CZĘŚĆ II

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym miasta Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1939 R.17 Nr2

Czas czytania: ok. 5 min.

STABILIZACJA l SCHYŁEKa) W Y rów n y w a n i e róż n i c

W części pierwszej naszego szkicu staraliśmy się schamkteryzować kulturę wielkopolską w momencie jej największego dynamizmu i usiłowaliśmy wydobyć na wierzch te siły żywotne, które tej kulturze nadawały rozpędu i powodowały gwałtowne jej wznoszenie się. To wznoszenie się jednakże osięga po pewnym czasie swój punkt kulminacyjny i kultura mieszczańska Wielkopolski w dalszym swym rozwoju, po okresie rozkwitu, bujności, w którym kłębią się w niej naj przeróżniejsze często sprzeczne ze sobą tendencje, wykazuje dążność do wyrównywania różnic, zbyt ostre kanty ścierają się, i zaczyna się powoli stabilizować. Krzywa więc przebiegu omawianego tu pwcesu kulturalnego wykazywałaby najpierw gwałtowny, bo dokonu.iący się mniej więcej na przestrzeni jednej generacji (30 lat), skok ku górze, aby potem powoli z generac,ji na generację opadać ku dołowi. Kultura Wielkopolska ma człowieka, którego by można nazwać jej barometrem, notującym czule wszelkie natężenia ciśniel} w jej obrębie, czy może jeszcze lepiej sejsmografem, reagującym natychmiast na wszelkie dotykające ją wstrząsy i zaburzenia. Tym człowiekiem jest Marceli Motty. Można by powiedzieć, że ma on kulturę mieszczańską po prostu we krwi i to nie tylko w przenośnym ale i ściślejszym tego słowa znaczeniu (francuskie pochodzenie i wychowanie, a więc niezwykle silny związek z krajem klasycznej kultury mieszczańskiej naszych czasów). Toteżto silne osadzenie w kulturze mieszczańskiej przeżywanie je] problematyki wywołuje w Mottym, jak się zdaje, wprost wewnętrzną potrzebę zabierania głosu w momentach dla kultury wielkopolskiej przełomowych. Mott Y pozostawił dwa zasadnicze dzieła: W r. 1865 ogłasza w "Dzienniku Poznańskim" swoje "Listy Wojtusia z Zawad", obecnie przygotowywane do dł'Uku, a w blisko 30 lat później, również nakładem tego pisma, swoje znane powszechnie "Przechadzki po mieście". Te dwie prace publicystyczno - dziennikarskie różnią się od siebie tak zasadniczo, jak zasadniczo różniła się kultura wielkopolska w r. 1865 od tejże kultury w r. 1889. Gdzieś około r. 1860 osięga kultura wielkopolska szczyt swego rozwoju, koniec dynamicznego okresu i zaczyna przechodzić w nowy okres, w którym elementy statyczne zwolna będą brać górę. W tym momencie zabiera głos Mott Y po raz pierwszy, aby w wielkim cyklu felietonów dać wyraz postawie mieszczanina, który ma wyczucie, że kultura jego wchodzi w okres przełomowy, że więc pewne zasadnicze pojęcia należy uporządkować. W tym też momencie oczywiście walka jeszcze nie ustała, .jej ogniska jeszcze nie wygasły. Felietony Mottego więc zawierają akcenty polemiczne, ich autor nie sili się na zdobycie specjalnego dystansu wohec zagadnień, stoi pośrodku wydarzeń, ocenia je subiektywnie. Jeżeli chodzi o materiał porównawczy, to Mott Y sięga do tego - jak to było przed . . . . . 30 laty. Uderza nas w każdym bądź razie, że Mott y, typowy reprezentant warstwy mieszczańskiej (jej górnych sfer), którego osobisty rozwój psychiczny poprzez długie jego życie jest rozwojem charakterystycznym dla całej warstwy społecznej, zajmuje już w tych felietonach stanowisko umiarkowane. W chwili kiedy "Wojtuś z Zawad" pisze swoje listy, Piotr Wawrzyniak, przyszły ksiądz i działacz społeczny, zbliża się do 20 roku swego życia. Inaczej już przedstawiają się "Przechadzki po mieście" Mottego. I one znowu przypadają na okres przełomowy dla kultury wielkopolskiej, a mianowicie na lata, kiedy ona zdaje się wkraczać w ostatni, schyłkowy etap swego rozwoju. Marceli Mott y ma już doskonałe wyczucie, że nadszedł czas pisania historii kultury wielkopolskiej, że już nie tyle trzeba notować

to, co się aktualnie dzieje, ale ważniejszą jest wspaniała, przewyższająca współczesność, przeszłość kulturalna i przyjemniejsze wspomnienia o niej. Zatem dystans wobec zagadnień jest tu większy, tak jak większą jest tu przestrzeń czasu obejmowana czułym spo.irzeniem przez człowieka rozkochanego w swoim mieście. Inaczej patrzy się nawet na te same sprawy z dystansu trzydziestoletniego, a inaczej z 60 letniego. Tak charakterystyczny dla kultury wielkopolskiej historyzm znajdował tu obiekt zainteresowań we własnej, najbliższej przeszłości. Ta najbliższa p,"zeszłość stawała się magistra vitae, mniejsza o to, że nie miano wtedy już zbytniej ochoty iurare w jej verba, chociaż z tą nadzieją z pewnością Mott Y pisał swoje "Przechadzki". W chwili zaś kiedy pisał swoją nieocenioną pracę, Stanisław Przybyszewski przekroczył już 20 rok życia i prawie że mógłby być tym młodzieńcem, którego autor "Przechadzek" oprowadza po Poznaniu i roztacza przed nim obraz pracy i walki co najmniej dwóch pokoleń mieszczańskich. W trzydzieści lat po ukazaniu się "Przechadzek" Mottego działa w Poznaniu grupa "Zdroju" dając świadectwo, że proces społecznokulturalny, którego produkt nazywamy kulturą wielkopolską, a który rozpoczął się kiedyś twórczością Staszica, właściwie zakoilCzył się. Rytm więc jaki nadają następujące po sobie pokolenia kulturze wielkopolskiej jest zupełnie wyraźny.

Kultura wielkopolska zatem, jak to już raz powyzeJ zaZllaczyliśmy, zaczyna się po okl'esie dużego dynamizmu powoli stabilizować. Psychika mieszczanina nabiera teraz zwolna cech odmiennych od tych, którymi odznaczał się dawniej. Mieszczanill staje się zachowawczym, praworządnym, spoko,inym i umiarkowanym. Inne llieco teraz przyświecają mu ideały i inne stawia sobie cele. O ile dawniej ożywiał go duch walki, ryzyka i zdobywczości, to teraz ten dawny duch pewnego maksymalizmu opuszcza go, wysiłek cały skierowany jest na utrzymanie zdobyczy, uznanie znajduje posżukiwanie "złotego środka", zadawalanie się "godziwym zyskiem" żywot spokojny rentiera. Dawniej punkt ciężkości w walce ofenzywnej, gdzie wszystko, cały stan mieszczański, trzeba było stworzyć z niczego, spoczywał w głównej mierze na wybitnych jednostkach, przywódcach, teraz w okresie walki o utrzymanie zdobyczy, w okresie biernego raczej oporu, organizacja, zespołowość przytłaczała wybitną jednostkę, czyniąc ją zbędną, gdy ważną była zorganizowana a nieustępliwa masa. ("Jeśli kiedy i gdzie, to teraz i między nami rozbudzić trzeba ducha stowarzyszenia; v i r i b u s u n i t i s wiele, bardzo wiele dokazać możemy, bo zabiegi jednostek to są owe pojedyńcze strzały, które lada dzieciak z łatwością złamie, ale g r o m a d a, t o w i e l k i c z ł o w i e k ". - Mott Y - Felietony).

Warto zwrócić uwagę, jak ta zmiana wewnętrznego nasta\\ienia warstwy mieszczańskiej odbijała się na jej poglądach odnoszących się do zawodu przez nią przede wszystkim wykonywanego, a mianowicie do handlu. Mott Y w' swych felietonach pisze: ". ,ale przekonany jestem przecie, że nasi kupcy, których znam wielu jako ludzi zacnych, nie podzielają owych teoryj, których się d a w n i e j d ość p o w s z e c h n i e t r z yOl a n o (podkreśl. mO,je), a pochodzących jeszcze z Palestyny, jakoby właściwy rozum kupiecki zależał na przebiegłości w wyzyskiwaniu dobrej wiary odbiorców, na pewnych kunsztach niedoświadczenie innych omamić na drogiej spI'zedaży i stanowienie ceny nie wedle istotnej wartości towaru, lecz wedle osobowości kupującego". Otóż Mott Y stara się tutaj (w r. 1865) już zdysk,"edytować w zupełności moralnie i odpowiedmo uczernić lJoglądy, "których się dawniej dość powszechnie trzymano". Widzimy już na tej jednej, dla mieszczanina bodaj że najważniejszej, dziedzinie życia, na handlu, jak olbrzymim przemianom ulegają poglądy. To co dawniej niewątpliwie uchodziło za objaw dzielności kupieckiej, zmysł ryzyka, obiecujący wielkie często zyski, ale też narażający na katastrofalne nieraz straty, to teraz zasługuje już na słowa potępienia. A Mott Y jest wyrazicielem zapatrywań ogółu społeczeństwa, które teraz przygotowuje się do walki z wyzyskiem i zakładać zaczyna "Towarzystwa Przemysło we" i inne, mające za zadanie ujęcie handlu z powrotem w pew

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym miasta Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1939 R.17 Nr2 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry