KS. PROF. DR SZCZĘSNY DETTLOFF POŻYTECZNA PRACA INWENTARYZACYJNA

Kronika Stoł. M. Poznania: czasopismo poświęcone sprawom kulturalnym stołecznego miasta Poznania: organ Tow. Miłośników Stoł. Miasta Poznania 1945 grudzień R.18 Nr2

Czas czytania: ok. 6 min.

Znany na gruncie poznańskim jako zapalony krajoznawca Franciszek Jaśkowiak, obecnie Jeden z najgorliwszych pracowników Wydziału Oświaty, Kultury i Sztuki przy Zarządzie stoi. m. Poznania, podjął się żmudnej a w swoim czasie nawet jeszcze niebezpiecznej pracy stwierdzenia szkód, jakie okupacja niemiecka i wojna wyrządziły stanowi zabytków stolicy Wielkopolski. Złożył on swoje mozolne a wnikliwe spostrzeżenia w pracy o charakterze inwentaryzacyjnym pt. "Zabytki poznańskie po pożodze". N awiasem mówiąc, jest ta 18-stronicowa broszura pewnego rodzaju unikatem wydawniczym, ponieważ nazywa się "odbitką z Przeglądu Wielkopolskiego", którego po wojnie dotąd do nowego życia wskrzesić się nie udało z powodu trudności, jakie dalszemu wydawaniu tego pisma regionalnego odnośne "czynniki kompetentne" czynią. Zbiorowy nagłówek ponad tematem broszury głoszący, że jest to jedna "z prac Wydziału Oświaty, Kultury i Sztuki Zarządu stoi. m. Poznania" wskazuje na to, że poprzedza ona szereg podobnych rozpraw z innych dziedzin, które zresztą zapowiedziane są w samym tekście. Autor "Zabytków" zastrzega się z góry, że nie jest historykiem sztuki, lecz tylko krajoznawcą, co jednak nie przeszkadzało mu interesować się zawsze przede wszystkim zabytkami sztuki. To jego szczególne zamiłowanie dla tej właśnie dziedziny krajoznawstwa popchnęło . go do podjęcia uciążliwej i mozolnej lustracji stanu naszych zabytków poznańskich już z połową kwietnia rb., kiedy objął był swe dzisiejsze stanowisko w Zarządzie Miejskim. I przyznać trzeba bezstronnie, że "bonum opus operavit" . Praca J aśkowiaka jest dokumentem, który przyda się niewątpliwie przy naj rozmaitszych dochodzeniach nie tylko naukowych, ale zapewne i prawno-politycznych, szczególnie zaś rewindykacyjnych. Nic to, że do pracy swej autor nie mógł dołączyć, jak to sam z żalem podnosi, fotografii zniszczonych zabytków, gdyż fotografowanie w kwietniu jeszcze było zabronione. Można będzie przecież brak ten jeszcze usunąć, jak naprawić nie trudno i pewne niedociągnięcia i przeoczenia tego dokumentarnego inwentarza. w metodycznym podziale pracy naszego autora na: kościoły, zabytki architektury świeckiej, domy mieszkalne, zabytki architektury warownej oraz kapliczki, figury święte i pomniki, w którym to podziale, zresztą zasadniczo trafnym, kłóci się, przy opisie na ogół jasnym w swym porządku, ich charakter użytkowy niekiedy z następstwem topograficznym. Tak np. należało rozdział 1 z nagłówkiem "Kościoły" zatytułować "Budowle kościelne", by tam móc pomieścić poza samymi świątyniami od razu także domy mieszkalne, stanowiące pewnego rodzaju aneksy użytkowe do tamtych. W ten sposób można by jaśniej uwypuklić kościelny charakter np. domów na Ostrowiu Tumskim, stanowiących wszakże pewną zwartą całość z katedrą, inaczej rozdartą przez wciśnięcie ich pod nagłówek "domy mieszkalne". Ważniejszą jednakże rzeczą będzie uzupełnienie w tym inwentarzu zniszczonych zabytków poznańskich pewnych niedopatrzeń. I tak nie widzę tam opisu szkód, wyrządzonych kościołowi Przemienienia Pańskiego, ongiś klasztornego sióstr bernardynek, pochodzącego z końca XV wieku, choć później przebudowanego. Brak też wzmianki o obecnym wyglądzie gmachu poklasztornego obok kościoła Bożego Ciała, którego fasada, niestety nowocześnie zmieniona, przylegając do samej prawie świątyni, stanowi z nią bądź jak bądź całość, nadającą cmentarzowi kościelnemu pewną malowniczość. Co do kościoła Karmelitów Bosych, za czasów niemieckich, od 1830 r. do 1918 r. protestanckiego, którego fasada raziła swą nudną pruską przeróbką, wartoby podnieść fakt, że pociski odsłoniły zamurowane dotychczas wnęki w drugiej kondygnacji frontonu, które pozwolą niewątpliwie nadać całej elewacji pierwotny jej żywy wygląd barokowy. Milczy też autor o obecnym stanie hali ponad południowym skrzydłem krużganku kościoła podominikańskiego, której szczegóły architektoniczne, dobrze widoczne z dziedzińca sąsiadującego z zabudowaniami klasztornymi arsenału a mało znane ogółowi, przedstawiały bardzo zajmujący dorobek naszego budownictwa barokowego i posiadały wielki urok swoisty. Kiedy przy opisie zburzonego prawie całkowicie kościoła św. Marcina autor nie zapomina o zachowanej zresztą i wydobytej z pod zwalisk brązowej tablicy pamiątkowej ku czci ks. Piotra Wawrzyniaka, pracy seniora naszych rzeźbiarzy, trzeba było wspomnieć i o tym, że razem z wieżą kościelną w gruzach legło tak wybitne dzieło plastyczne jak monumentalny św. Marcin na koniu w reliefie wypukłym, twórcy Chrystusa z poznańskiego pomnika Wdzięczności. Co do aparatów kościelnych, szczególnie zaś co do cennych monstrancji i kielichów zabytkowych, o których J. wspomina mimochodem przy końcu pierwszego rozdziału jako wywiezionych przez okupanta, jest nadzieja, że wrócą na swe miejsca, ponieważ w Muzeum Wielkopolskim zachowały się szczęśliwie notatki a nawet listy przewozowe, które zapewne pozwolą odszukać je w niemieckich schronach warownych. Przelotną wzmiankę o dworkach kanonicznych na Ostrowiu Tumskim należałoby uzupełnić wiadomością, w jakim stanie zachował się pałac arcybiskupi oraz dom proboszcza kapituły. Pierwszy bowiem nie jest tak całkowicie pozbawiony charakteru zabytkowego, jakby się pozornie zdawało. Ze zbudowanego ok. 1730 r. za biskupa Jana Tarły przez Pompea Ferrari'ego a w jakieś sto lat później już przez Niemców bez krzty pietyzmu przebudowanego pałacu, widocznego częściowo w swym pierwotnym kształcie architektonicznym jeszcze na rysunku Juliusza Minutoli'ego z r. 1833 zachowały się wewnątrz dwie atlanty, dźwigające sklepienie przedsionka na wprost głównego wejścia. Poza tym nie pozbawiony pewnego znaczenia dla sztuki był tam plafon nowej już sali audiencyjnej, ozdobiony jak sala sądowa w ratuszu, malowidłami w stylu pompejańskim, którego przykładów u nas nie dużo się znajdzie. Również probostwu kapitulnemu należałaby się pewna uwaga ze względu na jego dość poważną wartość artystyczną, zatartą niestety przez nieszczęśliwą zeszłowieczną przeróbkę niemiecką. W pierwotnym swym wyglądzie bowiem nosiła monumentalna ta budowa wszelkie cechy budownictwa barokowego pierwszej połowy XVIII wieku, jak to widać doskonale na wyżej wspomnianej rycinie Minutoli'ego, przy czym nie ulega wątpliwości, że i tego gmachu autorem musiał być Ferrari, co przeoczył w cennej swej pracy o tym architekcie W. Dalbor. Próżno również szukać będziemy w inwentaryzacji Jaśkowiaka wzmianki o wielce interesującym gmachu szkoły pojezuickiej przy , ul. Swiętosławskiej tuż przy byłym kościele tego zgromadzenia. A przecież budowla ta należy dzięki jędrnej klasycyzującej formie , swych fasad, aż z trzech stron widocznych, bo od ul. Swiętosławskiej, Gołębiej i Klasztornej, oraz dzięki swemu monumentalnemu dziedzińcowi arkadowemu do najwybitniejszych dzieł architektury poznańskiej z pierwszej połowy XVIII wieku, zasługujących na bezwarun twórcę pośród licznych krzątających się w tym czasie po Poznaniu muratorów , których nazwiska w żmudnej swej - niestety dotąd niewydanej pracy zebrał ks. Malinowski. Kiedy mowa o zabytkach poznańskiej architektury warownej, której nieliczne okruchy dotarły do naszych czasów po dawnych obwarowaniach miejskich, a które przez burzycielskie wyczyny okupanta doznały dalszego uszczuplenia, zwrócę uwagę naszego autora na nigdzie, o ile mi wiadomo, nie notowane resztki muru warownego, który chronił wyspę tumską od strony Cybiny. Zachował się tam świadek średniowiecza w podwórzu tzw. Karmelu obok seminarium duchownego. Mur ten jest jeszcze zaznaczony na widoku Poznania Brauna i Hogenberga z r. 1618. Na usprawiedliwienie autora trzeba jednak zapisać, że nie wszystkie obiekty, w czasie dokonywania lustracji zajęte przez wojsko, były dla niego dostępne. Sądzę, że byłoby wskazane wydać pracę Jaśkowiaka ponownie przez niego przy pomocy historyków sztuki przejrzaną i pogłębioną, z ilustracjami dzisiejszego stanu najważniejszych zabytków poznańskich. O ile nie znalazłyby się środki na to w Zarządzie m. Poznania, powinno się wydaniem tego niezwykle zajmującego i ważnego inwentarza zająć Centralne Biuro Inwentaryzacji w Krakowie jako dzisiejsza ekspozytura warszawskiej Dyrekcji Państw. Instytu tu Historii Sztuki i Inwentaryzacji Zabytków. Jednakże należałoby się z tym pospieszyć, ponieważ Poznań zaczyna odbudowywać się w tempie przyspieszonym. Przy tej sposobności będzie można zebrać równocześnie wcale pokaźny a niewątpliwie zajmujący materiał do opracowania architektury prywatnej Poznania z ostatnich lat zeszłego wieku. Nie zwracało się dotąd wcale na nią uwagi, ponieważ od jej form właściwych odwracały do niedawna oko wielkie, później dorobione wystawy sklepowe, których dziś nie ma. Wszakże niebawem wejdą i te kamienice do kategorii zabytków w historycznym tego słowa znaczeniu. Opracowanie tego materiału, chociażby nie dostarczył wyników sensacyjnych, uzupełni w każdym razie lukę w wiadomościach naszych o kulturze architektonicznej Poznania. Zresztą pośród projektodawców tych kamienic w śródmieściu znajdzie się zapewne niejeden idący dziś już w zapomnienie architekt polski. szkód, wyrządzonych grodowi Przemysława przez ostatni najazd teutoński. W zasługującej bowiem na baczniejszą uwagę także historyków sztuki - mimo jej popularyzatorskiego charakteru -> "Kronice stół. m. Poznania", której rocznika XVIII nr 1 ukazał się niedawno, daje nasz autor p. t. "Huragan nad ratuszem" dokładny opis tak zniszczonych j ak i zachowanych szczegółów zabytkowych naszego dzieła Griov. B. di Quadro. Artykuł ten stanowi pewnego rodzaju uzupełnienie i rozszerzenie wiadomości, podanych w inwentaryzacji, o której wyżej była mowa, niestety znów bez materiału ilustracyjnego. Nowy to powód, ażeby gorliwość i zapał naszego krajoznawcy wykorzystać dla celów czystej krwi historii sztuki - byleby jak najspieszniej.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Stoł. M. Poznania: czasopismo poświęcone sprawom kulturalnym stołecznego miasta Poznania: organ Tow. Miłośników Stoł. Miasta Poznania 1945 grudzień R.18 Nr2 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry