POZNAŃ A HENRYK WALEZJUSZniem kapituły dziekan katedralny Hieronim Chojeński z krótką lecz jędrną i wspaniałą oracją ,powitalną, poruszając go nieomal do łez. Po p0witaniu biskup Karnkowski odprawił m5zę świętą, biskup Konarski zaś pocałunkiem króla zakoilCzył podniosłą. uroczystość kościelną. NastQpnie udał się król do rezydencji bIskupiej lla obiad, na który prJszeni byli także goście francuscy i najwy,bitniejsi z pośród Polaków 74). Zjawili się tam wiceprowincjał Jezuitów Sunier i rektor kolegjum poznailskiego ks. Wujek. Pozdrowiwszy króla i poleciwszy łasce jego swój zakon, wręczyli mu pięknie orprawny egzemplarz świeżo wydanej i jemu dedykowanej Postylli. I'rzyjął Henryk dar, wielce uradowany, a dm Jezuitom przez kanclerza życzliwej udzielił odpowiedzi. Następnie dziesięciu żaków witało krÓla w dziesięciu rozmaitych językach: po łacinie, grecku, hebrajsku, francusku, włosku, hlsZllallsku, polsku, niemiecku, litewsku i flamandzku. Jeden z nich, dekhunując wirersze francuskie, piękną, swą, wymową wprowadził w zdumienie i podziw przybyłych Francuzów. 'Vidząc bowiem przeu s0bą chłopca, przybranego w strój polski, sądzili, że- to Polak tak płyunie i poprawnie włada ich językiem. Dowiedziawszy się jednak później, że to ich rodak a nawet rodowity pa, ryżai1ill, 'przywieziony ,przed kilku tygodniami przez jednego z posJów do P01ski, ogromuie się z tego razem z królem śmiali i bawili. Uroczystość ta Skcllczyła się' atoli smutnym wypadkiem. Z powodu wielkiego blota (nastala więc widocznie odwilż) byli wspomniani chłopcy zmuszeni drogę powrotną odbyć konno'. Pod jednym z nich przewrócił się kOlI a mały jeżdziee złamał nogę. Zaniesiono go do najbliższego domu, gdzie go zaraz odwiedzili lekalz królewscy. Po kilku miesiącach wyleczył się jednak zup'elnie 'i':». Król zaś po 5kończonej biesiadzie u biskupa wródł do kwatery swej na zamek 76). Tegoż dnia, po naradzie senatorów i za zgodą, króla, kazał marszałek dworu Andrzej Opaliński w Poznaniu obwieścić, że koronacja króla naznaczoną zJtStała na 21 lutego 77). Opozycja, obawiająca się, 'Że skutkiem naznaczenia tak bliskiego dnia na koronację nie wszystkie tany w niej będą, mogły uczestniczyć i sprzeciwiająca się powzięciu takiej uchwaly, umilkła ostatecznie, gdy stało się wiadomem Jświadczenie prymasa Jakóba Uchailskiego, że później, t. j. w czasie wielkiego postu, króola koronować nie będzie 78). O jakichkolwiek uroczystościach dnia następnego (s0bota,

Kronika Miasta Poznania: miesięcznik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1925.05.31 R.3 Nr5/6

Czas czytania: ok. 6 min.

KRGNIKA MIASTA POZNAN1A

30 stycz.) nie wspomiIm nam żadne źrÓdło. Można jednak przypuszczać, że i w tym dniu nie obe:,;zlo się bez :>erdecznych owacyj i manifestacyj na czre'Bć króla, który wszakże, co pewna, odpuczywają,c po trudach długiej i zno.jnej, podTÓży, odsunął się od nich calkowicie, 19). Mamy tylko 'z dnia tego. wia,domość, że Henryk przez umyślnego wyslannika wstawiał się u kap'ituły za ks. Jakóbem Brze'źnickim, poziLawionym prz,ez nią godności i tytulu kanonika, z powodu, że w ciągu dwóch lat 0(11 swej nominacji, wbrew zastrzeżeniom w niej wymżonym i mimo wielukrotnych napomnielI, nie przedłożył jej ani świadectwa swego doktoratu z prawa ani też dowodu swego szlachectwa. lllterwencja króla nie powi,1dJa się jednak, gdyż ze względów zasadniczych nie mogła kaIPituła w tej sprawie zmienić swej 'pierwotnej de1cyzji. UwaiŻano jednak za stosowne wysła-ć na zamek czterech kanoników, którzy królowi wytłumaczyć mieli niemożliwość zmiany powziętej już uchwały 80). W niedzielę (31 stycz.) przybyl król na nabożeilstwo du fary.

Zaszczycił tam niejrukąś ibiedną żydówkę, przyjmującą. chrzest święty, swą. królewską. łaską. zostając Jej ojcem chrzestnym. \VrÓ",iwszy na zamek i zabierając się do spo.życia posiłku - na obiad bowiem podążył do kurji biskupiej - przywitany zostal przez Abrahama Zbąskiegu łacińską przemową. Wyraziwszy radość swą z powodu sz,częśliwego przybycia Henryka do Polski, wita go Zbąski życzeniem, aby dzień jego ,przyjazdu 'był zapowiedzią pomyślnego ulożenia się zevmętrznych i 'wewnętrznych stosunków llzpltej. Wskazuje na zgodne współżycie króla z narud,em jako na najważniejzą i na.jznakomitszą &pójnię IPaI1stwa i nieodzowny warunek jego potGgi, a jako dowód tego przytacza przeszłość parlstwa i narodu pulskiego. Zalety przodików i ich zasługi wobec królów znalazły te,ż z strony tych królów uznanie i nagrodę w niezliczonych nadaniach imunitetów i swobód. Prz'\Jochodzą.c z kolei do pokolenia współczesnego, chwali jego prawość i dzielność i podkreśla jego życzliwość dla Henryka. ,;PaI1stwo ogromne - mówi - dzielnośdą Polaków nabyte, religję, prawa, sW,obody, nakoniec życie naSze i mienie Tobie powierzamy, KrÓlu Hemyku". Przypominają,c mu jego wspbłzawodmików, którzy razem z nim ubiegali się o tron polski, widzi 'Powód jego nad nimi zwyciQstwa nie w znakomitem jego pochodzeniu, nie w bogactwie, lrecz w cnotach jego. Stałość uczuć lw.ro.du dla niego pJZostała niezmienioną nawet wówczas, gdy się zdawało, ie nieprzybę(1zie on wcale do Polski. i mimO' groźnej postawy państw E'ąsimlnich. Dlat.ego spodziewa si mówca, że król znajdzie uznanie dla takiego naroilu, a nawet żąda wprost, by z uwagi na to przymązanie go pokochał. Przy okazywaniu swej łaski winien jednak nietylko pamięt:lć o tych, którym głównie zawdięcza koronę, lecz także i o tych. którzy, jak on, w elekcji nie brali udziału. lecz następnie na wybór jego także się zgodzili. Wyznaje otwarcie, że. nie chcąc królestwa, wolności, religji i praw powierzyć cudzoziemcowi, którego prawość nh? była mu znaną, uczynił to dopiero po długim namyśl(\', staj3,.'c się ostatecznie jeg'o zwolennikiem, gdy od poslów polskich nadesz.ły wiadom'jści, patwierdzające szerzoną już poprzednio pochlebną o nim opinję. Prz p ilstawiws7Y królowi w tak wspania:łem świetle dzielnoM i zacność jego poddanych, dod'ał znacząco. że o'bywatelskie cnoty narodu pobudzają władcę dlJ okazywania mu dowodów swej łaskawości. Atoli i w dalszym ciągu mowY' nie może się Zbąski powstrzymać od pochwa,ł ala swego narodu. Że nieprzyjaciele ' nie próbują od'zyskać swych strat, że na wet w chwili, gdy kraj był b9Z władcy, nip napadli na, Polskę, tlumaC'zy dzielnośeią polską. .,Nie mówię tego - zazna,cza, - aby wywyż'S'zyć nasz naród nad wszy!,tkie narody. Zanadto hardo byłoby twierclzić, żeśmy bez wad, i zanadto< fałszywie, albowiem nie jesteśmy bez przy'War, owszem, tyle ich wcisnQło się do naS'zego państwa, że bez łez o tem mówić nie można i gdyby mi nieustraszony Twój umysł nIe dodawał otuchy, mÓg'Jbym się nawet olhawiać, aby odszczepienie się od cnót dziedzicznych nie ostudziło Twojej ku nam miłości". W spornina o rOZlplistach zmarłego króla, nazywając fałszyweID uszanowanie dla zmarłych, które broni powiadać to, czego wymagają cnota i powinn'.)'ść. Przypomina. więc, żre Zygmunt August wypędził żonę, że łaską jego cieszył się ten, kt.) za nią zapłacił; wydane rozkazy za chwilę cofał, następnie znów przywracał; senatorami mianował jednostki pozbawione czci a szlachectwO' krętacz.om nadawał; rzadko kto otrzymał urząd za rzeczywistą zasługę. większość brała je za pienią.dze i podłe postępki Zarzuca zmademu królowi brak męstwa i ochvagi wojownika. ,,'Vłaśnie w tern - mówi - była jego sztuka, że gdy nie robił dohrze" powi,adał, że mu przeszkadzają swolbody nasze, :t gdy dopuszczał się złego, powiadał, że mu wszystko wolno".

Nierządnicom sypał król tysiące, nie bylo jednak pieniędzy, gdy wojsku nal"żało żołd wypłacić. Za najwikszą sromotę uważa je

KRONIKA MIASTA POZNANIA

dnak mówca fmiałość jego. że "dowolnie odejmowaJ nam swobodę upominania go i opierania mu się". "Te są" Najjaśniejszy KrÓlu, czyny Zygmunta Augusta, ktr,.rymi, jak zarazą' jaką, prz'e}Jo,,'ip,trzył to królestwo, tak że nie dziw, że są wady, dziw chyba, że trafiają. się cnoty". KoilCząc swą przemowę, prosi Zbąski król;;! o wyrozumienie dJa wad Polaków, zwłaszcza dlatego, że zły przyklad szedł od króla. Liczy, że cnoty Henryka przywiodą spoleczeilstw0 do dawnej prawości; od niego zależeć będzie, jtkimi bęflą jego poddani. Sam zaś ślubuje stosować się do jego życia i cokoh"iek on uczyni podług możn.0'ści naśJadowac, "bym _ oświadcza -- również otrzymał wd,zięczność, jeżełi to czyn dobry, a jeżeli zły, hym się zasłonił pana mego przykhtdem" 81). Przem'.)wa ta, w której Zbąski co chwila nie omieszkał wskazać na wolność i swobodę, prawa i przywileje szlachty. jak gdyby królowi chciał powiedzieć ,,:Musisz się z nami liczy{", wypowi'edziana. z przejęciem i powagą, w marsowej posta,wie, musiała na Henryku wywrzeć głębokie wrażenie. Fodzięk"0'wawszy bowiem mówcy przez Mikołaja Firleja, tarostę kazimierskiego, za pozdrowienia i przestrogi, wyprosił sobie od niego k0pję wygłoszonej mowy. W Krakdwie tymczasem, dokąd już od dłuższego czasu w oezekiwaniu króla i dnia uroczystej' jego koronacji zjeżdżali magnaci i rycerstwo małopolskie, opóźniBnie się Henryk:l1 poczę10 podniecać umysły i niecierpliwić s,zlachtę. Wysłano więc naprzeeiw niemu Andrzeja, Zborowskiego z poleceniem przyspieszen!a jego przyjazdu 82). Henryk zaś ze swej strony wysłał z Pozn:mia do Krakowa marszałka\ de Retz. ktÓry jako j,ego zastępca wziąć miał ud'ział w pogrzebie Zygmunta Augusta 83), przygotowanym na następne dni. Zborowski stanął w Poznaniu w nocy z niedzieli na poniedziałek 84), zastają,c tutaj Henryka" który - po wyznaczeniu korona,cji na 21 luteg.) - zmuszony odstąpić ou pierwotnego swego zamiaru odipo,czywania w Poznaniu przez conajmniej dziesięć dni 85), zdecydowany b'ył już i tak na, wyjazd w dniu następnym. 1fisję swą, zresztą już na,wet bezcelową, udało się Zhorowskiemu jednakże spełnić d.}piero następnego ranku i to w chwili, gdy król gotował się już do wyjazdu 86) Tegoż dnia (1 lutego) wyjechaJ Henryk z Poznania 87). Do orszaku krÓlewskiego (błąC'zyli si£: niewątpHwie wysbni na sejm k.oronacyjny posłowie miast.a. burmistrz Marcin Skrzetuski, rajca miejski a doktor filozofj.j i medycyny Adam Paulinus, oraz pisarz

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: miesięcznik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1925.05.31 R.3 Nr5/6 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry