NOWE PRZYCZYNKI DO ŻYCIORYS!" K. MARCINKOWSKIEGO 9$nie nowej fonnacj. w którejby mógł być i żołnierzem i lekarzem zarazem. Dlatego to Marcinkowski jeździł nawet do Pyzdr dla namówienia Ludwika Sczanieckiego, by Działyńskiemu i Brzeżańskiemu, formującym szwadron jazd\ poznańskiej, nie wyłapywał Wielkopolan, idących do powstania.

Kronika Miasta Poznania: miesięcznik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1923.05.31 R.1 Nr5/6

Czas czytania: ok. 22 min.

Protokół policyjny, spisany z Marcinkowskim, umożliwia także ścisłe oznaczenie daty wyruszenia jego z Poznania do Warszawy, Zielewicz przypuszczał, że wyjazd ten nastąpił "w każdym razie w połowie tego miesiąca" (grudnia) -- w dwa tygodnie po wybuchu powstania'. Marcinkowski tymczasem zeznaje, że przekroczył granicę 9 grudnia, i że z Poznania wyruszył w środę po owej niedzieli, która przyniosła wiadomość o wybuchu powstania. Ponieważ 9 grudnia 1831 r. przypadł na czwarek, więc ową środą mógł być tylko 8 grudnia. Mimo nieprzyznania- sic do udziału w powstaniu z bronią w ręku zasądzono Marcinkowskiego na konfiskatę majątku, dziewięć miesięcy fortecy," utratę kokardy pruskiej i krzyża landwery czyli narodowej odznaki wojskowej, l przeniesienie do drugiej klasy stanu żołnierskiego. Wyrok, który zapadł już w lipcu 1835 i\, przyjął Marcinkowski bez sprzeciwu, oświadczając w protokóle z 13 lipca, że nie zamierza prosić króla o łaskę. 15) Wobec tego inkwizytorjat pismem z 28 lipca 1835 r. do prezesa sadu apelacyjnego, Frar.kenberga, zwrócił się z wnioskiem, by zatwierdził karę więzienia fortecznogo. a co do konfiskaty majątku -7- uzyskał zatwierdzenie króla. Frankenberg odpowiedział, że należy jeszcze raz spisać z Marcinków skini protokół, czy skazany pod żadnym warunkiem nie cłu-!' być ułaskawionym, czy też tylko nie ma zamiaru stawiać wniosek o ułaskawienie. Wynika stąd. że władze sądowe same, już wówczas w lipcu r. 1835. zamierzały podać Marcinkowskiego królowi do ułaskawienia. Pismo Frankeńberga ma tę' samą datę, którą ma petycja- magistratu i rady miejskiej miasta Poznania o ułaskawienie Marcinkowskiego, mianowicie datę 5 sierpnia 1835 r. Go w nowym protokóle oświadczył Marcinkowski, niewiadomo, gdyż protokół ten włączono do aktów, które przepadły. Widocznie Marcinkowski nie postawił kwestji tak. że pod

15) Archiwum Państwowe w Poznaniu "Acta GeneraLia des Priisidii des Konigl. Preuss. Oberlandesgerichts zn Posen betreffend die Ansfuhrung der Verordnunąr vom 20 Dezember l83! iiber die Bestrafung der nach Polen ausgetreteuen Unterthanen'. sytfnnlma: "Nacz. Prezydent IXd. 11" Bouvmen IVI. folio 116.

KRONIKA MIASTA POZNANIAżadnym warunkiem nie chce być ułaskawionym, gdyż 14 listopada r. 1835 Flottwell. prezes naczelny W. Księ,stwa. oraz Frankenberg, przesłali królowi ciąg dalszy. III!) trzydziesty ósmy z rzędu, listj osób, nadających się do częściowego ułaskawienia, a zawierający nazwiska Karola Marcinkowskiego i Aleksandra Teresiaka. koniarka (" Pferdeknecht"), który podczas przekroczenia granicy w korpusie generała Giełguda dostał się do niewoli rosyjskiej, tak, że do kraju wrócił dopiero w r. 1833. W uzasadnieniu czytamy: "Oharakter jego (t. j. Marcinkowskiego) jako landwerzysty pierwszego powołania wyklucza, go od zupełnego ułaskawienia. Wskutek tego stawilibyśmy wniosek, by go uwolnić od konfiskaty a karę wiezienia skrócić do polowy, gdybyśmy nie musieli uwzględnić tego. że Marcinkowski bezpośrednio po przekroczeniu granicy po wybuchu cholery w Kłajpedzie oddał się w sposób najbardziej ludzki i zupełnie bezinteresowny, z narażeniem własnego życia, na usługi cierpiących i przez Swe energiczne zwalczanie zarazy niemało ludzkość się zasłużył. Wobec tego proponujemy ograniczyć mu karę więzienną do 3 miesięcy." Dopiero wskutek tego pisma naczelnego prezesa i prezesa sądu apelacyjnego król zmniejszy! karę Marcinkowskiemu do trzech miesięcy fortecy, rozkazem z 30 stycznia 183(5 r. Petycja magistratu i rady miejskiej odegrała prsytem rolę wcale nie najważniejszą. Wszelako petycja ta jest pięknym dowodem wdzięczności władz miejskich i obywateli miasta ku Marcinkowskiemu. Wydrukował ją Zielewicz w "Nowych przyczynkach do życiorysu doktora Karola Marcinkowskiego" w całości. W petycji lej czy · tamy, iż "nie dziw. że cale miasto okryło się żałobą na wiadomość o zapadłym wyroku, a najbardziej narzekają ubodzy, że tracą swego dobroczyńcę, i ze wszystkich dzielnic miasta do radnych miejskich dochodzą prośby, abyśmy się za nim wstawili." Prośby te. adresowane do magistratu lub do rady miejskiej, układali przełożeni obwodów (" Bezirksvorsteher"), a podpisywali obywatele. Jest ich ogółem ośm, dziewiątą jest prośba przełożonej zakładu Sióstr Miłosierdzia, napisana imieniem ubogich tego zakładu. 17 )") Prośby te. przeważnie niezdarnie układane, są minio to bardzo

16) Archiw. Państw. l ozn. "I"iste Nr. Ił", sygn. ,Nacz. Prez. IX. B.. d.65 b." folio 110-lii. Kopja w akiach wyżej cytowanych "Nacz. PtezIX B. d. 60" fol. 281 282.

17) Archiw. Państw. Pozn. "Das Begnadigungsgesueh filr den \ erurteilteu Dr, Marcinkowski, 1834", sygn. "Poznań O. III. C. g. 30".

wymowne i przepełnione pochwałami dobroci serca Marcinkowskiego. ,.Chorzy w instytucie Waszej Królewskiej Mości w Poznaniu, pisze przełożona Sióstr Miłosierdzia, l,,) przejęci do i żywego nieszczęśliwym losem Imci Fana Marcinkowskiego, dawniej stałego przy tymże instytucie doktora, a teraz z miłości tylko prawdziwie chrześcijańskiej przybywającego im w pomoc skuteczną tyle razy, ile go który z nich zażąda, błagają Waszą Królewską Mość. jako równający się w męstwie i dobroci serca Teodozjuszowi Wielkiemuraczysz mu też najmiłościwiej wyrównać i w przebaczeniu, nie już całemu miastu, jako on w niepamięć puścił i przebaczył wykroczę nia Antjochji, ale przynajmniej jednemu człowiekowi, w mowie będącemu doktorowi Marcinkowskiemu, szczególniejszemu dobroczyńcy i opiekunowi nędznych, kaleków i łzy roniących. - Co gdy nastąpi, podwoją -we modły do Boga, prosząc 60 o najdłuższe zdrowie i szczęśliwe panowanIe dla Waszej Królewskiej

M ,. " OSCl.. .

Przełożony obwodu Willant l8 ) pisze w swej odezwie do obywateli, by podpisywali petycję: .,Znane jest Wam, współobywatele, życie Marcinkowskiego, znane są zasługi, jakie dotąd położył w mleSCle naszem. Nie będę ich tu wyliczał: codziennymi będąc . świadkami widzieliśmy, jak z równą gorliwością 1 z rządkiem poświęceniem bieżył, gdzie cierpiąca ludzkość pomocy lekarza i wylanego serca wymagała Już oddawna zjednał Sobie w sercach naszych miłość, która nigdy nie wygaśnie. Obecność męża tego stała się dla naszego miasta nieodzowną już potrzebą. Wiem)', wiedzą ci, którzy jego ludzkości, jego pomocy lekarskiej wzywali, ile stracili, gdy go los zawistny z grona naszego wyrwał. Szczęsnym zbiegiem okoliczności przywrócony naszemu miastu, skazany teraz na dziewięć miesięcy więzienia i utratę kokardy za przejśeh do Polski, na nowo utracić go mamy. Na wspomnienie tak nieszczęsnego wypadku każdy zapewne pytać się będzie z skwapliwością godną obywatela miasta, co mu czynić wypada, by odwró.,. ., . " CIC grozące nam nleszczęsele.

W podpisach pod iemi prośbami przeważają nazwiska nIemieckie i żydowskie, opatrzone nieraz w wymowne dopiski, jak następujące. "J ako ojciec dziesięciorga dzieci walcząc z trudnościami wyżywienia rodziny, szukałem porady Marcinkowskiego jako mego lekarza domowego. Nie przyjął żadnego honorarjum". 18) Tamże, folio 111.

19) Tamże, folio 14.

KRONIKA MIASTA POZNANIApodpisany Swoboda von Kaisertreu. "major i dowódca landwerj drugieg j l II ol nia." I '-') [O ułaskawienie tego, który uratował me SZCZęSCI domowe prosi August Krause." 2 ") ooA. von Schmeling, majo: pozasłużbowy; lem bardziej przyłączam się do głosu powszechnego, że znam bezinteresowne i z ofiarami połączone postępowanie Marcinkowskiego jako lekarza wobec ubogich bliźnich, wskutek Czego poważani i kocham go w najwyższym stopniu... 1121) Magistral i bez tego nalegania obywateli byłby wysłał petycję do króla, jak to wyraźnie w petycji samej, wydrukowanej przez Zieiewicz: 'i zaznaez-ono'. W aktach Archiwum Państwowego w Poznaniu') nie znanych Zietewiczpwi, zachował się bruljon i czystopis petycji nie wysianej do króla. Ta. która, rzeczywiście wysłano, jesi tylko skrótom tej. którą zamierzano wysłać. Należy ją i u przytoczyć w całości, gdyż dosadniej od wydrukowanej przez Zielewicza daje wyraz uczuciom, jakie miasto żywiło dla swego wielkiego obywatela. .. Tutejszy lekarz Dr. Marcinkowski opuścił kraje Waszej Król.

Mości po wybuchu powstania w sąsiedniem Królestwie PoDkiem.

W złudzeniu, że może w szerszym zakresie być pomocnym cierpiącej ludzkości, uda! się do Warszawy. Nie posłuchał zawezwania, wystosowanego do wszystkich poddanych, którzy po-zli do powstania, by wrócili do kraju. I dlatego obecnie po niedawnym swym powrocie zQstał skazany na dziewięć miesięcy więzienia, i po przeniesieniu do drugiej klasy stanu żołnierskiego pozbawiony · / A stal prawa noszenia kokardy narodowej pruskiej.

"Oprócz tego ma być powołany do służby wojskowej, by służyć dwa lata jako chirurg kompanijny. . Przyszłość doktora Marcinkowskiego, zarysowująca się tak ponurol, wywołała w tutejszem mieście jak największe współczucie. To też do podpisanych tu radnych miejskich napłynęły ze wszystkich obwodów miasta liczne prośby mieszkańców, byśmy uprosili łaśk( Waszej Król. Mości dla tego nieszczęśliwego człowieka. Doznaliśmy już tylu dowodów laski najwyższej W. K. M., iż nie potrzebujemy się obawiać, że ściągniemy na siebie niełaskę W. K. M.. jeżeli znowu odważymy się przyjść z prośbą, do czego i bez nawoływań naszych współobywateli czujemy się zobowiązanymi. 19) Tamże, fol. 2.

20) Tamże, fol. 14.

21) Tamże, fol. 16.

22) Zielewicz "N owe przyczynki <b życiorysu doktora Karola Marcinkowskiego, na źródłach archiwalnych osnute. Poznań 1908" str. 105--107. NOWR PRZYCZVNKI DO ŻYCIORYSU K MARCINKOWSKIEGO gQJ

"Nie mają.'- bynajmniej zamiaru powątpiewać o konieczności l celowości najwyższych za rządj.ni, które zastosowano względem doktora Marcinkowskiego, nie myślimy też zwracać uwagi W. K. \YI, na smutne następstwa, jakie wykonanie kary pociągnęłoby dla doktora Marcinkowskiego za sobą. Do prośby naszej o łaskę skłania nas wyłącznie wzgląd na dobro naszych współobywateli, a zwłaszcza tych licznych ubogich i cierpiących. ..Zanim jeszcze owa zgubna insurekcja w sasiedniem Królestwie 1'0Nkiem wybuchła, zdobył sobie dr. Marcinkowski rozgłos bardzo zręcznego, uczonego i mimo swej młodości doświadczonego lekarza. Z temi zaletami ducha łączył i łączy najprzedniejsze zalety serca. Niezmordowany w spełnianiu swych obowiązków zawodowych, litujący się nad nędzą bliźnich, jest każdej chwili gotów pomagać. Przytem cechuje go najszlachetniejsza bezinteresowność; nie zważa, czy go wołają do biedaka w najnędzniejszej chacie, czy też do pałacu bogacza. W godzinach porannych od ó do 8 i popołudniowych od 1 do 4 może każdy ubogi przyjść do niego. To też naprawdę w godzinach tych cisną się zawsze nIezliczone tłumy ubogich do jego mieszkania po radę. "A on nie ogranicza sję tylko do udzielania rad. lecz daje także ubogiemu pieniądze, by mógł sobie kupić lekarstwa, i nie dosyć na tern, nawet na kupienie żywności ofiarowuje datki tyńi. którzy go tylko o radę w swych cierpieniach prosili. Nie można zaprzeczyć, że zarobek jego przy tak wielkiej praktyce jest niemały, a mimo to nie ma majątku i jest zapewne często uboższym od wielu, których wspiera bezpłatnie radą i czynem, uboższym od wszystkich swoich kolegów, którzy nie zaprzeczą mu wyższości nad sobą jako lekarza. "Te to znakomite zalety ducha i serca, to niebywałe bezinteresowne oddanie się, zjednał)' mu ogólne uwielbienie, zwłaszcza wśród tutejszych ubogich mieszkańców. Powszechnem jest więc ta.kże współczucie, jakie obudzą los tego człowieka. Byłoby głęboko bolesnem dla cierpiącej ludzkości wogóle. a dla tutejszych ubogich w szczególności, gdyby wskutek wykonania kary miał im być na dłuższy czas odjęty: zasmueająecm byłoby, gdyby w.-kulek kary, dotykającej jego czci. miał być poniżony. "imieniem wielu tysięcy składamy u stóp najdostojniejszego tronu W. K. M. najpoddańszą i czcią przepełnioną prośbę, by W. K. M. z łaski swej najwyższej zechciała oddalić karę od dr. Marcłnkow.skiego. uwzględniając jego błogosławioną działalność wśród

KRONIKA WI ASTA POZNANIAlicznych ubogich poddanych W, K. M. w tutejszem mlescle, za rządzając zarazem, bj go nie powoływano <b służby wojskowej i nit odrywano od jego cierpiących bliźnich. "W. K. M, raczyła rozkazem najwyższym z 7 lipca r. t>. na prośba naszą ułaskawić żonę rzeźnika I>.. skazaną na wystawienie pod pręgierzem za krzywoprzysięstwo; nijeatetj nie mogło ona już skorzystać z łaski swego najdostojniejszego pana, gdyż przed nadejściem ułaskawienia umarła ze zmartwienia. Racz W. K. M. przelać swą fafekę, którą śmierć wydarła owej nieszczęśliwej kobiecie, na tego, za którego ośmielamy się wstawiać u W. K. M."''''M) J ak już zaznaczono, król zredukował karę do trzech miesięcy więzienia fortecznego. Karę tę zaczął Marcinkowski odsiadywać (lopiero dnia 1 sierpnia 1837 r. Pozostawiono go tak długo na wolnej stopie dlatego, że wszystkie wschodnie fortece pruskie były przepełnione więźniami politycznymi, tak. że długo nie można było znaleźć wolnej kazamaty dla Marcinkowskiego. W międzyczasie był Marcinkowski pod ścisłym dozorem policyjnym. O każdym wyjeździe poza Poznań musiał uwiadamiać piśmiennie dyrektora policji. A wyjazdów tych było ogromnie wiele. Trudno uwierzyć, że człowiek o tak wątłem zdrowiu, jak Marcinkowski, mógł lata całe taki tryb życia wytrzymać. Od kwietnia 1835 r. do lipca. 1837 wpłynęły do policji 182 listy24), donosząc* o 200 mniejwięcej wyjazdach na prowincję. Najpracowitszym byl grudzień r. 1835; 4-go bowiem był w Krzesinach. 5 w Buku u chorego szwagra swego, 7 w Buku, 9 w Buku i Umułtowie, 10 w Tarnowie. 11 w Buku, 12 w Umułtowie iKrzesinach. 13 w Umułtowie, 14 w Jeżycach i Buku, ló i 16 w Umułtowie, 17 w Buku. 19 w Krzesinach. 20 w Tarnowie i Umułtowie, 22 w Buku. 23 w Buku i Umułtowie, 26 w Umułtowie, 27 w Buku, 28 w Umułtowie i Bujku, 29 w Buku ui swego umierającego już szwagra) i 30 w Umułtowie. Wskutek tego sposobu życia najsilniejszy człowiek straciłby chyba, zdrowie. A tymczasem Marcinkowski żyje w ten sposób lata całe. Do wyjazdu do Świdnicy zawezwano Marcinkowskiego 17 czerwca. 1837 r. Marcinkowski jednak nie zważał na to. gdyż jeszcze 10 ii] ca tegoż roku donosi policji, że wyjeżdża do Winnogóry , do

28) Archiw, Państw. Pozn. , sygn. ..Poznań O. III. C. U. 30" folia , 28 2(i.

24) Archiw. Państw. Pozn. sygn. ..Poznań c. 111. O. g. 81 " folio 9 i następne.

pani Mańkowskiej, Dopiero 25 lipca, w zwykłym Uście, jak gdybs donosił ó jakim wyjeździe na prowincję, pisze do pana Hohberga nic fuj, humoru, że wyjeżdża na ;' miesiące do Świdnicy ("das-s' icft heute auf drt;i Monate naci) Schweidnitz verre; se "). Najbardziej z tych wyjazdów iufereMiją, obok ostatniego, do Świdnicy, wyjazdu-do Pakósławia pod Bukiem, do panny Emiłji Sezanieckiej. Dr. Zielenicj, pisząc, że Marcinkowski pozostał beżżernym, dodaje: .,Mówią jednak, że i owo tkjiwsze od przyjaźni uczucie do serca jego przystęp znalazło. Na drogach życia swojego spotykał on szlachetną dziewicę, opromienioną blaskiem pi trjotycznej ofiary i chrześcijańskiego miłosierdzia ale wzajemny ich stosunek pozostał do końca idealną, iście "promionkowąl' przyjaźnią, której delikatnego watka dziś jeszcze zaledwie nam się dotykać godzi,.. II Nie godziło się biografowi w r. 1891 dotykać tej sprawy, gdyż wtedy żyła jeszcze wybranka -erca Marcinkowskiego. \ Dotknął jednak tego delikatnego watka, na co uwagę piszącego te słowa zwrócił Dr. Bolesław Krzepki, świetny znawca tej epoki, zaledwie w dwa lata. po śmierci Marcinkowskiego Maurycy .Mann w dramacie "Sztuka i Miłość ". Zajął się nim natyełnniast Juljaii Klaczko w artykule p. t. AFełetorj dla fełetonu", ogłoszonym w kwietniu r. 1849 w poznańskiej "Gazecie Polskiej II , a niedawno przedrukowanym w zbiorze pism Klaczki z lat 1849- 51. przez dra Bolesława Erzepkiego. 20 ) ,.P. Mann natrafił na przedmiot v\ielki. pisze Klaczko, prawdziwie narodowy, mógł wy-tawić męża, który dla myśli szczytnej i szlachetnej poświęcał się codziemi-e, cogodzinnie, dokonywał z męstwem, co wszczęło uczucie obov.iazku, palił się wciąż ofiarą na ołtarzu ojczyzny, walczył uietylko z wrogiem, ale i zt swymi sprzymierzeńcami, z ich. niewyrozumieniem,tl zapałczywością i tradycyjną niesfornością, a gdy w nim żary z zewnątrz i z wewnątrz wszystkie wypaliły nadzieje, skamieniał i ścinał się w posąg Memnonowy. który zawsze zadźwięczy, skoro go promyk narodowej jutrzenki zadraśnie. Mógłże P. Mann takiego człowieka ńara upostaciować? - nie wiem - ale to wiem, że P. Mann tego nie chciał, że wola! posąg zamienić w sylwetkę i z patrjoty może bez przykładu - zrobić fuzinkowc-go amanta. "Może się mylę ale taki commerce en dćtail naj delikatniej25) J sń Klaczko. Pisma z ht ]s4-<ł-">!. Zabrał Dr. Bolesław Krzepki. Poznań 1919 r. sir. 17-26.

KRONIKA MIASTA POZNAŃ lA

szą cząsteczką serca wielkiego męża. takie wystawienie na sprzedaż miniaturki malowanej motylim pyłkiem naj skrytszych, najmedotykalniejszych uczuć - robi przykre wrażenie. Człowiek, którego wyobraźnia narodu zwykła sobie wystawiać w kształcie rycerza zrosłego z bronią, człowieka takiego wymalować w szlafroku sentymentalnym i małżeńskich pantoflach, jejt wielką śmiałością ale i nie małym grzechem,.. "Jestże to w istocie dramaty Jestże tu w istocie walka przypadkowości z koniecznością? Jestże tu akcja i katastrofa? Bynajmniej! Jedyna walka toczy się między moksą i książkami lekarskiemu jedyna akcja odbywa się w bieganiu do apteki po lU-zeczkę: jedyną katastrofa jest przypadkowanie zaimka osobistego: ja. ty, on - przez zmoksowaną Ka-syldę! .,..,Dramatyzowany monolog pana Manna wystawia nam walkę wcale innego rodzaju, wcale nie tragiczną i walkę godną rycerza z La Manszy, walkę miłości z kaprysem, z monomanią ukrywania swoich uczuć przed światem. Doktór Karol zwierza się nam w długich i krótkich perjodach, rozwlekłych i naukowych zdaniach, nawel i słów igraszkach - z miłości, która w ponurem jego sercu świec: sama sobie, jako lampa w rzymskim grobie, miłości, która opasała pierś jogo nak-'ztałt wiosienircy, coraz głębiej tonie, f nie. tonie... i wkrótce przetnie mu oddechy... ..Doktor Karol ciągle się drapuje, ciągle układa fałdy swej powierzchowności, - by z pod niej nie wyglądają jego miłość dla KasyIdy... I myślalże pan Mann. że w tern leżała, jakaś wielkość?.." Napisanie takiego nieudolnego dramatu było także niedelikatnością wobec owej KasyIdy, która doktora Karola przeżyła o równe 50 lat i umarła dopiero w r. f89(> mając 92 lata. - Dziś. kiedy już oboje nie żyją. może sic godzi dotknąć tego delikatnego war ka... Listów, donoszących o wyjeździe do* Pakosławia, jest ogółem sześć: dwa z r. 18-35. cztery z. r. 18$fi, A m i r z e j \V o j t k o w ski.

Uzupełnienie do str. 91 uwaga 1 W spisie odznaezonysh krzyżom ..Virtuti MHitar. tl Figuruje Marcinkowski tylko jako "podporucznik jazdy poznańskiej"', który Krzyż Złnt\ otrzymał 16 marca 1831. vob. Xi'*?ga Pamiątkowa w &O-letnią rocznicę powstania roku :18HÓ Zawierająca spis imienny dowód eów i szlabs oficerów tudzież oficerów, podoficerów i żołnierzy armji polskie! w tymże roku krzyżem wojskowym "virtuti mililari" ozdobionyeh Lwów 188] str. 108, Nr, 880.

ZARYS H-J8TORJl ROZWOJU TARGÓW ZBOŻOWYCH W POZNANIP.

(Dokońożęriie) , J ak silnie zakorzenione były ranne targi nieoficjalne. Cynika z faktu, ż'x nowa niemiecka ustawa giełdowa z r. 1896 nie zdo"sh ani wyrugować ani nawet zinniejszyć ich znaczenia. Mhiejwięeej od roku 1H85 datowały w Niemczech zabiegi o ustawowe uregulowanie handlu giełdowego, spowodowane rożnymi niezdrowymi objawami w dziedzinie terminowego handlu towarami i efektami. Po rozpatrzeniu i zbadania odnośnych faktycznych i prawnych kwestyj przez komisję w tym celu obraną., uchwalił parlament niemiecki nową ustawę giełdową z dnia 22. 6. 1896, obowiązującą oclI. stycznia 1897. Rząd domagał się. aby stowarzyszenie kupców w Poznaniu, kierujące largami, dostosowało ustrój ich dó przepisów wydanej ustawy. Wobec tego ha walne m zgromadzeniu stowarzyszenia kupców dnia 3. 11. 1896 r. uchwalono projekt -tanitu giełdy, wprowadzający w miejsce osobnych, nową ustawą przewidzianych zaprzysiężonych maklerów giełdowych, komisje targową, składającą się z 6 członków i obradującą pod przewo 1riietwem członka, magistratu. Ogólne kierownictwo giełdy spoczywać miało według projektu w ręku zarządu stowarzyszania kupców, stanowiącego równocześnie zarząd giełdy, Minister liandlu i przemysłu zatwierdził statut dnia 28-go grudnia 1<SH> r., uprowadził jednak do niego zmianę o tyle. że wedle aft. 3 statutu miało wejść M skład zarządu giełdy- obok !) członków zarządu stowarzyszenia kupców i 3 młynarzy, także 3 przedstawicieli rolnictwa. Zmiana ta wywołała w stowarzyszeniu kupców wielkie zaniepokojenie i silny opór przeciwko przyjęciu do zarządu producentów rolnych. Imitowania rządu, -jmierząc" do usunięcia obaw. nurtujących w kolach kupieckich, nie odniosły skutku i Avreszeie na nadzwyczajnem walne m zgromadzeniu kupców w dniu 8 stycznia 1S97 uchwalono statutu przez rząd zmienionego me przyjąć. W konsekwencji tego postanowiło stowarzyszenie kupców narazle nie uczęszczać nadal na zebrania rannych targów z obawy, że rząd dążyć będzie do przymusowego przekształcenia ich na oficjalną giełdę towarowa według swego projektu. Równocześnie zawiesiły swoją działalność utworzone przez stowarzyszenie kupe iw komisje: notowań, szacunkowa i rozjemcza.

Kiedy więc pierwsza oficjalna giełda z r. 18(15 zanikła wsKu tek'niedostatecznego udziału, rozbił się zamiar wprowadzenia dru8*

KKOMKA MIASTA POZNANIAglej giełdy oficjalnej na podstawie nowej ustawy o opór interesu wanyeh kół kupieckich. Taktyka stowarzyszenia kupców óTniczoni była jednak tylko na to, aby pod pozorem zlikwidowania nieoficjalnej giełdy, czyli targu, pozbywszy się kontroli rządowej. nadal uprawiać handel na sposób giełdowy w dawniejszej formie. bo siej też przez blisko ó lat działo. Taki stan rzeczy me zadawaluiał jednak kupiectwa głównie dlatego, że dla braku komisji uskuteczniającej publikacje, notowania, targi zatracały swoje dawniejsze znaczenie. Pozatem dążono. zwalczając ciągle jeszcze myśl utworzenia, giełdy oficjalnej, do nadania targom charakteru przynajmniej półu rzędowego. Uważając, że ce] ten da się osięgnąć najłatwiej przez powołanie do życia przewidzianej we wspomnianym projekcie statutu komisji targowej pod przewodnictwem członka magistratu, pertraktowało w l\m kierunku stowarzyszenie kupców z kompetentnemi -władzami i wreszcie w r. 1902 otrzymało od magistratu zawiadomienie, że władze państwowe zatwierdziły komisję targową z tein jednak. że komisja składać się miała z 9.członków, w tern 3 przedstawicieli kupiectwa. '3 przedstawicieli przemysłu młynarskiego i 3 rolnictwa. Przewodnictwo komisji miało być powierzone jednemu z cz'ouków magistratu. Izbie Handlowej przyznano prawo proponowania kandydatów na członków komisji z kół kupiectwa i młynarzy, Izbie Rolniczej zaś względem producentów rolnych. Ostatnia ńe zrobiła jednak użytku z swego prawa, tak iż. w praktyce komisja targowa działała w składzie (> członków pod przewodnictwem członka magistratu. Pierwsze notowania tej urzędowej komisji ukazały su; · 'i-go listopada 1903 r. Sposób dokonywania, notowań określał osobny regulamin, który ze względu na ważność zawartych w nim zasad, na giełdach polskich dotąd jeszcze nie ustalonych, podaję w streszczeniu:

Komisja zbiera się w dniach targowych i poniedziałek, środę, piątek) na rannych largach zbożowych, odbywających się codziennie, oprócz soboty. Notowania cen uskutecznia sie na podstawie faktycznie zawartych transakcyj i to tylko pszenicą, żytem, jęczmieniem i owsem według następującego oznaczenia właściwości aj dobry, b) średni, c) pośledni towar. Zadaniem komisji jc-t stwierdzenie wyników na podstawie poszczególnych transakcyj. przyczem Toz-t rzyga większość obecnych członków. W razie równości głosów rozstrzyga przewodniczący, którego obecność jest niezbędna.. W razie nieprzybycia członków komisji uskutecznia notowanie przewodniczący sam. Ustalone ceny zapisuje się w osobnej księdz-e. Stwierdzone przeciętne ceny publikuje się urzędowo, podając je do wiadomość: władzy policyjnej. Na tych zasadach były czynne ranne targi aż do ostatnich cj.< tów. Wybuch wojny światowej, w następstwie której zaprowadzono - 'kwe-.tr na artykuły spożywcze, unieruchomi! z natury rzeczy dalszą działalność rannych targów poznańskich. Ostateczny cios zadał im przewrót w grudniu 1918 r. Zmienione sto-unki polityczne zniewoliły związek kupców, jako zrae -zenie o charakterze niemieckim, przystąpić do zlikwidowania się.

Tene-uncm pozbawione zostały ranne targ! organu kierującego, którym, jak wspomniano, był właśnie zarząd związku. Kiedy wreszcie z jednej strony członkowie związku coraz liczniej opuszczali Wielkopolskę, pozbywając się twoich przedsiębiorstw na korzyść polskiego kupiectwa. a z drugiej strony spodziewano się w miarę normowania się stosunków gospodarczych i handlowych stopniovego zaprowadzenia wolnego handlu, polskie kupiectwo zdając sobie sprawę z doniosłości istnienia targów, choćby nieoficjalnych, wzięło inicjatywę do ich wznowiona. W r. 1920 zapoczątkowano schadzki na sopsób pierwszych zebrań targowych w połowie dziewiętnastego wieku i to w sali posiedzeń Banku Kwilecki i Potocki przy Alejach Marcinkowskiego nr. U. Celem ich była jedynie wymiana zdań co do cen, jakości i ilości płodów, będących już w wolnym handlu, jak np. peluszki i wyki. Zresztą pogadanki te nie były ujęte w ramy pewnej organizacji, odbywały się raczej pod autorytetem wybranego grona poważnych kupców. Na ten sam czas przypada utworzenie Związku Polskich Kupc iw Zbożowych w Poznaniu, który w dziejach obecnej giełdy towarowej odegrał poważną rolę. Jeżeli kto, to właśnie Związek był najwięcej powołany do zorganizowania i objęcia kierownictwa targów zbożowych, tern więcej, że dotychczasowa forma luźnych zebrań i pogadanek nie zadawalniaia ogółu kupieetwa zbożowego. które widziało słusznie w giełdzie zorganizowanej najlepszy spoisób przeciwdziałający nadużyciom, ujawniającym się w tym czasie w dziedzinie handlu zbożem. Faktycznie też przeistoczył zarząd Związku dotychczasowe nie regularne schadzki na nieoficjalne targi zbożowe i przejął nadzór nad niemi i ich kierownictwo. Uwydatniało się to zwłaszcza w tein. że dostęp na salę targową uzależniono od posiadania wystawionej przez Związek karty legitymacyjnej oraz w ogłaszaniu nieoficjalnych notowań. Równocześnie czynił

KROMKA MIASTA POZNANIA

Związek usilne starania u władzy kompetentnej o utworzenie w Poznaniu oficjalnej giełdy zbożowej; Ponieważ z tej strony nie dozna) Związek dostatecznego poparcia, przystąpił zarząd Związku do opracowania statutu przyszłej giełdy zbożowej, który poddano pod dyskusję i uchwalono na posiedzeniu zarządu Związku przy współudziale przedstawicieli kilku tutejszych powabnych przedsiębiorstw zbożowych. W międzyczasie ukazała się w Dzienniku Ustaw sejmowa ustawa z dnia 20-go stycznia 1921 r. o organizacji giełd w Polsce, okoliczność ta spowodowana zarząd Związku do poczynienia w uchwalonym już projekcie zrhian stosownie do postanowień nowej ustawy. Na posiedzeniu dnia lOgo marca 1921 przyjęto statut uzgodniony z ustawą, wyznaczając równocześnie zebranie konstytucyjne na 4-go kwietnia 1921 r.. na które uchwalono zaprosić tylko kupców. cieszących się dobrą opinją. Na zebraniu tym. odbytem pod przewodnictwem ŚJI. Karola Swobody z Kościana przy udziale 120 uczestników oraz przedstawiciela Izby Przemysłowo- Handlowej przyjęto statut dla giełdy, nazwanej Giełdą Zbożową w Poznaniu, wyb-rajio Radę Giełdową i Komisję Rozjemczą.

Z tą chwilą zakończyła się rola zarządu Związku Polskich kupców Zbożowych jako zarządu dotychczasowego targu, a kierownictwo jego przeszło w yAa I co tylko obranej Pady Giełdowej. Odtąd zaczyna się okres powolnego wprawdzie, ale stałego rozwoju nieoficjalnej Giełdy Zbożowej w Poznaniu. Dnia 13-go kwietnia przesłano protokół z konstytucyjnego zebrania Ministerstwu Przpnydu i Handlu (da zatwierdzenia statutu i -kładu Rady Giełdowej. Taki przebieg sprawy pozwijał mieó nadzieję, że ostateczne korzystne załatwienie wkrótce nastąpi, tern więcej, że Ministerstwo pismem z dnia lO-go maja 1921 r. zawiadomiło komitet organizacyjny, iż giełda w najbliższym czasie zalegalizowaną zostanie po porozumieniu się z za interesów anemi ministerstwami. Jednakże dopiero po :3 miesiącach czyni Ministerstwo pierwsze oficjalne kroki w sprawie żądanej legalizacji giełdy, zwracając za pośrednictwem Departamentu Przemysłu i Handlu przy Ministerstwie b. dz. pruskiej uchwalony na zebraniu konstytucyjnem statut z żądaniem dostosowania go do wymogów ustawy styczniowej o organizacji giełd w Polsce. Wskutek tego zleciła Rada Giełdowa niżej podpisanemu opracowanie nowego projektu statutu, który po przyjęciu na posiedzę

niu Rady Giełdowej dnia 21-ge października 1921 r. przesłano Ministerstwu Przemysłu i Handlu z prośbą o ostateczie zatwierdzenie jego oraz składu Rady Giełdowej. Pośredniczył w tern Departament Przemyślu i Handlu w Poznaniu, którego uznanie uzyskał projekt statutu. Ponieważ sprawa zatwierdzenia giełdy ze względu na istnie jącj już od lipca 1921 r. wolny handel stawała s'.ę coraz bardziej naglącą, a decyzja z Warszawy nie nadchodziła, poproszono o interwencję 11. wiceministra Wachowiaka oraz posła p. Ignacego Thoma-a. dzięki zabiegom których nadszedł w końcu lutego 1922 zatwierdzony statut wprowadzający m. i. zmianę w nazwie giełdy, która odtąd brzmi "Giełda Płodów Rolniczych w Poznaniu" . Giełda ta jest osołją prawu;, sprawami jej zarządza Rada Giełdową, złożona z 15 członków, a przedstawicielem giełdy na zewnątrz jest prezes jej lub jego zastępca. Minister przemysłu i handlu, sprawuje nad nią nadzór za pośrednictwem mianowanego przez siebie komisarza giełdowego i jego zastępcy. Funkcje zJączone z wewnętrzną działalnością giełdy sprawują według statutu trzy komisje, mianowicie: a) Komisja Rozjemcza rozstrzygająca spory z transakcyj giełdowych między członkami b) Komisja dyscyplinarna, rozpoznająca zarzuty natury etycznej, podniesione przeciw członkom, c) Komisja Rewizyjna, sprawdzająca kasowość i księgowość giełdy. Pośredniczenie w transakcjach giełdowych uskuteczniają zatnicnlzeni przez Ministra Przemysłu i Handlu zaprzysiężeni maklerzy. Giełda Płodów Rolniczych w Poznaniu jest czynną jako instytucja oficjalna od 27. lutego 1922 i\. a działała przedtem jako nieoficjalna Giełda począwszy od 25. lipca 1921 r. Pierwsze ogólne zgromadzenie członków Giełdy, liczących obecnie 325 włącznie 2.1 filij, odbyło się w dniu 11. kwietiia 1922. Ze sprawozdania ogłoszonego na temże zgromadzeniu wynika, że Rada Giełdowa odbyła od 25. lipca 1921 r. do .'51. grudnia 1922 r. 27 plenarnych posiedzeń i 239 posiedzeń dla notowań. Komisja Rozjemcza załatwiła w tym samym czasie ogółem 388 spraw procesowych, z tych ca. 70 proc. w drodze sądowej ugody, resztę wyrokiem. Komisja Dyscyplinarna załatwiła w 8 posiedzeniach 47 spraw dyscyplinarnych, hądźto wyrokiem, bądźto zastanowieniem postępowania. Przy tej

KRONIKA MIASTA POZNANIAokazji uchwalono jednomyślnie różne zmiany statutu, zwłaszcza powiększenie liczby Rady Giełdowej z ló na 21, powiększenie Komisji Rozjemczej i Dyscyplinarnej. W dalszym ciągu odbyły sU wybory do Rady Giełdowej i poszczególnych Komisyj Zebrania, giełdowe odbywają się cztery razy tygodniowo i to w poniedziałek, środę, piątek i sobotę w sali giełdowej przedsiębiorstwa panów Łuczaka i Czepczyńskiego, Poznań, Piekary 17, gdzie się także biura Giełdy mieszczą. Z ubolewaniom zaznaczyć wypada, że giełda poznańska nie posiada dotąd własnego domu dla swych zebrań, podczas gdy inne giełdy, jak n. p. warszawska, lwowska, haniburską, berlińska i t. d., posiadają wspaniale gmachy w najwybitniejszej części miasta, Prócz Giełdy poznańskiej istnieją na terenie Rzeczypospolitej Polskiej urzędowo zatwierdzone giełd) towarowe w Warszawie, Lwowie i Krakowie.

Dotychczasowy silny i wielce dodatni rozwój Giełdy po znańskiej w tak krótkim stosunkowo okresie jej istnienia uprawnia <b wniosku, że będzie ona niewątpliwie doniosłym czytnikiem w wzmagającym się z każdym dniem handlu płodami rolniczemi i niezawodnie przyczyni się do uzdrowienia stosunków handlowych w tej dziedzinie przez wyrugowanie żywiołów nieodpowiednie!), mających na oku tylko własną kieszeń, a nie interes ogółu. Jedno bowiem z głównych zadań Rady Giełdowej jest czuwanie nad tern, aby w szeregi członków Giełdy wchodzili tylko kupcy i odpowiedniemi kwalifIkacjami moralnemi. D r. Z y g m u u t G.ł.o w- a c k i.

UWAG KILKA DO HISTORII BRACTWA STRZELECKIEGO W POZNANIU.

Z mrokiem średniowiecza, a więc z epoką krzepnięcia i krystalizowania pojęć o państwowości - łączyć należy powstanie bractw strzeleckich. W czasach, w których pojęcie państwowości utożsamiano z osobą tego lub innego możnowiadzcy. w czasach. w których poszczególne stany tworzyły odrębne, we własne ustawodawstwo uposażone społeczności, miasta w; zaczątkach rozwoju, narażone na samowolę stanów innych, w odruchu samoobrony poczynają przemieniać się w jednostki zbrojne, otaczając <krep miasta murami i organizując ludność miejską (cechy) jako

zbrojną siłę miejską. W tych właśnie czasach zjawiają .się na widowni bractwa strzeleckie (zwane inaczej szkołami. towarzystwami. giełdami strzeleckiemi lub kurkowemu. Zadaniem ich, - tak jak zadaniem cechów była 0bioiia miasta. O ile jednak cechy obowiązane były do obrony pewnej oznaczonej części warowni miej-kiej (stąd takie nazwy jak: wieża szewska itp.i o tyle bractwa tworzyły rodza.j milicji miejskiej; wynika to z zachowanych naj starszych statutów bractw, - w których zarządy miast mają zastrzeżoną jak naj dalej idącą władze nadzorczą, burmistrz.wie odbierają od starszych i innych urzędników bractw przysięgę itj>. W dokumencie z roku 1587 zatwierdzającym ustawy bractwa poznań kiego, znajduje się wzmianka, zwalniająca króla strzeleckiego, - oprócz innych, nadanych mu przywilejów -. na cały rok od straży. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, iż bractwa strzeleckie przedostały się do Polski razem z niemiecką kolonizacją miast i wprowadzaniem prawa magdeburskiego. O ile się rozchodzi o materjał źródłowy, - to najstar.-zem na ziemiach polskich bractwem strzeleckiem było bractwo świdnickie, któremu Bolko, książę piastów-ki na Świdnicy, nadał już w roku 128B ustawmy i przywileje. c > notuje Marcin Zeilei M "Itinerąriuiti Gormaniae". Najstarszym, do poznańskiego Bractwa odnoszącym się dokumentem, jest złożony w Archiwum państwowem wilkierz z II-go sierpnia 1537 r.. zatwierdzony przez króla Zygmunta Augusta 20. lutego 1554 r. na sejmie w Lublinie. Jednak z treści tegoż wynika, iż Bractwo poznańskie istniało już cza:v dłuższy poprzód. a przyjęcie wieku XIV. jako dat y- powstania tegoż, nie będzie anachronizmem -. Z wilkierza poznańskiego z r. 1537 wynika, iż zaiAąd miejski nader gorliwie zabiegał o jaknajwiększą sprawność Braci w strzelaniu. Po kilkudniowem strzelaniu do ptaka w Zielone świątki o godność króla kurkowego, strzelano w dalszym ciągu o srebrny . .łubek" tj. srebrną obrączkę przewini kwiatami, strzelano dalej na św. Piotra i Pawła (tzw. "piotrowina") , wreszcie o wołu zakupionego z majątku Bractwa, - na św. Wawrzyńca. · Strzelce, który w strzelaniu królewskiem uzyskał "trafar" najlepszy, otrzymał godność króla kurkowego, a jako oznakę tejże wieniec dzierżgany złotem i jedwabiem, który nosił na głowie podczas uroczystości. Dopiero w i. 11186 kazało bractwo zrobić złoty łańcuch o 58 ogniwach, ważący 116 dukatów i od togo roku począwszy

KKONIKA MIASTA POZ.NA1NiAkrólowie kurkowi miast wieńca przepasywali się tymże łańcuchem. <til tego równi;lj, czasu każdoroczny król był zobowiązany dokupić do łańcucha dwa dalsze ogniwa, ważące 4 dukaty. Do godności króla kurkowego przywiązane były przywileje majątkowe. I tak wilkierz poznański zatwierdzony przez Zygmunta Augusta w r. 1554 zwalnia króla od wszelkich podatków rządowych, zwanych "ungeld", szos i czopowe, oraz wszelkich podatków miejskich. Ź przywilejów tych królowie skwapliwie korzystali. Dekretem warszawskiego podskarbiego koronnego z 21. sierpnia 174j3 zezwolono królowi kurkowemu na przywóz do Poznania towarów za 10 000 zlot. pol, bez opłacenia cła, zaś krakowski król kurkowy, prócz innych towarów, zdołał w ciągu pól roku sprowadzić 601 beczek wina. wolnych od cła, Cążyj natomiast, na królach obowiązek, nieraz ich -iły przerastający, ugoszczenia wszystkich braci po proklamacji. Zwyczaj ten przechowa! się w Poznaniu do roku 1694. kiedy, na wniosek ówczesnego króla kurkowego Załuskiego, zwolniono królów od obowiązku podejmowania braci ucztą, wzamian za co każdoroczny król wpłacał do kasy Bractwa 500 zi. pol. Ceremoniał uroczystości wzorowany był na obchodach giełd w miastach niemieckich '). Wilkierz z r. 1587 opiSUje go szczegółowo. Zalw'erdzony ponownie przez Stefana Batorego w roku 1578 przetrwał bez zmian ważniejszych do XVII wieku. Nową ustawę nadal Bractwu dopiero Jan 111 Sobieski, dnia 14. kwietnia 1077. Najważniejszą innowacją w tejże jesl, '. j, mias( luków i ku-z. wprowadza strzelanie z muszkietów. N owa ustawa podaje również dokładny opis uroczystości, j którego wynika, 1Z czas królewskiego strzelania do tarczy byl jednem pasmear zabaw i rozrywek dla braci i ludności Poznania. Jednakże żaden bliższy szczegół tych zabaw nie dochowa! się w dokładnym opisie. Wprawdzie Klementyna z Tańskich Hoffmannwal). a za nią Koehler) cytuje w dobrej wierze pieśń rzekomo śpiewaną przez Bractwa w czasach dawnych. a zamle-zczona

l) patrz: E d e l m a n n: Schiilzenwesen u. Schiitzenfesle der rleutschen Stadtb v. XIII-XVIII Jahrh. (MiinchAo 1890), oraz F - Utster: Die Sfbutzeng-ilden (Berlin 1856).

l) K l e m e n t y n a v. T a ń s k i c h I I o I I m a n o w a: \ V\ hor pism T. VI. Wrocław 1831 ']) Di KI o m e n s K o c h i er: Dawne cechy i bractwa strzeleckie RocjiniU Tnw:nz"ihv Przyjaciół N«nk Tom XXV.

poraź pierwszy w jJPszezólóe krakowskiej" z r. 1821-, - jednak >woź Wiżaze badania*) wykazały, iż jesl io dowolna korapwzyeja Konstantego Majeranowskiego, ówczesnego redaktora . .Pszczółki".

Z uwagi jednak, iż utwór ten ma, już za -oba tOO-letnią tradycję.

c\ injemy go w całości: A dalejże kozernicy! Krzeszcie kurki u rusznicy, Którj postrzeli koguta Temu zabrzmi wdzięczna nuta, A kto kurka zbije Vivat, król niech żyje!

A dalejże kozernicy! Wsypcie prochu do rusznicy Miech będzie suchy, siarczysty, Posuwisty i strzelisty, A kto kurka zbije Vivat, król niech żyje!

A dalejże kozernicy! Wbijcie kulkę do rusznicy.

Niechaj będzie okrągluchua, Smagła, jak weselna druchna.

A kto kurka zbije Vivat, król mech żyje!

A dalejże kozernicy! Wprawiajcież się do rusznicy, A gdy przyjdzie czubić Turka, Popamięta pies na kurka.

Bóg da! te bestyje Król kurkowy zbije!

(o. d. u.)

Dr. S t a n i s i a w C z a a z.

8) patiz; Ambrużj (l ra b 0« S k i ZabylM BJ Krakowa orij Sni[(?y'i]f wiadomości o Krakowi.-.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: miesięcznik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1923.05.31 R.1 Nr5/6 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry