KRONIKA MIASTA POZNANIA

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1932 R.10 Nr1

Czas czytania: ok. 3 min.

bocznie nawet takiemu kapłanowi jak Warmińskiemu było zaledwie surogatem. W pierwszym charakterze nauczał młodzież duchowną, w drugim ją wychowywał. Oba obowiązki zbyt wiele wymagają od jednego człowieka: X. Warmiński wykonywał je z pełnera oddaniem i poświęceniem. Opromieniony odbytem cierpieniem za Kościół, prowadzący nader wzorowe i świątobliwe życie, już przykładem swoim najdodatniejsze wywierał wrażenie. W naukach sobotnich rozwijał przed alumnami obowiązki kleryka i kapłana: jakiego trzeba do nich przygotowania, jakiej pracy w późniejszem życiu. Zwykle pierwsze półrocze przeznaczał na nauki o powołaniu kapłańskiem, drugie na wszczepienie i utwierdzenie w cnotach, stanowi duchownemu właściwych. Znowu wykład jego cechowała prostota i jasność, zapatrywania odznaczały się umiarkowaniem 1 łagodnością. Oczywiście w sprawach zasadniczych był niewzruszony, wobec pomyłek jednak wyrozumiały, przy upadkach, o ile nie widział zlej woli, przebaczający. Umysłowość jego ściśle intelektualna, promieniejąca ciepłem serdecznem uczucia i dobrego serca a przepojona gorącą wiarą, unikała mistycyzmu i fantastyczności. Stąd też zwrot w upodobaniach literackich. Zdaje się, że zachował w głębi duszy kult dla Słowackiego, w naukach swoich jednak przytaczał z poetów naszych najczęściej i najchętniej Krasińskiego. Harmonja, rozum, umiarkowanie, oto, co cechowało go jako wychowawcę, wszystko zjednoczone w miłości Bożej i oparte na wierze głębokiej. Z upodobaniem powtarzał osobliwie słowa: A największy rozum - cnota.

Zwłaszcza biskup Likowski, znający znakomicie Warmińskiego, nie zapominał o nim. Za pracę swoją doczekał się uznania jeszcze za życia, przynajmniej w pewnej mierze. R. 1897 został prałatem Jego Świętobliwości. Oprócz tego piastował urzędy egzaminatora prosynodalnego, obrońcy węzła małżeńskiego oraz fiskała. J emu przy śmierci X. kardynała Ledóchowskiego władza duchowna powierzyła ułożyć list pasterski. W czasie opróżnienia stolicy po arcybiskupie Binderze, kapituły postawiły go na liście kandydatów na tron arcybiskupi. Arcybiskup Stablewski początkowo obrał go swoim spowiedni

kiem i przyrzekł mu pierwszy wakans w kapitule metropolitalnej. Kiedy r. 1901 opróżniła się kanonja nominacji arcybiskupiej, otrzymał ją późniejszy arcybiskup Dalbor. Warmińskiemu, mimo interwencji sufragana Likowskiego, pominiętemu "z ważnych powodów", Stablewski kazał podwyższyć pobory rocznie o 1.000 m. Nie trudno sobie wyobrazić żal zawiedzionego. Chciał porzucić profesurę i przenieść się na probostwo, conajmniej żądał piśmiennej obietnicy pierwszego wakansu. Głównym powodem była troska o nadchodzącą starość. Z domu nie posiadał majątku, a z chudych dochodów profesorskich trudno było czynić poważniejszych oszczędności. Czy Warmiński otrzymał żądane przyrzeczenie, godzi się wątpić. Zresztą Stablewski nie miał już sposobności mianować jakiegokolwiek kanonika, a przy jednym z nadeszłych wakansów rządowych wprawdzie rozwinął usilne, daremne zresztą starania, aby przeprowadzić swego kandydata, ale tym był ówczesny jego kapelan, dzisiejszy biskup Łukomski. Między papierami pośmiertnemi arcybiskupa wszakże znalazło się pismo, polecające gorąco następcy, aby na pierwszy wakans posunął Warmińskiego. W kilka lat potem znaczny spadek po zgonie brata Stanisława z Bydgoszczy zdjął zeń wszelkie kłopoty o przyszłość. Stanowisko Warmińskiego wobec zagadnień nartodowych i politycznych tak charakteryzują wspomnienia prof. Gantkowskiego : "Był szczerym, głębokim patrjotą polskim. Sądy swoje o polityce i naszem położeniu zwykł był wysuwać logicznie z przeszłości, do czego mu pomagała wielka wiedza historji Polski. Mianowicie śledził koleje arystokracji polskiej, którą miał sposobność poznać przez kilkoletni pobyt w Galicji. "Arystokracja polska i w Polsce wolnej i w Polsce podległej ciężkie winy wobec narodu popełniła i częściowo popełniali, zwykł był mawiać. Zmarły był szczerym demokratą, chociaż nie lubił hałasu, krzyku i otwartej polityki. "Tylko cicha spokojna praca i pielęgnowanie cnót obywatelskich a przedewszystkiem podnoszenie kultury narodowej". Stąd też przywiązanie jego prawdziwie synow

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1932 R.10 Nr1 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry