HELENA SZAFRAN

Kronika Miasta Poznania 1951/1956 R.24

Czas czytania: ok. 7 min.

DZIAŁALNOŚĆ TOWARZYSTWA MIŁOŚNIKÓW MIASTA POZNANIA W LATACH POWOJENNYCH

Wznowiona po 6 latach Kronika m. Poznania niechaj przypomni także istnienie Towarzystwa Miłośników miasta Poznania, którego organem była przez lat prawie 18 przed wojną i niecałych 5 po wojnie. Ostatni numer Kroniki wyszedł w grudniu 1950 r. i od tego czasu zamarło oficjalne źródło informacji o działalności kulturalnej na teienie miasta, a w szczególności o działalności kulturalnej Towarzystwa Miłośników miasta Poznania. Wyrządzono Poznaniowi niepowetowaną krzywdę. Przemilczaniem, zjadliwą ironią lub pobłażliwym uśmiechem zwalczano pracę i umniejszano zasługi grupy ludzi, trwających niezłomnie na posterunkur ażeby budzić czujność współobywateli i bronić wszystkiego tego, co było wartościowe i dobre w przeszłości naszego miasta. Znane są liczne glosy w prasie codziennej i periodycznej zarzucające mieszkańcom Poznania bierność, brak inicjatywy i pewną ociężałość w sprawach kultury i życia artystycznego. Przytaczano nawet liczby i nazwiska, udowadniając, że w stosunku do innych większych miast Polskip Poznań jest kopciuszkiem. Jeśli znajdzie się pióro, kreślące zdobycze kulturalne Poznania, to prowadzi je -. n i e Poznaniak. Było w tym trochę racji, dużo jednak błyskotliwej i powierzchownej argumentacji, dalekiej od wnikliwej, ze znajomością rzeczy przeprowadzonej analizy przyczyn tego że zaraz po wojnie bujnie i dobrze zapowiadające się życie kulturalne Poznania powoli więdło i zamierało. Tymczasem przedwojenni jego mieszkańcy, z sercem pełnym troski myśleli o dźwignięciu z gruzów pomników dawnej przeszłości. Już w maju 1945 r. zbiera się grono dawnych członków Towarzystwa Miłośników m. Poznania, ażeby wznowić jego działalność. Do zarządu wybrani zostają: mgr Franciszek Jaśkowiak, dr Jerzy Młodziejowski, dr Frieske, Leonard Klóskowski, dr Bronisław Wietrzykowski, dr Irena Hoppe, dr Tomasz Nowicki, inż. Zbigniew Zieliński i Stefania Czeszewska. Ważne i niecierpiące zwłoki prace, związane z wykonywaniem zawodu, nie pozwalały członkom zarządu rozwinąć działalności tak, jak początkowo planowano. Toteż konieczne było przeprowadzenie zmian w obsadzie zarządu i po dwuletnim urzędowaniu mgr Dropińskiego i który objął prezesurę po mgr Fr. J aśkowiaku, nastąpił na walnym zebraniu w dniu 25. IV. 1949 r" wybór nowego zarządu, który po ukonstytuowaniu się z małymi zmianami pełni swe funkcje do chwili obecnej. W skład tego zarządu weszli: Ignacy Kaczmarek (prezes), prof. inż. Kazimierz Ulatowski (wiceprezes), dr Helena Szafran (sekretarka), Jan Borys (skarbnik). Resztę miejsc w zarządzie zajmowali: mgr inż. B. Lisiak, Władysława Skrobalska, Henryk Śmigielski i Telesfor Slósarek. Od tego czasu datuje się spokojna, lecz konsekwentnie po jednej linii postępująca praca czuwania nad prawidłową, z historią i tradycją miasta zgodną, a przy tym nowoczesnym wymogom socjalistycznego ustroju odpowiadającą odbudową i rozbudową miasta. N a pierwszy plan wysuwa się dlatego architektura. Ona nadaje miastu oblicze, za które przez wieki odpowiedzialne będzie nasze pokolenie. W naturalnym zjawisku ścierania się "starego" z nowym, zwyciężyć winno "noweli, oparte na mądrym wyborze z regionalnej tradycji tego, co uświęcone zostało twórczą pracą i myślowym wysiłkiem pokoleń żyjących na terenie Poznania od przeszło tysiąca lat. Tego przekreślać nie wolno, bo to się mści. I tak się złożyło, że miniony okres pracy Towarzystwa przypada na czas, kiedy to panujący system dążył do tego, ażeby obywateli przekształcić w manekiny. W Pozna

Towiarzystwo Miłośników m. Poznania w latach powojennychniu zaś kamienie mówiły, wołały o ludzi, rozumiej ących ich mową, o ludzi, którzy dziecięcymi stopami, po nich biegali i żywą krwią pieczętowali wieczne z n mi przymierze. Towarzystwo Miłośników m. Poznania staje się teraz jakby sejsmografem, czułym na wstrząsy i sygnalizuje właściwym instancjom miejsca, w których stan budynków zaczyna budzić niezadowolenie opinii publicznej. Do spraw tego< typu należały: projekty na nowe wieże katedry, kopuła na farze, odbudowa ratusza ze sławnym do dzisiaj niepoprawionym, Światowidem (południowo-wschodnia sterczyna), interwencje w sprawie przyspieszenia odbudowy zamku Przemysława, Biblioteki Raczyńskich, zajęcie stanowiska wobec projektu oddania Odwachui na cele Centralnego Biura Wystaw Artystycznych i wiele, wiele innych. Ukoronowaniem zabiegów około nadania miastu, zniszczonemu przez wojnę, dawnej świetności i dowodem promieniowania działalności Towarzystwa na życie kulturalne miasta, to sprawa Roku Mickiewiczowskiego i pomnika Mickiewicza. Gdyby historyk, zbierający w przyszłości materiały do dziejów kultury w Polsce, chciał ją oceniać na podstawie wysiłków dokonanych przez powołane do tego w Poznaniu komórki urzędowe, musiałby wydać ocenę niedostateczną. Małostkowe spory doprowadziły do tego, że Poznań - miasto, które przez lat prawie 100 szczyciło się posiadaniem w swych murach pierwszego na ziemiach polskich pomnika wieszcza - do dzisiaj, to jest do końca raku 1956, nie zdobyło się na to, aby postawić nowy, na miejsce dawnego, zniszczonego przez okupanta. Co potrafi złośliwość oraz brak zrozumienia i odczucia, czym w życiu społeczeństwa poznańskiego jest przywiązanie i tradycja, pokazuje notatka prasowa, pospolitująca poryw ofiarności społecznej na rzecz rekonstrukcji starego pomnika do składki zbieranej w parafii w celach charytatywnych. Tymczasem motywy Towarzystwa, zabiegającego o rekonstrukcję starego pomnika, wypływają z pietyzmu dla dzieła artystycznego, któremu dotąd, mimo kilku konkursów otwartych i zamkniętych przed i po wojnie ogłaszanych, żaden z nadesłanych projektów nie dorównał. Czy nie należy wobec tego postawić pomnik rekonstruowany według starego, popularnego wzoru, oddającego wiernie rysy wieszcza, znane całej Polsce z p o z n a ń s k i el go p o m n i k a? Artyści zyskają przez to na czasie i może w przyszłości dadzą narodowi dzieło, które zasłuży na utrwalenie w spiżu czy marmurze. To, czym nas dotąd obdarzali, na to nie zasługuje, pomijając koszt samego pomnika, na który nas teraz nie stać. Chcąc z kolei podkreślić udział Towarzystwa w pracy kulturalno-oświatowej, nie mogę pominąć stwierdzenia, że miniony okres "stalinowski" przyniósł miastu - jako jednostce reprezentującej pewien zespół ludzi w charakterystycznym dla nich środowisku - nieobliczalne szkody. Prezydium Miejskiej Rady N arodowej nie dorosło do zadań, jakie rozwiązywać winni kierownicy miasta o przeszło tysiącletniej kulturze. Lud pracujący Poznania ma swoje ambicje i żądania wyrosłe na trwającym setki lat oddziaływaniu zorganizowanego życia: początkowo cechowego rzemiosła, później towarzystw robotniczych, rzemieślniczych i przemysłowych, a wreszcie związków zawodowych. Każdy siwizną przyprószony mieszkaniec miasta przebył taką szkołę życia społecznego i kulturalnego i wie czego chce i czego mu potrzeba. Jedynie młode pokolenie szuka drogi, lecz ostatnie wydarzenia i młodzieży błądzić nie pozwalają. Towarzystwo Miłośników m. Poznania wita z ogromną radością Kronikę miasta Poznania. Przecież to nasz organ, który powstał w roku 1922 razem z Towarzystwem.

Przed wojną wyszło 17 roczników, a osiemnasty przerwała wojna. Po wojnie wznowiono Kronikę w roku 1945. Komitet Redakcyjny tworzyli wtedy: Stanisław Strugarek, ks. dr N owacki, dr M. Mika, inż. K. Ulatowski, dr J. Młodzie jowski, Fr. Jaśkowiak, mgr Gr. Kalksteinowa. Później redakcję tworzyli: mgr St. Krokowski i dr M. Mika. Od kwietnia 1949 r. przejął Kronikę Zarząd Miejski, a po utworzeniu Rad Narodowych - Prezydium Miejskiej Rady Narodowej. W Kronice, która łącznie opublikowała około 7000 stron dużej ósemki, mamy przewagę prac historycznych i z zakresu historii sztuki. Drukowano tu też rozprawy dotyczące ruchów społecznych, demografii, zagadnień ekonomicznych, socjalnych, urbanistycznych. Niby w kalejdoskopie przesu

Helena Szafran

wały się przed czytelnikiem sprawy zieleni miejskiej, teatralne, muzyczne, zagadnienia aktualne higieny, turystyki, w ogóle całego złożonego życia wielkiego miasta. Od r. 1949 Towarzystwo - pozbawione swego organu i skazane na dochody czerpane tylko ze składek członkowskich - ogranicza z konieczności swoją działalność kulturalną do akcji odczytowej i zwiedzania interesujących obiektów. Przeciętnie odbywały się w latach 1949-1957 po 3-4 zebrania odczytowe i dwie wycieczki rocznie. N a rozmaitych imprezach organizowanych przez świat artystyczny naszego miasta, reprezentowane jest Towarzystwo przez swoich przedstawicieli. Uczestniczono np. w obchodzie ku uczczeniu Nuny Młodziejowskiej i Marii Wicherkiewiczowej, której ze względu na jej zasługi około spopularyzowania wiedzy o Poznaniu, przyznano honorowe członkostwo Towarzystwa. Prezes i jego zastępca brali też czynny udział w pracach Komitetu utworzonego dla ».czczenia pamięci Karola Kurpińskiego i reprezentowali Towarzystwo na otwarciu szeregu wystaw, organizowanych przez poznańskich plastyków. Miasto to organizm żywy, o różnych potrzebach i zainteresowaniach. Zrzeszenie miłośników miasta nie może się więc ograniczyć do inicjatywy w kierunku konserwacji i odbudowy budynków o znaczeniu historycznym. Niemniejszą uwagę poświęca się budownictwu mieszkaniowemu, jego lokalizacja uzbrojeniu i sieci komunikacyjnej. Szczególnie lokalizacja i komunikacja nowych dzielnic są przedmiotem fachowych dyskusyj, przynoszących cenną pomoc odpowiedzialnym za projekty wykonawcom. Zagadnienia zieleni miejskiej i ochrony zasobów przyrody traktowane są w Towarzystwie z prawdziwym zrozumieniem przedmiotu i w niektórych wypadkach działalncść Towarzystwa nazwać można pionierską. Wycieczka w dolinę Głuszynki np. zwróciła uwagę uczestników na niewyzyskane dla celów zieleni miejskiej i niezbadane przyrodniczo tereny. W rezultacie inicjatywa uczestników wycieczki spowodowała naukowe opracowanie i w 1955 r. ukazała się publikacja PTPN mgr Mariana Filipka "Dolina Głuszynki - przyszły teren zieleni Wielkiego Poznania". Wycieczka do Maltańskiego Klina Zieleni spowodowała szereg wniosków i dezyderatów, które niestety tylko częściowo zrealizowano, bo - niszczene postępuje u nas prędzej niż odbudowa. Tak samo interwencja w sprawie zachowania lasku brzozowego na Sołaczu okazała się spóźniona. Winę za niszczenie zieleni w obrębie miasta w dużej części przypisać należy władzom, udzielającym pozwolenia na lokalizację. Żądanie, ażeby we wszystkich wypadkach lokalizacji przedkładano opinię władz ochrony przyrody jest koniecznie.

Z zagadnieniem zieleni kojarzy się sprawa ładu, porządku i estetycznego wyglądu miasta. I tutaj ingeruje Towarzystwo przez pisma kierowane do władz miejskich, zarządów zjednoczeń budowlanych itd., domagając się np. naprawy rozwalonych bruków, otwarcia nieprawnie zamkniętych ulic, zaprzestania marnotrawienia materiałów budowlanych przez rozrzucanie itd. itd. Wreszcie w czasie, gdy Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze jeszcze nie tworzyło tak zasobnej i dobrze postawionej organizacji, jaką jest teraz, przedmiotem troski Miłośników m. Poznania była też turystyka i prawidłowe prowadzenie wycieczek po mieście. Wtedy w latach 1948/49 z inicjatywy Tow. Miłośników m. Poznania przeprowadzono kurs szkoleniowy dla przewodników i stawiono wniosek o utworzenie Biura Turystycznego przy Zarządzie Miejskim. Dzisiaj to histeryczne wspominki o urządzeniach, które już tak zrosły z życiem miasta, że nam się zdaje, iż zawsze istniały. Jednak wtenczas był to dowód aktywności i przewidującej orientacji w potrzebach miasta. Ponieważ ci sami ludzie, jeszcze zasiadają w narządzie gającą myśl,ą obejmują nadal lizeba mi jeszcze przedstawićktórzy wtedy wysuwali i opracowywali wnioski, dziś Towarzystwa i tą samą troską oraz w przyszłość wybiezagadnienia związane z turystyką i higieną społeczną trzy sprawy, czekające na realizację. Chodzi o Wielko

25?polski Park Narodowy, Park Kultury na Łęgach Dębińskich i lepszy dojazd nad jezioro Strzeszyńskie. Z ramienia Towarzystwa wysunięte dezyderaty i wnioski są tak ważkie i trafne, a w skutkach rokujące tyle dobra ludziom pracy, że pozostawienie ich bez odpowiedzi względnie ustosunkowanie negatywne ze strony interpelowanej, uchodzić musi za szkodnictwo społeczne. Tego rodzaju gorzkie uwagi nasuwają się zwłaszcza, gdy -. wertując stosy korespondencji prowadzonej w rozmaitych sprawach - napotyka się pisma skierowane do Okręgowef Dyrekcji Polskich Kolei Państwowych, prosząc o utworzenie przystanku kolejowego "Wyraj II u zbiegu ulic Beskidzkiej, Chojnicki ej i Białoruskiej. Takie i podobne sprawy nie zniechęcają członków Towarzystwa. Nieustępliwie wracają do swoich słusznych żądań, które prędzej czy później zrealizowane być muszą. A teraz kilka danych organizacyjnych. Jak już wspominałam finansową podstawą Towarzystwa są składki członków, których obecnie jest 112. Zarząd obecny tworzą: Ignacy Kaczmarek - prezes, Kazimierz Ulatowski jego zastępca, Helena Szafran - sekretarka, Jan Borys - skarbnik i członkowie: Fr. Jaśkowiak, Stanisław Szulc, Henryk Śmigieiski, Bohdan Zakrzewski. Bardzo przykro odczuwa się brak pomieszczenia dla sekretariatu i tylko ofiarność i bezinteresowność pewnych członków pozwala na regularne odbywanie zebrań zarządu i przeprowadzanie niezbędnych prac biurowych. Grono kochających swe miasto, poświęca każdą wolną chwjlę, aby torować drogę rozwojowi kultury stolicy Wielkopolski.

17 Kronika Miasta Poznania

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1951/1956 R.24 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry