DE JERZY MŁODZIEJOWSKI

Kronika Stoł. M. Poznania: czasopismo poświęcone sprawom kulturalnym stołecznego miasta Poznania: organ Tow. Miłośników Stoł. Miasta Poznania 1945 sierpień R.18 Nr1

Czas czytania: ok. 4 min.

HEJNAŁ RATUSZOWY

N ad Poznaniem noc. Gasną neonowe reklamy, milknie gwar wielkiego miasta. Wysoko nad Starym Rynkiem czuwa jednak w wieży wartowni trębacz. Wkrótce wyjdzie na balkonik dookoła wieży biegnący i ponad miasto śpiące, ponad ostre dachy starych domów zagra odwieczny hejnał poznański. Znak, że nad miastem czuwa straż, że symboliczna opieka panuje nad snem spokojnych mieszkańców. Ale dziś hejnałowa melodia jest doprawdy tylko symbolem. Dawno minęły owe czasy, w których dźwięk trąbki z ratuszowej wieży budził mieszkańców ze snu i oznajmiał im, że w którejś stronie grodu pieje "czerwony kur", że na którejś z pobliskich ulic wynikła bójka, zagrażająca spokojowi publicznemu. I choć na jakiś czas umilkły tak nam dobrze znane tony ponad Starym Rynkiem, dobrze będzie przypomnieć je sobie. Mają one swą historię, krótką wprawdzie, niemniej jednak sercu każdego Poznaniaka miłą. Jeśli ją znacie - no to posłuchajcie, jak mawiał Pan Jowialski.

Złoty wiek polskiej kultury. W nadwarciańskim mieście przebywa gościnnie król Zygmunt August. Jan Chrzciciel z Quadro, znakomity twórca ratusza, obmyślał właśnie alegoryczny temat do fresku głównej sali. Cztery pory roku najbardziej mu odpowiadają. Jednak szuka wszędzie modelki do "wiosny", gdyż pozostałe pory roku już gotowe. W pobliżu miasta ma swą wielkopańską rezydencję kasztelan Andrzej Górka. W jego wielkich lasach mieszka gajowy, ma prześliczną młodą córkę, imieniem Kachna, w której od dawna kochał się ze wzajemnością dopiero co przez radnych miasta zaprzysiężony trębacz z wieży, Jaśko. Włoski artysta zaprosił piękną Kachnę, by mu pozowała do wiosennego fresku. Dowiedziała się o tym Izabella, kochanka Jana Chrzciciela z Ojuadro, iutrygami spowodowała to, że sędziowie posądzili Kachnę o czary i zamknęli ją w więzieniu miejskim. Wkrótce też skazali ją na chłostę publiczną i torturę ognia. Trębacz J aśko właśnie w tej chwili ma trąbić hejnał. Cóż dziwnego, że ze srebrzystej trąbki dobywają się smutne tony w cztery strony świata. Tymczasem hejnału smutne dźwięki wywierają przygnębiające wrażenie. Dowiedziawszy się o niecnym posądzeniu Kachny przez Izabellę, Jan Chrzciciel postauawia ratować wszelkimi sposobami piękną dziewczynę. Nadciąga burza i piorun, bijąc w wieżę, zapala ją; J aśko trąbi hejnał i tym samym sprowadza pomoc płonącemu ratuszowi. Gdy pożar ugaszono, wójt zrzucił odpowiedzialność za nieszczęście na uwięzioną Kachnę. Żąda przyśpieszenia wyroku wobec zgromadzonych na rynku tłumów.

Włoch usiłuje raz jeszcze Kachnę obronić, stając nawet do pojedynku z wTójtem. Kochanka rzuca się między walczących, a Jan Chrzciciel prowadzi ją do króla, by mu sama wyznała własne oszczerstwo. Sprawiedliwy król zbadał sprawę, zawziętą Włoszkę skazał na wygnanie, zaś uwolnioną z więzienia Kachnę oddał Jaśkowi wraz ze szczerozłotą trąbką w nagrodę. Oto romantyczna legenda, opisana przez Zofię Zielewiczównę, nadaje się znakomicie jako temat malowniczej opery i należy sądzić, że zyskałaby znaczne powodzenie na naszej scenie. Ludomir Różycki, autor tylu świetnych oper, byłby bodaj jedynym kompozytorem, mogącym stworzyć najbardziej po temu odpowiednią muzykę. Jest również i druga legenda na temat trębacza ratuszowego. Podają jej tekst badacze przeszłości Poznania, dobrze będzie przytoczyć i ją na tym miejscu. W bardzo dawnych czasach stary trębacz wieżowy miał młodego syna, który najchętniej przesiadywał na jednym z balkonów wieży. Pewnego razu do stóp chłopca spadła zraniona widocznie wrona; chłopak zajął się nią troskliwie i wyleczył z ran. I razu pewnego, gdy bawił się z prawie oswojonym ptakiem, ten nagle zmienił się w krasnoludka odzianego w purpurę, w złotej na głowie koronie. Jestem królem wroniego państwa -. rzekł chłopczykowi krasnoludek - chcę ci podziękować za to, żeś mię leczył. W nagrodę masz oto srebrną trąbkę; jeśli kiedyś znajdziesz się w niebezpieczeństwie, zadmij w nią, a ja ci dopomogę. - Tu zmienił się znowu we wronę i odleciał w świat. Minęło wiele lat; chłopiec zmężniał i wyrósł. Aliści Poznań otoczyli wrogowie i postanowili miasto zdobyć; i tu chłopiec przypomniał sobie obietnicę króla wroniego, wbiegł na wieżę i zagrał na srebrnej trąbce. Na dany hejnał nadleciały ze wszystkich stron tak ogromne masy wron, że aż niebo stało się czarne. Wrogowie napadnięci przez skrzydlate rzesze, uciekli, a król wron dochował obietnicy. Zbawcy miasta, który szego w ówczesnej Badzie Miejskiej. Od tej chwili postanowiono grać hejnał stale. Jednakże chłopiec podczas tumultu bitewnego zgubił srebrną trąbkę i nigdy już wrony się na znak nie pojawiały. A szkoda, bo Poznań nie raz jeden był w nader ciężkich opałach. Tyle mówią stare legendy miejskie. Paktem przecież jest niezbitym, że w listopadzie 1749 roku zaangażowano na miejskiego trębacza niejakiego Jana Mazuchowskiego. Miał on trąbić nasz hejnał co godzinę od 7 wieczorem do 6 rano. Po odpoczynku znowu pełnił służbę od 11 w południe do 2-ej. Gdyby w nocy wybuchł pożar w którejś miasta stronic - miał Mazuchowski wywiesić po sygnale alarmowym specjalną latarkę w kierunku pożaru. Warto przypomnieć tu sowite, jak się zdaje honorarium, które Eada Miejska ofiarowała Mazuchowskiemu za ową służbę "wartowniczo-muzyczną". Wynosiło ono 4 złote tygodniowo na wikt, ponadto w Wilję 3 złote na ryby, tyleż w Wielki Czwartek. W dzień Matki Boskiej Gromnicznej ćwierć funtową świecę a co kwartał na buty lub kożuch 6 złotych- Ponadto 5 i pół łokcia sukna, jakiego by chciał koloru, lub zamiast tego po 5 złotych w gotówce za łokieć. A gdy przyszła Wielkanoc, otrzymywał nasz hejnalista kopę jaj, mnóstwo pszenicy na mąkę, "kwaterę" drzewa lub 10 złotych i osobne pozwolenie na osobiste kolędowanie po domach mieszczańskich. Po wojnie światowej znowu zabrzmiał dawny hejnał znad ratusza.

Pod muzycznym względem bardzo przypomina znany hejnał krakow-ski, jest jednak odeń o połowę przynajmniej krótszy i nie tak skomplikowany. N ależyte jego brzmienie dałoby się ostatecznie ustalić według następującego wzoru:

Maestoso

<T\

ZS3

I\.

e»*

I\.

fzJ\zzE

Gdy nad ratuszem powstanie nowa Wleza z dawnym polskim Orłem Białym, gdy zwolna zabliźnią się rany naszemu miastu nikczemnoscią wojny zadane, znowu nad Starym Rynkiem zabrzmi srebrny róg.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Stoł. M. Poznania: czasopismo poświęcone sprawom kulturalnym stołecznego miasta Poznania: organ Tow. Miłośników Stoł. Miasta Poznania 1945 sierpień R.18 Nr1 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry