WSPOMNIENIA I. N. GNIEWOSZA O WOJKOWSKICH

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1932 R.10 Nr2/3

Czas czytania: ok. 2 min.

Naturalnie, że wskutek poprzedniej pogawędki Dembowski zapytał Wojkowskiej, czy i tego zdarzenia nie myśli podporządkować pod rubrykę tajemnych znaków. Wojkowska nie przeczyła temu mniemaniu, i z jakąś dziwną pewnością, drżącym głosem odpowiedziała: - Jakkolwiek zdarzenie jest bardzo naturalne, które fizyk mógłby przekonywująco udowodnić, to ja z mej strony wierzę, że to jest jeden ze znaków, o jakich mówiłam. Nie daj Boże, abym Pana mogła przekonać o prawdzie. Po tym wypadku, towarzystwo całe umilkło, zatopiwszy się w jakiejś zadumie i nie upłynęło kilka minut, gdy się drzwi z ulicy dó sieni otworzyły, a zaraz po tern zapukał ktoś do (pomieszkania i wszedł do pokoju człowiek w mundurze pocztowym, z listem w ręku. Była to tak nazwana "sztafeta" czyli korespondencya kur jerem, który to sposób nagłych przesyłek w owych czasach, zastępował teraźniejsze telegrafy. Sztafetę taką czyli list, nadaną w najbliższym urzędzie pocztowym, przewoził pocztylion konno do następnej stacyi itd. jadąc galopem, a conajmniej kłusem. Zjawisko takie, wywarło na obecnych niepokojące wrażenie. Wojkowski, który szybko podbiegł do posłańca, rozłamał pieczątkę, przebiegł oczami jeszcze z większym pośpiechem treść listu, podczas czego mogliśmy zauważyć zmianę rysów twarzy, jako widoczny wstęp do smutnej wieści. Nikt nie miał odwagi, nawet Wojkowska, zapytać skąd sztafeta i co zawiera. Wojkowski, któremu usta drżały, trzymając w jednej ręce list, zmuszony był oprzeć się drugą o stół i zaledwie po kilku chwilach wyrzekł: - Juleczko, niestety znak, który się co tylko u nas objawił, potwierdza prawdę, że są siły, których my jeszcze nie znamy. Wzywają mnie, abym natychmiast przybył, gdyż mój wuj niebezpiecznie zachorował i żąda mego przyjazdu... Koniec listu każe mi się domyślać, że go już przy życiu nie zastanę. W godzinę później wyjechali Wojkowscy ekstrapocztą, a gdy przybyli na miejsce, mieli sposobność przexonać się, że wuj ich skonał o tej samej godzinie i minucie, w której pękło

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1932 R.10 Nr2/3 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry