Rektorzy poznańskich uczelni

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1959.10/12 R.27 Nr4

Czas czytania: ok. 50 min.

Prof. dr med. WIKTOR DEGA rektor Akademii Medycznej

Wiktor Dega urodził się w Poznaniu w dniu 7 grudnia 1896 r., w rodzinie urzędnika ubezpieczeń społecznych. Średnie wykształcenie zdobył w Gimnazjum im. Marii Magdaleny. Po wybuchu I wojny światowej, Wiktor Dega zaciągnięty zostaje do wojska pruskiego, w którym służy 3 lata. Po zakończeniu wojny Wiktor Dega rozpoczyna studia medyczne na Uniwersytecie Berlińskim, przerywa je jednak na wieść o wybuchu Powstania Wielkopolskiego i spieszy w dniu 28 grudnia 1918 r. do powstańczych szeregów, a następnie służy W Wojsku Polskim.

RektorzY poznańskichuczelni

W r. 1920 wstępuje na Uniwersytet Warszawski, kontynuując studia medyczne i kończy je w r. 1924 na Uniwersytecie Poznańskim, uzyskując tytuł doktora wszechnauk lekarskich. W latach 1924-1931 dr Wiktor Dega pracuje jako asystent w Klinice Ortopedycznej Uniwersytetu Poznańskiego. Korzystając fe stypendium rządu francuskiego, dr Wiktor Dega pracuje w latach 1925-1926 w Lyonie pod kierunkiem prof. Nove-Josseranda i w Paryżu u prof. Ombredanne'a. W r. 1928 uzupełnia jako wolontariusz specjalizację w Instytucie Ortopedycznym Rizzoli w Bolonii pod kierunkiem prof. Puttiego, a w r. 1931 w Zakładzie dla Kalek oraz w Uniwersyteckiej Klinice Ortopedycznej w Sztokholmie.

Po powrocie z Szwecji dr Wiktor Dega przez sześć lat (1931-1937) pracuje jako prymariusz w Poznańskim Zakładzie Ortopedycznym im. Gąsiorowskich. W r. 1933 habilituje się na Uniwersytecie Poznańskim na docenta ortopedii, na podstawie pracy pt. "Badania z dziedziny etiologii wrodzonego zwichnięcia biodra". Od r. 1926 prowadzi lektorat gimnastyki leczniczej w Studium Wychowania Fizycznego. Po habilitacji rozpoczyna na Wydziale Lekarskim UP wykłady docentowskie z zakresu ortopedii. W r. 1938 doc. dr Wiktor Dega organizuje w Szpitalu Miejskim w Bydgoszczy Oddział Ortopedyczny i przejmuje jego ordynaturę. W Bydgoszczy zastaje go wybuch II wojny światowej. Powołany do wojska jako kapitan-lekarz rezerwy, wkrótce zostaje ranny i razem ze szpitalem wojskowym wpada w ręce wroga. W kwietniu 1940 r. obejmuje stanowisko ordynatora Oddziału Chirurgicznego Szpitala im. Karola i Marii w Warszawie, a po upadku Powstania Warszawskiego ewakuuje się razem ze szpitalem do Włodzimierzowa pod Piotrkowem. W grudniu 1945 r. dr Wiktor Dega powołany został na kierownika Katedry Ortopedii Wydziału Lekarskiego UP wraz z nominacją na profesora nadzwyczajnego. Profesorem zwyczajnym mianowany został 1 grudnia 1956 r. W dniu 21 maja 1959 r.

prof. dr Wiktor Dega wybrany został rektorem Akademii Medycznej. Wiktor Dega - wybitny naukowiec na polu ortopedii jest autorem ponad 90 publikacji w językach polskim i obcych. Wśród prac opublikowanych na szczególne wyróżnienie zasługują: "O bezprzyrządowym leczeniu wiotkich porażeń kończyn dolnych" (Pol. G. L. 4/28), "Badania z dziedziny etiologii wrodzonego zwichnięcia biodra" (Chir. N. R. 2/32), "Zagadnienie postawy dziecka w pierwszym roku szkolnym" (Wych. Fiz. 9-10/34), "Zapobieganie nieszczęśliwym wypadkom w narciarstwie" (Wych. Fiz. 2/35), "Znaczenie postawy w wychowaniu fizycznym z punktu widzenia zdrowia" (Now. Lek. 14/45), "Choroby narządów ruchu" (Inst. Spr. Społ. 1938), "Spostrzeżenia z dziedziny chirurgiczno-ortopedycznego lecznictwa uszkodzeń wojennych" (Chir. N. R. 1/48), "Zagadnienie usprawniania (rehabilitacji) w chorobach narządów ruchu" (Chir. N. R. 3-4/50), "Zasady ogólne operacyjnego leczenia skutków choroby Heinego- Medina z punktu widzenia rehabilitacji chorych" (XI Zjazd PTOiT 25-27. XI. 54), "Operacyjna rekrutacja stawu biodrowego we wrodzonym zwichnięciu u dzieci" (Post. Chir. 1955), "Profilaktyka i wczesne leczenie wrodzonego zwichnięcia w stawie na podstawie materiałów Kliniki AM w Poznaniu" - wspólnie z M. Deżyną i T. Myśliborskim (Post. Chir. 1955), "Przywrócenie czynności ruchowych po uszkodzeniach rdzenia i nerwów obwodowych z punktu widzenia kliniki. Zagadnienie zastępczych czynności ruchowych" (Zeszyty Problemowe N auki Polskiej 1955).

Prof, dr med. W. Dega jest wybitnym działaczem naukowego życia lekarskiego.

W Polskim Towarzystwie Ortopedycznym i Traumatologicznym pełnił w latachuczelni

1950-54 funkcje prezesa, obecnie jest członkiem Zarządu Głównego. Jest członkiem Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Reumatologicznego i wiceprezesem Polskiego Towarzystwa do Walki z Poliomeylitis. Poznańskie Towarzystwo Lekarskie i Czechosłowackie Towarzystwo Chirurgii Ortopedycznej nadały mu godność członka honorowego. Obowiązki czlonka-korespondenta Wiktor Dega spełnia wobec Włoskiego Towarzystwa Ortopedycznego, Amerykańskiej Akademii Chirurgów Ortopedycznych i Lyonskiego Towarzystwa Chirurgicznego. Poza tym jest członkiem Francuskiej Akademii Chirurgów, członkiem Międzynarodowego Towarzystwa Chirurgów, Międzynarodowego Towarzystwa Chirurgii Ortopedycznej i Traumatologii i Francuskiego Towarzystwa Ortopedyczno- Traumatologicznego. Prof. dr Dega pełnił poza Akademią Medyczną szereg poważnych funkcji. W latach 1946-1950 był konsultantem w sprawach ortopedii i traumatologii na województwo poznańskie i Ziemie Zachodnie, a następnie krajowym specjalistą w sprawach rehabilitacji. W r. 1949 powołany został na członka Państwowej Rady Zdrowia, a w r. 1953 na członka Komitetu Nauk Medycznych PAN i równocześnie na członka Rady Naukowej przy ministrze zdrowia, w 2 lata później zaś na członka prezydium tej rady. W październiku 1951 r. W. Dega powołany został na stanowisko przewodniczącego Rady Naukowej Instytutu Reumatologii. Był członkiem Rady Naukowej Instytutu Gruźlicy, jest członkiem Rady Naukowej Instytutu Balneo-Klimatycznego i Komisji do Spraw Medycyny Sportowej. Od r. 1948 jest naczelnym redaktorem czasopisma "Chirurgia Narządów Ruchu i Ortopedia Polska".

Jego zasługi zostały wysoko ocenione przez władzę ludową i miasto, w którym tyle lat pracuje. Prof. dr Wiktor Dega jest laureatem Państwowej Nagrody N aukowej III stopnia i Nagrody Naukowej m. Poznania za rok 1951. W r. 1953 odznaczony został Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, a w r. 1956 Orderem «. Sztandar Pracy» I klasy.

5 lutego 1901 r. w Mińsku Litewskim, tam też ukończył gimnazjum typu humanistycznego. W r. 1920 przybywa do Poznania i zapisuje się na Wydział Lekarski Uniwersytetu Poznańskiego, który kończy 18 lutego 1926 r. jako doktor wszechnauk lekarskich.

Przez dwa lata specjalizuje się w Szkole Antropologicznej w Paryżu, w której na podstawie rozprawy pt. "Influence des muscles masticateurs sur la morphologie cranienne" uzyskuje w r. 1928 dyplom doktora nauk antropologicznych. W następnych latach (1929 i 1930) w Laboratorium Antropologicznym Szkoły Studiów Wyższych w Paryżu przygotowywał pracę habilitacyjną. Po powrocie do kraju Michał Cwirko-Godycki habilitował się w marcu 1931 r.

na Wydziale Lekarskim UP, uzyskując tytuł docenta antropologii. W Zakładzie Antropologii UP, w którym rozpoczął pracę już w r. 1923 jako wolontariusz pracuje do 1 września 1939 r. W czasie okupacji, po wysiedleniu z Poznania, podejmuje pracę jako kierownik Domu Zdrowia w Skawinie i bierze również udział w pracach Tajnego Uniwersytetu Ziem Zachodnich po jego przeniesieniu z Warszawy do Krakowa. Bezpośrednio po zakończeniu II wojny światowej, Michał Cwirko-Godycki wraca do Poznania do pracy w swoim dawnym Zakładzie Antropologii w charakterze adiunkta. We wrześniu 1945 r. otrzymuje nominację na profesora tytularnego. W dziesięć lat później mianowany zostaje profesorem nadzwyczajnym przy Katedrze Antropologii Uniwersytetu Poznańskiego.

Michał Ćwirko-Godycki już od pierwszych lat działalności naukowej szczególnie interesował się rozwojem dziecka. W r. 1923, przebywając na praktyce chirurgicznej w Danii, przebadał dzieci szkolne w Mógeltóndern. Aby udostępnić sobie szerokie pole do przeprowadzania badań, obejmuje w r. 1931 stanowisko wizytatora higieny szkolnej w Kuratorium Okręgu Szkolnego Poznańskiego i piastuje je także w Polsce Ludowej do r. 1952. W pierwszym roku pracy na tym stanowisku rozpisał ankietę badawczą na temat barwy włosów i oczu oraz ostrości wzroku, która objęła 150 000 dzieci szkolnych. Rok później rozpoczął badania 3000 dzieci poznańskich, powtarzając je co roku aż do 1939 r. Dotyczyły one kilkudziesięciu cech antropologicznych i fizjologicznych. W tym też okresie kończy badania 1400 dzieci kaszubskich rozpoczęte w r. 1926 wspólnie z prof. A. Wrzoskiem. Niezależnie od tych badań, wspólnie z prof. A. Wrzoskiem rozkopał cmentarzyska kultury łużyckiej w Laskach i cmentarzysko na Ostrowie Lednickim z IX-XIII w. Michał Cwirko-Godycki reprezentował naukę polską na licznych międzynarodowych kongresach antropologii: w 1927 r. w Pradze, 1927 r. w Amsterdamie, 1930 r. w Koimbrze i Porto (Portugalia), 1931 r. w Paryżu, 1936 r. w Brukseli. Jest wybitnym działaczem Towarzystwa Antropologicznego; do roku 1948 pełnił funkcje sekretarza, w latach 1949-1951 - prezesa, a od 1951 do 1956 r. - wiceprezesa. W r. 1956 został wybrany redaktorem naczelnym "Przeglądu Antropologicznego", w redagowaniu którego brał już udział od r. 1932. W 1926 r. zostaje członkiem Komisji Antropologicznej, a po jej podziale na komisję antropologiczną i prehistoryczną również członkiem Komisji Prehistorycznej. Od 1924 r. był członkiem Międzynarodowego Instytutu Antropologii, od 1926 r.

Towarzystwa Antropologicznego w Paryżu, a od 1930 r. do 1939 r. członkiem Komisji do Badań Raka w Międzynarodowym Instytucie Antropologii. Jest członkiem Komitetu i Prezydium Komitetu Antropologicznego PAN, wiceprzewodniczącym Komisji Antropometru przy Prezydium PAN, członkiem zwyczajnym Wydziału Lekarskiego Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk i członkiem-korespondentem "Societś d'Anthropologie de Paris".

Jest autorem wielu prac naukowych, podręczników uniwersyteckich, rozpraw i ok. 50 artykułów publicystycznych, wśród których wyróżnić należy dużą monografię o Słowianach południowych, 2 monografie o najznakomitszych antropologach polskich XIX stulecia: Izydorze Kopernickim i Teofilu Chudzińskim, jedyny w języku polskim podręcznik antropometrii oraz oryginalnie ujęty podręcznik antropologii dla studiujących wychowanie fizyczne. W wyższej Szkole Wychowania Fizycznego wykłada antropologię i prowadzi ćwiczenia antropologiczno- biometryczne w latach 1923-1926 i 1947/48. Ponadto od r. 1952/53 wykłada higienę. W r. 1955/56 mianowany został przez Główny Komitet Kultury Fizycznej kierownikiem Zakładu Biologii i Antropologii. Od 1 marca 1956 r.

sprawował funkcje prorektora do spraw nauki, a w roku akademickim 1956/57 wybrany został rektorem WSWF. Pod jego kierownictwem uczelnia rozpoczęła intensywną pracę naukową, wyrażającą się w kilku tomach wydawnictw własnych. Dzięki staraniom rektora Godyckiego, G KKF wyraził zgodę na wybudowanie w Poznaniu nowego gmachu dla zakładów naukowych WSWF, co niewątpliwie będzie miało wpływ na dalszy rozwój prac naukowych WSWF.

7 Kronika Miasta Poznania i

Prof. dr ALFONS KLAFKOWSKI rektor Uniwersytetu im. A. Mickiewicza

Alfons Klafkowski pochodzi z rodziny robotniczej (ojciec był murarzem), urodził się w Poznaniu 2 sierpnia 1912 r. Tu w rodzinnym mieście kończy gimnazjum, tu też rozpoczyna studia prawnicze na Wydziale Prawno-Ekonomicznym Uniwersytetu Poznańskiego, które kończy w r. 1936. Studiując, pracuje jednocześnie zawodowo jako dziennikarz w prasie poznańskiej, zamieszczając liczne publikacje z zagadnień prawa międzynarodowego. Wiele z nich już wtedy było szkicami późniejszych rozpraw naukowych. Ostatnie '3 lata przed wybuchem II wojny światowej poświęca na napisanie pracy doktorskiej, opartej o źródła bibliotek rzymskich i paryskich. Niestety, gotowa do złożenia w Katedrze praca, ginie w czasie działań wojennych 1939 r. Ścigany przez Gestapo, chroni się w Warszawie. Po nawiązaniu kontaktu z prof.

drem Julianem Makowskim, przystępuje do napisania nowej pracy doktorskiej, której tematem są zagadnienia najnowsze, związane z kwalifikacją prawną okupacji niemieckiej w Polsce. Ale i tym razem młodego naukowca prześladuje wyjątkowy pech. Oddana do oceny praca spłonęła w czasie Powstania Warszawskiego. W marcu 1945 r. mgr A. Klafkowski staje w szeregach organizatorów życia uniwersyteckiego w Poznaniu, zajmując się szczególnie rekonstrukcją Katedry Prawa Międzynarodowego. We wrześniu tego roku na podstawie odtworzonej poprzedniej pracy doktorskiej pt. "Okupacja niemiecka w świetle prawa narodów" uzyskuje doktorat praw. Obowiązki st. asystenta spełnia od 15. III. 1945 r. do 1. IX. 1950 r.,organizując jednocześnie ze szczególną troską bibliotekę swej katedry, w której z dawnego, liczącego kilka tysięcy dzieł księgozbioru, pozostało zaledwie 500 tomów. We wrześniu 1950 r. dr A. Klafkowski powołany zostaje na kierownika Katedry Prawa Międzynarodowego Publicznego na Wydziale Prawa UP jako zastępca profesora i równocześnie jako prodziekan tego Wydziału. Funkcję tę pełni do końca roku akademickiego 1951/52, a z początkiem nowego roku (1952/53) mianowany zostaje dziekanem Wydziału Prawa. Dekretem ministra szkolnictwa wyższego, za osiągnięcia w pracy naukowej, A. Klafkowski mianowany zostaje 8. XII. 1955 r. profesorem nadzwyczajnym na jednomyślny wniosek Rady Wydziału i Senatu Akademickiego Uniwersytetu Poznańskiego. 11 października 1956 r. Senat Uniwersytetu im. A. Mickiewicza powołuje prof.

dra A. Klafkowskiego na stanowisko rektora, ponownie zaś w maju 1959 r. Prace naukowe prof. dra A. Klafkowskiego traktują o sprawach doniosłej wagi z punktu widzenia interesów naszego narodu. Trzon tych prac stanowią cztery monografie: "Okupacja niemiecka w Polsce w świetle prawa narodów" (L Z. - 1946, s. 194), "Podstawy prawne granicy Odra -. Nysa Łużycka w świetle umów jałtańskiej i poczdamskiej" (L Z. - 1947, s. 100), "Sprawa traktatu pokoju z Niemcami" (W.P. - 1953, s. 174) oraz "Granica polsko-niemiecka a konkordaty z lat 1929 i 1933" (Pax - 1959, s. 486). Do tego dochodzi około 50 poważnych studiów publikowanych w periodykach naukowych polskich i zagranicznych. Rozmiary jego dorobku naukowego ilustrują cyfry: 4 monografie, 4 studia w zbiorowych opracowaniach książkowych, około 50 artykułów i rozpraw w czasopismach naukowych, około 40 recenzji naukowych, nie licząc tłumaczeń na języki: niemiecki, angielski i francuski. Pro f, dr A. Klafkowski jest niewątpliwie najwybitniejszym polskim specjalistą z zakresu prawa międzynarodowego w dziedzinie problematyki powojennej granicy polsko-niemieckiej oraz prawnego położenia Niemiec po II wojnie światowej. Prace prof. dra A. Klafkowskiego mają charakter pionierski; ich wartość podnosi fakt, że poświęcone są problematyce na ogół nie opracowanej w polskiej nauce prawa międzynarodowego, a jednocześnie ściśle związane z aktualną polityką zagraniczną PRL.

Katedra Prawa Międzynarodowego Publicznego UAM przez niego kierowana, jest ośrodkiem naukowym, wyspecjalizowanym w dziedzinie polskiej problematyki z zakresu prawnej likwidacji skutków II wojny światowej, posiada poważny dorobek w pracach już opublikowanych o zwartym na ogół profilu tematycznym. Jeżeli można mówić o szkołach naukcwych w dziedzinie prawa, to prof. dr A. Klafkowski jest niewątpliwie założycielem takiej szkoły. Kierunek badań nadany Katedrze Prawa Międzynarodowego Publicznego, którą nieprzerwanie kieruje od r. 1950 i osiągnięcia wychowanków tej katedry zyskały wysoką ocenę w gronie prawników - międzynarodowców. Obok pracy naukowej, prof. dr A. Klafkowski prowadzi żywą działalność publiczną i społeczną. Jest czkonkiem-założycielem Instytutu Zachodniego i wiceprezesem jego Kuratorium, członkiem komitetów redakcyjnych: "Przeglądu Zachodniego", "Ruchu Prawniczego i Ekonomicznego" oraz "Życia i Myśli". Był referentem na kilku sesjach organizowanych przez PAN: sesji poświęconej Konstytucji PRL (1953), sesji pomorskiej (1954) i sesji bezpieczeństwa zbiorowego (1955). Współpracował w latach 1946-1948 z Radą Ziem Odzyskanych, Ministerstwem Spraw Zagranicznych, Ministerstwem Ziem Zachodnich, a później z Generalną Prokuraturą PRL jakoj'

RektorzY poznańskich uczelniekspert z zakresu problematyki niemieckiej. Ostatnio był ekspertem w procesie zbrodniarza wojennego, byłego gauleitera Ericha Kocha. Władza ludowa wysoko oceniła jego zasługi na polu naukowym, dekorując go w r. 1956 Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Prof. dr Klafkowski jest laureatem Nagrody im. Włodzimierza Pietrzaka za rok 1958. Miastu, którego jest wiernym synem i które gorąco ukochał, poświęca prof. dr A. Klafkowski wiele czasu. Sesja Uniwersytet-Miasto jaka odbyła się w grudniu 1958 r., a której rezultaty przysporzą Poznaniowi niebawem więcej blasku odbyła się przy jego wybitnym współudziale. W maju 1959 r. Prezydium Rady Narodowej m. Poznania nadało mu Odznakę Honorową m. Poznania.

Prof. dr inż, ROMAN KOZAK rektor Politechniki Poznańskiej

Roman Kozak urodził się w Poznaniu 19 stycznia 1907 r. Od dzieciństwa pociąga go budownictwo, toteż po ukończeniu szkoły powszechnej wstępuje do gimnazjum matematyczno-przyrodniczego, a następnie na Wydział Inżynierii Lądowo-Wodnej Politechniki Warszawskiej. Dzielnie przebija się przez życie zdobywając podczas studiów środki utrzymania pracą w różnych biurach inżynierskich Warszawy. Trudny okres'jego życia wieńczy, po napisaniu pracy dyplomowej, tytuł inżyniera budownictwa lądowegouczelni

W r. 1938 Roman Kozak powraca do rodzinnego Poznania. Pracując zawodowo jako specjalista z dziedziny nowoczesnego budownictwa sportowego w Zarządzie Miejskim i wykładowca w Państwowym Liceum Budowlanym, Drogowym i WodnoMelioracyjnym, nie zaprzestaje pracy naukowej. W Stacji Doświadczalnej, i Laboratorium Badań Materiałów Budowlanych przy PLB przeprowadza badania nad technologią betonów z kruszywa i stosowaniem materiałów zastępczych w nowoczesnym budownictwie. Nie przerywa jej również w czasie okupacji. Już wtedy powstają szkice podręczników dla wyższych szkół technicznych z dziedziny nowoczesnej prefabrykacji, oszczędnej gospodarki drewnem, ustrojów gwoździowanych i dylowanych. Był jednym z pierwszych, którzy obok robotników stanęli do odbudowy zniszczonego wojną Poznania. Jako współorganizator Wydziału Mostowego przy Zarządzie Miejskim już od 15 lutego 1945 r. rozpoczyna prace nad odbudową mostów.

Roman Kozak był organizatorem Państwowego Liceum Budownictwa w Poznaniu i przez szereg lat wykładał w nim przedmioty techniczne, przyczyniając się do wyszkolenia kadry technicznej, tak bardzo potrzebnej w odbudowie Poznania. Rzucona przez R. Kozaka inicjatywa powołania do życia Politechniki w Poznaniu, spotyka się z przychylnym stanowiskiem władz centralnych, aczkolwiek początkowo uczelnia przyjmuje nazwę Szkoły Inżynierskiej. Roman Kozak samodzielnie organizuje w niej Wydział Inżynierii Lądowo-Wodnej i Wydział Architektury i jako dziekan obu wydziałów kieruj e nimi od 1945 do 1952 r. Szczątki rozrzuconego przez okupanta Laboratorium Badań Materiałów Budowlanych, pozbierane pieczołowicie przez inż. Kozaka, stanowią fundament nowego laboratorium - obecnie Zakładu Badawczego Budownictwa Politechniki Poznańskiej - bardzo ważnego ośrodka dydaktyczno-naukowego. 24 lipca 1954 r. Centralna Komisja Kwalifikacyjna przyznała Romanowi Kozakowi stopień profesora nadzwyczajnego, a w 4 łata później tytuł profesora zwyczajnego. Z dniem 1. X. 1955 r. prof. Roman Kozak powołany został na kierownika Katedry Budownictwa, Prefabrykacji i Betonu Sprężonego na Wydziale Budownictwa Politechniki Poznańskiej. We wrześniu zaś tego roku prof. Kozak zostaje rektorem Politechniki Poznańskiej i stanowisko to piastuje bez przerwy po dzień dzisiejszy. Rektor R. Kozak prowadzi rozległe badania naukowe w dziedzinie betonów sprężonych, konstrukcji drewnianych, fundamentowania i stosowania materiałów zastępczych. Za opracowanie zagadnień betonów sprężonych otrzymał w r. 1955 N agrodę Państwową I stopnia. Duże są również jego osiągnięcia w dziedzinie materiałoznawstwa. Zakład Materiałoznawstwa, ze wszystkimi niezbędnymi dla celów dydaktycznych i naukowych eksponatami budowlanymi, zorganizował od podstaw i dotąd nim kieruje. Rektor R. Kozak przeprowadził przewód doktorski na Politechnice Gdańskiej.

N a podstawie pracy pt. "Wkładki sprężone jako zbrojenia betonu i żelbetu" uzyskał stopień naukowy doktora nauk technicznych. Wyniki jego długoletniej pracy na polu naukowym są godne podziwu. U ich podstaw legła dalekowzroczna myśl, że przy olbrzymim rozmachu budownictwa w Polsce trzeba szukać nowych baz materiałowych, gdyż drewno i stal stały się materiałami deficytowymi. Tak powstał plan badań nad betonami sprężonymi i prefabrykatami. Znajomość technologii betonów wysokich wytrzymałości, bardzo nikła w Polsce jeszcze w r. 1945, stała się dzięki pracom prof. R. Kozaka popularna. Jego

Rektorzy poznańskichuczelnidługoletnie badania opisane zostały w publikacjach: "Technologia betonów wysokich wytrzymałości", "Ekonomiczne dozowanie cementu w betonie", "Strunobeton: projektowanie i wykonawstwo" oraz "Kablobeton". 27 stycznia 1950 r. w obecności przedstawicieli Ministerstwa Budownictwa, świata nauki i techniki, prof. Kozak zademonstrował 4-metrowe belki stropowe dla hal produkcyjnych, sporządzone ze strunobetonu, które zdały egzamin wytrzymałości. Pokaz ten był początkiem wprowadzenia betonów sprężonych do budownictwa przemysłowego w Polsce. Następne próby i badania naukowe poszły w kierunku oszczędności drewna w kolejnictwie. Sześć tygodni później, 9 marca 1950 r. demonstruje podkłady kolejowe ze strunobetonu, które również zdały egzamin wytrzymałości i można było przystąpić do ich masowej produkcji przemysłowej. Ostatnio linia kolejowa Poznań - Wrocław ułożona została na całej długości na podkładach pomysłu R. Kozaka. W następnych latach absorbują go różnego rodzaju wkładki sprężone i możliwości ich zastosowania w budownictwie żelbetowym, nowe rodzaje kablobetonów, budownictwo wielkopłytowe i dziesiątki innych problemów. Prof. R. Kozak jest autorem ponad 30 publikacji naukowych, nie licząc kilkunastu referatów wygłoszonych na zjazdach, kongresach, naradach i sympozjach. Rzadko który naukowiec brał jednocześnie z takim zapałem udział w odbudowie zniszczonej przez wojnę ojczyzny. Rozbudowa elektrowni, budowa kolektora na lewym brzegu Warty, nowego ujęcia wody, fabryki akumulatorów, fabryki prefabrykatów, odbudowa Biblioteki Raczyńskich, Pałacu Działyńskich, Ratusza, Katedry, elektrownie Gorzów, Dychów, Konin oraz Zamek Kórnicki, Katedra Gnieźnieńska i wiele mostów w całej Wielkopolsce, to obiekty, gdzie pomoc i rada prof. R. Kozaka były niezbędne. Rektor R. Kozak włada w słowie i piśmie pięcioma obcymi językami. Jest członkiem międzynarodowych organizacji: Federation Internationale de Precontrainte (F. L P.) i Rilem Reunion Internationale des Laboratoires d'Essais et de Recherches sur les Materiaux et les Constructions. Jest członkiem Komitetu Inżynierii Lądowej Polskiej Akademii Nauk oraz wielu organizacji społecznych.

Miasto, w którym tyle lat pracuje wyróżniło go Nagrodą Naukową na rok 1959.

Prof, dr inż. Roman Kozak za wielkie zasługi jakie położył dla rozwoju budownictwa przemysłowego odznaczony został we wrześniu 1958 r. Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

rektor Państwowej Wyższej Szkoły MuzycznejeH

Urodził się w Warszawie 14 kwietnia 1888 I. Ojciec jego, Michał, był adwokatem.

Młody Lewandowski ukończył gimnazjum w Warszawie, wyższą szkołę handlową w St. Gallen (Szwajcaria) i królewskie konserwatorium w Lipsku. Gry fortepianowej uczył się u prof. Oberfelda w Warszawie, prof. Józefa Pembauera w Lipsku 1 Józefa Śliwińskiego w Warszawie. Przedmioty teoretyczne studiował u Krehla i Maksa Regera. W r. 1914 Wacław Lewandowski powraca do ojczyzny 1 rozpoczyna działalność pedagogiczną i koncertową. Początkowo prowadzi klasę gry fortepianowej na Kursach Muzycznych im. FI. Chopina w Warszawie, później w latach 1918-37 pracuje w Konserwatorium Łódzkim. Do Poznania Wacław Lewandowski przybywa w I. 1937 i podejmuje pracę w ówczesnym Konserwatorium. Do wybuchu II wojny światowej prowadzi klasy fortepianu w Konserwatorium im. K. Szymanowskiego we Lwowie, w Pomorskiej Szkole Muzycznej w Toruniu i Konserwatorium w Bydgoszczy. Po wojnie Wacław Lewandowski powraca do Poznania i na propozycje prof. Zdzisława J ahnkego - ówczesnego rektora PWSM - podejmuje się zorganizowania Państwowej Średniej Szkoły Muzycznej. Funkcje dyrektora tej szkoły pełni do r. 1948.

RektorzY poznańskichuczelni

W r. 1947 Wacław Lewandowski otrzymuje nominacje na profesora Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Poznaniu, a w dziesięć lat później, po uprzedniej nominacji na docenta, wybrany zostaje rektorem PWSM. W r. 1958 przyjął ponadto kierownictwo Katedry Fortepianu. Wcześnie zaczyna Wacław Lewandowski występować na estradach koncertowych całej Polski. Chopin, Beethoven, Schumann, Liszt, Rachmaninow, Brahms, Debussy» Szymanowski znaleźli w Lewandowskim doskonałego odtwórcę.

Wielkiemu umiłowaniu Chopina zawdzięcza, że poznał również głęboko twórczość Bacha, którego później tak świetnie interpretował w preludiach i fugach. Był stałym bywalcem koncertów organowych w kościele św. Tomasza w Lipsku. Chłonął chciwie grę Józefa Śliwińskego, Józefa Hofmanna, Orłowa, Casadessusa, Horowitza. Miał zaszczyt grać wariacje Schumanna na dwa fortepiany z Michałowiczem i kameralną muzykę z Barcewiczem. Jako dojrzały artysta daje cały szereg recitali fortepianowych w Łodzi, Krakowie i Lwowie. Koncertuje z towarzyszeniem orkiestry Filharmonii Łódzkiej. W czasie okupacji koncertuje w prywatnych mieszkaniach i kawiarni Wojtowicza. W Polsce Ludowej koncertuje na Śląsku, w Poznaniu i Bydgoszczy, a w czasie Roku Chopinowskiego w dużych miastach województwa łódzkiego. Doc. Wacław Lewandowski - artysta i pedagog - może wymienić jako swoich uczniów: Barbarę Hurwicz, Stanisławę Pawlikowską, Marię Pawłowicz, Artura Balsama, A. Drzewieckiego, Lucjana Galona, Bogdana Madeja, Edmunda Rezlera i wielu innych. Za zasługi położone przy kształceniu przyszłych muzyków polskich, doc. Wacław Lewandowski odznaczony został w r. 1951 Złotym Krzyżem Zasługi, a w r. 1955 Medalem lO-lecia i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Już w r. 1930 Wacław Lewandowski jako prezes Towarzystwa Muzycznego w Łodzi rozpoczyna działalność propagatora muzyki w środowisku robotniczym i młodzieży szkolnej, angażując się czynnie zarówno jako pianista i jako prelegent. Działalności tej nie przerwał po dzień dzisiejszy. Wielki jest szacunek jakim darzą doc. Wacława Lewandowskiego artyści i muzycy poznańscy. Wyrazem tego jest m. in. wybranie go prezesem Oddziału Poznańskiego Stowarzyszenia Polskich Artystów Muzyków.

rektor Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych

Hipolit Polański urodził się dnia 19 sierpnia 1896 r. w Opolu Lubelskim, pow.

puławski, w rodzinie mieszczańskiej. Szkołę średnią ukończył w Sandomierzu, a następnie studia humanistyczne z dziedziny historii sztuki i archeologi klasycznej na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. S tudia specjalistyczne przeprowadza w Wyższej Szkole Malarstwa i Rzeźby w Moskwie. Zwiedza i studiuje galerie: Tretiakowską, Szczukina, Morozowa, i Ermitaż w Leningradzie. Urzekające piękno krajobrazu południowej Rosji pociąga go z dużą siłą. Robi wycieczki i zwiedza Krym, Kaukaz, Turkmenię i Bucharę. Zatrzymuje się dłuższy czas w Samarkandzie, wędruje pieszo brzegiem Amu-darii do granic Afganistanu. W Niemczech, poza Berlinem, Lipskiem i Monachium, dłuższy czas przebywa w Dreźnie, gdzie w związku ze słynną galerią pisze pracę naukową. W r. 1946 zostaje powołany na Katedrę Rysunku i Malarstwa w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Poznaniu. We wrześniu 1950 r. wybrany jest rektorem tej uczelni. Hipolit Polański należy do tej grupy artystów w Polsce, która w swoim czasie podjęła doniosłą walkę o najsłuszniejsze założenia plastyczne. W pierwszym okresie twórczości związany jest ściśle z "Formistami", którzy odegrali bardzo ważną rolę w czasie formowania się ideologii artystycznej. Formizm był zjawiskiem specyficznie polskim i w dużym stopniu wpłynął na sposób myślenia plastycznego w okresie walki z naturalizmem, czy też z pseudoimpresionizmem pochodzenia monachijskiego.

RektorzY poznańskich uczelni

Pozycja tego okresu sztuki polskiej jest ustalona, a sens i wysiłek trwały nie bez znaczenia dla polskiej rzeczywistości plastycznej. Dyscyplina formistyczna dała sztuce Polańskiego mocne podstawy w realizacji dalszych zamierzeń twórczych. Jeżeli dziś patrzymy na prace artysty, to uderza nas w nich ciągle ta sama logika i konsekwencja realizacji widzenia. Mimo stałej zmiany w kierunku pogłębiania swej sztuki, prace jego mają sens wyłącznie malarski, wynikający z budowy i pełnej świadomości. Artysta, posługując się niesłychanie prostymi środkami osiąga bardzo bogatą i szlachetną materię. Pejzaż jego jest abstrakcją bardziej przekonywającą niż obrazy pozornie abstrakcyjne. Przedmioty wzięte z natury, dzięki niesłychanie wrażliwemu widzeniu, ulegają transpozycji na język czysto malarski. W sztuce jego dominuje prawda, szczerość i odpowiedzialność za to co robi. Stworzył własny styl, czerpiąc z jak najlepszych tradycji (Constable, Corot, Holendrzy). Nikt też sztuki jego nie potrafi podrobić ani naśladować. Hipolita Polańskiego nie tylko w sztuce, ale i w życiu cechuje bezkompromisowy stosunek do rzeczywistości. Chęć dotarcia do prawdy, prostota i głębokie umiłowanie sztuki w ogóle, oto najistotniejsze cechy jego postawy. W całokształcie twórczości Polańskiego, obejmującej blisko 35 lat działalności artystycznej, rysuje się wyraźnie fakt, że drogi rozwojowe jego twórczości artystycznej są zbieżne z drogami rozwojowymi plastyki polskiej. Świadczy to niewątpliwie o tym, że Polański należał do tej nielicznej twórczej grupy plastyków polskich, która w ostatnim 20-leciu wpłynęła decydująco na formowanie się i utrwalenie oblicza polskiej plastyki współczesnej. Wystarczy tylko wymienić ugrupowania artystyczne: "Formiści", "Praesens", "Nowa Generacja", "Pryzmat" - w skład których kolejno wchodził artysta. Przed wojną Hipolit Polański brał udział we wszystkich wystawach Instytutu Propagandy Sztuki w Warszawie. Wystawiał poza tym z "Formistami", grupą "Praesens", "Pryzmatem", "Modernistami" za granicą i we wszystkich większych ośrodkach w kraju. Po wojnie brał udział w ogólnopolskich wystawach. Otrzymał szereg nagród i wyróżnień, m. in. Nagrodę Artystyczną Województwa Poznańskiego za rok 1948. W 1945 r. na I ogólnopolskiej wystawie w Muzeum Narodowym w Warszawie prace jego zakupił i osobiście go wyróżnił prezydent państwa. Poza tym wiele jego prac zostało zakupionych do zbiorów państwowych i muzeów w Warszawie i Poznaniu. Prace jego były reprodukowane w Głosie Plastyków, Sztukach Pięknych, Arkadach i innych. W organizacjach związkowych pracuje czynnie od szeregu lat. Na terenie Warszawy, w okresie okupacji, działa w organizacji pomocy plastykom. W 1945 r. zostaje wybrany prezesem Okręgu Warszawskiego Związku Artystów Plastyków i Komisji Artystycznej. Jest równocześnie członkiem Rady Narodowej m. st. Warszawy.

W 1947 r. został wybrany prezesem Okręgu Poznańskiego i przewodniczącym Komisji Artystycznej. Prof. Hipolit Polański odznaczony został Złotym Krzyżem Zasługi i Medalem lO-lecia Polski Ludowej. genckiej. W tym samym roku wraz z rodzicami przybył do Polski. Świadectwo dojrzałości uzyskał w Państwowym Gimnazjum im. A. Czartoryskiego w Puławach w 1937 r. W tymże roku wstąpił na Wydział Ogrodniczy Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Niestety, studia przerwał wybuch II wojny światowej. W maju 1940 r. W. Węgorek rozpoczął pracę w PINGW - Puławy, w Dziale Entomologicznym Wydziału Ochrony Roślin, początkowo IW charakterze asystenta technicznego, a następnie naukowego. Intensywna praca pod kierunkiem takich specjalistów, jak dr S. Minkiewicz, dr J. Ruszkowski, dr S. Keler, dr E. Judenko, ciągłe kontakty ze specjalistami z innych dyscyplin rolniczych, pełny kurs zoologii, entomologii, biologii, doświadczalnictwa polowego pod kierunkiem wymienionych specjalistów, dały mu solidne podstawy teoretyczne i praktyczne do pracy naukowej w entomologii stosowanej. W tym okresie przystąpił też do pierwszych samodzielnych prac badawczych. Wiosną 1945 r. W. Węgorek udał się do Warszawy celem ukończenia studiów w SGGW. Dnia 24 czerwca 1946 r. uzyskał dyplom magistra-inżyniera. Praca dyplomowa pt. "Kistnik malinowiec (Byturus tomentosus) - jego szkodliwość i zwalczanie" została wykonana w Puławach w latach 1942/43. Po złożeniu pracy pt. "Badania nad fauną pędraków lasu Ruda, ze specjalnym uwzględnieniem chrabąszcza (Melolentha sp.)" na Wydziale Matematyczno-Przyrodniczym Uniwersytetu w Lublinie i złożeniu egzaminu uzupełniającego, otrzymał w czerwcu 1948 r. tytuł doktora nauk zoologicznych.

RektorzY poznańskichuczelni

W tym czasie objął kierownictwo Oddziału Instytutu Ochrony Roślin w Puławach, poświęcając się jednocześnie badaniom nad zwalczaniem szkodników glebowych i roślin przemysłowych oraz technice ochrony roślin. Kiedy na terenie Polski stwierdzono pierwsze ogniska stonki ziemniaczanej, dr W. Węgorek powołany został do badań nad tym szkodnikiem i zakończył je opublikowaniem pracy naukowej w Polskim Piśmie Entomologicznym. W latach 1950-1951, kiedy nastąpiła masowa inwazja stonki ziemniaczanej na teren Polski, powołano go na pełnomocnika rządu do walki z tym szkodnikiem. Te dwa lata pracy terenowej wzbogaciły go o wiele doświadczeń, dzięki czemu mógł stworzyć plan organizacyjny do prowadzenia akcji ochrony roślin. Plan ten, z niewielkimi zmianami, jest do dziś utrzymany. Rozumiejąc, że walka ze stonką będzie długotrwała, rozpoczął już w 1951 r. starania o utworzenie placówki naukowej do badania tego szkodnika. Po uzyskaniu zgody rządu przystąpił do organizowania takiego ośrodka w Poznaniu. Cały plan naukowy tego zakładu, jak też konieczne inwestycje obejmujące budowę laboratoriów, insektariów, szklarni oraz wyposażenie, opracował osobiście w oparciu o doświadczenia zdobyte w ciągu swej poprzedniej pracy laboratoryjnej i terenowej. Dzięki temu, że powstający zakład budowany był w dostosowaniu do koncepcji naukowej, stał się on ośrodkiem bardzo sprawnym i nowoczesnym. W ośrodku tym prof. dr Węgorek rozwinął kompleksową pracę naukową, obejmującą zagadnienia natychmiast potrzebne praktyce i badania teoretyczne, mogące pogłębić wiadomości o przyczynach szkodliwości owadów, zmianach populacji gatunków, tworzeniu się ras odpornych na insekticydy i inne. Główny nacisk położył jednak na rozbudowę laboratorium biochemicznego i fizjologicznego, widząc w tym podstawy do wyjaśnienia zasadniczych elementów biologicznych. Z okresu jego intensywnych prac badawczych pochodzi wiele, bo około 60 publikacji naukowych. Warto chociażby wymienić ważniejsze, jak obszerną monografię "Stonka ziemniaczana" (Leptinotarsa decemlineata Say), "Badania nad zimowaniem stonki ziemniaczanej na tle jej fizjologii", "Badania nad pośrednim i bezpośrednim wpływem fotoperiodu na rozwój i fizjologię stonki ziemniaczanej", "Wpływ preparatów HCH i chlordanu na rośliny i mikroflorę glebową" oraz wiele innych. Ponadto W. Węgorek jest autorem 7 podręczników z dziedziny ochrony roślin.

Stosunkowo liczne wyjazdy za granicę, udział w 12 międzynarodowych konferencjach związanych z ochroną roślin oraz lO-tygodniowy pobyt w uniwersytetach USA, oglądanie wielu pracowni naukowych, umożliwiły mu wprowadzenie do jego prac nowych zdobyczy i doświadczeń innych naukowców. W poznańskim ośrodku badawczym rozpoczął też szeroką współpracę z innymi placówkami naukowymi WSR, szczególnie z katedrami: Fizjologii Roślin, Mikrobiologii Rolnej, Nawożenia i Techniki Ochrony Roślin. Ta współpraca umożliwiła nowo powstałemu zakładowi rozwinąć również te kierunki badań, które nie mogły być opracowywane z powodu braku własnych specjalistów i urządzeń badawczych. Wpłynęło to bardzo dodatnio na podniesienie kwalifikacji naukowych pracowników zakładu. Pomyślny rozwój placówki poznańskiej wpłynął na decyzję władz centralnych o przeniesieniu Dyrekcji Instytutu Ochrony Roślin z Warszawy do Poznania i utworzenia tu krajowego centrum ochrony roślin. Decyzja ta zapadła w 1956 r., a profdr Węgorek został mianowany dyrektorem Instytutu. Obecnie Instytut znajduje się w fazie pełnego rozwoju, posiada nowoczesne laboratoria, jest znaną i cenioną placówką w kraju i za granicą. Pracę dydaktyczną W. Węgorek rozpoczął w 1949 r., prowadząc wykłady i CWlczenia z ochrony roślin na Wydziale Rolnym UMCS w Lublinie. Jesienią 1952 r. rozpoczął wykłady i ćwiczenia z entomologii stosowanej w SGGW w Warszawie, a po utworzeniu odnośnego zakładu mianowany został jego kierownikiem. W 1954 r. po utworzeniu w Poznaniu Katedry Entomologii, obejmuje jej kierownictwo, a po uruchomieniu na WSR specjalizacji ochrony roślin prowadzi dodatkowe wykłady i ćwiczenia z chemii ochrony roślin. W 1954 r. uzyskał tytuł docenta, a w maju 1959 r. tytuł profesora nadzwyczajnego.

Na uczelni poznańskiej pełnił od 1958 r. funkcje prodziekana Wydziału Ogrodniczego, a dnia 28. X. 1959 r. wybrany został rektorem Wyższej Szkoły Rolniczej.

Prof. dr ZBIGNIEW ZAKRZEWSKI rektor Wyższej Szkoły Ekonomicznej

Zbigniew Zakrzewski pochodzi z rodziny inteligencji pracującej, urodził się 15 sierpnia 1912 r. w Puszczykowie pod Poznaniem. W latach 1922-1930 uczęszcza do poznańskiego Gimnazjum im. Jana Kantego, w którym zdobywa świadectwo dojrzałości. Zapisuje się na Wydział Prawno - Ekonomiczny Uniwersytetu Poznańskiego. W r. 1934 otrzymuje stopień magistra prawa, a rok później stopień magistra na uk ekonomiczno-politycznych.

RektorzY poznańskichuczelni

Po studiach Zbigniew Zakrzewski podejmuje prace w Banku Cukrownictwa, w Oddziale Banku Polskiego w Ostrowie Wlkp., a następnie w Warszawie. Pracując zawodowo pisze rozprawę pt. "Witold Skarżyński - ekonomista wielkopolski", na podstawie której otrzymuje w r. 1938 na Uniwersytecie Poznańskim stopień doktora nauk ekonomiczno-politycznych. Jako pracownik Banku Polskiego, dr Zbigniew Zakrzewski delegowany został w r. 1939 do Francji. W 1940 r. przedostaje się do kraju i przebywa w byłej Generalnej Gubernii przez cały okres wojny, pracując w KKO pow. Radom oraz w administracji nieruchomości ziemskich na terenie powiatu radomskiego, opatowskiego i buskiego. Po wyzwoleniu Zbigniew Zakrzewski podejmuje pracę w Narodowym Banku Polskim w Łodzi i Poznaniu. Z chwilą ponownego zamieszkania w Poznaniu, kieruje swe kroki do ówczesnej Akademii Handlowej, w której przy Katedrze Ekonomii Politycznej jest początkowo st. asystentem, a później adiunktem. W latach 1946-1948 kieruje Katedrą Ekonomii Politycznej na Akademii Handlowej w Szczecinie, prowadząc wykłady z ekonomii oraz handlu zagranicznego. Zbigniew Zakrzewski od r. 1949 kieruje pracami Instytutu Badania Obrotu Towarowego przy Akademii Handlowej, a w latach 1949-1951 wykłada ekonomikę handlu na Wydziale Prawa Uniwersytetu Poznańskiego. W przemianowanej w r. 1950 uczelni na Wyższą Szkołę Ekonomiczną sprawuje kierownictwo Katedry Ekonomiki Handlu, prowadząc z tego przedmiotu wykłady i specjalizację zarówno dyplomową, jak i magisterską. Równocześnie dr Zbigniew Zakrzewski jest w latach 1950-1951 prodziekanem Wydziału Handlu, a w latach 1951-1956 prorektorem WSE. Bogaty jest także dorobek pisarski Zbigniewa Zakrzewskiego. Jest on autorem 26 publikacji, z których na szczególne podkreślenie zasługują: "Rola banków w gospodarce socjalistycznej", "Ekonomika skupu i obrotu produktami rolnymi" (Warszawa 1957, cz. II, s. 237), "Elementy przestrzenne w gospodarce" (Ruch Prawno i Ekon. nr 3/58), "Elementy przestrzenne w gospodarce przedsiębiorstw osiedli i regionów" (cz. II, Ruch Prawno i Ekon. XX/IV 1958), "Polityka zbytu produktów rolnych" (PWN Poznań 1959, s. 134). W r. 1955 Centralna Komisja Kwalifikacyjna nadaje drowi Zbigniewowi Zakrzewskiemu tytuł naukowy docenta, w r. 1958 zaś tytuł profesora nadzwyczajnego. Rok wcześniej Zbigniew Zakrzewski wybrany został dziekanem Wydziału Ekonomicz. nego oraz powołany na kierownika Katedry Ekonomii Politycznej.

W dniu 30 maja 1959 r. prof. dr Zbigniew Zakrzewski wybrany został rektorem Wyższej Szkoły Ekonomicznej.

Prof. dr Zbigniew Zakrzewski nie stroni od działalności poza uczelnią. Jest prezesem Oddziału Poznańskiego Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, członkiem Komitetu Ekonomiki Rolnictwa przy Wydziale V PAN, członkiem Rady N aukowoEkonomicznej przy WKPG, przy Prezydium Rady Narodowej m. Poznania i przy Dyrekcji MTP, członkiem Sekcji Nauk Społecznych Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk i członkiem Zarządu TMMP. Od wielu lat bierze żywy udział w akcji odczytowej i szkoleniowej Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego jako prelegent i wykładowca. Za zasługi położone nad rozwojem polskiego szkolnictwa wyższego, prof. dr Zbigniew Zakrzewski udekorowany został w r. 1955 Medalem lO-lecia Polski Ludowej, a w 1957 r. Złotym Krzyżem Zasługi.

Zebrał Tadeusz Świtała

Wyższa Szkoła Wychowania Fizycznego w Poznaniu od 40 lat kuźnią kadr i ośrodkiem krzewienia kultury fizycznej

Wyższa Szkoła Wychowania Fizycznego w Poznaniu jest jedną z czterech obecnie autonomicznych uczelni tego typu w Polsce. Jest przy tym najstarszą z nich i trzecią z kolei w Europie (po Kopenhadze 1908 r. i Gandawie 1909 r.). Głównym jej celem od chwili powstania jest kształcenie nauczycieli WF dla szkół wszelkich typów. Działalność jej z biegiem czasu poważnie się rozszerzyła. Zaczątkiem obecnej szkoły była Katedra Higieny Szkolnej i Wychowania Fizycznego, utworzona w r. 1919 w ramach Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Poznańskiego. Pierwszym kierownikiem katedry był doc. dr Eugeniusz Piasecki.

Początkowo studia były roczne, od 1923 r. dwuletnie, a od 1925 r. obowiązywał trzyletni okres studiów z prawem uzyskania stopnia magistra WF, przy czym samo Studium zdobyło w ramach Wydziału Lekarskiego (do którego w międzyczasie je przyłączono) autonomię i stało się jego oddziałem. Program studiów był bardzo wszechstronny i w poważnym stopniu uwzględniał tzw. nauki podstawowe, niejednokrotnie może w zbyt obszernym - jak na potrzeby przyszłych nauczycieli WF - zakresie. Wśród wykładowców zagadnień WF niestrudzonym do samego wybuchu II wojny światowej był prof. Piasecki. Tę samą rolę wśród praktyków pełnił ppłk. W. Sikorski. Obok prof. Piaseckiego zajęcia teoretyczne prowadzili najwybitniejsi profesorowie, m. in.: S. Dąbrowski .......... fizjolog, St. Błachowski (do dnia dzisiejszego) - psycholog, K. Jonscher i obecny rektor AM, wówczas jeszcze docent, W. Dega. Poza tym bliskimi współpracownikami Szkoły byli m. in.: asyst, dr Wł. Missiuro (obecny dyrektor Naukowego Instytutu Kultury Fizycznej i profesor fizjologii na AWF w Warszawie), doc. dr Stojanowski oraz tuż przed wybuchem II wojny światowej doc. dr El. Preisler, obecny kierownik Katedry Medycyny Sportowej AM. Zajęcia praktyczne prowadzili m. in.: B. Tucholska-Domańska, A. Pigoniówna, Władysław Czarniecki, J. Barah, a z obecnie jeszcze pracujących - Z. Nożyńska, M. Balcer i Ł. Lange. Liczba słuchaczy Studium WF UP w początkowych latach nie przekraczała setki, w r. 1933/34 wynosiła 136 osób, w r. 1936/37 166. Oprócz dwóch kursów, tzw. "pełnego" i "uproszczonego", Studium prowadziło również zajęcia dla innych wydziałów UP. Bardzo owocna była także współpraca i pomoc Studium w działalności różnych pozauniwersyteckich instytucji i kursów. Powstała w 1921 r., dla kształcenia instruktorów, nauczycieli gimnastyki i sportu oraz organizatorów ćwiczeń fizycznych dla wojska, Centralna Wojskowa Szkoła Gimnastyki i Sportu, tylko dzięki pomocy Studium przetrwała ciężki dla siebie okres. Szkoła ta na 31 kursach zorganizowanych w okresie 5-letnim (1921-1926 r.) przeszkoliła z zakresu wychowania fizycznego 1275 osób, m. in. 461 oficerów i 384 podoficerów - instruktorów WF. Ponadto

Jubileuszew Studium były prowadzone Państwowe Kursy WF, organizowane od 1921 r. dla absolwentów seminariów nauczycielskich i Państwowe Wyższe Kursy N auczycielskie, zapoczątkowane w r. 1924/25. Celem ich było pogłębienie zawodowego i teoretycznego wykształcenia nauczycieli szkół podstawowych. Państwowe Wyższe Kursy Nauczycielskie przeszkoliły w okresie swej 15-letniej działalności (1924-1939) 715 nauczycieli. Poważnymi wydarzeniami w życiu Studium były pokazy urządzane dwa razy do roku - w okresie zimowym i na zakończenie roku. Podczas tych pokazów Studium gościło w swych murach niemal wszystkich nauczycieli WF okręgu poznańskiego i ludzi związanych z kul turą fizyczną. Pokazy dostarczały nauczycielstwu dużo nowego materiału ćwiczebnego. Szczególnie interesujące były wielogodzinne dyskusje dydaktyczno-metodyczne, jakie odbywały się po zakończeniu pokazów. Również i na odcinku sportu wyczynowego pracownicy szkoły i studenci mieli poważne osiągnięcia. Ł. Lange był akademickim mistrzem Polski w wioślarstwie (w jedynkach), S. Krajewska rekordzistką Polski w skoku wzwyż. M. Balcer był mistrzem Polski w lO-boju oraz 13-krotnie przywdziewał koszulkę reprezentanta Polski w piłce nożnej, uchodząc do dziś jeszcze za niedościgniony wzór skrzydłowego napadu. Zdzisław N owak był rekordzistą Polski w skoku w dal (7,38 m) aż do 1949 r. i kilkakrotnym mistrzem Polski w tej konkurencji. K. Hoffmann był wielokrotnym mistrzem i reprezentantem Polski w skokach, P. Schmidt rekordzistą Polski w biegu przez płotki, M. Czaplicki wielokrotnym reprezentantem Polski w koszykówce i wybitnym teoretykiem. 1. Swiderska kilkakrotnym mistrzem i reprezentantem Polski w biegach. Po wyzwoleniu Studium zapoczątkowało swą działalność uroczystą inauguracją w dniu 15. IV. 1945 r. Opiekunem Studium do czasu powrotu prof. Piaseckiego był prof. dr SL Różycki, a najbliższymi jego współpracownikami dr El. Preisler, mgr M. Balcer i laborant M. Wojtkowiak. Z uwagi na brak dostatecznej ilości nauczycieli WF, Studium przeszło na szkolenie wyłącznie w ramach kursu pełnego (bez przedmiotu pobocznego) oraz zorganizowało na życzenie Ministerstwa Oświaty kursy przyspieszone (roczne). Po ukończeniu takiego kursu i 2-letniej praktyce w szkole, absolwent był uprawniony do dalszych studiów (również rocznych) w Studium WF z prawem dopuszczenia do egzaminu magisterskiego. W czerwcu 1945 r. dyrektorem Studium został prof. E. Piasecki. Niestety, prof.

Piasecki po ciężkich przeżyciach w czasie okupacji coraz bardziej zapadał na zdrowiu i w dniu 17'lipca 1947 r. śmierć wyrwała go z grona pracowników Studium. Nauka polska i Studium WF poniosły niepowetowaną stratę. Wydział Lekarski mianował na miejsce prof. Piaseckiego kuratora w osobie prof. E. Czarneckiego. Liczba studiujących w tym okresie wynosiła 104 osoby na kursie pełnym, 33 na przyspieszonym i 56 na kursie medycyny szkolnej i sportowej* - razem 193. W ciągu r. 1949/50 doszło do pierwszych poważniejszych zmian w strukturze Studium, które wraz z Akademią Medyczną autonomiczną już uczelnią, oddzieliło się od Uniwersytetu Poznańskiego. Po rezygnacji prof. Czarneckiego z funkcji kuratora, tymczasową opiekę nad Studium zlecił Wydział Lekarski drowi E. Preislerowi, po czym mianował kuratorem prof. dra Krotoskiego. Zasadnicze zmiany w życiu Studium nastąpiły jednak dopiero w lipcu 1950 r., kiedy to Studium stało się samodzielną szkołą wyższą i przybrało nazwę Wyższej Szkoły Wychowania Fizycznego w Poznaniu, podlegając Głównemu Komitetowi Kultury Fizycznej. Tym samym zakończył się okres działalności Studium jako oddziału związanego z inną uczelnią.

Dotychczasowy kurator został mianowany p. o. rektora, a mgr J. Burbelka - dziekanem. W związku z uzyskaniem autonomii zwiększyły się kłopoty kwaterunkowe uczelni. Zostały one wprawdzie częściowo pokonane dzięki energii prof. Krotoskiego i uzyskaniu sali i hali Wojewódzkiego Ośrodka Kultury Fizycznej do wykorzystania w godzinach rannych, a później nawet całego Ośrodka do wyłącznej dyspozycji (1954), lecz fakt odbywania zajęć w kilku różnych odległych od siebie punktach miasta, nie sprzyja normalnej pracy i w dalszym ciągu' czeka na rozwiązanie. Uczelnia otrzymała także nową organizację. Początkowo powstały 2 zakłady teoretyczne oraz 5 praktycznych, później w ich miejsce powołano 5 katedr (w tym 4 działów teoretycznych i 1 sportów). Wreszcie w 1956 r. pozostały tylko 3 katedry: N auk Biologicznych z 6 zakładami, Teorii i Metodyki WF z 4 zakładami i Sportów z 6 zakładami. W latach 1951-1956 rektorem Szkoły był zast. prof. dr F. Kamiński. Od r. 1954 Szkoła przeszła na studia 4-letnie. N a wszystkich latach studiowało przeciętnie od 250 do 300 studentów. W okresie od 1950 do 1959 r. opuściło uczelnię 518 osób, spośród nich 205 uzyskało stopień magistra WF. Poza tym stopień ten uzyskało z roczników starszych 39 osób, czyli razem 244 osoby. Warunki dla pracy naukowej w Szkole nie są najlepsze. Mimo to pracownicy Wyższej Szkoły Wychowania Fizycznego przodują wśród wszystkich szkół tego typu w Polsce pod względem ilości opublikowanych artykułów i rozpraw. Poza corocznie wydawaną kroniką uczelni ukazała się np. ostatnio poważnych rozmiarów książka pt. ,,40 lat od Katedry Wychowania Fizycznego UP do WSWF w Poznaniu", w której zebrane są ważniejsze prace naukowe pracowników uczelni. Nadto Szkoła przygotowuje wielki słownik hasłowy z zakresu wychowania fizycznego. W dziedzinie sportu wyczynowego w Polsce Ludowej pracownicy i studenci Szkoły również mają poważne osiągnięcia. Zdobysław Stawczyk zdobył np. trzykrotnie tytuł akademickiego mistrza świata w biegach krótkich. Z. Lesznerówna była kilkakrotną reprezentantką Polski w skokach lekkoatletycznych, J. Rutkowski był mistrzem Polski i reprezentantem w biegach krótkich, podobnie jak M. Ciastowska w skoku w dal i E. Wachowski w rzucie dyskiem. Ponadto w zespołowych grach sportowych barwy państwowe reprezentowali w piłce ręcznej Z. Burdziński i w rugby M. Głuszek. Oceniając 40-letni dorobek Szkoły trzeba z dumą stwierdzić, że działalność uczelni mimo trudnych warunków była poważnym wkładem w dzieło umocnienia kultury fizycznej w naszym kraju. Toteż w uznaniu zasług władze państwowe i Główny Komitet Kultury Fizycznej odznaczyły szereg pracowników uczelni wysokimi odznaczeniami. W ciągu najbliższych lat uczelnia, której od r. 1956/57 rektorem jest prof. dr med.

M. Cwirko-Godycki, mieszcząca się w tej chwili w znacznej części w kilku barakach przy ul. Grunwaldzkiej 55, ma otrzymać nowy gmach. Należy przypuszczać, że wraz ze zmianą warunków pracy, działalność uczelni tak na odcinku pracy dydaktycznej jak i naukowej poważnie się rozwinie.

Karol Hoffman

8 Kronika Miasta Poznania 4

W 1919 r. plastycy poznańscy: artysta grafik Jan Wroniecki, artysta malarz Wiktor Gosieniecki i artysta rzeźbiarz Marcin Rożek z udziałem historyka sztuki prof. Dettloffa zakładają Szkołę Sztuk Zdobniczych i Przemysłu Artystycznego, przejętą w r. 1921 przez państwo pod nazwą Państwowa Szkoła Sztuk Zdobniczych. Szkoła (mieszcząca się początkowo przy ul. Łąkowej, później w pojezuickim gmachu przy ul. Swiętosławskiej) rozwija się i obejmuje z czasem 6 działów specjalnych (malarstwo i rysunek z grafiką i introligatorstwem, malarstwo dekoracyjne z witrażownictwem, rzeźbę, ceramikę, tekstyl) . Dyrektorami Szkoły byli: 1921-1925 prof. Fr. Pautsch, następnie do r. 1936 prof.

K. Maszkowski, po jego śmierci do wybuchu wojny prof. K. Kintopf. Szkoła wychowuje szereg plastyków, bierze udział w wystawach w kraju i za granicą, uzyskując wiele wyróżnień i nagród (np. w r. 1925 na Międzynarodowej Wystawie Sztuki w Paryżu - Grand Prix i 2 złote medale). Budynek Szkoły staje się za ciasny, nie mieści już wszystkich działów. Rozpoczynają się starania o budowę nowego gmachu. W r. 1938 Szkoła zostaje przemianowana na Państwowy Instytut Sztuk Plastycznych. Wojna przerywa działalność uczelni, rozprasza profesorów i studentów. W r. 1945 w czasie działań wojennych spłonął gmach Szkoły. W marcu 1945 r. prof. Jan WronFecki zaczyna reorganizować PI S P . Uruchomiono rok ogólny i trzy działy specjalne (architektura wnętrz, rzeźba, grafika). Dyrektorem zostaje prof. Wacław Taranczewski. Oprócz prof. Wronieckiego wracają przedwojenni pedagodzy Szkoły: B. Bartel, E. EIster, Z. Eichler, W. Gosieniecki, H. i L. Kintopfowie, R. Krzywiec, K. Mondral, B. Wojtowicz. Szkoła pozyskuje na malarstwo i rysunek profesorów SL Szczepańskiego, H. Polańskiego i E. Wasilkowskiego. Do r. 1947 studenci, którym wojna przerwała studia, uzupełniają je i uzyskują absolutoria PSSZ względnie PISP. W r. 1946 dwa lata przygotowawcze przekształcono na Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych, a PISP otrzymuje nazwę Państwowa Wyższa Szkoła Sztuk Plastycznych z rocznym kursem ogólnym i dwoma wydziałami: Malarstwa i Grafiki oraz Rzeźby i Sztuki Wnętrza. W r. 1947 prof. Taranczewski przenosi się do ASP w Krakowie, a rektorem PWSSP zostaje prof. Stanisław Teisseyre. Szkoła mieści się nadal w wielu punktach miasta, w lokalach nie przystosowanych w pełni do swych zadań. W r. 1952 przyznano Szkole po wieloletnich staraniach zniszczony gmach byłego Starostwa Krajowego przy Al. Marcinkowskiego do odbudowy. Mimo trudnych warunków lokalowych, Szkoła rozwija się. Zwiększa się ilość pedagogów (z 11 w r. 1945 do 37 w r. 1949/50) i studentów (ze 112 w r. 1945 do 211 w r. 1949/50). PWSSP uzyskuje w r. 1948/49 pracownię witrażu z całym urządzeniem. We wrześniu 1950 r. rektor prof. Teisseyre przenosi się na analogiczne stanowisko do Sopot, a na jego miejsce zostaje mianowany prof. Hipolit Polański, który od 1946 r. prowadzi w PWSSP rysunek i malarstwo. Kiedy w skali ogólnopolskiej następuje reorganizacja wyższego szkolnictwa artystycznego, w PWSSP w Poznaniu

Jubileuszenastępują również zmiany. Pozostają dwa wydziały: Architektura Wnętrz i Rzeźba. Rozbudowuje się sprzętarstwo, organizuje wystawnictwo, przybywają nowi profesorowie architekci: Jerzy Staniszkis i Jan Bogusławski. Likwidacji ulegają sukcesywnie zakłady grafiki, tkactwa i ceramiki. Mimo niesprzyjających warunków, praca w PWSSP nie ustaje. Urządzona w 1952 r. wystawa prac studentów PWSSP w Muzeum Narodowym w Poznaniu, a następnie w ramach ogólnopolskiej wystawy wszystkich wyższych uczelni plastycznych - w Warszawie, wykazuje wysoki poziom Szkoły. Jednak nadal nie jest ostatecznie ustalony program i struktura wyższych uczelni plastycznych. Dopiero w październiku 1957 r. zarządzeniem ministra kultury i sztuki ustalono dla PWS SP w Poznaniu następujący program studiów: Rysunek i malarstwo ze specjalizacją w zakresie projektowania architektonicznego (meble i tkanina) oraz wystawiennictwo z grafiką użytkową.

Rzeźba ze specjalizacją w zakresie rzeźby architektonicznej 1 z odlewnictwem w brązie i ceramiką. Architektura wnętrz, ulegająca stopniowej likwidacji do 1961 r.

Studia trwają sześć lat, ostatni 12 semestr przeznaczony na pracę dyplomową (ze specjalizacji). Nowy program przewiduje silną podbudowę plastyczną; zwiększono ilość godzin przeznaczonych na rysunek wieczorny, rysunek i malarstwo, pozostawiając jednak takie przedmioty, jak perspektywę wykreślną i geometrię oraz wprowadzając z powrotem liternictwo i techniki graficzne. Przechodząc od czasu swego założenia szereg przeobrażeń i reorganizacji, Szkoła doszła, zwłaszcza w ostatnich latach, do sformułowania własnego trwało zarysowanego profilu, różnego dzięki swej specyfice od innych uczelni artystycznych w Polsce. Stąd jubileusz 40-lecia Szkoły jest jubileuszem szczególnym. Oddany w 1959/60 r. do użytku nowoczesny gmach Szkoły przy Al. Marcinkowskiego w pełni odpowiada stawianym zadaniom. Dogodne warunki lokalowe pozwoliły na urządzenie z okazji 40-lecia pokazu prac studentów, wszystkich lat studiów. Pokaz miał charakter przekrojowy i roboczy. Główny nacisk położony został na wydobycie istotnej atmosfery i charakteru pracowni, a nie na demonstrację wirtuozów solistów. W Szkole istnieją obecnie cztery pracownie malarstwa i rysunku. Rok I prowadzi doc. M. Szmańda z adiunktem A. Kurzawskim. Zasadniczym dążeniem pracowni jest oczyszczenie studentów z różnego rodzaju manier i galanterii z jakimi przybywają do Szkoły. Dopiero stopniowo twarda mechaniczność i łatwa efektowność zaczynają zanikać. Martwe natury czy akty zaczynają formować się w układach kompozycyjnych, powstają pierwsze spięcia kolorystyczne - wszystko to jeszcze dość anemiczne, niepewne i intuicyjne, ale wskazujące, że początkowa bezproblemowa łatwość została zniszczona, a miejsce jej zajęły przeczucia odpowiedzialności i trudności płynące z pierwszych stawianych sobie pytań. Rok II (od początku studiów) prowadzi dziekan prof. E. Wasilkowski z adiunktem A. Gielniakiem. Założeniem pracowni jest wyjście z natury i znalezienie jej malarskiego ekwiwalentu na płótnie. Stąd troska o nawiązanie nie powierzchownego z nią kontaktu, lecz uchwycenie jej w warstwach, w których "szczegółowe" znaczy "ogólne - powszechne". Dużą wagę przywiązuje się w pracowni do rozbudzenia wśród studentów szeroko rozumianej świadomości kolorystycznej (wykrycie elemen - tarnych, a przez to często niedostrzegalnych, praw rządzących obrazem), do właściwego ukazania bryłowatości przedmiotu w stosunku do płaszczyzny obrazu, do wy

I I I

. "r

Jedna Z sal wykładowych w PWSSPdobycia gęstej, .świetlistej materii malarskiej, nadającej części wystawionych prac cechy zarówno pewnej monumentalności jak i dekoratywności. Rok IV prowadzi rektor prof. H. Polański z adiunktem J. Fliegerem Uderza tu przede wszystkim widoczna dbałość o ścisłe, precyzyjne budowanie (stawianie) planów, o dobitne akcentowanie stosunków przestrzennych. Pracownię cechuje konsekwencja w dążeniu do eliminowania nierzeczowości i przypadku na obrazie Malarsko zdyscyplinowane prace utrzymane są na ogół w przyciszonej i nie egzaltującej kolorgamie. Zjawisko to można obserwować we wszelkim malarstwie szukającym przestrzeni. Rok V prowadzi prof. P. Potworowski z adiunktem J. Fliegerem. System pracy oparty jest na innych założeniach niż w poprzednio omawianych pracowniach. W pracowni poza pierwszym przygotowawczym okresem martwych natur (kładziono w nich duży nacisk na oszczędną surową kompozycję i wydobycie gry kolorystycznej w ramach jednego podstawowego tonu) studenci w ciągu roku wykonali dwa ćwiczenia: kompozycje - akty przy stole i schody. Do każdej z nich sporządzili szereg studiów - zawsze z jednego określonego miejsca - z początku jedynie walorowych, stopniowo przechodząc na kontrast barwny. W ostatecznym wyniku znaczna część powstałych prac, dalekich od optycznie sprawdzalnych transpozycji natury, staje się wyrazem refleksji i dociekań nad naturą, łącząc się z nią w jej rytmach i strukturach. Uprawiane ćwiczenia zarówno przez dobór tematu (stół koncentrujący życie w pomieszczeniu, schody organizujące ruch) jak i zakres poruszanych

Jubileusze

i nacechowanych współczesnością zagadnień stają się nie tylko pomocą, lecz impulsem w architektonicznej specjalizacji studentów. Studium rzeźby z warsztatem ceramicznym prowadzone jest przez prof. B. Wojtowicza (lata starsze i rok dyplomowy) i prof. J. Pugeta. Wydaje się, że obie pracownie posiadają wiele cech wspólnych - zarówno w jednej jak i w drugiej zasadniczą uwagę przywiązuje się nadal do form naturalnych (postać ludzka wolno stojąca), nie pomijając jednak zagadnień rzeźbiarsko-architektonicznych. Postać ludzka ujęta bywa z prostotą i syntetycznie - bryły zwłaszcza w kompozycjach często stężone. Dużą uwagę skupia się na modelunku i rozłożeniu światła, co doprowadza czasem do wyrafinowanych subtelności fakturowych. Architektura wnętrz kierowana przez dziekana prof. J. Cieślińskiego, to wydział z dużymi tradycjami. Studenci pracują tu nad pełną architekturą bez projektowania na gotowych podkładach. Obowiązująca zasada "od funkcji do bryły, od bryły do wnętrza" daje studentom znaczne uwrażliwienie na architekturę, co pozwala na przygotowanie dyplomów tej miary, jak hotel, teatr, cyrk czy przedszkole. Wydział Architektury Wnętrz posiada własne warsztaty: tkactwo żakardowskie i dekoracyjne, ceramikę oraz studium meblarstwa. W nowocześnie pomyślanych tkaninach (prowadzi adiunkt W. Twarowski) widoczna jest znajomość kierunków abstrakcyjnych w malarstwie, oczywiście dostosowana do specyfiki dyscypliny. Nacechowane umiarem, spokojne, dekoracyjne tkaniny, ustrzeżone zostały od wymuszonych historycznych nawiązań, uzyskując tym samym dużą swobodę i urok. Studium meblarstwa prowadzone przez adiunkta J. Węcławskiego poszczycić się może bardzo poważnymi realizacjami. Wykonywane meble (nareszcie zaczynają wchodzić do produkcji) są funkcjonalne i niebanalne w formie. Pracownią architektury okolicznościowej kieruje prof. J. Staniszkis. W pracowni projektuje się: architekturę wystawienniczą, wnętrza ekspozycyjne, plakat, grafikę użytkową. Prace uderzają inwencją i sugestywną pomysłowością. Architektura okolicznościowa, to trudna dyscyplina i wbrew pozorom wymaga wytrawnej i wyrafinowanej znajomości zarówno praw architektury jak i psychologii widza oraz zdolności wykorzystywania tych umiejętności w określonej, nigdy niepowtarzalnej realizacji. Tak jak pokaz legitymuje Szkołę z bieżących osiągnięć i rezultatów, tak środowisko plastyczne Poznania staje się wykładnikiem jej działalności i znaczenia w czasie. Powstałe wokół Szkoły lub z niej się wywodzące, pozostaje z nią w ścisłym związku, wspólnie uczestnicząc w tworzeniu tak ważnej dla harmonijnego rozwoju życia artystycznego atmosfery tradycji i ciągłości kulturalnej. Długo można by wymieniać wychowanków uczelni, których twórczość od lat wywalczyła sobie poczesne miejsce w sztuce polskiej, np. Taranczewski, Wiśniewski, a poza granicami kraju - Mrożewski itd. Jednak osiągnięcia i duma uczelni to nie tylko stale powiększająca się grupa utalentowanych malarzy, rzeźbiarzy czy grafików, lecz także zastęp wybitnych specjalistów z dziedziny szeroko pojętej architektury wnętrza, którzy w powiązaniu z przemysłem konsekwentnie kształtują nowe - odpowiadające potrzebom współczesnego człowieka - warunki życia. Obchodzony jubileusz pozwolił może lepiej niż dotychczas ukazać oryginalny profil Szkoły, która przygotowując swych absolwentów do praktycznej, konkretnej działalności, potrafiła nie rezygnować z wysokiego poziomu artystycznego w słusznym przekonaniu, że domniemane sprzeczności nie istnieją.

Krzysztof Łubieński

Obchód 40-1ecia Opery Poznańskiej

21 listopada 1959 r. Państwowa Opera im. Stanisława Moniuszki w Poznaniu obchodziła pod protektoratem premiera Józefa Cyrankiewicza jubileusz 40-lecia działalności artystycznej opery polskiej w Poznaniu. Komitet honorowy jubileuszu tworzyli: Aleksander Anholcer - sekretarz Komitetu Miejskiego PZPR, prof. dr Wiktor Dega - rektor AM, prof. Zbigniew Drzewiecki - prezes Stowarzyszenia Polskich Artystów Muzyków, Zygmunt Garstecki - wiceminister kultury i sztuki, Jerzy Grudziński - dyrektor protokołu dyplomatycznego MSZ, Edward Hałas - I sekretarz Komitetu Miejskiego PZPR, Lech J eszka - prezes Zarządu Oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, prof.

dr Alfons Klafkowski - rektor UAM, Leon Kruczkowski - przewodniczący Komisji Kultury przy KC PZPR, dr Zygmunt Latoszewski - kierownik artystyczny Państwowej Opery Bałtyckiej, doc. Wacław Lewandowski - rektor PWSM, Mieczysław Mierzejewski - dyrygent Państwowej Opery w Warszawie, Marian Paluchowski - przewodniczący Komisji Kultury przy Prezydium RN m. Poznania, Kazimierz Rusinek - wiceminister kultury i sztuki, mgr Ada Sitkowska - kierownik Wydziału Kultury Prezydium RN m. Poznania, Stanisław Śliwiński - prezes Zarządu Okręgu ZZPIA, dr Józef Smoliński - lekarz, Henryk Szletyński - prezes ZASP, prof. Zbigniew Turski - przewodniczący Związku Kompozytorów Polskich, mgr Wiktor Weinbaum - dyrektor departamentu muzyki Ministerstwa Kultury i Sztuki, Jan Karol Wende - przewodniczący Sejmowej Komisji Kultury, Tadeusz Zaorski - wiceminister kul tury i sztuki.

Prezydium Komitetu Honorowego tworzyli: Władysław Bieńkowski - poseł na Sejm, Franciszek Frąckowiak - przewodniczący Prezydium Rady Narodowej m.

Poznania, Tadeusz Galiński - minister kultury i sztuki, Piotr Jaroszewicz - wicepremier Rządu RP, Wincenty Krasko - I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR, Franciszek Szczerbal - przewodniczący Prezydium WRN w Poznaniu.

N a czele Komitetu Organizacyjnego stanął dyrektor Opery Zdzisław Górzyński wespół z Juliuszem Bieńkowskim, Piotrem Hado, Stanisławem Jarockim, Barbarą Karczmarewicz, Heleną Opitz, Radzisławem Peterem, Czesławem Romińskim, Janem Rybarczykiem, Marianem Szczęsnowskim, Karolem Urbanowiczem i Józefem Witkowskim. Na uroczystość jubileuszową jaka rozpoczęła się w Operze o godz. 19 przybyli tłumnie poznaniacy i zaproszeni goście: soliści, którzy kiedyś w Operze występowali, przedstawiciele władz państwowych i partyjnych z Poznania, Zielonej Góry, Koszalina i Szczecina, delegacje zakładów pracy i instytucji kulturalnych w mieście, 3-osobowa delegacja statku "Poznań".

W loży rządowej miejsca zajęli: minister kul tury i sztuki - Tadeusz Galiński, przewodniczący Prezydium Rady Narodowej m. Poznania - Franciszek Frąckowiak, I sekretarz KW PZPR - Wincenty Krasko, I sekretarz KM PZPR - Edward Hałas.

Obchód 40-lecia Opery Poznańskiej

Na uroczystościach obecna była bawiąca w Poznaniu delegacja USA z ministrem handlu USA Fryderykiem Muellerem w towarzystwie przewodniczącego WRN - Franciszka Szczerbala oraz przedstawicieli konsulatów ZSRR w Szczecinie i NRD we Wrocławiu. Tak jak 40 lat temu Opera Poznańska rozpoczynała działalność artystyczną wystawieniem moniuszkowskiej "Halki", tak i teraz rozpoczęto uroczystości od złożenia hołdu Stanisławowi Moniuszce. Uwerturą do opery "Hrabina" w wykonaniu orkiestry Opery Poznańskiej, rozpoczęto część artystyczną. Orkiestrą dyrygował Zdzisław Górzyński. Z kolei wykonano prolog do opery "Straszny dwór" z udziałem chóru męskiego i solistów: Stefana Budnego, Mariana Kouby i Henryka Łukaszka. Dyrygował Marian Szczęsnowski.

Wystawienie IV obrazu z opery "Paria" pod dyrekcją Antoniego Wicherka z udziałem chóru żeńskiego i solistów: Krystyny J amroz, Haliny Zielińskiej, Albina Fechnera, Henryka Kustosika i Eugeniusza Stawierskiego poprzedziła uwertura do opery "Paria" wykonana przez orkiestrę pod dyrekcją Zdzisława Górzyńskiego. Na zakończenie części artystycznej wykonano uwerturę i I akt opery "Halka" pod dyrekcją Zdzisława Górzyńskiego. Wystąpili w nim: Antonina Kawecka, Dorota Seremak, Tadeusz Bardziejewski, Juliusz Bieńkowski, Stefan Budny, Józef Katin 1 Antoni Majak oraz chór męski i balet Opery z Barbarą Karczmarewicz na czele.

Wszystkie pozycje programu były hucznie nagradzane oklaskami.

W części oficjalnej, na scenie zasłanej kwiatami i udekorowanej dużą cyfrą 40 w laurowym wieńcu, zjawili się artyści, muzycy i pracownicy Opery. Dyrektor Zdzisław Górzyński powitał serdecznie zebranych i poprosił o zabranie głosu ministra kultury i sztuki - Tadeusza Galińskiego. Zabierając głos minister T. Galiński odczytał przede wszystkim list premiera Rządu RP Józefa Cyrankiewicza, który z ważnych powodów nie mógł przybyć na uroczystość. Brzmiał on: Z okazji jubileuszu czterdziestolecia Państwowej Opery im.

w Poznaniu przesyłam serdeczne gratulacje całemu zespołowi: muzykom, personelowi technicznemu i administracyjnemu którzy swą współpracą przyczyniają się do rozwoju Waszej ralnej. W okresie 40 lat swego istnienia Opera Poznańska dobrze zasłużYła się na polu krzewienia kultury muzycznej i wokalnej nie tylko w Poznaniu i Wielkopolsce, ale oddziaływała również na cały kraj, na wszystkie tego rodzaju placówki w Polsce. Życzę Wam długich lat dalszego rozwoju i sukcesów artystycznych, a w żYciu osobistym wszelkiej pomyślności. Po odczytaniu listu na scenę wtoczono na wózku olbrzymich rozmiarów kosz biało-czerwonych goździków od premiera Cyrankiewicza. N astępnie minister T. Galiński wygłosił przemówienie.

W imieniu Rządu - powiedział minister Galiński - pragnę Z okazji dzisiejszego święta przekazać dyrekcji Opery, wszystkim artystom i całemu zespołowi najserdeczniejsze życzenia dalszYch sukcesów w pracy artystycznej. 40-łetnia działalność Opery im. St. Moniuszki w Poznaniu, to wielka karta rozwoju polskiej kultury. Tu na ziemi poznańskiej, ziemi od wieków gnębionej przez Prusaków, w sierpniu 1919 roku Z Waszej sceny rozbrzmiała piękna narodowa muzyka Stanisława Moniuszki. Ta pierwsza premiera "Halki" była symbolem odrodzenia się

Stanisława Moniuszki artystom i dyrekcji, oraz wszystkim tym, świetnej placówki kultu przez przewodniczącego Prezydium Rady Narodowej m. Poznania Franciszka Frąckowiaka

Obchód 40-lecia Opery Poznańskiejpolskiej kultury narodowej, była pierwszej chwili nawiązała w naszej kultury muzycznej. "Halka" wielkiego twórcy narodowej opery, przedstawiająca walkę ludu Z krzywdą społeczną, otwiera bogaty 40-letni okres istnienia teatru operowego w Poznaniu. Idea przewodnia "Halki" stała się natchnieniem do kultywowania na scenie Opery Poznańskiej tych tradycji, które wywodzą się Z realistycznego nurtu postępowej kultury muzycznej narodu. Dlatego też wśród dziesiątków, a nawet i setek premier Opery Poznańskiej spotykamy znakomite inscenizacje niemal wszystkich oper Moniuszki oraz wiele wspaniałych utworów operowych i baletowych kompozytorów polskich; prawykonanie "Harnasiów" - Szymanowskiego, oper i baletu Różyckiego, Żeleńskiego "Goplanę" i "Konrada Wallenroda' Nowowiejskiego "Legendę Bałtyku' Walek- Wałewskiego, Perkowskiego, Szeligowskiego "Bunt żaków" i wiele, wiele innych. Zespół Opery Poznańskiej przygotowuje prawykonanie opery Rudzińskiego pt.

"Komendant Paryża' która opiewa bohaterskie czyny polskiego rewolucjonisty komunarda Jarosława Dąbrowskiego. W dniu dzisiejszym należy przypomnieć nazwiska znakomitych artystów, którzy swoim wielkim talentem i twórczą pracą kształtowali na przestrzeni 40 lat wysoki poziom artystyczny Opery. Należą do nich: Piotr Stermicz- Valcrociata, Zygmunt Zalewski, Zygmunt Wojciechowski, Zygmunt Latoszewski, Zdzisław Górzyński, Walerian Bierdiajew, Ewa Bandrowska- Turska, Karol Urbanowicz, Maria JanowskaKopczyńska, Kazimierz Czarnecki, Stanisław Jarocki, Zygmunt S:zpingier, Maksymilian Statkiewicz, Barbara Karczmarewicz i wielu innych. Występowali na tej scenie najznakomitsi artyści krajowi i zagraniczni, prezentując swe najwybitniejsze kreacje artystyczne, a wśród nich spotykamy takie nazwiska, jak Battistini czy słynny kompozytor opery "Cavaleria Rusticana" Piętro Mascagni przy pulpicie dyrygenckim. Okres powojenny inauguruje scena operowa Poznania dnia 2 czerwca 1945 r. premierą ludowego widowiska muzycznego "Krakowiacy i Górale" - Karola Kurpiu' ski ego, kompozytora wielkopolskiego Z Włoszakowic, autora Warszawianki 1831 rbKH. Wśród premier okresu powojennego przytoczyć trzeba tak piękne osiągnięcia artystyczne, jak wspaniała inscenizacja "Halki" opracowana przez Leona Schillera i inscenizacja "Borysa Godunowa" - Musorgskiego, "Kniazia Igora" - Boro din a, "Jeziora Łabędziego" - Czajkowskiego, "Buntu żaków" - Sze ligo wskiego, "Otella" - Verdiego, "Holendra tułacza" - Wagnera, czy ostatnia premiera "Krutniawy" - Suchonia.

Na przełomie 1952/53 roku zespół Opery Poznańskiej odnosi wielki sukces artystyczny na gościnnych występach w Moskwie. W uznaniu zasług i wybitnych sukcesów artystycznych, Rada Państwa w dniu 7 lutego 1953 r. nadała zespołowi Państwowej Opery w Poznaniu «Sztandar Pracy» I klasy.

Oto krótki życiorys naszej zasłużonej jubilatki - Państwowej sława Moniuszki, ŻYciorys, który choć w ogromnym skrócie aby móc Z głębokim przekonaniem stwierdzić, że nasz jubilat - zespół, dobrze zapisali się w historii rozwoju kultury polskiej. Opera, to jedna Z najstarszych form sztuki. Przechodząc zwycięsko przez różnepoczątkiem pięknego rozwoju Opery, która od swoim repertuarze do najwspanialszych tradycji

Opery im. Stani należy przypomnieć, Opera, jej ambitny od premlera Józefa Cyrankiewicza

Do życzeń premiera Józefa Cyrankiewicza "dołączony" był olbrzymi kosz białych i czerwonych goździków

Obchód 40-lecia Opery Poznańskiejkryzysy i okresowe burze, opera rozwija się i pozyskuje coraz to nowych milośników muzyki. Opera jest dzisiaj tym, czym by la zawsze - najpoważniejszym popularyzatorem dobrej muzyki, takiej, która przy zalewie nerwowego punktualizmu pseudonowoczesności pozwala nam w pelni przeŻYwać piękno prawdziwej muzyki. Stąd nie tylko trwanie, ale i zwycięskie renesans opery obecnie u nas, jak i na calym świecie. Stąd rosnąca ilość milośników muzyki operowej i wielkie spoleczne znaczenie Waszej pracy, którą wysoko cenimy i do nowych osiągnięć zachęcamy. Opera to wielki kolektyw twórczy, to nie tylko dobre kierownictwo artystyczne, ale dziesiątki artystów i pracowników, którzy tworzą klimat i tradycje instytucji. Wszystkim zebranym na dzisiejszej uroczystości, szczególnie tym, którzy przed 40-laty brali udzial w pierwszej premierze i znajdują się tutaj na sali, pragnę zloŻYć serdeczne gratulacje, podziękowanie i slowa uznania za Waszą pracę, dzięki której możemy być dumni Z naszej Opery w Poznaniu. Kierownictwu, Z dyrektorem Zdzislawem Górzyńskim na czele oraz calem u kolektywowi Opery Poznańskiej skladam serdeczne ŻYczenia dalszych osiągnięć i sukcesów artystycznych oraz powodzenia w Waszej trudnej pracy, aby teatr Wasz byl chlubą Poznania i calego narodu. Z kolei głos zabrał przewodniczący Prezydium Rady Narodowej m. Poznania Franciszek Frąckowiak.

Witam jak najserdeczniej, jako gospodarz miasta - powiedział Fr. Frąckowiak wszystkich przybylych na dzisiejszą podnioslą uroczystość jubileuszu 40-lecia dzidlalności Opery Poznańskiej imienia Stanislawa Moniuszki. Witam serdecznie wszystkich drogich jubilatów, którzy razem Z Operą obchodzą i swój jubileusz wieloletniej > pracy zawodowej w tej placówce. Czterdzieści lat w ŻYciu naszego tysiącletniego państwa to nie wiele czasu.

Czterdzieści lat w ŻYciu czlowieka to bardzo dużo. Czterdzieści lat pracy placówki tej rangi kulturalnej i artystycznej co Opera Poznańska to jednak bardzo wiele. Nie wiele teatrów może szczycić się tak nieprzerwaną falą sukcesów artystycznych jak nasza Opera. W ciągu czterdziestolecia rozslawila ona nasze miasto nie tylko w kraju, ale i szeroko poza jego granicami, wysoką rangą swej sztuki. Związana jak najściślej Z naszym miastem, Opera nie tylko przysparzala nam chwaly, lecz stanowila wspanialy ośrodek ksztalcenia smaku artystycznego wśród spoleczeństwa, źródlo wielu przeŻYć artystycznych, kuźnię talentów muzycznych naszego kraju. Wysoko cenimy w mleSCle naszą Operę i jej pracowników. Z calym uznaniem stwierdzamy, że zarówno dyrektorzy jak artyści i caly zespól w ciągu calej czterdziestoletniej dzialalności tej placówki, a szczególnie w minionym piętnastoleciu Polski Ludowej zawsze Z wielkim nakladem pracy i wielką troską dbali o jak najwyższy poziom artystyczny Opery. Z okazji dzisiejszego jubileuszu naszej Opery chcialbym w lmleniu Prezydium Rady Narodowej miasta Poznania i swoim wlasnym, w imieniu czterystatysięcznej rzeszy mieszkańców Poznania zlożYć serdeczne ŻYczenia zespolowi Opery dalszych wspanialych sukcesów artystycznych. Niechaj n iestrudzen i pracownicy Opery znajdują coraz większe uznanie i cześć w spoleczeństwie za ich twórczy wysilek! Niech Opera imienia Stanislawa Moniuszki rozwija się coraz lepiej i coraz doskonalej slużY spoleczeństwu i krajowi, niech szeroko slawi polską muzykę i sztukę na poŻYtek Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, ku zadowoleniu calego narodu! Zarówno przemówienie ministra T. Galińskiego jak i przewodniczącego Fr. Frąckowiaka były gorąco oklaskiwane przez zebranych gości i pracowników Opery. Zdzisława Górzyńskiego Honorową Odznaką Miasta Poznania przez przewodniczącego Prezydium RN m. Poznania Fr. Frąckowiaka

Minister Kultury i Sztuki Tadeusz Galiński dekoruje Złotym Krzyżem Zasługi solistkę Halinę DudiczLatoszewską

Zdzisławowi Górzyńskiemu po dekoracji Honorową Odznaką Miasta Poznania zgotowano serdeczne owacje Poznańskiej otrzymała kwiatówsolistka Opery wiele wiązanek

Przyjemny nastrój na prZYjęClU w sali marmurowej Nowego Ratusza

N astępnie minister Tadeusz Galiński udekorował Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski primadonnę G >ery Antoninę Kawecką, śpiewaka Józefa Sendeckiego i dyrygenta Mariana Szczęsnowskiego. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski udekorowana została solistka Felicja Kurowiak. Złoty Krzyż Zasługi otrzymali: skrzypek Feliks Dąbrowski, perukarz Piotr Hado, primabalerina Barbara Karczmarewicz, solistka Halina Dudicz- Latoszewska, solista tancerz Bronisław Mikołajczak, solistka Jadwiga Musielewska i koncertmistrz Leszek Rezler.

Przewodniczący Rady Narodowej m. Poznania Franciszek Frąckowiak udekorował z kolei Honorową Odznaką m. Poznania: chórzystkę Klarę Broniewską, koryfeja Antoninę Grzegorzewską, dyrektora Opery Zdzisława Górzyńskiego, zasłużoną solistkę i reżysera Marię Janowską- Kopczyńską, solistkę Felicję Kurowiak, kierownika warsztatu krawieckiego Leokadię Łabacką, śpiewaka Józefa Sendeckiego, artystę muzyka Józefa Stefaniaka, chórzystę Edwarda Sterczewskiego, śpiewaka Witolda Szpingiera i inspektora orkiestry Józefa Witkowskiego.

74 osoby otrzymały wysokie nagrody pieniężne ufundowane przez Prezydium Rady Ministrów, Ministerstwo Kultury i Sztuki i Radę Narodową m. Poznania.

Z okazji jubileuszu napłynęły na ręce dyrektora Opery Zdzisława Górzyńskiego setki telegramów z życzeniami. Warto wymienić chociażby życzenia od: Prezydium Rady Ministrów, Komitetu Wojewódzkiego PZPR, Komitetu Miejskiego PZPR, Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Poznaniu, Oper: charkowskiej, berlińskiej, budapeszteńskiej, lwowskiej, sofijskiej, praskiej, dessa uskiej, bra tysł a wskiej i belgradzkiej, kompozytora Igora Bełzy, Ewy Bandrowskiej- Turskiej, Edmunda Kossowskiego, Taizy Burcewej, Valentiny Arkanowej, Marii Fontanówny, Karola Wende, pierwszego Jontka - Franciszka Bedlewicza, pierwszego dyrektora - Adama Dołżyckiego, Ady Sari, Bogdana Paprockiego, Alberta Burkata, Victora Brunsa, A. Bardiniego, J. S. Adamczewskiego, Zofii Fedyczkowskiej i Mariana Woźniczki.

Uroczystość zakończyło krótkie przemówienie solisty Józefa Sendeckiego, w którym dziękował on w imieniu odznaczonych za zaszczytne wyróżnienie. W Sali Marmurowej Nowego Ratusza, przewodniczący Prezydium Rady Narodowej m. Poznania Franciszek Frąckowiak wydał następnie przyjęcie na cześć zespołu artystycznego i zasłużonych pracowników Opery.

Tadeusz Orlik

Apel I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki, skierowany do całego społeczeństwa, znalazł również żywy oddźwięk wśród mieszkańców Poznania. W r. 1959 rozwinęły szeroką działalność Komitety Budowy Szkół Tysiąclecia. Mieszkańcy naszego miasta - robotnicy i pracownicy umysłowi wielu zakładów przemysłowych, pracownicy służby zdrowia, młodzież, naukowcy, artyści, zadeklarowali na ten cel odpowiednie sumy. 30 października 1959 r. odbyła się w Poznaniu niecodzienna uroczystość - wmurowanie aktu erekcyjnego pod pierwszą w Poznaniu szkołę Tysiąclecia. Władze miasta podjęły słuszną decyzję zlokalizowania tej szkoły przy ul. Jerzego w robotniczej dzielnicy Wilda, tam bowiem notowano z roku na rok coraz większy brak izb lekcyjnych. Październikowe południe przywitało mieszkańców Poznania przybyłych licznie na uroczystość położenia kamienia węgielnego pod nową szkołę - ciepłymi promieniami słońca. Wokół placu budowy mieniły się biało-czerwone flagi. Wśród przedstawicieli władz miasta obecni byli m. in. przewodniczący Prezydium Rady Narodowej m. Poznania Fr. Frąckowiak, członkowie Prezydium: D. Osiński, W. Piaskowski, przewodniczący Miejskiego Komitetu FJN prof. Jan Zaus, kierownik Inspektoratu Oświaty H. Kien, przedstawiciele Komitetu Miejskiego i Dzielnicowego PZPR, przedstawiciele Związków Zawodowych z Z. Nowakiem członkiem Prezydium CRZZ na czele, budowniczowie szkół i poznańskich osiedli mieszkaniowych, dyrektor ZPB, dr Frasunkiewicz, dyrektor DBOR-u inż. Wieczorkiewicz, dyrektor PPB nr 2 inż. Szmaus i wielu innych. Delegacje zakładów pracy, m. in. H. Cegielskiego, Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego oraz wielu szkół przybyły z wiązankami kwiatów. O godz. 12 uroczystość rozpoczyna się odegraniem hymnu państwowego przez orkiestrę uczniów Szkoły nr 25. Z kolei zabiera głos przewodniczący Prezydium Rady Narodowej m. Poznania Fr. Frąckowiak, który po powitaniu przybyłych na uroczystość powiedział m. in.: Niecodzienną dziś obchodzimy uroczYstość. Mamy dokonać uroczystego wmurowania aktu erekcyjnego pierwszej w mieście Poznaniu szkoły Tysiąclecia. Z funduszów Centralnej Rady Związków Zawodowych, która przyznała na ten cel pięć milionów złotych oraz Z pieniędzy zebranych na Społeczny Fundusz Budowy Szkół, dźwigamy pierwszą szkołę Tysiąclecia właśnie tutaj na Wildzie, w najbardziej potrzebującej, najbardziej proletariackiej dzielnicy Poznania. Gigantyczna społeczna akcja zbiórki na "tysiąc szkól" jest chyba jedyną w historii naszego kraju największą kampanią społeczną na tak wzniosły cel, jakim jest oświata. Składając złotówkę do złotówki, cały naród stawia sobie i przyszłym pokoleniom wspaniały pomnik godny uczczenia tysiącłetnich dziejów państwowości polskiej. Tysiąc szkół jakie budujemy na Tysiąclecie Państwa Polskiego stanowi symbol przemian jakie przeszła nasza Ojczyzna. Stajemy się krajem coraz bardziej uświetnił uroczystość występami artystycznymi

Robotnicy PPB nr 2 przypatrują się uroczystościom wmurowanla aktu erecyjnego szkoły wodniczący Wojewódzkiej Komisji Związków Zawodowych w Poznaniu.

Stoją od lewej: Zygmunt Nowak - członek Prezydium CRZZ, Józef Kowalczyk, Franciszek Frąckowiak przewodniczący Prezydium RN M. Poznania, Dobromir Osiński - członek Prezydium RN M. Poznania

Zygmunt Nowak - członek Prezydium CRZZ odczytuje akt erekcyjny

Przewodniczący Prezydium Rady Narodowej m. Poznania Franciszek Frąckowiak podpisuje akt erekcyjny

· potrzebującym ludzi światłych o dużej wiedzy i w młodym pokoleniu tę wiedzą dzięki wysiłkom całego czy na rzecz oświatywysokiej narodu,kulturze. Kształcimy który ofiarnie Świad

· Obywatele! Od roku płyną na rzecz Społecznego Funduszu Budowy Szkół pieniądze, aby mogły jak najszybciej wznOSlC się gmachy szkół Tysiąclecia. Dziś widzimy jak pierwsze fundusze poznańskich ludzi pracy, wsparte funduszami Związków Zawodowych pozwoliły dźwigać "pierwszą Z tysiąca" szkół w naszym mleSCle. Z zebranych pieniędzy rosnąć będzie w Poznaniu takich szkół coraz więcej. Aby każde nasze dziecko uczyło się w jak najlepszych warunkach, zdobywało wiedzę jak najszerszą oraz uczyło się cenić wysiłek i ofiarny trud swych rodziców, którzy, czcząc tysiącletnią przeszłość OjczYzny, postawili dla przyszłości pomnik godny wielkich czasów w jakich żyjemy! W imieniu związkowców przemawiał następnie J. Kowalczyk - przewodniczący Woj. Komisji Związków Zawodowych stwierdzając, że nowa szkoła budowana z funduszów CRZZ - która przekazała na ten cel 5 min zł i z funduszów społecznych w wysokości 3 min zł - stanie się trwałym pomnikiem ofiarności społeczeństwa. Akt erekcyjny odczytywany z kolei przez Z. Nowaka - członka Prezydium CRZZ, zebrani wysłuchują z uwagą i w skupieniu. Po chwili dokument podpisują Fr. Frąckowiak i członkowie Komitetu Budowy Szkoły. Metalowa puszka z podpisanym aktem erekcyjnym umieszczona zostaje wśród kamieni fundamentu. Pierwszą kielnię zaprawy murarskiej rzuca przewodniczący Prezydium Rady Narodowej m. Poznania Fr. Frąckowiak. Młodzież szkolna wręcza wiązanki kwiatów przedstawicielom władz i robotnikom budowlanym. Inspektor oświaty H. Kien, przemawiając na zakończenie uroczystości, zwraca się w imieniu władz szkolnych z serdecznymi słowami do robotników Poznańskiego Przedsiębiorstwa Budowlanego nr 2, którzy do tej pory zbudowali w Poznaniu najwięcej szkół. Składa im życzenia dalszych sukcesów w pracy zawodowej i powodzenia w życiu osobistym. N owa szkoła podstawowa na Wildzie posiadać będzie 15 obszernych izb lekcyjnych, salę gimnastyczną, gabinety metodyczne. Nowoczesne rozwiązania konstrukcyjne wnętrz zapewnią młodzieży dobre warunki nauki.

Janusz Łyszykmgr Witold Hempowicz - przewodniczący WKPG W pojęciu tym kryje się silnie rozwinięte dążenie do odgrywania w gospodarce kraju roli wynikającej z centralnego położenia, dążenie do ciągłego inwestowania w województwo, nie bacząc często na możliwości państwa. Ma to swoje częściowe uzasadnienie w cechach, które mieszczą się w pojęciu Poznańczyk. Jakie to są cechy? Zacznijmy od tych, które pozytywnie wyróżniają Poznaniaków. Duża dyscyplina społeczna, gospodarność, rachunek ekonomiczny w życiu codziennym, wysoka kultura procesu produkcji w rolnictwie, duże przywiązanie do tradycji, bardzo poważne traktowanie stosunków międzyludzkich, duża waga życia rodzinnego. W przeciwieństwie np. do Warszawy - w Poznańskiem dom jest zamkiem. Cnotą nad wyraz pożyteczną jest u Poznaniaków oszczędne gospodarowanie środkami. To oczywiście należałoby chwalić, natomiast ganić przede wszystkim skłonności partykularne, trudność w zrozumieniu i uwzględnieniu równorzędnych interesów innych rejonów. Jest jeszcze jedna bolesna sprawa, której nie mogę pominąć. Łatwo można by wymienić szereg symptomów wskazujących na to, że udział i rola kultury w całokształcie życia Poznania systematycznie maleje. Porównanie np. z Łodzią czy Krakowem wypadłoby na naszą niekorzyść. Wzajemne oddziaływanie środowiska, odbiorców na twórców i odwrotnie jest coraz anemicznlejsze, coraz bardziej cherlawe. Twórcy są za mało ofensywni, dziedzina przez nich reprezentowana to najczęściej peryferie, podczas gdy centralną pozycję zajmują u nas problemy gospodarcze. Chodzi mi o to, że te dysproporcje zaczynają niebezpiecznie rosnąć. Oczywiście to nie są jeszcze sprawy immanentnIe związane z pojęciem "poznańskość", ale jest obawa, że takimi stać się mogą. Zastanawiam się, czy to co tradycyjnie wymieniano jako zalety Poznaniaków, nie zaczyna obracać się przeciw namdoc. dr Witold Michałkiewicz - kierownik Kliniki Ginekologiczno-położniczej przy ul. Polnej. Mieszkańcom miasta i regionu przydaje się pewne cechy określające ich osobowość i wyróżniające ich spośród sąsiadów. Jeśli idzie o Poznaniaków, to wśród cech dodatnich wymienia się przede wszystkim gospodarność, słowność, zmysł organizacyjny, wysoki poziom umysłowy. Ja jako lekarz pragnąłbym wymienić jeszcze jedną ich zaletę - w życiu codziennym bynajmniej nie obojętną. Poznaniacy jako pacjenci wymagają dużo od siebie i od leczącego. Czynności lekarza traktują jako wypełnienie przez niego zawodowego obowiązku, a w związku z tym w stosunku między lekarzem a pacjentem widzą bardzo niewiele miejsca na wdzięczność. Wiem, że lekarze chwalą sobie pacjentów poznańskich właśnie za ich rzeczowość, powagę i nieuleganie krótkotrwałym emocjom. Wśród cech negatywnych, którymi obarcza się Poznaniaków wymienić trzeba przede wszystkim obskurantyzm, konserwatyzm, dość powolne reagowanie na zmiany zachodzące w otaczającym nas życiumjr Bronisław Bobrowski. O sprawie poznańskości, a mówiąc ściślej, cech Poznaniaków będę mówił przede wszystkim z punktu widzenia moich zainteresowań i mojej pracy. Pozwoli to na pewno na wyciągnięcie jakichś uogólniających wniosków. Twierdzę, że przeciętny Poznaniak jest w stosunku do swoich władz bardziej wymagający od przeciętnego np. Wrocławianina. Widać to szczególnie na przykładzie działalności instytucji, którą reprezentuję - Milicji Obywatelskiej. Skargi jakie do nas napływają, bardzo często stanowią dla nas zaskoczenie. Trudno sobie wyobrazić j ak ludzie uczuleni są - zupełnie zresztą słusznie - np. na sprawę stosunku funkcjonariusza MO do obywateli. Druga kwestia, mówiąc o swoim mieście Poznaniacy wyrażają się z wielką dumą, zdaje się, że ich przywiązanie do miasta, do wszystkiego co tu powstało można naprawdę traktować za wzorowe.

Szacunek dla porządku i prawa, który przypisuje się Poznaniakom w ogóle, odniósłbym przede wszystkim do starszej generacji. N a tym tle dochodzi bardzo często do przysłowiowego już konfliktu między młodymi a starymi. Jeśli idzie o wady to pośród tych, które na ogół przypisuje się Poznaniakom zwróciłbym uwagę przede wszystkim na następujące: ospałe, spóźnione reagowanie na otaczające nas zjawiska, zamykanie się w sobie, skłonność do partykularyzmu, ogromna rezerwa w przyjmowaniu i adaptowaniu wszystkiego co nowe, spora doza wyrachowania.

Stanisław Strugarek - Polskie Radio.

O poznańskości mówić? Trzeba by wpierw coś o samych Poznaniakach, a tu tymczasem sprawa trudna. W czasie wojny i po WOJnIe nastąpiła dość duża "wędrówka ludów", wymieszanie, że tak powiem "gatunków". I teraz na każdym kroku spotyka się mieszane małżeństwa: on z Poznania, ona z Warszawy lub odwrotnie. Takie koligacje nastąpiły z mieszkańcami czy mieszkankami wszystkich prawie miast. Stąd też o owych tradycyjnych cechach Poznaniaków już trudno dziś mówić, związane są one raczej ze starszym pokoleniem. Dam taki przykład: gawędy w gwarze poznańskiej, jakie czasami wygłaszam, cieszą się większym powodzeniem wśród słuchaczy Koszalińskiego, Szczecińskiego (złożonych w dużej mierze z byłych Poznaniaków) niż w samym Poznaniu. Wracam jeszcze do owego przemieszania ludności. Obserwuje się w związku z tym ciekawy proces przejmowania pewnych cech. Niedawno w Szczecinie zadano mi pytanie: co sądzę o przeobrażeniach tej grupy Szczecinian, która wywodzi się z Poznańskiego? Odparłem, że do dawnych cech: solidności, pracowitości, umiejętności dobrego gospodarzenia, dodali jeszcze rozmach warszawski. To zresztą widać w charakterze tego miasta, jego gospodarce, w stylu życia jego mieszkańców. Rzecz charakterystyczna, że ilekroć w swoich wędrówkach po kraju, szczególnie właśnie po Ziemiach Zachodnich, napotkam byłego Poznaniaka, ten zawsze z dumą podkreśla, że pochodzi z Wielkopolski. Chciałbym tu przy okazji wspomnieć o jednej rzeczy: często słyszy się przekonanie, że owe cechy Poznaniaków, o których wspominałem przejęte są od Niemców. To nieprawda. Wielkopolanie już od wieków byli szanowani za te cechy. Jeśli wykształciły się one jeszcze bardziej w czasie zaborów, to po prostu dlatego, że ostać się można było naporowi germańskiemu tylko mądrze i dobrze gospodarząc czy to na roli, czy w przemyśle lub handlu. Tutaj też przecież przebiegała płaszczyzna walki z zaborcą. Na koniec: utarło sią też przekonanie, że Poznań mimo swych rozlicznych cnót grzeszy brakiem zamiłowania do sztuk, że nie ma tutaj klimatu uznania dla poezji itp. Chciałbym tylko przypomnieć chociażby jeden fakt: pierwsze pomniki Mickiewiczowi i Słowackiemu wystawili właśnie Wielkopolanie.

Inż. Ignacy Kaczmarek - prezes Towarzystwa Miłośników m. Poznania.

J a należą do starszej generacji Poznaniaków związanych całym swym życiem, pracą i miejscem zamieszkania z tym miastem. Nasze przywiązanie do Poznania chcielibyśmy przekazać młodszemu pokoleniu jego mieszkańców. Cieszy nas więc, gdy na naszych zebraniach, odczytach o przeszłości i współczesnych problemach naszego grodu, zjawiają się uczniowie, młodzież. Przywiązanie człowieka do miasta, w którym żyje jest czynnikiem bardzo twórczym. Żyje on wtedy jego sprawami, interesuje się jego rozwojem, sukcesami i troskami. Tworzy się typ aktywnego obywatela miasta - jednostki bardzo pożytecznej w miejskiej społeczności. Wydaje mI się, że ta cecha jest jedną z najbardziej charakterystycznych dla Poznaniaków. Jej rozpowszechnienie, rozwój, byłyby rzeczą jak najbardziej pożądanąred. Lech Jeszka - prezes Poznańskiego Oddziału SDP. Poznańskość to dla mnie solidność plus uczciwość, cechy które ukształtowały się w ciągu kilkunastu pokoleń. Wpłynęła na to walka z zaborcą pruskim, która wymagała twardego charakteru i konsekwencji. Z przykrością obserwuję jednak, że cechy te zacierają się niestety. Być może wpłynęły na to m. in. duże przemieszczenia ludności, co jednak z kolei zatarło pewne cechy dzielnicowe tak charakterystyczne dla społeczeństwa naszego w dawnych latach. Z zatratą tych cech zaczęły również niknąć ambicje odegrania przez Wielkopolskę wybitniejszej roli w życiu kulturalno-artystycznym. Nie znaczy to, że Poznaniacy sami są złymi odbiorcami sztuki, że nie cenią dobrej muzyki, dobrego teatru, dobrej książki. Idzie jednak o ożywienie środowiska nie tylko jako odbiorców, ale jako twórców dóbr kulturalnych. Pod tym względem wiele mamy do odrobienia.

Tygodnik Zachodni nr 43 24 X 1959

Co to znaczy poznańskość

. . . Znad morza wracałem przez Poznań. Oczywiście już pierwszego dnia byłem zdecydowany spędzić tu resztą życia. Powtarza się to od lat, jestem wrażliwy na Poznań. Proszę Pani, waga, solidność tego miasta.

Przede wszystkim uderzają zupełnie inne proporcje przestrzeni i zabudowy. Widać, że życie narastało tu od gospodarczych podstaw, z historycznym uzasadnieniem i praktycznym sensem. Mamy tu do czynienia ze zjawiskiem koordynacji, rzadkim nie tylko w naszej urbanistyce, ale i w naszej psychologii. Elementy całości dobrze do siebie pasują, zachodzą pomiędzy nimi racjonalne związki. Nie ma tu kierunków prowadzących do nikąd lub pustych płaszczyzn nazwanych placami tylko dlatego, że kilka ulic niezupełnie się w tym miejscu zbiegło. Natomiast można tu stwierdzić dwie cechy: wyrównania i współrzędności. J ak w każdym centrum zachodniej Europy, o twarzy miasta decyduje tu przeciętny typ budynku, tworzący masę miejską, jej gabaryt i skalę. Ten przeciętny budynek musi się powtarzać, stanowić - mimo różnych odchyleń i wariantów - obowiązującą regułę. Przyzwoite miasto powinno się składać z takich właśnie budynków, jak z cegieł; one nie są urodą miasta, ale uroda miasta bez nich nie może istnieć: podbudowują ją swym wyrównaniem, tworzą solidną normę, na której tle piękność przestaje być szaleństwem. Taki budynek - zasada, w powojennej Warszawie - jeszcze się nie wyklarował.

Po drugie: współrzędność - czyli w tym wypadku układ sił miejskich, który polega na co najmniej kilku przenikających się i zazębionych ośrodkach. W przedwojennej Warszawie było ich zaledwie dwa: skrzyżowanie Alei Jerozolimskich z Marszałkowską i o kilometr dalej skrzyżowanie tych samych Alei z N owym Światem. Dwa paralelne strumienie ruchu, rozdzielone jakąś radomsko-częstochowską siekaniną ulic i podwórek. Tymczasem w Poznaniu zasada kompozycji miejskiej polega właśnie na współrzędnym istnieniu kilku zespolonych ze sobą skupień centrów i to go czyni czymś dostojniejszym, bardziej zrównoważonym, bardziej tradycyjnym a zarazem bardziej ucywilizowanym, niż np. stolice południowo-wschodnie, w których centralny ośrodek skupia się w jednej galowej dzielnicy. W dzisiejszej Warszawie nowy układ centrów dopiero się zarysowuje; morfologię miasta określą najbliższe lata. Ale tu nie chodzi tylko o urbanistykę. Różnice tkwią w doświadczeniach. Poznań ma tradycje rzeczowe - Warszawa psychologiczne. Poznań umiał bronić swego posiadania - Warszawa umiała je tracić. Ostatnie dwadzieścia lat obydwa miasta przeżyły intensywnie, ale inaczej. W ciągu tych dwudziestu lat Warszawa jako miasto przez kwartał nie istniała, a dwukrotnie była w agonii. W sumie - z górą pół roku. Niech Pani obliczy: w ciągu dwudziestu lat dwieście dni konania. Miasto, które przeżyło takie dwieście dni, ma już potem swoją filozofię. Jeśli Poznań rozumie sens tradycyjnej ciągłości i umie ją konserwować, to Warszawa pamięta chwilę, gdy ta ciągłość się zrywa. Dziwna stolica, w której przez półtora wieku dziesięciokrotnie zmieniały się wkraczające armie, stolica przywykła do klęski w obranie swych podstawowych racji, stolica, którą spalono i wygnano na wieś. I która powstała na nowo w tym samym miejscu, gdzie ją niedawno grzebano. Jeżeli miasta mają swój stosunek do świata, to niech się Pani zastanowi, jaki stosunek do świata może mieć taka stolica. Na temat Warszawy Poznań ma kompleksy. Przede wszystkim, że jest nielubiany. Poznań wie, czuje, że w oczach Warszawy brak mu wdzięku, lekkości czy czegoś tam jeszcze, co się w Warszawie ceni, a co się w Poznaniu nie bardzo rozumie i raczej lekceważy. Moi poznańscy znajomi zawsze zaczynają ze mną rozmowę od słów: - Bo wy nas nie lubicie. Po czym następuje druga część: - A gdyby nie my, to ho ho ... - W tym "hoho" bardzo wiele się mieści, nie tylko Targi Międzynarodowe. Trzecia część zdania dotyczy zazwyczaj Fary poznańskiej: muszę się przysięgać, że ja też ją uważam za najpiękniejszy kościół barokowy w Polsce. Sam zresztą dodaję z przekupnym pochlebstwem: - N o, a wasz Ratusz, hoho ... - Po tym moim "hoho" jest już trochę lepiej, ale jeszcze niezupełnie. Muszę wysłuchać jak to w Warszawie naprawia się szyny tramwajowe: Trzy razy stuknie młotkiem, a potem kwadrans przeklina. Po dłuższej rozmowie wszystko zaczyna się od początku: Ale tak naprawdę, to wy nas nie lubicie. . . . . . Poznań jest po tym względem normalny. Nie ma tu wprawdzie domku Kubusia Puchatka, ale też nie ma monstrualnych budowli przygniatających miasto. Dobra komunikacja, sporo zieleni, wygodniejsze wnętrza, staranniej utrzymane jezdnie i chodniki. W centralnym punkcie śródmieścia duża kawiarnia z parasolami i muszlą koncertową, w której orkiestra przygrywa stare walce. Jak Pan Bóg przykazał. W ciągu trzech dni nikt mnie nie potrącił, nie zanieczyścił, nie skl ął. Ni e zostałem oblany sosem, nie dowiedziałem się, co tu sądzą o moich przodkach, nawej'" NQtfioc>oiie budziły mnie pijackie ryki. . . j5P _ &ł Nowa Kultur«jfr 42 /\ Fragment z "Listów do Pani Z" Kazimierza Brandysa.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1959.10/12 R.27 Nr4 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry