ZAPISKI

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1938 R.16 Nr3

Czas czytania: ok. 3 min.

szczytnym pr.ledsięwzięciu, a nawet, że ani szczerość uczuć, ani przejęcie się potrzebą i użytkiem narodowym nie powodowały sercem j9g0, gdy przejął na się wydawanie pisma, owszem, zdaje mi się, iż tylko te słówka: Pan redaktor Wojkowski, wielce mu ucho głaskały. Próżność, słowem i samolubstwo, było ogniskiem, z którego wychodziły wszelkie jego literackie dążności i zachody, gdzie się zbiegał i koncentrował cały jego literacki entuzjazm. () to jeszcze mnie.isza, m a i s l' i n g r a t i t u d e e s t l e p l u s v i l d e s p e(' h ć s, powiedział sobie jakiś poczciwy klasyk francuski, a choć to tam kiedyś powiedział, choć klasyk tylko, jednak d to pewnie prawdą będzie. Szkoda wszelako pisma tak rozszerzonego, mającego tak ładne imię w kraju i za granicą, że straciło biegłych i rozsądnych sterników i może teraz, f I u c t i b u s e t v e n t o na wszystkie strony unoszone, mimocbodem utknie w mieliznę. Wszystkie te myśli podziela większa część mych kolegów, których o wypadku tym uwiadomiłem. Co się zaś tyczy przyszłego dziecka żurnalistyki poznańskiej, ° r ę d o w n i k a n a u k o w e g o, zaszczytnem jest wprawdzie zapraszanie Pańskie dla nas, neofitów literacIdch, ale chcąc godnie odpowiedzieć żądaniom Pana, powadze pisma. spełnić wreszcie to wszystko, co my sami od naszej roboty wymagamy, na to potrzeba czasu, lekkiego sumienia i głowy od wszelkich obcych trosków wolnej. A tu niestety żadnego z tych trzech artykułów, tak potrzebnych każdemu, który chce coś miernego nawet napisać, u nas Pan byś nie znalazł. Bo czas cały filologicznoklasyczną pracą zajęty, sumienie egzaminami niepokojone, a nad głową dysertacje ciążą. W takim położeniu człek jest zduszony, przygnębiony, niezdatny do wszelkich wolniejszych podskoków umysłu, do pracy wymagającej dużo żywości i świeżości w pojęciach i osnowie. Jak naj prędzej więc chcąc się pozbyć ciężaru, musim mu się całkiem oddać i kurczyć grzbiety nasze, dopóki sił dosyć nie nabędzie m, aby go zwalić na ziemię. Wtedy odetchniemy piersiami całymi, a całe powietrze w Wielkim Księstwie ledwie nam na oddech stanie lu), wtedy nasze ręce i głowy i piora poświęcić możemy winnicy pańskiej i czuwać oraz z Panem nad wychowaniem dziecięcia, które, da Pan Bóg, w pierwszych dniach f a t a l i s a n n i i II i u s 1840, ochrzczonym będzie przez księdza Jl ) Stefańskiego.

10) Zwrot wzięty z "Farysa" Adama Mickiewicza, ze zmianą Arabistanu na W. Ks. Poznańskie. 11) Tak żartobliwie określa Mott Y księgarza Walentego Stefańskiego, w którego oficynie miał się drukować "Orędownik".

3QS

Życzyć by jednak prawie można, jak tutaj wszyscy prawie mOWlą, żeby mu rodzice zmienili nazwisko, bo 01" ę d o W n i k to brzmi szkaradnie, a w naszym ugrzecznionym i wymuskanym wieku i tytuł ładny a miluellllY być powinien. Ufny w przyjaźń Pańską, zostaję Jego wdzięcznym wychowańcem Marcelli Motty.

Cegielski zasyła także Panu winne uszanowanie.

Z listu powyższego można się przekonać, jak skutecznie Popliiiski pracował nad popsuciem opinii dawnemu swojemu uczniowi i pupilowi. Antoniemu \Vojkowskiemu. sugerując np. Mottenm, że w całym przedsięwzięciu Tygodnikowym "tylko maleilką był cząstką, poboczną, późniejszą", choć, jak to wykazał A. Bar, on właśnie, \V ojkowski, a nie Popliilski, pozyskał Kraszewskiego dla Tygodnika. \V zdaniu swoim o tytule "Orędownika", tak niezwykłym w owych czasach, Mott Y jest zgodny z Kraszewskim. \Viadomość o uzyskaniu konsensu na wydawanie "Orędownika" Kraszewski otrzymał od Popliilskiego w lipcu r. 1840. Na jego też ręce Popliński przesłał zaproszenie do współpracy dla Michała Grabowskiego i Henryka Rzewuskiego. O Grabowskim I{raszewski nie wątpił, że przyjmie zaproszenie, choć wskutek mierci synka "stał się tak bezsilnym z żalu, że nic pisać nie może". \Vątpliwym natomiast wydawało mu się pozyskanie Rzewuskiego. Kraszewski sam podjął się pisania dla "Orędownika" sprawozdail z dzieł ukazujących się na Litwie i \Vołyniu, "a jeśli o tych samych wypadnie mi zdawać sprawę w Tygodniku Petersburskim, ułożę się tak, aby jednocześnie, lub nieco wprzódy Orędownik je ogłaszał, gdyż trudno, a raczej niepodol:ma o każdym dziele po dwa odrębne artykuły pisać". "Co się tycze referatów o stanie czytelników, piszących liczbie i usposobieniach ich, bardzo dobrze; ale o szkołach, młodzi i nauczycielach nic pisać nie 1lI0gQ, nie mieszkając w żadnym miejscu, gdzie bym mógł się wpatrywać codziennie w postępy zakładów naukowych, nie pl'zejeżdżając siQ prawie nigdzie; uczynić tego na wiatr i bez przekonania sumienie mi nie dozwala. Artykuły iść będą regulamie co 1 każdego miesiąca, tak właśnie, jak szły do Tygodnika..."

3Q6

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1938 R.16 Nr3 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry