KRONIKA MIASTA POZNANIA

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1932 R.10 Nr1

Czas czytania: ok. 2 min.

Do roku 1848 kilka mogiłek i jeden skromny grobowiec wskazywały, że miejsce obsadzone topolami, to cmentarz. Dopiero w ciągu 1848 r. przybyły dwa nowe grobowce i to nie zmarłych w wyznaniu greckim, ale katolika i kalwina, a od tego czasu szukał niejeden mąż dojrzały lub młodzieniec tych grobów, nad którymi dumając, szeptał korną modlitwę za duszę zmarłych a z piersi wydobywało się rzewne westchnienie. Kto byli ci zmarli? jak się stało, że należąc do innych wyznań, a cmentarz o którym mowa, wyłącznie był-przeznaczony dla wyznania greckiego, dla czego dał przytułek wieczny. Dzisiaj nie nastręczyłoby się może takie pytanie, ale lat temu 30 wstecz, musiały być do tego ważne przyczyny, jeżeli ciało katolika i kalwina nie znalazły przytułku pomiędzy współwyznawcami. Do objaśnienia tych wypadków przystąpimy w ciągu naszego opowiadania. Zima w r. 1844 była, jak to mówią, ostra. Mróz dochodził już w .grudniu .(dobrze o tern pominę) do 18 stopni. Rodzice moi mieszkali wtenczas w Poznaniu, gdzie na matkę, której rodzina pochodziła z Wielkopolski, spadła sukcesja. Chociaż od tego czasu 35 lat ubiegło, ale pomnę jak dziś, że to była sobota grudniowa, niebo było jasne i słoneczne, a pomimo tego mróz aż skrzypiał pod nogami, a temu co wyszedł na dwór, strzygi jak nożyczkami w uszy. Po obiedzie okoł-o godziny czwarftej, wezwał mię ojciec, aby zabrać przygotowaną paczkę niewielką i pójść z nim na sąsiednie "Rybaki" , dla odszukania tamże starego wiarusa napoleońskiego, który był bardzo biedny i leżał złożony chorobą. "Rybaki" onego czasu składały się z samycłi .małych klitek, jakif po dziś dzień spotykamy po małych miasteczkach, a jeden pokaźniejszy dworek i jedna piętrowa kamieniczka czwaniły się i jakby z pogardą spoglądały na otaczający je proletarjat. Idąc od ulicy Strzeleckiej około gimnazyum niemieckiego ku "Rybakom" , przecinając ulicę "Długą", stał po lewej ręce dom, niby to piętrowy, ale właściwie lepianka, której parterowe okna nie wznosiły się nad bruk wyżej jak na łokieć. Dom terb należał do osobistości wielce szanowanej nie tylko na przedmieściu "Rybakami II zwanem, ale na św. Marcinie, na św. Woj

"\

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1932 R.10 Nr1 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry