W ALKA O .JĘZYK POL8KI \1\' POZNANIU I WIELKOPOLSCE 159

Kronika Miasta Poznania: miesięcznik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1926.07.31 R.4 Nr7/8

Czas czytania: ok. 13 min.

W klasie drugiej ćwiczenia ustne miały być podobne, lecz w szerszym nipco zakresie. Du czytania polecał ezł,;ść I "vVypiSll"''' SzuIIlHkieg;o. VV ćwiczeniach pi5emnych wymagał Króliko"ski opowiadali złożon'ch z danych przez nauezyciela rzeczownikllW, pud oJ lilie' jak w kLasie pierwszej, lecz z lw"vnemi utl'lldnielli:tmi, jak zakaz zllIi!;.lIiani:1 pon-ądku, dod:łwanie do wszyst.kich Jlod:myeh rzeezowników, lnh .10 nipkUlryh tylko stosownych przYl1liot nikÓw itI}. "Tym sDmiohplli Ilcza si (lzieci trzYlllal myśli swojp lIa wo(lzy i unikać szkodliwcg'o hujania". Pozatem zalecał Królikowski stl'P8zczanie rzpezy ezytanVf'h lu h słyszanYf'h, opisywanie' rzeczy codziennych i pu",zechnie znanych, wynajdywanie cpch. )10dobiplhitw. różnic w przedmiotach dostatecznie znanych wysłluwanie lIauki morah1'tj z bajek przeezytanych. Ćwiczenia w pisal,iu listÓw zalecał Królikowski tylko na ten wypadek, jpżeli klasa był:l dobra. i to dopiero pod konicc rf\4:u. Przedmiotem tych list{lw miały byrstosunki pomiędzy rodzmistwem, uczniami, rZH'zy d0'ł1l0We i szkolnp, a wiQc rzeczy nipobce dzieciom, "na co i przy innyl'!l wypr:tI'lIwaniach wzgląd mieć należy". - W klasie trzeciej zaleca Królikowski do czytania część II "Wypisów" o:)zumskipgo, jako wzorów prozy: z poezji zaleca czytanie sielanek i elegij. :K:mka gramat7ki w tf'j klasie miała być. nkOliczona. Dhałość o czyslOś języka, wkazywanip właściwych sposobÓw mÓwienia i przy;otowywanif' uczniÓw do wykladów retoryki, miało stanowic głfhvną ezśl ćwiezeil ustnyeh. \V bviczeniach pif.;emnych zalecał w tej klasie te samc sposoby, tylko trudniej ujęte. vV wypracowaniach uczniowie mieli bię uczyć stawiania znaków pisarskich czyli przestank0wania, przekładania wierszy w pruzę, tłuma. {'7.eil z obcych języków, a przed(''Wszystkim z łaciliskiego, 01'0y, iadaHia zdaru'll historycznych, prowadZl:mia dzipnnika własnych czynności, łatwiejszych naladowa(l, pisania listbw, rachunków i kwitów. - 'V trzech wyższych, klasach wreszcie każe Królikowski uezy(o. rptoryki i poetyki. [lastanowiwszy się wpiprw obszer. me nad t'em, czy wogóle wartO' UCZYl' tych przeumiutów, skoro wyjątkowo tylko któryś z uczniów zostanie potą, czy mówcą, dochodzi Królikuwski do przekonania, że nauka retoryki może Has uchronić od mówców, którzy jedynic bujają kwieciście, z bardzo małym zasobem treści, poetyka zaś kształci dobry smak i uczy zrozumienia poezji, jest więc i nie-poetom potrzebna. Co du stopniowania Królikowski zalpca tyll5.l1', aby w klasie czwartej "obok wymowy właściwie więcej poezja", a w klasie piątej "obok porezji

KRONIKA MIAS'l'A POZNANIAwłaściwie więcej wymowa za przf'dmiot rozwagi Hłużyła". W kla aeh wyżzych nauczyciel, zdaniem Królikowskj'C'g'u, powlmen się stamć o ciągło'ść wykładu, gdy tymeza:-;t'lli w klaal'h niższych radził llCZy{' "sposobem katechizowania", t. zn. przez pytania i odpowiedzi. - Dokładniejszp omówienie programu trzech klas wyższych, rozwiniętego przez K rólikowskipg'lJ w najllrohniejszych szczeg'ółach, zajęłoby tu zbyt wiele miejsea.. Dokładnp streszczenie progTamu trzech klas niższych daje już dostateczny obraz planów i zaIHiarów, z jakimi Królikowski, pełe'n mulziei i dlęci do pracy, przyjechał w r. 1820 do Poznania. W jakim natomiast naRtrojU ocljpżdżał z PUZIlania dziPHięć lat piJZnil'j, na Wielkanoc r. 1830, o tpm poucza nas jego korespondencja z władzami }l0znmiskiemi i berliilskiemi, prowadzona ud r. 1826.-1828. l'lany jego i zamiary już w kilka lat po przybyciu Llo Po ZDania były zniweczOłH" i to czściowo przez zarz'l,dzf'nia władz ('.('ntralnych, I'ił'śniającł' znacznie naukę języka polskiego w gimnazjal'll, ezę,:"ciowo }Jrzez intrygi kolegów, którzy z wiPlką nipchęeią patrzl'li n:\ jego nowatorstwa pedagogicznp, i częściuwo wreszcie z winy własnej niezr(!czlloei. Z kolei om6wimy najpinrw zarządzenia wladz centralnych. Dowiedziliśmy się już poprzednio, że w sierpniu 1821 1'., po nieudałych prfll,ach wprowadzenia język,1 niemieckif>g<) jako wykładowego do (lw6l'l1 kla<; najwyższych, dokonanych przez Kaulrussa, winiRtPl' Altenstein kazał przy"'róci( język wykładowy polski, z niektÓrpmi wpra wc1zif' ograniczeniami. Widzieliśmy też, w jakiej miprzp przyczynił :;;ię do tego wiclkipgo sukcesu l'0lskuKci książę Hrrdziwilł. Pod tym względelll więc układały się warunki dla Królikowskiegu jak najpomyślniej. .Ministpr Altenstein przTswoił sobie IULwpt zupełnie zapatrywania R:ulziwilla na rol języka niemieckiego w Ks. 1'0znaI'H;kiem i na znaczpnie języka p01skiego. \Vynika to ze słynnegu reskryptu z lInia 2:3 grudnia 1822, znanpgo powszechnie już od stu lat. Zdaniem ministra w dążeniu do rozpowszechnienia języka nipmieckiego należało puprzestać na lem, "aby łudność polska tamtej prowincji język niemiecki w ogólności rozumiała", a nie zabiegać o 10, aby ,.cały naród, wprawdzie powoli i nieznacznie, ale niemniej prz'eto o ile możności naj zupełniej zgermanizow<tć". T urugą dążnoć odrzucał minister nietylko dlatego, że jest niepot.rzelma, ale i dlatEg0, żp jest niewykonalna. Zdaniem ministra Pulacy, posiadłszy język niemiecki: nie powinni zapominać s'wujPg'o Wła.Sllf''O, g'llyż ,,1'0Hi:lI(allic llwóch jl:zykÓw hynajllllliej za nip],orzYl;, 1!,n;ZCIII za korzY8l: pOl;;zytanelll byt. IlIOŹP, pOllil'waż ZW,\ kIc z wit;kszą bi('głt)dą władz rozulHowych i łatwi:ej8zą J)IIjętHocią połączone bywa"'. Tych zaś Prusaków, kt.Órzy w ź:Hkn IH):,,;{,h nit: llaw:tli się pJ'I:ekollae, żc zgl'rmanizowallie Polak<'lw jP:..;t niel ylko ni(;porrzpIJIle, ale i niewyk'Jl1alne. kt.Órzy więc oh\ a1'cic do gl'rmanizacji Polakóv,' dążyli, plJUcza ,\ltenstein, że "każ-l y krok wproHl zmierzający "" ja wnego trpienia ich języka, zalllia1 do celI! ,.bliźy(\ IHIJalalby tylko od niego". "Ikligja i j(:zyj ą najtlrożsl'ellli. narl)(lu HwiętoHciami, w kt{Jryeh zawart.y jeH!. j.go spo"IJb n;ylcnia i poj!llo\\ania. Zwi"t,rzehnośc", ktÓra je nZllaj.." fizanujr- i oehrania, może IIY{' pl'wną, Żl' zjpdlla :-;ohie :-;p1'\'a JI:HI(lall)'('h. Id{)]':! natomia:-;t okazuje sit'; woul'e ni"'l obojętną lnu nawet zamachów :iiI: dopuszl'za 11:1 nip. ta rozjątrza i 1Jezl'z'c';:ci naród i wychowuje Hohip llir-wicrnych i zł} ch pod(lanveh". Alh'łlHtei:l zwalezał n:1"\wl pOImlarny w;;ród PrusakÓw pogląd, że przyjcip ich jt:zyk:t IH'ZPZ 11aród, knItnralni(' niżej od nich stojący, stawia naród ów na wyższy!;) poziomip: ,,\Yyk8ztałccnie jPdnoHtki i n:]]'IIJ11 moŻe hyÓ dokonane tylko z pOlilOCą mowy ojl'zYfitej. 'Tylko w t.ej mm,ie, z pJI!IC eą której lzłowip,k llIYHIi. j"et takie wkorzeniony jego SjJOsI'Jb patrzenia i pojmowania, a zatem lIajistotniej8z} i najźywotniejszy piel'wiastl'l jep:o lIkształepnia; może 011 sic: w ohcych jc:zykach wiele nauczyć. i nagn)]n:ulzi{'. jetlllak to, co llapr:nnlQ wie i rozumie, to wie on i rozumie tylko w jeJII'ej . 1111)'" ie, mianowieię w t.ej, 'J. pomoc.ą której myli. a wi<;c zwycza jnie w mo\\ ie Jjczy/'\t.ej. Tl: ch{'i('l' mu wziąć, a z nią takżp ('ały wiat jego' wyohrażel-ł. a natomiast {'heie(" HZtUCZllil' wszczepi," w nieg'o inną, obcą, byłoby drogą k:<ztalt-pnia. 'wiodącą w kiel'llnku wr(:ez prz('ciwnym, już co do jel}lIostki, e(Jż dopiero w stJ:iunkn clo eałeg-(\ naro<lu. choeiażby ten nip posiadał tak bOg'aL'g'o, ory!-.dn:tlnie rozwinitpgo i gramatyeznip Hkolwzonl'go języka. jakiJtl.

wiadolllo. jest j(;zyk poIHki". NajiJCwnil'j8zym, z;laniem A1trn8teiłl:i, spol"ohpm ukształcenia narodu polHkiego jPst jego .kLYk ojezysty. ()PrlJCz L:adziwiłła !IIu,.,iał jC'Hzezr ktoś inny wy-wrz(,l' wielki wpływ na poglądy L\ltenteina. a zwłaszcza na pdwHtanie w nim 11I'zrkon:wia, że zgermanizowanie Polak6w jest niptylko nipl)()trzelmp. :lle i niewykonalne. Gololownp zapewnienia R:ulzi'wiłła nie wystarczały, h olmJzi{' 'W ministrze takie włani(' przekonaJlip. Musial mu kto przytoczyć fakta, HtwienLzająee ;;l1l8znJk

KRONIKA MIASTA POZNANIAtego zapatrywania, Otóż ministpr AlteJlstein sam wyznaje, że wielkie wrażpnie zrohiły na nim wywody radcy konsystorza opol!ckiego na Górnym Śląsku i ducho,v!Jeg'o protestanckipg'o Hichtera, który dnia 21 stycznia 1821 wysL)sował 1\0 ministra obszcrny, niezmiernie cipkawy lllemorjał p. t. "Eine \Lhandhmg iiber die . Art und \V eise, wie geistige und sittliche Bil(lung in EleIlwnł:u': Landsclnllen iiberhanpt unrl wie sil.' inshesondprp im polnischen Oberschlesi'f'n der Jngencl beigeLracht werdpIl ki)nne :10). Obszerniejsza wiadomoś(' o tym memorjalp oraz o wmhip jego autora, "ywodząceg,) się z }lob kip j meg(lyś rodziny RychterÓw, osiadłej w ziemi krakowskiej, bt::c1zie poc!ana na innem miejscu. Tu wystarczy I)()(lkreśli('. że Hichtcr gorąco In'oni jł:zyka polskiego na nÓrnym Śląsku, twierdząc, że na wet prości chłopi posługują siQ uim popra wnici i czyściej, aniżp li ch łOI1i niemieccy jQzy kh'm niemieckim. Br:UHlenLurczyk, Rzwah, Am;trjak posługują się swoim osolmym żargonem, a dzieci Ich w szkołach muszą się d'opiC'ro uczyć jęz,\k literackiego. "Taki stosunek jest nie do pomyśh'nia, jak w całej wielkiPj nicg'(lyś l'oIsI'P, tak też i tu na GÓrnym Ślą skn; pOJllinąwszy howil'Jll maIl.' tylko 0clchylpnia. chłoI1 polski m{nvi tym samym jzykiem co jego pan", vVskutf'k tego mtwet dzieci g-Ół-llośląskie rozmniPją w"zystko i w lot pojmują, co nauezyciel im po wic w polRkim języku literaekim. Nipma wit;c I'Jtrzphy, pisze Hiehter do Altcnstf'ina, mmwania j<:zyka poJ:.;kiego · ze szk(H g6rnośl:-!skieh. Niem:t zrf'szt:-! siły, ktÓra!>y potra,fiła język polski zupplnip z (:ÓnH'g'o 8ląska wywg'owar. ..Od r. 1742, a, więc prawiC' oc! lat 80, pr:u'ow:l1lo w tym kif'ł'Il11ku, aby (iÓ,'noślązak{nv IIl'Z('rolli(' na ieme{>w - i nk dokazano tego". Nic poprzcstają(' na przytoczeni n tpg'o fa.ktu. ktÓr,\' Sa.Ił' jf'tlpn znpl'łni'eby wystarczył, wHkaznje jeszl'Ze Hil'htpr na .\Izatczyk{nv, kt6rzy pod panowanicm franl'uHkiplIl o "iele dlużzcm nic zapolllnipli Hwego języka, ))a fkl'b(nv łuż.\'l'kil'h. którzy oll nipl'alllił:inyrh ezasów oblani ::;ą llIorZPlI1 niPllwzyzny, ,t jednak sw6j ,i<:zyk HPrbHki dotąd zaehov,'ali, i w re:,;zl'ip lIa Lit" iuł-nv w 1'l'us:Leh WHelllHll1il'h, ],J\'>rzy rIJwniC'ż od kilku stulf'l'i }W7.1J"tają pod palIowaniPIII IH'IIHkielll liiI' zapominając. przecież Hwpgo .iQzyka. .Arg1llnPIlt.y te )loHiarlaJy II hl Altenstpina nieoclpartą siJł: przekonwającą. Teraz musiał \I win-o

30) l\Iml1orjal t.en przcłal .iJt.enteiłl, na życzeni!' aut.ura" ks. Ha,flzi \'liiłłowi dnia 9 marca 182'1 r. - Archiw. Państw. Pozn. .Nam. YIII W' fol.

\17 i n.

rzyć, że zgennanizowanip Polalzów In'zł-'z narzucenie im języka niemiecki'ego jest niewykonalne. Nadto powiedział mu Hichter. żp poczynania germanizacyjne są nicludzkie. Na dowód przyt;)czył znowu fakt, który byl potf;żnym argumentem "ad hOlllinem" dla, wszystkich Niemców: "Bardzo głośno i słm;znie karż} li się ipmcy, że uzurpator Bonapart.e po zdobyciu prowincyj nadrellskicll wprowadzał w nich język franeuski jako krajowy, a niemiecki usuwał, a przecież domagamy'się teraz tego samego. od polskich mipszkallCów Górnego Ią$ka".

Alt,enstein uronił hardzo słaho wobec Hichtera zarząuzmi językowych rządu pruskie)go, nvierdzaąc, że nikt mu tP,go nie moż'J) hrać za złe, jeżeli pragnie wytworzyć taki stan rzpczy w swych prowincjaeh polskif'll, aby i z l'olakallli mógł si porozumiewać w języku pannjąeym, W Jm(miony ch ,"yżej rozporządzeniach sWl)ich z r. 181 i 18:2 staje już zupełnie z'decvdowanie na stanowisku RichtPl'a. Rpskl'ypt jego z 1'. 18:22, skierowany do rt'encji obwodu poznallski('go, był odpowiedzią zarazem (11£1 dyrektora Kau1fui5sa, kt('Il'y nip przPcz0kawszy mtwet roku po poniesionej w sierpniu 18:21 1'. kJęs('ł-', dnia 10 Lipca 18:2 r. uparcie i natrtnif' prosił ministra, 7, pominiQciem lH'ZpOHredllich przełużonych w Poznaniu, o wprowa(lzenie języka nil'mieckieg'o w trzech, nie, jak w roku 18:20, w dw(,eh, wyższy('h klaaeh g'imllazjum ]loznailskiego. :Minh,ter l'rzylal wprawdzie, na In'ohQ Kaulfus...a, w r. 18:2:2 nowego profesora języka nil'mierkiego, ale to mu nie wystarczało. "Jeżeli moi uezniowie, pisał Kalllfnss, po większpj cZH('i synowie szlacht.y tC'j prowiJl'eji, mają w sohie oblllLzi(\ uCZllcip prywiązania do prnskipg'p rzą<1u krajowpgo. jC'żeli m,tją nabyć gruntownych wiadonIOHci..., natenczas muszą i5iQ uauczy(. dohrze po niemipcku. Bez doskon:th'go opanowania języka nif'mieekiego nie można 1 1 awet lIlykć o zdohyciu gruntownych wiad()1łloci, o wewnQtrznplII zaintcresowaniu si naukami i dalszej samodzielnej praey, g(lyż w jQzyku polskim nie mamy ż:ull1ych dzieł, kt()remiby UCZl'l1 wyższyeh klas 1I1I"g'l ::iię poslugiw:u'" w swych 8tuc1jach prywat.nych". A dalej nieeo czytamy: "Kto twierdzi, że dvhroclziejstwami możlla pozy::-:lm(, 1I111y.-;ły pohikie (Ha pł"llkif'go rządu krajowego, ten flie zlla tej IJl"owincji weale. .Je,.;t t.u tylko jedpn Rrodek - g e r lii a II iz a c j a; i ta jest w lIaszym zakładzie telll potrzebniejsza, że prze

KRONIKA MIAS'.fA POZNANIA

'hywa w nim sam kwiat lllł(/(lej szlachty. To jest główna przyczyna, dla której wielre osób przeciwstawiało się z taką zaf'iętJścią moim usiłowaniom, aby język niemiecki uczynić. panującym w gimnazjum poznał-n;kiem; wiec1zą one bowiem dobrze, że wraz z językiem nil'llIicckim za:szczepione zostanie w młodzieilCzych duszach powoli także przywiązanie do pruskiegJ rz::tc111 krajowego". f;twierclziwszy dalej, że wśród Polaków żyj!" 20 la t, że zna ich wskutek tegl) dobrze, ż:lli si( Kaulfuss: "W tej wieloletniej walce o język niemief' ki naraziłelU się na wiele nieslusznYf'h napaści, - a nikt mnif' nie wspomagał: ja jPdnak znajduj Q swą dumę w' tem, że wyt.rwałenł-' 31).

Nic może nie wykazuj£' tak jaskrawo i dobitnie zaciętości walki o język polski w Ks. pJznm'lskiem przpd powstaniem listoI':Hlowem, jak cytowane codopiero pismo Kaulfussa. Namiestnik UaclziwiH i społeczeilstwo wielkopobkie mieli naprzeciwko siebie wroga nie!:iłychani't' zaciekłego, upartego, nie zrażającego się żadną klę"ką, powtarzającego ustawiczni£' swoje "cetenun censeo" w sto. sunku do języka polski'ego i narodowości polskiej; germanizatora 11'm niphezpief'zniejszego, że ukr,vtego, ,vy::;tępującego nazewnąt.rz nih' w obronil' języka i narodowości Polaków. Podwójna gra ta była tak doskonale zamaskowana i tak zręc.zna. że żaden z óweZf'Snydl Polaków ani potomnych na niej się nie poznał, dopóki nie wyszły na jaw dokumenty archiwalne. Otrzymawszy na gwiazdkę r. 182:2 od ministra Altensteina cll'llzgocącą odpowiedź na swoją t,ezę, że tylko j(!zvk niellliecki może Polakom dat- prawdziwe wykształcenie, Kaulfuss miJilkł i aż uo wydalp!lia go z P,JZnania w r. lt)24 wniosków swych o język wykładowy niellli'erki nie powtÓrzył; uznał widocznie,. nareszcil', hez('plowo{' swoich zahiegów wobec zbyt wyraźnej woli minist.ra. Kiłka miebięcy później, WP wrześniu 182:1 r., ogłosił w programie gimnazjalnym rozpraw p. t. ..Hzut oka na wych,)wanip i I)wie. ('pnie w l'c:lscp w dawniej!:i7ych ezaJo;ach, osobliwie w XVI wieku".

"'obe(' ?nanpj IWIU tak dourze dwulicowości jego, nakazującej nm 1(oIIl usilniPj pOlllizywać liię Polakołll, illl dot.kliwsze ciosy przeciw nilll wymii:'rzy(' po:-;tanowił, nie wiemy= czy wywody jego w tej

31) Kopja w Arc'niw. Państ.w. POZlI. .,Kacz. Prez. AXIV G 311" f{)l. 93.

Zob. także "'" \Vojtkmvski ,,::-;amlle] Kaulfuss" - "Kronika mia,st.a Poznania" 1925 str. 72 i nrozprawie, chwalącPj w tak gorących SłOW;lCh światło (lnchowe PolakÓw, ich tolercwcję rpligijllą, ich umiłowanie nauk, płyn«ły mu z serca.

Jakkolwiekbądź, uczona ta rozprawa zasługnje na bliższą uwagę. "Wykazuje w niej autor, "że bpz ;:;zkÓł. uez dol)]ego wy chowania polskiego w XV wieku, sławny wiek XVI nie byłuy się siał ową jasną gwiazdą w historji literatury i oświaty w Polsce". Kaj0czywistszym duwmlem wysokiej kultnry Polski wieku XV i XVI j-est dla Kau1fussa "wysoki stopieil wykształcenia i wydoskonalenia, jakiego cechę nosi na sobie język polski już w XVI wieku". 'Vyjąwszy \VłochÓw, Polacy pienvszym narodPlll hyli w Europie, ktÓry w XVI wieku llietylko w poezji, ale co wiQksza, i w prozie .ilzyk tal banlzo wykształcony posiad 'lł". A lnimo t II rok przedtem Kan1fl1ss odmÓwił t..I1lU jC{zykowi wszelkicj \vart.ośei w ksztalecniu wyższem 'nłodzieży. Czyt.ającf'mu łaldp WV.VlJi!.' trudno poprostu uwierzyć. że te tak SIJl'ZP C Zllt' z sohą pogląuy wy:-;zły z pc;d jednego i tego samega pióra. A jPdua k 1:- k j('.;.

Dając ten rys wychowania i owiecenia w Pol'lce wiplm XVI, zamierzał Kau1fuss przf'konać także rodziców młouzieiwów, k:;ztałeąeych się w Poznaniu, ,.że już w XVI "deku młod!':ież polska w szkołach duskonalona była w tych naukach, które i tf'r..z (1:1w:t'n hywaj". ,,1\"iechaj ll1łodzież bierze wzÓr z pilno::,ci, z jaką sili (loskona liIi przodkowie na wet w tych naukach, które widu w naszych czasach za uiezwyczajne i mniej potrzebne uważa". W ostatniem zdaniu miał Kaulfuss prZ't'dewszy;:;tkicm jQzyk greeki na myśli. Istotnie też w swej rozprawic Kaulfm;s oh;:;zPl'llit' "wykazywał, jak bardzo zna.iomoć k7.Tka grpckif'go była rozlww;:;zpchnioru!' w złotym wipku P.)lski. Niemniej wysiłku )owięl'3, na wykazanie, jak cZQ:"tą w dawncj Polsce była złlajOlllw:;ć jzyka niemieckiego, powołując. się !la wydaną ,,, r. 1820 w Berlinie ]Jract: A. J. W. Topolskiegu. llagTodzoną przez lipską Soeietas .Jahlonoviana, p. t. ,.Quicl et quant.um Gprmani :Hl cultum Poloniae, ind" ab iis tPlllJ!oribu'l, quibus christian.1l'nm sacra illtroclucta llllt. usqne ad mortelll primi de stirpc iagt11lonica regis Vladi::;lai, et quidem ld cnltnlll agrorum, ingeniornm. morulll et Religi.mis in ]'ol(Jni, contulerint" CW jakich rozmiarach J!rzy(',zTllili sil: Niemey do pOllniebi'fmia kultury w Polsce, a zwłaszcza kultury rolnej, umysłowej, moralnej oraz religji, od czasów wprowadzenia clnześcijmistwa aż do śmierci króla Władysława, pierwszego z dynastji

KRONIKA MIASTA POZNANIA

jagidloń;;;kiej). - vV tej leż rozprawie Kaulfuss, w przeclwlenstwie do Rat1ziwiłła, ktÓry jednostronnie "\\ samych t.ylko naukaeh ci8łych, a os()uliwie w matematyce uważał f U 1ll1ament wszelkiego wyksztaJeenia, st.wierdza, że "filologja i matematyka są... kamieniami węgielnemi całego wrższego oś,viecenia". Dr. A. Woj t k o w ski.

PRZYCZYNKI DO DZIE.l(nV BERN;\RDYNOW POZNANKIC'H.

II.

R. 1U7. 3. IX. Marko-wice. Andrzej (nazwisko nieczytelne) do kustosza poznal'lskiego .Modesta z Grodziska względem dotrzymania obietnicy, połączonej z przyjazde}11 Andrzeja ilo Poznania. Kopja odpowiedzi na to pismo bez daty i podpisu. R. 1644. 3. III. PoznaiI. Hplacja woźnpgo Wojciecha .Eanasika i szlachcica Jana Ziołkowskiego: Byli w foluszu i zeznają: "yz zastawszy Pana Krysztofa vValkarza y Małzonkę iego Anne (.), ktory to Krysztof \Yalkarz i'Rt własnym gospodarzem tegosz (.B.) folusza y ięmn (s.) od Pana Balclra Helwinka, ar«darza (s.) tegosz (s.) folusza, są klucze powierzone. Tt'lItedy wyży (s.) mianowany gopodarz y z l'omil'nioną lVIałzonką Hwoią iawnie przed tymze woznym y slachtą zeznał, yz Pan Balcer Helwink, tPgo::;z (s,) follU;za Harędarz (s.), roskazał (s.) w te słowa: Pozwolcłem (8.) przl:"rzeczonym Zakonnikom sukna folowac.

Dayz.e im tam klucz alho im salll ot.wOl'z! Za kto rym przyzwolenicm tak :uedarskim (s.) iako y gospodarskim Zakonnik od Oyeow pomienionych za wydanielll czasu od tegosz (s.) Pana Helwinka szesc. postawow sukna przywiozł, a gdy w tych szesci czwarty postaw folował, przyszedł sługa :Mieyski imieniem Panow Burmistrzow y PaI!Ow Szafarzmy, aby z folusza wychodził. Zaczym Zakollnik przerzeczony zbieł (s,) dwie ryfie żclazne z wału y dwa haki, na ktorych drzwi biEgały, wyiął, uo były z klasztol'H Oyco'w pomienionych y z ze1:lza klasztornego zrobione, rączkę ipdnę tak ze z stępora wyhieł (s.), bo za wprawienie iey tenze Zakonnik dał łokiec sukna klasztornego Jakubowi Debniarżowi,. ktore sukno kosztowało groszy czterdziesci. Futra w stępie znac, yz było kawałek z wierzchu ułupiono, ale zaras (s.) (lrzpwem tak dobrze iako przedtym było napr::nviono. \V ktorym foluszu z:tdney szkody pOlllienioni (s.) n:'cognoSCl'1łtes nil' widzieli".

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: miesięcznik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1926.07.31 R.4 Nr7/8 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry