...JADĘ] W POZNASKIE... Widocznie jednak argumenty ojcowskie były silne, gdyż na zawiadomienie Wiesiołowskich o bytności Radziwiłła w Antoninie, wyruszył w dn. 20. 10. 1829 drogą Dla Kalilsz do Wie'lkopol.ski. W l'iście do Tytusa Woydechowskiego z dn. 20. 10. 1829 pisze: "Jadę dziś 'O 7-ej gadzinie dyliżans'em cf'O Wiesi'OłOwskich w P'Oznańskie, i dlateg'O wprzód piszę, zwlaszcza że nie wiem. jak dłulfrJ mi bawić tam wypadnie, lubo paszportu tylk'O na miesiqc wziąłem. Moją myślą jest wrócić za dwa tyg'Odnie. Przyczyną m'Ojeg'O wyjazdu jest 1akże bytność Radziwilla w swaich dabrach za Kaliszem. Były bawiem 'Oświaaczyny, żebym jechal da Berlina, w jego palacu tam mieszkał i tym pOd'Obne słówka piękne, zabawne - ja jednak żadnej w tem nie widzę k'Orzyści, gdyby się ta nawet ziścić miara, 'o CZem wątpię, bo już t'O niejedna laska pańska, którą na pstrym k'Oniu widz"atem, ale Papa nie chce wierzyć, żeby miały być tylk'O des belles par'Oles i ta jest przyczyna m'Ojeg'O wyjazdu..:' Po kilkudniowym pobycie w Strzyżewie, Chopin przeniósł się do Antonina, gdzie przyjęto go jak zwykle bardzo serdecznie. Czas upłynął mu bardzo przyjemnie na lekcjach z księżniczką Wandą, ,dysputach muzycznych z księciem no i oczywiśCie na "muzykowaniu".

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym miasta Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1949 R.22 Nr4

Czas czytania: ok. 17 min.

Z tym 'Okresem wielk'Op'Olskim w życiu Ch'Opina łqczy się bezpaśrednia kilka pierwszych etiud 'Ogłaszanych potem pad 'Op. 10, 'Oraz niektóre mazurki w tym czasie napiSane, a miartowicie: mazulrek a-moll 'Op. 68 nr 2 i D-dur 'Op. 33 nr 2, pośrednia także cis-m'Oll 'op. 50 nr 3 'Oparty na wz'Orach tańca wiellrop'Olskieg'O, ch'Oć sk'Ompon'Owany znacznie później ba w 14 lat patem w Paryżu" lP ). Również z tego okresu datuje się kompozycja poloneza C-dur na fortepian z wiolonczelą: "Napisalem u niego alla p'Olacca z wi'OI'Onczelą. Nic niema 'Oprócz błyska tek, da salanu, dla dam - chcialem widzisz, żeby księżniczka Wanda się nauczyła..... 20 ) TydzIeń pobytu w Antoninie stał się dla Chopina miłyrrl wspomnieniem, j.ednakże w sprawie najbHżej go obchodząoej, w sprawie wyjazdu za granicę nie otrzymał żadnych konkretnych propozycji. Huneker dość lapidarnie, ale niemniej właściwie określił stosunek Radziwiłła do Chopina: Liszta, książę-kompozytor złamanym szelągiem nie przyczyni( się do muzykalnego wyksztalcenia młodego człowieka acrzkolwiek traktował go zawsze po przy;acielsku""l). Stanowisko Radziwiłła zadecydowało ostatecznie o tym, że porzucono myśl o wyjeździe do Berlina, a koncepcja wiedeńska, Chopinowi bliższa, zwyciężyła. Trio w G-moll, opracowane na skrzypce, wiolonczelę i fortepian, dedykowane Radziwiłłowi, a wydane w Lipsku u Kistnera, pozostało jedynym trwałym wspQmnieniem bytności Chopina w Antoninie! bytności, która mogła i powinna była przynieść realną opiekę mecenasa sztuki nad rozwijającym się talentem przyszłego geniusza narodowego, a przyczyniła się właściwie jedynie do zaspokojenia potrzeb estetycznych i muzycznych wielkiego magnata. O trio, wyze) wspomni.anym napisze w kilka lat potem Woykowski: 22 ) ..Pełno w nim jest nowych figur, wielkich i pięknych myśli: ;akaś wszystko porywająca sila połqczona z smutkiem, nawet często i męską rozpaczą, przy częstej zmianie i grupowaniu pojedyńczych części, przy dziwnych rytmicznych i harmonijnych zawiklaniach, znajduje się jakiś śpiewny, charakterystyczny dźwięk; porzqdek i dziwna symetria".

ANTONI WOYKOWSKI

Wizyty Chopina w Wielkopolsce miały charakter raczej prywatny, z muzyką jego zaznajomiło się tylko nieliczne grono osób, ogół niewiele wiedział o nim. Tym, który przedstawił niejako Chopina szerszej publiczności i jednocześni'e sam przeszedł do historii jako pierwszy, nie tylko w Wielkopolsce, ale w całej Polsce, głosiciel jego geniuszu, był autor wymienionych wyżej uwag o Trio G-moll, Antoni Woykowski. Znany na terenie Poznania ze swego radyka!izmu i zamiłowań artystycznych, umieścił w r. 1835 w "Przyjacielu Ludu" entuzjastyczny artykuł o.Chopinie i jego twórczości, oceniając ją jednocześnie z punktu wi. dzenia krytyka: ..Polska wydała w ostatnich czasach światu muzykalnemu geniusza, który równego sobie nie ma i długo pewnie mieć nie będzie: jest to Chopin. Tak przez swą grę, w której cudów i trudne kompozycje. zaslużyl sobie na przydomek. nie zrównaneg,o mistrza". Podając szczegóły z życia Chopina, pisze, że już w wieku lat 16: "podziwiano w jego grze mechaniczną biee,lość i szybkość. nadzwyczajną delikatność w uderzeniu. najczulsze cieniowanie w noszeniu, w wzrastaniu i w niknieniu tonów. czystość i lat

. I

, ", - .:-. " .', .

"." "j . , ;" ,,': :.

i'l. t !.."' _ j.'..

, t ""' , '.

-." ''/.' f ,I \\j; 'ł \\\' . \l ' (\ .

" \..:"""'..., :

. ._ -:- . --: , "<!!.." .

;","", ':,.--"-.:, :; . .

J' :- - ..{?"J.'" " 'M.?? ' , ,/'/ . , .... :I / ł .:: /

Portret Chopina według lltogratll IGngelmanna umieszczony w "Przyjacielu Ludu", r. 11, nr 2, 135 r., str. 224wość z jaką pokonywał największe trudności. znajdujące się tylko w jee,o dziełach, w których powodowany duchem czasu. zaniechał przestarzalego sposobu kompozycji. a obrał nowy. piękny i oryginalny. Nie zważając na śmieszne pedantyczne ree,uły. tlumaczące dlue,o jak w poezji. tak i w muzyce. wyższe wzniesienia się ducha. pozwala ognistej swej fantazji bujać dowolnie w krainie tonów przez co. i przez wlaściwy sobie sposób' pisania i wyrażania nie' tylko uczuć ale i ideów. stal się twórcą szkoły tak nazwanej romantycznej czyli fanta-' zyczne r. "Slawa europejska Chopina zaczyna się od jee,o podróży muzykalnej, którą w roku 1829 przedsięwziąl. SzC'zee,ólniej w Wiedniu zostal z największym zapale m przyjęty. Wszędzie e,dzie się dal slyszeć, pisma publiczne napelnione byly pochwalami jee,o cudnej e,ry i niezrównanych kompozycji. Nie mniej podziwiano wolne fantazje, w których moe,ąc jeszcze bardziej niż w kompozycjach puszczać wodze wznioslej, bujnej i twórczej wyobraźni, cudów prawie dokonywal" 24) . Wymienia dalej wszystkie dzieła Chopina, jakie dotąd ukazały -się, podkreślając znaczenie utworu: "La ci darem la mano", który otworzył Chopinowi drogę do sławy na zachodzie Europy, cytuje recenzje niemieckiej prasy muzycznej, aby w Końcu z silnym akcentem zaznaczyć, że: "żaden naród tak wielkim, prawdziwie narodowym kompozytorem poszczycić się nie może. W Chopina dzielach każd:a nuta jest narodowa, każda nuta piękną - prawaziwie pięknąboską - każda myśl szczytną, niebiańską 25) .

POLEMIKA W "PRZYJACIELU LUDU" Tego rodzaju wypowiedzi usuwające w cień dotychczasowych mistrzów jak Czerny, Huml, Kalkbrenner, Herz wywołały oczywiście protesty ich wielbicieli, których odbiciem jest polemika w dalszych numerach "Przyjaciela Ludu". Jeden z nioch podpisujący się znakiem lir" zarzuca Woykowskiemu, że: "potępia cudzoziemców, a szczee,ólnie kompozytorów, którzy w przekonaniu calee,o muzykalnel!o świata uznanymi są i zawsze będą e,eniuszami" 26) . Woykowski w odpowiedzi pełnej temperamentu, cytuje głosy niemieckiej prasy muzycznej odmawiającej utworom Humla, Kalkbrennera i in. fantazji i określającej je jako nie budząoe zainteresowania... "Nie źądajmy więc, aby. kto chwalil miernych kompozytorów ze wze,lędu na to, iż są cudzoziemcami, a wstrzymywał się od oddania pochwal należących się doskonalym, z tej jedynie przyczyny, iż ci przypadkiem są jego zi>mkami." i zainteresowanie Chopinem: Nie wiem czy lldzie mniej są kompozycje F. ChopiTW znane jak w naszem Xięstwie, już to z tej przyczyny, iż malo mamy znawców muzyki i dobrych fortepianistów, już też dlatellO po części, iż nas o nowych postępach muzyki rzadko wiad'omości dochodzą. ponieważ w calym Poznaniu (wiem do"kladnie) trzy tylko osoby trzymają żurnale muzykalne, w innych zaś pismach polskich artykuly muzykalne się nie znajdują. Stąd pochodzi iż tak często jeszcze slyszymy kompozycje Humla, Czerneto i tylu innych, nowszych nikt nie gra, bo o nich nikt prawie jeszcze nie wie...... 7 ) Woykowski spełnił bezsprzecznie rolę tarana bijącego w mur ,opinii publicznej i zrobił wyłom, po przez który muzyka Chopina przedostała się do Wielkopolski najpierw wąskim, a później coraz bardziej nabierającym mocy strumieniem. Ogłaszane później na łamach "Tygodnika Literackiego" recenzje utworów Chopina "owego Szekspira, Bajrona, Micki,ewicza fort.epianistów", potwierdzają w zupełności i umacniają zasługę Woykowskiego, który potrafił już w r. 1835 ocenić w pełni talent i geniusz Chopina i odkryć w jego muzyc'e obok dominującego pierwiastka narodowego, biorącego swoj.e źródło z niewycz,erpanej skarbnicy pieśni i muzyki ludowej, wartoś.ci ogólnoludzkie. Woykowski dał podwaliny dla kultu Chopina, jaki objął w późniejszychczasach Wielkopolskę, i przetrwał do dnia dzisiejszego zyskując jak najpełniejszy wyraz w uroczystościach Roku Chopinowskiego.

P r z y P i s y.

1. Kronika m. Poznania, R. XV -1937. 2. Hoesick: Chopm- życie i twórczość, W-wa, 1927. S. 8. 3. Hoesick: S. 11. 4. Hoesick: S. 11. 5. Huneker: Chopin - człowiek i artysta, 1922. S. 5. 6. Opi.eński: Listy Fr. Chopina, W-wa, 1937. S. 1. 7. Opieński: Listy Fr. Chopina, W-wa, 1937. S. 19, 8. A. Nowowiej'1ki: Młodość Chopina. S. 42. F. Hoesick: Chopin. S. 111. 9. F. Hoesick: Chopin.

S. 71. 10. Opieński: Listy. S. 30. 11. Opieński: Listy. S. 27. 12. Nauczyciel :! przyjadel Jarockiego. 13. Hoesick: Chopin. S. 128. 14. Opieński: Listy. S. 33.

15. M. A. Szulc: Fr. Chopin. S. 43 i utwory jego muzyczne, Poznań, 1873.

16. Kurier Poznański nr 125 z r. 1939, rec. dr. Z. Sitowskiego. 17. Stromenger: Fr. Chopin. Hoesick: Chopin. S. 169. 18. Opieński: Listy. S. 49. 19. Dr Z. Sitowski: "Z Estrady", Kurier Pozn. nr 125, 17. 3. 1939. 20. Opieńs.ki: Listy. S. 53. 21. Huneker: Chopin - Człowiek i artysta. S. 10. 22. Przyjaciel Ludu, r. 1835.

23. Tamże. 24. Tamże. 2'5. Tamże. 26. Tamże. 27. Twmże.'

ROZWOj MIASTA POZNANIA OD KOŃCA X DO XVIII WIEKU'

ZNACZENIE STARYCH DZIELNIC MIASTA

. Chęć nawiązania przy odbudowi,e miasta - zniszczonego podczas II wojny światowej 1945 - do mi-ejscowej, polskiej tradycji, opuszczonej w XIX i XX wi-eku, .zmusza fachowców i laików do zastanowienia się nad sensem gospodarczym i urbani,stycznym, który tkwił w rozwoju miasta od jego początków do czasów rozbiorowych. Organizm miejski posiada coś w rodzaju pamięci, jaK organizm roślinny czy zwierzęcy. Oprócz sumy doświadczeń, ma on j,eszcze wiedzę o swojej prz;eszłości, zostawiając-ej szereg śladów ni.eodwracalnych, które stwierdzić można anatomicznie, a które decydują o dalszym rozwoju organizmu i różnicują go w stosunku do innych organizmów, powstałych w podobnych warunkach. Tymi komórkami pamięciowymi są dla miasta j.ego stare dzi-elnioe, któr.e powstają przeważni-e - a i tu powstały - w punkcie krajobrazowo najdekawszym dla całej okolicy, z siecią komunikacyjną, zabudową i, budynkami użyteczności publicznej o szczególnej wartości architektonicznej. Choremu po poważnym wypadku stara się' l,ekarz nie tylko uleczyć rany, lecz równi-eż przywrócić pamięć, W.wypadku pacj-enta-miasta dochodzi poważny wzgląd, ż,e g.eneralizujące dąż.enia budowlane XIX i XX wiku doprowadziły miasta -europejskie do schematu - innymi słowy, miasta są dość podobne i nieciekawe. To, co je dotychczas j,eszcze odróżnia i charakteryzuje, to nie są nowsze dzi.elnice ster-eotypowe, lecz właśni-e dzielnice stare.

NA WI4ZANIE DO MIEJSCOWYCH TRADYCJI URBANIS'rYCZNYCH.

Poznań rozwijał się przez ostatnie 100 lat w sposób przypadkow)' i chaotyczny. Jeżeli doliczyć jesz'cz;e więzy, narzucone obręczą fortyfikacji pruskich, budowlanych bez prz,erwy już od 1828 r., oraz ogólny upadek architektury i urbanistyki t.ego okresu, to można zrozumieć, że jego urbanistyczna linia przewodnia spaczyła się poważni-e. Zadaniem urbanistów obecnych jest więc nawiązani'e do tradycji urbanistycznej miejscowej. bardziej zg:Jdnej z położeni'em g-eografkznopolitycznym, klimat,em mi-ejscowym i t-emperament,em ludności. Te 3 faktory jak zresztą wszęd.zie tak i tu kształtują człowieka, a za jego pośrednictwem architekturę miasta. Tylko ż>e wyniki 'ią że tutędy jako pierwsze przenikały do nas różne nowinki z każdej dziedziny życia, Gloger, a za nim J. S. Zubrzycki podkreślają, ż.e tu najdłużej zachował się obyczaj polski, również w budownictwie. Tych faktorów było zl'esztą dużo więcej, sprawa nie jest taka prosta. Było współgranie losów miasta z istnieniem fortec poznańskich, był teren bardzo urozmaicony, wrogi schematyzmowi, i inne jeszcze względy, które może dopi.ero wiedza przyszłości nauczy nas rejestrować i poznawać.

JAK PEJSAZ WILKOPOLSKL.

Rz-eźbią Poznań warunki g-eopolityczne. Najbardziej na zachód wysunięte mia.sto państwa, pozbawionego gr.anic. naturalnych, musi dbać o obronność i co więcej o ciągłą czujność i wytrwałość wewnętrzną nawet w czasach pokoju. Przeni.kanie pokojowe elementu tnicznego nieI1l:ieckiego odchylało się w Poznaniu na północ (aż do Poetersburga) i na południe (aż do Morza Czarnego). Sytuacja pograniczna powoduje ciągłe zniszczenia, ale i 'szybkie odbudowy. Zdobi-enie miasta nie ustaje ni,gdy, nawet wśród naj gorszych /Zniszczeń XVI1 wieku. Istnieni-e fortecy jest dla miasta czasem przychylni-e ( jak w X w.), czasem zgubne (jak w XVIII w. i w r. 1945): Klimat zmienny na pograniczu klimatów kontynentalnego i morskiego zmusza do prostych, nie skomplikowanych form zewnętrznych budynków. Są one przeważni-e od razu zaproj-ektowane, w prz-eciwnym wypadku podczas rośnięcia następują korekty. Tak np. okna północne gotyckiego kościoła P. Marii zostają później zamurowane, podczas gdy inne kościoły ni-e mają ich wcale (Dominikanie). Na dwóch {askrawych przykładach można śledzić ewolucję, zdążającą od rozczłonkowanej budowli o kilku dachach do stworzenia jednolitej bryły i jednolitego dachu. Są to kościoły: katedralny i św. Woj,ciecha. W budownictwie mieszkaniowym powstają niskie pokoje o mniejszej kubaturz,e powietrza, które trzeba ogrzewać. Prócz pi-eca znajduje się zawsze w pomi-eszczeniu otwarty kominek, służący do ogrzewania w wios-ennych i jesi-ennych okresach przejściowych, przy którego ogniu łatwiej wyschnąć i służący do szybszego przewietrzenia. Człowiek kształtuj-e okolicę, ale i sam wsłuchaI).y i podległy tajnym głosom, realizuje pot.encjalne tendencje i sugesHe okolicy. Jak pejsaż wi.elkop., tak i miasto nie j-est jaskrawe, przesadne i -efektowne. Miasto wzrasta zdrowo i bezpośrednio, nie pytało się, nie prz.eceniało zwodniczych często i spóźnionych kanonów i prz2pisów wyglądu - we wszystkich okr-esach mamy tu nastrój godnego dostatku nie krzyczącego, spokojnego, pewmgo siebi-e, choć unikano grzecznych, oklepanych, tuzinkowych rozwiązań. Ale gdy się coś zbudowało, to też było pokazane i wykorzystane.

widokowo. Przechodząc miasto od wschodu na zachód, od Sródki, Tumu przez Chwalisz.ewo do Garbar, do miasta lewobrzeżnego, ileż widoków zmiennych a uroczych, i to wszystko widoczne bliżej lub dalej z jednej ulicy.

MIESZKA:tI1CY ZAWDZIĘ]CZAJ4 WSZYSTKO SOBIE... Miasto poza okresem wcz,esnopiastowskim nie miało możnych opiekunów - królowie nieraz są wręcz nieprzychylni - mieszkańcy zawdzięczają wszystko sobie i ta okoliczność, że mogli liczyć tylko na własne ,siły, nauczył,aJ ich realizmu i ws'trz.emięźliwośd. Budowle zaspokajają potl'z-eby, czasami nawet wygodę, są zawsz,e solidni.e wykonane, rzadko jednak o bogatym wystroju architektonicznym. Mieszkańcy wspólnie prz,erabiają ciągle całość miasta, pokoleniami bezimiennych architektów, z zdyscyplinowani-em i podporządkowani-em się wspólnej id-ei, z dużą bezpośr.edniością, lecz zawsze z uszanowani-em morfologii t-erenu. Każdy wi-e sam, co robić, nie ma "lu dużo nakazów, Architektura j-est odbiciem zdrowej hierarchii społecz' nej, Nie ma tu poważniejszego przebudowywania miasta, j,est tylko dobudowywanie i uzupełnianie. Nowe inwestycje powstają po prostu obok starych. Budownictwo jest też na wskroś samodzielne - t.aka wieża ratuszowa lUD gotycka Katedra nie mają odpowiedników w historii architektury. Nie ma tu silnych wpływów obcych czy kopiowania wzorów innych miast. W ogólnym charakterze jest trochę powinowactwa z-e Śląskiem (dachy 2-spadowe, prostopadłe do ulicy, podsienia w Rynku) _ P-ewne ograniczone podobi-eństwo z architekturą Gdańska, np. powtarza się na zamku, pałacu bi'skupim i arsenale (rozwiązanie dachów arsenału gdańskiego).

NIE "STARE MIASTO" - LECZ "STARE DZIELNICE" Stary Poznań składał się zawsz.e z kilku dzielnic - trudno więc mówić o "Starym Mieści-e" - można jedyni,e mówić o "Starych dzielnicach". Miasto powstało w rozszerzającej się w tym miejscu dolinie rzeki Warty, przeciętej poprzecznie drugą doliną strumi-eni: Rudnika (Bogdanki) i Cybiny. Okolicę urozmaicały j-eszcze dalsz,e liczne strumieni.e dnie doliny. J-est to I. najniższy poziom, tzw. dawniej "Piaski". Sama dolina ograniczona j,est .skarpami t'erenowymi. Jest to drugi poziom, tzw. "Glinki". Skarpa zachodnia tego poziomu ma odwi-eczną nazwę Podgórze. Są j-eszcze dalsze skarpy doliny (III. poziom), na których powstają wsie jak Górczyn 1 Zegrz,e, a których dosięga już obecna zabudowa miasta. Lasy podchodziły bHsko do miasta. J-eszcze 1780 r. czytamy w planie: "Wrzosy j-eżyckie" - to ślad po wyciętym lesie. Z-egrze, dawniej Zgierz - nazwa świadczy o wypal,eniu lasu w celu uzyskania roli. Miasto zajęło więc najpiękniejszą krajobrazowo część dzisiejszego Poznania, zarosłą kępami drzew, z których pozostała tylko Dębina.

tradycyjne miejsce ni,edzielnych wyci-ecz,ek mIeszkańców Poznania. Z malowniczych skarp rzecznych, urozmaiconych szeregi-em pagórków, wstały już tylko fragmenty, które oglądać jeszcz.e można w Wilczym Młynie. Ni-eprzerwane zaludnienie tej okolicy udokumentowane jest Hcznymi znaleziskami przedhistorycznymi, począwszy od cza.sów polodowcowych. W tej wspaniał-ej okolicy, w tym parku naturalnym, rozmieszczały się z przedziwnym wyczuciem i umiarem powoli narastające dzielnice, nie tylko szanujące rzeźbę terenu, ale podkreślające ją sytuacją poszczególnych samodzielnych osad, budynków monumentalnych, aż do najskromni-ejszego domku włącznie, ' Wszystkie osady leżą na stokach poszczególnych skarp terenowych, zawsze tam, gdzi,e mieszkańcy mi,eli bezpośr-edni dostęp do płynącej wody, Powstają nawet bliźniacze osady u stóp skarpy i na j-ej wi-erzchołku: Górne i Dolne Winiary i Wierzbice (dzisiejsza Wilda). Południowe stoki dolin wywołują powstawanie sadów, ogrodów i winnic: Św. Jan, Winiary, Szydłów i Nowe Ogrody, gdzie najdłużej utrzymały się winnice. Tak więc w założeniu dzielnic nie ma niczego przypadkowego.

Podkreślają one okolicę, nie zacierając j'ej form i uroku, grupują sięw czasach renesansowych wzdłuż j.ednej drogi jak perełki na nitce. W tej okolicy była najkorzystniejsza możliwość przeprawy przez dolinę Warty i tu krzyżowały się od naj dawniej szych czasów szlaki komunikacyjne, przy czym rzeka odgrywała nierównie większą rolękomunikacyjną niż obecnie. prz-edstawiającymi różne jego fazy charakterystyczne.

POZNA:tI1 do r. 1000 (pian L) Stara osada z czasów ustroju szczepowego, przekształca Się w X wieku w stolicę silnego państwa plemi'ennego P o l a n. Leżała ona na najniższym poziomi,e nad samą rzeką, która później wi-elokrotni-e zmieniała swoje iłożysko, na miejscu dzis,i-ejszej Wyspy

, .

J -.,'._

.,,

CM ,

..,

... s .ił..

O&JAJNIlNII 11«:8: IWMNlH p.

11//ł11

Poznań do roku rooo

* stronę graficzną 6. planów opracowali ob. Alfons Mueller. Sprawdzenie dat i nazw zawdzięczam ob. Mgr. Marianowi Mice, a sytuacji grodu ob. Dr. Witoldowi HensloWl.

łowi,e X wieku Mi.eszko I buduje dodatkowo, osobno utwi-erdz.ony mniejszy gród, położony na t.erenie dzisi.ejszego kościoła P. Marii. Ta twierdza na Wyspie Tumskiej jest stolicą rozsz-erzającego się państwa, broni ona przeprawy brodami warcianymi ora.z komunikacji wodnej na Wardej do niej chronią się w razie wojny mieszkańcy podgrodzi: Zagórza, Ostrówka, Śródki, dzisiejszego Św, Jana, może i Podgórza, leżącego na drugim brz-egu. Mieszkańcy grodu składają się z wojów, rzemieślników i kupców. Najstarsze drogi tej okolicy bi-egną na suchym, niezalewowym terenie, wzdłuż rz-eki i strumieni. Liczne wyspy i mi-elizny ułatwiają przeprawę poprzez rz.ekę i jej dolinę. która prz,ebiegała tą samą trasą co obecnie. Idąc więc dzisiaj, w poprz-ek doliny ze Śródki, przez Wyspę Tumską, Chwalisz.ewo, ul. Wi-elką do Starego Rynku (z-e wschodu na zachód) , kroczymy śladami starej prz-eprawy przez rz-ekę. Gród na Wyspie Tumskiej był miejscem ważnego aktu państwowego przyjęcia Chrz.eścijaństwa w r. 966 i stał się kolebką państwa polskiego. W końcu X w. powstaj-e pierwsza murowana Katedra U.a ufortyfikowanym podgrodziu oraz kaplica Panny Marii w samym grodzie. Prócz wymienionych podgrodzi ciąży do miasta cały szer-eg dalej położonych osad. Sam gród - (twierdza) piastowski, położony był bardzo nisko, co zmusiło z biegiem czasu do podwyższ,enia go o kilka metrów, W przyszłości miasto "zdobywa na rzece" prz,ez podwyższenie i umocnienie d.alsze ter-eny budowlane w samej dolini-e. Wybór Poznania na stolicę był bardzo prz,ewidującym pociągnięciem Piastów, którzy przeczuli widocznie j-ego wyjątkowo korzystne usytuowani-e. bo miasto Poznań istnieje i kwitnie po dziś dzień w przeciwi.eństwie do wielu ważnych starych grodów polskich, jak: Giecz, Lednica itp., które wcz.eśni-e zamarły.

Tu pochowani są Mi-eszko I, Bolesław Chrobry i ich następcy, Wyspa Tumska pniechodzi w XIII w. na własność Duchowi-eństwa i dzięki temu zachowała do dziś charakter dworski ze swymi pałacami i kuriami. W nowym pIani-e zabudowania zachowano jej charakter.

"STARYCH NASZYCH WŁADCóW STOLICA I MIEJSCE WIECZNEGO SPOCZYNKU" MIASTO OD R. 1000 DO R. 1252 (plan II.)

Pomimo częstych zniszcz,eń, np. złupienia zniszc:oenia miasta prz,ez Brzetysława cz.eskiego w r. 1038, miasto rozwija się, podgrodzia zajmują coraz większe obszary; co tłumaczy się -ekstensywną zabu

.4

2<19 piętrowych. Osady zajmują powoli prawie całe podgbrz-e (skarpy ter-enowe, ograniczające właściwą dolinę rzeki). Jest to jedyny wypadek w dzi-ejach Poznania, rozwijania się dwóch miast "wstęgowych" wzdłuż stoków, rozdzielonych szeroką doliną.

Poznań od roku 1000 do 1252

1) zamek książęcy (Przemysła I. do 1250) i kościół N. M. P. - 2) Tum - kościół katedralny - 3) św. Mikołaj przed 1142 - 4) św. Małgorzata przed 1231 -,5) sw. Michał do 1170; od 1170 św. Jan JerozoI:imskf-6) szpital św. Michała - 7) klasztor Dominikański 1231-44 - 8) młyn sołecki przed rokiem 1253 - 9) św. Gotard przed.1138, kOści,ół i klasztor Dominikanów od 1244- 10) św.

Wojciech 1222 - 11) św. Marcin przed 1240 - 12) młyn Dominikański przed 1240 - 13) zamek książęcy (Bolesław Pobożny do 1250) - 14) młyn królewski.

(Bogdank,a) i staw zamkowy - 15) dwór i winnica książęca których c-entrum stanowi gród na Wyspi-e Tumskiej, Prócz. najbliższych podgrodzi. ciążą do t-ego centrum jeszcze dalej położone osady przemysłowe o wyspecjalizowanej ludności, co zachowało się w nazw.ach 'miejscowych jak: Łagi-ewniki, Winiary, Rataj'e, Rybaki, Sokolniki, Kobylniki, Psarski-e, Szczytniki, Złotniki, Gądki, Rudniki, Szewoe i in, Królowie i książęt.a mają poza dwor-em w grodzie, swoją r-ezyd-encję wiejską na wysoko położonych ówcz-esnych Winiarach, (gdzi.e ostatnio była Cytad,ela) wśród ogrodów i winnic nad Wartą. Stamtąd ogarnąć mogli wzroki-em cały zespół swojego miasta, rozpost.artego w dolini,e. Powstają w poszczególnych osadach kościoły parafialn-e (poznań romański miał 8 kościołów .i j-ed-en z najwcześni-ejszych szpitali św. Michała): dla Zagórza - św. Mikołaj, dla Sródki - św. M.ałgorzata, dla osady na wschód od Sródki - św. Michał, który oddany przed 1170 'r. zakonowi rycerzy Maltańskich (zw_anych Krzyżownikami), sprowadzonych prz-ez Mieszkę Starego, otrzymuj'e wezwanie św. Jana Jerozolimskiego; na l-ewym, zachodnim brzegu: dla osady biskupiej nad Rudniki-em - św. Gothard, dla osady książęcej - św. Wojci-ech w r. 1222. dla osady Kapituln-ej - św. Marcin. Istnieją już młyny wodne: król.ewski nad dzisiejszą Bogdanką, poza tym nad Rudniki.em i nad Cybiną.

Wszystkie te osady stanowią wspólnie j-edno miasto Poznań, rozl'egł.e i bardzo rozproszone, bogacące się i marzące o samorządzie, Taka struktur_a miasta miała swoje dobr-e strony, chociażby zdrowotność i panowanie nad obu brz-egami rzeki. Złymi natomiast stronami były: trudności obrony, nawet gdyby każda z tych osad z osobna był_a utwierdzona, trudność nadania prawa miejskiego, któr-ego przeci-eż nie można było nadać cał-ej okolicy, cał-emu temu zespołowi, ze względu na rozprosz-enie osad nr-az dlatego, ż-e nie stanowiły j-ednej własności, gdyż były w posiadaniu częściowo duchowi,eństwa (osobno biskupa i kapituły) i częściowo księcia (okr,esowo w r.ęku 2 r,egentów). Nadani.e prawa mi-ejskiego wymagałoby' skomasowania istniejących części miasta oraz zapewnienia im bezpi-eczeństwa przez otocz-enie j-ednym wspólnym U'twi-erdz-eni,em, j_ak fo było współcześnie na Rusi i w Europie Zachodni,ej. Tot-eż pierwsz-e nadanie prawa miejskiego w Poznaniu dla j-edn-ej tylko części miasta, dla osady książęcej Sródki, nie miało pełnych możliwości, rozwojowych, przede wszystkim z powodu naturalnej szczupłości ter-enu Śródki, ograniczonej strumi-eniem Cybiną, łąkami zal-ewowymi przy Zawadach oraz wzgórzami skarpy rzeczn-ej, tak zwa

4* domowych. Śródka otrzymuj'e więc prawo miejskie w r. 1231, łączni-e z-e sprowadz,eni,em zakonu miejskiego, ż'ebrzącego, Dominikanów, oraz z ustanowieniem dorocznego, międzynarodow-ego targu w dniu św. Dominika (4 si-erpnia). Dominikani-e osiedli wprawdzi-e na Sródce, ale z braku miejsca o budowie kościoła i, klasztoru nie mogło być mowy, więc na razi-e -odprawiają naboż-eństwo w grodzie, w kości-el-e P. Marii. Zaczęto więc poszukiwać innych terenów dla nowego miasta, dających szersze możliwości niż t-erytorium Śródki. A taki t-eren znaleźć można było wyłącznie na l-ewym, zachodnim brzegu, pomiędzy skarpą terenową a rz-eką. Al-e i tu t-er-eny nowe były częściowo już zabudowane i należały do różnych właścicieli. Nowy książę, Prz-emysł I zabrał się j,ednak energiczni-e do usuwania tych trudności i pomysłu ni-e zani-echał. Świadczy o tym przeni-esienie zakonu D-ominikanvw z-e Śródki do istniejącego już kościoła św. Gotharda, na lewym zachodnim brzegu w r. 1244, co zr,esztą zdradza silne już zaludnieni-e t-ego t-erenu. Dotychczasową parafię przy św. Gothardzi€ prz.enosi się do istniejącego kościoła św. Wojciecha na górze. Przesunięcie to poprzedziła i umożliwiła zamiana własności osady św. Wojcioecha (książęcej) na osadę św, Gotharda (biskupią). Należało j-ednak zdobyć dla projektowan-ego miasta jeszcze dalsz,e t-ereny, co nastąpiło w roku 1252 prz-ez ,zamiany z kapitułą t-erenów z osady i parafii św. Marcina.

Ki-edy książę Przemysł I decyduje się już na wytycz-eni-e nowego mi.a's.ła na l-ewym, zachodnim brzegu, na ter,enie pomiędzy Wartą, Rybitwami, św. Marcinem, Podgórz-em, Osadą św. Gotharda, staj.e temu poza tym na prze.szkodzi-e ni-edawny podział Wi-elkopolski pomiędzy braćmi, Przemysł.em I i Bolesł_aw-em. Gr.anica przebiegał.a właśni,e Wartą, a obaj bracia r-ezydują w Poznaniu, gdzie posiadają swoj-e osobne zamki, Prz-emysł n.a prawym brzegu Warty, na starym mi-ejscu przy kościele Panny Marii, Bolesław na dzisi,ejszej Górze Zamkow-ej. .

Powtarzają się odwi-eczn-e dzi-ej,e Romulusa i Remusa przy zakładaniu grodów. Baśnie ludow-e o 2-ch sąsiadujących zamkach na wzgórzach, przyglądających się sobi.e nawzajem poprzez dolinę, . o książętach braciach i ich rywalizacji mają podstawę historyczną.

Kilkuletni spór kończy się uwięzieni-em Bolesława, po czym dopiero obaj bracia zgodnie wydają dokum-ent lokacyjny na prawie miejskim dla now-ego miasta lewobrzeżnego, które staj-e się wraz z dotychczasowym zamkiem Bol,esława własnością Prz-emysła I.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym miasta Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1949 R.22 Nr4 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry