ZAPISKIwszystkich chętnych w Poznaniu. W r. 1840 w sposobniejszej chwili zaciągnął się znów do pracy \v sądownictwie. Do Zioł,ecldego więc, który w tym czasie pelnił obowiązki sędziego, zwraca się hr. Raczyilska. Już sama forma listu jest bardzo ciekawa,_ Gdyby tk urządzić konkurs i zawezwać co najkuIturalniejsz,e panie z epoki romantyzmu, owe mtst.rzynie i przewodniczki mę:i.ów stanu, poetów, wielkich artystów: Delfinę Potocką, Joannę Bobrową, Ewelhię Hallską, I{a.r'Olinę Iwanowską, że pdmas intel' parcs wymienię. I gdyby poprosić je, aby swoim rodowitym polskim językiem opisały jak'ilcś niedawne przeżycie, ale dokładnie w taki właśnie sposób, jak pisze hr. Raczyńska!. Ot.óż nie ulega wątpliwości, że pomienione pani,e spełniłyby życzenie, ale ręką swego oficjalisty czy pełnomocnika. Po polsku ważyły się zazwyczaj ledwo na kilka słów, wtrąconych. garnirujących epistołę francuską. Nawet p. Hańsl{a. Delfiina Potoclm pod naeiskiem Z. I{rasińskiego usiłowała pi,sar po polsku. .ale prób tych nie mamy. Raczyńska za,<3 pisw 'Odważnie. pewnie. żywo, swobodnie.

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1936 R.14 Nr1

Czas czytania: ok. 3 min.

Dm/me błędy w składni nieuniknione są u osoby, któ'ą snobi7m, zmuszał do listow.ania. obow'i-ązko.wo po francusku. Pod tym względpm bierze prym umiejętności pisania po polsku wśród większości swych wspólczoon'i'czeik. Nie wątpię, że duż\' wpływ wywarła: tu atmosfera. w jakiej znalazła się córka Szczęsnego. .a wdowa po J.anie, w.sz,edłszy w drugiem małżeństwie w dom Edw.arda Raczyńskiego. Choć z drugiej strony wiemy, że i Edward Raczyńki wiele zawdzięcz.ał Ż0ni,e pod \vzględem uświadomienia narodowego. Sam przecież WYhll.ajo w przedmowie do dzieła "Wspomnienia Wi.elkopolski", że peiWna "żarliw,aJ o ł'zeczy ojczyste Polka" namówiła go, gdy zajmował się opisywaniem podróży, odbytej do Stambułu, aby racze,j Polsce poświęcał star.ania i 'pracę". (Por. Wojtkowsld o RaCZY11skim, str. 76-7).

Skoro o języku mowa, 7,auważmy, że inne listy i raporty za wierają również nieco ciekawych przyczynków do gwary wielkopolskiej owego cza!'u. Niektóre postacie zauważy nawet laik (np. nieużywany dziś "obszczepaniec"), inne dostrzeże fa

1\.

dwwiec-jQzykoznawca. \Vydawca stara,ł ili', nic z tych .szczegółów nie uronić w przedruku. Wogóle wgląd w plikę starych pow!'wil!'kieh papiprów po70stawia wrażenie bardzo dodatnie. Pro,>z!,' zważyć, że Wd1Odz:imy w najbardziej prywatne tosunki mię(Lzy właścicieU:ą majątku a urzędnikami i służbą folwarczllą, że słuchamy tajemnic na tematy draźliwe. Przyznam się, że z pewną obawą. rozwiązywałem pakiet, odszukany w ]'{)galillskieh, wzorowo utrzymanych zbiorach. A nuż napDtkam tam ja,kieś mniej ciekawe i niebardzo zaszczytne szczegóły, świadectwa upadku, wahania, czy nawet odstępstwa? Nie było trudno o to, w czasach burzliwych i płynnych, a jeszcze w sferze służby folwarcznej lub niższych oficjalistów. Tymczasem TIic podobnego. OkalZuje się, że wszyscy spełnili swój obowiązek. Kosynierzy zachowywali się w czasie pobytu w Rogalinie zupełnie przyzwOlicie, a drobne ich wykroczenia usprawiedliwia fakt, że działo się to przecie na Iinji bojowej. Zarządowi dóbr i pałacu też nie można uczynić ż,adnego zarzutu na zasadzie ujawnionych dokumputów. Uderza patrjarchalny stosunek właścicieli Hogalina do oficjalistów i służby. Jak gorlhvie Iwoni ich p. Raezyilska od hanbiącego zarzutu rabunku! Powtarzam: wszyscy spełnili swój obowiązek. Spełniło obowiąz,el{ wojsko pruskie. rabując, coprawda na kozt powstailców i <;;łużby, .. Nie spełnił natomiast gen. Steinacker, komendant fortecy poznańc;:kiej. Nie odpowi,edział na list J{onstancji Raczyńskiej. Przynajmnrl'ej \V Rogalinie niema jego śladu.

Prawdopodobnie ni,e kwapił się jednak p. komenda:nt. Bo nie mógłby zapewnić właścicielki Rogalina, że zarekwirowane w pałacu paki z korespond'encją i k.,iążkami powrócą w całości do Jlrawowitych włalśc'i:rieli. Co nie wTóciło i padło pastwą konfiskaty i zniszczenia, czy też tylko prze,chowa.nia - dziś dokładnie wiadomo. Można się jednak domyślać, że wojsko. a z j,ego rąk policja polityczna, zabrała papiery, dotyczące działalności kulturalnej i wydawniczej Edwarda Raczyńskie,o, po których dziś niema śladu, ani w Bibljot1ece Raczyńskich, a.ni w archiwum domowem. Szczególnie dotkliwą wyda się ta strata, jeśli zważymy, że przepadły również listy Mickipwicm do Edwarda

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1936 R.14 Nr1 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry