PRZEDSIĘBIORCY MENNICZNI W POZNANIU 53panną na wydaniu i przedstawiała partję nie da pagardzeni". Rzecz skańczyła się na ślubnym kobiercu, co zapewniła Lauffertawi paparcie teścia w dalszych swaich zabiegach. Celem ich była teraz zyskanie stanawiska generalnegO' prO'bierza karannegO', apróżnianega pa ustąpieniu Kaspra Rytkie'ra. Była ta już wysakie i intratne stanawiska, gdyż przywiązana była da niegO' pensja 600 zł rocznie, araz 100 zł ad każdej mennicy z asabna. Wprawdzie od 1601 r. adpadły dachody z mennic, gdyż te były nieczynne, ale pozas1tała jeszcze wynagradzenie ze skarbu królewskiegO', które już pewne aparcie stanawiła. Cel swój Lauffert osiągnął, chaciaż nie wiemy dakładnie, kiedy zastał mianawany prabierzem geneTalnym. W 1608 był nim już O'd laf kilku, a zatem jak przypuszczam ad 1603. Z pensji jedna.k, jaką ze skarbu pO'bieTał, nie był zadawalany, była dlań za mała, tak że pastanawił wreszcie wysrtaTać się a jak,ieś ubaczne zajęcie. W paławie 1608 r. zwrócił się więc pa 'raz drugi da Wschawy, gdzie ad lat kilku mennica już spaczywała z pawadu, jak się zdaje, zbyt dużych kosztów, a zbyt małych zysków, jakie przynosiła dzierżawcy. MiaJsta nakłaniałO' Lauffe'rta da abjęcia dzieTŻa wy. ten jednak nawiązał wpierw pertrakta,cje z padskarbim Janem Firlejem, przedstawiając mu, że pabary generalnegO' probierza są abecnie tak małe, że on musi a tę dzierżawę się starać, że jednak by mu ją umO'żliwić, winien podskarbi dać mu jeszcze pewne koncesje w tym kierunku. Podskarbi widać zadowolony był z dO'tychczasO'wej działalności Laufferta i dlategO' pad datą 19 maja 1608 wystawił mu w Krakowie przywilej, że a ile abejmie dzierżawę mennicy miej'S'kiej w W schawie, wolna mu będzie dla zmniejszenia koS'z,tów bicia fabrykować jednostranne denary, a nie dwustranne jak datąd. Był ta przywilej nie dla miasta, ale asabiście dla Laufferta wydany na tak długa, dopóki 'będzie prabiezem generalnym i dapóki tę dzierżawę będzie trzymał 2). Na tej podstawie dopiera wszedł Lauffert w pertraktacje z magistratem wschawskim i dnia 25 sie.rpnia 1608 podpisał kantrakt dzierżawny. Przywilej podskarbiegO' uzyskał wprawdzie potem, dnia 3 maja 1610 patwierdzenie królews.kie, ale mima ta nie przyniósł Laufferlowi znaczniejszych korzyści.

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1927 R.5 Nr1

Czas czytania: ok. 12 min.

2) Wiadomości Num. ,'\rch. 1914. 95.

KRONIKA MIASTA POZN_\NIA.

Możliwe, że denarków jednostronnych, jako niezwykłej nowości, nie chciano w mieście przyjmować, że były z niemi trudności w handlu, dość, że w 1610 wrócono znowu do monetek dwustronnych "jak dawniej i na nich też czynność mennicy miejskiej urwano w najbliższych latach. Denarki wschowskie z tych czasów nie posiadają już roku, tak że nie można stwierdzić, jak długo fabryka naprawdę funkcjonowała. Są ślady, że przetrwała do 1616 roku. W tych sam)'.ch latach występuje LauHert w Poznaniu i Wschowie w kilku ciekawych sprawach. Jako pr,obierz generalny Królestwa PolIskiego prowadzi dochodzenia karne w 1610 i 1611 r. przeciw Dawidowi Grundschlossowi , złotnikowi W'schowskiemu, który uż w ló.ta.ch 1599-1603 prowadził mennicę miejską, a potem usunąwszy się z niej, zaczął próbować fałszowania monet. Z drugiej strony sprawy famiHjne wołałv Laufferta do Poznania; gdzie właśnie z początkiem roku 1611 umaJrł teść jego, Engclbert Geelen , mincerz poznański. Geelen był dzierżawcą mennicy miejskiej i fabrykował drobne denarki po 16 za grosz. tak jak dawna ordynacja przepisywała. Na mieście jednak kurs tych denarów był nieco niższy, gdyż ludzie rachowali je po 18 za grosz, stąd ciągłe spory i kłopoty, które jednak dopiero po śmierci Geelena wybuchły ze zdwo1oną siłą. Oto dnia 15 kwietnia 1611 zaskarżył magistrat sUlkcesorów Geelena mince'1"Za o odszkodowanie za to, że ośmielił się bić monetę r:zekomo wbrew przywilejom i kontraktowi. Sukcesorami tymi byli wdowa Małgorzata i dzieci Andrzej, Henryk i MaTJanna zamężna Lauffertowa. W ohec tego Hei1ryk Lauffert występuje teraz jako opiekun dzieci Geelena, co więcej jako ten, któremu zmarły prawa swe do me,nnicy poznańskiej odstąpił. Wpisuje zatem protestację do ahtów grodzkich kościańskich przeciw magistratowi poznańskiemu i rozpoczyna proces, tembardziej, że magistrat zaraz po śmierci Geelena kazał mennicę opieczętować. Na protest Laufferta wnosi magistrat poznański do tychże aktów kościańskich replikę przez pełnomocnika swego Joachima Starościńskiego, w której wykazuje, że dzierżawa mennicy miejskiej oddaną zosŁała Geelenowi tylko do osobistego korzystania i że na sukcesorów przejść w żaden sposób nie mogła, a wobec tego ces1sja praw menniczych na rzecz Henryka L;mffelia jest nie ważna bez zezwolenia magrshatu.

Sprawa dla Laufferta nie była da wygrania. Praces mima razmaitych pazwów i pratestów skańczył się dla niegO' niekarzystnie. gdyż jeszcze w lecie 1611 r. mennica poznańska przeszła VI ręce kaga innegO', mianowkie Jana Bekera z Magdeburga. Lauffertawi zastała 'Się jegO' mennica miejiska w Wschawie i stanawiska probierza generalnego królestwa. Pazastał jednak nadal w Paznaniu, gc.zie był abywatelem. a więc miał jakąś tu realnaść i stąd też nawiz;1.ł stosunki w zupełnie innym kierunku, a mianawicie z Brandenburgią. Już na początku 1607 r., przed objęciem mennicy miejskiej w Wschowie. gdy szukał na W!Szystkie strany pracy i zajęcia. zwrócił się da niejakiego Henryka Pyrka; widacznie znajamegO' swegO' w Niemczech z praśbą, by ten poledł g0 u dwaru elektora .lana Fryderyka brandenburskiego. Pyrk jednak zam,alst da dwaru, napisał za nim da namiestnika Nowej Marchji Ka1spra Bergera. Przedstawił gO' jaka zdalnegO' przedsiębiarcę. który obiecuje urządzić elektorowi intra.tną mennicę w Drezdenku nad granicą pal,ską. Nie magąc się oclaczekać odpowiedz, pisze sam Lauffert wpros,t do elektora da Berlina pod datą 16 lutegO' 1607 r. z Poznania. W piśmie tern propanuje urządzić mu mennicę, a jaka najodpowiedniejsze dla niej miejsce wskazuje na Drezdenko, właśnie dlategO', że Jeży nad granicą palską, a z Palski, jak twierdzi, można będzie z łatwaścią zy,skać duża srebra do bicia z pawadu. że właśnie teraz są polskie mennice nieczynne. Tak'53.mo niedaleka jest z Drezdenka da Gdańska. J!dzie również każdegO' czalsu mażna srebra i złała nabyć paddostatkiem. Planem Laufferta zainteresawał się elektar i pałecił Bergerowi bliżej tę sprawę ",badać. W lipcu 1607 przyjechał Lauffert da Kistrzyna, adbył kanferencję z namiestnikiem i dnia 14-ga tegaż miesiąca wręczył mu osabny memarjał i swaje warunki w tym przedmiacie. W piśmie tern aświadczył gatawaść wybijania manet jakich tylkO' elektar będzie sabie życzył. od dużych !Złatych partugałów pac ząwszy , a na drabnych bilanawych feni,gach skańczywszy. Może wybijać i dukaty węgierskie i talary araz półtala,ry cesarskie. grosze śląskie i trzeciaki i inne. Najmilei by mu była fabrykować manet y na stapę śląską k;siążąt brzeskich. najtrudniej zaś szelągi pojedyńcze i podwójne. gdyż tegO' gatunku monet jes'Zcze nie zna. O ile mennicę projektowaną atrzyma w arendę. obiecuje płacić elek

KRONIKA MIASTA POZNANIA.

torowi rocznie 300 talarów, każdy po 24 grosze, ale tylko wtedy, o ile na cele fabryczne otrzyma wolno dom i maszyny. w przeciwnym razie zapłaci w pierwszym roku tylko 100 talarów. Jeżeli jednak da się mu przynajmniej materjał budowlany w naturze, zapłaci 150 talarów w pierwszym. a 300 tala.r6w w następnym roku i w dalszych. Memorjał powyż'szy, pod którym podpisał się Lauffert z tytułem wardajna menniczego polskiego, dał władzom brandenburskim dużo do myślenia. ChGdziło bow,iem o wprowadzenie monety nowej, nie bardzo odpowiadającej tym gatunkom i warlośdom, jcukie dotychczas w kraju panowały. Obawiano się protestu ze skony stanów dolnosaskich, a z drugiej strony nie chciano pozbywać się ponętnego dochodu 300 talarów rocznie. Dnia 2. października 1607 r. pisze namie'Stnik Berger do elektora, uspaka1jając go, że po otwarciu mennicy w Drezdenku nie będą chyba Sitany kraj'Owe robiły mu wy:rz:utów, że bije monetę na S'topę cesa<rską i śląską, gdyż przecież miasto to leży nad samą granicą polską, a monety bić się mające, będą lepsze niż dotychczasO\ve. Gdyby jedna;kowoż zarzuty się podniosły. to Berger radzi przenieść tedy mennicę do Krosna lub Cylichowa w pobliże g.ranicy śląskiej, gdzie już śląska stopa monetarna nie będzie nikogo razić. T e pertraktacje i rozważania projektu Laufferta przeciągły się aż do 1608 r. i urwały się nagle wskutek choroby, a potem śmieTci elektora. Widząc, że plany jego brandenhurskie na razie przynajmniej się rozwiały, uderzył Lauffeli w stronę W schowy i właśnie w 1608 wziął tu w dzierżawę mennicę miejską, potem w 1610 starał się nawet o poznańską. Gdy się mu jednak tu nie pO'wiodło, zwrócił się znowu w' 1611 lub z początkiem 1612 r. do Brandenburgji i ponowił swoje oferty. W ja<ki sposób chciał pogodzić swoją służbę polską, gdyż zawsze jeszcze był generalnym probierzem albo wardajnem koronnym, ze służbą dla państwa 'Sąsiedniego, to już tajemnica jego i ówczesnych stosunk6w, które na te rze'czy nie zwracały zbytniej uwagi. Niewątpliwie jednak plany Laufferta były dla Polski ekonomicznie szkodliwe. Mennica bowiem w Drezdenku nie tylko miała z Polski śdągać sre,bro do przekucia u siebie, aYe i moneta w Drezdenku bić się mająca, przeznaczona była nie tyle dla Brandenburgji, ile dla Polski, by tutaj z zyskiem w kurs n:ogła być puszczana.

Tym razem udała się LauHertawi daprawadzić do kańca rokawania i uzyskać nareszcie zgadę elektara Jana Zygmunta. Szczegółów kantraktu nie znamy, ale faktem jest, że w 1612 mennica w Drezdenku zastała atwartą i da 1615 czynną. Manety, jakie tu Lauffert wybijał, były ta grosze książęce zwane też półtarakami, araz talary i maże dukaty brandenburskrie, znaczane wszystkie literami HL lub jegO' managramem. Te ta manet y, a zwła:szlcza półtara1ki wprawadzane masowa da PalsM były przyczyną, że 'ł-ząd palski w celu niejaka samaobrony widział się zmuszony już w 1614 otworzyć na nowa mennicę koronną w Bydgoszczy i podabne półtaraki, ale już na stapę pal,ską w abieg wprowadzić. Także i u stanów brandenburskich nowa maneta z Drezdenka puszczana nie wzbudzała entuzjazmu. Stany górnasaskie na se'jmikl1 w Lipsku dnia 22 maja 1614 uchwaliły rezalucję, że elektor brandenburski bezprawnie wybija w Drezdenku swoje gTOsze, tal'ary i dukaty i zażądały zamknięcia teiże mennicy. Uchwały te i żądania powta'ł-zały się adtąd parakratnie, tak że wreszde elektor nie chcąc s,ię dalej narażać, kazał w 1615 fabrykę zamknąć 3). W ciągu całegO' tegO' okresu, Laufferl mieszkał staJe w Poznaniu i tylkO' dajeżdżał naprzód da W schawy, potem da Drezdenka. Równaoześnie nie przestał być w służbie rządu palskiega jako prabierz generalny. .leszcze W 1617 nazwany jest sługą króla polskiegO', c'zyli że cała działalność jegO' w Drezdenku, tak dla nas dziś padejrzana, nie byla mu zupełnie brana za złe. Nie długa jednak potem już urząd .swój pi'astawał. Dnia 5. paźdlziernika 1619 piszą już a nim jaka o zmarłym.

VII. J a n D i t t m ar.

Da zaufanych współpra:cowników WalentegO' Jahnsa, którzy podabnie jak bracia Lauffct'tawie przybyli z nim z Gaslaru, należ:il również inny mincerz paznański, Jan Dittmar, którego piszą również Dithmar i Dytmar. Czy i an pochodził z Gaslaru, nie wiadama, ale ta pewna, że w 1594 był nietyllka zaufanym Jahnsa. ale występuje nadtO' jaka prawizar czyli administrator mennicy królewskiej w Paznaniu. Była ta naturalne wabec tegO', że Jahns był dzierżawcą nietylkO' mennicy

3) Bahrfeldt, Das Miinzwesen d. Mark Brandenbg, Berlin 1595 p. 292.

KRONIKA :MIASTA POZNANIA.

poznańskiej, ale i wschowskiej i widząc dla siebie lepsze widoki w Wschowie, tam się przeprowadził, a dy:rekcję fabryki poznańskiej zdał na Dittmara. Dittmar był zatem pełnomocnikiem Jahnsa w Poznaniu i w tym charakte,rze wnosi do ksiąg grodzkich w W schowie pismo króla Zygmunta III. z dnia 24. października 1594 ,,-oku potwierdzające przywileje jego szefa Jahnsa. Gdy jednakże w połowie 1595 T. nastąpił upadek Jahnsa, wykrycie szeregu nieprawidłowO'śd i w następstwie ucieczka tegoż za granicę, temsamem upadło również i znaczenie Dittmara, któq I1Iie tak sprytny jalk inni, nie skarzystał ze sposobności i przy następujących teraz zmianach persanalnych pozastał w cieniu. W miejsce Jahllisa zos!ał bowiem gener,'.lnym dzierżawcą Herman Riidige'r, a jego pełnomocnikiem w Poznaniu Andrzej Lauffert. Dittmar zaś zoS'tał dalej na skramnem stanowisku minceTza poznańskiego. Dopiero po jakimś czasie przekanał się Riidiger, że zły zrO'bił wybór, uS'tanawiając Laufferta zastępcą swoim w Po:znaniu. Nie odnowił przetO' z nim kontraktu, ale dnia L stycznia 1596 zaJwarł nowy kontrakt z Dittmarem, czyniąc tegoż pTZełożonym nad mennicą poznańską. Nowe obowiązki objął Dittmar jednakże dO'piero dnia L lipca i piastował je, jak się zdaje, przez rok t. j. da 1. lipca 1597, poczem dzierżawa przeszła na spółkę Jana Brii'S'sela i Jana Thake. Równocześnie rozszerza Dittmar swoją działalność i na Wschowę, gdzie tymczasem ustąpił Andrzej Lauffert, a nawet jego następca Dawid GrundschloSi£. Z obu był Riidiger mezaJdowolny i dlatego dnia l L lutego 1597 zawarł nawy kantrakt z Janem Dittmarem, oddając mu w dzierżawę i mennicę wschawską. Kontrakt ten wpisany dnia 13. lutegO' 1597 do ksiąg grodkich w Ws'chowie, zawarty został na 2 lata i do tego pod zakładem 100 czerwonych złotych. W ten sposób Dittmar jak i wielu innych przedsiębiorców, został równocześnie dzic'rżawcą dwóch mennic koronnych w Poznaniu i W'schowie. Ponieważ osabiście nie mógł obu fabryk prowadzić, pozostał sam w Poznaniu, natomia'st pełnamocnikiem, a może nawet poddzierżawcą w Wschowie ustanO'wił niejakiego Ernesta Knorra, również zawodowego mincerza. W połowie 1597 skończył się jednak konkakt poznański

Dittmara, o którego przedłużenie nie ubiegał się, jak się :odaje, wcale. Również nie mamy żadnego śladu. by oddał się teraz pracy w mennicy wschowskiej. Ostatni raz widzimy Dittmara u boku Herma.na Riidigera w grodzie wschDwskim, kiedy protestuje razem z swoim szefem przeciwko Grundschlossowi, byłemu mincerzowi wschowskiemu. Od tego czasu znika nam DittmaT zupełnie. Prawdopodobnie niedługo potem, gdy w 1601 zamknięto w Polsce wszystkie mennice kTólewskie, wyjechał z powrotem c.o Niemiec, zostawiwszy pełnomocnikiem swoim w Poznaniu, dla uregulowania może interesów, Jana Briissela. W 1606 r. był Dittmar kierownikiem mennicy w Goslarze, poczem ginie o nim ślad wszelki. W czasie, kiedy Dittmar na własną rękę prowadził mennice \',ielkopolskie, znaczył 'swoje wyroby herbem swoim, wyobrażającym gałązkę o trzech jagodach, przy którei czasem stały jego inicjały I-D. Znak taki widzimy na szelągach, groszach i trojakach niektórych koronnych z lat 1595-97, na tych mianowicie, które z poznańskiej, a w 1597 i ze wschowskiej mennicy pochodzą.

VIH. J a n T h a k e.

był przy końcu XVI. wieku obywatelem poznańskim, miał tu jak ię z:daje, jakąś realność, stanowisko w mennicy królewskiej i znajomości między przedsiębiorcami ówczesnymi. Trzymał się zwłaszcza gorliwie Jana Briissela, wybitnego dzierżawcy mennkzego, a nawet zacieśnił te związki małżeństwem z jego córką. W połowie 1597, gdy poraz pierwszy występuje na widownię, jest już zięciem, a nawet spól,nikiem Brussela.

Wówczas to, dnia 12. sierpnia 1597, zawierają obaj kontrakt z Janem Cfeleckim i roborują go w grodzie poznańskim pod zakładem 3000 zł. .lakiej treści był ten kontrakt, i dlacze,go dotykał Jana Cieleckiego, nie wiadomo. Ten Jan Ciełecki był synem Krzysztofa, kasztelana śremskiego, rodwnego brata Jakóba, który był właściwym nadzorcą czyli superintendentem mennic wielkopolskich. Miał więc pewne wpływy i możliwe, że Briis'Scl i Thake zawieTając z nim kontrakt, liczyli na te wpływy, a więc może na wydzierżawienie mennicy poznańskiej od Riidigera, wszechwładnego wówczas przedsiębiorcy. Mennica pozn;ińska była w 1597 dzierżawiona prze'z Jan8

KRONIKA MIASTA POZNANIA.

Dittmara, który jednak w połowie roku ustąpił i wówczas spółka Briisel i Thake mogła tu objąć rządy, co zresztą jest jeszcze aktami nie stwieTdzone. Pewnem jest tylko, że w I. połowie 1598 r. kierownikiem mennicy królewskiej w Poznaniu był młodszy z nich Jan Thakc, gdyż jego monogram znajdujemy na ówczesnych trojakach koronnych, z Poznańskiej fabryki pochodzących. Co więcej, mamy w aktach grodzkich notatkę protestacyjną z dnia 9. kwietnia 1598 robotników menniczych, którzy się nazywają robotnikami starszego mincerza poznańskiego Hanus:za Thake, co jest dowodem, że on właśnie wówczas był głównym kierownikiem. Nie długie jednak było jego gospodar'stwo. Oto z początkiem lipca 1598 mennica poznańska przechodzi do rąk .Jana Briissela, może na skutek dobrowolnej umowy z rąk zięcia do teścia. Mimo to spółka ich i dal'sza w:spółpraca nie ustaje, gdyż dnia 7. paździemika tegoż 1598 r. zawierają nową z Janem Cielecklim umowę i znowu wpisują ją do aktów grodu poznańskiego. Jeżeli pierwsza umowa była pod zakładem 3000 zł, to ta druga dotyczy już kwoty 4000 zł, którą spólnicy obiecują wypłacić w razie spełnienia pewnych, nieznanych nam warunków do rąk Jana Cieleckiego. \'(1 arunki te rzeczywiśreie się spełniły i suma 4000 zł stała się płatną, ale dopiero za lat 7. Tymc.zasem Thake i Briissel prowa.dzą dalej razem swoje intet"esa i w latach 1602 i 1604 już po zamknięciu mennicy królewskiej widzimy ich parę razy razem działa1ących. Dopiero dnia 22. listopada 1605 spotykamy Thakego samego. Wykonuje on wówczas przysięgę, że sumę 4000 zł. dłużną Ciele'ckiemu zapłaci mu na św. Jan najbliższy. Jest to ostatni ślad czynności tego mincerza.

IX. E n g e l b e r t G e e l' e n.

Wśród pracowników mennicy królewskiej w W schowie przy końcu XVI. wieku, znajdował się również Engelbert Geelen, który się pisał także Geil lub GelIen. Skąd pochodził i jak długo w Wschowie pracował, nie wiadomo. Musiał należeć jedna:k do zamożniejszych mincerzy tamtejszej oficyny, skoro kolegom swoim pożyczał pieniędzy. Do jego dłużników należał i kierownik mennicy Ernest KnorT, i towarzysz sztuki menniczej Jerzy Scholtze i to do dłużników niewypłacalnycha złdliwych tak, że w 1598 trzeba ich było skarżyć, a nawet aresztować. Na szersze wody wypływa Geelen dopiero na początku XVII wieku, gdy mennice królewskie przestały już istnieć, zamknięte na mocy uchwały sejmowej z 1601 r. Geelen osiadł był wówczas w Poznaniu wraz .z ż,oną Małgorzatą, synami Andrzejem i Henrykiem. oraz córką Marjanną, która właśnie wówczas wyszła za: mąż za innego przedsiębiorcę menniczego Henryka Laufferta. Szukając nowej dla siebie posady. wpadł Geelen na pomysł wznowić mennicę miejską w Poznaniu i podał w tym kierunku osobny memorjał do magistratu. Przypomniał mianowicie ojcom miasta, że to już blisko 200 lat temu, jak Poznań z rąk króla Władysława Jagiełły otrzymał prawo mennicze i jaJki to byłby dla miasta pożytek i interes wznowić to prawo z powrotem w ten sposób, by jemu, "Geelenowi dać koncesję na ,stworzenie i puszcżenie w ruch mennicy micjskiej denarowej. Wniosek powyższy znalazł przychylny dla siebie nastrój w magistracie i wywołał dnia 7. sierpnia 1602 r. odpowie,dź. w której miasto zgadza się w za'Sadzie na propozycje Geelena .i daje mu żądaną koncesję, ale uważa, że wobec bHsko 200-letniej przerwy w wykonywaniu prawa menniczego, cała sprawa wymagać będzie przecież wznowienia i zatwiel"dzenia kTóla Jeg.omośd. Koszta urządzenia fabryki zwala magistrat na przedsiębiorcę, ale w zamian daje mu koncesję na lat 12, którą w danym raz,ie pozwala odstąpić dzieciom, sukcesorom lub innym. Równocześnie bierze magistrat swego mincerza i przedsiębiorcę w opiekę i zapewnia mu wszystkie te przywileje - i wolności, z jakich zwyczajnie ludzie jego zawodu korzystają.

Tytułem czynszu winien będzie Geelen płacić corocznie do kasy miei,skiej 100 zlp., 'ze względu jednak na to, że sam winien starać się o zatwierdzenie królewskie i na własny koS'zt ma urządzić mennicę, przeto miasto uwalnia go przez pierwsze 5 lat od opłaty wymienionego czynszu. Wreszde obiecuje magistrat poprz.eć jego sta:rania w kancelarji królewlskiej w sprawie wznowienia przywil'eju. Taka była treść kontraktu. na pod5tawie kt6rego Geelen wyje'chał do KraJkowa starać się o zezwolenie królewskie na otwarcie mennicy miejskiej w Poznaniu. Starania jego zakończyły się wnet pomyślnym rezultatem, gdyż już dnia 5. wrze

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1927 R.5 Nr1 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry