EDMUND KRZYMIEŃ
Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1963.04/06 R.31 Nr2
Czas czytania: ok. 19 min.POZNAŃSKI PROBLEM LUDZI NAJGORZEJ MIESZKAJĄCYCH
Część II
STRUKTURA GOSPODARSTW DOMOWYCH OBJĘTYCH ANKIETĄ
JEŻELI polityka przydziału mieszkań ma być w pełni prawidłowa i planowa, winna uwzględniać wszystkie okoliczności warunkujące potrzeby mieszkaniowe. Mimo olbrzymich trudności nie odrzucono u nas zasady, że każde gospodarstwo domowe, a przynajmniej każde wieloosobowe gospodarstwo domowe (rodzina) powinno mieć samodzielne mieszkanie do swej wyłącznej dyspozycji. Jeżeli samodzielnych mieszkań mamy w Poznaniu za mało, to jest to nie tylko wynik dawnych niedomagań i ograniczonych możliwości inwestycyjnych (bo budować trzeba nie tylko mieszkania), ale w pewnym stopniu również i tego, że budowaliśmy w ostatnich latach mieszkania nie na miarę potrzeb ilościowych. Żeby zdać sobie sprawę z wielkości i rodzaju tych potrzeb, trzeba je poznać.
Krótko mówiąc, trzeba znać istniejącą w mieście strukturę gospodarstw domowych i w powiązaniu z nią jak i rozsądnie ustalanymi potrzebami określać strukturę mieszkań, które mają być budowane. Kierowanie się intuicją w tych sprawach, jak to się często zdarzało, przynosi z reguły jedynie szkody. Przyjrzyjmy się więc strukturze tych gospodarstw domowych, które ujawnione zostały w ankietach. Pokazuje ją tabela 5. N a podstawie danych tabeli 5 stwierdzamy, że najliczniej reprezentowane gospodarstwa domowe obejmują rodziny czteroosobowe. Twierdzenie to jest prawdziwe w odniesieniu do całego miasta i każdej z poszczególnych dzielnic. Na drugim miejscu znajdują się gospodarstwa trzyosobowe. Na trzecim - pięcioosobowe (z wyjątkiem dzielnicy J eżyce). Ogólnie więc biorąc, w strukturze gospodarstw domowych przewagę mają gospodarstwa liczące maksimum 5 osób albo liczące najwyżej 4 osoby, jeżeli gospodarstwa 5-osoibowe zaliczymy do większych. Z tablicy tej nietrudno również odczytać, że im dana dzielnica jest bardziej zurbanizowana, tym większy notuje się w niej odsetek gospodarstw mniejszych, szczególnie jednoosobowych, a równocześnie mniejszy gospodarstw większych i na odwrót. Najbardziej oczywistą ilustracją tego twierdzenia są dane dotyczące dzielnic Stare Miasto i Nowe Miasto. Średnia liczba osób przypadających na jedno gospodarstwo domowe wynosi 3,55. Gospodarstwa liczące 6 i więcej osób nie odgrywają w ogólnym zestawieniu większej roli, stanowią bowiem zaledwie 7,94% ogólnej liczby gospodarstw, a liczba osób wchodzących w skład tych gospodarstw wynosi 6602,
Edmund KrzYmieńa więc 14,4% ilości ogólnej. Na tle całości nie jest to więc wielkość o jakimś poważniejszym znaczeniu. Przyglądając się wszystkim elementom tworzącym ogólny bilans mieszkaniowy naszego miasta dojdziemy do wniosku, że w Poznaniu (i prawdopodobnie w ogóle w większych miastach) nie ma jakiegoś istotnego z punktu widzenia gospodarki mieszkaniowej problemu dużych liczebnie gospodarstw domowych. Istnieje natomiast problem gospodarstw najmniejszych, wyrażający się wielką liczbą gospodarstw osób samotnych, pretendujących do własnego pokoju albo nawet do samodzielnego jednoizbowego mieszkania (tzw. kawalerki). Uwzględniając żądania tych jednoosobowych gospodarstw powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, że stwarzamy dla nich sytuację mieszkaniową, którą dla gospodarstw rodzinnych będziemy w stanie zrealizować dopiero w 1980 r. To, co powiedziałem na temat mieszkań dla gospodarstw jednoosobowych, dotyczy również gospodarstw dwuosobowych, zajmujących w nowych mieszkaniach z reguły pokój z kuchnią, a więc dwie izby.
STRUKTURA MIESZKAŃ
W wyniku dotychczasowych rozważań można dość łatwo ustalić zapotrzebowania zarówno na mieszkania, jak i na izby. Zanim przystąpimy do określenia rodzaju i wielkości potrzeb sugerowanych zgłoszeniami ankietowymi, nieodzowną rzeczą będzie zgodzić się na pewne założenia. Przyjmuje się więc, że: a) gospodarstwa jednoosobowe otrzymają mieszkanie jednoizbowe (albo pomieszczenie jednoizbowe); b) gospodarstwa dwu- i trzyosobowe - dwuizbowe; c) cztero, pięcio, sześcio i siedmioosobowe - mieszkania trzyizbowe; d) ośmioosobowe rodziny oraz większe - czteroizbowe. Przy takim założeniu na pewno zyskują gospodarstwa mniejsze, a tracą większe, szczególnie siedmioosobowe A Proponowany schemat wywoła na pewno różne zastrzeżenia. Faktem jednak jest, że np. rodziny nawet siedmioosobowe zabiegające o mieszkania w spółdzielczości zadowalają się z reguły mieszkaniem trzyizbowym. Postępują tak z uwagi na własne możliwości finansowe. Za mieszkanie spółdzielcze trzeba bowiem - jak wiadomo płacić w zasadzie realny czynsz z własnej kieszeni, a to od razu zawęża potrzeby. Skrupułów tego rodzaju nie mają, ci którzy liczą na uzyskanie mieszkania z zasobów państwowych. Tu więc do głosu musi dojść rygor administracyjny.
ROZMIARY ZAPOTRZEBOWANIA NA MIESZKANIA I IZBY Stosownie do przyjętych założeń oraz istniejącej struktury gospodarstw domowych zapotrzebowanie na poszczególne kategorie mieszkań byłoby następujące:mieszkań jednoizbowych " dwuizbowych " trzyizbowych " czteroizbowych razem 5077 6672 100 12951
Mieszkań potrzeba rzecz jasna tyle, ile jest gospodarstw domowych objętych ankietami. Oczywiście przyjmuje się, że wszyscy ci, którzy objęci zostali rejestrem ankietowym, mają prawo do otrzymania mieszkania w najbliższych latach. W związku z tym ogólne zapotrzebowanie na izby mieszkalne z podziałem według grup gospodarstw domowych przedstawia SIę jak następUJe:
Gospodarstwo
Liczba izb
Gospodarstwo 6-osobowe 7 - osobowe 8-osobowe i większe
Liczba izb
'j.
l-osobowe 1102 3,48 2-osobowe 3560 11,24 3-osobowe 6594 20,82 4-osobowe 11421 36,06 5-osobowe 5820 18,38 Ogółem potrzeba więc 31 672 izby. Z zestawienia tego wynika, że (przy proponowanych założeniach) najwięcej izb mieszkalnych absorbuje grupa gospodarstw czteroosobowych, co odpowiada pozycji, którą te gospodarstwa zajmują w strukturze gospodarstw domowych w ogóle. Również w zgodzie z miejscami zajmowanymi w tej strukturze układają się pozycje izbowe pozostałych gospodarstw domowych z wyjątkiem gospodarstw jednoosobowych i sześcioosobowych. W przypadku dwóch ostatnich nastąpiła wzajemna wy. . .
mIana mIeJsc. Poprzednio wskazałem na to, że liczba osób wchodzących w skład gospodarstw liczebnie naj silniej szych, a więc 6-osobowych i większych, wynosi 6602, co stanowi 14,32% wszystkich osób z ogółu gospodarstw domowych.
Obecnie stwierdzam, że te duże gospodarstwa pochłaniają tylko 3175 izb, a więc 10,02% tej liczby izb, które trzeba by zbudować, żeby wszystkim objętym naszym rejestrem dać odpowiednie mieszkania. Natomiast liczba osób objęta gospodarstwami jedno- i dwuosobowymi wynosi tylko 4662, czyli 10,11%> ogółu, ale za to izb mieszkalnych zabiera ona również 4662, a więc 14,72% wszystkich potrzebnych izb. Okazuje się więc, że w świetle tych liczb obydwie skrajne grupy gospodarstw zamieniają się. Wynik ten jest nie tylko konsekwencją przyjętych założeń, ale również może być rezultatem stosowanej już obecnie praktyki. Ostatecznie bowiem jeden pokój samotnej osobie prowadzącej gospodarstwo domowe na własny rachunek trzeba przecież zapewnić, a małżeństwom młodym, nawet bezdzietnym oraz starszym trzeba udostępnić obok pokoju również i pomieszczenie kuchenne. Już na wstępie zaznaczyłem, że liczba 12 951 wniosków omieszkania, o których jest tu stale mowa, nie wyczerpuje pełnej liczby tych, którym należą się mieszkania. Na podstawie szacunku należałoby przyjąć, że ogólna liczba wnioskodawców zarejestrowanych w końcowym terminie powinna być zwiększona o około 3000 osób, reprezentujących tyleż gospodarstw domowych. Ta ostatnia liczba dotyczy ludzi, którzy albo spóźnili się ze złożeniem ankiet w swoich zakładach pracy, albo też osób, które nie należą do grupy pracujących zawodowo (emeryci itp.). Wszyscy oni złożyli swe ankiety już bezpośrednio w lokalach władz kwaterunkowych. Zarówno liczba 12 951 ankiet złożonych we właściwym czasie, jak i szacunkowa liczba 3000 ankiet złożonych w terminie spóźnionym reprezentują i odzwierciedlają mimo wszystko analogiczne rozproszenie środowiskowe i terenowe. Wobec tego istnieje pełna podstawa teoretyczna do potraktowania szczegółowych danych wynikających z liczby 3000 jako wybitnie zbliżonych do tych, które jasno wynikają z przeanalizowanych ankiet zamykających się liczbą 12 951. Twierdzenie to dotyczy wszystkich obliczeń badanego materiału statystycznego, a więc również, a raczej przede wszystkim struktury gospodarstw domowych. Do takiego samego wniosku trzeba było dojść wtedy, 642
-; 6,73 2,03
1,26
· 2 Kronika Miasta Poznania 2
Edmund KrzYmień
gdy rozpatrywano osobno dane z ankiet pochodzących od osób zamieszkujących pomieszczenia mieszkalne oraz pomieszczenia pozbawione tego charakteru. Odchylenia, które w wyniku tego podziału materiału statystycznego zachodziły (lub zachodzą), nie mogą mieć żadnego praktycznego znaczenia. Oblicza się więc, że we wspomnianych 3000 ankiet mieści się gospodarstw: l-osobowych 254 2-osobowych 412 3-osobowych 764 4-osobowych 884 5-osobowych 450 6-osobowych 164 7 -osobowych 43 8 -osobowych i większych 24 razem: 3000
Dla tych gospodarstw należy przewidzieć (zgodnie z przyjętym schematem) następujące liczby mieszkań oraz izb: vmieszkańizbl-izbowych 2-izbowych 3-izbowych 4-izbowych razem mieszkań 1176 1546 24 3000 2352 4638 96 7340izb
Zatem łączne zapotrzebowanie na mieszkania wynosi 15 951, a na izby 39 012.
Z tej liczby dla tych, którzy mieszkają w pomieszczeniach niemieszkalnych zapotrzebowanie wyniesie ogółem:na mieszkania na izby l-izbowe 380 380 2-izbowe 1754 3508 3 - izbowe 2307 6921 4-izbowe 36 144 razem 4477 10 953
Średnie nowe mieszkanie powinno zgodnie z przewidywanymi warunkami liczyć 2,45 izby. Biorąc pod uwagę, że przeciętne mieszkanie miało w Poznaniu na koniec 1960 r. 2,88 izby, oznacza to, że mieszkania obecnie proponowane powinny być projektowane i realizowane na miarę niezbędnych potrzeb i obecnych możliwości. Aczkolwiek w okresie 1950-1952 r. nie budowano mieszkań nadmiernie dużych, to jednak te, które zostały wybudowane z funduszów państwowych (Dyrekcja Budowy Osiedli Robotniczych) są na ogół większe niż te, które powinniśmy wtedy budować. Gdybyśmy w tym czasie budowali mieszkania średnio nie większe niż o 2,45 izbach mielibyśmy dziś około 900 mieszkań więcej, (mieszkań, a nie izb) w samym tylko budownictwie państwowym powiązanym organizacyjnie z Radą Narodową. Tym samym problem mieszkań wspólnych mógłby być co najmniej o tę liczbę pomniejszony. W przypadku realizowania proponowanej tu struktury mieszkań procentowy udział poszczególnych kategorii mieszkań w ogólnej liczbie wynosiłby:mieszkań l-izbowych 2-izbowych 3-izbowych 4-izbowych
8,50% 39,21% 51,52% 0,77%
Trzeba zgodzić się z tym, że na mieszkania większe .obecnie nas nie stać. Podane więc normy zaspakajania potrzeb mieszkaniowych trzeba uznać za maksymalne, o ile rzeczywiście chcemy w najbliższych latach poprawić nasz wysoce deficytowy bilans mieszkaniowy. W praktyce trzeba się liczyć z tym, że na przykład osoby samotne będą mogły otrzymywać przydziały mieszkań w zasadzie tylko z uzyskiwania izb w wyniku opróżniania części mieszkań samodzielnych. Będą to więc izby w mieszkaniach wspólnych. Po zbilansowaniu obecnych potrzeb mieszkaniowych i tych, które powstaną jeszcze w najbliższych latach, trzeba dojść do wniosku, że duża deficytowość mieszkań utrzyma się niestety mniej więcej do roku 1970. Po tym terminie powinien być osiągnięty stan, który pozwoli już na budowanie mieszkań znacznie większych niż te, które z konieczności trzeba realizować w obecnym okresie' . Czy słuszne są postulaty budowania małych mieszkań? Zastanówmy się nad tym, czy realizacja tego rodzaju stosunkowo drobnych mieszkań jest rzeczywiście programem minimalnym. Czy nie zawężamy naszych jednostkowych potrzeb? Zwróćmy uwagę na to, co pod tym względem dzieje się za granicą. Weźmy dla przykładu miasto Hamburg (Niemiecka Republika Federalna).
W tym dużym (1 800 000 mieszkańców) i na pewno zamożniejszym niż Poznań mieście portowym i wielkim ośrodku przemysłowym wybudowano w okresie od l. VII. 1948 r. do 31. XII. 1954 r. następujące ilości mieszkań 2:l-izbowych 27248 19,4% 2-izbowych 68835 48,5% 3-izbowych 38733 27,3% 4-izbowych 5188 3,6% 5-izbowych i większych 1748 1,2% Razem 141752 100,00%
Widać z tego, że postanowiono tam pospiesznie rozwiązywać problem wielkiego niedostatku mieszkań przez budowanie na bardzo dużą skalę właśnie mieszkań najmniejszych, zwłaszcza 2-izbowych. Wybrano chyba drogę na ówczesne warunki jak najbardziej słuszną. Chodziło bowiem o danie możliwie każdemu gospodarstwu domowemu (każdej rodzinie) samodzielnego mieszkania.
1 Programy budownictwa mieszkaniowego na najbliższe lata operują już nie pojęciem izb, lecz kryteriami tzw. normatywu mieszkaniowego przypadającego na jedną osobę. A więc symbol Mi to normatyw powierzchniowo-izbowy przewidziany dla jednej osoby, M2 dla dwóch osób, M3 dla trzech osób itd. Mieszkanie (samodzielne) oznaczone symbolem Mi winno utrzymać się w granicach 17-20 ma powierzchni użytkowej', M 2 : 24-30 mB, M3: 33-38 me, M4: 42-47 m 2 , Ms: 51-57 m\ Me: 59-65 m 2 i M7: 67-71 m 2 . M:t to po prostu jedna 'samodzielna izba, M 2 to mieszkanie o jednej albo dwóch izbach, M3 mieszkanie o dwóch, a niekiedy trzech izbach, M4 i Ms mieszkanie o trzech izbach, Me o czterech izbach oraz M7 o 5 izbach. Mi będzie realizowane w Paznaniu tylko w minimalnym zakresie, natomiast M7 prawdopodobnie (w warunkach poznańskich) w ogóle nie będzie wchodziło w rachubę (budownictwo państwowe). 2 Medizin und Stiidtebau. Band 2. Praca zbiorowa. Miinchen-Berlin-Wien 1957, 9. 218.
2«
Edmund KrzYmień
W porównaniu więc z tym, co działo się w wymienianym okresie w budownictwie mieszkaniowym Hamburga, my budujemy albo chcemy budować mieszkania mimo wszystko większe. Czy wobec tego należy zdecydować się na jeszcze większą kompresję projektowanych mieszkań? Nie znamy struktury gospodarstw domowych Hamburga. Trzeba się jednak liczyć z tym, że w tym olbrzymim mieście (większy stan zurbanizowania niż w Poznaniu) udział w tej strukturze małych gospodarstw domowych jest prawdopodobnie znacznie większy niż u nas i wobec tego zaproponowaną strukturę mieszkaniową można uznać za obiektywnie uzasadnioną. Panuje u nas dość powszechna opinia, że powierzchnia użytkowa budowanych u nas obecnie mieszkań jest zbyt mała i znacznie mniejsza niż w domach budowanych przed drugą albo pierwszą wojną światową. Jak jest faktycznie. Izby w mieszkaniach wybudowanych do 31. XII. 1950r. i administrowanych przez Dzielnicowe Zarządy Budynków Mieszkalnych mają średnio 19,48 ma powierzchni użytkowej3. Są to w zasadzie izby wybudowane przed drugą wojną światową albo jeszcze przed 1918 r. Natomiast izby pozostające w tej samej administracji, a wybudowane w okresie od 1. I. 1951 r. do 31. III. 1962 r. mają średnio 17,06 ma powierzchni użytkowej. Oznacza to, że izby budowane obecnie są zaledwie o 12,42% mniejsze. Są one również niższe, ale ten wymiar nie jest na ogół przez użytkowników dyskwalifikowany. Nowe mieszkania są jednak znacznie lepiej wyposażone w urządzenia techniczne a to przecież w dużym stopniu decyduje o wartości użytkowej mieszkania. Oto co na ten temat mówią liczby (mowa zawsze o mieszkaniach pozostających w administracji Dzielnicowych Zarządów Budynków Mieszkalnych):
Tabela 1
Budyllid wybudowane Budyllid wybudowane po 31. XII. 1950 przed 1. I. 1951 (stan na 31. III. 1962) Liczba /0 Liczba I % Ogólna liczba mieszkań 11958 100 8083 100 Mieszkania posiadające: wodociąg 9480 79,28 7785 96,31 kanalizację 8811 73,68 7785 96,31 gaz i oświetlenie 8333 69,68 7766 96,18 łazienkę 4850 40,56 7765 96,06 centralne ogrzewanie 1640 13,72 7475 92,47
Różnica jakościowa między starymi a nowymi mieszkaniami jest tak wyraźna na korzyść nowych, że trudno nie zadać sobie pytania, czy na tle naszych ogólnych braków (w tym również mieszkaniowych) taki kierunek realizacji był w pełni przemyślany. Autor opracowania, w którym m. in. zamieszczono przytoczone wyżej dane o budownictwie mieszkaniowym w Hamburgu, wyraża pogląd (nie tylko zresztą jego własny), że powierzchnia użytkowa izb w mieszkaniach budowanych dla gospodarstw bardziej liczebnych może być nawet zupełnie nieduża, mianowicie może wynosić około 6,5 ma pod warunkiem, że tego rodzaju izba będzie przeznaczana wyłącznie do
s W okresie od 1940 r. do 1950 r. wybudowano tylko nieznaczną część omawianych mieszkań i były one budowane jeszcze całkowicie na miarę stosowaną przed 1939 r.
dyspozycji jednej osoby4. Jest to wdęc powierzchnia, która u nas jest traktowana jako minimalna dla jednej osoby z tym, że nie doszliśmy jeszcze, niestety, do takich rozwiązań technicznych, które z tych małych powierzchni byłyby w stanie wykroić oddzielne izby. Sugestia odnośnie do małych izb nie oznacza, że w mieszkaniu nie powinno być przynajmniej jednej izby znacznie większej. Należy wątpić, czy wobec panującego u nas kompleksu dużych izb, będziemy kiedykolwiek skłonni z własnego przekonania przejść na budowanie większej ilości izb kosztem jeszcze bardziej zmniejszonej powierzchni poszczególnej izby niż obecnie.
DANE ANKIETOWE NA TLE WYNIKOW SPISU POWSZECHNEGO Z 6 GRUDNIA i960 R.
Bilans mieszkaniowy Poznania ujawniony spisem powszechnym z 6. XII.
1960 r. pokazuje, że na 128 860 gospodarstw domowych posiadaliśmy tylko 87 860 samodzielnych mieszkań. Rachunkowo więc biorąc, brak nam było wówczas 41000 mieszkań. W liczbie 128 860 znajduje się jednak suma aż 28 820 gospodarstw osób samotnych. Gdybyśmy przyjęli, że w obecnych warunkach w samodzielne mieszkania należy wyposażać tylko gospodarstwa wieloosobowe, to i tak deficyt mieszkań dla tego typu gospodarstw (rodzin) wynosiłby na 6. XII. 60 r. jeszcze 12 180. Faktyczne braki nawet przy takim zawężeniu potrzeb były w tym czasie znacznie większe, gdyż znaczna część gospodarstw jednoosobowych posiadała samodzielne mieszkania (szacunkowo około 3100), a poważna liczba wymienionych wyżej mieszkań należała do rzędu prowizorycznych 5 . W wyniku analizy ankietowych materiałów statystycznych ustaliliśmy, że zgłoszone zapotrzebowanie na mieszkania na koniec 1961 r. (ten termin należałoby w zasadzie przyjąć jako miarodajny dla całości zebranych ankiet) wynosi 15 951. Oznacza to, że ta liczba deficytu mieszkań wyraża praktycznie minimum istniejących braków. N a podstawie wstępnych danych ostatniego spisu powszechnego dowiedzieliśmy się ponadto, że lokatorów, którzy mieszkali przy zagęszczeniu powyżej dwu osób na izbę było w dniu spisu 90 840. Zajmowali oni 32 380 izb, co daje współczynnik przeciętnego zagęszczenia na izbę około 2,8. Na podstawie materiału ankietowego stwierdziliśmy natomiast, że liczba osób mieszkających w warunkach obiektywnie złych wynosiła 56 763. Skąd ta rozbieżność? Ostatnia liczba dotyczy tylko tych ludzi, którzy mieli skrajnie złe warunki mieszkaniowe, co wyrażało się współczynnikiem zagęszczenia na izbę 3,33. W sumie natomiast 90 840 ujęci zostali nie tylko ci najgorzej mieszkający, ale również i tacy, których sytuacja mieszkaniowa była nieco lepsza i ta ostatnia grupa osób obniżyła ogólny wskaźnik zagęszczenia na 2,8. Porównujemy tu dwie wielkości które pochodzą wprawdzie z różnych okresów, ale różnica w czasie nie jest na tyle duża, aby groziła wypaczeniem. Sprawy mieszkaniowe nie należą bowiem do gatunku tych, które w swojej masie ulegają szybkiej zmianie.
* Medizin und Stiidtebau. Band 2. Praca zbiorowa. Miinchen-Berlin-Wien 1957, s. 221.
e Dokładna liczba tego typu mieszkań objęta rejestrem sipisu powszechnego nie jest znana. Szacuje się ją na około 4500.
Edmund KrzYmień
W dniu 6. XII. 1960 r. wśród 386 000 mieszkańców miasta zajmujących mieszkania (to znaczy poza tymi, którzy mieszkali w ramach tzw. zakwaterowania zbiorowego) stan zagęszczenia przedstawiał się, j ak następuj e: do l osoby na izbę było 65680 osób 17,02% /yżej l do 1,5 osób na izbę było 105220" 27,26% 1,5 do 2)j ,J j> 124260" 32,19% 2 do 3 5, », 70120" 18,16% 3 do 4 11 >J )>> 14780" 3,83% 4 do 5 ff 1»)J 2940" 0,76% 5 J) J, ») 3000 " 0,78% razem 386000 " 100T(K>°;9
Okazuje się więc, że najwyższy procent stanowią mieszkania o zagęszczeniu 1,5 do 2 osób na izbę. Jest to ta część ludności, której faktyczne warunki mieszkaniowe są najbardziej zbliżone do średnich ogólnomiejskich. Na drugim miejscu znajdują się Ci, którzy mają całkowicie znośne warunki wyrażające się w współczynniku zagęszczenia na izbę od 1 do 1,5 osoby. Jest to ta sytuacja, którą cała ludność miasta powinna osiągnąć około 1970 r. Dopiero na trzecim miejscu uplasowali się ci, którzy mają albo złe warunki mieszkaniowe, albo nawet - jak to wyżej określiłem - skrajnie złe. Mamy w tym przypadku do czynienia z warunkami substandardowymi już w stosunku do aktualnie uznawanych i obowiązujących kryteriów mieszkaniowych. Poza tym 65 680 mieszkańców ma już dziś sytuację mieszkaniową podobną do tej, z której korzystać będzie mogła pozostała ludność miasta dopiero po roku 1975. Chodzi tu na ogół o tych, którzy mieszkają w tzw. domkach jednorodzinnych, wyjętych spod publicznej gospodarki mieszkaniowej. W związku z tą ostatnią sprawą nasunąć się może pytanie, czy jest rzeczą słuszną, aby ci ludzie korzystali z dobrodziejstw wygodnego mieszkania. Są bardzo istotne względy przemawiające za utrzymaniem, a nawet rozwijaniem budownictwa mieszkaniowego z prywatnych funduszów. Nie będę tu zajmował się szczegółami towarzyszącymi temu zagadnieniu. Faktem jednak jest, że zjawisko budowania sobie mieszkań przez samych użytkowników pomaga nie tylko im samym, ale również i pozostałym mieszkańcom miasta. Zawsze bowiem lepiej jest mieć w staraniach o przydział mieszkań budowanych z funduszów społecznych mniej konkurentów, i w naszych warunkach również korzystniej jest, jeżeli wolne środki finansowe prywatne (wygospodarowywane często kosztem dużych wyrzeczeń) kierowane są na budownictwo mieszkaniowe. Zobaczmy z kolei, jak w świetle wyników spisu powszechnego/\ z 6. XII.
1960 r. kształtują się wskaźniki zaludnienia izb w poszczególnych kategoriach mieszkań: Wynika z tego, że: 1) Im większe mieszkania, tym współczynnik zagęszczenIa na izbę jest niższy. Duży, jeżeli nie wręcz decydujący wpływ na ten układ ma fakt istnienia tzw. domków jednorodzinnych, wyłączonych spod publicznej gospodarki mieszkaniowej, o czym była już mowa wyżej; 2) Istotny problem licznych jeszcze przypadków złych warunków mieszkaniowych został w przytoczonych wyżej wskaźnikach zniwelowany i wobec tego, gdyby ograniczyć się tylko do tego zespołu wskaźników, można by dojść do całkowicie błędnych wniosków w rodzaju np. tego, że ludności tej, która mieszka przy stanie zagęszczenia powyżej dwu osób na izbę, jest tylko 22 500.
Tabela 2
Liczba Liczba Ludności Współczynnik Rodzaj zagęszczenia mieszkania mieszkań izb w mieszkaniach na izb ę 6) l izbowe 9100 9100 22500 2,47 2 28340 56680 96400 1,70 " 3 28900 86700 126840 1,46 " 4 " 13120 52480 74620 1,42 5 " i większe 8400 48355 65640 1,36 Razem 87860 253215 386000 1,53
Wskazuje to znów na konieczność zachowania dużej ostrożności w WYCIąganiu wniosków na podstawie pojedynczych tylko wskaźników oraz na konieczność poddawania każdego zagadnienia wszechstronnej analizie, zmierzającej do oświetlenia problemu z różnych punktów widzenia i w różnych przekrojach. W toku próby bilansu najpilniejszych poznańskich potrzeb mieszkaniowych wysunęliśmy pewne propozycje w zakresie równoważenia ich struktury. Zobaczmy obecnie, jak układała się ta struktura dla całego miasta w dniu 6. XII. 1960 r. (spis powszechny).
Tabela 3
Wielkość Liczba gospodarstwa gospodarstw Wielkość Liczba /0 /0 domowego domowych mieszkań mieszkań l-osobowe 28 820 22,37 l -izbowe 10 100 10,36 2-osobowe 27 580 21 ,40 2- izbowe 28 340 32,26 3-osobowe 24 340 18,89 3 izbowe 28 900 32,89 4-osobowe 24 600 19,09 4- izbowe 13 120 14,93 5-osobowe 5-izbowe i większe 23 520 18,25 i większe 8 400 9,58 Razem 128 860 100,00 87 860 100,00
Nie posiadamy, niestety, bardziej szczegółowego rozbicia danych dotyczących gospodarstw pięcioosobowych i większych. To samo trzeba powiedzieć o grupie większych mieszkań, choć tu brak ten nie jest tak bardzo odczuwalny, jak w przypadku gospodarstw. Z tego, co wyżej wykazano oraz na podstawie wyników poprzednich rozważań, upewniamy się, że obecna struktura mieszkaniowa jest w stosunku do obowiązujących dziś norm powierzchni dla poszczególnego' lokatora wysoce nieodpowiednia. A normy te (w Poznaniu 7 ma powierzchni mieszkalnej) są przecież wyrazem obiektywnych potrzeb ogólnych, uwzględniających zarówno niezbędne minimum konieczności dyktowanych warunkami życia człowieka, jak i możliwości gospodarczych państwa. Mamy w stosunku do tego rodzaju potrzeb za dużo mieszkań większych (w tym również w przekroju powierzchniowym), a za mało mieszkań małych, szczególnie dwuizbowych. Liczba mieszkań czitero- i pięcioizbowych jest na
6 Dane spisu powszechnego z & XII. 196) r. mają zawsze jeszcze charakter obliczeń wstępnych i mogą w dalszych pracach ulec pewnym zmianom.
Edmund
Kr:zymieńobecne warunki za duża. Nie odpowiadają one naszej obecnej rzeczywistości, obecnemu zapotrzebowaniu społecznemu (społecznemu, a nie indywidualnemu). Wprawdzie znaczna ilość dużych (w dzisiejszym rozumieniu) mieszkań to domki jednorodzinne, ale istnieje również jeszcze spora ich liczba, które wykorzystywane są jako mieszkania wspólne (użytkowane przez kilka rodzin) 7. Te właśnie mieszkania to, jak ogólnie wiadomo, środowiska, w których panuje stan permanentnego napięcia nerwów i wzajemnej wrogości, przeradzające się co pewien czas w brutalne konflik ty 8. Na tle tych zadrażnień trudno zgodzić się z tymi, którzy często zbyt pochopnie żądają tzw. polityki dokwaterowań za wszelką cenę. Sugestie tego rodzaju pochodzą zwykle od tych, którzy nie zaznali gorzkiego smaku wspólnego mieszkania.
RÓŻNICE W STANIE ZALUDNIENIA MIESZKAŃ W DOMACH STARYCH I NOWYCH
Nie rozporządzamy pełnymi materiałami dotyczącymi tego zagadnienia, jednak już te, którymi dysponujemy, są dla naszych potrzeb zupełnie wystarczające. Chodzi o dane otrzymane z Dzielnicowych Zarządów Budynków Mieszkalnych. Oto wiele mówiąca polaryzacja w zakresie zaludnienia mieszkań w domach starych i nowych.
Tabela 4
Domy wybudowane Domy wybudowane przed l I 1951 po 31 XII 1950 (Stan na 3 l III 1962) Liczba gospodarstw domowych 16 000 8 589 Liczba mieszkań 11958 8 083 Stosunek liczby gospodarstw do liczby mieszkań 133,80 106,26
Widzimy więc, że roznlca między stosunkami mieszkaniowymi w domach starych i nowych jest po prostu rażąca. Zjawisko wspólnych mieszkań ma w starych budynkach mieszkalnych znacznie szerszy zasięg niż w nowych. W tych ostatnich nie stanowi na ogół problemu, podczas gdy w starych urasta już do rozmiarów plagi społecznej. Jeżeli chodzi o liczbę osób przypadających na jedną izbę, to (stan na 31. III.
1962 r.) różnica między tymi dwiema kategoriami budynków jest również bardzo istotna. Średnie zagęszczenie na izbę w nowych budynkach wynosi bowiem 1,56, gdy w starych aż 1,77. Powierzchnia użytkowa mieszkań starych i nowych przypadająca na jednego lokatora jest w obu przypadkach prawie taka sama (w starych 10,98 ma, w nowych 10,95 m 2 ), ale to nie zmienia istoty bolesnych różnic. Nie powierzchnia bowiem we wspólnych mieszkaniach jest najważniejsza. Jest rzeczą wątpliwą, czy znalazłby się tzw. normalny człowiek, który wybrałby mieszkanie we wspólnej dla wielu osób sali tylko
7 Por. B. Ziółek, "Wiadomości Statystyczne" R. i960, z. 2, s. 26.
8 Por. artykuł Śmierć cywilna w gramach. "Gazeta Poznańska". R. 1962, nr 136 z dnia 12 czerwca.
dlatego, że w niej mógłby mieć do dyspozycji np. 20 m 2 powierzchni użytkowej czy nawet więcej zamiast pokoiku chociażby o 5 m 2 powierzchni, ale wyłącznie do własnego użytku. Nie inaczej w podobnych okolicznościach wybierałoby na pewno gospodarstwo wieloosobowe. Wracamy więc znów do generalnego wniosku: pożądane są mieszkania nawet małe, ale własne. Potrzeba posiadania własnego mieszkania wynika po prostu z przyrodzonych właściwości człowieka, których on nie jest w stanie się wyzbyć. To jest fakt, z którym nie sposób się nie liczyć. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że różnica między stanem zaludnienia mieszkań starych i nowych dotyczy nie tylko domów administrowanych przez Dzielnicowe Zarządy Budynków Mieszkalnych. Różnice te wystąpiłyby prawdopodobnie w jeszcze ostrzejszej formie, gdyby z jednej strony brać pod uwagę wszystkie stare zasoby mieszkaniowe Poznania, a z drugiej całą nową substancję mieszkaniową. Brak nam na razie pełnego udokumentowania liczbowego dla tej tezy, niemniej jednak fakt, że zasady zaludniania starych domów mieszkalnych są jednakowe dla całego miasta, a nowe domy państwowe są raczej intensywniej wypełniane lokatorami niż np. nowe domy spółdzielcze (nie mówiąc już o nowych małych domach prywatnych) upoważnia nas do wyrażonego wyżej poglądu. Sprawa omawianych różnic wydaje się być już na tyle poważna, że czas mówić o konieczności rewizji dotychczasowego postępowania w sprawach obsadzania powierzchni mieszkalnej w budynkach starych. Powinny one przestać być uważane za obiekty, w których ludzie mają obowiązek godzenia się na gorsze warunki zakwaterowania niż ci, którzy mieli szczęście otrzymać mieszkanie w domach nowych. Mamy tu do czynienia z dziedziną, w której rozwaga władz kwaterunkowych jest szczególnie pożądana. "Śmierci cywilnej w gramach" należy bowiem przeciwstawić się już w samym zarodku.
PERSPEKTYWY LIKWIDACJI NAJBARDZIEJ OSTRYCH BRAKÓW MIESZKANIOWYCH Wiemy, że w okresie od 1961 r. do końca 1965 r. Poznań ma otrzymać około 46 tys. nowych izb mieszkalnych. Osiągnięcie tej liczby izb jest w określonych warunkach raczej pewne i to nawet w formie rzeczywistego przyrostu zasobów, a więc netto. Przemawiają za tym przede wszystkim dotychczasowe wyniki budownictwa mieszkaniowego. Rzecz jednak w tym, że potrzeby już całkowicie dojrzałe do zaspokojenia wymagają około 39 tys. izb mieszkalnych, z czego przeważną część powinny dać władze terenowe, a te wybudują w okresie do 1965 r. tylko około 15 tys. izb. Starczy to w najlepszym razie na likwidację problemu pomieszczeń niemieszkalnych (piwnice, sutereny, strychy) oraz na pokrycie najbardziej niezbędnych potrzeb zgłaszanych w związku z koniecznością rozbiórki niektórych domów. Natomiast zupełnie nikłe będą możliwości w zakresie rozluźnienia ścisku mieszkaniowego w pomieszczeniach typu mieszkalnego. Tu pomocy oczekiwać należy przede wszystkim ze strony budownictwa spółdzielczego, zakładów pracy oraz samej ludności. Razem budownictwo to ma dać ponad 30 tys. izb mieszkalnych. Można mieć nadzieję, że ludzie, którzy opuszczą swe dotychczasowe mieszkania przenosząc się do nowych mieszkań spółdzielczych, zakładowych i in. przyczynią się w jakimś przynajmniej stopniu - pośrednio - do złagodzenia ścisku mieszkaniowego. W okresie więc do 1965 r. nastąpi niewątpliwie pewne złagodzę
Edmund KrzYmień
nie trudności mieszkaniowych, ale radykalnych zmian można oczekiwać dopiero po tym okresie. Rokiem rzeczywistej poprawy będzie prawdopodobnie dopiero rok 1970.
Przedstawione tu uwagi, myśli, wnioski I propozycJe nIe mogą być w żadnym razie uznane za jakieś ostateczne. Rozeznanie sytuacji mieszkaniowej uzyskane na podstawie zebranych materiałów ankietowych jest wprawdzie dość poważne, ale w żadnym razie nie jest w stanie wyczerpać wszystkich problemów z nią związanych. Zachodzi więc potrzeba dalszych i pogłębionych studiów, których wyniki powinny ułatwić praktyczną działalność.
Tabela 5
STRUKTURA GOSPODARSTW DOMOWYCH
Liczba Gospodarstwa domowe Dzielnica gospodarstw 8-osoogółem domo- l-oso- 2-oso- 3-oso- 4-oso- 5-oso- 6-oso- 7-oso- bowe wych bowe bowe bowe bowe bowe bowe bowe i więcej Miasto 12 951 l 102 l 780 3 298 3 807 1940 711 214 100 0/ 100 8,50 13,74 25,45 29,39 14,98 5,49 1,65 0,80 S titb Miasto 2 713 274 394 701 757 399 133 37 15 0/ 100 10,1 14,6 25,9 27,9 14,8 4,9 1,3 0,5 NcMe Miasto l 430 68 191 395 420 227 85 27 17 /0 100 4,8 13,4 27,6 29,4 15,9 5,9 1,9 1,1 Wilda 2 406 182 302 578 770 381 142 35 16 /0 100 7,2 12,6 24,0 32,1 15,8 5,9 1,4 0,7 Grun - wald 3 603 306 478 917 1062 544 208 59 29 0/ 100 8,4 13,3 25,5 29,5 15,1 5,7 1,6 0,8 Jeż e 2 799 272 412 706 798 389 143 56 23 % 100 9,7 14,7 25,3 28,5 13,9 5,1 2,0 0,8
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1963.04/06 R.31 Nr2 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.