STANISŁAW OKĘCKI

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1965.04/06 R.33 Nr2

Czas czytania: ok. 29 min.

WYZWOLENIE POZNANIA W 1945 R.

W ŚWIETLE NAJNOWSZYCH BADAŃ

(Dokończenie)

IV

\ V WALCE z nie słabnącym oporem nieprzyjaciela, prowadzonej w budynkach przystosowanych do obrony, w betonowych schronach bojowych, w kopułach pancernych i na stanowiskach ogniowych typu polowego - jednostki 29. gwardyjskiego korpusu piechoty, 8. armii gwardii generała W. I. Czujkowa, dotarły pod koniec 16 lutego 1945 r., do najbliższych podejść do cytadeli twierdzy Poznań. Dowódca armii zlecił 74. gwardyjskiej dywizji piechoty zadanie, opanowania cytadeli w toku ogólnego szturmu, wyznaczonego na 18 lutego 1945 r. Dowódca 74. dywizji, podjął decyzję zaatakowania cytadeli równocześnie dwoma pułkami piechoty. Na kierunku głównego uderzenia (na lewym skrzydle), 236. gwardyjski pułk piechoty miał nacierać i zniszczyć punkty oporu nieprzyjaciela w blokach ulicznych 85 i 86, a następnie wtargnąć do cytadeli i opanować jej część południowo-zachodnią; równocześnie 226. gwardyjski pułk piechoty, nacierający wzdłuż zachodniego brzegu Warty, miał atakować cytadelę z południowego wschodu. Z lewa nacierać miała 82. dywizja piechoty gwardii.

W cytadeli znajdowało się w tym czasie 12 000 żołnierzy nieprzyjaciela, z dowódcą południowego odcinka obrony gen. mjr Ernestem Rudolfem Matternem.

29. korpus gwardii ugrupowany był następująco: południowo-wschodnią część cytadeli szturmowały dwie gwardyjskie dywizje piechoty, część południowo-zachodnią (główny kierunek szturmu) - jedna gwardyjska dywizja piechoty, a od północy blokowały twierdzę jednostki gwardyjskiej dywizji 91. korpusu piechoty. Rozpoznanie inżynieryjne odbywało SIę przede wszystkim drogą badania jeńców i dokumentów, zdobytych na nieprzyjacielu. Na tej podstawie ustalono dokładne dane o położeniu fos i podejść do nich, ilość i charakter wjazdów do cytadeli oraz osłonę ogniową z obiektów zasadniczych cytadeli i ze stanowisk odsłoniętych na wale.

Stanisław Okęcki

Szczególnie cenne dane uzyskano od Polaków, którzy bądź przed 1939 r.

odbywali w cytadeli służbę wojskową, bądź jako rzemieślnicy wykonywali w jej murach różne prace. Na podstawie tego typu informacji z rozpoznania ujawniono np. zapasowy wjazd do cytadeli, zamurowany przez Niemców cegłą, a podczas szturmu w tym właśnie miejscu wykonano wyłom i budowano pochylnie dla przeprowadzenia czołgów i artylerii. W innym przypadku dowiedziano się o zamaskowanym wjeździe z fosy do wnętrza cytadeli, który wykorzystano w czasie szturmu do wprowadzenia tamtędy czołgów, opuszczonych do fosy po pochylni, utworzonej przez wysadzenie części ściany fosy. 18 lutego, po potężnym, dwugodzinnym przygotowaniu artyleryjskim i lotniczym, pierwsze oddziały szturmowe gwałtownym skokiem naprzód zbliżyły się do cmentarza, położonego na południowym zboczu masywu twierdzy. Dla ułatwienia przejścia oddziałów szturmowych, wykonano przy użyciu materiałów wybuchowych, siedemnaście przejść w żelaznym parkanie cmentarza. W wyniku uporczywych, całodziennych walk, oddziały szturmowe przekroczyły cmentarz i podeszły do fosy. Pod osłoną nocy z 18 na 19 lutego dostarczono na miejsce niezbędne do szturmu środki inżynieryjne. Mimo nieprzerwanego, skoncentrowanego ognia nieprzyjaciela, prowadzonego z kazamat bojowych i ze stanowisk otwartych, saperzy z oddziałów szturmowych opuścili do fosy drabiny szturmowe. Jednakże pierwsza próba przekroczenia fosy przez grupy szturmowe za pomocą drabin nie powiodła się. Grupy szturmowe poniosły wielkie straty, a drabiny zostały zniszczone ogniem karabinów maszynowych z półkaponier. Nie powiodły się także, nawet przy wsparciu najcięższej artylerii, próby zdławienia stanowisk ogniowych nieprzyjaciela, mieszczących się w kazamatach bojowych. Wówczas, wykorzystując doświadczenia nabyte podczas szturmu fortu V, podjęto decyzję opuszczenia do fosy kilku beczek z materiałami wybuchowymi, aby przez ich eksplozję obezwładnić załogi kazamat i półkaponier. Pod osłoną ognia piechoty i artylerii podciągniąto beczki z materiałem wybuchowym do krawędzi rowu i po zapaleniu lontów (do każdej beczki założono trzy lonty), na linkach opuszczono je do fosy. Ściany forteczne nie zostały wprawdzie naruszone, lecz wybuch obezwładnił załogę półkaponiery. Wykorzystując więc chwilowe zamieszanie w szeregach nieprzyjaciela, grupy szturmowe przekroczyły fosę po drabinkach i uczepiły się południowego zbocza, a w kilku przypadkach znalazły się nawet na koronie wału. Grupy szturmowe, które sforsowały fosę, rozpoczęły natychmiast budowę pierwszego mostu. 19 lutego do godziny 7.00 rano prowadzoną pod silnym ogniem budowę mostu - ukończono, lecz zaledwie pół godziny później, został on zdruzgotany pociskami nieprzyjacielskich dział. W budowie tego mostu brali już udział ochotnicy polscy. 20 lutego 1945 r., o świcie, artyleria radziecka rozpoczęła gwałtowny ogień na mury twierdzy. W ciągu dnia oddziały szturmowe opanowały odcinek wału, co umożliwiło budowę dwu mostów w rejonie dokonanego wyłomu. Od tempa budowy mostów zależało w dużej mierze szybkie zdobycie cytadeli. Lecz wojska radzieckie poniosły znaczne straty i brakowało ludzi do służb pomocniczych, saperskich, a także do bezpośredniej walki. W tej wyjątkowej sytuacji, wobec konieczności przyspieszenia wykonania zadania, dowództwo wojsk radzieckich w Poznaniu podjęło decyzję zorganizowania masowego włączenia do działań mieszkańców miasta, z których wielu już poprzednio zgłosiło się ochotniczo do oddziałów Armii Radzieckiej. Po porozumieniu się z urzędującym tymczasowym prezydentem miasta inż. Feliksem Maciejewskim i kierownictwem Milicji Obywatelskiej komendant wojenny Poznania płk Smirnow zarządził 20 lutego 1945 r. o godz. 19.00 ochotniczy pobór mężczyzn w wieku od 18-45 lat. Odpowiadało to w pełni dążeniom Polaków, którzy pragnęli wziąć bezpośredni udział w walce, przyspieszyć pokonanie znienawidzonego wroga i zapewnić miastu spokój. Trudno ustalić dokładną ilość Polaków, uczestniczących w walkach o cytadelę, bowiem w miejscach werbunku (Komisariaty Milicji Obywatelskiej: VII, I i II) prowadzono jedynie początkowo dokładne listy rejestracyjne.

Ponadto do działań włączyli się też przypadkowi przechodnie lub ludzie werbowani spośród przygodnie napotkanych osób do prac pomocniczych. Sprawozdania ówczesnych funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej oraz późniejsze spisy dokonane przez Starostwo Grodzkie zgodnie potwierdzają, że ilość zgłaszających się, przewyższała zapotrzebowanie. Według tych relacji liczba osób zarejestrowanych przekraczała dwa tysiące. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że w szturmie brało udział pięć do sześciu pułków piechoty, a przeciętna liczba ochotników polskich przydzielonych do każdego z nich wynosiła około dwustu ludzi, można przyjąć, że w samych tylko grupach szturmowych wzięło udział ponad 1200 ochotników. W nocy z 20 na 21 lutego ludność cywilna wykorzystana była głównie do budowy mostu od strony południowo-zachodniej i budowania przejść przez fosy. Część mężczyzn została jednak uzbrojona w punktach zbornych i po krótkim przeinstruowaniu brała udział w szturmie. Przy budowie mostów żołnierze radzieccy i ochotnicy polscy pracowali w niezmiernie ciężkich warunkach, pod obustronnym obstrzałem, od godziny 20.00 20 lutego, do rana 21 lutego. W tym czasie ukończono budowę drugiego kolejnie licząc i trzeciego mostu przez fosę, w rejonie wejścia centralnego dla pieszych, oraz nieco dalej - mostu dla ciężkiego sprzętu wojskowego (obciążenie do trzech ton). Po drugim moście przeprowadzono grupy szturmowe, po trzecim - czternaście dział kalibru 45 i 76 mm. Natarcie na cytadelę prowadzone było jednocześnie z kilku stron, od ulic: Sze1ągowskiej, Garbary , N aramowickiej i od strony cmentarza przy ul. Pod Stokami. Oddziały atakujące od ul. Sze1ągowskiej zdobyły podziemne przejście prowadzące do wnętrza cytadeli i prowadziły niebezpieczną walkę w podziemiach. Wieczorem, po silnym obstrzale artyleryjskim, grupy szturmowe w krwawych walkach opanowały cały podziemny korytarz i wyszły na zewnętrzny dziedziniec cytadeli. Jednocześnie do ataku ruszyły oddziały znajdujące się na odcinku środkowym. Inna grupa szturmowa, która poprzednio zdobyła Winiary, zaatakowała magazyny żywnościowe

Stanisław Okęckitwierdzy. Walki toczyły się tam o każdą piędź ziemi. Niemcy kilkakrotnie ruszali do kontrataku jednak żołnierze radzieccy i ochotnicy poznańscy po ciężkich i zawziętych bojach, dotarli do bramy fortu. Po całonocnej walce w kazamatach i korytarzach zdobyto część fortu.

Oddziały, które podchodziły od strony cmentarza, przeszły fosę i przez wyłomy w murach wtargnęły na dziedziniec, wciąż jeszcze znajdujący się w zasięgu ognia hitlerowców. Zadaniem ich było oczyszczenie od wroga umocnień we wschodniej części cytadeli. Wysadzono w powietrze magazyn broni. Pozostała przy życiu załoga arsenału wywiesiła białą chorągiew. Ale ostateczne złamanie oporu, na jaki ze strony wroga napotykały oddziały szturmowe walczące już na terenie cytadeli, wymagało wsparcia czołgów, artylerii przeciwpancernej i ciężkiej artylerii polowej. Aby wprowadzić ją do fortów, w nocy z 21 na 22 lutego rozpoczęto budowę dwu dalszych mostów (czwartego i piątego z kolei). Saperzy i ludność polska ponosili przy ich budowie ciężkie straty, tym dotkliwsze, że budowa ich kontynuowana była w toku ciężkich bojów przez cały dzień 22 lutego i w nocy z 22 na 23 lutego, a zapas świec dymnych pozwalał na utrzymanie zasłon dymnych jedynie w ciągu półtorej godziny. Po trzykrotnych próbach udało się wreszcie spuścić do fosy beczkę z materiałem wybuchowym, którego ekspo1zja częściowo obezwładniła obsługę niemieckiej artylerii, dzięki czemu ogień nieco zelżał. Most piąty, na podporach ze stosów (dźwigary z szyn i dwa podkłady: poprzeczny i podłużny), ukończony został nad ranem 23 lutego. Jednak na skutek uszkodzenia podpór na stoisach, nośność mostu nie przekraczała dziesięciu ton. Po mostach czwartym i piątym nie można więc było przeprawiać najcięższych ładunków. Nie było to już konieczne, ponieważ równocześnie' rozpoczęta budowa pochylni przy półkaponierze nr 2 została ukończona wcześniej niż budowa obu mostów. Przygotowania do budowy pochylni przy półkaponierze nr 2, a naprzeciw istniejącego wjazdu z fosy do cytadeli, wskazanego, jak wspomniano wyżej przez mieszkańców Poznania, rozpoczęto siłami batalionu z brygady inżynieryjno-saperskiej. Aby zbudować tę pochylnię trzeba było zburzyć wewnętrzną ścianę oporową fosy (odzienie przeciwskarpy) i wykonać wjazd do rowu od strony cmentarza. W tym celu wysadzono dwa ładunki materiału 'Wybuchowego o wadze 0,5 i 0,4 tony, które ułożono w odległości 2,5 i 5 m od rowu, w otworach wiertniczych o głębokości 5 i 3,5 m. Wybuch ładunków zburzył odcinek ściany oporowej, tworząc z niej pochylnię o dużym spadku, a jednocześnie obezwładnił całkowicie nieprzyjaciela w półkaponierze nr 2, zburzył zamurowaną w 1935 r. ścianę wjazdu do cytadeli z fosy, oraz zniósł ściany ceglane, przebiegające w pośrodku rowu. Batalion inżynieryjno-saperski z pomocą ludności pracował jeszcze nad złagodzeniem spadku wjazdu. Dla ułatwienia tych prac wysadzono jeszcze trzy ładunki materiałów wybuchowych o wadze 150, 100 i 50 kg., w odległości 12, 15 i 17 m od fosy. Równocześnie z tymi pracami, saperzy z oddziałów szturmowych wykonywali wyłomy w ścianach kazamat dla ułatwienia przechodzenia pod

Fort typu stałego twierdzy Poznań zbudowany przez niemieckie władze wojskowe w latach 18701880

oddziałów grup szturmowych z jednej kazamaty do drugiej oraz wprowadzali do przewodów kominowych i wentylacyjnych trzy- do pięciokilogramowe ładunki materiałów wybuchowych, które wybuchając wewnątrz powodowały zagładę nieprzyjacielskich załóg. Dla wykonania wyłomów między kazamatami, wykorzystywano skupione ładunki materiałów wybuchowych o wadze 20-50 kg. W celu osłabienia siły nieprzyjacielskiego ognia, skierowanego na radzieckie stanowiska odsłonięte, staczano z wału cylindryczne ładunki materiałów wybuchowych o wadze 5 do 10 kg z zapalonym lontem. Równocześnie z natarciem saperów i prowadzeniem budowy pochylni i mostów, toczyły się zaciekłe boje piechoty. Żołnierze, zaopatrzeni w plecakowe miotacze ognia, miotali płomienie w okna, strzelnice i inne otwory i w ten sposób "wykurzali" załogi z kazamat bojowych lub podpalali budynki. Do miotania płomieni używano co najmniej dwóch plecakowych miotaczy ognia; z jednego podawano niezapaloną mieszankę palną, a z drugiego - zapaloną. W ten sposób wytwarzano wystarczająco wielkie ogniska pożaru. W czasie natarcia piechoty i saperów - lotnictwo i artyleria burzyły reduty cytadeli. Grupy szturmowe, które zajmowały w murach

Fort typu stałego twierdzy Poznań zbudowany w latach 1870-1880, a zmodernizowany w latach 1935-1939

Stanisław Okęcki

Ruiny cytadeli w 1945 r.

umocnione pozycje, ruszały do natarcia na zbombardowane obiekty. W jednym z miejsc, atakujący sforsowali mury przy pomocy lin i drabin. Inny oddział atakował dawną piekarnię wojskową. Po przejściu zawalonej gruzami fosy, grupa zdecydowanym atakiem zdobyła bramę, a po krótkiej walce - całą piekarnię. O godzinie 3.30 w nocy z 22 na 23 lutego, zakończono budowę wjazdu z cmentarza poprzez fosę do cytadeli i wprowadzono do walki czołgi, artylerię przeciwpancerną i ciężką. Ukazanie się czołgów w bastionach wschodnich i północno-wschodnich zmusiło garnizon w tej części cytadeli do zaprzestania ognia. 23 lutego o godzinie 4.35 nad ranem padł rozkaz rozpoczęcia ostatecznego ataku, który miał iść w kierunku prawej strony od dziedzińca fortecy. Najzacieklejsze boje toczyły się teraz przy zdobywaniu gmachu więzienia, 11I.

Ruiny cytadeli w 1945 r.

najbardziej umocnionego budynku twierdzy. Padały kolejno umocnIone obiekty cytadeli, coraz częściej na redutach pojawiały się białe flagi. Gwałtownym szturmem zdobyta została radiostacja, ostatni punkt oporu nieprzyjaciela.

Bohaterską kartę w walkach o cytadelę zapisał 236. pułk piechoty.

W nocy z 16 na 17 lutego, 236. pułk zajął stanowiska wyjściowe w budynkach południowej części bloku ulicznego 85, mając drugi batalion w odwodzie. Dowódca pułku zadecydował wykonanie szturmu dwoma oddziałami szturmowymi o wielkości wzmocnionego batalionu piechoty każdy. Na czas natarcia, pułk otrzymał baterię armat, dwa działa pancerne, trzy czołgi - miotacze ognia, batalion saperów i kompanię moździerzy. Natarcie pułku wspierały również dwie baterie dział 203 mm, pułk artylerii i bateria armat. W każdym oddziale szturmowym stworzono trzy grupy szturmowe składające się z kompanii piechoty wzmocnionej ciężkimi karabinami maszynowymi, saperami, pododdziałem chemików i miotaczami ognia. 18 lutego o godzinie 9.00 rozpoczęło się dwugodzinne przygotowanie artyleryjskie i lotnicze, po czym pierwszy oddział szturmowy przeszedł do natarcia w kierunku dwóch murowanych szop. Ponieważ korpus oficerski pierwszego oddziału szturmowego działał początkowo niezdecydowanie i atak się spóźnił, nieprzyjaciel zdołał uporządkować swe szeregi i otworzył do nacierających ogień z broni maszynowej. Dowódca pułku wprowadził wówczas do akcji drugi oddział szturmowy, stawiając mu zadanie opanowania budynku łaźni w północno-wschodniej części bloku 85. Dowódca pierwszego oddziału szturmowego wydał rozkaz przejścia do natarcia. Ku schyłkowi dnia, pierwszy oddział szturmowy wyszedł na linię ulicy Podgórze. Działający z prawa drugi oddział szturmowy opanował górne kondygacje łaźni, blokując w piwnicach tego budynku resztki garnizonu nieprzyjaciela. W dniu 19 lutego, oddziały radzieckie posuwały się naprzód powoli, gdyż nieprzyjaciel stawiał nadal zacięty opór. Jednak w wyniku dwudniowych walk, pułk zbliżył się bezpośrednio do linii kolejowej przed fosą cytadeli. 20 lutego rano, oddziały szturmowe wznowiły natarcie, które przebiegało teraz znacznie pomyślniej. Oddziały szturmowe 236. pułku opanowały górne kondygnacje budynku fortu w południowo-zachodniej jego części, południową wieżę oraz zachodnie skrzydło budynku centralnego. W tym czasie oddziały szturmowe 226. pułku zajęły południowo-wschodni budynek fortu. W ciągu 21 lutego natomiast, oddziały szturmowe nie zdołały posunąć się naprzód. Nieprzyjaciel, dysponując dużą ilością wielkokalibrowych karabinów maszynowych i kilkoma działami, stawiał skuteczny opór, tym skuteczniejszy, że oddziały szturmowe 236. i 226. pułków piechoty, poniosły poprzednio duże straty, a niektóre były zdziesiątkowane. 22 lutego 1945 r. dowódca 8. armii wydał żołnierzom 74. dywizji rozkaz całkowitego opanowania szturmem cytadeli w ciągu nocy z 22 na 23 lutego.

5 Kronika miasta Poznania 2

Stanislaw Okęcki

LEGENDA , Położenie oddziałów szturmowych iv dnu /8 /I119A5r godz 1100 . Położenie oddziałów szturmowych w dniu 20iH945rgodzlO"o , Położenie oddziałów szturmowych · w dniu 22//19<$5rgodz22° o Miejsca wyłomów w umocnieniach

Działania bojowe 236. pułku piechoty gwardii pod cytadelą od 18-23 II 1945

Zdobycie budynku centralnego pOWIerzono oddziałom szturmowym 236.

pułku.. Pododdziały pierwszego oddziału szturmowego, miały przedostać się przez dziedziniec fortu i zaatakować nieprzyjaciela W kierunku głównego wejścia do budynku centralnego. Zadaniem drugiego oddziału szturmowego było opanowanie wieży zachodniej. Następnie należało opanować pomieszczenia w północnej części gmachu. Oddziały szturmowe uzupełnione zostały ludźmi z pododdziałów tyłowych pułku, oprócz tego w ich skład weszli poznaniacy, zwerbowani w ramach ochotniczej mobilizacji przeprowadzonej w dniach 20 i 21 lutego 1945 r. Wszystkie przygotowania oddziałów szturmowych odbywały się wewnątrz zdobytych budynków tak, iż nieprzyjaciel ich nie zauważył i - jak się następnie okazało, nie przypuszczał, że' szturm rozpocznie się z chwilą zapadnięcia ciemności. 22 lutego o godzinie 22.15, po zakończeniu przygotowania artyleryjskiego, grupy szturmowe ruszyły do ataku i zdołały nie tylko wtargnąć do wieży zachodniej, ale i do budynku centralnego. Mniej pomyślne były początkowo działania pierwszego oddziału szturmowego, który musiał przebyć otwartą przestrzeń dziedzińca długości 150-170 m. Jedynie grupie szturmowej 9. kompanii piechoty, z lejtnantem gwardii Czusowskim na czele, nacierającej na lewym skrzydle oddziału, udało się wtargnąć do budynku centralnego. Dopiero ogień wprowadzonych do akcji miotaczy ognia, podziałał skutecznie na nieprzyjaciela. Grupy szturmowe pierwszego oddziału szturmowego wznowiły atak i niemal bez strat wtargnęły do budynku. W wyniku trwających dwie godziny walk grup szturmowych wewnątrz budynku, opór Niemców został złamany i zaczęli się oni małymi grupkami poddawać. W tym skutecznym ataku, udział walczących Polaków, wchodzących w skład wspomnianego oddziału szturmowego był znaczny. Ponieśli oni tu duże straty. W czasie działań od 18 do 23 lutego, oddziały szturmowe 236. pułku wzięły do niewoli 6500 żołnierzy i oficerów hitlerowskich oraz dużą zdobycz wojenną: 2613 karabinów i pistoletów maszynowych, około 1000 ciężkich i ręcznych karabinów maszynowych, 8 dział, trzy składy amunicji i żywności.

* *

Walka wygasała 23 lutego około 5.00 rano. Trwały jeszcze pojedyncze starcia w podziemiach, lecz już na twierdzy łopotały zwycięskie czerwone i biało-czerwone sztandary. O godzinie 11.00 23 lutego 1945 r. komendant garnizonu cytadeli gen. mjr Ernest Rudolf Mattern podpisał akt kapitulacji. Poznań został ostatecznie i całkowicie wyzwolony od najeźdźcy.

W czasie walk o jego wyzwolenie wojska radzieckie wzięły do niewoli łącznie 32 000 żołnierzy i oficerów niemieckich. Zdobyto: 365 samolotów, 302 czołgi i działa przeciwpancerne, 761 dział i moździerzy, 4490 karabinów maszynowych, przeszło 30 000 karabinów i pistoletów maszynowych, 3296 samochodów i ciągników, 400 motocykli, 21 radiostacji i wiele innego sprzętu. Poległo 25 000 niemieckich żołnierzy i oficerów.

5*

Stanisław Okęcki

W walkach o wyzwolenie Poznania i opanowanie cytadeli brali również udział żołnierze 2. Armii Wojska Polskiego. Był to 2. batalion 35. pułku piechoty, dowodzony przez kpt. Michała Świerczewskiego i przybyły do Poznania 20 lutego 1945 r. Zaraz po przebyciu batalion otrzymał zadanie wzięcia udziału w oczyszczaniu i likwidacji ożywających punktów oporu wojsk hitlerowskich w dzielnicach Grunwald i Jeżyce. Załogi niektórych fortów niemieckich nie chciały skapitulować, mimo że opór hitlerowców w mieście został złamany, a załogi ich zostały otoczone w cytadeli. W nocy z 22 na 23 lutego, batalion wziął udział w ostatecznym szturmie cytadeli walcząc w ugrupowaniu pułku dowodzonego przez ppłk. Simoszenkę i szturmując cytadelę od strony ul. Sze1ągowskiej'. Batalion odparł rankiem 22 lutego groźny kontratak hitlerowców, którzy usiłowali zepchnąć go do fosy, oraz wysadził bramę forteczną i skład z amunicją. W walkach tych wyróżnili się m. in. kpt. Rebrina, chor. Kawka, kpr. Broniewiecki, kpr. Kamiński z plutonu zwiadu dowodzonego przez plut. Baczyńskiego 2. W raportach wojskowych zachowała SIę także wzmianka o udziale w walkach o wyzwolenie Poznania 4. polskiej dywizji artylerii przeciwlotniczej. Dywizja ta sformowana została w Sied1cach 3 , w końcu 1944 r. w związku z planami utworzenia 3. Armii Wojska Polskiego. Dywizja znajdowała się w odwodzie Naczelnego Dowództwa Wojska Polskiego 1 przyjęła obronę przeciwlotniczą Sztabu Głównego Wojska Polskiego.

15 lutego 1945 r. dywizja otrzymała rozkaz udania się do Poznania z zadaniem osłony przepraw mostowych przed uderzeniami lotnictwa nieprzyjacielskiego oraz osłony wojsk szturmujących cytadelę. Na skutek trudności transportowych, dywizja przybyła do Poznania dopiero 21 lutego, wciągając się od tej chwili do walki w ostatnich dniach oblężenia cytadeli. Jej 79. pułk osłaniał dwie przeprawy mostowe, 81. pułk - rejon dworca, zaś 83. pułk Zakłady "H. Cegie1skiego"4.

VI

W poprzednich rozdziałach wspomniałem już parokrotnie o udziale mieszkańców Poznania w walkach o wyzwolenie miasta. Współudział Polaków w walkach miał w tym wypadku szczególne znaczenie i charakter, warto . , .,. .5 WIęC omowIc go nIeco szerzej .

'N a podstawie relacji mjr. rez. Michała Świerczewskiego. Cyit. wg: M. J u c h n i e - w i c z, Poczta polowa 52160, z dziejów 35, pip, p. 105. * Tamże, s. 106.

s Województwo warszawskie. 4 4. dywizja artylerii przeciwlotniczej pozostała w Poznaniu do czerwca 1945 T., stąd przeniesiona została do Gniezna, gdzie uległa rozformowaniu. N a jej bazie utworzono pułk artylerii przeciwlotniczej. s Autor wykorzystuje tu głównie Relacje i Wspomnienia Cytade10wców ze zbiorów Wojskowego Instytutu Historycznego. Zbiór składa się z 318 pozycji-kwestionariuszy, wspomnień, obszernych relacji (ok. 30 proc), zebranych przez Związek b. Cytade10wców w Poznaniu · w r. 1946, a więc w czasie gdy wspomnienia były jeszcze to. świeże. Zbiór ten można uznać

W pierwszym okresie walk o wyzwolenie Poznania współdziałanie mieszkańców z wojskami radzieckimi miało charakter spontaniczny i niezorganizowany. W miarę jak wyzwalano kolejne dzielnice, a nawet ulice i domy, mieszkańcy włączali się do działań, bądź wykonując szereg prac pomocniczych (pomoc, rannym, wskazywanie najbezpieczniejszych przejść i miejsc umocnionego oporu wroga), bądź ze zdobyczną bronią w ręku włączając się bezpośrednio do walki. Duże znaczenie miały, ze względu na charakter walk ulicznych w umocnionym mieście - usługi typu zwiadowczego. Jako przykład może służyć im. in. epizod z walk o gmach urzędu pocztowego przy ul. Pocztowej6, gdzie mieściła się główna centrala telefoniczna. Długoletni pracownik tego urzędu, Franciszek OstrowskC, który w czasie oblężenia przebywał w sąsiadującym z pocztą domu i obserwował punkty oporu hit1erowców, znając doskonale teren i wszystkie dojścia do gmachu, wskazał je żołnierzom radzieckim, dzięki czemu przyczynił się do szybkiego zlikwidowania nieprzyjaciela. W innym punkcie miasta, przy ul. Polnej, Czesław Buchwa1d wskazał oficerowi kierującemu ogniem artylerii, obiekty i umocnienia, w których ukrywały się większe oddziały wroga, czym przyspieszył opanowanie dzie1. 8 nIcy . Typowym przykładem samorzutnego tworzenia się oddziałów pomocniczych jest historia powstania i działania ochotniczego oddziału polskiego, złożonego z mieszkańców domu przy ul. Obornickiej nr 123. Kiedy 27 stycznia 1945 r. z 25 osobowego oddziału radzieckiego, zajmującego w ciężkim boju tę posesję, z jedenastu pozostałych przy życiu żołnierzy zaledwie dwóch było w pełni zdolnych do walki - sześciu mieszkańców domu 9 , w tym jedna kobieta, przejąwszy broń po poległych, przystąpiło do walki. "Pierwszą czynnością naszego oddziału - relacjonuje jeden z jego członków, Leon Giełda - było doniesienie, pod osłoną nocy, rannych żołnierzy radzieckich do punktu opatrunkowego. Niemcy, spostrzegłszy to wszczęli atak, lecz po zaciętej walce zostali odparci. Wówczas zajęli pozycję na wieży kościoła winiarskiego i w pobliskiej ochronce przy Leonarda". Otoczeni ze wszystkich stron przez liczebnie przewazającego wroga, żołnierze radzieccy i polscy ochotnicy postanowili nawiązać łączność z dowództwem walczących w pobliżu oddziałów i wezwać pomocy dla utrzymania pozycji i wyparcia wroga z dominujących nad dojściem do dzielnicy

za reprezentatywny tak ze względu na skład relacjonujących, j ak l ich udział na poszczególnych odcinkach. Mamy tu 60 b. członków ochotniczej Milicji Obywatelskiej różnych stopni, dowódców wyodrębnionych oddziałów, podoficerów (13) oficerów (3) przedwrześniowej armii" a także szeregowych uczestników, robotników, rzemieślników, przedstawicieli inteligencji pracującej. Relacje dotyczą okresów: od 21-23 II - 195, 21-22 II - 25, 22-23 II - 88 bądź sięgają okresu wcześniejszego i obejmują dłuższy odcinek czasu - 27. Warto podkreślić, że w szczegółach opisy poszczególnych epizodów pokrywają się z materiałami radzieckimi, raportami, meldunkami i wspomnieniami. · Dziś ulica 23 Lutego.

7 Relacje i wspomnienia. . . , cp. cit., s. 324.

8 Relacje i wspomnienia. . . , op. cit., s. 286-287.

8 Włodzimierz Adamski, Mieczysław Andrzejąk, Leon Giełda, Czesław Lejmanowicz, Bohdan Lejmanowicz i Helena Mroozyńska.

Stanisław Okęcki

punktów. Ale w tym celu trzeba się było przedostać przez linię wroga. Zadania tego podjęła się Helena Mroezyńska. Pod obstrzałem nieprzyjaciela zdołała ona dotrzeć do dowództwa odcinka i sprowadzić odsiecz. Następnie, wspólnie z piętnastoma żołnierzami radzieckimi. Polacy z powodzeniem podjęli akcję oczyszczania okolicy od Niemców i posuwając się ku cytadeli połączyli się z oddziałami radzieckimi, z którymi współpracowali aż do kapitulacji cytadeli. Także Stanisław Nowacki, mieszkaniec Sołacza, od chwili gdy w swoim domu powitał żołnierzy radzieckich, przyłączył się do nich jako przewodnik i zwiadowca, w ciągu dziesięciu dni brał czynny udział w ciężkich walkach o każdy dom zdobywanych ulic (Obornicka, Zbożowa, Słowiańska), a następnie wraz z kilkoma innymi mieszkańcami okolicznych domów utworzył ochotniczą drużynę polską, walczącą przy boku jednego z plutonów dywizji radzieckiej, aż do ostatecznej kapitulacji wroga. Obok tych i im podobnych aktów samorzutnego współdziałania, tworzące się w mieście wartownicze oraz ochotnicze oddziały Milicji Obywatelskiej w sposób zorganizowany współpracowały z wojskami radzieckimi przy ochronie ważnych obiektów, punktów i dróg oraz zwalczaniu dywersantów. Służba, jaką wspominają ówcześni milicjanci - była ciężka. Nierzadko trzeba było staczać potyczki z patrolami niemieckimi, zawsze mieć się na baczności przed ich wypadami z cytadeli i dywersją ze strony ukrywających się w mieście niedobitków. Pełnienie jej bez poparcia społeczeństwa - było niemożliwe. Toteż kiedy dowództwo radzieckie zdecydowało przypuszczenie ostatecznego szturmu cytadeli, posiadało pełne prawo odwołania się do pomocy mieszkańców Poznania. Już począwszy od 18 lutego 1945 r. w najbliższej okolicy cytadeli i na drogach, prowadzących do niej, wzmocniono patrole milicji, siłami ochotniczo zgłaszających się zamieszkałych w pobliżu obywateli oraz zwerbowano pewną liczbę podwód celem dowozu amunicji dla wojsk walczących pod murami cytadeli. Stefan Bakiera, uczestnik tych wydarzeń, tak wspomina te dni: "...j e s t 18 luty 1945 r. Dzielnica J eżyce jest ciągle w obustronnym ostrzale, wystawiamy warty, patrole, dowozimy prowiant na pozycje żołnierzom, zbieramy rannych i grzebiemy trupy". Wreszcie jak już wspomniałem 20 i 21 lutego komendant wojenny miasta Poznania i powiatu poznańskiego płk Smirnow, w porozumieniu z władzami polskimi, zarządza przeprowadzenie ochotniczego werbunku mężczyzn w wieku od 18-45 lat, co zapoczątkowuje masowy, zorganizowany udział mieszkańców Poznania w bitwie o cytadelę. Fakt ten większość mieszkańców przyjmuje jako dowód zaufania ze strony radzieckiej. Wielu wspominając te dni podkreśla, że "nareszcie i nam dano z bronią w ręku uderzyć na wroga, który przez tyle lat mordował nas". Dla niektórych b. żołnierzy kampanii wrześniowej 1939 r. był to uroczysty moment żołnierskiej rehabi1itacji.

Trudno dziś bez wzruszenia czytać proste słowa relacji uczestników, spIsane w 1946 r.: "... Ruszyliśmy naprzód ku cytadeli _____e pisze jeden z nich - z pieśnią Nie rzucim Ziemi, po odśpiewaniu hymnu Jeszcze Polska, major radziecki wydał nam broń i ruszyliśmy naprzód". " . . . W dniu 21 lutego 1945 r. - pisze inny - nadeszła wreszcie tak długo przeze mnie oczekiwana chwila, mogłem nareszcie zemścić się na wrogu! W dniu tym zorganizowała się grupa zapaleńców, którzy przez 7 lat myśleli tylko o tym, żeby pomścić krzywdy wyrządzone przez okupanta naszym ojcom, matkom i braciom. W tej grupie był także mój ojciec - nie wahałem się ani chwili i jako 16-1etni chłopak zgłosiłem się ochotniczo, podając się jako o rok starszy" . Niezamierzony patos tych wspomnień pozwala nam zrozumieć motywy, które w ostatnich chwilach morderczej wojny popchnęły do walki setki ludzi w różnym wieku, kazały im pozostawić rodziny niemal na linii walk i dobrowolnie walczyć u boku armii wyzwoleńczej. Pobór mieszkańców przeprowadzały komisariaty Milicji Obywatelskiej.

Odbywał się on w trzech rzutach: 20, 21 i 22 lutego. Zwerbowanych dzielono na punktach zbornych na grupy saperskie i na grupy bojowe. Tym ostatnim - po krótkim instruktażu wydawano w specjalnie zorganizowanych punktach broń. Podzielonych na 10-12-osobowe oddziałki Polaków, dowodzone przez wybranych spośród b. podoficerów i żołnierzy przedwrześniowej armii i partyzantki, włączono do jednostek radzieckich, przydzielając im jednocześnie radzieckich dowódców podoficerów. O przydziale do walki z bronią w ręku, w zasadzie decydował fakt uczestnictwa w kampanii wrześniowej 1939 r. lub w innej formie odbyte przeszkolenie wojskowe. Jednakże w warunkach, w jakich odbywał się werbunek, kryteria te nie mogły być ściśle przestrzegane i w grupach bojowych znaleźli się także ludzie, którzy nigdy przedtem nie mieli broni w ręku. Trudno również mówić o ścisłym podziale czynności. Wielu poznaniaków, którzy początkowo brali udział w pracach 4 saperskich, wchodziło następnie do walki, chwyciwszy broń po poległych radzieckich towarzyszach. Jeżeli chodzi o formy udziału Polaków w walce o cytadelę, to na podstawie posiadanych materiałów możemy określić, że kształtowały się one następująco: w walkach z bronią w ręku brało udział około 50% uczestników; w pracach saperskich, głównie pomocniczych - ponad 27%, przy transporcie amunicji - 12%, około 10% zaś wyłącznie przy transporcie rannych. Ponadto kilkanaście osób brało udział jako zwiadowcy lub przewodnicy i monterzy linii telefonicznych. Należałoby jeszcze doliczyć obsługę utworzonych szpitali polowych oraz dziesiątki osób z oddziałów wartowniczych na zapleczu frontu. Rozpiętość wieku zwerbowanych była znaczna: górna granica wynosiła 59, dolna - 16 lat. Ogółem, powyżej wyznaczonej granicy wieku 45 lat wśród autorów relacji były tylko 54 osoby, poniżej 18 lat - dziewięć osób. Szczegółowego składu socjalnego nie da się określić, ponieważ większość relacjonujących nie podaje zawodu. Na podstawie dotychczasowych badań oraz w oparciu o znajomość faktu, że Niemcy wysiedlili z Poznania inteligencję, kupców i przedstawicieli warstw posiadających możemy twierdzić, że ogromną większość uczestników stanowili robotnicy i rzemieślnicy.

Stanislaw Okęcki

Udział Polaków w walkach o wyzwolenie Poznania był masowy i w drugiej fazie - zorganizowany. Trzeba tu podkreślić wielkie znaczenie tego faktu dla walczącego frontu gdy każdy człowiek i każda godzina miała swoją wartość. W momencie, gdy w Poznaniu toczyły się walki o cytadelę, wojska radzieckie, prące wciąż naprzód, przygotowywały operację, której celem było zniszczenie sił niemieckich na Pomorzu, osiągnięcie Bałtyku oraz przejście do ataku na Berlin. Toteż wsparcie siłami ochotniczymi walk o cytadelę, miało dla oddziałów radzieckich poważne znaczenie odciążające. Wykracza ono jednak poza sprawy czysto militarne. Miało ono bowiem ponadto dużą wagę polityczną. N astrój i klimat tamtych dni oddają w znacznej mIerze wspomnIenIa uczestników walk w. Wszystkie relacje zgodnie stwierdzają, że między walczącymi pod murami cytadeli i w jej obrębie żołnierzami radzieckimi a współdziałającą z nimi cywilną ludnością polską, wytworzyło się pełne i szczere koleżeństwo broni, Kazimierz Chudzicki pisze: "... Zaprowadzono nas na stoki cytadeli, tam przejął nad nami komendę jeden ze "starszynów" (st. sierżant - przyp. S. O.) radzieckich i poprowadził nad samą fosę. Tam otrzymaliśmy bardzo trudne zadanie, a mianowicie, przeniesienie rannych oficerów radzieckich, którzy już byli na drugiej stronie fosy, tj. na górze samej cytadeli. Pod obstrzałem musieliśmy się dostać po drabinie na drugą stronę [...] odczekaliśmy moment, gdy nieprzyjaciel na chwileczkę przestał prażyć ogniem z c.k.m., przedostaliśmy się, tam znaleźliśmy jednego z kapitanów i tak jak w tę, tak i w powrotną stronę trzeba było dużo ostrożności, ażeby życia nie pozostawić [...] Po oddaniu tego kapitana do punktu zbornego powierzono nam drugą misję: dostarczenie amunicji i żywności na drugą stronę" li. Leon Grygie1 tak opisuje fragmenty bitwy: "... o godzinie 2-giej [...] wypad się nie udał. Dostaliśmy raptownie ogień zaporowy z granatników nieprzyjaciela, z przeciwległego frontu, z bramy tresury psów. Z prawej strony został przysypany Skrzypczak, którego wyratowałem. Również w leju znajdował się młody, 18-1etni telegrafista Armii Czerwonej, który dostał odłamkiem w prawą nogę (miednicę). Widząc mnie i Gubańskiego, leżących w pobliżu, zaczął wołać »Batko, batko, skazy, pomru ja? Ja takoj maładoj pareń«. Widząc jego strach przed śmiercią, pocieszyliśmy go, że będzie żył. Chwila decydująca, wykorzystujemy ułamek sekundy po wybuchu, chwytamy go we dwóch i jednym rzutem, przebiegamy przez most ł ł ,,12 za os onę wa u . I odwrotnie, dowódcy, żołnierze i służba sanitarna radziecka troszczyli się o polskich ochotników z całego serca. Świadczy o tym wypowiedź Edwarda Starosty: "... Po ciężkich walkach dotarliśmy do piwnic i tam dobijaliśmy Niemców [..-.] W tych ciemnościach biliśmy się tylko grana

111 Relacje i wspomnienia. . . , IOp. cit.

11 Tamże.

ls Tamże.

ZAŚWIADCZENIE:

Włodzimierz Karwatka ur. 16. 6. 1923 r. syn niepodległościowca Kazimierza i Zofii z d. Chmielewska brał czynny udział jako zastępca dowódcy samodzielnego polskiego oddziału bojowego przy zdobyciu cytadeli w Poznaniu w lutym 1945 T., która była zaciekle broniona przez hordy hitlerowskie SS i Wehrmacht Podczas ataku zastępca dowódcy, Włodzimierz Karwatka, jako prawdziwy syn ojczyzny i narodu polskiego, prowadził swój 'Oddział od strony północno-wschodniej przez ogromne przeszkody iterenowe [...], ale znając dokładnie tereny [...], na 'których odbywały się walki, dopomógł nam w wielkiej mierze dając podczas operacji bojowych dokładne wskazówki. Nie lękając się silnego ognia nieprzyjacielskiego [...] Wspólnie ramię przy ramieniu z naszą Czerwoną Armią spełnił swój bohaterski obowiązek wobec narodu polskiego i całego' świata. [. ..] Składamy wyrazy uznania naszemu współtowarzyszowi broni, jako dowód wdzięczności i braterstwa Armii Czerwonej z Polską 1945 r.

j.._n'..A

Podziękowanie dowódcy wojsk radzieckich złożone Włodzimierzowi Karwatce 18 III 1945 r.

tami ręcznymi, które otwierały nam drogę. Podczas tych walk zostałem lekko ranny w nogę. Mimo to nie cofałem się [...] Krew upływała z rannej nogi, zauważył to st. lejtnant Armii Radzieckiej i przywołał siostrę sanitarną, która zrobiła mi opatrunek na miejscu. Z wielką pieczołowitością zajęła się mną, jakkolwiek pękały pociski [...] Nazywała się Maruśka"13. Trzeba stwierdzić, że wykonujący prace saperskie znajdowali się w polu obstrzału i straty wśród nich były znaczne. Warunki, w jakich wykonywano pracę, były niezwykle trudne, materiały do budowy mostu oraz do zasypywania fosy przerzucano na teren cmentarza, poprzez obszar zryty pociskami, wśród zwalonych nagrobków. Przejście przez fosę i budujący się most następowało pod ciągłym ogniem karabinów maszynowych i granatników. Udział Po1aków 7 w tych pracach stanowi niewątpliwie pełen poświęcenia wkład w sukces zdobycia cytadeli. Duże znaczenie dla dowództwa radzieckiego miała dobra znajomość terenu jaką posiadali niektórzy ochotnicy. I tak np. Jan Springer pisze: , , . .. O godz. 1-szej w nocy otrzymałem rozkaz pełnienia funkcji łącznika I plutonu, ponieważ doskonale znałem plan cytadeli. Według mapy i planów orientowałem również dowództwo radzieckie, gdzie i z jakiej strony mogą wszcząć atak" u. Dowództwo radzieckie oceniło tę pomoc wysoko, o czym świadczą m. In.

zachowane zaświadczenia.

11 Tamże.

" Tamże.

Stanislaw

Okęcki

Również w walce z bronią w ręku, Polacy znajdowali się na pierwszych liniach, wykazując wielką odwagę i zdecydowanie. Brali oni m. in. udział w zdobywaniu mostu, prowadzącego na cytadelę od strony Winograd, gdzie Niemcy dwukrotnie odparli atak 1 gdzie walki były szczególnie uporczywe i zacięte. Następnie brali udział w zdobywaniu południowego wejścia i mieszczących się tam baszt obronnych, po czym, po wtargnięciu do wnętrza cytadeli, walczyli w podziemnych gankach i przejściach, likwidując ukrywających się tam jeszcze wrogów. Straty Polaków w rannych i zabitych były znaczne. Jest przy tym charakterystyczne dla postawy walczących ochotników polskich, że z walki wycofywali się jedynie ciężko ranni. Lżej ranni lub oparzeni żrącymi płynami, którymi Niemcy oblewali wdzierających się na mury, czy też chwilowo ogłuszeni i przysypani ziemią, nie schodzili z pola walki, ograniczając się do założenia prowizorycznego opatrunku.

Cytadela padła w rocznicę powstania Armii Radzieckiej. J ej żołnierze, wyzwoleniem Poznania, walką o wolność ludu polskiego uczcili swoje święto. W tej walce o wyzwolenie stolicy Wielkopolski, obok 2. batalionu 35. pułku piechoty 2. Armii Wojska Polskiego oraz 4. dywizji artylerii przeciwlotniczej ramię przy ramieniu z żołnierzami Armii Radzieckiej wzięło udział 1800 do 2000 poznaniaków - ochotników cementując obficie przelaną krwią i licznymi ofiarami niezłomną przyjaźń dwóch bratnich narodów.

BIBLIOG RAFIA

Boj ewyj e dżejstwija striełkowogo półka, sbornik bojewych primierow. O diejstwijach 23(6. półka w bojach za Poznań, Ministerstwo Obrony Związku Socjalistycznych Republik Rad. Moskwa 1958.

C a d e r B., Z pamiętnych dni wyzwolenia Wielkopolski i Poznania w roku 1945.

Poznań JS6i2.

C h e t a g u r o w G., Braterstwo zrodzone w walce "Gazeta Poznańska" R. 1365 nr 14.

C z uj K o W W., Koniec III Rzeszy. Wspomnienia w czasopiśmie "Oktiabr" nr 3.

4, 5. Moskwa 1964 oraz fragmentaryczny przekład w "Głosie Wielkopolskim" i "Życiu Literackim". Documenta Occupationis Teutonicae.

Druga wojna światowa 1939-1945.

kina. Warszawa )];081. G aj e w s k i J., Twierdza, która miała bronić Berlina. "Świat" tyg. (dodatek "Głosu Wielkopolskiego") R. (1947 nr 8.

T. III, Poznań /1946.

Pod red. S, Płatowa, N. Powlenki i I. Parot

G o m o 1 e c L., Festung - Posen utrzymać za wszelką cenę. "Trybuna Ludu" z 2(3 lutego 1965 r. - - Operacja Poznań. "Express Poznański" R. 1960 nr 21-43 i R. 1964 nr 45.

- · Udział polskiej ludności cywilnej w walkach o wyzwolenie Wielkopolski i Poznania w 1945 roku. Poznań 1965. Z walk o poznańską cytadelę. "Za Wolność i Lud" R. 1963 nr 4.

G o m o l e c L. K u b i ak SL, Wyzwolenie Wielkopolski i Poznania 1945 r.

Poznań 11959.

G r o t Z., Wyzwolenie Poznania w roku 1945. "Przegląd Zachodni" R. 1953, nr 6-8, s. 430/'-449. G u d e r i a n M., Wspomnienia żołnierza. Warszawa 1958.

Jaś k o w i a k F., Nieznane boje 23 lutego. "Głos Wielkopolski" R. Ii9fil nr 45.

Kar p i ń s k i J., Poznań w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej 1945-2955. W: Dziesięć wieków Poznania. Dzieje Społeczno-Gospodarcze. T. I. Poznań- Warszawa 1956. Komornicki S., Wyzwolenie Poznania (Zarys walk o miasto). "Wojsko Ludowe" R. 1963 nr 2. L e o s z e n i a E., O zabezpieczeniu inżynieryjnym szturmu twierdzy Poznań 1945 r. (relacja).

Ło m a c k i M., Jak wyzwolono Poznań. "Za Wolność 1 Lud" R. 1955 nr 2.

M ark i e w i c z W., Poznań w okresie okupacji hitlerowskiej i walki o społeczne i narodowe wyzwolenie 1939-1945. W: Dziesięć wieków Poznania. Dzieje społeczno-gospodarcze. T. I. Poznań - Warszawa 1956. Róg - M a z u rek F., Bój na stokach cytadeli (Poznań). "Nowy Świat" (tyg. dodatek'" Głosu Wielkopolskiego" R. 11953 nr 8. · Ofensywa wolności na Wielkopolskiej Ziemi. ,jNowy Świat" (tyg. dodatek "Głosu Wielkopolskiego") R. 1953 nr 5.

-. - Poznaniacy w walce o cytadelę. Poznań 1948.

Ok ą c ki St. Wyzwolenie Poznania. "Gazeta Poznańska" (tyg. dodatek "Magazyn") nr 45 z dnia 22-/'-23 II 1964. O K ę C Ki St, Wyzwolenie Poznania. "Za Wolność i Lud" R. 1964 nr 4.

O l s z e w s k i M., Poznaniacy polegli w walkach o cytadelę (21-23 II 19(45).

Poznań, luty 1966.

P o p i e l N, Wpieriedi Berlin. "Zwiezda" . R. 1963 nr 4.

P r e s z o w s k i S., Legenda cytadeli (Walki o Poznań w 1945). "Młodzi idą".

R. 1946 nr 18.

Relacje i wspomnienia 318 Cytadelowców. Materiały 1 Dokumenty Wojskowego Ins tytu tu Historycznego.

S e r w a ń s k i E., Wyzwolenie Wielkopolski. "Tygodnik Zachodni" R. 1958 nr 8.

Sesja Naukowa Polskiej Akademii Nauk, poświęcona wojnie Wyzwoleńczej N arodu Polskiego 19319-4945. Warszawa 1969. S o ł o w j e w, Niektóre nauki Z doświadczeń walk o Poznań. Centralne Archiwum Wojskowe. Zespół 1. Armii Wojska Polskiego. Szlak bojowy ludowego Wojska Polskiego. [Praca zbiorowa pod red. St. Okęckiego.] Warszawa 1953. S z u m o w s k i Z., Działania wojenne Armii Radzieckiej na obszarze poznańskiego w 1945 roku. Poznań, luty 1965 r. Tagebuch des Abschnitts Warthe [opublikowane przez Z. Grota] "Przegląd Zachodni" R. 1953 nr 6-B.

Stanislaw Okęcki

T i m o fi e j e w W., Nad Poznaniem. Fragmenty wspomnień. "Glos Wielkopolski" R. 1964 nr 46.

T u s z y ń s k i W., W ósmą rocznicę wyzwolenia Poznania przez Armię Radziecką "Myśl Wojskowa" R. 11%3 nr 2.

Wyzwolenie Poznania (26 1-23 II 1945 r.) "Żołnierz Wolności" R. 1951 nr 53.

-i poznań zostal wyzwolony w dniu święta Armii Radzieckiej. "Polska Zbrojna" R. 19*6 nr 17 oraz tamże R. i960 nr 54.

Wybrane operacje Armii Radzieckiej w Wielkiej Wojnie Narodowej Związku Socjalistycznych Republik Rad 1341-11I5. [Praca zbiorowa.] Warszawa 1948.

XX-LECIE WŁADZY LUDOWEJ W POZNANIU (1945-1965)

Widok na plac przed Uniwersytetem im. Adama Mickiewicza ZYCIE

KULTURALNE

FILHARMONIA POZNAŃSKA W SEZONIE 1963/1964

Z POCZĄTKIEM sezonu 11%3/11%4 po przeJSClU dotychczasowego dyrektora 1 kierownika artystycznego [Roberta Satanowskiego do Opery Poznańskiej, dyrekcję i kierownictwo artystyczne Filharmonii Poznańskiej objął Witold Krzemieński. Pierwsze tygodnie sezonu upłynęły pod znakiem intensywnych przygotowań do ważnego w dziejach Filharmonii wydarzenia - wyjazdu orkiestry symfonicznej na koncerty do Niemieckiej [Republiki Demokratycznej. Programy koncertów (13 i 14 IX) oraz następnych (20 i 21 IX) przygotowywane były Właśnie z myślą o występach w Niemieckiej Republice Demokratycznej.

Inauguracja sezonu odbyła się w atmosferze żywego zainteresowania. Witold Krzemieński poprowadził I Symfonię Beethovena i Koncert na orkiestrę Lutosławskiego, a często oklaskiwana w Poznaniu Regina Smendzianka wykonała Koncert G-dur Ravela. W symfonii "wczesnego" Beethovena, tak bliskiej jeszcze stylowi Haydna, Witold Krzemieński zachował klasyczny umiar i wdzięk, właściwy muzyce drugiej połowy XVIII wieku. Wypracowany do najdrobniejszych szczegółów Koncert Lutosławskiego był pokazem dużych możliwości orkiestry. Drugi koncert, przygotowywany w związku z wyjazdem do lipska odbył się pod dyrekcją Roberta Satanowskiego. Usłyszeliśmy Uwerturę do opery Abu Hassan Webera, IV Symfonię Brahmsa, Pieśń Roksany Szymanowskiego-Fi telberga i Bolero Ravela. IV Symfonię Brahmsa zespół grał z pełną koncentracją, a mistrzowska architektonika tego wielkiego dzieła nakreślona została plastycznie i przejrzyście. Szczególnie jednak podbiło słuchaczy wykonanie Bolera - tętniącego sugestywnym rytmem hiszpańskiego tańca i porywającego żywiołem narastającej linii dynamicznej. We wrześniu 19(63 r. gościła w Poznaniu orkiestra Filharmonii Drezdeńskiej pod dyrekcją Heintza Bongartza, zespół wysokiej klasy, godny kontynuator wspaniałych tradycji muzycznych Drezna. Usłyszeliśmy prawdziwie mistrzowskie wykonanie II Symfonii Brahmsa, pełne harmonii między rozlewnym liryzmem i pastoralnym nastrojem muzyki a wartościami czysto konstrukcyjnymi. Innym punktem programu tego niezapomnianego wieczoru było wykonanie (po raz pierwszy w Poznaniu) I Koncertu fortepianowego Bartoka z udziałem pianistki Annerose Schmidt. I tutaj sięgać trzeba po superlatywy: muzyka Bartoka w wykonaniu artystów niemieckich była dramatyczna, nasycona głębokiem emocjonalizmem, zaskakująca coraz to innymi frapującymi efektami kolorystycznymi. 9 1 10 X 16(63 r. orkiestra symfoniczna Filharmonii Poznańskiej po raz pierwszy koncertowała poza granicami kraju. Występy w Lipsku były dla poznańskich filharmoników zadaniem odpowiedzialnym, zważywszy, iż Lipsk JUZ od stuleci jest jedną z wielkich metropolii muzycznych Europy. Pierwszym z tych koncertów dyrygował Witold Krzemieński (w programie: I Symfonia

Bogdan Ciszewski

Beethovena 1 Koncert na orkiestrę Lutosławskiego) - drugim natomiast Robert Satanowski (wykonano: IV Symfonię Brahmsa, Pieśń Roksany Szymanowskiego- Fitelberga i Bolero Ravela). Koncerty poznańskiej orkiestry przyj ęte zostały z uznaniem przez lipskich muzyków i publiczność, która skłoniła gości do kilkakrotnych bisów. W październiku 1963 r. odbyły się też dwa ciekawe recitale: radziecka laureatka II Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. H. Wieniawskiego Marina J aszwili, skrzypaczka o wysublimowanej wrażliwości i głębokiej kulturze muzycznej wykonała m. in. utwory Bacha i Schumanna. Recital Mieczysława Horszowskiego pozwolił poznać wybitnego pianistę znanego z nagrań płytowych utworów klasyków wiedeńskich. W muzyce Haydna (.Sonata As-dur) 1 Beethovena (Sonaty: E-dur op. 109 i As-dur Witold Krzemieński op. 110) Mieczysław Horoszowski precyzyjnie kształtował żywioł muzyczny, a uwadze słuchacza nie uchodził żaden szczegół. 'Pianista był przede wszystkim interpretatorem, świadomie podporządkowując element wirtuozowski wielkiej koncepcji muzycznej. W drugiej części recitalu (utwory Chopina, m. in. scherza: h-moll i E-raut!) w grze Mieczysława Horszowskiego ujawniły się - prawdopodobnie wskutek zmęczenia - pewne usterki techniczne. Po powrocie Filharmonii z Lipska, wystąpiła Orkiestra Kameralna pod dyrekcją Roberta Satanowskiego prezentując jak zwykle interesująco zestawiony program, m. in. po raz pierwszy usłyszano z poznańskiej estrady muzykę Bouleza, jednego z czołowych kompozytorów światowej awangardy muzycznej.

W listopadzie [963 r. można odnotować dobre wykonania: V Symfonii Czajkowskiego (dyrygował Witold Krzemieński) i IX Symfonii Dworzaka (dyrygował Robert Satanowski), a także pełną umiaru subtelną interpretację Koncertu f-moll Chopina w wykonaniu Barbary Hesse- Bukowskiej. Ostatni miesiąc 1963 r. przyniósł kilka rewelacji repertuarowych i wykonowczych: recital wiolonczelisty najwyższej klasy Daniela Szaf rana, występ kameralistów włoskich "I Virtuosi di Borna" z utworami dawnej muzyki, koncert symfoniczny z udziałem artystów amerykańskich: dyrygenta Paula Douglasa Freemana i skrzypaczki CarolI Glenn. Chociaż nazwiska te nie są otoczone nimbem międzynarodowego rozgłosu, występ ich dostarczył bardzo licznie przybyłej publiczności wielu niezatartych wrażeń. Przede wszystkim na podkreślenie zasługuje znakomicie s k o m p o n o w a n y program, zestawiający na zasadzie kontrastu i jednolitości kilka znakomitych utworów. Kontrast wynikał z wykonania utworów reprezentujących różne, bardzo odległe epoki historii muzyki, jednolitość dotyczyła wielkiego "Clęzaru gatunkowego" wykonywanej muzyki. Po Muzyce żałobnej Lutosławskiego nastąpiła Toccata Frescobaldiego

w doskonałej, subtelnej instrumentacji Kindlera, a po młodzieńczym, klasycyzującym Koncercie skrzypcowym Straussa wykonano I Symfonię Brahmsa. Paul Douglas Freeman okazał się doskonałym dyrygentem. W jego sposobie dyrygowania wyczuwało się niezwruszony spokój i opanowanie, zarazem jednak potrafił on ożywić muzyczną narrację, elektryzującym wręcz temperamentem. Technika manualna Freemana była jednocześnie piękna i funkcjonalna, a kontakt z orkiestrą całkowity. Koncert Chóru Chłopięcego i Męskiego pod dyrekcją Stefana Stuligrosza zapoczątkował działalność Filharmonii Poznańskiej w 1964 r. Jedynym w swoim rodzaju ewenementem był styczniowy recital muzyki dwufortepianowej w wykonaniu duetu Josette- Yvette Koman (USA). Na wyróżnienie zasługuje też doskonałe wykonanie III Symfonii Haneggera (dyrygował Witold Krzemieński) . Zapowiedź recitalu laureatki Konkursu Chopinowskiego 1955 r. Kyoko Tanaki (Japonia) przyciągnęła do auli uniwersyteckiej tłumy publiczności. Tanaka jest pianistką o wyraźnie ukształtowanym stylu odtwórczym. Najpełniej przejawiał się ten styl w Sonacie As-dur Haydna zagranej lekkim, niematerialnym niemal dźwiękiem oraz w Preludium "Feux d'artifice" Debussy'ego zachwycającym bogactwem odcieni dynamicznych i barw dźwiękowych. Inny styl interpretacyjny przedstawił w swoim recitalu Witold Małcużyński. Dość powszechnie widzi się w nim kontynuatora XIX-wiecznych tradycji pianistycznych. Typowym przykładem pianizmu Witolda Małcużyńskiego jest beethovenowska Appasionata, pełna dramatycznych konfliktów i częstych kulminacji dynamicznych, zagrana z żarliwością i paeją, stwarzająca trudny do określenia nastrój. Ten nastrój emanuje na słuchaczy, poddających się bez reszty sugestywnie nakreślonej dźwiękowej wizji utworu. Dużym wydarzeniem były koncerty orkiestry Filharmonii Poznańskiej w Warszawie (20 i 21 III 11%4 r.). Program tych koncertów, uprzednio wykonany w Poznaniu, zawierał: Uwerturę-Fantazję Romeo i Julia Czajkowskiego, Koncert fortepianowy Tadeusza Szeliigowskiego i III Symfonię Honeggera. Dyrygował Witold Krzemieński, solistką była wybitna pianistka Aleksandra Utrecht. Koncerty w Warszawie przyniosły poważny sukces. Wydarzeniem ponad zwykłą miarę był występ młodego pianisty amerykańskiego Malcolma Fragera, laureata pierwszych nagród konkursów w Genewie i Brukseli. W Poznaniu pianista wykonał jedno z największych dzieł literatury fortepianowej: V Koncert fortepianowy Es-dur Beethovena, a także owacyjnie przyjmowane przez publiczność - utwory Bacha, Liszta i Brahmsa, przedstawiając w nich interpretację mistrzowską i doskonałą w każdym szczególe. Malcolm Frager jest pianistą uniwersalnym, poruszającym się z łatwością po rozległych obszarach literatury fortepianowej. Potrafi zafascynować nierealną, niemal mistyczną wizją bachowskiego Chorału, zelektryzować heroicznym nastrojem tkwiącym w Koncercie Es-dur, olśnić wirtuozowskim ujęciem Rapsodii Liszta. Rozczarował natomiast słuchaczy popularny w Poznaniu laureat III Konkursu Skrzypcowego im. H. Wieniawskiego Sidney Harth, wykonując z licznymi usterkami intonacyjnymi Koncert skrzypcowy D-dur Czajkowskiego. Orkiestra Kameralna pod dyrekcją Eoberta Satanowskiego wystąpiła przed wyjazdem do Francji, przedstawiając nie tylko sztukę wykonawczą wysokiej klasy, ale również bardzo atrakcyjny program, w którym frapującą pozycją był zwłaszcza cykl pięciu utworów na orkiestrę smyczkową Weberna. We Francji Orkiestra Kameralna występowała od 10 do 15 V, koncertując wTulozie, Montpellier, Paryżu i Valenciennes. Zainteresowanie wzbudził pro

Bogdan Ciszewskigram: Concerto grosso D-dur Haendla, Symfonia G-dur Mozarta, utwory na orkiestrę smyczkową Weberna, a także nie znane we Francji utwory dawnej i współczesnej muzyki polskiej Jarzębowskiego, Janiewilcza, Wańskiego, Schafera. Poziom, zaprezentowany we Francji przez poznański zespół, spotkał się z uznaniem krytyków i publiczności. U schyłku sezonu odbyło się kilka koncertów, zasługujących na specjalne podkreślenie. Koncert "Solistów z Zagrzebia" pod dyrekcją Antonia Janigro był spotkaniem z rzadką sztuką odtwórczą. W tym działającym już od dziesięciu lat, znanym na estradach całej Europy zespole, każdy muzyk jest mistrzem swojego instrumentu, a jednocześnie zespołowość wykonania doprowadzona jest do najwyższej perfekcji. Innym wydarzeniem był występ Filharmonii Hamburskiej, którą dyrygował Wolfgang Sawallisch. Orkiestra ta zademonstrowała poziom, pozwalający na zaliczenie jej do zespołów najwyższej klasy. Wrażenia, wyniesione z koncertu orkiestry hamburskiej, osłabił nieco trochę niefortunnie dobrany program (IV Symfonia Mendelssohna, Dyl Sowizdrzał Straussa i II Symfonia Brahmsa). Zakończeniem sezonu 1063/1064 był koncert symfoniczny pod dyrekcją Witolda Krzemieńskiego ze znakomitym wykonaniem Harnasiów i występem Bogny Sokorskiej w Koncercie na głos Gliera.

(Wiele miejsca w pracy Filharmonii Poznańskiej zajmuje działalność popularyzatorska. Głównymi formami tej działalności są audycje muzyczne w szkołach województw poznańskiego i zielonogórskiego (warto zaznaczyć, że na ogólnopolskim konkursie na najlepszą audycję szolną ekipa, poznańska zdobyła II nagrodę), koncerty symfoniczne dla młodzieży szkolnej, a przede wszystkim "Koncerty Poznańskie" -. bardzo cenna i znakomicie .rozwijająca się inicjatywa. Ogromna frekwencja na "Koncertach Poznańskich" jest dowodem słuszności ta'kiej właśnie koncepcji upowszechniania muzyki. Sezon artystyczny 19S3/1(964 Filharmonii Poznańskiej obfitował w nieprzeciętnej miary wydarzenia: cennymi osiągnięciami było wprowadzenie do repertuaru szeregu nie wykonywanych dotąd w Poznaniu utworów (wśród nich np. II Symfonia Honeggera, pięć utworów Weberna), sukcesy poznańskiej orkiestry na estradach Niemieckiej Republiki Demokratycznej i Francji oraz doskonały występ na estradzie Filharmonii Narodowej w Warszawie, szereg bardzo dobrych wykonań (warto tu wymienić Obrazki Z wystawy Musorgskiego- Ravela, JI Suitę z Dafnisa), udział Filharmonii w "IV Poznańskiej Wiośnie Muzycznej" - wszystko to należy do bezsprzecznych osiągnięć sezonu.

Bogdan

Ciszewski

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1965.04/06 R.33 Nr2 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry