KRONIKA MIASTA POZNA1>JJA

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1933 R.11 Nr1

Czas czytania: ok. 5 min.

narodowobć wIoska albo już wy jarzmiła się, albo wnet będzie wy jarzmiona - i 10, bez pomocy spisków, konspiracji i rewolucyjnych wstrząśnień spolecznego porządku. Utóż nasza sprawa polska do tej samej należy kategorji, co wIoska; boć i względem nas traktaty wiedellskie tylo-krotnie już byly pogwalcone i wciąż bywają. Zacznijmyż więc od prawnego, legalnego domagania się naprawy krzywd nam wyrządzonych. Wszakżeż nie mniej do tego mamy prawa od Włochów; co im służyło i nam Służy; a Że podobne przyczyny podobne rodzą slmt1{j, więc i my spodziewać możemy się takich, jakich doczeI<aly się \\'lochy. Dlac.zegoż albo my mniej od nieh mielibyśmy być szczęśliwi, albo bwiat i Bóg sam mniej względem nas sprawiedliwy!" Jest w gl'uncie tego rozumowania i prawda i fałsz zarazem, Prawda, co do punktu wyjścia - punktu dyplomatycznego, z którego i wam na, sejmie berlillskim wypada rozpoczynać wywody trenów i żalów narodowych, - fałsz zaś co do dalszych następstw i ostatecznego rezultatu, a fałsz dlatego, że ci, co podobnie rozumują, zapominają o jednej kardynalnej różnicy w położeniu dwóch tych spraw - polskiej i wioskiej. Kwest ja włoska rozpoczęła się od not dyplomatycznych - ale rozstrzygniętą została I)Omyślnie na polach bitew pod Placencją 6), Magentą ), Solferino 7). - Dlaczego? Bo Włochy miały swój Piemont B). a Piemont miał swoją armją! Gdzie na:;z Piemont - gdzlC nasza armja '! Ot, cala, prZel)aścista dwóch tych polożell różnica! Gdyby nas wypadki dzisiejsze zaskoczyły były np, l)rzed roldclIl 11<;31, analogja sprawy naszej z teraźniejszą włoską o tyle przyuajumiej dałaby się usprawiedliwić, że choć król ówczesny polski, a cesarz rosyjski ::.\Iikolaj nie mógł ibć żadną miarą w porównani p z królem \Viktorem Emanuelem U), to przynajmniej armja ówczesna polska wytI'zymać mogła chlubnie i zaszczytnie porównanie z armjl' dzisiejszą piemontską. Ale teraz, pytam t.ych, co wyłącznie tylko patrzą na \Vlocl1y i na szczęśliwy obrót tamecznych wypadków, na których radziby wymodłować i wszystkie nasze nadzieje i pomyślne ich zrealizowanie; - pytam ich, gdzie na zachodzie armja nasza? A jeśli już nie armja, to gdzież na zachodzie choćby i zawiązek jaki wojskowy, do którego JJagnetów 1 lanc przyczepić moźnaby, już nie mówię, pf'WllOŚĆ zwycię

;1) Po włosku: Piacf'ł1zu, l10 ('znsów wojny w 1". lf\j!J twi('nh;u. all:-\h-jaeka.

U) 4 czerwca 1859.

i) ::!4 C'7.f"rwra 1859. ł'I) I\:rnj nn płn.-zach. \Ylo('h otoczony A 11):l.m i j A pc.-' ni nami, łirwn:\ }Jl'owincjn 1.1"61£'l"t\\"a Snl'dynji - od konp:rcsll 'w PaQ'-żu (1856) słał sit orodkiclU 1"uchu WłOfoiki('p,'o i OII('p,'r:\ł, za l.zdów Cavonl'n, wi('lk rolę w wYZWOlf'llil1 \\'"Io('h. 9) ""-ild(I)' }n18.1nH}1 II. 1\:1'61 S.uflYllji, lJ(Jźniej l)icl'wszv knjl ""I oc"..

'80stwa, ale pl'Zynajmniej dziejq początek czynlI! cizie go niHIl<1!

zieloną gałązkę nadziei i brzemienny tą naGdzie chocby taki zawiązek? - a Zacho.,

J'owif'1U Ci jednak, \Yładysławie -- a powiem wręcz i bez ogrÓdki. - pewnym bęclllc, Żp kiedy mówię o sprawie narodowej, to nie po!;ąclzisz mnie ani O lekkomyślność, ani o stronniczość w zdani li, - powiem Ci tedy, że zawiązek taki istnieje, ale nie na Znchodzie, tylko tu w TUl'cji. .Jest nim fonllac.ia chrze;ciallska Sadyka Paszy; jest nim l'lIłk I-sz} Kozaków i Szwalll'ollY Dragoilskip,

\ViCJII, że li \'" as najfałszywsze i naniespra wiedli wsze starano sil: rozszerzać o tej formacji wY8hrażenia, - przedstawiano \Vam ją nawet pod względem wartości wojskowej w świetle IJardzo niekoI'zystnem 1<»). Nie cl1cę tu wchodzić, jakie do tego mogły być powody, al/,' uważam sobie za obowiązek prz}'czynić się, choć mimochodem, do SIJI'ostowania. fałsz li i \V tym cełu przylączam do tego listu a u t o g r a f rozkazll dzieiJneo 11), wydanew do Kozaków i Dragonów przez Sadyka Paszl; dllia 7 \Yrześnia H<GO t. j, nazajutl'z IJO wyjeździe od lias z obozu ;\lehpmeda Kibrisli Paszy, dzisiejszego \Vielkiego \\-ezyra, który, .ial\: wi('sz, z namiestnictwa Sułtana wizytuje europejską TlIreją i surOWq sprawiedliwość wszędzie wymierza. Og1ądal on i nas. \Vystępowaliśmy przed nim kilkakrotnie - mustrowaliśmy się razem z wojskiem tUl'cckiem - sam odbierał 0(1 nowo-przybyłych naszych oehotnikÓw przysięgI;, składaną na krzyź i ewau/lelją i dal względem nas opinj,\,

Hl Prze jci(. Czajkowskiego na islam, wog'61t, egzot"\złly charajder polskiej f(,l'I1lRe.ji \\ojskow£'j w Turcji Rprawiał)-, że iJyła Ona jJrzedmiotC'tn kryt)Tc,zIICA'O zaint"rp8o" ania lut) WH:rz hezz:lsadnyC'h plotek. I1crwiIiski '\v list:łch do rodzin)' musiał kilka razy zaprz('cza( nif"łU'awdziw:rnl wiecioln, jakoby p08zedl :::'IRd(m Sadyka i zmicliii wiar. ,y C'zasie \\ojny Krymskiej kwest ja org::lniza;:.Ji wojska polskiep;o na terctlie hlrc('Jdru wC'f';zl:l w orhitt: 8pł-zccznyeh intel"C'sł-1w politycznych. intryg i zatarg()w Ilel"sollaln:r('h. fi po ]JOkoju IUl,ryskim dala Jlowód do nowl1j IloJ ,1 n1iki, do \vzajemn).eh obwini('I.I: <lclllokłah",,,- i Hotelu Lambert, Sadylin I)RsLY i \\'"łi\d)"slnwa Zamojskiego. Bardzo lI)'ć może, że tutuj RC'I'willSki filia' konkretnie na ID)-':;1i ksiżk( Zygnll1nta 1Iił1-.0" skieg'(J: "l'dzinł Po]a)ióW w wojnie 'wsehodniej (lS.;);ł-l56r'. IJaryż lR56, która (lf.,tro o(1znla. spra.w ZC' stanowiska. dcnlokrRtycznep:o i najciężs7e zarzuty kicrownła llrzcciw SL£l)rkowi IJHszy: ,.Iniało (lzisiaj powiedzieć nlOŻn:ł. żP. jeż e l i b)' ł o. c o <I O Z I' o II i c łl i" w 'l' łl I' C j i <11 li P o l s k i, t <1 j c ci C n ,\f c II fi C t - S a ci y kF. f f c n ci i, II Y ł Y M i e h a ł C z li j k o w s k i i n i k t i nn)' t Y l k o o n, s t a n 'I ł n n }l r z c s z k o d z i e". (str. 65; ]lof1kre:;lenie :Mlłkowskieg'o). Ten sam autol- oceniał także jak najgorzej \vartość wojskową formacJi CZRjkowsklC'gO: .....utfiterjał zbif"ranYlu hył na. hrnku konstantJ.Tnopolskinl lub \YJ.-wlekan) Ul z dziur, 8zyuków i podejrzanyc,b Fi(hroniC'il Gałaty" (str. (i7). "Sadyk-PaRa .skorz tawszy z chwili sposobnej bawił się '" }{oza.ko\y, jak dzieci w gości lub dre\vl1ianc konic". (str. fiS). ..\Y organizaeji lH)ezja pl.z('wlż:tla ZłlR.iuIłlO;'Ć rzef'z:r..." (str_ (iR). 11) TC'u autograf it; n!c zacho\vał.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1933 R.11 Nr1 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry