KROMKA MIASTA POZNANIAdnemu majstrowi a dał takiemu, który żadnego czeladnika nIe miał (1791). p o m o c b r a c k a , ż y c i e t o war z y s k i e . Bractwo w czasach trudnych pożyczało pieniądze, czasem zewnątrz, ale często też od członków, na co szereg przykładów w księgach. Częściej pożyczało bractwo członkom, którzy z jakichkolwiek przyczyn potrzebowali chwilowego zasiłku finansowego. Ze zwrotem było czasem trudno, były procesy i straty. Gdy starszy płacił karę miastu za jakie zaniedbanie, zwracało mu ją bractwo (1667). W r. 1059 wykupiło bractwo szewca Millera z więzienia sumą 100 złotych. Wędrującym biednym szewcom dawano zapomogi. Zapomogi też płacono braciom zubożałym (1681 Stefanowi J ądrowiczowi, 1683 Jerzemu Prymce). Pogorzelca Braytera przyjęto w r. 1790 na ulgowych warunkach.

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1932 R.10 Nr2/3

Czas czytania: ok. 2 min.

Bractwo było w dużej mierze jakoby rodziną. Bardzo < zęsto był szewcem ojciec i syn, w drugiej połowie 18 wieku mają duży wpływ w bractwie Nowiszewscy, szewcy z ojca na syna. Na 33 mistrzów nowotnych kupujących jatki miejskie w latach 1767-1792 wiadomo o 12, że byli krewni lub powinowaci innych majstrów, głównie mężami wdów po szewcach poznańskich, a niewątpliwie i dalsi byli związani węzłami rodzinnemi. Życie codzienne było, jak to wszędzie. Piwo i poczęstunek były przy każdej okazji, na uroczyste Kryspiany było huczno: i cielęta i gęsi i wieprze i chleb i gomółka i piwo raz białe poznańskie, raz grodziskie (r 1683), raz lwóweckie, czasem garniec wina lub gorzałka, msza z muzyką, pięknie, gwarno, bogato. Do garbuza kupowano woły dla skóry, mięso sprzedawano wśród braci. Dlaczego w 17 w. raz poraź płacą niektórzy mistrzowie bractwu za żyto albo i pszenicę, powiedzieć nie mogę. Procesów nie brakło nigdy, także z członkami bractwa (o pożyczki, komorne itd.). Sporów też wśród braci, jak to zwykle, bywało dość. Byli wśród szewców ludzie cieszący się wielkiem poważaniem, ale byli też inni: pieniacze, kłótnicy, zawalidrogi. J ak to wszędzie. Kary w cechu bywały wcale częste, ale zresztą rzemiosło było zawsze wybitnie zgrane, solidarne, mocne. Opłaty wstępne wynosiły według rachunków z 17 wieku poza jatką 100 złotych sumy brackiej, grzywnę bracką czyli 1 zl

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1932 R.10 Nr2/3 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry