IGNACY KACZMAREK

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1959.07.09 R.27 Nr3

Czas czytania: ok. 11 min.

NOTATKI O ZARZĄDZIE POZNANIA W LATACH 1939 - 1945

W chwili wypowiedzenia przez Hitlera układu o nieagresji -"28 kwietnia 1939 r. - Poznaniem zarządzał komisaryczny Zarząd Miejski.

Co w tych warunkach robiły poznańskie władze wojskowe i cywilne? Władze wojskowe zarządziły utworzenie baonu Obrony Narodowej przeciwko V Kolumnie niemieckiej, która w tym czasie przeszła już do otwartej walki sabotażowej i szpiegowskiej. Kierownictwo obrony przeciwlotniczej "rozpoczęło szkolenie blokowych i ludności.

Zarząd Miejski rozpoczął budowę centralnego schronu pod Górą Przemysława i schronów w gmachach urzędowych. Na placach i w parkach kopano rowy ochronne, a na oknach nakazano nalepiać papierowe paski jako zabezpieczenie przed skutkami eksplozji bomb. Ewakuacja urzędów państwowych była dość chaotyczna. Wywieziono np. do Lublina składnicę map i dokumentów katastralnych, pozostawiono natomiast bez żadnej opieki składnicę Biura Planu Regionalnego. W urzędach praca ustała w dniu 30 sierpnia, a pracowników skierowano do budowania schronów. Zajęli się tym również niektórzy członkowie Miejskiej Rady. Po ogłoszeniu mobilizacji niektórych roczników rezerwy, ludność Poznania zaobserwowała z przerażeniem, że jednostki zmobilizowane odchodzą na prawy brzeg Warty. Oznaczało to, że Poznań nie będzie broniony przed pewną już wtedy napaścią faszystowską. 1 września o godz. 11,50 pojawiły się nad Poznaniem bombowce hitlerowskie.

Linia nalotu: Kiekrz · - Golęcin - Sołacz - Winiary - Naramowice - Główna, a w drodze powrotnej: Rataje - Wilda - Dworzec Główny - lotnisko na Ławicy. O godz. 14 bombardowano ponownie lotnisko na Ławicy, a o godz. 18 ponownie śródmieście. W niedzielę 3 września wyjechał z Poznania komisaryczny prezydent miasta inż. Tadeusz Rugę, a w dniu następnym pozostali członkowie Zarządu Miejskiego. Tejże nocy przeniósł się na prawy brzeg Warty baon Obrony Narodowej i rezerwowy pułk piechoty. Wycofano również z miasta policję, straż pożarną, a nawet tabor Zakładu Oczyszczania Miasta, po czym wysadzono wszystkie mosty na Warcie, Cybinie - ba, nawet na potoku junikowskim.

We wtorek 5 września Miejska Rada debatowała na temat: Komu powierzyć rządy w Poznaniu? Po nieudanych próbach ze Stanisławem Nowickim i Stanisławem

Ignacy

Kaczmarek

Celichowskim, uproszono honorowego obywatela miasta, Cyryla Ratajskiego o przyjęcie tej niewdzięcznej misji. Prezydent Ratajski zaopiekował się nie tylko miastem, ale również instytucjami wojewódzkimi. Na zarządzenie prezydenta Ratajskiego przejęli kierownictwo: Kuratorium Okręgu Szkolnego - senator Sylwester Dybczyński, Dyrekcji Poczt - b. dyrektor Władysław Kaźmierski, Izby Przemysłowo- Handlowej - Franciszek Maciejewski, Starostwa Poznańskiego - konsul Ziółecki, Straży Obywatelskiej radca inż. Jan Skotarek, Zarządu Okręgu Wielkopolskiego Czerwonego Krzyża - Józef Winiewicz i Bronisław Dietl. Zorganizowano opiekę sanitarną i bezpłatne kuchnie. Wybudowano kładkę na zburzonym Moście Chwaliszewskim i most drewniany przy Łazienkach Miejskich oraz uruchomiono prom w pobliżu Gazowni Miejskiej.

Niemiecka ludność Poznania (ponad 5000 osób), której przewodził Kurt Liick czekała na wkroczenie faszystowskiej armii. W niedzielę 10 września przybył przed ratusz na Starym Rynku rotmistrz Ratibor z grupą żołnierzy. Przed ratuszem zjawił się zaraz na powitanie dyrektor banku, niejaki Pfeiffer, w otoczeniu współpracowników. Około godz. 15,00 przybył do ratusza dowódca straży przedniej major von Saher w towarzystwie 5 oficerów. Wystawiono posterunki wojskowe przed ratuszem i na narożnikach Starego Rynku.

O godz. 16,00 polecono wywieszenie na wieży ratuszowej sztandaru hitlerowskiego i ogłoszenie, że od tej chwili Poznań znajduje się pod władzą wojska niemieckiego. W ratuszu jako powiernicy armii faszystowskiej do kontroli działającego jeszcze Zarządu Miejskiego powołani zostali przywódcy mniejszości niemieckiej w Poznaniu: Liick, Pfeiffer i Netzel. Prezydent Ratajski zmuszony został do stopniowego wycofywania posterunków Straży Obywatelskiej. W poniedziałek 11. IX. wojsko niemieckie obsadziło ważniejsze wyloty i skrzyżowania ulic. Przed Bazarem ustawiono działo polowe. Po dwunastodniowej przerwie ukazał się "Posener Tageblatt". We wtorek 11 września wkroczyła do Poznania armia pod dowództwem generała artylerii von Bockelberga. Przed ratuszem odbyło się przejęcie władzy przez okupacyjną armię niemiecką. Przekazując władzę prezydent Rataj ski prosił gen. Bockelberga, by nie zarządzał stawiania zakładników. Generał odpowiedział, że mieszkańcom nic się nie stanie, o ile zachowany zostanie spokój. Po przemarszu oddziałów niemieckich przez "zdobyte" miasto udano się do ratusza, aby chwilę tę uwiecznić zapisem w "złotej księdze" m. Poznania. Do generała izgłosili się przedstawiciele prasy polskiej o izezwolenie na wydawanie dzienników polskich. Otrzymali odpowiedź odmowną i zatrzymano ich zaraz w ratuszu jako pierwszych zakładników. Od prezydenta Ratajskiego zażądano usunięcia orła z wieży ratuszowej. Odmówił wydania takiego polecenia. Następnego dnia prezydent Rataj ski został zastąpiony przez komisarza Otto Manna (Mann pracował do roku 1919 w poznańskiej Dyrekcji Kolei i został rzekomo wydalony z Poznania). Za podpisem tegoż komisarza wydano kierownikom urzędów miejskich legitymacje, uprawniające do swobodnego poruszania się po mieście.

Ponieważ Mann, rodowity Poznaniak, był rzekomo zbyt liberalny wobec ludności polskiej, poradzono mu ciężko zachorować i oddać władzę radcy ministerialnemu Schefflerowi.

W dniu 15 września ukazało się obwieszczenie o likwidacji Straży Obywatelskiej.

Uruchomiono również w tym dniu komunikację tramwajową.

W następnych dniach nastąpiło przejęcie Izby Przemysłowo- Handlowej 1 Rolniczej, zwolnienie z pracy w szkolnictwie wszystkich nauczycieli i utworzenie z "młodych Niemców" organizacji policyjnej "Selbstschutz". Do końca września zarządzono usunięcie orła z wieży ratuszowej, skasowanie polskich napisów na domach, rejestrację nieruchomości, pozbawienie uprawnień polskich biur notarialnych. Ku zmartwieniu Niemców używano jednak do końca roku polskich biletów tramwajowych. W pierwszych dniach października otworzono szkoły dla dzieci niemieckich, zarządzono oddawanie odbiorników radiowych, rejestrację ludności oraz pozbawiono pracy tych b. pracowników miejskich, którzy do dnia 15 września nie podjęli służby. W ciągu października rozpoczęto zajmowanie polskich placówek przemysłowych i handlowych, mianując dla nich powierników (Treuhander), pozbawiono urzędników polskich nabytych uprawnień, zorganizowano obóz przesiedleńczy (Umsiedlungslager) przy ul. Bałtyckiej na terenie b. składnicy amunicyjnej. N a terenie fortu Dąbrowskiego (VII) zorganizowano "obóz pracy" do którego Gestapo posyłało członków polskich organizacji patriotycznych. Do końca roku 1939 trwała organizacja naczelnych władz miejskich, a uroczyste wprowadzenie w urzędowanie i nadanie odpowiednich tytułów urzędowych nastąpiło dopiero w dniu 1 sierpnia 1940 roku. Administracja miejska została przez władze okupacyjne bardzo rozbudowana.

W roku 1940 zatrudniano o 340 urzędników więcej niż w polskiej administracji W r. 1939. Budżet na rok 1940 ustalono na 46.981.000 marek, na rok 1943 - 80.273.000 marek (budżet na rok 1938 wynosił 24.793 zł). Aby pomieścić nowe urzędy zajęto na biura: hotele Francuski i Myliusz, dom fundacji Twardowskich, gimnazja im. Mickiewicza i Słowackiego, Pałac Działyńsikich, gmach szkolny przy ul. Różanej 17, kamienice przy Placu Wolności 17 i 18. W poszczególnych dzielnicach pozajmowano oprócz tego odpowiednie domy na [pomieszczenie dzielnicowych urzędów. We wszystkich urzędach zatrudniano z konieczności Polaków. Np.: w roku 1940 zatrudniano ogółem 2.139 pracowników umysłowych, w tym 682 Polaków. Bolesne były obwieszczenia Sądu Doraźnego. Każdy taki plakat z czerwoną obwódką zawierał nazwiska Polaków skazanych na śmierć. Bez wyroków mordowało Gestapo członków Rady Miejskiej, Związku Zachodniego, Stronnictwa Narodowego, a od roku 1943 działaczy robotniczych. W dniu 16. X. 1939 r. zamordowano na cmentarzu Sołackim 15 Polaków, w dniach od 12. do 16. XI. na Dębinie - 60. Masowe mordy odbywały się w foroie Dąbrowskiego, na Sołaczu (przy torach kolejowych) i na N aramowicach za fortem V oraz w lasach na południe od Rosnówka. Zwłoki pomordowanych palono początkowo w miejskiej spalarni smleci, a później w krematorium jrzy ul. Święcickiego. Był okres, że w krematorium tym palono po 70 zwłok dziennie. Zwłoki przysyłano głównie z fortu Dąbrowskiego i siedziby "Gestapo". W forcie Dąbrowskiego zamordowano m. in. b. wiceprezydenta miasta Mikołaja Kiedacza, budowniczego Władysława U rbaniaka i jego dwóch synów, radnych Stefana Cybichowskiego i Włodzimierza Krzyżankiewicza.

Ignacy

Kaczmarek

Dla podtrzymania ducha komisaryczny Zarząd Miasta i kierownik propagandy, niejaki Maul, organizowali często publiczne wiece na Placu Wolności i w hali targowej. Przemawiali tu Goebels, Ley, Frick, Himmler, Reinefahrt, Guderian i inni przywódcy hitlerowscy. Galówki odbywały się z okazji wprowadzania w urzędowanie dygnitarzy, urodzin Hitlera, zwycięstw armii hitlerowskiej na Północy, Zachodzie lub Wschodzie, nawet z Okazji zdławienia Powstania Warszawskiego. Dużo trudności miał Zarząd Miasta z powodu mrozów i śnieżyc. Wprawdzie mrozy ułatwiły rzekomo odbudowę mostu kolejowego w Dębinie, ale mrozy zmusiły też do zamknięcia szkół niemieckich. N a opał wycięto nawet dęby w lasku dębińskim. Pochód lodów w drugiej połowie marca 1940 roku zerwał mimo "bohaterskiej obrony" prowizoryczne mosty na Warcie i Cybinie. Ruch kołowy na prawy brzeg Warty trzeba było skierować przez Śrem. Jeżdżono więc z Garbar przez Wildę - Mosinę - Śrem - Kórnik - Sródkę na Chwaliszewo i odwrotnie.

1 kwietnia 1940 r. wcielono do miasta: Naramowice, Antonin, Chartowo, Zegrze.

Starołękę W., skrawki Lubonia, Żabikowa i Kotowa ( do projektowanej autostrady), Fabianowo, Junikowo, Ławicę, Krzyżowniki, Psarskie i Strzeszyn. Przyrost ludności wyniósł 23.000 osób, a obszar miasta zwiększył się do 16.166 ha. Po zwycięstwie nad Francją ugruntowała się u Niemców pewność, że Poznań pozostanie na wieki miastem niemieckim. Tym tłumaczy się powołanie w dniu 1. VIII. 1940 r. namiastki Rady Miejskiej w składzie 29 osób. Do tej rady powołano tylko pięciu "poznańskich" Niemców: Hansa Grzonka, Roberta Weise, Rudolfa Fleischera, Alfonsa Lattermanna i Kurta Lucka. Do rady weszło również czterech przesiedleńców z Łotwy. N a pierwszym posiedzeniu rady ogłoszono dekret Hitlera o przeobrażeniu Poznania w prawdziwie wielkie niemieckie miasto. N a tej podstawie nadburmistrz Poznania opublikował ogólne wytyczne rozbudowy Poznania: a) przebudowa zamku b) przebudowa opery, c) budowa wielkiej hali zebrań na 40.000 osób, d) budowa nowego dworca kolejowego, e) gmachu prezydium policji i pałacu sprawiedliwości, f) trzech ulic objazdowych i trzech pasów zieleni, g) regulacja Warty, h) budowa dzielnicy mieszkaniowej na 40.000 mieszkańców i lokalizacja nowych ośrodków przemysłowych, i) odnowienie fasad Starego Rynku. Po ogłoszeniu tych zamierzeń urządzono wystawę projektów. Prasa codzienna i fachowa piała z zachwytu nad genialnością planu. Radca budownictwa, niejaki Schwarz, uznał dzielnice miasta powstałe w okresie międzywojennym (część Górczyna, Pogodno, część Jeżyc) za "żydowską architekturę" i przewidział do rozbiórki. Jego względami cieszyły się tylko luksusowe wille przy Al. Szelągowskiej zamieszkałe przez faszystowskich dygnitarzy (Scheffler, Kammerer 'i inni). Nie obyło się bez skandalicznych gaf. Pisano np., że "polski urząd pomiarów wykonywał plany i mapy za pomocą łańcucha mierniczego, my robimy mapy za pomocą fotogrametrii". Tymczasem do końca okupacji posługiwano się tylko polskimi mapami i planami. Na reklamowej fotografii w "Ostdeutscher Beobachter" UWIdoczniono polskie mapy i polskich kartografów. U porządkowanie fasad Starego Rynku rozpoczęto na wschodniej pierzei na ogół zgodnie z przedwojennym projektem inż. Zbigniewa Zielińskiego. Pod fotografią domu Stary Rynek 99/100 z roku 1905 i nową fasadą z roku 1940 umieszczono napis: "Das Kaczmarekproblem gel6st" (problem Kaczmarkowy rozwiązany) - nie chcącj31się przyznać, że szpetną budowę domu konfekcyjnego Petersdorfa akceptowali Niemcy, a Lisiecki a później Kaczmarek nabyli to cudo niemieckiej architektury secesyjnej. Co zrealizowano z tych planów? Z widowni opery usunięto loże parterowe, wybudowano nową "reprezentacyjną" lożę na I piętrze i urządzono scenę obrotową. " Na wschodniej fasadzie zamku wybudowano balkon dla Hitlera i osobny taras .dla dygnitarzy oraz sprzecznie z architekturą zamku romańskiego - wielkie w r o t a - wejście do sali tronowej. Zniszczono jedyne klasyczne wnętrze- tegoż zamku - kaplicę zamkową. N a III piętrze (poddaszu) wybudowano mieszkanie dla Greisera i pomieszczenia mieszkalne dla straży zamkowej SS. Zwieziono materiał kamieniarski na budowę mostu (Marchlewskiego) i ustawiono konstrukcję drewnianą. Wyburzono' domy na Chwaliszewie i zapoczątkowano wykop pod nowe koryto Warty od ul. Chwaliszewo do torów kolejowych. Zasypano część łąk na Zawadach (śmieciami) jako początek robót na urządzenie portu rzecznego. Wycięto drzewa przy Drodze Dębińskiej od b. bramy aż do Dębiny. Wykonano wykopy na Łęgach Dębińskich.

Jako zaczątek budownictwa mieszkaniowego wybudowano ponure bloki mieszkaniowe przy Al. Przybyszewskiego (411 mieszkań). Zamierzano budować na podstawie gotowych projektów przywiezionych z Rzeszy, a ponieważ iplanowane bloki nie mieściły się na gruntach wolnych pomiędzy ul. Kassyusza a Al. Przybyszewskiego, zdecydowano przesunąć Al. Przybyszewskiego o 10 m w kierunku zachodnim. Nie uwzględniono również spadku alei, na skutek tego południowe mieszkania parterowe bloków wybudowano poniżej niwelety alei. Okna tych mieszkań przypominają okna stajenne. Dla urzędników pocztowych wybudowano 2 domy przy Al. Wielkopolskiej.

N a Dębcu wybudowano domki i bloki przy ulicach: Opolskiej, Jesionowej, Akacjowej, Jarzębowej, Rydzyńskiej i sąsiednich. Administracja wojskowa wybudowała domy dla rodzin wojskowych przy ulicy Drzymały. Przy tej budowie zatrudniano jeńców angielskich z zawodów technicznych. Kierownictwo sprawowało trzech majstrów niemieckich z Legnicy, którzy mieli sporo zmartwień z czupurnymi Anglikami. Przy ulicy Opalenickiej wybudowano kilka domów dla urzędników miejskich, przybyłych do Poznania w r. 1941. N a Winogradach bardzo obrotny prywatny budowniczy z Rzeszy budował bloki mieszkalne dla przybyszów z Niemiec. Gdy w roku 1942 wstrzymano budownictwo mieszkaniowe z powodu braku materiałów, tylko na Winogradach budowano do końca okupacji. Z obiektów przemysłowych wybudowano - sprzecznie z założeniami urbanistycznymi - fabrykę akumulatorów naprzeciw Zakładów Cegielskiego. Na Starołęce wybudowano nowy zakład metalurgiczny i rozbudowano zakłady Stomila. W Naramowicach rozpoczęto budowę gazowni 1 wybudowano zbiornik gazowy przy ul. Rubież. Z energią realizowano polski plan zalesiania pasów w dolinie Bogdanki, Cybiny i Warty. Prowadzenie tych robót było bardzo ułatwione, albowiem zatrudniano tu nisko kwalifikowane niewolnicze siły robocze. W czasie zimowym, nawet w czasie silnych mrozów, przygotowano tłuczeń ceglany na umocnienie nawierzchni ścieżek

( Kronika Miasta Poznania 3

Ignacy

Kaczmarek

pieszych i rowerowych. Grunty potrzebne pod zalesienie uzyskiwano na ogół bezpłatnie drogą wywłaszczania polskich właścicieli. Z poważniejszych założeń nie rozpoczęto nawet prac wstępnych iprzy budowie wielkiej hali zebrań, nowego dworca kolejowego, pałacu sprawiedliwości, nowego portu, ulic objazdowych. , Planowany napad na Związek Radziecki wymagał rozbudowy węzła kolejowego.

Projektowanego w okresie międzywojennym południowego połączenia: Swarzędz - Kobylepole - Minikowo - Junikowo nie realizowano z uwagi na konieczność budowy nowego mostu na Warcie na południe od Dębiny. Wybudowano jako rozwiązanie tymczasowe połączenie Starołęka - Dębieć - Górczyn przez istniejący most. To tymczasowe rozwiązanie spowodowało chaos komunikacyjny na Dębcu i Górozynie.

Niepowodzenia wojenne skłoniły Zarząd Miasta do zaniechania lub wstrzymania robót, nawet takich, przy których zatrudniano jeńców wojennych. Wstrzymano więc prace na terenach gospody "Złoty Kłos", przerwano budowę autostrady Słubice - Poznań - Łódź, dróg bitych: Golęcin · - Strzeszynek - Kiekrz, Pogodno - Junikowo i Krzyżowniki - Kiekrz. Przebudowa fasad i mieszkań na Starym Rynku i ŚW. Marcinie (planowanej Adolf Hitlerstrasse) została również przerwana. Nie przerwano natomiast budowy lotniska i fabryki Focke- Wulf oraz przeróbek zamku cesarskiego i... budowy pałacu dla Greisera nad Jeziorem Góreckim. W budżecie miasta poczyniono oszczędności. Wezwano wszystkich Niemców do zgłaszania mebli przywłaszczonych sobie w b. mieszkaniach polskich i uiszczenia należności w kasach miejskich. Wzmogły się "łapanki" Polaków (od 14 do 70 roku życia) do robót w przemyśle wojennym - miejscowym i w Rzeszy. Zakazano Polakom korzystania z komunikacji tramwajowej w godzinach od 7,15 do 8,15. Na niektórych liniach Polacy mogli wsiadać tylko do przyczepek tramwajowych. Wydano zarządzenie zgłaszania w biurach policyjnych posiadanych futer, kołnierzy futrzanych, rękawic, na zaopatrzenie armii. N aloty bombowe w roku 1944 spowodowały przeniesienie niektórych fabryk broni i wytwórni materiałów wojskowych do fortów. Zarząd Miasta zmuszony został do doprowadzenia tam kanalizacji, wody i prądu. Od sierpnia 191-« roku rozpoczęto ograniczanie prac administracyjnych w urzędach, przenoszenie wolnych sił do robót fortyfikacyjnych. Do robót tych odkomenderowano również pracowników handlu. Rodziny niemieckie rozpoczęły masową wysyłkę ciężkich paczek do Rzeszy.

W środę 17. I. 1945 r. w biurach NSDAP i w "Deutsche Volksliste" spakowano akta i w następnym dniu wysłano je na Zachód. W sobotę 20 stycznia burmistrz Scheffler zarządził opróżnienie biur. Imiennie wyznaczeni urzędnicy niemieccy mieli dopilnować wywozu maszyn biurowych. W biurach technicznych zabezpieczyłem najcenniejsze instrumenty w podziemiach gmachu, gdzie szczęśliwie przetrwały do dnia 10 lutego. Maszyny i arytmometry zdołał urzędnik niemiecki wywieźć. W ratuszu pozostał tylko jeden ofiarny pracownik polski, Józef Jóźwiak, który nie uląkł się nawet bomb zapalających i z narażeniem życia ratował stary ratusz od zupełnego zniszczenia. Sobota i niedziela (20. i 21. I. 45 r.), to paniczna ucieczka prawie wszystkich Niemców z Poznania. Pozostało tylko wojsko i zasiedziała ludność Polska.

Już w końcu grudnia 1944 r. kilku Polaków zatrudnionych w niemieckiej administracji rozpoczęło przygotowanie do tworzenia zrębów polskiej administracji miejskiej. Zaraz po oswobodzeniu przez wojsika radzieckie Górczyna, Wildy, Łazarza i Jeżyc grupa ta zebrała się w gmachu b. Gimnazjum im. Mickiewicza w celu uruchomienia administracji miejskiej. W dniu 10 lutego 1945 roku dziesięć wydziałów Zarządu Miejskiego rozpoczyna pracować w gmachu przy ul. Matejki 48/49. Nie było jeszcze kolegialnego Zarządu Miejskiego ani Rady Miejskiej. Wszystkie gmachy miejskie były zburzone i w zasięgu ognia artyleryjskiego z broniącej się Cytadeli. Zakłady Siły, Światła i Wody nie działały. Nie posiadano żadnych środków lokomocji. Kamienice, które przeznaczono Zarządowi Miejskiemu zastano w stanie podniszczonym - wszystkie okna rozbite. Brak wszystkich urządzeń biurowych, brak oświetlenia, ogrzania i wody. W takich warunkach dziecięciu obywateli podjęło się uruchomienia wszystkich wydziałów miejskich. Do roboty tej stanęli: tymczasowy prezydent miasta inż. Feliks Maciejewski, dr Bartkowiak, Antoni Drabowicz, mgr Dunin Michałowski, inż. De Mezer, inż. Ignacy Kaczmarek, Zygmunt Lisicki, mgr N adobnik, mgr Józef Szłapczyński i Nikodem Tyrakowski. Z wymienionych tylko dwóch kierowało już w okresie międzywojennym agendami miejskimi. W najcięższych warunkach pełnili swe obowiązki dla umiłowanego, a tak straszliwie okaleczonego miasta. Zdołali zgromadzić do pomocy armię ofiarnych dawniejszych pracowników miejskich, którym za ich ciężką pracę mogli tylko ofiarować kawałek chleba i jakąś zupę z kotła.

Ignacy Kaczmarek

Od Redakcji

W historii współczesnego Poznania istnieje luka, której wypełnienie po piętnastu latach jest zadaniem trudnym. Im jednak później do tego się zabierzemy tym gorzej. Redakcja "Kroniki" podjęła się zebrania odpowiednich materiałów o Zarządzie Miasta w latach 1940-44, a notatki inż. Ignacego Kaczmarka są pierwszYm Z tego cyklu materiałem. Być może obecni i przYszli badacze tego okresu odniosą się do naszego zamierzenia Z wdzięcznością.

ZapraszamyczYtelników dowspółpracy.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1959.07.09 R.27 Nr3 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry