ANTONI I JULJA WOJKOWSCYszklankę z woda. Przez ten czas krótki miałem sposobność szepnąć ojcu do ucha, że to jest Ju1ja Woj k o w s k a, znana autorka, a chory, mąż jej A n t o n i, redaktor "Tygodnika 1iterac kiego ", najlepszego czasopisma na ziemiach polskich, jakie wtedy istniało. Ojciec, osłupiał, jak to mówią, na mioje wyjaśnienie i odpowiedział mi, że to być nie może. A gdy mu powtórnie zaręczyłem, stary żołnierz szybko pojął położenie i zaraz postanowił działać. To też bardzo krótką wydał mi komendę: - Idź natychmiast do domu. Za godzinę każesz przygotować i ogrzać te dwa pokoje we frontowym dworku, gdzie mieszkał N. N. (a były umeblowane, chociaż skromnie). Weź duże sanki potem, futra matki i moje i zaraz tu przyjdź. Przywykły do posłuszeństwa, szybko się oddaliłem i biegnąc, dążyłem do domu i mimo woli łza serdeczna oddala hołd ukochanemu ojcu. Nie upłynęła jeszcze godzina, gdy zajechałem przed niski domek na Rybakach, nająwszy obszerne, wygodne sanki. Przywiozłem futra, do których kochana ma tka dodała jeszcze dwa ciepłe szale. W izdebce ujrzałem już inny obraz. Przy łożu chorego siedziała w głowach Julia Wojkowska, a naprzeciw niej mój ojciec, na którego twarzy malowało się nie tylko najgłębsze rozrzewnienie, ale były widoczne ślady łez także. Gdy wszedłem, podawała memu ojcu rękę, a lód w piersiach musiał już roztajać, bo mówiła: - "Dobrze. Przyjmuję waszą pomoc. Być może że nas znowu pogodzicie z życiem i ludźmi, ale tylko wtenczas, jeżeli, on, ta najszlachetniejsza dusza, nie opuści mię II I z czułością położyła rękę na rozpa10nem czole chorego.

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1932 R.10 Nr1

Czas czytania: ok. 2 min.

Wezwawszy do pomocy starą kobietę, która w tym samym domu mieszkała, zdołaliśmy chorego ubrać, otulić w futro i chociaż z trudnością, przeprowadzić do sanek. Biedna Julia tak mało była o siebie troskliwą, że bez futra, które dla niej przywiozłem, chciała wsiąść do sanek. Ojciec zamknął izdebkę i oddał pod dozór tymczasowy do dnia następnego gospodarzowi, a potem chociaż jechaliśmy wolno, w pół godziny znajdował się już chory wraz z żoną w ciepłem i wygodnem pomieszkaniu na dobrze zasłane m łożu, obok któ

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1932 R.10 Nr1 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry