FLORIAN MIEDZIŃSKI

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym miasta Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1950.06 R.23 Nr2

Czas czytania: ok. 10 min.

WALKA MARCINA KASPRZAKA Z OSZCZERCAMI

(Fragment większej pracy)

W ubogim w wybitne postacie rewolucyjnym ruchu robotniczym Wielkopolski zaboru pruskiego, ze względu na warunki historyczne, tym bardziej wyrasta postać MARCINA KASPRZAKA. Stał on się bowiem nie tylko najwybitniejszym rewolucjonistą Ziemi Poznańskiej, lecz także w całym ówczesnym polskim ruchu rewolucyjnym wybił się na czołowe miejsce. Skazany przez sąd pruski w r. 1887 w Poznaniu na 2 lata więzienia, z którego zdołał zbiec, po wyjeździe do Warszawy był w latach do 1892 jednym z najczynnicjszych działaczy "DRUGIEGO PROLETARIATU", utworzonego po rozbiciu przez carską ochranę "Wielkiego Proletariatu" Ludwika Waryńskiego. Schwytany z bronią w ręku w kwietniu 1904 r. w Warszawie, podczas napadu żandarmerii carskiej na drukarnię Socialdemokracji Królestwa Polskiego i Litwy, broniąc się do upadłego podczas walki-, w której zginęło 2 oficerów i 2 żandarmów, skazany na śmierć, został Marcin Kasprzak powieszony w r. 1905 na stokach Cytadeli warszawskiej.

O aresztowanym mówiła odezwa Zarządu Głównego SDKPiL jako o "socjaliście szalonej odwagi, niezmordowanej e n e r g i i , h a r t u d u c h a " , gdyż " ż y w o t K a s p r z a k a t o prawdziwy żywot robotnika socjalisty"! życie nie oszczędziło Kasprzakowi niczego, nawet rzuconego na niego przez nacjonalistyczną PP S najbardziej potwornego oszczerstwa, a mianowicie, że jest "agentem policji". O tym prowokacyjnym oszczerstwie i o walce Marcina Kasprzaka o cześć warto przypomnieć w 45-rocznicę śmierci najwybitniejszego rewolucjonisty Wielkopolski.

Kasprzak, działając niezmordowanie w szeregach "Drugiego Proletariatu" w Warszawie, zwrócił na siebie siłą rzeczy uwagę carskiej ochrany, która szczególnie była czujna od czasu wykrycia pierwszej na terenie Królestwa Polskiego marksistowskiej organizacji socjalistyczno-irewolucyjnej, jaką był "Proletariat" Waryńskiego i tow. - Mając po powstaniu 1863 roku stosunkowo długo spokój, wskutek podminowania "ducha buntowniczego Polaków" erą mieszczańskiego pozytywizmu, ową "organiczną pracą", jaką zaczęła głosić nie tylko arystokracja lecz także burżuazja miejska w obliczu postępującego szybko uprzemysłowienia Rosji a więc także i Królestwa, władze carskie szybko doceniły niebezpieczeństwo, jakie mieściło się dla nich w robotniczym ruchu rewolucyjnym. Wzmogły więc czujneść i aparat szpiclowski, by dopaść przywódców tego ruchu. czas Warszawę, gdzie zaczął mu się palić grunt pod nogami. Nie bez wpływu na decyzję wyjazdu za granicę, do Londynu, była zapewne chęć poznania bliżej naukowego marksizmu tam, gdzie on powstał.

ŻRODŁA OSZCZERSTWA

Syn biednej WSI wielkopolskiej, miał Kasprzak różne zawody w życiu. Kiedy kolejno bywał w Poznaniu, to w zapiskach kartotek ruchu ludności figuruje nasamprzód jakc służący, później jako dekarz, wreszcie jako agent. Był jednak także zecerem. Nowego tego zawodu nauczył się prawdopodobnie w Warszawie, kiedy to najważniejszym narzędziem ówczesnej walki politycznej była prasa podziemna. Po przybyciu do Londynu zaczął więc Kasprzak pracować jako zecer w drukarni socjalistycznego "Przedświtu". Wkrótce jednak spostrzegł się, iż kierownicy pisma ujawniają tendencje nacjonalistyczne, które później w r. 1893, doprowadziły do stworzenia "Polskiej Partii Socjalistycznej", sprowadzającej ruch robotniczy na manowce nacjonalizmu. W r. 1891 wystąpił więc Kasprzak z "Przedświtu" i - zgodnie ze swoim internacjonalistycznym poglądem - zbliżył się, po pewnym czasie do grupy rosyjskich rewolucjonistów w Londynie, oddając poważne usługi, "Związkowi Wolnej Prasy Rosyjskiej". I oto grupa inteligenckich "socjalistycznych" działaczy z "Przedświtu" ze Stanisławem Mendelsonem na czele, dokonała chydnej zemsty na robotnikurewolucjoniście. W lutym 1893 r. "Związek Zagraniczny Socjalistów Polskich" opublikował mianowicie w "Przedświcie" wiadomość, że Kasprzak jest "szpiegiem policyjnym..." Oszczercy nie cofnęli się przy tym nawet przed pospolitym oszustwem, by nadać swemu oszczerstwu cechy "prawdziwości". Pod komunikatem, zohydzającym Kasprzaka, umieszczono cynicznie także podpis Komitetu Centralnego "Proletariatu", którego Kasprzak był członkiem, a który nie miał nic wspólnego z "zemstą patriotycznych paniczów na robotniku-socjaliście, który nie chciał być w ich ręku ślepym narzędziem do szacherki ze sprawą robotniczą" - jak napiętnowała łajdacki ten postępek SDKPiL. W danym jednak momencie oszczerstwo, poparte fałszerstwem, uczyniło oczywiście ogromne wrażenie w ruchu robotniczym, gdyż Kasprzak był już w nim znaną postacią. jaciół, oszczerstwo to musiało podziałać straszliwie. A dotknęło go zaledwie w kilka miesięcy po ślubie z Heleną Żółtowską, z którą pobrał się w Londynie. Wystąpili co prawda natychmiast w jego obronie współtowarzysze walki z b. "Proletariatu". Wysłali oni protest do wychodzącej w Paryżu "Sprawy Robotniczej" w sierpniu 1893 r., pisząc w nim m. in.: "Za granicą pojawiła się odezwa, w imieniu "Proletariatu", jakoby wysłana z kraju i oskarżająca Kasprzaka o szpiegostwo. Odezwa ta była fałszywa, to znaczy była napisana, a zarazem rozprzestrzeniana przez oskarżających go panów, w imieniu nas, którześmy po pierwszych takich wiadomościach od razu znieśli ten zarzut u nas w kraju i na oskarżenie takie nie zwracali uwagi. Ale po takim tragicznym zakończeniu (aresztowaniu w międzyczasie w Warszawie Kasprzaka, o czym poniżej - dopisek autora) musimy się odezwać, ażeby rzucić w Was, oskarżających naszego towarzysza, wzgardą. Kasprzak szpiegiem nie był i jako szpieg nie może być nigdzie uważany. - Obecnie jako szpieg (w więzieniu - dopisek autora) traktowany nie jest, gdyż cierpi z powodu niedostatku pożywienia i odzieży. My, znający go bliżej i z nim prowadzący propagandę, zrzucamy zarzut ciążący na nim i przywracamy mu cześć przed ludźmi znajdującymi się za granicą. - Hańba ludziom, będącym przyczyną nieszczęścia naszego dzielnego towarzysza."

Pod odezwą figurował podpis: "Robotnicy bylego "Proletariatu" a obecnie należący do Socjaldemokracji Polskiej". Odezwa nie mogła się, niestety, ukazać na łamach "Sprawy Robotniczej". O przyczynach zawiadomił natychmiast krajową organizację SDKP listem Julian Marchlewski, który, wraz z Różą Luksemburg i Adolfem Warskim, był współredaktorem zagranicznego pisma polskiego ruchu robotniczo-rewolucyjnego. Odpisywał więc Marchlewski, że wydrukowanie protestu za granicą spowodowało by twierdzenie przeciwników, że nadesłany dokument jest sfałszowany. - "Trzeba koniecznie - pisał - aby dokument był drukowany i to koniecznie u Was na miejscu, by uniemożliwić wszelkie podejrzenia co do jego autentyczności". J ak zaś przeciwnicy Kasprzaka byli zacietrzewieni w swej nienawiści, o tym świadczy dalej list Marchlewskiego: "J eżeli tylko macie możność wydrukowania, nie powinniście tego lekceważyć, nie macie bowiem pojęcia, jak trudno tu stawać w obronie Kasprzaka, zwłaszcza wobec Niemców, których mendelsoniści tak opętali swoimi intrygami, że nie ma do nich prawie dostępu". - "Tutaj sprawa do

2* okiem za to, że utrzymywali stosunki "z tym szpiclem". Dopiero w maju 1896 r. pisała "Sprawa Robotnicza", kiedy wreszcie wydrukowała prctest, że i dlatego go poprzednio nie zamieściła, "aby nie pogorszyć położenie Kasprzaka, który siedział w Cytadeli". Oskarżony bowiem oszczerczo jako "szpicel", Kasprzak wkrótce znalazł się w więzieniu rosyjskim, kiedy oburzenie na łajdacki postępek przeciwników politycznych i chęć szybkiego zdemaskowania tego oszczerstwa kazały mu wrócić do Warszawy, chociaż tam czyhała na niego policja carska.

WALKA O CZEŚĆ DZIAŁACZA REWOLUCYJNEGO

Nie ma, niestety, żadnych pisemnych śladów straszliwego gniewu I bólu, jaki musiał wybuchnąć w prostolinijnej duszy Marcina Kasprzaka, w którego jak obuchem uderzyło to potworne oszczerstwo mściwych przeciwników. J ak głęboko go jednak ono dotknęło i jak czuł się bezbronny na obcym terenie c tym świadczyć może, iż, nie bacząc na grożące mu w kraju niebezpieczeństwo, wyjechał natychmiast do Warszawy, by na mIeJSCU, wśród towarzyszy-robotników, bronić swej rewolucyjnej czci. Czy w Warszawie - targany zrozumiałym podnieceniem, za pomniał o koniecznej ostrożności, lub czy też w ślad za nim poszła 7. Londynu do Warszawy denuncjacja - a zaciekłość, z jaką go mieli długo jeszcze prześladować bezwzględni przeciwnicy, przypuszczenia takiego nie wyklucza nie wiadomo. W każdym razie Kasprzak wpadł szybko w ręce carskiej policji i został osadzony w Cytadeli, w której przesiedział 2 i pół roku. W więzieniu, obok tortur fizycznych, przechodził jeszcze gorsze tortury moralne. Przybijać musiała go świadomość, że w świecie hula rzucone na niego potworne oszczerstwo, on zaś nie może się przed nim bronić... Skutek tych moralnych i fizycznych tortur był dla Kasprzaka straszny. Zapadł na gruźlicę. Tak podupadł na zdrowiu, iż nawet carskie władze uznały w r. 1895 za konieczne przeniesienie niebezpiecznego rewolucjonisty do szpitala Jana Bożego. Możność wydostania się na wolność budzi w chorym Kasprzaku dawny hart, dawną wolę walki. Przepiłowuje więc kraty, ucieka ze szpitala i chroni się do rodzinnej lecz jakże niegościnnej Wielkopolski, do Poznania, Ze szpon jednej policji wpada bowiem w szpony drugiej. Aresztuj e go mianowicie policja pruska i odstawia dc wię przerwaną ucieczką z więzienia poznańskiego. Amnestia, otwiera mu szczęśliwie po pół roku bramy więzienne i w dniu 12 marca 1896 r. może znów Kasprzak zameldować się legalnie w Poznaniu. Jako pamiątka tego więziennego okresu pozostała do dziś w kartotekach Archiwum Miejskiego, adnotacja urzędnika pruskiego: "wrócił z więzienia w Poznaniu", dokąd został przewieziony celem zwolnienia. Kasprzak niby więc "osiedla" się w Poznaniu, sprowadza z Krakowa żonę, lecz trawiąca go gorączka czynu rewolucyjnego, wola zaszczepienia martwej do tego czasu klasie robotniczej Wielkopolski i Śląska idei socjalistycznej, a także walka o zdemaskowanie oszczerców, czynią jegc życie ruchliwym i niestałym. Raz po raz opuszcza Poznań. Nie zawsze się wymeldowywał, z istniejących zapisków wiemy więc jedynie, że jeździł m. in. do Drezna (1897), do Kluczborka (1899), do Bytomia (1901), Jest w tym czasie w stałym kontakcie z Niemiecką Partią Socjaldemokratyczną - podobnfe jak Marchlewski - o czym świadczy m. in. późniejsze zainteresowanie się jej kierownictwa oszczerstwem, rzuconym na niego. Stało to się tym bardziej konieczne, że postanowione Kasprzaka wysunąć jako kandydata w okręgu poznańskim przy następnych wyborach do Reichstagu, oszczercy zaś nie ustawali w swej niecnej akcji... Jeszcze bowiem w r. 1895, kiedy Kasprzak siedział w więzieniu carskim, "Robotnik", organ, powstałej w międzyczasie P P S oraz jej dodatek niemiecki do "Bulletin officiel du Parti Socialiste Pclonais" powtórzyli oszczerstwo o Kasprzaku jako "agencie policji". Mimo ogłoszenia w r. 1896 przez "Sprawę Robotniczą" wspomnianego już poprzednio protestu z r. 1893 byłych działaczy-robotników "Proletariatu", którego firmy nadużyli kłamliwie oszczercy, z chwilą wysunięcia kandydatury Kasprzaka w Poznaniu, zaciekli jego wrogowie z łona P P S wystąpili ponownie na widownię. Z podpisem m. in. Feliksa Perlą ukazał się komunikat, powtarzający dawne oszczerstwo.

Wskutek zaś pewnych okoliczności oszczercy mieli w dodatku ułatwione zadanie. Także na Kasprzaku ciążył bowiem błąd "luksemburgizmu" odnośnie do zagadnienia niepodległości Polski. SDKPiL zagadnienie to negowała, fałszywie interpretując stosunek marksizmu do kwestii narodowej, wyjaśniony dopiero później autorytatywnie przez Lenina i Stalina. że "nie chciał zdradzić międzynarodowego robotniczego socjalizmu przez przyjęcie programu odbudowy Polski", łatwo było oszczercom przekonać opinię, że człowiek "który nie chce niepodległości Polski musi być szpiegiem carskiej policji". To, jak i fakt, że oszczercy dysponowali legalną prasą w kraju i za granicą, utrudniało Kasprzakowi walkę z bezwzględnymi przeciwnikami, którzy postanowili go uśmiercić moralnie.

Wreszcie jednak sprawą tą zajęło się kierownictwo niemieckiej SD, gdy postanowiła ona wysunąć gc jako swego kandydata w wybo rach parlamentarnych w Poznaniu. W grudniu 1900 r. zebrała się więc specjalna komisja pod przewodnictwem Augusta Bebla. Po wszechstronnym zbadaniu sprawy komisja stwierdziła całkowitą bezpodstawność oszczerczych zarzutów P P S, po czym orzeczenie komisji ogłosił zarząd niemieckiej SD w głównym swym organie, berlińskim "Vorwarts" z dn. 7 lutego 1901 r. Miało się jednak okazać, że oszczercy z P P S nie dali za wygraną.

W nienawistnym dążeniu do moralnego uśmiercenia Kasprzaka nIe zatrzymało ich ani orzeczenie specjalnej komisji niemieckiej SD, anI wielki międzynarodowy autorytet Augusta Bebla...

OSZCZERSTWO ŚCIGA KASPRZAKA POD SAMA PRAWIE SZUBIENICE

Mowy oczywiście nie było, by w ówczesnych warunkach Wielkopolski, tak doskonale opisanych przez Juliana Marchlewskiego w książce jego "Stosunki społeczno-ekonomiczne w ziemiach polskich zaboru pruskiego", mógł był zostać Kasprzak wybrany posłem w Poznaniu. W dodatku, oszczerstwo PP S ułatwiło jego przeciwnikom szlachecko-mieszczańskim walkę z pierwszym w dziejach Wielkopolski rewolucyjnym kandydatem klasy robotniczej. I w tym więc wypadku P P S pozostała wierna swojej roli pomocnika burżuazji w walce z rewolucyjnym ruchem robotniczym. Kasprzak pozostał po wyborach pewien jeszcze czas w Poznaniu, prowadząc akcję uświadamiającą wśród tut. klasy robotniczej. Opuścił na zawsze Poznań i ziemię rodzinną dopiero w październiku 1903 r., by do niej więcej nie wrócić. N otatka archiwalna mówi, że "wyjechał za paszportem do Rosji". Brak innych śladów, czy rzeczywiście wyjechał do Królestwa, jeśli jednak tak to nie na długo, gdyż wiadomym jest, iż kiedy ostatnią swą podróż odbył do Warszawy, w lutym 1904 r. przybył ze Szwajcarii. Nie jest więc wykluczone, że Kasprzak władzom

pruskim w Poznaniu celowo podał inny kierunek podróży, by nie wzbudzać czujności policji carskiej. "Czuwali" jednak jego nienawistni wrogowie z P P S! W chwili, kiedy, trawiony gruźlicą, Kasprzak przybywał do Warszawy, by podjąć ponownie walkę z carskimi satrapami, m, in. w prasie P P S Galicji powtórzono raz jeszcze dawne oszczerstwo. A nawet do dawnego dodano - nowe! Prócz "szpiega policyjnego" chcieli z niego oszczercy źrebić jeszcze pospolitego złodzieja... N a cztery dni bowiem przed ostatnią walką, jaką Kasprzak miał stoczyć z bronią w ręku z carską żandarmerią, w warszawskiej "Prawdzie" z dn. 23 kwietnia 1904 r. ukazała się notatka prowokacyjna, że. "Marcin Kasprzak znikł z Poznania, czmychnął gdzie pieprz rośnie, w obawie bardzo brzydkich komplikacji". - Do ostatnich więc chwil życia ścigała Kasprzaka, jak rzadko którego działacza rewolucyjnego nienawistna mściwość sługusów burżuazji. Nim kat carski przeciął na szubienicy pasmo jego życia, wodzowie PPS czynili wszystko, by przed tym uśmiercić go moralnie. Dopiero ostatnia walka zbrojna Kasprzaka, przychwycenie go przez z równą ścigający go nienawiścią ustrój carski, oburzenie klasy robotniczej przestraszyły oszczerców z P P S. Odezwa S D KPiL stwierdziła brwiem jakże słusznie w przededniu sądu wojennego nad Kasprzakiem:

"Dziś ten sąd, w którym Kasprzak stanął za kratą przed żandarmami cerskimi, to zarazem sąd nad zgnilizną moralną soc j al patriotów. A wyrok carskich sędziów nad Kasprzakiem stawia jego oszczerców pod pręgierz w oczach wSzYstkich świadomych robotników l wSzYstkich uczciwych ludzi!

Oszczercy postanowili wobec tego cynicznym chwytem wyzwolić się od ciążącej na nich odpowiedzialności. W dniu sądu nad Kasprzakiem, 2 sierpnia 1904 r., warszawska P P S wydała więc odezwę, w której "protestowała" przeciwko postawieniu działacza rewolucyjnego przed sąd carski. Uczynił to także pozornie londyński "Przedświt", w którym narodziło się oszczerstwo, ale i nawet wtedy, będąc z dala od polskich mas robotniczych, z którymi na miejscu musiała się liczyć krajowa PP S, dodał na końcu, że "główny bohater na Dworskiej (siedzibie drukarni, miejsca ostatniej walki Kasprzaka - dop. autora) był pionkiem w ręku p. Luksemburg, używanym przez nią do szkodzenia ruchowi robotniczemu". - Odgrywając komedię "protestu" przeciwko sądowi nad Kasprzakiem, oszczercy nawet wobec widma potwornej nienawiści. Kasprzak został skazany na karę śmierci przez powieszenie.

Wśród mas robotniczych zawrzało gniewem nie tylko przeciwko katom carskim, lecz także przeciwko zdrajcom-oszczercom z PPS. Kierownicy jej postanowili przeto "zrehabilitować" się w oczach mas. które podzielały zdanie SDKPiL: "...tu nie była omyłka. To .było Z zimną krwią dokonane moralne morderstwo!" CK PPS wyznaczył więc komisję, złożoną z Ignacego Daszyńskiego, Estery Golde i L. Falskiego, która w dn, 10 sierpnia 1905 r. w Krakowie, na kilkanaście dni przed straceniem Kasprzaka, ogłosiła obłudnie, iż "zarzuty przeciwko Kasprzakowi okazały się bezpodstawne", we be c czego "wycofuje się skierowane przeciwko niemu oskarżenie". - Sami oto oszczercy musieli po 12 latach przyznać, że na robotniczego działacza rewolucyjnego rzucili najbardziej potworną potwarz, by zohydzić go w oczach klasy robotniczej, której sprawie oddał on całe swe życie. W dn. 8 września 1905 r. zawisł Marcin Kasprzak na stokach Cytadeli warszawskiej. Ale już przed tym "na Kasprzaku dokonane było stokroć gorsze morderstwo moralne przez garść nikczemników" którzy "podcięli żYcie Kasprzaka, doprowadzili go do ostatniej nędzy, do śmiertelnej choroby' by "za pomocą haniebnego oszczerstwa, za pomocą sposobu godnego carskich opryszków usunąć Z drogi przeciwnika politycznego, który miał wplyw na robotników i niewyczerpaną energię" (z odezwy SDKPiL). - Nie oszczercy więc mieli w czymkolwiek gc "rehabilitować", kiedy w ciągu lat 12-tu usiłowali odebrać Kasprzakowi tę, co było dla niego cenniejsze niż życie: cześć działacza rc botniczo irewolucvjnego! I kiedy o nich ginie zła pamięć, na tle historii bohaterskich walk i wspaniałych zwycięstw pclskiej klasy robotniczej, dla mas robotniczych pozostanie Marcin Kasprzak na zawsze tym, jakim żegnała Go 45 lat temu jego Partia: "Robotnicy polscy! Marcin Kasprzak to krew z krwi waszej i kość z kości waszej. To bohater polskiej klasy robotniczej i męczennik za sprawę jej wyzwolenia!"

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym miasta Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1950.06 R.23 Nr2 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry