KRONIKA ;\UASTA POZNANIA

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1936 R.14 Nr3

Czas czytania: ok. 10 min.

kańcy Rawicza w przeważnej części h,r]i Niemrami i wyzl1aw('ami nauki Lutra; ludnoM katolicka i polska, hędąra w Il1nip.jzości, żadnej pn\wie nie odgrywała roli w ż'du miasta. Tak więc późniejszy nasz Altysta nie spotykał sir: w dziel'illstwie zgola z katolikami i Polakami; prawd' wir:c i za.ady katolicyzmu. jak również lIarodowość polska, hyly mu na (1Iugo zupelnie oł)l'(> i nieznane. Twarda szkola najml{)dszych lat życia wyryła gl<,'hokie ślady w umyśle i sf'rcu Fry(]uyka \Yilhplma. Pozostal on na zawsze zamknięt\. w sohie. milcząe- i p.odejrzliwy. \V :-:t{',suł!ku d(\ rodzin-, którą pMniej założył. był despotą, co jednak nie prze,.:zkadzalo łUU hyć .Johrym mężem i ojcem. Dla matki, którą miał prz' :,ohie aż do jf'j zgonu W r. 172, był ciągle kochająeym s'lIem. Zo,.:tU\H:Zy katolikiem, nip. odznaczał si!.' porzątkowo zhytllią goI'liwością \\' spełnianiu praktyk religijnyeh. Przez długic lata .tronil nawet od przyjmowania Sa'kranlPntów św.; pod kOlli('( żyt ia zmieni I jednak :-:woje zapatrywania i \\ iernie ootąd zachowywal przepi:-:y Kościola Pohożna jeg,o malżonka. pani Karolina, przypisywaJa tę popl'aw!;' pif'lgrz Illre, kt6rą wraz z córką ,Jadwigą \\ intenl'ji Ill<,'ża (10 Częstochowy In ła odprawila 6).

\V 1'. 1837, najpóźniej, zna.]azł się Fryderyk Wilhclm Below \\ Poznaniu. Zacząl wtedy uczęszczac do Prowincjonalnej Szkoły Przemy"lowej, terminując równocześnie u jednego miejs('owy('h grawerów, niewiadomo wszakże, jakiego lIazwiska. Jest rzeczą możliwą, iż ojciec jrgo zamienił był gamizon ra'wieki nl1 110znallski i że skutki PIlI tpgo rała rodzina zamieszkala w 1'0zlłaniu. Pl'Z-plH;zczalllc przeniesienie do Poznania nastąpiło nie prędzej jak po urodzeniu córki lIenryki \\"iIl12lminy, która ujrzała wiatło (tziPIIłłP \\ Rawiczu, zatem po r. 1829. \V Poznaniu zapP\\!!1p zaskoczyla śmierć Jana Fryderyka; wnuezka Jadwiga p{)daje \\. swoielJ za.pi:-:kach. że umarł na choler, zostawiająe ŻOIł!.' z nielctniemi jeszcze oziećmi 7). Nie ookonał on życiafi) \\'s(lO'mnipllia ś. p. panu)" I'l'zybyłowskirj. 7) 1':'T'i<lpl1lja chol!'l'Y nawie,rI'ziła PO'znaJI 'pO' raz piprwszy w 1'.

1X;!1. ZlIIaJ'łO' \\ !l'dy na tę choro!J<: 7:1 \\ oj>,ko\'.'yeh. Zoh. Rościsła \\" tasch: Epi(l!'mja elurlery azjatye'kiPi \\" Poznaniu \\" 11\:11 I"oku. PoznaJI 193:l, str. 23grow Rawiezu, bo w księgach tamtrjszej p.arafii protestanckiej zgon jego nie jest zanotowany. \V Prowincjonalnej Szkolc Przemysłowej llrzył się Fryderyk \Vilhelm aż do paźd7ieI'llika 1840 r. Kierownik tej szkoly, profesur Czwalin3., wysta\\ il mu. już jako czeladnilwwi-l.ytGwnikowi, d. ;) grudnia 1841 r. t:hlubue bardzo świadectwo, w którem podkreślił szczególną jego biegłość \V rysunkach i modelowaniu 8). Sądzę, iż zagwiadczenie to było p{)trzebne na pohyt w Berlinie, dolWd Below :-:ię ud,a\v,al celcm uzupe,lnienia, wiadomośei faehmvyrh i artystycznych. \\ stolicy Prus hył on w r. 1S4; H\\ iadczy () telll ryunek, przedstawiająL'Y luaj{)lJraz z zall1l,icm i pa:-:ąccmi "ię krowami, \\,ykonallY w tym wJm;nie roku w Beriinie g). Nie hyl jednak Fryderyk 'Wilhelm imatrykulowanym ul'zniem hcrlilI,.;kif'j Akademji Sztuk Pięknych i nie wykona I on posągu amazonki, zdobiącego dzieuzillier rzeczonej uczelni, jak o teIU pisze autor ,anonimowego artykulu, ogłosz&uego w "I\:urjpI'Ze POZllaIlskim" 10). Nie jest jednak wykluczone, iż hOf'pitowa!

') Oryginał świadectwa, pisanego całkowicie ręką, Czwaliny na kal'cie papipru 2U4 mm szerokiej, a 17U mm wy&okiej, znajduje Sil; \\ posiadaniu p. tanh;ła\Va Belewa.

Brzmienip świadectwa jpst następu.i1\ce: Dass Fł'id.ri<-h \Vilhełm Below. GraveLlrgesell, 19 .Jahł'l :1h, auo,; Hnwitsch im Grosherzogthllm Pascn geborcn, die hiesige Pl'ovinzial (;p\\,prlwsehllle bis :\lichaeli 140 regelmi)ssiop: fa'st drei Jahre hindlll'lh Iwsucht hal, uwl wiihrend diCiser Zeit sich dUl'ch gute Fiih,'ung und FlPiss im wi,'i.Spnschaftlichcn Untel'l'icht stet.s 'benwrkbar, im Zl'il'hen Hluł :\lol!pllirllntrlTiehl I'pcht ausgezeichuet hat, Il}('schei'l1igt. Ilil'l'lłłit pflichtllliissig.

Czwalina.

VOI'stnnd dtr Pnsener Provinzial Gl'wer'll('schule Professorl'o:-:en d. "ten Decemhpl' 1841. I.) Hysllł1l'k na kawałku niegdyś białl'go, d'ziś mocno blullat.. IwgO papif'ru, :;zerokości 15li mm. wysokości 121 mm, podpisany jl'sl u dolu lIa lewo: gez. v. Below 1Ia. pmwo: BI'I'lin d. lO/lO. ,1842. \V posiadaniu p. Stan. Belowa.

tO) a zapytanie w Hektoraeie Aka<lpmji Sztul{ Pięknycłl (Kii ni!!:!, Akademie <11'1' BildeJHlen lii.nste) w Bl'rlinic odpowipdziano mi (tR wl-zei'nia 1929 - L 208/29). że Frydl'l'yk WillH'lnr lh'III\I ni.. jp,;j zapi1'any jako słuchacz \V matrykulI' AI,adl'mji i ŻI' 'lIi(' \V kOlHd Oli żadnego posągu dla tejże Akademji.

w Akademji i żp pracował przy odlewaniu i cyzelowaniu posągów w lejarni. Miał podobno ze sobą listy polecające u\\"Cze-;lIego prcze:-:a policji pozmll':1skiej, von l\Tinutolipgo, który, będąc weałe dobrym rys,ownikiem i małarzem, ż wo zainterp-;O\\ul :-ie zllolnym mlOllzielIcem. Za jego tcż wybitnp.m poparripłU hliał Belowotrzymać ::-:tqwlldjUIlI lIa wYja7d do Berlina. Studjum prawidIowe w Akademji Sztul{ Piękn'ch, które nie było dalie Fryderykowi Wilhelmowi. prznmdlo cztrrdzieśd lat pói.lliej w udzialp jego ::-:ynowi, Stefanowi Jakó!J.owi. Do(Jać nalciy, iż v. l\Iillutoli z wielką żyezłhvośeią odnosił się tlo Bplowa takżp po jego powrocic z Berlina. Jemu zapewne zawdzięcza nasz Artysta patpllt uadwornego rytowuilw ksiQda L3erłHP'IIa wm Sa!'hsen-:\I('illiugell, w-dany d. 2 siprpuia 146 r. I\lar,;zalldem dworu książę('('go h'I imiennik preze:-:a polil'ji, niewątpliwie jPgo hlbki krewuy. Dzięki tej okoliczuo!«'i mogl pozuaJlski v. Iinutoli z lat\v{)l'ią wyjednać dla młodego, :t4-letniego, Belowa zaszczytną nominacjI; 11).

") Dekl'et nominacyjny wystawiony jest mylnie na illlip, E d\\ a I' d a Uełowa. :\'ie ulega jednak na.imnipj,gzej w:J,t'})ll iwości, ŻP dotyezy on Ilflszego FI'y(łeryka. \Vilhelma. Oto jego hl'zmipnip: Sr. II o h e i t d er r e g i e r e n.d e II e r z o g Bernhard zu Snch:-:pn-Meininp;en und IIildburghausen, 60uveraiuel' Furst ZlI Saalfeld etc.

haben gnalligst geruht, den GmvPUl' łlt'ł'I'n E rt II a I' II n pl () \\" i n POSCH, in UPlmcht spillpl' \'{)I'zugl iclll'1I Leis! 1I11't'1I. Zll I hkhsl ilt"'HI Hofp;I'aveur Zll ernel\lH'lI, WUl'tiłWI' llel1JSellH'1I zu seilll'l' ).PIl'il illwtinll g'eg'en wiirtiges EI'llennung;.;-DI'c.I'pt untpr VOI'(II'Uckul1g IIrs lIerzogl. Hofmal'schaIl1l.łllI"sipgt'l:-: Hurt B,'jfii'ung dl'l' geordnptl'l1 Untl'rsdlrift :łIlSgPfPl'tigt wirrt. l\feiningpoll, dell 2 August lH1G. I r l' l' Z o g l. S. rr o f III a I' s c h 11 I lu III t (piecz<:ć) v. \Tinutoli Er\1en n ungs-Decrl't ltil' dl'l1 ([przogl. S. :\łeil1il1gl'ndl, II o fg'l'a \'1'111' !l1'1'1'1I EdllHrd IIplo\\ in 1'0:-:1'11 No. (i!J;3 d K

Pobyt Belo\va w Berlinie trwał niedlugo. NastręLZyla ię h{)\viem niespodzianie okazja zalożenia \, Jasnego warztatu. i\listrz, u którego Below "TuczyI ię r.'"t-ownietwa, zmarł i można hylo ohją{o jego pracowni!;'. Z tej "IJOsolm-ośei skorzy:-:tał skwapliwie nasz Arty:-:ta. \Vróeił zatem do Poznania i oiadł w domu przy ulicy vVrocławskiej pod I. 33, hy zamiEszkać tutaj i prac'ować przez dlugie lata. Dopiero w koiH'u swego żyda przeniósl się na ulicr;> św. Marcina p'od I. 5, gdzie pozostał a.ż do śmierci i gdzip po nim syn jego :taklarł rytmvniczy nadal utl'l':YllIywal. Dokla'dnej daty usamodzielnipnia sir;> Belowa nip udało mi sir;>, mimo usilnye!l hardzo starał}, {Jdszukać. \Vedług wszell;;.ipgo pra wIlo]l(}(lohieilstwa nastąpiło to w r. 1843, luh najpóźniej w roku Ui.M. Kiedy otrzymał dekret nominacyjny na nad\\'ol'nego n-townika sa.skomeining:-:kipgo (w r. 184H), musiał hyć już znanYIll i renionym fachowcem, a to wplIagalo djużsego, chodJY kilkoletnipgo czas-okresu 12). \V początkaeh r. 182 za "zła dla llelowa, samodzielnego już od lat kilku, i drugiego pieczętarza poznai1skiego, Franciszka Hmochowkiego, nader sprzyjająca okoliczność. Kon!:'ystorze gnieźnielIki i poznałlski przystąpiły howiem do wykonania rozporządzenia arryhiskupa Leona Przyłuskiego, który nakazal reformę pieczętaI'twa kościelnego, hardzo zaniedbanego w ohydwóch archidiecezjach. O reformie tej mówić będę oh"zpl'niej w drugipj części niniejszej biografji. Tutaj wspomnę t."lko, że Below wyrył lwią część n{Jw.'"ch tłoków pieczęci kościełnych i był podówczas zarzucony tak wielką ilością zamówipll, iż z trudem tylko mógł im podolać. Był to skutek polecpnia duehowielltwu pl'ze,z konsytorze jego zakładu narówni z pracow

Karta papieru szerokORci ;W4 mm. wysokości 3O mm z w"rISni<;tą lIa opłat.ku pieczQcią Ilofmarsrhallamt.u ,księcia. sa.sko-meinin,g'skipgo Bernarr!a - w posia.daniu p. Stan, Eelowa w Poznaniu. t2) I'l'zejrrałenl roczniki Gazrty 'Wielkiego Xięstwa 1'07IWIU;kipg'o z lat. 1843 do HI};), by {)dszukar jaką wiadomość. n. p. anons, o otwflrriu pl'zez Belowa. pracowni graWPI'ski!'j i lIstalić tym sposd)(,1lI dokła(lnf\ datę usamodziolnienia się jego. 1'08z,ukiw:j,nia IIIDJ!' hyly jednak daremne.

nią konkurenta IJmodlOwskiego. Z czasem stał się Be>lmv W"łąeznym dostawl'ą pieczęci kościelnych. które I')'towal tak dla najwyż:-:zYl'h wladz dudlOWn"ch, jak dla urzędÓw parafjalll'l'h i dla księży samydI. Z tych ostatnich pD,-;iadał wtelly kH.lly, we(lIug panującego zwyczaju, wlasną piel'zątk<;> do łaku, zru!Jioną ('zęstokrDl- bardzo onlnllllip i artystycznie. Nie hrako\\'alo więc Belowowi pral' ; tłoki, które wyszły z jego warsztatu, I il'zą się na setki. Zestawienie wszystkidl jest dziś rzpezą niemożliwą; to zaś, co z jego piel'zęci kośdelII) dl zelu'ałem, stanDwi bodaj cząstkę jego całkowitego llziela pieczętar:ikiego, Wladze zahorcze. pru:-:kie i nicmieekie urzędy świeekie rzadko tylko koł'z'stały, mimo tytułu uadwornego grawera sasko - llleillilH\'skil'go, z jPgo hipglośel w rytDwaniu pieezęci. Był zh) t wielkilll patrjotą IJolskim, hy ZP :-:tr'ony przpeiwnpj otrzymywal zll'l'pnia. Udekano sir;' do jego kunsztu tylko w wypadkadI nap'łyc-11 i \\' paląeej potrzehie.

Fryderyk \Vilhclm Below, syn NielIII'a i Francuski, rychło już przylgnął do naszej uarDdowości. Jak llo tego doszło., pozostanie nazt1wsze tajpmnicą. Miłości do. Polski, ani znajomości naszego ohyczaju narodowego, uie wyniósł z dmuu mdziunego. \V lataeh dziecięl'Yl'h, spędzonych w niemieekim lta,wiczu, uie spotyka l się wDgółe z Polakami. Dopiem w Poznaniu mi,al możność zetknięda się z młouzipżą polską, kt{lm przejf.'ta hyla dudll'm wielkiego i gorąeego patrjotyzIllU. I'amięta( Irzp!Ja o tem, że mło(lzież pozualIska lat trzy(lziestych i l'ztpl'll7.iest'('11 r.yła wspomnieniami Powstauia r. lR30/31, że w seI'('u jej tliia sir: nadzieja nowej, niedalekiej r,ozprawy orężnej z rlPIllir;'Żl'ą. \Vszak IJI'zygotowywano w PozIHHlskiem rUl'hawkę. która po nif'lHłalym zamachu r. 184(j wybuchną(: miała dwa lata pt'JzniC'j. J pst rz.e('zą hanlzo prawdopodohną, że liplow, za,pozna.w,szy :-:ię z idrn"eIn podłożem ówczesnego rudlu wol nościowego, wl'ześn if' \lI'zeszellł do obozu flol:-:l{iego. Zupełnej przemiany dokonało społC'('zell:-:two polskif', z którem ustawil'znie w żywym hył kOiltak('ie, które> wy-;{)lw ('Pliil i któl'e zdołał pokol'hać. Najważlliejszym zaś ('zYllnikiem w tym PI'(}('psip hył OŻPł\('k w r. lH5 z panną ze SfPł'' ('zy:-:to polskiC'j i katolir-kipj, mlo(Is;'.Q o Jat jPdplHlśeif

Karoliu<.L Błas7.l'z ł-)IH.ł, 13). Spolz('zenie il;' Helowa nif' hylo 1111Wf't wówezas, \\' ok!'esiC' rozpD('zynającej Rj walki rządu }1ruskipg-o z ]I()lsl(Oeią, ('zpnl nadzwyczajncm. Rllłturze poh..ldej uleg-Io przed uim tylu Niemców, a prawie współl'ześnie ta('y, jak Casius, [(rautlH'fer-I(r{).towki. Metzig i iuni. Czy Below wził udzial w wypadkar'h 1'. 1848. jak tegD ch-.:e tradn'ja rodzinna. nie jpt mi wiadomo. Nie znaJa;rłem dotych('za!' żadnych dowodÓw, t\\'ipl'''zają''y('h .iPO u('zetnietwo w powRtaniu wielkopDIRl,i')m. Z r\ar.oliną nla"zczynką ż'ł nclow w hardzo Rzcz\,śliwem małżelIstwie. \V mieszkanku prz' ulicy \Vroelawskicj pDd I. 33 uie przelewało S!. nie hY!D wzakże ni glodno. ni ('hłodno. Lil'Zlir zamówienia na pieczęcie i inne prac0 rytowuicz p dotar"zal' środków do Rkromnego i. spokojnego życia. Z ośmiorga dzieei, k tórc siQ mał:i':ollkom nm-odzily, sześcioro zmarło w widnI dzi('rięeym. Tylko s\'n Stefan i córka Jadwiga przeżyli rodzieó,," B),

1:') ll1b FryrJpryka \Vilhplma Bplowa nrllhyl 5i (1. 1 Tla-irJzil'J'lIika H,C),) r. w kocic.Te koh'gjal"kim i farnym !'ow. ł.far.ii :\Iagtlalf'ny \\ Poznaniu. Z",ią7pk rnałżciisi,j pobł0!'Osławil kf'. Sta"isln", H n-w I' kif'wicz, ma'llsjPllarju"z i wikat'y farny. Ś",inflk.Hni 'byli Hu'lolf Dau malin, JÓzf'f Zpyland i. lIir5'chbl'l"grr (nieznanegO' imienia). Ślub zapisany jpst na czt'!e księ!!'i (ja]m n. l), olH'jrnują!'<'j lai[, 1K);j-l(ili. ŻOl\:1 B'_dowa, Karolina Ludwika Ula:-:zrz\ II'4ka. liIiała. zawil'I ają.' 7.wi:lzl'k lIlał'żl'ń"ki z Dp,J;)wcm. lat 21. Urr,dzila sit; w I'I'Z;ygotłzicnrll porl Ott'o\n'rn dnia 10 sicrpnia 1:.H r. z ojca J:I!1a. Uł:1S/cz "ł-.;!dcgo, Ilanezyci!'!a, i maU,i Antolliny Zf'land (sic!). CIII'zl's1 '<w. rJtlZ,\'Il1ah w knśrirle parafjahlm w Ostrowil' fI. :d ",jPI'Plli-l., BIa"zcz'(lsc.v spo ]\rl'wnil'lli hyli. \\'zgL spowinowacl'ni. Zl' zn:1I1rllli ł'f'dzinarlli poznaiisl\il'mi Brzl'kirh, Zeylandó\\. l!ochbrrgerów i i. Bratf'n1 cioll'c;rll'm }(aro!iny Blaszczyilskipj-Bf'lo\\ był, zda,if' sip', zn:tlwmity a rchitl'kt i hu d 0\\ llic7.y Juljusz Hochhl'rger (ur. W ma ja H,W \\ l'oz:nanill. ZlllfłrIy i kwil'inia l!IO:; we Lwowif" Iw())'ca nnadlll Sl'jmu Caliryj"l,ipgo \\1' I W (1'\\ 1<'. ROllziła [2:0 I\lal'ja z Zf''landów. Zoh. Sla'n!sław Loza: t-łow!lik al'cllitf'któw i budGwnicryrh Polaków. II wyd. \\'nn;zawa l!nl.

sir. 1:11 -1:t. - T\arolina Błaszczyiu;Iw-UPlow umnda d. 2,2 stycznia ID/)7 r. w Poznaniu.

n) Daty urodzin i śm;crcl clzif'ci Fryderyka \\"ilhl'hll:t Belowa są nastę.pującp: 1. Kazimif'r7._ ur. (]. 2R 1ipe:t 1R;')(i r., ochrzcony z wody przpz akllszl'rkę Annę Blaszczyilską d. 10 siel'pnia.. umarł d. 1;) siell)nia 1R5G 1'. - Z. Stefan Jakób, Ul'. d. z:s lipca 1857 r., umarł d. 7 lutego

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1936 R.14 Nr3 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry