KRONIKA MIASTA POZNANIA

Kronika Miasta Poznania: miesięcznik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1926.09.30 R.4 Nr9

Czas czytania: ok. 35 min.

MIESIĘCZNIK POŚ\VIĘCONY SPRA \\TOM KULTURALNYM STOł,. M. POZNANIA.

(ORGAN TO\VARZYHTWA MTł,ORNIEÓW (Ii\STA POZNANIA.) ZYGIUNT ZALgSKI - KAZHIIEHZ RUCiŃSKI - DH KAZIlmHZ KACZMARCZYK

Rok IV.

Poznań, dnia 30. września 1926.

Nr. 9

DZIAŁ HISTORYCZNY.

NABY\\'( 'Y \\'YD.\NIA POZNA:\TSKI£GO "I'UEZY.J AD.\,\L\ JIl('KIE\\'I('ZA" Z H. lR.

W roku 1825 w:n;zła w Poznaniu kRiążka Jana i\Iottego, profesont j<:zyka frallclłskiego \\ .!'inlłlazju1łl pozlI:u"u;kipllI. p. L "P r {.('iH dp rhistoire de la littćraturf> franl;aise", w kt6l'ej autor dowodzi, że GOt'the i Schiller, odst<:lmjąc od reguł klasycyzmu, ;;kierowali naród swój na błQdne tory i zepsułi jego dobry RJł\ak. Nadzwyczajne duchy te potrafiły wprawdzie osłonić lJłQdy romantyzmu talpntem swym, pfJlnym mocy, okazanyul w nowych, świetnych poematach. Jp"t atoli tylko jeuna droga dohra. OpllKcie tQ dro!!', wskazaną przez Un'k6w i TIzymian, znaczy, zdaniem .Motteg'o, tyle, co wrÓcie do barbarzyilstwa. Wywody te są w pewnej miprzp odpowipdzią na rozprawQ Samuela Kau1fussa. (lyrektora gimnazjum poznailskiego do roku 1824. Rozprawa ta ukazała się w r. 181G p. t. "Warum iRt din ueut:-;che Sprache Ulul Literatur aIs Hilfsmittpl zur Fortbildullg der franzii.-;ischen vn!'zlIziehen"? Odpowiatlając na t.o pytanie wywodził Kaulfuss, że literatura niemiecka bardziej aniżf>li literatura francuska kształci umysł i uszlacłlPtnia Rt'rce, i.e z nowszych literatur sama tylko niemiecka napnmadzała umysły na szerokir. ogólne poglądy i zbliżała do ideału ludzkości. Najważniejszym j('<.hwk argumentem był ten, że literatnra niemk'cka nie zagrażała Polakom wyna1'odowienipm, ponit'waż .ięzTk niemircki nie jPst wcale podobny do polskiego, gdy tyme:znsem literatura fl'ancusk-, z powodu podobiel'lstwa języka groziła Polakom utratą na1'odoWOfWi. Kalllfu:o<s, gorliwy germanizator, zamierzał takiemi wywouami w:;pić ezujnoHć swych wychowankÓw, by tplll łatwiPj poddałi si działaniu germanizaeyjnenlll litf'ratnry niplllieckiej.

KRONIKA lIIIASTA POZNANIA.

Z opinją Kaulfna ("o. do pol1ohif>ilRt wa jl:ZY ka polskiego do francuskiego warto zestawie to, co n ten temat powieuzial 1\Iickie wic z w pierwszej prelf>kcji pryskiej: "Jestem cuuzoziemcem. mówi 1\'Iickil'wicz, mU8ztc: tłumaczye, się językiem, który nie ma nic wspólnego z tym, jaki zwyczajnie sluży za org'an moim myloll1, nic wspólnego, ani co uo pochodzenia swego, ani co uo formy i toku". . Atakując literaturę niemiecką i zalecając w jej miejsce francuską, Jan 1\'Iotty zwlczł tem samem romantyzm, 110wy kierunek literacki, który ,:V L 1825 był w Polsce jeszeze zupf'łnie iiwipżej daty. .Mott. zwalcza zaptrywanie, jakoby romantyzm był wytworem "ducha czasu"; oznacza on przeciwnie, jrcgo zdniem, początek upadku każdej literatury. Jakież więc stanowisko zjął .l\Iotty wobec poznańskiego wydania poezyj wodza rom.lI1tyzmu polskiego? Otóż figuruj c w spisie prenumeratorów tego wydania, umieszczonym w pierwszym tomie ,.Poezyj". Czy się wobec tego w ciągu ubiegłych trzech lat na;wrÓcił na wiarę romantyczną, czy też zaprenumerował "Poezje" jedynie z nprz'ejmości dla wydawcy i kolegi swego, profesora Józefa 1\[uczkowskiego, nie wiadomo. Oprócz 1\Iottego i 1\Iuczkm;vskiego prenumerowali ..Poezje" l\Iickie-wicza następujący profesorowie gimnazjum poznaiuikiego: .MakYll1iljan Braun. Cicho\yicz. Antoni Poplillski, Michał 8toe (niepewnej narodowoRci, gdyż przemo-wy swe du uczniów - Niemców zaczynał od wyrazów ,,\Vir Deutsche", a du Polaków odzywał siQ: ,,:My Polacy"), Kajetan Trojański i Jan Wilhelm Kas,:;yusz, który w r. 1824 został przez władz'e mmnięty; z gimnazjum hydgoskieg:o prof. Szulc, i wreszcie Jan Gruszczyński, dyrektor poznailskiego semillarjum i1auczycielskiego. oraz Józef :-:;zl'zepko'wski, nauczyciel tegoż seminarjulll. Wobec takiej liczhy profesorów należałoby się spodzipwać, że i znaczna częś( ich uczniów, zachcona przez nich, zaprenumerowała "Poezjf>" Mickiewicza. TymczaS'em tylko w Lesznie, gdzie uczył języka polskiego i literatury ojczystej Jan Popliński, znalazło się 19 prcnumeratorów wśród gimnazjastów, gdy tymczasem w gimnazjum poznańskiem tylko pięciu. \Varto tu wym.ieni(; nazwiska tych światłych i patrjotycznych uczniów gimnazjalnych, którzy, choć sami niebogaci, przyczynili się do wydania w L 182 "Poezyj" I\Iickiewicza. Ot.óż oni: Berwiliski Józef, Bronikowski Alojzy, Budziszewski Prot, Dzierzbicki Feliks, Gałczyitsi Antoni, N.\DYWG'i' WYJ)AL\. POZ. ..rOEZY.T A. l\[TC'KTEWICZl\" 1'71

Jachimowicz Teouor, Kurczewscy Stanisław i Włodzimierz, Radoiiski ł'austyn, SmQtkowRki Ignacy, Sczaniecki Klemens, ISzczawiilski Alanazy, Tesko Ignacy, Trzebiilski Anzelm, \Vicherki'l'wicz Jan, Wichlitlski l\Tarceli, Witwf'r Józef, Wojtowski Nepomueen i ŻycłlliilRki .Józf'f; prenumeratorzy z gimnazjum pozna1'lskieg'o nazywali się: Rożnowski Dezyderjusz, l\Ialczewski Adolf, Brzeski Hamilkar, Nowakowski Franciszek i Żółtowski lVIarceli.

Ponieważ liezJ,a wszystkich prennmeratorów wynosiła 380, więc gimnazjaści, w liczbie 24, tałlowili 7,32%. Jeżeli natomiast policzymy zapri!numerowarrf:J £'b'7.Clilplarze, w liczbie 601, wówczas gimnazjaści ze SWtJPli 24 egzemplarzami będą stanowili tylko 4%. Duchowieilstwo wielkopolskie z arcybiskupem-nOlninatf'm Teofilem \Yolickim Ha czele, dostarczyło 28 prenumeratorów, mianowicie trzy egzemplarze zamówił ks. Leon Przyłuski, późnif'jszy arcybiskup, naówczas k:11lonik i oficjał pJznailski, dwa egzemplarze ks ..Marcin Dunin, późniejszy arcybiskup, następca \Volickiego, naówczas kanonik pozna11ski i gnieźnieilski, tyleż egz. ks. Adam Loga, profesor religji w gimnazjum poznailskiem. który w lipCll 1831 poległ podczas szturmu na Sza wIe. -Siła kupna duchowiCllstwa była bez po-równania większa niż gimnazjastów. A mimo to liczba księży, nabywających w prenumeracie "Poezje" Mickiewicza, prze,wyższa tylko o 4 liczbę gimnazjastów. \-Vśród duchowielistwa było więc zainteres!Hvanie ruchem literackim o wiele mniejsze aniżeli wśród gimnazjastów. Najwięcej prenumeratorów dostarczyli ziemianie wielko.

polscy. Po 10 egzemplarzy wzięli Tytus Działyilski, lVIikołaj :Mielżyilski i Bernard Potocki, mąż Klaudyny Dzialyilskiej; 9 egz. ohywatpl, zaznaczony tylko literą G.; po 8 egz. Maci'ej l\1ielżyilski i .Józef Grabowski, u którego l\Iickiewiez bawił w Łukowie w roku H:31: po 5 egz. wzięli Te,rtuljan Koczorowski; Hilary Baranowski, Sczanieccy Ludwik, Stanisław i Emilja, Józef BniIlski. SeWf>lyn l\1iełżYliski zaprenumerował R egz., a Ignacy l\Iielżyilski, który zginął w tej samej hitwie co ks. Laga, .2 egz., Karoll\1arcinkowski egz., Karol LibeIt, naówczas stuuent uniwersytetu hc.rliilskiego, 1 egz. Trzech RadOllskich: Franciszek, .Józef i Mikołaj nabyło razem 10 egz.. dwóch NienJOjowskich: Kaspf'r i KPl)())uUCen G egz. Poza Wielkopolską tylko jeden profesor uniwersytetu krakowskiego zaprenumerował wydanie poznmiskie ..Poezyj" Mickiewicza. Można więc twierdzić, że wydanie to rozeszło się cał

KRONIKA 1I1IS'l' \. POZNANI.\.

kowicie w san1Pj tylko Wi"f'łkopolscf'. 'Wydawca, prof. l\fuczkowski, whrew ówczesnej praktyce wydawniczej, nie schował piplliędzy, uzyskanych z prenumerat.y, do 'własnej kiezmi, lpcz pJsłał je, za pośrednict\o\'em Lelewela, l\Iickiewiczowi. Andrzej Wojtkowski.

PRZEDSIĘBIORC'Y l\fENNTCZXJ W POZNANIU.

L T e o d II l' B 11 S c h.

Pochodził z Hammel i był tam około 1580 r. mincerzem księcia lJnnlHwi(kipgo. Wywędrował jednak wnet do Polski, gdzie dla w!'zy'Jtkich rzutkich i cnergicznych j('(hwstek otwil'ralo siQ szerokie włanie poll' dzinlania, Oto krÓl tt'fan Batory p(ltanowił zrpforlIlować stosunki walutowe w kraju i w tym celu nosił siQ z zamiarem otwarcia kilku llH'llnie w pailstwip, zwłasz{'za w Korcynif', gdzie ou 30 lat przpszło żaden pieniądz nip wyszedł z pod młota nH,mniczego, Już "y 1378 r. otwartą została pierwsza lIlf>unica koronna w Olknszu ula pokrycia zapotrwhowania Małopolski. w 1 i384 otwarto dmgą w l\Ialborg'11 dla Prus Królewskich, a włanie miano urząuzić trzecią dla \Vielkopolski. Dla przeusiębiorców mincerskich ot.wierały siQ wt.edy sze' rokie wiunokręgi zdobycia ni:ctyle posady, ile kopalni złota, jaką była każda lllennica w ich ręku. Prowadzić taką mennicę, być jej administratorem i dzierżawcą było szezytelll marze'll mincerzy ówczesnych, gdyż to znaczyło cloj::ić w krótkim czasie uo zaszczytów, majątku i hllgactwa, l{ozpowszpchnion' wÓwczas i ogólnie przyjp.ty system dziprżawy mennicy pozwalł hllwiplń na ciągni!;cie poważnych bardzo zysków, zupełnie zresztą prawidłowo i otwarcie. Dzierżawca prowadził bowicm fahryk na własny niejako rachunek, a trzymając się z góry ustanowionej stopy menniczej, miał również przewiuziany znaezny zysk z przebicia każdPj grzywny czystt-'go metalu. Zyskiem tym dzielił Rię wprawdzie ze skarbem królewskim, ale zawsze zostawała 11111 część nie do pogardzenia. Im wiccej grzywien srebra zdołał przekuć na monetę, telll więcej też wynosił jego własny zarobek. Nalożało tylko odpowiednio zorganizować i zapewnić sobie dostawę srf'hra i do-, brać oupowiedni personel do fabryki, aby cały interes przedstawił się rzeczywiście jako kopalnia złota dla sprytnego' przedsiębiorcy. Byłu wprawdzie dosyć ni-ebezpiecz'eilstw, o których nie powinien był nigdy zapominać. A zatem musiał być dobrym kupcem i, uie płacit:, za metal drożej, niż mu kalkulacja nal:':azywala.

Również nie mógł personelowi fabrycznmu płacić pensyj '\Tyższych nad zwykłą normQ, Ważnip.jsze, że ani sam nif> śmiał, ani nip mÓgł pozwalać na żadne nadużycia, jak na obniżenie stopy wyuijanych monet, gdyż to g-rozilo wykryciem prz'ez kontrolerów pOlh-karhiowskil'h i O(lpbranieJll konc'sji, a nawet, turmą więzienną. Sprytny przeJsiębiorca potrafił jednak łatwo tego uniknąÓ i jak to na licznych wiuzimy przykładach, takich BonerÓw, lIIorst.ynów, HOZjllszów etc. dojM wnet do majątku, godności i znaczenia. Z takiemi też nadziejami w UURZY jPchał do Polski Dytrych Busch i starał się o objęcie dzierżawy mennicy wielkopolskiej w Poznaniu, Właściwie jechał już na pewno, gdyż pertraktacje z podskarbim .Janem Dulskim, prowauzone za pośrednictwem sekretarza królpwskiego Jana F:krzetuskiego, ciągnęly się już od początku 1584 r, i do tego wyjazdu doprowadziły. W jesieni tegoż roku znalazł się Busch już w Polsl\e, !HOŻe w Krakowie i zawarł z podskarbim kontrakt na dzierżawę mennicy poznaliskiej, Treci tego kontraktu nie znamy, ale musiało być w nim powiedziane, jakie monety ma Busch w Poznaniu wybijać, jakiej przy nich stopy się trzymać i jaką częć czystego dochodu ma oddawać' do skarbu królm,vskiego, czyli ile od każdej przekutej grzywny srebra, ma płacić, Znamy natomiast z aktów tekst przysięgi służbowej, złożonej przez Ruscha dnia fi października 1;)84 r., w ktÓrej tytułuje siQ ,Jego KrÓL 1\Iości Llstanowionym lVlincmistrzem w mennicy królpwskiej w Poznaniu" i zobowiązuje się do wiernego, pilnego i uohrego kierowania pIJwier;loną mu instytucją, oraz wybijania mIJHet dokładnie wHllug ordynacji z 1580 r., przyczem bęuzie miai na względzie jedynie tylko pożytek i dobro swego naj łaskawszego króla i pana. 'Wspomniana tu ordyn:wja ml'lmieza z dnia 5. stycznia 1580 roku prz'ewirlywała emisję 8 gatunków monet srebrnych, jak talarów, półtalarów, szóstaków, trojaków, gr:J8zy, półgroszy, szelągów i denarów, i każdemu przepisywala osobną stopę, t. j. wagI! i próbę srebra, Była to jeunak ustawa ramowa, która nie ob 0wiązywala przedsiębiorców do bicia wszvstkidt gatunków równo('ześnie, ale narzucała im stopę, w razie gdyby jakiś gatunek pieniącha bić poczęli. W ten sposób poraz pierwszy od czasów piastowskich, t.. j. ou jakich ;OO lat przeszło została w Poznaniu otwartą na nowo men

KRONIKA MIASTA POZNANIA.

nica królewska. Dat złożenia przez Buscha przysięgi możemy uważać również za datę otwarcia fabryki, t. j. G. X. 1584 r. Pier-, wszą troską przeusiębiorcy musialo być skompletowanie personellI tli potrzeblll'g'o. a w ft-"m najważuif'jszej o;;,)hr. prohiprza. Na to stallowisIw powołał 13115Ch, swego znajomego z Brnn::;'" ika. Piotra Schrtic1era. który dnia 2(j. XI. 1384 zloży] takż'c uroczystą przysięgę, obowiązując się skrupulatnip pilnować, aby wszystkie monety trzymały 8ci:;.]e wagę i prÓbQ przepi;;aną. Monety, jakie od koitca 13H4 1". B1Isch w Poznaniu wybijał, były to tylko szelągi i trojaki, z których 9 Rzelągów liczyło się na 1 trojaka, a znów HI trojakóvv albo 56 groszy szło na czerwonego złotego, Trojaki miały 181;i próbę srebra i 2,i37 gr. l1rZpciętnie, czyli szło ich 82 11 / IC na gTzywnę krakow;;ką brutto, Szelągi natnmiast miały tyłko 2'i1/5 próbę SI pbra i 1., 1 gr. przeciętnie, szło za::; ich 177 57 h. sztuk na grzywnę krakowską brutto, Trojaki wyobrażały popiersie królewskie po jednej i ;1 wiersze napisu po drugi e 1 stronie, szelągi za8 mOllogram królewski pO' je1lnrj, a 3 tarcze po drugiej stronie. Tak na sz"elągach, jak i na trojakach umipzl'zał Busch znak ;;wój, t. j. 2 skrzyżowane haki górnicze, odróżniając tpm 8WOjP wyroby poznańskie od olku;;kich. W' t.pn sposÓb możemy ułożyć sobie szereg poznańskich szelągó\\ z lat 1. 581-, 8f1 i S(j, oraz trojaków z lat 1584, 85, 86 i 87 pod stemplem króla Stefana wybija-, nych, W obec tego, że Batory umarł B. XII. 158(j 1"., trojaki z datą 1587 są już pośmiertne i nieprawiułowo odbitp. .Jednakże już w drugim roku istnienia kontraktu wynikly między BUf-\chem, a podskarhim wiplkim koronnym prwne kontrm'l'Cl"sje, o których przyczynie nie bliższrgo jf'unak l'0wipdzipć r,ie mniemy. Doprowadziły jeduak do zerwania stosunków i chwilowego 0dchrama koncm;ji, tak, że nasz przedsiębiorca musiał jechać do samego króla i błagać o pomoc. Król Rtefan był właRnie w Grodnie i tam dnia 1 >. paździNnika 1586 wystawił na prośbę Buscha nowy dla niego przywilej, w ktÓrym nie og]ądając się lla ewent!. zarzuty podskarbiego, wystawia mu jaknajlepsze świadpctwo, daje mu z powrotem prawo prowadzenia mennicy poznaJIskiej, a ponadto jeszcze prawo ::'\pecjalne bici:l czerwonych złotych czyli dukatów na stopę węgierską i portugatów czyli dużych sztuk lO-dukatowych. Przywi]pj królewski zobowiązywał rl)\,Ynocz',śnie pod;;karbiego do z:L\\:tl'da z Bnscilem nowego kont.raktu.

PUZED::--1F;mnH('y 'MENNICZNI W POZNANIU 175 .

Z takim Jist.em krÓlewskim, a może i z nowym kontraktem, wrócił BUl:;ch do Poznania i na no,"o lHenni('( w ruch puścił. Dukaty, jakie tnaz \yybijał z popiersiem i tarczą królewską z 158G 1'. Są dzi::' nipsłychanip rzadkie. a raczPj jeupn tyłko z nich jest zImny dziś egzemplarz i zdobi zhi{n" hr. Potockich w Krakowie, Jest to zresztą rZl)czą natul'aln:.j, z powodu, że fabrykacja ich długo trwa e nie mogła. Dnia HJ. października podpisuj'\', w Urodnie król przywilej dla Buscha, a 12. grudnia, liiecak 2 miesiące l,óźniej, 15SG r. umiera. Niedługo potpm lHusiahl też ustae i w mennicy poznailskiej wszelka czynnoś(. w oczekiwaniu na nowego elekt.a. Busch jednak bezczynnym być nie chciał. Przewidując, że śmierć królewska przekreśliła wiele jego nadziei, a nowe stosunki nie wiadomo jak się jeszcze ułożą. uderzył w stronę 'Wrocławia i z tamtejszą kamerą cesarską wszpdł \V sto:,unki, próbując SZCZ(:ścia na Śląsku. Uprosił więc dla siebie i otrzymal rzeczywicie pozwolenie na otwarcie od 3 lat nierzynnf>j już mennicy ce,sarskif>j w Wrocławiu i przebicie w niej na monpty wszystkich zapasÓw srehra i złota, jakie UlH w Pozłlaniu zostały. l'ozwołpnie to otrzymał początkowo tylko na l/ roku tytułem próby. ale j)()tell1 dano mu mennicę wrocławską na czas nieograniczony i pozwolołlo kupowat' z:tl':tSY szlarhetnych I!lctali w jakipj zpchce ilości. byleby t.ylko prz- biciu monet trz-lllał się ziarna i :'.rótu przepisanego dla mennicy pragskicj w Czechach. Monety, które Busch pod stemplem cesarza, Uudolfa II wybijał w 15R7 r., są to dukaty ilraz podwójne; pojedyilcze talary, znaczone podoLnie jak w Poznaniu dwoma na krzyż złożonemi hakami. Rytownikif>łll tych stempli był Jan Schneider z Pragi, którego. jednak już L lipea 15R7 na rozkaz kamery I1worskiej musiał uwolnić i do Pragi ouesłać. W Wrocławiu nie mógł jednak Bnsch długo się utrzymać.

Brak kredytu i kapitału ohrotowego zmusił go do zaprzestania tam dalszej działalności, tem więcej, że i w Polsce z powrotem ot wierały się (Hall nowe wiu oki. Oto tymczasem wstąpił na tron Zygmunt III i nic hyło powodu, trzyma(' mennicę poznallską dłużej zamkniętą. Dnia 14. luft'go L;)8 zwrócił się zatem podskarLi .J. Dulski do Skrzetuskiego, kt{,ry już 4 lata temu pertraktacje z Bnschem prowadził, prosząc go o nłożenie siQ ponowlle z tymżp prpdsięhiorcą, albo z kimkolwiek innym co uo otwarcia i puszezenia w rueh mennicy królewskiej w Poznaniu. 'Vobcc niepowouzenia finansowego

KRONIKA J\IIAf;TA POZN ANIA.

w \Vroda wiu, dał się BURCh łatwo namówi'" i wrócił tło Poznania. nie zaprzestając jednak pertraktacji z ma.d;;tratpł\l wHchowskim, które rozpoczął w sprawie ntwarcia i prowadzcnia miejskiej denarowej mennicy tego miasta, Dnia 30, III. 1 f>88 'składCl Busdl nową l'rzysit.;gt.; w Poznaniu jako kierownik i dzif'rżawca mennicy królewskiej, a z nim równoczenie Jan Briissel jako nowo zaangażowany probierz i obywatel poznaitski. Zaraz rozpoczął się ruch w fauryce i wyl>ijanie tycll i:\amych co uawniej gatunków pieniądza, szel:lgów, trojaków i dukatów, których odmiany z lat 1688 do 1G!)2 są hakami 13uscha wszystkie znaczone. 'W myśl przepisu kontraktu trzymają się tc,ż ściśle ordynacji i stopy z 1580 r, ' Stosunki z podskarbim l>yły już tcraz zup£'łnie gładkie, tak Żt' za jego' pośrednictwf'm t.rafił BlIsch nawet wprost do dworu królewskiego w \Varszawie i uzyskał znowu od króla Zygł1nmt.a III przywilej z dnia U. stycznia 1300, mocą którego dostał przedłużenie koncesji Oraz prawo l>icia wszelkil,'j monety złotej i sr'eJmwj. I\Iimo to jednak, gdy w marcu l!)!)O uinm-ł podskarbi Dulski, a nnwy podskarbi Jan Firlej z Dąhrowip,y zOHtał zamianowany, wówczas tak Busch jak i probiPrz Briissel pociągnici zostali do złożenia nowej przysięgi na wif'rność i musieli ją wykonal dnia 30. VIII. 13no r. na grouzie [J<Jwallskim. Była to już trzecia z rZQdu przysiga, a jal{ dalece była potrzebną. świadczą fakty, jakie tymczasem w "\Vschowie się raz," grywały. Oto pertraktacje Buscha z magistratem wschowskim doprowadziły 1587 do wysłania lJetycji Wschowy do podskarbiego. gdzie przypomniano mu dawne prawa mennicze miasta i proszono o pozwolenie na otwarcie miejskiej mennicy denarowej. Pozwolenie uzyskano rzeczywicie i odrazu wydzierżawiono to prawo Buschowi za czynszem 100 złp. rocznie. Wobec tego ui-zą.uził Busch w Wschowie osobną miejską mennicę, w której hił w tych samych latach co w Poznaniu 1388-0:2 denary miejskir z orłem i tarczą miejską, jako ztIa-wkową najdrobniejszą monetę. Jednakże wnet czując się zahezpieczouy przyjaźnią podskarbiego i przywilejami królewskiemi, poszedł o krok ualej i bił w Wschowie już nietylko llliejskip th'nary, ale i królewskie koronne trojaki, podobne do poznałiskich. Robił to skrycie, gdyż na to nie miał koncesji. ale mógł przypuszczać, e wyrohy wscho\\ skie cmitowane raZem z poznailskiemi, nie wzhl1dzą Żadllj"ch podejrzeli.

.Mennicy wschowskiej, z której nie składał rachunków przl]d podskarbim, pilnował też w ostat.nich latach daleko więcej niż pozn:ulskiej i dłatego :-lsygnaty i polecenia krÓlewskie z 1591 r. nie zastają go już w Poznaniu, Dochody z mennicy poznmiskicj, a więc od każdej przekutej grzywny srebra pewną, kontraktem oznaczoną ilość, groszy, wypłacał Busch nie do rąk podskarbiego, lecz do rąk .Marcina Lpśniowolskiego, lmsztelana podlaskiego, którmuu król dożywotnio wszystkie dochouy tejże mennicy już :?'1. czerWCa 1580 r. oddał na własność. Pozatelll jednak w 1591 kazał król Buschowi ph'Huem z dnia 23, X. 1591 wypłacić 360 7Jp. sekretarzowi swemu Janowi Skrzetuskiemu, z czego nawet. wynikł proces, guyż Busch polecenia spelnić nie chciał. Proces nie skoilczył się, a to z powodu śmiel-ti Buscha w poczqtkach 1 ;j02 1'. Zmarł wWschowie zostawiając wdo,"vę K<ttarzynę i dwie córki Dorotc: i .Marję jeszcze nieletnie, oraz SP(J}} majątrek '"" niprue!lOl1lościaeh. Następcą jego w dzierżawie "lh,-'lInic tak pozJlmiskiej królpwskiej jak i wschowskiej miejskipj h'ł \ValeJltr Jahns, szwagier i najbliższy krewny zmarłf>go Buscha.

który też opiekował się z początku sierotami. Udy zaś wdowa po Buschu, Katarzyna, wyszła niebawem po raz drugi za mąż za Anllrzeja Laufferta, również mincerza, wystarał się .Jahns o dwa przywileje królewskie na rzecz dzieci Buscha, W jednym łiście z dnia D. maja 1595 r. poleca król Rieroty opiece burmistrza i rajców wschowskich, w drngilll tej samej daty ustanawia dla nich nowych opiekunÓw w osobach rajcy Jana Webera i Fabjana Fechnera, obywat,eli wschowskich.

Xowi opiekunowie nie dłngo sprawowali swe obowiązki, gdyż zaraz ustanowili swym pelnomocnikiplll An(li'zeja Lauffprt.a, ojczyma wymienionych dzieci, a ten nipha"eril przekonał się, jak wi{'lki ciQżar spadł na niego. Oto na skutek doniesienia niejakiego Franciszka Galla dowiBdziano się dopiero tcJ'aZ na (Iworzp królev'skim, że zarówno obecny minl'erz i dzierżawca l)()znallski \V. .falms, jak i poprzednik jego T. Busch wybijali Llez pO'lwołenia i kontroli w mennicy miejskiej we Wschowie nlollety korollllP, a lJie płacąc z nich czynszu. osznkałi skarb królewski na dilże sumy, UIJicw lu(,]pwski był "łuszIJ\'. Jahns nip ,'zpkają(' .kg'o n:1f't£:Pl:;tw, rzucił wszystko i ueipkł za granicę tak, Żp niełask] sp:tdht teraz tyłka na spadkobierców Buscha. l'i:-;l1Iem królewskiplll 1/-. 1Jaździ'l'Ilik:1 1 :")H!) z Krakowa (]:łtOW{LIWl/ł, majątPl po Bm;chu

KRONIKA MIASTA POZN i\NIA.

miał hyć skonfiskowany i oddany donosicielowi, a przeprl)w:u1zenie tego polecono burmist.rzowi i radzie wschowskiej. \Y obronie wdowy i uzieci Buscha występuje teraz .\ndrzl'j Lallffert, obecny mąż i ojezym i zaczyna procf's, który lH"zez kilka 1)lilsięty się toczy, Epiłogiem zaś ostatninJ tej sprawy l'yła pr7.egrana na całf'j łinji i ucieezka Laufferta za granicę, Pawiński, Rkmvowość w Pol.;cf' 450 - Walewski, TlOjaki koronne, Kraków 1884, 18 - Kir III i,;, Handhuch li.

polno Munzkumle, Posen 1892, i7 - t e n ż e w Za:piskaoh Num. 188'6, 146 - Gumowsld, Podręcznik Num. Kraków 1914.

8ł etc. - T Y m i e n i e c k i, Zary,;y do dziejów mennic kOT, Kraków 117, -l et,c. - F r i e d e n s h u T g w (;o(lex dipl. Sil.

XIX. Bn'slau 189!}, 81.

Dr, 1\'1 a r j a 11 G II m o \,y ski.

VV ALKA O JIZYK POLSK[ W POZN ANIU I WIELKOPOLSCE PRZED POWt3TANIEM LIATOPADOvVE1.

n.

Mimo swej gorliwoci germanizatorskiej, okazywanpj na sta1I0\'l-isku dyrektora gimnazjum poznal-łskiego aż do r. 182, Kalllfllss zost.ał nagle dnia l;) marca lR24 r. rozkazem gabinetowym króla Fryderyka \Vilhelma III uSlmięty z Poznania. l'rzyczy m l tego usunięcia nie był. jak c1onif'dawna mniemano, patrjotyzm po1i;ki Kaulfussa. leez sprawa ucznia JÓzefa J01lf'mana. krewniaka ,kg'o, .Jdnmnan był S'dlcm pruskiego radcy :;prawipr1łiwości, kt(lJ-Y z: ('za,a'I\\' Pru>; Połn.lniowvch przyhył uo \Vif'lkopolski. tli za <'Zasów Księstwa \Yarsza,,\";;kiego :;iQ spoh;z('zył i jako sftdzia ws('how:-;ki napisał po poJ,;kll historję vY schowy i :ziemi wschowskiej. :-;'n jPgo lUt lekeji OWPg'O sprow:uI'/.oncgo przez Kall1fns:-;a naucz'('ieła języka niplllip('kipgo lIazwał głono wohec eałej klasy kn'lla Frydl'r-ka II ,,::)('hlillg"pl". Kałl1fłl:-; Ilsilowal (':lłą tę Hpra",<: :latu:-;zowal;. \VHklltpk dtIIł1!]('jac.ji :-;ehottkv'ł-'g'o :został Z:I to wraz z profesorem Km;:-;YłlHzPllł z ł'oznalia Ilsłllli(ty i prz<'llip:-;iony na 1'0morze prIIHkie. Nazwanip najwikszego kr{)la [n'uRkipgo łotrem prze'z j('r.1lwgo z uczniów, lIa lpkc.ji, w obecno('i !1rofeEv)l'a i cał<'j klasy, otwarlo ministrom w Berlinie i królowi oczy n;1 prawdziwy mIHtr{)j, paNtjący w gimnazjulll pozn:u-łskiem. \Y rozlwzip gahinet.owym :I:!)

, 3?) Alch.iw. l'nlltw. Pozn. "Nam. L 6". l'r:łwie rówllohrZomiąl'a in stl1lkcja _\.ltell,;teina uo .Jaroha z 3 czerwca 184 r. w aktaeh Namipt\tnietwa VIII 3 fol. 209, 7. 11 lIIaja l 82 L l pisał Frydt'r'k \Yiłhdm IIł do lIlinistró\\ ('hllcklllanna i hr, Biiluwa. ktÓrzy z jeg'u polecenia bad:lli sprawę JOllemaua, Kaulfua, Ka:,;yu:-;za i nastruje w gimnazjum po,znal'lskiem, że w raporeip ich otrzymał putwierdzenie ,.palloi:;zenia się w niem zg'ubnego c1l!cha" or<.tz pohłażania !ilU prz'ez KauIfussa, l'elelll usnlliącia tego zła })I)leciJ król drowi .}acobowi, r:u1cy konf'ystorza czyli prowinej,mahwgo T<i:oleg'Jl1m zkolneg'o w Puznanm, oprarowanie nowt'go płanu urganizac'jnego gimnazjum poznallskit'g"u. .Ja('ob miał pdnolllocnil'two ułoży(; wszelkie !Stosunki, a wjc i per"onałne, plan' nauk i przepisy dysrypłinarJlP tak, aby ,uczni(jwil' kształcili się na zdatn"('h i lWZ) wiązanych du pailstwa obywateli", a.hy .,synum llrzędnik(,w i niemipr kieh l1iiBSŁkal1c6w nie !lniemożliwiallo udziału w l"ekcjach przez wyłączne używanit języka pol"ldpg"o jaku \, ykła(łow'go". f'pccjalnie miill się Jacob zastallowie nad tem, w jaki Sl)(lsÓb (lałaby si( przywrÓcić da\nlicjszp urządzenie, zniesiJne rMniej według którego' język niemiecki był w!klitLlowym \'" dwł-Ich najw:ższyrh klasach. 1'1'0pozycjf' .Jacoha, zgodnie z wolą króla, miały ie w tym kierunku, aby oha języki, nicmipcki i rob ki. w g:imnazjulIl puzmuiskiem hyly wykładalle, IN'z tak, aby przygotowanie mładzi'cży do 1:itudjÓw na uniwersytetach niplIIieckich nic nil' ucierpiało przez 1Uwk(t jęz' ka pol;ikiego. -- ,1aeob w krój kim {'zasie zreorganizował giiIInazjulll puzllail"kie \V ten i:;poÓb, ż" każdą z trzt'eh niższych klas podzielił na o(!,łział pobki, l jęz'kiem v..ykładowym poI:,;kim, i ()(ldjał niemiHki, z j(!zykiem wykładowym niemieckim, \V trzech wyżi:;zych klasach wprowadził .Jacoh jako język wykładowy wyłącznie język niemi('('ki. JQzyk polski w klasach tych był wszakże jednym z prze(lmiot{nv naukowych. \V gimnazjach IPRzczyilskiem i bydgGsiem .izykipm wykładowym we wszystkich klasach był niemiecki. N,}.we nrządzeni( giulIIazjul1l poznailskiego zmiplliło radykał uie warunki, w jakich dotąd pracovia.ł Królikowski. Zmianę tę odczuwa l on przpdewszystkiem w trzech wyższych klasach. ,\y klasi't' cz\vartej łączyłi się uczniowie, ktc'n'zy w trzerh niższych l;:łasach uczyłi się \\' odrębnych co do .if2zyka wykładowego od(Iziałarh. H6:i.nica znajomości języka polskiego. kt()\'y wszak w trzech wyższych klai:;;tch iJ'ł przedmiutem naukowym dła wszyi:;U:;ich, i Polaków i Kil'mców, była ogromna, llllliejwięcej o trzy klasy. 'WicIu wychowanków oddzialów niemieckich, w których przecież uczono języka polskiego, nie umiało, wszedhizy do

KRONIK_\. 1vHATA POZNANL\.

klasy czwartej, nawet ezytae po poh;ku; wielu owia(lczyło Królikowskif'lhll, że po polsku wogÓle nie rozumieją. Z:{miast do kla:-;y cz\vartej należtł0 ich whtciwie wf;adzi{ do klasy najniżRzej. hy tam zaczęli się uczyć pu polsku. Niepodouna byłu wohec t.ego wy))a lcź{' jakiego l)('Il:-ąIIll, k1 óreby było dostoi:;owanc do stopnia znajollloś!:i języka pol:-;kiego u uczniÓw niC'lllipekich. Kazał więc KrÓ1i1{owski czytać i dyktował dyktanda, na rzem cierpieli uczniowie Polacy, którzy tu wszystko już doOrze znali. Cały dotychcza:-;owy program I\rMikowkiego, tak pl':trowide' w najdr.Jhniejszych szczegółaeh wypracowany, został za je(lnYIll zalllac!wlll obalon'. 'W obec tego zwrócił siQ Królikowski dnia 1:1 lbtopada 1R27 r. do pruwinc. Kulegjlllll Rzkolnego o dostarr,zenip IllU inuł-'go programu nauki języka połskiego w trz('('h wyższych klasach 33). Wynikiem tego podania było rozpuszczenie wieści, że Królikowski d\munejował u władzy przełożollej <:wych kolegów, ;3zumskiego i Antoniego Popliilski'ego, jakoby w oddziałach nil'l1lieI'kic,h t.rzpch niższy eh klas źJt tHzyli języka 11{)I:-;kiego. WZlllianl,-a ta w piśmip Królikuwskiego do Ra(lziwiłła z dnia 26 października 11)(j r. przybliża nas do rozwiązania jednej zagadki, nad ktÓrą (larelllnie Roman Plenki(>wirz w Enr,yklopedji WychowawczeJ lamał sobie głowę. Plenkipwicz uważał za rzecz niemożliwą, żeby k<>ledzy Polacy, jak się póżnie j skarżył K ró1ikowski, mogli intrygowa(\ przeciwko nił-'mu tak (Hngo, aż w roku 1830 z Poznania odszedł. }'o IH"zeczytaniu wzmianki o rzekomej denuncjacji, w którą niewąt.pliwie i SZlllnski i l'oplił-Iski uwierzyli, intrygi takiD będziemy musieli uznać za zUl1ełnie możliwe, a IUlwet prawI lopodobne. Na czelll wreszcie te intrygi polegały, tego Królikowski nigdzie nic zdradził. Przyznaje natomiast, że sam dał powód dl) takich niesłusznych posądzeIi: "Pan Jacob zdał sprawę z ustat niego popisu, iż ze wszystkich przedmiotów najlepiej poszedł ję' zyk polski w klasie trzf'('if'j o(1rłziałll niemi't'l'kif>go; ja zaś, nie wi('dząc o tem i są(lząc wellle przekonania, żaliłem się właśnie na niellmif'jętnośe tego o(ldzialll. Byr więc może, iż c1łat.ego muje pismo nazwano łlt-muncjaeją". Rozgnif'wawszy na siehic lIliprtelllip SZlIlIlski'ego i Popliilskiego, stracił Królikowski ostatnich przyjaciół, jac' 11111 jeszcze z pośród profesorów pozostali. Iunych zraził obie zaraz na puczątku swego pobytu w Poznaniu. ::\Iatf'lllat.yków oJJlIl'zył naot

33) Archiw. Pow. ..Nam. VIII :3" fol. 52.

sidJie przez zakwetjf)lluwal1ip w wypraeowanill jpdnego z IIczni{n\ zdania, ŻP. matematyk już przez tu samo, że je8t matf>lIlatykielll. je8t człowi'ddpm cnotliwym, nie mogącym popełnić nic złego. ()drazlI zaczQli koledzy go lekcl'waiyr, jako głowQ niełogiezną :\ł), KauIfu8s zarzueał mu nie,logiczność dysJ10zycy j wypracowali, zallawanych uczniom, praz niellhałstwo w poprawianiu zeszytów, ZarzlIt ostatni 8powodowała osobliwa tcorja Królikowskiegu, do kt.itn'j łlłZ znaje sil: otwarcif>. mianowiciI', ŻP wystarczy poprawi{' tylko kilIm na.ifwr8zych zt'szytów i hlę(ly omówić w klasie, aby 1I1,zlliowie sami mogJi wypracowania i dyktanua swoje poprawie,! Kiebawelll i K,).!egjmll Rzkolne zaczt-:ło udzielae nagan Królikow:-;kipmll. Egzamin pllhliczn- na w. l\Iichał 18:21 \,daRnie w jęz' kil polskim. uczonym przez niego, p08zedł łJ;udzo źlp. Królikowski tłlllllaczył ,.;il! wprawdzif>. że z powodu choroby nif> był olwcny przyegzamini!': zastępcy jf>go za nie mif'li jego skryptów, \\ 'e/Uug htóryeh wykładał, wskutek czego llie pytali tak, jak hyli powinni itd, _ Koleg-jum Szkolnp thllnaczenia tego nie uznało i udzlchłO mu nagany za brak pilności i planu w nauczaniu. Nawet liczne kiążkj jego. ogłoRZOłH' drukiem w Poznaniu, spotykały się z snrową kryt.yką Kolegjllm, tak iż żadnej nie wprowadzonJ' jako podrczn.ika gimnaz.ialrH-go. Do reszty ubiły gu w oczach wszystkieh kolegów jego poglądy l1:1 karnośi' w zakładach naukowych. Olllielił się mianowicie zauważye, że bicie uczniów klas niższych ch'bia zupełnie' celu, że należy ich zachęcać do pilnuRci i dobrego sJH'awowauia się łagodnem napominaniem, odw0ływaniem się do ich ambicji. RozKądne tp uwagi, wyprzpdzające tak bardzo owIzp.ną epok!'. zyskały Królikuwskiemu rozgłos wiełkiego przy jar-iela pot stu(h'nekich 35)1 Do w3zystkieh tych mlręczeil dołączyło si(: jeszcz(' narzucanie mu uezenia innych przmlmiotów, ja,k języka francu;:;kiego. gf>ografji i historji, a ograniczanie liczby lekcyj języka polskiego, ktÓrego nallkę powierzano innym nauczycielom: zumskiemu, P 0plil"tskien1U i Cichowskiemu, cieszącym się większem zaufaniem przełożonych. 'Wreszcie, na 'Wielkanoc 1830 r" Królikowski opucił Poznal"t, hy w Warszawie objąć stanowisko insr1"ektora szkÓł elementarnyeh, Następeą jego w Poznaniu zoHtał Antoni P.)pliI"tski. Gdy w r. 1833 posadę warszawską Króli.

kowskiego inięto, rozstał się z żoną i mlodszell1i dziećmi, które 34) T:unże, fol. 2'28. Kopja pisma Królikowskiego ,lo Baumanna z 22 ['(lHlnia 1.''126 r.

",,) Tamże, fol. 2;j.

KHONIIC\ ML\.TA, POZNANIA.

ndaly się do krpwnych. SlIl za6 z naj starszym synl'm żył w \Varszawie Vi ostatni-ej nędzy, tamtąd wziął go do siebie August \Viłkoitski, dawny nczf'Ji jf'go, :tutor "Ramot i ramotf'k". Kr()likowski atoli. nie mogąc znie8ć myśli. że jf'st na łasce obcej, "rócił po trzech kwartałach do Warszawy i tam umarł w szpitalu w r. 18:1U. Im bardziej władzp ścieśniały prawa języka polskiego w administracji, s,dach, a przedewszystkiem w gimnazjach, tcm niecif'rpliwiej oczekiwało /ipołeczelistwo wielkop'0lskie zwołania pierwszego f'ejrnu prowincjonalnego, zapowiedzianego rozkazem gahinctowym króla w 1'. 1824 i ustawą z roku następnego, Skoro w r. 18:2 znif'f'iono szkoł Pijarów w Hydzvnie z polskim jzykielll wykI arlowym, skoro gimnazjulll bydgoskie od samego l'0ezątku było JliemiC'('kie a gimnazjum l'oznaJ-łskie w roku 1824 w trzech wyższyeh klasaeh zniemczolle z(istnło, mimo oporu ksi<cia namiestnik:l. w którym widziano przcdf'wszystkiem oL'uilCę narodowoi';ci ]Jobkif'j i jzyka. spOłeCZf'11stwo straciło wiarę w skutf'cznośl' zabiegÓw jednostki i tem gon('.ej pragll(ło przBz 110słó\v Rwuich wyrazie kr610wi swuje żyezellia, zaża]f>nia i skargi w Hprawie .ir:zyka :110). Zainteresowanie wyhorami i ohradami sejmu było ogromne.

i\a ot.warcie s'ejmu, w październiku L827 r., zjechali nietylko deputO\vani. lecz także wielka liczba szlachty, hy dopiłn0wać przpprowadzenia postulatów społeczmistwa. Komisarz rządowy sejmu, naczelny prezes Baumann, słusznie mógł sir: stąd obawiać, że niepowołane przez rząd czynniki te będą usiłowały wywierM' potężny nacisk na obradujących nad pr0pozycjami kl'ólewRkiemi i obrady same. Obawie tej dał Baumann wyraz w swojem przemÓwieniu inauguracyjnem. Cóż l'yło główną troską szlachty wielkopoh;kiej śłetlząeej z ta.k niezwyklem zainteresowaniem obrally sC'jmu'l ie sprawa uwłaszczenia włościan i związane z nią przrwroty radykalne w dotychczasowej gospodarcc folwarcznej, a wif)c nip interesy matCl'jalne, lecz sprawa języka i związana z nią nierozerwalnie sprawa narodowości. Zaraz też 1'0 otwareiu pił-'rwszej sesji. rluia 1 paźl1ziernika 1827 r., deputowany Pllwiatu bukowf:kiego, pułkownik Xiego]ewski wni{wł petyeję ,,<> język polski jakI) naukowy w szkolach przez język niemiecki niepr<lwnie zC1Rtąpiony". Przypomniaw36) Ludwik Zychliń'ki "HiLOlja Sejmów W. K. Poznań:skiegD do roku 1847", Poznal} 1867, tom l str. 32 i n.

szy na wRt<.'pie pl:zyrzeczenie królewskip z b. tSl;). uprawniające Polaków. herłu pruskiemu podleglych, do żywienia nadziei, iż JJGdą )l1(lgli "najc1ruższą ojcÓw puściznę", mianowicie imię, jQzyk j na tychżp opartą narodowm"l, ,.za kt;m':='IIlY })f'Z granic ofiarami iyalczyli", nienaruszoną przekaza( riotollwym pokoleniom, przecho(lzi Niegolewski do ograniCZf'l't jtzyka polskiego w gimnazjach, wskutek czego zaklau}' tf> "przestały być dla naszych dzieci szkołami". Celem uzasadnienia tej niesłychanie ostrej opinji o gimnazjach Księstwa po\yołuje, się pułkownik na znany nam już reskr pt Altem\teilla z r. 1t;22, stwiprdzając.y, że prawdziwe wykształepnip można obie zdobye jedynie w języku ojczystym, powołuje się dalej na narzpkania lJl'!'ft.orów, że uczniowie Polacy, wskutek wprowadzenia niemif>ckif'go języka wykładowego, llre(łoś{' w nankach postqmją. tracą lIliłoć do nauk i w promocjach młodzipży niemieckiej wyrównać nie 11I0Q,'ą. Takie to skutki wywołało usunięcie j(:zyka polskicg'o, który wszak jest "więlu:zą więtocią na wolnoM osobist.ą:', 'Vydarcie języlQl, lladwyr(,:ża istotQ człowieka, gdy tymczasem pogwałeenie wulnoHci osobistej "tylko ze" nętrznej działalno:;ci kładzie granicę", Kto wie, co znaczy zd0lnof;ć osohista dla rolaka, co ona znaczyja dla f<zlachty, która już w wieku XV potrafiła wywalczyć sonie usta,wę ..Neminem captivauimlls", ten zrozumie, co Niegolewski chciał wyrazić przez to, że wolnof;ć języka postawił wyżej Jd WOhlO:='ci osobistf'j. Zapatrywanie takie było możliwe tylko ]1(1 (łok(lnanin owep:o wielkiego przewrotu w hierarchji spraw na)'(I11(,w\"ch. przc\'T(lti!. któr' ::;lll'awę jr:vka wysu!1ąl na czolo, tlłŻ ohdk :pra wy odzyskania nipp()(lległości. twien1zi,,zy pod koniec. ż"e wprowadzenie języka niemiecki!'I,!'"o jako wykładuwego w giłllllazjadl "je::;t szko(lliwc i samowładne". wniósł Nil'golpwski, aby sf'jm uehwalil probę do króla u IJJ z;wró("pnil' jQzylm wykladowpgo i)()l;;kiego we wszystkich klaa('h gilł\lwzj{)\V Ksil:st.wa. l'zllawajc za:=' potrzPłJę języka lliemi('('kiego. pro:-:il1\ie;£ołl'\\ilki o takich llałll'zyeipli, kUn'zyhy tego j(:zyka po poh;kn młol1zież nczyć mogli. Gdy iegolewilki na tym mlllym Rf'jmip, leez nieeo pozme.l, wr:tz z (l-P'I.utowanvlIl Ziemi£:ckilll wn0sił pet.ycj<: w :,;prawie "ni}w:mia jQzyka polskiego oh ok niemieckiego w czynnościaeh urzl!dowyeh", ł'owiedział o swojej pip1'wsz-ej pAt.yeji, w sprawie język\' wJ"kład,nvcgo w szkołaeh, że nip Lyła ona wyrazPlll olJawy o JlarodowoM polską; .,bo nar()(lowlIć. wynikająea z fizycznego i umy

KRONIKA l'tIIART A POZNANIA.

slO"\vego szczególnych indywiduów usposohien\a, tak ściśle z lUtturą człowieka jest l)ołączona, iż chcieć ją zatrzeć. tym samYl11 pociągiem pióra, ktÓrym naród z karty polit.ycznej wykreślono, jest to luulie się o r L.ecz do wykl1nallia nip}Jo(lohną". Pf'tycja jego, mówi Kiegołewski dalf'j, była spowodowana jedYllie troką o "oświatę mif>szkailców tutejszej prowincji, ktÓrahy z powmln zaliiedbania ojczystego języka w sivych postpach przf'szkÓd d.1zn:tt- musala". OIlok Niegolewskiego wniósł i książę Antoni 8ułkowski, marszałek sejmu, petycję o przywrocenie połskipgo języka wykładowego w szolach, dodając do niej pro;;hQ o ustanowienie komisji edukacyjnej, czyli t. zw, eforatu, dla W. Księstwa. Jakiego przyjecia doznały obie petycje ZP st.rony wydziału petycyjnego i sejmu samego? Utóż sejm przyjął je, zlał w jedną i wraz z innemi wy:;łal do króla. Petycja ta. sformułowana przez wydzial petycyjny, brzmi równie stanowczo jak petycja Nieg0Ic\\;-Ikiego; kierunpk nipprzeje<1nany miał tf'dy w sejmie przewagG n:H,l kierunkiem utylitarnym, skłaniającym się do ngody z rządem, a re. prezentowanym przez P-ułkowskiego, który już z tytnłu marszałka nważał sil,) za pośrednika, Czytamy więc w petycji sejmowej, ŻI' .,włauze codzieil har1lziej zapewnio!1e ,1:l1n prawa ścieśniały i nadwf'rężały", że wreszeie .,zasau\ l1a,;zego umy:-łnwegu i morahwgo wykształcnia. t. j, nasz ojczysty język narusza{' zaczQły", że dawnych nauczycieli pulskieh zast!pily nowymi, nie znającymi jr;zyka polskiego. że wreszcie wskutek tych zarządzmi "szkoły \V. KI', }'ozllailskiego przestały hyć szl;;Aami (11a pohikiej młodzipży" a l\(',ZnioTH niemieckim odjęta została lllożnol wyneZf'ni.l ;;ię języka po1:-;kipu;o. ..ze wsz\Cf'h mi:-tr im potl'zPlm0g',) i w za:-;a(lzi,' pnbliezlll'lII pntW('lll przl'pisalll->go", l'o(lohnif' jak P(t.yc.ia Niegołpw:-;kiego- i ta lIaz\vał;l pORtępowallil' władz h;zprawil'llI, podvktowanem :-;amowolą. i zarzl1cił:l. im, że' pozustały ghl<'hl' IUL zażalf'nia rOllzil'(l\v i nip okazały Ża(hllg'l' nif'pokoju z powo(ll1 ohniżenia :-;i poziomll lIIIlYsłO\vego II llIłodzil'ży l)olskioj- l'etYl'ja kOl')(,zy "iI: tą :-;alllą pr(Jhą. którą już złUtmy z petycji Niegolewskif.'go, z dodatkiem t.ylko wniosków 'l1łkl'w:-;kiego w sprawi£' eforatu. Z powyższego wynika, że sprawa języka zajmowała hanlzó Rl'jm prowincjonalny w r, 17. "JLnsz,tlok RPjillll, lIłkow:-;ki.

w s\vPIli Ill'ZPIlIÓwicnill koilf'UWem, st.wif'rdził nawet, ŻP sprawa ta gÓl'OwaJa nar] wszytki'emi: ,.nau wszystkiem przecież g(lI"Il\vało to wru,lzolll'. niczem nie n:l.dwąt1one przywiązani f' n:t:-;ze do świtejnar,1dowo:;ei, lIez której świat Polakowi niBznośnym si<: staje", :,Przf>ehodząe wszystkie pasma życia. okazaliśmy, że młodzieniec szukający ukształcenia naukowego, że mąż, czy to w publicznym czy w prywatnym zawodzie, że nakfJllif>c wszysey z rąk religji zbuc1owani(> lub pocieszenie odbierający. z:nvsze i wszędzie żądają i pnI gną języka ojczYRtego", \tV kOli('u wyraża marszałek nadzieję, że monarcha "zastanowi się wJJewue z współczuciem, ezytaj:lc prośby nasze, nad tem t.ak statccznem przywiązaniem do mo"\vy n:u;zej, w której najdroższy upominek byłej świetności 11?1ll pr';:ostał". Przychylna, choć nie we wszYRtkich punktach, odpowiedź kn')la na petycje, była w znaeznej mierze wyjednana przez ;:;ułkowf:kipgo, który natychmiast po llkOlicztmiu ;5ejmu udał się do Bpr!in<ł. aby. jak sam pisze. "jak najpmny?:lniejszą wyrobić odlJnlwę królewską na wnioski sejmu". W listopadzie 1828 r. mógł już donif'ść, "że ma narodowość i język po większej części za zabczpit")czone, że szkoły urządzone być. mają potlług jego petycji, z wyjątkiem eforatu i Bydgoszezy". ,,0 petycję drugą (t. j. Niegolewskiego) cheiano łajać sejm, a nawet już inne wprowadzać Ul'J.ądzenia, jak n. p. dwa gimnaL.ja w'Poznaniu, polskie i niemieckie". "łlonarcha objawił wyraźnie, że nie chce, aby nas germanizowano w sensie oficjantów poznailskich, że chce, aby w obrębie prowincji zm;tawić nam to, co stanowi naszą odrębność i przypomina dawną świptnośl", Do pomyślnej odprawy pet.ycyj sejmowych przyczynił się także, jak przyznaje sarn Sułkawski, namiest.nik Hadziwiłł.

Wreszcie dnia 20 grudnia 1828 podpisał król "ouprawę" sejmową, "Landtagsabschied" według staronif'mieckiej terminologji. a petycjI,) w sprawie jł:zyka odpowiadał krół, że nie było nigdy je!.:o zamialcm rozprzestrzeniać język niemiecki z uszczerbkiem języka polskiego. że przf>ciwnio było i jf'st jRgO wolą, aby język polski "jako droga mieszkalieom polskim Ks. Poznmiskiego wIasność", dozna wal opieki władz rządowych. Nie przywraeal jednak krół języka polskiego jako wykładowego w szkołach w taldch rozmiarach, jak to pragnął sejm. Postanowił tylko, aby w szkołach elellll'utarnych, do których wylącznie lub przeważnie uczęszczały dzi!:'ci lwlskie, język polski hył językiem wykładowym, aby na stanowiska nauczycielskie powoływano tylko kandydatów, posiadającyeh oba jp.zyki. Co do gimnazjów. zarządził król, aby w gimnazjum bydgoskiem język niemiecki pozostał nadal wykladowym;

KRONTIL\ MIASTA POZNANIA.

w gimnazjum poznallskiem natomiast podzial na oddziały polskie i niemipckif> wiał obją{' nie trzy kl:ty Ilajniższp. jak dotychcaK, lecz cztery. Podolmie i w gimnazjum le"zczyńskiem podział ten lIliał być zaprowadzony, i to w :3 a w razie potrzeby w 4 niższych klasach, \V dwóch najwyższych klasach uhu gimnazjów jt;zykiem wykładowym obok lliemieckiego miał być także polski. Odprawa sejmowa nie zadowoliła wKzystkich. Jak świadczy Baumann, było wielu takich, którychby tylko zupełnR wyrugowanie jttzyka niemieckiego i powierzcnie wszystkich urzędów PolakOlii, zadowołiło 31). \Volę królewską, wyrażoną w tej oaprawie sejmowej, wykonały władze w ten sposób, żc tylko trzy niższe klasy, jak dotąd, hyły podzielone na Jddziały polskie i niemieckie. ;W wyższych klasach używano języka polskiego jako wykłaowego tylko w wykładzie dwóeh przeihniotów: historji i język3, polskiego, Władze tłumaczyły siG brakiem nauczycieli, nlJgących uczy(o w języku polf'kim :łH). Słuszna więc byla skarga sej1]\ll drugiego, z 1". 1830, iż władze miej:-;cowe woli król'ewskicj ..nie wc wszystkif'm zadoś{ czynią". A marszałek, ks. Sulkowski, w przemówieniu pożegnallWlIl musiał zaznaczyć, że "ta częe n'onarchji byłaby Rzczęśliwą krainą, żeby nie tykano n:1fodf)woci, t. J. jt)zyka ojczystegJ, kt.órym się chlubimy, bo jest naszym, a przytf'm pięknym i 'kształtuym" , Zanim oupowicdź króla na petycję sejmu drugiego nastąpiła, wybuchło llowstanie listopa-dowe. DJpicro w lutym 18;-32 r., kiedy rf'presje l\Iikołaja l. w pokonanem Królestwie hyły już w eałej pełni stosowan<" dał FrYllt--'ryk \Vilhf>IHl III odpra.wę sejmowi drugiemu. Była ona bardzo niełaskawa. \V.l]w(', nowego kursu w 'J;eiemwm Królestwie rząrl pruski nie potrzebował już nakłada(o sobie żadnego hamulca; nie uyło bowiem obawy, auy tpraz polący jego poddani mJgli się powoływać na lepszy los swych współbraci podległych herłu rosyjskiemu. jak to cz niłi przed 1". 18:30. Wbrew zażaleniom sejmu stwif'rdził krM, że wola jego została ściśle i bez zwłoki wykonana. ,,\Vięcej nad to uczynil i dar mieszkailCom pr0wincji poznań;;kiej polskiego szczepu pierWSZf'l'tstwo, o które

37) Archiw. Państ.w. PnZll. ,.?'-acz. Prez. XXVI n 9", TapOlt a<lministracyjllY BmllIIaIll1a za r. 1,1328. 38) 'V Bydgoszczy nie móg'ł Altenstein u"tanowić pwfpOl'a jlizyka polskiego z powodu braku ot1)Jowidnich funduszów. ATChiw. POzll. "Nam. VIII 3" fol. 110; Altenstcill do Hadziwiłła 30 maja 1830 T,lilHJlllina >iiI; sejm pruwincjonaIIlY,.., nip hyło bynajmniej naszym zamiarem". Zdanif'1ll króla wszf'lkie żądania, wychodzące poza zakres uprawniCll dotąd u(lzirlonych, zmierzają "do politycznrg<) OIlłączl'nia się". Bardzo 8tan,mT.ZO zastrzpgł się król przeeiwko błędnej intprprC'taeji słÓw jf'go, wyrzeczonych w r. 1t\t3, Ugólnikowe zapewnienip ..pieczoJ(nvitoci n:lilZPj ojcowskiej o zachowanie j<:zrka Jlolskie'go jako tego, ktÓry je;;t własnocią większej częei mieszkańcÓw tPj prowincji" .kst jf'dyną odpowiedzią na petyeję w ilprawie ograniezania jęz-ka J1<)If'kiego w szkolach, administraeji i sądach. Dla uzupełnienia tego RzczcgÓłowf>w obrazu walki o język ł,olski przed p'lwstaniPIH li:-;tupaduwem konipczną jRst rzeczą zwróeil' uwagę na rozwój sto8lUlków językowych w Rądach i administracji. Zanim jeszeze zaczęły "iQ oraniezf'nia języka polskiego w '3zkohteh, rozpoczął rzad pruski walkę z nim w zakr'esif' sądownictwa, \V rozkazif' gahinetll\vym z dnia maja 1815 ustanowił król .,,)góIne zasady przyszłych praw i organizacji sądowej w \V, Ks.

Poznał-lskif>1\1". Paragraf siódmy opiewał: "JQzyk polski bl,)dzie zachowany we wszystkich rozprawach sądowych, Tylko w tych pmviatach, w ktÓryeh język niemiecki przeważa, mogą rozprawy odbywać się w t.ym języku", Lecz już nif>całe dwa lata później zaczętn ograniczać prawa języka pulskipgo w sądownictwip. Ustawa z dnia!) lutego 1817 r. postanawiała w S 144, że w korespondenrji sądów z władzami przełożone mi i innemi wyłącznie miał hy(\, używany j(yk niemif'eki. 'W procesaeh pozwolono.lbrOlleom wywodzi(1 sprawę w języku nif>mi'eckim, jeżeli strony, znające tylko język polski. były nieobecne (S 145), W paragrafie następnym l'ostan<nvionu, że "w razie różn0ści języka mitidzy stronami, język jJowoda \\ P08tGPowaniu i wYTok.)wanin użyty będzie, j:e:£('li powód jedyni!' niemif>cki łub polski język posiada", Dalsze ograniczenie zawierał S 150: "Jeżeli po'wód zna język pobki i niemiecki, wtenczas czynności w niemieckim języku odbywać się mają" , Picrwsze te ograniez'Onia języka polskiego przez rząd pruski wywołaly wielkie oburzenie w Społf'CZellstwie wielkopoh3kiem, Namiest.nik Radziwiłł dał wyraz teml1 oburzenil1 i wyłożył bezprawIlośe tyeh zarzą(lzeil w niedatowanym memorjalc, skierowanym do władz berliilskich.

KUONIKA J\'lL\.TA POZAIA.

Z lIlelllorjałl1 tego warto przyto(',zYl' niektóre zdania.

.,Przechodzą!' do głÓwnpj tro>:ki t.1Iteji5zej prowincji, pisze Hadziwiłł, mianowi:'ie do sprawy j(!zyka, muszę niestety p.) \\'jeLlzie('. iż jest aż nadto rzeczą jasną: że władze wbrew zappwnieniom królewskim, uważają język polski i traktują go jako zło konieczne. :MieszkailCY W. Księstwa nie, mogą się pogodzić z myślą, że język ich ma być wytępiony a oni sami zgermanizowani. Sarna tylko próba w tym kierunku byłaby nietylko bIędem politycznym, lecz poprost.u niesprawiedliwością, gdyż król w patencie swoim dla trej prowincji wydanym oddał spnt"\\'iedliwość poczuciu narodowemu Polaków, zaręczając uroczyście zachowanie ich narodowości". "Czy nie jest uznana ta zasada, że język polski jest pierwszą potrzebą mieszkańców prowincji a tern samem i główną podstawą uznanej ich i zapewnionej im narodowości r Czy nie jest faktem, że daleko większa część mieSZk11C6w zna tylko język polski, że więc język ten jest językiem krajowym? I czy wreszcie nie jest rzeczą jasną, że nie mO'żna dopuścić, by język ten został wytępiony? Czyż wobec tego kadży nif'uprzedzony nie będzie musiał przyznać, że rozporządzenia o ograniczeniu języka polskiego w sądownictwie są nietylko poniżeniem tego języka lecz zmierzają nadto do zupełnego wytępienia tego najcenniejszego skarbu narodowego?" "VV jakim bowiem innym celu zarządzono, by korespondencja pomiędzy władzami sądowemi prowincji była prowadzona w języku niemieckim? TJ rozporządzenie samo degraduje język krajowy do roli języka pobocznego" :19). O rozporzc!dzeniu drugiem, postanawiającem, że w procesach językirem urzędowym miał być język powoda, mówi Radziwiłł w swym memorjale, że zabezpiecza ono interesy strony niemieckiej, ale nie interesy Polaków, "Słusznie można więc zapyta{, dlaczego interes ogółu, to jest interes większości mieszkańców, ma ustępować interesowi niewieilu mówiących po niemiecku?" Znacznie większych ograniczCll. d07.l1a wał język polski w administracji, gdzie urzędnicy mieli więeej poln dla swej samowoli. To też jedną z pierwszych petycyj, wnipsionych na pierwszy i5ejm prowincjonalny, była petycja deputowanego Nieg0łewskiego w sprawie "używania języka l-h1lskiego ohok niemieckiego w czynnościach urzę(łowych". Niegolewski podkreślał przedewszystkif'm wielki hrak urzędników, znających język p0lski. Wsku

39) "Nam. VIIl 3" foi. 101.

tek tego hraku załat.wienie podari. polskich od włóczyło się niepolIlie!'l1it' gdyż tłumaczf> urzędowi musieli je wpierw przekładać na język nientiecki dla ur:t:ędllikÓw nie Ulni<'jących po polsku. Podolmą pedycję wnió!'ł także lleputowany Ziemi<;cki. Sejm połączył ',)j,ie lwtycję w jedną. ,,, kUn'ej 'wyra,nie }Jodkl"eHlił, że "władzI' trzymają się t.ylko jQzyka niPUlipckipgo". ".Jeden z urzędników tak dalece się nawet zapomniał. ŻP nazwał w odpowiedzi swej na wniosek pt'wnego ohywah'la, llomagająengo :-;i(: używania w czynlIo,ciarh urzędowych języka polskiego, żądani!' jego demagogicznem (,.dplIlagogi..;{'her Diillkeł") 4(1). \V odpowipdzi na tę pety{'ję zal)(wnił krół >;pjnllljąct' stny, że nip pozwoli ogTaniczać języka pobkiego w czynnociach llrzQd,1" 'r h, ŻP IIl'zędllicv. wykraczający przeci wko przl'pisOlll wydaIIYIIl w kj sprawie, otrzymali od ministrit spraw wewnętrznych naga ny. " \V yłąeznl' "szela ko uż wani" jf:zykit polskif>!,'O nigdy, liiI' IJyło zappwnione i jnż dla tego ,al1leg() miejsca mil'ć, nip może, iż prawie trzecia częHe llIim;zkaileÓw z niemie{'kiej złożona jest łudnośc i". Walka o jęzvk p(Jłski " administracji zataczała z hip.g'€m czasu coraz większe kręgi. ,r I'. Ib2!) delmtow<tni powiatowi Polacy, jak n. p. Jlal'iej MidżyilRki i hrat jego :-\eweryn, złożyłi swoje mandaty, gdyż nie wIało im sil; przeprowadzić zasally, aby w kor2sponflencji Ul'Zędowl'j władze powiatowt' pnsługiwaly się językiem połskim. ,.Coraz wi(loeznif>jsze jest pragnitnic 11 PolakÓw, wilizirt" jzyk polski powszechnip używanym i utruuniać konkurencję z nim językowi llieinieckiemu '11). Hząrl pruski byłby już w r. 1880 chQtnie wprowadził język ni!'l1lierki nawet do szklił el:enwntarnych, gdyhy miał odpowiedni{'h naucz cieli. Naczelny prezes Baumann, pisząc o telll, stwierdza, Żt' ta (zęć ,;zlachty polskiej, ..dla której zachowanie j(). zyka pul>;kipg'o hyło llajwyż,;zYIII (',e]pm a rywalizacja i nim języka lliClllip(' kif'g'o okroplloHcją". nit, popiera uczrllia języka niemieckiego w szkołaeh. zahżnych oll jej patro,natu 42). Że walkQ tę o język pol>;ki vrowadziły nietylko jednostki najbardziej uwiadolllione i patrjotyczne, lecz ogół ohywateli, uprawnionych do brania udzi3 łu w :,;prawach puhlicznych, wynika z raportu administracyjnegJ

40) Żych1iński, I. c. tom. l, str. 58 i n.

41) Raport \(Imini[;tr. B:mmanna za \"fik 1R:?) .,Nacz. Prez. XXVI n 10".

łO) Raport HaulIJaJl.u:I za r. 189, tamże.

KR0NJKA ML\.8TA POZNANL\.

rejencji byd/loskiPj za r. 1 t)2b 4:)). Rejencja domag::1.la siG <11a każdego powiatu Hekretarza. umiejącego pll polsku, "gdyż we(lług odezwy królf>wskiej z Hj maja 1815 1"., na ktÓrą obf>cnie częciej niż dawniej powołują się polscy \"łaścicif>[e dóbr, we wszy:,;tkich pnhlicznych rozprawach ma byc używany język pJlski obok niemieckie/lo". Kaczelny prezes Haumull1 wydał nawet rozporząd'zrnie dnia 1 grudnia 188 r.. spowodowallr ażalenielll willarskiego, stwierdzające, że "właściciele c1óhr tej prowincji, którzy są pochodzenia polskiego, mają prawo dJrnagae Ri<;, ahy rozpoIząuzenia landratów były im udzielane tkże w języku polskim".

Z czasem nieprzyjmowanie rozl'orządzel-ł. pisan'ch tylko w jęz'ku nielllif>ckim, stało się dośc llOwsz'echnYlil :-;po;iolwlIl walki :;połeczeilst.wa wirIkopolskiego o prawa języka połskiego. Z takicgo szczegÓłowego rozpat.rzp.nia materjału, dJtyczącego walki o język polski w 'Wielkopolsce przed powstaniem listopadowenl wynika, że, jak w innych dzielnicach Polski, tak i tu nie było ważniejszej sprawy narodJwej od sprawy języ!-\a. Idee Kopczyilskiego były i w tej dzielnicy drogowsk:tzem dla patrjotów. Nigdy może, ani przedtplIl ani potem, głos uczon('go nie znalazł w naro(Izie tak absolutnego i powszechnego posłuchu. jak natchniony głos tego \rielkopolanina o znaczeniu uprawy języka narodowe!!o Był to nak[lz tak kat.egoryczny. że nawet Hadzwiłł i j\)go radca :\fichalski, którzy zwykle skwapliwie stronili 0(1 pracy, w obronie języka polskiego rozwinęli dzialalnoM nafJrawdę podziwu godną. \Yysiłki ich, choć uwieiiczone cłnvilowemi rezultatami pomyślnemi, nie zdołały jednak powstrzymać powolrwgo łecz systematycznego wgowania języka polskiGo z sądów urzędów adminst.racyinych i szkół. Kie dokonały tego takżp petycje sejmu pozn:u-łskiego, chociaż poparte były już nie powagą jl'dnostek tylko, lecz potężnie :-;ię ohjawiajacą wolą całego społeczel-ł<;t.wa, reprf>zclitowaBeg o w Rejmie przez swoich depntow:mych. W llIiarc,\ jak zaostrzał się kll1's alltypolski w sąsicdniel11 Królestwie, rząd ll1"1\ski coraz mnh"j liezył się z życzeniami swych poddanych polskich. 1\) upadkn powstania listopadowego mÓgł on już pełną, parą zdążać \'1' kie11ll1ku zl1Jll'hwgo zlliwecz('ni: wpływÓw języka polskirgo w szkołach. nrzt:dach i sąllach a nawet w a(lminiRtra.c.ji ko:icie1nej. Dr A]l (l r z e ,i \V () j t k (J W R k i.

43) ,.N:ICZ. Prez. XXVI B !I".

D Z I A Ł B I E Ż Ą C Y.

K]{,ONJKA l\IJEi'n;CzNA.

:'il' I'pieii i Wl'Zl'Fie:i li(i.

'1. i(,l'pnia.: Zg-on śp. l:uJ:] Kasprowina. gnj:llnl'g-o poet' polskiq{o rotlpm WieH::o,polanina.

£;-8. '>irrpnia: Profesor Ke1l11l1erc'r w Poznaniu.

25. wrz('nia do 4. pazdzi..rnika: Jl,hilpltSzOwa, wystawa ogTollnicza w Poznaniu. 26. września: Obchód 25-kcia, itnienia Towarzystwa O!(Tot1niczego.

2'6. września: Akaflemja żalfihna, ku c'zci śp. Jarra Kasprowicza, w Teatrze Polskim.

30. wrz\Jsma: Raut w Bazarze na pożegnanie ks. Stanisława Lukomsk:ego, hiskupa lomżYli,;ł;:iPgo, W siel'()IJiu t.awiła w Poznamu wyciezk:l Htur1.111!pk :unerykilskich.

;)nw 19. wl'wśnia naf-t:wilo ot"ar,'ie pfzedlll Ż8J1<, linji tramwajO\wj nr. 8 do :-:zkolneg-o Ogrodu Rot:1Ilicznego.

Z RUCHU WYDAWNICZEGO.

ltf\czn!ki Hjstorypzne. Rocznik II, zeszyt 1. 8°. Str. I.U. \V'dawnid.wo Towarzystwa Miłośników Historji w Poznaniu. '\TYSOI'P ('PIHIP czasl'pismo. IJOświl;cone hisorji WieU<opoIski. Z y g m u n t Z a I e;:, k i, Z a r y fi d z i l' j Ó w m i a s t a R y c z y w o I II.

Cht"lzież HJ2G. 8°. 8tr. 81. Wydal Magistrat miasta, Ryezywnlll z -okazji jllhileuf,7.u 500-lecia istnienIa miasta. ::; p l' a w ° z ,I a n i e z d I. i:lI a I;} o Ś c i K o m i t., t u R e e m i g l' a c y jn e lor lJ w Poznaniu za rok H12G. Poznań 1926, 8°. Str. 71. .. a lU o r z ą d M i e j s k i". Nr. 7 zawiera m. i.: Dr. J, PŁaśnika: ("strój kOlllun wloskich w wickaeh średnich; Dl'. A. Grossa: i'amorz:j,ll 'lI'ip.iki w l\1ałnpoJ.see w oświeileniu wyroku N. T. A.: T. CaluiI: i{7q.tI a Samorząd. :-.rr. 8. Dr. A. Groa: O kreil)l<1ch hnrlowhmyeh: mz. ą Trzciń.,kieg-o: Polityka hurlowlaua; T. fo{'plitZ8: P..lityi,a gruntowa mia,st IJolHkieh: inż. \. Slomiilskiegoo: Dzialalność Komitetu Rozhlldo-wy m. st. 'Var,>zaw'; spr::,woz'Janip z pierwzeg'3 zjazdu mieSZhal1iowego Z.wiązku Miast Pobkkh.

r. 9. Dokoilczenie pracy Dr. ł'tanika: Ustrój komun włoskieh . w wiekaell śl'tJllnieh; in7, ,"V. Rahczewskiego: Budowa wodociągÓw l kanalizacji w miasŁaeh I'0bkieh; z.llaczeuiE' funllaeji miejsl,iej nagro<ly J.i1l'1'3ckie;. ..P l' z y j a c i p I 8 z koł y", do(btek do nr. 14: Bole;:,law Nytko, .,Tl'fii Len:utowicz wpółpracowuikie11l", .,Rzkólki (lIa t1zipf'i" Ewarysta Estkowskicgo.

J: l' a wo z (1 a n i e f; I ° w a, l' 'l Y s z e n i a (l ° z óI r u kot I Ó \V W P o z n an i u za r. 1!)!J. Poznail HJ26.

KRONIKA MIA.STA POZNANIA.

., w i a t K li P i p c k i':. II, 3(;: O patl'onaty IIdast zaehodnieh na:1 wHchodniemi. ..f; t r a ż n i e a Z a c II n d n i a". V, 2, z:Jwiel'a m. I.' Ta,lf'usza E1I\ana: .Tan Wilhelm Kassyu8z, Dr. .\dolf vVarschauer, DeutHchc Knlturar!,eit in ,II'I' O s t 111 a I' k. 1I0bhing, Berlin 1926. 8". Str. 324.

K li I' jer P n z n :ł 11 s k i zawiera m. i. "Myśii wyhitnych WielkoJlolan" Dl'.

Andrzeja Wojtkc-wHkiego (w rÓżnyeh IHlmpl'Rdl} tegnż autol'a bytykę pracy Adolfa vVarchauem "Dcutf:dlC Kulturarlu:it in .Iel' OHtmark"; m. 15fJ: Dl'. WojtknWf;kipgo: vYielkopohlm na mapie Polski z r. 182/. 111". 376 i HH: Ik Marji Wojciechowskiej dalsze przy(,zynki do historji książ];.i w Poznaniu Hi. wipku; nr. 3t\U: Dl', Wojtkowskiego: KH. ehastjan Witkowski i jcg'o HzkoIa hulnwa. D 7. i e n n i k P o Z n a 11 s ki dmkujc lity EłIlil.li :;;l'z:mi..(ki('j z ezaHU powHt:mi'a 18;łO/;H. p o s t ę i' nI'. 222 i nast. W. ,1. Hzałlkowskicgo: l;niezno hi,;tory('zne. a<1eHlano: Ś w i t, miesięeznik pnt<więeony w:lIcI' z alkoholizmem. "uznaJ:. Nr. 2G!I.

L a h i 1 Y n t, tyg<Hlnik poświcony rozrywk,ml lImyslowym. Wal'sza W:l.

NI'. 1.

H e III' y k (' h a n k o \V S k i i .1 a n li s z K w i e c' i ń ;, k i. Al'ytml'tyka han,l!',wa. T'om II. Z('S7.yty 2, ? i 4. Wan;zawa.

T I' l' Ś ć: Nal:ywcy wydani:l I)Ozn:lilsl<:go "Poezyj !\,lama Miekicwi"za" z 1'. 1828 (Dr_ Andnej WojlkfJwski). - l'rzedsiębiorcy ml'nlliewi w Poznaniu (Dr. A1arj1łn Uumowski). - W-alka o j\:zyk !l 0bki w Poznaniu i \Vielkol'obe(' J1"zerl pow::;tani('m listoJ.!adowem (Dl'. Andrzej Wojtknwski). - Kn)Uika mie>;iQezna. - Z nich u wy.l:nvlI'iczPg'o.

Nakładem Magistratu stoł. m. Poznania.

R edakcja i A dministracja: Poznań, Ratusz, pokój 74.

Odbito w Urukarni Rubotników Chrześcijańskich T. A. w Poznaniu,

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: miesięcznik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1926.09.30 R.4 Nr9 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry