SYLWETKI BERNARDYNÓW POZNA&SKJCH' 83prace porzucają, pijaństwu i obżarstwu codzień dę addając, a awet cO' mają ad żan swoich, na rozpustę wydają. Toż sama czynią niektóre kobiety. Nienasycone szlachcicami, dwarzanami, 'Schalarami, księżmi, gonią za mnkhami. W dawy zaś stały ,się paradne, ciekawskie, pyszne, nieskromnie kraczą, pragnąc być spastrzeżane. "Cóż rzekę a dziewczynach? OtO': Oj,cami, matkami gardzą, upomnień nie słuchają, rodzinie swajej hańbę przynaszą, padarki przyjmują i dają, a pytane od radzicÓw kłamią. Rzadka się spowiadają, a na nauki spawiedników nie zważają. Jakoby pawice codziennie chadzić chcą. Zali tak obumarłyście dla grzechu, Paznanianki? Zal'i takich g'rzechów Bóg nie będzie Karać?" Tak była w Paznaniu. W Warszawie znowu kaznadzieja poda:je nam inny rys charakterystyczny: "Pospolicie zdarza się cudzałóstwa z abojej strony, tak pa wsiach i damach jak i pa miasteczkach i miastach. Wszędzie znajdują dostęp podejrzane kobiety bez żadnej kontrali. Jedne przywodzą bezcześni panawie, inne pauciekały rozpuszczane ad radziców, jes1zcze inne przyprowadzają stręczycielki, a dla życia i ubioru rozwodzą małżeństwa wszelakierni sposoby. Tych ta pełna jelsteś, Warszawa. Jeszcze inną przyczynę stanowi niemą dra miłaść il"odziców niegodziwych ku córkom. Ba rodzice córki ad mężów odwodzą, na ich życie wygadują, córki swaje pDdpatrują pO' domach, da innych miast je potajemnie wysyłają, gdzie najgorzej cudzołożą, a mężam skarżącym na rozluźnienie córek wierzyć nie chcą. CO' więcej, biarą stronę córek i mają ich za niegadny,ch swegO' potamstwa małżonków". Takie stosunki panują w Warsza,wie. Trzecią pt'zyczynę złegO' stanowi niedbalstwa zwierzchności. "Ślepa jest i nic widzieć nie chce. Jeśli przychadzą biedne żany z skargami na akrutnych mężów, nie wierzą im, chociaż widzą ich łzy, lecz przyjmują przebiegłe mężów wybiegi". "Księża prawie wszyscy ad św. Kaściała RzymskiegO' praw i postanowień adbiegli cO' do życia, abyczajów, prowadzenia, razmów, sukien, tak że niema prawie żadnej różnicy pomiędzy księdzem a świeckim człowiekiem. Mnisi tak sama, czyż nie odstąpiH ad reguły i porza.dków swaich, praw, kansytucyj, ubóstwa, posłuszeństwa, czystości, nabażeństwa, przykładnegO' prawadzenia. Sz,lachta króla lekceważy, praw nie siucha, mar

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1927 R.5 Nr1

Czas czytania: ok. 14 min.

6*

KRON]KA MTASTA POZNANIA

derstw codzień się dopuszcza, posłuszeństwo za nic ma, o cenzury, kościelne nie dba. Pospólstwc miejskie podobnie gardzi z,wierzchnością, spiski knuje, językami się wzajem kole, zasadzki na siebie czyni, nawza1cm 'się nienawidzi, bez prawa, bez pobożności, bez miłosierdzia". Jeśli nawet ludzie chod.zą do kościoła, to Bóg mało ma z tego pociechy: "Jak mała jest ludzi, co się modlą do Boga, Wchodzą wprawdzie' ludzie do kościoła, księża, zakonnicy, świeccy, modlić się, ale p}'1szni, złoki i nienawiści pełni, roztargnieni z sercem rozproszonem rzeczami niedozwolonemi, Ciałem stoją lub leżą, lecz duchem są gdzieindziej. Cóż mam rzec o kobietach'! Oto idą, podwójnie obute,z twarzą umalowaną, głO'wą ukwieconą, w jedwab i złoto przybrane, nieskromnym chadem. Oczy ich błądzą, myśl gore zabronioną miłością, serce tu i owdzie się kołace. Słusznie więc wychodzą niewvsłuchani, a może jeszcze więcej rozgniewawszy Boga", Więc nic dztiwnego, że nic chcą słuchać o Bogu. Ciekawi są bardzo, ale nie tego, czego potrzeba do zbawienia, "Gapią się na progach domów, w oknach, we drzwiach, w otwora,ch płotów. Słuchać lubią światowych piosenek, zmyślonych powieści, bez pożytku dla zbawienia, ale z lekkomyślności, z ciekawości lub przyzwyczajenia. Czas na tern spędzają i godzinami mogą ich słuchać a w kościele się nudzą lub usypiają". Coprawda takiemu stanm...i rzeczy winni są w znacznym stopniu ci. którzy największy mają obowiązek troszczyć się o dusze im powierzone od Boga, t. j. biskupi. "Na włodarzy, szafarzy, kupców zamienili się biskupi, a nawet ich przewyższyli w trosce o dobra doczesne. Wprawdzie nie o to powinni mieć staranie, ale o dusze, lecz o nich za'pomniawszy troskają się o to, co należy do rachmi.strzów i karbowych. O tern cod.dennie myślą i nocy bezsennie spędzają. Inny przykład dał im św. Stanisław. Ten nie poniósł śmierci w polu senatorskiem. ani w sklepie kłócąc się ani na ulicy lub w dcmu pubHcznym, ale w kościele", "Za ich przykładem idą proboszcze. kanonicy, plebani.

wikarjusze, altaryści. Wszystkich ogarnęła niesłychana chciwosc. Chwytają po kilka beneficjów. nie dlatego, żeby pożytek przynieść ludowi, jeden drugiemu je wydziera, ale żeby mieć najwięcej w gotówce i rzeczach.

"Ale nielepszy jest stan zakonników. Zaniedbawszy rzeczy duchowne, dali się unieść pożądliwości posiadania rzeczy . doc.zesnych. Wychwytują majątki pod pozorem pożytku klasztoru. Stąd i postarali siG o dyspensy od reguly wbrew woli zakonodawcy:)), żeby pozbiera( posiadłości, wsi, pola, la.sy, łąki. Zaniedbywają chwałę Bożą, modlitwę, naul{(, regułę, czystość, ubó.stwo. Do własności zstępują, bardziej zahoskani o brzuch i pieniądz niż o C1.yste sumienie i regułę. "Według tych duchownych życie swoje układają świeccy: panowie, robotnicy, żebracy i ubodzy", Więc położenie kaznadziei wobec takich słuchaczy jest niezmiernie trrudne. Wprawdzie skoro się pojawi nowy kaznodzie.ja, idą z ciekawości do kościoła mówiąc między sobą: "Co nam powie ten mnich, zal'i coś nowego? pewnie miał jakie widzenie albo objawienie Boże". Ale wogóle niechętnie słuchają kazań nawet dobrych kaznodziejów, a z niewymownych bezlitośnie szydzą. Nazywają ich chłopami, głupcami.. Jeśli zaś wzbraniają się mówić, przezywają ich darmozjadami, przypominając im, że na końcu mszy św. śpiewają: Idźcie na świat cały opowiadać Ewangielją, Mówią, że lepiej tuczyĆ wieprza, niż nieużyŁecznego księdza żywić". "Do Poznania Pan Bóg przysłał pustelnika. Przedrwili niektórzy jego widzenia i słowa", Katolickich kaznodziejów wyszydzają. Sam Klemens opowiedział objawienie, to zaraz napadli na nieg£)o Skoro kazał o dobrych uczynkach, to oskadyli go u oficjała, jakoby twierdził. że Chrystus byłby potępiony, gdyby nie miał dobrych uczynków. Jego pohańbili przed zwierzchnikiem zakonnym, a cały zakon przed ludźmi. Głosili także: CaJe miasto spotwarzył".

W takim stanie dusz i umysłów obfite żniwo zbierają "anabaptyści, sakramentarze, zaprzeczający istnieniu sakramentów. Oddani żarłoczności, cudzołÓstwu, a ubierający się jakoby błazny. Pełen ich jest Poznań. Dla jednego grzechu szukją nowej wiary, nowego pisma. nowego wykładu. bluźnią świętym, spotwarzają ustawy Kościoła, śmiało przestępują przykazania, wigilie, posty, święta, oszukańcze słowa podsuwają Chrystusowi, poniżają kaznodziejów, kłamliwie donosząc od je

J) Jest to szpilka pod adresem Franciszkanów Konwentualnycl>

KRONIKA MIASTA POZNANIA.

dnego do drugiego: Tak on na ciebie napada, A kiedy ich zawezwie biskup przed sąd swój, wyprzysięgają się, że nie są luteranami 3)". "Przyczyną tego jest w znacznej mierze, że Polacy na wstyd swój no'ząc się z kodeksami Starego i Nowego Testamentu po łacinie i po palsku nie chcą przyjmDwać wykładu. Opierając się na samej literze, sądzą, że wszystko razumieją.

DlategO' papadają w największe błędy, bo prawdy nie chcą się uczyć. Pycha ich uno sli , więc mniemają, że rozum ich wystarczy na wszyJstko". Przygotorwywa to wszystko dDskonale grunt pO'd pDsiew heretyków, nie:słychanie niebezpiecznych i przebiegłych: "Samozwańczy apostołowie, ja.k za cza,sów Apostała Pawła ludzi przywabiali chytTemi słowy, tak teraz czy to chodząc po domach czy tO' rozszerzając książki pociągają Dj'ców rodzin, matki, dzied, rodziny, słowem kO'go mDgą, do fakeji luterskiej. Niektórzy cO' dawniej z całym afektem słuchali słowa Bożego, teraz je odrzucają i niem się brzydzą, że aż płakać trzeba". Dawni dDktorzy rDzszerzali naukę katolicką. "Nie tak czyni ów niegodziwy apostata Luter i niektórzy jegO' zwolennicy, nauczyciele, lżący O'byczaj Ikościelny a pociąga.iący lud swojemi miodopłynnemi słowy", "Już teraz wyrwały si.ę złe duchy i wypadają z ust wszystkich luteranów i przemogły, bo całe Niemcy prawie i część Polski już opanDwały".

A kiedy widzą, że katolicy ich zwalczają i już lud od nich odstępuje wskutek kazań katol,ickich, starają się zelżyć i podać w pohańbienie: spotwarzają ich i głDsząc jakO'by rozmaite rzeczyanich ani w sławie ani w rzeczywistości prawdziwe. "Oto oni są, ci nowi doktDrzy, Luter, But.cer, Capiton.

Ecolampadius, Samuel. Życie ich stoi otwarte przed nami.

Dabrzy nie byli, miłości nie miel, bo Kośdół rozdarłi. Zbrodniarze są, bo nietylko spotwarzają żywych, papieża, kaJidynałów, biskupów, plebanów, kleryków, mnichów, siedm sakramentów, świętych pańskich, dobre uczynki, ceremonje nabożne, ale nawet przeciw Najświętszej Pannie ośmielili się rozpuścić języki, ganią,c jej kościoły, O'fiary do niej, nawiedzania, modlitwy, świece, msze, posty, wigiije, święta, poczęcie, panieństwo,

S) Wyglądll to na /Iluzję do znanego Samuela.

chwałę wieczną i wstawiennictwo. Świętymi wgardzili, ci nowocześni neochrześcijanie, ich kości rozproszyli,. obrazy spalili. Skądże im ta wściekł aść przyszła? Z goryczy. Stąd złość, stąd krzyki, stąd bluźnierstwa, stąd mówią, że jeszcze święci nie są w niebie, że nie mają zasług, że nie słyszą naszych modlitw, że nie mogą nic wymodlić ani nikomu pomóc". F al'a nowowierstwa za cza,sów Klemensa z Radymna była w nieustannym przypływie. Równclegle z nią rozwijała się działalnaść kaznodziejska llalszego Bernardyna. O ile posiadamy jego kazania, to należy stwierdzić, że w r. 1527 jeszcze nie wspomina o luteranizmie. Ale może to polegać na tema,cie kazania, którym była mowa pogrzebowa. W kazaniach, mianych w dziesięcioleciu do r. 1539 bkże mało zwalcza protestantyzm. Tutaj pewien wpływ mogła mieć okoliczność, że w tym czasie Klemens pracował po mniejszych miastach, na wschodzie i południu kraju, rlokąd nowinki później docierały. Kiedy zaś r. 1539 powołano go na kaznodzieję do Poznania, wówczas zadowolił się tern, żeby powtÓrzyć swoje kazania lubel,skie z roku 1536. Za to działalność poznaliska w latach 1541 i 43 wypełnia walka z luteranami właśnie w cZa!sie propagandy i proce'sów Samuela i Sekl1!cjana. Później jednak natężenie to słabnie.

Po części polegać może to znowu na tern, że na Mazawszu, w Warcie czy nawet w Warszawie mało było nowowierstwa. Ale nawet skoro powrócił do Poznania r. 1551, ochota jego do palemiki jakoby osłabła, cO' może łączy się z pO'suwającym się wiekiem. W swoje polemice z nowowierstwem Klemens okazuje się niezgnifZej O'beznany z naukami nowatarów. Przytacza często Lutra, a kilkakrotnie wskazuje na jego zależność od Erazma z Rotterdamu, którego nazywa Sarcerjuszem, ale przedw temu nie występuje, mając go nawet w niemałej estymie i nazywaljąc mag]sŁrem. Czy znał innych jeszcze nowatorów dO'kładniej ni,ż z imienia? W jednem tylko miejscu wymienia obok Lutra Butcera, Capitona, Ekolampadjusza, Samuela. Za imieniem Samuel'a rękopis ma trzy kropki, przed któremi jak przed poprzednie mi nazwiskami znajduje !Się liczba porządkowa. Może więc na ambonie Klemens wymienił jeszcze jakiego polskiegO' predykanta, ale tern większa szkoda, że gO' nie zapisał, byłby to bowiem cenny przyczynek da początków nowowierstwa w Pol!sce. Jakkalwiekbądź, zdaj.e się, że poza pisma

KRONIKA l\iIASTA l'OZN ANIA.

mi Lutra i może Erazma, innych reformatorów Klemens znał tylko z imienia. Rozumie się, że i owych wszystkich pism nie czytał, znał jednak chyba niektóre, tak przytacza sam kilkakrotnie kazania Lutra. \V kazaniach Klemensa nie znajdujemy systematyczneg'J wykładu wiary ani systematycznej w:Łlki z ideami nowowierców. Raczej dorywczo, mówiąc na pewien temat, wspomina ich i rozprawia się z nimi. Kilka razy mówi o nich ogólnikmvo, ubolewając nad przewrotnością i przestrzegając przed nią wiernych, zwykle jednak wykazuje ich błędy i przeciwstawia im naukę katolicką. Czasem nawet zbija ich pewną argumentacją. \Y,f tem wszystkiem rozprawia się zawsze z Lutrem i luteranami. W owych latach te przedewszystkiem nowinki szerzyły się w Poznaniu, zagrażając Kościołowi. Takie okolicznościowe polemiki z nowowierstwem' były zapewne obliczone na psychologję słuchaczy. Poziom bowiem wykształcenia Klemensa wystarczał doskonale także na systematyczne ujęcie nauk nowych i zwalczanie. Wisku tek tego nasz kaznodzieja nierównomiernie omawia wszystkie nauki nowowiercze, jednym poświęca więcej miejsca, drugim mniej. niektóre pO'mija cał'kiem jak naukę o przeistoczeniu. Na pierwsze miejsce wysuwają się rzeczy naj bliiJsze , codzienne, uderzające najbardziej w ustalony zewnętrznie porządek Kościoła katolickiego, jak cześć Matki Bożej i Świętych, procesje, pielgrzymki, posly, wigilje, Cześć świętych Luter ogłasza za bezbożne uwłaczanie Bogu, bo w nim jedynie chrześcijanin nad?:ieje powinien pO'kładać. Cześć świętych jest to według niego wymysł djabelski. Tem bardziej cześć Matki Boskiej, którą papiści zrobili królową, kiedy Chrystus wyrzekł się tej nazwy przed PiłaŁem. Ale najwięcej pracy Klemens poświęca obronie dobrych uczynków. Należą do nich powyżej wymienione posty, jalmużny. modlitwy, ale owszem wszelkie. Luter powstaje przeciw nim, twierdząc za przykładem Erazma, że ich niedO'skonałość racze,j gniew Boży może budzić. TwieTdzi dalej. że tylko sama wiara z-bawia człowieka, rÓwnież według Erazma wykładając PismO' św.

Łączy się z tern cała nauka Lutra i jego zwO'lenników o wierze, o tern, że wiara sama bez dobrych uczynków zbawia sama. Tę 'laukę Luter także zaczerpnął od Erazma, idąc za jego wykładem Pisma św.

Z powyż'szemi doktrynami Klemens rozprawia się najczęściej i to w rozmaity sposób. Daje niekiedy formalne dowodzenie, wyłuszczając stanowisko katolickie. Przeważnie jednak ogranicza się do piętnowania nauk luterańskich i wykazywania ich ujemnych skutków, przyczem wypomina reformatorom ich osobiste postępowanie. VI dowodzeniu Klemens stawia zarzut Lutrowi, że zbyt literalnie wykłada tekst Pisma św., zamiast jak to katolicy czynią, 'uwzględniać i słowa i myśl Nowego Testamentu. Niesłusznie Luter zarzuca katolikom, jakoby źle thunaczyli usprawiedliwienie człowieka i odpuszczenie grzechów. am błędnie tak mówi: "Jak słońce świeci chociaż zamknę oczy, tak i odpuszczenie grzechów pozostaje na zawsze, chociaż upadnę i jak znowu ujrzę słońce, skoro otworzę oczy, tak i odpuszczenie grzechów będę mieć na nowo, skoro powstanę i do Chrystusa powrócę", Nie uznaje Luter dalej spowiedzi usznej, powoływując się przytem na przykład Chrystusa, który także nie wymagał usznej spowiedzi, bez niej odpuszczając grzechy. Tutaj Klemens na przytaczane przykłady Magdaleny i Piotra, odpowiada, że obowiązek spowiedzi Chrystus zaprowadził dopiero po zmartwychwstaniu. Ale reformatorzy nie uznają także zadosyćuczynienia za grzechy, w szczególności nie wymagają restytucji. Wszystko to podkopuje moralność chrześciańską. Dlatego Klemens wytacza zarzut, że Luter opiera religję na cie.Jesności i wielokrotnie przytacza przykłady rozkładu, jakie nowowierstwo spowodowało. "Na grzechach budują wiarę", mówi w jednem miejscu, a gdzie indziej : "doskonałość wasza polega na obżarstwie mięse1!1, rozpuście, własnej woli, braku pokuty. Bez prawa, bez pobożności, bez wstrzemięźliwości bronią się fałszywie pojętem słowem apostolskiem, a gdyby przewrócili stronę, znaleźliby zgoła coś przeciwnego. Jest to ślepota tych nędznych mięsożercÓw. wzbraniających się wiąć pod uwagę, że Chrystus w poście i pokucie starał się o zbawienie ludzi".

Sprzeciwia się także Luter czyścowi. odwołując się znowu na przypowieść o tazarzu, i głosząc: "Potępia to miejsce papieski czyściec, i krom tego uczy, że zmarli w wierze nie będą

KRONIKA MIASTA POZNANIA.

potępieni po tern życiu, a także że ani pokutować można w tamtern, ani otrzymać jakiejkolwiek pomocy od wiernych". Nie uznawa Luter wolnej woli człowieka. Powiada, że wolna wola polega na tern, że mogę iść dokąd chcę, ale że nic człowiek nie może uczynić ani pomyśleć z siebie, ale wszystko przypisuje Bogu, a więc nic nie może zasłużyć ani przewinić. Atoli my wiemy, że człowiek niektóre rzeczy może pomyśleć bez Boga. Uczy Luter jeszcze, znowu za Erazmem, że Chrystus był jedynym ka'płanem. Obecnie kapłaństwo Starego Zakonu jest zniesione i przeszło na wszystkich wiernych. A poniewa'ż Chrystus powiedział: Aż dotąd nie prosiliście o nic w imię moje, przeto nie potrzeba nam szukać kapłanów jako pośl"edników. I tak kłamią Luterani mówiąc, że wszyscy są kapłanami, nawet laky, powołując się na słowa książę cia apostołów. Ale także o Panu Jezusie opowiadają rozmaite fałsze, jak to, że miał z sobą zawsze w mieszku trzydzieści s-rebrników, które Judasz nosił w worku. Gdyby tak było, toby przez swój upór Chrystus pozwolił uczniom cierpieć pragnienie, co jest fałszem. Nawzajem i my, movl1ą, nie powinniśmy opłakiwać męki Pańskiej jakoby złoczyńcy, bo tym cielesnym l'udziom się zdaje, że opłakiwamy Chrystusa z cielesnego jakiegoś ból,u. Wyrzekają luteranie na duchowne i świeckie zwierzchności, że ich prześladują i ogniem i mieczem ścigają. Powoływają się przytem na przypowieści Chrystusa jak o kąkolu w pszenicy. TwieTldzą dalej, ponieważ Chrystus zabronił sprowadzać ognia z nieba, aby wytracić niewiernych i że także przełożeni duchowni złego ducha są, jeśli mieczem karzą heretyków, że wolno ich tylko przekonywać 1). Przedw temu Klemens wytacza znaną ar.gumentaCJę, na której czoło stawia zdanie, że nie należy wogóle dysputować z heret}'1kami upartymi. I dalej zwraca ostrze dowodzenia przeciw Lutrowi, przywodząc, że ci nowi chrześcijanie w przeciwieństwie do pierwotnych dalecy są od tego, a'by cierpieć za wiarę, że mieszkają w mia'Sta'ch obwarowanych, za murami jak psy się kryją, a tłuszcze sobie jednają, a zjednawszy pochl'ebst:wami, swoje ja;dy zaraźliwe rozle'wają.

4) To znowu wygląda na aluzję do procesów Samuela Seklucjana

Nalkoniec wzywa króla, woiewodów, kasztelanów, aby wzmocnili swe ręce i wy,stąpi,li przeciw heretykom, szlachcie czy mieszczanom, aby przymusili ich uczęszczać do kościołów, i takim sposobem odwrócili gniew Boży od ludu. Jeżeli w ten sposób Klemens rozprawia się z Lutrem i jego zwolennikami, starając się słuchaczy odwieść od nowinek religjnych, to obracając się zawsze w g.ranicach śdsłe.j prawowierności katolickiej, nie zamyka oczu na niedostatki po stronie katol'ickiej, ułatwiające im szerzenie swoich nauk. Te niedostatki objawiają się zwła,szcza w duchowieństwie katoHckiem. Klemens dobrze to rOĘumie. Ówczesnym, z średniowiecza pochodzącym obyczajem nie waha się przeciw niektórym występować nawet z ambony, tern bardziei, że jego samego jako gorliwego mendykanta razi osobliwie pogoń wielu księży za pieniądzem. O kilku hkich występach w'spominaliśmy wyżej; nadto znajdują u niego wyraz zasta'tZałe swary pomięd.zy klerem świeckim a mendykantami. A więc piętnuje tych plebanów, co głoszą, że pod utratą zbawienia i klątwą wierni zobowiązani są słuchać mszy św. w parafjalnym kościele, podcza,s gdy mendykanci mają przywileje swoje od zwierzchnika biskupów, Papieża rzymskiego, i nie waha się dodać, że ten ustanowił zakony, aby wypełnić braki hiskupów, co ani sami każą ani utrzymywują kaznodziejów. Oczywiście polemika z protestantami nie jest jedyną zawartością kazań Klemensa z Radymna. Ją głównie StOSl* w kazani8'ch niedzielnych i świątecznych, ale oprócz nich powiedział cały szereg kazań przygodnych, do nich należy pierwsze z kazań nam znanych: mowa żałobna na pogrzebie Smuszorowskiego, da'lej mowa żałobna na zgon Zygmunta Starego, kazania na, prymicjach, z których jedno powiedział u św. Marji Magdaleny w r. 1551, kazanie podcza,s obłóczyn zakonnych i i. Dla nas byłohy zwła'Szcza ciekawe stwierdzić, czy kazanie pogrzebowe na Zygmunta I wypowiedział w Poznaniu. Wiemy, że był kaznodzieją w r. 1549, czy jednak urzędowania tego nie rozpoczął już w r. 1548? 5) Zresztą ta mowa pogrzebowa nie budzi większego zaciekawienia. Materjał rzeczowy kaznodzieja wziął z Miechowity

5) Zygmunt I umarł ,. kwietnia, kapituła bernardyńske. tegoż roku odbyła się 8 września.

KIWNIKA :MIASTA POZKA.\'IA.

wraz z dodatkiem Decjana. W bibljotece klasztarnej znajdował się zapewne egzemplarz drukowany r. 1521 w Krakowie. Ciekawsze jedynie będą uwagi dotyczące młodego króla Zygmunta Augusta. w których pobrzmiewa echo małżeństwa z Barbarą Radziwiłłówną i niezadawolenia, jakie to wywołało. Bernardyn nasz bierze wyraźnie królewicza w obronę. Wysila się na przeprowadzenie dowodu. że młody król pO'dobny je,st do zmarłego. Tak samo bowiem jest łaskawy. umiarkowany, nikomu złego nie wyrządzi, nienawiści nie wzbudza, nie jest chciwy bogactw. Będąc księciem litewskim pozwracał pozabierane majętności. sądy sprawiedliwie sprawował, nikomu krzywdy nie wyrządzał. skarbów chciwie nie zbierał, przeciwnie utrzymywał milicję nadworną, do 700 jeżdzców. Co się tyczy zaś małżeństwa krótewskiego. to także Salomon pojął za żonę córkę Farraona, a pradziad jego Władysław Jagiełło ożenił się z Elźbietą GranO'wską potajemnie. "Nie powinniśmy my także zwątpić o królu. ale módlmy się za niego". Jeszcze bez porównania mniej momentów charakterystycznych zawiera mowa na pogrzebie Sn1Uszorowskiego albo mO'wy prymicjalne. Z kazania na obłóczynach zakonnicy Bernardynki korzystając Klemens, daje naukę o Trzecim Zakonie, O'bejmującym ludzi w świecie żyjących. VI Pol,sce należą do niego, ludzie naj dostojniejsi. w01ewodziny. kasztelanki, starościny, chorążyne. ale także zwykła szlachta i miesz(:zanie. Tercjarka. a którei mowa, była ,szlachcianką. Najwięcej rysów indywidual'nych zawiera kazanie pożegnalne. miane w Warszawie w r. 1542. Dane z niego zużyliśmy da biografji Klemensa, a daje nam także wskazówki co do stO'sW1ku kaznodziei do ,słuchaczy, o nem poniżei. Oparł zaś Klemens to kazanie na porównaniu siebie jaka Jmznodmei z jednym z siedmiu Aniołów Apokaliptycznych. W powyiszym przeglądzie wyczerpaliśmy także zawartość obyczajawo-historvczną, jak widzimy, dość bogatą. Najwyżej ten jeden szczegół jeszcze przytoczyćby można, że w Polsce nie wszyscy są wstanie wyżywić się chlebem pszenicznym, ale są zniewoleni używać chleba rżanego. Wszystko to pozwaIi a nam upatrywać w Klemensie z Radymna kaznodzieję jak na swój wiek niepospalitego. Do takiego, samegO' wniosku prawadzi nas rozpatrzenie jego wykształcenia i jego techniki kaznodziejskiej.

Przedewszystkiem zna bardzO' dakł.adnie Bibl'ję tak Starego jak i N'Owega Zak'Onu. Obznaj'Omiony je<;t także z Ojcami K'Ościoła, których c7ytywał 'Oczywiście pa łacinie, i ta nietyl'k'O z temi z nich wyjątkami. jakie znajdują się w brewiarzu. Zna oczywiście także żywaty i legendy świętych. Z dzieł hist'Orycznych, oprócz Miechawity z Decjuszem cy.

tuje Kr'Onikę Braci Mniejszych, zapewne XXIV generałów, jaką p'Ospałicie posiadały klasztory polskie. śladów znajamości humanizmu nie znajdujemy, chybabyśmy tu chcieli abznaj'Omienie ja:kie takie z Erazmem z R'Otterdamu. O 'Obeznaniu z pismami nowowierców przynajmniej Lutra mówiliśmy powyżej. Poza tern k'Onkretnych wiad'Omaści nie znajdujemy z innych nauk, chybaby tu uwzględnić uwagę 'O planecie MerkuregO', atali paziom kazań wywiera wrażenie, że mówił je człowiek dobne obznajamiany z teolagją i stojący na wysakości wykształcenia przedhumanirstyczneg'O. W technice swojej Klemens zach'Owuje jesz.cze niektóre właściwe średni'Owie'czne, jak pedantyczne podziały i podziałki, które przepr'Owadza w całej serji kazań np. wielikopostnych, dając im nagłówki stale te same, ryując je nawet. Tak w Kwadragesimate a 10 przy:kazaniach z r. 1536 i 39 każde kazanie dzieli się na części pad nagłówkami: Emendate contagiwn commissum - AuscuItate el'Oquium 'Ommissum - Ruminate prodigium emissum. Popołudniowe kazanie tegO' samegO' dnia miewane zn'Owu dzielił na: d'Ocume:ntum regulad'Onis caste - Supplementum imperfecti'Onirs nostre - Nocumentum indignationis iuste. Atałi w takim schemacie zawarł treść już nie średni'Owieczną. Unika bowiem legend, tern bardziej anegdot i bajek. unika r'Ozmaity.ch wątpliwych i fantastycznych wy-....adów. K'Ościec kazania opiera się na dekadC\ch Pisma św., przyczem rzadka posługuje się wykładem dawalnie aUegoryzującym, Ucznie przytacza abak Biblji Ojców Kaściała i jak nadmieniliśmy, 'Obficie krasi swaje wywady wycieczkami przedw n'OwowieTc'Om. Kazania mają chara-kier maralny, 'Oprócz 'Oczywiście przygodnych, więcej budujący niż nauczający z wyraźnem zacięciem pałemicznem, ch'Ociaż wyłącznie palemicznych niema zgała. Na słuchaczy swaich Klemens skarży się nieraz. Widzieliśmy wyżej, że nawet niektórzy 'Oskarżyli gO' przed 'Oficjałem.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1927 R.5 Nr1 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry