JANUSZ SZPUNAR

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1967.01/03 R.35 Nr1

Czas czytania: ok. 45 min.

PRZESŁANKI ROZWOJU POZNAŃSKIEJ SPÓŁDZIELCZOŚCI MIESZKANIOWEJ W LATACH 1919-1939

Jf RZY OMAWIANIU sytuacji mieszkaniowej w Polsce w latach 1919-1939 pisane, iż naj cięższa klęska miast polskich - klęska mieszkaniowa - rozrasta się do zastraszających rozmiarów'. Do takiego wniosku prowadziła analiza danych ilustrujących sytuację mieszkaniową Polski oraz porównanie ich ze wskaźnikami innych państw europejskich. Zjawiska, które składały się na niekorzystną sytuację mieszkaniową w tym okresie, nie występowały z jednakowym nasileniem we wszystkich miastach Polski. Niejednokrotnie podnoszono, że porównanie ogólnych wskaźników zagęszczenia mieszkań w Poznaniu i w innych miastach prowadzi do wniosku, iż zagęszczenie mieszkań w Poznaniu było w tym czasie mniejsze od przeciętnego w kraju. Z wielu jednak 'względów nie można na tej podstawie twierdzić, iż w Poznaniu w okresie międzywojennym nie istniała tzw. kwestia mieszkaniowa 2 . Przy omawianiu sytuacji mieszkaniowej w latach 1919-1939 trzeba zwrOClC uwagę na to, że przed wojną światową 1914--1918 warunki mieszkaniowe w Poznaniu uznawano za bardzo dobre. Pod względem struktury mieszkań Poznań przypominał nieco inne miasta położone na wschodnich krańcach terenów należących wówczas do Niemiec, szczególnie zaś Wrocław. Wnioski o sytuacji mieszkaniowej Poznania w tym czasie opierano na stosunkowo niewysokim wskaźniku zagęszczenia mieszkań 3 . Przy równomiernym przyroście mieszkań oraz niezbyt szybkim przyroście ludności wskaźnik ten zmniejszał się stale i z 4,8 w 1905 r. obniżył się do 4,7 w 1910 r. 4 Trzeba jednak dodać, że w tym czasie przeszło 10% mieszkań w Poznaniu było przeludnionych, a na każde z nich przypadały przeciętnie 7,3 osoby. W pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości (1918) stosunki mieszkaniowe w Poznaniu uległy znacznym zmianom. Spowodowane to było zahamowaniem przyrostu nowych mieszkań oraz bardzo intensywnymi ruchami migracyjnymi ludności. Znaczny napływ ludności do miasta, w którym przyrost nowych mieszkań ustał

, Z. Z a l e s ki, Brak mieszkań w Poznaniu. "Kromka Miasta Poznania" R. 1926, nr 2, s. 37.

· Por. H. M a c i e j e w s ki, O właściwy obraz warunków mieszkaniowych Poznania w okresie międzywojennym. "Rocznik Ekonomiczny 1961/62" Poznań 1962. Autor polemizuje z niektórymi tezami artykułu Edmunda Krzymienia pl. Rozwój sytuacji mieszkaniowej m. Poznania w latach 1946-1960. "Rocznik Ekonomiczny 1960/61" Poznań 1961. · W roku 1910 wynosił on przeciętnie 1,4 osoby na jedną izbę. Por. Z. Z a l e s ki, op. cit., s. 37. 4 Z. Z a l e s ki, op. cit., s. 37.

Janusz Szpunar

Tabela 1

ILOŚĆ MIESZKAŃ W POZNANIU W LATACH 1918-1937

Rok Ilość mieszkań Przyrost w % Rok Ilość mieszkań Przyrost w % 1918 37 171 100 1928 41 879 112,8 1919 37 149 100 1929 42 377 114,0 1920 37 149 100 1930 43 447 117,0 1921 37 152 100 1931 50 659 136,4 1922 37 258 100,3 1932 51 512 138,7 1923 37 305 100,4 1933 52 535 141,4 1924 37 372 100,6 1934 53 424 143,8 1925 40 416 108,8 1935 54 349 146,3 1926 40 883 110,1 1936 56 061 150,9 1927 41 307 111,2 1937 57 647 155,2

Źródło: "Rocznik Statystyczny stoi. m. Poznania" za lata 1922-24, 1925, 1926, 1927, 1928, 1929-1932, 1933-1934, 1934-1935, 1935-1936, 1936-1937, 1937-1938.

. .

JUz W czaSIe WOjny mieszkaniowe/ . Zwiększaniu zapotrzebowania na mieszkania towarzyszył zarazem pewien regres w ilości mieszkań. Zwiększała się jedynie liczba mieszkań jednoizbowych, a to w drodze przebudowy mieszkań więbsizych, co powodowało stopniowe pogarszanie struktury mieszkań w Poznaniu. W publikacjach poświęconych zagadnieniom mieszkaniowym doszukiwano SIę przyczyn trudności mieszkaniowych w zastoju ruchu budowlanego w tym czasie, w długotrwałym chaosie panującym w dziedzinie stosunków pieniężnych, w niekorzystnym - chociaż bodaj niezamierzonym - oddziaływaniu obowiązujących wówczas przepisów o ochronie lokatorów i tp. e Wraz ze zmianą ogólnej sytuacji gospodarczej w latach 1919-1939 zmieniało się również tempo przyrostu mieszkań w Poznaniu. Nie osiągnął on jednak takiej stopy, przy której możliwe byłoby zapewnienie mieszkań wszystkim, którzy ich potrzebowali. Tabela 1 przedstawia przyrost ilości mieszkań w Poznaniu w latach 1918-1937.

Wynika z niej, że do 1925 r. w ogóle nie można mówić o przyroście nowych mieszkań w Poznaniu. W ciągu siedmiu lat liczba ich zwiększyła się zaledwie o 0,6'>/0. Dopiero w 1922 r. ilość mieszkań przekroczyła nieco poziom z 1918 r. W późniejszym okresie daje się zauważyć niewielki, ale stosunkowo równomierny przyrost ilości mieszkań'. Trzeba zwrócić uwagę na to, że wprawdzie struktura mieszkań w Poznaniu przedstawiała się korzystniej w porównaniu z innymi miastami w Polsce 8 , lecz wzrostowi ilości mieszkań w Poznaniu towarzyszyło stałe pogarszanie

1914-1918, musiał spowodować szybkie pogorszenIe sytuacji

· S. Kir k l n, Uwagi na temat ustawy o rozbudowie miast. "Kronika Miasta Poznania" R. 1924, nr 11, s. 204.

6 Por. Z. G r a b s ki, KryzYs mieszkaniowy w Polsce. Warszawa 1930, s. 40 i n.

, Kilkunastoprocentowy wzrost wskazany w 1931 r. był pozorny, ponieważ wynikał z korekty ilości mieszkań. Por. wyjaśnienia w "Rocznik Statystyczny stół. m. Poznania za lata 1929-1932", s. 24.

8 K. K r z e c z k o w s ki, Kwestia mieszkaniowa w miastach polskich. Warszawa 1939 s.

43 i n.

się tej struk tury 8. W roku .1919 np. mieszkania jedno- i dwuizbowe stanowiły w Poznaniu 36,4% wszystkich mieszkań, a w roku 1937 już 42,2%. Niedostateczne tempo przyrostu nowych mieszkań prowadziło do stałego zwiększania się ich bezwzględnego braku. W publikowanych w tym czasie "Rocznikach Statystycznych stołecznego m. Poznania" przedstawiano szacunkowy wzrost bezwzględnego braku mieszkań. Pomimo przyjętych założeń, znacznie obniżających ten szacunek, publikowane liczby wskazują na stałe zwiększanie się bezwzględnego braku mieszkań w tym okresie (tabela 2). Ten szacunkowy brak stanowił blisko

Tabela 2 SZACOWANY BEZWZGLĘDNY BRAK MIESZKAŃ W POZNANIU W LATACH 1921-1937

Szacowana ilość Szacowana ilość Rok brakujących Rok brakujących mieszkań mieszkań 1921 512 1930 9697 1922 1644 1931 3858 1923 2946 1932 4477 1924 3979 1933 4899 1925 5409 1934 5578 1926 6325 1935 6372 1927 7579 1936 6645 1928 7736 1937 6644

Ź ród ł o : Według roczników statystycznych Poznania za poszczególne lata.

(Zmniej zenie .się szacowanego praku.miesz ań w 1931 r. było sp'owo owąne wspommaną JUZ korektą IlOSCI mIeszkan w zwIązku z wynIkamI SpISU powszechnego w 1931 r.)

30Vo ogólnego przyrostu ilości mieszkań w latach 1919-1939. Trzeba przy tym zwrócić uwagę na to, że nawet zwiększenie tego przyrostu o 30% w porównaniu z faktycznym stanem nie mogłoby jeszcze zaspokoić wszystkich potrzeb mieszkaniowych ludności Poznania. Przy obliczaniu brakujących mieszkań nie uwzględniono bowiem potrzeb tych mieszkańców, którzy zajmowali mieszkania w suterenach i piwnicach, na poddaszach i w różnych pomieszczeniach nie nadających się do zamieszkania W. Zresztą przedstawiony szacunek braku mieszkań już z założenia miał obrazować jedynie "naj dotkliwszy" ich brak i najbardziej palące potrzeby, których zaspokoić nie był w stanie bieżący ruch budowlany. Zwiększenie bezwzględnego braku mieszkań prowadziło do wzrostu zagęszczenia istniejących. Kształtowało się ono przy [tym w zależności od ich wielkości, przy czym szczególnie szybko wzrastało zagęszczenie mieszkań najmniejszych. W tabeli 3 przedstawiono wskaźniki zagęszczenia mieszkań o różnej wielkości w kilku miastach Polski w dziesięcioleciu, dzielącym spisy powszechne przeprowadzone w latach 1921 i 1931. Na podstawie danych przedstawionych w tabeli 3 nasuwa się

· J. Jar o s ł a w s ki, O kwestii mieszkaniowej w Polsce międzywojennej. Przyczynek do zagadnienia pauperyzacji klasy robotniczej w ustroju kapitalistycznym. Warszawa 1950, s. 32. II Pod względem ilości mieszkań w suterenach i na poddaszach Poznań zajmował w tym czasie jedno z pierwszych miejsc w Polsce. Por. "Statystyka Polski", t. XXXII, jw., s. 43. Zdaniem H. M a c i e j e w s k i e g o (op. ci1., s. 249) szacowaną liczbę brakujących mieszkań należało powiększych biorąc pod uwagę rodziny bezdomne oraz wegetujące w schroniskach noclegowych.

Janusz Szpunar

Tabela 3

ZMIANY ZAGĘSZCZENIA MIESZKAŃ RÓŻNEJ WIELKOŚCI W KILKU WIĘKSZYCH MIASTACH POLSKI W LATACH 1921-1931

Ogółem Mieszkania liczbie izb mieszkania o 1 2 3 Miasta Przeciętna Przeciętna Przeciętna Przeciętna liczba osó b liczba osó b liczba osó b liczba osó b na izbę Róż- na izbę Róż- na izbę Róż- na izbę Różw latach nica w latach nica w latach nica w latach nica 1921 1931 1921 1931 1921 1931 1921 1931 Warszawa 2,0 2,1 + 0,1 3,7 4,0 + 0,3 2,4 2,4 1,8 1,7 -0,1 Łódź 2,3 2,5 +0,2 3,6 3,8 +0,2 2,3 2,2 -0,1 1,6 1,5 -0,1 Kraków 1,9 1,8 -0,1 3,5 3,5 2,3 2,2 -0,1 1,7 1,5 -0,2 Poznań 1,4 1,6 + 0,2 2,7 3,3 + 0,6 2,1 2,2 + 0,1 1,6 1,6

Źródło: K. Krzeczkowski, Kwestia mieszkaniowa w miastach polskich. Warszawa 1939, s. 59.

zasadniczy wniosek, iż o ile ogólny wskaźnik zagęszczenia wszystkich mieszkań w Poznaniu był w omawianym okresie niższy aniżeli w niektórych innych miastach Polski, o tyle różnice w zagęszczeniu mieszkań najmniej szych, mimo że kształtowały się również na korzyść Poznania, były już jednak mniej wyraźne. Zagęszczenie mieszkań dwu- i trzyizbowych było w Poznaniu podobne jak w Warszawie, Łodzi lub Krakowie, a więc w miastach, w których sytuacja mieszkaniowa była szczególnie niekorzystna. Można więc stwierdzić, że w Poznaniu sytuacja mieszkaniowa stale się pogarszała, wykazując tendencje do zrównania z poziomem warunków mieszkaniowych w tych miastach, w których tzw. kwestia mieszkaniowa występowała z dużym natężeniem. Wraz z pogarszaniem się sytuacji mieszkaniowej w Poznaniu wzrastało sublokatorstwo, a także jego najbardziej skrajna postać, to znaczy kątownictwo. W roku 1921 ilość mieszkań z sublokatorami była w Poznaniu stosunkowo niewielka.

W roku 1931 wskaźnik tein był już trzykrotnie wyższy i jedynie nieznacznie ustępował podobnemu wskaźnikowi obliczonemu dla Warszawy. W wyniku tego w 1931 r. około 30% mieszkań w Poznaniu było użytkowanych przez więcej niż jedno gospodarstwo domowe. I wreszcie w tym samym czasie blisko czterokrotnie wzrosło w Poznaniu kątownictwo, co stanowi dowód pogarszania się sytuacji mieszkaniowej, pogłębiającego się braku mieszkań i postępującej ich drożyzny». Szczegółowa analiza sytuacji mieszkaniowej w Poznaniu, jak i omówienie wszystkich jej przejawów i konsekwencji znacznie przekracza zakres podjętego tematu. Trzeba tu jednak stwierdzić, że faktyczne zmiany tej sytuacji stwarzały warunki sprzyjające rozwojowi spółdzielczości mieszkaniowej. Jednak z ogólnych przyczyn społecznych i gospodarczych nie wszyscy odczuwający potrzebę polepszenia swych warunków mieszkaniowych mogli być uznani za potencjalnych członków spół

11 W 1921 roku 9/»>/0 wszystkich mieszkań w Poznaniu stanowiły mieszkania z sublokatorami.

W roku 1931 wskaźnik ten wynosił już 28,9%, W roku 1931 około 16>/0 mieszkań Jednoizbowych zajmowali kątownicy. "Statystyka Polski", t. XXXII, jw., s. 33 oraz K. Krzeczkowski, op. cit., s. 86dzielni mieszkaniowych. Nie wszyscy zaś mogący tymi członkami zostać, mieli szanse uzyskania mieszkania spółdzielczego. Do przesłanek rozwoju spółdzielczości mieszkaniowej w Poznaniu w latach 1919-1939 trzeba zaliczyć długoletnie tradycje ruchu spółdzielczego w Wielkopolsce. O tradycjach tych, jak i o spółdzielczym "wyrobieniu" ludności regionu, może świadczyć rozwój ruchu spółdzielczego w Poznańskiem, jego zasięg oraz często pionierskie znaczenie tego ruchu na ziemiach polskich. N a tych terenach powstały między innymi pierwsze polskie spółdzielnie pracy, tutaj rozwinęła się spółdzielczość kredytowano Nadto, co jest najbardziej interesujące, właśnie w tej części kraju najwcześniej , bo już w końcu ubiegłego stulecia, powstała i rozwinęła się spółdzielczość mieszkaniowa. Za najstarsze polskie spółdzielnie mieszkaniowe uważa się Spółdzielnię Budowlaną "Pomoc" założoną w Poznaniu w 1890 r. ls oraz założone w tymże roku Towarzystwo Mieszkaniowe w Bydgoszczy. Jednak przy omawianiu spółdzielczości mieszkaniowej działającej wówczas w Poznaniu trzeba wymienić rozwijające się tu pruskie spółdzielnie mieszkaniowe 14. Odegrały one swoją rolę także w późniejszym okresie po przekształceniu ich w spółdzielnie polskie. Były to spółdzielnie niemieckie, i to nie tylko z nazwy, ale przede wszystkim z uwagi na ogólny polityczny cel, jaki miały do spełnienia 15. Nie można jednak pomijać i tego faktu, że członkami tych spółdzielni byli również Polacy, którzy zapewnili członkowską ciągłość spółdzielni po ich przekształceniu na spółdzielnie polskie. Przejmowanie spółdzielni natrafiało na wiele trudności. Zarówno dotychczasowi członkowie narodowości niemieckiej, jak i niemieckie jeszcze w pierwszych latach zarządy tych spółdzielni, przeciwstawiały się temu procesowi. Szczególnie ostre formy przybrało to w spółdzielni mieszkaniowej urzędników. Niemiecki zarząd spółdzielni utrudniał i opóźniał, a nawet starał się uniemożliwić przejęcie spółdzielni przez Polaków. Nieruchomości będące własnością spółdzielni usiłowano sprzedać różnym prywatnym osobom oferując ceny znacznie niższe od rzeczywistej wartości sprzedawanych domów. Większość tych transakcji została uniemożliwiona przez Urząd Osadniczy. Jednak w 1920 r. władzom spółdzielni udało się dokonać sprzedaży kilkunastu nieruchomości organizowanemu wówczas Uniwersytetowi Poznańskiemule . Pomimo oporów proces przejmowania spółdzielni mieszkaniowych zakończono w 1920 r. wpisaniem nazw polskich spółdzielni do rejestru sądowego. Powołano nowe władze spółdzielni, dostosowano statuty do nowych warunków. Mimo tych

11 Por. S. O c h o c l ń s k ł , Podstawy i zasady wielkopolskiej spółdzielczości kredytowej.

Poznań 1965, S. 57 i II.; 1. Gój S K i, Spółdzielczość. Warszawa 1961, S. 50 l 53.

a Spółdzielnia Budowlana "Pomoc" nie miała jednak charakteru spółdzielni mieszkaniowej. J ej powstanie i działalność były ściśle związane z istnieniem Teatru Polskiego w Poznaniu.

W ływy z hotelu będącego własnością tej spółdzielni przeznaczano na utrzymanie tego teatru. l W roku lb93 założono spółdzielnię mieszkaniową pracowników kolejowych Spar- und Bauverein, młodszą od niej o sześć lat spółdzielnię Posener Gemeinnutzige Baugenossenschaft i wreszcie największą, założoną w l<xx) r. Deutscher Beamten Wohnungsbauverein. 11 Było nim ułatwienie zdobycia pracownikom państwowym nie drogich i wygodnych mieszkań "w celu utrzymania zwartego i karnego aparatu urzędniczego na wschodnich rubieżach państwa". Por. Uwagi na marginesie sprawy Spółdzielnia Budowlana Polskich Urzędników Państwowych c/a Uniwersytet Poznański i Uniwersytet Poznański c/a Spółdzielnia Budowlana Urzędników Państwowych, Poznań 1926, S. 5.

11 Polski Zarząd Spółdzielni Urzędników Państwowych odmówił uznania ważności tych transakcji i wytoczył Uniwersytetowi Poznańskiemu proces, który toczył się przez wiele lat ze zmiennym powodzeniem. Zakończył się wyrokiem Sądu Najwyższego, który nie uznał pretensji Spółdzielni i przedmiot sporu - to znaczy sprzedane nieruchomości - przyznał Uniwersytetowi.

Janusz Szpunarzasadniczych zmian starano się zarazem utrzymać poprzednie zasady gospodarki i organizacji pracy spółdzielni. Poznańska spółdzielczość mieszkaniowa zajmowała w 1920 r. poczesne mIejSCe w Polsce. Podczas gdy w wielu innych regionach kraju spółdzielnie mieszkaniowe rozwijały się dopiero od podstaw, w Poznaniu działały już sprawnie zorganizowane i administrowane spółdzielnie dysponujące 155 budynkami mieszkalnymi w Poznaniu, 34 budynkami w innych miejscowościach województwa oraz nie zabudowanymi gruntami. Pomimo dotkliwie odczuwanego braku mieszkań i ich drożyzny, warunki nie sprzyjały rozwojowi spółdzielczości mieszkaniowej. Wspomniane poprzednio względy ogólnogospodarcze powodowały zastój w budownictwie mieszkaniowym. Te same trudności hamowały również rozwój budownictwa spółdzielczego. Mimo to jednak zarówno w całym kraju, jak i w Poznaniu zakładano nowe spółdzielnie mieszkaniowe, których działalność w pierwszym okresie była wprawdzie znikoma, jednak w miarę poprawy stosunków gospodarczych, szczególnie zaś finansowych, ożywiła się. Trzeba dodać, że w latach międzywojennych 1919-1939 zanotowano znaczną koncentrację ruchu założycielskiego spółdzielni mieszkaniowych, szczególne zaś nasilenie tego ruchu skupiało się w latach dwudziestych 17. W Poznaniu już w 1918 r. założono spółdzielnię "Domus" przemianowaną w 1932 r.

na "Oseczędność Mieszkaniową i Budowlaną", która »miała na celu kupno i sprzedaż nieruchomości oraz administrowanie nimi. W roku 1919 założono spółdzielnię "Strzecha". Rozpoczęła ona swą działalność od zakupu terenów budowlanych, które następnie rozparcelowano na działki budowlane z zamiarem budowania na nich domków jedno- i dwurodzinnych. W następnych latach założono jeszcze "Oficerskie Mieszkaniowe Stowarzyszenie Spółdzielcze", Spółdzielnię Parcelacyjno- Budowlaną Urzędników Skarbowych "Osiedle", Spółdzielnię Mieszkaniową Pracowników Państwowych, Spółdzielnię Budowlaną "Dom Własny", Spółdzielnię Miaszkainiowo- Budowlaną Pracowników Banku Polskiego 18 .

Przedstawione w tabeli 4 spółdzielnie można w zależności od ich zadań statutowych podzielić na dwie grupy: l. mieszkaniowe, 2. mieszkaniowo-budowlane. Spółdzielnie mieszkaniowe były spółdzielniami lokatorskimi, natomiast mieszkaniowo-budowlane spółdzielniami własnościowymi. Pierwsze z nich miały za zadanie oddawanie członkom w użytkowanie mieszkań w domach wybudowanych lub zakupionych przez spółdzielnię i pozostających własnością spółdzielni. Celem spółdzielni mieszkaniowo-budowlanych było budowanie dla członków, na ich własność domów mieszkalnych, bądź dostarczanie im na własność mieszkań 19. Różnice pomiędzy tymi dwoma rodzajami spółdzielni pociągały za sobą różne konsekwencje, w zakresie działalności spółdzielni, a nawet w gospodarce finansowej. Trzeba również wspomnieć o tym, że w omawianym okresie spółdzielnie mieszkaniowo-budowlane były znacznie liczniejsze od mieszkaniowych. W roku 1937 działało w Polsce 50 spółdzielni mieszkaniowych oraz 189 spółdzielni mieszkaniowo-budowlanych 20. Również w Poznaniu w tym -czasie działały tylko trzy spółdzielnie typu

17 Por. A. G a n d e c ki, Spółdzielczość a reforma mieszkaniowa. Warszawa 1934, s. 17.

18 Pominięto tu te spółdzielnie, które nie podjęły działalności i wkrótce po założeniu zostały zlikwidowane. Na przykład założona w 1934 r. spółdzielnia "Osiedle im. Marszałka Piłsudskiego", która z braku funduszy nie podjęła działalności. 11 K. H e c z k o i J. I n l e n d er, Spółdzielnie mieszkaniowe i budowlane, Warszawa 1931, s. 25 i 55. 2* Ujęto jedynie te spółdzielnie, które były zrzeszone w Związku Spółdzielni i Zrzeszeń Pracowniczych R.P. Spółdzielnie mieszkaniowo-budowlane. Warszawa 1938, s. 8.

Tabela 4 SPÓŁDZIELNIE MIESZKANIOWE DZIAŁAJĄCE W POZNANIU W OKRESIE MIĘDZYWOJENNYM, WEDŁUG ROKU ZAŁOŻENIA*

Lp.

N azwa spółdzielni 2

Spółdzielnia Budowlana "Pomoc" Spółdzielnia mieszkaniowa Pracowników Polskich Kolei Państwowych Spółdzielnia Mieszkaniowa Ogólnej Użyteczności Spółdzielnia Mieszkaniowa Polskich U rzędników Państwowych "Oszczędność Mieszkaniowa i Budowlana" Spółdzielnia Mieszkaniowa "Strzecha" Oficerskie Mieszkaniowe Stowarzyszenie Spółdzielcze Spółdzielnia Parcelacyjno- Budowlana U rzędników Skarbowych "Osiedle" Spółdzielnia Mieszkaniowa Pracowników Państwowych Spółdzielnia Budowlana "Dom Własny" Spółdzielnia Mieszkaniowo- Budowlana Pracowników Banku Polskiego

Rok założenia 1899 1900 1918 1919 1922 1925 1928 1929 1929

* Spółdzielnie założone przed 1918 r. podano według ich ostatecznej polskiej nazwy. Również spółdzielnie później założone podano według nazwy ostatecznej, według wpisów do rejestru sądowego. 4 5 6 7 8 9 10 11lokatorskiego. Pozostałe natomiast były spółdzielniami własnościowymi. Z drugiej strony trzeba zwrócić uwagę i na to, że spółdzielnie lokatorskie były z reguły znacznie większe w porównaniu z własnościowymi. Dysponowały większym majątkiem, co jest zresztą zupełnie zrozumiałe, gdyż domy mieszkalne pozostawały własnością spółdzielni. Skupiały znacznie więcej członków, a przy tym członków stosunkowo mniej zamożnych. Spółdzielnie mieszkaniowe i mieszkaniowo-budowlane ze względu na przedmiot swej działalności, którym przede wszystkim było budowanie i nabywanie domów mieszkalnych, musiały gromadzić w tym celu odpowiednio wysokie fundusze inwestycyjne. Źródłem tych funduszy były częściowo środki wnoszone przez członków. Jednak pomimo tego, że wkłady członkowskie były w tych spółdzielniach znacznie wyższe w porównaniu z innymi rodzajami spółdzielni, działalność inwestycyjna musiała opierać się w głównej mierze na środkach pochodzących z długoterminowego kredytu budowlanego. Ciężar spłaty tego kredytu spoczywał na członkach spółdzielni, którzy .zajmowali wybudowane przy jego pomocy mieszkania lub nabywali je na własność. Zarówno wysokie wpłaty członkowskie, jak i ciężary związane ze spłatą i oprocentowaniem kredytu prowadziły do ekonomicznej selekcji osób, które mogły zostać członkami spółdzielni. Odczuwanie przez potencjalnego członka spółdzielni potrzeby polepszenia warunków mieszkaniowych i dopatrywanie się przez niego najlepszego sposobu zaspokojenia tej potrzeby w spółdzielczości mieszkaniowej, nie było wystarczającym warunkiem przynależności do spółdzielni. Konieczna była taka pozycja ekonomiczna, która stanowiłaby gwarancję tego, że podoła on wszystkim ciężarom związanym z przynależnością do spółdzielni i zajmowaniem spółdzielczego mieszkania. Ekonomiczna pozycja członków spółdzielni, a więc i pewność oraz regularność wpłat z ich strony stanowiła zasadniczy warunek powodzenia działania spółdzielni, a co za tym idzie i jej rozwoju. Z drugiej strony wymienione wyżej względy w znacznym stopniu hamowały podmiotowy rozwój spółdzielczości mieszkaniowej

5 Kronika Miasta Poznania J

Janusz Szpunaroraz zakres jej działania. Pomiędzy liczbą członków zrzeszonych w poznańskich spółdzielniach mieszkaniowych i mieszkaniowo-budowlanych a liczbą mieszkańców Poznania odczuwających w omawianym okresie trudności mieszkaniowe, istniała więc znaczna dysproporcja. Pogłębiała się ona w miarę pogarszania się sytuacji mieszkaniowej w Poznaniu, czemu nie odpowiadał wzrost członków spółdzielni mieszkaniowych. Zestawienie ilości członków zrzeszonych w tych spółdzielniach w 1937 r. zawiera tabela 5.

1* a b e 1 a 5

ILOSC CZŁONKÓW ZRZESZONYCH W SPÓŁDZIELNIACH MIESZKANIOWYCH I MIESZKANIOWO-BUDOWLANYCH W POZNANIU W 1937 H.

N azwa spółdzielni

Spółdzielnia Mieszkaniowa Pracowników Polskich Kolei Państwowych Spółdzielnia Mieszkaniowa Ogólnej Użyteczności Spółdzielnia Mieszkaniowa Polskich Urzędników Państwowych

Razem spółdzielnie mieszkaniowe

Spółdzielnia Mieszkaniowa "Strzecha" Oficerskie Mieszkaniowe Stowarzyszenie Spółdzielcze Spółdzielnia Parcelacyjno-Budowlana Urzędników Skarbowych "Osiedle" Spółdzielnia Mieszkaniowa Pracowników Państwowych Spółdzielnia Mieszkaniowo- Budowlana Pracowników Banku Polskiego

Razem spółdzielnie budowlane

Ogółem

Ilość członków 128 1132

16S3 40 52 20 18

2 ród ł o: Sprawozdanie z czynności Spółdzielni P. U.P. za rok 1938, Poznań 1939, s. 40, Sprawozdanie z działalności Spółdzielni Mieszkaniowej Ogólnej Użyteczności za rok 1937 (Archiwum Poznańskie] Spółdzielni Mieszkaniowej), Spółdzielnie mieszKanIowe, jw., s. 23 i n.

W zestawieniu pominięto spółdzielnie: "Oszczędność Mieszkaniowa i Budowlana" oraz Spółdzielnię Budowlaną "Dom Własny", ponieważ z braku danych nie można podać ilości członków tych spółdzielni. Pominięto także spółdzielnię "Osiedle im. Marszałka Piłsudskiego", która skupiała 46 członków, jednak nie podjęła działalności.

W tabeli 5 zwracają uwagę znaczne różnice liczby członków zrzeszonych w poszczególnych spółdzielniach. Szczególnie charakterystyczne są różnice pomiędzy wielkością spółdzielni mieszkaniowych typu lokatorskiego oraz spółdzielni mieszkaniowo- budowlanych, czyli własnościowych. Najwięcej członków skupiła Spółdzielnia Mieszkaniowa Polskich Urzędników Państwowych. Członkowie tej spółdzielni stanowili w 1937 r. przeszło lZO/o wszystkich członków spółdzielni "lokatorskich" w Polsce oraz ponad 50% członków wszystkich poznańskich spółdzielni. Trzeba jednak zwrócić uwagę i na to, że ruch członkowski w tej spółdzielni w latach 1920-1938 nie tylko nie doprowadził do zwiększenia liczby członków, ale nawet do jej zmniejszenia. Było to zresztą zjawisko bardziej ogólne, odnoszące się do wszystkich poznańskich spółdzielni mieszkaniowo-budowlanych. Stan członkowski tych spółdzielni w ciągu omawianego okresu uległ wprawdzie zmianom, ale nie -był to stały ruch zwyżkowy. Napływ członków do spółdzielni świadczył

o tym, że wielu mieszkańców Poznania właśnie ze spółdzielczością wiązało nadzieje polepszenia warunków mieszkaniowych. Jednak wielu członków rezygnowało w tym samym czasie z przynależności do spółdzielni. Odpływ członków związany był między innymi z tym, że wobec wolnego przyrostu ilości mieszkań spółdzielczych nie wszyscy mieli szansę uzyskania mieszkania 21. Przy omawianiu składu członkowskiego spółdzielni działających w Poznaniu trzeba również wspomnieć o zawodowym zróżnicowaniu ich członków. Charakterystyczną cechą składu zawodowego członków spółdzielni obu typów zarówno w całym kraju, jak i w województwie poznańskim oraz w Poznaniu, była w tym czasie przewaga urzędników. Wystarczy wspomnieć, że urzędnicy stanowili około 60% wszystkich członków spółdzielni działających w Polsce, a w województwie poznańskim ten stosunek był jeszcze wyższy i wynosił przeszło 70%22. Robotnicy stanowili już znacznie mniej liczną grupę członkowską, przy czym udział tej grupy w województwie poznańskim był nieco niższy w porównaniu ze wskaźnikiem ogólnokrajowym, bowiem w Poznaniu robotnicy stanowili 24%, a w woj. poznańskim jedynie 19%. Pozostała część członków spółdzielni, to przemysłowcy i kupcy oraz osoby wykonujące wolne zawody. Skład zawodowy członków spółdzielni mieszkaniowo-budowlanych typu własnościowego był mniej zróżnicowany, przy czym spółdzielnie własnościowe skupiały jeszcze mniej pracowników fizycznych. Jest to o tyle zrozumiałe, że z przynależnością do spółdzielni tego typu związane były stosunkowo większe obciążenia materialne. Oprócz względów ekonomicznych trzeba zwrócić uwagę na jeszcze jedną przyczynę ograniczenia zróżnicowania zawodowego członków poznańskich spółdzielni mieszkaniowych i mieszkaniowo-budowlanych. Spółdzielnie te były zwykle zakładane przez określone grupy zawodowe, przy czym już w statutach ograniczano możliwości przyjmowania nowych członków, którzy do grupy tej nie należeli M. Spółdzielnie często bardzo ściśle przestrzegały tych ograniczeń, j ak n p. w Spółdzielni Mieszkaniowej Polskich Urzędników Państwowych, do której nie przyjmowano nawet urzędników miejskich. Członkami poznańskich spółdzielni mieszkaniowych i mieszkaniowo-budowlanych były przede wszystkim te osoby, które uprawiały zawód nie pozwalający wprawdzie na samodzielne zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych, ale dający gwarancję względnie stałych zarobków, w wysokości pozwalającej na wpłatę udziałów członkowskich i na regularne ponoszenie kosztów związanych z zajmowaniem mieszkań spółdzielczych. Wobec konsekwentnego stosowania takiego kryterium, podmiotowy zakres poznańskich spółdzielni mieszkaniowych i mieszkaniowo-budowlanych w okresie międzywojennym musiał być nader ograniczony. Spółdzielczy ruch budowlany był w wysokim stopniu uzależniony od możliwości uzyskania przez spółdzielnie odpowiedniego, długoterminowego i nisko oprocentowanego kredytu. Można nawet powiedzieć, że możliwości uzyskania takiego kredytu nie tylko określały tempo budownictwa spółdzielczego, a co za tym idzie możność zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych. Stanowiły one nawet jedną z za

» N a przykład ze Spółdzielni Mieszkaniowej Polskich Urzędników Państwowych wykluczono w 19]) r. 3(}) członków, którzy nie opłacili wkładu członkowskiego. (Wg sprawozdania Zarządu Spółdzielni za rok 1930. Archiwum Poznańskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.) II Por. Statystyka spółdzielni związkowych, 1928-1933. "Statystyka Polski" Seria C, z. 37, Warszawa 1938, s. 53 oraz statystyka ruchu spółdzielczego w Polsce 1934 i 1935. "Statystyka Polski" Seria C, z. (1), Warszawa 1938, s. 16 1 30.

li Por. 6 Statutu Spółdzielni Budowlano-Mieszkaniowej Polskich Urzędników Państwowych w Poznaniu, Poznań 1938, s. 2.

Janusz Szpunarsadniczych przesłanek rozwoju spółdzielczości mieszkaniowej. Dla spółdzielni duże znaczenie miało nie tylko samo uzyskanie kredytu budowlanego, ale i cena tego kredytu. Zarówno bowiem kredyt, jak i jego oprocentowanie musiały być następnie spłacane przez spółdzielnię, a konkretnie przez tych jej członków, którzy mieszkali w domach wybudowanych przy jej pomocy. W zależności od warunków, na jakich kredyt ten został zaciągnięty, kształtowały się później koszty eksploatacji wybudowanych przez spółdzielnię domów, a więc tym samym i ciężarów, jakie musieli ponosić członkowie spółdzielni. Możliwość uzyskania odpowiedniego kredytu oraz wysokość jego oprocentowania była ściśle zależna od ogólnych warunków gospodarczych. W każdym razie znalezienie przez spółdzielnie mieszkaniowe źródeł kredytu, który odpowiadałby tym wymogom, to znaczy byłby wystarczająco "tani", nie było w omawianym okresie łatwe 24 . W związku z tym szczególnego znaczenia dla rozwoju spółdzielczości mieszkaniowej nabierała kredytowa polityka państwowa. Przy omawianiu prawnego uregulowania przez państwo jego interwencyjnej działalności w zakresie budownictwa mieszkaniowego, trzeba wymienić przepisy o rozbudowie miast. U stawę w itej sprawie wydano w 1922 r., a następnie kilkakrotnie nowelizowano j ą 25. W przepisach tych bardzo szeroko zakreślono środki działania, między innymi ustalono warunki na jakich określone podmioty miały korzystać z państwowego kredytu budowlanego. Wśród tych podmiotów spółdzielniom mieszkaniowym przyznano obok gmin miejskich pierwsze miejsce. Finansowe podstawy Państwowego Funduszu Budowlanego, który stanowił źródło kredytu budowlanego, okazały się jednak zbyt skromne w porównaniu z potrzebami. Nie pozwalały więc na zabezpieczenie wystarczających środków na spełnienie wszystkich zadań przewidzianych w przepisach o rozbudowie miast. Działalność kredytowa nie przyniosła spodziewanych rezultatów, zaś rachunek kredytów budowlanych udzielonych przez Bank Gospodarstwa Krajowego w latach 1924-1938 nie potwierdza szczególnego uprzywilejowania spółdzielczości mieszkaniowej, które zapowiedziano w przepisach (tabela 6). Spółdzielnie mieszkaniowe w mniejszym więc stopniu korzystały z państwowych kredytów budowlanych w porównaniu z indywidualnymi pożyczkobiorcami, którzy wykorzystali blisko połowę wszystkich rozdzielonych środków przeznaczonych na budownictwo mieszkaniowe. Preferowanie budownictwa indywidualnego motywowano koniecznością większego zaangażowania w działalności budowlanej kredytów prywatnych. Na rezultaty takiej polityki zwrócono uwagę w sprawozdaniu Rady Nadzorczej Spółdzielni Budowlano- Mieszkainiowej Polskich Urzędników Państwowych w Poznaniu w 1938 r. Podano, że w Poznaniu wielu prywatnych właścicieli wybudowało nie tylko domy czynszowe, ale i luksusowe wille, i to w znacznym stopniu przy pomocy kredytów państwowych. W tym samym czasie poznańskie budownictwo spółdzielcze jedynie w bardzo ograniczonym stopniu mogło korzystać z kredytów budowlanych udzielanych przez Bank Gospodarstwa Krajowego z funduszy państwowychze. Politykę kredytową państwa uznano za jedną z najbardziej istot

" Według Cz. K l a r n e r a (Polityka mieszkaniowa w Polsce i zagranicą, Warszawa 1930, s.

188) na koszty budowy mieszkań największy wpływ wywierała wysokość oprocentowania kapitału. Wysoki koszt tego kapitału był zdaniem tego autora główną przyczyną tego, że budownictwo mieszkaniowe w Polsce nie mogło rozwijać się normalnie. 15 Jednolity tekst Dziennik U staw R. 1936, nr 10, poz. 107.

" Sprawa rozdziału kredytów budowlanych była nawet przedmiotem interpelacji poselskiej w 1939 r. N a posiedzeniu Sejmu sprawę tę poruszył prezes Zarządu Związku Spółdzielni. (Sprawozdanie z czynności Spółdzielni za rok 1938, jur., s. 16.)

Tabela 6

ROZDZIAŁ KREDYTÓW BUDOWLANYCH UDZIELONYCH PRZEZ BANK GOSPODARSTWA KRAJOWEGO W LATACH 1924-1938

Pożyczkobiorcy Wysokość kredytu w złotych w % Instytucje państwowe 11900 000 1,6 Związki samorządowe 59 300 000 7,9 Spółdzielnie mieszkaniowe 244 900 000 32,9 Instytucje społeczne 97 700 000 13,2 Osoby prywatne 329 700 000 44,4 Ogółem 743 500 000 100, O

Źródło: S. M. Grzybowski, op. cit., s. 166. W tabeli przedstawiono ostateczny rachunek rozdzielonych w tych latach kredytów. W poszczególnych latach rozdział kredytów pomiędzy poszczególne grupy pożyczkobiorców nie by1 jednakowy.

nych przyczyn zahamowania budownictwa spółdzielczego w województwach zachodnich, a w tym i w Poznaniu. Poznański spółdzielczy ruch budowlany musiał w omawianym okresie opierać się w większym stopniu na innych źródłach kredytu udzielanego nie zawsze na korzystnych warunkach. Było to z kolei przyczyną dużych trudności finansowych, z jakimi spółdzielnie te musiały niejednokrotnie walczyć. Zresztą jak wiadomo nie wszystkie spośród tych spółdzielni były w ogóle w stanie wszcząć działalność inwestycyjną, ograniczając się jedynie do administrowania. Wśród spółdzielni mieszkaniowych działających w tym czasie w Poznaniu, budowę nowych domów mieszkalnych podjęła między innymi Spółdzielnia Budowlano-Mieszkaniowa Polskich Urzędników Państwowych. Budowę domów mieszkalnych podjęto w 1925 r. 27 w oparciu o pożyczkę zaciągniętą w Kasie Emerytalnej Pracowników Kolejowych w Poznaniu oraz częściowo w Banku Gospodarstwa Krajoweg0 28 . Już w czasie budowy, której zresztą nie ukończono z tego powodu w przewidzianym terminie, ujawniły się trudności finansowe związane z nieterminową wpłatą rat pożyczki przez kredytodawcę. Trudności w uzyskaniu kredytu budowlanego uniemożliwiły realizację projektu budowy dużego osiedla spółdzielczego, mającego pomieścić 3000 osób. W rezultacie ta wielka i świetnie zorganizowana spółdzielnia podjęła ponownie działalność inwestycyjną dopiero w 1938 r., gdy z własnych środków podjęto budowę jednego domu mieszkalnego, który oddano do użytku w 1939 r. Działalność inwestycyjną podjęła również na początku lat trzydziestych Spółdzielnia Pracowników Polskich Kolei Państwowych. Wybudowano cztery domy mieszkalne. W celu pokrycia kosztów budowy spółdzielnia zaciągnęła pożyczkę w Kasie Emerytalnej Pracowników Kolei Państwowych w Poznaniu. Pożyczka ta była jednak bardzo wysoko oprocentowana, ponieważ odsetki wynosiły 8%. Mimo późniejszego zmniejszenia przez kredytodawcę oprocentowania pożyczki na 6% okazało się, że warunki tego kredytu były dla spółdzielni zbyt ciężkie. Spółdzielnia

27 Był to kompleks 6 budynków przy ul. Śniadeckich.

" Z Kasy Emerytalnej uzyskano pożyczkę w wysokości 800 cm zł, zaś z Banku Gospodarz stwa Krajowego XX) cm zł (wg Sprawozdania Zarządu Spółdzielni za rok 1925. Archiwum Poznańskiej Spółdzielni Mieszkaniowej).

Janusz Szpunar

nie mogła wywiązać się z clęzarów związanych z obsługą długu. Na żądanie kredytodawcy wyznaczono nawet czasowego kuratora tej spółdzielni 29 . W tych warunkach spółdzielnia nie podejmowała już działalności inwestycyjnej. Trzecia spółdzielnia mieszkaniowa - Spółdzielnia Mieszkaniowa Ogólnej Użyteczności - ograniczała się w omawianym okresie jedynie do administrowania domami przejętymi od spółdzielni niemieckiej30. Spółdzielnia ta skupiała stosunkowo niewielu członków, zaś większość mieszkań będących własnością spółdzielni zajmowali lokatorzy nie będący jej członkami. W spółdzielni tej nie gromadzono również funduszy przeznaczonych na budowę nowych domów i nie projektowano podjęcia działalności inwestycyjnej. Działalność inwestycyjną prowadziła spółdzielnia "Strzecha", budując - przede wszystkim z własnych środków - domy mieszkalne pozostające własnością spółdzielni, w których mieszkania zajmowali jej członkowie. Jednak wybudowanie i zakupienie przez tę spółdzielnię dziewięciu budynków nie może zmienić obrazu działalności inwestycyjnej poznańskich spółdzielni mieszkaniowych w okresie międzywojennym, która pozostawała w dysproporcji do potrzeb mieszkaniowych, a także do możliwości organizacyjnych tych spółdzielni. Gospodarka spółdzielni mieszkaniowo-budowlanych, w porównaniu ze spółdzielniami poprzednio omówionymi była jeszcze w większym stopniu związana z działalnością inwestycyjną. Spółdzielnie te nie eksploatowały wybudowanych domów mieszkalnych, lecz przekazywały je na własność swym członkom Zasadniczym, więc i jedynym zadaniem spółdzielni "własnościowych" była ich działalność inwestycyjna. Wskutek tego spółdzielnie te były w jeszcze większym stopniu uzależnione od możliwości uzyskania kredytów budowlanych. Publikowane dane s1 obrazujące działalność tych spółdzielni pozwalają na wyciągnięcie wniosków co do podziału kredytów państwowych pomiędzy spółdzielnie działające w różnych regionach kraju. Spółdzielnie mieszkaniowo-budowlane działające na terenie ówczesnych województw zachodnich zajmowały pod tym względem przedostatnie miejsce. Kredyt przyznany z tego źródła spółdzielniom z województw centralnych był przeszło trzykrotnie wyższy, zaś spółdzielniom z województw południowych przeszło pięciokrotnie wyższy. Najwyższe kredyty uzyskały spółdzielnie mieszkaniowo-budowlane działające w Warszawie. Wysokość tego kredytu była blisko siedmiokrotnie wyższa od kwot, jakie z Banku Gospodarstwa Krajowego uzyskały wszystkie spółdzielnie tego typu w całym kraju. W porównaniu zaś ze spółdzielniami działającymi na terenie ówczesnych województw zachodnich, spółdzielnie warszawskie otrzymały z tego źródła przeszło siedemdziesięciokrotaie więcej. W świetle tych danych zupełnie zrozumiałe jest, źe właśnie spółdzielnie warszawskie miały w tym czasie największe osiągnięcia inwestycyjne. N atomiast spółdzielnie w innych miastach Polski, a w tym i poznańskie, wykazały znacznie skromniejszą działalność inwestycyjną S2. Charakterystyczną cechą działalności poznańskich spółdzielni mieszkaniowo-budowlanych było stosunkowo znaczne zaangażowanie środków członkowskich oraz

"» Por. Spółdzielnie mieszkaniowe, jw., s. 23 i n.

" Sprawozdania Spółdzielni Mieszkaniowe] Ogólnej Użyteczności za poszczególne lata. (Archiwum Poznańskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.) 11 Por. Spółdzielnie mieszkaniowo-budowlane, jw., s. 10, tab!. 4.

" Na przykład członkowie Spółdzielni Urzędników Skarbowych wybudowali do 1937 r. dziewięć domów indywidualnych, Spółdzielnia Pracowników Banku Polskiego szesnaście takich domów, Spółdzielnia "Osiedle" osiem domów. (Spółdzielnie mieszkaniowo-budowlane, jw. s. 119.)

stosunkowo niskie koszty budowy". (Spółdzielnie te budowały z reguły indywidualne domy jednomieszkaniowe. Inwestycje te nie wymagały zgromadzenia tak znacznych funduszy jak w spółdzielniach "lokatorskich". Jeżeli jednak pomimo to wyniki działalności tych spółdzielni były stosunkowo skromne, niektóre zaś spośród nich w ogóle tej działalności nie mogły podjąć, to okoliczności te mogą świadczyć o tym, że polityka kredytowa państwa odegrała w rozwoju spółdzielni także i tego typu negatywną rolę. Przy omawianiu rozwoju poznańskich spółdzielni mieszkaniowych w okresie międzywojennym, trzeba zwrócić uwagę i ina to, że odegrały one szczególną rolę w ruchu spółdzielczo-mieszkaniowym w Polsce. Określając tę rolę nie można ograniczyć się jedynie do porównań ilościowych. Poznańskie spółdzielnie mieszkaniowe należały do najstarszych w kraju, dysponowały pokaźnym majątkiem i skupiały wielu członków. Działalność ich miała duże znaczenie dla założycielskiego ruchu spółdzielczego w Polsce. Stanowiły one pewnego rodzaju precedens w zakresie tego ruchu, zaś przejęcie przez nie majątku po byłych spółdzielniach niemieckich postawiło je od razu ;na wysokim poziomie ekonomicznym, pozwalającym na realizację stawianych przed nimi zadań. Znaczenie poznańskich spółdzielni mieszkaniowych w polskim ruchu spółdzielczo-mieszkaniowym było większe, niżby to wynikało z ich pionierskiego charakteru.

Określano je bowiem jako organizacje wyróżniające się "dużą rutyną i wyrobieniem administracyjnym", przy czym uznano, że "doświadczenie i praktyka spółdzielcza tych instytucji zasługuje na baczniejszą uwagę i wykorzystanie dla dalszej twórczej działalności" 34. Zaufanie, jakie dla spółdzielczości mieszkaniowej zdobyła działalność spółdzielni poznańskich, można uznać za dalszy przejaw roli, jaką spełniały one w rozwoju ruchu spółdzielczego w Polsce w okresie imiędzywojenmym. Była to rola na tym większą zasługująca uwagę, że w tym samym czasie w innych miastach Polski zakładano wiele spółdzielni - szczególnie typu oszczędnościowo-budowlanego - mających charakter spekulacyjny i kończących na ogół swą działalność ze szkodą szerokich mas członkowskich. Trzeba jeszcze zwrócić uwagę na działalność poznańskich spółdzielni mieszkaniowych w organizacji związku spółdzielczości mieszkaniowej i mieszkaniowo-budowlanej. Szczególnie aktywnie współdziałali w tym zakresie spółdzielcy ze Spółdzielni Budowlano- Mieszkaniowej Polskich Urzędników Państwowych 35 . J ednak przy ocenie znaczenia, jakie poznańskie spółdzielnie mieszkaniowe miały w okresie międzywojennym, trzeba zająć się przede wszystkim ich podstawowym zadaniem, dla spełnienia którego były one zakładane. Podstawowe zadanie spółdzielni mieszkaniowych polegało na zaspokajaniu potrzeb członków spółdzielni w zakresie poprawy warunków mieszkaniowych. Poznańskie spółdzielnie mieszkaniowe spełniając to zadanie - dostarczając odpowiednich mieszkań stosunkowo niezamożnym warstwom ludności na dostępnych dla

" Koszty budowy domów spółdzielczych na terenie ówczesnych województw zachodnich były najniższe w Polsce. W tych rejonach najwyższe było też zaangażowanie środków członkowskich, które stanowiły przeszło 6»/« kosztów budowy. W spółdzielniach warszawskich udział ten wynosił niewiele ponad 2S/0. Zwracano uwagę i na to, że w niektórych spółdzielniach poznańskich koszt budowy obniżono jeszcze w porównaniu z przeciętnym, podniesiono zaś udział środków własnych. " Por. Spółdzielnie mieszkaniowe, jw., s. 15.

>5 Poznańscy spółdzielcy brali czynny udział w pracach związku wchodząc stale w skład jego najwyższych władz. VIII Zjazd delegatów tego związku odbył się w 1938 r. w Poznaniu, (Sprawozdanie z czynności Spółdzielni P.TJ.p. za rok 1938, jw., s. 12 i II.),

Janusz Szpunarnich warunkach - odgrywały już tym samym określoną rolę społeczną. Opłaty pobierane przez spółdzielnie od członków zajmujących mieszkania spółdzielcze były znacznie niższe w porównaniu z wysokością czynszu pobieranego przy wynajmie mieszkań w domach nie będących własnością spółdzielni 39. Tym samym spółdzielnie umożliwiały swym członkom poprawę warunków mieszkaniowych na takim poziomie, który w innych warunkach nie byłby dla nich osiągalny. Spełnianie przez spółdzielnie tych zadań z pewnością odgrywało określoną rolę w kształtowaniu sytuacji mieszkaniowej w Poznaniu. Jednak z istoty rzeczy rola ta była ograniczona. Ograniczony był bowiem podmiotowy zakres działalności spółdzielni mieszkaniowych, dostarczających mieszkań tylko pewnej grupie osób stanowiącej ich skład członkowski. Jak już wspomniano, poznańskie spółdzielnie mieszkaniowe i mieszkaniowo-budowlane skupiały niewiele ponad dwa tysiące członków, podczas gdy liczba mieszkańców Poznania odczuwających potrzebę polepszania swych warunków mieszkaniowych, czy nawet w ogóle potrzebę znalezienia mieszkania, była wielokrotnie wyższa. Budownictwo mieszkaniowe poznańskich spółdzielni nie mogło mieć zasadniczego znaczenia w kształtowaniu sytuacji mieszkaniowej miasta. Spółdzielnie te skupiały wprawdzie rozproszone środki ludności w celu wykorzystania ich w swej działalności inwestycyjnej, jednak wobec braku odpowiedniej pomocy kredytowej ze strony państwa nie mogły tej działalności rozwinąć choćby na tyle, aby zaspokoić potrzeby mieszkaniowe wszystkich swych członków 37 . Pisano w tym czasie, że większość poznańskich spółdzielni mieszkaniowych czeka na lepsze czasy, aby ożywić swoją działalność 38. Można w zasadzie powiedzieć, że tych "lepszych czasów" poznańska spółdzielczość mieszkaniowa doczekała się dopiero w Polsce Ludowej, kiedy to w oparciu o państwowe kredyty budowlane spółdzielnie te wszczęły działalność budowlaną, i to w rozmiarach, które były nie do osiągnięcia w okresie międzywojennym.

*. Czynsz pobierany od mieszkających w domach spółdzielni mieszkaniowych był przeciętnie o 1)/0 niższy od czynszu w domach prywatnych. (Por. Sprawozdanie z czynności Spółdzielni P.U.P. za rok 1938, jw., s. 11.) " Zwłaszcza wobec tego, że około 300 mieszkań spółdzielczych, będących własnością poznańskich spółdzielni mieszkaniowych, zajmowały w tym czasie osoby nie będące członkami spółdzielni. Podejmowane przez niektóre spółdzielnie próby eksmitowania tych lokatorów nie przyniosły widocznego rezultatu. .. Por. Spółdzielnie mieszkaniowe, jw., s. 18.

LUDWIK GOMOLEC

150 LAT SZKOŁY PODSTAWOWEJ W FABIANOWIE (1815 1965)

POWSTANIE W 1807 r. Księstwa Warszawskiego, w skład którego weszła Wielkopolska, umożliwiło rozwój oświaty na oswobodzonych ziemiach. Izba Edukacyjna, której powierzono kierownictwo spraw szkolnych, zajęła się przede wszystkim zakładaniem szkół elementarnych. Nawiązała ona pod tym względem do tradycji Komisji Edukacji Narodowej. W takiej atmosferze doszło do założenia szkoły elementarnej w Fabianowie. W latach 1810-1812 wieśniacy fabianowscy wykorzystując samorząd gminny rozpoczęli starania o założenie prywatnej szkoły elementarnej. W latach 1813-1814 wybudowali oni własnym wysiłkiem przy materialnej pomocy królewszyczyzny Komorniki drewniany budynek szkolny z jedną izbą lekcyjną i niewielkim mieszkaniem dla rektora szkoły. Regularna nauka szkolna odbywała się w Fabianowie już w 1815 r. Do szkoły uczęszczały dobrowolnie również dzieci sąsiednich wsi: Junikowo, Kotowo, Plewiska i Rudnicze. W czasie nasilenia prac polowych (od maja do połowy października) szkoła była nieczynna, gdyż dzieci pomagały w tym okresie rodzicom w obejściu lub polu. Pierwszym rektorem szkoły był prawdopodobnie Mańczak, gdyż jeszcze w latach 1870-1890 potomek tej rodziny, nauczyciel Stefan Mańczak, mieszkał w Fabianowie ł . Erekcja szkoły fabianowskiej z inicjatywy chłopskiej jest wydarzeniem niezwykle rzadkim i stanowi przełom w dziejach szkolnictwa wielkopolskiego, polegający na tym, że nosząc charakter świecki, narusza wyraźnie średniowieczny monopol Kościoła w dziedzinie oświaty i szkolnictwa. Niewątpliwie na zmianę mentalności chłopów wsi podpoznańskich wywarły wpływ hasła Oświecenia i francuskiej rewolucji burżuazyjnej z końca XVIII w., rozniesione przez francuskich i polskich żołnierzy armii Napoleona I, z którymi bezpośrednio zetknęli się oni w latach 1806-1807, gdyż przez pewien czas we wsiach podpoznańskich, m. in. w Fabianowie, kwaterowały oddziały wojsk francuskich i polskich. W roku 1825 prywatna szkoła w Fabianowie została przejęta przez administrację państwa pruskiego. Wkrótce potem budynek zgorzał od pioruna podczas gwałtownej burzy. Po odbudowie, a nieco później po rozbudowie, budynek szkolny okazał się około 1830 r. za mały i wówczas wybudowano nowy, stary zaś zamieniono na mieszkanie dla nauczyciela 2.

1 Akta szkoły w Fabianowie (cyt. ASF). Kronika Szkoły Podstawowej Nr 52 za lata 18£D-l%S.

Katalogi uczniów tejże szkoły i! ASF. Kronika szkolna.

Ludwik Gomolec

Pierwszym nauczycielem w szkole "rządowej" był Polak Golasiński z Chomęcic pod Poznaniem. Wyznaczony obwód szkolny obejmował wsie: Fabianowo, Junikowo, Kotowo, Plewiska i Rudnicze. Po kilku latach Golasiński opuścił posadę i przeniósł się do Chomęcic. N a jego miejsce pruska administracja szkolna powołała Mitkiewicza, który po kilku latach przeszedł na emeryturę i zamieszkał w Kotowie.

GORCZVN

VUNIKOV10 \ <ź

9*', RUDN/CZE

Vi PLfM/SKFi

FflBIflNOWO KOTWO

)/(1./

Najdawniejszy rejon szkolny Fabianowa

Jego następca - Hilary Dałkowski po przeszło dwóch latach nauczania przenIesiony został na równorzędne stanowisko do nowej szkoły w Żabikowie. Po nim posadę objął Kazimierz Baraniecki, który kierował szkołą w latach 1841'-1869. Po jego śmierci szkoła przez pół roku była bez nauczyciela. Dopiero z dniem 23 VIII 1809 r. funkcję kierownika jednoklasowej szkoły objął N epomucen Krzesiński. Zaprowadził on "Kronikę szkolną", pisaną w języku niemieckim. Nepomucen Krzesiński zmarł 13 II 1882 r., a opróżnione miejsce zajął po nim Ludwik Dymkowski. Był to jeden z naj dłużej uczących nauczycieli, pracował bowiem aż do 1926 r.

Pensja ówczesnego nauczyciela była stosunkowo niska i zależała od umowy zawartej z gminną radą szkolną (tabela 1). N a ówczesnej gminie spoczywały poważne obowiązki i świadczenia na rzecz szkoły: remonty budynku, zaopatrzenie w opał na zimę, wydatki na sprzątanie i świadczenia w naturze dla nauczyciela. Świadczenia w naturze musieli do lS88 r. ponosić rodzice dzieci uczęszczających do szkoły. Po wprowadzeniu podatku szkolnego danina zastąpiona została opłatami pieniężnymi.

Tabela 1

WYNAGRODZENIE ROCZNE NAUCZYCIELA SZKOŁY W FABIANOWIE W 1883 R.

VVyszczególnienie Wymiar Wartość Lp. szefie litry kg w markach niem.

1 żyto 24 38 1219 2 jęczmień 18 36 1018 3 pszenica 6 37 318,5 4 groch 5 46 273 5 gryka 5 46 273 wozy snopki 6 słoma 2 9 347,26 7 wynagrodzenie w pieniądzach po 30 marek miesięcznie 360 - , Razem 707,26

Źródło: ASF. Kronika szkolna

Tabela 2

LICZBA DOMÓW I MIESZKAŃCÓW W REJONIE SZKOLNYM FABIANOWO W XIX I NA POCZĄTKU XX W

Liczba Rok Miejscowość domy najemcy mie- Uwagi mieszkań szkańcy Fabianowo 47 158 Junikowo 12 129 1842 Kotowo 15 112 Plewiska 29 302 Rudnicze 3 44 Razem 106 745 Fabianowo 48 69 523 Plewiska przyłączono 1892 Junikowo 18 52 468 do innego rejonu Kotowo 38 34 405 szkolnego Rudnicze 6 12 87 Razem 110 167 1483 Fabianowo 67 143 720 J unikowo stanowiło 1907 Kotowo 48 92 468 nowy rejon szkolny Rudnicze 12 28 165 Razem 127 263 1353

Źródło: L. Plater, Opisanie historyczno-statystyczne Wielkiego Księstwa Poznańskiego, Lipsk 1846, s. 340. AS F Kronika szkolną.

Ludwik Gomolec

Pod koniec XIX w. Fabianowo, Kotowo i Rudnicze nosiły już charakter osad podmiejskich (tabela 2). Większość mieszkańców stanowili robotnicy zatrudnieni w miejscowych cegielnach lub dochodzący do pracy w Poznaniu. Osiedlało się też wielu kolejarzy, którzy z biegiem lat budowali sobie domki jednorodzinne. Rodziny były wielodzietne, o czym świadczy duża zawsze liczba dzieci w szkole. Z powodu ciasnoty lokalowej szkoła była przepełniona i nie mogła zapewnić wszystkim dzieciom miejsca na naukę. Nie wystarczała także jedna siła nauczycielska, przypadało bowiem na nią ponad 200 dzieci. W miesiącach letnich 1882 r. poszczególne klasy miały zajęcia: II ki. - w godzinach 7.00-9.00, III ki. 9.30-"'1(1.30, a I kI. - 12.00-15.00. W zimie odbywały się one o godzinę później. W praktyce, mimo istniejącego obowiązku szkolnego, nie wszystkie dzieci mogły go spełnić. Twierdzenie ówczesnych władz pruskich o upowszechnieniu nauki szkolnej na poziomie elementarnym było w takich warunkach szowinistyczną przechwałką. W poszczególnych latach liczba dzieci, które nie mogły pobierać nauki szkolnej, wahała się od 12 do 38. Stan taki przetrwał aż do 1912 r. 3 Rada gminna i dozór szkolny próbowały ten piekący problem rozwiązać przez wybudowanie w 1874 r. nowego budynku szkolnego. Zmniejszyło to liczbę dzieci nie pobierających nauki, lecz zjawiska nie zlikwidowało. Stary budynek poszkolny nabył za 185 marek kamerdyner Wawrzyniec) Czajka, a osiem starych ławek nabył za 8 marek restaurator Józef Cegiołka. Problemu nie rozwiązano także przez przydzielenie szkole w 1883 r. jeszcze jednego nauczyciela, gdyż na każdego z nich przypadało po ponad 130 dzieci 4 . Przy takim obciążeniu i przeładowaniu izb lekcyjnych wyniki nauczania były bardzo niskie. W roku szkolnym 1893/94 na 126 dzieci w dwóch najwyższych klasach, tj. I i II, zwolniono ze szkoły 35 dzieci, w tym ze szkoły o pełnym wymiarze tygodniowo godzin lekcyjnych - 20 dzieci, a ze skróconej tzw. szkoły letniej (półrocznej) o niepełnym wymiarze tygodniowo godzin - UD dzieci. System nauczania w elementarnej szkole pruskiej był niejednolity, jaskrawo odzwierciedlający klasowe stosunki kapitalistyczne. Niezależnie od indywidualnych wyników nauczania istniały w tej samej szkole wiejskiej dwa różne poziomy przygotowania dziecka do życia. Dzieci niezamożnych rodziców, które musiały w porze letniej pomagać w gospodarstwie lub zarabiać na swoje utrzymanie, uczęszczały do tzw. szkoły letniej, tj. dla pastuchów - jak powszechnie mawiano. Poziom wykształcenia tych ostatnich był o wiele niższy. Większość dzieci pochodziła z bardzo biednych rodzin, skoro podczas łagodnej jesieni w 1892 r. chodziły one boso do szkoły aż do grudnia! Drożyzna i bezrobocie nędzę tę jeszcze pogłębiały. Silniejsze mrozy wpływały na bardzo słabą frekwencję w szkole, gdyż dzieci nie miały się w co ubrać i obuć (tabela 8). Na przykład w 1893 r. na 260 dzieci w szkole, uczęszczało na zajęcia od grudnia aż do końca lutego 1894 r. tylko 25 1 -75 dzieci 5 . Samorząd gminny i szkolny podjął w 1888 r. ponownie duży wysiłek. Wybudowano nowy i większy budynek szkolny. Jednak na skutek stałego wzrostu liczby mieszkańców wsi, nowy budynek szkolny nie rozwiązał ostatecznie problemu braku izb lekcyjnych i zapewnienia wszystkim dzieciom nauki. Problem rozwiązany został dopiero ostatecznie z chwilą wybudowania w 1912 r. nowego budynku szkolnego na sto dzieci w Fabianowie i zwiększenia liczby nauczycieli oraz wybudowania

! Tamże.

1 Tamże.

5 ASF. Kronika szkolna. Zeugnis-Album der Schule zu Fabianowo. T. I-IV,

Tabela 3

LICZBA DZIECI W POSZCZEGÓLNYCH KLASACH W ROKU SZKOLNYM 1893/94

Miejscowość Klasa Lp. Razem rejonu szkolnego IV III II I 1 Fabianowo 25 13 23 30 91 2 Junikowo 14 15 7 13 49 3 Kotowo 20 20 17 15 72 4 Rudnicze 17 10 11 10 48 Ogółem 76 58 58 68 260

Źródło: ASF. Kronika szkolna.

nowej szkoły i utworzenie w 1900 r. nowego rejonu szkolnego w Junikowie. Tygodniowy wymiar zajęć lekcyjnych dla jednego nauczyciela wynosił wówczas 32 godzi ny 6.

Do 1885 r. szkoła podlegała nadzorowi pedagogicznemu inspektoratu szkolnego powiatu poznańskiego, a od następnego roku inspektoratowi dla miasta Poznania. Na tę decyzję wpłynął fakt, że Fabianowo, Kotowo i Rudnicze przekształciły się w osady podmiejskie. Odtąd będą się zacieśniać coraz bardziej więzy Fabianowa z Poznaniem. Do szkoły fabianowskiej uczęszczały w prze waz aJąc ej liczbie dzieci narodowości polskiej. Pod względem wyznaniowym szkoła była symultalna, a więc uczęszczały do niej dzieci wyznania katolickiego i ewangelickiego. Od roku 1883 wzrastał nacisk władz pruskich na kierownictwo, by szkoła stała się instrumentem germanizacji dzieci pokkich. Pierwszym przejawem takiego nacisku było zarządzenie nakazujące wprowadzenie od października 1883 r. dla polskich dzieci wyznania katolickiego, a noszących nazwiska o brzmieniu niemieckim nauki religii w języku niemieckim. Od tego momentu datują się konflikty w szkole fabianowskiej. Dochodzi także do konfliktu między szkołą a większością polską. Walka dzieci i rodziców o utrzymanie wykładowego języka polskiego w nauczaniu religii nabrała później charakteru walki w obronie zagrożonej narodowości, a w momentach szczytowych konfliktu przybiera nawet charakter walki narodowowyzwoleńczej '.. W roku 1898 kierownik szkoły, Polak Ludwik Dymkowski, otrzymał poufne rozporządzenie premiera rządu pruskiego, w którym m. in. czytamy, że "podstawowym obowiązkiem wszystkich urzędników, zwłaszcza nauczycieli, jest utrwalenie niemczyzny i pruskiej świadomości przynależności państwowej na obszarze o mieszanej narodowości"s. Dalej premier zalecał, aby we wszystkich zatargach między tymi narodowościami popierać Niemców, niemieckie wychowanie i kulturę. "Mimo wielkich wysiłków ze strony urzędników i nauczycieli - oświadcza premier, książę Hohenlohe - akcja utrwalania niemczyzny w Poznańskiem natrafia na opór polskiego społeczeństwa i nie daje pożądanych rezultatów". Tak premier, jak i minister oświecenia, Bosse, zalecali "zwiększenie wysiłków w tej akcji"e.

, ASF. Kronika szkolna. Akta , ASF. Kronika szkolna.

, Pismo z dnia 12 IV 1898 r.

· ASF. Odpis poufnego pisma szkolny dla m. Poznaniaróżne dot. budowy szkoły z lat 1911-1912przekazuje do wiadomości /' U"" - - 1'('" \ AII 17 *\ 1 C * P»)KlM .

I 3stosowania pruski inspektorat

Ludwik Gomolec

Budynek Szkoły Podstawowej Nr 52 przy ul. Fabianowo nr 29 (1965)

Władze szkolne w Poznaniu rozporządzeniem z 31 III 1900 r. nakazały we wszystkich szkołach elementarnych w klasach najwyższych wprowadzić język niemiecki jako wykładowy przy nauczaniu religii dla dzieci polskich. Tym zarządzeniem objęte zostały wszystkie szkoły podlegające inspektoratowi miasta Poznania, m. in. także szkoła w Fabianowie z absolutną większością dziatwy polskiej. Przeciwko tej decyzji władz pruskich zaprotestowali na wiecu rodzice'" w Fabianowie. Kiedy władze zaborcze zignorowały te słuszne protesty Polaków, do walki o język polski przystąpiły w 1900 r. dzieci szkoły fabianowskiej. Za udział w strajku szkolnym obniżono wszystkim dzieciom stopnie ze sprawowania i religii na świadectwach końcowych przy opuszczaniu przez nie szkoły w latach 1900 i 1901. Na znak protestu prawie wszystkie polskie szkoły bojkotowały naukę języka zaborcy, o czym świadczą stopnie z tego przedmiotu nauczania w latach U900-1918. Strajk polegał na wstrzymaniu się od odpowiedzi w języku niemieckim podczas lekcji religii. Ten bierny opór dzieci w szkole fabianowskiej trwał krótko, bo zaledwie kilka dni 10. Ten pierwszy, żywiołowy opór dzieci polskich w szkole fabianowskiej zaskoczył szkolne władze niemieckie. Nie spodziewały się one tak solidarnego odruchu. Aby na przyszłość dzieci niemieckie nie ulegały "buntowniczym" wpływom dzieci polskich, władze postanowiły, że dzieci wyznania ewangelickiego będą od 1903 r. uczęszczały na lekcje religii do szkoły w Junikowie, a dzieci katolickie z Junikowa do szkoły w Fabianowie li.

M ASF. Zeugnis-Album, jw. - Deutsche Zentralarchiv Abt. Merseburg. Berichten der Regierung zu Posen vom 9 I 1901 und vom 24 III 1901. Rep. 76, VII, Sekt. 6 Bl. Nr 2, Bd. II. R. Kor t h, Die preussische Schulpolitik und die polnischen Schulstretks. Wiirzburg 1%3, s. 64--65. ) K 11 .. ASF. Kronika szkolna. Sprawozdania kierownictwa szkoły.

Wszystkie te pociągnięcia' nie dały spodziewanego rezultatu, bowiem w 1904 r.

doszło na tym tle do nowego konfliktu, mianowicie do czynnego oporu. W lipcu 1 r. na 197 dzieci w szkole zastrajkowało 160, opuszczając w ciągu dwunastu dni łącznie 1539 dni nauki szkolnej. Oczywiście władze szkolne ukarały rodziców grzywną pieniężną po pięć marek za każdy dzień opuszczonej nauki, co w końcu doprowadziło do przerwania strajku po feriach letnich 12. Po raz trzeci młodzi bojownicy szkoły fabianowskiej wzięli udział w walce o język polski w powszechnym strajku szkolnym w latach 1906-1907. Strajk rozpoczął się po feriach jesiennych, tj. od października 1906 r., i trwał do początków września następnego roku. Wzięło w nim udział ponad 120 dzieci. Dzieci karano tzw. karcerem szkolnym, przedłużano im obowiązek szkolny do pół roku, cofano z wyższej klasy do niższej, obniżano stopnie ze sprawowania i religii oraz karano rodziców grzywnami pieniężnymi, licząc lekcje religii, na których dzieci nie odpowiadały w języku niemieckim, za godziny nieusprawiedliwionej nieobecności. Zastosowano więc te same kary jak za udział w strajku 1904 r. Ponadto tym razem zmieniono skład dozoru szkolnego, usuwając długoletnich członków - Józefa Czajkę i Walentego Płotkowiaka, których dzieci również brały udział w strajku powszechnym. Kierownik szkoły, Polak i nauczyciel Niemiec, Karol Kuschel, nie katowali dzieci za udział w strajku, stąd jego przebieg był dość spokojny. Ten przychylny stosunek niemieckiego nauczyciela do polskich dzieci nie uszedł uwagi władz szkolnych, które przeniosły go w 1909 r. do Żabikowa. W tym samym roku wszystkie dzieci niemieckie ze szkoły w Fabianowie przeniesiono do szkoły w Żabikowie i Junikowie. Szkoła fabianowska została zatem przeznaczona tylko dla dzieci polskich i stała się odtąd szkołą wyznaniową lS. 30 XI 1918 r. zawiązano w Poznaniu Stowarzyszeni@ Nauczycieli Polaków. Do jego współzałożycieli należał kierownik szkoły w Fabianowie, Ludwik Dymkowski. Na tym organizacyjnym zebraniu Stowarzyszenia nauczyciele postanowili natychmiast przystąpić do wprowadzenia w swoich szkołach nauki w języku polskim. W grudniu 1918 r. szkoła fabianowska została spolonizowana 14.

W latach 1934/35 i 1938/39 dokonano dalszej rozbudowy szkoły.

W czasie okupacji 1939-1945 szkoła, jej wyposażenie i urządzenia zostały już w 1939 r. zdewastowane lub całkowicie zniszczone przez wojska niemieckie, po czym uruchomiono w niej dwie klasy dla ponad 300 dzieci polskich. U czyłl je jeden nauczyciel Niemiec bez kwalifikacji pedagogicznych. Dzieci były zatrudniane do rozmaitych prac. Nauczyciel zgłosił wszystkie dzieci w urzędzie zatrudnienia, który starsze dzieci wysyłał na roboty przymusowe do Niemiec. Tylko jedna rodzina w Fabianowie i jedna w Kotowie przyjęły niemiecką listę narodowościową 15. Toczyły się jeszcze walki o Cytadelę poznańską, żołnierze rozbitych oddziałów niemieckich jeszcze ostrzeliwali rejon szkoły w Fabianowie, kiedy 14 II 1945 r. szkoła fabianowska rozpoczęła swoją działalność przyjmując zapisy 186 dzieci. Pięciu przedwojennych nauczycieli podjęło normalną pracę szkolną 16.

W tym samym jeszcze roku dokończono przerwane wybuchem wojny w 1939 r.

prace remontowe w szkole. Budynek szkolny składający się z trzech segmentów dawnych budowli połączono w jedną całość. Dalszych przeróbek dokonano w 1958 r.,

11 Tamże. I 11 ASF. Kronika szkolna. - Zeugnis-Album, jw.

14 ASF. Kronika szkolna.

ls Tamże. Archiwum Komisji Historycznej przy Zarządzie Okręgu ZBoWiD w Poznaniu (cyt. AKH). Teczka: Fabianowo, sygn. 1220.

." ASF. Kronika szkolna. AKH. Teczka, sygn. 1220.

Ludwik Gomolec

Tabela 4

LICZBA DZIECI W SZKOLE W LATACH 1882-1965

Od- 1 Nauczy- Rejon Izby Rok Klasy działy ciele Dzieci szkolny Dzieci szkolne 1882 l 3 I 206 Fabianowo 79 l Junikowo 43 Kotowo 54 Rudnicze 30 1889 2 4 2 272 2 1893 2 4 2 260 Fabianowo 91 2 Junikowo 49 Kotowo 72 Rudnicze 48 1900 2 4 2 212 Fabianowo 102 2 Kotowo 80 Rudnicze 30 1906 2 4 2 222 Fabianowo 127 2 Kotowo 83 Rudnicze 12 1908 2 4 2 249 Fabianowo 145 2 Kotowo 104 1912 4 , 4 3 281 Fabianowo 180 3 Kotowo 101 1919 5 5 3 269 4 1926 6 6 4 224 Fabianowo 129 5 Kotowo 75 Rudnicze 20 1931 7 7 4 223 5 1933 7 7 5 245 5 1938 7 7 5 279 7 1945 5 7 5 186 Fabianowo 9 9 7 Kotowo 66 Rudnicze 18 1950 7 8 7 269 7 1961 7 12 10 373 Fabianowo 189 7 Kotowo 103 Rudnicze 69 Świerczewo 12 ( częściowo) 1965 7 13 14 366 I 7

Ź ród ł o: Kronika szkolna. Katalogi dzieci. Różne sprawozdania do władz. Roczne sprawozdania Głównego Urzędu Statystycznego.

a w następnym przeprowadzono kapitalny remont gmachu szkolnego. Fabianowo włączono administracyjnie do Dzielnicy Rady Narodowej Grunwald. W roku 1962 pobudowano nowy dom gospodarczy, przebudowano strych i wymieniono instalację elektryczną. W latach 1963'-1966 przeprowadzono gruntowną przebudowę gmachu szkolnego i zmodernizowano go. Ponadto szkoła otrzymała działkę pomiarowo-geograficzną, biologiczną z alpinarium i morfologiczną do nauki geografii, dalej klasę letnią do nauczania biologii i boiska do koszykówki i siatkówki. W wyniku tych prac adaptacyjnych szkoła dysponuje siedmioma izbami lekcyjnymi, trzema dobrze wyposażonymi pracowniami, harcówką, świetlicą, biblioteką, gabinetami: pomocy naukowych i lekarskim oraz kuchnią. Urządzono gustowny pokój nauczycielski, kancelarię i sekretariat szkoły. Społeczeństwo Fabianowa wykazało duże zainteresowanie rozbudową, modernizacją i wyposażeniem szkoły, o czym świadczą wykonane w ramach czynów społecznych prace, których wartość oblicza się na ponad ISO tys. zł. N a najbliższe lata przewiduje się założenie inspektów ogrodowych, doświadczalną cieplarnię, w której urządzi się tzw. zieloną klasę biologiczną. Przeprowadzi się także dalszą modernizację boiska szkolnego i urządzi zielony plac do masowych ćwiczeń gimnastycznych dla młodzieży szkolnej i pozaszkolnej 17.

10 XI 1966 r. z okazji jubileuszu szkoły nadano jej imię pierwszego poległego żołnierza Powstania Wielkopolskiego 1918/1919 - Franciszka Ratajczaka. W związku z tym wmurowano w ścianie przedsionka pamiątkową tablicę odsłoniętą przez przewodniczącego Prezydium DRN Grunwald Bolesława Matczaka i zawieszono portret patrona szkoły. Zorganizowano także okolicznościową wystawę, obrazującą dzieje szkoły fabianowskiej. Największe zainteresowanie wzbudziły oryginalne dokumenty i materiały rękopiśmienne dotyczące dziejów szkoły. Podniosłym momentem uroczystości jubileuszowych była akademia, którą zagaił długoletni nauczyciel i kierownik szkoły, Stanisław Tomczak, pracujący w niej od 1954 r. Referat o dziejach szkoły w Fabianowie wygłosił dr Ludwik Gomolec, prezes Zarządu Dzielnicowego Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania na Grunwaldzie, po czym dzieci pod kierownictwem nauczycieli zaprezentowały piękny montaż słowno-muzyczny, przedstawiający życie i walkę patrona szkoły Franciszka Ratajczaka.

10 listopada każdego roku szkoła będzie odtąd obchodzić dzień swojego patrona 1 rocznicę założenia szkoły.

17 ASF. Tamże. Bóżne akta szkoły.

Sienkiewicza Quo vadis Feliksa Nowowiejskiego. Dyryguje Robert Satanowski. Wykonanie z okazji "Roku Sienkiewiczowskiego" 19 II 1%6 ZYCIE

KULTURALNE

SEZON KULTURALNY 1965/66 W POZNANIU

'PRZEŻYWALIŚMY W ciągu ostatnich dwóch lat w Poznaniu, podobnie jak w całym kraju, okres wzmożonej aktywności w życiu społecznym i politycznym. W sezonie 1,964/1966 wydarzeniami tymi były wybory do Sejmu i Rad Narodowych, obchody XX-lecia wyzwolenia Poznania i Wielkopolski oraz "Rok Ziemi Wielkopolskiej". W sezonie 1965/66 żyliśmy pod znakiem ostatniego roku obchodów Tysiąclecia Państwa Polskiego. Szczególna rola, jaka w tych uroczystościach przypadła Wielkopolsce i jej stolicy - Poznaniowi sprawiła, że znalazły się one w centrum uwagi najwyższych władz politycznych i państwowych całego kraju. Jest rzeczą oczywistą, że wydarzenia te znacznie ożywiły życie kulturalne, a hasła pod · jakimi przebiegały uroczystości milenijne, znalazły odbicie w działalności zawodowych placówek kulturalnych i artystycznych oraz w ruchu amatorskim. N awiązano w tej działalności do postępowych i rewolucyjnych tradycji polskiej kultury narodowej, przypominano wydarzenia i postacie, wydobywano z zapomnienia ludzi i fakty godne upamiętnienia. Teatr Polski sięgnął po zapomnianego w Poznaniu poetę Jana Kasprowicza, wystawiając Marchołta grubego a sprośnego, Muzeum Historii Ruchu Robotniczego im. Marcina Kasprzaka zorganizowało wystawę "Początki ruchu socjalistycznego w Wielkopolsce", Miejska Biblioteka Publiczna im. Edwarda Raczyńskiego - wystawę "Z dziejów postępowej myśli w literaturze polskiej", a Muzeum Narodowe z inspiracji i przy pomocy Prezydium Rady Narodowej m. Poznania wystawy: Skarbów narodowych i Malarstwa historycznego. Oto tylko niektóre przykłady.

Artyści naszych zawodowych placówek i zespoły amatorskie uświetniały występami wielkie wydarzenia polityczne, dziesiątki wieców, spotkań i innych imprez, jakie odbywały się w Wielkopolsce. Kulminacyjnym punktem uroczystości była 17 kwietnia 1966 r. olbrzymia manifestacja mieszkańców Poznania na placu Adama Mickiewicza. W części artystycznej wystąpiła wtedy orkiestra Filharmonii Poznańskiej pod dyrekcją Witolda Krzemieńskiego, soliści Opery Poznańskiej i Teatru Polskiego oraz sześćsetosobowa grupa śpiewaków Wielkopolskiego Związku Śpiewaczego. Ze szczególnym uznaniem podkreślić należy działalność instytucji, na barki której spadł ciężar organizowania koncertów milenijnych - Państwowego Przedsiębiorstwa Imprez Estradowych w Poznaniu. Kierownictwo tej placówki i jej pracownicy zdali trudny egzamin nie tylko jako organizatorzy, ale potrafili zapewnić tam, gdzie tego wymagała sytuacja, program odznaczający się wysokimi walorami artystycznymi i ideowymi. Przechodząc do krótkiego omówienia działalności zawodowych placówek kulturalnych chciałbym przestrzec przed wyciąganiem zbyt daleko idących wniosków z pewnych ocen, które będę tu wypowiadał. Jeden sezon jest okresem zbyt krót

Sezon kulturalny 1965/66kim, nie pozwalającym na prawidłową ocenę. Wiele przyczyn, często obiektywnych, składa się na to, że sezon po prostu "nie wychodzi". Dopiero gdyby takie zjawiska powtarzały się przez kilka lat z rzędu, byłoby to niepokojące. W ostatnich kilku latach bardzo wysoko oceniano działalność Opery Poznańskiej.

Zespół operowy zbierał pochwały zarówno za poszczególne pozycje repertuarowe, jak za całokształt działalności artystycznej i organizacyjnej. Ta zasłużona placówka, należąca bez wątpienia do czołowych scen operowych w kraju, nie tracąc nic ze swej świetności nie może niestety zaliczyć sezonu 1965/66. do udanych. Trudno bowiem uznać za wielkie wydarzenie artystyczne Orfeusza w piekle Offenbacha lub niepełnospektaklowy balet Sylfidy do muzyki Chopina, albo wznowienie Halki Moniuszki i Cyganerii Pucciniego. Dopiero pod koniec sezonu wystąpiła Opera z premierą Trzech baletów do muzyki Fryderyka Haendla, Duke Ellingtona (w opracowaniu Zdzisława Szostaka) , oraz poznańskiego kompozytora Franciszka Woźniaka, które zyskały przychylną ocenę krytyki. Bardziej powściągliwa była natomiast publiczność, która nie gustuje w składankach baletowych. Nie znaczy to bynajmniej, że zanotowano spadek zainteresowania publiczności Operą. Jest ona nadal pierwszą w naszym mieście sceną i posiada w swym repertuarze ponad trzydzieści pozycji, wśród których największym powodzeniem (poza operetkami) cieszyły się niezmiennie opery Moniuszki (Halka, Straszny dwór) 1 Verdiego (Turandot).

Wyrazem uznania było zaproszenie w 1965 r. Opery do Warszawy na gosclnne występy w ramach imprez towarzyszących "Warszawskiej Jesieni". Wystawiono Katarzynę Izmajłową Szostakowicza oraz wieczory baletowe do muzyki Ravela, Strawińskiego, Gershwina, Bacewiczny i Kizewettera.

Z poniedziałkowych koncertów symfonicznych urządzanych w Operze największym wydarzeniem było wykonanie oratorium Feliksa Nowowiejskiego Quo vadis. Dobre wykonanie oraz fakt, że koncert ten odbył się w "Roku Sienkiewiczowskim" sprawiły, że odbił się on głośnym echem w kraju. Filharmonia Poznańska sezon 1965/66 miała dość nierówny . Obok koncertów, które były wydarzeniami w poznańskim życiu muzycznym, jak oratoria: Joanna na stosie Honeggera i Król Edyp Strawińskiego - było sporo koncertów szarych i bezbarwnych. Te i pewne inne zjawiska muszą niepokoić. Jak bowiem ocenić działalność Filharmonii, skoro w czerwcu 1966 r., w okresie, kiedy w Poznaniu bawi. najwięcej gości, turystów zagranicznych i krajowych, Filharmonia spośród pięciu urządza aż trzy koncerty dyplomowe, a jeden z dwóch pozostałych był popularnym "Koncertem Poznańskim".

W sezonie 1964/65 Filharmonii brak było większych atrakcji wykonawczych.

W sezonie 1965/66 historia się powtórzyła. Bo nawet cieszące się olbrzymim powodzeniem oratorium Honeggera przyciągało publiczność przede wszystkim ze względu na udział znakomitych aktorów - Zofii Kucówny i Adama Hanuszkiewicza. Sporo uwag krytycznych nasuwa się również w związku z organizowanymi przez Filharmonię wspólnie z Wojewódzką Komisją Związków Zawodowych i redakcją "Expressu Poznańskiego" popularnymi "Koncertami Poznańskimi". Natomiast w przeciwieństwie do orkiestry Chór Chłopięcy i Męski Filharmonii Poznańskiej pod kierownictwem doc. Stefana Stuligrosza zasłużył na najwyższe uznanie stale doskonaląc poziom i wzbogacając repertuar. Chór odbył drugą w swej historii pełną sukcesów artystycznych podróż po Stanach Zjednoczonych i Kanadzie (październik-listopad 1965), w lutym 1966 r. koncertował IW Danii i Szwecji, późniejdwukrotnie w Niemieckiej Republice Demokratycznej oraz w kilku miastach w kraju. N a scenie Operetki Poznańskiej oglądaliśmy niemal bez przerwy Eksportową żonę, drugą operetkę skomponowaną przez dyrektora i kierownika artystycznego tej placówki Stanisława Renza. Ocena tego barwnego, dobrze wystawionego musicalu przez publiczność była jednoznaczna i przekonywająca: przez cały niemalże sezon trudno było nabyć w kasie przy ul. Niezłomnych bilet na to przedstawienie. Nawet najbardziej wybredni krytycy muzyczni orzekli zgodnie, że nowa operetka Renza to przede wszystkim dobra muzyka rozrywkowa, a ponieważ napisana została przez praktyka obeznanego z prawami rządzącymi sceną - otrzymaliśmy w sumie urocze widowisko. W sposób umiejętny wykorzystano również w Eksportowej żonie największy chyba atut operetki - balet. Oceniając sezon artystyczny 1964/65 w teatrach dramatycznych ("Kronika Miasta Poznania". R. 1965, nr 4) stwierdziłem, że podobnie jak w Filharmonii był on dość nierówny, bo obok sztuk dobrych lub wybitnych były i słabsze. Historia powtórzyła się w sezonie 1965/66. Jest to zresztą zupełnie zrozumiałe, jeśli zważymy, że poznańskie teatry dramatyczne zaprezentowały aż 13 premier. Ogólnie wolno jednak chyba stwierdzić, że sezon 1965/66 był ciekawszy od poprzedniego. Zaczęło się od uroczystości jubileuszowych z okazji 90-lecia Teatru Polskiego.

Rola, jaką teatr poznański odegrał w przeszłości oraz pozycja, jaką zajmuje obecnie sprawiły, że jubileusz ten stał się jednym z ważniejszych wydarzeń ogólnopolskich obchodów 200-leeia Teatru Narodowego. W uroczystym dniu premiery dramatu Jana Kasprowicza Marcholt gruby a sprośny w loży honorowej Teatru Polskiego obok przedstawicieli władz partyjnych i państwowych województwa i miasta zasiedli: członek Biura Politycznego Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, marszałek Polski poseł Ziemi Wielkopolskiej Marian Spychalski, minister kultury i sztuki Lucjan Motyka oraz zaproszeni goście zagraniczni. Przed rozpoczęciem przedstawienia Teatr udekorowany został Odznaką Honorową "Za zasługi w rozwoju województwa poznańskiego" oraz Odznaką Honorową Miasta Poznania. Sztuka Jana Kasprowicza w reżyserii dyrektora i kierownika artystycznego Teatru Marka Okopińskiego była jednym z większych wydarzeń artystycznych w życiu teatralnym kraju. Głośnym echem odbiły się również takie pozycje, jak sztuka hiszpańskiego autora Valle-Inclana Słowa Boże w tłumaczeniu Stanisława Hebanowskiego i gościnnej reżyserii argentyńskiego reżysera Peralty oraz Namiestnik Hochhutha w reżyserii Marka Okopińskiego. Dużym powodzeniem cieszyło się ocenione wysoko przez krytykę Tango Sławomira Mrożka, grane przez cały prawie sezon. Zapotrzebowanie na rozrywkowy repertuar zaspokajały niezawodne Niech no tylko zakwitną jabłonie Agnieszki Osieckiej, a pod koniec sezonu Król włóczęgów Frimla. Pewnym novum w działalności Teatru było wystawienie Męża i żony Fredry w naturalnej scenerii na dziedzińcu Państwowej Szkoły Baletowej oraz Niech no tylko zakwitną jabłonie na placu Wielkopolskim dla wielotysięcznej widowni. W maju 1966 r. gościliśmy w Poznaniu Teatr im. Mahena z Brna z głośną sztuką Peter Weissa Męczeństwo i śmierć Marata. W ten sposób wznowiono kontakty teatrów dwóch zaprzyjaźnionych miast. Z satysfakcją podkreślić należy fakt, że na deskach Teatru Polskiego oglądać mogliśmy występy teatrów z Gniezna, Kalisza 1 Zielonej Góry, a przede wszystkim Teatr Żydowski ze znakomitą Idą Kamińska.

Teatr Polski pokonując trudności (limity na honoraria) zaprezentował się pu

Sezon kulturalny 1965/66

bliczności Torunia, Gniezna i Zielonej Góry (Kto się boi Wirginii Woolf), no i tradycyjnie już brał udział w Kaliskich Spotkaniach Teatralnych, wystawiając Kasprowicza Marchołt gruby a sprośny i Inclana Słowa Boże. Na gościnnych występach oglądaliśmy w Teatrze Nowym znaną aktorkę scen warszawskich Danutę Szaflarską (Pani Daily ma kochanka). Teatr Lalki i Aktora "Marcinek" zbierał plon z zainicjowanego przez siebie konkursu na sztukę lalkową dla dzieci. Dzięki konkursowi takie sztuki, jak Wojciechowskiego Biją dzwony, Krystyny Miłobędzkiej Sieje baba mak, wzbogaciły repertuar teatrów młodego widza w kraju. Największym powodzeniem wśród najmłodszej publiczności cieszyły się w sezonie 1995/66 takie sztuki jak: Bajki Hertza, Bałwankowa bajka Jana Witkowskiego i Najdzielniejszy z muzyką Krzysztofa Pendereckiego.

Ambitny, szukający stale nowoczesnych środków wyrazu artystycznego Teatr nawiązuje żywe kontakty zagraniczne. Gościł w marcu 1966 r. zespół teatru lalkowego z Plowdiw, a w maju pojechał do Bułgarii z rewizytą. Przywiózł z tej podróży artystycznej wiele pochlebnych, niekiedy nawet entuzjastycznych ocen i recenzji i sporo nowych doświadczeń. Na niewątpliwy plus kierownictwa artystycznego Teatru zapisać należy to, że potrafiło skupić wokół siebie interesujących i wybitnych twórców, takich jak Krzysztof Penderecki, Jerzy Kurczewski, Jerzy Milian (muzyka) Jan Berdyszak (plastyka).

W ubiegłych latach krytycznie oceniano działalność placówek wystawienniczych (z wyjątkiem Muzeum Historii Ruchu Robotniczego im. Marcina Kasprzaka). Po zakończeniu sezonu 1965/66 z satysfakcją stwierdzić można, że wyraźna poprawa nastąpiła przede wszystkim w salonach Biura Wystaw Artystycznych i Muzeum Narodowego. W "Arsenale" Biuro Wystaw Artystycznych dzięki operatywności kierownictwa, mimo iż sytuacja finansowa tej placówki nie uległa radykalnej zmianie, zaprezentowało kilka ciekawych wystaw, takich jak: Ogólnopolska Wystawa Młodej Grafiki, wystawa plakatu francuskiego i japońskiego, indywidualna wystawa Ildefonsa Houwalta i inne. Poprawiła się również znacznie propaganda, reklama, zanotowano pierwsze, nieśmiałe jeszcze próby rozwinięcia pracy oświatowej. Wraz ze zmianą kierownictwa runął mur oddzielający Muzeum Narodowe od głównego nurtu życia kulturalnego miasta, wyzwoliła się inicjatywa i zapał szeregu doświadczonych i ofiarnych pracowników tej instytucji. Pierwszymi jaskółkami były wystawy organizowane częściowo przy pomocy finansowej Prezydium Rady Narodowej miasta Poznania, takie jak "Medycyna Wielkopolski", "Portret królewski", a przede wszystkim wspomniane już na wstępie wystawy: "Skarbów narodowych" i "Malarstwa historycznego". Szczególnie ta ostatnia cieszyła się olbrzymim powodzeniem, mimo że zorganizowana została w b. niekorzystnym okresie (czerwiec-wrzesień 1966).

Pałac Kultury wzbogacił się o zapowiadaną od dawna wielką salę imprezowa na ponad 600 miejsc. Ta estetycznie wyposażona sala, spełniając zresztą zgodnie z założeniami funkcję nie tylko sali imprezowej, ale i konferencyjnej, pozwoliła rozszerzyć zakres działalności Pałacu. Słowa pochwały należą się Pałacowi za połączony z prelekcjami cykl koncertów pl. " Muzyka polska w 1 OOO-leciu", w których występowały wszystkie najlepsze chóry poznańskie oraz zespoły instrumentalne i soliści ze szkół artystycznych, za "Spotkania z piosenką", za kolonie letnie nad Maltą, a przede wszystkim za imprezy noworoczne dla dzieci (ok. 30 tys. uczestników). Pod koniec 1965 r. zanotowano w Pałacu 4696 stałych uczestników, a we wszystkich imprezach organizowanych przez tę placówkę udział wzięło ok. 461 tys. uczestników. Uwagi krytyczne, jakie pod adresem Pałacu Kultury zgłaszano w tym sezonie, dotyczyły pewnego niedowładu organizacyjnego, który znajdował m. in. wyraz w niedostatecznym informowaniu o tym, co działo się w jego pracowniach politechnicznych i jakie będą imprezy. Stąd też nie wszystkie imprezy cieszyły się pełną frekwencją. W roku 1966 powrócił do grona zespołów artystycznych Pałacu Zespół Pieśni i Tańca Związku Młodzieży Socjalistycznej "Wielkopolska". N ajtrudniej jest pisać o działalności Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Edwarda Raczyńskiego. Placówka ta pracuje cicho, spokojnie, bez efektownych fajerwerków i szokujących wydarzeń. Z roku na rok jednak obserwujemy jej stały rozwój. Wyraża się on nie tylko we wzroście ilościowym filii, punktów bibliotecznych, liczby czytelników i wypożyczonych książek, choć to jest w końcu najistotniejsze dla biblioteki. Wyraża się on poszukiwaniem różnorodnych form pracy kulturalno-oświatowej z czytelnikiem. Odczyty, spotkania literackie., konkursy dla czytelników i wystawy - oto najważniejsze z nich. Do najciekawszych wystaw zaliczyć należy "Postępowe nurty w literaturze polskiej". Sieć bibliotek miejskich coraz skuteczniej uzupełniana jest przez biblioteki szkół wyższych, instytutów naukowych, zakładów pracy oraz biblioteki szkolne. Jak dotąd, najbardziej aktywnie w nurt życia kulturalnego miasta włącza się Biblioteka Główna Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Ilustracją tego była zorganizowana w maju 1966' r. wystawa pl. "Sienkiewicz, życie i dzieło". Była ona głównym akcentem w obchodach "Roku Sienkiewiczowskiego" w Poznaniu. Przedsiębiorstwo Państwowe "Dom Książki" już przed kilku laty stało się instytucją, która nie tylko sprzedaje książki, ale jest żywym ośrodkiem upowszechniania kultury. To już nie tylko tradycyjne "Dni Oświaty, Książki i Prasy" i coraz liczniejsze i lepiej organizowane kiermasze książki, ale obok spotkań literackich żywa i pomysłowa popularyzacja najbardziej wartościowych książek. W roku 1966 zorganizowano po raz pierwszy kiermasz książki na Starym Rynku. Jeden z wielu działaczy księgarstwa - Jerzy Mądrzak został laureatem Nagrody Miasta Poznania i Województwa Poznańskiego w dziedzinie upowszechniania kultury za rok 1965. J ak zawsze ożywioną działalność rozwijał Klub Międzynarodowej Prasy i Książki.

Przepełnione czytelnie, liczne i ciekawe odczyty, spotkania i wystawy oraz na wysokim poziomie stojące kursy języków obcych - oto najistotniejsze atuty tej popularnej w Poznaniu placówki. W środowiskach twórczych prym wiedli kompozytorzy i plastycy. Kompozytorzy i muzycy urządzali doroczny festiwal VI Poznańskiej Wiosny Muzycznej (1966). Była ona bardziej ogólnopolska jak poznańska, o co niektórzy krytycy mieli pretensje. Były one nieuzasadnione. To dobrze, że "Wiosna" wychodzi poza rogatki Poznania. Impreza jeszcze raz potwierdziła, że jest w środowisku muzycznym bardzo potrzebna. W marcu 1966 r. odbył się w Poznaniu jeden z trzech Konkursów im. Henryka Wieniawskiego -. III Międzynarodowy Konkurs Kompozytorski. Chociaż było to tylko preludium do V Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego, który odbędzie się w listopadzie 1967 r., to jednak przez dziesięć dni Poznań oddychał atmosferą muzyki. Jurorzy polscy i zagraniczni odbywali wiele spotkań, zapoznawali się z bogatym życiem muzycznym miasta. Mieli także swój konkurs plastycy, jednak stosunkowo niewielkie zainteresowanie środowiska sprawiło, że zorganizowany wspólnie przez Wydział Kultury Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej i Rady Narodowej miasta Poznania oraz Zarząd

Sezon kulturalny 1965/66

Okręgu Związku Polskich Artystów Plastyków konkurs pl. "Poznań i Wielkopolska w plastyce", obok kilku cennych prac nie przyniósł spodziewanych rezultatów. Swój wielki dzień zanotowali natomiast plastycy poznańscy 17 kwietnia 1966 r.

Wystrój plastyczny miasta, który był ich dziełem, zyskał wysoką ocenę władz i społeczeństwa, a dzięki telewizji dekoracje oglądała cała Polska. Wymienić należy również kilka ciekawych wystaw organizowanych przez fotografików poznańskich, a wśród nich wystawę fotografiki użytkowej. Duże nadzieje wiązano z Klubem Związków Twórczych, otwartym w dniu 6 X 1965 r. w obecności ministra kultury i sztuki Lucjana Motyki w "Arsenale". Wyznaczono mu ważną rolę w dziele integracji środowisk twórczych. Nie wchodząc w szczegóły, odnotować trzeba w tej dziedzinie niepowodzenie. Mimo szczerych chęci i wysiłków ze strony kierownictwa poznańskiego Oddziału Związku Artystów Plastyków Klub nie spełnił pokładanych nadziei. Odbyło się wprawdzie kilka ciekawych spotkań, prelekcji i imprez, które głośnym echem odbiły się w mieście, jak: Poznańska giełda piosenek, premiera kabaretu "Magiel" spotkanie z kierownikiem Wydziału Kultury Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej Wincentym Krasko, ale niestety na tym się skończyło.

Z inicjatyw podejmowanych przez działające w mieście organizacje społeczne na uwagę zasługuje sympozjum naukowe nl. obyczajowości świeckiej zorganizowane przez Stowarzyszenie Ateistów i Wolnomyślicieli oraz konkurs pl. "Co wiesz o swoim mieście", którego organizatorem było Towarzystwo Miłośników Miasta Poznania.

W życiu kulturalnym miasta jak zawsze żywo uczestniczyły szkoły artystyczne.

Poza wspomnianymi już koncertami w Pałacu Kultury, na szczególną uwagę zasługuje upowszechnieniowa działalność Państwowej Szkoły Muzycznej im. Henryka Wieniawskiego.

Sezon 1.

5/66 odznaczał się ożywionymi kontaktami zagranicznymi utrzymywanymi przez zawodowe placówki i zespoły amatorskie. Sezon wojaży zagranicznych zainaugurował Chór Chłopięcy i Męski Filharmonii Poznańskiej pod dyrekcją doc. Stefana Stuligrosza (Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, Kanada, Dania, Szwecja i dwukrotnie Niemiecka Republika Demokratyczna). Drugi słynny chór -.

Poznański Chór Chłopięcy pod dyrekcją Jerzego Kurczewskiego odbył wspaniałe, pełne sukcesów artystycznych tournee po Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich oraz bawił w Czechosłowacji. Za granicą był Teatr Lalki i Aktora "Marcinek" (Bułgaria), Chór Męski "Arion" (Niemiecka Republika Demokratyczna), Chór Męski "Hasło" (Niemiecka Republika Federalna), Zespół Pieśni i Tańca "Wielkopolska" (Bułgaria), Zespół' Państwowego Przedsiębiorstwa Imprez Estradowych "Estrada" występował w Niemieckiej Republice Demokratycznej ze specjalnie przygotowanym dla zagranicy programem. Poznań natomiast gościł poza wspomnianymi już teatrami z Brna oraz Plowdiw jugosłowiański zespół folklorystyczny ze Skopje. W sezonie 1965/66 w pełni zadomowił się w Poznaniu miesięcznik społeczno kulturalny "Nurt", na którego czele stoi znany działacz kulturalny Krzysztof Kostyr ko. "N urt" podejmował odważnie szereg trudnych, dyskusyjnych problemów poznańskiego życia kulturalnego. Referaty Kultury 'Prezydiów dzielnicowych rad narodowych, jak w latach ubiegłych, zajmowały się mało efektowną, ale bardzo pożyteczną pracą nad upowszechnianiem kultury. N a szczególne wyróżnienie zasługuje tu działalność kierownika Referatu Kultury Prezydium Dzielnicowej Rady Narodowej Stare Miasto - Wandy Jankowskiej - laureatki Nagrody miasta Poznania i województwa poznańskiegow dziedzinie upowszechniania kultury'za rok 1965. Obok koncertów plenerowych w czasie Międzynarodowych Targów Poznańskich (w roku 1966 również i na Starym Rynku przy Ratuszu), podjęła ona ciekawą inicjatywę urządzania wspólnie z redakcją "Expressu Poznańskiego" - turniejów poetyckich o laur "Wierzbowego liścia" . Dzielnicowe Sejmiki Kulturalne, jakie w związku z wyborami delegatów na Wielkopolski Sejmik Kulturalny odbyły się pod koniec sezonu 1965/66, były okazją do podsumowania osiągnięć dzielnicowych rad narodowych w dziedzinie upowszechniania kultury. Końcowym akordem sezonu były obrady Wielkopolskiego Sejmiku Kulturalnego 5 VI 1966 r. Referat wygłoszony przez sekretarza Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej Edwarda Zimmera był podstawą do ożywionej dyskusji, która koncentrowała się przede wszystkim na wydobyciu wkładu kultury Wielkopolskiej do skarbca kultury narodowej. Pod koniec sezonu cyklem spotkań z przedstawicielami różnych środowisk twórczych, artystycznych i kulturalnych, rozpoczęły się przygotowania do sesji Rady Narodowej miasta Poznania, poświęconej podstawowym problemom życia kulturalnego w Poznaniu.

Janusz Dembski

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1967.01/03 R.35 Nr1 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry