LAUREACI NAGRÓD MIASTA POZNANIA I WOJEWÓDZTWA POZNAŃSKIEGO ZA ROK 1963

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1964.10/12 R.32 Nr4

Czas czytania: ok. 122 min.

Uchwałą Prezydium Rady Narodowej Miasta Poznania w porozumieniu z. Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej, na wniosek Komisji Nagród przyznano N agrody Miasta Poznania i Województwa Poznańskiego za rok 1963:

Nagrodę naukową doc. drowi Władysławowi Markiewiczowi - za prace naukowe w dziedzinie socjologii przemysłu.

Nagrodę techniczno-przemy słowa mgrowi inż. Zygmuntowi Przyłęckiemu - za prace naukowe w dziedzinie urządzeń do obróbki cieplnej, zwłaszcza w zakresie atmosfer regulowanych dla pieców grzewczych i ich praktyczne zastosowanie w przemyśle.

Zespołową nagro dę te c h ni c z no -pr ze m y s ł ową mgrowi inż. arch. Bohdanowi Domańskiemu, mgrowi inż. arch. Januszowi Dzierzgowskiemu, mgrowi inż. Józefowi Joachimiakowi, mgrowi inż. Władysławowi Lemańskiemu, mgrowi inż. Stanisławowi Wysockiemu - za prace projektowe w dziedzinie architektury przemysłowej ze szczególnym uwzględnieniem projektu Huty Aluminium w Koninie.

Nagrodę rolniczą 1nz. Franciszkowi Dybowicizowi - iza wybitne osiągnięcia w hodowli buraków cukrowych, wysokopiennych pszenic ozimych i kapusty pastewnej, prof. drowi Władysławowi Węgorkowi - za wybitne osiągnięcia naukowe w dziedzinie ochrony roślin.

Nagrodę budownictwa 1 architektury doc. mgrowi inż. -arch. Janowi Cieślińskiemu - za całokształt działalności architektonicznej, ze szczególnym uwzględnieniem projektu hotelu "Merkury" w Poznaniu.

NAGRODY MŁODYCH

Nagrodę naukową drowi Andrzejowi Wojtczakowi - za osiągnięcia w dziedzinie badań nad zaburzeniami gospodarki kwasowo-zasadowej w organizmie ludzkim.

Zespołową nagrodę naukową drowi inż. Aleksandrowi Kordusowi, mgrowi inż. Czesławowi Królikowskiemu - za działalność naukową w dziedzinie magnetohydrodynamiki.

Laureaci nagród

NAGRODA NAUKOWAza prace naukowe w dziedzinie socjologii przemyslu

DOC. DR WŁADYSŁAW MARKIEWICZ

Urodził się 2 stycznia 11920 r. w Ostrowie Wlkp. w rodizinie górnika Józefa Markiewicza i jego żony Bronisławy Przenicznej. W poszukiwaniu pracy ojciec z najstarszym synem udają się do Francji. Za nimi w roku 1923 podąża z młodszym rodzeństwem - matka. Władysław Markiewicz najwcześniejsze dzieciństwo spędza w środowisku górników Maries les Mines (Pas de Calais) i tam też przez trzy lata uczęszcza do szkoły podstawowej. W" latach wielkiego kryzysu ojciec został z pracy zwolniony!. Wszyscy - rodzice i czworo dzieci - powracają do Ostrowa, Przez szereg lat ojciec daremnie szukał pracy, potem trudnił się uliczną sprzedażą papierosów. W 1940 r. Władysław Markiewicz, wywieziony przez okupantów na przymusowe roboty rolne do Niemiec w okolice Kassel, ucieka po trzech miesiącach i ukrywa się w Ostrowie. Wiosną 1941 r. wyjechał do Austrii, a po nieudanej ucieczce do Jugosławii, pracował jako robotnik kolejowy aż do aresztowania w październiku 1941 r. przez Gestapo za kolportowanie nielegalnych gazetek wśród robotników i jeńców wojennych. Za "przygotowanie zdrady stanu" sąd w Kassel skazał młodego bojownika ruchu oporu na 9 lat ciężkiego więzienia, zamienionego na bezterminowy pobyt w obozie koncentracyjnym Mauthausen-Gusen. 5 maja 1945 r. po wyzwoleniu Władysław Markiewicz wyjechał do Włoch, służył w II Korpusie Polskich Sił Zbrojnych Zagranicą i jednocześnie uczył się w Liceum Matematyczno-Fizycznym w Matino. W 1947 r. przez Anglię powrócił do kraju i zapisał się na studia socjologiczne na Uniwersytecie Poznańskim, które ukończył dyplomem magisterskim w 1951 r. Już jako student (od 1 I 195-0 r.) Władysław Markiewicz pracował przy Katedrze Socjologii Uniwersytetu Poznańskiego pod kierunkiem prol Tadeusza Szczurkiewicza. Po likwidacji katedr socjologicznych najpierw jako adiunkt, potem jako zastępca profesora pracował przy Katedrze Podstaw Marksizmu- Leninizmu Uniwersytetu Poznańskiego; był kierownikiem tej katedry i przez pewie czas równocześnie Katedry Podstaw Marksizmu-Leninizmu na Wyższej Szkole Rolniczej. Wykładał materializm dialektyczny i historyczny oraz historię ruchu robotniczego. Po reaktywowaniu socjologii wrócił na Katedrę Socjologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza; do 1%(2 r. pracował pod kierunkiem prof. Stanisława Kowalskiego, po jego przejściu na stanowisko kierownika Katedry Pedagogiki objął kierownictwo Katedry. W r. 1959 Władysław Markiewicz uzyskał na Wydziale Filozoficzno- Historycznym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza stopień doktora filozofii z zakresu socjologii, a w r. 19<91 stopień naukowy docenta. Doc. Władysław Markiewicz należy do wybitnych przedstawicieli współczesnej socjologii polskiej. Jest autorem dużej monografii socjologicznej Przeobrażenia świadomości narodowej reemigrantów polskich Z Francji (Poznań 1960). Na szczególne uznanie zasługuje ścisłe powiązanie prac badawczych doc.

Władysława Markiewicza z aktualną problematyką społeczną regionu wielkopolskiego, co znalazło wyraz w drugiej wielkiej monografii pL Spoleczne procesy uprzemyslowienia. Ksztaltowanie się zakladów produkcyjnych w konińskim rejo

· nie górniczo-energetycznym (Poznań 1962). Ogłosił drukiem kilka większych rozpraw, m. in. Spoleczne i polityczne przesłanki powstania wielkopolskiego, dwie dotyczące dziejów wsi wielkopolskiej w latach 1939-1945 i 1945-u958. N apisał ponad 100 artykułów, rozpraw, recenzji. Od 1062 r. doc. Władysław Markiewicz jest wicedyrektorem naukowym Instytutu Zachodniego w Poznaniu, «taczając tam opieką badania socjologiczne na Ziemiach Zachodnich oraz śledząc postępy socjologii niemieckiej. Jest członkiem Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół N auk, Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Socjologicznego i prezesem Oddziału Poznańskiego; Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Nauk Politycznych; Komitetu Nauk Filozoficznych i Socjologicznych; Komitetu Badań Bejonów Uprzemysławianych Polskiej Akademii Nauk 1 przewodniczącym Sekcji Konińskiej tego Komitetu; członkiem Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego.

Był zapraszany na odczyty do Moskwy (Instytut Słowianoznawstwa), Pragi, Morawskiej Ostrawy, Brna, Bratysławy, Kolonii, Hamburga, Getyngi, Hannoweru, Dortmundu, Wiednia (Uniwersytet i Instytut Badań Wschodu). W 1947 r. Władysław Markiewicz wstąpił do Akademickiego Związku Walki Młodych "Życie". Po zjednoczeniu ruchu młodzieżowego (1948) był członkiem Zarządu Głównego Związku Akademickiej Młodzieży Polskiej i przewodniczącym Zarządu Okręgowego w Poznaniu oraz członkiem prezydium Zarządu Wojewódzkiego Związku Młodzieży Polskiej. Był członkiem Rady Naczelnej Zrzeszenia Studentów Polskich od 1950 r. do II Kongresu Studentów Polskich. W r. 1948 wstąpił do Polskiej Partii Robotniczej. Pełnił różne funkcje partyjne na uczelni i poza nią. W 1955 r. był kierownikiem Wydziału Oświaty, Nauki i Kultury Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Poznaniu, od października ]fl@6 r. do marca 1957 r. sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego. Jest członkiem Komisji Nauki i Oświaty przy Komitecie Centralnym Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej od chwili jej utworzenia. Od momentu powołania Wieczorowego Uniwersytetu Marksizmu-Leninizmu przy Komitecie Wojewódzkim jest bez przerwy wykładowcą tej uczelni i kierownikiem katedry filozofii. Jest członkiem Komisji Nauki przy Komitecie Wojewódzkim, wykładowcą szkolenia partyjnego, konsultantem Studium Zaocznego Wyższej Szkoły Nauk Społecznych. W latach 1949-1964 był radnym Wojewódzkiej Rady Narodowej i przewodniczącym Komisji Oświaty. Za zasługi w pracy społecznej i zawodowej doc. Władysław Markiewicz odznaczony został Złotym Krzyżem Zasługi, Medalem X -lecia Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, Złotą Odznaką Związku Nauczycielstwa Polskiego, Odznaką Honorową Miasta Poznania, Odznaką Pamiątkową "Gryfa Pomorskiego", Odznaką XV-lecia Wyzwolenia Dolnego Śląska i Złotą Odznaką im. J anka Krasickiego.

Laureaci nagród

NAGRODA TECRNIiCZNO-PRZEMYEŁOWAza prace naukowe w dziedzinie urządzeń do obróbki w zakresie atmosfer regulowanych dla pieców grzewczych zastosowanie w przemyślecieplnej, i ichzwłaszcza praktyczne

MGR INŻ. ZYGMUNT PRZYŁĘCKI

'Urodził się 24 kwietnia 19211 r. w Szamotułach, w rodzinie technika-ogrodnika Adama i jego żony Heleny z Pogłodzińskich. W Szamotułach spędza dzieciństwo, uczy się w szkole, a w gimnazjum ogólnokształcącym zdobywa tzw. "małą ma turę". Po napaści faszystowskiej na Polskę rodzice Z. Przyłęckiego wysiedleni zostali przez władze okupacyjne do tzw. Generalnej Guberni. Zygmunt Przyłęcki pracuje w Łukowie (woj. lubelskie) jako robotnik przy rozbudowie stacji kolejowej, a po wyzwoleniu w Oddziale Drogowym Polskich Kolei Państwowych jako kancelista. W r. 194,5 ukończył w Łukowie liceum typu ma"ematyczno-fizycznego, a w następnym roku zapisał się na Wydział Budowy Maszyn Szkoły Inżynierskiej w Poznaniu.

Po ukończeniu studiów Zygmunt Przyłęcki rozpoczął pracę w Centralnym Laboratorium Obróbki Plastycznej, a dwa lata później równ1ez w Katedrze Technologii Metali i Metaloznawstwa Politechniki Poznańskiej. W latach 1955-1957 uzyskał stopień magisterski, nie przerywając zajęć dydaktycznych. W charakterze adiunkta, poza ćwiczeniami z technologii metali, obróbki cieplnej, prowadzi w Politechnice Poznańskiej wykłady i ćwiczenia z pieców i urządzeń do obróbki cieplnej, urządzeń grzewczych oraz defektoskopii i odbioru technicznego metali. Jednocześnie opiekuje się ikonsultuje prace dyplomowe i przejściowe z zakresu obróbki cieplnej metali i stopów.

Opublikował szereg prac naukowych. Z jego większych prac, wykonanych bezpośrednio na użytek przemysłu, należy wymienić: Badania nad obróbką cieplną i technologią sprężYn napadowych i zaworowych oraz Konstrukcja urządzeń do hartowania płomieniowego oraz konstrukcja, półautomatycznych podajników do hartowania indukcyjnego (wykorzystane przez przemysł poznański). Mgr inż. Zygmunt Przyłęcki prowadził w Politechnice Poznańskiej i Centralnym Laboratorium Obróbki Plastycznej obszerne badania naukowe nad atmosferami regulowanymi dla pieców grzewczych. Wyniki sześcioletniej pracy ujęte zostały w obszernej pracy teoretycznej o dużej doniosłościdla rozwoju techniki pL Badania nad warunkami równowagi między węglem w austenicie różnych stali a atmosferą regulowaną pieca oraz wprowadzenie do praktyki przez budowę prototypów trzech typów wytwornic atmosfer regulowanych. Wszechstronnie przebadane prototypy zdały już egzamin produkcyjny. Wprowadzenie ich do wyposażenia przemysłu krajowego stanowić będzie ważny element postępu technicznego. Pod kierunkiem mgra inż. Z. Przyłęckiego prowadzone są ponadto w Zakładaie Obróbki Cieplnej Politechniki Poznańskiej oraz w Zakładzie Techniki Grzania Centralnego Laboratorium Obróbki Plastycznej prace nad ochroną metali przed wysokotemperaturową korozją metali. Za dotychczasowe osiągnięcia naukowe mgr inż. Zygmunt Przyłęcki odznaczony został w 1964 r. Srebrnym Krzyżem Zasługi.

ZESPOŁOWA NAGRODA TECHNIOZNO-NAUKOWAza prace projektowe w uwzględnieniemdziedzinie projektuarchitektury przemyslowej ze szczególnym Huty Aluminium w Koninie.

W ciągu swej wieloletniej działalności Zespół wykonał szereg dokumentacji dla roznego rodzaju obiektów przemysłowych Poznania i województwa poznańskiego, których realizacja przyczyniła się do gospodarczej aktywizacji Wielkopolski i zmiany jej oblicza. Do ważniejszych projektów wykonanych w Poznańskim Biurze Projektów Budownictwa Przemysłowego zaliczyć można m. in.: Zakłady Metalurgiczne "Pomet" , w których zaprojektowano obiekty w konstrukcji stalowo-betonowej; Zakłady Przemysłu Me'alowego "H. Cegielski" · - różne obiekty, a wśród nich największy w przemyśle wielkopołskim całkowicie prefabrykowany magazyn główny; "Powogaz" m. in. - wieża ciśnień z instalacją stacji prób, pierwsza w Polsce wieża o powłoce antykorozyjnej, metalizowanej natryskowo; Fabrykę Narzędzi Chirurgicznych w Nowym Tomyślu; Jarocińską Fabrykę Obrabiarek; Pleszewską Fabrykę Obrabiarek; Fabryki Urządzeń Aparatury Przemysłu Spożywczego w Pleszewie i Wronkach; "Tonsil" we Wrześni; Zakłady Mięsne w Grodzisku, Gnieźnie i Kaliszu; Wielkopolskie Zakłady Przemysłu Sklejek w Ostrowie; "Porcelit" w Chodzieży i in.

Do najważniejszych osiągnięć Zespołu należy opracowanie projektu budowlano-instalacyjnego Huty Aluminium w Koninie, zaprojektowaną w oparciu o najnowsze zdobycze technologii światowej. Wszystkie projekty cechuje wielka oszczędność rozwiązań przy optymalnej funkcjonalności, a uk.ad konstrukcyjny i urbanistyczny zyskał wysoką ocenę ekspertów krajowych i zagranicznych. Oprócz obiektów produkcyjnych Zespół opracował również osiedle mieszkaniowe dla Zakładów "H. Cegielski" i Zakładów N aprawczych Taboru Kolejowego na Wildzie w Poznaniu, dla Wronkowskich Zakładów Metalowych, projekt szkoły podstawowej przy ul. Traugutta w Poznaniu, szkół zawodowych Zakładów Przemysłu Gumowego "Stomil" przy ul. Sitarołęckiej, projekty hal nr 17 i 1(8 Międzynarodowych Targów Poznańskich.

MGR INŻ. BOHDAN DOMAŃSKI

Urodził się 17 lipca 1036 roku w Lublinie w rodzinie urzędnika kolejowego Mariana Domańskiego i jego żony Zofii z d. J akowiecka. Do szkoły podstawowej uczęszczał w kilku miejscowościach Wielkopolski, do których ojciec był służbowo

Laureaci nagród

Bohdan Domański

Janusz Dzierzgowski

Józef Joachimiak

Władysław Lemański

Stanisław Wysockiprzenoszony. Od roku 1937 rodzina Domańskich osiada w Poznaniu. Rok szkolny 1938JI939 był jedynym rokiem gimnazjalnym Bohdana Domańskiego przed wojną.

Lata okupacji spędza w Lublinie, dokąd wysiedleni zostali rodzice. Przez pewien czas chodzi do szkoły zawodowej, która porzucił po "łapance'''' podczas kolejnej akcji pacyfikacyjnej przeprowadzanej przez Gestapo. Pracował w spółdzielni rzemieślniczej na bardzo podrzędnej funkcji, a jednocześnie przygotowywał się samodzielnie do egzaminu w zakresie czterech klas gimnazjum ogólnokształcącego, który zdał jako ekstern w roku 1944. Do liceum uczęszczał już po wyzwoleniu, najpierw w Lublinie, a następnie w Poznaniu, gdzie w lipcu 1945 r. uzyskał świadectwo dojrzałości. Bezzwłocznie zapisuje się na studia w (Szkole Inżynierskiej, którą kończy w roku 1948 dyplomem inżyniera-architekta. W trakcie pracy zawodowej uzyskał dyplom magistra nauk ekonomicznych na Uniwersytecie Poznańskim (1950 r.) oraz dyplom magistra-inżyniera na Politechnice Wrocławskiej (NQ62 r.).

W latach il94t8-1S49 Bohdan Domański początkowo pracuje u prywatnego przedsiębiorcy budowlanego, a od marca 1949 r. w Poznańskim Biurze Projektów Budownictwa Przemysłowego, w którym pełni obowiązki kierownika pracowni.

Jako jeden z pierwszych pracowników Biura Projektów z roku na rok powiększa swój dorobek, przede wszystkim w zakresie projektów przemysłowych. Obiekty zaprojektowane przez mgr inż. arch. Bohdana Domańskiego porozrzucane są po wielu województwach w Polsce. Przeważająca część obiektów projektowanych w latach 1949-1960 należała do przemysłu chemicznego oraz maszynowego. W ostatnich laitaeh pracował wraiz z zespołem współautorów nad projektami jednej z najważniejszych inwestycji Wielkopolski - Huty Aluminium w Koninie. W zakresie budownictwa ogólnego jednym z poważniejszych osiągnięć mgra inż.

arch. Bohdana Domańskiego było opracowanie nie zrealizowanego dotąd projektu gmachu Politechniki Poznańskiej. Za prace racjonalizatorskie otrzymał kilka świadectw udoskonaleń technicznych. W r. 1955 mgr inż. arch. Bohdan Domański za zasługi w pracy zawodowej odznaczony został Srebrnym Krzyżem Zasługi, a w r. 1964 na pierwszej akademii z okazji "Dnia Budowlanych" - Odznaką Honorową "Za zasługi w rozwoju województwa poznańskiego".

MGR INŻ. ARCH. JANUSZ DZIERZGOWSKI

Urodził się 16 czerwca 1924 r. w Toruniu, gdzie ojciec jego Wojciech pracował jako urzędnik. W Toruniu także ukończył szkołę podstawową. Lata okupacji spędza wraz z rodzicami w Brodnicy. Tam też w r. 1947 kończy gimnazjum i liceum, otrzymując świadectwo maturalne. W czasie studiów, które rozpoczął w 1947 r. na Wydziale Architektury Szkoły Inżynierskiej w Poznaniu, Janusz Dzierzgowski pełnił przez jeden rok funkcje asystenta przy Katedrze Historii Architektury Powszechnej. Z asystentury tej rezygnuje, kiedy w lipcu 1949 r. rozpoczął pracę w Poznańskim Biurze Projektów Budownictwa Przemysłowego, równocześnie przystąpił do pracy dyplomowej.

S tudia inżynierskie ukończył w czerwcu 1950 r.

W czasie piętnastoletniej pracy na stanowisku starszego projektanta Poznańskiego Biura Projektów Budownictwa Przemysłowego wykonał samodzielnie i jako współautor szereg projektów architektonicznych. Najwięcej zainteresowania Janusz Dzierzgowski pOSW1ęca projektowaniu dla przemysłu chemicznego i przemysłu mięsnego. Wymagało to szczególnego przygotowania i dogłębnego zaznajomienia się z procesami technologicznymi. Do najciekawszych projektów mgra inż. arch. Janusza Dzierzgowskiego zaliczyć należy: pierwszą w Polsce, rozwiązaną na skalę przemysłową wytwórnię polichlorku winylu w Zakładach Chemicznych Oświęcim, wraiz z laboratorium stanowiącą wyodrębniony pod względem technologicznym zespół budynków wielokondygnacyjnych (całość nosi piętno prawdziwie nowoczesnej architektury); laboratorium dla Wytwórni Proszków Spiekanych w Hucie Baildon w Katowicach, o poprawnie pod względem funkcjonalnym rozwiązanym wnętrzu; powtarzalny budynek wapniami dla przemysłu cukrowniczego, wykonany w konstrukcji stalowej i licowanej specjalnymi płytkami ceramicznymi; przebudowę i modernizację Zakładów Mięsnych w Grodzisku Wlkp. i Gnieźnie.

Specyfika zagadnień przemysłu mięsnego wymagała szczegółowego poznania technologii. Zasób wiedzy zdobyty przy projektowaniu Janusz Dzierzgowski wy

Laureaci nagród

zyskał następnie do napisania dyplomowej pracy magisterskiej na temat: Rzeźnia i chłodnia na Wydziale Architektury Politechniki Wrocławskiej. Tytuł magistra inżyniera architekta uzyskał 24 stycznia 1962 r. Próbę ponownego włączenia się do pracy naukowej podjął w r. 1954, uzyskując asystenturę na Studium Wieczorowym Politechniki Poznańskiej przy Katedrze Budownictwa Ogólnego, jednak trudności natury formalnej zmusiły go po dwu i półletniej pracy do jej przerwania w polowie r. 1956. J. Dzierzgowski opublikował kilka artykułów na tematy związane z zagospodarowaniem przestrzennym i architekturą zakładów przemysłowych.

MGR INŻ. JÓZEF JOACHIMlAK

Jest synem Leona i Marianny Walorskiej, a urodził się 11 grudnia 1919 r.

w Orzechowie, pow. Września. Po wyzwoleniu B fdgoszczy w r. 1920 zamieszkał z rodzicami w tym mieście, tam ukończył szkołę podstawową, a potem gimnazjum i liceum humanistyczne, uzyskując w maju 1939 r. maturę. Od maja do lipca 1939 r. Józef J oachimiak pracował w junackich hufcach pracy w Nowogrodzie n. Narwią W kampanii wrześniowej 1939 r. brał udział jako ochotnik, a po klęsce przebywał w niewoli niemieckiej, a później na robotach przymusowych na wyspie Rugii. Po wyzwoleniu tych terenów przez Armię Radziecką 3 maja 1946 r. Józef Joachimiak wyruszył do kraju. Jesienią 1945 r. rozpoczął studia politechniczne na Wydziale Inżynierii Lądowej Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. W latach 1943-1950, jeszcze w czasie studiów, pracował na niepełnym etacie w różnych przedsiębiorstwach państwowych przy odbudowie mos'ów, tuneli i obiektów przemysłowych na Śląsku. W dniu 2 maja i960 r. rozpoczął pracę w Dyrekcji Budowy Nowej Huty, zamienionej później na Dyrekcję Techniczną Budowy Nowej Huty i ostatecznie w Biuro Studiów i Projektów Hutnictwa "Biprostal" w Krakowie. Pracując kończy studia (1951 r.) i uzyskuje dyplom magietra-inżyniera.

W ciągu sześcioletniej pracy w "Biprostalu" mgr inż. Józef Joachimiak pracował na stanowiskach kons'Tuktora, kierownika zespołu, kierownika grupy, głównego projektanta poszczególnych obiektów Huty im. Lenina, Huty im. Bieruta (w Częstochowie) i różnych zakładach związanych z hutnictwem oraz zastępcy naczelnego inżyniera. W latach 1954-'1957 był równocześnie pracownikiem techniczno-naukowym Politechniki Warszawskiej dla zagadnień gospodarki energetycznej Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego (w ramach pracowni śląskiej). W czerwcu 1956 r, mgr inż. Józef Joachimiak przechodzi do pracy w Krakowskim Biurze Projektów Górniczych, gdzie powierzono mu zorganizowanie i prowadzenie Pracowni Gospodarki Wodnej i Energe ycznej dla okręgów jaworznicko-mikołowskiego, katowickiego, śląsko-dąbrowskiego i Rybnickiego Okręgu Węglowego. Jednocześnie wykonał dla Wielkopolski szereg ekspertyz dla zamierzonych inwestycji przemysłowych. W maju 1358 T. przybywa do Poznania i w Poznańskim Biurze Projektów Budownictwa Przemysłowego obejmuje funkcję głównego projektanta inwestycji przemysłowych. Od początku r. 1960 jest g'ownym projektantem Huty Aluminium "Konin".

Prace pod jego kierunkiem od wstępnych uzgodnień lokalizacyjnych do rozwiązań budowlano-instalacyjnych - przyniosły kilka wersji projektów wstępnych i ostatecznie realizację inwestycji. W związku z budową Huty przebywał w r. 1962 we Francji dla zwiedzenia zakładów hutniczych aluminium w Pirenejach.

MGR INŻ. WŁADYSŁAW LEMAŃSKI

Urodził się 25 kwietnia III2B r. w Dopiewie pow. Poznań. Ojciec jego Piotr jest emerytem pocztowym. Do wybuchu II wojny światowej ukończył cztery klasy szkoły powszechnej w Dopiewie. W czasie okupacji przebywał z rodzicami w Dopiewie. W latach 1040-1945 pracował jako robotnik w Zarządzie Gminnym przy naj rawie i budowie dróg publicznych. Po wyzwoleniu Władysław Lemański ukończył w 1945 r. kurs 7-klasowej Szkoły Powszechnej w Dopiewie. W -l a ach szkolnych 1946-1949 uczęszczał do Gimnazjum i Liceum dla Dorosłych Towarzystwa Uniwersytetów Ludowych w Poznaniu, gdzie w czerwcu 1949 r. zdał egzamin dojrzałości. Od września 1049 do czerwca 1E52 r. uczęsiciał na Wydział Budownictwa Lądowego Szkoły Inżynierskiej w Poznaniu. W październiku 1952 r. z'ożył egzamin dyplomowy i otrzymał tytuł inżyniera budownictwa lądowego. Od listopada 1952 r. pracował w EJIM)Ke Projektów Budownictwa Miejskiego "Miasitopro;ekt" w Poznaniu. W lutym NQ53 r. przeniesiony zos' .al do pracy w Poznańskim B.urze Projektów Budownictwa Przemys. owego w Poznaniu na stanowisko starszego projektanta i kierownika zespołu w dziale konstrukcji budowlanych. W 1961 r. Władysław Lemański zdał jako eksternista egzamin na kursie magisterskim na Wydziale Budownictwa Lądowego Poli ' echniki Wrocławskiej. Do ważniejszych osiągnięć w pracy zawodowej inż. Wł. Lemańskiego zaliczyć należy współudział w opracowaniu dokumentacji dla iKostrzyńskiej Fabryki Celulozy, Zakładów Przemysłu Cukierniczego "Gop ana", hali wystawowej nr 17 na Międzynarodowych Targach Poznańskich (o konstrukcji wiszącej) i in. Jest autorem nowatorskiej konstrukcji stalowej wieży ciśnień, za co otrzymał nagrodę Zjednoczenia Biur Projektów.

MGR IiNŻ. STANISŁAW WYSOCKI

Urodził się 22 lipca 1026 r. w Baranowiczach jako czwarty syn w rodzinie kolejarza Jana Wysockiego Wczesne dzieciństwo spędził w Baranowiczach, a następnie kiedy ojca przeniesiono służbowo do Brześcia nad Bugiem, rozpoczął tarn naukę najpierw w szkole podstawowej, a od r. 1938 w Gimnazjum Ogólnokształcącym im. Romualda Traugutta. · Po przyłączeniu Zachodniej Białorusi do ZSRR (1939 r) kontynuował naukę w radzieckiej szkole średniej z polskim językiem wykładowym. Po wybuchu wojny niemiecko-radzieckiej w 1941 T., W czasie której zginął ojciec, Stanisław Wysocki jął się pracy zarobkowej w Centralnych Warsztatach Wpgonowyeh początkowo jako robotnik niewykwalifikowany, następnie robotnik maszynowy i wreszcie pomocnik ślusarski. Po wyzwoleniu Brześcia przez Armię Radziecką w lipcu 1944 r. rozpoczął naukę w radzieckim technikum drogowo-kolejowym i do lata 1945 r. ukończył (w trybie przyśpieszonym) dwie klasy. W lipcu 1945 r. repatriował się z matką do Polski i osiedlił w Pile, rozpoczynając pracę zawodową jako technik w Zarządzie Miejskim. Pracując uczy się w szkole średniej. Latem 1946 r. uzyskał świadectwo dojrzałości. W lutym 1947 r. rozpoczął studia w Szkole Inżynierskiej w Poznaniu i ukończył je w r. 1951. W międzyczasie rozpoczął pracę zawodową: w marcu 1949 r. w Poznańskim Prze-'siefoiors'wie Budowlanym Nr Z jako zastępca kierownika budowy i następnie w lipcu 1949 r. - w Centralnym Biurze Studiów i Projektów Budownictwa Prze

Laureaci nagródmyślowego (obecne Poznańskie Biuro Proj ektów Budownictwa Przemysłowego), gdzie pracuje do dnia dzisiejszego w charakterze kierownika zespołu projektantów w pracowni instalacji przemysłowych. Zespół mgra inż. Stanisława Wysockiego opracowuje instalacje wodno-kanalizacyjne, ze szczególnym uwzględnieniem ujęć wodnych dla zakładów przemysłowych oraz oczyszczalni ścieków przemysłowych. W grudniu 1945 r. wstąpił w szeregi Organizacji Młodzieżowej Towarzystwa U niwersytetu Robotniczego, w której do r. 1947 pełnił funkcje sekretarza Komitetu Powiatowego w Pile. W Poznaniu był członkiem Związku Młodzieży Polskiej.

Przez kilka kadencji był członkiem Rady Zakładowej Biura Projektów i zastępcą przewodniczącego Rady Zakładowej. Był jednym z założycieli zakładowego Koła Towarzystwa Przyjaźni Polsko- Radzieckiej i pierwszym jego przewodniczącym.

Jest przewodniczącym koła zakładowego Polskiego Związku Inżynierów i T echników Sanitarnych.

NAGRODA ROLNICZAzadługoletniąwspółpracą pszenicw hodowli ozimych iburaków cukrowych, roślin pastewnychwysokopiennych

INŻ. FRANCISZEK DYBOWICZ

Urodził się 2 października 1891 r. w Borowni pow. Opatów, jako syn Antoniego i Anieli z Karpińskich. Ojciec jego był pracownikiem umysłowym w zakładzie ceramicznym. Do r. 1903 naukę pobierał w miejscowej szkole powszechnej. W r. 1903 ojciec umiera, a dla rodziny zaczyna się trudny okres życia. Matka z dwojgiem dzieci w wieku szkolnym przenosi się do swoich rodziców. Po odpowiednim przygotowaniu z pomocą krewnych Franciszek Dybowicz zapisuje się do prywatnej szkoły średniej w Warszawie, a egzamin dojrzałości zdaje jako eksternista przy gimnazjum państwowym. Następnie w latach 1910-1913 studiuje nauki przyrodnicze na Wyższych Kursach Naukowych w Warszawie. Z początkiem sierpnia 1914 r. Franciszek Dybowicz w mundurze rosyjskim jest na froncie I wojny światowej na. Lubelszczyźnie. W końcu sierpnia tegoż roku dostaje się po ciężkiej bitwie do niewoli austriackiej. W obozie jenieckim w miarę możności poświęca się nauce: chemii, fizyce, biologii i ekonomii. W dniu 25 sierpnia 1916 r. został z obozu jeńców na wniosek rodziny zwolniony jako niezbędny do pracy w rolnictwie. W trzy dni później został młodszym asystentem w Stacji Hcdowli Buraka Cukrowego w Miłkowie pow. Opatów. Po rocznym stażu odbył dwuletnią praktykę w gospodarstwie Stodoły. Od 1 października 1919 r. powrócił do Stacji Hodowli Nasion, w której (z małymi zmianami nazwy samej instytucji) pracuje po dziś dzień, zajmując kolejno stanowiska inspektora plantacji nasion buraka cukrowego w nowo organizowanym rejonie zachodnim (woj. łódzkie, poznańskie), gdzie organizuje reprodukcje w gospodarstwach wielkorolniozych oraz dyrektora Stacji i Rejonu Nasiennego Choryń, pow. Kościan (od 1 VII 1923 r.). Po wyzwoleniu Franciszek Dybowicz rozbudowuje Stację Hodowli Roślin i Oddział Nasienny w Choryniu. Przez pół roku pełni także funkcje generalnego agronoma i administratora majątków ziemskich. Inż. Franciszek Dybowicz zorganizował w Wielkopolsce system reprodukcji buraków cukrowych. Już w 1924 r. pierwsze partie nasion buraka cukrowego

z Wielkopolski wyszły na rynki zagraniczne i do dnia dzisiejszego są za granicą poszukiwane. Dalsze prace w tym zakresie pod kierunkiem inż. Franciszka Dybowicza doprowadziły do uzyskania poszukiwanej przez rynki zagraniczne masy towarowej. FI. Dybowicz po nowatorsku pracował nad upowszechnieniem uprawy pszenicy kosztem żyta, ostrożnie wprowadzając odmiany plenne i niewymarzające. Do jego zasług należy wyhodowanie wysokopiennych odmian soi, zrejonizowanych jako "złotka" i "oliwka". Wprowadzenie tych odmian do praktyki rolniczej może dać duże ilości wysokowartościowego tłuszczu na potrzeby przemysłu. Inż. Franciszek Dybowicz współpracował również nad wyhodowaniem nowych odmian kapusty pastewnej. Poza pracą zawodową dużo czasu poświęcał Dybowicz pracy społecznej: jako prezes Powiatowego Koła Hodowców Koni (1 IV 1935-31 VIII 1939: 1 I 1946); jako prezes Rady N adzorczej Mleczarni Kościańskiej (1 VI 1946-30 XI 1948); członek Zarządu Stowarzyszeria Plantatorów Buraka Cukrowego w Kościanie; przewodniczący Rady N adzorczej Polskiej Spółdzielni Nasiennej (1 V 1945-30 VI 1'949); członek Zarządu Powiatowego Kółek Rolniczych w Kościanie; jako zastępca prezesa w sekcji Hodowli i Nasiennictwa w Poznaniu Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Rolnictwa; członek Zespołu "Soja" Polskiej Akademii Nauk. Brał udział w pracy wielu powiatowych instytucji, jest instruktorem i wykładowcą szkolenia rolniczego dla agronomów. Za pracę zawodową i społeczną otrzymał odznaczenia: w r. 1938 Srebrny Krzyż Zasługi - za prace na polu podnoszenia hodowli w drobnych gospodarstwach chłopskich; 22 VII 1950 r. Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski - za wyniki w pracy zawodowej i społecznej; Srebrną Odznakę Naczelnej Organizacji Technicznej (1960 r.); Złotą Odznakę Polskiego Związku Hodowców Koni (1961 r.).

NAGRODA ROLNICZAza wybitne osiągnięcia naukowe w dziedzinie ochrony roślin

PROF. DR WŁADYSŁAW WĘGOREK

Urodził się dnia 16 lutego 1918 r. w Nowoczerkasku (ZSRR) w rodzinie inteligenckiej. W tym samym roku wraz z rodzicami przybył do Polski. Świadectwo dojrzałości uzyskał w Państwowym Gimnazjum i Liceum im. A. Czartoryskiego

Laureaci nagródw Puławach w 1937 r. W tymże roku wstąpił na Wydział Ogrodniczy Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Niestety, studia przerwał mu wybuch drugiej wojny światowej. W maju 1940 r. Władysław Węgorek rozpoczął pracę w Państwowym Instytucie Naukowym Gospodarstwa Wiejskiego - Puławy w Dziale Entomologicznym Wydziału Ochrony Roślin, początkowo w charakterze asystenta technicznego, a następnie naukowego. Intensywna praca pod kierunkiem takich specjalistów, jak dr S. Minkiewicz, dr J. Ruszkowski, dr S. Keler, dr E. Judenko, ciągłe kontakty ze specjalistami z innych dyscyplin rolniczych, pełny kurs zoologu, entomologii, biologii, doświadczalnictwa polowego pod kierunkiem wymienionych specjalistów dały mu solidne podstawy teoretyczne i praktyczne do pracy naukowej w entomologii stosowanej. W tym okresie przystąpił też do pierwszych samodzielnych prac badawczych. Wiosną 1945 r. Władysław Węgorek udał się do Warszawy celem ukończenia studiów w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. 24 czerwca 1946 r. uzyskał dyp'om magistra-inżyniera Praca dyplomowa pL Kistnik malinowiec (By urus tomentosus) - jego szkodliwość i zwalczanie została wykonana w Puławach w latach il942-11943. Po złożeniu pracy pL Badania nad fauną pędraków lasu Ruda, ze specjalnym uwzględnieniem chrabąszcza (Melolentha sp.) na Wydziale Ma ematyczno- Przyrodniczym Uniwersytetu w Lublinie i złożeniu egzaminu uzupełniającego otrzymał w czerwcu 1948 r. tytuł doktora nauk zoologicznych. W tym czasie objął kierownictwo Oddziału Instytutu Ochrony Roślin w Puławach, poświęcając się jednocześnie badaniom nad zwalczaniem szkodników glebowych i roślin przemysłowych oraz technice ochrony roślin. Kie-y na terenie. Polski stwierdzono pierwsze ogniska stonki ziemniaczanej, dr Władysław Węgorek powołany został do badań nad tym szkodnikiem i zakończył je opublikowaniem pracy naukowej w Po'skim Piśmie Entomo'o ;icznym. W latach 1950-1951, kiedy nastąpiła masowa inwazja stonki ziemniaczanej na ł eren Polski, powołano go na pełnomocnika rządu do walki z tym szkodnikiem. Te dwa lata pracy terenowej wzbogaciły go o wiele doświadczeń, dzięki którym mógł stworzyć plan organizacyjny do prowadzenia akcji ochrony roślin. Plan ten, z niewielkimi zmianami, jest do dziś aktualny. Rozumiejąc, że wa'ka ze stonką będzie dlugotrwa'a, rozpoczął już w 1951 r.

starania o utworzenie placówki naukowej do badania tego szkodnika Po uzyskaniu zgody rządu przystąpił do organizowania takiego ośrodka w Poznaniu. Cały plan naukowy tego zakładu, jak też konieczne inwestycje obejmujące budowę laboratoriów, insektoriow, szklarni oraz ich wyposażenie opracował osobiście w oparciu o doświadczenia zdobyte w ciągu swej poprzedniej pracy laboratoryjnej i terenowej. D'ifki temu, że nowo powstający zakład był dostosowany do koncepcji naukowej, stał się on ośrodkiem bardzo sprawnym i nowoczesnym. W ośrodku tym prof. dr Węcorek rozwinął kompleksową pracę naukową, obejmującą zagadnienia natychmiast potrzebne praktyce i badania teoretyczne, mogące pogłębić wiadomości o przyczynach szkodliwości owadów, zmianach populacji gatunków, tworzeniu się ras odpornych na inrekticydy i inne. G'owny nac-'sk poszył jednak na rozbudowę laboratorium biochemicznego i fizjo"'gicznego, widząc w tym podstawy do wyjaśnienia zasadniczych elementów bio'ogicznvch. Z okresu jego intensywnych prac badawczych pochodzi wie"', bo 70 pub'ikacji naukowych Warto chociażby wymienić ważniejsze, jak obszerną monografię Stcnka ziemniaczana (Lep tin o tarsa dece nlineata Say) , Badania nad zimowaniem s onki ziemniaczanej na tle jej fizjologii, Badania nad poślednim, i bezpośrednim wply

wem fotoperiodu na rozwój i fizjologię stonki ziemniaczanej, Wpływ preparatów HCH i chordanu na rośliny i mikroflorą glebową oraz wiele innych. Niektóre z tych prac zostały przetłumaczone w całości na język angielski lub rosyjski na życzenie ośrodków naukowych w ZSRR i USA. Ponadto Władysław Węgorek jest autorem 10 podręczników z dziedziny ochrony roślin. Stosunkowo liczne wyjazdy za granicę, udział w 17 międzynarodowych konferencjach związanych z ochroną roślin oraz 10 - tygodniowy pobyt w uniwersytetach USA, oglądanie wielu pracowni naukowych umożliwiły mu wprowadzenie do jego prac nowych zdobyczy i doświadczeń innych naukowców. W poznańskim ośrodku badawczym rozpoczął też szeroką współpracę z innymi placówkami naukowymi Wyższej Sokoły Rolniczej, szczególnie z katedrami: Fizjologii Roślin, Mikrobiologii Rolnej, Nawożenia i Techniki Ochrony Roślin. Ta współpraca umożliwiła nowo powstałemu zakładowi rozwinąć również te kierunki badań, które nie mogły być opracowywane z braku własnych specjalistów i urządzeń badawczych. Wpłynęło to bardzo dodatnio na podniesienie kwalifikacji naukowych pracowników zakładu. Pomyślny rozwój placówki poznańskiej wpłynął na decyzję władz centralnych o przeniesieniu Dyrekcji Instytutu Ochrony Roślin z Warszawy do Poznania i utworzenia tu krajowego centrum ochrony roślin. Decyzja ta zapadła w 1956 r., a profesor dr Władysław Węgorek został mianowany dyrektorem Instytutu. Obecnie Instytut znajduje się w fazie pełnego rozwoju, posiada nowoczesne laboratoria, jest znaną i cenioną placówką w' kraju i za granicą. Odbywają tu staż naukowy pracownicy nauki innych krajów. Pracę dydaktyczną Władysław Węgorek rozpoczął w 1949 r., prowadząc wykłady i ćwiczenia z ochrony roślin na Wydziale Rolnym Uniwersytetu w Lublinie. Jesienią 1832 r. rozpoczął -wykłady i ćwiczenia z entomologii stosowanej w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, a po utworzeniu odnośnego zakładu mianowany został jego kierownikiem. W 1954 r. po utworzeniu w Poznaniu Katedry Entomo'ogii obejmuje jej kierownictwo, a po uruchomieniu na Wyższej Szkole Rolniczej specjalizacji ochrony roślin prowadzi dodatkowe wykłady i ćwiczenia z chemii ochrony roślin. W 1954 r. uzyskał iytuł docenta, a w maju 1959 r. tytuł profesora nadzwyczajnego. Na uczelni poznańskiej pełnił od 1958 r. funkcje prodziekana Wydziału Ogrodniczego, a od 28 października 1959 r. jest rektorem Wyższej Szkoły Rolniczej.

7 Kronika Miasta Poznania

Laureaci nagród

NAGRODA BUDOWNICTWA I ARCHITEKTURYzacałokształtdziałalności architektonicznej, projektu hotelu "Merkury"ze szczególnym w Poznaniuuwzględnieniem

DOC. MGR INŻ. ARCH. JAN CIEŚLIŃSKI

Jan Cieśliński przez całe niemal życie związany jest z Poznaniem. Tutaj urodził się 18 grudnia 1899 r. w rodzinie budowniczego Józefa Cieślińskiego i jego żony Stanisławy Tomkowiak, wychowywał, kończył Gimnazjum Realne Bergera oraz Szkołę Budownictwa. Studiował w Warszawie i Berlinie. Dyplom Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej uzyskał w r. 1945.

Rozpoczął pracę zarobkową jako kierownik pracowni u poznańskiego architekta Stefana Cybichowskiego w r. 19MB. Projektował w tym czasie kilka obiektów szkolnych i użyteczności publicznej. Do pierwszych udanych realizacji należy zaliczyć zaprojektowaną wspólnie z S. Cybichowskim Szkołę Handlową przy ul. Śniadeckich. Samodzielnie zaprojektował i nadzorował wykonanie palmiarni w parku M. Kasprzaka. O rozmachu jego twórczości świadczą nagrody zdobywane w konkursach: na siedzibę Urzędu Wojewódzkiego w Toruniu (II nagroda); pawilonu przemysłu cukrowniczego na Powszechną Wystawę Krajową (II nagroda); cmentarza komunalnego w Junikowie (zakup); gmachu sądu w Gdyni (zakup); gmachu szkoły ogrodniczej w Poznaniu (wybór projektu do realizacji) Od 1932 r. Jan Cieśliński prowadził w Poznaniu własną pracownię, w której wykonał wiele projektów obiektów mieszkalnych, zbudowanych następnie przy uL Lubeckiego i Wspólnej. Zaprojektował kilka obiektów handlowych oraz gastronomicznych. Pierwsze nowoczesne sklepy, jakie pojawiają się w Poznaniu w latach 1933-'1'936, również są jego projektami. W czasie okupacji zatrudniony był jak@ pracownik pocztowy w Poznaniu. Odbywał liczne podróże zagraniczne związane ze studiami. W Paryżu przebywał w latach 1926-1927, w. Amsterdamie w r. 1928, we Włoszech w r. 1932. Najważniejszy okres działalności architektonicznej Jana Cieślińskiego przypada na lata po wyzwoleniu - w Polsce Dudowej. Jeszcze w czasie walk o Poznań w r. 1945 Jan Cieśliński staje w pierwszych szeregach budowniczych nowego życia, organizując miejską służbę architektoniczną. Powołany został na wiceprezydenta miasta Poznania do spraw budownictwa. Równocześnie organizuje wespół z inż. Bronisławem Smigajem (a później do r. 1947 prowadził jako dyrektor) Poznańską Dyrekcję Odbudowy. Po jej likwidacji organizuje pierwszą dyrekcję Zakładu Osiedli Robotniczych. W r. 1<945 razem z prof. B. Wojtowiczem zdobywa II nagrodę w konkursie na pomnik Bohaterów. Od r. 1948 zaczyna znowu intensywnie projektować. Według jego projektów zbudowano budynek biurowy i usługowy przy pi. Wolności 18; budynki mieszkalne przy ulicach: Wodnej, Ślusarskiej, Nowej i Starego Miasfta; Muzeum Instrumentów Muzycznych (wspólnie z J. Węcławskim); pierwsze osiedle mieszkaniowe "Komandoria" (wspólnie z M. Dworzańską i T. Podomskim - zapowiedź prawobrzeżnego Poznania); osiedle mieszkaniowe w Toruniu «wspólnie z J. Liśniewiczem).

W latach 1951-tli962 Jan Cieśliński kieruj e pracownią II "Miastoproj ektu" , w której wykonał przy udziale J. Liśniewicza, T. Podomskiego i J. Węcławskiego kilkadziesiąt projektów architektonicznych, a wśród nich plan urbanizacyjny śródmieścia Poznania i zabudowy śródmieścia Gorzowa. Wygrał konkurs na zabudowęwewnętrzną Starego iRynku (wspólnie z M. Bogusławskim z Warszawy). Odbudowa Rynku nastąpiła po sfuz jonowaniu z proj ektem sporządzonym przez zespół arch. St. Zielińskiego (R. Pawulankę, Z. Lutomskiego). Wygrywa także konkurs na halę sportową u wylotu Alei Marcinkowskiego (wspólnie z L. Sternalem i K.Zalewskim). Zaprojektował i zrealizował (z B. Waszką) wysokościowiec przy placu Waryńskiego. Przeprojektował wnętrze kina "Apollo", wnętrze i rozbudowę kina "Bałtyk" (wspólnie z art. pi. J. Machowiakiem). W r. 1956 zwycięża w konkursie na hotel "Orbis" w Poznaniu (wspólnie z J. Węcławskim). Opracowuje dużo projektów urbanistycznych i architektonicznych (m. in. Turek) oraz ekspozycji na Międzynarodowych Targach Poznańskich. W latach 1991-1963 opracowuje plany techniczne i robocze wnętrz dla hotelu "Orbis". Niezależnie od prac architektonicznych Jan Cieśliński prowadzi intensywną działalność dydaktyczną w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych, w której od r. 11948 kieruje pracownią Wydziału Architektury Wnętrz jako docent i równocześnie dziekan Wydziału Architektury.

Od r. 1959 jest prezesem poznańskiego Oddziału Stowarzyszenia Architektów RP.

W roku 1956 wystawia swoje projekty w ramach wystawy Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Muzeum Narodowym.

Za całokształt działalności zawodowej i społecznej Jan Cieśliński - uznany w Polsce Ludowej za czołowego i reprezentatywnego przedstawiciela polskiej architektury - odznaczony został w r. 1967 Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

NAGRODY MŁODYCH

NAGRODA NAUKOWAzaosiągnięciadziedzinie badań -zasadowej wnad zaburzeniami organizmie ludzkimgospodarki

kwasowo

DR ANDRZEJ WOJTCZAK

Urodził się 1*1 grudnia 1933 r. w Bielsku, gdzie ojciec jego, Józef Wojtczak, pełnił obowiązki lekarza powiatowego. W czasie okupacji przebywa w Nałęczowie (woj. lubelskie), gdzie uczęszcza początkowo do szkoły powszechnej, a następnie na komplety tajnego nauczania. We wrześniu 1944 r. rozpoczął naukę w gimnazjum

7*

Laureaci nagródnałęczowskim. Od 1045 r. uczęszczał do Państwowego Gimnazjum i Liceum im. M. Kasprzaka w Poznaniu, a następnie do Państwowego Gimnazjum i Liceum im.

J. Wybickiego w Śremie, które w czerwcu f950 r. ukończył, uzyskując świadectwo dojrzałości z wyróżnieniem. We wrześniu i960 r. zapisał się na studia na Wydziale Lekarskim Akademii Medycznej w Poznaniu. Podczas studiów, będąc aktywnym członkiem organizacji młodzieżowych, pełnił różne funkcje społeczne oraz był współorganizatorem Studenckiego Towarzystwa Naukowego (r. 1953), a przez rok również jego przewodniczącym. Dyplom ukończenia Akademii Medycznej z odznaczeniem uzyskał we wrześniu 1955 r. Podjął pracę jako asystent II Kliniki Chorób Wewnętrznych Akademii Medycznej w Poznaniu. W klinice tej pracował już od lipca 1953 r., początkowo jako członek Koła Naukowego, a od 1954 r. jako stypendysta Ministerstwa Zdrowia. Od grudnia 1955 r. Andrzej Wojtczak, nie przerywając pracy w II Klinice, podejmuje pracę w Instytucie Balneoklimatycznym w Poznaniu, gdzie pracuje do r. 1961. W grudniu '1957 r. uzyskał specjalizację I s'opnia w zakresie chorób wewnętrznych. W kwietniu i maju H958 r. pogłębia studia w Instytucie Kardiologii w Pradze, a od października 1958 r. do listopada 1959 r. jako stypendysta Fundacji Rockefellera w Szpitalu Uniwersyteckim w Filadelfii pod kierunkiem prof. J. R. EIkintona. Zajmowały go tam szczególnie zagadnienia patofizjologii nerek oraz leczenia za pomocą dializy pozaustrojowej. W Filadelfii wykonał dwie prace doświadczalne, z których jedna przedstawiona została na Międzynarodowym Zjeździe w Atlantic City. Przy okazji zwiedził wszystkie większe ośrodki nefrologiczne Stanów Zjednoczonych. Po powrocie do Polski, we wrześniu 1960 r., drowi Andrzejowi Wojtczakowi powierzono stanowisko starszego asystenta, a w marcu 1961 r. uzyskał II stopień specjalizacji w zakresie chorób wewnętrznych. W czerwcu 1962 r. uzyskał stopień doktora medycyny na podstawie rozprawy Znaczenie kliniczne oceny zaburzeń równowagi kwasowo-zasadowej. We wrześniu 1962 r. mianowany został adiunktem.

Dr Andrzej Wojtczak jest od i960 r.

członkiem Sekcji Nefrologicznej Towarzystwa Internistów Polskich, a od czerwca 1061 r. członkiem Międzynaro - dowego Towarzystwa Nefrologicznego i członkiem Komitetu Redakcyjnego ,.Nephronu". W latach 1957-1962 pełni! obowiązki przewodniczącego Komisji do Spraw Inwalidztwa i Zatrudnienia. Od lutego 1962 r. kieruje Poradnią Chorób N erek w Miejskiej Przychodni Specjalistycznej.

Podczas pracy w II Klinice i w Instytucie Balneoklimatycznym ogłosił drukiem w pismach krajowych i zagranicznych ponad 30 prac. Brał wielokrotnie udział w zjazdach krajowych i zagranicznych. Kierunek badań dra Andrzeja Wojtczaka związany jest z zagadnieniami gospodarki wodno-elektrolitowej, równowagi kwasowo-zasadowej oraz patofizjologii nerek, przy szczególnym zwróceniu uwagi na występujące w niewydolności nerek zaburzenia metaboliczne i ich leczenie. Już w ośrodku filadelfijskim Andrzej Wojtczak był jednym znajżywotniejszych pracowników naukowych. W szybkim tempie opanował trudną technikę badań eksperymentalnych z zakresu nefrologii na zwierzętach. Prace te nadal kontynuuje w klinice. Dr Andrzej Wojtczak opanował technikę zabiegu hemodializy za pomocą sztucznej nerki typu Alwella i sztucznej nerki bliźniaczej. Mimo młodego wieku opanował doskonale zagadnienia stosowania różnego typu płynów wyrównawczych w zaburzeniach równowagi wodno-elektrolitowej i kwasowo-zasadowej. Z powodzeniem występuje jako opiniodawca w sprawie produkcji krajowych płynówwi e lo ele ktro li towyc h.

ZESPOŁOWA NAGRODA NAUKOWAza działalność w dziedzinie magnetohydrodynamiki

DR INŻ. ALEKSANDER KORDUS

Urocteił się 27 maja 1930 r. w Poznaniu w rodzinie leśnika Stanisława Kordusa i jeęo żon/ Joanny. W roku 1937 zaczął uczęszczać do szkoły powszechnej w Swarzędzu pow. Poznań. W czasie okupacji pracował jako robotnik rolny. Po wyzwoleniu w r. 1945 uczęszcza na kurs dokształcający, a we wrześniu 1945 r. zostaje przyjęty do Państwowego Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącego im. M. Kasprzaka w Poznaniu, które kończy w r. 1949, uzyskując maturę typu matema yczno-fizycznego z odznaczeniem. W tym samym roku wstępuje na Wydział Elektryczny Szkoły Inżynierskiej w Poznaniu. Dyplom inżyniera uzyskuje w r. 1953. Po utworzeniu Politechniki Poznańskiej ksz' alci się dalej i w r. 1957 uzyskuje dyp'om magistra ze specjalnością elektroenergetyka. Już w czasie ostatniego roku studiów inżynierskich (1953) podejmuje pracę w szkolnictwie wyższym, początkowo jako zastępca asystenta, a ostatnio jako adiunkt przy Katedrze Elektroenergetyki Politechniki Poznańskiej. Prowadził ćwiczenia tablicowe, zajęcia laboratoryjne i projekty przejściowe- Obecnie wykłada "Sieci elektryczne". W okresie pracy na stanowisku adiunkta konsultował i przeprowadził 22 prace magisterskie. Jest współautorem skryptu pt. Laboratorium elektroenergetyczne. W latach 1953-1957 pracował dodatkowo w poznańskim "Energoprojekeie*', projektując szereg elektrycznych s'acji transformatorowo-rozdzielczych, budowanych następnie na obszarze całego kraju. Owocem działalności naukowej dra A. Kordusa jest m. in. 17 publikacji i 7 opracowań i recenzji wykonanych dla Instytutu Energetyki, Państwowej Inspekcji Ererfetyczrej i Instytutu Maszyn Przepływowych Polskiej Akademii Nauk.

Z prac opublikowanych należy wyróżnić współautorstwo dwóch książek Kondensatory w energoelektryce (1964) i tomu VIII Materiałów i Studiów Komitetu Elektryfikacji Polski Polskiej Akademii Nauk (1962). Inne prace ukazały się w czasopismach specjalistycznych.

Laureaci nagród

Aleksander Kordus

Czesław Królikowski

Pod kierunkiem prof. dr inż. Zbigniewa J asickiego Aleksander Kordus zaczął się od r. 1961 interesować bezpośrednią zamianą energii cieplnej w elektryczną na drodze magnetohydrodynamicznej . Praktyczna realizacja tego zamierzenia dałaby kolosalne oszczędności paliwowe. Z dziedziny tej napisał też pracę doktorską, obronioną w dniu 15 maja 1964 r. Rada Wydziału Elektrotechniki Górniczej i Hutniczej Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie nadała mu stopień doktora nauk technicznych. Dla upowszechniania wiedzy i propagowania osiągnięć naukowych w praktyce wygłosił wiele referatów i odczytów w Stowarzyszeniu Elektryków Polskich, Polskim Towarzystwie Elektrotechniki Teoretycznej i Stosowanej, Instytucie Badań Jądrowych i zakładach przemysłowych. Dwa referaty zostały wygłoszone za granicą, jeden w Związku Socjalistycznym Republik Radzieckich, drugi na Węgrzech. Aleksander Kordus wiele pracuje społecznie. Jest członkiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej oraz przewodniczącym Komisji Młodzieżowej Stowarzyszenia Elektryków Polskich. Jest członkiem-założycielem oddziału poznańskiego Polskiego Towarzystwa Elektrotechniki Teoretycznej i Stosowanej. Został odznaczony Srebrną Odznaką Honorową Stowarzyszenia Elektryków Polskich. U czestniczy jako wykładowca w kursach dokształcających organizowanych przez Stowarzyszenie Elektryków Polskich.

DR INŻ. CZESŁAW KRÓLIKOWSKI

U rodzi ł się 8 stycznia 1926 r. w Jarocinie w rodzinie robotnika kolejowego Antoniego Królikowskiego i jego żony Katarzyny Łabędzkiej. Do wybuchu II wojny światowej ukończył sześć klas szkoły podstawowej. W czasie okupacji przebywał w Jarocinie, pracował początkowo jako robotnik rolny, a następnie pracownik roszarni lnu w Witaszycach. Po odzyskaniu niepodległości w 1945 r. wstąpił do Gimnazjum i liceum Ogólnokształcącego w Jarocinie, gdzie w 1947 r. otrzymał tzw. "małą ma turę". W tym samym roku zapisał się do Państwowego Liceum Elektrycznego II stopnia w Poznaniu, które ukończył z wyróżnieniem w 1950 r., uzyskując dyplom technika-elektryka. Skierowany na studia do Szkoły Inżynierskiej w Poznaniu, ukończyłją w styczniu 1954 r., uzyskując dyplom inżyniera-elektryka ze specjalnością ".sieci elektryczne".

W 1957 r. Czesław Królikowski ukończył studia w Politechnice Poznańskiej i otrzymał dyplom magistra inżyniera elektryka ze specjalnością "sieci i układy <<1ektro-energetyczne". W maju '1964 r. obronił pracę doktorską na Wydziale Elektrotechniki Górniczej i Hutniczej Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, uzyskując stopień naukowy doktora nauk technicznych. Nie przerywając studiów, pracuje w r. 1949 jako pomocnik projektanta, a w latach 1950-1951 w Zjednoczeniu Energetycznym Okręgu Poznańskiego na stanowisku projektanta. W latach 1951-il'961 był wykładowcą przedmiotów zawodowych w Technikum Energetycznym w Poznaniu. W 1954 r. powierzonemu stanowisko asystenta w Katedrze Sieci Elektrycznych, a od 1957 r. pracuje w Katedrze Urządzeń Elektrycznych i Wysokich NapięŁ na stanowisku adiunkta, prowadząc m. in. wykłady z przyrządów rozdzielczych oraz z urządzeń elektrycznych. N apisał szereg rozpraw naukowych i artykułów opublikowanych m. in.

w "Gospodarce Paliwami i Energią", "Rozprawach Elektrotechnicznych", w "Wiadomościach Elektrotechnicznych", wydawnictwach specjalnych Politechniki Poznańskiej, jest współautorem dwóch cennych wydawnictw książkowych Kondensatory w energoelektryce (1964) i Studium nad określeniem zapotrzebowania i sposobu pokrywania mocy biernej w polskim systemie energetycznym (1962). Poza tym jest współautorem pięciu prac naukowo-badawczych na prawach rękopisu dla Instytutu Energetyki, Zakładu A-18 w Ząbkowicach Śląskich, Zakładu Energetycznego Opole oraz Państwowego Inspektoratu Gospodarki Paliwowo- Energetycznej. Dwa z tych opracowań mają charakter nowatorski, m. in. stanowisko badawcze i próby laboratoryjne nad generatorem magnetogazodynamicznym badanym w Zakładach "H. Cegielski" w Poznaniu. Był projektantem trzech prototypów urządzeń: iskiernika do ochrony kondensatorów szeregowych, baterii kondensatorów szeregowych oraz laboratoryjnego palnika plazmowego prądu stałego. Wygłosił 17 referatów i odczytów, w tym jeden w Leningradzkim Elektrotech - nicznym Instytucie im. Lenina w Leningradzie i jeden na konferencji polsko-czechosłowackiej w Warszawie na temat magnetogazodynamiki. Z prac społecznych na podkreślenie zasługuje długoletnia działalność w Zarządzie Oddziału poznańskiego Stowarzyszenia Elektryków Polskich (członek zarządu do spraw szkoleniowych oraz kierownik ośrodka konsultacyjnego krajowego korespondencyjnego kursu dla energetyków przemysłowych województwa poznańskiego, zielonogórskiego, szczecińskiego). W r. 1962 nadano mu Srebrną Odznakę Honorową Stowarzyszenia Elektryków Polskich. Jest członkiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i pełni funkcję członka Komitetu Uczelnianego przyPolitechnice Poznańskiej.

Zebrał: Ireneusz Solinski

ADAM KURYŁŁO

Nie ma chyba miasta w Wielkopolsce, większej osady wiejskiej, posiadającej odpowiednią salę, gdzie by nie znano Wielkopolskiej Orkiestry Symfonicznej. Stali bywalcy jej koncertów od niemal piętnastu lat znają popularną sylwetkę starszego, zawsze pogodnego muzyka, zasiadającego przy pierwszym pulpicie tuż po lewej stronie dyrygenta. To skrzypek -. koncertmistrz orkiestry, Adam Kuryłło. Ci, co go widzieli na estradzie przed czternastu laty, często stwierdzają, że ten starszy pan chyba nic się nie zmienił. Z tą samą dokładnością, z nieomylnym odczuciem intencji dyrygenta, gra nowe utwory. Mimo nie pierwszej młodości Adam Kuryłło znosi w doskonałej formie uciążliwe wyjazdy do odległych miejscowości i podróże powrotne nocą. A w drodze, w autokarze czy w wolnych od prób i występów chwilach jest doskonałym gawędziarzem,opowiadającym barwnie, żywo i ciekawie swoje wrażenia, wspomnienia z koncertów na wielu estradach światowych. Spotkania z publicznością w Europie, obu Amerykach, na dalekich wyspach Pacyfiku, wspólne koncerty z artystami, których nazwiska przynosiły zaszczyt najwyborniejszym estradom świata, niekończące się przygody, wspomnienia, anegdoty - oto treść rozmów z artystą, który w 1964 roku obchodził jubileusz 50-lecia działalności artystycznej i pedagogicznej. Od momentu powrotu ze Stanów Zjednoczonych do kraju (1948) Adam Kuryłło związał się z Poznaniem. Swoje przywiązanie do Grodu Przemysława akcentował OM dawna, wykonując w czasie koncertów utwór Henryka W i e n i a w s k i e g o, zatytułowany Wspomnienie Z Poznania. Wśród wielu pamiątek, zebranych w czasie długotrwałych tournee, pamiątek zdobiących mieszkanie Adama Kuryłły w Luboniu pod Poznaniem, naj cenniejszy jest chyba oryginał kompozycji Henryka Wieniawskiego Wspomnienie Z San Francisco. Nuty utworu otrzymał artysta z rąk pewnej staruszki, niegdyś uczennicy wielkiego wirtuoza, wzruszonej grą polskiego skrzypka. Kult artysty do H. Wieniawskiego, wyrażany od wielu lat na estradach koncertowych, znalazł uznanie w Poznańskim Towarzystwie Muzycznym im. Henryka Wieniawskiego, które pierwsze zorganizowało koncert z okazji jubileuszu Adama Kuryłły. Podobnie było w Toruniu, gdzie tamtejsze Pomorskie Towarzystwo Muzyczne z okazji uroczystego koncertu mianowało jubilata swoim prezesem honorowym. W roku 1920, w siedem lat od chwili pierwszego swojego koncertu publicznego w Wiedniu, artysta przeniósł się z Krakowa, gdzie dotąd stale mieszkał, do Torunia. Tu A. Kuryłło zajął się z zapałem organizowaniem placówek muzycznych o charakterze szkolnym i koncertowym. Ogniskiem skupiającym zamierzenia i wysiłki entuzjastów muzyki stało się wspomniane już Pomorskie Towarzystwo Muzyczne, w którym Adam Kuryłło objął stanowisko dyrektora artystycznego, organizując kwartet smyczkowy i co szczególnie ujęło miłośników dobrej muzyki - orkiestrę symfoniczną. Pierwszy jej występ publiczny poprowadził Adam Ku

ryłło. Zorganizowanie ośrodka kultury muzycznej pozwoliło na szerszy rozwój amatorskiego ruchu śpiewaczego. Okres toruński był jakby zaprawą do wielkiego tournee artystycznego Adama Kuryłły, które trwać miało 25 lat. Od roku 1923 artysta koncertował w obu Amerykach, w Australii i Japonii. Grał w najznakomitszych salach koncertowych, wykonywał z doskonałymi orkiestrami koncerty skrzypcowe Brahmsa, Bethovena, Szymanowskiego, Czajkowskiego, Wieniawskiego, Sch6nberga; współpracował z artystami tej miary, jak Ignacy Paderewski, Sergiusz. Kusewieki, Ignacy Friedmann, Wilhelm Furtwang1er.

Również i na obczyźnie pasja działacza i organizatora nie opuszczała Adama Kuryłły. Zorganizował szkołę gry na skrzypcach dla uzdolnionych dzieci Polonii amerykańskiej, .był kierownikiem artystycznym polskiej orkiestry symfonicznej w Stanach Zjednoczonych. Za oceanem przyczynił się do założenia Towarzystwa im. Henryka Wieniawskiego, które stało się organizatorem życia muzycznego w środowiskach polonijnych. Po powrocie do kraju Adam Kuryłło skoncentrował swoją działalność w dwóch kierunkach: artystycznym i pedagogicznym. Obok koncertów poświęcał się kształceniu młodych muzyków i przez kilka lat był profesorem w Państwowej Szkole Muzycznej im. Karola Kurpińskiego w Poznaniu. Wyjeżdżał często na występy gościnne do różnych miast, na koncerty skrzypcowe i recitale. Piętnaście lat grał na stanowisku koncertmistrza Wielkopolskiej Orkiestry Symfonicznej.

Nie sposób zliczyć wszystkich koncertów, recitali, występów okolicznościowych, audycji radiowych, w których brał udział jubilat. Jeszcze trudniej byłoby przedstawić rejestr koncertów z ćwierćwiecza działalności artystycznej za granicą. Mimo pięćdziesięciu lat działalności artystycznej, pedagogicznej, zawodowej, organizatorskiej jubilat nie odkłada instrumentu do zbioru pamiątek rodzinnych, lecz zawsze z młodzieńczym zapałem zasiada do codziennych, dwugodzinnych palcówek i wprawek, odbywa normalne próby z orkiestrą, gra na koncertach partie solowe, przygotowuje recitale. O nocach, kiedy po koncertach "wypoczywa się" w autobusie -: nawet nie wspomina. Sylwetka A. Kuryłły, który pół wieku swego życia oddał sztuce, nie byłaby pełna, gdybym nie wspomniał o jego twórczości kompozytorskiej. Oto ważniejsze pozycje, trzy koncerty skrzypcowe, dwa koncerty na orkiestrę symfoniczną (trzeci na ukończeniu), 24 etiudy na skrzypce, kantata oraz wiele pieśni i mniejszych utworów, które zyskiwały nagrody na wielu konkursach.

* *

Adam Kuryłło urodził się 24 XII 1893 w Krakowie. Naukę gimnazjalną, studia uniwersyteckie i muzyczne odbywał w Krakowie. Tam też ukończył klasę skrzypiec u profesora Wierzuchowicza. Dalsze studia muzyczne odbywał w Warszawie u prof. Stanisława Barcewieza. Dla uzupełnienia wiedzy muzycznej udał się na studia do Wiednia, na Akademii Muzycznej. Pierwszy występ publiczny Adam Kuryłło odbył w r. 1913 w Musicvereinsaa1 w Wiedniu, wykonując utwory Corelliego, Mozarta, Joachima, Liadowa i Wieniawskiego. Od r. 1920 pracuje w Toruniu jako artysta i organizator życia muzycznego w tym mieście. Po tournee światowym, z którego powrócił w r. 1948, Adam Kuryłło wraca do kraju; zamieszkał w Luboniu koło Poznania. Objął stanowisko profesora w Państwowej Szkole Muzycznej. Od r. 1950 jest koncertmistrzem Wielkopolskiej Orkiestry Symfonicznej. Jubileuszowy koncert Wielkopolskiej Orkiestry Symfonicznej, w czasie którego jubilat wykonał partię solową w swoim Koncercie shrzypcowym, odbył się w sali Czerwonej Pałacu Działyńskich 29 czerwca 1964 r.

Stanisław

Strugarek.

żałobnejkarty

STANISŁAW CHODUN

28 lutego 1964 roku zmarł nagle w Zakopanem dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej w Poznaniu - mgr inż. Stanisław Chodun. N agła śmierć tego szanowanego i cieszące!S0 się ogólną sympatią pracowitego, rozmIłowanego w swoim zawodzie, skromnego i niewymagającego wiele dla siebie człowieka wywołała powszechny żal. Pełen życiowej energii i zapału do pracy pociągał swoim przykładem wszystkich. Odszedł w pełni sił twórczych. Stanisław Chodun urodził się 9 lutego 1924 r. w Spiczynie pow. Łubartó.w, w chłopskiej rodzinie Jacentego Choduna. Już od dziecka zdradzał zamiłowanie do ogrodnictwa, nic też dziwnego, że po ukończeniu

szkoły podstawowej uczęszcza do Gimnazjum Ogrodniczego w Kijanach k. Lublina. Wybuch II wojny przerywa Mu naukę, ciężko pracuje w charakterze robotnika rolnego, a potem 28 listopada 1944 r. chwyta za broń. i wstępuje w szeregi Wojska Polskiego. Pełni obowiązki obywatelskie do 3 grudnia 1946 r. Pamiątką szlaku bojowego jaki przebył są: Odznaka Grunwaldzka l Me dal za Wolność i Zwycięstwo. Po zwolnieniu ze służby wojskowej zamieszkuje w Poznaniu i z miejsca zabiera się do kontynuowania nauki w Państwowej Szkole Ogrodniczej w Poznaniu, którą kończy 15 kwietnia 1948 r. Ambicja i chęć zdobycia jak najszerszej wiedzy kierują Go na studia do Wyższej Szkoły Gospodarstwa Wiejskiego w Łodzi, gdzie zapisuje się J ia Wydział Produkcji Ogrodniczej. Uczy się, a równocześnie pracuje zawodowo. Najpierw w biurze Łódzkiej Spółdzielni Ogrodniczej, a następnie w majątku doświadczalnym Wyższej Szkoły Gospodarstwa Wiejskiego, gdzie jako instruktor prowadzi zajęcia praktyczne ze studentami. 4 marca 1951 r. składa z wyikiem bardzo dobrym egzamin dyplomowy 1 uzyskuje tytuł inżyniera.

Po ukończeniu studiów wraca do Poznania i rozpoczyna w r. 1951 pracę w Zarządzie Zieleni Miejskiej na stanowisku kieiownika planowania. W r. 1953 Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej powierza Mu funkcję kierownika Działu Zieleni Miejskiej W Wojewódzkim Zarządzie Przedsiębiorstw i Urządzeń Komunalnych. Od 16 września 1954 r. aż do 1958 r. pełni w tymże Zarzą dzie obowiązki wicedyrektora, a w 1. 195818ffi jest kierownikiem Oddziału do Spraw Zieleni w Wydziale Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Poznaniu. Wydatnie pracuje. awodowo i w dalszym ciągu uczy się, stUdIUjąC w poznańskiej Wyższej Szkole Rolniczej. Wykładowcy i wychowawcy nie szczędzą słów uznania dla Jego pracowitości, ambicji i koleżeństwa. Egzaminy zdaje z dobrymi wynikami i w dniu 31 marca 1962 r. po ukończeniu studiów wyższych drugiego stopnia uzyskuje tytuł magistral grudnia i960 r. dllŻ. Stanisław Chodun JUZ jako znany i ceniony fachowiec oraz bardzo dobry organizator obejmuje stanowisko dyrektora Zarządu Zieleni Miejskiej. Nie tylko jednak nauka i praca zawodowa dominowały w życiu Stanisława Choduna. Był urodzonym społecznikiem i aktywnym członkiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, od r. 1958 radnym Dzielnicowej Rady Narodowej Nowe Miasto, kilkakrotnym przewodniczącym Wojewódzkiego Oddziału Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Ogrodnictwa w Poznaniu (obowiązki przewodniczącego pełnił do śmierci), członkiem Komisji Doradczej do Spraw Zieleni Miejskiej przy Ministerstwie Gospodarki Komunalnej, współzałożycielem i współredaktorem czasopisma zawodowego "Zieleń Miejska", autorem szeregu referatów i publikacji z zakresu ekonomiki terenów zielonych, postępu technicznego i mechanizacji. Był głównym współtwórcą tez poświęconych postępowi technicznemu w ogrodnictwie, przyjętych na IV Kongresie Techników we Wrocławiu, tez, które inicjował, propagował i realizował w Zarządzie Zieleni Miejskiej. Znaczne efekty gospodarcze notowane w Poznaniu uzyskuje dzięki usprawnieniu organizacji i wprowadzeniu nowych rozwiązań technicznych przy wykonywaniu robót na terenach zielonych. Kilka razy wyjeżdżał za granicę do Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich i Niemieckiej Republiki Demokratycznej celem wymiany doświadczeń w zakresie postępu technicznego. Za działalność zawodową był kilkakrotnie wyróżniany przez ministra gospodarki komuna1nej, a za wybitne osiągnięcia techniczno-gospodarcze odznaczony w r. 1955 Medalem lO-lecia Polskiej Rzeczypospolitej Lujgydowej, a w r. 1956 - Srebrnym Krzyżem Zasługi.

Mimo ogromu zaJęc nie żałował czasu, aby służyć radą i pomocą komitetom blokowym, zakładom pracy, szkołom i organizacjom młodzieżowym przy urządzaniu terenów zielonych. Za swój aktywny udział w konkursie "Mój dom, moja dzielnica, moje miasto" wyróżniony został w r. 1%3 Złotą Odznaką Miłośnika miasta Poznania, a za całokształt pracy społecznej Odznaką 1000-lecia Państwa Polskiego.

Szczególną pasją życiową mgra inż. Stanisława Choduna była budowa olbrzymiego ośrodka wypoczynkowego na Cytadeli. Jako aktywny członek Prezydium Społecznego Komitetu Budowy Parku- Pomnika Braterstwa Broni i Przyjaźni Polsko-Radzieckiej na Cytadeli wolne chwile spędzał w Zarządzie Miejskim Towarzystwa Przyjaźni Po1sko-iRadzieokiej, konsultując wraz z projektantem parku oraz z członkami Prezydium plany budowy» Cieszyły Go postępujące naprzód prace na Cytadeli. Z niecierpliwością czekał chwili, kiedy wiosną rozpocznie się sadzenie drzew i krzewów nadesłanych ze Związku Radzieckiego. Pełen energii i zapału do pracy, kochał swój zawód i "poprzez zieleń patrzał na człowieka" - jak charakteryzują Go przyjaciele. N ieubłagana śmierć przerwała Jego życie, zamierzenia i plany. 3 marca 1964 r. najbliższa rodzina, liczne grono współpracowników, przyjaciół i znajomych odprowadziło na miejsce wiecznego spoczynku - cmentarz na J unikowi e człowieka o wielkich zaletach umysłu i serca, którego postać będzie zawsze żywa w pamięci tych, którzy Go znali i z Nim współpracowali.

Urszula Pa u lówn a

Z żałobnej karty

ANDRZEJ WĘCŁAWEK

29 kwietnia 1964 r. Poznań żegnał znanego i cenionego w Wielkopolsce, zasłużonego działacza rewolucyjnego Andrzeja Węcławka. Na junikowskim cmentarzu zebrały się tłumnie delegacje poznańskich komitetów Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, stronnictw politycznych, organizacji społecznych i młodzieżowych, zakładów pracy. O godzinie 16.00 na centralnym placu cmentarza uformował się kondukt pogrzebowy. Trumnę ze zwłokami zmarłego nieśli działacze partyjni. Żałobny pochód poprzedzała kompania honorowa Wojska Polskiego. Za nią szły poczty sztandarowe: Komitetu Wojewódzkiego polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, Komitetu Miejskiego i komitetów dzielnicowych, Związku Bojowników o Wolność i Demokrację, a także liczne delegacje załóg robotniczych z wieńcami i wiązankami kwiatów oraz tłumnie przybyli mieszkańcy Poznania. Za trumną postępowała najbliższa rodzina, przyjaciele oraz współtowarzysze walki i pracy zmarłego. W pogrzebie uczestniczyli członkowie Sekretariatu Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej z I sekretarzem Janem Szydlakiem. N ad mogiłą w Alei Zasłużonych, otoczoną lasem sztandarów i tłumnie zgromadzonych poznaniaków, w imieniu wojewódzkiego kierownictwa partyjnego żegnał zmarłego Franciszek N owak - przewodniczący Wojewódzkiej Komisji Kontroli Partyjnej. "Szeregi starych bojowników - mówił Franciszek N owak -. straciły jednego z najlepszych towarzyszy. Partia poniosła niepowetowaną stratę. Kiedy teraz nad trumną wspominamy drogę życiową Andrzeja Węcławka, chylimy przed nim czoła tym bardziej, iż zaliczał się on do najwybitniej - szych działaczy politycznych poznańskiego regionu w niedawnej przeszłości. .. Kto znał bliżej zmarłego, wie, że był on przykładem hartu, samozaparcia, siły i nieustępliwości w dążeniu do celu. Oddawał się zawsze sprawie, którą mu powierzyła partia, z pełną energią i właściwą mu bezkompromisowością. .. Postać Andrzeja Węcławka - to symbol prawdziwego działacza społeczno-politycznego, gorącego rzecznika sprawy robotniczej, prawego obywatela oraz człowieka o wysokich walorach umysłu i serca". Wyrażając głęboki smutek i żal partii z powodu śmierci Andrzeja Węcławka, mówca powiedział: "Żegnaj nam, drogi Przyjacielu. Pamięć potomnych zachowa Cię zawsze, jako wiernego syna ludu poznańskiego, oddanego do ostatnich dni życia szczytnym ideałom partii i socjalizmu". W skupieniu wysłuchano równIe z słów, jakimi żegnał zmarłego w imieniu grona najbliższych współtowarzyszy, Andrzej Sternal. Wspominając bogatą działalność Węcławka, mówca oświadczył: "Był nam zawsze przykładem rewolucyjnego charakteru i wierności dla partii. Pozostanie w naszych wspomnieniach bliski i drogi" . Przy dźwiękach Międrynarodówki opuszczono trumnę do grobu. Pochyliły się czerwone sztandary. Rozległy się salwy honorowe. Mogiłę pokryły dziesiątki wieńców i kwiatów. · Z plejady zasłużonych ludzi Poznania i województwa poznańskiego odszedł człowiek wielkich wartości, który całe swe życie poświęcił walce rewolucyjnej i oddał wszystkie swe siły w służbie socjalizmu i klasy robotniczej. Zmarły urodził się 25 listopada 1899 r.

w Dopiewie pod Poznaniem, jako naj starszy syn w wielodzietnej rodzinie robotnika kolejowego. Ciężkie warunki materialne rodziny sprawiły, że skończywszy 15 lat, musiał się już jąć pracy zarobkowej. Pracował najpierw w miejscowym folwarku, później jako parobek na wsi, a w 1916 r. zaczął naukę zawodu ślusarskiego. W czerwcu 1917 r. został wcielony do armii pruskiej i skierowanyna 'front zachodni, gdzie w październiku 1918 r. dostał się do niewoli alianckiej. Wrócił do k»aju wraz z armią Hallera, ale ponieważ po zdemobilizowaniu w 1921 r. znalazł się bez środków do życia, a pracy nie mógł otrzymać, powziął decyzję szukania pracy na obczyźnie. W kwietniu 1922 r. udał się na powrót do Francji i osiadł w okręgu Calais, otrzymał pracę górnika w kopalni węgla w Maries 1es Mines (Pas de Calais). Tam zetknął się po raz pierwszy z lewicowym ruchem robotniczym. W 1922 r. został członkiem komunistycznego związku zawodowego, a w trzy lata później wstąpił do Komunistycznej Partii Francji. Niedługo jednak prowadził swą działalność, ponieważ w sierpniu 1931 r. nakazem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych został wydalony z Francji. Skierowany przez partię do Belgii, przebywał najpierw w Liege, a potem w Chapelle Harlaimont, pracując jako górnik w tamtejszych kopalniach węgla. Zawsze czynny i energiczny, z zapałem jął się szerokiej działalności politycznej. Pełnił funkcję sekretarza Komitetu Okręgowego Komunistycznej Partii Belgii w Zagłębiu Centrę, a od wielkiego strajku górniczego w 1932 r. został członkiem Komitetu Centralnego sekcji polskiej Komun'stycznej Partii Belgii oraz członkiem Komitetu Centralnego Rewolucyjnego Związku Górników (Centrale Revolucionnaire des Mineurs). Był nadto działaczem Czerwonej Pomocy (Secours Rouge Internationale). W listopadzie 1933 r. został z Belgii ekstradycjonowany. Po nieudanej próbie zatrzymania się. w Holandii, a potem w Luksemburgu wrócił we wrześniu 1934 r. do Polski. Z chwilą przybycia Andrzeja Węcławka do Poznańskiego ruch robotniczy wyraźnie zyskał na wpływach i autorytecie. Ożywienie działalności komunistycznej w Buku, Dopiewie, Dopiewcu, Palę dziu i innych miejscowosc'ach powiatu poznańskiego odnotowały wszystkie .sprawozdania policji i władz państwowych. Energicznie działali pod kierownictwem Andrzeja Węcławka bezrobotni, którzy wystawali bezskutecznie przed biurami pośrednictwa pracy, daremnie oczekując zatrudnienia lub zasiłków. Już w listopadzie 1934 r. pełnił Andrzej Węcławek funkcję sekretarza Komitetu Dzielnicowego Komunistycznej Partii Polski Buk, a w październiku 1936 r. powierzono mu odpowiedzialną funkcję sekretarza Komitetu Okręgowego Komunistycznej Partii Polski na województwo poznańskie. Były to lata burzliwych wystąpień bezrobotnych, głośnych strajków i demonstracji pod hasłami jednolitofrontowymi w całej Wielkopolsce. W listopadzie 1936 r. Andrzej Węcławek został aresztowany i wyrokiem sądu okręgowego skazany za działalność komunistyczną na 7 lat więzienia. We wrześniu 1939 r. prze

bywał w więzieniu rawickim, skąd po wyłamaniu bram więziennych udało mu się 'wraz z innymi więźniami wydostać na wolność. Ścigany przez hitlerowską policję, zakonspirował się z pomocą towarzyszy w Poznaniu, ale już w końcu 1940 r. odnowił stare kontakty partyjne i poczynił przygotowania do wznowienia podziemnej działalności komunistycznej, w lutym 1941 r. zostało zwołane z jego inicjatywy konstytucyjne posiedzenie Komunistycznej Partii Polski, która podjęła aktywną walkę dywersyjno-sabotażową z hitlerowskim okupantem w Poznaniu i powiecie poznańskim. Grupy komunistów prowadziły pod kierownictwem Andrzeja Węcławka w latach 1941-1942 ruchliwą pracę agitacyjno-propagandową we wszystkich większych skupiskach robotniczych miasta i okolicy. N a bazie tej konspiracji powstała we wrześniu 1942 r. Polska Partia Robotnicza. Tropiony przez Gestapo opuścił Węcławek w kwietniu 1942 r. Poznań i udał się w poszukiwaniu bezpiecznego schronienia kolejno do Krakowa, Nowego Sącza, Sokołowa Podlaskiego, aż wreszcie osiadł w Monachium, gdzie przebywał do końca wojny, nadal utrzymując kontakty partyjne z podziemną organizacją Polskiej Partii Robotniczej w Poznaniu.

Z chwilą wyzwolenia powrócił niezwłocznie do kraju i stawił się do dyspozycji władz partyjnych. W sierpniu 1945 r. powierzono mu funkcję I sekretarza Komitetu Powiatowego Polskiej Partii Robotniczej powiatu poznańskiego. Na I Konferencji Wojewódzkiej Polskiej Partii Robotniczej został wybrany członkiem egzekutywy Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Partii Robotniczej w Poznaniu, a od r. 1948 do r. 1958 piastował funkcję członka Egzekutywy Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Potem pełnił rozliczne obowiązki partyjne, państwowe i społeczne. Od lipca 1949 r. do czerwca 1951 r. pracował w Komitecie Wojewódzkim Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Poznaniu, początkowo jako zastępca kierownika Wydziału Komunikacyjnego, potem jako kierownik Wydziału Ekonomicznego i w końcu jako zastępca kierownika Wydziału Kadr. Później skierowany został przez partię do pracy w Zarządzie Przemysłu Wyrobów Metalowych. W lipcu 1954 r. powierzono mu funkcję zastępcy dyrektora Zakładów Przemysłu Metalowego "H. Cegielski", którą sprawował do 31 stycznia 1957 T., kiedy to wskutek złego stanu zdrowia zmuszony był przejść na zasłużoną rentę.

Mimo przeJSCla w stan spoczynku nie stronił od pracy społecznej. Brał aktywny udział w życiu partyjnym i czynnie angażował się w działalności Związku Bojowników o Wolność i Demokrację. Szczególnie

Z żałobnej karty

wiele sił i czasu poświęcał gromadzeniu materiałów historycznych do dziejów partii. Dzięki jego zapobiegliwości udało się zgromadzić w Referacie Historii Partii wiele drogocennych dokumentów z okupacyjnej przeszłości Polskiej Partii Robotniczej. Sam też wiele pisał i publikował na ten temat. Ogłoszone przezeń drukiem artykuły, jakie ukazały się na łamach "Gazety Poznańskiej", stanowią wartościowe przyczynki do dziejów partii w Wielkopolsce. W uznaniu jego zasług Rada Państwa Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej odznaczyła go wysokimi godnościami państwowymi: Medalem X-lecia Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej (1955), Srebrnym Krzyżem Zasługi (1954), Krzyżem Kawalerskim Ordera Odrodzenia Polski (1955).

Zmarł po długiej i ciężkiej chorobie w dniu 26' kwietnia 1964 r. Pamięć potomnych zachowa Andrzeja Węcławka jako postać nierozłącznie związaną z najlepszymi kartami najnowszych dziejów Poznania i Wielkopolski. Był osobistością nieprzeciętną. W ruchu robotniczym regionu .wie1kopo1skiego odegrał dużą rolę. Pochłonięty dynamiką rewolucyjną» uparty w dążeniu do celu, zdolny, pracowity i bezgranicznie ofiarny - przedstawiał typ najlepszego działacza robotniczego.

Marian Olszewfski

STOLARZ Z ZAKŁADÓW NAPRAWCZYCH TABORU KOLEJOWEGO - STANISŁAW ZAPEŃSKI

Nikt w Skoraszewicach 1 nie wierzył, że ten pięcioletni, powalony ciężką chorobą chłopiec wyzdrowieje kiedykolwiek. Nikt też nie umiał wyjaśnić przyczyny choroby. Zapeńska w ślad za chorym synem powtarzała ciągle, że to od "zielonych" jabłek, sąsiadki, że to jakieś "czary", a stary lekarz z Krobi, dr Rakowski, upierał się, że to ciężki, przewlekły nieżyt jelit, chociaż powątpiewał, czy można na to aż tak długo chorować. Mijały miesiące. "Doktór" zaglądał do lepianki Zapeńskich coraa rzadziej, nie dlatego, że skąpili grosza na leczenie syna, ale po prostu trudno mu było ukryć zakłopotanie tym najdziwniejszym w jego długoletniej pra'ktyce przypadkiem. Za każdym razem stwierdzał tylko, że chłopiec wygląda jeszcze gorzej, bo "zupełnie już wysechł jak wiór na słońcu" i na odchodnym zapowiadał, że wkrótce "wstąpi znowu". Zapeńska odnosiła wrażenie że "doktór" nie przychodzi leczyć, a zaspokoić ciekawość. Postawił przecież na zgon małego pacjenta.. . N astępnym razem lekarz nie zastał chłopca w łóżku i przez moment miał satysfakcję z tamtego "trafnego" osądu. Posłyszał jednak za plecami czyjeś kuśtykanie. Odwrócił się i ze adziwienia rozwarł szeroko usta. Pacjent chodził. Wprawdzie o kulach, ale... żył i próbował się nawet uśmiechać. Odtąd rówieśnicy Stanisława 'pomagali mu w ponownej nauce chodzenia. Stopniowo nabierał sił, a po kilku tygodniach zupełnie pokonał chorobę i razem z innymi biegł codziennie do wiejskiej szkółki. Szkółka skoraszewickai Jakże pokochał to miejsce, gdzie dobry pan Wiktor Leśniewioz wprowadzał go w inny, cudowny świat, gdzie wynagradzał sobie codzienną szarzyznę opłotków, uciążliwe obowiązki opiekowania się młodszymi braćmi, pasanie kozy, zbieranie trawy dla gromady wiecznie głodnych królików. Tu było miejsce, gdzie mógł się oderwać od ustawicznych narzekań matki na los, drożyznę, podatki, odrobki, niesprawiedliwość urzędników. Leśniewicz po godzinach "urzędowych" udzielał najzdolniejszym uczniom potajemnie lekcji języka polskiego, grywał im na skrzypcach prześliczne pieśni, zupełnie w okolicach Gostynia nie znane. Pod jego wpływem Stanisław namiętnie czytał Sienkiewicza i Prusa, dzięki niemu był stałym gościem w wypożyczalni książek Towarzystwa Czytelni Ludowych 2 na plebanii. Zapatrzony w ideał mistrza pragnął sam zostać nauczycielem, chociaż proboszcz ksiądz Piotr Koczwara, zamiłowany rolnik i prezes miejscowego Kółka Rolniczego, chodząc zimą po kolędzie, doradzał zawód

1 Wieś w powiecie gostyńskim, niedaleko miasteczka Krobia.

2 Towarzystwo Czytelni Ludowych, organizacja założona w roku 1880 w zaborze pruskim dla kontynuowania pracy zamkniętego przez rząd pruski Towarzystwa Oświaty Ludowej; szerzyło oświatę wśród ludu i zakładało biblioteki; po II wojnie światowej (1945) nie wznowione.

Mottyniana

ogrodnika lub blacharza. Najbliższe Seminarium Nauczycielskie znajdowało się podówczas w Lesznie. Trzeba by (jak Władek Kobierski) dojeżdżać z Włostowa koleją jednotorową do Leszna. Na przeszkodzie stanął jednak zupełny brak pieniędzy. Jak można było w porównaniu z panem Leśniewiczem lubić drugiego w tej czteroklasowej szkole nauczyciela, Wilhelma Rosenberga? Na odrobinę serdeczności wobec polskich uczniów zdobywał się jedynie w rocznicę zwycięstw pruskiej armii pod Sedanem 3. Kupował wtedy dużą torbę karmelków 1 częstował dzieci. W czasie I wojny światowej, kiedy w sprzedaży brakowało wódki, Rosenberg pił denaturat. Przekonały się o tym wiejskie urwisy, kiedy jednego dnia otworzyły ustęp, do którego klucz posiadał tylko Rosenberg. Stały tam butelki z denaturatem i miód pszczeli używany do zaprawiania. Rosenberg miał dwóch synów. Starszy z nich służył w "Grenzschutzu.. 4 i spotkał się oko w oko z bratem StaniSzkółka wiejska w Skoraszewicaeh powiat sława - powstańcem wielkopolskim J óGostyń, do której uczęszczał Stanisław zefem Zapeńskim w walkach pod SarZapeński nowa w 1019 r. Tam też Rosenberg dostał się do niewoli polskiej, ale staremu Rosenbergowi śmierć, która nadeszła przed końcem wojny, oszczędziła tej sromoty, jaką dla niego byłaby wiadomość, że dzielny żołnierz pruski dostał się w ręce znienawidzonych Polaków. Ojciec, Szymon Zapeński, był sierotą po drwalu i wychowywał się u swego wuja - pleszewskiego handlarza bydłem. Opowiadał, że z niejednego pieca chleb jadł, bo bydło, którym handlował wuj, szmuglowano z zaboru rosyjskiego tabunami nie mniejszymi niż sto sztuk, przy cichej zresztą zgodzie pruskiej straży granicznej. Do tego intratnego precederu handlarz tak rygorystycznie napędzał Szymona, że na żadne inne obowiązki nie było czasu. Poszedł więc do służby w saksońskim pułku grenadierów jako analfabeta, ale z niezłą znajomością języka rosyjskiego. N a "Saksy" zaś przybywały co roku w poszukiwaniu pracy polskie dziewczęta.

Tam Szymon poznał Rozalię Cwojdzińską, córkę ubogiego wyrobnika z Krzyżanek k. Gostynia. Pobrali się, kiedy Szymon wrócił z wojska 5 i zamieszkali w GęI

-? , -

*$

Ja III

5 Mowa tu o poddaniu się Prusakom blisko stutysięcznej armii francuskiej (2 IX 1870) 1 wzdęciu przez nich do niewoli Napoleona III.

4 Regularne formacje wojskowe z zaciągu ochotniczego, tworzone przez junkrów pruskich dla utrzymania za wszelką cenę Ziem Wschodnich (Powstanie wielkopolsKie 1918-1919. Praca zbiorowa pod redakcją K. Piwarskiego, s. 167) 5 Z małżeństwa Szymona i Rozalii Zapeńskich urodziło się ośmioro dzieci: Maria (1893), Jan (1895) - poległ w bitwie pod Sommą w r. 1915, Franciszek (1897) - wyemigrował w r. 1923bicach u Szczęsnego, w izdebce dla służby na spichrzu. Właściwie zamieszkała tylko młoda Zapeńska, która też w kilka lat później wyszukała w Skoraszewicach lepiankę (izba i kuchnia) pod jednym dachem z obórką. Tam wprowadziła się w roku 1906, bo Szymon wyjechał do Duisburga i pracował dla Kruppa bez mała czterdzieści lat. Powrócił do kraju z szóstym krzyżykiem, ale przy dobrym jeszcze zdrowiu. Zmarł w roku 1943, dożywszy 78 lat. Jedyną korzyść, jaką osiągnął z długoletniej pracy w niemieckich zbrojowniach to te pół hektara gruntu i domek w Skoraszewicach, który wybudował na miejscu lepianki za uciułane pieniądze jeszcze przed I wojną światową. Chciał tam długo jeszcze ze swoją Rozalką spokojnie mieszkać, ale nieubłagana śmierć przerwała w roku 1921 życie tej niezwykle pracowitej kobiety. Często prosiła Stanisława, aby kupował dla niej w Krobi "krople maciczne"6, często też omdlewała, może z wycieńczenia, a może od bólów wywoływanych chorobą kobiecą. Jakich to chorób można się było nabawić, skoro trzeba było całe życie ciężko pracować, osiem dzieci urodzić, a w czasie wojny jeść ukradkiem, bo pruscy żandarmi wszystko, co w ich pojęciu było "na zbyt", rekwirowali dla armii. Nawet powidła smażono w tajemnicy przed policją. W środku wysokiego łanu kukurydzy matka ustawiała na trzech cegłach miedziany kociołek ze śliwkami, pod którym rozpalała ogień i całymi godzinami mieszała drewnianą warzechą, aby się nie przypaliło. Stanisław stał w tym czasie na czatach.

Domek Szymona i Rozalii Zapeńskich w Skoraszewicach pow. Gostyń

J ak tylko SIanisław ukończył w kwietniu w 1918 r. szkołę w Skoraszewicach, zaprowadziła go ma'ka do mistrza stolarskiego Adama Jurkowskiego w Krobi przy ul Dworcowej i oddała w naukę, podpisując odpowiedni kontrakt. Warsztaf ten prowadzony przez kilka poko-eń Jurkowskich cieszył się w okolicy dobrą opinią. Stanisław traktowany był przez majstra z życzliwością, odwdzięczał się też dobrymi postępami w opanowaniu zawodu. Jurkowska często podsuwała zdolnemu uczniowi smakołyki, a majster dawał co tydzień 60 fenigów i pozwalał odwiedzać ma'kę. W dniu 7 kwietnia 1<921 r. Stanisław, nie mając jeszcze siedemnastu lat, zdał egzamin czeladniczy, wykonując "pracę dyplomową" ze stolarki budowlanej - okno. Bvł chyba jednym z najmłodszych czeladników w zawodzie stolarskim. Odrzucił jednak grzeczną propozycję dalszej pracy u majstra Jurkowskiego I u iego syna Jana, który po ojcu obejmował warsztat. Pociągały go opowieści o maszynach, wielkim przemyśle i dużych miastach. Córka Kobierskich - Jadwiga wyszła za mąż za ślusarza kolejowego z Pomorza, Jana Lewandowskiego, i mieszkała w Poznaniu. Często jednak w poszukiwaniu tańszej żywności, której jeszcze w trzy lata po zakończeniu wojny brakowało w Poznaniu, przybywała do

za chlebem do Francji i słuch po nim zaginął; w czasie okupacji (1942) poszukiwało go Gestapo, z czego można wnioskować, że wtedy jeszcze żył; Jadwiga (1899), Józef (1<X)2) - poległ w powstaniu wielkopolskim w bitwie pod Zołędnieą pow. Rawicz w r. 1919, Stanisław (w Skoraszewicach 21 IX 1904), Edmund (1906) i Antoni (1910). o "Krople maciczne", ludowa nazwa kropli Inoziemcowa.

8 Kronika Miasta Poznania

Mottyniana

rodzinnej wsi 7 . Ona też wyciągnęła do Stanisława pomocną dłoń, ofiarując na początek gościnę w mieszkaniu przy ul Fabrycznej nr 13. Stanisław Zapeński przybył do Poznania 3 maja 1921 roku i prosto z dworca poszedł na ul. Fabryczną. Po zapoznaniu się z Janem Lewandowskim, a był to dzień wolny od pracy, udali się razem na Stary Rynek, by przypatrzeć się uroczystościom. Takich jak żył - nie widział. A co to się działo przed hotelem , .Bazar". Ludzie krzyczeli, że Śląsk był zawsze polski i śpiewali patriotyczne pieśni 8. Syty wrażeń wrócił do mieszkania Lewandowskich. Składało się ono z pokoju i kuchni. Spali wszyscy razem w sypialni. Było ciasno, bo Lewandowscy mieli już córeczkę. Ale nie to było najgorsze Najgorzej było ze zdobyciem pracy. Pracodawcy z niedowierzaniem przyglądali się młodemu czeladnikowi, jego papierom i najczęściej orzekali, że jest za młody i pewno nic nie umie... Innego zdania był majster Karol Koffer 9 . Jego warsztat specjalizował się w produkcji galanterii drzewnej dla poznańskich sklepów z artykułami gospodarstwa domowego. U Koffera praco,vało osiem osób. O przestrzeganie ustaw nikt się tam specjalnie nie troszczył. Było pilne zamówienie - pracowa'o się do późna w nocy. Ale za to w porównaniu z innymi pracodawcami Koffer nieźle płacił i Stanisław już po kilku miesiącach pracy paradował po Poznaniu w nowym garniturze, kupionym v / sklepie Zaremby i Bs1ewicza na raty. Kosztowało ono osiem razy tyle, ile powinno kosztować, ale kupcy tłumaczyli ten fakt "kosztami inflancji". Mógł sobie też pozwolić na stancję z prawdziwego zdarzenia, naprzeciwko, u Czesława Szlachetki pod nr 34. Szlachetkowie mieli duże mieszkanie i odstępowali samotnym dwa pokoje. W jednym mieszkał student Uniwersytetu Poznańskiego, w drugim Stanis.aw i pewien ślusarz z Zakładów "Cegielskiego". Ta stancja podobała mu się i mieszkał tam długo. Śniadania przyrządzał sobie sam, bo Szlachetkowa zobowiązała się jedynie gotować sublokatorom czarną kawę. N a obiady chodził

7 Sytuacja aprowizacyjna Poznania była w latach 1919"'1921 wręcz tragiczna, spowodowana głównie separatystyczną polityką endecji. Bariery celne uniemożliwiły dopływ dąbrowskiego węgla, co z kolei powodowało niesłychane perturbacje na rynku wewnętrznym. W ciągu trzech lat działalności magistratu pod wodzą J. Drwęskiego nie udało się zapswnić ciągłości zaopatrzenia w żaden z podstawowych środków żywnościowych (chleb, tłuszcz, mleko, cukier itp ). s Barwny opis święta zamieścił "Dziennik Poznański". 3 maja w Poznaniu. "Od rana panował w mieście nastrój świąteczny. Z gmachów i domów prywatnych powiewały sztandary narodowe, ludzie snuli się gromadnie, ale w powadze i skupieniu. Niewątpliwie, na taki właśnie ich stan oddziałały w dużym stopniu wieści nadeszłe w ciągu dnia poprzedniego o groźnym położeniu na Górnym Śląsku. Kościoły były przepełnione. Punktem głównym całego ruchu były oczywiście Stary Rynek i ul. Jezuicka, gdzie od wczesnej godziny zbierały się tłumy publiczności w szpalerach, między którymi ciągnął się długi, nieprzerwany korowód. To bractwa, towarzystwa, instytucje, cechy z chorągwiami, godłami i odznakami dążą na uroczyste nabożeństwo. Obraz jest barwny: w tle stary gmach ratuszowy, bliżej szeregi wojska polskiego i ruchomy wąż proporcy, kolorów, wstęg, orłów białych, godeł mosiężnych i symbolów. Zwraca uwagę powszechną liczne grono oficerów francuskich; . kroczą poważni «ojcowie miasta», kolejarze, wyglądają bardzo charakterystycznie w swoich nowych czapkach polskiego kształtu [. . .] W ulicach Poznania śpiewy chóralne mówiły o nastroju patriotycznym całej ludności [...]. Znaczne tłumy zebrały się około gvdziiny 12.0» przed Bazarem, gdzie mieszkał konsul angielski - i deputacja złożyła na ręce tego urzędnika Wielkiej Brytanii deklarację mieszkańców Poznania, domagającą się Śląska. Podobnie demonstrowano przed konsulatem francuskim [. ..] . Przez długi czas ludność wznosiła w obu miejscach zebrania okrzyki, gromadząc się tłumnie [...]. Ponieważ pogoda dopisała, ulicami snuły się przez cały dzień tłumy, a Towarzystwo Czytelni Ludowych z pewnością zasilone zostało hojnie przez składkującyeh na rzecz Uniwersytetów Ludowych". "Dziennik Poznański". 5 V 1921, nr 85.

· Warsztat Karola Koffera mieścił się przy ul. Wenecjańskiej nr 7.

niedaleko do prywatnego mieszkania pewnego maszynisty kolejowego, którego żona trudniła się gotowaniem obiadów dla około stu stołowników dziennie. Jadłospis był nieskomplikowany, ale potrawy smaczne i obfite, przypominały kuchnię Jurkowskiej. Skoro Stanisław poczuł się już czeladnikiem stolarskim "całą gębą", przyszedł okres rozmyślań nad tym, co dalej? Z niewielu rad, jakich udzielił mu ojciec (rzadko się przecież widywali i prawdę mówiąc mało znali), tę jedną zapamiętał szczególnie: "Musisz należeć do jakiegoś związku. Jak będziesz tam zapisany, to cię nik' nie skrzywdzi". Szymon Zapeński był na obczyźnie członkiem niemieckich związków zawodowych i jeszcze w latach międzywojennych wspominał walki klasowe rretalowców duisburskich z Kruppem i jego urzędnikami, walki, w których sam brał udział. Ośmiu ich pracowało u Koffera, ale właśnie on - Stanisław Zapeński, najmłodszy, mi=ł nad nimi te przewagę" że był już członkiem klasowego Związku Zawodowego Pracowników Budowlanych, Ceramiki i Pokrewnych Zawodów. Nie zadzierał z tego powodu nosa, ale wewnętrznie czuł przecież, iż mimo młodego wieku osiągnął już pewien stopień dojrzałości politycznej, a co za tym idzie, zdolności patrzenia na stosunki produkcyjne jako źródła wszelkich stosunków społecznych. K' edy "ednak przekraczał po raz pierwszy próg siedziby związków przy ul. Zamkowej ,0, serce zakołatało żywiej niż zwykle. Tego samego dnia wręczono mu jeszcze legitymację informując, iż ponieważ u Koffera nie ma komórki związkowej ani męża zaufania - będzie płacił składki tu, na Zamkowej. W ten sposób (zupełnie pozbawiony blichtru uroczystych przysiąg) Stanisław Zapeński został członkiem Sekcji Stolarzy Meblowych, której przewodniczył stolarz Ignacy Grzegorzewski. Zebrania sekcji odbywały się przeważnie w niewielkiej salce na Zamkowej, a potem także na Strome/l. Stanislaw chłonął wszystko, o czym tam mówiono, nie zabierał głosu, ale po zebraniach długo nad tym, co słyszał, przemyśliwał. Potrafił już oceniać mówców, wiedział, który gadał dla zaskarbienia sobie poklasku, który na dwóch ramionach płaszcz nosił, a który rzeczywiście był szczerym obrońcą robotniczych interesów. Takim wydał mu się stolarz Józef Chrzanowski l5 ,

10 W latach 1918-1927 siedziba klasowych związków zawodowych w Poznaniu mieściła się przy ul. Zamkowej nr 7. 11 Dom Związku Zawodowego Kolejarzy ("Bom Kolejarza"). Mieściła się tam siedziba Polskiej Partii Socjalistycznej i szeregu klasowych związków zawodowych. Do domu przylegał obszerny ogród, zajmowany dziś przez Krajową Spółdzielnię Komunikacyjną (ul. Niedziałkowskiego nr 25). Dom uległ zniszczeniu w czasie działań wojennych w r. 1945. 1! Józef Chrzanowski urodził się 9 marca 18g) r. w Żninie, w rodzinie stolarza Franciszka Chrzanowskiego i jego żony Marli Jankowskiej. W Żninie uczęszczał do szkoły i wyuczył się zawodu stolarza. Ok. r. 1 wyruszył w poszukiwaniu pracy do Hamburga, gdzie pracował w warsztatach wytwarzających meble dla okrętów pasażerskich. Potem przeniósł się do Berlina. Tam poznał Magdalenę Cisz ak (1879-1960) ,l zawarł z nią w r. 19)8 związek małżrński. Z małżeństwa tego urodziło się troje dzieci: Czesława (1908), Maria (1909) i Józef (1912). W Niemczech J. Chrzanowski, ateista, od 19)7 r. zetknął się z ruchem» robotniczym (Polska Partia Socjalistyczna na obczyźnie) i w stosunkowo krótkim czasie stał się aktywistą związkowym. Po przybyciu do Poznania pracował w Spółce Stolarskiej przy ul. Stolarskiej. Był aktywnym działaczem Polskiej Partii Socjalistycznej, pełniąc do ostatniej chwili życia funkcję skarbnika. Był także członkiem klasowego Związku Zawodowego pracowników Budowlanych, Ceramiki i Pokrewnych Zawodów. Pod koniec 1921 r. J. Chrzanowski został wybrany radnym Rady Miejskiej w Poznaniu (kadencja 1922-1925) i stał na czele klubu radnych poznańskiej lewicy. W latach kryzysu (po bankructwie Spółki Stolarskiej) J. Chrzanowski pracował w Fabryce Mebli Józefa Sroczyńskiego przy ul. Sczanieck1ej 10, wytwórni

8"

Mottyniana

którego przemówienia na zebraniach były dojrzałe, twarde, konsekwentne i bezkompromisowe. Chrzanowski bardzo kochał młodzież. Opiekował się też młodymi robotnikami w Spółce Stolarskiej *», gdzie Stanisław otrzymał później pracę. Po ośmiu miesiącach pracy u Koffera, na początku roku 1922, Stanisław Zapeński postarał się o pracę w tzw. Oddziale I "Cegielskiego" na Głównej, gdzie wyrabiano maszyny i narzędzia rolnicze". Stolarnia, w której podstawową produkcją były detale do maszyn omłotowych, wydała się początkowo "olbrzymim" zakładem. Przejście od wytwarzania drobiazgów w rodzaju klamerek, tłuczków i ramiączek do wielkich młocarni składających się z kilkuset detali, było w pojęciu Stanisława, zupełnie słusznie awansem zawodowym. W kilka lat później doszedł do wniosku, że awans ten obok wysoko rozwiniętej specjalizacji,» która w gruncie rzeczy leżała w in'eresie fabrykantów, przyniósł poważne zubożenie pojęcia "stolarz", a zamieniał je na nowoczesne pojęcie "stolarz fabryczny". Taki stolarz, wciągnięty w tryby taśmy produkcyjnej, nie potrafił już samodzielnie wykonać zwykłej etażerki lub nawet krzesła. Wszystko się jednak odbywało zgodnie z prawidłami dążenia do osiągnięcia maksyma.nego zysku i nie było na to rady. Pracował na Głównej przeszło rok pod majstrem Andrzejem Napieralskim i podmistrzem Romanem Śliwińskim. Tramwaj "chodził" wtedy tylko do Sródki i niezależnie od tego, że ceny biletów tramwajowych były bardzo wysokie 15, trzeba było jeszcze kilka kilometrów iść pieszo z końcowego przystanku do fabryki. To było jednym z głównych powodów, dla których Stanisław starał się o pracę bliżej domu. Na początku roku 1923 przeniesiono go "służbowo" na Oddział III przy Górnej Wildzie, do stolarni fabryki wagonów. Ale tu były znowu okropne warunki pracy. Deski przeznaczone do budowy ścian wagonów towarowych nasycane były żrącymi substancjami impregnacyjnymi. Niezależnie od ostrych zapachów, jakie unosiły się w hali fabrycznej, trzeba było przy montażu ciągle brać jeszcze mokre deski do rąk. Mimo rękawic pozostawiały one na dłoniach trudno zmywalne ślady. Gniewa.o to Stanisława. Kiedy jak kiedy, ale właśnie teraz, zależało mu na nieco wypielęgnowa

mebli stylowych Jana Witajewskiego l Wojciechowskiego przy ul. Wybickiego 13/14 i w pewnej stolarni na Chwaliszewie. W latach 1934---1937 prowadził własny warsztat w zabudowaniach użyczonych mu przez administrację "Domu Kolejarza" przy ul. Stromej 24. Rozstał się ze światem 21 lutego 1937 r. Pochowany został z honorami partyjnymi na cmentarzu ewangelickim. 15 Spółka Stolarska przy ul. Stolarskiej była jedną z najstarszych w Poznaniu spółek rzemieślniczych. Powstała w r. 1893. W roku 1918 Spółka nabyła budynek b. browaru "Bawaria" przy ul. Stolarskiej i przystosowała go do wymogów fabrycznej produkcji mebli. Później Spółka nabyła fabrykę krzeseł w Bojanowie i kamienicę przy ul. 27 Grudnia. Przy Starym Rynku Spółka posiadała swój "salon wystawowy", w którym prawdziwym majstersztykiem stolarskim była sypialnia czeczotowa, wykonana przez Stanisława Zapeńskiego. Do Spółki należało w r. 1920 55 członków. Na czele Rady Nadzorczej stał dyrektor Banku Przemysłowców dr Stanisław Pernaczyński. Zarząd Spółki stanowili: Józef Filipowicz, Witold Hedinger, Antoni Marweg, Jan W ęcławski i Włodzimierz Adamski (" Kurier Poznański". R. 1920, nr 112). Później Spółka podupadła. Pozostały po niej budynek służył najpierw "Braciom Dawidowskim" za magazyn przetworów mięsnych, a później przebudowany został na kościół (1932). " Oddział I zatraca stopniowo swój charakter i przekształca się w wielką fabrykę odlewów. l stycznia 1952 r. fabryka otrzymała osobowość prawną, stała się samodzielnym przedsiębiorstwem pod nazwą "Zakłady Metalurgiczne - Poznań" ("Pomet"). Zob. Kazimierz Wandelt: Zakłady Metalurgiczne - Poznań. "Kronika Miasta Poznania". R. 1959, nr 2. 15 Pod koniec 1921 r. jednorazowy przejazd tramwajem kosztował 30 marek polskich.

Kwalifikowany metalowiec zarabiał w tym czasie 60-80 marek na godzinę.

Dom przy ul. Dolna Wilda 22/24, w którym w latach 1918-1930 mieścił się lokal Kubickiego. (Dolna Wilda 71)

· lilii

II I .

mmmmlJ)l ,

nych rękach. Na tańcówce w knajpce przy Dolnej Wildzie 16 poznał bowiem siedemnastoletnią Marię Kowalaszek 17 - smukłą, piękną dziewczynę, córkę robotnika kolejowego - remigranta z Berlina. Knajpkę, składającą się wówczas z przestronnej sali do zebrań i zabaw, ogrodu z wielkimi kasztanami porosłego murawą obrało sobie za siedzibę towarzystwo "Braterstwo", jedno z niezliczonej wówczas ilości towarzystw, kół i związków powstających w Poznaniu jak grzyby po deszczu. "Braterstwo" zrzeszało remigrantów z Niemiec, głównie jednak z Berlina. Ojciec Marii - Franciszek Kowalaszek - należał do czołowych działaczy towarzystwa.

Urządzano zebrania, pogadanki zabarwione etyką katolicką, zabawy taneczne, a latem wycieczki piesze do Dębiny lub koleją do Kórnika i Kiekrza. Przy towarzystwie działał chór dziecięcy. Do łańca przygrywał wtedy słynny na całą Wildę zespół Krzyżaniaka (ojciec i trzech synów). "Lepsze" zabawy odbywały się u J arockiego,e. W środowisko "berliniaków" wprowadził Stanisława młody ślusarz Adam Jach - remigrant z Lipska pracujący w Fabryce Wagonów. W lipcu 1923 r. (po dwutygodniowym bezrobociu) Stanisław został przyjęty do pracy w Spółce Stolarskiej. Józef Chrzanowski był tutaj mężem zaufania grupy związkowej, a gruipa była silna, bowiem 60 pracowników Spółki (na 120) było członkami związków zawodowych.. Na zebrania często przychodził sam Franciszek Kowalewski, jeden z czołowych już wówczas działaczy Polskiej Partii Socjalistycznej w Poznaniu. Praca w Spółce Stolarskiej podobała się Stanisławowi głównie dlatego, że nie była szablonowa. Tu miał okazję popisać się swoim wysokim kunsztem zawodowym Wykonał własnoręcznie elegancką sypialnię czeczotową, która przez wiele miesięcy była ozdobą salonu meblowego przy Starym Rynku. N a

» Mowa tu o nie istniejącym Już lokalu Kubickiego (lub Grotowskiego) przy ul Dolna Wilda nr 71 (obecnie 22/24).

" Maria Kowalaszek urodziła się 27 sierpnia 19)) r. w Dębsku pow. Kościan, w rodzinie robotnika Franciszka Kowalaszka i jego żony Magdaleny z d. Szymaniak. Oprócz Marii Kowa1aszkowie mieli jeszcze trzech synów: Stanisława (1901), Wojciecha (1910) l Leona (1913) W poszukiwaniu pracy Kowalaszek pociągnął w r. 19)7 do Berlina. Do Poznania sprowadzi) się w r. 1919, zamieszkał przy ul. Kolejowej nr 43 m. 6. Pracował na Polskich Kolejach Państwowych jako robotnik. Zmarł w r. 1940, dożywszy lat 65.

18 Chodzi tu o lokal Józefa J arockiego przy ul. Maszta1arskiej 8-8a, później często wypożyczany do przeprowadzania wieców organizacjom prorządowym. Wspomina o tym Franciszek Szymendera. "Kronika Miasta Poznania". R. 1963 nr l, s. 75. Wcześniej mieściło się tam Biuro Okręgowe Związku Strzeleckiego ("Strzelec").

Mottyniana

Maria Kowalaszek i Stanisław Zapeński. Zdjęcie z okresu narzeczeństwa

reSZCIe przydała mu się wiedza, zdobyta na zimowych kursach doskonalenia rzemiosła, urządzanych w Szkole Budowlanej przy placu Bergera. Wiosną [924 roku, po pewnym okresie zastoju, Spółka o rzymała poważne zamówienie na komplety mebli stołowych i potężne, bogato rzeźbione szafy myśliwskie dla kilkunastu wielkopolskich dworów. Czołowi aktywiści związkowi orzekli, że jest to najbardziej odpowiednia pora na wysunięcie żądań o podwyżkę płac 19. Dyrekcja odmówiła żądaniom robotników. Z inicjatywy Józefa Chrzanowskiego cala załoga zebrała się po śniadaniu w warsztacie na I piętrze, gdzie też proklamowano srajk. Józef Chrzanowski wysunął trzy kandydatury do komitetu strajkowego: Marcina Młyńczaka, Józefa Schmidta i Stanisława Zapcńskiego. Zyskały one poparcie wszystkich robotników. Tró/jka delegatów porozumiała się między sobą. Tamci dwaj - znacznie starsi od Stanisława - orzekli, że przewodniczącym "będzie najm'odszy", co zebrani przyjęli gromkimi oklaskami. Czerwony jak bur.ak z przejęcia, Stanisław stał zakłopotany, ale kiedy odszukał w tłumie stolarzy spokojne i dobre oczy Józefa Chrzanowskiego, nabrał odwagi. Komitet Strajkowy udał się do dyrekcji i zakomunikował, że jest przez załogę upoważniony do pertraktacji w sprawie podwyżki płac o 10 gr za godzinę i że do czasu uwzględnienia słusznych żądań załoga strajkuje. Dyrektor spojrzał na trójkę robotników przez grube szkła okularów i zbył żądanie pogardliwym milczeniem. Za drugim razem zmięki nieco i oświadczył, że musi porozumieć się z Zarządem. Zbliżała się go

19 Strajk stolarzy w Spółce Stolarskiej poprzedzony był strajkiem pracowników krawieckich (24 V - 17 VI 1924 r.), pracowników szewskich (26 V - 17 VI 1924 r.) i pracowników budowlanych (27 VI - 25 VIII 1924 r.). W tej sprawie "Kurier Poznański" zamieścił następującą notatkę: "Ruch zarobkowy w zawodzie stolarskim kierowany jest wyłącznie przez ZZP. Wobec ogólnego jednak zastoju w tej gałęzi naszego przemysłu ruch ten nie ma zbyt wielkich szans powodzenia. U rząd Wojewódzki zwołał na wczoraj posiedzenie sądu rozjemczego, które zakończyło się wydaniem orzeczenia zaocznego z powodu niestawienia się jednej ze stron. W orzeczeniu tym przyznano pracobiorcoim n% podwyżkę zarobków z ważnością od Vjl bm. Orzeczenie sądu nie mą jednak znaczenia praktycznego, ponieważ pracodawcy się uniewinnili chorobą i nie stawili się", (we) "Kurier Poznański". 28 VIII 1924, nr 198. 31 sierpnia 1924 r. "Kurier Poznański" donosił o rozpoczęciu strajku garncarzy, którzy żądali 70/« podwyżki płac. Przyznanie stolarzom jedynie II-procentowej podwyżki płac w czasie, kiedy pracownicy budowlani wywalczyli sobie po przeszło siedmiotygodniowym strajku 40-prceentową podwyżkę, tłumaczy się tym, że zarobki w zawodzie stolarskim były stosunkowo wysokie i wynosiły w lipcu 1924 r. od 78-82 groszy za godzinę, a w przemyśle metalowym zaledwie 52-57 groszy za godzinę". "Kurier Poznański". 11 lipca 1924 r., nr 158.

dżina 14.00, nikt nie kwapił się do opuszczenia fabryki. Komitet po raz trzeci udał się na rozmowy do dyrektora. Nastrój wśród stolarzy osłabł, niektórzy poczęli już żałować, że dali się wciągnąć do strajku. Wytrwali jednak prawie wszyscy do samego wieczora. Do warsztatu przyszedł sam dyrektor w towarzystwie majstra i zakomunikował, że Zarząd zgadza się na żądanie robotników i podwyższa płace o 10 groszy za godzinę. Był to pierwszy bój klasowy Stanisława uwieńczony pełnym zwycięstwem. Zamówienie na kosztowne meble wykonane zostało we wrześniu 1924 roku i było ostatnią pracą, jaką wykonywał Stanisław w Spółce Stolarzy. Odszedł wraz z grupą innych, znęconych wysokimi zarobkami do nowej fabryki "W. Nowakowski i Synowie" przy Górnej Wildzie, gdzie rozpoczęto akurat produkcję olbrzymiej serii szaf ubraniowych. Była to pierwsza praca akordowa w życiu Stanisława. Można było zarobić nawet złotówkę na godzinę, ale też trzeba było pracować bez wytchnienia. Pracowali przy montażu po dwóch. Tu poznał się bliżej z Jakubem Krzeszczakiem 2\ robotnikiem stolarskim z obróbki. Znali się już wcześniej z zebrań na Zamkowej. Teraz znajomość zamieniła się w przyjaźń. Ale dobre Uak na ówczesne czasy) zarobki u N 0wakowskiego przerwane zostały powołaniem Stanisława do służby wojskowej. Odbywał ją w Poznaniu w 7 Pułku Strzelców Konnych, w szwadronie karabinów maszynowych rotmistrza Zygmunta Strożyny, rodem spod Poznania. Rodzice pana rotmistrza mieli wielkie gospodarstwo ro.ne, nastawione na gruntową uprawę warzyw, które sprytny oficer po zbiorach dokonanych rękami żołnierzy sprzedawał pułkowi. Magazyny 7 Pułku zawsze były pełne marchwi - karo ki podawanej na kolację. Stanislaw nie lubił marchwi, a ponieważ zmuszano go do jedzenia tej skądinąd pożywnej rośliny, znienawidził także Strózynę. Kilkakrotnie przyłapano go na gorącym uczynku wyrzucania nie zjedzonej marchwi do śmietnika (co było karane), raz schował się przed kolacją z marchwią pod łóżko - otrzymał za to trzy nocne służby poza kolejką. Poza tym Stanisław był wzorowym żołnierzem i jako taki był wyróżniany przez rotmistrza bi'etami do kina, opery i teatru. Dkończył także z dobrym wynikiem szkołę podoficerską Wiosennego dnia 1926 roku, gdy o piątej rano biegł z koszar do stajni, podniósł po drodze gęsto zadrukowaną kartkę papieru. Nie zdążył jeszcze doczytać do końca (a mowa była o tym, aby nie przelewać krwi za Piłsudskiego), kiedy jak srod ziemi wyrósł przed nim oficer inspekcyjny. Wyrwał mu kartkę z rąk i zapytał: Widzisz ten zegar?"21 Stanisław rozumiał, co oznacza znaleźć się "pod

Stanisław Zapeński. Zdjęcie wykonane w Poznaniu w r. 1925

" Jakub Krzeszczak, s. Wawrzyna, UL 30 kwietnia 1893 r. w Starym Biodczu pow. Kościan. Członek Komunistycznej Partii Polski w latach 1922-1938. " W koszarach 7 Pułku areszt żołnierski mieścił s:ę w budynku z niewielką wieżą zegarową. Stąd ukarany żołnierz mówił, że "był pod zegarem".

Mottyniana

zegarem" i poprosił o pozwolenie udania się do służby. Następnego dnia dowódca zarządził dla wszystkich areszt koszarowy, w czasie którego pobierano zapasy żywności, zmieniano koniom uprząż, odbywały się przeglądy broni, umundurowania, wyekwipowania. O drugiej w nocy rozległ się skrzekliwy głos trąbki i szwadron w pośpiechu opuścił koszary, udając się na wojskową rampę kolejową przy zbiegu ul. Towarowej i Przemysłowej. Tam czekał gotowy do odjazdu pociąg. Droga prowadziła przez Kutno. W Sochaczewie pociąg stanął. Do wagonu dowódcy podeszli nieznani oficerowie. Stanisisw widział przez okno wzdłuż pociągu rozlokowane gniazda kulomiotów i gotowe do strzału działka artyleryjskie. Poznańska odsiecz rządowi Witosa nie powiodła się 22. Lokomotywa wykonała manewr zwrotny i po kilku godzinach pociąg ruszył w powrotną drogę do Poznania. Stanisław ani przypuszczał, że w tym czasie w stolicy pod niewinną nazwą "sanacji" rodziła się polska odmiana faszyzmu. W marcu f927 roku Stanisław wrócił do domu narzeczonej przy ul. Kolejowej, dokąd przeprowadził się jeszcze przed powołaniem do wojska. W kilka miesięcy później odbyła się skromna uroczystość weselna 23. Młodzi Zapeńscy zamieszkali nadal u rodziców Marii. Stanisław poszukiwał pracy i znalazł ją w warsztacie u Stanisława Nowakowskiego, na narożniku Prądzyńskiego i Fabrycznej. Pracodawca, rzeźbiarz- kamieniarz z zawodu, zajmował się wytwarzaniem mebli kościelnych (ambon, klęczników, konfesjonałów) i szybko wysoko ocenił zdolności Stanisława. Po kilku "tygodniach Zaceński otrzymał z dyrekcji Polskich Kolei

A A

- 11 i fii t I t * ]J[

JOt A'

Żołnierz 7 Pułku Strzelców Konnych w Poznaniu - Stanisław Zapeński

" Mowa tu o zamachu majowym (12-14 V 1926 r.) Józefa Piłsudskiego. Zamach ten zapoczątkował proces fiaszyzacji Polski. 23 Związek małżeński Stanisława Zapeńskiego z Marią Kowalaszek zawarty został w Poznaniu 19 listopada 1927 r. Z małżeństwa tego urodziło się jedno dziecko: January (7 września 1933 r.). Chłopiec zaczął chodzić do szkoły dopiero w 1945 r. i ukończył ją w przyspieszonym trybie, gdyż rodzice uczyli go w czasie okupacji czytać i pisać. Następnie January Zapeński ukończył zawodową szkolę kolejową, zdobywając zawód tokarza. Zawód technika zdobył w liceum mechanicznym, a następnie zaczął studia w Szkole Inżynierskiej w Poznaniu, ale przerwał je po pierwszym roku z powodu ciężkiej choroby. January Zapeński pracował jako technik-mechanik w nowo zbudowanej Poznańskiej Fabryce Maszyn Żniwnych (1952-1956), potem jako mistrz w dziale remontowym Zakładów Metalowych "Pomet" (1956-1960). po kursie w Fabryce Wyrobów Metalowych w Kraśniku został majstrem w Fabryce Łożysk Tocznych w Poznaniu. Od roku 1963 jest pracownikiem działu inwestycji. 29 X 1955 r. January Zapeński pojął za żonę pielęgniarkę fabrycznego ośrodka zdrowia w "Pomecie" - Henrykę Lipczyńską. Henryka bipczyńska urodziła się 16 maja 1938 r. w Poznaniu, ukończyła Ośrodek Szkolenia Pielęgniarek w Ostrowie W1kp. (1955). Młodzi zamieszkali przy ul. Lidzkiej II. Z małżeństwa tego urodziło się dwoje dzieci: Dariusz (1957) i Halina (1958). Dariusz, ulubieniec dziadków Zapeńskich, do czasu rozpoczęcia nauki w szkole wychowywał się w domu przy ul. Kolejowej.

(Państwowych pismo, aby się zgłosił do biura przyjęć 24. Nie pomogły groźby i prośby Nowakowskiego. Zapeński rozpoczął pracę w stolarni odcinka drogowego III, którym zawiadował wozomistrz Józef Brzuszkiewicz, a brygadzistą (spośród czterech stolarzy) był Sylwester Sikora. Stanisław prędko zaskarbił sobie sympatię Brzuszkiewicza. Może dlatego, że zawiadowca odcinka miał zwyczaj wyłuszczania swoich planów napraw urządzeń kolejowych, rysując laską na ziemi najbardziej niezdarne szkice i schematy. Trzeba było błyskotliwej inteligencji, aby pojąć, o co właściwie temu panu chodzi. Stanisław jednak trafnie odgadywał zamysły Brzuszkiewicza i robotę wykonywał ku jego zadowoleniu. Kiedy więc Brzuszkiewicz zaczął go traktować bardzo koleżeńsko, poprosił go o poparcie u kierownika warsztatów kolejowych, inż. Stefana Granatowicza. Dzięki temu Zapeński jesienią 1927 roku, po krótkim egzaminie, jednakże bez przedkładania kartki od spowiedzi wielkanocnej, której "normalnie" Granatowicz żądał 25 , rozpoczął pracę w warsztacie naprawczym wagonów osobowych, nazywanych symbolem VIII/O. iDostał się w ręce mistrza Szczepana Bąkowskiego. Cały VTII/O podlegał zaś werkmistrzowi Janowi Gumertowi. Parano się w tym czasie przerabianiem wyeksploatowanych francuskich wagonów sanitarnych na p o l s k i e wagony sanitarne. Drzwi wejściowe do przedziałów, mieszczące się z lewej i prawej strony wagonów, likwidowano i urządzano wejścia z cbu szczytów. Wymagało to oczywiście przebudowy całego wnętrza, miało jednak tę zaletę, że wagony pociągu sanitarnego zyskały środkiem korytarz od początku do końca, co mogło ułatwić obsługę rannych w czasie biegu pociągu.

Dom mieszkalny przy ul. Kolejowej 43, w którym od 1919 roku zamieszkiwała rodzima Kowalaszków, a od 1924 roku mieszka z żoną Stanisław Zapeński. Tu przez wiele lat odbywały się zebrania komórki Komunistycznej Partii Polski działającej przy warsztatach kolejowych

" Stanisław ubiegał się tam o pracę z namowy teścia, zanim jeszcze znalazł zatrudnienie u Stanisława Nowakowskiego. Na ogół panowało przekonanie, że praca na Polskich Kolejach Państwowych należy do najbardziej stałych i najlepiej płatnych, bowiem jak mawiano... koleje zawsze muszą "chodzić". M Stefan Granatowicz był człowiekiem wierzącym i zwalczał wszelkie ruchy społeczne, w jego pojęciu sprzeczne z etyką katolicką. Zwolnił np. z pracy członka Świadków Jehowy - Wojciecha Nowakowskiego z ul. Fabrycznej 20. Najbardziej drakońskie środki zastosowano jednak za czasów S. Granatowicza wobec komunistów w latach 1934-1935. Zwolniono wówczas m. in.: Jakuba Przybylskiego, Stanisława Sieverta, Józefa Chwiałkowskiego, Emila Wieczorka, Franciszka Pawlika i in. "Podstawą prawną" zwolnienia był 83 (ustęp 2) pragmatyki służbowej.

Mottyniana

Na stanowisko przeróbki wagonów przychodzili ślusarze. Jeden z nich - Jakub Przybylske 6 , obmierzając ramę metalową do nowych drzwi, rozpoczął zwykłą w tych wypadkach rozmowę o pogodzie. W kilka dni później tapicer Szczepan Maćkowiak 27 rozpoczął krycie dachu wagonu masą kauczukową i żaglowym płótnem, malowanym szarą farbą, i także nawiązał ze Stanisławem rozmowę, ale już o polityce rządu. W końcu, kiedy Stanisław przycinał sobie odpowiedniej długości drewno na pile taśmowej, zagadnął go elektryk Stanisław Pawlak 28 . Stanisław odnosił wrażenie, że jest bez przerwy obserwowany. Nie mylił się. Po kilku tygodniach podszedł do niego Jakub Przybylski i spokojnym głosem zaproponował wstąpienie ch> Komunistycznej Partii Polski. "J esteś jeszcze bardzo surowy, ale my cię tu z biegiem czasu przygotujemy" - powiedział Przybylski i zaprosił do swego skromnego mieszkania w magistrackim domu przy ul. Głogowskiej nr 185, na parterze, gdzie spędzali długie wieczory na rozmowach. Dopiero wtedy Stanisław zaczął pojmować istotę walki klasowej, tak trudną do uchwycenia pod powłoką zewnętrznych, codziennych stosunków między ludźmi. Jakub Przybylski przestrzegał przed prowokatorami i odradzał wstąpienie do Związku Zawodowego Kolejarzy. Partii zależało na tym, aby Stanisław pozostał jak najdłużej osobą nie rozszyfrowaną przez agentów policji. Opowiadał, że było ich wtedy - komunistów - w warsztatach kolejowych około 30. W ślad za tym Zapeński otrzymał pierwsze zadania partyjne. W mroźny wieczór na rogu ulic Szwajcarskiej i Górnej Wildy, ubrany w długi płaszcz czekał, aż nadejdzie Stanisław Pawlak. Weszli do pierwszej z brzegu bramy. Stanisław błyskawicznie odebrał od Pawlaka paczkę i ukrył ją pod płaszczem. Sprawa niecierpiała zwłoki. W ciągu trzech dni ulotki, w których partia nawoływała do bojkotu listy Bezpartyjnego Bloku . Współpracy z Rządem (BBWR) i głosowania na lbtę lewicye\ należało rozrzucić na terenach warsiztatów kolejowych. Stanisław działał rozważnie. Rozk 5 adał ulotki na stołach warsztatowych, w umywalni, na ławkach będących w naprawie wagonów osobowych, które następnie odbywały próbną jazdę do Gniezna lub Wolsztyna. Pewnego razu rozrzucał ulo ki po placu wagonowni. Tam spostrzegł go brygadzista Franciszek Gaj, członek Polskiej Partii Socjalistycznej. "...No! Ty tu sobie na »moim gospodarstwie« za wiele nie pozwalaj" - krzyknął gniewnie. Ale nie zadenuncjował. Widocznie Gaj był sympatykiem Komunistycznej Partii Polski. Inne ulotki kolportowane przez Stanisława nawoływały do walki z poznańską prawicą Polskiej Partii Socjalistycznej i jak domyślał się Zapeński, drukowane były w lokalnych drukarniach Komunistycznej (Partii Polski. Stanisław Pawlak spełniał w tym czasie funkcję technika i tylko on wiedział, gdzie się te ulotki drukuj e 30li Jakub Przybylski, ur. 23 czerwca 1898 r., ślusarz warsztatów kolejowych w latach 1920-1934, działacz Komunistycznej Partii Polski i Polskiej Partii Socjalistycznej - Lewicy.

Współtwórca podziemnej Polskiej Partii Robotniczej w Poznaniu i pierwszy sekretarz Komitetu Miejskiego (od września 1942). Aresztowany 28 IV 1943 r. Rozstrzelany w obozie żabikowskim 13 sierpnia 1944 r. " Szczepan Maćkowiak, ur. 19 XI 1893 r., członek Komunistycznej Partii Polski od 1922 r., zm. 25 XI 1957 r. 28 Stanislaw Pawlak, ur. 16 III 1<X)3 r., członek Komunistycznej Partii Polski od 1922 r.

" Mowa tu o kampanii wyborczej do Sejmu i Senatu na przełomie 1927/1928 r. (Wybory 4-11 III 1928 r.).

· o Ulotki powielane były przez dłuższy okres czasu w mieszkaniu Szczepana Maćkowiaka przy ul. Chwaliszewo 67 lub w mieszkaniu jego przyjaciela przy ul. Dominikańskiej 2, albo w mieszkaniu teścia komunisty Franciszka Pawlika - Stanisława Paprzyckiego przy ul. Półwiejskiej nr 6 (obecnie ul. F. Dzierżyńskiego nr II). Policja wpadła na trop drukarni

W tym domku przy ul.

Żorskiej 11 zamieszkiwał w latach międzywojennych Stanisław Pawlak. Odbywały się tu zebrania komunistów. Znajdowali tu schronienie wysłannicy KoA mitetu Centralnego Komunistycznej Partii Polski

'Pod koniec 19217 roku odbyło się zebranie, na którym sekretarz komórki Jakub Przybylski oznajmił, że Stanisław przeszedł pomyślnie okres próbny i został przyjęty w szeregi Komunistycznej Partii Polski. Wolno mu było od tego dnia płacić na ręce Szczepana Maćkowiaka składki partyjne. Legitymacji nie wręczono mu ze względu na konspirację. Do komórki należeli jeszcze: Stanisław Pawlak, Antoni Bartoszewski ślusarz z wydziału wagonów towarowych, i operator dźwigu elektrycznego Leon Zieliński. Teść, który wszystkiego po trochu domyślał się, przymykał oczy na to, że w jego mieszkaniu odbywają się zebrania komunistów. Franciszkowi Kowalaszkowi nie wiodło się najlepiej. Był robotnikiem nisko kwalifikowanym. Jego żona, pomagając w utrzymaniu rodziny przy życiu, ciężko pracowała, dorabiając szyciem koszuI 3 !. Działalność komunistów łączył więc Kowalaszek z wiarą, że potrafią oni polepszyć jego własną dolę i dlatego przymykał oczy na nielegalne schadzki w swoim mieszkaniu. Zebrania odbywały się także w mieszkaniu Stanisława Pawlaka na Starołęce przy ul Żorskiej nr 11, nazywanej Nowąłąką, lub przy ul. Świetlanej nr 4 u Franciszka Pawlika 32, który po wydaleniu z pracy w warsztatach kolejowych trudnił · się wyrobem proszków do prania. Organizacja partyjna w warsztatach kolejowych uprawiała w obronie Przybylskiego "szeptaną propagandę", którą popierali nawet aktywni członkowie Polskiej Partii Socjalistycznej. Przybylski był dobrym fachowcem -. ślusarzem, a jako komunista specjalnie był uczulony na ciężkie położenie robotników kolew mieszkaniu S. Maćkowiaka, ale powielacz był tak sprytnie ukryty, że go podczas rewizji nie znaleziono. Zona i dzieci Maćkowiaka były z tego powodu przytrzymane przez kilkanaście godzin w komisariacie' policji. 31 Magdalena Kowalaszek przez kilkanaście lat z rzędu szyła koszule wojskowe po 22-24 grosze od sztuki. Należała ona do najbardziej wyzyskiwanych robotnic w Poznaniu. Rozdziałem roboty dla przeszło sto chałupniczek zajmowała się wdowa Zofia Cilska, mająca swoje apartamenty przy ul. Lodowej l. Była to kobieta apodyktyczna i bardzo źle traktowała chatupniczki. Ciągle awanturowała się o to, że zużywają one za dużo nici, tas:emek i innych drobiazgów. Cilska była głównym dostawcą Zakładów U mundurowania i była dla chałupniczek "pracodawcą". Przez kilka lat z rzędu za 50 groszy dziennie w mieszkaniu Cilskiej, w zimnej kuchni pracowała bez ustalonych godzin przy obszywaniu dziurek przy koszulach Maria Zapeńska.

s! Franciszek Pawlik, s. Józefa, UL 31 III 1 1 w Wróblewie pow. Szamotuły; członek Komunistycznej Partii Polski od 1923 r,,' działacz Związku Zawodowego Kolejarzy.

Mottyniana

Domek Franciszka P awlika przy ul. Świetlanej 4, w którym w latach 1930-1937 odbywały sią ze\ brania komunistów

jowych. Żałowali go także end ecy 33, bowiem występował w obronie pokrzywdzonych bez względu na przynależność partyjną. Po wypędzeniu za bramę kontakt z Przybylskim nie urwał się. Stanisław spotykał się z nim często w Ogródkach Działkowych Swię>;ego Marcina przy ul. Krauthofera. Za zgodą Józefa Surmy, który stał wtedy na czele Wydziału Robotniczego, przeprowadzono zbiórkę pieniężną, by pomóc Przybylskiemu jakoś urządzić się. Zebrano około 125 złotych, za które Przybylski wykupił świadectwo handlowe i nabył' stragan na Rynku Łazarskim. Maria Zapeńska kupowała od tej pory warzywa tylko u Przybylskiego.

Jeszcze na krótko przed rozwiązaniem Komunistycznej Partii Polski, ufni w swoje siły, (spoglądali odważnie -w przyszłość. O powadze sytuacji poinformował ich na zebraniu w mieszkaniu S' .anislawa Pawlaka - 'Franciszek J óźwiak 34 . Ale nawet po rozwiązaniu partii nie zaprzestano wzajemnych, od lat utrzymywanych kontaktów

Teść naglił, aby się pakować i uciekać za Wartę. -Stanisław zdawał sobie sprawę z beznadziejności tego kroku. 1 września 1939 r. w południe padły niemieckie bomby na ulicę Kolej ową 35. Część robotników warsztatów naprawczych wyjechała kilka dni wcześniej specjalnym pociągiem do Warszawy - Pragi, gdzie miały być ewakuowane warszta'y poznańskie. Stanisław z żalem pozabijał króliki, które z takim zamiłowaniem hodował, załadował najpotrzebniejsze rzeczy na ręczny wózek i pociągnął w kierunku mostu na Warcie. Most był zerwany. Wrócili wszyscy do domu, którego właścicielką była sparaliżowana Niemka Marta Sthielowa. Zamieszkiwało go ponadto od wielu lat kilku lokatorów - Niemców.

W okresie "bezkrólewia" Niemcy zachowywali się przyzwoicie, umizgiwali się

33 Potoczna nazwa członka Narodowej Demokracji.

34 Franciszek Jóźwiak (Witold), działacz ruchu robotniczego: od 1921 r. członek Komunistycznej Partii Polski; od 1942 r. członek Komitetu Centralnego Polskiej Partii Robotniczej l szef sztabu Gwardii Ludowej; w latach 1945-1956 członek Biura Politycznego Komitetu Centralnego Polskiej Partii Robotniczej, a następnie Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. 35 Szczegóły niemieckich ataków lotniczych na Poznań l września 1939 r. podaje Zenon Szymankiewicz: Zob. Niemieckie bombardowania Poznania 1 września 1939 r. (Przyczynek do wydarzeń wrześniowych 1939 r. w Poznaniu). "Kronika Miasta Poznania". R. 1964 nr 3.

Maria i Stanisław Zapeńscy z synem Januarym. Zdjęcie wykonane przed wybuchem II wojny światowej

nawet do Polaków. Ale skoro tylko niemieckie oddziały zajęły Poznań, buty pruskiej nie potrafili dłużej ukryć. Następnego dnia młodizi Niemcy wyszli na spacer w czarnych mundurach, z trupimi czaszkami na epoletach. Ten .smarkacz Piek, który niedawno sprowadził się na ul. Kolejową z młodą żoną, był - jak się okazało - faszystowskim funkcjonariuszem partyjnym. Stanisław z niepokojem patrzył za oddalającym się w kierunku śródmieścia Niemcem. Córka właścicielki domu, brzydka, trzydziestoletnia panna, o'rzymala zajęcie w placówce Gestapo i jak Stanisław słusznie przypuszczał, zadenuncjowała kilku Polaków, a wśród nich Józefa Sobańskiego tylko za to, że pozwolił sobie w okresie wojowniczych przemówień Adolfa Hitlera pokpiwać z Niemców. Do mieszkania ma pierwszym piętrze wprowadził się wysoki oficer Gestapo nazwiskiem Wolf. Niemcy rozplakatowali ogłoszenie, że każdy Polak ma się zgłosić w swoim dawnym miejscu pracy. Z małymi wyjątkami 1 września 1939 r. w VTII/O stawili się prawie wszyscy dawni pracownicy. Zamiast werkmi&' .rza Jana Gumerta na czele warsztatu stał teraz młody faszysta nazwiskiem J ammersch. Podmistrzami i mistrzami zostali Niemcy w pośpiechu przysłani z Berlina. Byli to przeważnie starzy, dobroduszni rzemieślnicy, nie mający zamiaru osiedlać się w Poznaniu i szybko bratający się z Polakami, którzy w większości na ogół nieźle władali językiem niemieckim. Nie podobało się to J ammerschowi. Po trzech miesiącach staruszków - majstrów zastąpili młodzi, znacznie gorsi rzemieślnicy, ale za to oddani faszyści. Zaczęły też napływać pierwsze partie uszkodzonych w czasie wojny wagonów kolejowych, które należało możliwie szybko naprawić. Potem polskie wagony towarowe przebudowywano w ten sposób, że w środku wagonów ustawiano żelazne piecyki do ogrzewania, a wnętrza przystosowywano do długich podróży. Komuniści wiedzieli, co oznaczają te piecyki: to wyraźna wskazówka, że będą one potrzebne na wschodzie Europy, dokąd miało się rozciągać faszystowskie państwo niemieckie. Zbierali się nadal u Zapeńskiego. Właśnie tu czuli się bezpieczni. "Wolf nas obroni" - żartowali, ale zasad konspiracji skrupulatnie przestrzegano. Dyspozytor parowozowni - Antoni Funka, zanim wszedł do mieszkania, mówił grzecznie: "Przyszedłem po te niebieskie okulary, bo mi są potrzebne do spawania." - "Dobrze, zaraz poszukam - odpowiadał Stanisław. - "Proszę wejść na chwilę <30 mieszkania". Pr7ychodzili nadal Jakub Przybylski, Stanisław Pawlak, Leon Zieliński i kowal Jan Musiał. Naradzali się, pokrzepiali nowinami z angielskiego radia.

Mottyniana

Pawlak jako elektromonter miał swobodę poruszania się po całych warsztatach, zawsze na pytania wśeibskich Niemców mógł się wytłumaczyć. On też głównie uprawiał propagandę. Zbierali pieniądze dla tych rodzin, których jedyni żywiciele byli już aresztowani Poszukiwanego przez Gestapo powstańca wielkopolskiego Stanisława Walczaka przemycono jako palacza do "Generalnej Guberni"36. Udało się także przemycić innego powstańca, Franciszka Krumholza, chociaż później zmarł gdzieś w woj. kieleckim. Ale zmarł jak człowiek, a nie w kaźni Gestapo. Nie wiadomo skąd o tym wiedział Jakub Przybylski, ale uznali zgodnie, że wiadomość warta jest sprawdzenia. Było to w połowie 1942 roku. Zebrano kilkaset marek na kupno podrobionej przepustki i bilet kolejowy do Łodzi. Jakub Przybylski wrócił i przywiózł informacje, że działa tam komitet Polskiej Partii Robotniczej, obejmujący swoim zasięgiem także Wielkopolskę. Ani się przyznał, że był już wtedy sekretarzem podziemnego Komitetu Okręgowego Polskiej Partii Robo niczefT. Zgodnie z instrukcjami otrzymanymi w Łodzi, przeorganizowano się w trzyosobowe komórki. Stanisław stanął na czele komórki, do której należeli Franciszek Funcke i Antoni Bartoszewski, otoczeni liczną grupą sympatyków. Jakub Przybylski przywiózł także ostrzeżenie, aby nie nawiązywać kontaktów z podziemnymi grupami endeckimi. Było ono w samą porę, bowiem w warsztatach kolejowych działała silnie rozbudowana podziemna organizacja ruchu oporu, nie przestrzegająca niestety zasad konspiracji i nastawiona na rychłą klęstkę wojenną Niemiec faszystowskich 38 , Członkowie tej organizacji rozbijali wagony kolejowe, w których transportowano broń i amunicję na front wschodni, kolportowali egzemplarze podziemnej gazetki "Wiadomości" . Jeden z jej kierowników, Teofil Zielewicz 39 , chwaląc się posiadanym pistoletem, proponował Stanisławowi przystąpienie do ruchu oporu Mia?o ono nastąpić po złożeniu przysięgi w miejscu schadzek w mieszkaniu Józefa Garsteckiego. Inny z kierowników tej organizacji, Kazimierz Walczak, w chwili aresztowania posiadał w swojej szafce w szatni w oddziale parowozów pe-ną listę czonków swej sekcji i plik nie egalnych gazet. N ajpierw aresztowany został Józef Garstecki. Blisko siedemdziesięciu robotników aresztowało Gestapo tego dnia w warsztatach kolejowych. D va razy odwoziła ciężarówka skutych kajdanami ludzi do siedziby Gestapo w dawnym "Domu Żołnierza" 40. Prawie wszyscy zginęli.

Komuniści, członkowie Polskiej Partii Robotniczej, inaczej pojmowali w tym czasie swoją rolę. Uprawiali sabotaż gospodarczy. Stanisław, jako stolarz, miał dostęp do maźnic 41 . Wystarczyło wsypać do środka garstkę specjalnego piasku, używanego do oczyszczania z kamienia kotłów parowozowych. Piasek mieszał się ze smarem i powodował w czasie biegu wagonu zagrzanie osi i jeśli tego w porę

31 Generalna Gubernia, część ziem polskich okupowanych przez hitlerowskie Niemcy w okresie II wojny światowej, nie włączonych bezpośrednio do Rzeszy. G. G. obejmowała S okręgów.

17 Poznański Okręg Polskiej Partii Robotniczej podlegał V Komitetowi Obwodowemu w Łodzi, na czele którego stał Ignacy Loga-Sowiński.

"0 innej grupie podziemnej, która także nie przestrzegała zasad konspiracji, wspomina Franciszek Danielak. Zob. Bracia Danielakowie. Cz. I. "Kronika Miasta Poznania". R. I%S nr. 2, s. 76-77. 31 Teofil Zielewicz ur. 5 XII 18% r. w Rudnikach pow. Poznań. Zanreszkiwał przy ul.

Kilińskiego 6 m. 1. Kazimierz Walczak, ur. l III 1'X» w Barcinie pow. Szubin. Józef Garstecki mieszkał przy ul. Grudzieniec. 10 Obecnie ul. Niezłomnych l.

" Maźnica jest to zbiornik na smary w bezpośrednim sąsiedztwie osi wagonu kolejowego.

nie dostrzeżono, zapalenie osi i ostatecznie jej urwanie. Tak czy owak, wagon z taką osią trzeba było wyłączać ze składu pociągu, co zawsze połączone było z przerwami w podróży. Po kilku dniach do warsztatów wróciły pierwsze wagony uszkodzone przez Stanisława. Miał okazję obejrzeć skutki swej działalności, ale jednocześnie zauważył, że część piasku osiadła na dnie maźnicy, co przy skrupulatnym badaniu mogło zdradzić źródło pochodzenia. "Wtedy, po naradzie, zaczęto stosować otręby od kamieni szlifierskich, które (koloru czarnego) były w maźnicy trudno dostrzegalne. O wynikach sabotażu dowiadywano się przeważnie od maszynistów, którzy skarżyli się, że musieli po drodze przystawać, wyłączać wagony z zagrzanymi osiami itp. Dziurawiono zbiorniki wagonowe na wodę, osłabiano konstrukcje dachowe wagonów osobowych przez rozwiercanie większych otworów, aniżeli przekrój śrub używanych do łączenia żeber dachów. W czasie ruchu wagonu dachy po prostu zapadały się. Wyrzucano na śmietnik całe paczki śrub, nitów, nakrętek, podkładek, wkrętów, zatyczek, wszystkiego czym można było szkodzić niemieckiej gospodarce. Stary Kazimierz Ka ota, do którego obowiązków należało sprzątanie odpadków produkcyjnych przy obrabiarkach, ".ak zręcznie "zamiatał", że zawsze pod stertą wiórów leżały kilogramy dobrych materiałów. Wywoził to taczkami do wagonu, w którym sk T adano śmieci, a wagon ten co dwa dni toczono na tzw. "berlińskie tory', gdzie opróżniano go w do.ach i rumowiskach. Tylko Józef Pieprzyk, pracujący w magazynie podręcznym, wiedział, dlaczego wymienia się tak dużo połamanych narzędzi, przepa'onych żarówek Ci, co pracowali przy waronach towarowych, uszkadzali hamulce powietrzne. Stanisław Pawlak uszkadzał silniki elektryczne, dosypując drobniutkiego proszku do wirnika. Kiedy mo or "zapalił się , obrabiarka stała bezczynnie kilka dni. Henryk Sommerfeld w warsztacie tokarskim niszczył dziesiątki płytek "vidia" do noży tokarskich. Leon Zieliński ciągle psuł jedyny dźwig elektryczny, w parowozowni dziurawiono tend ry 42, a kiedy woda po drodze wypłynęła, pociąg stawał z braku pary, bowiem nie na każdej stacji pą urAąd-enia do nalewania wody do parowo/ów. Obltizowywano czopy w przewodach parowozowych. W naprawianych wagonach "nie zgadzały" się zde1-7FH, co przy 7cer-eniu wagonów powodowało ich uszkodzenia. Stefan Mrowicki tak zakładał przewody elektryczne w wagonach sani' arnych, że ciągle "wysadzały" korki. Ty'ko malarze zwolnieni byli od uprawiania sabotażu. Działano systematycznie, ale ostrożnie. Niemcy znacznie -zwickszyli za'oge warsztatów kolejowych i przedłużyli dzień pracy do dziesięciu gofzin na dobę. W zamian za to załoga otrzymywała "bezpłatny" obiad i napoje chłodzące. Latem 1943 roku po wypiciu takiej "fabrycznej" oranżady Stanisław poczuł się bardzo nieswojo. U dał się do kolejowego lekarza dra Hammerlinga, który miał zwyczaj przyjmowania chorych po kilku jednocześnie W izbie przyjęć stanęło więc przed obliczem lekarza trzech robotników. Hammer' .ing wypytywał po ko'ei o objawy choroby i nie badając zapisywał lekarstwa Stanisław odpowiedział, że podejrzewa biegunkę. "Nie pal papierosów" -. ryknął lekarz - "nie będzie cię brzuch bolał". "Nie palę od kilku lat" - wyjaśnił Stanisław. Hammerling sięgnął ręką do s.oika i wyjął pastylkę. "Otwórz mordę i łap" - ryknął znowu. Pastylka zakreśliła łuk w powietrzu i spadła przed S anisławem na podłogę. Doprowadziło to lekarza do nowego wybuchu wściekłcści. Wyrzucił w kierunku S*anisława następną pastylkę. Znowu nie została

II Pojazd szynowy doczepiany do parowozu, przeznaczony do przewozu zapasu paliwa (np. węgla) i wody.

Mottynianaschwytana. Tego już było za wiele. Zerwał się z krzesła i jednym ciosem pięści w twarz powalił Stanisława na podłogę, a potem znęcał się długo, kopiąc ofiarę w plecy i głowę. Tamci dwaj uciekli. Zbity i zmaltretowany przyszedł Stanisław do warsztatu, pokaleczony na twarzy, bez dwóch zębów w górnej szczęce. Nawet J ammersch czuł się zakłopotany i osobiście przyniósł bandaże z podręcznej apteczki. Znacznie gorzej traktowano jednak Żydów, których codziennie doprowadzano do pracy przy naprawie torów. Polacy starali się pomagać im, pozostawiając żywność w umówionych miejscach. Kiedy na obiad była zupa z gotowanej sałaty lub jadalnych ślimaków, większość robotników mimo głodu nie jadła tego dnia, nie mogąc pokonać uczucia obrzydzenia. Jednego razu została prawie pełna 20-litrowa konwią zupy. Stanisław wyniósł ją przed baraczek, w którym mieściła się "jadalnia". Żydzi dopadli do niej w odpowiedniej chwili i dzielili się pożywieniem. Zauważył to majster Miiller z warsztatu ślusarskiego. Kilkunastu bezbronnych i wycieńczonych Żydów osobiście skatował do tego stopnia, że nie byli w stanie o własnych sikach udać się do obozu. Mullera znienawidzili Polacy szczególnie. Toteż nie okazali mu żadnego współczucia, kiedy parę tygodni później na skutek wypadku stracił rękę. Z frontu wschodniego przywieziono na platformie zdobyczny czołg radziecki, a Miiller wlazł do środka i wyniósł stamtąd jakiś przedmiot. Zaczął przy nim manipulować, nastąpiła eksplozja i majster stracił lewą rękę.

Trzeba było widzieć, z jakim strasznym rykiem biegł ten sadysta przez halę warsztatów do lekarza! A jak bardzo potem zmiękł. Butny ton Niemców w Poznaniu osłabł nieco, od kiedy ataki lotnictwa angielskiego na Berlin powtarzały się coraz częściej. W takich wypadkach w Poznaniu zarządzano alarm lotniczy. Strażnicy fabryczni otwierali na oścież główną bramę warsztatów kolejowych i robotnicy wybiegali przed siebie szukać schronienia w ogródkach na Dolnej Wildzie. S' anislaw biegł przeważnie ulicą Szwajcarską do samego końca, aż nad Wartę. Skąpe informacje z niemieckich gazet o na'otach przyjmowano jak zwiastuny bliskiego końca wojny. Ale żaden z samolotów alianckich nie atakował Poznania Aż wreszcie pewnej jesiennej nocy jeden jedyny samolot przeleciał jak burza nad Łazarzem, zrzucił bombę i znikł. N astąpiło to tak szybko, że alarm ogłoszono dopiero po eksplozji. Bomba trafiła w browar przy ul. Śniadeckich i duży budynek mieszkalny zamieszkany przez Niemców. Siła eksplozji była potworna. W promieniu kilkuset me'rów wyleciały z okien wszystkie szyby. Stanisławowi opowiadał następnego dnia pewien kolejarz, że wracał wtedy ze służby i w chwili eksplozji znajdował się na ulicy Szamarzewskiego. Mimo dość dużej odległości od miejsca wybuchu sprężone powietrze uniosło go wysoko w górę, po czym upadł na chodnik, tłukąc sobie boleśnie plecy. Gdyby lotnik wyrzucił bombę ułamek sekundy później, trafiłaby ona prawdopodobnie w budynek szkoły handlowej, w której mieścił się niemiecki sztab wojskowy. Radości wśród Polaków nie dało się ukryć. Niektórzy dowcipkowali, gapiąc się na ogołocone z szyb budynki przy ul. Głogowskiej. Rozwścieczona policja aresztowała kilku Po'akow. To, co sie ?ednak działo w pierwsze święto wielkanocne 9 kwietnia 1944 r., przeszło wszelkie oczekiwania. Stanisław nie pracował tego dnia. Samoloty nadleciały w samo południe. Posypały się bomby na dworzec kolejowy, ulicę Głogowską, hale Międzynarodowych Targów Poznańskich, zamienione na fabrykę samolotó- ,,743. Kilka spadło w pcbliżu domu przy ul. Kolejowej. Jedna trafiła

" W r. 1942 okupanci zamienili pawilony Międzynarodowych Targów Poznańskich na fabrykę samolotów Foeke- Wu1f.

w magazyn butli z "tlenem. Kiedy ucichły odgłosy detonacji i odlatujących samolotów, z dworca słychać było przeraźliwe wołanie o pomoc. Stanisław zaniepokoił się o Marię. Pracowała w kuchni fabryki lotniczej. Ale Maria nie czekała na żaden rozkaz. Wybiegła i ukryła się na żydowskim cmentarzu między grobami **. Podobnie było 29 maja w drugi dzień Zielonych Świąt "*. Znowu posypały się bomby na dworzec kolejowy, tereny targowe i Zakłady Cegielskiego, przemianowane na Deutsche Waffen u. Munitionswerke. Przy ul. Różanej zginęli prawie wszyscy mieszkańcy dużego domu. Na warsztaty kolejowe także spadły bomby. Od podmuchu eksplozji zerwany został cały dach hali kotlarni. Jedna z bomb trafi ła w kolejową wieżę ciśnień, na której umieszczone było gniazdo lekkiej artylerii przeciwlotniczej. Mimo ofiar, jakie i tym razem ponieśli Polacy, nastrój był optymistyczny, tym bardziej że ze Wschodu dochodzimy pomyślne wieści, a miny Niemców rzedły coraz bardziej.

Jaka szkoda, że nie można było o tym wszystkim pomOW1C z Jakubem Przybylskim. Wieść o aresztowaniu Przybylskiego przyniósł Stanisławowi następnego dnia stary Kazimierz Kalota. Była ona tak zaskakująca, że Stanisław zapomniał o elementarnych zasadach konspiracji i pobiegł do domu Przybylskiego. Zastał tam zapłakaną jego żonę, która nie po'rafila nic powiedzieć poza tym, że "Jakuba aresztowali o 212.00, chociaż nic nie znaleźli". Stanisław wyszedł uspokojony i dopiero wtedy uświadomił sobie, że jeśli dom jest pod obserwacją, to oczywiście za kilkanaście godzin podzieli los Jakuba. Dlatego też nie zbliżał się przez kilka dni do nikogo w warsztatach, aby nie rozszerzać kręgów niewinnie aresztowanych, a po pracy z domu nie wychodził. Nie były to pierwsze trudne godziny w tych koszmarnych labach okupacji. Pewnej nocy, około drugiej, do drzwi mieszkania Kowalaszków zakołatano gwałtownie, a kiedy tłumiąc lek, Kowalaszkowa otwarła, drab w gestapowskim mundurze z pocharataną twarzą zapytał o Zaipeńskiego. Wyskoczyli z żoną z łóżek i stojąc w koszulach; przyglądali się milcząco dzikiej rewizji w szafach i zakamarkach. Nic nie znaleźli, nie wiadomo czego szukali. W kilka miesięcy później przyszli jeszcze raz, a kiedy rewizja ponownie nie dała rezultatu, na klatce schodowej, pół piętra niżej, naradzali się przez kilkanaście minut. Stanisław wiedział, że jeśli zapukają do drzwi ponownie, nie ma innej drogi poza ucieczką. Dlatego czatował przyoknie, do którego przywiązał sznur od bielizny, aby opuścić się po nim z drugiego piętra na podwórze... W styczniu 1946 r. wszystko zaczęło się Niemcom tak gwałtownie psuć, że nie ukrywali już irytacji. J ammersch, któremu pozostało zaledwie kilka osób personelu niemieckiego, zarządził w niedzielę od rana demontaż maszyn i przygotowanie do wywozu w głąb Nieiniee. Komuniści rozpoczęli z miejsca agitację przeciwko grabieży warsz' atow. W wyniku tego Polacy następnego dnia nie przyszli w ogóle do pracy. Dzięki temu obrabiarki i urządzenia pozostały na miejscu. Wieczorem ulica Kolejowa znalazła się w zasięgu radzieckich armat. Wszyscy mieszkańcy domu schowali się w piwnicy, w której przesiedzieli kilka dni. Przed domem Niemcy ulokowali gniazdo karabinów maszynowych. Ścięto okazały klon, który legł w poprzek ulicy. Miała to być "zapora" przeciwko radzieckim czołgom. Było bardzo zimno. Żołnierze, z których najmłodszemu na płacz się zbierało, pochodzili ze Śląska i także schronili się w piwnicy. Ten najmłodszy kręcił

" Cmentarza tego już nie ma. W latach 1939-1945 istniał on jeszcze i wychodził jedną stroną na ul. Głogowską, w miejscu, gdzie dziś mieści się biurowiec Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Handlu Meblami (Głogowska nr 26). " Notatki prasowe o obu bombardowaniach zamieściła faszystowska gazeta "Ostdeutscher Beobachter". R. 6 nr 1II0-103, 147, 150.

9 Kronika Miasta Poznania

Mottyniana

Rada Nadzorcza i Zarząd "Polskiej Centrali" - Spółdzielni Spożywców Pracowników Kolejowych w Poznaniu w latach 1945-1947. Stoją od lewej członkowie Rady: Józef Kukurenda, Stefan Mrowicki, Mikołaj Pucek, członek Zarządu Jan Kanduiski, członkowie Rady - Jan Górski, Maksymilian Kerber, naczelnik Wydziału Aprowizacji Feliks Jankowski. Siedzą od lewej: członek Zarządu Władysław Szukała, członek Rady iPiotr Geliert, sekretarz Rady Stanisław Minta, prezes Rady Józef Pieprzyk, wiceprezes Rady Stanisław Zapeński i członek Zarządu Ignacy Chałupka

się koło Stanisława, prosząc o pomoc. Stanislaw był skłonny postarać się o cywilne ubranie, ale Niemka Kruger zagroziła, że naskarży sierżantowi. W kilka dni później Stanisław, przechodząc przez placyk między ulicami Calliera a Graniczną, rozpoznał chłopaczka wśród poległych. Detonacje pocisków artyleryjskich na Łazarzu ucichły. Stanisław udał się przez Rynek Łazarski w dół ulicy Głogowskiej. Przed kościołem stał z bronią gotową do strzału radziecki żołnierz. U jego nóg leżały zwłoki dwóch żołnierzy w mundurach oficerów niemieckich. Stanisław przyjrzał się bacznie i zagryzł nerwowo usta: Tak. To był lekarz kolejowy Hammerling Leżał martwy z przestrzeloną piersią. Rosjanin wskazał na drugiego trupa: "To nasz;' - wyjaśnił jak umiał po polsku. "Przebrał się w niemiecki mundur i wszedł na kościelną wieżę, aby wypędzić Niemców. Mieli tam ciężki karabin maszynowy. A ten (tu wskazał na Hammerlinga) dowodził". Teraz Stanisław, pokazując puste miejsce po dwóch zębach w górnej szczęce, opowiedział, kim był Hammerling. - "Swołocz" - skonstatował Rosjanin. "Tak" - zgodził się Stanisław i kopnął trupa z pogardą. Umówili się, że ci, którzy zostaną przy życiu, spotkają się u Zapeńskich.

N ajpierw przyszedł Leon Zieliński i przyniósł kawał świeżej wołowiny. Potem Jan Musiał przyniósł dwa bochenki chleba. Stanisław Pawlak nie zdołał się przekraść. Niemiecki posterunek poczęstował go serią z automatu w brzuch i Pawlak przeleżał kilka miesięcy w szpitalu wojskowym.

(Poszli na to zebranie, które zwołał Franciszek Danielak 46 . Było zimno w opuszczonym domu bez okien. Od czasu do czasu obok bzykały zabłąkane kule. Ale tym nie zrażeni - prawie 40 komunistów z Wildy i Łazarza zabierało się na serio do roboty. To dobrze, że Danielak organizował milicję robotniczą, bo w dawnym Gimnazjum im. A. Mickiewicza "powstała samorzutnie" milicja, ale coś za bardzo tym milicjantom błyszczały cholewy oficerskich butów i pasy koalicyjne. Wysłanniczka Komitetu Centralnego Polskiej Partii Robotniczej Janina Kowalska, wręczając S tanisławowi Zapeńskiemu pierwszą w życiu legitymację partyjną, rzekła: "No, a teraz wracajcie, towarzyszu, do warsztatów kolejowych". W ślad za zwycięską Armią Czerwoną przybył do Poznania inż. Mieczysław Stodolski oraz kilku fachowców - kolejarzy, a wśród nich inż. Bronisław Obuchowski. On też przy pomocy załogi, na czele której stanęła komórka Polskiej Partii Robotniczej, uruchomił na tyle, ile wiosną 1946 roku można było, warsztaty kolejowe, zniszczone na skutek działań wojennych wokoło 40»/0. Najpierw naprawiono parowozy i wagony towarowe. Stolica Wielkopolski głodowała, wagony były potrzebne do dowozu żywności. Pierwszym pociągiem, który wyruszył z Poznania do Gniezna w drugiej połowie lutego, wyjechało też kilkunastu ludzi mających smykałkę do skupywania produktów żywnościowych. Blaszany baraczek przy II portierni przy ul. Roboczej djugo służył za siedzibę komórce Polskiej Partii Robotniczej w warsztatach kolejowych. Najpierw wszyscy należeli do tej jednej komórki, której sekretarzem był Stanisław Zapeński. Po trzech miesiącach było ich tak wielu, że potworzono komórki przy poszczególnych oddziałach warsztatów kolejowych 47 i dyrekcji Polskich Kolei Państwowych, a zebrania odbywały się w "Domu Kolejarza" przy ul. Roboczej nr 4. Początkowo przychodzili też na zebrania peperowców członkowie b. Polskiej Partii Socjalistycznej, bowiem ich organizacja powstała w warsztatach kolejowych dopiero w kwietniu 1945 r. Organizując życie partyjne, Stanisław wysyłał grupy kolejarzy do dyspozycji pełnomocnika reformy rolnej. Jechali rozdzielać obszarniczą ziemię chłopom. Dla wielu robotników było to niezapomniane wprost przeżycie. Obok działalności partyjnej namiętnie organizuje spółdzielczość spożywczą.

W latach 1945-(1947 jest wiceprezesem Rady Nadzorczej "Polskiej Centrali" SpółllIOUl

, .

.v' . ....

Stanisław Zapeński. Zdjęcie z r. 19

"Op. cit. (przyp. 38).

" Do 31 X .1951 r. nazwa warsztatów brzmiała: "Polskie Koleje Państwowe (PKP) Warsztaty Główne I ki. w Poznaniu". Od l XI 1951 r. warsztaty przemianowano na "Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego w Poznaniu".

9*

Mottyniana

dzielni Spożywców Pracowników Kolejowych, która w roku 1349 posiadała w mieście 16 sklepów. Jest także ofiarnym działaczem Związku Zawodowego Kolejarzy, tej organizacji, w której podziemna partia w obawie przed dekonspiracją zabroniła mu działać. Od 1946 roku był członkiem Komisji Rewizyjnej. Kiedy ,15 sierpnia 1045 r. Stanisław odchodził z warsztatów, organizacja partyjna liczyła z górą 200 członków. Jego posterunek zajął Henryk Sommerfeld. Zanim jednak odszedł, jak przystało na dobrego fachowca, przystąpił do uporządkowania swoich spraw zawodowych. Uczył się. Egzaminy zdał później: 12 września 1945 r. na podmistrza sekcji warsztatowej, a 5 lipca 1646 r. na adiunkta. Dokonał w ciągu dwóch lat tego, do czego w Polsce sanacyjnej nigdy by nie doszedł.

Na wniosek Wydziału Kolejowego Komitetu Centralnego Polskiej Partii Robotniczej Stanisław Zapeński powołany został do pracy w Wydziale Organizacyjnym Komitetu Wojewódzkiego, na stanowisko instruktora do spraw Kolejnictwa. Jego działalność polegała teraz na tym, że organizował nadal komórki partyjne, najpierw na ważniejszych węzłach kolejowych, takich jak: Gniezno, J arocin, Ostrów, Zbąszynek, Leszno, Gorzów, Piła, Krzyż, a potem także na mniejszych. Po roku działalności utworzono przy Komitecie Wojewódzkim odrębny Wydział Kolejowy, a Zapeński został jego kierownikiem. Wraz z tym zakres pracy znacznie się rozszerzył. Oprócz kolejnictwa obejmował on teraz pocztę, komunikację samochodową, drogi kołowe, lotnictwo cywilne i żeglugę śródlądową. 17 września 1S46 r. otrzymał Zapeński z rąk przedstawiciela władzy ludowej pierwsze w życiu odznaczenie państwowe - Srebrny Krzyż Zasługi, nadany mu przez Prezydenta Krajowej Rady Narodowej Bolesława Bieruta. Za ofiarność w akcji wyborczej otrzymał podziękowanie od Sekre'arza Generalnego Komitetu Centralnego Polskiej Partii Robotniczej Władysława Gomułki.

Ślubne zdjęcie Henryki Zapeńskich

Januarego

W roku 1962 uczestniczył w Warszawie w kursie politycznym dla kadry pracowników Centralnego Zarządu Polityczno-Wychowawczego Polskich Kolei Państwowych. Odmówił jednak stanowczo propozycji objęcia wysokiego stanowiska w Centralnym Zarządzie PoIitycznoAWyehowawczym Polskich Kolei Państwowych. Doskonaląc ciągle własne metody pracy partyjnej na powierzonym mu odcinku, Stanisław Zapeński dokształcał się, rozczytując w literaturze marksistowskiej i fachowej. 9 maja 1S54 r. egzekutywa Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robo'niczej powołała Stanisława Zapeńslkiego na stanowisko sekretarza Komitetu Wojewódzkiego do spraw ekonomicznych. W dziesiątą rocznicę Polski Ludowej na piersi Stanisława Zapeńskiego zawisł order Sztandaru Pracy II klasy. We wrześniu 1954 r. wyjechał wraz z dużą grupądziałaczy partyjnych na miesięczny pobyt do Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Zapoznał się z partyjnym kierowaniem przemysłem w różnych zakładach pracy Moskwy i Kijowa. W lutym 1957 r. Stanisław Zapeński pożegnał się z pracą w aparacie partyjnym i objął stanowisko starszego radcy Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowych w Poznaniu, a następnie wicedyrektora. W dniu 31 sierpnia 1967 r. osiągnął wiek emerytalny. Zachowując jednak nadal niezwykłą rzutkość umysłu i ruchliwość, objął szereg funkcji społecznych. Od 1957 r. jest przewodniczącym Miejskiej Komisji Kontroli Partyjnej, przewodniczącym Komisji Rozjemczej Pracowniczych Ogródków Działkowych (1958), prezesem Koła Łowieckiego, wiceprezesem Rady Nadzorczej Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (1960), przede wszystkim zaś aktywnym członkiem partii, której oddał bez mała 40 lat swego pracowitego życia. Był delegatem na II Zjazd Polskiej Partii Robotniczej, był delegatem na Zjeździe Zjednoczeniowym i obu następnych zjazdach Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Miasto, w którym pracuje od roku 1921, odznaczyło go Honorową Odznaka Mias'a Poznania.

* *

Stanisław Zapeński jest jednym z wielu komunistów wychowanych w Zakładach Naprawczych Taboru Kolejowego w latach międzywojennych przez Jakuba Przyby'skiego i Józefa Surmę. Oddali oni swe życie w ofierze zamordowani 13 sierpnia 1944 r. w obozie koncentracyjnym w Żabikowie. Kiedy Stanisław wraca wspomnieniem do tych wspaniałych ludzi, przychodzi mu na myśl, że wychowana przez nich kadra komunistów, ta która ofiarnie stanęła. do służby w ludowej ojczyźnie w roku 1945, nie zawiodła ich nadziei.

Tadeusz

Świtała

POZNANIACY SWEMU MIASTU CZYNY SPOŁECZNE W POZNANIU W LATACH 1962-1963

Czyny społeczne podejmowane z inicjatywy Komitetów Frontu Jedności Narodu przez mieszkańców miast, osiedli i wsi stały się ważnym czynnikiem w rozwoju kraju. Pora więc, aby w roku 1964 - w dwudziestolecie Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej - podsumować ten dorobek inicjatywy społecznej mieszkańców Poznania, którzy swoją bezinteresowną pracą przyczynili się do upiększenia miasta i przekształcenia jego oblicza. Społeczeństwo Poznania, znane ze swej dużej ofiarności i przywiązania do miasta, zaraz po wyzwoleniu w roku 1945 przystąpiło gremialnie do odbudowy i uruchamiania fabryk oraz zakładów użyteczności publicznej, usuwania gruzów, porządkowania. Był to zaczątek wielkiej spontanicznej inicjatywy społecznej, nie posiadającej jeszcze wtedy określonych form organizacyjnych. Dopiero w latach 1946-1949 akcja odgruzowywania objęta została planem ogólnomiejskim, opracowanym przez Zarząd Miejski m. Poznania. W planie tym przewidziano odpowiednie do potrzeb zaplecze techniczne w postaci narzędzi i środków transportu. Lata 1950-1955 to okres niepełnej niestety ewidencji czynów społecznych. Robiono w tym czasie wiele, efekty były widoczne, ale dopiero działalność lat 1956--1%1 ujęto w ewidencji. Inicjatywa czynów społecznych objęła wtedy wszystkie niemal dziedziny gospodarki komunalnej i urządzenia kulturalno-socjalne. Dotyczy to takich robót, jak: wykopy, pomoc przy układaniu kabli, rurociągów, sadzenie drzewek i krzewów, żwirowanie nie umocnionych ulic. Wartość ogólna czynów społecznych wykonanych w latach 1956--1%1 wyniosła 14,3 min zł, co w przeliczeniu na jednego mieszkańca wyniosło średnio - 4,5 zł rocznie. W kwocie tej mieści się również pomoc finansowa państwa (z funduszu na popieranie czynów społecznych) w wysokości 2,8 min zł. Wyniki lat 1956--1%1 były jednak stosunkowo n'skie w porównaniu z osiągnięciami innych miast wojewódzkich w Polsce. Dlatego Prezydium Poznańskiego Komitetu Frontu Jedności Narodu i Prezydium Rady Narodowej m. Poznania powołały Miejską Komisję Koordynacyjną do Spraw Czynów

Społecznych, aby ująć je organizacYjnIe i nadać im właściwy kierunek. Przewodniczącym Komisji został mgr Dionizy Ba1asiewicz, wiceprzewodniczący Prezydium Rady N arodowej miasta Poznania, a jego zastępcami: mgr inż. Bernard Lisiak - zastępca kierownika Miejskiej Pracowni Urbanistycznej, mgr Aleksander Kirych - kierownik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej Prezydium Rady Narodowej, sekretarzem zaś - Lech Kryszkiew:cz, starszy inspektor do spraw czynów społecznych przy Zjednoczeniu Przedsiębiorstw Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Ponadto w skład Komisji weszli przedstawiciele instancji partyjnych, rad narodowych, zakładów pracy, organizacji młodzieżowych. Utworzono dwie sekcje: nadzoru i dokumentacji techniczno- finansowej oraz organizacji i propagandy. Do zadań Komisji należy: a) koordynacja planów w zakresie czynów społecznych miasta i dzielnic; b) merytoryczna ocena zadań ujętych w planach czynów społecznych; c) zabezpieczenie środków finansowych na popieranie czynów społecznych; d) współpraca z zakładami pracy i organizacjami społecznymi w zakresie świadczeń pomocy finansowej, rzeczowej i robocizny na cele realizacji czynów społecznych oraz ustalenia form tych świadczeń; e) kontrola i nadzór nad przebiegiem realizacji czynów społecznych ujętych w planie ogólnomiejskim i w planach dzielnicowych; f) współpraca z instancjami partyjnymi, radami narodowymi i ich stałymi komisjami oraz z radami zakładowymi i komitetami blokowymi w zakresie mobilizacji mieszkańców do podejmowania czynów społecznych. Komisja Koordynacyjna do Spraw Czynów Społecznych dokonała podziału na cztery grupy: czyny lokalne, czyny blokowe, czyny dzielnicowe i czyny ogólnomiej - skie. Czyny lokalne realizowane są pod kierunkiem komitetów blokowych; czyny blokowe, mIędzyblokowe i dzielnicowe - pod nadzorem prezydiów dzielnicowych rad narodowych, a czyny ogólnomiejskie pod nadzorem tej dzielnicowej rady narodowej, na której obszarze są realizowane, oraz pod nadzorem Zjednoczenia Przedsiębiorstw Go

Mieszkańcy Winograd przy pracy

spodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Ponadto powołano dzielnicowe komisje do spraw czynów społecznych. Zajmują się one projektowaniem i realizacją wszystkich rodza

ROK Plan czynów społecznych na rok 1962 przewidywał ich wartość na sumę 13 239 cm zł. Osiągnięte wyniki przeszły jednak wszelkie oczekiwania, ogólna wartość czynów społecznych w mieście osiągnęła bowiem kwotę 25 272 cm zł, 180% planu), przy dotacji państwa w wysokości 3 389 801 zł (21,&lt». Wartość na jednego mieszkańca wyniosła w roku 1962 59,00 zł (tabela l).

jów czynów na swoim terenie, łącznie z czynami ogólnomiejskimi. Przewodniczący dzielnicowych komisji wchodzą w skład Miejskiej Komisji Koordynacyjnej.

W zakresie gospodarki komunalnej szacunkowa wartość robót wyniosła 16 530 cm zł. Mieści się w tym wykonanie: około 36 placów zabaw i ogródków jordanowskich dla dzieci, renowacja 32 km dróg i ulic (żużlowanie, asfaltowanie, krawężnikowanie, układDn'e chodników), zadrzewienie około 15 ha nieużytków, w tym na 7 ha wysadzono około 10 cm sztuk topoli; zazielenienie około

CZ\'NY SPOŁECZNE W POZNANIU W R. 1962 (W TYS. ZŁ)

Tabela l

Plan czynów Realizacja czynów N adwyżka ponad- Dotacja państwa L.p. społecznych społecznych planowa (wzl) 1 Grunwald 2 204 4 088 l 884 957 077 2 Jeżyce 2 950 9 364 O 414 l 108 592 3 N owe Miasto 2 940 3 150 210 410 000 4 S tare Miasto 2 645 3 962 1317 33)000 5 Wilda 2 500 4 708 2 208 584 132 Razem 13 239 25 272 I 12 033 3 389 801

Sprawozdania

5 ha gruntu (kwietniki, skwerki), rozbudowywanie parków miejskich. W dziedzinie kultury, oświaty i kultury fizycznej wartość czynów osiągnęła sumę 7 700 (XX) zł. Ujęto w tym wykonanie: pomocy naukowych oraz urządzenie pracowni naukowo-doświadczalnych, zwłaszcza w szkołach podstawowych, dwu świetlic przy komitetach blokowych i boisk młodzieżowych, dwu basenów kąpielowych i lodowisk. Wartość 200 (XX) zł wyniosły czyny społeczne w zakresie służby zdrowia. Dotyczyły one remontów w ośrodkach zdrowia i wyposażenia przychodni. Wartość czynów społecznych przypadających na rolnictwo i leśnictwo wyniosła 870 000 zł. Dotyczyły one przede wszystkim zalesień oraz melioracji. W 60 procentach prace wykonane zostały w ramach czynów społecznych komitetów blokowych, pozostałe natomiast w ramach czynówdzie1mcowych przy współudziale jednostek gospodarczych i szkół. Prezydium Rady Narodowej m. Poznania wysoko oceniło organizację czynów społecznych komitetów blokowych, zakładów pracy, szkół, żołnierzy, organizacji młodzieżowych i zespołów koordynujących robotami za rok 1962 i przyznało szereg nagród zbiorowych.

Ponadto Prezydium i Towarzystwo Miłośników miasta Poznania wyróżniło 150 osób Odznakami Miłośników miasta Poznania.

Niezmiernie istotnym dorobkiem roku 1962 oprócz efektów rzeczowych było wytworzenie pewnych nowych form organizacyjnych. Przede wszystkim skoordynowano prace prezydiów dzielnicowych rad narodowych z dzielnicowymi komitetami Frontu Jedności Narodu. Zapoczątkowano również aktywniejsze włączenie się zakładów pracy do akcji czynów społecznych.

ROK 1963

Rok 1962 stanowił przełom w organizacji czynów społecznych w Poznaniu, bowiem wartość czynów w 1%3 roku wyniosła 67113 (XX) zł. Tym samym każdy poznaniak przekazał miastu w czynie społecznym pracę wartości 156 zł. Szeroki zakres robót zawdzięczać należy ożywieniu inicjatywy społecznej w różnych środowiskach. Komitety blokowe i domowe, zakłady pracy, szkoły, żołnierze i milicjanci, związki zawodowe, organizacje masowe, m. in. Towarzystwo Przyjaźni Po1sko- Radzieckiej, Zrzeszenie Studentów Polskich, Związek Młodzieży Socjalistycznej, Związek Harcerstwa Polskiego, odpowiedziały na ap?1e instancji partyjnych, rad narodowych oraz komitetów Frontu Jedności Narodu i podjęły wiele cennych zobowiązań na rzecz miasta. Dzięki nawiązaniu ścisłej więzi z mieszkańcami stworzono sprzyjającą atmosferę dla rozwoju inicjatywy społecznej. Projekty czynów społecznych pochodziły wprost od mieszkańców i stanowiły rodzaj zamówienia społecznego, uwzględniającego najpilniejsze potrzeby. W wyniku takiej współpracy konkretyzowała się więź rad narodowych ze społeczeństwem, a także wzrastała kontrola realizacji programu wyborczego Komitetu Frontu Jedności Narodu i zgłoszonych przez mieszkańców postulatów podczas spotkań z radnymi. Do ożywienia akcji czynów w roku 1%3 w zakresie porządkowania przyczyniły się również konkursy organizowane pod hasłami: "Kwiatek dla Poznania", "Suchą nogą przez Poznań" oraz "Mój dom, moja dzielnica, moje miasto". W sumie wartość czynów społecznych w roku 1963 była o 20 min wyższa niż p1ano

wano. To zadecydowało o postawieniu miasta Poznania na pierwszym miejscu w skali krajowej, jeśli chodzi o wartość uzyskaną na jednego mieszkańca. Udział środków państwowych wyniósł 6 %3 (XX) zł (10,4°10). Charakterystyczne dla rozwoju czynów społecznych w roku 1963 jest wypracowanie ich wartości w JJ/o przez komitety blokowe, w JJ'/o przez szkoły i wyższe uczelnie oraz w 20% przez zakłady pracy. Wartość czynów w dziedzinie gospodarki komunalnej wyniosła 49 032 (XX) zł (prace przy budowie dróg, ulic, zakładaniu zieleńców" parków, placów zabaw, przy remontach, konserwacjach itp.), w dziedzinie oświaty 9 168 000 zł (boiska szkolne, rozbudowa szkól i przedszkoli, wyposażenie w pomoce naukowe, prace porządkowe i in.), kultury - 824 000 zł (założenie 25 świetlic komitetów blokowych), służby zdrowia - 150 (XX) zł (prace porządkowe i tzw. "białe niedziele"), w dziedzinie kultury fizycznej 6 424 000 zl (rozbudowa 22 boisk i basenów sportowych, inwestycje) oraz w dziedzinie rolnictwa i leśnictwa - 1511000 zł (przy zalesieniach i zadrzewieniach) (tabela 2). G r u n wal d . Ogólna wartość zrealizowanych czynów społecznych w roku 1%3 wyniosła: 8 525 506 zł. W dziedzinie gospodarki komunalnej i mieszkaniowej wykonano prace wartości 6 018 139 zł. Komitety blokowe, żołnierze i Kolejowa Spółdzielnia Mieszkaniowa przy współudziale Rejonu Służby Drogowej położyli w ramach czynów społecznych 7849 m? nowych chodników z płyt betonowych przy ulicach: Nowosolskiej, Świdnickiej, Woźnickiej, Oleśnickiej, Gostyńskiej, Krzepickiej, Osieckiej, Ostatniej, Dziewu1skiej, Cedzyńskiej, Kopanina, Szyllinga, Winkiera, bodowej . Ponadto żołnierze przy

CZYNY SPOŁECZNE MIESZKAŃCÓW POZNANIA W E. 1963 (W TYS. ZŁ)

Tabela 2

L.p. N azwa dzielnicy Plan czynów Eealizacja czynów Dotacja państwa społecznych społecznych 1 Grunwald 4 058 848 8 525 506 450 000 2 Jeżyce 4 500 000 14 520 866 882 000 3 N owe Miasto 10 000 000 14 124 000 1 000 000 4 Stare Miasto 4 500 000 14 708 000 1 800 000 5 Wilda 7 500 000 15 236 000 1 908 000 Kazem 30 558 848 67 114 372 6 040 000

stąpili do prac związanych z przebudową nawierzchni odcinka ul. Marcelińskiej, wykonując prace wartości około 87 000 zł. Ogólna wartość czynów społecznych związanych z budową nowych chodników i przebudową ul. Marcelińskiej wyniosła 420 096 zł. Prezydi um Dzielnicowej Rady Narodowej Grunwald przy pomocy zakładów pracy, szkół i komitetów blokowych zagospodarowało sześć zieleńców z placami gier i zabaw dla dzieci przy ulicach: Gorczyńskiej, Widok, Matejki, Reymonta, Obrzeże, Głogowskiej.

Ponadto komitety blokowe i niektóre zakłady pracy przeprowadziły prace przy remoncie i konserwacji sprzętu na placach gier i zabaw zagospodarowanych w latach poprzednich. W ramach akcji "Mój dom, moj-a dzielnica, moje miasto" członkowie komitetów blokowych, młodzież szkolna, harcerze, załogi zakładów pracy i instytucji porządkowali ogródki szkolne przydomowe, tereny wokół miejsca pracy, skwery uliczne, zieleńce i parki, malowali bramy, klatki schodowe, balkony, p arkany. N a wyróżnienie zasługują: żołnierze, pracownicy Miejskiego Szpitala Położniczo - Ginekologicznego, użytkownicy Pracowniczych Ogródków Działkowych im. J. Sobieskiego oraz im. K. Marcinkowskiego, zmotoryzowanego Oddziału Milicji Obywatelskiej, pracownicy Dzielnicowego Zarządu Budynków Mieszkalnych i administracje domów mieszkalnych, członkowie Poznańskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, Międzyzakładowej Spółdzielni Mieszkani owej, Komitety Blokowe nr 16, 40, 42, 44 i 45. Ogólna wartość czynów zrealizowanych w' dziedzinie oświaty wyniosła 1224 674 zł. U czniowie szkół brali udział w akcji odśnieżania, porządkowali swoje dziedzińce, naprawiali pomoce naukowe, zakładali lodowiska, dekorowali szkoły z okazji świąt państwowych, brali udział w zbiórce makulatury, a zebraną kwotę w wysokości 94 770 zł przekazali na Społeczny Fundusz 'Budowy Szkół. Szkoły uczestniczyły również w pracach społecznych dla dzielnicy i miasta. Szkoła Podstawowa nr 10 i nr 69 włączyłasię do prac związanych z zagospodarowaniem zieleni i placu gier i zabaw przy pętli tramwajowej na Górczynie. Szkoła Podstawowa nr 24 i Liceum Ogólnokształcące nr 8 pomagały w zagospodarowaniu zieleńca łącznie z placem zabaw przy ul. Gorczyńskiej i ul. Kosynierskiej. Młodzież liceów ogólnokształcących nr 1 i nr 2 porządkowała park im. M. Kasprzaka.

Społeczny Komitet Czynów Społecznych przy Szkole Podstawowej nr 93 wykonał prace związane z budową małej architektury nowo wybudowanej szkoły osiedlowej, oszacowane na sumę 227 865 zł. Technikum Geodezyjno-Drogowe poszczycić się może czynami wartości 212 448 zł. Uczniowie wykonali plany podłoża geodezyjnego miasta, przeprowadzili inwentaryzację terenów uzbrojonych nowo wybudowanych osiedli. Niezależnie od tego, włączyli się czynnie do budowy szkolnej sali gimnastycznej. W ramach op-'eki nad skwerami i zieleńcami Szkoła Podstawowa nr 68 prowadziła prace konserwacyjne zieleni przy ul. Widok, Szkoła Podstawowa nr 11 w Alei Reymonta, a Szkoła Podstawowa nr 69 w Alei Hetmańskiej przy ul. Głogowskiej i przy ul. J aroehowskiego. Ponadto na pochwałę zasługują szkoły podstawowe nr 26, 33, 44, 52, 54, 69, 74, 76, 77 i 83. Ogólna wartość czynów społecznych zrealizowanych przez jednostki podległe Wydziałowi Zdrowia i Opieki Społecznej wyniosła 27 393 zł. Dotyczyły one porządkowania zieleńców i ogródków dziecięcych na terenie żłobków oraz naprawy zabawek dziecięcych. W ramach "białych niedziel" ekipy lekarskie Przychodni Obwodowej przeprowadziły badania pracowników Państwowego Gospodarstwa Rolnego Smogulec w pow.

Wągrowiec .

Poważne osiągnięcia zanotowała również na swoim koncie kultura fizyczna. W ramach czynów społecznych urządzono m. in. 15 boisk, 19 lodowisk, założono 8 mn:ejszych obiektów sportowych, żołnierze rozpoczęli budowę basenu pływackiego o wymiarach 10X25 m z czterema torami. Basen wyposażony zostanie w filtry ichlorotory . N ieza

Sprawozdania

leżnie od tego żołnierze i oficerowie zbudowali w czynie społecznym boisko do piłki nożnej z bieżnią i urządzeniami lekkoatletycznymi oraz trybuną. Wartość prac przyniosła 811 178 zł. W okresie zimy mieszkańcy Grunwaldu włączyli się do odśnieżania dzielnicy w wielkim czynie społecznym wartości 1580 (XX) zł. W roku 1963 kontynuowano prace przy budowie obiektu-pomnika 1000-lecia, parku im. J. Kasprowicza na terenach b. "Areny". Łącznie z dotacją Prezydium Dzielnicowej Rady Narodowej ogólna wartość robót wyniosła 367 118 zł, w tym prace w zakresie budowy dróg i prace fachowe wykonano systemem zleconym przez Zarząd Zieleni Miejskiej wartości 153 649 zł. W ramach prac społecznych wybierano gruz i kamienie, planowano teren, rozładowywano ziemię, wytyczano drogi i budowano chodniki. Zakłady pracy dowiozły własnymi środkami transportowymi 2 480 m S ziemi. Do budowy parku włączyły s:ę wszystkie zakłady pracy w dzielnicy oraz młodzież szkolna.

Jeż y c e . Wartość czynów społecznych w roku 1963 wyniosła w dzielnicy J eżyce 14 520 866 zł.

Największy wkład miały zakłady pracy i instytucje, a ich udział wyrażający się kwotą 6 218 863 zł stanowił 4 >lo ogółu czynów społecznych. N a szczególne wyróżnienie zasługują załogi: Wielkopolskiej Fabryki Urządzeń Mechanicznych "Wiepofama", Zakładów Mechanicznych, Poznańskiej Fabryki Wodomierzy i Gazomierzy "Powogaz", Zakładów Mięsnych-Przetwórnia, Poznańskiej Fabryki Konstrukcji Stalowych i Przemysłowych "Mostostal", Zakładów Wyrobów Kor-, kowych, Zakładów Sprzętu Motoryzacyjnego,

Żołnierze wielkopolskiej jednostki Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego pracują przy budowie parku imienia J. Kasprowicza

Zakładów Przemysłu Cukierniczego "Goplana" , Poznańskiego Przedsiębiorstwa Robót Instalacyjnych, Poznańskiego Przedsiębiorstwa Robót Telekomunikacyjnych, Spółdzielni Pracy "Argon", Spółdzielni Pracy "Spedytor", Spółdzielni Pracy "Metaltrakcja" . Nie mniej poważny udział w realizacji czynów społecznych miały komitety blokowe, bo prace ich oszacowano na 4 ffJ2 705 zł (3(CVi ogólnej wartości czynów). Do przodujących zaliczyć należy komitety blokowe: nr 33 (przewodniczący - Franciszek Pietrzak), nr .37 (przewodniczący - Antoni Gucia), nr 23 (przewodniczący - Czesław Ma1eszka), nr 32 (przewodniczący - Tomasz płóciennik) , nr 25 (przewodniczący Sylwester Kamieniak) , nr 18 (przewodniczący - Stanisław Komuniecki), nr 2 (przewodniczący - Stanisław Michałowski) oraz nr 17 (przewodniczący - Czesław Borowski).

Duże sukcesy zapisać należy również na koncie jeżyckich szkół i placówek oświatowo- wychowawczych. Czyny o łącznei wartości 3 639 298 zł prawie trzykrotnie przewyższyły osiągnięte w tym zakresie wyniki' z roku 1%2. Było to możliwe dzięki ogromnemu wysiłkowi kierownictwa szkół i przedszkoli, nauczycieli, młodzieży, komitetów rodzicielskich i opiekuńczych. Z prac porządkowych, jakie dominowały jeszcze w roku 1%2, szkoły przeszły na budowę trwałych obiektów i urządzeń. Efektem tego było oddanie do użytku młodzieży nowych boisk w Szkole Podstawowej nr 81, w Liceum Ogólnokształcącym nr 4 przy ul. Swojskiej i w Szkole Zawodowej Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji przy ul. Gajowej, pracowni biologicznej w Szkole Podstawowej nr 73 przy ul. Drzymały, basenu kąpielowego w Przedszkolu nr 79 przy ul. Swierczewskiego, placów gier i zabaw w Przedszkolu nr 86, w Pogotowiu Opiekuńczym przy ul. Wojska Polskiego i w Przedszkolu nr 21, zagospodarowanie boiska i działki doświadczalnej w Szkole Podstawowej nr 70. Lepiej niż w latach poprzednich przygotowano stronę organizacyjno-techniczną czynów społecznych. Każde większe przedsięwzięcie realizowane było bowiem na podstawie dokumentacji projektowo-kosztorysowej. Zabezpieczono fachowe kierownictwo robót i nadzór techniczny oraz realizację przedsięwzięć przez zagwarantowanie transportu, narzędzi i materiałów. Powoływano każdorazowo społeczne komitety budowy, które czuwały nad prawidłowym przebiegiem i stroną organizacyjną czynów.

Nowe Miasto. Ogólna wartość czynów społecznych wyniosła 14124 (XX) zł przy l milionie złotych dotacji państwowej. N ajwięcej zrobiono w dziedzinie gospodarki komunalnej i mieszkaniowej, osiągając wysoką wartość robót w kwocie 12152 920 zł. Mieszczą się w tym w głównej mierze prace przy budowie dróg i chodników, porządkowaniu terenów przyzakładowych, żwirowaniu przystanków tramwajowych, niwelowaniu terę-' nów pod ogrody działkowe, karczowaniu krzewów, oczyszczaniu rowów. Między innymi wyżwirowano plac przy ul. Warszawskiej i Kostrzyńskiej, wyżużlowano ulice: Bnińską, Szpaków, Pstrowskiego, wybudowano drogę asfaltowo-betonową w Kobylepolu, położono chodnik przy ul. Bnińskiej na terenie Pracowniczych Ogródków Działkowych im. E. Orzeszkowej, zainstalowano urządzenie wodociągowe przy ul. Pstrowskiego, ul. Nowotarskiej i w Pracowniczych Ogródkach Działkowych im. Masłowskiego oraz oświetlono ul. Szpaków i Pracownicze Ogródki Działkowe im. Masłowskiego i ,.Wo1ność". Założono zieleńce przy ulicach: Reformatorów, Bałtyckiej, Warszawskiej, Zawady, Zagórze, Zamenhoffa, w Głównej i w Antoninku. Dzielnica, pozbawiona dotąd placów zabaw, otrzymała je przy ulicach: Kutnowskiej, Pochyłej, Michała, Tomickiego, N ado1nik, Zagórze, Zawady, Pstrowskiego, Szpaków, w Głuszynie, w Krzesinach, w Antoninku. Zakłady pracy N owego Miasta oraz przedsiębiorstwa transportowe wykonały sprzęt zabawowy. Plac zabaw przy ul. Szpaków uznano za najładniejszy obiekt wykonany w czynie społecznym w 1%3 roku. Osobną pozycję stanowi udział mieszkańców dzielnicy i zakładów pracy w akcji odśnieżania. Dzięki ich społecznej postawie zaoszczędzono l 400 000 zł. Dużo zrobiono w zakresie oświaty i kultury. Przeprowadzono prace malarskie w Szkole Specjalnej nr 5, w Szkole Podstawowej nr 20 i nr 51, wybudowano boisko szko1

ne w Antoninku, założono ogródek geograficzny przy Szkole Podstawowej« nr 59, naprawiono sprzęt w Szkole Podstawowej nr 3, naprawiono głośniki i założono oświetlenie przed Szkołą Podstawową nr 61. Ponadto uporządkowano tereny wokół szkół podstawowych nr 14, 13, 19, 45, 53, 55, 63, 64. Przy pracach porządkowych wyróżnili się uczniowie szkół nr 3, 5, 14, 19, 46, 51, 53, 55, 61 i 64 oraz nauczyciele i wychowawcy: mgr Władysław Daniel, Bogdan Sowczyk, Czesław Grześkowiak i Zygmunt Witkowski.

Ofiarni członkowie Komitetu Blokowego nr l wyremontowali świetlicę blokową na Chwaliszewie , a członkowie kom 'tetow blokowych nr 6, 7 i 8 oraz Obwodowego Komitetu Frontu Jedności Narodu zrobili to samo na Głównej. Rozpoczęto budowę basenu kąpielowego w Głuszynie (czyn społeczny mieszkańców), wybudowano boisko do siatkówki przy ul. Gdańskiej, urządzono dziewięć lodowisk, uporządkowano boisko sportowe Klubu Sportowego "Polonia". Do prac społecznych włączyła się Przychodnia Obwodowa Lekarska, urządzając tzw. "białe niedziele". W sumie przepracowano 300 roboczogodzin, które pośw:ęcono na przeprowadzenie badań ogólnych i udzielenie mieszkańcom dzielnicy bezpłatnej pomocy lekarsko-dentystycznej. Duży nacisk położono na akcję zadrzewiania i zalesiania. Objęto nią około 30 ha przy ulicach: Bałtyckiej , Nowa Wieś, Zieleniec i Piotrowo. Wycięto zbędne krzewy przy ul. Szczepankowo i Boreckiej, zaorano nieużytki w Piotrowie. Wartość czynu wyniosła 1068 28314 zł. Na szczególne wyróżnienie w tych pracach zasługują: studenci, kółka rolnicze ze Spławia i Piotrowa, uczniowie szkół podstawowych: 3, 5, 14, 18, 19, 20, 45, 46, 51, 55, 61, 63, 64, Zasadniczej Szkoły Energetycznej, Zasadniczej Szkoły Zawodowej przy Zakładach Przemysłu Metalowego "Po met" , Technikum Chemicznego, harcerze oraz obywatele: inż. Janusz Matuszewski, Władysław Juszczak, Maksymilian Wa jeher, Wacław Hamerski, Edward Gryger, Stefqn Chmielowski. Nie można pominąć wkładu pracy rzemieś1ników, którzy wykonali urządzenia zabawowe dla dzieci wartości 25 (XX) zł, oraz wp'acili na konto dobrowolnych świadczeń społecznych - 20 gx) zł, a także dużej ofiarności poznańskich żołnierzy l kolejarzy węzła Poznań-Franowo. W roku 1963 prowadzono prace przygotowawcze do realizacji ogromnego zamierzenia - budowy Parku Tysiąclecia na Malcie. W tym celu powołano specjalny Społeczny Komitet Budowy Parku. Prace, których nakład wyniesie około 50 000 (XX) zł, obejmą prawie 70 ha terenów, a zakończenie ich przewidziano na rok 1970. U dział w budowie parku zgłosiły zakłady pracy, studenci, żołnie

Sprawozdania

rze, harcerze, Związek Młodzieży Socjalistycznej. Politechnika Poznańska opracowuje wycinkowe dokumentacje, ponadto włączyły się do prac biura projektowe.

Stare Miasto. Plan przewdywał wykonanie czynów wartości 4 S)) (XX) zł. Tymczasem uzyskano nadspodziewany wynik 14 781547 zł, tym samym w przeliczeniu na jednego mieszkańca w dzielnicy przypadło 163 zł. W dziale gospodarki komunalnej zakłady pracy, instytucje i organizacje społeczne wniosły swój udział, który zamknął się kwotą 8 947 528 zł. W akcji czynów społecznych uczestniczyły 52 zakłady pracy l instytucj e, w tym 20 spółdzielczych. Dzielnicowy Zarząd Budynków Mieszkalnych i podległe mu administracje domów mieszkalnych przeprowadziły różne prace porządkowe na terenach posesji oraz przy zakładaniu i porządkowaniu zieleńców, oszacowane na 119 500 zł. Załoga Poznańskiego przedsiębiorstwa Robót Drogowych pracowała przy budowie ogródka komunikacyjnego, przy układaniu nawierzchni asfaltowej na dziedzińcu Szkoły Podstawowej nr 38 oraz przy robotach remontowych w tej samej szkole, co w rezultacie dało 400 (XX) zł oszczędności. Zjednoczone Zakłady Rowerowe wyposażyły jeden z placów gier i zabaw oraz wykonały oprawy - uchwyty do chorągiewek na słupach dekoracyjnych wartości 200 (XX) zł. Czyn Poznańskiego Przedsiębiorstwa Budowlanego nr 3 wyniósł 150 (XX) zl (m. in. urządzenie placu zabaw przy u1- Dominikańskiej). Dzięki załodze Spółdzielni "Farmapo1" , a zwłaszcza przekazanych przez nią lm (XX) zł, oświetlona została ul. Wojciecha. Spółdzielnia ta również ofiarowała 7A 528 zł na Społeczny Fundusz Budowy Szkól i 2 (XX) zł na budowę pomnika Powstańców Wielkopolskich, świadczenia zakładów pracy W zakresie transportu wyniosły 151500 zł.

Placówki podległe Wydziałowi Oświaty i Kultury Prezydium Dzielnicowej Rady N arodowej wykazały duże zrozumienie dla prac społecznych.' N a pochwałę zasługują przedszkola: 11, 16, 23, 31, 33, 34, 60, 61, 69 i 74, których wychowawcy, personel, członkowie komitetów rodzicielskich i opiekuńczych w zakresie porządkowania, konserwacji sprzętu i zabawek wygospodarowali kwotę 168 750 zł. Szkoły podstawowe: l, 2, 13, 29, 30, 31, 37, 38, 40, 41, 43, 48, 60, 65, 66, 75, Miejska Pracownia Dydaktyczna, Ośrodek Metodyczny oraz Plac Gier i Zabaw przy ul. Solnej wykonały łącznie prace wartości 575 891 zł przy robotach porządkowych, konserwacji zieleni, naprawie sprzętu i pomocy naukowych, udzielaniu dodatkowych lekcji, organizowaniu wycieczek itp. 578 077 zł to suma wypracowana przez licea ogólnokształcące - 3, 6 i 7 przy budowie boisk szkolnych i porządkowaniu te

renu, naprawie urządzeń i pomocy naukowych, organizowaniu pomocy dla słabszych uczniów. Szkoły zawodowe zapisały na swoim koncie społecznym 554 262 zł. Spośród 39 komitetów blokowych starego Miasta 25 włączyło się czynnie do realizacji czynów społecznych dla upiększenia dzielnicy. Ogólna wartość zrealizowanych zobowiązań wyniosła 3 957 039 zł. Mieszczą się w tym prace przy zakładaniu placów zabaw, zieleńców, porządkowaniu zaniedbanych terenów i podwórek, budowie dróg, malowaniu bram i klatek schodowych, a przede wszystkim zakładaniu świetlic blokowych. Do wysuwających się na czoło zaliczyć należy: Komitet Blokowy nr 10 (przewodniczący - Jan Idzikowski) -. wartość prac w czynie społecznym 810 074 zł; Komitet Blokowy nr 35 (przewodniczący - Zdzisław Piekarski) - 630 831 zł; Komitet Blokowy nr 2 (przewodnicząca Pelagia Kurpisz) - 337 049 zł; Komitet Blokowy nr 34 (przewodniczący Franciszek Kruś) - 282 (XX) zł; Komitet Blokowy nr 2» (przewodniczący Czesław Zieliński) 270 704 zł; Komitet Blokowy nr 17 (przewodniczący Józef Szulczyński) - 263 421 zł; Komitet Blokowy nr 8 (przewodniczący Leon Woroch) - 259 161 zł i Komitet Blokowy nr 16 (przewodniczący Piotr Gremp1ewski) 234 687 zł. Największym osiągnięciem komitetów blokowych jest urządzenie przy pomocy zakładów pracy i Prezydium Dzielnicowej Rady Narodowej 10 świetlic blokowych (na ogólną liczbę 13). Świetlice te prowadzone są przez aktyw komitetów i mogą poszczycić się wieloma osiągnięciami w dziedzinie pracy kulturalno-oświatowej i wychowawczej Akcja odśnieżania, w której wzięli udział niemal wszyscy mieszkańcy Starego Miasta oraz zakłady pracy ze środkami transportu, pozwoliła na zaoszczędzenie 3 322 S)) zł.

W i l d a. Ogólna wartość czynów społecznych wyniosła 15 236 000 zł. Główną pozycję wśród wykonanych zadań stanowi gospodarka komunalna i mieszkaniowa. Oprócz prac o charakterze porządkowym, remontowym i konserwacyjnym na uwagę zasługuje budowa dróg i chodników. W roku 1%3 wykonano w tym zakresie prace o wartości l 421 114,45 zł. Duży udział w organizacji i realizacji czynów społecznych miały komitety blokowe. Np. na Swierczewie powstał przy Komitecie Blokowym nr 25 Społeczny Komitet Budowy Ulic, który wykonał prace społeczne wartości 885 249 45 zł, m. in. opracował dokumentację projektowo-kosztorysową na ulicę Leszczyńską i dziesięć ulic przyległych, wykonał prace ziemne na trzech ulicach, położył chodniki o powierzchni około 2500 m' przy ul. Gostyńskiej i Kępińskiej oraz zainstalował oświetlenie elektryczne. Na wy

Grupa mieszkańców Wildy porządkuje skwerek przy ul. F. Dzierżyńskiego Jjp

· fclUlU

różnienie zasługuje przewodniczący Komitetu Blokowego Feliks Skórzewski oraz przewodniczący i członkowie Społecznego Komitetu Budowy Ulic z Alfredem Baturą i J ózefem Szymanowskim. Również na Swierczewie z inicjatywy Komitetu Blokowego nr 26 przystąpiono do układania chodników przy ul. Emilii Plater oraz chodników łączących baraki mieszkalne z ul. Opolską. Ponadto oświetlono ulicę Emilii Plater. Wartość czynów społecznych wyniosła 468184 50 zł. Jest to zasługą m. in. przewodniczącego Komitetu Blokowego Leona Orczyka. Komitet Blokowy nr 24 (przewodniczący - Michał Słoma) wykonał prace wartości 202 485 zł, m. in. położono chodniki przy ul. Gruszkowej i Sosnowej oraz przeprowadzono sporo robót konserwacyjnych i porządkowych. Komitet Blokowy nr 27 pod kierunkiem przewodniczącego Franciszka Pięty położył chodniki przy ul. J abłonowskiej oraz przy pomocy Zakładów Przemysłu Metalowego "H. Cegielski "' wybudował pawilon świetlicę wraz z ogródkiem jordanowskim dla dzieci, ogólnej wartości 469 809 zł. Komitet Blokowy nr 15 wybudował w czynie społecznym przy narożniku ulic U mińskiego i Roboczej placyk gier i zabaw dla dzieci oraz wyremontował nie nadające się do zamieszkania pomieszczenie suterenowe i urządził w nim świetlicę. Prace wartości około 100 000 zł wykonali ofiarni mieszkańcy. Świetlice założyły również komitety blokowe nr 2, 5, 9, 10, 12, 13, 16 i 18. Wszystkie prace remontowe, jak kładzenie podłóg, malowanie ścian, instalacje elektryczne, wykonali mieszkańcy bloków przy licznym udziale młodzieży, przyszłych użytkowników świetlic. Dużą ofiarnością wykazali się członkowie komitetów blokowych w akcji odśnieżania.

W roku 1%3 w odróżnieniu od roku poprzedniego szczególny nacisk położono na jakość wykonywanych prac. Wykorzystano w czynach społecznych kwalifikacje zawodowe inżynierów, techników, nauczycieli, którzy opracowując np. dokumentację, kosztorysy, sprawując nadzór fachowy nad prowadzonymi robotami, byli bardziej użyteczni, aniżeli gdyby wykonywali prace, do których nie mają odpowiednich kwalifikacji. Czyny społeczne na terenie placówek oświatowo-wychowawczych osiągnęły wartość 2 051 (XX) zł. Pracowali przy ich wykonaniu nie tylko nauczyciele i młodzież, ale również członkowie komitetów rodzicielskich, przeprowadzając remonty w szkołach, wyposażając pracownie naukowe w niezbędny sprzęt itp. Młodzież poza pracą na terenie swojej szkoły włączyła się do ogólnych zadań. M. in. uczniowie Zasadniczej Szkoły Kolejowej urządzili plac gier i. zabaw przy ul. Dzierżyńskiego nr 138/140 (wartość 131 157 zł), wykonując oprócz prac ziemnych urządzenia zabawowe -. ślizg, huśtawki, równoważnie. U czennice Liceum nr 5 pracowały przy porządkowaniu Łęgów Dębińskich. Wartość czynu społecznego zrealizowanego przez zakłady pracy wyniosła 2 867 358 zł. Między innymi załoga Państwowej Komunikacji Samochodowej Oddział II konserwowała i uzupełniała urządzenia wykonanych przez siebie w roku 1962 placów gier i zabaw. Wiele zakładów pracy, spełniając funkcje opiekuńcze nad wildeckimi szkołami, remontowało je i wyposażało w sprzęt i pomoce naukowe, przeznaczając na to część funduszu zakładowego, a także deklarowało do prac sprzęt techniczny i transportowy. Do akcji czynów społecznych włączyły się również organizacje społeczne i sportowe, spółdzielnie mieszkaniowe, ogródki działkowe

Sprawozdaniaoraz szereg innych instytucji. Duży wkład pracy w inicjowanie i organizację czynów włożył Komitet Dzielnicowy Związku Młodzieży Socjalistycznej. Członkowie Polskiego Związku Wędkarskiego Koła nr 3 pracowali przy budowie zieleńca przy ul. Olimpijskiej (wartość ok. 125 (XX) zł), użytkownicy Ogródków Działkowych im. A. Mickiewicza wybudowali świetlicę wartości 94 708 aD zł, członkowie Spółdzielni Mieszkaniowej Budownictwa Lądowo- Wodoeiągowo- Kanalizacyjnego wykonali plac gier i zabaw dla dzieci wartości 79 639 zł. Sporo prac porządkowych oraz przy zakładaniu zieleńców, skwerów i obiektów sportowych mają na swoim koncie członkowie Robotniczej Spółdzielni Mieszkaniowej przy Zakładach Przemysłu Metalowego "H. Cegielski" (72100 zł), Robotniczej Spółdzielni " Warsztatowiec", Poznańskiego Towarzystwa Wioślarskiego "Tryton" oraz Komenda Dzielnicowa Milicji Obywate1skiej. Żołnierze wyróżnili się przy budowie park u Wesołe Miasteczko" na Łęgach Dębiń" skich, przy budowie ul. Opolskiej, drogi asfaltowej przy ul. Rolnej, przy zakładaniu kwietników i zieleńców. Wykonano ponadto szereg prac przy budowie basenów Poznańskich Ośrodków Sportu, Turystyki i Wypoczynku przy ul. Chwiałkowskiego. Przeprowadzono na Łęgach Dębińskich poważne roboty ziemne, wykonano podłoże onaz obrzeża alei spacerowej łączącej Al. Bema z ul. Dolna Wilda, urządzono plac oraz wytyczono

Pracownicy Państwowego Przedsiębiorstwa Fotogrametrii wykonują pomiary na terenie przyszłego parku - Pomnika Braterstwa Broni i Przyjaźni Polsko- Radzieckiej na wzgórzach Cytadelialejki spacerowe, rozpoczęto bagrowanie znajdującej się tam sadzawki. Ogółem wartość robót na Łęgach Dębińskich wyniosła l 128 392 zł.

C Y t a d e l a. Cytadela - mIejSCe drogie sercu każdego poznaniaka, nierozerwalnie zrośnięte z historią miasta. W murach pruskiej twierdzy nasi dziadowie i ojcowie odbywali służbę wojskową, wypierali stąd w czasie powstania wielkopolskiego w 1918/1913 roku żołnierzy pruskich, w początkach września 1939 roku wymaszerowały stąd poznańskie pułki bronić Ojczyzny, w roku 1945 Cytadela stała się miejscem bohaterskich walk żołnierzy radzieckich i ochotników poznańskich - "cytadelowców" z osaczoną armią hitlerowską. Dla upamiętnienia historycznych wydarzeń grono działaczy społecznych, członków Zarządu Miejskiego Towarzystwa Przyjaźni Po1sko- Radziecik1ej i Komitetu Miejskiego Związku Młodzieży Socjalistycznej wystąpiło do władz miejskich z projektem zbudowania na gruzach twierdzy olbrzymiego parku. Projekt zyskał aprobatę, na to jednak, aby 90- hektarowy obszar Cytadeli zamienił się w park, potrzeba kilkuletniej wytężonej pracy. Dnia 14 lutego 1962 roku powołano trzydziestoosobowy Społeczny Komitet Budowy Parku - Pomnika Braterstwa Broni i Przyjaźni Po1sko- Radzieckiej na Cytadeli, którego przewodniczącym został prof. inż. Jan Zaus. Powołano ponadto komisje: organizacyjno

Projekt parku na wzgórzach Cytadeli

-prawną, propagandową, informacyjno-prasową, finansową i rewizyjną. Protektorat honorowy Komitetu objął członek Biura Politycznego Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej poseł ziemi wielkopolskiej, minister obrony narodowej, gen. broni Marian Spychalski. Opiekę nad budową parku-pomnika przejął przewodniczący Prezydium Rady Narodowej miasta Poznania - Jerzy Kusiak.

Pod koniec marca 1962 roku zaczęły napływać z zakładów pracy i instytucji, ze szkół, z jednostek wojskowych, od organizacji młodzieżowych deklaracje czynów społecznych przy porządkowaniu terenów pod przyszły park. W dniu 8 kwietnia 1962 roku nastąpiła inauguracja robót. W roku 1962 mieszkańcy Poznania przepracowali społecznie przy budowie parku 34 643 roboczogodzin, wartości 334 677 zł. Wiele zakładów pracy udzieliło Komitetowi pomocy przez dostarczanie środków transportu do wywożenia gruzu, nawożenia ziemi itp. N a konto bankowe Komitetu wpłynęło w roku 1%2 ponad 65 (XX) zł, pochodzących z ofiar mieszkańców Poznania. Właściwe roboty rozpoczęto w roku 1963, posługując się projektem zagospodarowania, opracowanym bezin-' teresownie przez zastępcę kierownika Miejskiej Pracowni Urbanistycznej mgra inż Bernarda Lisiaka.

W założeniach programowych przewidziano: budowę dziecińców, ogródków jordanowskich, zespołu urządzeń sportowych, m. in. hali sportowej na 8:XX) widzów, basenu kąpielowego, kortów tenisowych, boisk do siatkówki, koszykówki, do piłki ręcznej i nożnej, torów saneczkowych, lodowiska. Wykorzystując bogatą rzeźbę terenu, zaprojektowano budowę teatru na wolnym powietrzu oraz specjalnego teatru dla dzieci, restauracji, kawiarni, barów mlecznych i kawowych. Centralnym punktem, do którego prowadzić będą wszystkie drogi parkowe, będzie Pomnik Bohaterów oraz znajdujące się w jego najbliższym sąsiedztwie Muzeum Pamiątek i Militarium. Park obejmie również klin zieleni, łączący Cytadelę z Sołaczem. Koordynacja robót spoczęła w rękach Zarządu Zieleni Miejskiej.

Wiosną 1%3 roku rozpoczęto roboty przy budowie Parku od kontynuowania prac wzdłuż ulicy Pod Stokami celem ostatecznego uporządkowania terenu. Założono tutaj trawniki oraz wybudowano murek oporowy wzdłuż skarpy po prawej stronie głównego wejścia na Cmentarz Bohaterów. Od czerwca 1%3 roku skierowano cały wysiłek na roboty ziemne, obejmujące s,woim zasięgiem teren za pomnikiem. Wiele pracy ofiarowali żołnierze. Przy pomocy ciężkiego sprzętu mechanicznego zasypano głęboką fosę i wytyczono główne drogi.

Łączna wartość wszystkich robót wykonanych w roku 1963 wyniosła 1837 618 zł, z czego na czyny społeczne przypadło 207 618 zł. Ogółem na terenie parku przepracowano 20 233 roboczogodzin. W czynie społecznym na Cytadeli brało udział w 1%3 roku 47 zakładów pracy, 17 szkół, jednostki wojskowe, młodzież zrzeszona w Związku Młodzieży Socjalistycznej i Związku Harcerstwa Polskiego. Na apel Komitetu o symboliczny współudział w budowie skierowany do miast w Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich odpowiedziało około 30 miast, między innymi Astrachan, Archangielsk, Briańsk, Czerkiesk, Gorki, Kijów, Kursk, Leningrad, Nowosybirsk, Odessa, Połtawa, Rostów, Wo1gograd. Nadesłano do Poznania blisko 2000 sztuk drzew liściastych i iglastych, ponad 1500 krzewów, tyleż bylin kwiatów oraz 50 kg nasion różnych roślin ozdobnych.

Drzewa i krzewy wysadzone zostaną wzdłuż Alei Przyj aźni.

Opracowanie szczegółowej dokumentacji parku rozpoczęły zespoły z różnych biur projektowych, między innymi Inżynierskiej Spółdzielni Pracy, Biura Projektów Budownictwa Wiejskiego, Biura Projektów Energetycznych, "Energoprojekt, Poznańskiego Okręgowego Przedsiębiorstwa Mierniczego i Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Geodezyjnego Gospodarki Komunalnej. * *

Masowo podejmowane i w konsekwentny sposób realizowane zobowiązania były najlepszym dowodem przywiązania mieszkańców do miasta. Praktyka lat 1%2-1963 wykazała, że czyny społeczne to nie papierowa deklaracje, ale poważne, systematyczne prace. Ofiarni organizatorzy czynów i ich wykonawcy otrzymali za bezinteresowną pracę wiele wyróżnień w postaci: 'Odznak 1000-lecia Państwa Polskiego, Honorowych Odznak miasta Poznania, Honorowych Odznak Miłośników miasta Poznania, dyplomów uznania od Poznańskiego Komitetu Frontu Jedności N arodu, zespołowych nagród rzeczowych. We wszystkich dzielnicach miasta prezydia rad narodowych z dzielnicowymi komitetami Frontu Jedności Narodu i dzielnicowymi komitetami do spraw czynów społecznych zorganizowały uroczyste zebrania poświęcone podsumowaniu akcji czynów społecznych za rok 1%3, podczas których wręczono odznaczenia i nagrody. Ponadto w dniu 7 kwietnia 1964 roku Miejska Komisja Koordynacyjna dla Spraw Czynów Społecznych zwołała naradę sprawozdawczo-programową celem podsumowania działalności za rok 1963. Przewodniczący Ko

Sprawozdania

misji Koordynacyjnej a zarazem wiceprzewodniczący Prezydium Rady Narodowej miasta Poznania - mgr Dionizy Ba1asiewicz dokonał podczas narady obrachunku rozwoju czynów społecznych w Poznaniu, ukazując równocześnie społeczny dorobek w okresie dwudziestolecia ze szczególnym uwzględnieniem roli inicjatywy społecznej w przekształcaniu oblicza naszego miasta. W imieniu Poznańskiego Komitetu Frontu Jedności N arodu i Miejskiej Komisji dla Spraw Czynów Społecznych wyraził on serdeczne podziękowanie mieszkańcom Poznania za dotychezasową ofiarną pracę, duże poczucie gospodarności i zaangażowania w akcji czynów społecznych. Przewodniczący Prezydium Rady N arodowej miasta Poznania i przewodniczący Komitetu Obchodu Tysiąclecia Państwa Polskiego - Jerzy Kusiak udekorował Odznakami 1000-lecia Państwa Polskiego i Honorowymi Odznakami miasta Poznania kilkudziesięciu wyróżniających się działaczy społecznych, dziękując im za duży wkład pracy dla dobra miasta.

Urszula Paulówna

SESJA RADY NARODOWEJ MIASTA POZNANIA POŚWIĘCONA SPRAWOZDANIU Z WYKONANIA PLANU GOSPODARCZEGO I BUDŻETU W R. 1903

Sesja Rady Narodowej poświęcona sprawozdaniu z wykonania planu gospodarczego i budżetu zbiorczego miasta Poznania za rok 1%3 odbyła się s maja 1964 r. Otwarcia sesji dokonał radny Marian Paluchowski, który udzielił głosu przewodniczącemu Miejskiej Komisji Planowania Gospodarczego, radnemu Jerzemu Łangowskiemu celem wygłoszenia referatu wprowadzającego. Radny Jerzy Łangowski dokonał syntetycznego przeglądu osiągnięć minionego roku w gospodarce przedsiębiorstw miejskich i podległych Radzie Narodowej, a następnie przeszedł do krytycznej analizy wykonania planu gospodarczego. "Osiągnięcia przemysłu, budownictwa mieszkaniowego, szkolnego i inne nie oznaczają - powiedział mówca - że na tych odcinkach naszej gospodarki rozwój odbywał się bez trudności i niedociągnięć. W przemyśle osiągnięciom produkcyjnym towarzyszyło w wielu wypadkach zjawisko dysproporcji w podstawowych wskaźnikach ekonomicznych, np. nadmiernie wzrastał osobowy fundusz płac w przedsiębiorstwach Okręgowego Związku Spółdzielni Inwalidów i nieuspołecznionych, notowano słabe tempo wzrostu produkcji na eksport, w państwowym przemyśle terenowym niekorzystnym zjawiskiem była nadal za ma1a produkcja przeznaczona na rynek miejscowy" . Efekty budownictwa mieszkaniowego, zwłaszcza budownictwa Rady Narodowej, nie mogą przesłonić występujących w tej dziedzinie trudności. Konieczność zmniejszenia w r. 1%3 budowy izb z 8553 do 7620 w celu dostosowania planu inwestycji mieszkaniowych do możliwości przerobowych przedsiębiorstw budowlanych należy uznać za zjawisko niekorzystne i z wielu względów niepożądane.

Niewielka operatywność dzielnicowych rad narodowych i dzielnicowych zarządów budynków mieszkalnych (przy braku odpowiedniej mocy przerobowej) spowodowała wykonanie rzeczowego planu remontów kapitalnych budynków mieszkalnych w granicach od 47' j» (Dzielnicowa Rada Narodowa J eżyce) do 97% (Dzielnicowa Rada Narodowa Grunwald). Stan techniczny taboru Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego nie jest zadowalający. Potwierdziły to wyniki powszechnej inwentaryzacji środków trwałych. Pre'zydium wyraża zaniepokojenie polityką Ministerstwa Gospodarki Komunalnej polegającą na przekazywaniu Poznaniowi wozów tramwajowych znacznie już wyeksploatowanych. Innym problemem, który powoduje zaniepokojenie władz miejskich i niezadowolenie mieszkańców miasta jest zaopatrzenie w gaz, które dla gospodarstw domowych (w porównaniu z 1962 r.) spadło w r. 1963 o 5,8°JI. Niepomyślnym zjawiskiem występującym od kilku lat w dziedzinie obrotu towarowego jest wzrost liczby lokali gastronomicznych wykazujących straty, które w r. 1963 osiągnęły 4 658 000 zł. Tolerowanie takiego stanu rzeczy wyraźnie koliduje z Interesami miasta i pogłębiło trudną sytuację budżetową w r. 1963. U chwalony na rok 1%3 budżet wynosił po stronie dochodów i wydatków 1132 (XX) (XX) zł. Wskutek zmian dokonywanych w trakcie realizacji wzrósł on do kwoty l 229 800 (XX) zł. N atomiast realizacja budżetu po stronie dochodów wynosiła l 235 194 (XX) zł, a po stronie wydatków 1254 835 (XX) zł. Budżet nie został więc w pełni wykonany, a ponadto po raz pierwszy od wielu lat został zamknięty niedoborem, który wynosi 19 700 000 zł. Należy

jednak wziąć pod uwagę zakłócenia gospodarcze w kraju. Sytuacja finansowa miasta była wyjątkowo trudna. Dla zapewnienia równowagi budżetowej dokonano wielu radykalnych pociągnięć, m. in. podjęto decyzję o ograniczeniu kredytów budżetowych w jednostkowym budżecie miasta o dwa procent. Przy ocenie realizacji budżetu za r. 1%3 warto zwrócić uwagę na zmiany, jakie od r. 1%1 zaszły w strukturze dochodów budżetowych. Stopniowo zmniejsza się udział dotacji w dochodach z budżetu centralnego (W r. 1%1 - 21>10, w r. 1963 - 12,5»10), natomiast zwiększa się udział dochodów własnych (w r. 1%1 - 7fr/o, a w r. 1%3 - 87,5»10). Budżet miasta wykazuje więc tendencje do opierania się o dochody własne, co oznacza wzmocnienie samodzielności finansowej miasta. "Dwa podstawowe problemy mówił dalej Jerzy Łangowski - wywarły wpływ na wyniki ubiegłorocznej gospodarki. Pierwszy - skutki niezmiernie ostrej i długotrwałej zimy 1%2/1%3, drugi - tendencje do nadmiernego wzrostu zatrudnienia i wypłat z funduszu płac. Likwidacja skutków zimy stała się zadaniem pierwszoplanowym. Straty bezpośrednio poniesione przez budżet miasta obliczone zostały na około 25 milionów złotych. Trzeba sobie jednak zdać sprawę, że kwota ta nie wyczerpuje wszystkich strat. Instytucje miejskie podjęły szereg kroków zmierzających do zlikwidowania powstałych strat. Programy oszczędności opału, energii elektrycznej, surowców, rozwijanie różnych form współzawodnictwa pracy, w sposób istotny przyczyniły się do złagodzenia skutków ostrej zimy w gospodarce miasta. W okresie tym klasa robotnicza Poznania swą właściwą postawą - nie pierwszy zresztą raz - dała wyraz swego patriotyzmu. Ciężar zimy ponosili bowiem przede wszystkim robotnicy, w najbardziej trudnych warunkach realizując konsekwentnie program produkcyjny. Na tym tle negatywnie ocenić trzeba nieumiejętną gospodarkę byłych dyrekcji Miejskiego Przedsiębiorstwa Taksówkowego oraz Poznańskich Zakładów Chemicznych, które nie wykonały podstawowych zadań w roku 1963. N a tle trudnych warunków wykonywania budżetu podkreślić trzeba również nieprzemyślany dostatecznie krok Wydziału Budownictwa, U rbanistyki i Architektury, który w lutym 1%3 r. wystąpił o dodatkowe kredyty w wysokości prawie półtora miliona zł z przeznaczeniem dla Pracowni Urbanistycznej. Żądanie Wydziału zaspokojone zostało w wysokości 617 (XX) zł, ale przy końcu roku okazało się, że Pracownia nie wykorzystała ok. (ID (XX) zł kredytów. Te przykłady mówią, że wysiłkowi robotników nie zawsze towarzyszył równy wysiłek administracji" .

10 Kronika Miasta Poznania

Drugim negatywnym zjawiskiem występującym w gospodarce w r. 1963 i to w całym kraju było osłabienie tempa wzrostu wydajności pracy. W tej sytuacji Rząd podjął szereg środków zaradczych. W naszym mieście, z uwagi na niedobór siły roboczej, dążenia zmierzające do jej racjonalnego wykorzystania miały szczególne znaczenie. Propozycje opracowane pod kierownictwem powołanego przez Prezydium Rady N arodowej zespołu do spraw kontroli i analizy kształtowania wydajności pracy i zatrudnienia pomogły w nakreśleniu właściwych kierunków działalności poszczególnych jednostek Prezydium. Współudział w tych pracach przedstawicieli Delegatury N ajwyższej Izby Kontroli oraz Narodowego Banku Polskiego pozwolił na pogłębienie analiz i powiązanie z bieżącą działalnością kontrolną. Łącznie przeprowadzono około lm akcji kontrolnych. "Podstawowym elementem decydującym o prawidłowym rozwoju miasta - mówił dalej Jerzy Łangowski -. jest racjonalne gospodarowanie środkami inwestycyjnymi. Zadania inwestycyjne naszej Rady zrealizowane zostały stosunkowo pomyślnie. Nie ustrzegliśmy się jednak uchybień i nieprawidłowości. Pierwszą z nich było wadliwe zbilansowanie mocy przerobowej przedsiębiorstw inwestycyjnych z wielkością nakładów na roboty budowlano-montażowe. Niski stopień realizacji zadań inwestycyjnych w pierwszym kwartale 1%3 r. przez przedsiębiorstwa wykonawcze, będący m. in. wynikiem ograniczeń dostaw energii oraz transportowych, spowodował w maju 1%3 r. zmniejszenie planów inwestycyjnych. Wydawać by się mogło, że w tej sytuacji inwestorzy i wykonawcy uczynią wszystko, by pozostałe zadania zrealizować w stopniu maksymalnym. Niestety! Działalność inwestorów pozostawia nada) wiele do życzenia. Szereg przypadków niegospodarności, a nawet braku wyraźnej koncepcji polityki inwestycyjnej, to czynniki, których działanie często ujawnia się w toku realizacji planów. Wydział Zdrowia Prezydium Rady Narodowej nie zabezpieczył w planach inwestycyjnych nakładów na wyposażenie żłobka osiedlowego przy ul. Cześnikowaklej . Konsekwencją tego są opóźnienia w oddaniu żłobka do użytku. Jaskrawym przykładem szkodliwej dla gospodarki miasta działalności jest budowa Zakładu Metalowego Przemysłu Terenowego przy ul. Bułgarskiej.

Termin oddania do użytku przekroczono o jeden rok. Wartość kosztorysowa tego obiektu ulegała z roku na rok zmianom. W planie na r. 1%1 wykazywano wartość kosztorysową w wysokości 11200 (XX) zł, w r. 1962 13 400 (XX) zł, a w r. 1963 16 (ID 000 zł, faktycznie natomiast wydatkowano 15 (ID (XX) zł".

Sprawozdania

N ada1 dużo do życzenia pozostawia działalność inwestycyjna Zjednoczenia Przedsiębiorstw Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. W konsekwencji występuje brak rozeznania wielkości niezbędnych nakładów dla zabezpieczenia prawidłowych cykli budowy, duże ilości zmian w planie inwestycyjnym, rozpraszanie się i niedostateczny nadzór nad podstawowymi inwestycjami komunalnymi "W mieście. Świadczy o tym praktyka przy rozbudowie ujęcia wody, gdzie występował stały wzrost kosztów inwestycji, przedłużenie terminu oddania do użytku, a przede wszystkim brak należytej o,Pieki nad tą tak ważną dla miasta budową. Swiadczy również o tym budowa kolektora, przy której Zjednoczenie nie potrafiło zapewnić oddania zgodnie z harmonogramem - drugiego odcinka pierwszego etapu budowy. Ilustracją braku konsekwentnej polityki inwestycyjnej jest również fakt budowy nowych odcinków sieci wodociągowej na terenach nie uzbrojonych osiedla w Smochowicach. Dostarczono wodę mieszkańcom tego osiedla, ale równocześnie spowodowano wydatne pogorszenie dostaw wody dla mieszkańców osiedli Grunwaldzkiego i Świerczewskiego. W roku minionym zdarzały się nadal przypadki instalowania oświetlenia w ulicach o niewielkim zagęszczeniu mieszkańców, rrp.: Podolska i Mazowiecka. W stosunku do gospodarki przedsiębiorstw miejskich w r. 1%3 Jerzy Łangowski zgłosił kilka zastrzeżeń. Przeprowadzone kontrole i analiza działalności gospodarczej wykazały błędy wywierające istotny wpływ na wielkość funduszu akumulacji. N p. w przedsiębiorstwach Poznańskiego Zjednoczenia Przedsiębiorstw Państwowego Przemysłu Terenowego przekroczenie normatywu zapasów wynosiło 24,8Vo, w przedsiębiorstwach Zjednoczenia Przedsiębiorstw Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej - l31¥:>, w spółdzielniach zrzeszonych w Wojewódzkim Związku Spółdzielczości Pracy - 3O,6V«. Przedsiębiorstwa m;ejskie nie uniknęły w r. 1%3 strat nadzwyczajnych, wynoszących w państwowych przedsiębiorstwach terenowych 7 200 aD zł, a w spółdzielniach ponad 11 milionów zł. Straty te - to straty inwestycyjne, odsetki za zwłokę, kary za niewywiązywanie się z umów, zia przestoje wagonów i inne. Zanotowano również nieuzasadnione przekraczanie kosztów przy równoczesnym niewykorzystywaniu środków, np. na bezpieczeństwo i higienę pracy. Szereg przedsiębiorstw nie osiągnęło przewidzianej rentowności. Dom Mody "Roxana" przyniósł straty w wysokości 359 000 zł zamiast planowanego zysku w wysokości 1200 000 zł, Miejskie Przedsiębiorstwo U sług Samochodowych trzeci rok z rzędu zamknęło działalność stratami w wysokości 155 (XX) zł, Miejskie Przedsiębiorstwo

Taksówkowe zamiast planowanego zysku przyniosło stratę w wysokości ponad jeden milion zł. Jednocześnie w niektórych przedsiębiorstwach występowały tendencje do nieuzasadnionego przekraczania funduszu płac. Podstawą prawidłowej działalności gospodarczo-finansowej jest zrównoważenie budżetu miasta. Trudna sytuacja budżetowa w r. 1%3 pogłębiona została niewykonaniem planu dochodów. W konsekwencji niedobór wyniósł 57 800 (XX) zł. Z tej sumy 22 miliony zf niedoboru powstało w wyniku decyzji władz centralnych (zmiany cen na artykuły farmaceutyczne i chemiczne wytwarzane przez spółdzielnie, ulgi podatkowe dla spółdzielczości inwalidzkiej oraz zniesienie udzału rad narodowych w marżach handlowych przedsiębiorstw centralnych), dalsze 35 milionów zł powstało przez zmniejszenie wpływów od przedsiębiorstw i instytucji - wskutek zimy. Odnosi się wrażenie, że zasadą Ministerstwa Finansów stało się niewiązanie budżetu z planem. Władze centralne ustalają z reguły zbyt wysokie kwoty rozliczeń z budżetem w okresie opracowywania planów. Za przykład może służyć spółdzielczość pracy, od której łączne dochody miały wynieść 202 miliony zł, podczas gdy zatwierdzone plany techniczno-ekonomiczne spółdzielni przewidywały wpłaty do budżetu jedynie w wysokości 143 milionów zł. W tej sytuacji niedobór dochodów budżetowych wyraził się 37 milionami zł, zamiast nadwyżki w wysokości 21 milionów zł. Podkreślić w końcu należy, że w wyniku zaostrzenia dyscypliny podatkowej oraz zwiększenia stopnia wykrywalności przestępstw podatkowych przekroczono wskaźniki dochodów z gospodarki nieuspołecznionej, choć równocześnie nastąpił wzrost zaległości w podatku obrotowym i dochodowym o ponad 6 milionów zł. W tej sytuacji musimy domagać się kategorycznie, by organa finansowe podjęły jak najbardziej energiczne środki w celu ściągnięcia należności skarbowych. "Jeżeli w działalności jednostek gospodarczych obok bezspornych osiągnięć można znaleźć pewne braki - powiedział na zakończenie Jerzy Łangowski - to podkreślić muszę jednoznaczną wymowę społecznej działalności mieszkańców Poznania dla dobra naszego miasta. Ponad 67 milionów zł zrealizowanych w r. 1963 w ramach czynów społecznych stanowi w historii miasta wydarzenie bez precedensu. Wyzwolenie szerokiej inicjatywy społecznej, spontaniczna działalność mieszkańców przysparzająca miastu szereg nowych urządzeń jest dowodem dobrze pojętego patriotyzmu lokalnego, dowodem głębokiego przywiązania mieszkańców do swego miasta. Upoważnia nas to do wyrażenia głębokiego przekonania, że zobowiązanie

ofiarowania miastu na XX-lecie Polski Ludowej pracy społecznej za lm milionów zł zostanie w pełni zrealizowane". Wiele cennych uwag krytycznych wniósł przewodniczący Delegatury Najwyższej Izby Kontroli Stanisław Marzec. "W roku 1963 w stosunku do roku 1962 - powiedział Stanisław Marzec - nie uległa poprawie stabilność planu inwestycyjnego. Jakość dokumentacji projektoworkosztorysowej oraz terminowość jej sporządzania przez biura projektowe poprawiła się wprawdzie znacznie, nadal jednak występowały braki w opracowaniach kompleksowych. Spowodowane one były, jak to wykazały kontrole Delegatury, m. in. wadami koordynacji międzybranżowej. Krytyczne uwagi nasunęły się także przy analizie planów pracy Miejskiej Pracowni Urbanistycznej. Od właściwej organizacji pracy tej Pracowni uzależnione jest rychłe sporządzenie szczegółowych planów urbanistycznych dzielnic. Tymczasem na tę działalność przeznaczono tylko około 47'/0 ogólnej mocy przerobowej Pracowni". "W wyniku oddania do użytku szeregu nowych obiektów inwestycyjnych nastąpił poważny wzrost potencjału produkcyjnego i usługowego gospodarki miejskiej. W r. 1963 oddany został m. in. do użytku Dom Mody "Roxana". Znane są okoliczności przedłużania się terminu zakończenia tej budowy. Delegatura zgłosiła szereg zastrzeżeń w sprawie jakości robót na tej budowie: np. w sprawie wykonania okien stalowych (koszt ponad 800 000 złotych) oraz drzwi wejściowych. Wykonawca nie usunął usterek, inwestor zwolnił jednak kaucję gwarancyjną i tym samym pozbawił się możliwości dochodzenia roszczeń wobec generalnego wykonawcy". "W roku 1%3 Delegatura przeprowadziła kontrolę przestrzegania przez państwowy przemysł terenowy przepisów ustawy o dostawach, robotach i usługach na rzecz jednostek państwowych. Ujawniono niepokojące zjawisko nagminnego naruszania tych przepisów oraz faworyzowania jednostek gospodarki nieuspołecznionej. Np. przetargi były ogłaszane w terminach krótszych od ustawowo określonych, zlecenia udzielano bez uprzedniego zbierania ofert, a dla obejścia warunków - duże zamierzenia dzielono na drobniejsze. Zdarzyło się nawet, że zawierano umowy niekorzystne. Poznańskie Zakłady Wyrobów Rymarskich dokonywały np. zakupów półfabrykatów, dzieląc zapotrzebowanie na kilka mniejszych, nie przekraczających kwoty 5000 zł. "Szybki wzrost budownictwa mieszkaniowego i użyteczności publicznej, jaki nastąpił w Poznaniu po r. 1956 oraz skoncentrowanie tego budownictwa w dużych osiedlach, wymagał równoległego rozwoju i stosowania kompleksowych rozwiązań urządzeń ciepłow

10»niczych. Kontrole wykazały, że gospodarka cieplna z wmy dzielnicowych zarządów budynków mieszkalnych i Zjednoczenia Przedsiębiorstw Gospodarki Komunalnej pozostawiała wiele do życzenia. W dzielnicowych zarządach budynków mieszkalnych Grunwald i Wilda stwierdzono np. nieprzygotowanie niektórych kotłowni do sezonu ogrzewczego. Brak odpowiednich przepisów powodował pracę większej ilości kotłów, aniżeli było to konieczne. W kotłowniach spalano koks zamiast węgla kamiennego lub brunatnego. Zapotrzebowania na opał nie były zgodne z przepisami, przez co pobierano znacznie wyższe ilości opału od przewidywanych normami zużycia. Z zagadnieniem gospodarki cieplnej wiąże się sprawa koordynacji inwestycji w zakresie ciepłownictwa. Dotychczas założenia projektowe poszczególnych inwestycji rozpatrywane były przez Miejska Komisję Planowania Gospodarczego jedynie pod względem zgodności z ogólnymi kierunkam i rozbudowy miasta. Stąd też w projektach spotyka się indywidualne rozwiązania w budowie urządzeń ciepłowniczych, brak natomiast rozwiązań przewidujących budowę wspólnych kotłowni". N a zakończenie Stanisław Marzec omówił kilka spraw związanych z wykonaniem budżetu. Koreferat wygłosił przewodniczący Komisji Budżetu i Planu radny Bolesław Drogomirecki. Przed przystąpieniem do dyskusji powołano Komisję Redakcyjną uchwały. Po przerwie pierwszy zabrał głos radny Zenon N alipiński. Stwierdził on, że r. 1%3 trzeba zaliczyć do bardzo trudnych dla gospodarki miejskiej chociażby dlatego, że budżet pó stronie dochodów wykonany został zaledwie w 95\1>. "Czy przyczyną tego był nieurodzaj w rolnictwie w r. 1%2, zima «stulecia» i trudności z tym związane, czy też istniały możliwości bardziej prawidłowego wykonania budżetu za rok 1963?" - pytał mówca. Nawiązując do informacji N ajwyższej Izby Kontroli, Z. N alipiński stwierdził, że istniały szanse pewnego zmniejszenia deficytu budżetowego, gdyby np. przedsiębiorstwa posiadające wolne środki finansowe zrezygnowały z zakupu sprzętu i maszyn, któr? nie są niezbędne, jak np. kalkulacyjna maszyna używana jako sumator w jednej z bibliotek publicznych. Przykładów takich wydatków jest więcej i kierownictwa przedsiębiorstw powinny przyjąć zasadę, iż nie należy wykorzystywać środków, jeśli nie zachodzi ku temu uzasadniona konieczność. Z gospodarnością w wydatkach wiąże się ściśle prawidłowość realizacji planów techniczno-produkcyjno- finansowych. Przytaczając przykłady zaczerpnięte z materiałów sesyjnych, radny Z. N alipiński wyraził wątpliwość, czy doroczna, społeczna kontrola

Sprawozdania

wykonania planu i budżetu jest wystarczająca. N a taką metodę można sobie pozwolić wówczas, kiedy nie występują trudności przy realizacji planu i budżetu. W sytuacji r. 1963 należało dokonywać oceny bieżącej co najmniej raz na kwartał. Jest to możliwe tym bardziej, że wydziały powinny co miesiąc analizować wyniki wykonania planu i budżetu, nie ma więc istotnyeh trudności, by komisje Rady zajęły się tą problematyką raz na kwartał. Radny Stanisław Andrzejewski, przewodniczący Komisji Zdrowia i Opieki Społecznej, analizując wykonanie planu i budżetu za r. 1%3 zwrócił m.in. uwagę na brak przedsiębiorstwa, które by specjalizowało się w remontach placówek służby zdrowia. Gdyby takie przedsiębiorstwo istniało, można byłoby uniknąć wielu mankamentów remontowych. "W r. 1963 - mówił dalej S. Andrzejewski - byliśmy świadkami dużych perturbacji w wydatkach personalnych, a w ostatnich miesiącach roku okazało s'ę, że nie wykorzystano prawie miliona złotych. To nasuwa wniosek, że Wydział Zdrowia mógłby wygospodarować pewną rezerwę finansową, w oparciu o którą można byłoby wyrównywać niedobory w poszczególnych zakładach leczniczych. Trzeba również wyciągnąć właściwe wnioski z głosów prasy na temat budowy przy ul. Cześnikowskiej, ponieważ w r. 1964 mamy otworzyć żłobek przy ul. Świt i poradnię ogólną przy ul. Raszyńskiej, a już są sygnały, że brak kredytów na wyposażenie. Jest to sytuacja dość kłopotliwa, gdyż wydatki na służbę zdrowia i tak już pochłaniają czwartą część budżetu miasta. Skoro jednak stać nas na nowe obiekty, powinno wystarczyć także na ich wyposażenie. Leszek Buszkowski, zabierając głos w imieniu Komisji Komunikacyjnej, wyraził zaniepokojenie przedłużaniem budowy trasy chwaliszewskiej . Komisję niepokoi również niewykonanie przez Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne planu remontów kapitalnych autobusów. Wobec zapowiedzi, że tabor miejski uzupełniony zostanie starymi tramwajami, Komisja uważa, że należy złożyć w resorcie gospodarki komunalnej energiczny protest. W nreście istnieje tragiczna sytuacja komunikacyjna, a rozwiązywanie jej przy pomocy używanych wozów tramwajowych może jedynie sytuację pogorszyć. Komisja Komunikacji przeprowadziła rozmowy z dyrektorami przedsiębiorstw komunikacyjnych. Okazuje się, że przedsiębiorstwa cierpią na brak środków transportowych. N p. Państwowa Komunikacja Samochodowa musiałaby otrzymać 18 nowych autobusów. Radny Leon Chudziński, sekretarz Komisji Handlu, stwierdził, że Komisja kładła m. in. nacisk na problemy związane z rozwojem stołówek pracowniczych i wskazywała na spadek liczby tych placówek. Ostatnio Prezydium Rady podjęło uchwałę zmierzającą do rozwoju i reaktywowania zlikwidowanych stołówek. Za niekorzystną sytuację w tej dziedzinie obwiniano dyrekcję zakładów pracy i komórki związków zawodowych. Komisja miała niejednokrotnie okazję wysłuchania sprawozdań z pobytu przedstawicieli resortu za granicą dla zorientowania się, j ak zorganizowane jest żywienie zbiorowe. "Słyszeliśmy - powiedział L. Chudziński - o różnych technicznych urządzeniach w zagranicznych zakładach zbiorowego żywienia, niekiedy je kupowaliśmy, ale nigdy nie mówiono, jak pracują tam stołówki, a to byłoby ciekawe. Wydaje się bowiem, że u naszych sąsiadów te placówki zbiorowego żywienia są na wysokim poziomie i niekiedy konkurują wręcz z zakładami gastronomicznymi. Problemy związane z rozwojem stołówek pracowniczych warto omówić w uchwale" . " U tarł się już taki zwyczaj - powiedział na wstępie radny Marian Paluchowski - przewodniczący Komisji Kultury, że w związku z omawianiem działalności instytucji artystycznych wykonanie budżetu ocenia się z punktu widzenia przedsiębiorstw produkcyjnych, stosując takie same normy. Byłoby wręcz żenujące udowadniać, że instytucje artystyczne nie są zakładami produkcyjnymi, a s p e c y f i c z n y m i i że stosowanie przepisów finansowych w instytucjach artystycznych działa wręcz 'szkodliwie na ich pracę. Trudno mówić o możliwościach, jakimi dysponują instytucje artystyczne w wykonywaniu planów w ramach budżetu. Znany jest przecież wszystkim tryb uchwalania budżetu dla instytucji artystycznych: najpierw składają one tzw. plan repertuarowy, kształtowany według pewnych wymogów ideowych, artystycznych i społecznych; w maju, a więc niemal pół roku później, dyrektor dowiaduje się, jakJ ma budżet. Jakże trudno kierownictwu instytucji artystycznych dostosować się do działalności planowej, kiedy trzeba "mieścić się" w budżecie stojącym w zupełnej dysproporcji do zadań artystycznych, jakie mają być wykonane. "Wydaje się - stwierdził M. Pa1uchowski - że na tym polega błąd organizacyjny i można powiedzieć, że powinniśmy starać się uwzględniać w pełni potrzeby instytucji artystycznych, oczywiście potrzeby realne, przekonsultowane z Ministerstwem Kultury" .

Marian Paluchowski powiedział, że większy niepokój budzi to, co usłyszał o innych przedsiębiorstwach, w których zamiast planowanych dochodów i zysków z-notowano straty, np. 30 zakładów gastronomicznychprzyniosło w r. 1%3 stratę w wysokości 4,5 miliona zł.

"Dzięki dużym wysiłkom wszystkich, którzy odpowiadają za stan oświaty - powiedziała radna Maria Roszczak - przewodnicząca Komisji Oświaty, dzieci kończące siódmą klasę i udające się do różnego typu szkół średnich znajdują w nich w zasadzie miejsce. W tych niesłychanie trudnych warunkach, kiedy «wyż demograficzny» rozsadza mury szkół średnich, jest to bardzo istotnym osiągnięciem, pozwalającym optymistycznie spojrzeć na wykonanie zadań w dziedzinie oświaty. Komisja zwraca uwagę na pewne niebezpieczeństwo. Powstają szkoły giganty. Przeciętna krajowa dla ogólnokształcącej szkoły średniej wynosi 401 uczniów, w Poznaniu zaś - 969. W jednej z naszych szkół średnich pobiera naukę nawet ponad l 500 uczniów. W takich szkołach trudno prawidłowo realizować zadania wychowawcze i dydaktyczne". Inną sprawą jest nierytmiczne wykonywanie budżetów przez wydziały oświaty i kultury prezydiów dzielnicowych rad narodowych. Nie zawsze mają one doświadczenie w należytym planowaniu kredytów i wydatków. Stąd też już w r. 1963 Komisja postanowiła zwrócić się o przeszkolenie tych wszystkich, którzy odpowiadają za wykonanie budżetu. To oczywiście wszystkiego nie załatwia.

Istnieje potrzeba udzielania pomocy młodym jednostkom organizacyjnym, m. in. chociażby poprzez kwartalne oceny wykonania budżetu, dokonywane poprzez prezydia dzielnicowych rad narodowych. Radny Czesław Kołodziejczak - przewodniczący Komisji Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej - stwierdził na wstępie, że wyznaczone na 1%3 r. zadania były realizowane w gospodarce komunalnej w trudnych warunkach, ponieważ kilkakrotnie korygowano wskaźniki planu gospodarczego. Mimo wszystko nie odbiło się to ujemnie na wykonaniu w gospodarce komunalnej zadań wynikających z planu gospodarczego. Wszyscy pamiętamy, ile trzeba było wysiłku, aby wywieźć z ulic śnieg i zlikwidować wynikłe z powodu ostrej zimy trudności w działalności usługowej przedsiębiorstw komunalnych. N a dobitek w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym zanotowano w r. 1963

dwa razy więcej awarii niż w roku poprzednim. U suwanie skutków zimy kosztowało prawie 15 milionów zł. Kiedy zastanawiam się nad tym dzisiaj, przy wiosennym słońcu, dochodzę do wniosku, że zima była zbyt droga. Trzeba powiedzieć, że część przedsiębiorstw gospodarki komunalnej uznała 2Jl możliwe poprawienie przy tej okazji swych wskaźników techniczno-ekonomicznych, aby wykazać się w r. 1964 lepszą działalnością gospodarczą. Czesław Kołodziejczak przypomniał, że w remontach kapitalnych budynków mieszkalnych nie osiągnięto w r. 1%3 w pełni przewidywanych efektów, bowiem nie wykonano planów rzeczowych. Jednakże w przedsiębiorstwach remontowych zarysowała się wyraźna poprawa, głównie dzięki powołaniu dzielnicowych przedsiębiorstw remontowo-budowlanych. Nie ma go jedynie w dzielnicy Nowe Miasto, stąd też remonty w tej dzielnicy nadal kuleją. Czesław Kołodziejczak polemizował z radnym M. Pa1uchowskim w sprawie możliwości planowania dochodów w przedsiębiorstwach kulturalnych. Po zakończeniu dyskusji uchwalono jednogłośnie rezerwę kasową na r. 1964. Informację o wykonaniu uchwały Rady N arodowej z dnia 26 marca 1%3 r. w sprawie głównych kierunków działania w zakresie sportu, turystyki i wypoczynku w Poznaniu przyjęto do zatwierdzającej wiadomości. Informację o pracach Prezydium w okresie międzysesyjnym złożył Radzie przewodniczący Prezydium radny Jerzy Kusiak. Do zatwierdzającej wiadomości przyjęła Rada także informację o zmianach w budżecie dokonanych w okresie od l I do 31 III 1964 r. Projekt uchwały przedstawił Radzie przewodniczący Komisji Redakcyjnej, radny Bolesław Drogomirecki. Nie zgłoszono żadnych poprawek. W głosowaniu uchwałę powzięto jednomyślnie. Interpelacje zgłosili: radny Wincenty Wasilewski w sprawie usunięcia usterek budowlanych przy pomniku A. Mickiewicza oraz konieczności uporządkowania nawierzchni na ul. Walki Młodych. Odpowiedzi udzielali radni: Jerzy Kusiak i Jan We11enger.

Afanan Gen o wefiak

ANEKS SPRAWOZDANIE Z WYKONANIA UCHWAŁY RADY NARODOWEJ MIASTA POZNANIA Z 26 MARCA 1%3 R. W SPRAWIE GŁÓWNYCH KIERUNKÓW DZIAŁANIA W ZAKRESIE SPORTU, TURYSTYKI I WYPOCZYNKU W POZNANIU (FRAGMENTY).

I. W zakresie spraw organizacyjno-finansowych [. . .] Mając na uwadze zapewnienie ściś- fizycznej i turystyki, Wojewódzki Komitet 1ejszej terenowej koordynacji spraw kultury Kultury Fizycznej i Turystyki kilkakrotnie

Sprawozdania

występował do władz centralnych z postulatem decentralizacji finansowania jednostek sportowych i turystycznych. [. . .] Jeśli chodzi o kontrolę wydatków budżetowych na cele sportu i turystyki, moż

liwości Komitetu są z powodu szczupłej obsady - b. ograniczone [...] Komitet zmuszony jest ograniczać się do kontroli jednostek budżetowych podległych Radom N arodowym.

II. W zakresie urządzeń sportowo-wypoczynkowych

[. . .] 1. Mając na uwadze rozbudowę najprostszych urządzeń sportowych dla dzieci i młodzieży Komitet wspólnie z Kuratorium Okręgu Szkolnego Poznańskiego opracowuje plany budowy i modernizacji przyszkolnych urządzeń sportowych. Bierze się także pod uwagę inicjatywę komitetów rodzicielskich. Urządzenia te realizowane są według typowych projektów tanich urządzeń sportowych, W ten sposób m. in. boiska przy Liceach Ogólnokształcących nr 3 i 4. Plany budowy boisk sportowych realizowane są sukcesywnie. W pierwszej kolejności uwzględnia się wnioski szkół nie posiadających żadnych urządzeń sportowych, a jednocześnie deklarujących prace społeczne. Aktualnie realizacja wymienionych w uchwale zadań przedstawia się następująco: a) opracowano projekt wstępny budowy sztucznego lodowiska; b) kontynuowana jest budowa ośrodka wypoczynkowego w Strzelił. W zakresie turystyki [.. .] 2. Wojewódzki Ośrodek Informacji Turystycznej ostatnio znacznie rozwinął działalność. Zorganizował on dwie wystawy fotograficzne propagujące walory turystyczne i piękno Wielkopolski, nawiązał współpracę z instytucjami organizującymi ruch turystyczny, opracował kartotekę miejscowości turystyczno-wypoczynkowych, powołał 27 punktów informacji turystycznej, w tym 14 w Poznaniu [...]. 3. W celu usprawnienia

szynku. Całkowite zakończenie budowy przewiduje się w końcu 1964 T.; c) zakupiono i ustawiono pawilony potargowe, które służyć będą jako kioski usługowe nad jeziorami "Rusałka", "Malta" i "Kiekrz"; d) opracowano plan zagospodarowania terenów sportowych przy ul. Chwiałkowskiego; e) przystąpiono do opracowania dokumentacji na budowę ośrodka sportowego i basenu pływackiego dla dzielnicy Grunwald. 2. W zakresie prac przygotowawczych do budowy następnych obiektów, opracowano założenia projektowe na zagospodarowanie rejonów Jeziora Maltańskiego, przewidując tam budowę ośrodka sportowo-wypoczynkowego [...] Wielokrotnie omawiana była w Prezydium Powiatowej Rady Narodowej sprawa turystycznego zagospodarowania tego powiatu" .

komunikacji do podmiejskich ośrodków wypoczynkowych Komitet wystąpił z propozycjami naprawy nawierzchni drogi z Kdekrza do Baranowa; uruchomienia dodatkowej linii autobusowej w sezonie letnim z Poznania przez Puszczykówko do ośrodka wypoczynkowego nad Jeziorem Góreckim; budowy stacji kolejowej w Strzeszynku [. . .]. 4. W ośrodku wypoczynkowym w Strzeszynku uruchomiono restaurację na 200 osób.

IV. W zakresie wychowania fizycznego i sportu

[. . .] Rok 1%3 postawił poznańskie dzielnicowe komitety kultury fizycznej i turystyki w rzędzie przodujących w województwie. Skupiły one wokół siebie znaczną ilość działaczy sportowych, którzy doświadczeniem swoim przyczynili się do wypracowania wielu nowych form pracy w zakresie powszechnego wychowania. [. . .] Wyrazem tego masowego ruchu sportowego są osiągnięcia w dwóch największych w r. 1%3 akcjach: spartakiadach zimowych i letnich. Łącznie w roku 1%3 zorganizowano 3787 zawodów. W porównaniu z rokiem 1%2 jest to wzrost prawie piętnastokrotny.

[. . .] W mnIejSzym stopniu przejawiały natomiast dzielnicowe komitety żywotność w zakresie akcji szkoleniowej. Mimo to w roku 1%3 dość szeroko potraktowano masową naukę pływania. Nauczono pływać 12 081 osób. [. . .] 6. w ramach przygotowań do udziału · w Centralnej Spartakiadzie 1000-lecia zorganizowano ośrodki szkoleniowe dla następujących dyscyplin sportowych: gimnastyka, kajakarstwo, pływanie, szermierka, zapasy ! wioślarstwo. Niektóre związki sportowe zorganizowały zgrupowania szkoleniowe dla zawodników w różnych klasach wieku i o różnym poziomie wyczynowym."v. Wnioskil. W dalszym ciągu prowadzić intensywna działalność w zakresie upowszechnienia kultury fizycznej i turystyki, wykorzystując do tego celu przede wszystkim organizacje społeczne i dzielnicowe komitety kultury fizycznej i turystyki. 2. Intensywnie rozwijać akcję czynów społecznych, szczególnie w zakresie budowy podstawowych urządzeń sportowych. Uznaje się za celowe: a) rozpoczęcie budowy sztucznego lodowiska jeszcze w roku 1964; b) przygotowanie dokumentacji na budowę hali impreaowej na 4---6 tys. widzów; c) dalsze porządkowanie terenów w ośrodkach wypoczynku podmiejskiego: d) udzielanie poparcia materialnego powstającym w ramach czynów społecznych obiektom sportowym, np.: park maltański, pływalnia na Grunwaldzie itp.; e) ostateczne zagospodarowanie terenów przy ul. Chwiałkowskiego; f) modernizacji i kapitalnych remontów urządzeń sportowych już istniejących. 3. Uważa się również .za wskazane: a) dalszy rozwój działalności Wojewódzkiego Ośrodka Informacji Turystycznej; b) powołanie do życia Wojewódzkiego Funduszu Turystyki i Wypoczynku; c) rozwijanie akcji szkolenia sportowego.

KLASOWY RUCH ROBOTNICZY W WIELKOPOLSCE

Antoni C z u b i n s kil Edmund M a k o w s ki: Klasowy ruch kopolsce w okresie II Rzeczypospolitej. Tom I: lata 1918-1928. dawnictwo Poznańskie, s. 423.

Prezentowana książka jest pierwszą częścią zamierzonego dwutomowego dzieła zbiorowego pod redakcją Antoniego Czubińskiego, mającego objąć historię klasowego rucha robotniczego w Wielkopolsce w okresie międzywojennym. W skład zespołu autorskiego wchodzą historycy - absolwenci Uniwersytetu Poznańskiego, skupieni wokół Referatu Historii Partii Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Poznaniu, młodej, ale niezwykle ruchliwej placówki naukowej, której zawdzięczamy szereg cennych inicjatyw badawczych iwydawniczych z zakresu najnowszej historii Poznania i Wielkopolski. Tom pierwszy opracowali: A. Czubinski (Przedmowa, uwagi wstępne i rozdziały: I, II i III) i E. Makowski (rozdziały: IV i V). Podejmując trudne i ambitne zadanie opracowania historii ruchu robotniczego w Wielkopolsce w okresie międzywojennym, autorzy napotkali szereg trudności, które na ogół z powodzeniem pokonali, chociaż jak każde pionierskie przedsięwzięcie badawcze również i ich praca wywoła z pewnością polemikę. Pierwszy dyskusyjny problem dotyczy zasięgu terytorialnego pracy. Obecnie zwykliśmy identyfikować pojęcie Wielkopolski z obszarem województwa poznańskiego i m. Poznania, mimo iż nie pokrywa on się z terenem historycznej Wielkopolski. Podobnie zresztą było w okresie międzywojennym; w ramach ówczesnego podziału administracyjnego nie wszystkie ziemie należące do historycznej Wielkopolski wchodziły w skład ówczesnego województwa poznańskiego. W tej sytuacji, stojąc wobec niełatwego problemu sprecyzowania zakresu terytorialnego pracy, moim zdaniem, najlepiej uczyniliby autorzy, gdyby poświęcili monografię dziejom ruchu robotniczego na terytorium identyfikowanym współcześnie z Wielkopolską, tj. w obecnych granicach "województwa poznańskiego. W ten sposób opracowanie dotyczące rozwoju ruchu robotniczego w powiatach wschodnich Wielkopolski, wydane w 1962 r. przez A. Czubińskiego w postaci oddzielnej broszuryrobotniczy w Poznań 1963,

WielWy

weszłoby w skład omawianej pracy, nie wywołując zbędnego zamieszania bibliograficznego. N astępną trudnością, z jaką zetknęli się autorzy, był brak opracowań monograficznych określonych fragmentów dziejów oraz dziedzin życia wielkopolski z okresu międzywojennego dwudziestolecia. W związku z tym musieli z konieczności dodatkowo zająć się problemami wchodzącymi w zakres historii gospodarczej i politycznej wielkopolskiego regionu, stanowiącymi tło społeczno-ekonomiczne rozwoju ruchu robotniczego.

Praca ma więc zakres znacznie szerszy ni * zapowiada to tytuł, występują w niej bowiem dość szeroko rozbudowane wątki tematyczne, stanowiące skądinąd przedmiot zainteresowań innych szczegółowych dyscyplin historycznych. Podnosi to ogólną wartość poznawczą książki, lecz zarazem utrudnia śledzenie podstawowego wątku, jakim są dzieje ruchu proletariackiego. Trzecią wreszcie, najpowaznleJszą trudnością natury najzupełniej obiektywnej, której autorzy nie mogli mimo najszczerszych chęci przezwyciężyć, jest szczupłość źródeł. "W wielu wypadkach -. pisze Czubinski - pozostały tylko luźne fragmenty zespołów akt lub materiały drugorzędne. W zasadzie dzieje ruchu robotniczego obecnie można odtworzyć tylko przy pomocy materiałów pośrednich. Archiwa poszczególnych organizacji ro botniczych nie zachowały się. Część dokumentów oryginalnych znajduje się jeszcze w posiadaniu niektórych działaczy, którzy mimo wezwań nie chcą się z nimi rozstać. Organizacje rewolucyjne archiwów swych w ogóle nie prowadziły i o działalności ich dowiedzieć się można tylko z przekazów pośrednich lub niewielu dotąd zebranych wspomnień. Do materiałów tych podchodzić trzeba z wielką ostrożnością, gdyż przynoszą one czasem dane tendencyjne, a nawet niezgodne z rzeczywistością. Zachodzi konieczność wszechstronnego konfrontowania różnego rodzaju przekazów i różnego charakteru źródeł" (s. 14--15). Mimo to autorzy potrafili odtworzyć w pracy pełen dra

matycznych spięć przebieg walki wielkopolskiego proletariatu o polepszenie warunków materialnej egzystencji, o swobody demokratyczne, o obalenie w odległej perspektywie panowania kapitalistów i obszarników. Książka przynosi sporo interesujących, a nieraz zgoła rewelacyjnych informacji O rozwoju wydarzeń politycznych w poszczególnych powiatach Wielkopolski i zawiera zupełnie nie znane szerokiemu ogółowi wiadomości o strukturze organizacyjnej ruchu robotniczego w Poznańskiem i o czynnych na tych terenach działaczach robotniczych. Poddając ocenie ich działalność, autorzy nie zadowalają się odnotowaniem obiektywnej wymowy lub następstw politycznych akcji przez nich przedsiębranych, lecz starają się zarazem ustalić motywy, jakie skłaniały działaczy do podejmowania określonych decyzji l do działania w określony sposób. Zyskuje na tym sam opis zdarzeń, w które uwikłani byli aktywiści reprezentujący różne odłamy ruchu robotniczego i różne organizacje klasy robotniczej; jest on niezwykle żywy i plastyczny. W niektórych przypadkach to, co stanowi na ogół zaletę książki, staje się jej przeciwieństwem, staje się jej wadą. Pewne fragmenty pracy są mianowicie przeładowane zbyt szczegółowymi informacjami do tego stopnia, że czytelnik gubi się w nich i traci z oczu główny, problemowy nurt narracji. Mając to na uwadze, powinni autorzy w następnym tomie wprowadzić zasadę kończenia każdego rozdziału krótkimi wnioskami. Po tych uwagach ogólnie oceniających wartość omawianej publikacji, przejdźmy z kolei do zwięzłego zrelacjonowania jej treści. Pierwsze trzy rozdziały pracy, których autorem - jak już wspominałem - jest A. Czubiński, obejmują okres od 1918 do 1923 roku. W rozdziale I omawia autor przemiany społeczno-polityczne i gospodarcze w Wielkopolsce w okresie kształtowania się- niepodległego państwa polskiego. Charakteryzuje w nim specyfikę formowania władzy burżuazyjno-obszarniczej w Wielkopolsce, w której przewagę zyskały (w przeciwieństwie do pozostałych dzielnic Polski) sprzymierzone ze sotaą ugrupowania endeckie i chadeckie. W rozdziale II przedstawia A. Czubiński proces krystalizowania się (na tle zaostrzających się przeciwieństw klasowych) "wielkopolskiej wersji" dwóch podstawowych nurtów w polskim ruchu robotniczym: reformistyczno-oportunistycznego, reprezentowanego przez Polską Partię Socjalistyczną, oraz rewolucyjnego, którego rzecznikiem była Komunistyczna Partia Robotnicza Polski.

Rozdział III zawiera obszerne omówienie masowej akcji strajkowej, w szczególności strajku kolejarzy z sierpnia 1921 r. i strajku rolnego z października tegoż roku oraz powszechnego strajku w przemyśle z marca

1922 r. i powszechnego strajku rolnego z sierpnia 1922 r. Poza tym autor analizuje przebieg kampanii wyborczej do władz komunalnych w 1921 r. i docieka przyczyn osłabienia wpływów klasowych organizacji robotniczych w 1922 T., a następnie ich wzmocnienia w okresie depresji ekonomicznej i nasilenia fali strajkowej w 1923 roku. Końcowe rozdziały książki opracował E. Makowski, w rozdziale IV przedstawia autor na tle polityki rządu i władz lokalnych położenie materialne robotników i pracującej ludności wiejskiej w Wielkopolsce w latach 1924--1928. Może nic nie charakteryzuje wymowniej doli proletariatu poznańskiego jak przytoczony przez E. Makowskiego fragment z artykułu prorządowego "Dziennika Poznańskiego", który donosił 10 II 1926 roku.

. . . . .Bieda i głód wkrada się coraz bardziej: kilkumiesięczne bezrobocie wyczerpało zupełnie rodziny bezrobotnych. Zaradzić temu można jedynie przez dożywianie rodzin bezrobotnych. Zadanie to spełnić mogą kuchnie ludowe. Niestety, kuchnie te są na wyczerpaniu, żyją prawie wyłącznie z subwencji magistratu, gdyż ofiarność [społeczeństwa] zaczęła zawodzić. Mimo zewnętrznego objawu zbytku, życia nad stan, balowania i dancingowania, społeczeństwo to ofiarne jest wyczerpane [. ..]. Robotnicy nie mogą wyłącznie patrzeć na pomoc innych klas, które się im zawsze jako wrogów przedstawia, i muszą sami zdobyć się na poświęcenie, choćby w imię solidarności. W Poznaniu mamy około 20 tysięcy robotników, 6 tysięcy jest bez pracy, zatrudnienie zatem ma około 14 tysięcy robotników. Niechby każdy z nich oddał 25 groszy tygodniowo na dożywienie bezrobotnych" . Trudno dziwić się sarkazmowi E. Makowskiego, który po tym cytacie dopowiada od siebie "To «genialne» rozwiązanie proponował «Dziennik Poznański», by nie dopuścić do «zbrodniczych strajków»" (s. 310). Ostatni, V rozdział poświęcony jest rozwojowi organizacyjnemu klasowego ruchu robotniczego w Wielkopolsce w czasie tzw. względnej stabilizacji kapitalizmu w latach 1924--1928 i podejmowanym przez niego akcjom masowym. W rozdziale tym eksponuje autor zwłaszcza trzy wydarzenia polityczne: przewrót majowy, proces komunistów poznańskiego w 1927 r. i wybory do kas chorych, rad miejskich i do Sejmu. Praca Czubińskiego i Makowskiego powinna spełnić poważną rolę w podniesieniu kultury historycznej szerokich rzesz mieszkańców Wielkopolski. W sposób rzeczowy i spokojny ukazuje ona prawdę o tym, czym była ta dzielnica, uchodząca w Polsce za przodującą pod względem gospodarczym w okresie rządów kapitalistów i obszarników. Czekamy na dalszy ciąg.

Władysław Markiewicz

Recenzje

POWSTANIE WIELKOPOLSKIE 1lI8/.11I9

Marian Olszewski: Powstanie Wielkopolskie 1918-1919 (Album) Wydawnictwo Poznańskie. Poznań 1963.

Na 45 rocznicę wybuchu powstania wielkopolskiego przygotowano bardzo interesującą publikację. Jej autor, Marian Olszewski, podjął się niełatwego zadania. Zgromadził wiele ilustracji i nie publikowanych dotychczas zdjęć. Dzięki temu ukazał się album poświęcony w całości problematyce powstańczej z 1918/1919 r. Wydawnictwo Poznańskie zapewniło publikacji wysoki poziom opracowania redakcyjnego. Album graficznie opracował znany plastyk Zbigniew Kaja, a układu zdjęć i ciekawego opracowania technicznego dokonał Zbigniew N 0żyński. Konstrukcja pracy prawidłowa. Marian Olszewski słusznie postąpił, nakreślając zwięzły zarys historii powstania wielkopolskiego z 1918/1919 T., być może, nieco za szeroko ujmując lata poprzedzające moment wybuchu walk grudniowych w Poznaniu. Autor słusznie postąpił, wykazując różnicę w organizacji badań naukowych i opieki nad powstańcami, jaka istniała w Polsce przedwojennej a w Polsce Ludowej. Szkoda tylko, że teza ta nie znalazła szerszego odzwierciedlenia w części ilustracyjnej. Mimo zastrzeżeń autora (s. 19), aby. . . . na stronicach tego albumu (nie szukać) wyczerpującej historii Powstania. . ." ilustracje zostały ułożone tak przejrzyście i logicznie, a opisy zdjęć i fotokopii różnych dokumen - tów są tak wyczerpujące, że wprowadzają czytelnika w wir wydarzeń powstańczych i podają mu historię powstania w sposób łatwo przyswajalny. Zdjęcia i fotografie ułożono w ośmiu działach. W pierwszym, zatytułowanym: "Ostatnie dni niewoli", autor umieścił 29 ilustracji dotyczących sytuacji na frontach wojny światowej 1914--1918 T., w Niemczech, Paryżu i w Poznańskiem. Drugi rozdział: "Wielki dzień grudniowy" zawiera 26 ilustracji, w tym tylko część kopii fotografii, reszta to reprodukcje z rysunków i szkiców L. Prauzińskiego oraz b. Wróblewskiego.

Dział trzeci: "Z czynu powstańczego ludu wielkopolskiego zrodziła się wolność" obejmuje 22 ilustracje. Dwie fotografie zamieszczone na str. 63, a szczególnie zdjęcie "chłopów-powstańców spod Witkowa" wzbudzają zastrzeżenia co do ich autentyczności. Należy wątpić, czy chłopi spod Witkowa udawali się na front w odświętnych strojach. Jest to prawdopodobnie zdjęcie z jakiejś uroczystości z okresu późniejszego. Część czwarta albumu: "W ogniu zaciętych walk na froncie północnym" zilustrowana została

22 fotografiami i rysunkami. Całość kończy krótkie zestawienie, przedstawiające straty, jakie ponieśli powstańcy w walkach na froncie północnym. W dziale piątym album zawiera 13 ilustracji, obrazujących zmagania powstańcze na zachodnim pograniczu. Stosunkowo najsłabiej, bo tylko ośmioma ilustracjami, przedstawiono sytuację na froncie południowym. Godną odnotowania jest fotokopia ulotki, zatytułowanej "Bracia żołnierze górnoś1ąscy", kolportowanej przez powstańców na pograniczu Śląska. Bardzo ciekawe ilustracje zawiera siódmy dział albumu: "Zwycięski finał". Autor zgromadził tutaj 30 różnych fotografii z frontu, pracy pokojowej powstańców oraz przejmowania reszty ziem polskich na mocy traktatu wersalskiego. N ajwięcej ilustracji, bo 32, umieszczono w ostatniej części albumu, zatytułowanej "Zawsze wierni ojczyźnie".

Marian Olszewski w sposób konsekwentny nakreślił nieprzychylny stosunek sanacyjnych władz państwowych do powstańców oraz olbrzymie poparcie dla organizacji powstańczych przez władze Polski Ludowej, czego wymownym dowodem jest decyzja o zbudowaniu pomnika w Poznaniu. Nadto autor we wstępie do albumu umieścił wypowiedzi o powstaniu wielkopolskim przedstawicieli najwyższych władz partyjnych i państwowych: Władysława Gomułki, Aleksandra Zawadzkiego i Józefa Cyrankiewicza; na zdjęciach, zamieszczonych w ostatnim dziale albumu, ze spotkań z b. powstańcami widzimy: Aleksandra Zawadzkiego - przewodniczącego Rady Państwa, Mariana Spychalskiego - marszałka Polski, Jana SzydIaka - I sekretarza Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Poznaniu. Omawiana publikacja Wejdzie na trwała do historiografii powstania wielkopolskiego. Po raz pierwszy bowiem zgromadzono olbrzymi materiał ilustracyjny (182 ryciny) w jednej publikacji. POd względem metodycznym autor nie przestrzegał jednolitości opisów ilustracji. Album, jak powiedziałem wyżej, zawiera obszerny wstęp, charakteryzujący ogólny rozwój powstania. Tymczasem niektóre ilustracje są jeszcze dodatkowo zaopatrzone w szeroki komentarz, naświetlający sytuację na odcinku danego frontu; inne ilustracje posiadają tylko krótkie notki informacyjne. Według mnie, album zyskałby znacznie, gdyby wszystkie ilustracje zostały zaopatrzone w szersze komentarze. Ze wzg1ędu na to, że album zawiera bardzo dużo Ilustracji, należało wprowadzić numerację poszczególnych pozycji, a na końcu zamieścić skorowidze. Praca Mariana Olszewskiego została przyjęta z wyjątkowo dużym zainteresowaniem; autorowi należą się słowa uznania za ogrom pracy i oddanie do rąk czytelników bardzo interesującej publikacji.

Stanisław Kubiak,

WITRYNA WYDAWNICZA POZNAŃSKIEGO TOWARZYSTWA PRZYJACIÓŁ NAUK

Stanisław B o r o w s ki: Kształtowanie się rolniczego rynku pracy w Wielkopolsce w okresie wielkich reform agrarnych 1807-1860. Poznań i960. Państwowe Wydawnictwo Naukowe Oddział w Poznaniu, ss. 663.

J ak stwierdza w przedmowie prof. Wl.

Rusiński, praca stanowi wprowadzenie do szerszej problematyki opracowywanej zespołowo w ramach seminarium z zakresu historii gospodarczej i społecznej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza, mianowicie "Studiów z dziejów wielkopolskiej klasy ro- · botniczej". Celem dociekań autora jest wykrycie sił, które wywołały reformy agrarne oraz źródeł i sposobów, z jakich ze społeczeństwa feudalnego wyodrębnił się proletariat w Wielkopolsce. Dzieło otwiera obszerny wstęp traktujący o upadku feudalizmu agrarnego w latach przeduwłaszczeniowyeh 1807-1823. Następny rozdział (II) zawiera poglądy na stosunki pracy w rolnictwie: sfer rządowych, szlachty, kleru i prekursorów myśli demokratycznej (K. Libelta, J. Moraczewskiego, J. i A. Wojkowskich, H. Kamińskiego, W. Stefańskiego i E. Dembowskiego). Poprzez krótkie omówienie polityki agrarnej rządów i administracji publicznej (III) autor przechodzi do rozdziału IV - "Przechodzenie od pracy pańszczyźnianej do pracy najemnej podczas uwłaszczenia", w którym przeprowadza drobiazgową analizę procesu znoszenia pracy pańszczyźnianej i zastępowania jej pracą najemną. Równie obszernie napisany jest rozdział V, naświetlający kształtowanie się klasy bezrolnej , i VI o wzroście zapotrzebowania na siłę roboczą. Praca zawiera w aneksie 50 tabel źródłowych.

Marian S o b o c i ń s ki: Materiał kostny zwierzęcy z wykopalisk wczesnośredniowiecznego grodziska w Bonikowie. Poznań 1963, Państwowe Wydawnictwo Naukowe Oddział w Poznaniu, ss. 81.

Rzeczowe omówienie wyników badań nad szczątkami kostnymi zwierząt wydobytych podczas prac wykopaliskowych na terenie wczesnośredniowiecznego grodziska w Bonikowie (VIII-X w.). Podsumowujące wnioskistwierdzają m. in., że konie bonikowskie były konikami polskimi, bydło krótkorogie, na którego ślady natrafiono w Bonikowie, było szeroko rozpowszechnione na ziemiach polskich, co wykazały już wcześniej zbadane wykopaliska (m. in. Gniezno, Kamień Pomorski, Biskupin).

Jerzy Wojciech Szulczewski: Obcy element w roślinności Wielkopolskiego Parku Narodowego. Poznań 1963, ss. 24.

Autor omawia dwie główne grupy obcych form, które znalazły się w Wielkopolskim Parku Narodowym na początku ubiegłego stulecia: a) świerki, jodły i modrzewie europejskie (dzięki świadomej działalności człowieka) oraz b) rośliny zadomowione dzięki nasionom przeniesionym przez ptaki, np. suchodrzew czarny, dziko rosnący w Karpatach.

"Roczniki Dziejów Społecznych i Gospodarczych". Tom XXIV - Rok 1962. Poznań 1963. Państwowe Wydawnictwo N aukowe Oddział w Poznaniu, ss. 370.

Dział rozpraw i referatów zawiera: Edwarda T r z y n y Królewszczyzny województwa Krakowskiego, Maurycego H o r n a Handel wołami na Rusi Czerwonej w pierwszej połowie XVII w., Michała K o m a s z y ń - S K i e g o Transakcje solą dworu francuskiego w Gdańsku (1636-1637), Stanisława B 0r o w s k i e g o Kryzys agrarny w Wielkopolsce w przeddzień dekretu uwłaszczeniowego Z 1823 c., Tadeusza R o m a n o w s k i e - go Przemiany organizacyjne polskiej spółdzielczości rolniczej w latach 1918-3924 i Lecha Z i m o w s k i e g o Z dziejów polskiego przemysłu okrętowego w okresie międzywojennym. Poza tym tom zawiera obszerny dział recenzji, sprawozdań i bibliografii.

"Roczniki Historyczne". Rocznik XXIX (1963). Poznań 1963, Państwowe Wydawnictwo Naukowe Oddział w Poznaniu, ss. 312.

Tom otwierają trzy Krzyżaniakowejrozprawy: Mateusz Z

Jadwigi Krakowa.

Recenzje

Działalność w Pradze w latach 3355-1394, Michała P i r K o bosy pruskiej ustawy uwłaszczeniowej w latach 1908-1912 i Mariana Woj c i e c h o w s k i e g o Polska i Niemcy na przełomie lat 1932-1933. W dziale "Artykuły i dyskusje" zabierają głos: Kazimierz Tymieniecki, Stanisław Zajączkowski i Kazimierz Jasiński. Kazimierz Tymieniecki omawia w rubryce "Millenium" dwie książki Jerzego Dowiata oraz książkę Stanisława Trawkowskiego. Dział "Recenzji" zawiera omówienie 14 pozycji polskich i zagranicznych.

"Roczniki Ekonomiczne". Tom XV za lata 1962/1963. Poznań 1963. Państwowe Wydawnictwo Naukowe Oddział w Poznaniu, ss. 414. Rocznik składa się z sześciu działów, z których najobszerniej reprezentowany jest dział "Studia i materiały regionalne". Piszą w nim: Florian Wiśniewski, Jarogniew Hauser, Stanisław Wierzchosławski, Józef Boroń, Zygmunt Szymczak, Lesław Adamski. N a uwagę zasługuje także dział III - "Wymiana doświadczeń" .

Tadeusz Siwicki

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1964.10/12 R.32 Nr4 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry