TRAGEDIA BABIŃSKIEGOny przez sędziego kryminalnego Thiele w Rogoźnie, zeznał pod przysięgę" że "Babiilskiego" nieznanego sobie spotkał przypadkowo w karczmie, gdzie go ten prosił o zajęcie. Nie wiedział, jakie jego nazwisko. ani miał cokolwiek przydać do poprzedniego oświadczenia. Jeśli wypierano się skwapliwie wszelkiej ze straconym rewolucjonistę, zażyłości, to tytułem do nagrody była gorliwość w walce z nim okazana. Ta należała się przede wszystkim wdowie i dzieciom po zmarłym naskutek odniesionej rany żandarmie. Wymierzono ję, skę,po po zbadaniu akt personalnych. Z nich dowiadujemy się, że Franciszek Salezy Komorkiewicz, tragicznie zeszły w wieku lat 39. syn kowala z Brzezia w okręgu pll'szewskim, po stracie ojca (w 1818 i matki w 1827) był wychowywany przez wuja Falkiewicza, proboszcza w Rzegocinie. który go też wspierał w czasie służby wojskowej. Musiał mieć do niej !'\wietne warunki osobiste, skoro odbyvmł ję, w huzarach gwardii. Może już postę,pił na podoficera, kiedy poznał się z młodszę, o lat cztery Marię, Dorotę, Schroder (urodzonę, w 1812) i miał z nię, dziecko (w r. lR31i). Ożenił się z nię, lllimo różnicy wyznania (jako jego prawowita ochrzczona została druga córka w r. 1842 w garnizonowym kościele w Poczdamie) i przeszedł do żandarmerii. \V tej zapisał się dobrze jako ,.gorliwy i taktowni' wedle opinii zwierzchności, zwłaszcza w roku 184{j. Pomnażaję,ca się rodzina (w 1844 i 1845) kazała mu zasługiwać się, gdy nagle osierocił i tych czworo dzieci i żonę wę,tłę, i na domiar Lędę,cę, przy nadziei. Należała się im opieka ze strony pailstwa ze względów humanitarnych. a nie tylko politycznych. Te ostatnie kazały wypłacić nagrody Stefanowi Łukaszewskiemu i Michałowi Kostrzewie, którzy się siłowali w karczmie z Babiilskim. [{łopot był tylko z właściwym zwycięzcę" starym rzeźnikiem Heisnerem, którego jako człowieka zamożnego podał naczelny prezydent prowincji Beurmann (4. II. 1847) do o,dznaczenia honorowego. Minister spraw wewnętrznych Bodelschwing miał pewne wę,tpliwości, bo w raporcie (z 14. L) prezydenta policji poznailskiej Minutoli'ego czytał o ujęciu nieszczęsnego emisariusza dzięki poszczuciu nań psa. "Fur den FalI, dass sich diese Angabe bestiitigen mochte", robił to zastrzeżenie (15. 11.),

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1937 R.15 Nr4

Czas czytania: ok. 2 min.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1937 R.15 Nr4 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry