ZAPISKIdo Hogalinka. ',I, ltlili od Hogalina. po \\szystkich cztr)'pl'h, krwią splużony, gdzip si!: przpz dzień na tamecznem probostwip schl'onił. 0'1 najlepiej potrafi 0)10\\ iedzieć swoje lIie,,"zczf;ścip i kalpl'two. \V równym czasie i d\\'ól'h inuych komornikÓw śmierć llICZł'ilS,ką pOlliosl('. \VŁem na łąkach, IHJlla([ rzeką, gdzie tylko jedne pszcze było schrunienie dla uci('],:ają('ydl. rozpiel"zha. sif; wr',h.:,ko po wszystki('h krza. kfuch i zakąta,ch ]ąl{. lJagania uciekających w rzek<:, ]dórzy woleli szukać zguhv w cieł'lJkim żywiole. aniżeli }Jf'dal'mnip wojsko hlagać o paI'don. 'Vidu a wicIu rzuca się w przepaściste łono rzeki. ldól'a wyrzucanil'm lIa swą powierzchnią, wielu ura,lowala od :=;mi(.rci. Coż za widok naowczas był? Oto IlIies;r,kaill"l' ;r.ahierają" S\\,, dziatki na wozy, uchodzą wraz z kosynier.l.lni na lą;ki; tu !!romacl:t płaczących matpl{ z dziatkami: tu h'llfir,c O.1Ców wyglądających z po'! krzakow i 13rzu lą('znego: tam żołnierz \v hłu('if' za kosynierem bagnet aż za ruI'(; 10)li, tu ko,..ynier wpad'a w hl oto, r;rnca na się mul i zielsko, aby Sil zal{l'Yć IWZ('(L srogością żoluierza. gd;.ieindziej Z\\ ala odważny slrzelec l'aZP111 dwóch huzarow i ratujp si ul"ipezką l'I'zez starą rzpk!: Swinnę na pule rogaiuko\Vskil. Tnll ;r.new '1Jci.'(' lJa koniec pra\\ jp IIpz przybmw'!ici Jata )10 kl7:wh i I'{)'vach zw"luja(' swe dzipci; t.. zaś po polach i hlkach ]+ulzą. "zulują" ojca i matki. ('liż za wid0k, jakie wrażeni!' "prawiło to I:a ('zlpwif'ku JU'ZY pn 11"1l1('('mu się zLlalpka takiemu wiuIIlu t Blizko HO If'tnia staruszka xIagda]en.1 T l" z P ;, II i (' w s l.: a. 'Jl"h mistrzyni J[I:'.nil' " iplmo(Żuej hrabiny Raczy "16ki('.i. wYIJr;dzona z wła<.;lWg'O sehl"ouil'lIia PI"Zl'Z rozjuszouc żołnirrst\\"o, hłaka sir; 110 Inzali.adl i nicdostępnych ndc,jscach, 10'y,!ąc się IB'fl)d oki ucień<;twCIP WOJska. I tak ta, która pamiętała FI'ancuzów, MO-.;I.:ali. Bajerów. Cu\":-łko'\\, Tatarów i iJlnc narody za czasów Napolf'nlla, dziś o.rl s\\"vich iJCZ IJI'ZYczyny ::icigana, nHI'l'Szc.iP znużona i osłahiona, i. ell' zakOliczyja. Czcść tej czcigodnej D<.;obie, i nieśmi'rtplne (Izięki Z:H opatt'nmllif' ehol'ych i l'atowanic nieszczęśliwych w ieh p.otr7ebal"h Ta goniatyka trwała od () do 9 g('dz:iny z: I a.:ła. (;d- iti? kosynicI'Y oddalili się zaczęła się owa czę:<r wojsl{a. ('nfać ku pałal'owi do drugich. .\le cóż następuje'! Oto się wali \',oJ"k., ]11I1'IJ)('m do zlkątÓ\\ palacowych; otwiera clr.lwi do pokojów, !!;dzie si zaś nic ,la]-. rozwala takowp, lamie zawiasy i rozhija zamki. . a w pokojach rozdziera drogie naty, rIJzpra"za j,ipl'ze i F'ściel jH'ZPW,'aca hihliot,,!,i l bim'ln. pl'zesntkając i rozrzucając: ;raJlil'J'a najlepsw p";r('o(lmioty. \Vchodzi do sl:1\\"Ill'.i J'ogaliilskipj zbrojowni. !!'dzii' odwipcZłHI brol\ z.biel'ana .lP wszv<.;tkich części ziemi PI'Z('Z bl':dJil'g.O Edward,1 Haczyilskie.go z]oż.lnH hy]a; t31n dopiel'O Zf'm"HJ; ]or'Oł-1 (J0r,)zl"ueaJ!lc z:1bicPL co lf'pszcgO i kcsztownicjszego. Nic do.:yć lIa tPHI, al" n:nVf't k03zto\\III' lustra rozhija. okna roztrza51{uje lwlol'o\\'p, z!!oh wz;\' stJw jJ:Jstoszy, l'olpm wlalo si !lo piwnic. tam tOl"zy \\.ódk( z ol,sf'ftów. Ul8ZCZYlIg

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1936 R.14 Nr1

Czas czytania: ok. 5 min.

KHONll\A l\llASTA 1'0ZANIA

:-,111]('t.lli wina, Nawet w f'1lcpach przcwraca ziemię i guy nal'eszcio )1<1 d'n!:ynię żelazną, z dokmnentami i klejnotami l1:-ttrafia, wydobywa takową z największą radością i młot.ami w przytomno':;('j kOHlrnrlcru.1W P go oficera WC11l1iga takową, rozbija i narcszrii' do Poznania Z<lJ,ipl'a.

Palac tak zrewid(,wany, że nic byJo pokoju i zakątka. gd:1'kby \,"ojs],:o uie \VeszJo. Nietylko w pajacu wojsko swe odwiedziuy orJpr,,'iło. ale nawet o domach dworskich nie zapomina; a 1..th przyszedJszy dr' oficyny,' grlzie kuchmistt.z I1apalski i kalkuJ::!.tor J{ourad mieszka. 1 mil wszystko co lepszgo z mieszkaJ} pozahieralo, okn'], pDwybijało, hOlllody, szafy, )urdense porozbijało, ornaty kocielne porozrJzim ało. I,jóre kuchmistrzowej pod cpiekę były d:Jl1e. :!\Joż('by Ilie bylo tal{ ile wypadło, gdyby orna1ów Jlie było wojsko znalazło ale h"dy takowe ZlIa Il'żli. tl'nl więcej dokaz} wali, będąc tego zdania, że tam ksia,lz ZH.)uicszkuje. Gdy taliOwe !JP71J}'awia owym d\'I'Olll lllirJszkańl"om wojsl{'} }iCtczynilo, żałowało hardzo, iż Konradowi, hędącemu nirmiel"kiego rodu, takżr taką szkmlę wyrząrlziło. \V równl'm czasif' i w dmgipj oficynie toż samo l'oczyniło wojsko, gdzie 7aJuif'szkiwal stolarz Szpet, 1,,'prlf'IICPI"Z Markiewi.cz i shlż1cy Iwancwiez, Tam, którf' przedmi0ty Jlil' mogla 7.ahrać, pOI'OZCla\Hlli 1I01lendrom ze s1!sreduich I'adzf"wskich J lOIll'nrlI'Ów, którzy wojsku towarzyszyli. Naoczuemi świarl'kami gDl'inno:śl'i żolnierst\\a hyli: Dominik l\farkiewic:1', Antoni Szpet, Dart lOTniej Piwek, I.ukasz Szmania i Agnieszka Sz.ymailslm. Ci w.szySC) oczallJi swemi patrzali )Ja gwałt, jaki się dział d\\orm\i rogalińskicmu. Nidy!ko dwór był J'ohowany i niszczony, alp lłarlto ubodzy blli01kowie, którzy rIo niczf'g.o nie należeli i upatrywali swpjkorzyśd w roli i }Jl'Hcy, zostali zl'abowiani, jako to: Antoni Snus,z.ka, l'awpł JÓźwiah, :\lik{J!aj Paw!oski i wielu innych, do których {) ś,viadectwo ollwo!ać się można. Potem nastqpila pa nura cisza aż do 2 godziny p" phiedzif'. Grly .si owa ranna potyczka wi5zczęla, d;:szla \viadoll1ość zaraz i do oddziału obozu pozostałego w Trzebowiu, k1órpn to od działem dowDdzil olJywatel G a r c z y )i s k i z Brzozy pod Bukiem. Tenże oddział wyrw.;zył zaraz ku Rogalinuwi na pmwlc Polakom i stanął na 2 godz.i.\l po olJierlzic tamże. Ale już lJyło po wszystkiemu. .1f'dnakO\voż GarczyiLski nic s1radł I)}'zez to odwagi, lecz uapomniawszy swych wiarusÓw rio sta!ości swPj Ojczyznie, przypuścił do ataku 11:1 palac i dziedzinirc, w którym się wojsko zafol'tyfikowalo, Lecz pałac rogaliiIski jest10 forteca, do ldórf'jby t.rzeba ciężkich dział i hom ]'rJw, a7eb moina ni!'lu'zY.iaci!'lowi szkodzić, naczcm temu orJdziai-owi zhywa!o, Zatem gdy wojsl,;:o żaczęło z okien pałaco\"ych na wszystkie strollY ogirn ploto)Jowy rozsclać, lJyli i owi kosynicrzy zmuszeni (lo cofnięcia się i rozeszli sil; na ,,-szystkie strony.

\v tym ataku zginqł mżlJY i nielękający się c Z) il s ki, ugru!7lJl\\- 1,\11=1, ktÓra mu glo'\\'<; przc>'zla.

miel.ci G ar1'0 tym atal{u

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1936 R.14 Nr1 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry