JADWIGA EICHLEROWA

Kronika Miasta Poznania 1951/1956 R.24

Czas czytania: ok. 9 min.

PLASTYKA POZNAŃSKA W LATACH 1951-1956

Trudno zamknąć w jednym artykule dzieje plastyki poznańskiej ostatnich szeSCIU lat, gdyż tyle lat trwała przerwa w wydawaniu Kroniki miasta Poznania. Jasnym więc się staje, że nie może to być kronika codziennych wypadków z życia tejże plastyki, że musimy sięgnąć do przyczyn i skutków, na zasadzie których się to życie kształlowało. Począwszy od zjazdu katowickiego, poprzez festiwal szkół artystycznych w Poznaniu na jesieni 1949 roku, zapanował w sztuce polskiej nakazany odgórnie soc-realizm. Był on gorąco dyskutowany na wszystkich zjazdach, wystawach ogólnopolskich i pomniejszych okręgowych - zdołano przy tym; sprawę tak zaciemnić, że właściwie nikt nie wiedział o co chodzi. A tymczasem pod wielu wzniosłymi hasłami, z przykrawanych odpowiednio, a nie zawsze szczęśliwie wyrywanych z całości wypowiedzi marksistów, z długich i uciążliwych szkoleń ideologicznych, rodziłal się malowana propaganda. Ponieważ jednak na plan pierwszy wysunięto temat, a poszukiwanie nowych form wręcz potępiono', głos decydujący miał minister, nie artysta. Po kilku latach takiego "naświetlania romantyzmu epoki rewolucji" okazało się, że plastyka stoi przed kompletnym fiaskiem, z tej prostej przyczyny, że to wszystko jest robione na siłę, bez wyrazu i zupełnie nie przemawia do nikogo. Szok był tym bardziej gwałtowny, gdy te domowe wypociny zestawiło się ze świeżą, prymitywną sztuką Meksyku czy realizmem włoskim. Przy tej konfrontacji oczywiste się stało, że temat to nie wszystko, że stare formy nie są w stanie pomieścić rewolucyjnych treści i że w sztuce zawsze i jedynie porusza prawda zjawiska. Dlatego nie oddała Wielkiej Rewolucji klasycyzująca sztuka Davida, a jedynie służyła potędze Napoleona, tak jak socrealizm służył kultowi Stalina. Dziś z perspektywy czasu musimy przyznać rację kol. Mackiewiczowi, który na zjeździe w roku 1952-imi powiedział, "że dawniej malowano bogów jak ludzi, a dziś maluje się ludzi tak, że tylko przypiąć im skrzydełka, a ulecą do nieba" . Możemy również zgodzić się z wypowiedzią kol. Kota, "że polityczność oka - to sprawa namiętności, sprawa warsztatu i sprawa politycznego widzenia" . A artysta może patrzeć tylko własnymi oczyma, tworzyć swój własny warsztat i wtedy sztuka jego stanie się sprawą namiętności. J ak w tych latach kształtowała się plastyka poznańska? W różnych dyscyplinach różnie. Może najmniej socrealizm ugodził w rzeźbę, nie było w niej wielkich odchyleń formalistycznych, pracuje więc w granicach realizmu z rzadka popadając w naturalizm. Grafikę uratował plakat, bo tak jak strofa wiersza zamyka w sobie przebogate treści, tak i plakat żyje syntezą i nie pozwala na popadanie w szczegóły. Najmocniej soc-realizm ugodził w malarstwo poznańskie, a były jeszcze przyczyny uboczne, jak emigracja tej miały plastyków, co Taranczewski i Szczepański i zniesienie katedry malarstwa w poznańskiej P. W. S. S. P. Na wystawach więc straszą obrazy tematyczne mniej lub więcej naturalistyczne, przy czym z rąk kapistów temat ten wychodzi jak po rozbiciu atomu. Większość jednak pracuje w oparciu o naturę, która nigdy nie zawodzi, prace ich to martwe natury, pejsaże i portrety. Do fabryk przecież pieczęcią tajemnicy państwowej droga zamknięta - nawet o zezwolenie malowania na terenie Poznania związek walczył cztery lata. Z sekcją Architektury Wnętrz rzecz się miała podobnie, jak z architektami, styl klasycyzujący przeważa, z rzadka ktoś odważy się na śmielsze formy - jedynie wystawiennictwo daije jakie takie szanse.

16«

Jadwiga Eichlerowa

Sejsmografem osiągnięć okręgu jest udział w ogólnopolskich wystawach i konkursach. Krzywa idzie w górę, zarówno pod względem ilościowym, jak jakościowym - są to wystawy ogólnopolskie: trzecia i czwarta, wystawa Wojska Polskiego, wystawa ogólnopolska A. W, i S. D% wystawa ogólnopolska ceramiki, dwie ogólnopolskie wystawy plakatu, ogólnopolska wystawa grafiki i rysunku, doroczne ogólnopolskie wystawy w Radomiu i wystawa ogólnopolska młodzieżowa w Arsenale. Oczywiście i tu są o P o ry . Jedynie może rzeźba nie napotyka na trudnością przyczynia się do tego fama silnego środowiska dzięki dobrze postawionej katedrze rzeźby w poznańskiej P. W. S. S. P. w osobach Bazylego Wojtowicza, Józefa Gosławskiego i Al.reda Wiśniewskiego. Przecież to właśnie wychowanek tejże uczelni zostaje laureatem międzynarodowego konkursu V Światowego Festiwalu Młodzieży i Studentów - zdobywca złotego medalu kol. Józef Stasiński. Grafika, choć w mniejszym stopniu, cieszy się jednak uznaniem, cenione są rysunki Polańskiego, Burkie.wicz ma już wyrobioną markę, Olejniczak i Kaja coraz częSClej biorą nagrody w dziale plakatu, przy czym ten ostatni ma ciekawe prace na wystawach, a wraz z nim cały szereg młodych kolegów z Rosikiem i Kandziorą na czele. Najgorzej jednak z malarstwem, zaledwie rozstawią prace do jurowania, już z czyichś usłużnych ust się niesie: "słaby okręg". Czy słusznie? Byłam obserwatorem na IV O. W. P. i stwierdzam, że niezupełnie, wszystko bowiem zależy od tego, pod jakim kątem ' spojrzymy na sprawę. Otóż prace naszego okręgu szły po okręgu sopockim, który miał wówczas sławę najsilniejszego malarsko. Bezwzględnie ich poziom był wyrównany 1 , nasz nie. Dlaczego? Bo to już była grupa sopocka. A w grupach, jak twierdzi Putrament, kryje się kolosalne niebezpieczeństwo, gdyż obok rzeczy dobrych, jak koleżeństwo wspólnej pracy, wzajemnego podciągania się wzwyż, tkwi niebezpieczeństwo narzucania pewnego kierunku nie tylko własnym członkom grupy, lecz ogółowi plastyków, co może doprowadzić do dyktatury w sztuce, nie mówiąc już o tym, że na takiej pożywce łatwo o kumoterstwo, czy coś podobnego. W okresie międzywojennego dwudziestolecia w Polsce panowała moda na grupy, lecz dopiero w naszej rzczywistości stały się one groźne swoją nietolerancją; mówię przede wszystkim o kapistach, później o Sopotach, a dziś grupa ,,55"( której jak gdyby ekspozyturą jest nasze "R 55", nakleja już sobie etykietę postępowego malarstwa. Lecz wróćmy do naszego okręgu na IV O. W. P. Nie był on jednolity, to pewne, przy tamtych dużych wyrównanych płótnach wyglądał wprost ubogo r a z każdą eliminacją ubywały prace, wynoszono je do innych sal i wtedy - tam zdaleka uderzyła mnie żółta symfonia Szmańdy, przecież jednego z naszych największych kolorystów i na brutalnych kontrastach namalowany obraz Matuszewskiego. Odpadły w pierwszej eliminacji, gdyż nie , .podchodziły" pod grupę sopocką. Tak się rzecz miała na arenie ogólnopolskiej, a w Poznaniu? Jaki był wpływ plastyki na tutejsze środowisko i środowiska na plastykę? Te sprawy nie przedstawiały się różowo, bo jedynie grupa 4 F + R była zdolna poruszyć tutejszy świat, zaś plastycy, w przeciwieństwie do muzyków, nie umieli sobie wywalczyć zrozumienia w społeczeństwie. Złożył się na to cały szereg przyczyn, jak ignorancja plastyczna tegoż społeczeństwa, zresztą niezawiniona, czy zupełne desinteressement prasy, lub co gorzej mętniackie lub wręcz szkodliwe artykuły (exemplum wystawa Kaji) a to z powodu braku fachowych krytyków. Równie ważnym powodem jest to, że nasze społeczeństwo tonie w morzu miernoty plastycznej, począwszy od wnętrz mieszkań, urzędów, instytucji, świetlic, lokali wystaw sklepowych, tysiąca codziennych przedmiotów, na które patrzy i otacza się nimi. Jedynie może szata graficzna książek i plakatu zmieniła się na lepsze, ale po świetlicach straszą gazetki, a nie widać w nich dobrych obrazów ani grafik, a nawet ich reprodukcji. Bardzo rzadko widzimy dobre wnętrze i mebel tkaninę i ceramikębrak naszemu miastu pomników. To są sprawy na codzień, których nie wyrównają sporadyczne wystawy, na które i tak chodzą nieliczni. Oczywiście nie da się tego zmienić ani za rok, ani za dwa i ni dokona tego sam związek plastyków. W latach wyżej wspomnianych niejednokrotnie wychodziliśmy masom naprzeciw, duże zasługi miał tu kolektyw ,,9" swymi wystawami w Zispo, w zakładach im. Komuny Paryskiej i lokalach publicznych, sporadycznymi prelekcjami, ale to wszystko kropla w morzu nieuświadomienia plastycznego. W epoce stalinizmu uważano, że wystarczy społeczna praca artysty przy dekoracjach A malowanie karykatur kułaków, a resztę już zrobią zespoły amatorskie. A przecież włączenie plastyki w plan 5-1etni, nad czym napróżno pracował związek, dałoby chleb wielu plastykom, którego im nie da praca społeczna, a dotarcie plastyka do produkcj i fabrycznej , meblarskiej, włókienniczej, ceramicznej itd., przyczyniłoby się daleko szybciej i efektywniej do upowszechnienia sztuki. I wtedy nie martwilibyśmy się faktem, że okręg od stycznia 1951 do chwili obecnej wzrósł o 90 członków i że uczelnie artystyczne wypuszczają co rok świeżych bezrobotnych; wręcz przeciwnie - brakowałoby jeszcze rąk do pracy, a obywatele mieliby za swoje pieniądze rzeczy piękne i wartościowe i wykształcony tą drogą smak artystyczny. Cóż bowiem pomogą wykłady O' estetyce wnętrz w zalewającej nas na każdym kroku latiriecie artystycznej tegoż wnętrza - to jedynie taka sobie gadka dla ślepego o kolorach. Bo to nie żaden lakt, ale oczywista prawda, jak mi kiedyś tłumaczył wielbiciel wyrazów obcych, wystarczy przecież przejść się po składach meblowych z eksponatami z czasów pani Dulskiej, 7/ sypialniami, które nie mieszczą się w metrażu naszej rzeczywistości i nie wytrzymują zarówno kanonów estetyki, jak i iog.lki. A przecież właśnie w Poznaniu mamy Architekturę Wnętrz w P. W. S. S. P. a pod Poznaniem ogromne zakłady meblarskie. No cóż? ,Trzebnoi było" naszym architektom kol. Lenartowiczowi, J ezierskiemu r Szynkowskiemu i Klimkowi ruszyć do Warszawy i wykonać meble dla pałacu Kultury i Nauki. A potem już był i "Wizos" i "Pół czarnej" i "Magnolia" i ,. Stołeczna" i "Literacka" i lokal "Pod Koziołkami" ii meble dla Biblioteki Raczyńskich kol. Karpińskiej - Kintopf. Znalazło siej p arę składów, jak "Delikatesy" na Łazarzu i "Rytosztuka" na St. Rynku i skład cukierniczy przy PI. Wolności. Zaczyna nas to napełniać otuchą, bo może po pawJlonie "Izmir" kol. Kaji, który również był .współlaureatem projektu na pawilon w Brukseli, M. T. P. w Poznaniu dojrzy naszych plastyków, jeśli niektórzy dalekowzroczni ludzie wskutek decentralizacji odzyskają normalny wzrok. Tam, gdzie były konk ursy 1, decentralizacja niejednokrotnie zawodziła, przykładem choćby, pomnik Mickiewicza, gdzie 'pierwszą nagrodę otrzymał poznański rzeźbiarz Bazyli Wojtowicz i czy konkurs na wystrój St. Miasta, któtego koordynatorem został wychowanek poznańskiej P. W. S. S. P. kol. Zbigniew Bednarowicz. I chociaż się gorąco dyskutowało i dyskutuje na temat naszej Starówki, wszyscy są tego samego zdania, że jest inna od warszawskiej, gdańskiej i lubelskiej, a polichromia ratusza, mimo dziesięciokrotnego przerabiania projektów, co jednak nie wyszło na zdrowie plastykowi tej miary, co Jan Piasecka jest czymś, co narówni z wnętrzem kościoła P. Marii Taranczewskiego można bez rumieńca pokazać nietylko krajowym turystom, i W roku bieżącym zrealizowany został nareszcie po tragicznych nieomal dla artysty przejściach, pomnik - mauzoleum dla Żabikowa, dłuta kol. Józefa Gosławskiego. Zaiste ciężko rodzą się w tym mieście pomniki. O miasto Quadry, jakżeś się zmieniło? Wielkich miałoś rajców, a cóż o nas powliiedzą potomni? Powiedzą, że w pogoni za lepszymi warunkami opuścili Poznań Taranczewski, Szczepański, Wiśniewski, Tesseyre, Białkowski, Salaburski, Podciechowski, a w najbliższych dniach Goaławski i Bieńkowski. W baraku rzeźbił Gosławski, w praini Stasiński, a tych kilkanaście pracowni malarskich i graficznych wydeptanych przez kol. Kalinowskiego zarzyna szczęśliwców, którzy je dostali, wygórowanymi czynszami; brak pra

Jadwiga Eichlerowacowni rzeźbiarskich i doświadczalnych dla sekcji A. W. i S. D. Mieszkania - no cóż, miiteszkamy jak wszyscy, tylko, że my pracujemy w mieszkaniu, a pracowni tak mało. A przecież i w tych warunkach na ogólnopolskiej A. W. i S. D. kol. Kintopf zdobywa II nagrodę, na ogólnopolskiej ceramiki kol. Krzywiec , na konkursie na pomnik Bohaterów Armii Radzieckiej w Krakowie kol. Stasiński bierze I nagrodę, na pomnik Wyzwolenia we Wrocławiu kol. Bieńkowski III-cią> na płaskorzeźby do gmachu Sejmu P. R. L. nagrodę w postaci realizacji uzyskuje kol. Józef Gosławski oraz I nagrodę za medal dla Gdańska. W konkursach ogólnopolskich na tkaninę dwie pierwsze nagrody otrzymały kol. kol. Halina Karpińska-Kintopf i Hanna Stawicka. Cały szereg nagród w ogólnopolskich konkursach na plakaty wzięliI kol. kol. Zbigniew Kaja i Jan Olejniczak, wyróżnienia zdobyli kol. kol. Alojzy Krakowski, Eugeniusz Rosik, Jerzy Hofman i Aleksander Boirys. W konkursach miejscowych, jak konkurs X-lecia W. R. N -u, dwie pierwsze nagrody otrzymali kol. kol. Kalinowski i Stasińskie dwie drugie Rosik i Burkiewicz, dwie trzecie Krajewska i Dzisiewska, wyróżnienia kol. kol. Bogusławski, Eichlerowa, J akob, Kaczmarkiewicz, Kotlińska, Szczepska, Szyfter. W konkursie grafiki i rysunku M. R. N-u pierwszą nagrodę otrzymał Kandziora, drugą Michałowska, dwie drugie kol. Kaja, dwie trzecie Kaja i Gromadziński, wyróżnienie Kalinowski, Rosik i Burkiewicz. W konkursie T. P. P. R-u wykonawstwo wzięli kol. kol. Oźmin SI Rosik, w konkursie K. W. P. Z. P. R nagrodę Romała, w konkursie im. Z. Eichlera kol. Szczep ska. W wystawach zagranicznych udział brali kol. kol. Burkiewicz i Romała w San Paulo w Brazylii, Burkiewicz w Indiach, Danii i Wiedniu, Kaja w Wiedniu, N. R. F, Budapeszcie, Brukseli, Argentynie, Chinach, Kijowie i Danii, Rosik w Wiedniu i Kandzibra w Danii.

Za zasługi na polu Sztuki złote krzyże otrzymali kol. kol. Halina Karpińska-Kintopf, Marian Szmańda, Józef Skoracki, Eustachy Wasilkowski, srebrne Kazimierz Bieńkowski i Józef Gosławski. Za 50 lat pracy artystycznej i pedagogicznej kol. Bronisław Bartel zostaje odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia ii złotą honorową odznaką m. Poznania. Kol. Edward Haupt otrzymuje za 40 lat pracy artystycznej Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia. Medale X-lecia otrzymali kol. kol. Bronisław Bartel, Włodzimierz Bartoszewicz, Kazimierz Bieńkowski, Józef Gosławski, Tadeusz Kalinowski, Halina Karpińska-Kintopf, Alfred Lenica, Józef Oźmin iJ Łucja Ożminowa.

N agrodę młodzieżową M. R. N-ej Poznania otrzymał za rok 55-ty kol. Zbigniew Kaja i za rok 56-y kol. Józef Stasiński.

W roku 54-ym okręg poznański Z. P. A. P. zgłosił swoich kandydatów do radnymi zostali kol. kol. Jadwiga Eichlerowa i Tadeusz Kalinowski. Poza naszych kolegów pracował społecznie w ramach Frontu Narodowego akcjach organizowanych przez K. W. P. Z. P. R.

M. R. N-u, tym szereg i różnych

Również za czyn społeczny musimy uważać bezustanny udział plastyków w licznych wystawach i przeprowadzane przez nich dyskusje i prelekcje. Śmierć zabrała z naszych szeregów kol. kol. Karola Wierusza-Kowalskiego, Kazimierza Lilsieckiego, Stanisława Wróblewskiego - twórcę polichromii kościoła farnego. Jerzego Tyszkiewicza i Wiktora Gosienieckiego, założyciela i długoletniego profesora poznańskiej uczelni artystycznej, twórcę tek graficznych Wielkopolski i polichromii wielu jej kościołów. Cześć ich pamięci. Stoimy w przededniu wielkich zmian twórczych i strukturalnych związku, ostatnia wystawa okręgowa rozpiętością kierunków i ich poziomem świadczy o aktywności lutejszego środowiska plastyków. Prawda w wiedzy o sztuce jest zawsze problematyczna, gdyż w różnorodności kierunków jednej gałęzi sztuki leży jej wielkość. Fanatyzm w sztuce jest równie szkodliwy, jak w każdej dziedzinie. Niesłuszne więc będą 4

Plastyka poznańska w latach 1951-1956

podziały na ściany, jak to miało miejsce na ostatniej dyskusji. Postęp nie leży w naśladownictwie nasladownictw sztuki japońskiej czy murzyńskiej przez Francuzów, a w szukaniu własnych inwencji widzenia natury. Widzenie to może być zarówno przestrzenne, gdzie barwa będzie użyta w celuj interpretacji zaobserwowanego, uzgodniona z rysunkiem, kompozycją i światłocieniem - czy też układem płaskim, dekoracyjnym, harmomą dla harmonii. A kierunek w sztuce jest tylko innym poglądem na tę samą sprawę i jedynie o poziomie dzieła należy dyskutować. Tak wygląda nasza twórczość, zaś egzamin z dojrzałości politycznej i gospodarczej zdawać będziemy na zjeździe delegatów w Warszawie.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1951/1956 R.24 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry