DR WITOLD JAKÓBCZYK KARTKA Z DZIEJÓW POZNANIA
Kronika Stoł. M. Poznania: czasopismo poświęcone sprawom kulturalnym stołecznego miasta Poznania: organ Tow. Miłośników Stoł. Miasta Poznania 1946 czerwiec R.19 Nr2
Czas czytania: ok. 7 min.Poniższy memoriał prezydium policji poznańskiej do Królewskiej Regencji w Poznaniu, z dnia 6. 2. 1901, pochodzący z materiałów przedwojennych Archiwum Państwowego w Poznaniu, stanowi dowód troski władz pruskich o swój stan posiadania, a zarazem świadectwo siły narodowej i gospodarczej polskiej w Poznaniu. Odnośne memoriały docierały zapewne do gabinetu kanclerza Prus i wywoływały odpowiednią reakcję ustawodawczą, antypolską Buława. Podaję w tłumaczeniu pełny tekst: "Dotyczy postępów ludności polskiej.
W poniższym porównawczym przeglądzie wyników spisów ludności z lat 1895 i 1900 pod względem narodowościowym nie mogłem uwzględnić całego obszaru obecnego Poznania. A to dlatego, że zestawienia statystyczne odnośnie języka macierzystego ludności nie zostały dokonane przez odpowiednie władze włączonych w 1895 r. przedmieść: Jeżyce, Łazarz, Dolna Wilda. Istnieją tylko odnośne wykazy dla starego Poznania, a więc ograniczę się w poniższym raporcie do stosunków tej części miasta. - N arodowościowy stosunek liczbowy starego Poznania przesunął się w okresie między obu spisami na niekorzyść niemczyzny. Pozwalają to wyraźnie stwierdzić następujące rezultaty spisów:
Ogólna liczba z tego mówi językiem ludności obecnej niemiec. Uwagi miejscu niemiec. polskim i polskim innym w *) Od 392 głów nie 1895 r. 73 239*) 34 049 38 296 345 157 można było ustalić 46,5% 52,3% 0,2% 0,2% języka macierzystego 1900 r. 74 825 32 237 42 238 179 171 43,1% 56,5% 0,20/ 0 0,20/ 0 ludność niemiecka starego Poznania zmniejszyła się o 3,4%, natomiast ludność polska zwiększyła się o &, %. To narastanie polskości w Poznaniu znajduje wyjaśnienie w roli, jaką miejscowość odgrywa w narodowym życiu Polaków, w jej charakterze urastania do roli wielkomiejskiej oraz w szczególnych okolicznościach, które sprzyjają polskiemu dorobkowi. - Jako prastara siedziba.... archidiecezji, która oddziaływa stanowczo na wszystkie stosunki kościelne, polityczne i społeczne nie tylko miasta ale i prowincji, był Poznań od dawna punktem, na który zwracały się oczy całej polszczyzny Prus, z którego otrzymywała ona kierunek swej politycznej działalności i z którym czuła się związana. - Wszystkie znaczniejsze narodowe organizacje, w których polskość w ostatnich 40 latach ucieleśniła idee Marcinkowskiego "pracy organicznej", tej pracy, która ma polskość regenerować duchowo i materialnie i sprawić, by dojrzała do odrodzenia narodowego, mają tu stałą siedzibę i punkt wyjścia. - Centralny Komitet Wyborczy, Towarzystwo Przyjaciół N auk, które Polak z dumą nazywa polską Akademią Poznania, Związek Marcinkowskiego (Tow. Pomocy Naukowej), Towarzystwo Czytelni Ludowych, Centralne Towarzystwo Gospodarcze, Patronat kółek wło, ściańskich, Związek Przemysłowców, Sokół i Towarzystwa Spiewacze, jednym słowem, wszystkie organizacje, rozciągające swe oddziaływanie na całą prowincję, na wszystkie miejscowości zamieszkałe przez Polaków, stąd rozciągają swe nici, tu odbywają swe kongresy i stąd kierują swą aktywność zbiorową wedle określonych planów. Nie dziw, że Polak z prowincji nie tylko chętnie miasto odwiedza, ale także z radością się tu osiedla na stałe, gdyż to daje mu możliwości czerpania soków dla sWego żywo rozwiniętego poczucia narodowego wprost ze źródeł. -. Poznań rozwija się powoli jako wielkie miasto, krótko mówiąc, żyje się obecnie w Poznaniu przyjemniej niż dawniej. - Teatr Polski, który daje dla wielu polskich stowarzyszeń specjalnie polskie programy, dostarcza okazji do pielęgnowania polskiego ruchu. Dobre i liczne szkoły oraz różnorodne zakłady kształcenia umożliwiają polskim rodzicom każde osiągalne dla nich wykształcenie dzieci. Zycie handlowe i finansowe Poznania jest powoli opanowywane przez Polaków. Polskie drobne rzemiosło znajduje tu bardzo dogodny grunt niaków jak i z Niemców. Szczególnie jednak z niemieckiego stanu urzędniczego i korpusu oficerskiego, który - w przeciwieństwie do Polaków - nie stawia sobie za zadanie popierania w pierwszym rzędzie niemieckich przedsiębiorców. Ci ostatni w rzadkich wypadkach stawiają czoło nierównej konkurencji. Biednieją oni lub wynoszą się z Poznania. Polski robotnik, który w czasie pobytu w okolicach przemysłowych w środku i na zachodzie Niemiec przyswoił sobie wyższe potrzeby, będzie miał po powrocie skłonności do takich samych stosunków. Podobnie też wiele sił roboczych kieruje się z okolic do sąsiedniego miasta. Stąd też wzrasta w mieście proletariat robotniczy. - Niemieccy renegaci stanowią sporą część poznańskiego świata interesów. Jaskrawy przykład stanowi tu polski Bazar na Nowej ulicy, którego zarząd ustawowo wynajmował swe składy tylko tym, których polskie przekonania nie ulegają żadnej wątpliwości. A na 10 składów w Bazarze - 6 nosi niemieckie nazwiska: Droste, Hoffmann, Karge, Koppe, Rosę, Szulc. Właściciele tych przedsiębiorstw są wszyscy zdeklarowanymi Polakami. (podp.) v. H e 11 m a nn. - Uzupełnieniem powyższego raportu policyjnego jest raport nadburmistrza poznańskiego Witting'a z dnia 2. 1. 1902 r. do nadprezydenta Thon'a. Pisze on: "Jeszcze bardziej niekorzystnie dla N iemców ukształtuj e się ten stosunek, gdy się weźmie pod uwagę wartość obiektów. Pod tym względem posiadłości o wartości prawie &3U mil. mr. przeszły z niemieckich do polskich rąk (od 1. 4. 1900 r.), gdy wartość posiadłości uzyskanych przez Niemców z polskich rąk wynosi okrągło tylko 3 A 2 mil. mI. . . . . .podane cyfry nie są dokładne, ale przy dokładnym zbadaniu stosunek ten przesunie się jeszcze bardziej na niekorzyść Niemców...
ALEKSANDER ROGALSKI JAK OGŁASZANO W POZNANIU PRZED STU LATY
Warto wziąć do ręki rocznik najpopularniejszego i najstarszego z dzienników poznańskich "Gazety Wielkiego Księstwa Poznańskiego", rocznik z lat czterdziestych ubiegłego wieku. Warto przerzucić jego pożółkłe karty i zajrzeć do ...działu ogłoszeń. Wydawałoby się, sprzed lat stu może zainteresować nas w stopniu niemniejszym, niż studiowanie wiadomości politycznych, "światowych", czy miejscowych z tego czasu. - Trzeba stwierdzić bowiem, że te dawne - a bodaj pierwsze w ogóle w Polsce - ogłoszenia i reklamy prasowe bywały niejednokrotnie na swój posób pomysłowe, oryginalne i zabawne. Gdy się je dzisiaj czyta, sprawiają wrażenie egzotyzmu, na który składa się swojszczyzna tak nam już dziś obca. Jest to egzotyzm staroświeckiego kuranta. Płynie z oddalenia, ze stylu epoki i języka, bardziej może bezpośrednio niż współczesny. Dawne ogłoszenia tak jak i dzisiaj były rozmaite. Były poważne i mniej poważne. Tragiczne i komiczne. Żałosne i ucieszne, a czasem i jedne i drugie. Zacznijmy od poważniejszych. Często są wśród nich takie, jakie dziś zarubrykowalibyśmy jako "szukanie posad". Gdy jednak dzisiejsze ogłoszenia tego typu są zwięzłe, skondensowane, pisane stylem telegraficznym (dla oszczędności), to dawniej miejsca sobie wcale nie żałowano. Pisano długie epistoły, w których dawano wyraz swoim potrzebom. Jeszcze do najkrótszych należały ogłoszenia w rodzaju poniższego (zachowujemy pisownię tekstów):
"Usposobiony do rachunkowości człowiek jak również korespondencyj wszelkich w języku Polskim, posiadający przytem język niemiecki (przez małe n, przypadkowe to czy też celowe? - dop. mój.), życzy sobie być powierzonym gdziekolwiek na prowincyi i tu w Poznaniu, zaraz lub od Ś. Jana rb. na zasadzie odpowiedniej zdolności jego. Bliższa o nim wiadomość jest u Wgo Łuszczewskiego przy ulicy Młyńskiej Nr. 18 Poznań, dnia 3 kwietnia 1845".
Ogłoszenia kupieckie odznaczały się niesłychaną uniżonością, jak to np.:
"Mam honor donieść uprzejmie, że na dniu dzisiejszym otworzyłem w Wrocławiu, na ulicy zwanej Schuhbriicke, handel sukna... polecając ten nowy zakład względom publiczności, przyrzekając skorą i rzetelną usługę itd.". Niektóre potrafiły łączyć czołobitną uniżoność z wprost wyrafinowaną chytrością. Tak np. ogłasza się pewien fabrykant octu: "Że niczego szczędzić nie będę, aby wszelkim rozsądnym wymaganiom zadosyć uczynić, okaże skutek i to wprawdzie tym pewniej, im bardziej mi się do tego sposobność poda przez częste zamówienia, o które niniejszym najuprzejmiej upraszam... " Oto ogłoszenie, które ma brzmienie najpoważniejszego protokołu policyjnego: "Dnia 15stycznia,rb. zginął w Poznaniu rosły, biały wyżeł, znakowany wielkiemi brunatnemi plamami, brunatnym łpem (sic), z długim białym ogonem i wilczemi pazurami, najłatwiej do poznania po liszaju na łbie z tyłu znajdującym się, słuchający nazwiska Larron. Ostrzega się, aby tego psa nikt nie kupował, temu zaś, który takowego na Ś. Marcinie pod Nr. 62 odda zapewnia się powyższą nagrodę 5-ciu talarów".
A owóż inne poszukiwanie już nie wyżła, lecz - żony. To ogłoszenie należy do największych curiosów. Brzmi ono jak następuje: "Żona moja Adamczewska z domu Gallowska odeszła mię w r. 1828 i nie wiem, gdzie się znajduje; wnoszę więc, ażeby się w przeciągu dwóch miesięcy do mnie osobiście lub listownie zgłosiła. - Kopanica pod Kcynią, dnia 7 czerwca 1858. Adamczewski, ogrodnik".
Musiał to być jakiś rzadki wzór kochającego małżonka ten p.
Adamczewski, gdy po trzydziestu latach dopiero przypomniał sobie żonę. (Nie zachodzi tu pomyłka druku, gdyż ogłoszenie to w tym samym brzmieniu powtarza się kilkakrotnie i w dość długich odstępach czasu). Od biedy możemy już zrozumieć, dlaczego "odeszła go" żona.. . Wytwórca win, niej. J. G. Haacke z ul. Wrocławskiej nr. 2 wpadł na kapitalny pomysł, który ogłasza wszem wobec: "N a żądanie wielu członków towarzystwa wstrzemięźliwości, polecam tymże osobliwie którzy wina grzanego pić nie mogą lub nie chcą, chcąc ich od zaziębienia żołądka i boleści wewnętrznych uwolnić, jeszcze dotąd nieznany a nawet Lapończykom ( co za zachęta! - dop. mój) nie szkodzący trunek i nietrujący pod nazwiskiem Echorai, którego po 6 fen. kieliszek sprzedaję..." Niepospolite musiał mieć przymioty ów Echoral, skoro "abstynentów" potrafił nadal zachować w ich zaszczytnym posłannictwie. Ci abstynenci zaś również musieli być nadzwyczajni, jeżeli żądali dla siebie specjalnego trunku. Perwersja czy cnotliwa naiwność? No i oczywiście bardzo idealne, jak widać, pobudki czyniły ich wyznawcami idei wstrzemięźliwości... W porze karnawału gazeta roi się od ogłoszeń rozmaitych baletmistrzów i metrów od tańca. Sążniście zachwalał swoją sztukę pewien Włoch, Domenico Rossetti: "...Szanowna szlachta niedawno raczyła zaSZCZYCIC mnie wieczoru jednego byt j nością swoją przy tańcu, spodziewam się, iż się nareszcie przekonała, że ja starania nie szczędzę w udzieleniu gruntownym sztuki tańca. istnących tańcy, galopadę batteryjną i figuryjną, wiedeńskie, paryskie, a la polaka, cesarski taniec, kałamajkę, allemandę, gawotkę, taniec szalony, jak też wiele innych rozlicznych kadrylli naukę dawać będę". - Zadziwia obfitość ogłoszeń zachwalających różnego rodzaju środki na porost włosów, brody itp. To zdumiewające, ilu protoplastów ma dzisiejsza Anna Csillag. Są jednak mniej patetyczni, choć równie pomysłowi. - Oto właśnie jakiś Włoch w Poznaniu, Caspari, fryzjer, prosi, by , ., .
zwrOCIC uwagę, ze "po rozmaitych doświadczeniach udało mi się nakoniec odkryć sposób nie uciekając się do tak zachwalanych pomad i olejków, włosy na łysinach przywracać do dawnego stanu i pomagać im do rośnięcia..." Inny zaś magik wynalazł "extrakt" na porost brody.
"Środek ten - brzmi recepta - wciera się codziennie w brodę w ilości dwóch ziarn grochu a w 6 miesięcy wyrasta pełna i mocna broda, za co fabryka ręczy, w razie przeciwnym zwraca pieniądze". Biedny amator "mocnej" brody! 6 miesięcy tortur, nim się spełni radosne marzenie... Za to "oryentalny środek ku wniszczeniu włosów" działa w szybkim tempie, bo w ciągu 15 minut i to "bez bólu i bez przyczynienia skórze jakowych szkodliwych skutków". W innym zaś miejscu przyciąga uwagę czytelnika długi i subtelny wywód o działaniu środka chińskiego na farbowanie włosów: "Tymże można brwi, włosy na głowie i brodzie na długi czas dokładnie ufarbować, z najbielszych i ciemnych blond aż do całkiem ciemnych i czarnych, wogóle wszelkie odcienia według upodobania zmienić i przy każdym zaczesaniu tymże olejkiem, staje się włos coraz ciemniejszem. Kompozycja powyższa nie ma w sobie żadnych szkodliwych części. Rezultat jest zachwycająco - piękny, tak np. oko ma więcej dobitniejszego wyrazu, gdy brwi są ciemniej farbowane..." Oto garść przykładów, ilustrujących styl i charakter dawnych ogłoszeń. Z tego krótkiego przeglądu ich treści można się jednak zorientować, że dają one to, o co się nieraz daremnie ubiegają badacze dziejów lub pisarze, rekonstruujący daną epokę - mianowicie doskonały obraz życia codziennego oraz fotografię, powiedziałoby się, dagerotypy ludzi przeciętnych, bezimiennych. A ponieważ to w równym, co wielkie wydarzenia i wielcy ludzie, stopniu składa się na całość prawdy dziejowej i w równym stopniu określa klimat i atmosferę epoki - więc winno być brane pod uwagę.
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Stoł. M. Poznania: czasopismo poświęcone sprawom kulturalnym stołecznego miasta Poznania: organ Tow. Miłośników Stoł. Miasta Poznania 1946 czerwiec R.19 Nr2 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.