KRONIKA MIASTA POZNANIAże pierwszy rozdział traktujący o przeżyciach aż do zakończenia wojny światowej obejmuje stron 171, podczaR gdy znów dwa nastJlne rozdziały zajmują laledwie po stron 12 i 9 (i mają jako przedmiot b. krótkie chronologicznie okresy), rozdział czwarty mówiący o walkach na wschodzie ma stron 109, wreszcie ostatni o obronie Pomorza stron 62. To rażące niedociągnięcie powiększa .ieszcze brak spiRu I"Ozdziałów przy końcu książId oraz brak indek!'lu tak rzeczowego jak i osobowego. W ten sposób zarówno czytanie lu;iążki jak i korzystanie z niej jest wielce utrudnione. Hównież styl autora, prymitywny z mnóstwem germanizmów, budzić musi dośr poważną krytykę. Czyniąc tego rodzaju zflstrzeżenia pod adresem autora niespoHób pominąć milczeniem wysiłków wydawcy. Kapt. Liczbiński czynił naprawdę zabiegi, żeby dzieło wyposażyć w piękną szatę zewnętrzną, i można powiedzieć, że mu się to udało. Piszący te słowa nie zauważył np. poza podanymi na oRtatniej stronie żadnych innych błędów drukarski,'h, Sfllll druk jest czysty i wyraźny, a papier dla oka przyjemny. Dr Z. Grot

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1938 R.16 Nr2

Czas czytania: ok. 2 min.

"w s c h o d z ą c y d z i e ń" S t an i s ł a w Kro k o w ski. P oz n a ń 1938 r. N a k ł" d. Koł a filistrów "Chrobria" str.68. "Wschodzący dzień" jest debiutem poetyckim młodego poznańskiego poety, jest "pierwszą zapowiedzią" ślubów autora z poetycką muzą. Ma zapowiedź taka coś z uroku pierwszych wyznań miłosnych. pierwszych wzruszen i młodzieńczych umesień. Autor sam jest jak by zdziwiony z objawienia się w nim emocji estetycznych, z faktu nieoczekiwanego narodzin poety w człowieku, narodzin piękna i konieczności mówienia o tej cudownej niespodziance. Jest w wierszach Krokowskiego pewna chropowatość w układzie jego pierwszych poetyckich wypowiedzeń, pe\\na nieśmiałość i jeszcze niepomdność formy. z którymi to zjawiskami spotykali się u początków swej twórczości nawet najwięki pisarze. O Reymoncie przecie pisał Swiętochowski, że w swych pierwszych nowelach autor "Chłopów" przypomina stylem ciężkie kroki chłopa co wlecze się przygnieciony worami zboża. U Krasińskiego walka z formą trwała całe życie. Jest Jednak w wIerszach Krokowskiego świeżość i szczerość. jest pewien wdzięk, jest zapowiedź problemów nie banalnych, widzi się w nich indywidualność zdrową poety i rzetelną zapowiedź talentu. zupelny brak tak częstych u młodych poetów nastrojów koturnowych, afektacji i pozy. Wiersze cechuje prostota. Zaczyna autor "Wschodzący dzień" od inwokacji ku czci rodzinnego miasta. Ta wdzięczna pochwała własnej kolebki nosi tytuł "Pieśń o moim mieście".

"Mówili n Tobie inni nie Twoi - powiada poeta Miasto! A to ja jestem Twój od pierwszej życia godziny. Tu stała moja kolebka(białe są wszystkie wspomnienia o dzieciństwa niebie). tutaj niech śmierć dobra do snu mnie ukolebie". - Bardzo to dobry omen "na drodze o wschodzącym dniu", to szczere wspomnienie rodzinnego miasta. Tak czynili i Mickiewicz i Asnyk i Konopnicka i wielu innych tęgich poetów Wiersz ten jednak jest raczej słabszy, świadczący jedynie tylko o pewnych duchowych predyspozycjach poety. Akcenty prawdziwej poezji znajdujemy w wierszu "Pokłońmy się". Kończy się wiersz ten mocnym akordem: Słowa tego ty nie znasz. duszyczko z papieru

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1938 R.16 Nr2 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry