwórni Materiałów Budowlanych w Bydgoszczy. Z powodu trudności mieszkaniowych przeniósł się do Wałbrzycha, gdzie pracował jako technik budowlany i inspektor nadzoru w Dolnośląskim Zjednoczeniu Przemysłu Węglowego. W 1948 r. złożył egzamin eksternistyczny w zakresie liceum budowlanego i uzyskał właściwy dyplom technika budowlanego. W związku z rozpoczęciem

Laureaci nagródstudiów na Wydziale Architektury Wieczorowej Szkoły Inżynierskiej przeniósł się do Wrocławia.

Tam pracował początkowo w przedsiębiorstwie budowlanym, a następnie jako samodzielny projektant w Przedsiębiorstwie Projektowania Budownictwa Miejskiego "Miastoprojekt" . W tym czasie uzyskał uprawnienia budowlane, a w 1953 r. ukońcaył Wieczorową Szkołę Inżynierską, otrzymując dyplom inżyniera-architekta. W 1955 r. Szalonek przeniósł się do Wojewódzkiego Zarządu Budownictwa Terenowego we Wrocławiu, gdzie pracował początkowo jako kierownik działu kontroli i analizy przedsiębiorstw budowlanych, następnie objął stanowisko dyrektora naczelnego Terenowego Przedsiębiorstwa Robót Elewacyjnych. Wobec pogarszającego się stanu zdrowia poddał się w 1959 r. operacji, a po powrocie do zdrowia rozpoczął pracę w Dyrekcji Budowy Osiedli Robotniczych we Wrocławiu jako kierownik zespołu inspektorów nadzoru. Z kolei podjął pracę jako zastępca kierownika Wydziału Budownictwa i Architektury Rady Narodowej m. Wrocławia. W 1965 r. przprowadził się do Chodzieży i objął stanowisko architekta powiatowego w Prezydium Powiatowej Rady Narodowej.

Tadeusz Orlik

NAGRODA MŁODYCH

NAGRODA NAUKOWA za osiągnięcia naukowe w dziedzinie prawa wynalazczego ze szczególnym uwzględnieniem monografii pt. "Charakter praw wynalazcy"

DOC. DR HAB. STANISŁAW SOŁTYSIŃSKI

Urodził się żony Janiny

2 maja 1939 r. w Poznaniu, w rodzinie Mariana Sołtysińskiego 1 Jego z domu Złotnickiej. W końcu 1939 r., po wkroczeniu okupanta do Poznania, wysiedlony został wraz z matką do Bogusławie k. Piotrkowa Trybunalskiego, gdzie przebywał do chwili wyzwolenia. Ojciec brał udział w kampanii wrześniowej i po kapitulacji grupy operacyjnej "Polesie" gen. Franciszka Kleeberga od 6 października 1939 r. do maja 1945 r. przebywał w obozach jenieckich. Po wyzwoleniu w 1945 r. Stanisław Sołtysiński uczył się w Szkole Podstawowej w Iwnie pow. Środa, a następnie przeniósł się do Szkoły Ćwiczeń Nr 13 Towarzystwa Przyjaciół Dzieci w Poznaniu. W latach 1952 -1956 był uczniem Liceum Ogólnokształcącego Nr 4, w którym w 1956 r. zdał egzamin dojrzałości. W tym też roku został przyjęty na Wydział Prawa Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Studia ukończył w maju 1961 r., skłaśk

dając pomyślnie egzamin magisterski. Przez trzy ostatnie lata studiów był stypendystą naukowym, początkowo w Katedrze Teorii Państwa i Prawa, a następnie w Katedrze Prawa Cywilnego. Zarówno w okresie studiów, jak i asystentury -- Stanisław Sołtysinski pracował aktywnie w Zrzeszeniu Studentów Polskich, pełniąc funkcje zastępcy przewodniczącego Rady Uczelnianej (1958 -1960), sekretarza i zastępcy przewodniczącego Rady Okręgowej (1961 - 1962) oraz członka Naczelnego Sądu Koleżeńskiego (1962- 1965). Z ramienia Zrzeszenia Studentów Polskich wyjeżdżał kilkakrotnie zagranicę, brał udział w konferencjach i zjazdach organizacji młodzieżowych. W 1961 r. był członkiem delegacji polskiej na Festiwalu Młodzieży i Studentów w Helsinkach, gdzie wygłosił referat na temat polskiego systemu szkolnictwa wyższego. W latach 1966 - 1969 pełnił obowiązki wiceprzewodniczącego Komisji Socjalnej przy U niwersytecie im. Adama Mickiewicza. W chwili obecnej pełni funkcje wiceprzewodni - czącego Rady Zakładowej. Jest także opiekunem sekcji cywilistycznej Koła N aukowego Prawników. Stanisław Sołtysinski rozpoczął pracę na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza we wrześniu 1961 r. na stanowisku asystenta w Katedrze Prawa Cywilnego. W .1963 r. mianowany został starszym asystentem, a w 1965 r. adiunktem, na tym stanowisku pracuje do chwili obecnej. W 1965 r. na podstawie rozprawy pL Charakter i przedmiot praw wynalazcy Stanisław Sołtysinski uzyskał tytuł doktora nauk prawnych. Rozprawa ta w 1966 r. uzyskała drugą nagrodę w dorocznym konkursie kwartalnika "Państwo i Prawo" na najlepsze prace doktorskie i habilitacyjne. Zainteresowania naukowe dra Sołtysińskiego koncentrują się głównie wokół ważnej dla gospodarki narodowej dziedziny, jaką jest prawo wynalazcze. Najpoważniejszym osiągnięciem naukowym dra Sołtysińskiego jest monografia Charakter praw wynalazcy, oparta na jego rozprawie doktorskiej, pierwszej w kraju pracy doktorskiej z zakresu prawa wynalazczego po roku 1945. Autor dokonał w niej analizy pozycji prawnej twórcy wynalazku w systemie socjalistycznego prawa wynalazczego oraz wysunął szereg postulatów pod adresem ustawodawcy i praktyki. Postawił m. in. tezę o potrzebie wprowadzenia zasady odpłatnego przekazywania osiągnięć technicznych między jednostkami gospodarki uspołecznionej. Jego poglądy spotkały się z zainteresowaniem i poparciem przedstawicieli przemysłu i Ministerstwa Handlu Zagranicznego. W 1966 r. dr Sołtysinski przystąpił do pracy nad zagadnieniami licencji patentowych i tzw. umów know-how w obrocie wewnętrznym i zagranicznym. W wyniku egzaminu konkursowego dr Sołtysinski uzyskał stypendium na prowadzenie badań w tym zakresie w Wielkiej Brytanii (stypendium British Council). Po studiach w Londynie, Oxfordzie i Cambridge (1966 -1967) powrócił do kraju, gdzie kontynuował badania nad problematyką umów licencyjnych w Ministerstwie Handlu Zagranicznego oraz w kilku przedsiębiorstwach krajowych, stosujących zakupione za granicą doświadczenia technologiczne. Plonem czteroletnich badań jest obroniona w 1970 r. rozprawa habilitacyjna pL Licencja na korzystanie Z cudzych rozwiązań technicznych. Praca składa się z dwóch części: prawno-porównawczej, obejmującej analizę systemów obcych oraz części poświęconej prawu polskiemu. Rozprawa ma nie tylko znaczenie teoretyczne, ale i praktyczne, zwłaszcza dla obsługi prawnej handlu zagranicznego. Praca wzbudziła duże zainteresowanie kół prawniczych w kraju i zagranicą. Dr Sołtysinski został zaproszony na Kongres Prawa Wynalazczego do Budapesztu oraz otrzymał propozycje współpracy z ośrodkami radzieckimi w Tallinie i Charkowie. Współpracuje także ze szwedzkim instytutem prawniczym w badaniach nad aspektami prawnymi współpracy gospodarczej mię

Laureaci nagród

dzy państwami skandynawskimi a państwami członkowskimi Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej. Od kilku lat dr Stanisław Sołtysiński współpracuje z Wojewódzką Podkomisją do Spraw Ochrony Własności Przemysłowej Naczelnej Organizacji Technicznej. Za pośrednictwem tej komisji utrzymuje żywy kontakt z rzecznikami patentowymi vyielu poznańskich przedsiębiorstw, a zwłaszcza z działem wynalazczości Zakładów Przemysłu Metalowego "H. Cegielski". Współpracuje również z Wydziałem Wynalazczości Naczelnej Organizacji Technicznej w Warszawie, z Urzędem Patentowym oraz miesięcznikiem "Wynalazczość i Racjonalizacja". Jest członkiem grupy badawczej, zajmującej się problematyką postępu technicznego w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk. Z ramienia Instytutu brał udział w moskiewskim Sympozjum Prawa Wynalazczego (1969). W październiku tego roku uczestniczył w seminarium prawników Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej w Warszawie, na które wspólnie z prof. dr Józefem Górskim przygotował referat na temat rozszerzenia zakresu ochrony patentowej na pomysły mające za przedmiot uzyskanie nowych odmian roślin, programy dla maszyn matematycznych oraz inne projekty, nie objęte dotychczas ochroną patentową.

Alfred Laboga

LAUREACI NAGRÓD MINISTRA BUDOWNICTWA I PRZEMYSŁU MATERIAŁÓW BUDOWLANYCH

Minister Budownictwa i Przemysłu Materiałów Budowlanych przyznał grupie poznańskich inżynierów z Przedsiębiorstwa Projektowania Budownictwa Miejskiego "Miastoprojekt": architektowi mgr inż. arch. Lechowi Sternalowi oraz konstruktorom mgr inż. Stanisławowi Sapale i mgr inż. Olafowi Rumatowskiemu - Nagrodę Zespołową za wybitne osiągnięcia twórcze w projektowaniu w dziedzinie budownictwa, za projekt zespołu budynków uniwersyteckich przy ul. Marchlewskiego, przeznaczonych na siedziby Wydziałów Historyczno- Filozoficznego i Filologicznego o kubaturze 53 261 m 2 . Wręczenie nagrody nastąpiło dnia 24 lipca 1970 r. w Warszawie. Dokumentację obiektów wykonano w latach 1963 - 1966 w fazie projektu wstępnego, technicznego i roboczego. Budowę rozpoczęto w III kwartale 1966 r. Koncepcja konstrukcyjna odpowiada dwom podstawowym wymaganiom: prefabrykacji i elastyczności w -podziale wnętrz. Przyjęto rozwiązania konstrukcyjno-materiałowe żelbetowe, przewidujące ściany zewnętrzne z prefabrykowanych elementów ramkowych; słupy wewnętrzne wylewane; podciągi główne szkieletu nośnego o przekroju prostokątnym; stropy z elementów typowych kanałowych, a w nich co 2,70 m żebro wylewane między rozsuniętymi płytami o grubości stropu, umożliwiające ustawienie ścianki działowej. Dzięki temu przegrody o pełnej wartości izolacji akustycznej mogły być usytuowane co 2,70 m w osiach słupków międzyokiennych, a ścianki lżejsze co 1,35 m niezależnie od żeber w stropie. Konstruktorzy i projektant przewidzieli dach z pustką wentylowaną z zastosowaniem płyt korytkowych, żelbetowe ściany wiatrowe (przepony) wylewane, podobnie jak słupy w deskowaniach przenoszonych z kondygnacji na kondygnację, połączenie elementów bez konstrukcyjnego spawania zbrojenia. Zespół budynków Collegium Philosophicum Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza (Collegium Novum) jako pierwszy obiekt szkolnictwa wyższego w Poznaniu, został zaprojektowany i zbudowany całkowicie z elementów prefabrykowanych.

Po raz pierwszy także w Poznaniu zastosowano prefabrykowane elementy konstrukcyjne z fakturą, a więc stanowiące jednocześnie elewacje. W efekcie miasto otrzymało kompleks gmachów o dużych walorach funkcjonalnych i prawidłowo usytuowany przestrzennie. Istotne znaczenie mają także niskie koszty robót budowlano-montażowych. Wręczając nagrodę minister Andrzej Giersz podkreślił, iż projekt poznański jest przykładem ekonomicznej koncepcji uprzemysłowienia budowy obiektu unikalnego. System konstrukcyjny bowiem pozwolił na powtarzalne wykorzystanie elemen - tów prefabrykowanych do budowy innych, analogicznych obiektów w kraju, natomiast sposób etapowania budowy i oddawania do użytku oraz jej koszty, pozwoliły na wyciągnięcie pouczających wniosków. Przykład poznański potwierdza tezę, iż unikalność programu użytkowego nie musi oznaczać unikalnej - a więc nieopłacalnej - metody budowania.

MGR INŻ. OLAF RUMATOWSKI

Urodził się 15 lipca 1931 r. w Poznaniu, w ro- III III H E.

dżinie rzemieślnika Hieronima Rumatowskiego i jego żony Heleny z domu Łoza. W ostatnim roku przed wybuchem wojny światowej ukończył jedną klasę szkoły podstawowej. Okupant dwukrotnie przesiedlał rodzinę Rumatowskich. W 1944 r. przedwczesna śmierć dosięgła ojca. Wraz z matką i młodszym bratem przeżył w 1945 r. oblężenie Poznania. Pierwszy rok po wyzwoleniu był dla niego okresem bardzo intensywnej pracy. W krótkim czasie trzeba było opanować zasadniczy materiał z zakresu szkoły podstawowej. Jesienią 1945 r. rozpoczął naukę w gimnazjum ogólnokształcącym, w którym w 1948 r. uzyskał tzw. małą maturę. Zamiłowania i pewne zdolności do rysunku skłoniły Olafa Rumatowskiego do dalszej nauki w latach 1948-1952 w Państwowym Liceum Budownictwa przy ul. Łąkowej. Tam zdobył maturę oraz zawód technika budowlanego. Pierwsza praca zawodowa przypadła na lata 1950 - 1951, jednakże kontakt z placem budowy został przerwany na dwa lata (1951 - 1953), w których odbywał obowiązkową służbę wojskową. Po powrocie, w listopadzie 1353 r., rozpoczął pracę w Przedsiębiorstwie Projektowania Budownictwa Miejskiego "Miastoprojekt" w Poznaniu. Odtąd cała jego działalność zawodowa wiąże się z tą instytucją, Poznaniem i Wielkopolską. Z pracą zawodową łączył studia. W 1958 r. ukończył studia wieczorowe na Wydziale. Budownictwa Lądowego Politechniki Poznańskiej, zdobywając tytuł inżyniera. W 1963 r. uzyskał uprawnienia budowlane, a w 1969 r. ukończył studium magisterskie na Politechnice Poznańskiej, specjalizując się w konstrukcjach budowlanych. W pracy zawodowej przeszedł inż. Olaf Rumatowski wszystkie szczeble od asystenta aż dostarszego projektanta. Pracował początkowo w zespołach architektonicznych, a później konstrukcyjnych, zgodnie z obraną specjalnością. Projektował konstruk

8 Kronika m. Poznania

Laureaci nagródcje licznych budowli w Poznaniu, jak np. "Supersam" przy ul. Kantaka, szpital przy ul. Lutyckiej (część budynków), wieżowiec "Meramontu" przy ul. Czerwonej Armii i in. Był członkiem zespołu, który w 1969 r. otrzymał nagrodę III stopnia Ministra Budownictwa za zrealizowany projekt pawilonów handlowych przy ul. Grochowskiej. Za całokształt działalności zawodowej i społecznej otrzymał złotą odznakę "Miastoprojektu" w 1968 r. W tym samym roku otrzymał Odznakę Honorową Miasta Poznania.

Od początku pracy zawodowej jest czynny członkiem Polskiego Związku Inżynierów i Techników Budowlanych.

INŻ. STANISŁAW SAPAŁA

Urodził się dnia 6 maja 1922 r. w Dopiewie (pow. Poznań), w rodzinie rolnika Józefa Sapały i żony Franciszki z domu Galas. Siedmioklasową szkołę powszechną ukończył w Dopiewie, a następnie do 1939 r. cztery klasy Gimnazjum Ogólnokształcącego im. Ignacego P aderewskiego w Poznaniu. Dalszą naukę przerwał wybuch wojny światowej (1939 -1945). W latach okupacji wywieziony został przez okupan - ta na roboty przymusowe do Niemiec, gdzie pracował jako robotnik na kolei. W 1941 r. wysłany został z grupą polskich robotników na okupowane przez Niemców tereny Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Tam uległ ciężkiemu odmrożeniu, w związku z czym przewieziony został do szpitala w Hanowerze, a następnie w 1944 r. zwolniony do domu. Do końca okupacji pracował w Poznaniu w warsztatach teatralnych. Po wyzwoleniu w 1945 r. Stanisław Sapała podjął naukę w Państwowym Liceum Budownictwa w Poznaniu na Wydziale Melioracji, który ukończył w 1947 r. z dyplomem technika-melioranta. W tym też roku przeniósł się do Szczecina, gdzie przyjęty został na studia na Wydziale Inżynierii Lądowo-Wodnej Szkoły Inżynierskiej. W 1951 r. uzyskał stopień inżyniera budownictwa lądowego. Pracę zawodową rozpoczął jeszcze podczas studiów w 1949 r. w Biurze Projektów Włókien Sztucznych w Szczecinie na stanowisku projektanta konstrukcji budowlanych. W 1951 r. przeszedł do pracy w Przedsiębiorstwie Projektowania Budownictwa Miejskiego "Miastoprojekt" w Szczecinie na stanowisko starszego projektanta i kierownika zespołu konstrukcyjnego. W trzy lata później (1955) został przeniesiony do "Miastoprojektu" w Poznaniu, gdzie pracuje w zespole konstrukcyjnym na stanowisku starszego projektanta oraz kierownika zespołu i okresowo na stanowisku weryfikatora. W pierwszym okresie swojej pracy w Poznaniu inż. Stanisław Sapała projektował odbudowę zabytków Starego Miasta, a w szczególności Starego Rynku. N astęp nie opracował projekty różnych nowych obiektów użyteczności publicznej oraz budynków mieszkalnych. Do ciekawszych opracowań zaliczyć należy budynek mieszkalno-usługowy przy pi. Waryńskiego, Zasadniczą Szkołę Zawodową Zakładów

Przemysłu Metalowego "H. Cegielski", pawilony wystawowe w al. Kiermaszowej na Międzynarodowych Targach Poznańskich, zespół budynków administracyjno-handlowych" Centrum". Za tą ostatnią pracę inż. Stanisław Sapała otrzymał obok mgr. inż. arch. Jerzego Liśniewicza, mgr. inż. Jerzego Czerwińskiego, mgr. inż. Zygmunta Waschko i inż. Sylwestra Brukarczyka Zespołową Nagrodę Miasta Poznania i Województwa Poznańskiego za rok 1968. W 1966 r. przeszedł do pracy w Wojewódzkim Biurze Budownictwa Wiejskiego w Poznaniu na stanowisko głównego koordynatora unifikacji budownictwa rolniczego. Za wybitne osiągnięcia projektowe inż. Stanisław Sapała otrzymał trzykrotnie nagrodę Komitetu Budownictwa, Urbanistyki i Architektury: za pawilony wystawowe na Międzynarodowych Targach Poznańskich (1952), za gmach Szkoły Zawodowej przy ul. Grunwaldzkiej (1964) oraz za hotel "Merkury" (1965). Inż. Stanisław Sapała jest aktywnym członkiem Polskiego Związku Inżynierów i Techników Budownictwa. W uznaniu zasług dla miasta odznaczony został Honorową Odznaką Miasta Poznania.

MGR INŻ. ARCH. LECH STERNAL

Urodził się 17 marca 1919 r. w Grodzisku Wlkp., w rodzinie rzemieślnika Antoniego Sternala i jego żony Ludwiki z domu Białej. Do szkoły powszechnej uczęszczał w latach 1925 - 1933 w Lesznie. Po odbyciu półrocznej praktyki murarskiej i złożeniu egzaminu wstępnego, przyjęty został do Państwowej Szkoły Budownictwa w Lesznie, którą ukończył w 1938 r. Do czasu powołania do obowiązkowej" służby wojskowej pracował w RejoA nowym Urzędzie Pocztowym w Le-sznie jako kreślarz, następnie z ramienia Zarządu Miejskiego nadzorował budowę przedszkola. Służbę wojskową rozpoczął we wrześniu 1938 r.

w 57. Pułku Piechoty w Poznaniu. W lipcu 1939 r. otrzymał promocję na podchorążego rezerwy w stopniu plutonowego wraz ze skierowaniem do 55. Pułku Piechoty w Lesznie. W szeregach tego pułku we wrześniu 1939 r. brał udział w walkach z Niemcami pod Kutnem, nad Bzurą i w Puszczy Kampinoskiej. Ranny od bomby lotniczej pod Sochaczewem, dostał się do niewoli niemieckiej i przebywał w obozie jeńców w Prusach Wschodnich, skąd w marcu 1941 r. przekazano go do obozu pod Magdeburgiem. W sierpniu 1941 r. zwolniono go do domu jako niezdolnego do pracy. Urząd zatrudnienia w Lesznie skierował go natychmiast do pracy w Rejonowym Urzędzie Budowlanym w Lesznie jako pracownika technicznego. W maju 1944 r. skierowano go do pracy w Poznaniu, przy odbudowie zniszczonych w czasie nalotów alianckich obiektów uniwersyteckich. Po wyzwoleniu w 1945 r. Lech Sternal zgłosił się do "Grupy Operacyjnej" na Dolny Śląsk i wyjechał z nią najpierw do Trzebnicy k. Wrocławia, a następnie do Legnicy. We wrześniu 1945 r. rozpoczął studia w Szkole Inżynierskiej w Poznaniu, najpierw na kursie wstępnym, a od lutego 1946 r. na Oddziale Architektury Wydziału Budownictwa. Egzamin dyplomowy zdał w grudniu 1949 r. W tym też czasie praco

8ft

Laureaci nagród

wał początkowo w prywatnej pracowni projektowej, a od listopada 1948 r. w Centralnym Biurze Projektów Architektonicznych i Budowlanych w Poznaniu, które po reorganizacji zmieniło nazwę na Przedsiębiorstwo Projektowania Budownictwa Miejskiego "Miastoprojekt" , w którym pracuje po dzień dzisiejszy.

W latach akademickich 1949/1950 i 1950/1951 zatrudniony był jako asystent kontraktowy w katedrze Budownictwa. Mieszkaniowego Szkoły Inżynierskiej. W maju 1958 r. Lech Sternal złożył egzamin państwowy uprawniający go do projektowania i kierowania robotami budowlanymi. Studia zaoczne drugiego stopnia na Wydziale Architektury Politechniki Wrocławskiej rozpoczął w 1962 r. Ukończył je w 1964 r., składając egzamin dyplomowy i uzyskując tytuł magistra inżyniera architekta. W "Miastoprojekcie" poświęcił się projektowaniu obiektów użyteczności publicznej, głównie z dziedziny szkolnictwa i sportu. Do ważniejszych projektowanych przez mego obiektów należą: Szkoła Inżynierska a następnie Politechnika Poznańska, Wyższa Szkoła Rolnicza i Akademia Medyczna w Poznaniu, Zasadnicza Szkoła Zawodowa w Lesznie, Zakład Szkolenia Inwalidów w Poznaniu, pawilony w parku kiermaszowym Międzynarodowych Targów Poznańskich, stadion żużlowy Klubu Sportowego "Unia" w Lesznie, hale sportowe Klubu Sportowego "Lech" (praca konkursowa) i Klubu Sportowego "Warta" w Poznaniu. Za wiele wykonywanych prac Lech Sternal otrzymał wyroznlenia, m. in.: I nagrodę w Konkursie zamkniętym na halę sportową Klubu Sportowego "Lech", wyróżnienie pierwszego stopnia w konkursie ogólnopolskim na budowę gmachów uniwersyteckich w Poznaniu, nagrodę II stopnia Komitetu do Spraw Urbanistyki i Architektury za projekt i nadzór nad realizacją stadionu żużlowego w Lesznie (1959), nagrodę II stopnia Komitetu Budownictwa Urbanistyki i Architektury za projekt pawilonu kiermaszowego na terenach Międzynarodowych Targów Poznańskich (1962). Poza pracą zawodową Lech Sternal pracował społecznie, pełniąc funkcje przewodniczącego Koła Stowarzyszenia Architektów Rzeczypospolitej Polskiej, członka Zarządu Oddziału Stowarzyszenia (1956 - 1958), przewodniczącego Rady Zakładowej, członka Komisji Urbanistyczno - Architektonicznej Wydziału Budownictwa U rbanistyki i Architektury Prezydium Rady Narodowej m. Poznania od 1964 r., członka Komisji Urządzeń Sportowych Wojewódzkiego Komitetu Kultury Fizycznej i Turystyki od 1970 r. Za zasługi w pracy zawodowej Lech Sternal udekorowany został Srebrnym (1956) i Złotym Krzyżem Zasługi (1968). Posiada Odznakę Honorową Miasta Poznania (1964), Odznakę Przodownika Pracy (1952), Złotą Odznakę za zasługi w rozwoju "Miastoprojektu" Poznań (1968).

Zebrał: Jan Bugowski

FRANCISZEK KASPROWICZ

Poznańska prasa pOSWlęca wiele mIeJsca popularyzowaniu sylwetek ludzi wyróżniających się w pracy zawodowej, zasłużonych dla gospodarki regionu. Rzadko jednak zdarza się, by jedna i ta sama osoba stawała się tematem wielu artykułów i notatek, powracała na łamy gazet prawie w regularnych odstępach czasu. Do nielicznych wyjątków należy tokarz z Fabryki Silników Okrętowych Zakładów Przemysłu Metalowego "H. Cegielski" - Franciszek Kasprowicz.

Wisząca nad stołem lampa rzuca snop światła na porozkładane przez jego żonę Kazimierę liczne wycinki prasowe. - Dbam o to archiwum i wszystko skrzętnie chowam. Niech potem wnuki sobie poczytają, jakiego miały dziadka. Czteroletnia Kasia jeszcze nie umie czytać. Wystarcza jej fakt, że dziadek jest, że zabiera ją do ogródka i opowiada bajki. Wspina się na kolana dziadka i rozkłada szeroko rączki pokazując, jak bardzo go kocha. Nie zna więc wypowiedzi sekretarza Komitetu Zakładowego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej Bogdana Sajny, zamieszczonej w "Expressie Poznańskim" w dniu l maja 1970 r.: "Franciszek Kasprowicz należy do najstarszej kadry Fabryki W-2. Pracuje od wielu lat i był jednym z tych, którzy uczestniczyli w trudnym procesie przestawiania produkcji z parowozów na silniki wysokoprężne. Jest doskonałym fachowcem i - jak określają koledzy - należy do ludzi, których maszyna słucha".

Wypowiedź znalazła się w prasie z okazji dekoracji wysokimi odznaczeniami państwowymi w przeddzień robotniczego święta. Wśród wyróżnionych znalazł się Franciszek Kasprowicz. W Belwederze otrzymał z rąk przewodniczącego Rady Państwa Mariana Spychalskiego Order Sztandaru Pracy II ki.

W ładnie urządzonym mieszkaniu przy ul. Chociszewskiego 50, w szufladce etażerki spoczywa nie tylko duża teczka pełna wycinków prasowych. Spoczywa

Odznaczeni

tam także imponująca kolekcja odznaczeń przyznanych gospodarzowi: Srebrna i Złota Odznaki Przodownika Pracy, Srebrna i Złota Odznaki Pracy Socjalistycznej, Srebrny Krzyż Zasługi, Złoty Krzyż Zasługi.

N a odznaczenia Franciszek Kasprowicz zasłużył rzetelną pracą. *

Franciszek Kasprowicz urodził się 4 października 1911 r. w Broniszewicach pow. Pleszew . Ojciec -. także Franciszek absolwent Szkoły Muzycznej Władysława Żeleńskiego w Krakowie, był organistą, a matka, Stanisława z domu Grygiel, zajmowała się domem i sześciorgiem dzieci. Broniszewice nie pozostawiły w pamięci żadnych wspomnień. Franciszek wyjechał stamtąd jako malutkie dziecko. Rodzice przenieśli się do Żydowa pod Rokietnicą, gdzie ojciec zdobył lepszą posadę organisty, ale o niezbyt wysokiej pensji. Matka, dla podreperowania skromnego budżetu rodzinnego, przez pewien okres czasu prowadziła agencję pocztową godząc zajęcia domowe z pracą zawodową. Żydowo - to beztroskie dziecińsko Franka oraz pierwsze zetknięcie ze szkołą. Zetknięcie nie najprzyjemniejsze, bo szkoła była pruska. Obce słowa z trudem wchodziły do głowy. Niedługo jednak, bo już w 1919 r., obszerny dom z czerwonej cegły w Żydowie rodzina Kasprowiczów zamieniła na niewielkie mieszkanie w Poznaniu przy ul. U mińskiego 23. Mieszkanie to zajmują Kasprowiczowie od pięćdziesięciu lat. Aktualnie mieszka tam Stanisław, najstarszy brat Franciszka. Ojciec po przyjeździe do Poznania porzucił zawód organisty, rozpoczął pracę w Dyrekcji Polskich Kolei Państwowych. Zarówno wśród zwierzchników jak i podwładnych cieszył się uznaniem i szacunkiem, został kierownikiem Wydziału Finansowego i zdobył tytuł starszego asesora. Ośmioletni Franek mógł już uczęszczać do polskiej szkoły, która mieściła się przy ul. Prądzyńskiego. W 1925 r. chłopiec skończył siedem klas, uzyskując dobre świadec

two, a już rok później rozpoczął pierwszą swoją pracę jako goniec w Zakładach Spółki Akcyjnej H. Cegielski. Chętny do każdej pracy, Franek zdobył powszechną sympatię. Skierowano go do nauki tokarstwa. Młody Kasprowicz okazał się zdolnym i pilnym uczniem, chociaż - jak obecnie twierdzi - zawód tokarza nie pociągał go, chciał bowiem zostać elektrykiem. Ale w tamtych czasach nie można było po prostu wybierać sobie zawodu, jak to jest dane współczesnej młodzieży. "Gdy człowiek dorwał jakąś robotę, to ją szanował" - opowiada Franciszek Kasprowicz. Dzięki bardzo dobrym wynikom, okres nauki został Franciszkowi skrócony o pół roku. W 1929 r. rozpoczął więc pracę jako tokarz na obróbce mechanicznej w Fabryce Parowozów. Kryzys gospodarczy dawał się we znaki coraz wyraźniej i nie ominął Franciszka Kasprowicza. Cieszący się ogólną sympatią, młody, rokujący wielkie nadzieje rzemieślnik, został zwolniony z pracy na dwa miesiące przed powołaniem do służby Wojskowej. Cios był dotkliwy, ale łatwiej było się z tym pogodzić młodemu wolnemu człowiekowi, mającemu oparcie w rodzinie, niż ojcom licznych rodzin, którzy też otrzymywali wymówienia. Po odsłużeniu obowiązku wojskowego w 55. Pułku Piechoty w Lesznie wrócił w 1934 r. do Poznania. Zakłady "H. Cegielski" w dalszym ciągu jednak nie przyjmowały nowych pracowników, ale jeden z dawnych dyrektorów, Adam Kręglewski, ściągał w tym czasie fachowców do Państwowych Zakładów Inżynierskich w Ursusie. Wyjazd do Warszawy zaproponowano również Franciszkowi Kasprowiczowi. Pojechał chętnie, bo w Poznaniu nie było nadziei na, otrzymanie jakiegoś zajęcia. W zakładach doświadczalnych grupa dwunastu poznaniaków nie znalazła ciepłego przyjęcia. Patrzono na przybyszów · z góry, nie dowierzając ich umiejętnościom. Tempo pracy było wysokie i wymagano w Poznaniu ciął "na oko" podkładki z tolerancją do pół milimetra, w U rsusie musiał mobilizować całe swoje zdolności, by dorównać fachowcom warszawskim. Nie wszyscy zdołali wytrzymać tę nerwową atmosferę pracy, załamywali się i wracali do domu. Z Kasprowiczem pozostało w Warszawie jedynie trzech kolegów. Zarobki były dobre, więc nadszedł czas na założenie rodziny. W 1936 r. odbył się ślub Franciszka Kasprowicza z córką poznańskiego drukarza, Kazimierą Skorwider. Młode małżeństwo osiadło w Warszawie, nie opuszczając stolicy aż do wybuchu Powstania Warszawskiego w 1944 r. W latach okupacji 1939 - 1945 r. Kasprowicz formalnie nie należał do żadnej organizacji, ale współpracował z walczącym podziemiem. Krył przed Niemcami współpracowników, którzy zamiast stać przy maszynie, szli na różne akcje. W jego domu pozostawiano broń i przekazywano meldunki. W 1944 r. Niemcy ewakuowali zakłady z Ursusa do Wrocławia. Wraz z maszynami i urządzeniami wywieziono również fachowców, Kasprowiczowie z dwojgiem dzieci: siedmioletnim Kazikiem i dziesięciomiesięczną Ewą pojechali towarowym pociągiem do Wrocławia, gdzie ulokowano ich w specjalnym obozie. "Pracowałem w zakładach zbrojeniowych wspomina Franciszek Kasprowicz. Żonie z dziećmi udało się wyjechać do Żnina do matki. To był najsmutniejszy okres w naszym życiu. Straciliśmy wtedy naszego synka. Zmarł na szkarlatynę. Przyszła następna ewakuacja do Sch6nnebeck do zakładów Junkersa. Tam oswobodzili nas Amerykanie, ale droga do kraju i rodziny była jeszcze długa. Przerzucano nas z obozu do obozu".

Franciszek Kasprowicz nie mógł doczekać się transportu do Polski i wyruszył z grupą kolegów na własną rękę przez Czechosłowację. Do Poznania przyjechał 3 października 1945 r., a 11

Odznaczeni

Franciszek Kasprowicz przy wytaczarce pionowej "Sehiess". z prawej stoi pracownik narzędziowni Jan Kosicki

listopada rozpoczął pracę w swym macierzystym zakładzie - w Fabryce Lokomotyw, gdzie pracuje dotychczas, z tą różnicą, że nazywa się ona Fabryka Silników Okrętowych. J ak pracuj e ? Najlepszą odpowiedzią na to pytanie są liczne odznaczenia, które otrzymał w ciągu ostatnich dwudziestu pięciu lat. Dowodem uznania było również wysłanie w 1959 r. Franciszka Kasprowicza przez dyrekcję na roczną praktykę do Szwajcarii do zakładów Sulzera. Wyjazd był doskonałą okazją do podwyższenia kwalifikacji, okazją, której Franciszek Kasprowicz nie zmarnował. "W Szwajcarii - opowiada Kasprowicz -. zetknąłem się po raz pierwszy z wytaczarką typu «Sehiess», służącą do wytaczania «na gotowo» tulei. Jak wszystkich praktykantów, postawiono

Odznaczeni

Przed pochodem pierwszo-majowym w 1%4 r. w Poznaniu. Przodownicy pracy z Zakładów Przemysłu Metalowego "H. Cegielski"; od lewej: Marian Wojtkowiak, Franciszek Kasprowicz i Kazimierz Pawlaczyk

Kazimiera i Franciszek Kasprowiczowie (w środku) z dziećmi, od lewej: Hanna, Wojciech i Ewa. Zdjęcie wykonane w 1958 r., przed wyjazdem Kasprowicza na praktykę zawodową do Szwajcarii

mnie na początku jako pomocnika. Miałem ambicję pokazać, co potrafię. Po dziesięciu dniach pracowałem już samodzielnie. Zapoznałem się tam z nową techniką i technologią produkcji". Dziś Franciszek Kasprowicz pracuje na takiej samej maszynie w hali obróbki mechanicznej. Franciszek Kasprowicz jest nie tylko wysokokwalifikowanym tokarzem, ale i racjonalizatorem. Posiada na swym koncie trzydzieści jeden projektów dotyczących w głównej mierze zmian konstrukcyjnych i technologicznych oraz wykorzystania odpadów różnych ma teriałów. Gdy powierzono mu obróbkę najbardziej dokładnych elementów prototypu silnika 3D55, z odpowiedzialnego zadania nie tylko wywiązał się należycie, ale "przy okazji" zaprojektował i wykonał dodatkowe przyrządy, gwarantujące lepszą dokładność obróbki. Wprowadził też zmiany technologiczne, pozwalające na otrzymanie doskonalszej gładzi tulei cylindrowych przy równoczesnym obniżeniu pracochłonności. Obecnie pracuje nad zmianą geometrii noża. Chodzi o nóż z wyjściem sierpowym, który znacznie ułatwia pracę szlifierzowi. Dla laika terminy te niewiele znaczą, podobnie j ak zmiana procesu nabijania prowadzących pierścieni miedzianych na rozwalcowywanie, czy pomoce do wzdłużnego toczenia tulei. W języku fachowców są to jednak bardzo ważne sprawy, które można przeliczyć na wiele złotówek - wartości zaoszczędzonego materiału i czasu pracy. Gdy ma się oczy otwarte, pomysły usprawnień same przychodzą. Bardzo pożyteczne są wycieczki, organizowane przez Klub Techniki i Racjonalizacji. Dzięki nim zwiedził prawie wszystkie większe zakłady metalowe w Polsce, był w Moskwie i Leningradzie. Franciszek Kasprowicz cieszy się

,n; o

z okazywanej mu sympatii i życzliwości ludzkiej. Traktuje je jako naturalne następstwo poważnego podchodzenia do pracy i obowiązków. "By zdobyć uznanie, nie trzeba być geniuszem - wyłuszcza swój stosunek do tych spraw - wystarczy być rzetelnym rzemieślnikiem. Najważniejsze, to · - umieć dobrze zorganizować robotę i mieć zaangażowanie wobec wykonywanych czynności. Gdy lubi się swoją pracę, można zrobić znacznie więcej i dokładniej. Nikt nie rodzi się mistrzem. Bardzo ważna jest praktyka, o czym zapomina współczesna młodzież. Przy pierwszych niepowodzeniach zniechęcają się i powtarzają < a tego nie potrafię»". Cechą, która charakteryzuje Franciszka Kasprowicza jest życzliwość, opiekuńczy stosunek do młodych pracowników. Uderza w najczulsze miejsce, jakim jest ambicja, nieraz pomaga niepostrzeżenie, chce aby każdy chłopak uwierzył w siebie, że jednak to potrafi. N a ogół metoda ta daje bardzo dobre wyniki. Jest wymagający, a równocześnie, -zgodnie ze swą dewizą życiową, stara się każdego zrozumieć. "Poza wnuczką Kasią - dodaje żona Franciszka - mąż ma jeszcze dwie pasje: ogródek i sport. Jest zapalonym kibicem. Pamięta wyniki meczów jeszcze sprzed wojny. Gdy są transmisje sportowe, może siedzieć przed telewizorem cały dzień. Mąż interesuje się również polityką. W domu jest stale pełno gazet" . Kasprowiczowie odchowali już dzieci.

N ajstarsza córka Ewa jest mężatką i pracuje jako laborantka w Szczecinie, syn Wojciech, również żonaty, jest tokarzem w tej samej fabryce, a najmłodsza Hania zdała niedawno maturę w Technikum Budowlanym.

Irena

Tomiakowapoznaniaków

CZTERECH BRACI PIELOW

Jubileusz 50-lecia Uniwersytetu -im.

Adama Mickiewicza w Poznaniu jest okazją do podkreślenia zasług ludzi, którzy swoją ofiarną pracą przyczynili się do jego rozkwitu. N a uznanie zasłużyła nie tylko ogólnie znana działalność grona pracowników naukowo-dydaktycznych, ale również rzetelna praca usługowa kadry administracyjnej i technicznej, której machina uniwersytecka zawdzięcza w dużej mierze sprawne funkcjonowanie. Wspominając ludzi zasłużonych dla U niwersytetu, nie sposób pominąć czterech braci Piełów, którzy przez długie lata świecili przykładem nienagannej pracy dla dobra uczelni. U rodzili się w małej wielkopolskiej wsi Bródki w powiecie nowotomyskim: Szczepan 25 grudnia 1895, Franciszek - 13 stycznia 1905, Walenty - 20 stycznia T907 i Antoni - 28 lipca 1917. Posiadali oni więcej rodzeństwa: Ludwikę, Pelagię Uuż nie żyjąca), Zofię i Jana.

N asi bohaterowie od najwcześniejszych lat zapoznawali się z twardym, pełnym wysiłku życiem. Przykład borykania się z trudnościami widzieli codziennie w domu rodzinnym. Ojciec, Antoni Piela, już od 14 roku życia pracował jako robotnik. Po odbyciu służby wojskowej przeszedł przeszkolenie w majątku Bródki i odtąd przez 50 lat miał pieczę nad wszelkiego typu maszynami, jakie się tam znajdowały. Posiadał też hektar własnej ziemi, z której dochód uzupełniał słabe zarobki w majątku. N ieustanną pomocą służyła mu żona, Marianna;

jej to obraz, jako wiecznie zapracowanej kobiety, zachowali do dziś synowie. Wychowywali się oni w domu, który poprzez ojca zaangażowany był w ówczesne wydarzenia społeczno-polityczne. W Dozorze Szkolnym sprzeciwiał się podwyższaniu różnych opłat, które najbardziej ciążyły najbiedniejszym. W 1921 r. brał udział w strajku robotników rolnych, mającym na celu uzyskanie podwyżki wynagrodzenia. Szczepan, Franciszek i przez pewien czas Walenty zdobywali wiedzę w zgermanizowanej szkole powszechnej w Bródkach. Język polski mieli doskonalić tylko w czasie jednej godziny tygodniowo, ale i to nie było w praktyce realizowane. W dodatku wiejska szkółka nie stała na wysokim poziomie i nie wyposażała swoich uczniów w konieczny zasób wiadomości, co powodował pruski system szkolnictwa, próbujący wykorzenić polskość. Rozumiał to doskonale ojciec, który sam interesował się historią Polski i dużo w tym zakresie czytał. Był także pilnym czytelnikiem "Gazety Grudziądzkiej" Wiktora Kulerskiego. Pragnął wychować dzieci w duchu polskości i sam uzupełniał niedomogi szkoły, ucząc je ojczystego języka i ojczystej historii w domu. Tylko najmłodszy spośród braci, którzy podjęli pracę na Uniwersytecie, Antoni, rozpoczął naukę w tych samych Bródkach już w niepodległej Polsce. Warunki bytowe nie pozwalały dalej kształcić dzieci. Tuż po skończeniu szkoły każde

z nich musiało chwytać się jakiegokolwiek zajęcia, aby ulżyć rodzinie. Szczepan rozpoczynał jako zwykły robotnik. W 1915 r. wcielono go do armii niemieckiej i w jej szeregach przetrwał I wojnę światową. Nie były to dla niego łatwe chwile. Walczył za obcą sprawę najpierw na froncie francuskim, potem przerzuconego do Rumunii i tam został ciężko ranny. Burzliwy rok 1918 zastał go w berlińskim szpitalu. Szczepan wrócił do domu podleczony, ale okres rekonwalescencji nie trwał długo, bowiem w styczniu 1919 r. wziął udział w powstaniu, które zmiotło pruskie panowanie w Wielkopolsce. Walczył na powstańczym froncie w okolicach Zbąszynia, w oddziale Józefa Fligiera z Bródek. Ducha polskości i patriotyzmu nie potrafiła więc zniweczyć niemiecka szkoła ani niemiecka armia. J ednak wojna i powstanie nadszarpnęły mu poważnie zdrowie. W 1920 r. jako inwalida wojenny rozpoczął pracę w Wojskowych Zakładach Umundurowania w Poznaniu.

Franciszek nie poszedł zaraz po skończeniu szkoły "na robotę", a pomagał ojcu gospodarzyć na roli. Silna chęć zdobycia zawodu tkwiła w nim już od dawna, toteż zaczął ją realizować od kwietnia 1922 r. w warsztacie kowalskim Gustawa Mettchena w sąsiedniej wsi Brody. Uwieńczył niełatwy okres nauki - właściwie niewiele różniący się od normalnej pracy - w 1925 r., zdając z ogólnym wynikiem dobrym egzamin czeladniczy z kunsztu kowalskiego przed komisją powołaną przez Izbę Rzemieślniczą w Poznaniu. W tym samym roku zaangażował się do zakładów H. Cegielskiego, gdzie zajmował się nitowaniem dużych kotłów. Pozostał tam, odliczając służbę wojskową, do lipca 1929 r.

Walenty, po krótkim czasie dorywczej pracy w Bródkach, zawędrował w poszukiwaniu stałego zajęcia do Poznania i otrzymał je po niełatwych zabiegach w dniu 7 grudnia 1928 r. na Powszechnej Wystawie Krajowej jako "niżpoznaniaków

Szczepan Pielaszy funkcjonariusz terenowy". Światowy kryzys gospodarczy dotknął jednakże i Walentego, który już w grudniu 1929 r. stracił pracę "z powodu ogólnej redukcji personelu", mimo iż - jak stwierdziła Dyrekcja Powszechnej Wystawy Krajowej "obowiązki swoje spełniał p. Piela sumiennie i gorliwie". Odtąd zaczął się dla niego trudny okres bezrobocia. Musiał żyć z niewielkiej zapomogi, jaką wypłacał bezrobotnym Urząd Zatrudnienia, gdyż na nową pracę nie miał na razie widoków. Najmłodszy, Antoni, podobnie jak starsi bracia, chwytał się początkowo różnych zajęć w rodzinnej wsi. Siadem tamtych wyjechał w 1936 r. do Poznania, gdzie nie znalazł jednak stałego zatrudnienia. Pracował dorywczo, najczęściej na budowach, aż do wybuchu II wojny światowej. Niemcy przydzielili go do pracy w firmie "Dyckerhoff und Widmann" , z której nie mógł wydostać się do końca wojny. Pierwszym, który zetknął się z U niwersytetem, był Szczepan. Od dnia 12 kwietnia 1922 r., a więc jeszcze w początkowym okresie istnienia uczelni, rozpoczął tu pracę w charakterze "funkcjonariusza niższego". Długi czas pełnił

Sylwetki

Franciszek Pielafunkcję odźwiernego w Collegium Maius. N a swoim skromnym stanowisku służył uczelni z dużym oddaniem. Sumienność w wykonywaniu pracy oraz kilkunastoletni staż przyniosły mu w 1936 r. awans na starszego woźnego. Powierzone obowiązki spełniał aż do zajęcia Poznania przez Niemców. Prawie przez cały okres okupacji, począwszy od 1940 roku, Szczepan był zmuszony pracować jako stróż nocny przy Poradni Wojskowej w Poznaniu. Jakimś trafem udało mu się przetrwać wojnę, bowiem jako powstaniec wielkopolski był narażony na duże niebezpieczeństwo ze strony hitlerowców. Zaraz po wyzwoleniu zgłosił się do pracy na Uniwersytecie, w tym trudnym powojennym okresie jego odbudowy i organizacji. Od l grudnia 1945 r. powierzono mu obowiązki portiera w Zamku, który był wówczas gmachem uniwersyteckim. W latach dokonujących się przemian społecznych i ustrojowych w Polsce, Szczepan Piela wykazał się politycznym zaangażowaniem, które zademonstrował wstąpieniem w szeregi Polskiej P artii Socjalistycznej, a od roku 1948 legitymował się członkostwem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Wpoznaniakówkwietniu 1954 r. został przeniesiony z Zamku do Collegium Minus. W dwa lata później nastąpiły zmiany organizacyjne Uniwersytetu, w związku z czym Szczepan przeszedł do Działu Techniczno- Gospodarczego na stanowisko starszego pedla i odtąd asystował przy różnych uroczystościach uniwersyteckich w tradycyjnym pedlowskim stroju. Koniec roku 1962 był dla niego datą pożegnania się z uczelnią, z którą związał się na okres 34 lat rzetelnej pracy i gdzie cieszył się sympatią i uznaniem współpracowników. Uczelniana instancja partyjna oceniała Szczepana Pielę bardzo pozytywnie, co znalazło wyraz w pisemnej opinii: " . . . zaskarbił sobie zaufanie zarówno wśród przełożonych, jak i wśród pracowników i swych kolegów". Bada Zakładowa podkreślała, że: "W swej długoletniej pracy wykazywał obowiązkowość i zdyscyplinowanie', a Oddział Administracyjno- Gospodarczy stwierdził, iż: "Pracę wykonuje bez zarzutu i jest wzorowym pracownikiem". Uznaniem dla Szczepana Pieli za długoletnią nienaganną pracę było przyznanie mu Medalu X -lecia Polski Ludowej, a w chwili odejścia na emeryturę - specjalna nagroda wraz z pismem pożegnalnym Dyrektora Administracyjnego. Zmarł w dniu 24 września 1965 r.

N astępny z Piełów, zaangażowany przez Uniwersytet, Franciszek, rozpoczął pracę od dnia l lipca 1929 r. w laboratorium Wydziału Chemii Farmaceutycznej, mieszczącym się w Zamku. Kwalifikacje zdobyte w warsztacie kowalskim i w zakładach H. Cegielskiego musiał teraz poszerzyć - już w praktyce - o znajomość aparatury, dotąd mu obcej a wymagającej naprawy. Z biegiem czasu polubił swoją pracę, którą przerwał wybuch wojny. Franciszek przeszedł kampanię wrześniową wraz z Armią "Poznań" gen. Kutrzeby. Pod Dęblinem w dniu 6 października 1939 r.

dostał się do niewoli. Odtąd miejscem jego pobytu był obóz jeniecki położony w okolicach Kielc. Wkrótce zachorował,został zwolniony i wrócił do Poznania. Dostał pracę na Uniwersytecie, w warsztacie mechanicznym, skąd przeniesiono go do kotłowni. W owym czasie Uniwersytet Poznański hitlerowcy przemianowali na Reichsuniwersitiit, który miał wykorzenić polskość, a zaszczepić niemczyznę na tych ziemiach. Polaków pracujących w uczelni traktowano jak niewolników. Codzienne szykany ze strony "niemieckiego nadzoru i świadomosc, iż bezpowrotnie ginie dorobek polskiego uniwersytetu, niszczony z premedytacją i z prawdziwą niemiecką dokładnością przez hitlerowców, niezmiernie ciążą Polakom. Próbowali oni zapobiegać wrogiej działalności Niemców. Franciszek Piela ma także swój udział w ratowaniu uniwersyteckiego mienia. Któregoś dnia Niemiec Freimann przyniósł do kotłowni kopię dzieła Jana Matejki, przedstawiającą nadanie aktu erekcyjnego Akademii Lubrańskiego w Poznaniu, z kategorycznym poleceniem jej natychmiastowego spalenia. Franciszek ukrył obraz, a na ciągłe pytania Niemców, czy wykonał polecenie - ze spokojem odpowiadał twierdząco, mimo że w razie' wykrycia obrazu groziła mu surowa kara. Obraz przetrwał wojnę i ozdabia dziś "Małą Aulę" w Collegium Minus.

Bezpośrednio po WOJnIe Franciszek Piela splótł swoją pracę ze zbiorowym wysiłkiem ludzi, dźwigających z ruin poznańską uczelnię . Jego kwalifikacje szczególnie przydały się wówczas. W latach 1947 - 1951, jako ślusarz w warsztacie mechanicznym, wykonywał szereg remontów zniszczonych urządzeń. Potem ściągnął go do siebie Zakład Technologii Rolnej na stanowisko mechanika precyzyjnego. Od 1957 r. do dnia dzisiejszego pracuje w warsztacie mechanicznym Zakładu Technologii Chemicznej UAM, piastując w urzędowej nomenklaturze tytuł "robotnika wysokokwalifikowanego" . Franciszek jest cenionym pracownlpoznaniaków

Walenty Pielakiem i powszechnie lubianym kolegą za bezpośredni, serdeczny sposób bycia. Już w 1938 r. władze uniwersyteckie odznaczyły go "Brązowym Medalem za Długoletnią Służbę". W dniu l lipca 1969 r. minęło 40 lat pracy Franciszka Pieli na Uniwersytecie Poznańskim.

Trzecim z Piełów, pracujących na U niwersytecie Poznańskim, jest Walenty. Poprzedzony dobrą opinią braci Szczepana i Franciszka, został przyjęty z dniem l marca 1930 r. na stanowisko pomocnika magazyniera w Bibliotece Uniwersyteckiej. Odtąd losy Walentego złączyły się na trwałe z tą instytucją. Początkowo miejscem jego pracy był magazyn, a po niespełna roku przeniesiono go do czytelni czasopism. Szybko poznawał tajniki bibliotekarskiego zawodK, mimo iż żadnych specjalnych szkoleń nie przechodził, i awansował na magazyniera. Spokojną pracę Walentego Pieli przerwała wojna. W dniu 5 września zgłosił się do Straży Obywatelskiej, jednak wkrótce wrócił do Biblioteki Uniwersyteckiej, aby wraz z innymi pracownikami zabezpieczyć zbiory. Po zajęciu miasta przez Niemców Gestapo opieczętowało Bibliotekę prawie na okres dwóch miesięcy, zabraniając wstępu do

Sylwetki

Antoni Piela

niej nawet pracownikom. W połowie listopada nowo mianowany dyrektor Biblioteki, dr Alfred Latermann, wezwał Walentego i wydał mu polecenie podjęcia pracy w magazynie. Walenty Piela jako jedyny z Polaków wytrwał w Bibliotece przez nieomal cały okres wojny. Wspomina o tym J. Baumgart w artykule Biblioteka Uniwersytecka pod rządami "Reichsuniwersitiit" (" Przegląd Zachodni" 1956, nr 5 - 8). Kilku przez pewien czas zatrudnionych tam Polaków tolerowano tylko na stanowiskach technicznych. Ich znajomość pracy była Niemcom niezbędna; mimo że przysłano z Rzeszy magazyniera Arnolda, faktycznie pracą magazynu musiał kierować z rozporządzenia dyrekcji Walenty Piela.

Klientela biblioteki, nazwanej od 1940 roku Staats- und Uniwersitiitsbibliothek, była wyłącznie niemiecka. Przez całą okupację Niemcy systematycznie niszczyli jej polskie zbiory, w czym szczególnie wsławił się przysłany z Niemiec "bibliotekarz" Richard Busse, którego Walenty do dziś wspomina z pogardą.

On sam natomiast starał się ratować najcenniejsze rzeczy, podejmując niejednokrotnie wielkie ryzyko. Antyniemiecpoznaniaków

ką działalnością utrudniał zadania hitlerowskiej służbie bezpieczeństwa, a szczególnie jej przedstawicielce, dawnej bibliotekarce Deutsche Bucherei, Stiller, która zbierała w Bibliotece Uniwersyteckiej materiały w celu sporządzenia list ewakuacyjnych. Najlepszym źródłem była dla niej przedwojenna prasa polska, więc Walenty często chował zamawiane przez Stiller roczniki, tłumacząc że zaginęły. Ściągnął tym na siebie podejrzenia, ale Niemcom nie udało się niczego mu udowodnić. W Bibliotece nie pracował jednak bez przerwy, gdyż w 1944 r. wywieziono go do kopania rowów obronnych w okolice Leszna, potem Włocławka i Poznania.

Do poprzedniej pracy nie wrócił już do końca wojny. Po wyzwoleniu miasta Walenty zjawił się jako pierwszy w Bibliotece U niwersyteckiej. Oficjalne wezwanie do objęcia służby, wystawione przez sekretariat na nowo organizującego się Uniwersytetu, dostał 12 lutego 1945 r. Pierwszym zadaniem, jakie sobie postawił, było zabezpieczenie gmachu i zbiorów, ponieważ budynek był częściowo zniszczony i przygodne osoby bez przeszkód penetrowały księgozbiór. Wraz z przybyłymi nieco później kilkoma innymi dawniejszymi pracownikami Biblioteki, zabrał się do usuwania gruzu i do porządkowania zbiorów. Wiele bardzo cennych książek wyciągał - jak sam wspomina - ze sterty śmieci leżącej na podwórzu.

Skompletował także księgozbiór podręczny w czytelni nauk humanistycznych, który Niemcy wycofali do magazynu. Ten księgozbiór usprawnił od razu pracę w czytelni. Ponadto Walenty wraz z mgrem Małeckim uchronili przed zniszczeniem lub rozproszeniem czasopisma i gazety dużego formatu, wywiezione podczas okupacji do kościoła św. Stanisława na Winiary, których spora część i tak już uległa zniszczeniu podczas walk o Poznań. Przyczynił się także do akcji przejmowania

przez Bibliotekę Uniwersytecką księgozbiorów prywatnych oraz różnych instytucji, zorganizowanej bezpośrednio po wojnie. W czytelni nauk humanistycznych pracował dość krótko, po czym przeszedł do magazynu, aby w 1956 r. znowu wrócić na dawne stanowisko, które zajmuje do dnia dzisiejszego. Walenty wykorzystywał zawsze chętnie okazje do pogłębienia wiedzy fachowej . Uczestniczył w kursach doszkalających, organizowanych przez Bibliotekę Uniwersytecką w roku 1946 oraz przez Ministerstwo Oświaty w 1949 r. Ukoronowaniem tych wysiłków była bardzo dobra ocena uzyskana w 1953 r. na egzaminie zawodowym na stanowisko pracownika naukowo-technicznego z wiadomości teoretycznych i umiejętności praktycznych z zakresu służby magazynowej, udostępniania i konserwacji zbiorów. Walenty polubił książkę, przywykł do kontaktu z czytelnikiem i nie wyobraża sobie innej pracy. Obecnie jest pracownikiem wysoko cenionym przez dyrekcję, znają go i lubią studenci, a współpracownicy darzą go sympatią i poważaniem.

W dniu jubileuszu 50-lecia U niwersytetu im. Adama Mickiewicza przewodniczący Rady Państwa Marian Spychalski wręczył Walentemu Pieli Złoty Krzyż Zasługi, który jest świadectwem jego wieloletnich zasług i wysiłków. W roku 1970 Walenty obchodził osobistą uroczystość: jubileusz 40-1ecia pracy na Uniwersytecie Poznańskim.

Po wyzwoleniu miasta w 1945 r. przyjął pracę magazyniera w Biliotece U niwersyteckiej najmłodszy z Piełów Antoni. Z zapałem brał udział w pracach przywracających Bibliotekę do normalnej działalności. Często wyjeżdżał z innymi pracownikami na akcje przejmowania księgozbiorów. Angażował się sumiennie w te zadania, co było szczególnie cenne w ówczesnych trudnych warunkach, kiedy tylko entuzjazm w pracy przynosił efektypoznaniaków

Antoni Piela od wczesnej młodości przejawiał uzdolnienia do introligatorstwa. Nie miał jeszcze kwalifikacji, a już oprawiał - ku zadowoleniu klientów - zniszczone książki, prace magisterskie i doktorskie. Jego zdolności zostały szybko zauważone przez ówczesnego dyrektora Biblioteki U niwersyteckiej prof. dra Stefana Vrtel- Wierczynskiego, który skierował go w 1949 r. na naukę introligatorstwa do firmy "Lewandowski i Syn", gdzie w trzy lata później zdał pomyślnie egzamin czeladniczy. Biblioteka zyskała potrzebnego fachowca, w związku z czym przeniesiono Antoniego do pracowni konserwatorskiej. Pracuje tam do dnia dzisiejszego. Wiedzę w zakresie konserwacji książki pogłębiał w codziennej praktyce, a także na specjalnych szkoleniach: m. in. ukończył we wrześniu 1953 r. kurs konserwacji "akt, ksiąg i pieczęci", a potrzebne podstawy teoretyczne z bibliotekarstwa zdobył niedługo po rozpoczęciu pracy na kursie zogranizowanym przez Bibliotekę Uniwersytecką. Zamiłowany w swym zawodzie z prawdziwą pasją ratuje stare i zniszczone książki.

N astępne pokolenie Piełów jest już przykładem społecznego awansu, który umożliwiła nowa rzeczywistość. Niektóre z dzieci braci Piełów zdobyły wyższe wykształcenie, niektóre średnie. Rodzinna tradycja pracy na Uniwersytecie trwa do dziś; tu są zatrudnione dwie córki Franciszka: Urszula i Maria.

Rzadko się zdarza, aby jednocześnie aż czterech członków tej samej rodziny poświęciło tyle lat pracy jednej instytucji - i to pracy nad wyraz solidnej i zaangażowanej. Fragmentarycznie przedstawione od tej strony życie braci Piełów nie zawiera w sobie sensacyjnych zdarzeń, jest przykładem codziennego trudu, a w razie potrzeby - nawet ryzyka, i właśnie dlatego zasługuje na wyróżnienie.

Wojciech

Spaleniak

Sylwetkipoznaniaków

DOKUMENTALIŚCI

W pamiętnym roku 1945 działała w Poznaniu niewielka grupa ludzi, wobec której wszyscy interesujący się przeszłością miasta żywią szczególną wdzięczność: fotograficy i artyści -plastycy, którzy kamerą i ołówkiem utrwalali obraz ówczesnego miasta. Wykonywali oni swoje, ochotniczo podjęte obowiązki społeczne, często z narażeniem życia. Nieprzemijające znaczenie ich

pracy polega dziś na tym, że zachowali dla potomności obraz zniszczonego wojną miasta, który - porównywany z wyglądem obecnego Poznania - ukazuje, jak wiele się zmieniło od chwili wyzwolenia. W niniejszym zeszycie "Kroniki" rozpoczynamy druk biografii szeregu dokumentalistów roku 1945, traktując to jako wyraz podzięki za ich społeczną postawę. Redakcja

FLORIAN KLEMIŃSKI

Pochodzi z rdzennie poznańskiej rodziny rzemieślniczej. Ojciec jego, Stanisław, prowadził mały usługowy warsztat ślusarski. Matka, Wiktoria z rodu Suchorzewskich, borykała się wychowaniem sześciorga dzieci. Jedyny syn - Florian urodził się 16 marca 1906 r. Od wczesnej młodości wykazywał już uzdolnienia rysunkowe. Jako jedenastoletni chłopiec swoim zamiłowaniem do sztuki zwrócił na siebie uwagę otoczenia. Zajęła się nim red. Kazimiera Knapowska z "Postępu" i dzięki niej właśnie mógł rozpocząć prawidłowe kształcenie swego talentu. Został skierowany do prywatnej szkółki rysunku i malarstwa artysty-plastyka Marii Kremerowej przy pi. Wolności 2, gdzie po raz pierwszy zetknął się z pracownią i z atmosferą artystyczną. Przez dwa lata - do końca 1919 r. .Florian wchłaniał wprost uwagi i wskazówki swojego pierwszego profesora, dotyczące zasad rysunku z natury, proporcji, konstrukcji, perspektywy i różnych technik. Wiedział już, że nie odmieni swojego młodzieńczego postanowienia. Ale los nie był łaskawy. Stypendium skończyło się - a na pomoc rodziny nie mógł liczyć. Był rok 1920. Trudne czasy. Ojciec - przez całą I wojnę światową żołnierz frontowy - powrócił podczas rewolucji w Niemczech do domu i przywitawszysię tylko z rodziną, w tym samym dniu: 27 grudnia 1918 r. znalazł się w szeregach powstańczych. Florian chciał się koniecznie kształcić dalej, lecz musiał poddać · się losowi. Najpierw - jako jeden z prymusów szkoły powszechnej, został protekcyjnie skierowany na praktykę do Ubezpieczalni Krajowej. Po roku, mimo poparcia ze strony dyrekcji, korzystając z urlopu wakacyjnego, wycofał się z tej pracy powodowany niechęcią do pracy biurowej. Stale rysował i myślał tylko o sztuce. Dostał się do warsztatu rzeźbiarskiego mistrza Franciszka Ignaszewskiego przy ul. Sw. Marcina, ciesząc się, że już będzie bliżej swego celu. Ignaszewski był zachwycony zdolnym chłopcem, który w lot opanował posługiwanie się dłutem i niebawem spod jego ręki wyszedł maleńki, subtelny relief. Po miesiącu ojciec zabrał Floriana z pracowni mistrza. Jako działacz katolickiego związku ro botników domagał się dla syna ośmiu godzin pracy, Ignaszewski zaś nie chciał łamać solidarności cechu. Poszedł wówczas Florian w naukę do "Zakładu artystycznego malarstwa kościelnego i dekoracyjnego" Antoniego Kaźmierczyka przy ul. Ratajczaka. Kaźmierczyk bardziej niż Ignaszewski zachwycał się zdolnym uczniem. · N a najbliższej wystawie prac terminatorów malarskich w Izbie Rzemieślniczej

Florian zdobył najwyższą nagrodę, dyplom i premię pieniężną. W restauracji obok sali wystawowej raz po raz- podchodzili do Kaźmierczyka mistrzowie pędzla i trącając się kuflami piwa - gratulowali. "Kształci się młodych artystów" - odpowiadał dowcipny majstrunio. Florian ukończył naukę wiosną 1924 r.

Został czeladnikiem i wtedy majster zaproponował mu funkcję pomocnika. Zgodził się ale tylko na okres jednego roku, bowiem w 1925 r. wstąpił do poznańskiej Szkoły Zdobniczej. A wszystko zaczęło się jeszcze w drużynie skautowej. Drużynowy - znakomity witrażysta Stanisław Powalisz, interesował się uzdolnieniami swoich chłopców i po prostu nalegał, by zajmowali się tym, do czego mieli największą smykałkę. Zaprosił młodego druha do swojej pracowni artystycznej na "Olimpie" przy ul. 3 Maja nr 3 i zapoznał go z artystą-malarzem Franciszkiem Tatulą, mieszkającym obok jego pracowni. Tajemniczość obu pracowni z draperiami rozwieszonymi na sztalugach, z jakże pięknym nieładem art y - stycznym, porozwieszane szkice i obrazy na ścianach do sufitu, palety, pędzle, zwoje papierów, zapach oleju, terpentyny, wszystko to oszałamiało i wzniecało nieugaszony zapał. Tatula zapraszał na wspólne rysunki z Powaliszem. I tak się zaczęło! Teraz już Florian żył tylko myślą o realizacji swoich planów. Aż pewnego dnia pod koniec lutego 1925 r. Powalisz przyniósł wiadomość, że właśnie nadarzyła się stosowna okazja. Był to chyba najradośniejszy dzień w życiu Floriana, kiedy w marcu 1925 r. rozpoczął wymarzone studia malarskie w Szkole Zdobniczej, mieszczącej się wówczas przy ul. Jezuickiej, jeszcze pod dyrekcją Fryderyka Pautscha. Wprowadzający rok wstępny wypełniony był, poza przedmiotami ogólnej wiedzy, głównie zdobnictwem i kompozycją pod kierunkiem Władysława Roguskiego. Drugi rok, pod kierownictwem prof. Er

9 Kronika m. Poznaniapoznaniaków

Florian Klemiński.

z 19 rzdjęcie

wina EIstera, wielkiego przyjaciela młodzieży artystycznej i entuzjasty sztuki, wywarł jeszcze większy wpływ na rozwój artystyczny Floriana. Niemal cały dzień pracowano przy sztalugach: rysunek i malarstwo z natury, studia portretowe, studium aktu, martwa natura, architektura i plener. Podczas drugiego roku studiów umożliwiano adeptom zapoznawanie się ze specyfiką różnych kierunków nauki w szkole. Klemiński korzystał z tych dodatkowych okazji, ułatwiających obranie właściwej specjalizacji, która rozpoczynała się na trzecim roku studiów. Zapoznawszy się z charakterem twórczości ceramicznej u Stanisława Jagmina, graficznej u Jana Wronieckiego, tekstylnej u Władysława Roguskiego i architektury wnętrz u dyrektora Karola Maszkowskiego, bez głębszego namysłu wybrał jako specjalizację grafikę. Po roku, poznawszy swój błąd - był przecież urodzonym malarzem - przeszedł na wydział malarstwa dekoracyjnego. Ale rok studiów na wydziale grafiki przydał się później Klemińskiemu. Że nie zmarnował tego roku, świadczą wykonane projekty i wiele prac, wśród nich licznie wyróżnione.

Sylwetki

Florian Klemiński w wieku studenckim

Profesor Wiktor Gosieniecki, szczerze uradowany z powrotu "marnotrawnego syna" - jak mówił do Klemińskiego, którego od roku oczekiwał na wydziale malarstwa i witrażownictwa - opiekował się nie tylko nim, ale wszystkimi uczniami jak prawdziwy ojciec. Toteż profesora darzono serdecznym mianem "dziadka". Pod jego kierunkiem projektowano malatury i polichromie do różnych wnętrz z uwzględnieniem bogatej skali technik ściennych i sztalugowych, witraże i malarstwo monumentalne. Klemiński ukończył studia w 1930 r.

wykonując jako pracę dyplomową projekt gobelinu o tematyce myśliwskiej. Projekt ten był kilkakrotnie eksponowany na reprezentacyjnych wystawach w Poznaniu i w Warszawie. Równocześnie z uczelnią, kosztem wielu wyrzeczeń, kończył wieczorowe kursy maturalne w "Pedagogium Akademickim" pod dyrekcją prof. Stefana Balickiego. Już od początku studiów, Klemiński brał udział w różnych konkursach, w których nagrody i wyróżnienia były wyrazem uznania za pomysłowość i talent. W 1926 r. zdobył I i III nagrodę w konkursie rzeźbiarskim na kapitel Domu Akademickiego w Poznaniu. Został wypoznaniakówroznlony w konkursie graficznym na projekt blankietu świadectwa ukończenia szkoły wyższej. W 1927 r. wyróżniono jego projekty w konkursie na meble "szkolne i na. kartkę z życzeniami gwiazdkowymi, II nagrodę otrzymał w konkursie na nalepkę z okazji rocznicy Powstania Wielkopolskiego 1918/1919.

W 1928 r. w konkursie na projekt blankietu polisy ubezpieczeniowej otrzymał jedną z trzech równorzędnych nagród. W latach 1928-1929 otrzymał ponownie pierwsze nagrody w konkursach na nalepkę z okazji rocznicy wybuchu Powstania Wielkopolskiego. Duży sukces odniósł w ogólnopolskim konkursie na plakat pt. "MTP-1927", na który wpłynęło 150 prac z całej Polski; zdobył wówczas I i IV nagrodę. W 1932 r. uzyskał jedną z pięciu równorzędnych nagród (obok takich artystów jak Edward Manteuffel) na pieczęć i herb Warszawy. Serdecznym opiekunem Klemińskiego na studiach był dyrektor Karol Z. Maszkowski. Wyjednał mu stypendium na Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie. Ponieważ stypendium nie było pełne i tylko w części pokryłoby koszta studiów i utrzymania w stolicy, Klemiński musiał niestety z niego zrezygnować. Wówczas Maszkowski skierował go jako absolwenta na praktykę do scenografa Leona Dołżyckiego w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Pomagał mu w projektach. Natomiast w malarni scenicznej pod kierownictwem artysty-malarza Jana Nowickiego Klemiński wykonywał partie kulis i atrapy razem ze Stefanem Janasikiem, dziś doświadczonym scenografem. Upłynął pełen nadziei rok. I kiedy zdawało się, że jego życie i praca twórcza zaczną się dobrze układać, Teatr Wielki został przez władze miejskie zamknięty. Przez kilka następnych lat Klemiński borykał się z trudnościami.

W 1932 r. odważył się na otwarcie własnej pracowni malarskiej, usytuowanej w podwórzu przy pi. Nowomięjskim 5 przy ogrodzie restauracji "Boulevard". Urządzenie pracowni z górnym świetli

Florian Klemiński (z · lewej) l Witold Czarnecki - znany w Poznaniu fotograf. Pamiątkowe zdjęcie z III5r.

kiem pochłonęło ciężko uciułane pieniądze, a wysoki czynsz pożerał niemal całkowicie dochody. Po piętnastu miesiącach trudności musiał zrezygnować. Dopiero od 1934 r. sytuacja finansowa Klemińskiego zmieniła się całkowicie.

Dzięki zamówieniu Zdzisława Antoniewicza, wówczas współpracownika działu sportowego "Kuriera Poznańskiego", na rysunek dla prasy, który "chwycił" - znalazł się Klemiński w znakomitym towarzystwie nadwornych ilustratorów "Kuriera", "Orędownika", "Ilustracji Polskiej" i innych czasopism: Leona Prauzińskiego, Kazimierza Grusa, Gwidona Miklaszewskiego, Wita Gawęckiego i innych. Odtąd do końca sierpnia 1939 r. było pełno jego ilustracji na łamach poznańskich dzienników i tygodników.

Współpraca z redakcjami nie przeszkadzała Klemińskiemu w twórczości artystycznej. W latach 1933 -1938 brał udział w wystawach w salonie przy pi. Wolności, dwukrotnie w wystawach Okręgowych Poznań - Pomorze i dwukrotnie w Warszawie, sprzedając na tych wystawach niemal wszystkie swoje wystawione prace: oleje, gwasze, akwarele, rysunki ołówkiem i kredką oraz pastele. W roku 1935 zawarł związek małżeński z Władysławą Rauhutówną. Odpoznaniakówmarca 1938 r. małżonkowie zamieszkali przy ul. Wszystkich Świętych 3, razem z rodzicami Floriana. Pół roku później urodziła się córka Alicja, a w grudniu 1945 r., syn Eugeniusz.

I znów wszystkie plany na przyszłość pokrzyżował wrzesień 1939 r. Lata okupacji są jeszcze dziś żywe we wspomnieniach Floriana. Kończyły się środki utrzymania, trzeba było się wziąć do jakiejś pracy zarobkowej. Ale sposób był tylko jeden: zgłosić się do urzędu zatrudnienia. N a pytanie urzędnika ze swastyką w klapie marynarki o zawód, Klemiński odpowiedział nieopatrznie: "Kunstler, Maler" . "Ach so!" hitlerowiec uśmiechnął się podstępnie i skierował Floriana do ... lakierni w zakładach "Cegielskiego", nazywanych w latach okupacji "Deutsche Waffen und Munitionsfabriken". Przypadkowo spotkał wówczas Nikodema Konwerskiego. "Mikuś" załatwił skierowanie, pod koniec 1940 r., do "N. S. Gauverlag Wartheland.

Verlag und Druckerei (G.m.b.H.)" - jak nazywali okupanci Zakłady Sw. Wojciecha, do działu graficznego Kurta Krahna. Następnie od maja 1944 r. do połowy stycznia 1945 r. przebywał Florian na przymusowych robotach ziemnych pod Wierzenicą i w Swarzędzu.

Sylwetki

Florian Klemiński przy bohaterów procesów przed kimkarykaturowaniu Sądem Grodz

W dniu panicznej ucieczki Niemców z Poznania (20 stycznia 1945 r.) wrócił z robót w Swarzędzu późnym wieczorem piechotą, bowiem kolej zawalona była uciekinierami spod Łodzi. W poniedziałek poszedł jak zwykle wcześnie rano na dworzec na Tamie Garbarskiej z zamiarem udania się do Swarzędza. Ale pociągi w tym kierunki nie odchodziły. Florian wrócił do domu i ukrył się. Na drugi dzień dowiedział się z obwieszczeń, iż Poznań jest twierdzą i mieszkańcy muszą opuścić miasto. Zwołał "naradę" rodzinną, na której uzgodniono, iż raczej zginą pod własnym dachem, aniżeli będą się tułać między frontami. W kilka dni później w domu nie było już okien. Wyleciały przy wysadzaniu mostów. Dom został obsadzony przez Niemców. W narożnikowym pokoju ustawiono karabin maszynowy. W sąsiednim na tapczanach leżało dwóch rannych oficerów niemieckich. Niemcy mieli zamiar spalić cały dom. W tym celu rozlali kilkaset lipoznaniaków

trów benzyny w parterowych pomieszczeniach. Od ostrej woni benzyny robiło się ludziom siedzącym w piwnicy słabo. Władysława Klemińska musiała wyprowadzić ze schronu na świeże powietrze pewną staruszkę. Drzwi od piwnicy pozostawiła otwarte. U szczytu schodów stał drab w mundurze Wehrmachtu z wiązką granatów w ręce i szykował się do ciśnięcia ich w czeluść piwnicy. Władysława uświadomiła sobie grożące wszystkim niebezpieczeństwo i krzyknęła błagalnie: "N ein!" - Żołdak zawahał się, wymamrotał jakieś przekleństwa, machnął ręką i poszedł. N a szczęście bez zarzutu działała podczas oblężenia studnia uliczna u zbiegu ulic Wszystkich Świętych i Garbary . Łańcuch ludzi przez kilkanaście godzin podawał sobie wiadra z wodą i gasił pożar podpalonego domu, kiedy załoga opuszczała go strychem przenosząc się głębiej w okolice pod Cytadelą. Klemiński pierwszy raz w życiu był strażakiem. Przez wiele godzin stał w futrynie drzwi mieszkania na drugim piętrze, nad czeluścią wypalającej się części domu i nie dopuszczał żywiołu dalej. Niemcy nie pozwolili gasić ognia. Co pewien czas jakiś żołdak z automatem gotowym do strzału wbiegał do sieni i krzyczał w języku niemieckim: "Natychmiast wszyscy stąd!" Wówczas łańcuch "strażaków" rozrywał się, ludzie czyhali po zakamarkach i od nowa zaczynali ratowanie domu, kiedy żołnierz znikał z pola widzenia. Dzięki tej wspólnej samorzutnej akcji uratowano większą część domu od zagłady. Po ośmiu godzinach walki ogień ujarzmiono. Kamienica wypaliła się jednak na całej wysokości czterech pięter "jak nożem uciął" w części frontowej na szerokości czterech okien. Obok płonął narożnikowy dom rzeźnika, w piwnicach znajdowały się spore zapasy wędlin i mięsa. Znaleźli się tacy śmiałkowie, którzy dosłownie nurzali się w szalejących płomieniach i wynosili osmalone połcie słoniny. Pewnego mroźnego dnia styczniowego

Lata okupacji 1939 - -1345. Florian Klemiń - ski (z lewej) i Nikodem Konwerski (z prawej) w pracowni działu graficznego "N. S. Gauverlag Wartheland" , jak nazywali okupanci Zakłady Św. Wojciecha

głośna detonacja rozległa się nad głowami siedzących w piwnicy ludzi. A było ich coraz więcej, przybywali stale pogorzelcy z innych ulic. Pocisk z radzieckiego czołgu trafił w dom przy ul. Mostowej nr 5, skąd Niemcy skutecznie wstrzymywali napór radzieckich oddziałów szturmowych. Fronton domu został doszczętnie zniszczony wraz z całym gniazdem oporowym. Kilka minut później, przed dom Klemińskich zajechała radziecka kuchnia polowa, a rozchodząca się woń grochówki zwabiła wygłodzonych ludzi z piwnic. Było to pierwsze, jakże radosne spotkanie z oswobodzicielami. Innym razem w przestrach wprowadził ich niewypał artyleryjski który "wylądował" w piwnicy, gdzie zainstalowano zegary wodociągowe. Ludzie chodzili obok potwornego cygara nieomal na palcach i mówili szeptem. W końcu Florian sprowadził saperów z ulicy Głogowskiej. Przyjechało kilku, pogwizdując rozbroili pocisk i dowcipkując wynieśli z piwnicy. Klemińscy opuścili piwnicę i przenieśli Się do swojego zrujnowanego mieszkania.' Ledwo się nieco rozjaśniło - Florian siadał w grubym płaszczu przy pozbawionym szyb oknie i szkicował perspektywę ulicy Mostowej. Tak powstały pierwsze rysunki okaleczonego wojną Poznania i sceny z życia ówczesnej ulicypoznaniaków

Nie wiadomo kto przyniósł wiadomość o zwaleniu wieży ratuszowej. Florian nie mógł doczekać ranka. Przy ul. J ezuickiej był niegdyś sklep porcelany Wincentego Janaszka. Uzbrojony w szkicownik stanął w wejściu do sklepu i miękkim ołówkiem utrwalał obraz dopalającego się ratusza oraz uciekających z tłumokami ludzi z płonących ulic Szkolnej i Wrocławskiej. N ad miastem wyły pociski. Władysława Klemińska nie mogła w domu usiedzieć spokojnie. Mężowi groziło niebezpieczeństwo śmierci od zabłąkanej kuli. Wolała być przy jego boku. "Jak już zginiemy - to razem" - powiedziała, uprzedzając jego argumenty. Codziennie Florian przekradał się ze swoim szkicownikiem przez snujące się dymy i ośnieżone ruiny. Przybywało kartoników ze szkicami. Później powstały z nich rysunki renesansowego Ratusza i dobudowanego skrzydła nazywanego, Nowym Ratuszem, widoki na ulice Wroniecką, Wrocławską, Wiankową, Kozią, "Kurzą Nogę", przy kościele Katarzynek (Masztalarska), z placu Kolegiackiego na Farę, na zwalone mosty i in. Szukając radzieckiej placówki minierskiej przy ul. Głogowskiej Florian dowiedział się, że dział techniczny Zarządu Miasta poszukuje pracowników. Klemiński zgłosił się w siedzibie dzia

Sylwetkiłu przy ul. Dąbrowskiego i zastał tam Stanisława Kirkina, Zbigniewa Zielińskiego, Tadeusza Woźniaka, Stefana Genderę , Alfonsa Mullera i in. Przyjęto go, proponując zorganizowanie pracowni artystycznej, której programu działalności nikt jeszcze nie umiał sprecyzować. N ajkrótszą wówczas, drogą, przez podnoszony przez radzieckich saperów most Teatralny, Klemiński wraz z architektami meblowali pracownię, wynosząc ocalały sprzęt z pracowni położonej na trzecim piętrze zrujnowanego domu przy ul. Ratajczaka narożnik 27 Grudnia. Piętro to po prostu wisiało nad przepaścią i pozbawione było klatki schodowej. A jednak sprzęt zdobyto. Po trzech miesiącach Klemiński, z pismem polecającym prof. Erwina EIstera i skierowaniem Jana Wronieckiego, przeszedł do rpacowni konserwatorskiej M uzeum Wielkopolskiego. Muzeum było wówczas mocno zdewastowane, rozpoczęło już jednak rewindykację zagrabionych dzieł sztuki. Wracały przeważnie mocno uszkodzone, pierwszym więc obowiązkiem była ochrona zabytków przed dalszymi zniszczeniami. Będąc asysten - tem prof. Pawła Pogowskiego, później Henryka Kucharskiego oraz Wilhelma Kuklisa, Klemiński uczestniczył w ratowaniu dzieł sztuki. Muzeum było równocześnie pierwszym salonem wystawowym plastyków poznańskich. Tam schodzili się na dyskusje wszyscy historycy sztuki i artyści -plastycy. Wielkimi entuzjastami i promotorami wszelkich poczynań plastyków byli dyrektorzy Muzeum: Gwido Chmarzyński, Zdzisław Kępiński i Przemysław Michałowski, i głównie im zawdzięczać można udane, wczesne zorganizowanie władz okręgowych Związku Polskich Artystów Plastyków oraz urządzenie kilku poważnych wystaw prac członków Związku. Jeszcze nie pokryto zrujnowanego dachu budynku muzealnego, już dokonano 3 czerwca 1945 r. otwarcia wystawy malarstwa poznańskiego. Pierwsza wystawa odbyła się jednak w foyer Teapoznaniakówtru Polskiego, 18 marca 1945 r., a jej organizatorem był Marian Szmańda. Eksponowano na niej 39 prac osiemnastu plastyków: Stanisława Bogusławskiego, Franciszka Burkiewicza, Leona Drapiewskiego, Edwarda Fellmanna, Wacława Jóźwiaka, Jana Kabacińskiego, Floriana Klemińskiego, Hieronima Maliny, Edwarda Mańczaka, Władysława Marcinkowskiego, Janusza Mazura, Władysława Roguskiego, Franciszka Twardowskiego, Jana Wronieckiego, Stanisława Wróblewskiego, Łucjana Zaremby, Czesława Zborowskiego. W Muzeum Wielkopolskim odbywały się także zebrania Związku Polskich Artystów Plastyków, reaktywowanego 4 marca 1945 r. N a zebraniu założycielskim referat programowy wygłosił Jan Wroniecki. Florian Klemiński objął w zarządzie funkcję napierw skarbnika, później referenta wystawowego i pełnił ją do 1949 r. Udział w wystawie w foyer Teatru Polskiego w marcu 1945 r. zapoczątkował długą listę wystaw, w których uczestniczył Florian Klemiński. W wystawie czerwcowej eksponowało swe prace osiemdziesięciu osiadłych w Poznaniu artystów. Florian eksponował cztery prace, w wystawie grudniowej zaś siedem obrazów, a cztery prace we wrześniu w Gorzowie - chyba pierwszej polskiej wystawie w tym odzyskanym mieście. W 1946 r. wystawiał w obu salonach poznańskich: Wiosennym i J esiennym. N a Wiosennym zdobył drugą nagrodę za rysunek "modelki" sangwiną, przypominający techniką Rembrandta. W tym samym roku wystawiał także w czerwcu na I ogólnopolskim salonie w Warszawie, a w lipcu w Bydgoszczy. W roku 1947 - w II ogólnopolskim salonie Związku Polskich Artystów Plastyków w Krakowie, na wystawie grafiki w Radomiu i Poznaniu. Jego prace eksponowane były w Rappersville i Moskwie. Tak było i w latach następnych. W roku 1950 wystawiał w Warszawie i Łodzi. Także w latach 1951

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1971.01/03 R.39 Nr1 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry