KRONIKA MIASTA POZNANIA

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1932 R.10 Nr1

Czas czytania: ok. 3 min.

ki nIe dały X. Warmińskiemu sposobności, to jest, gdy przychodzi obronić, i rozwinąć pewną stronę zasobu dogmatycznego wobec nowej herezji napastliwej. Ani marjawityzm bowiem, ani modernizm nie pojawiły się w obrębie działalności jego. Za to w przedstawieniu znać umysł zmarłego. Dogmatyka jego odznaczała się jasnością, ścisłością, zwięzłością. Wszystko sformułował matematycznie skrupulatnie. Pragnąc otrzymać jasny wyrazisty obraz, postąpił jak matematyk pomijający niektóre wyniki, co mącą konsekwencj ę budowy, opuścił cieniowanie, subtelności. Wszystkie zagadnienia otwarte starał się załatwić, pozostawić pytanie bez odpowiedzi, uważał za niedostatek. Tak np. w słynnym sporze o działanie łaski stał po stronie Molinistów, i bardzo mu było niemiło, choć nie wypowiadał tego, że Kościół nie rozstrzygnął sprawy, oczywiście w myśl jego.

Nie było może profesora, coby tak prostolinijnie wykładał przedmiot. Naprzód omawiał związek danej rzeczy z poprzedniemi (nexus), potem wyjaśnienie sprawy (declaratio), podział (divisio), dowodzenie zawsze w sylogizmie z Pisma św. (verba Christi, verba Apostolorum), z tradycji, z rozumowania (ex ratione). Związek poszczególnej sprawy (nexus) ujmował w ogniwa łańcucha i sylogistycznie piętrzył jedno na drugie, aż w olbrzymiej formule jakoby matematycznej cały system dogmatyki prosto i plastycznie uj awniał się słuchaczowi. Uczniom sposób wykładów X. Warmińskiego nieraz sprawiał poważne trudności, nawet po przezwyciężeniu pierwszych przeszkód w postaci łacińskiego wykładu 2 ). Wymagał przedewszystkiem wielkiej pilności i nieustannej codziennej pracy. Dalej trzeba było się wmyśleć w przedstawienie rzeczy, jasne wprawdzie i proste, ale też wąskie i osobiste, a to nie każdej indywidualności odpowiadało. Za to "ktokolwiek miał sposobność studjować dogmatykę jeszcze w dalszem życiu, słuchać innych dogmatyków i filozofów, ten dopiero poznał, jak dużo wiedzy pozytywnej zaczerpnął z trzyletniego kursu w Poznaniu, z jaką łatwością przy

2) Tu za zasługę poczytać mu należy, że w przeciwieństwie do wyniesionej z gimnazjum niemieckiej wymowy łaciny, nauczył księży polskiejchodzi mu pojmować i przenikać wywody innych profesorów, jak łatwo w tym arsenale, znajdował broń, aby odeprzeć napaści, obronić się w dyskusji i nie stracić sadu w rzeczach" . Że ani modernizm ani marjawityzm nie znalazły przystępu do duchowieństwa poznańskiego, to oprócz przeróżnych innych przyczyn, w pewnej chociaż mierze zawdzięczamy jasności i bezwzględności wykładu X. Warmińskiego. Że sposób wykładu Warmińskiego miał także swoje wyraźnie ujemne strony, nie chcemy tego bynajmniej zaprzeczać. Za najważniejszą poczytywamy, że nie szedł dostatecznie za postępem nauki. Kurs swój litografowany rozdzielał między uczniów, w wykładzie zamiast uzupełniać go nowemi szczegółami, zwracać uwagę na nowe teorje i poglądy, czy to poddając je krytyce, czy przyjmując, powtarzał tylko w skrócie. Stąd zasób wiedzy, jaki klerycy wynosili, w szczegółach i ujęciach bywał nieraz przestarzały, i niejednych rzeczy trzeba się było później przeuczać, że tak powiemy. Czy umiał wzbudzić zamiłowanie do dogmatyki, którą wykładał? Faktem jest, że nie stworzył szkoły, nie pozostawił po sobie nawet żadnego ucznia w pełnem tego słowa znaczeniu. Nie starał się też pobudzić do samodzielnego myślenia, nie uczył samodzielnej pracy naukowej. To wszystko jednak zapewne tłumaczą jego charakterystyczne, powyżej podane poglądy na właściwość seminarjum jako szkoły, mającej dopiero przygotować do pełnych szerokich studjów uniwersyteckich. Rząd pruski zastrzegł sobie daleko idące wpływy w seminarjum. Każdą nominację profesorską trzeba było mu przedłożyć do przyzwolenia, a nie była to prosta formalność, bo nieraz odmawiał zatwierdzenia. Ingerencja ta szła tak daleko, że kiedy wykładającemu już prawo i historję prof. Klopschowi X. arcybiskup Stablewski dodatkowo powierzył wykład filozofji, nie przekładając tego rządowi specjalnie, spotkał się z przykre mi wyrzutami. O wprowadzeniu do seminarjum spirytuała wogóle nie chciał słuchać, a jeszcze w r. 1901 jesienią policja poszukiwała dających rekolekcje Jezuitów. Ten niedostatek spirituała odbił się ujemnie na wychowaniu ascetycznem duchowieństwa. Powierzenie bowiem obowiązków wiceregensa i spirytuała po

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1932 R.10 Nr1 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry