SESJA UNIWERSYTET - MIASTO

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1959.01/03 R.27 Nr1

Czas czytania: ok. 86 min.

17 grudnia 1958 r. odbyia się w Poznaniu konferencja przedstawicieli wyższych uczelni poznańskich z członkami Prezydium Rady Narodowej miasta Poznania z udziałem zaproszonych gości. Konferencja ta nazwana w skrócie " Sesja Uniwersytet - Miasto" miała kapitalne wręcz znaczenie dla dalszego rozwoju miasta, wzajemnych stosunków między gospodarzami miasta a kierownictwami wyższych uczelni poznańskich, usunęła w cień wiele dotychczasowych zadrażnień. Przysparzając miastu obfitość umysłów gotowych poświęcić wiedzę, doświadczenie i serce Poznaniowi, uczuliła jednocześnie Radę Narodową miasta Poznania na trudności z jakimi borykają się wyższe uczelnie poznańskie, zapewniła im pomoc i troskliwszą opiekę. Szczupłe ramy "Kroniki" nie pozwoliły niestety na opublikowanie pełnych tekstów przemOWlen na Sesji. Z tej przyczyny głosy dyskutantów zamieszczamy jedynie w streszczeniu.

Redakcja

Przemówienie rektora DAM prof. dr A. Klafkoirskiego tuygłoszone na otiuarciu Sesji

Przypadł mi w udziale zaszczyt otwarcia konferencji roboczej zorganizowanej przez Uniwersytet Poznański, a poświęconej omówieniu zasad współpracy Katedr Uniwersytetu Poznańskiego z Prezydium Rady Naro dowej m. Poznania. Witam serdecznie wszystkich zgromadzonych na saii gości i profesorów naszego Uniwersytetu.

)J. Klajkowskt

Mam zaszczyt powitać przedstawiciela Rady Państwa w osobie p. dyr, Kncnera, przedstawiciela U rzędu Ministrów, przedstawiciela Ministerstwa Gospodarki Komunalnej w osobie dyr. Kolipińskiego.

Minister Szkolnictwa Wyższego nadesłał nam bardzo serdeczne życzenia i przeproszenie, że nie może brać udziału w tej konferencji. Witam przedstawicieli instancji partyjnej PZPR, posła Ziemi Wielkopolskiej, witam przedstawicieli wszystkich władz terenowych z p. przewodniczącym Frąckowiakiem na czele, witam serdecznie przedstawicieli Rad Narodowych z innych miast uniwersyteckich, którzy zaszczycili naszą konferencję, witam wszystkich rektorów szkół wyższych w Poznaniu, witani serdecznie prasę i radio, których przedstawiciele wykazali tyle zainteresowania naszą dzisiejszą konferencją. Niech mi wolno będzie w kilku słowach przedstawić genezę projektów tej konferencji. Nie mam zamiaru taić, że stosunki między Uniwersytetem a Miastem układały się w ostatnich latach dość różnie. Wpływały na to czynniki on nas niezależne, ale wpływały także czynniki zależne od Uni wersytetu Poznańskiego. Czynniki od nas niezależne to model Rad Narodowych sprzed kilku lat, to centralne kierowanie prezydiami Rad Narodowych, to nie zawsze gruntowne liczenie się Rad Narodowych z potrzebami ierenu. Wpływały na ten niedobry układ stosunków również czynniki po stronie Uniwersytetu Poznańskiego. Były one niemal te same jak i po stronie Rad Narodowych. Dochodziła do tego izolacja Uniwersytetu od Miasta, izolacja n; uki od życia. Stąd powstało pewnego rodzaju zastraszenie się Uniwersytetem, który w dodatku nie widział jasno swojej przyszłości. Rok 1956 przyniósł stanowcze zmiany na korzyść i po stronie Rad Narodowych i po stronie Uniwersytetu. Ale oczywiście nie było rzeczą możliwą natychmiastowe wyciągnięcie wszystkich konsekwencji z tej nowej sy tuacji. Powoli, aczkolwiek nie bez zgrzytów, sytuacja zaczęła się układać w kierunku pozytywnym między władzami naszego Miasta i Uniwersytetem O stanowczym przełomie na korzyść zadecydowały konferencje jakie odbywaliśmy z przedstawicielami Prezydium Rady Narodowej m. Poznania z p. przewodniczącym Frąckowiakiem i jego zastępcą p. mgr Krzymieniem. Konferencje te zakończone zostały szczególnym powodzeniem głównie ze względu na pośrednią rolę przedstawicieli PZPR: I. Sekretarza Komitetu Miejskiego mgr Hałasa i I. Sekretarza Komitetu Uczelnianego PZPR dr A. Łopatki. W takich okolicznościach nastąpiło zbliżenie, powstały warunki do wzajemnego zrozumienia stanowisk i argumentów. Wtedy doszliśmy do wniesku. że nasz pomysł takiej konferencji roboczej jak dzisiejsza jest realny i pożądany. Jako cel tej konferencji postanowiliśmy sobie uzyskanie katalogu zagadnień w zakresie których Uniwersytet a wraz z nim równieżinne szkciy wyższe w Poznaniu mogłyby pomóc Miastu, mogłyby mu ułatwić rozwiązanie trudnych zadań. Podczas z górą półrocznych przygotowań do tej konferencji coraz wyraźniej widzieliśmy, że anachronizmem jest używanie pojęcia z dwóch stron: Miasto - U niwersytet, coraz wyraźniej wyłaniał się wspólny cel: dobro naszego Miasta. Panowie Prąckowiak i Kjzymień odbyli ze mną kilkanaście długich rozmów, nie żałowali czasu, trudów, nie liczy; i się z okresem wakacyjnym. Postanowiliśmy doprowadzić nasz wspólny interes do jak najlepszych rezultatów. W toku tych rozmów skrystalizowała się koncepcja U niwersytetu jako integralnej części Miasta, jako tej placówki, która może i powinna nie tylko z Miasta czerpać, ale także Miastu maksymalnie świadczyć. W ten sposób doszło do ujęcia tytułu referatu p. prof. S1. Waszaka, który dziś zostanie wygłoszony, referatu p. 1.: "Uniwersytet w służbie mojego Miasta". Gdy wgłębimy się w historię nauki, gdy zanalizujemy historię Uniwersytetu łatwo zauważymy odwieczny motyw sporu akademickiego o pojęcie czystej nauki, o pojęcie nauki użytkowej. Zobaczymy bezustanną rozgrywkę między teorią a potrzebami praktyki. Nie mam tu zamiaru wygłaszać tezy, że ta odwieczna partia została już rozegrana. Teoretycznie nic nie stoi na przeszkodzie by te akademickie spory ciągnęły się jeszcze tysiąc lat, ale praktycznie, w drugiej połowie XX wieku widzimy rozwój potęgi tych państw których nauka opuściła swoje boskie wyżyny, stąpiła w życie codzienne zbliżając się do ziemskich spraw. Na tym zbliżeniu wyszło dobrze i społeczeństwo i nauka, a przykładów nie potizeba przytaczać. Przykłady widzimy w największych mocarstwach świata i na Wschodzie i na Zachodzie. Zbliżenie nauki do życia jest założeniem dzisiejszej konferencji. Chcemy zrobić tę próbę na odcinkach, na których pracują nasze zakłady naukowe, na odcinku naszego Miasta, na odcinku szerszym, na odcinku naszego państwa. Możemy na tych odcinkach czerpać całymi garściami poprzez tematy prac magisterskich. Nasz Uniwersytet jest inicjatorem tej konferencji, ale nie chciałby i nic powinien pracować samotnie. Stąd skierowaliśmy zaproszenia do wszystkach czerpać całymi garściami poprzez tematy prac magisterskich, szej konferencji się wypowiedzieć. Oczvwiscie nie rozwiąże wszystkich zagadnień jedna konferencja. Dlatego dzisiaj akcentujemy głównie zagadnienia generalne. Nad resztą będziemy pracować w dalszym ciągu.

P r z e fi Ó i n i e n i e p o rrH t a 1 n e przeujodniczącego Prezydium RN m. Poznania Fr. Frąckoujiaka

W imieniu Prezydium Rady Narodowej m. Poznania witam jak najserdeczniej wszystkich przybyłych na dzisiejszą konferencję. Cenna inicjatywa Uniwersytetu imienia Adama Mickiewicza w Poznaniu, zwołania konferencji roboczej poświęconej omówieniu zasad współpracy katedr uniwersyteckich z Prezydium Rady Narodowej miasta Poznania została zrealizowana. Zebraliśmy się aby omówić formy współdziałania myśli naukowej, której krzewicielem w Poznaniu są wyższe uczelnie z codzienną praktyką gospodarczego i społecznego kierowania życiem skomplikowanego organizmu miejskiego. Wspólne rozmowy praktyków-działaczy i pracowników aparatu Rady Narodowej m. Poznania z naukowcami poznańskich wyższych uczelni mają stworzyć platformę współpracy we wszystkich dziedzinach działań Prezydium i pracy katedr uniwersyteckich.

Nie ma takiej dziedziny pracy w kierowaniu gospodarką miasta, w koordynowaniu życia społecznego i rozwoju kulturalnego jego mieszkańców, która nie wymagałaby naukowego opracowania. Wiele zagadnień dotąd jeszcze przez naukowców nietkniętych rozwiązuje się samoczynnie, przybiera niewłaściwe kształty. Wiele prac prowadzonych prze katedry uniwersyteckie mogło by nawiązać właśnie do spraw naszego miasta i regionu, do spraw organizacji działania władzy terenowej - Rad Narodowych. Nie rnożna wyobrazić sobie stałego usprawniania działalności Rad Narodowych w poważnych ośrodkach miejskich bez czynnej współpracy środowiska naukowego. Nie można również mówić o poprawieniu warunków pracy wyższych uczelni bez współdziałania władz miejskich - - ośrodka, w którym znajdują się uczelnie. Współpraca zatem l jest nie tylko pozy teczna, ale konieczna. Od wyników dzisiejszych rozmów zależeć będzie ustalenie hierarchii zagadnień najpilniejszych, najbardziej zazębiających się i kolejność ich rozwiązywania dla. dobra społeczeństwa, nauki, rozwoju naszego miasta i całego kraju. Życzę zatem wszystkim owocnych obrad.

a jego szkołymiasta luyższe

Referat mgr E. Krzymienia z-cy przeujodniczącego Prez. RN m. Poznania

Zakres i zasady działania t. zw. władz terenowych, a więc tych instytucji, które określa się mianem rad narodowych znajdują się jeszcze w stanie stopniowego wykształcania. Zagadnienie modelu naszego gospodarowania oraz organizowania stosunków spoleczno-gospodarczych w ogóle, a więc również organizowania działalności rad, dalekie jest w związku z tym od ostatecznego rozwiązania. Tym nie mniej istnieje fakt polegający na tym, że władze terenowe działają i stanowią niezbędny człon działalności państwowej w dziedzinie sprawowania władzy, gospodarowania i koordynowania działalności społeczno-gospodarczej. Z tym faktem trzeba się liczyć. Zasięg działalności rad narodowych jest napewno wielokrotnie większy niż różne od kompetencji samorządu Polski przedwrześniowej. O tym stanie faktyczno-prawnym trzeba zawsze pamiętać przy przeprowadzaniu analogii i operowania kategoriami instytucjonalnymi. Zasada hierarchicznego podporządkowania władz podobnie zresztą jak i zasada centralnego planowania stnowią - jak wiadomo - podstawowy element ustrojowy i one wyznaczają nie tylko granice, ale i treść wszystkich praw i obowiązków naszych organów władzy. Ciężar gatunkowy konkretnych zadań, o których decyduje poznańska Miejska Rada Narodowa wyraża najbardziej syntetycznie i zrozumiale jej budżet, który w 1959 r. - po uwzględnieniu zmian organizacyjnych jakie jeszcze w najbliższym czasie zajdą - będzie wynosił około 650 milionów złotych. Dysponowanie na określone cele tą kwotą odbywa się w zasadzie na warunkach pełnej samodzielności. Od sprawnego działania organów miejskich zależy jednak nie tylko wykonanie różnorodnych zadań, znajdujących finansowy wyraz w budżecie, ale również wykonanie innych niezmiernie ważnych funkcji koordynacyjnych np. w zakresie wszystkich inwestycji mieszkaniowych w mieście, w zakresie lokalizacji przemysłu itd. Poznańska Miejska Rada Narodowa jesl poza tym decydującym czynnikiem w całej gospodarce przestrzenią miejską i sprawuje zasadniczą funkcję w gromadzeniu dochodów budżetu centralnego. Co by więc nie chciano powiedzieć na temat istniejących ograniczeń samodzielności władz terenowych, zawsze trzeba się zgodzić z faktem, że te władnie wla

E. Krzymień

iize maja podstawowy wpływ na kierunki rozwojowe swego regionu, a pośrednio nawet i innych okręgów. Skoro taki stan i możliwości istnieją, trudno nie zapraszać do współpracy w wytyczaniu zasadniczych linii rozwojowych regionu ludzi o wyższych kwalifikacjach intelektualnych a więc przede wszystkim ludzi nauki zgrupowanych w szkołach wyższych. Pomoc ich byłaby zresztą wysoce pożądana również w toku rozwiązywania problemów techniczno-organizacyjnych oraz w procesie doszkalania aparatu wykonawczego Rady. Przemawia za tym nie tylko właściwie pojęty interes miasta, ale również i wyższych uczelni. Rola, jaką tu może odegrać Uniwersytet z jego rozbudowaną siecią katedr, zakładów' i pracowni wydaje się być szczególnie doniosłą. Trudno dać wyczerpujący rejestr spraw, -które wymagają wkroczenia naukowca, już jednak poprzednie stwierdzenia wskazują na to, że może ich być niemało. 1 Wydaje się, że nigdy w historii naszej państwowości nie mieliśmy tak silnie rozwiniętej inflacji przepisów prawnych jak obecnie, ale równocześnie prawdopodobnie nigdy przedtem nie odczuwano istnienia tylu luk w ustawodawstwie co dzisiaj. Istnieje napewno jakaś współzależność między tymi zjawiskami. Ale czy ze stanem tym należy się godzić? W siatce przepisów prawnych chcielibyśmy uchwycić całe życie społeczno-gospodarcze, ale każdorazowo, gdy w praktyce to czynimy, stwierdzamy, żelI tworzona siatka jest dla niego jeszcze za rzadka. Domagamy się z tego powodu z jednej strony coraz to nowych przepisów, z drugiej zaś odczuwamy ich przesyt i jakieś specyficzne "zmęczenie" prawne. Przy istnieniu więc ogromnej masy różnych przepisów administracyjnych, stwierdzamy równocześnie dotkliwy brak konsekwentnie przemyślanego systemu prawa administracyjnego. Niektóre dziedziny tegp prawa np. prawo budowlane nie nadążają za dynamiką inwestycji, .a przepisy sanitarne i porządku publicznego w zetknięciu z praktyką zbyt często traktowane są tylko jako mato użyteczny element dekoracyjny. W tej sytuacji nie tylko istnieje, ale i pogłębia się rozbieżność między obowiązującym prawem a tempem naszego życia gospodarczego i społeczno-politycznego. Prawa i obowiązki np. administratorów i dozorców domowych traktowane są w praktyce z przysłowiowym przymrużeniem oka. To samo można powiedzieć o przepisach meldunkowych, kwaterunkowych itd. W jakim stopniu przydatne będą praktyce nowo opracowane przepisy karno-administracyjne pokaże najbliższa przyszłość. Najsłabszą jednak stroną dotychczasowego prawodawstwa to egzekucja wy· danych zarządzeń. Bez skrócenia procedury egzekucyjnej nie będzie mogło być mowy o poszanowaniu prawa. Właściwe naświetlenie mechanizmu działania poszczególnych zespołów prawa, stanowić by mogło poważne ułatwienie dla praktyki. Organizowanie w tym celu odpowiednich wykładów wydaje się jak najbardziej pożądane. 2 Wszyscy dobrze znamy instytucje "Skarg i zażaleń". U podstaw tego specyficznego systemu odwoławczego legła myśl o obronie obywatela przed przejawami bezduszności czy nawet złej woli administracji. Instytucja ta jest jednak w gruncie rzeczy wyrazem jakiegoś uproszczonego rozumowania, polegającego na tym, że próbuje się tępić objawy zła a nie samo zło. Jakiż bowiem konkretny pożytek społeczny przynosi np. nie kończąca się fala zażaleń na trudności mieszkaniowe, na sposób załatwiania spraw mieszkaniowych, skoro zagadnienie mieszkaniowe jest nierozwiązane w samym założeniu ekonomicz

nYT? Działania instytucji skarg i zażaleń w tym przypadku i w innych podobnycji wywołuje więc przede wszystkim rozgoryczenie żalących i raczej zachęca ao anarchizowania. Pieniactwo, zła wola, zgłaszanie żądań "nie z tej bierni" to dalszy produkt działania tej instytucji. Pomoc naukowców w przeprowadzeniu koniecznej tu operacji wydaje się niezbędną. Problem wymaga bowiem naukowej diagnozy i wniosków w imię prawidłowo - a więc w interesie społecznym - rozumianej praworządności. 3 W tej chwili trwają wielokierunkowe procesy usamodzielniania przedsiębiorstw uspołecznionych. Analogicznie do tego, opracowania wymaga problem gospodarczego usamodzielnienia samego obywatela. W parze ze zwiększaniem dochodów ludności winno iść zwiększenie odpowiedzialności obywatela za swój własny los, za los swej rodziny. Szeroko interpretowana zasada: "Jestem obywatelem Polski Ludowej, państwo musi się mną opiekować, nawet w szczegółach mego życia", stwarza bowiem fikcję społeczną, prowadzi do marazmu, marnotrawstwa i rozczarowań. Nie jest to tylko zagadnienie poznańskich organów władzy. Każda rzeczywistość społeczno-gospodarcza wymaga jakichś optymalnych granic opieki państwa nad obywatelem. Chodzi jednak o to, aby przy korzystaniu z tej opieki zwiększała się sfera jego osobistej odpowiedzialności za swoją własną sytuację życiową. 4 Problem organizacji uspołecznionych przedsiębiorstw handlowych, przemysłowych i komunalnych posiada - mimo istnienia i działania różnych instytutów naukowych, - znamiona dziedziny niedostatecznie przenikniętej myślą naukową. Jeżeli nawet - i to dość często - mówi się u nas np. o pewnym optimum organizacyjnym przedsiębiorstw, to zwykle próbuje się równocześnie sugerować zastosowanie rozwiązania wypracowanego w innych warunkach ekonomicznych, a to nie przynosi oczekiwanych wyników. Chodziłoby więc o wypracowanie wniosków, poprawiających stan organizacyjny przedsięborstw, opierając się na prawnych i faktycznych warunkach ekonomiczych, w których te przedsiębiorstwa pracują. Warunki te będą wyznaczały prace tych przedsiębiorstw w przyszłości. N a takie opracowanie czeka między innymi cała dziedzina budownictwa oraz cała organizacja handlu - szczególnie detalicznego. 5 W innych miastach uniwersyteckich, szczególnie w Krakowie żywą uwagą naukowców cieszą się - jak wiemy - zagadnienia równowagi miejscowego rynku. Wysoce atrakcyjnym przedmiotem badań staje się w tym przypadku bilans dochodów i wydatków ludności. U nas te sprawy badane są narazie przez praktyków. Wnioski uzyskane z analizy tego rodzaju zagadnień mają duże znaczenie nie tylko dla właściwego oświetlenia procesów zachodzących na rynku towarowym i usług, ale również dla zrozumienia samej dynamiki dochodów ludności. Szczególne zainteresowanie budzić może w danym przypadku całokształt warunków, decydujących o kierunkach rozwojowych realnych dochodów ludności. Na ten temat nie wiele możemy w tej chwili powiedzieć.

Systematyczne badanie dynamiki cen i dochodów ludności wydaje się rzeczą konieczną w każdym nowocześnie zorganizowanym zbiorowisku ludzkim, a więc również w naszym mieście i na obszarze województwa. Z zagadnieniem badania realnych dochodów ludności wiążą się ściśle zarówno struktura spożycia jak i zagadnienie t. zw. popytu konsumcyjnego. Bez znajomości tych spraw, planowanie produkcji, środków spożycia na zaopatrzę

E. Krzymień

nie ludności zdane jest na ryzyko, na mniej lub bardziej trafną intuicję planistów. W wyniku studiów nad stanem 1 dynamiką realnych dochodów ludności chcielibyśmy w przybliżeniu ustalić równlez zakres rezerw, którymi ludność mogłaby partycypować w finansowaniu budownictwa mieszkaniowego. Zagadnienie to jest szczególnie ważne właśnie dla Poznania, skupiającego duży procent ludności o nawykach oszczędzania. 6 W naszej ogólnej gospodarce zbyt dużą rolę odgrywają jeszcze czynniki subiektywne. Trzeba je eliminować przynajmniej wszędzie tam, gdzie istnieje podejrzenie, że godzą w zdrowy rozsądek. O co właściwie chodzi? Kryteria, którymi centralne organy władzy kierują się przy rozdziale środków między poszczególne okręgi kraju są niekiedy niezrozumiałe. Nic dziwnego, że w tych warunkach rodzą się pytania np. dlaczego dla jednego okręgu lub miasta przeznacza się na lecznictwo otwarte (rok 1959) usług lekarskich w ilości prawie czterech godzin rocznie na jednego mieszkańca a dla innych nie całe dwie? Dlaczego mieszkańcy jednego ośrodka otrzymują w darze od państwa (1959 r.) na budownictwo mieszkaniowe wielokrotną tego co mieszkańcy innego, przy istnieniu prawie takich samych warunków faktycznych? To ostatnie pytanie nasuwa się zwłaszcza na tle nowej polityki finansowania inwestycji mieszkaniowych. Fakty te naszym zdaniem wymagają szczegółowej analizy i opinii naukowca. Zdajemy sobie sprawę z tego, że sąd o tych sprawach mole być wyrażony tylko na podstawie wszechstronnych badań nie tylko stosunków poznańskich. 7 Zagadnienie dochodu narodowego jako decydującego czynnika rozwoju gospodarczego powinno być zrozumiałe dla wszystkich. Skłonność do operowania tym pojęciem w przekroju ogólnokrajowym zamazuje różnice, które w tej dziedzinie istnieją w poszczególnych okręgach kraju. Rozporządzanie obrazem tych właśnie różnic wydaje się konieczne, jeżeli istotnie chcemy konsekwentnie nie tylko uznawać ale i w praktyce stosować zasadę odpowiedniego wiązania zdolności do wydatkowania z umiejętnością wypracowywania dochodu. Ani w teorii, ani w praktyce, prawdopodobnie nikomu nawet na myśl nie przyjdzie, aby tę zasadę lekceważyć w procesie równoważenia ogólnych wydatków i dochodów państwa, podobnie zresztą jak na ogół nikt nie próbuje jej obalać w systemie plac. Dlaczegóż więc usiłuje się z góry odrzucać tę zasadę w gospodarce rozwijanej w ramach poszczególnych okręgów kraju? Wszystkie jednostki gospodarujące a więc również większe miasta, a kto wie czy nawet nie powiaty powinny być w pełni świadome tego co dają państwu i tego co od niego otrzymują, albo próbują otrzymać. Ktoby chciał w tym miejscu twierdzić, że postulat ten jest spełniany poprzez budżety terenowe, ten dałby dowód, że nie rozumie istoty naszego systemu budżetowego. Rozrachunek gospodarczy tak bardzo podkreślany w działalności przedsiębiorstw powinien być również stosowany w gospodarce rad narodowych. Inaczej trudno mówić o rzeczywistym zrozumieniu regionu dla rachunku ekonomicznego w całej złożoności warunków, które się nań składają. W ostatnich latach zrobiliśmy bardzo wiele (kto wie, czy nie za dużo) w dziedzinie rozbudowy i uzasadniania regionalnych potrzeb. Czas najwyższy, abyśmy wreszcie na swoim podwórku próbowali bilansować wszystkie potrzeby (a więc nie tylko te, które co roku obejmuje budżet terenowy) i wszystkie środki pochodzące rzeczywiście z tegoż terenu.

Wstępnym krokiem do opracowania takiego bilansu musi być przygotowanie odpowiedniego materiału statystycznego. Należy się liczyć z t\m, że już ten wstępny etap pracy wymagać będzie pomocy naukowców. Będzie ona tym uardziej potrzebna w trakcie samej analizy oraz przy wyciąganiu wniosków. 8 Problematyka cen za usługi komunalne tak przecież typowe i podstawowe dla gospodarki miast jest w naszym kraju traktowana marginesowo. Na radykalne rozwiązanie tego zagadnienia musimy niestety jeszcze poczekać, chociażby i dla tego, że problem jest niezwykle złożony i w pewnym stopniu przerasta nasze aktualne możliwości. Zawsze przecież łatwiej zmienić cenę niektórych artykułów przemysłowych niż cenę za usługi komunikacji miejskiej lub czynsze mieszkaniowe. Trudno jednak mimo wszystko wyzbyć się przypuszczeń, że ceny za usługi komunalne i mieszkaniowe dlatego tak długo czekają na sensowne potraktowanie, bowiem czynniki decydujące w tych sprawach nie starają się uświadomić sobie ogromu strat społecznych, które w tej dziedzinie codziennie u nas powstają. Straty pośrednie, jakie z tego powodu ponosi społeczeństwo trzeba wydaje się sprowadzić do pewnych wielkości wymiernych, aby tą drogą rozbudzić refleksje, skłaniające do uchwycenia gospodarki komunalnej w rygor rachunku ekonomicznego. Ktoś taki wysiłek, zmierzający konsekwentnie do tego celu winien w końcu zrobić. Chcielibyśmy wierzyć, że realne wnioski w tej sprawie poparte wynikami takiej właśnie analizy będą w stanie pomóc w podejmowaniu odpowiednich decyzji władzom centralnym. 9 Zły system cen rodzi marnotrawstwo nie tylko w gospodarce komunalnej.

Wiedzą o tym chyba wszyscy, prawie wszyscy o tym mówią ale w praktyce moloch marnotrawstwa czerpie z tego właśnie systemu coraz to nowe siły i panoszy się bez większych ograniczeń. W takiej dziedzinie jak np. zaopatrzenie w leki uciekają nam co roku dziesiątki milionów złotych, a my ciągle jeszcze patrzymy na to jak na zjawisko wręcz naturalne jak na pewnego rodzaju zdobycz społeczną, której należy bronić. W służbie zdrowia jak w gospodarce komunalnej i mieszkaniowej robudowaliśmy system darmowych i póldarmowych usług, system poważnie przerastający nasze faktyczne możliwości gospodarcze. Doprowadziliśmy wskutek tego do "rozwodnienia" tych usług i zamiast zamierzonego celu wywołujemy u ludzi poczucie narastania braków/\ i bolączek. Równocześnie stwarzamy nie popartą przesłankami gospodarczymi zachętę do zgłaszania coraz to nowych żądań. Powstaje błędne koło. Potrzeby zgłaszane są lawinowo boć przecież nie ogranicza ich żaden istotny i wiążący rachunek ekonomiczny, za który bezpośrednio odpowiada rzeczywisty konsument. Skarb Państwa traktuje się jak źródło nie wyczerpanych środków. Na podstawie materiałów faktycznych, dotyczących samego Poznania, w wyniku odpowiedniej analizy tego brzemiennego w skutkach zagadnienia można wysnuć wnioski o znaczeniu nawet ogólno-państwowym. 10 Aktualna organizacja t. zw. lecznictwa powszechnego nie może być uważana za twór wszechstronnie przemyślany i dopasowany do możliwości i potrzeb społecznych. Stanowi ona w pewnym stopniu wypadkową tendencji, zmierzającej z jednej strony do zapewnienia pacjentowi w granicach posiadanych środków/\ społecznych aktualnego minimum opieki lekarskiej a z drugiej do odpowiedniego rozstawienia rozporządzalnych sił lekarskich. Nie mały wpływ na rzeczywiste ułożenie tych tendencji ma również sam problem lokalowy. Trzeba bowiem pamiętać, że bardzo często otwiera się placówki t. zw. lecznictwa

E. Krzymieiiotwartego nIe tam, gdzie one są najbardziej potrzebne, lecz tam gdzie istnieją wolne lokale. Obecny stan organizacyjny służby zdrowia jest niezadowalający. Na pytanie w jakim kierunku powinny pójść zmiany chętnie posłuchalibyśmy odpowiedzi ze strony naukowców. AJI Trudno mówić o skutecznym kierowaniu życiem miast bez znajomości warunków, w których to życie przebiega. W dążeniu do poznania tych warunków szczególną rolę ma do spełnienia statystyka. Niezbędną jest również znajomość wskaźników ekonomicznych, obrazujących aktualną sytuację gospodarczą i socjalną miasta. Zespół tych wskaźników winien być tak opracowany i usystematyzowany, aby umożliwiał również studia porównawcze. Zakładamy, że wszystkie miasta będą w końcu takimi wskaźnikami rozporządzały. U staleniem tych wskaźników musi się zająć komórka statystyczno-ekonomiczna Rady. Na niej winien też ciążyć obowiązek sporządzenia w oparciu o te wskaźniki oceny aktualnej sytuacji gospodarczej i programu rozwoju miasta. Opracowania te jednak powinny być poddane wnikliwej analizie i opiniowane przez odpowiedni zespół naukowców. Dopiero w oparciu o taką opinię program powinien być uznany za dojrzały do zatwierdzenia. Jl IA\ Dla prawidłowego rozwoju miasta, słusznego gospodarczo dysponowania \jL przestrzenią miejską oraz podmiejską konieczna jest dokładna znajomość budowy geologicznej obszaru miejskiego oraz jego zaplecza. Dzisiejsza znajomość tej budowy opiera się niestety w zbyt dużym stopniu na hipotezach. Interesuje nas wybitnie sprawa wody, złóż gliny, oraz piasku i żwiru. Przekrój i granice zalegania tych zasobów, muszą być brane pod uwagę w postępowaniu lokalizacyjnym, dotyczącym wszelkiego rodzaju inwestycji a zwłaszcza przemysłowych. Zasoby te winny być zabezpieczone dla aktualnych i przyszłych potrzeb eksploatacyjnych. Aby postulat ten mógł być spełniony, potrzebny jest odpowiedni elaborat geologiczny, odzwierciedlający istotny stan faktyczny. Jesteśmy przekonani, że dokumentacja taka mogłaby być sporządzona pod kierunkiem odpowiednich katedr uniwersyteckichprocesie kształtowania nowoczesnego oblicza miasta główną uwagę W zwracamy na problematykę gospodarczą. Wcale to jednak nie znaczy, że nie doceniamy innych dziedzin życia miejskiego, szczególnie kulturalnego. Grupa pozostałych spraw dojdzie niewątpliwie do głosu przy innych okazjach. Warto jednak uświadomić sobie istnienie pewnych zasadniczych luk, na które trzeba zwrócić uwagę już dziś. Stanowczo za mało znamy ludzi naszego miasta i naszego regionu. Chcielibyśmy poznać typową postawę i działanie tutejszego człowieka w ramacii organizmu społecznego i wartości kulturalnych. Znajomość tych spraw wydaje się konieczna, trudno bowiem działać i podejmować decyzje bez wszechstronnej znajomości charakteru społeczeństwa, w którym wywołać się chce określone skutki. Pole badań socjologicznych jest więc bardzo rozległe. Poznańskie środowisko naukowe historyków należy do przodujących w kraju.

Równocześnie wiemy, że historia ostatnich czasów nie cieszy się wielkim zainteresowaniem. Zapewne można być zdania, że wydarzenia tego okresu zawierają w .sobie jeszcze sporo elementów emocjonalnych, oddzialowujących na umysły dzisiejszego pokolenia, dlatego trudnych do zobiektyzowania, tym nie mniej

odczuwamy potrzebę badania ich, systematyzowania i podjęcia próby wyciągania wniosków nawet wartościujących. Coraz bowiem częściej tworzy się właśnie dlatego okresu legendy budowane na indywidualnych odczuciach, do których próbuje się dopasować dowolne konstrukcje myślowe. Skłonność do pewnego idealizowania tych właśnie dziejów jest chociażby już z tego powodu, bardzo poważna. Krzywe obrazy przeszłości nikomu pożytku nie przynoszą, bo nie tylko niczego prawidłowo nie uczą, ale poza tym skłaniają do podejmowania błędnych wniosków. Dla codziennej praktyki chcielibyśmy więc posiadać usystematyzowany i odpowiednio wyważony układ zbadanych faktów, pochodzących z bieżącego stulecia a w szczególności z okresu międzywojennego. Bez przeszłości nie ma przyszłości. Tylko bezkrytyczny idealista lub niepoprawny abstrakcjonista może twierdzić, że dzisiejsza nasza rzeczywistość wyskoczyła nagle jak Atena z głowy Zeusa. Pragniemy poznać aktualną problematykę naszego miasta i jej tendencje rozwojowe, w powiązaniu z kierunkami rozwojowymi całego kraju i tym co otrzymaliśmy w spadku od naszych Ojców. Współzależność tych wszystkich warunków wydaje się być tak oczywista, że nie wymaga chyba bardziej szczegółowego uzasadnienia. Lista spraw miejscowych i równocześnie bardzo ogólnych, które czekają na ingerencję naukowca jest wielka. Szkic przedstawionych tu zagadnień stanowić może zaledwie pierwsze przybliżenie, do stanu, który chcielibyśmy widzieć w stosunkach Miasto - Uniwersytet i inne wyższe uczelnie. Tak prosiłbym te uwagi traktować i tak je rozumieć. Cała rzecz w tym, aby za wstępem, który obecnie w tym zakresie robimy poszły dalsze rozdziały, dalsze etapy pracy. Jeżeli strumień dobrych nadziei zainicjowany w tej sprawie przez Uniwersytet, a ściśle przez Jego Magnificencję Rektora profesora doktora Alfonsa Klafkowskiego nie wyschnie, lecz zacznie wypełniać się przemyślanymi wnioskami i posunięciami, podstawowe decyzje w sprawach miasta będą napewno bardziej umotywowane, a przede wszystkim bardziej skuteczne. A o to przecież chodzi. To jest cel godny wydaje się nawet wielkich wysiłków i trudu. III służbie mojego miasta

Referat prof. St. Waszaka

Sprawy miejskie można rozważać z różnych płaszczyzn i z różnych punktów widzenia ze względu na ich wielostronny i złożony charakter. To też muszę się odrazu zastrzec, że w moim referacie omówię tylko cztery grupy zagadnier miejskich z pozycji niejako zwykłego mieszkańca miasta. Do pierwszej grupy tych zagadnień zaliczę sprawy urbanistyki. Dlaczego zagadnienia urbanistyczne postawiłem na pierwszym miejscu. Przede wszystkim dlatego, że podczas opracowywania mojego referatu zadałem sobie pytanie, jaka jest przyczyna, ze dotychczas wyższe uczelnie a szczególnie Uniwersytet i WSE stosunkowo słabo interesowały się sprawami miejskimi. W związku z tym zadałem sobie trud przejrzenia bibliografii, dotyczącej tych zagadnień, głównie zaś uwagę zwróciłem na wychodzący miesięcznik "Miasto" . Na specjalnej planszy zestawione zostały artykuł;, zamieszczone w tym piśmie w latach 1950-58 wg ich rodzajów. Artykułów głównych zamieszczono w tym czasie 863. Jest przy tym rzeczą charakterystyczną, że artykuły w tym czasopiśmie układają się w pewne wyraźne grupy problemów i zagadnień. Mianowicie znajdujemy tam artykuły i szkice, dotyczące następujących zagadnień: ogólnourbanistAczne - 94; dotyczące gospodarki komunalnej 105; dotyczące gospodarki mieszkaniowej - 111; komunikacji - 91; rad narodowych - 24; urbanistyki zagranicznej - 84; poszczególnych miast - 108; Warszawy - - 42; zieleni - 22; budownictwa - 18; planów regionalnych - 12; strefy podmiejskiej - 13; aktywizacji miast - 8; lecznictwa - 1; handlu - 2, uzdrowisk - 3; wreszcie ludności - 14; różne inne - 115. Jako że konferencja poświęcona jest zagadnieniom naszego miasta, dlatego też w szczególniejszy sposób interesowało mnie, ile przez te lata "Miasto' zamieściło artykułów o Poznaniu! Otóż, w ciągu 8 lat ukazało «ię tylko 6 artykułów o Poznaniu, przy tym nie wszystkie problemowe, nie wszystkie wystarczająco oświetlające dane zagadnienie, niektóre z nich zaledwie informacyjne. Przy systematycznym wertowaniu roczników tego czasopisma odnosi się wrażenie jak gdyby brakowało nieraz redakcji artykułów miejskich, które trzeba było zastępować dość przypadkowymi. Szczególnie słabo opracowane zostały zagadnienia ludnościowe, którym poświęcono wprawdzie 4 artykuły, lecz i te nie stanowią tego, czego z tej dziedziny mielibyśmy prawo oczekiwać. Nie dziw więc,

że zagadnienia ekonomiczne, które powinny stanowić konieczną podbudowę zagadnień urbanistycznych, nie znalazły prawie wcale naświetlenia. Czy może inaczej te zagadnienia ujmują podręczniki z zakresu urbanistyki ? Dostępny nam był dwutomowy podręcznik Tołwińskiego p1. "U rabnistyka" oraz kilkuzeszytowy podręcznik pro£ Władysława Czarneckiego p1. "Planownaie miasl i osiedli". Otóż stwierdzić można było, że niejako "piętą Achilesową" tych opracowań są zagadnienia ludnościowe i ekonomiczne. Zagadnienia ludnościowe potraktowane są albo bardzo marginesowo, albo szkicowo, albo wręcz niedobrze. A zagadnień ekonomicznych wcale nie ma. W podręczniku prof. Czarneckiego jest sporo błędów, jeżeli chodzi o zagadnienia ludnościowe. Dlatego właśnie uważałem za konieczne i za najpilniejsze wysunąć zagadnienia ludnościowe i socj ograficzne jako w tej chwili najważniej sze, ponieważ bez ich znajomości nie dokona się poprawnych rozwiązań urbanistycznych. Na posiedzeniach Rady Naukowo-Ekonomicznej dla m. Poznania znalazło to wyraz w przyjętej zasadzie, że myśl techniczna musi kroczyć harmonijnie w parze z myślą ekonomiczną, rozumianą jak naj szerzej tzn. zarówno w aspekcie teoretycznym jak i praktycznym. Jeżeli chodzi o zagadnienia planowania urbanistycznego w powiązaniu z zagadnieniami ludnościowymi, to muszę przyznać, że oddawna niepokoił mnie stan pewnych założeń urbanistycznych. Chodzi mianowicie o ową fikcję miasta 600-tysięcznego, dla którego opracowuje się plany z pominięciem przy tym realnych stopni rozwoju etapowego. Jeszcze przed rokiem 1950, kiedy byłem urzędnikiem miejskim, urbaniści poznańscy zwracali się do mnie jako kierownika Miejskiego Biura Statystycznego o podanie, kiedy Poznan będzie liczył 600 tysięcy mieszkańców, ponieważ otrzymali oni dyrektywę z Warszawy, ażeby podjąć opracowanie planu zagospodarowania przestrzennego dla miasta na 600 tysięcy. J ak słyszę rzeczy te pokutują nadal. Oczywiście skutek jest taki, że urbaniści angażują się w przygotowania do planowania na 600 tysięcy mieszkańców, zapominając niejako równocześnie o planie z wszystkimi jego konsekwencjami dla miasta 400-tysięcznego. W każdym razie faktem jest, że Poznań jedyny z pośród wszystkich większych miast nie posiada dotychczas zatwierdzonego planu urbanistycznego, planu zagospodarowania przestrzennego, ponieważ nie został on w potrzebnych szczegółach opracowany. To zarazem nie pozwala nam do wielu istotnych rzeczy należycie się ustosunkować, nie pozwala nam tych spraw wziąć za punkt wyjścia naszych rozważań. Ściśle się z tym wiążą również zagadnienia ludnościowe, traktowane nie tylko w ujęciu historycznym tzn. co było, ale przede wszystkim w ujęciu prognozystycznym tzn. co będzie. Na ten temat nie mamy żadnej publikacji, chociaż trzeba tu powiedzieć, że Poznań bodaj najwcześniej doczekał się własnej prognozy ludnościowej, która jednak narazie spoczywa w maszynopisie. Opracowaliśmy ją w trzech wariantach założeń na okres 1960-1975 biorąc za podstawę rozpoznania ruchów ludności w Poznaniu w okresie 1945-1958. Szczególnie ruchy wędrówkowe do wielkiego miasta wymagają b. szczegółowych badań by móc w nich określić jakąś prawidłowość, na której z kolei można by się oprzeć dla przewidywań dalszego kierunku ich rozwoju. W becnej chwili zamknięcie granic miasta dla tego ruchu i stosowana reglamentacja dopływu kształtuje ten ruch w poziomie zerowym, jakkolwiek nie można ani na chwilę sądzić, że ten stan rzeczy może trwać długo. To też ten punki widzenia .uwzględniliśmy w założeniach nad prognozą ludnościową.

St. Waszak

Ruchy wędrówkowe ludności, to nie tylko zjawiska związane z tzw. przeprowadzkami, ale również zjawisko codziennie dojeżdżających do Poznania do pracy i do szkól. Ten problem mamy na uwadze już od roku 1950. Ponowne badania podjęliśmy w r. 1957. Potrzebną pomoc i zrozumienie w tym badaniu okazała DOKP w Poznaniu i Wojewódzka Komisja Planowania. Badaniem objęto całą dyrekcję poznańską, a więc m. Poznań, województwo poznańskie i województwo zielonogórskie. W wyniku opracowania otrzymaliśmy następujące dane liczbowe, uwidocznione plastycznie na wykresie: w lipcu 1956 dojeżdżały do Poznania 22.772 osoby, w tym do pracy -- 21.941, do szkól - 831. N ato miast w lutym 1957 liczba dojeżdżających do Poznania wynosiła 24.095 osób, w tym do pracy 22.316, do szkół 1779. Przeważająca liczba osób dojeżdżała z odległości do 50 km, lecz jest również kilkaset osób, które dojeżdżają z odległości powyżej 50 km (a nawet z odległości do 100 km). Zagadnienie to wymaga osobnego szczegółowego omówienia i przeanalizowania na tle warunków rozwoju społeczno-ekonomicznego całego województwa. Ruchy ludności wewnątrz miasta wyrażające się spiętrzonymi potokami pasażerskimi codziennie rano i popołudniu zrodziły poważne zagadnienie konieczności przebudowy miejskiej komunikacji. Realny plan tej przebudowy wymaga również wszechstronnych wstępnych studiów. Wśród wielu zagadnień związanych z powstałymi trudnościami w komunikacji miejskiej na czoło wybija się problem niewłaściwego miejsca zamieszkania osób w stosunku do miejsca pra· cy. Zagadnienie to wymaga szczegółowego opracowania bez wlzględu na trudności, które wynikają z samego jego charakteru. Podjęliśmy już pierwszą próbę takiego opracowania na przykładzie zakładów H. Ciegielski. Dzięki życzliwości i zrozumieniu dyrekcji HCP dysponujemy 13 tys. indywidualnych karteczek, które opracowane w tablice pozwolą rzucić właściwe światło na to zagadnienie. W kolejności powinny iść i inne zakłady pracy. Niezależnie od tego powinny postępować bezpośrednio badania nasilenia potoków pasażerskich na poszczególnych liniach w różnych okresach dnja. Zdołaliśmy zebrać takich kierunkowych karteczek 80 tysięcy na podstawlie jednorazowego badania. Dotychczas w tego rodzaju badaniach wyprzedza wszystkie miasta Warszawa. Z zagadnieniami ludnościowymi w pewien tylko sposób związne są zagadnienia socjograficzne. Jak yyielka jest potrzeba tego rodzaju badań widzimy to na przykładzie dyyóch ankiet, które znajdują się w realizacji tzw. ankiety "Głosu Wielkopolskiego" wśród czytelników swoich oraz ankiety wśród pracowników H. Cegielski dotyczącej warunków mieszkaniowych w jakich żyją. Z odpowiedzi masowych w ankiecie "Głosu" wyraźnie widać, czym interesują się obywatele miasta, jakich wiadomości pragną w swej gazecie. Podkreślenia godne jest to, że domagają się oni częstszych i obszerniejszych wiadomości o swoim mieście, o jego sprawach, które dotyczą i urbanistyki, i gospodarki komunalnej i mieszkaniowej, a szczególnie komunikacji. Trzeba dodać, że o tych rzeczach pisze się za mało. Zaczęte prace i badania należy nie tylko kontynuować, ale również rozbudowywać na różne dziedziny życia. Zajmować się tym nie muszą tylko zakłady pracy, ale przede wszystkim zakłady naukowe, głównie zaś zakład socjologiczny Uniwersytetu. Jeżeli chodzi o poznanie warunków mieszkaniowych ludzi pracy, to nie wystarczy je opisać przy pomocy ankiety jednego zakładu pracy. Te zjawiska badamy zwykle z okazji spisu ludności, szczegółowiej jednak z pomocą metody reprezentacyjnej tak ustawionej, by objęła badaniem całe miasto i różne typymieszkań. Badania socjograficzne łączą się z badaniami oplnn publicznej. W tym kierunku nawiązać możemy do istniejącej JUZ u nas tradycji, ponieważ w Poznaniu w r. 1929 pierwsze badanie opinii publicznej podjął Instytut Socjologiczny naszego Uniwersytetu, stojący pod kierownictwem znakomitego socjologa, pro£ Znanieckiego. Wyniki tych badań dotyczących m. Poznania ogłosił pro£ Znaniecki w osobnej książce p1. "Miasto w świadomości moich obywateli". Wydawnictwo korzystało z subwencji ówczesnego Zarządu Miejskiego. Sądzić by należało, że i ta forma współdziałania będzie nadal kontynuowana, co tym bardziej zasługuje na podkreślenie, że każde badanie naukowe pociąga za sobą koszty. Również warto by powtórzyć dzisiaj i ankietę Znanieckiego. Trzecią grupę zagadnień stanowią zasady i formy zarządzania miastem.

Wreszcie czwarta grupa problemów to możliwości i formy współpracy katedr uniwersyteckich, a jeszcze szerzej to zagadnienie ujmując: wszystkich poznańskich uczelni wyższych - z Prezydium Rady Narodowej naszego miasta. Jeżeli chodzi o trzecią grupę zagadnień, jaką tworzy "zarządzanie miastem", to sam przewodniczący przyznaje, że miasto jest organizmem skomplikowanym, a więc wymaga stosowania szeregu różnorakich metod przy swej obsłudze. Stosowanie tych czy innych metod powinno się opierać na podstawach naukowych analogicznie jak to mamy przy zarządzaniu przedsiębiorstwem. Tym bardziej więc ten postulat musi się odnosić do zarządzania tak złożonym środowiskiem, jakim jest wielkie miasto. Naukowe metody zarządzania miastem polegają na prawidłowym rozpoznaniu faktów i zjawisk, którymi chcielibyśmy we właściwy sposób pokierować i wobec których chcielibyśmy zastosować właściwe decyzje. Tymi sprawami zajmuje się obecnie oddzielna gałąź wiedzy, powstała na pograniczu statystyki i matematyki, mianowicie teoria podejmowania prawidłowych decyzji. I właśnie ta teoria może oddać praktyce administracyjnej nieocenione usługi. Napór bowiem faktów i różnorakich zjawisk w środowisku wielkomiejskim jesi każdego nieomal dnia tak wielki, że nie wystarcza doraźna decyzja, oparta na wyczuciu i innych przesłankach subiektywnych. Tutaj musi wejść w szranki czujny obserwator i systematyczny badacz, któr> owe fakty i zjawiska sklasyfikuje i oceni, który naj lepszymi metodami z zakresu poznania naukowego ustali dające się określić prawidłowości po to, by następnie na podstawie tak ustalonych wyników podjąć decyzję, najbardziej właściwą do charakteru danego zjawiska czy procesu. Oczywiście ten, który podejmuje decyzję nie musi równocześnie sam dokonywać diagnostycznych operacji. Upoważniony do podejmowania decyzji w ramach przysługujących mu kompetencji powinien dysponować zespołem ludzi (biur lub instytutów), którzy tego rodzaju prace badawczo-naulityczne będą systematycznie wykonywali. W innych krajach już dzisiej służą temu celowi odpowiednie instytuty. Wielokrotnie już gościliśmy w Polsce naukowców z takiego właśnie instytutu, jakim jest np. Holenderski Instytut Ekonomiczny w Rotterdamie w osobach profesorów Klassena i Tinbergena, którzy informowali nas jak taki instytut pracuje i w jakim stopniu wyręcza władze miast, jeżeli chodzi o ocenę różnych zjawisk, związanych z potrzebą rozbudowy zakładów komunalnych na bliską i daleką przyszłość. U nas może dałoby się również pomyśleć o takim instytucie, który by skoncentrował się na pracach o bardzo praktycznych celach. Narazie jednak musimy się posługiwać pewnymi formami pośrednimi i metodami mniej precyzyjnymi. Chodzi

51. Waszaktu głównie o pewien zakres informacji, które powinny dotyczyć działalności zarządu miasta. Mam tu na myśli okresowe i regularne publikacje. Prezydium Rady Narodowej m. Poznania powinno dążyć (możliwie przy naszej wydatnej współpracy) do nawiązania moim zdaniem, do dobrej, postępowej tradycji, jaką była jawność prac i zamierzeń władz miejskich, wyrażająca się w szeregu publikacji. Do nich należały: Rocznik Statystyczny m. Poznania, miesięczne Wiadomości Statystyczne, Sprawozdanie roczne z działalności wszystkich komórek prezydialnych Rady Narodowej, Sprawozdanie finansowe z wykonania budżetu, i preliminarz budżetowy. Wznowienie Rocznika Statystycznego oraz Sprawozdania opisowo-statystycznego z działalności jest rzeczą bardzo pilną. Pragnę dodać, że "Sprawozdanie" po wojnie już się ukazywało. Rocznika Statystycznego natomiast Poznań nie posiada, mimo że inne miasta pod tym względem nas również wyprzedziły. W okresie międzywojennym Poznań rywalizował na tym polu skutecznie z Warszawą. Roczniki Statystyczne tych dwóch miast zaliczały się do czołowych ze wzglgdu na rozmiary informacji jak i regularność ich ukazywania się w druku. Wydawane obecnie Wiadomości Statystyczne nie są w stanie zastąpić potrzebnych informacji liczbowych Rocznika. Dlatego trzeba zabiegać bardzo intensywnie o to, ażeby potrzebne wydawnictwa miejskie mogły się ukazywać i być dostępne każdemu mieszkańcowi miasta. Jest to bowiem najlepszy sposób szerzenia wiedzy o mieście i wciągania ludzi w orbitę spraw miejskich, które nie są łatwe, a przeto wymagają zespołowego wysiłku w ich kierowaniu i pokonywaniu trudności. Wydawnictwem o specjalnym charakterze, jakim Poznań dysponuje jest kwartalnik "Kronika m. Poznania", która przeżywała już swoje wzloty i upadki, a teraz czeka znowu na swego opiekuna. N ależałoby się zastanowić nad tym, jaki kierunek nadać "Kronice", ponieważ od czasu do czasu wybija się w niej pewna jednostronność tematyczna. Np. zagadnienia kulturalne traktowane są może zbyt szeroko, gdy inne zagadnienia, jak np. te, które są przedmiotem dzisiejszej konferencji, zwłaszcza zagadnienia ekonomiczne, demograficzne i socjograficzne, nie są uwzględniane w tym stopniu, na jaki ze względu na swój ciężar gatunkowy by zasługiwały. O opiekę nad "Kroniką" ubiegają się obecnie dwie instytucje, które chciałyby z niej uczynić swój własny organ tj.: Tow. Miłośników m. Poznania i Rada N aukowo- Ekonomiczna przy Prezydium RN.

Ta sprawa należy do kompetencji Prezydium i trudno w tej chwili przesądzać jej los. Warto tu jednak podkreślić, że "Kronice" należałoby nadać szerszy oddech i zainicjować w oparciu o nią całą serię monografii dotyczących miasta. Jeszcze raz chciałbym podkreślić wagę i znaczenie pełnego i możliwie wyczerpującego zakresu informacji liczbowych o mieście, ponieważ bez tego podstawowego instrumentu trudno sobie wyobrazić podejmowanie jakichkolwiek poważniejszych badań nad miastem współczesnym oraz jego rozwojem w przyszłości. Jeżeli idzie o czwarty zespół zagadnień, a mianowicie o formy i możliwości współpracy katedr, to w tej chwili dwie katedry prowadzą już prace, związane z miastem tj. katedra statystyki i katedra geografii ekonomicznej. Wyniki prac tych katedr, prowadzonych w ubiegłych latach, znalazły swój wyraz na sesji naukowej poświęconej 700-leciu nadania miastu praw samorządowych, zorganizowanej przez Poznańskie Tow. Przyjaciół Nauk. Ostatnio zakomunikowano nam na Radzie N aukowo- Ekonomicznej, że miasto zamierza zlecić katedrze uniwersyteckiej określone zamówienie na badania geologiczne.

N astępnym problemem, związanym ściśle z przebudową komunikacji mIeJskiej, to podjęcie wielostronnych studiów o ruchach ludności na terenie miasta. Te badania powinny być wykonane jak najwcześniej i jak najszybciej dużym nakładem sił i środków. Inne katedry zostały wskazane przez pana rektora w wywiadzie prasowym. Jest także dziedzina prac dla katedr pedagogicznych, szczególnie dla pedagogiki społecznej. Trzeba wychowywać nie tylko dzieci i młodzież, ale zachodzi również potrzeba w pewnych okolicznościach wychowywania dorosłych. W wielkim mieście, gdzie jest duże skupienie ludzi na małej stosunkowo przestrzeni, gdzie znajduje się duża koncentracja narzędzi produkcji, kapitału, potrzeb i sposobów ich zaspokojenia - konieczne są środki wychowawcze o szerszym zasięgu, potrzebne jest ciągłe działanie profilaktyczne na tym odcinku, bo w ten sposób możemy zapobiec wielu niepożądanym zjawiskom społecznych anomalii. W poprzednim referacie słyszeliśmy apel do historyków. Apel ten należy uzupełnić w tym kierunku, że jakkolwiek z pracowni historyków wychodzi wiele cennych prac, to jednak pełnej wiedzy historycznej o naszym mieście jeszcze nie mamy, a zwłaszcza nie mamy tej najnowszej wiedzy historycznej, której wymaga budownictwo powszedniego dnia. W odpowiedzi na to daje się słyszeć, że trudna lub wręcz niemożliwa jest ocena zbyt bliskiej nam przeszłości. Taki pogląd jest chyba niezupełnie słuszny. Nie chodzi nam przecież o wielką syntezę tej bliskiej przeszłości, nie chodzi nam o beznamiętną ocenę. Chodzi nawet o namiętną ocenę, o jednostronną ocenę, byle ta ocena bliskiej nam przeszłości była, byleśmy wiedzieli, czym była ta niedawna nasza historia, jaka jest genealogia naszego dziś, które tak łatwo przeradza się w nieznane nam jutro; chcielibyśmy więc wiedzieć, na czym polegało życie poprzednich pokoleń, a tym samym życie miasta z nie dawnych lat. Dlatego apel do katedr historycznych naszego Uniwersytetu, ażeby również i nasza najnowsza historia miasta znalazła swoje odbicie w bieżących studiach i pracach badawczo-naukowych. Szczególnie jedna gałąź historii naszego miasta jest może najwięcej opóźniona, a mianowicie historia społeczno-gospodarcza, historia stosunków społeczno-ekonomicznych od końca XVIII wieku. W tym kierunku planowano już niejedno, lecz bez większego skutku. Katalog najpilniejszych zagadnień do opracowania, głównie o charakterze ekonomicznym, zawiera i poprzedni referat. Dodałbym do tego to wszystko, co zdaje się wynikać jako mankament ze studiów urbanistycznych. Do braków tych zaliczyłbym przede wszystkim niedostatek w badaniu sieci hadlowej. Podręczniki urbanistyczne w ogóle tym zagadnieniem się nie zajmują. A szkoda.

Będące w opracowaniu monografie na ten temat w Wyższej Szkole Ekonomicznej tę rażącą lukę powinny co rychlej wypełnić. Jakie nasuwają się końcowe wnioski? Otóż wysuwa się tu na pierwsze miejsce jedna generalna zasada, którą podniósł już poprzedni referat. Mianowicie we wszystkich studiach i opracowaniach nie wolno zapominać o tym, że ich użyteczność zależy od stopnia ich zróżnicowania terytorialnego w zależności od tego do jakiej jednostki terytorialnej się odnoszą. Tak więc wszystkie problemy i zagadnienia opracowane centralnie w skali całego kraju muszą być jeszcze raz przepracowane w przystosowaniu do naturalnych zróżnicowań danego regionu czy miasta. Środowisko wielkomiejskie nie może być również traktowane jako jednolita jednostka przestrzenna, lecz podlegać zróżnicowanym badaniom w zależności od swego historycznego i społeczno-ekonomicznego roz

St. Waszakwoju. Z tego wypływa poważny 1 jednoznaczny dezyderat pod adresem władz miejskich, że publikacja wszelkich danych statystycznych nie może ograniczać się do całego miasta, lecz z natury rzeczy musi być terytorialnie zróżnicowana. To zróżnicowanie nie może również ograniczać się do podziału miasta na Dzielnicowe Rady Narodowe, ale iść dalej, sięgając do najmniejszych i możliwie najbardziej jednorodnych zespołów przestrzennego podziału. Tak rozumiany podział wielkiego miasta ma ogromne i zarazem podstawowe znaczenie dla badań nad ruchami ludności. Tylko w takim układzie przestrzennym opracowywany materiał statystyczny może mieć przydatność tak naukową jak i praktyczną. Postulat ten realizował w poważnym stopniu podział miasta obowiązujący od roku 1929, który dziś jest już nieaktualny. Zastanowić się jednak trzeba nad wznowieniem podobnego podziału, który doprowadziłby do powstania mniejszych jednostek administracyjno-statystycznych w ramach zasadniczego podziału na Dzielnicowe Rady Narodowe. Tylko bwiem duże terytorialnie zróżnicowanie materiału liczbowego pozwala na wnikliwą jego analizę. Kończąc te ogólne rozważania nie mogę nie podkreślić tego, o czym każdy z nas z troską myśli, a mianowicie, że patrząc na coraz piękniejszą Warszawę, pragniemy widzieć tak samo odbudowane każde miasto, które dotknięte zostało wojennymi zniszczeniami. Do nich należy również Poznań, który powinien być tak samo pięknie odbudowany jak Warszawa nie tylko dlatego, że my tu żyjemy i mieszkamy, ale przede wszystkim dlatego, że Poznań pełni odpowiedzialną rolę kulturalnego ośrodka dla poważnej części Polski, tj. dla całej północno-zachodniej Polski. I dlatego trzeba dołożyć wszelkich starań, ażeby plany zabudowy i rozbudowy naszego miasta nie były odwlekane, jak to dotychczas się działo. Skoro tak silnie akcentowałem potrzebę wydawnictw miejskich i nawiązywania do postępowej tradycji w tym względzie to warto wysunąć jeden jeszcze postulat, ażeby w Poznaniu można było wznowić dawne zjazdy statystyków miejskich, które spełniały pożyteczną rolę na tym odcinku i nadal by ją spełniać mogły. Dalsze postulaty byłyby następujące: opracowanie monografii z historii gospodarczej miasta; wznowienie najpotrzebniejszych wydawnictw miejskich z Rocznikiem Statystycznym na czele; prowadzenie systematycznych badań naukowych nad życiem miasta z różnych jego dziedzin zgodme z zainteresowaniami poszczególnych katedr. kontynuowanie badań demograficznych z dużym ich zróżnicowaniem na specjalne zagadnienia; rozwinięciem badań socjograficznych z pomocą ankiet; udział w pracach nad planem perspektywicznym rozwoju gospodarczego miasta w jego etapowym rozczłonkowaniu; rozszerzenie Rady N aukowo- Ekonomicznej dziedzin wiedzy i praktyki, by można było śnie wszystkich zagadnień, które z potrzeb nikały ; nadanie "Kronice m. Poznania" określonego charakteru; stworzenie w Bibliotece Głównej naszego Uniwersytetu ośrodka bibliograficznego, poświęconego sprawom miejskimna przedstawicieli innych podejmować dyskusje odnożycia miejskiego będą wy

(S treszczenie )prof. inż. Feliks Tychomski prorektor Politechniki Poznańskie' Stan miasta i jego rozwój interesuje nie tylko Radę Narodową m. Poznania ale także świadomego swoich obowiązków obywatela. Jeżeli odpowiedzialnym za stan miasta powinien być każdy jego mieszkaniec, to w o wiele większym jeszcze stopniu powinni się do tego poczuwać pracownicy nauki z racji swej wiedzy fachowej i poziomu kulturalnego. Politechnika Poznańska już od bardzo dawna współpracuje z Radą Narodową m. Poznania. Niektórzy pracownicy Politechniki uczestniczą w pracach Rady Naukowo-Ekonomicznej m. Poznania, cały szereg katedr współpracuje bardzo ściśle przy opracowaniu rozwiązań architektonicznych, planowania przestrzennego, budowy dróg i ulic. Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że Poznań coraz to bardziej staje się miastem przemysłowym, że mamy duże zakłady związane tradycją z Poznaniem. Katedry Politechniki współpracujące z tymi zakładami przyczyniają się do rozwoju całego szeregu dziedzin życia w mieście. Przyznaję, że współpraca ta była dotychczas doraźną, spontaniczną. Wydaje mi się. że konferencja dzisiejsza, która postawiła sobie za zadanie uporządkowanie tej współpracy musi być powitana z wielkim entuzjazmem. W imieniu Rektoratu Politechniki Poznańskiej, chciałbym złożyć na ręce przewodniczącego Prezydium Rady Narodowej m. Poznania zapewnienie, że Politechnika w przyszłości w całej pełni będzie z nią współpracowała, przyjmowała do rozwiązania te problemy, na rozwiązaniu których Radzie Narodowej zależy,prof. dr Florian Ba rciński dziekan Wydziału Biologii i Nauk o Ziemi UAM Zabierając głos w dyskusji pragnę nawiązać do referatu p. przewodniczącego Krzymienia, który powiedział między innymi, że Poznań a wraz z nim również i cała Wielkopolska były w minionym okresie niezbyt łaskawie traktowane przez władze centralne. Od siebie dodam, że podobnie traktowano nasze miasto i województwo również w okresie 20-lecia międzywojennego. Podobnie jak dziś uważano wtedy Wielkopolskę za dzielnicę bogatą, mogącą świadczyć na rzecz innych ziem polskich. Istotnie, Wielkopolska finansowała wtedy nie małą część inwestycji ogólnokrajowych. Zresztą czyniła to nie tylko z dochodu, co byłoby rzeczą naturalną i słuszną, ale również i kosztem uszczuplania własnej substancji majątkowej, co później odbiło się bardzo niekorzystnie na jej własnych możliwościach rozwojowych. To też gdy w okresie międzywojennym inne ziemie polskie dźwignęły się w górę, Wielkopolska relatywnie obniżyła swój poziom życiowy. Po drugiej wojnie światowej sytuacja w znacznej mIerze powtórzyła SIę.

Dyskusja

Pomimo niewątpliwego zubożenia, mit o rzekomej zasobność! gospodarczej Wielkopolski odżył i zaczął ponownie działać w kierunku odsuwania realizacji jej potrzeb na plan dalszy. W wyniku takiej polityki Wielkopolska nietylko utraciła resztkę swojej przewagi ekonomicznej, ale ponadto zeszła w wielu dziedzinach życia do poziomu regionów zaniedbanych. Nic więc dziwnego, że ten niekorzystny stan rzeczy wywołuje niezadowolenie i głosy domagające się zwiększenia aktywizacji gospodarczej Wielkopolski, przebudowy jej struktury gospodarczej w kierunku wszechstronniejszego uprzemysłowienia, a przede wszystkim zwiększenia udziału w inwestycjach ogólnokrajowych. Do władz centralnych udają się coraz częściej delegacje z różnych miast i powiatów z żądaniami jak najszerszego uwzględnienia ich potrzeb inwestycyjnych. O ile dobrze zrozumiałem, p. przewodniczący Krzymień uważa, że tego rodzaju samorzutna akcja społeczna nie jest potrzebna. Co do mnie, to oceniam ją jako wybitnie celową, zwłaszcza o ile zawiera elementy zdrowej inicjatywy gospodarczej. W porównaniu do innych miast i regionów Polski domagających się finansowania ich własnych planów inwestycyjnych, Wielkopolska jest pod tym względem raczej bardzo powściągliwa i stosunkowo rzadko zgłasza swoje postulaty. Jestem zdania, że teraz w okresie opracowywania wstępnych koncepcji regionalnych planów perspektywicznych na lata 1961 -1975, takich memoriałów i planów ogólnogospodarczych oraz inwestycyjnych powinno być o wiele więcej. Nie utrudniają one, lecz ułatwiają władzom centralnym zorientowanie się w potrzebach i możliwościach regionalnych i lokalnych. O tym, że władze centralne cenią je wysoko, świadczy choćby inicjatywa Nowego Sącza, który wystąpił z własnym planem zagospodarowania miasta i powiatu nowosądeckiego. Plan ten zrobił, że tak powiem, karierę w skali ogólnokrajowej. Otóż byłoby niewątpliwie pożądane, ażeby i nasze, oby jak najliczniejsze i najlepiej uzasadnione plany terenowe, zrobiły podobną karierę. Zawarte w nich twórcze koncepcje zostały by niewątpliwie dokładnie rozpatrzone i włączone do planów ogólnopaństwowych i regionalnych. Z własnymi koncepcjami powinien wyjść również i Poznań, a nasza dzisiejsza konferencja powinna moim zdaniem pokazać drogi i sposoby, jakimi nasz Uniwersytet wespół z innymi wyższymi uczelniami, mógłby dopomóc miastu i całej Wielkopolsce w ich rozwoju gospodarczym i kulturalnym. Wprawdzie odbywa się ona pod hasłem współpracy Uniwersytetu z Miastem, ale dla mnie jest ona równoznaczna ze współpracą z całym regionem Wielkopolski. Dla mnie jest rzeczą oczywistą, że interesy Poznania, jako stolicy Wielkopolski, a zarazem stolicy wielkiego regionu Polski północno-zachodniej, pokrywają się z interesami Wielkopolski. Gdy Wielkopolska będzie się gospodarczo dobrze rozwijać i kwitnąć, wtedy i jej stolica będzie rosła, kwitła i promieniowała coraz szerzej i coraz potężniej. Natomiast niedorozwinięty gospodarczo region nigdy nie zapewni prawidłowego rozwoju swojej stolicy. Pomiędzy interesami Wielkopolski, a interesami Poznania jako jej stolicy nie widzę żadnych sprzeczności ani rozbieżności. Przeciwnie, widzę wpólnotę zadań i celów, to też pracując na rzecz Wielkopolski, będziemy tym samym pracować na rzecz Poznania. Wydzielenie Poznania z granic województwa i utworzenie z niego województwa grodzkiego ma obok wielu stron dodatnich również wiele ujemnych.

Przejawiają się one właśnie w nie skoordynowanej polityce ekonomicznej regIonu i jego stolicy. Glosy prasy poznańskiej przeciwko budowie w Koninie wielkiej rafinerii ropy naftowej, rzekomo w obawie przed zanieczyszczeniem Warty i pogorszeniem stanu wody w Poznaniu, przyczyniły się w nie małej mierze do jej zlokalizowania w Płocku. Wielkopolska straciła w ten sposób olbrzymi obiekt przemysłowy, którego oddziaływanie ekonomiczne było by ze wszech miar korzystne również i dla Poznania. Brakowi koordynacji można by skutecznie zapobiec przez powołanie do życia wspólnej dla Poznania i dla województwa poznańskiego komisji planowania gospodarczego, której zadaniem było by opracowywanie wspólnych planów gospodarczych, a zwłaszcza planów perspektywicznych. Niestety, komisja ta, chociaż była zapowiedziana przed z górą rokiem, dotąd nie została utworzona. Nadal więc miasto i województwo posiadają odrębne komisje planowania gospodarczego i odrębne rady ekonomiczne. Z prawdziwą satysfakcją stwierdzam, że Wojewódzka Rada Ekonomiczna przy Prezydium WRN w Poznaniu, składająca się z pracowników naukowych Uniwersytetu i innych wyższych uczelni poznańskich, pracuje bardzo wydatnie nie tylko na rzecz województwa ale i Poznania. Przeprowadziła ona szczegółowe badania nad zasobami i przyrodniczymi warunkami gospodarki wodnej na całej Nizinie Wielkopolsko-kujawskiej, co oczywiście ma pierwszorzędne znaczenie również i dla Poznania. Przeprowadziła ona następnie badania nad budżetami rodzin pracowniczych w mieście i województwie. Dokonała badań nad gospodarką strefy podmiejskiej Poznania. Przeprowadziła ekonomiczne i technologiczne badania w zakresie stosowania w budownictwie miejskim gipsu itp. Przykładów takich mógłbym przytoczyć o wiele więcej, ale sądzę, że i te wyraźnie świadczą o tym, że pracując dla województwa pracuje ona dla Poznania. Jeszcze wszechstronniejszą i skuteczniejszą byłaby ta praca, gdyby miasto i województwo miały wspólną komisję planowania i wspólną radę naukowo-ekonomiczną. Nie było by wtedy rozproszenia sił, a Uniwersytet nasz odegrałby wtedy naj skute czniej rolę inicjatora i koordynatora pracy naukowej dla potrzeb miasta i regionu. Osobiście jestem przekonany, że Poznań-posiada obecnie świetne warunki dla dalszego rozwoju gospodarczego. Wynikają one nie tylko z położenia geograficznego i ze znakomitych warunków komunikacyjnych, ale przede wszystkim z przeobrażeń struktualnych dokonywających się w kraju i w Wielkopolsce. Miasto powinno je śledzić bacznie i zawczasu nastawiać się na nowe możliwości i kierunki rozwojowe. Skoro więc w województwie poznańskim powstaje w okręgu konińsko-tureckim największa na Niżu Polskim baza energetyczna, która stworzy nowe warunki techniczno-produkcyjne dla wielu gałęzi przemysłu, to Poznań powinien je wykorzystać w sposób możliwie najpełniejszy. Powinien się więc nastawić przede wszystkim na przemysł związany z elektrycznością i gazem, a takich jest mnóstwo. Generatory, silniki, kable, grzejniki, pralki, lodówki, chłodnie przemysłowe, ogromna dziedzina radiofonii i telefonii, telewizja, galanteria elektrotechniczna itp., mające nieograniczony rynek zbytu, czekają na inicjatywę miasta i na wysoko wykwalifikowane kadry. Miasto może i powinno je kształcić. Powinno więc rozbudowywać odpowiednie działy i kierunki szkolnictwa zawodowego wszelkich

Dyskusjastopni, ażebyśmy w przyszłości mieli własnych ludzi do realizacji nowych inwestycji, ażebyśmy nie potrzebowali sprowadzać z innych okolic kraju fachowców i nie stali się dostarczycielami niewykwalifikowanej siły roboczej dla innych regionów. Również dobre widoki rozwoju posiada Poznań w zakresie przemysłu elektrotechnicznego, precyzyjno-metalowego, maszynowego, galanterii metalowej i skórzanej, konfekcji włókienniczej i odzieżowej, końcowych faz przetwórstwa chemicznego, perfumerii, kosmetyków, farmaceutyków itp. Nie powinno tu zabraknąć przemysłu maszyn do pisania i liczenia, a w przemyśle poligraficznym Poznań może i powinien zająć przodujące miejsce w kraju. Możliwości rozwojowych dla miasta i województwa jest więc dosyć, trzeba je tylko ująć w odpowiedni plan perspektywiczny i przekonać władze centralne o tym, że jego realizacja leży nie tylko w interesie miasta i regionu, ale również i całego kraju. W tym względzie pomoc Uniwersytetu mogłaby być najbardziej potrzebna i owocnadr Józef Radzicki Zakład Bezpieczeństwa i Higieny Pracy UAM Fakt nawiązania współpracy Uniwersytetu z miastem nie ma w Polsce precedensu j może dać dobre wyniki, gdybyśmy chcieli wzorować się na podobnej współpracy w ZSRR, Niemczech, Anglii i Ameryce. Chcę dorzucić garść uwag do tego cośmy tutaj słyszeli w odniesieniu do Poznania, który obok trudności natury ogólnej wspólnym innym miastom, ma swoją specyfikę. Poznań był miastem bardzo zniszczonym a do odbudowy przystąpił samorzutnie nie otrzymując z nikąd pomocy. To też odbudowa odbywała się bez koordynacji. Władze miejskie wiedziały o tym, tolerowały to, by nie zatrzymywać strumienia odbuc'owy. Do takich nie skoordynowanych pociągnięć należy wymieniona przez p. Krzymienia, służba zdrowia. Znalazła się ona tu i ówdzie w takich lokalach jakie jej narzuciły warunki, niekiedy w restauracjach, niekiedy w sklepach handlowych itp. Sytuacja dojrzała do tego, aby ją skorygować. W ostatnim roku (1958) widać wysiłek władz miejskich, aby tę spontaniczną odbudowę ująć w karby. Oczywiście władze miejskie w tym stanie, jaki się wytworzył same rady dać nie mogą, i stąd potrzebna jest pomoc nauki. Nieodzowna jest np. pomoc ekonomistów.

Szczególnie ważne jest ustalenie wzajemnych stosunków i proporcji między poszczególnymi gałęziami miejskiej gospodarki. Nieodzowne staje się podniesienie kwalifikacji pracowników miejskich. Osobiście uważam, że należałoby ich kwalifikacje sprawdzić i ew. wyzbyć się pracowników takich, którzy się do pracy nie nadają. Chciałbym zająć stanowisko odnośnie możliwości naszej współpracy z władzami miejskimi. Nasz Zakład Bezpieczeństwa i Higieny Pracy, mógłby się włączyć do takich zagadnień jak: ustalenie wpływu warunków higieny i bezpieczeństwa pracy na wyniki pracy w zakładach miejskich, bezpieczeństwo komunikacji ulicznej, oświetlenie ulic, czystości, klimatu miejskiego itp. Problemem, który powinien być wzięty więcej pod uwagę, o którym wspomniał już p. dziekan prof. dr Florian Barcinski, jest opracowanie planu rozwoJu ekonomicznego miasta. Jeżeli to nie nastąpi użyję tu określenia dosyć lapidar

nego, Poznań może się stać miastem emerytów. W planie tym powinny znaleźć odbicie takie zagadnienia jak: wykorzystanie dużej w naszym województwie produkcji spirytusu i przetwarzania go na inne cele (mogłaby sig zająć tym nasza chemia jako baza naukowa), produkcji materiałów budowlanych w oparciu o bazę surowcową okolic Poznania, konieczności przeniesienia poza centrum miasta szpitali, szczególnie zakaźnych i wiele innychprof. Marian Zimmermann Wydział Prawa U AM

W swoim bardzo interesującym, pięknym przemówieniu p. wiceprzewodniczący Krzymień wezwał do współpracy Wydział Prawa a szczególnie katedry związane z prawem administracyjnym. Zobowiązuje mnie to do zabrania głosu, do zastanowienia się nad formami w jakich wydział nasz mógłby być miastu użyteczny. Wydaje mi się bowiem, że sugestie p. przewodniczącego, który wielkie nadzieje wiąże z tą współpracą są zbyt optymistyczne. Chodzi poprostu o to co potrafimy dać a czego nie potrafimy. Przyczyny wadliwego stanu rzeczy w administracji są b. złożone. Jedną z nich jest niewątpliwie wadliwy stan naszego ustawodawstwa administracyjnego szczególnie w tych dziedzinach, które mogą interesować miasto. Cały szereg przepisów obowiązujących tutaj, pochodzi z innej epoki i dają się one z trudnością stosować do nowych warunków. N a uwspółcześnienie ustawodawstwa, na nowelizację ustaw, naszych kompetencji nie wystarczy. Tutaj nasza współpraca musi się ograniczyć do zagadnień interpretacji. Drugą może ważniejszą przyczyną jest to, że w tych warunkach punkt ciężkości administrowania przesuwa się na normy leżące poniżej ustaw, na rozporządzenia wykonawcze a najczęściej na rozmaitego rodzaju instrukcje, okólniki bardzo często wzajemnie ze sobą sprzeczne. Jeśli o tg dziedzinę chodzi, naukowcy do których apeluje p. Krzymień nie wiele pomogą. Przecież w przeciwieństwie do innych krajów socjalistycznych, u nas kompetencje kontrolne kończą się na progu ministerialnym. Skoro prokurator generalny nic tu pomóc nie może to cóż może skromny naukowiec? W tych warunkach interpretacja i stosowanie ustaw staje się rzeczą b. trudną.

Trzecia przyczyna to niekiedy brak odpowiedniego wykształcenia prawniczego funkcjonariuszy aparatu Rad Narodowych. Nawet dobremu prawnikowi nieraz opadają ręce, cóż dopiero funkcjonariuszowi, który nie zna ogólnych zasad prawnych. Jeśli dodamy do tego uwagi p. Krzymienia o skargach i zażaleniach (pod ktorvmi i ja się podpisuję) to zobaczymy, że skargi i zażalenia nie rozwiązują trudności ale bardzo czgsto trudności te tylko komplikują. W tych warunkach możliwość współpracy katedr ograniczona jest do udzielania fachowej pomocy w trudniejszych zagadnieniach interpretacyjnych przede wszystkim zaś w podnoszeniu fachowej wiedzy kadr. Pouczające są pod tym względem wyniki "studium jankowickiego" zorganizowanego przez Prezydium WRN łącznie z Wydziałem Prawa UAM. Współpraca z Prezydium MRN jeszcze tak daleko nie doszła. Może dałoby sie te rzeczy jakoś połączyć.

Wydział Prawa jest już w kontakcie z Prezydium RN m. Poznania i tutaj zorganizowaliśmy z inicjatywy przewodniczącego Prezydium Rady coś w rodzaju wykladów- konsultacji dla uczestników wydziałów RN.

Dyskusja

Drugą formą współdziałania, której jeszcze nie rozpoczęliśmy, a która jest możliwa, to poprostu zapraszanie członków odpowiednich katedr na obrady różnych komórek RN w szczególności tych, które opracowują przepisy prawne" wewnętrzne i zewnętrzne przede wszystkim zaś t. zw. zarządzenia porządkowe. Jednym słowem kodyfikacyjna działalność może znaleźć o tyle pomoc naukowców o ile znajduje się w rękach miasta. Istnieje jeszcze jedna możliwa forma współpracy: wydawnictwa omawiające pewne żywotne dla administracji miejskiej zagadnienia. To jest również dziedzina, która się może rozwinąć, jeśli miasto wykaże ze swej strony dobre chęci tworząc odpowiednią komórkę wydawnicząprof. dr Roman Pollak Wydział Filologiczny UAM Chcę zabrać głos jako historyk kultury i literatury i podkreślić wielką wagę zaznaczoną w obu referatach, nawiązywania do cennych tradycji miasta. Poznań posiada najpiękniejszy w Polsce ratusz, który jest do pewnego stopnia symbolem wysokich ambicji miasta jeszcze w dobie renesansu i którego odnowa przynosi także niemały zaszczyt powojennej już Polsce. 700-lecie Poznania ukazywało wspaniałość, ambicję tego miasta, które prędzej aniżeli Kraków uległo pełnemu spolonizowaniu.

Takich momentów, takich epizodów, takich okresów w historii miasta było wiele i obywatele, młodzież, mieszkańcy tego miasta powinni się w nich zatapiać, wyciągać wnioski z przeszłości, które pobudzą dynamikę kultury miasta. Do takich momentów należą czasy Komisji Edukacji Narodowej, kiedy Poznań przekształcał swoje szkolnictwo i podnosił szeroko oświatę wśród warstw społecznych. W połowie XIX wieku Poznań był właściwie stolicą kultury polskiej, tutaj skupiała się myśl polska, kwitło życie wydawnicze. To był złoty okres kultury Poznania, mimo niewoli pruskiej. A czasy walki z germanizacją, kiedy to Poznań promieniował na Śląsk i Pomorze? Nawet 20-lecie międzywojenne ma takie momenty, które były niezwykle podniosłe, budujące, dowodziły prężności tego miasta i jego wysokich ambicji. Entuzjastyczna budowa Uniwersytetu Poznańskiego, Powszechna Wystawa Krajowa to także momenty z przeszłości miasta, o których warto pamiętać. Stąd też bardzo ważna rola historii kultury tego miasta. Tematyka prac naukowych poświęcona tym zagadnieniom jest szczególnie pociągająca. Miasto takie najcenniejsze prace wyróżniało nagrodami i prawdopodobnie wyróżniać będzie nadal. Potrzebne są jednak prace monograficzne typu takiego jak Kosidowskiego , ,Złoty okres kultury Poznania". Chcielibyśmy wiedzieć jak wyglądał Andrzej Modrzewski na tle Poznania, w którym przecież kilka lat spędził. Chcielibyśmy bliżej poznać Libelta z czasów jego bardzo żywej działalności w Poznaniu. Niestety, po kilkakrotnych próbach zawiodła praca przygotowana w Zakładzie Historii Kultury Polskiej poświęcona, jednemu z najwspanialszych wydawców w Polsce - Janowi Konstantemu Zupańskiemu. Może należałoby ogłosić jakieś konkursy na prace monograficzne o wybitnych osobistościach przebywających kiedyś w Poznaniu. To byłoby piękne ze strony ojców miasta, pomogłoby uświetnić jego przeszłośćprof, dr Józef Czekaiski Wydział Biologii i Nauki o Ziemi UAM

J ego Magnificencja nasz rektor postawił tezę, że nauce nie tylko nie przynosi ujmy kiedy zajmuje się praktyką, lecz przeciwnie może praktyka przysłużyć się nauce ku dalszemu rozwojowi. Niewątpliwie. Przecież istotą wyższych uczelni jest uczenie i ustalenie metody a nie faktów. Fakty o tyle są ważne o ile mogą być przez metodę wyjaśnione. Dlatego my śmiało nie obniżając standartu nauki możemy brać pod uwagę nawet najdrobniejsze przejawy życia naszego miasta. W dyskusji, w gorącym przemowleniu prof. Barcińskiego powtarza się chęć szlachetnej walki o dobro całego regionu. Jednakże jeden rzut oka na wywieszone tu mapy opracowane przez pracownie prof. Waszaka wskazuje, że dla podziału pracy niezbędnym jest wydzielenie dominujących zjawisk. Ponieważ zaś podział pracy jest cechą kultury, nie widzę konieczności łączenia tych dwóch dosyć ciężkich ciał (t. zn. miasta i regionu) chociaż uzgodnienie ich współdziałania jak to postuluje na'konkretnych przykładach pan dziekan Barciński jest oczywiście wymaganiem logiki i organizacji pracy. Takie uzgodnienie działań może zaoszczędzę wielu błędów. W referacie przewodniczącego Krzymienia widziałem przede wszystkim niezmierną czułość społeczną, ze strony odpowiedzialnego czynnika jaki on reprezentuje na potrzeby tego zespołu ludzkiego, jakim jest miasto. W każdym jego zdaniu, w każdej jego tezie była prośba do wszystkich wyższych uczelni, ażeby przeciętnego człowieka otoczyć specjalną opieką. Jako przedstawiciel nauki geografii ogromnie z tych tez się cieszę. Bo my geografowie jesteśmy zagrożeni swoistą formą rewizjonizmu, mianowicie zamiast człowieka pracy, człowieka gospodarującego, chcą nam znowu wprowadzić studium jakiegoś antropos, jakiegoś oderwanego pojęcia człowieka, co grozi wykolejeniem naszej nauki na przedwojenne pozycje kontemplacyjne. Jaką więc w tej powodzi problemów przedstawionych przez przewodniczącego Krzymienia wybrać formę techniczną, którą możnaby operować? Pan profesor Zimmermann sugerował formę konsultatywną. Ja, może bym podsunął jeśli można, taką myśl, żeby nasze zebranie nie skończyło się na deklaracjach, abyśmy uchwalili czy stworzyli komisję rektorów i dyrektorów. Przez tą komisję ustaliłaby się ciągłość pomiędzy dzisiejszym zebraniem, a tym, które ma się według planów organizatorów, odbyć za rok. Nie poraź pierwszy katedry UAM współpracują z miastem, pomagając mu w rozwiązywaniu jego różnych problemów. M. in. z inicjatywy profesora Barcińskiego, prowadzi się w naszym zakładzie geografii, szeroko pomyślaną pracę nad lokalizacją zakładów przemysłowych miasta Poznania, metodą ankietową i badania terenowego. Najnowsze metody i praca ta, znalazły swój wyraz w zawartej na świeżutko, bo dzisiaj, umowie o współpracy pomiędzy katedrą a Miejską Komisją Planowania Gospodarczego. Chciałbym to podać jako zachętę do zawierania takich umów, w ramach obowiązujących przepisów, pomiędzy poszczególnymi katedrami i działami gospodarki miejskiejprof. dr Jan u sz Deresieuiicz Wydział Prawa UAM.

Moje uwagi merytoryczne, wypowiadam ze stanowiska historyka gospodarczego, palcem wskazanego przez referenta profesora Waszaka. Rzecz dotyczy historii Poznania. Ponieważ jednocześnie jestem przewodniczącym Sekcji Historii Poznania, przy Polskim Towarzystwie Historycznym, mogę na ten temat coś bliżej powiedzieć. Sekcja Historii Poznania opracowała plan badań. Przewiduje on z jednej strony opracowania monograficzne i wydawnictwa źródłowe, a z drugiej strony jako cel, kilkutcmową historię m. Poznania. Z prac monograficznych, możemy to już dzisiaj powiedzieć są pewne rzeczy bardzo zaawansowane. Drukiem ogłoszona została monografia "Pałac Dzialyńskich". Z naszej inicjatywy w maszynopisie znajduje się kilka prac m. in. "Bibliografia historii Poznania", "Finanse miejskie od pocz. XV w. do poło XVII w." dalej "Zakłady Cegielskiego do czasów najnowszych" . Jednym słowem opracowania i źródła b. potrzebne do dalszych prac badawczych. Niesłuszny jest moim zdaniem pogląd, że historia Poznania, zwłaszcza od wieków najdawniejszych jest należycie opracowana i że w związku z tym należy zwrócić uwagę na czasy najnowsze od wieku XIX. Z całą powagą stwierdzam, że historia Poznania dawniejszych wieków nie jest opracowana, bo niby przez kogo miała być opracowana? Najnowszym wydawnictwem z tego zakresu jest Łukaszewicz z poprzedniego wieku i wiele opracowań niemieckich, które nie nadają się do użytku. Dlatego zaplanowaliśmy przeprowadzenie badań od wieków dawniejszych do czasów najnowszych i plan ten w tej chwili realizuj emy. Jeśli chodzi o historię wieku XIX, o której wspomniał p. prof. Waszak, a która nie doszła do skutku, to wydaje mi się, że słusznie nie doszła ona do skutku. Byłaby ona powtórzeniem wiadomości dotychczas znanych a wiadomo, że bez nowszych badań tych rzeczy nie da się uzupełnić. Z tego miejsca chciałbym jeszcze skierować apel do przewodniczącego Prezydium Rady Narodowej m. Poznania, aby ułatwił nam sprawę ulokowania biblioteki historycznej w Pałacu Dzialyńskich, gdzie znajduje się pracownia naukowa zorganizowana przez Bibliotekę Kórnicką. Stworzenie takiej dobrze zaopatrzonej pracowni naukowej niewątpliwie ułatwi dalszą pracę nad historią Poznania, do której historycy chcą się jak najprędzej przyłożyćdyr. Juliusz Kolipińskivice-dyrektor Departamentu Ministerstwa Gospodarki Komunalnej Chciałem kilka słów powiedzieć na temat zagadnienia rozwoju miast i współpracy nauki. Wydaje mi się, że trzeba zacząć od jednego stwierdzenia: w nowym modelu naszego życia, Rady N arodowe otrzymały pewien specjalny tvp zadań i obowiązków. Dla uwypuklenia tego świadomie przejaskrawię pewne rzeczy, z góry się z tych przejaskrawień tłumacząc. Wydaje się, że można to powiedzieć w ten sposób: mamy planowanie centralne, mamy planowanie terenowe. Rady Narodowe mają zajmować się planowaniem teręnowym. Jest to bardzo wdzięczne, ale równocześnie bardzo trudne zadanie troszczenia się o los obywatela, warunki życia społeczeństwa. W tym stanie rzeczy, planowanie terenowe i centralne mogą być kontrowersyjne, bowiem nie zawsze daje się w sposób idealny pogodzić kierunkowość dynamizowania rozwoju z troską o warunki bytu ludności. W bardzo treściwym, spokojnym referacie tow. przewodniczącego Krzyrhienia mieliśmy szereg akcentów wskazujących na to, że trzeba rozważyć kiedy się mówi o rozwoju miasta, takie elementy: jak to jest z podziałem dochodu narodowego w przekroju terytorialnym. Ja powiem wyraźniej i ostrzej Rozumiem wstrzemięźliwość przewodniczącego Krzymienia: nie chciał być poprostu posądzonym o partykularyzm, o to, że broni własnego gniazda. Stykam się w tej chwili z szeroko pojętą problematyką gospodarki mieszkaniowej i komunalnej i wydaje mi się, że mogę powiedzieć co innego. Jeżeli w należyty sposób uświadomimy sobie jaka jest rola planowania terenowego to wydaje mi się, że rady narodowe nie tylko, że mają prawo ale i obowiązek domagania się wytłumaczenia w jaki sposób dochód narodowy jest dzielony. Pierwsza rzecz, i tu pytanie pod adresem nauki. Czy ktoś w naszych warunkach, umie w tej chwili prawidłowo wyliczyć dochód narodowy w skali regionalne? Są podejmowane pierwsze próby, które dalekie są od tego, żeby można było powiedzieć: myśmy obliczyli dochód narodowy w skali regioregionalnej. Piękne i wdzięczne zadanie (nie tylko praktyczne), rozwiązania szeregu skomplikowanych zagadnień natury teoretyczej. Innymi słowy, stwarza się tutaj pełna płaszczyzna współpracy między potrzebami rad narodowych jako gospodarzy terenu i nauki. To nie jest stosunek mecenatu, to jest stosunek wyraźnej potrzeby ze strony rad narodowych. Prof. Wasz ak krytykował słusznie, pewien prymitywizm opracowań urbanistycznych. Nie dotyczy to oczywiście tylko nieistniejącego planu przestrzennego Poznania, to samo dotyczy właśnie, szczerze powiedziawszy, wszystkich planów urbanistycznych, które w kraju posiadamy. Z chwilą kiedy ekonomista- chce włączyć się aktywnie w planowanie przestrzenne odrazu stwierdzi, że nie jest on jeszcze przygotowany do tego żeby mógł w tej urbanistyce odegrać tę rolę jaką odegrać powinien. I tu znowu wdzięczne pole do pięknych badań, które muszą być rozpoczęte na możliwie najniższym szczeblu. Słyszeliśmy przed południem bardzo taką naładowaną pełnią serca wypowiedź prof. Barcińskiego. Martwił się on między innymi o to, że rafineria nie została zlokalizowania na terenie woj. poznańskiego i że fakt ten należy iiwiżać za pewnego rodzaju klęskę regionu. Jestem odmiennego zdania, zresztą nie o to tu chodzi. Chodzi mi o co innego . Ja się znacznie bardziej martwię o region poznański, pod zupełnie innym kątem widzenia, mianowicie o to, że może zaistnieć i to w nie długim czasie sytuacja, w której środki państwowe jakie będą mogły być przeznaczone na region poznański, nie !'ęda wykorzystane z braku dostatecznych sił, zarówno w przemyśle materiałów budowlanych jak i w innych gałęziach przemysłu. Trzeba pamiętać o tym, że w planowaniu marny w tej chwili do czynienia niejako z dwoma kierunkami. Z jednej strony planowanie perspektywiczne ukazujące nam pewne dalekosiężne możliwości rozwoju, a z drugiej strony Plan 5-letni. Okazuje się, że znacznie łatwiej jest planować rozwój ekono

Dyskusjamlczny w poszczególnych działach gospodarki na szczeblu centralnym, niż uzyskać te same wskaźniki zweryfikowane poprzez woj. komisje planowania gospodarczego, a to dlatego, że w planowaniu centralnym, cały szereg wskaźników są wskaźnikami tak uogólniającymi, że zakrywają sobą trudności realizacyjne. Wielką rolą nauki jest między innymi umieć pomóc wszystkim tym, którzy się tym planowaniem parają, ażeby optymalnie wykorzystać ogólne wskaźniki rozwojowe dla konkretnych potrzeb konkretnego regionu. W najbliższym czasie Prezydium Rady Narodowej przystąpi zgodnie z zaleceniami przewodniczącego Komisji Planowania do opracowania perspektywicznego 5-letniego planu rozwoju gospodarki mieszkaniowej i komunalnej miasta. Musimy sobie zdawać sprawę z tego, że to zadanie może być wykonane tylko wtedy, kiedy miasto w pełni, w maksymalnym stopniu wyko'rzysta wszelkie możliwości jakie przed takim miastem jak Poznań stawia ogromny potencjał wyższych uczelni. Wydaje mi się, że to zagadnienie bę'dizie jednym z dodatkowych elementów współpracy z wyższymi uczelniami i naprawdę bardzo będę się cieszył, jeśli zapowiedzianą przez pro£ Waszaka przyszłoroczną konferencję, będzie można zilustrować planem rozwoju gospodarki komunalnej i mieszkaniowej Poznania jako istotnym wkładem nauki do Rozwoju miasta.

doc. dr Zdzisłauj Radirański Wydział Prawa UAM.

Chciałbym tylko w imieniu Katedry Prawa Cywilnego zaznaczyć, że w ramach tematyki objętej przez ten zakład, pracujemy nad dwoma zagadnieniami: 1) zagadnienie prawa mieszkaniowego i 2) zagadnienie organizacji struktury przedsiębiorstw państwowych. Stwierdzam, że na tych dwóch polach współpraca wzajemna byłaby bardzo cenna i dawałaby obopólne dobre rezultatydoc. dr Maksymilian Kranz dziekan Studium Zaocznego Fizyki UAM. Jako chemik chciałbym zwrócić uwagę na pewne zagadnienia chemiczne, które wchodzą w skład tego kompleksu spraw jakimi się dzisiaj zajmujemy. Zacznę od spraw już poruszonych przez dziekana Barcińskiego, mianowicie od sprawy ścieków. Kwestia ścieków jest kwestią drażliwszą, aniżeliby się wydawało. Pociąga ona za sobą klęski zdrowotne i biologiczne wymieranie naszych rzek. Oczywiście umiemy temu przeciwdziałać, metody technologicznego i technicznego zwalczania tego szkodliwego zjawiska są bowiem znane. Niestety nie zawsze są one stosowane. Może powodem tego jest zła wola zakładów przemysłowych, może też pewne luki prawodawcy. Zajęcie się tą sprawą, sprawą opanowania rosnącego niebezpieczeństwa, które wychodzi nam na przeciw, i które spowoduje, że nasze piękne rzeki Wielkopolski staną się obumarłymi siedliskami, powinno być jednym z centralnych zagadnień w plamie rozwoju perspektywicznego naszego regionu. Druga sprawa, którą chciałbym poruszyć, wydać się może trochę para

.33

doksalną. Ostatnio w Tygodniku Zachodnim czytałem kilka artykułów młodego ekonomisty, urbanisty Lecha Zimowskiego na temat Wielkopolski jako zaplecza przemysłu okrętowego. Zdziwiło mnie, że Wielkopolska mogła by być zapleczem przemysłu okrętowego. Ostatnio byłem na Wybrzeżu i dowiedziałem się, że nie są to mrzonki, że to są rzeczy właściwie zupełnie realne. Przemysł okrętowy nie może wytwarzać wszystkiego na miejscu. Wielkopolska ma wszelkie szanse stania się kooperantem przemysłu okrętowego. Przede wszystkim łączy się to z zagadnieniem przemysłu chemicznego, a więc znowu piękne pole do rozwoju naszych zakładów chemicznych. O tych problemach morskich myśli się w Poznaniu, nawet myśli się o utworzeniu w Poznaniu filii Instytutu Morskiego. Trzecim zagadnieniem, może pozornie błahym to kwestia źródeł mineralnych, źródeł leczniczych. Niedaleko, bo w Kiekrzu mamy źródła lecznicze. Nie są one jeszcze zbadane, właściwości ich są jeszcze niepoznane. W związku z przekształceniem Kiekrza w tereny wypoczynkowe byłoby dobrze o tym pomyśleć, poprostu zbadać co tam mamy, bo być może charakter tego terenu gruntownie się zmieni. Mamy dużo bogactw naturalnych. Niziny Wielkopolskie są predystynowane do rolnictwa, do uprawy roślin szlachetnych. W tej dziedzinie mamy poważne zaniedbania. N astępnie kwestia użytkowania torfu, którego mamy ogromne ilości w naszym rejonie Wielkopolski. Łączy się to z kwestią uczynienia z niego paliwa tak wartościowego jak to potrafią czynić państwa północne, że jest on równowartościowym konkurentem węgla kamiennego. Poza tym kwestia przerobu chemicznego torfu, kwestia przerobu odpadów, np. trocin, albo paździerzy. Spalamy duże ilości węgla, wytwarzamy duże ilości koksu, nawet na terenie miasta Poznania. Węgiel ma tę właściwość, że zostawia popiół. Popiół jest uciążliwym balastem, tymczasem ten popiół jest cennym źródłem surowca zwłaszcza popioły lotne, które gromadzą się przy koksowaniu węgla w przewodach generatorowych. Te lotne popioły zawierają dość dużo bardzo cennego metalu jakim jest german półprzewodnik. Cena germanu jeszcze niedawno kształtowała się powyżej ceny złota. Polskie węgle nie mają tej zawartości germanu jaką np. węgle angielskie, ale i to warto przerobić. Dlatego kieruję tu moją osobistą prośbę, gdyby było można udostępnić mi te popioły lotne, chętnie sam bym się zajął kwestią zbadania możliwości technologicznej, otrzymania z nich germanumgr Zdzisłau; Mickieuncz z-ca przewodniczącego Prezydium MRN w Szczecinie

N a wstępie chciałbym przede wszystkim serdecznie podziękować organizatorom dzisiejszej konferencji za skierowanie zaproszenia również do naszego Prezydium, do miasta, które jak słusznie stwierdził p. prof. Waszak znajduje się w orbicie ciążenia naukowego Wielkopolski a w szczególności Poznania. Tematyka jaką tu poruszono, aczkolwiek niewątpliwie regionalna, ma duże znaczenie dla tych ramowo biorąc najistotniejszych problemów nas: ego miasta. Nie posiadamy w Szczecinie wyższej uczelni o typie dyscypliny huma

Dyskusja

nistycznej 1 prawnej i odczuwamy dotkliwy głód ludzi - naukowców, którzy by dla problemów naszego miasta byli pomocni, mogli mu służyć tak pięknymi i drogocennymi radami i rozważaniami jakie tu miały miejsce w tej sali. Dlatego też widzimy konieczność jaknajściślejszej współpracy z Uniwersytetem im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Myślę, że kontakt z katedrami Uniwersytetu Poznańskiego, w szczególności prawa, humanistyki, zapewni nam również te korzyści jakie miasto Poznań odniesie i odnosi z kontaktów i współpracy ze swoimi wszystkimi wyższymi uczelniamidoc. Janina Cygańska dziekan Wydziału Wokalnego PWSM.

Z wygłoszonych referatów wynika, że władze miasta nie przewidują współpracy z wyższym szkolnictwem artystycznym a przecież gdyby nawet uważać zresztą niesłusznie, sztukę za luksus to trzeba stwierdzić, że luksusu tego łaknie i domaga się społeczeństwo, po ciężkiej i szarej pracy dnia codziennego. Istniejąca w Poznaniu Państwowa Wyższa Szkoła Muzyczna, również chciałaby być w służbie swego miasta. Katedry teorii, kompozycji 1 wokalistyki rozpracowujące ważne zagadnienia naukowo-muzyezne, mogłyby część swego czasu i energii poświęcić specjalnym problemom artystycznym, związanym ściśle z miastem. Myślę, że szkoła miałaby też dużo do powiedzenia w kwestii wychowania młodzieży, gdyż muzyka traktowana z całym pietyzmem dla jej wielkości i piękna w znacznym stopniu hamuje złe popędy i że tak powiem rozbrykanie młodych ludzi. Zgłaszając w imieniu moich kolegów chęć współpracy z władzami naszego miasta nie mogę z żalem wprawdzie nie podkreślić, nie zrozumiałej obojętności tychże władz dla naszej działalności, zmagań z trudnościami prz\ nieprzeciętnych naszych osiągnięciach. Przecież miasto powinno szczycić się niezbitym faktem, że absolwenci PWSM w Poznaniu zajmują tyle odpowiedzialnych w Polsce stanowisk, że dwa nazwiska wchodzą w skład reprezentacyjnego, wyjeżdżającego teraz do Ameryki kwartetu, a tacy jak Czyż i Madej, nie często wychodzą z murów innych PWSM -ów, chociaż piękniej otynkowanych niż PWSM w Poznaniu. Myślę też, że wobec zaborczych instynktów Warszawy, projektujących zabranie Poznaniowi przywileju Konkursów Międzynarodowych im. Wieniawskiego, wolno mi zasygnalizować jeszcze jeden projekt Ministerstwa, mianowicie przemianowania dwóch PWSM-ów na Akademie Muzyczne. Pierwsza to warszawska (stolica - wiadomo) druga to krakowska, gdyż Kraków ma swojego nzieinego posła Drobnera, który tę zaszczytną nazwę wywalczył. Czy władze miejskie nie myślą zainteresować się tym odsunięciem na bok swej wyższej uczelni muzycznej ? Tytuł w tym wypadku nie jest przerostem ambicji muzycznych. Tytuł ten ma swój ciężar gatunkowy, gdyż będzie miał poważny i decydujący wpływ na dalszy rozwój muzyki nie tylko w Poznaniu ale i na Ziemiach Zachodnich.

Mieczysłain J aślar przedstawiciel Stowarzyszenia Ekonomistów Absolwentów UAM

Występuję w imieniu kolegów, stowarzyszonych w Stowarzyszeniu Ekonomistów - Absolwentów naszego Uniwersytetu, powstałego w wyniku zjazdu, który się odbył w marcu tego roku. Zrzeszonych w tym Stowarzyszeniu jest około 800 osób, z tym, że na terenie Poznania zamieszkuje ich około 150. Kwestia łączenia teorii z praktyką przewijająca się w dyskusji jest niewątpliwie jak najbardziej aktualna w naszym życiu społecznym w ogóle, a w życiu gospodarczym w szczególności. Duża rola i duże pole do popisu pozostaje tutaj dla ekonmistów . Planowanie centralne, które przebiegało do tej pory branżami, spotyka się teraz coraz bardziej z planowaniem terenowym, opartym o elementy i przesłanki terytorialne. Wypracowanie pośrednich czy wspólnych dla jednego czy drugiego celu jak najbardziej prawidłowych form tego planowania wydaje się również problem, który nie został jeszcze całkowicie rozwiązany. Pozwolę sobie tutaj podać kilka drobnych przykładów, którymi chciałbym uargumentować konieczność i możliwość pracy praktycznej ekonomistów dla swego miasta. Mamy do czynienia z bardzo liczną siecią przedsiębiorstw o bardzo różnych wielkościach i bardzo różnym stopniu rentowności. Nie ma rozpracowanej takiej rzeczy jak: najbardziej prawidłowa sieć handlowa i sieć komunikacyjna. Wiele innych problemów czeka na rozwiązanie a przede wszystkim na konkretne, związane z życiem rozpracowanie. W czasie zjazdu zgłaszaliśmy a później wielokrotnie wyrażaliśmy gotowość współpracy i aktywnego udziału w rozpracowywaniu problemów natury gospodarczej na terenie Poznania, a także na Ziemiach Zachodnich, w związku z tym, że koledzy nasi w dużej części tam przebywają. Zgłaszamy ją również dzisiaj. 1prof. dr Zbignieiu Zakrzeiuski Wyższa Szkoła Ekonomiczna

Zagadnienia, które wysunęło Prezydium RN w Poznaniu do rozwiązania są w części opracowywane w działalności naukowej niektórych katedr Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Poznaniu. Mam tu na myśli m. in. katedrę finansów, przeprowadzającą pewne odcinkowe prace z zakresu analizy strony dochodowej i rozchodowej budżetu miejskiego. Ta sarna katedra jak mi wiadomo, przeprowadza prace monograficzne odnoszące się do nie dawnej bardzo ciekawej historii, pewnych reprezentacyjnych instancji kredytowych, banków, które na terenie Poznania mają bardzo cWubną przeszłość. Jeśli chodzi o pozostałe katedry chciałbym zwrócić uwagę na duże zainte

Dyskusja

resowanie dla tych zagadnień podniesionych przez pana przewodniczącego Krzymienia i prof. Waszaka, mianowicie badania w zakresie budżetów rodzinnych. Są one prowadzone, ale w formie bardzo fragmentarycznej. Należałoby do nich włączyć badania nad bilansem dochodów pieniężnych 1 wydatków ludności miasta Poznania, które to prace były też prowadzone przy katedrze statystyki. Jeśli chodzi o katedrę ekonomii politycznej to adiunkt Okuniewski pisze pracę z zakresu lokalizacji sieci detalicznej na terenie całej Wielkopolski, przy czym bardzo poważna część tej pracy odnosi się do analizy ekonomicznej sieci detalicznej w Poznaniu z bardzo interesującymi wnioskami zmierzającymi do poprawy rozmieszczenia sieci detalicznej w mieście. Jeśli chodzi o katedrę przeze mnie reprezentowaną, przeprowadza ona od dłuższego czasu badania, które mogą zainteresować gospodarkę miasta. Po pierwsze - badania nad organizacją strefy podmiejskiej 1 aprowizacyjnej. W tym kierunku już są pewne prace wykonane. W toku są już pewne próby analizy popytu konsumcyjnego w określonych branżach handlu detalicznego. Poza tym chciałbym wspomnieć, że Polskie Towarzystwo Ekonomiczne podejmuje pracę monograficzną odnoszącą się do historii rzemiosła Wielkopolskiego. Sądzić należy, że duży akcent położony zostanie na rzemiosło w Poznaniu, a więc będzie to pewnym wkładem do najnowszej historii społeczno-gospodarczej miasta Poznania.

Skoro jestem przy głosie dotknę jeszcze innego problemu. Wydaje mi się, że jestem w pewnym sensie do tego uprawniony jako obywatel miasta i jako wyjątkowo zainteresowany nim, ponieważ jest to moje miasto rodzinne.

Ludzie nauki ośrodka poznańskiego mogli by bardzo skutecznie pomóc Poznaniowi zupełnie na innej jeszcze płaszczyźnie. Mam na myśli życie kultury i sztuki. Panuje powszechnie opinia (głos fachowców-specjalistów jest również taki), że w życiu Poznania w dziedzinie kultury i sztuki jest wiele rzeczy nieudanych, złych rozwiązań, pomysłów. Grozi nam np., że konkursy im. Wieniawskiego nie będą się w Poznaniu odbywały.

Przypatrzmy się architekturze miasta Poznania, powojennym budowlom jakie tu powstały. Mnie się wydaje, że do pewnych nowych rozwiązań architektonicznych nie powinno było dojść. N auka ma prawo w tych sprawach się wypowiadać. Inna dziedzina - polichromia. Kilka dni temu odbył się odczyt na temat polichromii w architekturze miasta Poznania. Odczyt ten odsłonił niesłychanie bolesne nieporozumienia. Dalej z tych faktów: do tej pory nie mamy pomnika Adama Mickiewicza. Czy to nie wstyd dla tego miasta, które ma swoje tradycje naj starszego pomnika Adama Mickiewicza, w Polsce? Dalsza sprawa: też braki w dziedzinie kulturalnej. Jeżeli chodzi o opracowanie najnowszych dziejów miasta w zakresie społeczno-gospodarczym, które to dzieje ukazały się w jubileuszowym wydawnictwie pod tyt. ,,10 wieków Po

znania". Historia spoleczno-gospodarcza ostatnich dziesiątek lat, nasza naJnowsza historia została opracowana w sposób, według mego przekonania i bardzo wielu osób, daleko niezadowalający. Że takie wydawnictwo, które rozeszło się podobno zagranicą, mogło się ukazać i że świat naukowy nie mógł temu przeszkodzić należy bardzo głęboko ubolewać.

Adam Leumndomski przewodniczący Prezydium MRN w Toruniu

Niech mi będzie wolno, podziękować w imieniu delegacji toruńskiej panu rektorowi Uniwersytetu Poznańskiego, przewodniczącemu Prezydium Rady Narodowej m. Poznania, za zaproszenie naszej delegacji na dzisiejszą konferencję. Dziękujemy serdecznie za to, że towarzysze zechcieli podzielić się bogatymi doświadczeniami stolicy pięknej Wielkopolski z grodem Kopernika. Co nas szczególnie w Toruniu interesuje to sprawy organizacji pracy w większych zakładach. Wydaje się, że trzeba by za wszelką cenę doprowadzić do tego, aby wyższe uczelnie miały katedry organizacji pracy, które byłyby stale w bliskim kontakcie z dużymi zakładami pracy. W tej chwili jest tak, że młodzi inżynierowie, jeżeli się ich postawi wobec bardzo trudnego zadania organizowania jakiegoś większego zakładu, rozpaczliwie szukają obcojęzycznej literatury fachowej, albo ubiegają się o wyjazd zagranicę, ażeby podpatrzyć metody organizacji zakładów. Oczekiwalibyśmy od wyższych uczelni w tej dziedzinie szybkich rozwiązań. Drugim zagadnieniem, które nas absorbuje to sprawa budownictwa, zagadnienia urbanistyczne. W Toruniu buduje się, możnaby tak powiedzieć - jak kto chce. Budujemy bardzo powoli, rozkładamy plan na lata. Nauka powinna nam pomóc w znalezieniu form szybkiego budownictwa przy pomocy nowoczesnej techniki. Powinniśmy wreszcie ustalić co wolno budować, jakie rozwiązania architektoniczne mogą być przyjęte, a jakie nie. Tu ktoś poruszył konieczność współpracy między miastem Poznaniem a regionem Wielkopolski. Słusznie. Analogicznie do tego, ciesząc się, że zapowiedź następnych konferencji umożliwi nam korzystanie z nich, spróbujemy nawiązać bliższą współpracę z naszym Uniwersytetem Mikołaja Kopernika a Toruń powiązać bardziej z regionem.

Hubert Kien inspektor szkolny Inspektoratu Oświaty Prezydium RN m. Poznania Większość dotychczasowych głosów związana była z problemami natury ekonomicznej. Nie dziwię się temu, bo przecież wiadomo, że problemy ekonomiczne spędzają dosłownie ludziom sen z oczu. Byłoby jednak niesłuszne, gdybyśmy na dzisiejszej konferencji nie poruszyli pewnych problemów natury

Dyskusjuhumanistycznej, szczególnie z zakresu pedagogiki i psychologii w aspekcie współpracy z Uniwersytetem im. Adama Mickiewicza, z zainteresowanymi katedrami.

Kilka lat temu w jednej ze szkół podstawowych prowadził badania naukowe pracownik katedry pedagogiki prof. Krajewski. Bardzo jesteśmy zadowoleni ze współpracy kolegów profesorów z katedry pedagogiki i psychologii z nauczycielstwem miasta Poznania w ramach tak zwanych konferencji naukowych. Jeśli chodzi o katedrę psychologii to np. prof. Kowalski ma u nas w Inspektoracie Oświaty pełne poparcie dla swoich badań prowadzonych w szkole nr 27 na Winiarach. Katedra psychologii niedawno doprowadziła do skutku poradnię zawodową dla absolwentów klasy 7-mej. Mamy również pewien dorobek gdy chodzi o współpracę z Wyższą Szkołą Wychowania Fizycznego. Przykłady przeze mnie przytoczone dowodzą, że pewien dorobek w dziedzinie współpracy z wyższymi uczelniami już istnieje. Trzeba jednak obiektywnie stwierdzić, że dorobek ten jest nieproporcjonalny do możliwości w tej dziedzinie. Szereg zagadnień pociąga i frapuje zespół pedagogiczny Inspektoratu Oświaty.

Np. mamy taką szkołę nr 31 dla młodzieży, która padła ofiarą tak zwanych "niepowodzeń szkolnych". Mamy wątpliwości, czy trzeba taką szkołę utrzymywać. Czy jest to z punktu widzenia pedagogicznego i społecznego opłacalne.

Trzyzmianowa nauka w szkołach napewno jeszcze parę lat potrwa. Moim zdaniem, zagadnienie wymaga rozpracowania przez psychologów pod kątem, czy i w jakiej mierze trzyzmianowa nauka wpływa na obniżenie poziomu nauki, na osłabienie jakości pracy nauczyciela. Studium Nauczycielskie w Poznaniu, zamierza wprowadzić w jednej ze szkół na terenie miasta specjalną metodę nauczania łącznego. Byłoby to również zagadnienie wymagające prac obserwacyjno-badawczych na temat w jakim stopniu ten system nauczania rzeczywiście przyczynia się do tempa rozwoju młodzieży. N asze koleżanki z wychowania przedszkolnego marzą o jakimś przedszkolu tylko dla dzieci 5-cio i 6-cio letnich, jako przedszkolu przyszłości. Może by jedno takie przedszkole zorganizować? Nie mamy absolutnie żadnego dorobku jeśli chodzi o współpracę z katedrą socjologii. Dotychczas w ogóle nie mieliśmy możności nawiązania tej współpracy, tymczasem szereg problemów czeka na rozwiązanie. Np. szkoła dla pracujących, wpływ sytuacji mieszkaniowej na niepowodzenia szkolne, stosunek młodego pokolenia do mienia państwowego, stosunek do przyrody.

Politechnika siebie problemy

1 Wyższa Szkoła Ekonomiczna w szkołach zawodowychznalazłaby odpowiedniedla

Jeszcze jedna sprawa. Przychylam się do wniosku p. prof. Waszaka, ażeby "Kronikę m. Poznania" pomyśleć znacznie szerzej, aniżeli to miało miejsce dotychczas. Wydaje mi się, że np. w tej "Kronice" powinien się również znaleźć rozdział poświęcony dorobkowi publicystyczno-pisarskiema, poznaniakówbo na ogół ślady giną, nie wiadomo kto, w jakim stopniu, na jakim odcinku wniósł wkład do kultury. Taka "Kronika" informująca społeczeństwo Poznania o dorobku ludzi związanych z miastem cieszyłaby się dużym zainteresowaniem Poznania.

prof. dr Tadeusz Cyprian Wydział Prawa UAM

Chciałbym w kilku słowach powiedzeć nad czym my pracujemy 1 w czym zgłaszamy gotowość współpracy. Zajmujemy się przede wszystkim problemami przestępstw gospodarczych, to jest dziedziny bardzo dla miasta istotnej. Zajmujemy się poza tym dziedziną walki z chuligaństwem. Wreszcie i to jest najświeższa dziedzina, zaczuramy się zajmować dziedziną wypadków komunikacyjnych, które w Poznaniu nie nabrały jeszcze tej ostrości jaką mają w Warszawie, ale która to dziedzina coraz bardziej staje się aktualną z uwagi na wzrastający gwałtownie stopień motoryzacji miasta.

Było kiedyś takie powiedzonko: "sprawa jest tak głośna, że lada chwila dowie się o niej prokurator". Otóż nawiązując do tego powiedzonka chciałbym dodać, że istnieje cały szereg rzeczy, które jako pracownicy nauki i jako obywatele obserwujemy, które dałoby się naprawić, które albo wymagają naprawdę tej interwencji prokuratora albo nie, ale wymagają czyjejś interwencji. Spostrzegamy takie rzeczy jak np. trwające tydzień remanenty w sklepach z pieczywem (kto przez tydzień liczy bulki?), rozgrzebane ulice, rusztowania stojące przez 2 lata na chodnikach w centralnych punktach miasta itd. Jeżeli podejmuje się budowle w mieście, tarasuje się przeJSCla, zagraża bezpieczeństwu przechodniów, to w takich przypadkach należy przedsiębiorstwa i nadzór !X)< ciągnąć do odpowiedzialności. W interpretacji przepisów na ten temat my możemy pomóc.

Przy sposobności chciałbym wspomnieć, że Uniwersytet wydaje od dwóch lat cały szereg publikacji nazwanych Zeszytami N aukowymi Uniwersytetu. Publikuje się w nich mnóstwo artykułów bardzo pożytecznych i aktualnych.

Np. obecnie wychodzi w wielkim nakładzie zeszyt poświęcony zagadnieniom Rad Narodowych, zagadnieniom związanym z ich nową strukturą, komepetencjami i sposobem pracyprof. dr Jerzy Suszko Wydział Mat.-Fiz.-Chem. UAM

W okresie przedwojennym Uniwersytet na terenie Poznania był ciałem obcym. O jakichś kontaktach pomiędzy władzą terenową i województwem, miastem i Uniwersytetem nie było mowy. Po początkowym entuzjazmie i objęciu władzy w Uniwersytecie przez rektora Święcickiego, po jego rządach, w szczególności

Dyskusjapo jego śmierci ten entuzjazm do pewnego stopnia przygasł. Władza Sle o nas nie troszczyła. Widocznie uważała, że nas nie potrzebuje. Pozwolę sobie też przypomnieć, że trzy lata temu, odbyła się podobna konferencja terenowa, zorganizowana przez Uniwersytet ze wszystkimi szkołami i władzami terenowymi z tą różnicą, że w prezydium znajdowali się przedstawiciele Wojewódzkiej Rady Narodowej. Od tego czasu nastąpiły zmiany organizacyjne i bardzo mi miło, że naszymi współpracownikami, którzy zwracają się do nas i z którymi my bezpośrednio możemy rozmawiać, są członkowie Prezydium Rady Narodowej m. Poznania.

Do czego zdążam? Są narady, które, że się tak wyrażę są świętem niedzielnym i wtedy to także była pewnego rodzaju niedziela, a od tego czasu upłynęło prawie trzy lata, ale są narady jak dzisiejsza, na której zapowiedziano, że za rok odbędzie się druga taka narada. Tam powtórzenia narady nie było, pozostała jedynie pewna komórka organizacyjna w postaci Komisji Naukowo- Gospodarczej.

Jeżeli władza terenowa do nas się zwraca z pewnymi potrzebami i my chcemy tej władzy pomóc, to dlaczegoby nie zwrócić się do Rady Narodowej o pewną pomoc W stosunku do nas? W roku 1920 płonęło Collegium Minus. Spłonął dach, a to z tego powodu, że na poddaszu znajdował się Zakład Chemii Organicznej. Ówczesny kierownik Zakładu prof. Korczyński stanął pod bardzo ciężkim oskarżeniem 1 tylko dzięki wysiłkom p. rektora prof. Święcickiego został uniewinniony.

Pracownicy w Zakładzie Chemii Organicznej są pracownikami naukowymi i strażakami równocześnie. Jest jakimś szczególnym zbiegiem okoliczności, jeżeli upłynie tydzień bez pożaru. Normalnie w ciągu tygodnia jest conajmniej kilka pożarów. Przed 10-cioma dniami wybuchł pożar tym razem już na taką skalę, że w żaden sposób nie mogliśmy go własnymi siłami ugasić. Okazało się, że z nieznanych zupełnie powodów zamknięty został dopływ wody. Materiały, z którymi pracujemy są wszystkie łatwo palne, niekiedy po zmieszaniu z powietrzem tworzą mieszaninę wybuchową. Jesteśmy stale w poważnym niebezpieczeństwie. Pozwalam sobie tutaj złożyć uprzejmą prośbę do Prezydium Rady Narodowej, ażeby takich wypadków nie lekceważyć. Za każdym razem, kiedy z tych czy innych powodów, wodociągi muszą być wyłączone, Uniwersytet powinien być natychmiast powiadomionydoc. dr Zbignietu J anomicz Katedra Prawa Administracyjnego UAM Przemawiam jako przedstawiciel katedry, która obiecuje sobie dużo po współpracy z Prezydium Rady Narodowej. Formy współpracy naszej katedry jak również i innych katedr prawniczych mogą być różne. Mogą odbywać siętakie wykłady-konsultacje, co do których nastąpiło JUZ pewne porozumienie, może też w tej formie, że Prezydium względnie poszczególne wydziały będą zlecać opracowanie pewnych prac, zwracać się z konkretnymi problemami prawnymi, do pszczególnych pracowników naukowych. Wydziały Prezydium mogą mieć z różnych dyscyplin prawniczych swoich konsultantów. Są w rozmaitych instytucjach konsultanci ekonomiczni, są konsultanci w rozmaitych dyscyplinach medycznych, mogą być i konsultanci - prawnicy.

Sprawą o zasadniczym znaczeniu jest moim zdaniem - podnoszenie kwalifikacji pracowników Prezydium. Przy niemałym chaosie prawnym, nieustalonej hierachii aktów prawnych nawet wytrawny stary prawnik staje bezradny wobec rozwiązania jakiegoś konkretnego problemu. Cóż dopiero mówić o urzędniku, który nie ma odpowiedniego przygotowania fachowego. Wydział i Katedra Prawa Administracyjnego mają niejedno doświadczenie w tym względzie, z uwagi na udział w Rocznym Studium Prawa prowadzonym przy współudziale Wojew. Rady Narodowej. Prowadzenia tego Studium podjął się Wydział bardzo chętnie widząc w nim realne szanse poprawienia działalności naszej administracji. Wydział włożył i wkłada nada! w to studium wiele wysiłku.

Wykłady na takim studium wymagają zastosowania odpowiedniej metody, znajomości praktyki i dużej dojrzałość: życiowej, wymagają zatem starannej obsady personalnej szczególnie tam, gdzie chodzi o t. zw. działy praktyczne, a więc prawo administracyjne, prawo pracy, finansowe itd. Uniwersytet ma poważne trudności kadrowe i te trudności nie będą się zmniejszać. Proszę zwrócić na to uwagę, że ilość pracowników w poszczególnych katedrach ustala się według obciążenia dydaktycznego katedry, a więc według ilości wykładów, ćwiczeń i seminarlOW. Nie ma u nas prawie wcale tak zwanych luzów. Obciążenie zwłaszcza katedr praktycznych, jest szczególnie duże dlatego, że przy nich koncentruje się zasadnicza ilość prac magisterskich. Wydział prowadzi w tej chwili trzy studia a w najbliższej perspektywie ma prowadzić również Studium Wieczorowe. Kontakt z praktyką ma być coraz bliższy, a więc obciążenie będzie stale i niepomiernie rosło. Wyłania się pilna potrzeba powiększenia kadr, trzeba pamiętać, że pracownika naukowego nie wykształci się w ciągu dwóch czy trzech lat.

Franciszek Frąckoiuiak przewodniczący Prezydium R. N. m. Poznania

Jestem Państwu dłużny kilka wyjaśnień do pewnych spraw poruszonych tutaj w przemówieniu p. prof. Barcińskiego.

Chyba nikt z nas w to nie wierzy, że Rada Narodowa m. Poznania jest radą wszechwładną, że potrafi swoim jednym pismem przekreślić inwestycje o znaczeniu krajowym, jaką jest rafineria nafty. Mogło by tu powstać mniemanie, że istotnie ta Rada Narodowa miasta Poznania po wydzieleniu z województwa

Dyskusjaporosła w piórka i przeszkadza w aktywizacji województwa poznańskiego. Tak jednakże nie jest. Przeszkodą w zlokalizowaniu rafinerii nafty w Koninie jest brak wody w Warcie. W związku z tym inwestycja ta musiała się znaleźć nad inną rzeką, to jest nad Wisłą w Płocku, gdzie wody jest pod dostatkiem. Myśmy tylko (jeżeli chodzi o Radę Narodową m. Poznania) sygnalizowali o niebezpieczeństwie zanieczyszczenia wód Warty, a wiedząc, że miasto pobiera wodę do picia w zasadzie z Warty, mieliśmy obowiązek się tymi sprawami interesować.

Poza tym z przemowlenia prof. Barcińskiego wynikało, że między nami, tj. Radą Narodową m. Poznania a Wojewódzką Radą Narodową istnieją jakieś sprzeczności. Chcę oświadczyć, że żadnych sprzeczności nie ma. Nie ma też żadnych przeszkód, aby wszystkie problemy gospodarcze były wzajemnie konsultowane. Wszystkie problemy interesujące tak województwo czy miasto mogą być zgodnie przedyskutowane. Chodzi tylko o znalezienie właściwej formy współprac\, opartej na równouprawnieniu czynników miejskich i wojewódzkich.

Nie widzę przeszkód jeżeli chodzi o powiązanie problematyki dziś poruszanej z problematyką województwaprof. dr Stanisłavu Waszak Wydział Prawa UAM

Momentem najważniejszym, na który moim zdair'em trzeba na zakończenie zwrócić uwagę to zagadnienie formy współpracy. N awiążę tu do głosu prof. Czekaiskiego, który konsekwentnie zastanawiał się nad tym mianowicie, czym powinna się ta konferencja skończyć."

W związku z tym miałbym taką propozycję, żebyśmy specjalnego komitetu profesorów nie powoływali, natomiast funkcją tego komitetu obciążyli Radę Naukowo-Ekonomiczną dla m. Poznania. Obsadę Rady Naukowo-Ekonomicznej moim zdaniem będzie można rozszerzyć. Tutaj jest akurat okazja.

A zatem, widziałbym takie formy współpracy:

1) Konsultacje 2) Prac e zlecone 3) Prace o sprawach Poznania w ramach normalnej działalności zakładów naukowych.

Chodzi o to, żeby nie tylko te pierwsze dwie formy, ale i również trzecia, były realizowane. Zakłady naukowe mogłyby podejmować tematykę miasta w ramach prac magisterskich i prac doktorskich. Czyli po prostu: Vvięcej prac magisterskich i doktorskich związanych z zagadnieniami Poznania w ramach tego co myśmy tutaj wymienili, niekoniecznie z pierwszym akceniem tylko na sprawy ekonomiczne, bo to mogą robić katedry ekonomiczne.

SŁOWO KOŃCOWE rektora DAM prof. dr A. Klafkoirskiego

Wypada mi dokonać podsumowania tej całodziennej konferencji, co jest rzeczą niełatwą, raz, ze względów na szerokość i wielkość problemów tutaj poruszanych, a po wtóre, z tego względu, że ja osobiście nie reprezentuję takiej specjalności, która ma bezpośredni związek z problematyką mojego miasta. Raczej pośrednio pracą organizacyjną, czy dobrą wolą, jako obywatel pochodzący z tego miasta i tutaj wychowany chcę miastu służyć. W granicach mych kompetencji postaram się pewne zasadnicze problemy organizacyjne przynajmniej tej dzisiejszej konferencji, tutaj przedstawić. Uważam dzisiejszą konferencję za początek zrobiony przez jedną z ośmiu szkół wyższych w Poznaniu pracujących, ale za początek zrobiony przez Uniwersytet bynajmniej nie na zasadach jakiegoś imperializmu uniwersyteckiego, ani zaś na zasadach monopolu uniwersyteckiego. Jeżeli inne wyższe szkoły zechcą do tej inicjatywy się przyłączyć to oczywiście i U niwersytet będzie chętnie patrzał i jak najżyczłiwiej współpracował i jestem przekonany, że i Prezydium Rady Narodowej odczuje to jako ulgę. Wydaje mi się, że z tego właśnie względu, większa ilość szkół wyższych w Poznaniu weźmie zapewnie udział w układaniu współpracy z Prezydium Rady Narodowej naszego miasta. Byłoby rzeczą pożądaną, aby kontynuacja inicjatywy uniwersyteckiej znalazła się w jakimś organie szerszym, oderwanym od poszczególnej szkoły czy grupy szkół wyższych. Słuszny jest wniosek p. profesora Waszaka, żeby odpowiednio rozszerzyć skład Rady Naukowo-Ekonomicznej przy Prezydium Rady Narodowej m. Poznania i stworzyć z tej Rady efektywnie pracujące ciało o wielkim zapleczu katedr i zakładów naukowych w naszym mieście. Nam chodzi przecież o efektywną odsiecz dla problemów, na których naukowe rozwiązanie miasto czeka.

Nie będę chyba potrzebował, zbyt gorąco apelować do dziekana mojego macierzystego wydziału, żeby w najbliższym czasie wystąpić ze sfinalizowaniem inicjatywy, która już na wydziale od dłuższego czasu się pojawiła mianowicie, inicjatywy stworzenia na razie pracowni, czy Zakładu Gospodarki Komunalnej jako zalążka przyszłej Katedry Gospodarki Komunalnej. Oczywiście w zakresie dostosowanym do potrzeb życia miejskiego. Panu inspektorowi Kienowi chciałem odpowiedzieć w sprawach dotyczących dwóch katedr uniwersyteckich na dzisiejszej konferencji niestety nie reprezentowanych. Pan rektor Kwiatek, tak się niestety złożyło, wyjechał, i nikt się z jego katedry nie zjawił a jeżeli się zjawił to nie zabrał w tych sprawach głosu. Ale wiadomo mi, i z uzupełniających wypowiedzi pana inspektora także wynikało, że w dużej mierze inicjatorem kontaktów była Katedra Pedagogiki, a po zapoznaniu się ze sprawozdaniem z dzisiejszej kon

ferencji jestem przekonany, że kierownik Katedry Pedagogiki jeszcze te kontakty wzmocni i uściśli.

Co do Katedry Socjologii to proszę nie zapominać, że socjologia na tym Uniwersytecie była zlikwidowana. Przez wiele lat nie uprawialiśmy jej. Odzyskaliśmy tę katedrę z tym rokiem akademickim. Zespól młodych pracowników nauki, którzy w Katedrze Socjologii obecnie się grupują, zbliży się do zagadnień naszego miasta.

Niech mi będzie wolno na zakończenie, podziękować panu przewodniczącemu miasta za tak harmonijną współpracę przy organizowaniu tej sesji. Myślę, że jej wyniki będą pożyteczne i dla miasta, i dla Uniwersytetu, i dla innych szkół wyższych w Poznaniu. Niech mi wolno będzie podziękować panom referentom za trud, bezinteresowny trud, jakiego się podjęli przy opracowywaniu tych referatów. Pragnę podziękować za przybycie również wszystkim gosclom, zwłaszcza tym, którzy przybyli z poza Poznania - przedstawicielom. Prezydiów Rad Narodowych innych miast uniwersyteckich, du których zwróciliśmy się z zaproszeniem.

WODA DIA POZNANIA

(część pierwsza)

I. Woda jako inażny problem społeczno-gospodarczy

Powszechnie panuje przekonanie, iż wody mamy na świecie bardzo wiele, można ją więc czerpać w dowolnych ilościach podobnie, jak powietrze. Pocóz ją więc oszczędzać? Tymczasem jest to pogląd z gruntu błędny. Jak się bowiem okazuje, świat stanąć może w przyszłości wobec braku czystej wody. A przecież woda stanowi niewzruszoną podstawę życia na Ziemi. Co się wtedy stanie? Przed taką możliwością ostrzega obecnie szereg wybitnych uczonych oraz specjalistów z różnych krajów, jak np. A. Carthart w sugestywnej monografii "Water or Your Life" (Woda lub wasze życie), a również Milton Rosen, Jadwiga Kopijewska i szereg wybitnych polskich inżynierów sanitarnych. Niektórzy amerykańscy hydrologowie biją na alarm: cywilizacji Nowego Świata grozi może już w przyszłości zagłada i to z całkiem nieoczekiwanej przyczyny, mianowicie kompletnego braku czystej wody. Wobec bowiem ogromnego rozwoju przemysłu dosłownie wszystkie rzeki i strumienie są zanieczyszczone ściekami zakładów wytwórczych. Jak więc widać, woda nabiera w Stanach Zjednoczonych znaczenia problemu pierwszoplanowego, najważniejszego. Podobne zagadnienia trapią, choć w mniejszym stopniu i inne kraje np. NRD, Związek Radziecki, a częściowo nawet Polskę. A więc ZSRR ma m. in. wiele kłopotu z saratowską raiinerią ropy naftowej (zresztą jak i z innymi fabrykami), która zanieczyszcza swymi ściekami Wołgę na przestrzeni stukilkudziesięciu kilometrowej. W NRD doszło natomiast do katastrofy, gdy przemysł zatruł cale zlewisko rzeki Laby. I zabrakłoby czystej wody dla ludności ogromnej połaci Środkowych Niemiec, gd\b\ nie zbudowano w pośpiechu i przy nakładzie wielkich kosztów całej sieci rurociągów, sprowadzających wodę z gór Harzu. W naszym kraju pod trującym działaniem ścieków fabrycznych znajdują się już np. wody górnego biegu Wisły i Odry wraz z dopływami, niemal cała Warta i Noteć wraz z jeziorami ich dorzecza, rzeka Utrata, jeziora Mazurskie.

"Dalsze zanieczyszczenie Wisły, Odry i Warty ściekami przemysłowymi twierdzi J. Kopijewska - stanowi groźbę zatrucia wód wodociągowych Warszawy, Wrocławia, Poznania, a co za tym idzie - stawia wobec konieczności przeprowadzenia szeregu kosztownych inwestycji na sumę kilkuset milionów złotych". Ale to jeszcze nie wszystko! Fachowcy bowiem obliczyli, iż jeśliby sytuacja ścieków przemysłowych nic się nie zmieniła, to rozbudowujący sie

W Engeldynamicznie przemysł, a CZęSCIOWO i gospodarka komunalna pozbawią w 1975 roku cz\stej wody do picia ok. 20 milionów obywateli PRL (cytuję za "Problemami" Nr 8 1958 r.). Przemysł bowiem będzie odprowadzał 3 miliardy m?\ a gospodarka komunalna ok. 1 miliarda m 3 ścieków. Wytwarza się sytuacja wprost paradoksalna. Ścieki zatruwające rzeki i zagrażające w przyszłości brakiem wody do picia, są często źródłem cennych surowców (miał węglowy, tłuszcze, fenol). Gospodarka narodowa ponosi 2-B miliardów zl strat rocznie wskutek braku urządzeń oczyszczających ściek'. A więc straty są znacznie większe niż koszt budowy urządzeń uzdatniających ścieki przemysłowe. Trzeba więc przymusowo wprowadzić w iabrykacii urządzenia oczyszczające ścieki, aby nie - zakazały wód powierzchniowych, a zwłaszcza wód wodociągowych, co już miało miejsce w Krakowie i Szczecinie (zatrucie fenolem) . Należy również ustanowić specjalną kontrolę (inżynierów hydrotechników) nie tylko prawidłowego oczyszczania ścieków, lecz także racjonalnego gospodarowania ilościowego wodą. Ponadto dla większego bezpieczeństwa ludności nie powinno się budować fabryk, czy innych zakładów nad małymi rzeczkami, ani w górnym biegu rzek, a jedynie w dolnym ich biegu, prowadzącym duże ilości wód. Tu bowiem trujące substancje ściekowe nie przedstawiają tak wielkiej groźby dla zdrowia ludności miast i osiedli oraz dla przyrody. Wreszcie z tych samych względów jest bardzo niewskazaną lokalizacja wielkiej ilości fabryk na niedużej przestrzeni. Z tego wynikałoby, iż w regionie wielkopolskim byłobj bardziej celowe lokalizowanie wielkich zakładów przemysłowych w dolnym biegu Warty, a więc poniżej Poznania. Nie zawsze jest to jednak możliwe do realizacji, gdyż przy lokalizacji przemysłu odgrywa poważną rolę wiele innych względów. Jeśli więc budowa zakładów została już zaplanowana w górnym biegu rzeki, lub skoncentrowana w jakimś rejonie, to bezwzględnie fabryki powinny posiadać takie urządzenia, któreby zupełnie oczyszczały ich ścieki, czyniąc je nieszkodliwymi. Zabezpieczyłoby to miasto przed niebezpieczeństwem ze strony ścieków fabrycznych, Przykładem złej lokalizacji są Zakłady Przmystu Ziemniaczanego w Luboniu, które zatruwają chemicznie Wartę. A przecież należy pamiętać, iż zanieczyszczenie chemiczne nie zawsze ustępuje wskutek filtrowania, normalnie stosowanego w zakładach wodociągowych. Wody Wartv przenikają do wód wodociągowych Poznania, a nawet długotrwałe przesączanie się przez warstwy gruntu nie oczyści wody zanieczyszczonej chemicznie. Nie jest to oczywiście groźne zatrucie. Niemniej jednak władze miejskie nieraz interweniowały w sprawie zanieczyszczania Warty przez Zakłady Przemysłu Ziemniaczanego w Luboniu - niestety, jak dotąd bezskutecznie. Jednym słowem przy planowaniu gospodarczym przemysłu bezwzględnie trzeba gruntownie i wszechstronnie zbadać warunki wodne.

II. Historia poznańskich luodociągóu;

Całe społeczeństwo poznańskie wykazuje od pewnego już czasu żywe zainteresowanie dla spraw wodociągów. Przyczyniła się do tego w dużej mierze prasa, która zwłaszcza na przestrzeni ostatniego roku często poruszała szczególnie ważny dla Poznania problem wody, a ostatnia awaria wodociągowa (II. 1959 r.) jaskrawo ukazała wagę tego zagadnienia, budząc jeszcze większe zainteresowanie. Dlatego też uważam, że problem potraktować należy obszerniei przedstawić również zarys historyczny wodociągów, zwłaszcza, iż jest on bardzo pouczający. Historia wodociągów poznańskich rozpoczyna się za czasów Przemysława 1. Władca ten wydal mianowicie dokument, na podstawie którego zainicjowano budowę wodociągu. Miał on prowadzić od młyna książęcego do Klasztoru CO. Dominikanów. Niestety kroniki długi czas milczą o późniejszych -pracach wodociągowych, informując jedynie o "urzędach płatnych rurmistrzów". Dowodzi to jednak niezbicie o istnieniu wodociągów i sieci rurociągów wodnych. Wówczas miasto znaj dowało się w znacznie lepszej sytuacji pod względem zaopatrzenia w wodę rzeczną. Warta *miała bowiem wiele rozgałęzień. W rejonie miasta spływały też liczne potoki. A mimo ta Rada Miejska Poznania sprowadzała w XVI w. źródlaną wodę do picia specjalnym drewnianym rurociągiem z odległych wtedy Winiar. Mądrzy to musieli być rajcy, którzy już wtedy doceniali ogrcmne znaczenie dobrej wody do picia jako jednego z podstawowych elementów zdrowia ludności i rozwoju Poznania. Podczas najazdu szwedzkiego (1655-165f> r.) ten piękny akwedukt drewniany Winiary- Poznań uległ zupełnemu zniszczeniu.

Stopniowo następuje upadek miasta. Z końcem XVIII w. liczy ono już tylko 8.00C nriezkańców, którzy czerpią wodę bezpośrednio z Warty lub strumieni.

Praktycznie bowiem wodociągi wówczas niemal nie istniały. N ależało zażegnać niebezpieczną sytuację. W tym celu ujęto wody gruntowe spływające ze zboczy Cytadeli, aby odprowadzić je rurociągiem do Poznania. Dokonał tego Edward Raczyński.

VI 1866 r. Niemcy budują wodociągi (inż. Moor) przy ul. Grobli. Bazowały one na wodzie pobieranej wprost z Warty, a przepompowywanej na dwa filtry żwirowe. Oczyszczoną w ten sposób wodę rozprowadzało się do rur miejskich pod ciśnieniem, używając pomp parowych. Wydajność dobowa tych urządzeń była znikoma, wynosiła bowiem zaledwie około 2.300 m 3 dziennie. Ale na ówczesne czasy stanowiło to poważne osiągnięcie. Wtedy też Poznań otrzymał żelazne rury wodne zamiast starych drewnianych. Główny akwedukt tłoczny posiadał przekrój 500 mm. Przetrwał on 90 lat, gdyż zastąpiono go dopiero takich samych rozmiarów rurami stalowymi w 1955 r. Nieszczęśliwy byl wybór miejsca pod wodociągi. U mieszczono je bowiem na wspólnym terenie .wraz z Gazownią, której sąsiedztwo ujemnie wpływało na jakość wody. Ponadto wodociągi miały zbyt mało miejsca i nie posiadały szans na prawidłową rozbudowę. I rzeczywiście, już po 5-ciu latach okazało się, iż wodociągi nie sprostają potrzebom miasta, dostarczając wodę brudną i nie smaczną. W rezultacie trzeba było zbudować dwa nowe filtry w 1872 r. Od lat siedemdziesiątych XIX w. miasto poczęło bardzo żywo interesować MC problemem wody. Zrodziło się wiele znakomitych projektów zasilania m.

Poznania czystą wodą gruntową przy pomocy akweduktów z rejonu Kiekrza, Swarzędza czy nawet Mosiny, która ma stać się obecnie bazą dla naszych nowoczesnych wodociągów. Były to jak na ówczesne czasy bardzo odważne i po

W Engetstepowe plany. Nie zrealizowano ich jednak z powodu dużych kosztów oraz ze względu na zakaz wojskowych władz niemieckich. Nie zezwalały one bowiem na budowę ujęcia wody poza obrębem fortyfikacji miejskich. Nie pozostało nic innego, jak przebudowa urządzeń i dostarczenie nowych maszyn. I tak też się stało. W 1878 r. dokonano modernizacji wodociągów przy ul. Grobli. Stanowiło to wielki błąd, pokutujący jeszcze do dzisiaj. Oto przykład, jak niemieckie przepisy militarne na całe lata zaciążyły nad życiem naszego miasta, przekreślając możliwość realizacji znakomitego projektu ujęcia wody dla Poznania w okolicach Mosiny (30 km na południe od centrum) - projektu odwć-żnego, lecz koniecznego, a odpowiadającego wszelkim wymogom nowoczesnej techniki sanitarnej. Potem wodociągi ulegały jeszcze kilka razy przebudowie. Otrzymywały nowe maszyny i instalacje. Ale były to wszystko środki połowiczne, nie rozwiązujące sytuacji. Niebawem jednak epidemia tyfusu i cholery zmusiła Niemców do zamknięcia starego wodociągu i budowy nowego. Przypomniano sobie starodawne ujęcie wód pod Cytadelą. U ruchomiono tu 7 zespołów studziennych o wydajności 5 tys. m 3 wody na dobę. Stąd wody gruntowe spływały na Groblę, gdzie je oczyszczano z nadmiaru żelaza. Ponadto wzniesiono stację pomp na Sołaczu. To prowizoryczne urządzenie miało wzmacniać wydajność wodociągów. Pod koniec XIX w. Poznań rozwija się coraz silniej demograficznie i już w XX wiek wchodzi cyfrą 117.033 mieszkańców, a roczny przyrost ludności waha się aż do wybuchu I-szej wojny od 3-4 tysięcy mieszkańców. W tej sytuacji wyłoniła się paląca konieczność budowy zupełnie nowych i znacznie większych wodociągów. Znowu chciano zrealizować plan ujęcia wód pod Mosiną i transportowania ich akweduktem do miasta i znowu władze wojskowe zaborców sparaliżowały cały projekt. Trzeba było wszcząć nowe badania terenowe. Wreszcie w\ brano rejon Dę biny jako teren ujęcia wody dla nowych wodociągów. W 1902 r. rozpoczęto prace, w efekcie których powstało 18 studzien, dających razem ok. 8 tys. m:: wody dziennie. Następnie wodę przepompowywano do zakładów na Grobli Tu zaś oczyszczano ją z nadmiaru żelaza i tłoczono do sieci miejskiej.

Niebawem jednak znów dało się miastu we znaki połowiczne załatwienia problemu wodociągów. Oto w 1904 r. i 1905 r. wyschły zupełnie studnie na Sołaczu i Winogradach, a nadto uległ uszkodzeniu lew.ar w Dębinie. Zabrakło wody! Trzeba było czerpać wodę z Warty. Na skutki tego nie czekan> długo Wkrótce znowu wybuchła epidemia tyfusu. Zrozumiano, iż powodem jej stała się nieodpowiednia woda, pobierana wprost z rzeki. To dopiero zdopingowało władze do podjęcia decyzji generalnej przebudowy wodociągów. W 1909 r. energicznie przystąpiono do prac, w wyniku których wzniesiono przepompownię, a ilość studzien na Dębinie podniesiono do pięćdziesięciu. Na Grobli zainstalowano kotły parowe i nowe filtry (szybkobieżne). Następnie pobudowano w 1912 r. wielki rezerwuar wieżowy na 4 tys. m 3 wody (Wieża Górnośląska) i urządzenie do "napowietrzania" wody, a w 1915 r. ruszyła na

Grobli turbina parowa z pompą wirową. Dalszych prac z powodu wojny nie prowadzono. W rezultacie w 1919 r. wodociągi znalazły się w opłakanej sytuacji i władze polskie miały od początku wiele kłopotu z nimi. Na Dębinie było za mało studzien, wskutek czego nie można było zaopatrywać Poznania w potrzebną mu ilość wody. Powstał nowy, odważny projekt rozwoju wodociągów. Badania i studia wykazały, iż doliną Warty płynie nikły strumień wód gruntowych. Postanowiono więc nowe ujęcie wody zlokalizować w całości między Dębiną a Luboniem i oprzeć je o sztucznie wytwarzaną wodę gruntową. W tym celu zbudowano szereg sztucznych stawów infiltracyjnych. Okazało się, iż przy maksymalnym zastosowaniu systemu infiltracji można z tego rejonu osiągnąć na dobę do 110.000 m 3 wody. Słuszność tych planów potwierdzili w całej pełni w 1923 r.

prof. dr Matakiewicz i dr G. Thiem (z Lipska). W Dębinie i na Dębcu stopniowo rozbudowywano stację wodociągową w latach 1924-1939 r. A wymagała ona poważnych inwestycji. W sumie wywiercono 92 studnie oraz wykonano lewar o średnicy 400-700 mm, 1920 m długości i 26 tys. m 3 stawów infiltracyjnych. Ponadto wzniesiono 2 żelazobetonowe budynki: dla filtrów i dla ośmiokomorowego "napowietrzacza" wody. A wreszcie zbudowano studnię zbiorczą, zbiornik podziemny o dwu komorach i 161 km rurociągów sieci. W sumie więc długość sieci wodociągowej wynosiła w 1939 r. 321 km. Stworzono też pokaźnych rozmiarów warsztaty reperacyjne oraz zakłady produkcji wodomierzy. Podczas H-giej wojny światowej Niemcy zainstalowali w Poznaniu wiele fabryk przemysłu zbrojeniowego i rozbudowali już istniejące. Oczywiście przemysł ten zasilano wodą z sieci wodociągowej. W rezultacie przez cały okres wojny miasto odczuwało dotkliwy brak czystej wody. Niemcy próbowali temu zaradzić przez dodawanie rzecznej wody chlorowanej do zbiornika wyrównawczego przed filtrami. Było to jednak wbrew przepisom sanitarnym, a woda ta wprost nie nadawała się do picia. Niemcy nosili się chyba z myślą budowy nowego ujęcia wody w okolicy Mosiny, gdyż zlecili dr inż. G. Thiemowi przeprowadzenie badań tych terenów pod względem hydrogeologicznym. Miał on zbadać wydajność warstwy wodonośnej w pradolinie Warszawsko-Berlińskiej. Mimo jednak bardzo pozytywnych wyników badań Niemc\ nie zdecydowali się już na budowę wodociągów w Mosinie. Ograniczyli się jedynie do puszczenia w ruch urządzeń wodociągowych na Dębcu. Nie zakończyli już jednak ich rozbudowy, gdyż nastąpił koniec wojnw Wskutek działań wojennych urządzenia wodociągowe uległy w 10 proc. zniszczeniu z wyjątkiem wieżowych zbiorników wyrównawczych, które zostały całkowicie zniszczone w 1944 r. Po wojnie przystąpiono do usunięcia zniszczeń wojennych. W wyniku tych prac naprawiono wszystkie urządzenia do końca 1947 r. Zorganizowano laboratorium chemiczne i bakteriologiczne do badań wody. W latach 1945-1954 ułożono ok. 45 km rur w sieci wodociągowej. W 1947 r. wznowione zostały prace nad rozbudową wodociągów, zainicjowane jeszcze w 1924 r. W ciągu dzisięciolecia 1945-1954 r. zrealizowano szereg inwestycji. Wzniesiono mianowicie budynek warsztatów na Dębcu i nową

W Engelstację pomp wody rzecznej. Ponadto ułożono rurociągi w rejonie oczyszczalni wody i poddano zalesieniu obszar ochronny na przestrzeni 53 hektarów.

III. Rozbudoma i trudności inodociągóin III Poznaniu

Miasto czerpie wodę z ujęcia, położonego na lewym brzegu Warty. Rozciąga się ono na południowym skraju miasta pomiędzy wiaduktem kolejowym wiodącym do Staroięki, a Luboniem, kończąc się tam na łuku rzeki. Rejon ten znajduje się na terenach pradoliny Warty. Łożysko tej pradoliny powstało w okresie lodowcowym. Obecnie zalegają tu warstwy piasków i żwirów dyluwialnych grubości 8-20 m, a głębiej niebieskie iły poznańskie. Wzdłuż pradoliny - pod kontem rzeki i obok niej, płynie, a właściwie przesącza się bardzo powoli (2 m. na dobę) struga wód gruntowych. Wodociągi czerpią wodę z 3 źródeł: 1) strugi wód gruntowych, 2) wód z infiltracji brzegowej i 3) infiltracji sztucznej. Infiltracja brzegowa, czyli naturalna polega na samoistnym przesączaniu się wód Warty przez dno rzeki, aż do strumienia wody gruntowej, który tym sposobem stale zasilają. Infiltracja sztuczna jest wytwarzaniem w sposób sztuczny wody gruntowej. I tą właśnie metodą powiększyło się i jeszcze powiększa ilość wody dla miasta. Na czym polega ta metoda? Otóż na terenach ujęcia urządzono szereg (4 pojedyncze i 8 podwójnych) sztucznych stawów infiltracyjnych. Mają one od 200 do 600 m długości i 20 ni szerokości. Łączna powierzchnia stawów infiltracyjnych wynosi 156 tys. m 2. Stawy te przy pomocy 3 specjalnych stacji pomp wypełnia się wodą zaczerpniętą z rzeki. Stopniowo woda ta przesącza się przez dno stawów, a następnie przez piaski czwartorzędowe w kierunku rzeki. W ten sposób woda podlega procesowi samooczyszczenia i powoli nabiera cech wody gruntowej W rezultacie wodę gruntową i sztuczną wodę gruntową wydobywa się przy pomocy całego systemu studzien (około 400 studzien), które łączą się lewarami ze studniami zbiorczymi. W tej chwili czynne są 3 lewary, 2 studnie zbiorcze i 2 stacje wodociągowe. Ze studni zbiorczych pompy pierwszego stopnia przetłaczają wodę na urządzenia napowietrzające i filtry, a pompy drugieg) stopnia tłoczą wodę czystą ze zbiorników do sieci wodociągowej. W Poznaniu istnieją aktualnie 2 stacje wodociągowe wyposażono w kompletne urządzenia tłoczące i oczyszczające (uzdatniające) wodę. Są one zupełnie od siebie niezależne. Stara stacja posiada już przestarzałe urządzenia, jednak z powodu wysokiego zapotrzebowania wody przez mi asi o została ponownie ze stanu awaryjnego postawiona w stan czynny. Zdolność produkcyjna tej stacji teoretycznie wynosi 40 tys. m 3 wody na ' dobę. Stacja posiada niewielki zbiornik wody czystej o pojemności 4 tys. m 3 . Przeznaczona jest ona w przyszłości do likwidacji. N owoczesna stacja na Dębcu dysponuje dużym zbiornikiem wody czystej (12.500 m 3 ), a jej zdolność produkcyjna wyraża się cyfrą 51 tys m 3 wody na dobę. Lecz stacja ta posiada jeszcze możliwości rozwojowe i - w przeciwieństwie do starej stacji - warto ją rozbudowywać. I rzeczywiście tak się robi. Po zakończeniu rozbudowy, zaplanowanej jeszcze na kilka łat, uzvska ona zdolność produkcyjną 110.000 m 3 wody na dobę. J ak kształtowała się produkcja wody i wydajność ujęcia wody na tle rozwoju ludnościowego miasta i rozdziału wody pomiędzy przemysł, a ludność - ukazują tabele nr 1 i 2.

Tabela nr l.

Wydajność ujęcia wody i jej produkcja (wg. danych statystycznych eksploatacji wodociągów w Poznaniu opracowanych w Biuletynie Technicznym 3/12-58 przez dr J. Rynarzewskiego i inż Gregoriusa oraz "Opisu technicznego ujęcia i doprowadzenia wody z obszaru ujęcia pod Mosiną w Poznaniu - inż. J. Kureczko).

Średnia Maks. Współczyn- '/0 UJzrost Średnia my- Stan Rok ddenna dzienna nik nieróuj- produkcji dajn. uj ę c i a diugośi i produkcja produkcie nom. dobo- ujobee roku uj ody u) m 3 sieci 3 m 3 wej ubiegłego na dobę llli m III III m 1938 25,854 26.202 1 40 - 1946 43,241 - - - 54,000 324,116 lY47 38,394 55,500 1,44 - 54,000 325,630 1948 38,894 48,750 1,25 1,3 54000 332,409 1949 39,473 47,950 1.22 1,5 54,000 244,456 1950 45,853 59,650 1,30 16,1 54.000 354,147 1951 52,775 64,125 1,21 15,1 54,000 356,487 1952 55,155 71,375 1,29 4,7 54,000 361,449 1953 58 988 72,300 1,23 6,6 54.000 364,804 1954 65,294 85,850 1,31 1(i,7 54,000 365,126 1955 62,104 84,375 1 35 4,4 54,000 368,649 1956 66,749 7 9,4 85 1,19 7,3 60591 369,654 1957 72,545 90,880 1,25 8,4 66,469 374,825 1938 76,379 91 285 1,19 53 7u,3l2 383,007

Tabela nr 2.

Rozdział wody, produkcja i zużycie wody na l mieszkańca na tle rozwoju ludnościowego miasta (źródła: jak przy tabeli nr 1)

Hroduk. Zużycie % Liczba % tuzrost mody % zui u- zuży- Stratg miesz- liczby tuody na cie UJoriy mody Rok na < ie mody kam óiu miesz- 1 mieszk 1 mieszko przez (m litr) przez uj sieci Poznania kańcom (M3 litr) przemysł go sp ui u/o dobę na dobę domowe na 1938 272,308 95 70 3 1146 284.211 - 15<! - - - - 1947 296,222 - 130 83,8 33,6 35,4 31,0 1948 305,735 3,2 126 - 37,6 39,0 23,4 1949 327 192 7,0 120 - 30,5 43,2 21,3 1950 337,606 3,1 135 '07,0 42, ł 36,2 18,3 1951 343,406 1,7 154 - 44,0 34,0 20,5 1952 348,488 1,5 158 - 46,9 34,4 18,9 1953 358,860 3,0 166 133,8 52 2 31,3 16,5 1954 368,502 2,7 177 - 53,1 31.3 15,6 1955 373,029 1,2 167 - 41,0 36,8 18.1 1956 380,027 1,9 175 - 37,1 35.2 17,8 1957 390,083 2,6 185 155,4 36,2 36,9 14,0 1958 393,177 0,8 - - - - 13,8

W Engel

Z tabeli nr 1 wynika wyraźnie, iż dzienna produkcja wody od 1952 r. stale przekracza ograniczone możliwości ujęcia wody. Ale już od 1946 r. zapotrzebowanie na wodę z roku na rok rosło. Tymczasem średnia Wydajność dzienna ujęcia wody wynosiła niezmiennie aż do końca 1955 roku 54.000 m 3 . Największy skok średniej produkcji dziennej dokonał się w latach 1950 i 1951, wyrażając się zwiększeniem produkcji wody aż o 16,1 i 15,1 proc. Ta rabunkowa gospodarka wodą trwała do 1954 r. Wówczas to produkcja (1954 r.) przekroczyła o 65 proc. poziom 1949 roku, a o przeszło V5 średnią dzienną wydajność ujęcia wody. Z tabeli nr 2 widać natomiast, jak produkcja wody przypadająca na 1 mieszkańca po spadku w latach 1946-1949 przybiera w 1950 roku tendencję wzrostową, aby już potem stale i sytematycznie rosnąć. Przy czym procent wzrostu jest kilkakrotnie szybszy niż procent wzrostu globalnej liczby mieszkańców miasta. Nie oznacza to oczywiście, iż. całą tę wodę zużywają mieszkańcy. Nic podobnego. Cyfry te są jedynie wynikiem dzielenia produkcji wody przez ilość mieszkańców. Swiadczą więc o tym, iż musi tu działać jeszcze jakiś czynnik. Trudno bowiem uwierzyć w tak gwałtownie rosnący z roku na rok wzrost zużycia wody przez przeciętnego obywatela miasta. Dalsze rubryki tabeli nr 2 wyjaśniają sprawę. Otóż duży procent wody wodociągowej zużywa przemysł. Pierwszy wielki procentowy wzrost zużycia wody przez przemysł rozpoczął się w 1950 roku i co roku nabiera na sile, osiągając swój szczyt w 1954 r. wyrażający się cyfrą 53,1 proc. Ten dynamiczny wzrost zapotrzebowania na wodę ze strony przemysłu był naturalnym wynikiem szybszego tempa rozwoju przemysłu, oraz wielkiego marnotrawstwa wody w fabrykach. Ponieważ wodociągi miejskie służą w pierwszym rzędzie ludności, nie byłyby one w stanie zaopatrzyć jej w wodę, gdyby zakłady przemysłowe nadal zwiększały swe zapotrzebowanie na nią. Utrzymywanie takiej sytuacji groziło katastrofą. I tak już przedsiębiorstwo wodociągów miejskich zmuszone było, aby sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu, stosować różne praktyki mające na celu szybkie powiększenie ilości wody, co odbijało się oczywiście na jej jakości. W rezultacie z dniem 1 stycznia 1955 r. trzeba było wprowadzić ograniczenie wody dla przemysłu, oparte o ustalone kontyngenty. Wodociągi miały prawo pobierać ponadto opłaty karne za przekraczanie wyznaczonych dla fabryk limitów zużycia wody. W konsekwencji tych zarządzeń procentowy udział przemysłu w zużyciu wody spadł z 53,2 % w 1954 r., na 41% w 1955 roku, obniżając się jeszcze bardziej w następnych latach, do 36,2% w 1957 r. W ten sposób proporcja udziału przemysłu w poborze wody z wodociągów zbliża się do normy, praktykowanej na ogół na świecie. Ponadto w praktezę o nadmiernym marnotrawstwie wody przez zakłady przemysłowe w posię tego obawiano - nie załamało jego planów produkcyjnch, co potwierdza tezę o nadmiernym narnotrawstwie wody przez zakłady przemysłowe w poprzednich latach. Przemysł budował własne ujęcia wody i obecnie w niewielkim tylko stopniu przekracza przyznane mu kontyngenty wody wodociągowej.

Ale warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden czynnik, powodujący nadmierne zużycie wody i to nie tylko przez przemysł, lecz również przez ludność, co w sumie wpływało na deficytowość M.P.W. i K- Czynnikiem tym były bardzo niskie ceny sprzedaży wody. (tabela nr 3).

Tabela nr 3.

Ceny sprzedaży l m 3 wody przez wodociągi poznańskie w latach 1937-1957.

(źródło: "Założenie techniczne rozbudowy wodociągów miasta Poznania" Biura Projektów Budownictwa Komunalnego w Poznaniu, opracowane przez mgr inż.

J. Kureczko)

Rok Cena 1m 3 wody Wartość złotego w zł 1 1937 1937 8.j9 z roku 1947 z 1950 roku , 1948 0,24 51: ti 1949 0,30 » 11 l" 1950 0,34 1957 0,39 " " " .>

Dla uzupełnienia należy zwrócić uwagę, iż w 1950 r. koszt własny 1 m 3 wody wynosił 0,35 zł, przekraczał więc cenę sprzedaży. Na każdym metrze sześciennym miasto traciło 1 grosz. W 1950 roku wodociągi wyprodukowały 16.736.425 m 3 wody. A więc straty wyniosły conajmniej 167.364 zl w jednym tylko roku. W 1957 r. koszt własny produkcji 1 m 3 wody wzrósł do 0,63 zł, czyli o ok. 85% wobec 1950 r. A cena sprzedaży (w cenach z 1957 r.) kształtowała się na wysokości 0,39 z1. W związku z tym straty wodociągów ogromnie powiększyły się, wynosząc w 1957 r. 6.354.957 zł. Tabela nr 3 wskazuje, iż ceny sprzedaży wody były stanowczo za niskie wobec ceny przedwojennej. Wielka dysproporcja cen między 1937 r., a 1947 r. nie uległa nawet do 1958 r. wyrównaniu. Nie ulega wątpliwości, iż tak niskie ceny zachęcały do marnotrawstwa i stanowiły jedną z przyczyn wielkiego zużycia wody w ostatnim dziesięcioleciu. Kres temu położyła dopiero uchwała Prezydium Rady Narodowej m. Poznania podnosząc od 1. I. 1959 r. cenę za wodę dla przemysłu z 0,50 zł na 1,66 zł. Cen dla ludności nie podniesiono. W rezultacie cena przeciętna w 1959 r. kształtuje się na poziomie 0,98 zł, a planowany koszt przeciętny 0,96 z1. Wynikałoby z tego, iż wodociągi przestaną wreszcie dopłacać do produkowanej wody i przestaną pracować deficytowo. Wiele kłopotu przysparzają wodociągom specjalnie w okresie letnim plantatorzy i ogrodnicy oraz wszyscy używający wodę w ogrodach. Utworzono coprawda brygady kontrolerów domowych przed kilku laty i stosowano kary administracyjne. Lecz w wypadku marnotrawienia wody przez ogrodników nie odnosiło to skutku. Trzeba sobie szczerze powiedzieć, iż nie można liczyć na rozwiązanie trudnego problemu wody dla miasta środkami administracyjnymi, które z natury rzeczy są połowiczne. Nawet podniesienie opłat za wodę nie rozwiąże definitywnie sytuacji. Konieczne są inwestycje mające na celu szybką rozbudowę wodociągów.

Stałe bowiem przekraczanie średniej wydajności dziennej ujęcia wody wysuszyło wielki zbiornik podziemny, tzn. łożysko pradoliny Warty, którego możliwości są ograniczone. Według obliczeń dr J. Rynarzewskiego i inż. J. Gregoriusa naturalny zbiornik podziemny wodociągów długości 4.000 m, szero

W Engelkości 800 m i o 10-cio metrowej warstwie wodonośnej - posiada zapas wody 11 milionów m 3 . Ten zapas starczyć może jedynie na czasowe pokrywanie niedoborów. Ma nie.stety swą granicę. Gdy bowiem poziom wody w tzw. leju depresyjnym obniży się do punktu krytycznego, lewar przestanie doprowadzać wodę. Jak więc widać: nie można przeciążać urządzeń wodociągowych. A na czasowe pokrywanie zwiększonego zapotrzebowania na wodę można przeznaczyć jedynie ok. 40% zasobów podziemnego zbiornika, czyli ok. 4,4 miliona m 3 Tym czasem dla przykładu warto podać, iż w samym tylko 1954 r. pobrano dodatkowo z ujęcia wody ok. 4,1 miliona m 3 . Na skutek takiej działalności nie trzeba było długo czekać. Już w połowie 1954 r. zarysował się silny deficyt wodny i wodociągi nie były w stanie tłoczyć do sieci więcej jak 54 tys. m 3 wody dziennie. Do powstania tego stanu awaryjnego w dużym stopniu przyczynił się przemysł. W tej sytuacji przedsiębiorstwo wodociągowe posunęło się do zastosowania drastycznej metody. Poczęto stosować sztuczne zalewanie obszaru pomiędzy stawami infiltracyjnymi. W ten sposób otrzymało się szybko-większe ilości wody, która zamiast trzech tygodni, przenikała do studni w ciągu kilku zaledwie godzin. Niestety woda była znacznie gorsza pod względem bakteriologicznym i musiano ją stale chlorować. W żadnym jednak wypadku metody tej nie można stosować na stałe, lecz traktować jako zło konieczne. Mimo to w 1957 r. i 1958 r. wodociągi musiały ponownie uciec się do tego środka, gdyż w trakcie budowy trzeciego lewaru trzeba było osuszyć około 40 proc. stawów infiltracyjnych na dłuższy czas. Nadal trwa wyścig pomiędzy rozbudową ujęcia wodociągów, a rosnącym z roku na rok zapotrzebowaniem na wodę. Wodociągi muszą prowadzić gospodarkę rabunkową, przekraczając dozwolone normy poboru wody z podziemnego zbiornika, aby podołać nadmiernemu zapotrzebowaniu. Dopiero w 1959 r. można się spodziewać pewnej niewielkiej poprawy. Koniecznie trzeba jednak dążyć do stworzenia rezerwy wodnej. Dlatego wskazane jest szybkie tempo rozbudowy ujęcia. Na przeszkodzie stoją niestety zbyt szczupłe kredyty na inwestycje. Do 1958 r. zastanawiano się nad budową osobnego wodociągu przemysłowego, któryby zaopatrywał w wodę techniczną jedynie fabryki. Dla gospodarki komunalnej rozwiązanie takie byłoby najprostsze i najwygodniejsze, gdyż zakłady przemysłowe odłączonoby wówczas od sieci wodociągów miejskich. Niemniej jednak z punktu widzenia gospodarczego projekt ten nie jest zbyt praktyczny. Koszty budowy bowiem i konserwacji własnych wodociągów dla przemysłu rozproszonego po mieście, byłyby niewspółmiernie wielkie. Z uwagi na to, projekt nie wyszedł poza ramy teoretycznych roważań. Obecnie znaleziono inne wyjście. Ukazaia się ustawa, na mocy której każde przedsiębiorstwo musi uczestniczyć w inwestycjach komunalnych. A więc na rozbudowę, czy budowę nowych wodociągów obowiązane są łożyć fabryki poznańskie, a zwłaszcza te używające duże ilości wody. Może wreszcie na tej drodze zostanie rozwiązany trudny problem wody dla miasta, który od lat trapi Poznań. Wydaje się, iż jest to najlepsze rozwiązanie. Zapewni ono dobrą wodę dla przemysłu, który i tak niejednokrotnie wydaje duże sumy na własne ujęcia wodv i boryka się z poważnymi trudnościami. Koszty te wówczas odpadłyby, a fabryki pozbyłyby się kłopotu szukania nowych ujęć wodnych, o które w mieście coraz trudniej. W rezultacie ustawowe uregulowanie sprawy wodociągów zadowoli być może i ludność i przemysł.

Wśród licznych trudności, z jakimi borykają się wodociągi, należy wymienlc sieć. Posiada ona poważną wadę. Jest mianowicie źle zaopatrzona w rurociągi magistralne, okrężne lub doprowadzające wodę do dalekich przedmieść, położonych o 30 m powyżej stacji pomp. Wskutek tego nie wszędzie woda dociera. Normalnie, sprawę powinno rozwiązać zwiększenie ciśnienia wody w pompach tłoczących. Niestety z powodu braku dostatecznej liczby magistral środek ten nie da się z powodzeniem zastosować. Wreszcie należy pamiętać, iż w mieście istnieje szereg nowych dzielnic robotniczych pozbawionych wodociągów. Czerpią one wodę zaskórną z własnych studzien abisyńskich. Woda taka jest niezdrowa. Dlatego należy możliwie szybko doprowadzić do tych przedmieść dobrą wodę. Wszystkie wspomniane trudności wodociągów poznańskich skłoniły władce centralne w 1954 r. do decyzji rozbudowy ujęcia wody do 110.000 m 3 wody na dobę. Ma ono być zakończone ostatecznie w 1961 r., obejmując szereg obiektów. Należą do nich między innymi: - 1) Brzegowe ujęcie wody z Warty w formie żelazobetonowego basenu wykonanego w linii brzegu rzeki (inwestycja zrealizowana w 1955 r.). Woda dostaje się z Wariy najpierw do wstępnej komory osadowej, a potem do komory ujmującej. Przy czym obie komory można każdej chwili oddzielić. 2) Pompownia wody rzecznej. Wykonano ją w 1956 r. dla przetłaczania wody na stawy infiltracyjne. Natomiast dawna stacja pomp, położona nieopodal, służyć będzie pomocniczo w okresie szczytowego nasilenia produkcji i jako rezerwa awaryjna. 3) Stawy infiltracyjne. Oprócz czterech stawów, wykonanych w 1954 - 1955 r., zaprojektowano i przystąpiono do budowy tizeciego rzędu stawów. Jeszcze w czerwcu br. mają być oddane do użytku 4 z tych stawów infiltracyjnych. Po ukończeniu całej projektowanej inwestycji łączna powierzchnia wszystkich stawów infiltiacyjnych osiągnie 215. 000 irT4) Lewar i studnie ujmujące. W latach 1957 i 1958 wybudowano 3-"1 lewar, czyli rurociąg odprowadzający wodę do studni zbiorowej, 122 studzien lewaru trzeciego. 5) Studnia zbiorcza. Ponieważ dotychczasowa studnia zbiorcza na Dębcu o wydajności 60 tys. m 3 na dobę nie zaspokoiłaby potrzeb wodociągów po rozbudowie ich do wydajności 110.000 m 3 , trzeba było zdecydować się na budowę nowej, większej studni. 6-) Napowietrzacz otwarty.

7) Filtry pospieszne otwarte o wydajności 50.000 m 3 na dobę do usuwania z wody żelaza i manganu i zbiorniki wody czystej (powiększenie zbiornika podziemnego o jedną komorę, a więc do 18.500 m 3 wody). 8) Rozbudowa stacji pomp wody czystej na Dębcu do nominalnej wydajności 176.000 m 3 wody na dobę (110.000 m 3 plus rezerwa konieczna do pokrycia nierównomierności godzinowych, dobowych i okresowych plus rezerwa awaryjna) przez zainstalowanie dalszych agregatów pompowych. Według oceny inż. C. Pospieszyńskiego budowa powyższych obiektów odbywa się terminowo i na ogół na dobrym poziomie technicznym. Odczuwa się jednak niedostateczny nadzór techniczny (DBOR) i autorski (generalny projektant) oraz luki w zaopatrzeniu materiałowym. Zle na pracach odbij i się zbyt wielka liczba podwykonawców i krępowanie inwestora sztywnymi

W Engelrocznymi limitami finansowymi. Lepiej by szły prace, gdyby wykonywały je własne specjalne przedsiębiorstwa Ministerstwa Gospodarki Komunalnej. Również dodatnio odbiłoby się na budowie, gdyby limit finansowy przyznawano jednorazowo na całą inwestycję, a nie rozdzielano go na poszczególne lata. bez możliwości dokonania przesunięć. Wreszcie za słuszną należy uznać propozycję kierownika inwestycji M. P. W. i K. aby projekty budowy i rozbudowy wykonywały specjalne zespoły projektowe M. P. W. i K. Obniżyłoby to bowiem koszta dokumentacji niemal o połowę i zapewniłoby regularniejszy nadzór nad wykonywaną następnie budową. Niestety, względy natury formalnej nie pozwalają na realizację powyższych postulatów. Tak przedstawia się całokształt pracy przy rozbudowie wodociągów na terenie miasta. Inwestycje te, których zakończenie przewiduje się na 1961 r, podniosą w sumie wydajność urządzeń wodociągowych najwyżej do 110.000 m-'. Nie zaspokoi to zapotrzebowania, które już dziś wynosi ok. 90 tys. m 3 i wykazuje silną tendencję wzrostową. Ponadto na terenie miasta nie widać dalszych możliwości znalezienia wody dla wodociągów, wodę trzeba więc będzie sprowadzić do Poznania rurociągami z nowego ujęcia, które wybuduje się poza miastem. A będzie to lepsza woda niż ta, którą pijemy obecnie.

IV. Poszukiiuania źródeł tuody dla Poznania Oprócz obecnego ujęcia wody w rejonie Dębiny, można brać pod uwagę następujące możliwości zaopatrzenia w wodę Poznania: wody powierzchniowe rzeki Warty i jezior, wody gruntowe w pradolinie Warszawsko-Berlińskiej i wody mioceńskie, a wreszcie'zastosowanie tzw. studzien z rurami filtrowymi poziomymi (system Ranney'a, Pehlmana i inne) pod dnem rzeki lub na terenach wód gruntowych. Jeziora okolic Poznania nie przedstawiają niemal żadnej wartości jako źródła wody dla wodociągów. Również nie może być mowy o pobieraniu wody do picia wprost z rzeki ze względu na stosunkowo silne jej zanieczyszczenie. Co więcej - mgr inż. Józef Kureczko w "Założeniach technicznych rozbudowy wodociągów m. Poznania" (B. P. B. K. w Poznaniu) podkreśla że "zwiększenie stopnia zanieczyszczenia Warty przekreśla egzystencję Poznania-z uwagi na ścisłe powiązanie jej wód z ujęciem wodociągu miejskiego". Badania nad "źródłami" wody dla Poznania prowadzili przea wojną prof.

dr Matakiewicz ze Lwowa i dr inż. G. Thiem z Lipska. Podczas wojny przeprowadzał analogiczne poszukiwania dr inż. Gunther Thiem. Ostatecznie wybrał on teren okolic Mosiny. Prace badawcze trwały od marca 1941 r. do października 1942 r., a więc około półtora roku. W tym czasie wykonano 107 wierceń płytkich i kilka wierceń głębokich (ponad 120 metrów). Po wojnie prof. dr Bogumił Krygowski wraz ze swym zespołem dokonał badań hydrogeologicznych dla Rady Naukowo-Ekonomicznej WRN w ramach wielkiej pracy o przyrodniczych podstawach gospodarki wodnej w województwie poznańskim. Objęła ona terytorialnie również województwo bydgoskie i zielonogórskie, a opierała się na tysiącach różnych wierceń, badaniu wielu studzien. Ta wyczerpująca praca posiada ogromne znaczenie dla całego rejonu, dla wszystkich dziedzin jego życia gospodarczego, zawierając całokształt stosunków wodnych Wielkopolski. Podobno Prezydium RN m. Poznania ma zamiar zlecić prof.

B. Krygowskiemu (katedra geografii UAM), zanalizowanie sprawy nowych

57"ujęć wody w promieniu ok. 30 km od Poznania. Byłoby to bardzo celowym posunięciem, gdyż współpraca nauki z praktyką zawsze przynosi dobre owoce. Na terenie woj. poznańskiego prowadziło i prowadzi badania wód podziemnych również Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej Północ (Poznań) i częściowo Instytut Gospodarki Komunalnej przy M. P. W. i K- z okazji innych pra.\ Jaki praktyczny wniosek odnośnie zagadnienia wody dla Poznanaia możnawysnuć z tych wszystkich prac badawczych? Otóż według zgodnej opinii fachowców najbliższym, najlepszymmiejscem i mogącym dostarczyć największych ilości wody dla Poznania są okolice Mosiny. Innych, realnych możliwości nie ma - ich zdaniem - w promieniu chyba 100 km od miasta. Pola wodonośne Mosiny wchodzą w skład wód podziemnych pradoliny Warszawsko-Berlińskiej i pokrywają się z terenem zbadanym przez dr inż. Giinthera Thiema. Na wstępie trzeba jednak jedną rzecz wyjaśnić. -Wody podziemne pradoliny nie płyną zwartą masą jakimś tunelem, lecz po prostu przesączają się przez szereg warstw gruntu pradoliny W arszawsko- Berlińskiej. Płyną one bardzo wolno (z szybkością od kilku do kilkudziesięciu metrów na dobę), lecz w sumie struga ta prowadzi duże ilości wód. Szerokość jej określa się na 1 km do kilku kilometrów, a gdzieniegdzie nawer 30 km. Głębokość czy "miąższość" sięga 10-20 T., a miejscami 40 m. Struga wód gruntowych jest bowiem tak szeroka i głęboka jak pradolina. Źródła podziemnej strugi wód gruntowych znajdują się w okolicach Łęczycy.

Dalej płynie ona w kierunku spadku pradoliny wprost na zachód towarzysząc Warcie. Dopiero koło Mosiny drogi obu rzek rozchodzą się! Waria skręca przełomową doliną na północ ku Poznaniowi i dalej do pradoliny Toruńsko- Eberwaldzkiej. "Podziemna" natomiast sączy się nadal ku zachodowi, przechodzi pod dnem Odry, potem pod Berlinem, wreszcie pod dnem Łaby i dalej... Ani doliny W-B, ani podziemnej strugi wód gruntowych nie odkrył oczywiście dr inż. Thiem. Znane były one już i opisane niemal od 100 lat w fachowej literaturze (G. Berendt 1879 r.). Przeciętny obywatel nic jednak o tym nie wiedział. G. Thiem zbadał możliwości poboru wody z pól wodonośnych w okolicy Mosiny. A możliwości te, jak się okazuje, są niemałe.. . W okresie zlodowacenia pradolina Warszawsko-Berlińską płynęła normalna, wielka rzeka. Potem dno jej zasypane zostało piaskami przez roztopowe wody lodowców skandynawskich na grubość 10-20 m, a miejscami nawet 40 m. W rezultacie zasypana powierzchniowa rzeka stała się pewnego rodzaju "rzeką podziemną" pradoliny W-B. Dziś pod względem litologicznym dno pradoliny wysiane jest warstwami piasków drobno i gruboziarnistych, ziarnistych żwirów, iłów oraz mułów pochodzenia zastoiskowego. Pod dnem pradoliny znajdują się starsze utwory przedlodowcowe w granicach 60-'80 m, a nawet więcej (t. zn. iły pstre lub "wielkopolskie") oraz jeszcze starsze utwory mioceńskie na głębokości 80-120 m. Ta!; więc dawna rzeka pradoliny zeszła pod ziemię. Trzeba jednak podkręcić, iż obecnie na terenie Wielkopolski poważne źródło zasilające strumień wói 1 gruntowych pradoliny W-B stanowi Warta, z której wody przesączają się poprzez piaski, a może i jakieś szczeliny w głąb ziemi. Istnieje nawet hipot( za o "wyciekaniu" wód niektórych jezior wielkopolskich (np. Goplo) i większymi szczelinami z Wartv do wód pradoliny W-B. Przemawia za tym np. następujący fakt: Warta w okolicy Kola prowadzi znacznie więcej wody niż p o l

W Engel

Koninem Gdzież więc gInIe woda? Chyba tylko w piaskach pradoliny. A musi to być prawdopodobnie duża szczelina. Trudno zresztą znaleźć inne wytłumaczenIe. Kto by przypuszczał, iż wody podziemne pradoliny W-B są nie wyzyskane, byłby v błędzie. Jak się bowiem okazuje eksploatują ją już od dawna Niempy. Potrafili je wyzyskać jeszcze przed wojną, jako źródło wody dla Berlina.

W rezultacie wodociągi berlińskie zaopatrywały się i nadal zaopatrują w bardzo dotrą wodę ze strugi wód gruntowych pradoliny W-B, z której podobno rrwjiitś w kilku innych miejscach Niemiec pobiera się wodę. A są to dużo ilości wody, sięgające setek tysięcy metrów sześciennych na dobę. Zagranicą więc wody podziemne pradoliny W-B służą człowiekowi. My jeszcze ich nie wyzyskaliśmy, lecz już istnieją plany eksploatacji wód gruntowy. :h pradoliny W-B koło Mosiny. Dotyczą one zaopatrzenia w wodę miasta Poznania. Pradolina bowiem Warszawsko-Berlińska ma duże możliwości hydrologiczne. W wyniku badań przeprowadzonych przez polskich i niemieckich rzeczoznawców na przestrzeni 90 km 2 wybrano na południe od Mosiny teren o powierzchni 20 km 2 bogaty w wody gruntowe. Wiercenia prowadzono na głębi kości cd 3 do 30 m. Ostatecznie ustalono 8- kilometrową linię ujęcia tych wód na terenie o bardzo korzystnym położeniu wśród pagórków, z których również spływałyby wody gruntowe. Ta linia ujęcia wód ciągnęłaby się mniej więcej na przestrzeni 8 km wzdłuż Warty w odległości około 600-700 m. Jeśli by tu zbudowano nowe wodociągi to ich wydajność wynosiłaby na dobę conajmr.iej F.U.(xx) m 3 dobrej wody (którą dr inż. G. Thiem określa jaku "najlepsz'i c;'vstą wodę"), a w miarę potrzeby możnaby ją podnieść do 100 tys. rn s po odpowiedniej rozbudowie i wykorzystaniu wszystkich hydrogeologicznych możliwości tego terenu. Jest to ilość, która wreszcie zabezpieczy Poznań pr?ed niebezpieczeństwem braku wody. A nadto będzie to znacznie lepsza i zdrowsza woda niż ta, którą obecnie otrzymuje miasto. W rezultacie pierwsza woda z wodociągów mosińskich popłynie rurociągiem do Poznania w 1963 lub 1964 roku, zaopatrując po drodze i inne miejscowości. Rozbudów] miasta pójdzie bowiem chyba i w tym kierunku. Przyczyni się może do tfgc również i port, mający powstać u wlotu kanału obrzańskiego do W T aftyT C st; tocznie Komisja Dokumentacji Hydrogeologicznych przy Centralnym Urzędu i o Geologii zezwoliła na realizację wodociągów w Mosinie o "mocy" 50 tys m" wody na dobę.

W 1958 r. powstał spór na temat, czy oprócz strugi wód gruntowych istnieje pod pradolina W-B jeszcze druga rzeka podziemna? - I to taka w Cfiyni tego i10wa znaczeniu rzeka, płynąca zwartą masą jakimś tunelem. Chodziło o wody trzeciorzędne, zwłaszcza mioceńskie. Na ten temat do niedav.na zdania były podzielone. Niektórzy podejrzewali, iż na głębokości ok. 120 ID może płynąć właśnie taka rzeka, podobna do podziemnych rzek jugosłowiańskich. Przyznać się muszę, iż byłem skłonny uwierzyć w jej istnienie. C'ytajj: bcwiem dokładny opis badań przeprowadzonych w latach 1941 -1942 przez dr inż. G. Thiema, natrafiłem kilkakrotnie na tajemniczą wzmiankę o wicruniech głębokich (120 m), które miały być potraktowane w osobnym sprswordaniu, ponieważ wychodzą poza granice omawianych wyżej wierceń. Tymczasem nigdzie nie mogłem natrafić nawet na ślad opisu głębokich wierceń. Spiawozdanie o wierceniach do głębokości 120 m, czyli do pokładówmi3cer'l'kich, zginęło bez śladu. N apisałem więc do dr Thiema do Lipska o wyjaśnienie... Wkrótce (3. 9. 1958 r.) otrzymałem od niego list z, którego wyniki, iż " km na wschód od Mosiny dokonano wiercenia "głębinowego" (120 mi, które ,przyniosło" 12,5 tys. m 3 wody dziennie. Zdaniem jednak specjalistów nie jest to oczywiście ilość dostateczna do zasilania wodociągów wielkiego miasta i nie jest to "ilość" świadcząca o istnieniu drugiej rzeki podziemnej w głębinach mioceńskich. Wydaje się więc, iż drugiej rzeki podziemnej nie Ilia... 1 na nią nie możemy w żadnym wypadku liczyć - zwłaszcza, iż woda mioceńska posiada duże zanieczyszczenia w kolorze brunatnym ze względu na bezpośredni kontakt z węglem brunatnym. Pcicstajc jeszcze zagadnienie studni z rurami filtrowymi poziomymi (system iRa: fiey'a, Fehlmana itp.). System ten stosowany jest w ZSRR, Jugosławii, L SA i krajach Europy Zachodniej. Polega on na budowie pod dnem rzeki odwiertów poziomych z, filtrami, a wychodzących z wspólnej studni zbiorczej ótudnia taka składa się z szeregu poziomo ułożonych rur, posiadających liczne otwory. Do budowy takiej studni trzeba jednak znaleźć odpowiedni układ geologiczny, któryby stanowił naturalny filtr. Nie można jej budować w każdym miejscu. MPWiK przeprowadza już pewne badania nad mo: i'v. rścią zastosowania studzien Ranney'a. Studnie takie można zresztą stosować również zamiast studzien pionowych przy budowie ujęcia wód gruntowych. Atogłyby więc ewentualnie stać się fragmentem .ujęcia mosińskiego. 0(; 1\\ iście warto tę sprawę gruntownie zanalizować. Badania zajmą niewątpliwie dłuższy okres czasu, chociażby ze względu na liczne wiercenia jakie trzebi bed?ie przeprowadzić. Nie można natomiast traktować t. zw. studni Ranney'a jako panaceum, które rozwiąże trudną sytuację wodociągów poznańskich Już dziś bowiem niektórzy specjaliści mają duże wątpliwości, czy rzeczywiście t. zw. studnie Ranney' a okażą się w naszych warunkach tańsze W każdym razie nie można w żadnym wypadku stawiać alternatywy: cz/\ budować ujęcie pod Mosiną czy stawiać na system Ranney'a. W rezultacie więc jedynym realnym ujęciem wody dla Poznania są pola we dfi cśne mosińskie w pradolinie Warszawsko-Berlińskiej. I to właśnie ujęci'3 należy jak najspieszniej budować. Przy czym projekt realizacji winien przewidywać takie rozmiary ujęcia, które zapewniłyby od razu wydajność 100.000 m 3 wody, a nie tylko 50 tys. m 3 . Nie ma sensu budowa na raty, jest bowiem droższa i gorsza. A ponadto 50 tys. m 3 wody z Mosiny za 5 czy 10 lat nie zaspokoi potrzeb Poznania. Budowę nowych wodociągów trzeba przecież planować dalekowzrocznie i brać pod uwagę rozwój miasta za 50 lat.

(część druga ukaże się w numerze 3/59 "Kroniki") Witold Engel

Źródłali Gunther Thiem "Bericht uber hydrologischen U ntersuchungen sudlich voi Moschin zum Nachweis von Grundwasser fur die Versorgung der Ganhauptstadt Posen". Lipsk 1943 r. :') A. Carthart "Water or Your Life". New York 1955.

3) Jadwiga Kopijewska "Woda albo życie". "Problemy" Nr 8 1958 r.

4) Milton Rosen "Water Works Assotiation" Nr 10. 1957.

\ Engel

ó) "Założenia techniczne rozbudowy wodociągów m. Poznania Józef Kuleczko Biuro Projektów Budownictwa Komunalnego w Poznaniu. 1958 r. 6) Cyryl Pospieszyński "Rozwój wodociągów m. Poznania". Biuletyn Techniczny. Technika Sanitarna. Ministerstwo Gospodarki Komunalnej. IV. 1957 r. 7) Józef Rynarzewski i Jerzy Gregorius "Trudności eksploatacyjne wodociągów m. Poznania". Biuletyn techniczny Wodociągi i Kanalizacja 3/12-58. Ministerstwo Gospodarki Komunalnej. Departament Wodociągów i Kanalizacji Warszawa, grudzień 1958 r.

8) Janusz Ziółkowski i Franciszek Zygmanowski "Wodociągi miasta Poznania. Potrzeby i założenia rozwoju". Monografia Nr 2 MKPG przy Prezydium P. N. m Poznania. Poznań 1951 r.

9) Wywiad z prof. dr Bogumiłem Krygowskim. Katedra Geografii Uniwersytetu A. Mickiewicza. 10. List dr inż. Giinthera Thiema do autora artykułu - z dnia 3. 9. 1958 r.

11) Wywiady z inż. Kruszoną (dyr. MPWiK), dr J. Rynarzewskim (naczelnym inżynierem MPWiK). mgr T. Błaszykiem i mgr Żurawskim. (Pracownia Hydrologiczna Przedsiębiorstwa Geologicznego Gospodarki Komunalnej Północ w Poznaniu).

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1959.01/03 R.27 Nr1 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry