MARIAN OLSZEWSKI

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1967.07/09 R.35 Nr3

Czas czytania: ok. 13 min.

NALOTY BOMBOWE ZACHODNICH ALIANTÓW NA POZNAŃ W 1941 i 1944 ROKU

Część druga

NALOT W DNIU 29 MAJA 1944 R.

PONOWNIE zjawiły się samoloty alianckie nad Poznaniem w sobotę, 13 maja, po południu. Krążyły wysoko nad miastem i dokonywały prawdopodobnie zdjęć lotniczych. Wystartowało przeciwko nim kilka eskadr niemieckich. W ciągu blisko piętnastu minut toczyła się walka powietrzna, lecz bez sukcesu po obu stronach. Nie poniósłszy żadnych strat, lotnicy alianccy odlecieli w powrotnym kieTunku 33 .

Rozczarowanie Polaków nie trwało jednak długo. W niespełna trzy tygodnie później, 29 maja, w drugi dzień Zielonych Świąt zaatakowało Poznań około 300 maszyn amerykańskich typu Boeing "Flying Fortresis" ("latające fortece") 34, o udźwigu 2724 kg bomb każda, osiągających pułap do 10,7 km wysokości i dysponujących możliwościami działania na odległościach do 1760 km. Nalot trwał około 20-25 minut i był wyjątkowo ciężki. Samoloty atakowały cele systemem "dywanowym" . Tonaż zrzuconych bomb i siła detonacji siały grozę i spustoszenia. Szkody materialne wyrządzone miastu były więc również większe niż podczas bombardowania wielkanocnego. Naj dotkliwiej ucierpiały zakłady i lotnisko wojskowe firmy Focke Wulf w Krzesinach, gdzie rozmiary zniszczeń szacowano w granicach 8Y/o. W chwili nalotu pracowało w zakładach około 7000 robotników. Poinformowani o tym amerykańscy lotnicy uprzedzili załogę, zrzucając najpierw jedną bombę dla ostrzeżenia i przez kilka minut -wstrzymali się od bombardowania. W tym czasie robotnicy zdołali się rozbiec i schronić w pomieszczeniach przeciwlotniczych. Bombardowanie, jakie potem nastąpiło, było zdumiewająco celne. Bezzasadne niegdyś domysły w kierowaniu tym bombardowaniem z ziemi przez grupę polskich konspiratorów znalazło ostatnio potwierdzenie. Według Ludwika Gomolca przebieg nalotu miał być "przygotowany w najdrobniejszych szczegó

IS Be-Zet. R. 1944, nr 4, s. 18.

" Zdjęcie lotnicze zbombardowanego Poznania oraz informację pt. An American raid on Posen o rajdzie "latających fortec" na Poznań zamieścił "The Manchester Guardian" 18 IV 1944 r. Według relacji K. Pieczonki samoloty startowały z lotniska w pobliżu Brigton k. Londynu. Tenże podaje również, że ruchem eskadr kierował nawigator - pilot 1)5 Dywizjonu Ziemi Wielkopolskiej, mjr Kazimierz N owak. Lot odbywał się z eskortą myśliwców aż do Hamburga.

Marian

Olszewski

łach"35. Na krótko przed bombardowaniem, działająca na terenie Ostrowa, Pleszewa, Jarocina i okolic Poznania grupa Tajnej Organizacji Wojskowef6 zgromadziła obszerne materiały wywiadowczo-informacyjne o lokalizacji sprzętu lotniczego w Krzesinach i przekazała je drogą radiową dowództwu lotnictwa angielskiego. Podczas bombardowania Krzesin samoloty alianckie utrzymywały przez cały czas łączność ze stacją nadawczo-odbiorczą zakonspirowaną w lasach kórnickich, którą obsługiwał członek ostrowskiego kierownictwa Tajnej Organizacji Wojskowej, Edward Sikora.

Celność" zrzutów była precyzyjna. Bomby zniszczyły hangary, warsztaty lotnicze, magazyny ze sprzętem zamaskowane w lasach między Gadkami a Kórnikiem, halę montażową wraz ze znajdującymi się w niej aparatami, pasy startowe, dużą liczbę samolotów bejowych, zbiorniki z paliwem i smarami oraz radiostację i urządzenia nawigacyjne. W wielu miejscach wybuchły niszczące pożary. Z całego kompleksu zabudowań 'pozostała tylko jedna hala 37 . Ponownie ciężko dotknięte zostały bombardowaniem obiekty zakładów Focke Wulf, usytuowane na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich. Znowu spadły bomby na oddział fabryki "Telefunken", mieszczący się w zabudowaniach Szkoły Handlowej przy ul. Śniadeckich. Poważnych szkód doznały warsztaty kolejowe przy ul. Roboczej, Kolejowej i Przemysłowej. Zniszczenia w tych ostatnich obiektach szacowały polskie źródła na 65 %. Bomby ugodziły iw halę starej i nowo zbudowanej tokarni oraz w kotlarnię i montownię parowozów. Na blisko dwa tygodnie unieruchomiony został dział wytwórczy urządzeń do parowozów. Zniszczona została kompletnie trafostacja doprowadzająca energię elektryczną do warszta tów 3S. Zburzeniu uległo wiele budynków w mieście: w tym kilka takich, które mieściły ważne 'urzędy i instytucj e niemieckie. "Raport z Wielkopolski" wylicza około 120 uszkodzonych i zrujnowanych domów, gmachów i urządzeń publicznychsB. W śródmieściu bomby zburzyły siedzibę "Generalkommando" przy ulicy Fredry, zniszczyły budynek niemieckiej rolniczej spółdzielni kredytowej "Raiffeisen" oraz mocno uszkodziły restaurację opery i gmach Collegium Minus, w którym spłonęła cała kopuła i kilka sal wykładowych. Poważniej ucierpiały również domy mieszkalne przy ulicach Cieszkowskiego, Libelta (3 i 9) oraz położone w pobliżu przy ulicy Wesołej (ulica ta obecnie nie istnieje).

,8 L. G o m o l e c, Działania dywersyjno-partyzanckIe na terenie Wielkopolski podczas okupacji hitlerowskiej 1939-1945. Poznań 1962, s. 42. "Tajna Organizacja Wojskowa składała się głównie z byłych żołnierzy i podoficerów wojska polskiego z okolic Ostrowa, Pleszewa i Jarocina. Początkowo utrzymywała kontakty ze Związkiem Walki Zbrojnej (ZWZ) w Warszawie i Łodzi, a od 1941 r. podporządkowała się Komendzie Okręgowej ZWZ w Poznaniu. Skupiała około 400 konspiratorów. Prowadziła działalność dywersyjną i sabotażową, dysponowała bronią, radiostacją, sprzętem wywiadowczym, siecią łączności z zagranicą oraz utrzymywała kontakty z żołnierzami niemieckimi, komunistami i antyfaszystami znajdującymi się w koszarach w Ostrowie. ARHP - 275: Teka i skorowidz organizacji konspiracyjnych. Por. także: L. G orno lec, Współpraca antyfaszystów niemieckich Z polskim ruchem oporu. W: "Gazeta Poznańska", nr 270 z 14 XI 1963. "Wskutek nalotu obiekt w Krzesinach przestał pełnić funkcję pełnowartościowego lotniska. Szkody i straty były tak wielkie, że do końca wojny niemieckie władze wojskowe nie były w stanie odbudować lotniska i jego zaplecza. Por. L. G o m o l e c, Działania dywersyjno-partyzanckIe . . ., op. cit. s8 wg relacji Aleksandra Wierzejewskiego z Poznania, a także ARHP - 194/1. Wspomnienia Kazimierza Palacza, s. 144.

" Szczegółowa rejestracja zniszczeń sporządzona została na podstawie tego raportu, zamieszczonego w Be-Zet. R. 1944, nr 4, s. 19.

Bombowiec wytwórni Boeing z typu "latających fortec" (Flying Fortress) , które bombardowały poznań w maju 1944 r.

Na Łazarzu i Górczynie bomby ugodziły w bloki uniwersyteckie znajdujące się między ulicami Śniadeckich i Święcickiego, w koszary policyjne i garaże przy ulicy Grunwaldzkiej, w składnicę ogrodów miejskich i urzędu cmentarnego przy ulicy Chociszewskiego oraz w domy mieszkalne przy ulicach Chełmońskiego, Grunwaldzkiej, przy zbiegu ulic Jarochowskiego i Śniadeckich, ulicach Karwowskiego, Spokojnej (obecnie Kniewskiego), Konopnickiej, Łukaszewicza, Matejki, Promienistej, Reymonta, Skrytej, Spokojnej i Stolarskiej. Przy Stolarskiej spłonął również kościół Św. Michała, w którym znajdowały się bogate zbiory polskich książek 40. I Jeżyce uniknęły większych szkód. Bomby spadły tylko na ulicę Zwierzyniecką, niszcząc dwa domy, oraz na teren Ogrodu Zoologicznego, gdzie ,;odłamki zabiły - jak pisze sprawozdawca - jednego tygrysa, 2 lamparty, a spłonęły klatki z lwami .. . ,,41 I tygrysamI oraz ptaszannIa .

N a Śródce zbombardowane zostały domy przy ulicy Filipińskiej.

N ajwiększe straty, zwłaszcza w ludziach, notowano na Wildzie. Prócz zabudowań fabrycznych, o których już była mowa, zbombardowane zostały liczne w tej dzielnicy i gęsto zamieszkałe przez Polaków bloki mieszkalne przy ulicach: Czesława, Czarnieckiego, Górna Wilda, Kolejowej, Poplińskich, Przemysłowej, Różanej, Stromej, Wierzbięcice (obecnie Gwardii Ludowej) oraz Żupańskiego. W piwnicy budynku przy ulicy Różanej 9a, gdzie wskutek zburzenia domu zostały zatarasowane "wszystkie wejścia i jednocześnie pękły rury wodociągowe, zatonęło dziesięć osób.

Łączne straty zabitych i zmarłych od ran obliczano w polskich środowiskach konspiracyjnych lat okupacji na 70-80 osób, jednakże akta zgonów urzędu stanu cywilnego przedstawiają liczby znacznie niższe. Ukazuje to tabela l. J ak widzimy, bombardowania były ciężkie, szkody wyrządzone niemieckiej gospodarce wojennej - poważne, a straty w ludziach były mniejsze niż w poprzednim nalocie. Sprawiły to zapewne staranniejsze przygotowania do nalotu; poprzedzenie akcji rekonesansem rozpoznawczym terenu, wykorzystanie polskich mate4" W kościele Sw. Michała zmagazynowali hitlerowcy prawie całość polskich księgozbiorów Biblioteki Uniwersyteckiej (obecnie Biblioteka Główna Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza) oraz Biblioteki Kapitulnej z Gniezna i Archidiecezjalnej z Poznania. Te ostatnie zawierały około IW bezcennych inkunabułów, około 500 rękopisów i 2500 dyplomów. Pastwą nalotów padło około miliona książek. Z. Grot podaje, że ocalało zaledwie 1alo za1956, s. 19-21.

41 Be-Zet. R. 1944, nr 4, s. 19.

wartości składnicy. Por. Biblioteki województwa poznańskiego w latach 1945-1954. Poznań

Marian

Olszewski

Tabela l

STRATY LUDNOŚCIOWE POZNANIA PODCZAS NALOTU 29 V 1944 R.

Razem w tym: Narodowość zabitych i zmarłych mężczyzn kobiet dzieci Polacy 25 9 14 2 Niemcy 16 5 10 1 Ogółem: 41 14 24 3

Źródło: Tabelę sporządzono na podstawie ksiąg Urzędu Stanu Cywilnego Poznań - Stare Miasto za rok 1944 w oparciu o karty sygnowane "P" (Pole): 1892-1903, 1916, 1948, 1954-1959, 1984, 2004-2006 i 2096 oraz "D" (Deutsche): 815-823, 838-839, 845-848 i 858.

riałów wywiadowczych oraz wskazówek ze strony polskich grup konspiracyjnych. Poza tym ludność nauczona doświadczeniem nie zlekceważyła alarmu i ukryła się w schronach. Nie było zatem przypadków śmierci na ulicach i w mieszkaniach. Obok bomb, samoloty alianckie zrzuciły na Poznań tysiące pism ulotnych, skierowanych do ludności polskiej. Najwięcej znaleziono ich w Dębinie nad Wartą oraz na pobliskich polach. Władze niemieckie ogłosiły zakaz czytania ulotek, grożąc karą śmierci, zaś "Ostdeutscher Beobachter", szydząc z treści ulotek pisał: "Treść tych pism jest tak naiwna, że Polacy, którzy je znaleźli, tylko się z nich śmieją i spontanicznie odnoszą je do urzędowych placówek"42. W rzeczywistości było to jeszcze jedno kłamstwo hitlerowskiej propagandy. Ulotki nie odznaczały się wprawdzie dobrą polszczyzną ani nie zawierały nadzwyczajnych wieści, jednakże sam fakt, że były one przeznaczone dla ludności polskiej wystarczył, aby wzbudzały zaufanie, szacunek i entuzjazm Polaków. Dlatego też, mimo krążących pogłosek, że w "Deutsche Waffen und Munitionfabriken" rozstrzelano pewną Polkę za czytanie ulotek kolegom, ludność potajemnie przechowywała znalezione druki i kolportowała je z rąk do rąk. N astroje ludności niemieckiej po nalocie były przygnębiające. Z uczuciem lęku stwierdzono, że obrona przeciwlotnicza prawie nie działała. W porównaniu z poprzednim bombardowaniem uderzała zmniejszona sprawność władz dyspozycyjnych, górował ton zniechęcenia i pesymizmu. Uskarżano się na rozgłośnię poznańską, która podczas nalotu kontynuowała swój normalny program. Do pasji doprowadzał Niemców fakt, że tuż po nalocie w kinach, teatrach i operze grano normalne przedstawienia przy licznej widowni, która beztrosko spędzała czas, gdy należało gasić pożary, usuwać gruzy i śpieszyć z pomocą sanitarną. Wszędzie słyszano głosy ubolewania nad tym, jak nisko upadło morale społeczeństwa niemieckieg0 43 . Uroczystości pogrzebowe ofiar kolejnego nalotu odbyły się w skromniejszej oprawie. Zbyt niskie były prawdopodobnie szkody i straty w -porównaniu z ogromnymi zniszczeniami, jakich dokonywali wtedy alianci w głębi Rzeszy i nie godziło się, zdaniem dygnitarzy hitlerowskich, wynosić problemu Poznania, kiedy większość miast niemieckich łącznie z Berlinem leżała w gruzach. Dawał to deli

« Luftangriff auf Posen w " A . R o g a l s ki, Za

"Ostdeutscher Beobachter", nr kulisami "Mustergau". Warszawa

147 z 30 V 1944.

1965, s. 61-63.

Łuny pożarów nad Wildą po nalocie w maju 1944 rkatnie do zrozumienia "Ostdeutscher Beobachter", zamieszczając początkowo skąpe informacje, a potem również zdjęcia ilustrujące rozmiary zniszczeń na terenie Rzeszy, w' tej sytuacji, zarówno polskie, jak i niemieckie pogrzeby przeszły bez . k h 44 WIę szego ec a .

Ogólne straty ludzkie w trzech nalotach łącznie wynoszą, według obliczeń dokonanych w oparciu o materiały Urzędu Stanu Cywilnego, 143 zabitych i zmarłych z ran. Jeżeli nie brać pod uwagę nieznanej i nieujawnionej poprzez materiały Urzędu Stanu Cywilnego liczby żołnierzy Wehrmachtu zabitych podczas bombardowania dworca w święto wielkanocne 1944 r. okaże się, że wśród cywilnej ludności niemieckiej było ogółem 68 ofiar, a spośród polskiej straciło życie 75 osób. Ściślej jednak rzecz biorąc, rozmiary strat po stronie niemieckiej były wyższe niż na to wskazują absolutne cyfry. Jeśli bowiem przyjąć dane Stanisława Waszaka 4?, z których wynika, że W Poznaniu w 1944 r. zamieszkiwało 235 343 Polaków i 93 589 Niemców, wówczas okaże się, że na każde 10 000 mieszkańców przypadało zabitych w nalotach alianckich 7,3 Niemców, a 3,2 ofiar stanowili Polacy. Mimo wszystko ścisłe przeliczenie strat może nastąpić dopiero przy pełnym stanie źródeł. Z góry jednakże można całkowicie wykluczyć przesadne i niesprawdzone wieści o "tysiącach zabitych Niemców", które rozsiewano w czasie okupacji ku pokrzepieniu serc i w tym stanie głęboko przetrwały w świadomości współczesnych. Obliczenia zabitych i zmarłych według płci i wieku nie dają pola do snucia obszerniejszych rozważań. Pozwalają jedynie stwierdzić, iż na łączną liczbę zgonów straty te wynoszą: wśród mężczyzn - 44,1%, kobiet - 42,7 i dzieci - 19,2%. Przy tym najwyższy procent zabitych stanowią grupy wiekowe w granicach 40-60 lat. Można więc i tutaj przyjąć, że hitlerowskie zarzuty i insynuacje propagandowe o terrorystycznym charakterze nalotów nie znajdują pokrycia materiałowego.

" Na cmentarzu przy ul. Grunwaldzkiej wygłosił mowę żałobną Kreisleiter NSDAP, dr Sprenger, a na cmentarzu na Głównej nadprezydent Poznania, dr Scheffler, złożył tylko milcząco wieniec. Prasa zaś zdawkowo odnotowała oba wydarzenia. Die Opler des Terrorangriffes be igese tzt w "Ostdeutscher Beobachter" nr 150 z 2 VI 1944. "S t. Was z a K, Przeobrażenia ludnościowe w Poznaniu w okresie 1939-1945. W: .Kronika Miasta Poznania". R. 1945, nr 2, s. 22 i 25.

Marian Olszewski

2,IIIIII A*,>>IS *1lI

«*+*****. *-*»* *« * M * M

Posen trauert um die Opfer des Terrorangriffs IIIe2IIIJIC IIIm*m% 4m <3#A:rreM feit B łm tó« «te* O«t$$d&m rriisINc*!» In «ter l, 1lI)K*IIb«)K?? A

*W» S$Je#WA><<s Alf», is»*.

**" SM

Jut»*« *

. ,:J« .

WG. dm

4.JK 8**** «mrtw ««4 IM VlI-1 S3p&* AW # K 3 l::e7I- *»*

!« «MA5»S*tt fcWS**W łtetsw-»*

I'\V H Mt W«** .« *

$ MM« YSlMg*» i

Die Tratierta&r airt dem Hauptlrtedhof

...,., *)1(* ft>WliuH)W «V1» n*, a*M*51 1-1 ni 1111-1 «wda. Aa**. W N!!i «t «t% »fcte .»wir %-« Kwi

> ))((*:(0)

V#*S»ftiw*SjMt,

*#*&*#IIJ:A

IIIm» JIKII(ArjJU> ** ***** ?,':*nII*

Obszerne sprawozdanie prasowe z uroczystości pogrzebowych dla Niemców i Polaków zamieszczone w "Ostdeutscher Beobachter", nr 103 z 14 kwietnia 1944 r. Fotografia u dołu reprodukcji przedstawia moment uroczystości pogrzebowych polskich ofiar nalotu.

Brak jakichkolwiek danych uniemożliwia sporządzenie zestawienia szkód dokonanych przez naloty w substancji materialnej miasta. Z ustalonych miejsc zrzutu bomb można tylko wnioskować, że liczba i ważkość zbombardowanych obiektów była olbrzymia. Zniszczone bowiem zostały: lotnisko w Krzesinach, część zakładów zbrojeniowych "Deutsche Waffen und Munitionsfabriken", pewne działy fabryki samolotów Focke Wulf oraz część wytwórni sprzętu elektrotechnicznego "Telefunken". Poważnych uszkodzeń doznały warsztaty kolejowe oraz kilka mniejszych zakładów produkcyjnych na J eżycach, Dębcu i [Ratajach. Porażony został węzeł kolejowy, zburzeniu uległo kilka gmachów wyższej użyteczności, mieszczących instytucje wojskowe, gospodarcze i polityczne władz hitlerowskich. Największych powierzchniowo zniszczeń w zabudowaniach mieszkalnych doznały centralne , dzielnice miasta: Wilda, Sródmieście, Łazarz i Górczyn. Ogólna liczba szacunkowo obliczonych domów dotkniętych bombardowaniami wynosi około tysiąca. Jeśli idzie o sens i cele nalotów trzeba stwierdzić, że odegrały one wielostronną rolę. Ze strategicznego punktu widzenia (wyłączając tu epizodyczny rajd 1941 r.) naloty alianckie stały w ścisłym związku z planami przygotowań aliantów do lądowania na kontynent i w tyim zakresie spełniły swe zadanie. Zadano cios machinie wojennej na tyłach przeciwnika, zdezorganizowano urządzenia łączności i komunikacji, utrudniono ruch posiłków i zaopatrzenia frontowego, zachwiano sprawnością produkcyjną. głębokiego zaplecza Rzeszy oraz wstrząśnięto moralnym samopoczuciem ludności niemieckiej. Naloty te były więc w całokształcie alianckich akcji lotniczych prowadzonych wiosną 1'944 r. operacjami znaczącymi. Składały się też w jakimś stopniu, wraz z innymi wydarzeniami europejskiego frontu

ZESTAWIENIE ZBOMBARDOWANYCH DOMÓW MIESZKALNYCH PODCZAS NALOTU 29 V 1944 R

Tabela 2

N azwa ulicy

Chełmońskiego Cieszkowskiego Czarnieckiego Czesława

Filipińska Górna Wilda Grunwaldzka J arochowskiego jŚniadeckich (narożnik) Karwowskiego Kolejowa Konopnickiej Libelta Łukaszewicza Madalińskiego Matejki Poplińskich Promienista Przemysłowa Różana Reymonta Skryta Spokojna (Kniewskiego) Stolarska Stroma Wesoła (obecnie nie istnieje, znajdowała się w miejscu dzisiejszego skwerku za Operą) Wierzbięcice (Gwardii Ludowej) Zwierzyniecka Żu pańskiego

4 Kronika miasta Poznania

Numery domów

Ilość

6, 8, 10 jeden dom (brak danych) jeden z domów (brak danych) 6, 6a, 7, 7a, 8, 8a, 9, 9a, 10, 11, IIa,12 11, 12, 13, Ha, 15, 16, 17, 18 17,34a 5, 7, 24, 25, 26 l l 8 2 5 l 6 4 4

10, 12, 14, 16, 17, 18 5, 6, 8, 37 2, 3, 4, 9 3, 9 39, 40, 42 4 5, 6, 8 l, la, 8a, 9 14, 15, 16, 17, 18, 19,20, 27, 11, 16, 17, 19,21,27,32 9, 9a, 10 27 8, 14 20, 21, 22, 24 (oficyna) l, 28 20 l 3 4 8 8 3 l 2 4 2 ljeden dom (brak danych) 7, 31a, 32, 33 5, 6, 4, 13, 13a, 19, 20, 22 4 2 6

Marian Olszewskidziałań wojennych, na ogólne powodzenie operacji desantowej na Normandię (6 czerwca 1944 r.). Trudno bez dostępu do źródeł wojskowych wykazać, na ile skutki nalotów na miasta Niemiec wschodnich oraz zachodniej Polski, w tym także na Poznań, umożliwiły aliantom pomyślniejszy przebieg ekspedycji. Jedno jest jednak pewne, że bombardowania tych terenów wiosną 1944 r. wysoko liczyły się w kalkulacjach sztabowych aliantów i traktowano je jako jeden z ważnejszych czynników militarnego sukcesu w operacji desantowej. W sytuacji okupowanego Poznania naloty były wydarzeniami, które głęboko wstrząsnęły organizmem hitlerowskiego reżimu. Nawet wielu fanatycznych nazistów ogarnęło przerażenie. Prysł bowiem na oczach wszystkich butny mit propagandy o nienaruszalności niemieckiego nieba i o absolutnym bezpieczeństwie obszarów głębokiego zaplecza, utrzymujący się naj dłużej w stosunku do tzw. ziem wcielonych do Rzeszy. Wprowadziło to w stan wściekłości i zdenerwowania cały aparat partyjny i państwowy, zwłaszcza organa policji i Gestapo. Krytyka stanu bezpieczeństwa dotykała w podnieceniu nawet władz szczebla centralnego. N ajmocniej jednak ucierpiał prestiż miejscowego dowództwa obrony przeciwlotniczej oraz kół wojskowych, które obarczano zarzutem winy za "bezkarność" lotników alianckich. Szkody i straty spowodowane nalotami komplikowały władzom miejscowym wykonywanie zadań związanych z potrzebami wojny i kruszącego się frontu. Z konieczności więc zmuszały instytucje, urzędy i przedsiębiorstwa do zwrócenia szczególnej uwagi na 'Usuwanie zniszczeń, zakłóceń komunikacyjnych, przerw w łączności, a także na zakwaterowanie poszkodowanych bombardowaniami mieszkańców, naprawę zrujnowanych budynków, ewakuację zakładów zagrożonych ponownymi nalotami oraz na przywrócenie normalizacji życia. Rzecz znamienna, że mimo ogromu kłopotów władze hitlerowskie z iście obłędną pasją usuwały pozostałości po nalotach i z fanatyczną wprost energią asekurowały się na wypadek dalszych bombardowań. W pierwszej kolejności ratowano i ukrywano obiekty przemysłowe. Fabrykę "Telefunken" zlokalizowano ostatecznie pod koniec maja 1944 r. w lochach Fortu VII, a zakłady produkcji samolotów Focke Wulf przeniesiono częściowo do odległego o 70 km Jarocina\>. Wszczęto również na szeroką skalę akcję wyposażania terenu w środki obrony.

Zarówno w Poznaniu, jak i na całym obszarze "kraju Warty", przystąpiono do budowy schronów przeciwlotniczych i przeciwpożarowych, zbiorników wodnych i pomp awaryjnych oraz rowów przeciwodłamkowych. Administracje domów wyposażono w ręczne gaśnice przeciwpożarowe. Narzucono także ludności polskiej w zakładach pracy obowiązki pełnienia wraz z Niemcami służb pogotowia obrony przeciwlotniczej (Luftschutzwarthe) oraz wydano Polakom nakaz niezwłocznego stawienia się po nalotach w miejscach pracy do akcji ratunkowej i usuwania gru, 47 zow . Gorączkowe przedsięwzięcia władz tnie były jednak w stanie zatrzeć ogólnego wrażenia, jakie pozostawiały po sobie każdorazowo naloty na niemieckiej ludności Poznania. Raporty Gestapo uskarżały się na masowo występujące przejawy przygnębienia i przykrego samopoczucia wśród Niemców. Agenci donosili, że w wielu środowiskach wyrażano się z uznaniem o celności alianckich lotników przy bombardowaniu obiektów przemysłowych i kwestionowano fałszerstwa prasy hitlerowskiej, jakoby nalot nieprzyjacielski nosił charakter terrorystyczny. Wszędzie

*5 B e - Zet. B. 1944, nr 4, s. 15.

" Tamże, s. 12.

i nawet głośno wyrzekano na obronę przeciwlotniczą, stan rowów i schronów przeciwlotniczych, z których część była zalana wodą, pozbawiona wentylacji i niezdatna do użytku. Nastroje pesymizmu pagarszały wieści o niemieckich niepowodzeniach na froncie -wschodnim oraz ciągłe poruszanie przez prasę tematu ewentualnej inwaziji aliantów, na zdolność odparcia której zapatrywano się sceptycznie. W kołach inteligencji górowało zniecierpliwienie , lęk przed pogorszeniem położenia militarnego Niemiec, zafrasowanie ogromnymi bombardowaniami w Reichu oraz obawy o najbliższą przyszłość Niemców na ziemiach podbitych. Niepokój i obawy wdarły się pod wpływem nalotów silnie w spoistość ducha niemieckiego - stwierdzały tajne raporty policyjne. Świadczyły o tym również każdorazowe alarmy, jakie od maja 1944 r. z przezorności często ogłaszano w Poznaniu. Obserwowano wtedy wśród Niemców zbiorowe przejawy paniki i histerii. Obrazy uciekających w popłochu ze spakowanym dobytkiem do schronów lub autami za miasto należały do powszednich zjawisk życia codziennego. Fragment uroczystości żałobnych na cmenTymczasem ludność polska przyjmowała tarzu na Głównej. Celebruje biskup Walenty Dymek. dalekie rajdy alianckiego lotnictwa z ukontentowaniem i satysfakcją. Traktowano je jako naocznie świadectwo zbliżającego się końca okupacji. Cieszono się, że nadszedł czas sprawiedliwego odwetu i triumfowano z upokorzeń, jakich doznała hitlerowska machina wojenna. Atmosferę radości mąciły co prawda przykre następstwa bombardowań: stosunkowo wysokie straty wśród ludności polskiej i niemałe iszkody wyrządzone miastu - lecz entuzjazm był powszechny. N astroje sympatii wobec aliantów, jakie się udzieliły Polakom pod wpływem nalotów, były - przyznać trzeba - wylewne, ale nie wykraczały poza sferę przeżyć emocjonalnych. W ciągu czterech lat wojny i okupacji społeczeństwo nawykło już rozpatrywać i oceniać wydarzenia polityczne przez pryzmat realnej sytuacji wojennej. Zaś w połowie 1944 r., nie tyle akcje aliantów i przebieg zdarzeń wojennych na zachodnim froncie działań zaprzątały uwagę polskiej opinii publicznej, ile mocniej absorbowały szybkie postępy wojsk radzieckich, które z tygodnia na tydzień przybliżały szanse wyzwolenia ziem polskich. Trudno było przeczyć, zwłaszcza wobec większego zaangażowania Anglii i Stanów Zjednoczonych w wojnę na Dalekim i Bliskim Wschodzie niż w sprawy wojny w Europie, że Związek Radziecki dźwiga główny ciężar wojny z faszyzmem hitlerowskim. Proradzieckie zatem nastawienie nielicznej do niedawna części społeczeństwa, zyskiwało teraz w zmienionej sytuacji coraz większe szeregi zwolenników, a w świadomości politycznej całego społeczeństwa dokonywały się poważne przemiany. Oto jak charakteryzuje klimat polityczny Wielkopolski z maja 1944 r. enuncjacja prasowa

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1967.07/09 R.35 Nr3 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry