SEWERYN DZIAMSKI

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1961.10/12 R.29 Nr4

Czas czytania: ok. 21 min.

POZNAŃ LITERACKI W PIĘTNASTOLECIU 1945-1960

CzęśćpIerwsza

TROCES rozwojowy poznańskiego środowiska literackiego w piętnastoleciu 1945-1960 da się wyraźnie podzielić na trzy okresy. Pierwszy z nich pbejmowałby lata 1945-1949. Jest to okres restauracji życia literackiego i prób kształtowania nowego, powojennego profilu. Drugi wyznaczałyby lata 1950-1955, kiedy to za zjawisko dominujące uważać by można przeobrażenia strukturalno-polityczne i ideologiczne środowiska, o niewątpliwym wpływie na kierunek zainteresowań artystycznych i tematycznych. Ostatni wreszcie okres, dla którego rok 1956 stanowi datę graniczną, jest już wyrazem nowych kierunków estetycznych, mniej lub bardziej konsekwentnie wypływających z tendencji i założeń programowych poprzedniego pięciolecia oraz towarzyszących im nowinek artystycznych Zachodu. Za czynniki, które zadecydowały o tak złożonym charakterze powojennego obrazu życia literackiego w Poznaniu, można uznać przede wszystkim zmiany natury gospodarczej i społeczno-politycznej, jakie zachodziły w kraju w ciągu całego piętnastolecia. Wywierały one istotny wpływ na kształtowanie wartości artystycznych tego okresu, warunkowały pojawianie się różnych form i treści niemal równolegle do przebiegu socjalistycznego procesu budownictwa, determinowały zjawiska kulturalne, nakreślały ramy rozwojowe środowiska oraz odpowiednio do nowych potrzeb systematyzowały ich trwałe . . .

OSIągnIęCIa.

Lata okupacji hitlerowskiej pozostawiły dziedzinie kulturalnej w Poznaniu niemal całkowicie zniszczoną bazę materialną i zdziesiątkowane w hitlerowskich obozach koncentracyjnych środowisko literackie. Braki te rekompensował w pewnym sensie, jeśli uwzględnić specyfikę pierwszych lat wolności, niezwykły dynamizm życia kulturalnego. Dyktowali go powracający do kraju po latach niewoli wybitni działacze społeczni i pisarze, mający niejednokrotnie bogaty dorobek literacki. Z ich też inicjatywy w dniu 16 lutego 1945 r. ukazał się pierwszy numer ,.Głosu Wielkopolskiego-', powstał zalążek pisma literackiego "Zdroje" a w Teatrze Polskim przygotowano Zemstą Aleksandra Fredry. Powołany zaledwie od kilku dni Od

Seweryn Dziamski

dział Związku Zawodowego Literatów Polskich wspólnie z redakcją czasopisma "Zdroje" urządził 22 marca 1945 r. w Teatrze Polskim pierwszy po wyzwoleniu "Czwartek literacki". Zarówno wspomnienia Tadeusza Kraszewskiego o życiu literackim w konspiracji, jak i wieczór autorski Felicji Szuster ściągnęły tłumy poznańskiej publiczności.

Pięcioletni okres, w którym pozbawiono poznaniaków możliwości korzystania z dóbr kulturowych, wytworzył stan nie znanego przedtem zapotrzebowania. Rodził on wiele, niekiedy mniej lub bardziej wartościowych inicjatyw. Towarzyszył im stopniowy wzrost zaplecza materialnego. Nieco anemiczne "Zdroje" przeobraziły się pod kierownictwem Jarosława Iwaszkiewicza i Wojciecha Bąka w "Życie Literackie", redagowane na wysokim poziomie. W rok później poznańskie środowisko miało już ponad 10 różnych pism i czasopism. Prócz "Głosu Wielkopolskiego" i "Życia Literackiego" ukazywały się m. in. "Wola Ludu" "Walka Ludu", "Kurier Wielkopolski", "Express Poznański", "Ilustracja Tygodniowa", "Polska Ludowa", "Polska Zachodnia", a z pism młodzieżowych "Żagiew", "Świat Młodych", "Wielkopolska Walka Młodych" i inne. Pisma te dawały doskonałe możliwości rozwoju różnorodnym formom życia literackiego. Rok 1947 okazał się jednak mniej pomyślny niż dwa lata poprzednie.

Tak jak swego czasu "Zdroje", tak teraz "Życie Literackie" uległo likwidacji.

Tygodnik "Polska Zachodnia", informujący o wydarzeniach społecznych, gospodarczych i politycznych, poświęcał sprawom literackim tylko szczupłe ramy swego działu kronikarskiego. Brak własnego organu prasowego spowodował też, między innymi, swoisty spadek aktywności środowiska, skazał je na częściową migrację do innych, bardziej prężnych ośrodków w kraju. Wprawdzie koniec roku 1948 upłynął jeszcze pod znakiem działalności miesięcznika "Echo Teatralne i Muzyczne", redagowanego przez Romana Brandstaettera, Stanisława Hebanowskiego i Tadeusza Szeligowskiego, ale zauważyć już można było wyraźny spadek owego rozmachu i ambicji artystycznych znamiennych dla lat 1945-1946. Ten niewątpliwie najlepiej ze wszystkich, jakie kiedykolwiek istniały w Poznaniu, redagowany miesięcznik, wokół którego zdołano skupić takie wybitne indywidualności, jak Wojciech Natanson, Wacław Kubacki, Stanisław Dygat, Wanda Kragen i in., podzielił po niespełna roku los swoich poprzedników. Przyczyn niepowodzeń różnych inicjatyw podejmowanych w tym czasie należy doszukiwać się w złożonym i specyficznym charakterze miejscowych zjawisk artystycznych. Upadek takich pism, jak "Zdroje", "Życie Literackie", "Echo Teatralne i Muzyczne", nie był przypadkowy. W roku 1948 sytuacja w życiu literackim Wielkopolski, jeśli można w tym wypadku przeprowadzać porównania, kształtowała się podobnie jak w czasach "Zdroju" Hulewicza oraz "Promu" i grupy poetyckiej związanej z tym czasopismem. O ile "Zdrój" Hulewicza był spóźnionym o co najmniej dwadzieścia lat echem ekspresjonizmu, o tyle "Prom" po krakowskiej "Zwrotnicy" Peipera wydawał się aktem filantropijnym prowincji. Tym chyba dziwniejszym, że postulat poezji, jaką reprezentował, wydawał się wyraźnie sprzeczny z powstałymi po pierwszej wojnie warunkami, wobec których bliższe były społeczeństwu idee pozytywistyczne niż programowo głoszony estetyzm. Koncepcje pism literackich po roku 1954 nosiły, aczkolwiek w zmienionych warunkach, nieco podobny charakter. Częste bowiem ekscytowanie społeczeństwa proromantycznymi reminiscencjami, mającymi w zamierzeniach autorów budzić wiarę

w możliwość odrodzenia się narodu po kataklizmie przeżytej wOJny, wyraźnie mijało się z aktualnymi potrzebami. Te elementy, jak również kultywowany niekiedy na łamach "Życia" rodzaj literackiego moralizowania, nie stanowiły konstruktywnego programu ideowo-artystycznego wobec widocznego w latach 1946-1947 braku stabilizacji społecznej i politycznej. Był to przecież okres walki o nowe, jeśli już nie postępowe, to przynajmniej inne treści w sztuce, o wartości, które miałyby aktualny sens społeczny i estetyczny. Obstawanie zaś przy Dłoniach Z wiatru i Piątych ewangeliach, jak to miało miejsce w Poznaniu, było równoznaczne z kontynuacją określonej linii ideowej i artystycznej sprzed roku 1945. Niewątpliwie sprzyjały temu również przejawiane w tym okresie "ambicj e" do niezależności słowa i partyjnego nieangażowania się. Duża liczba pism, jakie wychodziły w tamtych latach, reprezentując partie i ugrupowania polityczne, nie sprzyjała wcale, mimo pozorów, krystalizacji określonych zainteresowanń artystycznych. Poważnie natomiast przyczyniła się do ugruntowania widocznego w tym czasie eklektyzmu ideowo-artystycznego. Zjawiska te zrodziły też swoistą przeciwreakcję społeczną. Odbiorca coraz śmielej i natarczywiej domagał się sztuki wyrażającej jego aktualny stan przeżyć. Oczekiwał odpowiedzi na dręczące go pytania, które stały się udziałem jego współczesności. Ich brak wywołał też chwilową obojętność wobec sztuki, a niekiedy wyraźny krytycyzm. Środowisku poznańskiemu obce też były tak modne w owym czasie w innych ośrodkach kraju obrachunki inteligenckie, dokonywane w obliczu nowej bazy społecznej. Nie przeżyło ono okresu gorączkowych poszukiwań nowych rozwiązań artystycznych, których sens byłby uwarunkowany zmienioną sytuacją społeczną i polityczną. Zjawiska te, jeśli na gruncie poznańskim zachodziły, miały raczej charakter kompromisowy'. Byłoby wielkim uproszczeniem doszukiwać się ich w Cekinach siedmiogrodzkich czy w Wierszach , wybranych Kazimiery Iłłakowiczówny, bądź też w twórczości Romana Brandstaettera. Ich podstawę stanowiła inna orientacja ideowo-artystyczna. Faktem do pewnego stopnia ilustrującym słabość środowiska w tym okresie była znikoma liczba wydanych pozycji książkowych pisarzy rdzennie poznańskich; te zaś, które znalazły się na półkach księgarskich, niewiele miały akcentów wspólnych z nową rzeczywistością polską. Robin Hood i Marianna, książki dla dzieci, Bunt w podwórzu, Wielka przYgoda małych zwierzątek czy Stach i strach Tadeusza Kraszewskiego nie mogły tej luki wypełnić. Pomijając ocenę ich wartości wychowawczych i artystycznych, nie miały one wcale takich ambicji. Ich rolę w środowisku można co najwyżej oceniać według funkcji, jaką literatura młodzieżowa powinna spełniać. Podobnie zresztą twórczość Arkadego Fiedlera z tego okresu, pomijając pozycje związane z problematyką ostatniej wojny, Dywizjon 303, Dziękuję ci, kapitanie, nie rościła sobie prawa do społecznego i ideowego zaangażowania. Współczesność stanowiła przedmiot zainteresowań tylko nielicznej grupy pisarzy. Wyjątkową pod tym względem pozycję zajmuje pisarstwo Eugeniusza Paukszty. Wydane kolejno w latach 1947 i 1948 Trud ziemi nowej i Trzecia zmiana wyraźnie określały rodzaj późniejszych zainteresowań pisarza i wagę poruszanych przez niego zagadnień. Jednocześnie też sygnalizowały braki

l Porównaj art. Mariana G r z e ś c z a k a MiędzY tradycją a Wersalem. "Tygodnik Zachodni". 1959 nr 18, s. 4.

Seweryn Dziamski

i uproszczenia, które stały się udziałem tej trudnej drogi pisarskiej. Popularność jednak, jaką zyskały obie książki Eugeniusza Paukszty, była wyrazem zainteresowań tematycznych samego odbiorcy. Wychodziła ona naprzeciw społecznemu zapotrzebowaniu, któremu niestety nie zawsze potrafiły sprostać pod względem artyzmu i formy. Braki te zadecydowały o tym, iż ta ze wszech miar godna uwagi działalność pisarska Paukszty mijała niekiedy bez echa. Pomawiana o tendencyjność z racji swej społecznej, a czasami wręcz politycznej funkcji, dość często spotykała się w środowisku miejscowych pisarzy z wymownym milczeniem. Charakterystycznym zjawiskiem dla poznańskiego środowiska literackiego była słaba reakcja pisarzy na problematykę wojenną i wolnościową. Kilka opowiadań i wierszy (Jarosław Iwaszkiewicz i Wojciech Bąk), poświęconych najczęściej tragediom obozowym i okupacyjnym, parę dokumentów z walk polskiego żołnierza z najeźdźcą (Arkady Fiedler) - to wszystko, co pozostało z tamtych lat, utrwalone w artystycznej formie. Być może, że na szersze spojrzenie nie pozwalała aktualność i "świeżość" tematu, być może, że przyczyną tego był właśnie brak odpowiednich talentów i słabość samego środowiska. Walka o nowe treści w sztuce i literaturze musiała zatem iść w parze z wysiłkiem O umocnienie personalne środowiska oraz z rewizją tradycji i jej wartości estetycznych. W pierwszych latach powojennych toczyła się ona "w atmosferze wciąż jeszcze przeważających tendencji idealistycznych i formalistycznych nie tylko w samej twórczości, ale i w krytyce" -. pisał R. Matuszewski. "O ile przy tym początkowo, w latach 1945-1946, grupa zbliżających się do marksizmu pisarzy i krytyków, którzy tę walkę toczyli, była mimo swej niewielkiej liczebności w pełnej ofensywie, o tyle pod koniec okresu (lata 1947-1948) ofensywa ta wyraźnie osłabła... ,,2.

Jeśli sąd ten ma jakąś wartość historyczną i poznawczą, to niestety nie odnosi się on do środowiska poznańskiego. Sporowi o nowe treści w literaturze nie towarzyszył zresztą proces tworzenia konkretnych wartości artystycznych. Polemiki i dyskusje, które cechowały wówczas inne ośrodki, w Poznaniu przebiegały raczej pod znakiem dziennikarskiego komentarza. Sprzyjał temu w pewnym sensie brak pisarzy i krytyków starszego pokolenia, związanych z rewolucyjnym ruchem socjalistycznym bądź też zbliżonych do marksizmu. Działająca w tym okresie nieliczna grupa krytyków kierowała swoje zainteresowania w stronę literatury obcej. Stanisław PrzYbyszewski jako filozof-moralista Aleksandra Rogalskiego z pewnością budził u odbiorcy tego okresu bardzo zmienne uczucia. Charakter działalności społecznej i historyczno-przyczynkarskiej wyraźnie natomiast dominuje w szkicach i studiach tego typu, co Niemcy rozgromione, Już nigdy więcej, czy też Akcja kulturalna na Ziemiach Zachodnich. Trwałą niewątpliwie pozycją z tamtych lat pozostała znakomita praca Wacława Kubackiego Krytyk i twórca. Autor wyraźnie wskazywał na konieczność związania badań nad zjawiskami literackimi i artystycznymi z formami życia społecznego. Praca ta stanowiła nie tylko cenny wkład teoretyczny w polskiej krytyce literackiej. Wnioski autora miały wielkie znaczenie praktyczne. Żałować zatem należy, że nie zostały one wykorzystane w prewencyjnej krytyce miejscowych zjawisk literackich, zwłaszcza w okresie, kiedy czyniono

2 Ryszard M a t u s z e w s ki. Literatura na przełomie, Kraków 1951, s. 137.

wysiłki o teoretyczną podbudowę nowych propozycji artystycznych. Mimo wszystko jednak ten charakter krytyki literackiej nie rozwiązywał nabrzmiałych problemów środowiska poznańskiego. Nic więc dziwnego, że w latach pięćdziesiątych, podobnie jak w latach dwudziestych i trzydziestych, okazało się, iż środowisko poznańskie, w przeciwieństwie do innych środowisk, znowu nie nadążało za ogólnym nurtem rozwoju literackiego. W sferze jego zainteresowań pozostały nadal ideały i wzory z nie zawsze godnej uwagi tradycji literackiej. Bez przesady można też powiedzieć, że regres życia literackiego w roku 1948 był "milczącym" obrachunkiem z rzeczywistością, która dyktowała nowe zapotrzebowania, wynikające z nowej sytuacji społecznej i politycznej. Obrachunkiem tym bardziej przykrym, że nie pozostawiającym po sobie żadnego cenniejszego spadku, który stanowiłby jej dokumentację, a jednocześnie otwierał drogę do podjęcia nowych wartości. Ten niewątpliwy brak ciągłości zjawisk literackcih w dużej mierze utrudnił właściwy rozwój środowiska w latach następnych.

Żywiołowy charakter życia literackiego pierwszych lat niepodległości i towarzysząca mu niedojrzałość historyczna usprawiedliwione są tempem i nie spotykanym w dziejach rozmiarem zmian społecznych i politycznych. Wielkie znaczenie miała też migracja pisarzy i stałe poszukiwanie punktów oparcia, niekiedy ściśle związanych z warunkami bytowymi. Zjawiska te musiały wywierać ujemny wpływ na stabilizację środowiska. Ponieważ jednak zachodzące zmiany nie przebiegały w jakiejś próżni ideologicznej, wydaje się, że procesowi tworzenia nowych wartości nie sprzyjała przede wszystkim tradycja literacka środowiska, którą w tamtych latach usiłowano restaurować. Lata te skupiły przecież w Poznaniu wiele wybitnych indywidualności. Nie da się więc wszystkiego tłumaczyć brakiem odpowiednich talentów. Słabą aktywność można tłumaczyć tylko nieprzydatnością tradycyjnego wzorca kulturalnego, opartego w Poznaniu na wąsko pojmowanym praktycyzmie, co w przeszłości niewątpliwie stanowiło główny ośrodek zainteresowań stosunkowo nieźle sytuowanego mieszczaństwa. Model ten nigdy nie sprzyjał kształtowaniu postępowych nurtów literackich wybiegających daleko w przyszłość, uniezależnionych czy wręcz przeciwstawnych naporowi środowiska. W dwudziestoleciu międzywojennym, aczkolwiek poznańskie środowisko wzbogaciło się o kilku wybitnych znawców literackich, jak Roman Pollak i Zygmunt Szweykowski, M;chał Sobeski i innych skupionych przede wszystkim wokół Uniwersytetu Poznańskiego, to jednak nie było ono w stanie wpłynąć na zasadniczą zmianę miejscowych zainteresowań artystycznych i kulturalnych. Charakter środowisku nadal nadawać będą elementy znamienne dla końca XIX w., z tą tylko różnicą, że wyraźnie podporządkowane proendeckim tendencjom ideologicznym, co w Poznaniu najczęściej kończyło się exodusem bądź też ostrym obrachunkiem w rodzaju Rewolucji w Klechistanie Emila Zegadłowicza. Jeśli więc prawdą jest twierdzenie, że o nowym obliczu literatury stanowią nie innowacje językowe, nie zmiany w upodobaniach artystycznych, lecz jej nowy bohater, w kulturze zaś nowy typ odbiorcy, to z tego względu lata lG49-1955 w literaturze poznańskiej stanowią okres ze wszechmiar godny szczególnej uwagi. I jeśli pogląd taki znajduje potwierdzenie w analizie osią

Seweryn Dziamskignieć literackich tych lat, to należy wyciągnąć wniosek, że mieliśmy w tym okresie do czynienia po raz pierwszy w Poznaniu z działalnością literacką, której ambicją było tworzenie nowych wartości. Dyktował je złożony układ zjawisk społecznych, politycznych, filozoficznych i ekonomicznych, który był w tym wypadku źródłem literackich poszukiwań jak i ich skutkiem. Czynnik administracyjny, jaki dał się mocno odczuć po szczecińskim zjeździe pisarzy3, stanowił już tylko zjawisko wtórne i wcale nie tak istotne, za jakie je później zaczęto uważać. Ważne o tyle, o ile przekształcało się w hamulec normalnego rozwoju literatury, wynikającego z nowego układu stosunków społecznych, o ile uzurpowało sobie prawo dyktowania przedmiotu literackich zainteresowań oraz zakresu jej tematyki i związanej z nią problematyki. Dostrzegał to nawet Zbigniew Pędziński w swym szkicu o Poznaniu Literackim * , nadmieniając, że rzekomy etap twórczości odkładanej do szuflady, co miało stanowić namacalny dowód administracyjnego dyktatu, w latach 1956 i 1957 okazał się - przynajmniej dla środowiska poznańskiego - zwykłą iluzją. Wydaje się, że to właśnie nienadążanie za ogólnymi przemianami strukturalnymi spowodowało, że w listopadzie 1952 r. wystąpiło z poznańskiego Oddziału Związków Literatów Polskich trzech pisarzy starszego pokolenia, kilku zaś innych opuściło Poznań bądź odsunęło się od aktywnej pracy w Związku, co nie zawsze jednak szło w parze z ich wzmożoną twórczością literacką. Lata 1949-1953 stanowiły pod tym względem najbardziej znamienny okres. Załamanie się tradycji literackiej stworzyło obszar nie objęty żadnym konkretnym faktem artystycznym 5. Z konieczności zastąpić go musiały przeróżne inicjatywy o charakterze organizacyjnym i deklaratywnym. W roku 1950 powołano Koło Młodych, którego podstawowym zadaniem było wciągnięcie nowego elementu do pracy w miejscowym środowisku literackim. Jednakże na pierwsze owoce działalności podjętej przez Koło Młodych trzeba było czekać niemal trzy lata. Wymowne są też z tej racji cyfry obrazujące ilość wydanych pozycji książkowych, mianowicie w r. 1951 trzy książki, w rok później - cztery, w r. 1953 - pięć tytułów. Pod koniec tegoż roku zapowiedziano wydanie pięć dalszych pozycji, w tym - trzech debiutów. Lata 1954-1955 sprofilowały wyraźnie charakter środowiska. I chociaż stosunkowo późno włączyło się ono w ogólny nurt życia literackiego kraju, to dokonało ono tego głównie twórczością pisarzy debiutujących w pierwszych latach pięciolecia 1949--1955. Przełom ten poprzedziła szeroko rozwijana działalność organizatorska i publicystyczna szczególnie zaś na łamach pism centralnych. Spośród długiej listy inicjatyw, wśród bogatej ilości stosowanych form, szczególną rolę spełniały tradycyjne już "Czwartki literackie". Cieszyły się one nie słabnącym zainteresowaniem społeczeństwa. Spotkania ze znajomymi pisarzami bądź też badaczami zjawisk literackich, żywe i ciekawe nierzadko dyskusje - stanowiły jeden z istotnych czynników w urabianiu gustów i upo3 Zjazd Związku Literatów Polskich w Szczecinie w roku 1949.

4 Por. uwagi końcowe szkicu Z. Pędzińskiego, Poznań literacki 1951-1956, "Kronika m. P o znania" R. XXIV, s. 178.

5 "Napór cech tradycjonalistycznomieszczańskich niewątpliwie jednak powodował także i pewne skostnienia, przesadny upór trwania przy starych nawykacI: ..." - pisał E: Paukszta w r, . O rangę. Poznania { .ako ośrodka kulturalno-tworczego - "KronIka m. PoznanIa . R. XXIV. 1956, s. 27.

dobań artystycznych oraz w kształtowaniu poglądów na społeczne i poznawcze funkcje literatury. Wachlarz nazwisk i reperezentowanych kierunków: Roman Brandstaetter, Tadeusz Breza, Jan Brzechwa, Jan Broszkiewicz, Edward Csato, Maria Dąbrowska, Antoni Gołubiew, Konrad Górski, Paweł Hertz, Wacław Kubacki, Gustaw Morcinek, Igor Neverly, Jerzy Putrament, Julian Stryjkowski - by tylko wymienić ważniejsze nazwiska - oraz wielka popularność "czwartków" (na przykład w roku 1951 w 15 spotkaniach wzięło udział ogółem 3650 słuchaczy) świadczą bez wątpienia o szerokim oddziaływaniu różnych nurtów artystycznych na miejscowego odbiorcę. Popularyzacji literatury służyły również różne imprezy i spotkania autorskie, organizowane w całej niemal Wielkopolsce przez Oddział Związku Literatów Polskich. Skupiały się one przede wszystkim wokół obchodów Dni Oświaty Książki i Prasy, Miesiąca Przyjaźni Polsko- Radzieckiej, Dni Morza czy nawet Międzynarodowego Dnia Dziecka, a w wielu przypadkach stanowiły nierozłączoną część pracy świetlicowej na wsi i w zakładach pracy. Dość wspomnieć, że tylko na przełomie lat 1952/1953 wygłoszono w różnych środowiskach ponad 150 odczytów poświęconych problemom kultury, sztuki i literatury. Cenne były też tzw. akcje specjalne, poświęcone na przykład Stefanowi Żeromskiemu, świeckim i postępowym tradycjom polskiego Oświecenia oraz setnej rocznicy śmierci Adama Mickiewicza. Wieczornice i prelekcj e, organizowane z iście poznańską konsekwencją, a niekiedy z prawdziwym poświęceniem i pasją, były ważnym czynnikiem w kształtowaniu stałego pomostu między pisarzem a odbiorcą, stanowiły ważny element aktywizacji poznańskiego środowiska literackiego, wyraźnie wskazując na proces zachodzących w nim zmian ideologicznych i politycznych. Charakterystycznym dokumentem z tego okresu pozostał wydany w r.

1953 z inicjatywy młodych almanach Poznań - dzieje, ludzie, kultura. Stanowił on przegląd osiągnięć kulturalnych lat 1952/53, reprezentując jednocześnie dorobek poetycki i prozatorski środowiska. Wskazywał on na znacznie szersze zainteresowanie pisarzy problematyką współczesną i aktualną, niż to miało miejsce przed rokiem 1949. Obok znanych już nazwisk Arkadego Fiedlera, Marii Wicherkiewiczowej, Eugeniusza Morskiego i Eugeniusza Paukszty almanach ukazał wiele nowych sylwetek twórczych, a m. in. Franciszka Kirło-Nowaczyka, Józefa Ratajczaka i Stanisława Kamińskiego. Przegląd ten zaprezentował też bardziej dojrzałych prozaików i poetów, takich jak Bogusław Kogut, Ireneusz Gwidon Kamiński, Włodzimierz Odojewski, Piotr Guzy, Jerzy Korczak, Leszek Prorok, Egon Naganowski, Stanisław Hebanowski, a z krytyków - Przemysława Bystrzyckiego. Dorobek zawarty w almanachu grzeszył jednak wieloma uproszczeniami. Tłumaczyły je wspomniane już przyczyny obiektywne, jak również i sam proces stosunkowo szybkiego po roku 1950 wzrostu i rozwoju grupy młodych. Brak odpowiedniej dozy krytycyzmu wobec rzeczywistości, jednostronne dostrzeganie konfliktów ludzkich wyraźnie też zaciążył na koncepcji ideowej i na motywacji psychologicznej bohaterów prezentowanych w utworach almanachu. Eugeniusz Paukszta, który w latach 1951-1955 wydał cztery książki, osiągnął zamierzony sukces jedynie Opowieścią o ZWycięskiej starości, której fragmenty drukował w almanachu. Natomiast Srebrna ławica i Lody pękają, stanowiące dwie pierwsze części trylogii o ludziach i historii Mazur i Warmii, nie odbiegały swym poziomem artystycznym od wcześniejszych jego powieści. Zagadnieniom niezmiernie ważnym i społecznie istotnym Paukszta nie zawsze

Seweryn Dziamskipotrafił nadać autentycznego charakteru. Niewątpliwie nad twórczością Paukszty zaciążyła nie tyle dziewiętnastowieczna tradycja uproszczonej psychologicznie powieści historycznej, ile brak jasnej koncepcji artystycznej. Pisarz nadal obracał się w kręgu bohatera przeżywającego dramat ideologa, dla którego źródłem nieporozumień było w przeszłości swoiste nienadążanie za następującymi przemianami. Niekiedy też konflikt literacki u Paukszty ma wyraźny odnośnik w postawie sentymentalnej jego bohaterów, gdzie ciężar przeszłości i niemożności wpłynięcia na losy teraźniejszości biorą górę nad sferą intelektualną i racjonalnym rozwiązywaniem narosłych sprzeczności. Stąd i charakter elektycznej budowy wątków, zagubień psychologicznych i wrażenie jakiegoś niedosytu. Nie sprzyjało to - rzecz jasna - pogłębieniu problemowemu, a wręcz na odwrót: często nadawało twórczości Paukszty charakter zbeletryzowanej ilustracji dramatów i konfliktów ludzkich". Mimo tych braków twórczość Paukszty cechują znaczne walory epickie, składając się na zasłużoną popularność autora. Odmienną w treści i spełniającą inną funkcję społeczną była twórczość Arkadego Fiedlera. Ciekawy opis krajoznawczy i przyrodniczy, przygoda granicząca niekiedy z sensacją, a nade wszystko egzotyka samego tematu przyniosły autorowi Kanady pachnącej żYwicą zasłużoną popularność. Brak tych elementów z góry jednak odsłaniał pewne słabości warsztatu pisarza. Powierzchowność kompozycyjna wyraźnie wskazuje tu na niedostatek fikcji literackiej. Zarówno Mały Bizon jak i Wyspa Robinsona stanowią nader wymowne przykłady. Obydwie te pozycje są też wyrazem nowych poszukiwań autora, zwłaszcza Wyspa Robinsona, usiłująca wskazać na proces kapitalizacji życia społecznego w warunkach niemal klinicznych, wypadła blado i nieprzekonywająco. Próby ilustrowania ABC marksistowskiej metodologii w ukazywaniu narastającego systemu gospodarki towarowej niejednokrotnie zresztą stanowiły o nieporozumieniach literackich tego okresu. Nie wnosiły one nowych wartości estetycznych, wprowadzały natomiast dodatkowe komplikacje, zarażając łatwizną i bezkrytycyzmem. Trudności, jakie wyłaniały się przy podejmowaniu problemów sui genens współczesnych, zadecydowały też o zainteresowaniu wielu pisarzy tematyką historyczną. Obok wspomnianej już twórczości Jarosława Iwaszkiewicza, Wojciecha Bąka i Arkadego Fiedlera, w latach 1950-1955 zagadnieniom historycznym poświęcili swe książki Edwin Herbert i Jerzy Korczak. Zarówno tom opowiadań Kamienie, jak i powieść Garść ziarna E. Herberta cechowały djże walory artystyczne. Autor - jeden z głównych przedstawicieli głośniej w okresie międzywojennym grupy poetyckiej "Prom" - nadał utworom świeżość przede wszystkim dzięki metodzie kreślenia sytuacji bezwyjściowych, umożliwiających uczynienie z tematu historycznego powieści psychologicznej, dramatu postaw moralnych i ideowych. W przeciwieństwie natomiast do E. Herberta wyraźne uaktualnienie tematyki wojennej znalazło wyraz w wydanej w r. 1953 powieści Odcinek Południowy Jerzego Korczaka, którego ciekawy talent zapowiadał już debiutancki tomik opowiadań TrzY spotkania. Korczak podjął się ambitnej próby bilansu politycznego polskiego podziemia z lat okupacji. Ukazując na tle działań zbrojnych II Armii i powstania warszawskiego splot różnorodnych

8 Patrz recenzję Jerzego Z i o m k a , Uwagi o prozie historycznej, "Tygodnik Zachodni" nr 12, rocznik 1958.

interesów klasowych, stworzył literacko ciekawy dokument historyczny. Akcenty krytyki rozłożone z dużym umiarem, wyraźnie zarysowane sylwetki, umiejętnie wykorzystane fakty złożyły się na plastyczny obraz postawy ideowej bohaterów. Korczaka nie pociągały tak jak Herberta sceny batalistyczne, nie ufał też w pełni literackiej fikcji. Interesowały go przede wszystkim konfliktowe sytuacje polityczne, wszystko inne stanowiło tylko pretekst dla przeprowadzonego na kartach powieści procesu oceny i wartościowania. Za precyzję tych ocen autor, niestety, zapłacić musiał zbyt dużą cenę. Powieści, a zwłaszcza jej bohaterom, zabrakło głębszej podbudowy psychologicznej, elementu emocjonalnego, szczerości przeżyć. Tragizm lat wojennych nie znalazł swego uwarunkowania w formie, w ekspresji estetycznej. Z tego też m. in. względu Odcinek południowy nie stanowił i nie mógł stanowić wydarzenia artystycznego. Pozostał natomiast szlachetną próbą rewizji poglądów politycznych i ideologicznych, lecz próbą bez wyraźniejszego wpływu na kształtowanie realistycznego, odpowiadającego ówczesnej sytuacji nurtu literackiego w poznańskim środowisku. Nowej propozycji artystycznej nie złożył również Leszek Prorok, debiutujący w r. 1"'55 tomem opowiadań Krewniacy. Zamiłowanie do powszedniości, uchwycenia drobnych realiów, faktów niezauważalnych, przemilczanych, szło u L. Proroka w parze z precyzyjnym warsztatem literackim. Autor potrafił z dużym powodzeniem nadać tematowi charakter impresyjny, lecz wartościom kompozycyjnym i artystycznym nie zawsze towarzyszyła ważkość problemowa. Percepcja rzeczywistości w Krewniakach przedstawiona została z wyraźnym unikaniem drażliwych problemów, mających niezaprzeczalną aktualność społeczną. Przesadny respekt przed trudną problematyką tego okresu decydował niekiedy o schematycznym wręcz ujmowaniu tematu, co wyraźnie da się zauważyć we wspomnianym wyżej zbiorze opowiadań Proroka. Obawa i trudności w uchwyceniu głównych zagadnień skomplikowanej struktury ideologicznej i społecznej dyktowały niejako modę na typowość sytuacji i postaci literackich, rozumianą co najmniej jednostronnie. Przyjęty i lansowany w owym czasie przez krytyków i teoretyków literatury styl miał, mimo usiłowań oderwania się od naporu tradycji, ścisłe uwarunkowanie w technice czarno-białej, charakterystycznej dla przeciętnej twórczości kryminalnej i rozrywkowej. Metoda ta stwarzała naturalne warunki dla rozwoju tego typu prozy, któremu w środowisku poznańskim niemal profesjonalnie poświęcił swą twórczość Piotr Guzy. W latach 1950-1955 wydał on trzy powieści kryminalne tWe thrillery - dreszczowce: Następny odchodzi o 22,00, Nocny zrzut i Cienie na gwiazdach. Mimo że autor zarówno temat, jak i akcje powieści mocno osadził we współczesności, jednak zabrakło im doskonałości w budowie wątków i epizodów. Brak konsekwencji w założeniach artystycznych wynikał po prostu z przyjętych uproszczeń teoretycznych, w myśl których wszelkie śmiałe eksperymentowanie było równoznaczne z terminem "estetyzm". Eliminowało to charakter emocjonalnego oddziaływania, a powieść kryminalną przekształcało w zbeletryzowaną kronikę określonego typu zdarzeń - rejestr bardziej lub mniej interesujący, lecz niemal całkowicie pozbawiony prawdopodobieństwa i z góiy podporządkowany założonej tezie. Nie będzie chyba przesadą, jeśli za symptomatyczny dla tego okresu uzna się również fakt dość jednostronnych zainteresowań tłumaczy literatury obcej. Podkreślając ich niewątpliwe walory artystyczne należy także zwrócić

Seweryn Dziamskiuwagę na metodę samego doboru literatury obcej. Pomijając przekłady Schillera i Goethego - Kazimiery Iłłakowiczówny, Pieśni o Bernadecie F. Werfla i Cudu Ojca Malachiasza B. Marshalla w przekładzie Marii Kłos-Gwizdalskiej nosiły charakter wyraźnej kontynuacji wartości artystycznych treściowo innych niż próby tematyczne podejmowane przez niektórych pisarzy środowiska poznańskiego. Zainteresowanie literaturą obcą dało się również zauważyć w ówczesnej krytyce, uprawianej przede wszystkim przez Egona Naganowskiego i Aleksandra Rogalskiego. Podjęcie krytycznej analizy twórczości Henryka Manna przez E. Naganowskiego miało jednak dla środowiska bardzo doniosłe znaczenie. Mogło bowiem okazać się bardzo przydatne do właściwego rozumienia niektórych aspektów nurtu literackiego związanego bezpośrednio z nową sytuacją społeczną w Polsce. Widoczny jednak brak prewencyjnych ocen i wartościowań przez krytykę literacką miejscowych zjawisk literackich poważnie utrudnił taką percepcję prac Egona N aganowskiego. Nie sprzyjał też teoretycznemu uzasadnieniu dokonanego wyboru nowych wartości ideowo-artystycznych. Sporadyczne uprawianie krytyki przez Bogusława Koguta, Przemysława Bystrzyckiego, a przede wszystkim przez Zbigniewa Pędzińskiego, nie mogło - rzecz zrozumiała - wypełnić istniejącej w tym zakresie luki. Wierną bowiem swoim założeniom artystycznym pozostała twórczość znakomitej poetki starszego pokolenia Kazimiery Iłłakowiczówny oraz Wojciecha Bąka i Jadwigi Popowskiej, z coraz wyraźniejszą jednostronnością poświęcającej się refleksyjnej liryce religijnej7. Aktualność natomiast cechowała poznańskich satyryków. Zarówno Jerzy Mikołajczak, jak Lech Konopiński, Włodzimierz Scisłowski, Witold Degler i Tadeusz Haluch, ze zmiennym szczęściem uprawiający satyrę i fraszkopisarstwo, niejednokrotnie dawali znać o sobie na łamach pism centralnych. W sygnalizowanym już uprzednio procesie poszukiwań nowych propozycji artystycznych niewątpliwie "trwałą" pozycją dla poznańskiego środowiska literackiego pozostała twórczość Bogusława Koguta i Włodzimierza Odojewskiego. Przedmiot wiejskich zainteresowań tematycznych zarówno poetyckiej, jak i prozatorskiej twórczości Koguta i Odojewskiego, warunkował dzięki swej specyfice wyrazistość rysowania zasadniczych konfliktów społecznych i ideologicznych. Ta niejako tkwiąca w samym temacie wiejskim przejrzystość ówczesnej problematyki aktualizowała poszukiwania literackie, wychodząc naprzeciw teoretycznym sugestiom krajowej krytyki. Historycznie ukształtowany obraz wsi odzwierciedlał też bodajże najplastyczniej faktyczny stan konfliktów pierwszych lat powojennych. Opowieści leskie, Upadek Tobiasza, Dobrej drogi, Mario - trzy kolejne tomy opowiadań Włodzimierza Odojewskiego - miały pod tym względem wyraźnie nowatorski charakter.

Podejmując temat strajków chłopskich, Odojewski usiłował stworzyć coś więcej niż zwykłą kronikę wypadków z przeszłości. Nie upraszczając sprawy można by je określić jako próbę wskazania historycznej alternatywy i konieczności dokonania wyboru. Potrzeba własnego obrachunku i samookreślenia skłoniła jednak autora do stosowania, niestety, zbyt często wtrętów refleksyjnych, przeradzających się w suchy odautorski komentarz. W Dobrej drogi, Mario znalazły też wyraz i inne zamiłowania pisarza. Wyszukana metafora,

7 Porównaj uwagI Zbigniewa Pędzińskiego, Poznań literacki 1951-2956, op. cit., s. 176.

symbolika coraz bardziej uwidaczniały eklektyzm stosowanej formy, wyraźnie kłócący się z zawartością problemową utworu. Jeszcze bardziej charakterystyczny pod tym względem jest Upadek Tobiasza, rojący się od pretensjonalności intelektualnych i filozoficznych, które w ostatnich utworach Odojewskiego: Miejsce na ziemi i Kwarantanna - sprawiają wrażenie, że jego wcześniejsze prace literackie mimo wszystko wydają się bardziej dojrzałe S Problematyka społeczna stała się też głównym przedmiotem zainteresowań Bogusława Koguta, debiutującego w r. 1953 tomikiem poezji Dom ocalony. Był on niemal jednoczesny z debiutem prozatorskim, na który złożyła się jedna z najciekawszych z tego okresu w Poznaniu powieść: Zbuntowani. Zarówno jedna, jak i druga pozycja B. Koguta z miejsca uzyskały wysoką lokatę, której miarą była żywa dyskusja wywołana na łamach pism centralnych. Młody pisarz zaprezentował nie tylko głębokie odczucie współczesnych mu konfliktów i dużą żarliwość polityczną. Podjętym problemom nadały znaczenie nie tylko racje ideowe, ale przede wszystkim artystyczne. Poczesne miejsce w dorobku B. Koguta zajmuje jego twórczość poetycka. Czyniąc przedmiotem lirycznym najbliższą sobie rzeczywistość, autor potrafił wnieść do ogólnej wiedzy o współczesności nowe jej szczegóły. Syntezie swych przemyślań poświęcił natomiast młody pisarz twórczość prozatorską. Dwa tomy powieści: Zbuntowani i Zawieja, stanowiące część zamierzonej trylogii o losie chłopa polskiego opartej na przykładzie wsi rzeszowskiej, postawiły B. Koguta w rzędzie naj ciekawszych pisarzy reprezentujących kierunek literatury społecznikowskiej. Przyczynowość losów ludzkich, o których traktuje twórczość B. Koguta - mimo że głęboko tkwiła w nurcie realizmu krytycznego typu Prusa i Żeromskiego, zawierały wiele cech nowych, jeśli nie nowatorskich. Miarą jej wartości była ważkość tematyczna i problemowa, rzeczywistość widziana jako wytwór określonych dążeń ludzkich zgodnych lub sprzecznych z podstawowymi założeniami humanitaryzmu i postępu społecznego. I wcale nie przynosi pisarzowi ujmy fakt, że ta niemal problemowa i tematyczna programowość Koguta okazała się bardzo bliska ówczesnym tendencjom i założeniom teoretycznym w literaturze. Ucierpiała na tym nieco druga część trylogii (Zawieja), ale też zbieżność ta była zjawiskiem prawidłowym w ogólnym procesie przekształceń i rozwoju poznańskiego środowiska. Warunkowała ona, mimo wszystko, powstanie trwałych wartości artystycznych zarówno w poezji, jak i w prozie. Niewątpliwie dla każdego regionu, a dla tętna rozwoju życia literackiego w szczególności, ważną rolę spełniają nagrody i konkursy środowiskowe. Doskonałą okazję do wznowienia corocznych nagród stała się dziesiąta rocznica wyzwolenia miasta Poznania. W dziedzinie literatury laureatem został Eugeniusz Paukszta, wieloletni działacz kulturalny i zasłużony pisarz. Kolejną nagrodę za rok 1955 przyznano Bogusławowi Kogutowi, którego twórczość literacka i działalność zawsze była związana z socjalistycznym ruchem rewolucyjnym. O żywotności środowiska świadczyły również wyróżnienia i nagrody ogólnokrajowe. Bogusław Kogut za twórczość związaną z regionem rzeszowskim został laureatem Nagrody Ziemi Rzeszowskiej. Włodzimierz Odojewski otrzymał pierwszą nagrodę w konkursie im. Tadeusza Borowskiego, Kazimiera Iłłakowiczówna - nagrodę PEN -Clubu za przekłady Tołstoja,

8 Porównaj Anna Kir c h n er, Odojewski, czYli imitacje. "Nowa Kultura".

10. VII. 1960.

5 Kronika Miasta Poznania 4

Seweryn Dziamski

Goethego i Schillera, Aleksander Rogalski za osiągnięcia publicystyczne i krytykę nagrodę im. Włodzimierza Pietrzaka oraz Leszek Prorok za opowiadanie, a Zbigniew Pędziński za dwa eseje krytyczne - wyróżnienia w Krajowym Konkursie V Światowego Festiwalu Młodzieży i Studentów.

Ponadto w roku 1955 zostały rozstrzygnięte dwa środowiskowe konkursy literackie: Wojewódzkiej Rady Narodowej na utwór literacki o problematyce wielkopolskiej oraz Rady Narodowej m. Poznania na esej krytyczny z zakresu literatury. W Konkursie Wojewódzkiej Rady Narodowej nagrody otrzymali: Eugeniusz Paukszta, Janusz Likowski, Włodzimierz Odojewski, Leszek Prorok i Przemysław Bystrzycki. Konkurs Rady Narodowej m. Poznania niestety nie przyniósł spodziewanych rezultatów. Pierwszej i drugiej nagrody nie przyznano, natomiast trzecią podzielili między siebie Przemysław Bystrzycki i Zbigniew Pędziński. W pełni zasłużone sukcesy poznańskiego środowiska literackiego zostały jednak osiągnięte w wielkim trudzie. Nadal bowiem mocno dawał się odczuć brak odpowiedniej bazy materialnej, czemu niekiedy towarzyszyły błędne decyzje władz, na których spoczywała odpowiedzialność za prawidłowy rozwój związków twórczych. Prasa i radio - naturalny w tym wypadku sojusznik - nie odegrały poważniejszej roli. Sobotnie czy niedzielne wydania "Gazety Poznańskiej" ("Widnokrąg") i "Głosu Wielkopolskiego" ("Nowy Świat"), praktycznie biorąc, nie mogły wypełnić luki, jaka powstała po likwidacji pism "Echo Teatralne i Muzyczne" i "Życie i Myśl", stanowiły tylko ich namiastkę, a zmuszone do odnotowywania całokształtu zjawisk kulturalnych i społecznych - stopniowo nabrały wyłącznie charakteru informacyjnego. Podobnie zresztą kształtowała się sytuacja w redakcji literackiej poznańskiej rozgłośni Polskiego Radia. Brak zainteresowania miejscowej prasy i radia zjawiskami artystycznymi zmuszał też pisarzy do szukania możliwości publikowania poza ośrodkiem poznańskim. Próba utworzenia w 1954 roku pisma literackiego "Nurt" niestety nie udała się. Nie sprzyjało to wymianie poglądów i permanentnemu obrachunkowi dorobku własnego środowiska. Stąd i obraz życia literackiego tego okresu w Poznaniu przedstawia się nieco monotonnie i nijako. Nie powstał bowiem żaden klub dyskusyjny, nie zagościł na stałe, mimo prób (Don Chichot, Poznańskie Koziołki), żaden kabaret literacki. Znalazło to także swoje odbicie w dość efemerycznej krytyce literackiej, na której wyraźnie ciążyły antynomie środowiska. Jej niedostatek usiłowano też niejednokrotnie łatać różnymi formami organizacyjnymi. Z mniejszą lub większą dla pisarzy przydatnością zastępowały ją powołane z inicjatywy Oddziału Związku Literatów Polskich sekcje twórcze. Stanowiły one bodajże jedyny przejaw szerszych dyskusji i polemik, których wpływ na kształtowanie ideowo-artystycznego oblicza środowiska był niewątpliwy. Niektóre z nich, jak np. sekcja "węglowa", poświęcona krytycznej analizie twórczości górniczej Aleksandra Scibor-Rylskiego, Gustawa Morcinka, Niny Rydzewskiej, Aleksandra Jackiewicza - swym zasięgiem wykraczały poza środowisko i stanowiły swego rodzaju wydarzenia krajowe. Dodatkowego znaczenia nadawała im obecność pisarzy z innych regionów Polski, jak np. grupy pisarzy mazurskich lub literatów, jak Jerzego Putramenta, Wojciecha Żukrowskiego i Jerzego Broszkiewicza. Cechą charakterystyczną tego okresu mimo wszystko była też słaba aktywność w życiu literackim grupy młodych. Istniejące przy Oddziale Związku Literatów Polskich Koło Młodych, skupiające kilka utalentowanych i cie

kawych indywidualności, pod koniec 1955 roku nie przejawiało większej działalności. Młodzi i uzdolnieni, tej miary co Bogusław Kogat, Włodzimierz Odojewski, Przemysław Bystrzycki, Piotr Guzy, Ireneusz Gwidon Kamiński - opuścili częściowo Koło Młodych, przechodząc do Związku Literatów Polskich bądź wyemigrowali do innych ośrodków literackich w kraju. Brak większego wpływu na rozwój i charakter literackiego Poznania ze strony grupy młodych miał niewątpliwie swoje uzasadnienie w trudnym procesie kształtowania nowych wartości artystycznych, zwłaszcza zaś związanych z wypracowaniem własnego programu, własnej propozycji artystycznej skazywały tę grupę na słabą aktywność w środowisku. Pytanie więc, czy przyjęcie wartości literackich ma się dokonać według wzorów lat 1945-1947, czy też ma być tworzeniem nowej własnej tradycji artystycznej - było też dla młodych tego okresu problemem pierwszorzędnej wagi. Od udzielonej odpowiedzi i od jakości dokonanego wyboru zależała bowiem przyszłość poznańskiego środowiska literackiego.

OD REDAKCJI: Zdajemy sobie sprawę ze złożonego obrazu powojennego życia literackiego w Poznaniu. O jego charakterze decydował zarówno napór tradycji literackiej i kulturalnej jak i nowej po roku 1945 sytuacji politycznej i społecznej w Polsce. Powodowało to częstą migrację pisarzy, co niekiedy było równoznaczne z "ogołoceniem" środowiska z wybitniejszych talentów poetyckich i prozatorskich, rodziło okrosy wzrostu, to znów upadku jego aktywności. Z tego też względu, próbując uchwycić główne drogi rozwojowe środowiska, autor musiał, w wielu wypadkach uciekać się do metody socjologicznego wartościowania zjawisk literackich. Zaważyło to na ogólnym charakterze pracy, co wyraźnie uwidacznia się w rozłożonych akcentach krytycznych i ocenach. Nie oznacza to jednak wcale, że pominiętym w rozważaniach utworom odmawia się jakiejkolwiek wartości poznawczej i artystycznej. Niedociągnięcia te, a być może nawet uproszczenia, jakie z racji obranej metody mogłyby stąd wyniknąć, Czytelnik będzie miał możność skorygować porównując wyprowadzone wnioski ze załączonym w II części aneksem obejmującym całokształt powojennej twórczości literackiej poznańskiego środowiska.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1961.10/12 R.29 Nr4 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry