KROIKA :\IIASTA POZANIAniesiono do Frandszkanów, kościół ś. Bernanl'na o})rórono na ł:mrnizonowy i gimnazjalny, konwent na gimnazjum. Bibljotekę po zabraniu blisko 200 tomów najrenniejszyeh dla Bibljoteki Królewskiej w Berlinie i gimnazjów ś. Marji :\iJagdaleny i Fryderyka \Vilhelma, Flottwell pozwalał oddać do Seminarjum Duchownego, ale w rzerzy samej tylko eZQ-stka "ię tam dostała 25). Z trzedl pozostałych jeszcze Bernardynów, żaden nie kwalifikował się na jakiekolwiek stanowisko. Wprawdzie prz rewizji konwentów, przedsiębranej w l'. 1817, uznano Fujarskiego za odpowiedniego na pro.łJoszcza, ale wówczas liezył lat 39. Teraz miał 56 a nadto był niemal zupełnie oślepł i ('horował na nogi. Potrzebował więc sam opieki. Podo}mie przedstawiał się stan zdrowotny Thinela i Kołakowskiego. Nic więc nie pozosta wało, tylko ,v"znaczyć im pensje, właściwie emerytury dożywotnie. Zar'zęły się uciążliwe układy pomiędz" Poznauiem a Berlinem eo do ich wysokości, z czem co do Fujarskiego łączyło się, rzy zechce mif'ć do opieki jednego laika pozostałego. lZ" woli świeckiego człowieka. Fujal'ski wołał obcego płatnego człowieka, laik był .sam stary i słaby, świerka płatna olwługa będzie staranniejsza. Przy okrf'śleniu pensji hrano pod uwagę, że: "mnich' żebrzących klasztorów już jako tary przywykli do Biedostatku i prowadzą nierównie, prostsze ż'cie niż mnisi hogatG uposażonych klasztorów", Z tem wsz'stkie11l jednak Btinting' proponował dla Fujarskiego 400 tal. roczBie, uzasadniając tę dość wysoką pensję usługami, jakie oddał jako kustosz i kombarz, opłakanym stanenl zdrovda, lepszf'ffi wykształceniem i ogładą i podnosząe, że "temu czeigodnemu (wurdig) mężowi należy się szczególBiejsze uwzględnienie" 2"); taksamo poparł jego prośbę, aby mógł tynlczasowo zamie,szkać w domku na dziedzil1.cu. Wniosek ten uzyskał poparcie Dunina, ktÓlT poledł jego i Thinela opiece regencji, prosząe w"pełnić irb życze

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1934 R.12 Nr2

Czas czytania: ok. 4 min.

2,,) Mimo wszelkich poszukiwań, co się stało z tą cenną ksiąi:nicą, nic nlOgliśnlY nic znaleźć; pl zypuszcz1tmy, że się l"Ozproszyla, za inforIlla.cje w tej mierze byhbYŚllLY nader wdzięczni. 26) Poscn 13<:'l"n, 13a; raport Biintinga 2H. III. lt'i:15.

'240nia. Jednak minister:,;two finansów nie chciało słuchać o tak wysokiej pem'ji. lękając się, żeby "nie wprawiła go w dalpko lepsze i słodszp położenie (weit besserf' und genussreirher Lage)". gdy powi/ma mu tylko "zapewnić znośne utrzymani (leirIlichp,s Auskommen)" 27). Ostatecznie r. 1836 przyznano Fujarskiemu 300 talarów roezn"ch poborów. 1() sierpnia tegoż roku za wezwano w.sz"stkich zakonników na termi n w konwencie. OŚ" iadczono, ŻP klasztor jest znipsion', że dostaną pen:,;je razem w w'sokości 900 tal. rocznie. W budynku mogą tymeza.sowo ;wstać, zahroniono kwesty pod odpowiedzialnością. księży" i pod karą więzienia dla kwpstarza; dotrcz"ło to zwłaszcza Szubezyń:,;kiego.

Lata całe jeszcze trwało, zanim konwent hernardyi1:,;ki przeznaczono na jakiś cpl określony. Wobec tego Fujarski ciągle jeszcze mieszkał w nim i był niejako zarządcą budynku. ,J eszcze tego samego dnia 111 sierpnia 183(j otrzymał wezwani.

od magistratu, ah" klasztor zahpzpieczył od ognia. Odpowiedział dnia :W, że należ) to do regencji, ho on nie zarządza, tylko mieszka w kla".;ztorze. 22 grudnia 1836 zapytuje go regencja o dwóch tercjarzy, których hył przygarnął z litości. 4 listopadę. 1838 r. skarż' się regencji na liczne kradzieże w kościele, który jest hez opieki, ho on sam jest ślepy a niema fundu:,;zu na organistę luh kościelnego. Tak upł"nęło lat sześć. Fujarski już zupełllie przyw} kł do myśli, że pozostanie przy mieszkaniu w klasztorze do śmier('i. Tutaj mógł chodzić przpmjlllniej olI ('zasu do I'za.m do kościoła.

z konwentem i jego świąt} nią lączył" go wspomnienia całego ż-wota, VI! Zakonie i przy tym kościele spędzolIego. Naraz 4 mm'('a 1842 r. otrzymał wezwallie od regencji, ab- opuścił swojf' mieszkanie, ho będzie potrzebne na inne ('ele. Pełen U'OJo;ki i smutku zwróci! się do NPreze8a hl'. Arnim z prośbą, ahy pozostawiono go do śmierci lub prz'najrnniej dano mieszkani0 JH'ZY innym kościele. Odpowiedź otrz"mał odmowną co do konwentu, co się tyczy innego kościoła, ma się zwróeić do regencji. \V rze('z' sauwj wszelako llie. ruszano go.

27) Ih lini.ster finansów clo NPrezpsa, Berlin 30, VI. 18;3 (?).

Fujarski umarł 19 kwietnia 1850 28 ).

Główne, niemal jedyne źródło życion'su Fujarskiego sta1i.owią akta urzędów pallstwowych. Z istoty swojej mówią. tylko o jednej ::;tronie jego działalności i pozwalają. nam widzieć w nim sumiennego administratora klasztorów sobie powie)'ZoJlych, otoczonego powszechnym szacunkiem. Żałować należy, że nie posiadamy pełniejszej i wszechstronniejszej dokumentaeji, Mogłaby ją dawać kronika Bernardynów poznańkkh, którą sam on prowadził za czasu swego kustoszostwa. Ale niestety jest ona nader uboga w dane i ogranicza się tylko do zapisywania kapituł prowincji, urywa zaś na r. 1830. Można rozumieć, że w danych warunkach Fujarski nie miał oehoty rozpisywać się o upadającym klasztorze; trudno wszakże nie uholewać nad tem, ho mielibyśmy w niej cenne źródło życia kościelnego w Po('zą.tkach okupacji pruskiej W. Ks. Poznallskiego. Niechybnie wszelako wolno z tego wywnioskować, że Fujarski uie należał do ludzi, kochających się w pisaniu; szkoda, wypełniłoby mu przymusową bezczynność niedołężnej starośei. Należy przyjąć, że póki mu starczyło sił i możnośri, umiennie obsługiwał swÓj kościól, starał się o to, ah" nahożeństwa, msze i kazania odbywały się w porzę,dku. Dotyez)iło to zwłaszcza świąt i niedziel, ile że ezas jakiś Bernardyny służyły za kościół zastępcz' paraf]i świętomarcińskiej wohee ruiny parafjałnego. Zdaje się, że i poza swoim kościołem nie odmawiał pomocy duehownej; wskazuje na to wzmianka w piśmie do lantrata "vągrowieckiego z 24 marca 1827, że ..dla ohsługi dllchownej przy kończącym się jubileuszu" nie może przybyć 29). Kiedy Fujarski r. 1812 przybywał do Poznania, w sile wie];::u, zapewne nie spodziewał się, że to mia'sto stanie się jego stałem, dożywotniem miejscem pobytu, że hędzie patrzał na upadek i zniesienie klasztoru, że go sam przeżyje. Niesposóh mu odmówić spółczucia, nawet podziwu. Mógł się sekularyzować, jak tylu iunych zakonników, i ohjąć jakie prohostwo, a niezawodnie sam rząd byłby mu dał niezgorsze, chociaż żeby

28) Ordo OH. cliv. 1\I'ch, POSIl. 183(j-5t.

29) GołaIkza Del'Il. 5, I. pismo F. do 24, III, 1827.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1934 R.12 Nr2 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry