KRONIKA MIASTA POZNANIA

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1936 R.14 Nr4

Czas czytania: ok. 11 min.

akurat ta,ki tema:t wybrał Kasprowiez na odczyt, względnie może Bawet inicjatorzy taki właśnie mu podsunę]i? Otóż odczyt o Sowackim miał wtedy wysoką ra,cję aktualności. Trzeba bowiem pamiętać, że Hi września tegoż roku odbyla się w Milosławiu (pow. Września) piękna UlX'czystość od'slonięda ,pierwszego na ziemiach polskich pomnika Sło,wackiego. Fundował go u siehie Józef Kościeiski. Na, uroczystDść zjechało się liczne grona wybitnych <>sóh z całej Polski, z Henrykiem Sienkiewiczem na czele. Kasprowicz podszedl do temaltu bardzo ciekawie i Dl'yginalnie, Dziwić się zatem można, że odczyt ten nie zna.lazł sil;' w ostatnim zhiorowym wydaniu dziel Kasprowicza, mimo że hyi przecież drukowany w całDści zarówno TIia łanIHeh .,G'OI'lca Wielkopo]skiego" jak i w' osohnej broszurce, której sporo egzemp]arzy posiada jeszcze w magazynie ,.I{sięgarnia Katolicka fundacji Twardowskich". Stanowi więc narazie niezna.ną szerzej rza!1kość wśród utworó\\' pl'07atorskich WielkiegD Pieśniarza z nad Gopła. Najcicka\vsze są te ustępy, w których poeta określa wpływ Słowackiego na pDetów polskich z koilca XIX wieku. Słowacki - mówił poeta -- doczekał się tego, czego sam pragnął: niczegD za życia" wszystkiego po śmierci. Za, życia nieoceniony należycie, {Jhecnie dopiero zaczyna wywierać przemożny wpływ na poetów nmv'oczesnych (t. j, na modernistów z końca uh, wieku). Ten wpływ zaznacza się w odniesieniu zarówno do formy, języka, obrazow.alnia jak i cech drugorzędnych. Ten wpływ zaznacza się także w zasadniczej postawie do życia. Mianowicie naśladowców znala,zł wybitny indywiduarlizm SłO\vackiego. Gdy jednak u Sowackiego inrtywidual izm ten, mimo wszystko, ma ostatecznie na celu zawsze dohrD spOleCZeIlstwa, to u modernistów przThrał karykaturalną postać zmysloweg:l rozpasania. Szczególnie pogardliwe uwagI ma prelegent dla koncepcyj literackich Przybyszf;wskiego, a zwłaszcza, dla jeg'.) pIciowej teorii, mającej nekomo najlepiej wyrażać ducha ludzkiego. Poeta stwierdza, że gdyby język na"z hył wtedy dostQIHlwj5ZY zagranicą i ..Król Duch" był tłl1ma2z0U.I' na inne języki. to jego wpływ na poezj{' europejską hyłby d£'cydujący, ponipwai duch jego popzji, duch religijny <:' podkładzie silnego mistyc'zmu

odpowiada naj nowszym prądom literackim, idącym z Skandynawii, Belgii i Francji. Pod ,adresem zaś najnowszej naszej z tego czasu po.ezji wyraża życzenie, ab' pr6ez formy dopnwowała się także wielkiej za wzo.rem Stowa'ckiego ti'eści. Zdawać hy się mo.gło, że niedzielne numery PO,zl1aI1skich pism, które ukazal) ił.' nastlo'puego dnia (tj. w sob{),tę) przyniosą (1łuższe lub krótsze omówienia piel',wszego występu KasprowiGza. Tymczasem tylko s.zczególnie entuzjazmujący się go ściem "Goniec \Yielkopolski" zamiecił Dhszel'niejsze sprmvozdanie, pisząe tak o odczycie (111' 281): "Nie pamiętamy mu równego i bodaj że Poznał} w ogóle kiedyko]wiek w muraeh swyeh :.;łyzał Prelegenta - poetę tej miary. Mówca rozton\'ł wspauiałe bogactwo potęnej indywicluallIośei, tak obfitej, iż pióro spl'a'\ozdawc. tknąć się po. prostu tego ohawia. ho rzeezy nie może odda( w całości, ani też w formie takiej \V jaką autor odczyt wyp.o,sażył. Była to. doskonala .a śmiała i glęh-o-ka analiza istoty Słowackieg'o. - Było wykazanie, o ile dzisiejsza nie tylko wyłącznie nasza, ale i ogólna europejska poezja teraz styka .się z tYl11 geniuszem poezji po]skiej; hyło zaznaczenie śmiałej natury \vieszcza, który na oko tylko popełniając pewnp niekonsekwencje, jednak wytrwale samoistnym szedł torem. "Król duch" jest llajdoskona]szym WTazem ducha Slowackiego, a gdyby (bez uszczerbku dla Dryginału) można go było przetłumaczyć na języki obce, toby wpły\" Słowackiego na poetów cudzoziemskich daleko jeszcze hył pDtężniejszy. Oto m śl przewodnia rozpra.wy Prelegenta, który przez całą, godzinę trzymaI na u\viQzi naprężone i jakoby u ust jego wiszęl'e umysJy Juchaczy. Jak wygląda nasz poeta? - Zapyta ka.żdy, kto go. dotd nie widział. To obraz 7fll'owia fiz rZl1ego i sił żywotnych za.razem, Tryska z niego jędrna prawda życi.owa, a ze £Iowa każdego bije serdeczna rniJość rodaków, która jest cechą wyższych tylko. umysłów, paJtriotów bez skazy, Zresztą u<;łyszeć go tu może każdy, bo Ka,sprowicz mówić bQdzie ra.z jeszcze - dla wszystkich i dla tych co się na po.ezji znają. i dla t'ch, którzy w praktycznych zapaal'h przphojem idą do zwyciQstwa wzniosjej idei połecznej. Niech tedy nie będzie w Poznaniu i okolicy mkogo, ktoby nie pospieszył ujrzeć poety, którego zagon kujawski \\'yka'mił. a nasza \vip]kopolska atmosfera wyhodowała.

Tym, którzy !{asprowicza do nas zaprosili, szczera od na wdzięczność się n:a,lcży". Haer.

W tym samym numerze (28] z 10 :x II 1 !}!) r.) ..Goniec Wiplkopo%lii" notuje, że po odczycie Jana I{aprowir7a część słuchaczy, żąduych zapoznania siQ z p-oetL, zehrala ię w TDwarzyshvie Czytelni dla Kohiet, Na miłpj pogawędce, przeplata. nej śpiewpm chóra.1nym i solowTm, grą na fortepianie oraz deklamacją utw'OI'ÓW I<a,spl'owicza i Słoirackiego, Ol'łlOCZO godzin kilka spęd,zono. Kasprowicz, zmęczony odbytą je;lnym tl'llPlll zC' Lwowa podróżą, -os-obnD nie przemawiał; ale zato czarodziejską, iście Asnykową, perełką po mistrzowsku odśpiewaną, ura.czyła zgroma.dzonych \Vanda Sipmiaszkowa z Krakowa, która nieprzepartym urokiem i szczerą. prdecznośeią po raz drugi tu już te same odnosi zwycię'stwa. Szczęśliwy zbieg okoliczności sprawił, że artystka zjechawszy się w Poznaniu z I(asprowiczent odegra. Hanusię w ..Buncie Napierskiego". Poz.a tym jeszcze "Orędownik" krótko zaznaczyI, że liczni, zgromad7ona puhliczność z uwagą wysłucha.ła odczytu, pełnego głębokich myśli i or'gina]nFh poglądów na wspll!r-zesllł.l literatlll'Q }}D]ską. Inne natomiast pi!-.lll<l wolały powtórzyć komunil<aty, jakie to nowe rzeczy przewidziano w programie pohytu goscia ze Lwowa.. A więc w niedzielę nowy odczyt ponn]udniowy oraz slowo wstępne na wipczornicy Chopinow:"kiej "Lutni", a w poniedziałek przedstawienip ,.Buntu NapiCl'skicgo" z udzialem autora i gościnnym występem artystki Siemiaszkowej z Krakowa, Największą ciekawość i poruszellie \\'zbudził dopiero drugi mlczy t o stosunkadl społecznych w Gal]icji. \V tym celu za'nezono przewidziane na l1ipdzielę odczyty oświatowe '1'O\\'<1:rzy.;t\\ a \Vykładów Ludowych illl. :\, 1Iickiewicza, kiero",mle przez Bernarda Chrzanow:-:kego. Żp odcz't o stosu n l;:a 1'1 l spnlecznYl'h \V Galicji budził szczególne 7ainterC'-QI\vanie \\ Poznaniu, II je to dziwnego. Przecipż Galicja hyla wówczas jedynym rezerwatem polskości, ll10gącPj swohodnie oddychać. Redaktorzy gazet poznailsldeh mieli ocz' hardzo silnie zwrócone w tamtym kiprlll1ku. Na lama,ch pisnl z tego czasu udp'l'za wielka iloć kOI'epontleuQ j i artykułów, omawiającyell wszelkie w,ażniejsze wy

darzenia spo-łee,zllo-polityezne w :VIało.połee. Toteż po Kasprowiczu. jako nflocznym od \yielu lat świadku t ch wydarzeii, spodzinHHlo ie nadzwycz.aojn-ch I ewelaeyj. Z jednej strony zaczęto ię jednak niepokoić, że może 011 naświetlić ws',-ystko ze swego ludo\H'go punktu widzenia. Znaną była bO'wiem po.wszechnie jego ludo-\\ cowa orientacja spułeczno-politYl'zna, jako redaktora "Kurie!'a Lwowskiego" i pl'zyj.ade]a popularnego w Galicji dzialacza I ud 0-\\ ego \Vsłoucha. Z drugiej znowu strony miejscowe koła ludo\H'owe gotmn były żądać od Kasprm\'ieza, ab' \,''glo'ił pochwalę icl ruchu, a sło.wa nagany i potępienia dla przeciwników, ló" nie z "Dziennika Poznańskiego". Tymczascm Ka,sprO\dcz :zachDwał w sw'm odczycie stano"isku lIaogól o"tl'ożne i objektywne, ograniczając się w wielu \V'paJkaeh t']kr do krótkiego. stwierdzenia samy eh fa!któw.

Mówił zaś o tym, że {) Galicji zbyt czarne rWl"ie\\ a sil;' wia, domo-śei, do czego przyezyniła się w dużym stopniu gło.śna broszura Szczepanowskiego o. nędzy w Galicji. Chł.)dniejsze jednak wejrzenie na rzeczy każe f;twierdzi l \ że chłolJ tamtcj",zy zna.ezno:> postępy poczY'lił ostatniO', a szlachta zmuszona obecnie pow,ainie się z nim Ijczyć; ŻP rozpoczęto nareszcie walkę z ctemoraEzującyrn żywio]em żydo" fkim, a co ,do Rusinów, to ich pO'lożpuie po]it ezne I'zpkomo II iekorzystne, je;;;t sztucznie pO'dżega1! przeciwko nam agitacją, ponie\\[l,ż Rusini w Galicji cjpszą się wszelkimi !)rawami f'wobody w urzędzie, sdzie i szkole. Gdyby Polary w zaborze pl'uskirr. i rosyjskim, mieli ChDĆ dziesiątą część tych swo.bód, toby się mogli bardzo cieszyć. Że dZIeją się I'óżnp nadużycia, to jpst już winą tylko jecnostek, a nie sp0IeezeIi.stwa. Naturalnie nip wzyst:ko. wygh.da w GalicjI różowo.. Zwla,3z,cza o!;,tatnie lata pl'zyni(}sł- wiele smutnych wydarzeil jak naprzykład oiStatuip krachy finansowe, wynikłe ll<-t skuteJ, milio.nO'wych defraudacyj \Y Kl'.r.jowej Kasie UbezpieczeIi. i OStustw w Galicyjskiej l(aHie Oszczędności we Lwowie, w kOl'1cu takich, że oszushv w Bochni. l\. zakOIlezona uiedawno ten1U prawa Kasy Oszczęunośei procesem, z któregO' obwinieni wyszli woll1"i, mocno zadlwiała moralną powagą, jaką mieliśmy za gr.amc,anu naszego kraju, O'raz {),dhilo się to również fatalnie na wewnętrznych stosulIkach społeczn'ch. Stronnictwa, polityczne zaczęJy

S17napada'ć na swhie z tego powodu z rzadką zażartośCIQ,. \Vresz(;je Jlie hrakło takich l'ozpacz1i" 'ch faktÓw jak lin:IIP sa.llJO,j)rlj-.;twa }Iimo tT" \\ ypadków wJaśnie Galicja jet typ-o,\vym dowodem, że naród lla!-,z ma \\' 'obie {Jlbrzymjp pi?rvviastkl ŻYCIOwe, że II' pienviastki rDzwijać potrafI, gdyż ,vłaśnie ,\" Gali("j! wIęcej nawet niż ", })(Izllailskim - które p'l'zez l,ługi czas lleho'lziło za kla!-'"l'zll' !Jrz"kład powoły\\ ania da ż' ,'ia narodO\veg:-o nowych '''al'tw - rusz,l"! :-ię HOW' l!iewH..zerpall łustoryeLllle l :';wICŻ ż,n"inł I mlow'. Buch ter, nader je"t cieka\\ ,I' i z tego \\ 7.glQrln, ŻP zuppInie ]JO europejsku l'ozkłada sil.' Ila najrozllwitszl', l'iPrające ,ię /. ohll prąd'. .Test tam :-tronllil't\\o socjalno-demokratyczne, allt'snl1itów i tak ,""'allTh I'Ill'/.pśeija,n sDcjaluYl h, jel stojało-\\'sz("z'zna, polskie stl'onnicI\\ II lwIm\ ( i tak dalej. I\:ażJp sUJ.i"O\\ i P;\\ ażne iil'zp\Jnie ugl'upowanip, mając!' \\,ysoką świaIlomaś!' dzieJą('Yl'h j( różnie. \Va]'t\" dotydlczas panujQ,l'f' za, późno się :pm:tl'zegły, ż(' gr,ozi im wicikic niehezpieezeilst'H" że pod gruntem. na którym :t-oją, pieni ię i huczy jakas fala IJUJ'zl iwa, która wybija się na wierzch i coraz szersze wyżlahia sobie ł_on"to. Ruch IUllmvy l"ozłamuje sif.' przy tym na kilka strolluicI\\, z ]{fórych lJn niNlawna jeszl'ze na.jglośllIejszym by;0 stl'o'lllliL'two ks. Stojałowskiego. Socjaliśl i galicyjscy pozby,\'ają hię ohecnip S\, ej kosmopolityczl1o<;ci. zdnhywa.jąe w zapale patriotTzn m wyraźlIP cechy narodo\\ e. \Vyhitna d.zialalłlOśl: Da"zyi}-.;]dego jest Hzproko znana, a na :-\l'enie parlamentarnej \\ 'Viedlliu zainicjował na\\et zglaszanie \\ niof>ków w języku pGbkim, :\"ajIJardziej DaszyI'lskiego atRkują chrześcijanie socjaJ ni \\' "'m piśmie, nip pI'zpbierając \\' obelgach i w'zwikal'h. l'zej:1:o zereg dosadłl"('h próhek prelegent przytacza. Do HU'Ollłlid" 11 k.,. tojalo" :-;kiego odniósł się mó,n-a nieprzychy]nip, l'h\\'aJQ,l' za to hlikie sohie i'trol1ni('two ludowe VVysłoucha. niezmnrdo\\ anego pI'acnwnika w kierunku narodowego odrodzenia ludu gaJil''jkieg.D. Po t'm .,tronnictwie - mówił prelegent - można :-podzie" ać sil;' jak lIajlepzych rezultatÓw. I na tym zakońl'z.ył. Śledzimy teraz, jakic el'ho zna:lazł ten odl'zyt w poniedziałkowych numeral'h pism poznail«kirh.'1 okazuje się, że jak m1l'zyt litprarki o Słowal'kilU znalazł należytp uznanie 1 szersze

omówienie t\"lko \\ "GOiH'u 'VieJkopo]'skilll", tak 'Odl"zt o stounka('h galicyj,;;kich uwzględniły prawIe wszYi'tkie pisma. Naturalnip dla ..Po:-.tępu" h-l OJ! kamieniem ohrazy. Knapowki ]li:->ze \\l'ęl'Z dosłownie, że "odczytem p, Kasprowicza zhudowa.ni \\ cale nie hyliśm-, pDdziewaliśm:v się, że o Sl-Dsunkach galic'jskil'h Vrze"lsta\', i nam rzecz więrej wyezerpująco. 'V kła.l ten ('zYllił na nas \\Ta.żPl!ie pracy p-ohipżuej i trl()nniczej", Chociaż na zakoilcz(Jnie nie olllies,zkał dodać kurtua,zyjnie. że prel<,gcnt,o\\i podzi{!kO\\anD okJakami. tak "amo przy wf-tępie na I'dradę zahl'zmiai' okla:-:ki. a(hnienić jeszcze lrzpha, że ,.Postęp" zamieśri.ł l'ównOl'zpśnie (w nrze 282) doŚĆ" (Iohre trf'l"zrzpnic, oclt:zytu. "Go-niee Wielkopolski" za to zamieścił pierwszą CZęŚl' odcz tu in exten!-'o \\" Ilumprze 2R2, zapowiadając zarazpm ciąg dalszy, kt{JlT też 11kazał się w następnvm numerze. "Or/;'lIownik" natomiast, mimo że zbliżon \V charakterzp politTznym do ..Postępu", podał jednak l'Zpczowo, że odczyt Jana I{a.spl"o\\ icza -o stosU1lkarh społecznych w Galicji zgromadził dość licznych słuchanów, którzy z wielkim zaciekawieniem pI'zysłuchiwali się prelegentowi, wykładającf'lllu \\' spo-"óh nardzo ja;.;ny o rÓżl1\'ch programach sp-ołeczno-po]i1.yrzn'ch nade I' licznych strOllllictw g-alil'yjl!,kirh i ŻP prelegent podniósł, iż naj\vięcej widoków powodzf"-nia oraz svmpatii pOosiada tak z\Van0 :-.tronnictwo ludowe.

0\\ c'zesn ,.KUrler Poz.nai1,ski" i ,,\Vielkopo.Jai1in" \V dalszym cIągu milczą. T'mczasenl "DzielInik Poznailski" I'ozpisal SIę na marginesie odczytu hardzo z('rDko i sjJO\\-odo-\vał t-lll niemiłe na,. r:-tępsh\a pnl('micz,no-pm'tyjnej ł!atll1''. .Napisał mialIowIcip. eo następujf' (III' 282):

"Jan Kasprowicz, znakomit poeta wieJkopol:-,ki, mieszkając -obecnie \\'C Lwo\\ ie, bawi od kilku dni w mieście naszym i wygIoBił kilka udczytów. Między innymi wczo,raj wiec7.0rem D 5 godz. w 'Ogrodowej sali Lamberta mówił prze, gOlI7.inę o sto :unkaJeh galicyjs]\irh. - \Vykład jegO' był jallY i olJjektywny a uwyJatllial \V każdym zdaniu i każdym B].owie najlepszą. woO]ę mówcy, nipurażają.cą nikogo, ehO'ć przeważnip mówił o rzel'zy

B.

tak drażliwej jak walki l'zel'Z'\\'ist eh stronnictw w Galicji. Pan Kasprowicz stoi politycznie na gruneie ruehu ludowego w Galicji, a mianowicie na gruncie polsko-Iudowpgo stronnictw.a, którego organem jest "Przy jacie] Ludu" (lwowski). Slysząc jego światłe i rzetelne wywod)-, przychod,7iło mun mimo woli nal myśl ż'{'zelli(, żeh' nasi ludowcy, w któryeh kole si:: tu p. Kasprowicz l11iał Spo'i'o-bność obraeać, przej<;>li 'ie ;,zlaehetnym duchem I'aszego lwowskiego g,ośeia ludm\rego, a porzucili lę nieznośn ar,og::we.ię zaRl'iankową i wyłącz ilOŚĆ, ktÓra ieh cechuje nainiekorz'stniej \"obec "vielkieh zadail, jakip h' spf'lnić mogli. Pan J(a"ll1'{jwicz l'ozpnez1;!ł .od naszkieowania ujpnlJ1'<.:h .tl'on ga]je'jskiegn ż)Tia politycznt'go i s]Jnlel'z'lcgn, a miano\\'il'ie też zllalazł sposobność lIapiętno\\ ania rozkładowyeh pretf'IIS'j I usiI1skich. vVn\ odził słuszl]ie, że gdyh' Polac w KróJt':-'ł\\ ie i Księstwie mieli mal eZ!2śr leg,n, czego Pola,cy nie odnla \\ iają Hu"i 110m, ezulihy sif.' 'zez<.:śli\V'mi, Tuu'zasem Rusini llit' t'lko sta\\ iają c,o'az \\ i<.:ksze żą.Jania, leez nie O'hliezeni są \\ sw ch stoslłlł.kaell z 1Xiemeami. Z trudem t'lko odwiedziono w ostatnim {zasie posla Okunic\\ skiego. od sta\vieuia wniosku {) zniesienie prerogatyw j<.'z ka pDlskiego \\' Gailicji.

To nam żn\o IH'Z'\\ ;0(110 lIa lIwag<; ciągłe kom.,zuchty ni(I;:tÓryc:ll ludowrów nasz'ch z tutej"zymi NiemCallll zwłaszcza z "POf'E'lIel' ZpituIIg" w walcp z imaginowanymi przeciwnikami lIieistniPjącej \V rzpcz \\ i:-tośl"i "Partii ct\\ors]{iej". Dopiero w o.. ",talnich dniach jeden z glównych orgallf'l\\' tego ;:,ojuszu nicllIiecko-po!sJ<iego zdollyl sic.' przecif'ż lIa odwagę zgromienia "Po..;elifl' Ztg." za jej niegodziwe występy alltypo]kie. Zohaczymy. {'zr sit;' orp:an ten długo utrzyma mi t m pnd.owie poblow. WraLająl' do rze(zL ll1Uimy podzięko\\'ać szan. .l11ówcy za doklad!1P !<{'harakterzo,wanie stlonnictw ludowych w GaJic.ii, za potępienie ks. Stojało\Vskicgo, a u\\ yctatnienie zasług i sily tronl\i( t\ya, "Przyjaciela Ludu", \V którym mówca widzi zapowic,dź odrodzenia fiie zgangreno-waneg(} połel'7;eilstwa po]kiego w Calicji. \fy \\ tej hlierze gudzimy się lUI każde slo-wo jego. Chętnie f(.ż slysi',f'liśmr zapewnienie, że ,partia s'ocjalistyczna za'CZ'lla przyhierać w Ga.licji cechy narodo\\o-patriotezne, nie \\ iem' tylko, cz' w tym nhja WiE' je..;t SZCZPH' uczucie pobkie, czy utyJitaryzm. \Vielki takt okazał też mó\\ ca, że ze swego stanowiska ludowego nip pokusił się o kITtykę stol1ł1kó\V tutejszych, składajc tym samym dowód ,s,yej dojl'Zalo-ści polit;('znej i faktu niezaprzecz-onego, że atnloO'fera, w której &ię tu obracał nie zal'alziła go jednostronnością, hez\Vzg"I<;>,ctnnścią i ekscentrycznością zapatrywa11, w niej panujących.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1936 R.14 Nr4 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry