OPERA POZNAŃSKA W SEZONIE ARTYSTYCZNYM 1966/1967

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1968.04/06 R.36 Nr2

Czas czytania: ok. 9 min.

OSIĄGNIĘCIA Opery Poznańskiej w sezonie 1966/1967 ocenić można najlepiej, posługując się wymową liczb. Poznański teatr muzyczny wystąpił bowiem w omawianym okresie z 5 premierami operowymi (H2ahlnJl, Szkoła żon, Axur król Ormus, Tannhiiuser, Czarodziejski jlet), jedną premierą baletową (Giselle), 2 programami symfonicznymi (estradowe wykonanie Fidelia i wieczór kantat Jana Sebastiana Bacha) oraz jedną nową inscenizacją (Tosca). Jest to plon obfity; pozwala on na stwierdzenie, że dobra passa Opery im. Stanisława Moniuszki trwa. W doborze repertuaru zwraca uwagę starannie przemyślana koncepcja programowa, wynikająca z chęci zaspokojenia zróżnicowanych potrzeb różnych grup publiczności. Jest to w istocie planowa akcja wychowawcza, kształtująca środowisko, w którym działa teatr. Trzeba tu podkreślić, że niektóre z premier sezonu 1966/1967 (przede wszystkim Tannhiiuser, Czarodziejski jlet, Fidelio) stanowiły - ze względu na ciężar gatunkowy dzieł oraz znakomity poziom odtwórczy · - wydarzenia rewelacyjne i wzbudziły szeroki oddźwięk w kraju. Pierwszą premierą sezonu była Hrabina Stanisława Moniuszki (24 września 1966 r.). To świetne, ale dotąd raczej niezupełnie doceniane, dzieło "ojca" polskiej cpery narodowej pozostaje wciąż w cieniu olbrzymiej popularności Halki i Strasznego dworu. Nie dorównując w całej pełni tym najwyższym osaągaięciom twórczym kompozytora, kryje w sobie jednak Hrabina prawdziwe bogactwo inwencji twórczej. Już sam pomysł przeciwstawienia kosmopolitycznego świata salonów - środowisku reprezentującemu tradycje narodowe zawiera znakomite możliwości interesującego muzycznie kształtowania dzieła. Trzeba przyznać, że w sukurs kompozytorowi przyszedł tutaj utalentowany twórca libretta, jakim był Władysław Wolski. Wyraziście nakreślone postacie sceniczne, świetne dialogi, skrzące się humorem sceny zespołowe - zresztą cała otaczająca Hrabinę aura zabarwionego liryzmem i sentymentem humoru - wszystko to stanowiło czynniki inspirujące wyobraźnię kompozytora. Moniuszko skorzystał z szansy, którą dawało doskonałe pod względem teatralnym libretto, tworząc muzykę błyskotliwą, lekką, godną najlepszych wzorów francuskiej ",cpera comique", a jednocześnie odzwierciedlającą styli narodowy, którego wspaniałym przykładem jest słynny polonez, poprzedzający III akt. Inscenizacja poznańska zmierzała w kierunku podkreślenia komizmu dzieła. Reżyser Danuta Baduszkowa podyktowała wartkie tempo akcji, wypunktowała zdecydowanie cały komizm sytuacji i dialogów, podkreśliła groteskowość postaci reprezentujących świat salonów. Dzięki tym zabiegom reżyserskim Hrabina zajaśniała -. jako najpiękniejsza polska opera komiczna - nowym blaskiem. Był to niewątpliwy sukces ambitnego zespołu opery. Przyczynili się do niego również: Robert Satanowski - kierownik muzyczny, Stanisław Bąkowski scenograf, Conrad

Bogdan Ciszewski

Drzewiecki - choreograf. Soliści, poza nielicznymi wyjątkami, trafnie podchwycili zamysły reżyserskie, przyczyniając się do sukcesu tej pozycji repertuarowej. Następną premierą - 5 listopada 1966 r. - była Szkoła żon współczesnego kompozytora szwajcarskiego, Rolfa Liebermanna (była to polska prapremiera dzieła). Wystawienie tej opery wzbudziło dość kontrowersyjne opinie. Nie kwestionując oczywistej konieczności systematycznego wprowadzenia na scenę operową utworów współczesnych, można stwierdzić, że wystawienie tej, opartej na Molierowskiej komedii Szkoła żon, opery budzi pewne, wątpliwości. Z całą pewnością można stwierdzić, że istnieją liczne dzieła operowe o charakterze współczesnym (zarówno pod względem muzycznym, jak i dramaturgicznym), znacznie przewyższające wartością utwór Rolfa Liebermanna. Ich realizacja na scenie poznańskiej nie nastręczałaby żadnych trudności. Wystarczy tu wspomnieć choćby opery Beniamina Brittena (Peter Grimes, Albert Herring) , Leośa Janaćka (Jen ufa), Sergiusza Prokofiewa (Miłość do trzech pomarańczy, Ognisty anioł), Manuela de Falli (La Vidai breve), Beli Bartoka (Zamek Sinobrodego) czy też Ryszarda Straussa (Elektra, Salome). Co prawda, przy tak obszernym repertuarze, który w ostatnich latach Opera Poznańska przedstawia swojej publicznoiści, wystawienie od czasu do czasu utworu o nie najwyższym poziomie może być usprawiedliwione. Teatr ma przecież pełne prawo do eksperymentowania i poszukiwań - a tym samym też i do błędów i pomyłek. Rolf Liebermann jest z pewnością wytrawnym i utalentowanym kompozytorem - świadczą o tym wykonywane często, i z powodzeniem, jego utwory, jak: Koncert na zespól jazzowy i orkiestrę symfoniczną, Festival Geigy Concerto oraz świetna kompozycja orkiestralna Furioso. Najlepiej jednak rozwija narracj ę muzyczną w stosunkowo krótkich utworach tego typu. W wymagającej szerokiego oddechu i specyficznego traktowania muzyki twórczości operowej inwencja szwajcarskiego kompozytora po prostu dość szybko wyczerpuje się w nieco bezkształtnej, monotonnej melodyce - formowanej na swobodnie traktowanej skali dwunastotonowej. Są i w tej operze piękne fragmenty, jak np. przejmujący dramatyczną ekspresją monolog Arnolfa na początku III aktu. W sumie jednak, wrażenia wyniesione z wysłuchania Szkoły żon nie należą do najprzedniejszych. Opera Rolfa Liebermanna nie osiągnęła, mimo najlepszych chęci realizatorów, sukcesu frekwencyjnego. Trzeba zauważyć, że oparte na genialnym arcydziele Molierowskim libretto Szkoły żon (napisane przez Henryka Strobla) posiada duże walory dramaturgiczne. Dobrym pomysłem jest wprowadzenie do akcji osoby autora Szkoły żon Poquelina (a więc samego Moliera). Podkreśla to umowność akcji, której realizm odnosi się do warstwy psychologicznej, a nie do trochę nieprawdopodobnej fabuły i wszelkich szczegółów zewnętrznych. Reżyser Jan Maciejowski starał się ożywić akcję, podkreślając Molierowski rodowód postaci scenicznych. Do koncepcji reżysera nawiązalli scenografowie Lidia Minticz i Jerzy Skarżyński.

Robert Satanowski opracował starannie stronę muzyczną spektaklu.

Kolejną nowością sezonu 1966/1967 była wykonana w wersji estradowej opera Ludwiga van Beethovena Fidelio (pierwsze wykonanie odbyło się 10 grudnia 1966 r., do końca sezonu miały miejsce cztery dalsze wykonania). Ranga potężnego dzieła Beethovenowskiego, zjawiającego się w programach teatralnych lub koncertowych niezmiernie rzadko, pozwala uznać to wykonanie za jedno z wielkich wydarzeń bogatego w atrakcje sezonu. Z wielkim uznaniem trzeba podkreślić kontynuację koncertów symfonicznych Opery Poznańskiej. I właśnie wykonanie Fidelia (podobnie jak nieco później trzech

Scena finałowa z opery Holfa Liebermana Szkoła żon. Polska prapremiera 5 XI1966 r. Kierownictwo muzyczne Robert Satanowski, reżyseria - Jan Maciejowski, scenografia: Lidia Minticz i Jerzy Skarżyński. Na zdjęciu od lewej: Jan Czekay (Poquelin), Andrzej Kizewetter (Oronto), Marian Kouba (Horacy), Alina Chocieszyńska (Georgetta), Zdzisława Donat (Agnieszka) ł Edward Kmiciewicz (Arnolf)

Kantat Jana Sebastiana Bacha) było dowodem, że linia repertuarowa tych koncertów była słusznie obrana. Z chwilą podjęcia przez Roberta Satanowskiego inicjatywy organizowania wieczorów symfonicznych na scenie operowej, nie brakowało głosów sceptycznych, dowodzących, iż teatr wkracza w zakres działalności Filharmonii. Programy koncertów, urządzanych przez Operę, obejmują jednak estradowe wykonanie oper, bądź też dzieł oratoryjno- kantatowych, a więc muzykę nieczęsto zjawiającą się na estradzie filharmonicznej. Koncerty symfoniczne są więc na scenie Opery bardzo cennym przejawem życia muzycznego Poznania - są też nawiązaniem do dawnych, świetnych tradycji takich koncertów w Operze (kiedy to np. w 1932 r. Karol Szymanowski wykonał na scenie Opery w Poznaniu po raz pierwszy swoją IV/ Symfonię z udziałem orkiestry operowej pod dyrekcją Grzegorza Fitelberga).

Wydaje się, że słusznie postąpiono, wystawiając Fidelia w wersji koncertowej.

Wykonanie sceniczne wiązałoby się z pewnym ryzykiem co do frekwencji - przy tym akcja sceniczna raczej osłabiłaby walory porywającej muzyki. Poznańskie wykonanie Fidelia charakteryzowało się czymś więcej, aniżeli tylko poprawnością i starannością. Było ono pełne żarliwości i zrozumienia dramatycznej wymowy tej

Bogdan Ciszewski

Scena zbiorowa z opery Stanisława Moniuszki Hrabinamuzyki. Wśród solistów doskonałą formą błysnął Marian Kondella. Wyróżnić też trzeba Romana Węgrzyna i Allicję Dankowską. W koncercie uczestniczył, poza zespołami Opery (chórem i orkiestrą), Spółdzielczy Chór Mieszany im. Stanisława Moniuszki. Dyrygował Robert Satanowski.

Axur, król Ormus - oto tytuł dzieła, którego premiera odbyła się na poznańskiej scenie operowej w dniu 7 stycznia 1967 r. Twórca tej opery, Antonio Salieri, był w najlepszym okresie swojej twórczości kompozytorem o wielkim rozgłosie. Po tym okresie świetności dzieła włoskiego twórcy zniknęły z programów teatrów operowych i z sal koncertowych. Antonio Salieri stał się już tylko postacią z odległego i przebrzmiałego rozdziału historii muzyki. Jako ciekawostkę warto podać, że poprzednie wystawienie Axura na scenie poznańskiej miało miejsce w roku . .. 1800 przez zespół Wojciecha Bogusławskiego. Decyzja o wystawieniu Axura była pewnego rodzaju świadectwem odwagi kierownictwa Opery Poznańskiej. Rekonstrukcji tekstu i muzyki Axura dokonał po żmudnych poszukiwaniach Ludwik Erhardt. "W rezultacie - jak napisał w programie - powstała całość, którą można by nazwać hipotetyczną rekonstrukcją tego Axura, którego wystawiał Bogusławski. Obecna inscenizacja musiała jednak skorzystać z przysługującego jej prawa zwyczajowego i dokonać poważnych skrótów. Bez nich Axur twałby prawie dwa razy dłużej" . Trzeba tu przyznać, że wartość muzyki Antonio Salieriego jest raczej nikła. Banalne pomysły melodyczne i harmoniczne, nie wykraczające poza stereotypy pa choreografia Jean Coralli i Marius Petipa w opracowaniu Niny Uianowej, scenografia Barbara Jankowska. Na zdjęciu: Olga Sawicka (Giselle)

Ryszard Wagner - Tannhiiuser. Scena druga z aktu L Na planie: wykonawca roli tytułowej Roman Węgrzyn. Od lewej: Roman Wasilewski (Re-nmar), Adolf Cwieczkowski (Henryk Pisarz), Andrzej Kizewetter (Herman), Albin Fechncr (Wolfram), Marian Kouba (Walter) i Edward Kmiciewicz (Biterolf) da Jakubowska, Stefania Benk i Irena Winiarska (Damy królowej). W głębi: Krystyna Pakulska (Królowa Nocy)

Wolfgang Amadeusz Mozart. - Czarodziejski flet. Premiera.18 VI 1%7 r.

muzyczne: Robert Satanowski, reżyseria - Kurt Pscherer, scenografia jewski. N a zdjęciu: chór kapłanów

Kierownictwo Andrzej Ma

Stanisław Moniuszko - Hrabina. Premiera 24 lX1966 r. Kierownictwo muzyczne: Robert Satanowski, reżyseria - Danuta Baduszkowa, scenografia - Stanisław Bąkowski, choreografia - Conrad Drzewiecki. Na zdjęciu od lewej: Władysław Wdowicki (Dzidzi), Ewa Wójciak (Bronia), Wanda Jakubowska (Hrabina) i Adolf Cwieczkowski (Kazimierz)

nujące powszechnie w muzyce schyłku XVIII wieku, brak większego zróżnicowania ekspresyjnego - takie określenie nasuwa się po wysłuchaniu Axura. Czy warto więc było pokusić się o rekonstrukcję i wystawienie tego dzieła? Nie ulega wątpliwości, że istniały argumenty przemawiające za wprowadzeniem do repertuaru tak niezwykłej pozycji. Przede wszystkim dyrekcja Opery, w swym dążeniu do przedstawienia publiczności jak najbardziej rozległego repertuaru (uwzględniającego możliwie wszystkie epoki i style historii sztuki operowej), zdecydowała się wystawić Axura jako reprezentatywny przykład włoskiej opera seria. Jako widowisko jest opera tego typu jak Axur (ze swą jaskrawo wyeksponowaną umownością) całkowicie do przyjęcia dla współczesnego widza. Ponadto premiera opery nawiązywała do dwusetnej rocznicy powstania Teatru Narodowego i do osoby Wojciecha Bogusławskiego, który wprowadził Axura na sceny polskie. Wreszcie - argument ostatni w kolejności, choć wcale nie najmniej ważny: potraktowanie tej premiery jako formy przygotowania do wystawienia współczesnego Salieriemu Mozarta.

Od strony wykonawczej Axur potraktowany został bardzo starannie aarówno przez reżysera Krystynę Meissner, jak i przez kierownika muzycznego Roberta

7 Kronika miasta Poznania

Bogdan Ciszewski

Antonio Salieri - Axur, król Ormus. Premiera 7 11967 r. Kierownictwo muzyczne - Robert Satanowski, reżyseria - Krystyna Meissner, dekoracje - Jan Kosiński, kostiumy Barbara Jankowska, choreografia - Conrad Drzewiecki. Na zdjęciu scena z aktu IV.

Od lewej: Jerzy Walczak (Biskroma), Albin Fechner (Axur), Roman Węgrzyn (w pozycji leżącej) jako Atar

Satanowskiego Przestrzeń sceniczną znakomicie przygotował wybitny scenograf Jan Kosiński. U dane kostiumy były dziełem Barbary Jankowskiej. Doskonałym odtwórcą roli tytułowej był Albin Fechner. W dniach 21, 22 i 23 marca 1997 r. po raz drugi w omawianym sezonie wykonano na scenie operowej program symfoniczny. Był to wieczór Kantat Jana Sebastiana Bacha z udziałem solistów i orkiestry operowej oraz Spółdzielczego Chóru Mieszanego im. Stanisława Moniuszki. Wykonano trzy Kantaty: nr 212 (tzw. Kantata chłopska - dyrygował Marian iSzczęsnowski), nr 210 (O ho/der Tag, erwunschte Zeit - pod dyrekcją Edwina Kowalskiego) i nr 140 (Wachet au/, ruft uns die Stimme .......... dyrygentem był Mieczysław Dondajewski). Było to piękne osiągnięcie wykonawców, chociaż z punktu widzenia ortodoksyjnie pojmowanej wierności tradycjom odtwórczym niejedno odbiegało od utartych wzorców. Wśród solistów szczególnie wyróżniały się Zdzisława Donat i Krystyna Pakulska. Kolejną premierę .......... 8 i 9 kwietnia 1967 r. (wystawiono dwie obsady) - przygotował zespół baletowy, prezentując Giselle Adolphe Adama. Wprawdzie muzyki tego baletu nie cechuje wysoki lot inwencji kompozytorskiej, jednak ze względu na szeroko pojętą dydaktykę (zarówno w odniesieniu do z,espołu, jak i publiczności)

Adolphe Adam Giselle. Na zdjęciu: Anna Deręgowska (Giselle) i Przemysław Śliwa (Hrabia Albert)

_ _ _ UlIpremiera ta była z pewnOSCIą potrzebna. Klasyka baletowa (reprezentowana m. in. przez Giselle) jest przecież podstawą wszelkich osiągnięć choreograficznych. Balet Opery Poznańskiej odniósł ostatnio wiele sukcesów w wystawianiu nowoczesnych form choreograficznych - wystarczy wspomnieć wieczór baletowy Dziś i wczoraj czy też Historię żołnierza Igora Strawińskiego. Od czasu do czasu dokonywany zwrot ku klasyce baletowej (uprzednio Sylfidy i Soiree de Gala - obecnie Giselle) jest w pełni uzasadniony. Giselle ze swym układem choreograficznym, którego twórcami byli Jean Coralli i Marius Petipa (dwa sławne nazwiska z historii baletu XIX wieku); stanowili probierz umiejętności zespołu, a szczególnie odtwórczyni roli tytułowej. Poznańską premierę baletu Adolphe Adama przygotowała wybitna radziecka choreografka Nina Ulanowa. Jej wysiłkom zawdzięczamy bardzo wyrównany poziom całego zespołu, precyzyjne wypracowanie wszelkich szczegółów. Prawdziwą ozdobą spektaklu była kreacja Olgi Sawickiej w roli Giselle. Przygotowanie muzyczne należało do Mariana Szczęsnowskiego, scenografia natomiast do Barbary Jankowskiej. Wspaniałym ukoronowaniem całorocznej, obfitującej w ciekawe wydarzenia pracy, były dwie ostatnie premiery sezonu: Tannhiiuser 1 Czarodziejski flet. Czy może być bardziej wymowny dowód (ambicji artystycznych? Warto tu podkreślić, że również poziom tych premier wykraczał daleko poza przeciętność. Wystawiając

Bogdan Ciszewski

te arcydzieła, Opera Poznańska uczyniła wszystko, aby zapewnić godną ich realizację. Dnia 13 maja 1967 r. Wagnerowski Tannhiiuser, po niemal czterdziestu latach (poprzednia premiera na scenie poznańskiej odbyła się 1928 r.), wrócił na sceny polskie. Od tego bowiem czasu dzieło Ryszarda Wagnera nie było w Polsce wystawiane. Robert Satanowski wystąpił tym razem nie tylko jako kierownik muzyczny i dyrygent, ale również reżyser, kształtując widowisko sceniczne w sposób hieratyczny i monumentalny. Z takim ujęciem kontrastowała, świetnie się- wzajemnie uzupełniając, dramatyczna i elektryzująca muzyka wielkiego reformatora teatru muzycznego. Znakomitym pomysłem było umieszczenie części wykonawców (wydzielonego chóru i orkiestry) na trzecim balkonie, co pozwoliło na uzyskanie frapujących efektów przestrzennych. W kulminacyjnych punktach dzieła potężna muzyka Wagnerowska zdawała się przenikać słuchacza ze wszech stron. Trudno o bardziej sugestywne ujęcie. W superlatywach można pisać o niemal wszystkich solistach: Roman Węgrzyn i Stanisław Romański świetnie radzili sobie z olbrzymimi trudnościami roli tytułowej. Liryczną rolę Elżbiety doskonale odtworzyła Antonina Kawecka. W wystawianiu Tannhiiusera brał udział zwiększony zespół wykonawców: poza solistami, orkiestrą, chórem i baletem Opery uczestniczył w przedstawieniu Chór Męski Związku Zawodowego Kolejarzy "Hasło", orkiestra wojskowa garnizonu poznańskiego oraz Chór Dziewczęcy "Skowronki". Jest to chyba także dowód wysiłku, włożonego w przygotowania dzieła. Wystawienie Tannhiiusera. wzbudziło ogromne zainteresowanie. Wszystkie przedstawienia odbywały się, mimo panujących wówczas upałów, w sali wypełnionej do ostatniego miejsca dostawnego. Czarodziejski flet Wolfganga Amadeusza Mozarta wszedł do repertuaru 18 czerwca 1967 r. Tę ostatnią premierę sezonu przygotował reżysersko Kurt Pscherer z Monachium. Dyrygował Robert Satanowski. Powiązane z baśniowym charakterem dzieła ujęcie scenograficzne opracował Andrzej Majewski. I znów ujrzeliśmy widowisko sceniczne, przygotowane z maksymalną starannością. Premiera Czarodziejskiego fletu ujawniła też, nie po raz pierwszy zresztą, jak licznymi dobrymi głosami dysponuje Opera Poznańska. Wydaje się, że byłoby korzystne dla Mozartowskiego arcydzieła dokonanie pewnych skrótów w partiach dialogowych. Nadałoby to dziełu większą zwartość. Robert Satanowski nadał całości trafne tempo, lekkość brzmienia i wyrazistość artykulacyjną. W przedstawieniu Czarodziejskiego fletu uczestniczył też Chór Dziewczęcy "Skowronki", przygotowany przez Mirosławę Wróblewską.

Poza wymienionymi premierami przygotowano również nową inscenizację Toski.

Z dorobku lat ubiegłych wystawiono m. in. wieczór baletowy Dziś i wczoraj, Katarzynę Izm a iłową Dymitra Szostakiewicza, Trubadura 1 A ide Giuseppe Verdiego, Cyrulika sewilskiego Gioacchino Rossiniego, Halkę i Straszny dwór Stanisława Moniuszki Cyganerię Giacomo Pucoiniego oraz cieszące się niezmiennym powodzeniem Zemstę nietoperza Jana Straussa i Oifeusza w piekle Jacques Offenbacha.

Bogdan Ciszewski

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1968.04/06 R.36 Nr2 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry