GAZETA

Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1817.07.26 Nr60

Czas czytania: ok. 12 min.

Wielkiego

Xiestwa

POZNANSKIEGO

Nro. 60.

w Sobotę dnia 26.

Lipca

18* 7«

Z Berlina dnia ig. Lipca.

N. Kroi odebrał dnia 15. m. b, w Karlsb a d z i e przez wysłanego od N. Cesarza skrzydłowego Adjutanta S c h o e p p i n g a tę przyiemną wiadomość, iż Jey Rrólewkzowska Mość Xiężniczka Karolina dnia 3. b.m. sczęśliwie i w naylepszym zdrowiu w P e - t e r s b u r g u stanęła i od rodziny Ctsarskity nayuprzeymity i naymiłty przyięta. została. Z Warszawy dnia iy. Lipca.

Dzień 17sty Lipca r. b. był dniem dopełnienia smutku i żalu wszelkiego stanu i pici mieszkańców tuteyszey stilicy, smutku, który naprzód niesczęsna przed czterma laty wiadomość o zgonie nieodżałowanego nigdy Xięeia, Obywatela i Bohatyra Polskiego J o z e - fa Poniatowskiego sprawiła, a potem 0becncść sprowadzonych szanownyih zwłok iego na ziemię oyczyetą, do stolicy nartście, W której się urodaił i wychował, odnowiła.

Ten atoli smutek, aca codziennie znowu odnawiający się w sercu każdego mieszkańca Warszawy, ilekroć przechodził wedle kościoła S. Krzyża, gdzie te czcigodne zwłoki przez dwa lata spoczywały, tern się przynaymniey lżeyszym stawał, iż można było, kiedy się spodobało, odwiedzić ie, iłżę obywatelską, nad niemi uronić. Aliści dzień 17. b. m. przeznaczony z woli dobrego i wspaniałomyślnego Cesarza i Króla naszego Al e x a ndra I. na przewiezienie tych zwłok do Krakowa, i złożenie ich w grobie przygotowanym dla szanowney pamięci Króla Stanisława A u g u s t a, pozbawił nas tey pozostałey po zgonie Xiecia Józefa Poniatowskiego itdyney dla serc naszych ulgi. Lecz przynaymniey ta przykra % iedney strony okoliczność nastręcza znowu z drugiey dla duszy naszey powód do pocieszenia się i uwielbiania wyroków Opatrzności Boekiey wszystkiem . , «Bądree zVmtt właćtaącey. Przeznaczyła bo- kujących ostatnie? chwili pożegnania łzarai wiem, a przez N. Cesarza i Króla Pana na- i weetchnieniami tego, który za życia był płci szego miłościwego uskuteczniły zaeczyt dla ich czcicielem i obrońcą, ich synów, braci i. p. Bahatyra naszego oznaczane mu miey- i powinowatych przewodnikiem do chwały, 5Ice wiecznego spoczynku obok sławney pa- nareście przykładem, iak ich synowie maią mięci Królów, Bohatyrów Polskich w K r a- zaoyczyznęi Króla umierać. - Po wie!kit-y icow ie, prze-z ro »iagr q!« nam nieiako stratę inszy tniani y przez JW. Biskupa Z.irabrzywymkaiąet£ z uaLwud Warszawie zwłok ckiego, przemówił do nader licznego słuiego, i żal- stąd pochodzący koi, za co do zło- chacza W. JX. Sz ani a w s ki Kanonik Kateżenia oaygłębszego podziękowania sobie awy- dralny Warszawski w te słowa: - rrarzenia wdzięczności wiernemu J ey woli wy.

ianywsczowi A l u t A n d r o w i I. pobudza. Opis obriędu wywiezienia %włok ś. pXigtra Józefa Poniatowskiego do Krakowa. W wilieą d-ma na to z rozkazu N. Cesarza PTY« znaczonego przeniesiono drogie zwłoki Xia,żęcia (ego z dolnego kościoła Śgo Krzyża gdzie przez dwa lata blisko spoczywały, do górnego, 1 na katafalku postawiono. O godzinie lotey zrana dnia 17go stanęły w szyku pięknym dwa szwadrony jazdy z gwardyi Ces. Królewskiey, ieden strzelców, a drugi uł anów, przed kościołem i na początku ulicy Nowy-Swiat, a tuż w prostey linii ku Krzyżom 5 bataliionów piechoty, dwa z gwardyi, a trzy-liniiowe. Całą tą dywizyą dowodził JW. Hrabia Wincenty Krasiński Generał dywizyiny, pod nim zaś Generałowie brygad Kurnatowski, Sierawski i Stanisław Potocki. Wszyscy Generałowie i 0fieerowie tey dywizyi mieli pokryte czarną krepą szlify, szarfy, feldcechy, ładownice i na lewey ręce zawiązaną w kokardę. - Tym czasem odprawiało się żałobne nabożeństwo, na którem był N amiestnik Królewski, Senatorowie, Ministrowie, Radcy Stanu, Generałowie i wielu oficerów woysk obu narodów ze znakami żałoby, iHczne grono Dam albo w zupełney albo w cząstkowey żałobie, a prócz tego, pełno ich było w smutney i ża łobney postawie po oknach domów naprzeciw kościoła i wzdłuż ulicy Nowy · Świat j ocze

Amplius non videbitis faciem meam vos omnes, per quos transivi. Act. Ap. cap. so ver. 25.

Jui więcey nie będziecie widzieli twarzy muiey wy wszyscy, K śród których przeszedlem. "O s ta tni raz w (era mieyscu spoglądaiąc na te reszty szacownego Męża, ożywmy i< scze choć cżkolwiek w sercach naszych uczucia chwalebne, które obywatelska wdzięczność i miłość cbrześciańeka zalecaią. P a t» e ł Ap o e t o ł opusczaiąc Effezyanów nie mógł utaić tkliwego wzruszenia, że iego twarzy iuź więcey nie mieli oglądać ci wszyscy, wśród których przechodził. Po do bny głos. z tey trumny, ieżeli nie do uszów naszych, to*do duszy dochodzi. Już więcey nie zobaczemy szanownych Zwłok Xiecia Józefa Poniat o w s k i e g o, iuź ich. nie będziemy odwiedzali w tey świątyni pańekiey; iui ta myśl, że są złożone W War s z a w i e, nierozrzewni serc naszych! Ale pocieszaymy zasmucenie nasze miłem wspomnieniem, że przeznaczone eą te drogie reszty na długi spoczynek w grobach Królów Polskich Piastów, J agiełłów, Kazimierzów, Zygmuntów. Godne dla nich mieyece otaczały duszę męża, który przez urodzenie z szanownym domem ukochanego Króla naszego S t a n i s ł awa A u g u s t a połączony, a oeobietemi zasługami wsławiony, na całym świecie był ozdobą narodu naszego. Chlubitmy eię zaeczytami tego męża; iego «hwała i na, nas 6pływa. Nje zazdrości» / dawney Stolicy pamiątkę; wszak Kraków iest składem starożytne, y wielkości naszey; niech ią powiększy z naszych czasów i grób Xiecia JÓzefa Poniatowskiego. Obywatele Rzeczypospolitey stróżami będą nieocenionych skarbów sławy narodu Polskiego. Wieków oczekiwać wypada, zaczem wielki mąż powstanie. Ubyt iego na ziemi krócey trwa częstokroć, niżeli życie pospolitych ludzi, którzy w długim lat przeciągu nic dobrego nie czynią, źyią dla siebie tylko, i śmierć ich nkzyiey nie zwraca uwagi} żyli bez chwały, umieFaią w zapomnieniu powezechnem. Zdaie się, że Naywyższa Opatrzność obdarzaiąc rzadkich ludzi sczególneini przymiotarni} wkłada na nich obowiązek, aby tern użytecznieysi byli drugim, im ich czynami Łwemi przewyższaią. Błogosławi Opatrzność łaskawa natężonym tych mężów usiłowaniom, i uwieńcza ie nieraz pomyślnym skutkiem, który powszechne zadumie nie wznieca; nagradza Opatrzność trudy ich życia; i śmierć bohatyrską długoletnią sławą, na ziemi, a chwałą nieśmiertelną w wieczności. - O wieczności! iedyny celu człowieka! c ńi iest i nayi'luzsze życie na ziemi w porównaniu z nieskończoną dusz naszych trwałością! Uczmy się 3 ostatniego tey trumny widoku, że cała wielkość światowa niczem iest z siebie; tyle tyi&o ceniona bydź może, ile do niey rzeczywista prowadzi zasługa. Przjaz szacowne zasługi dosz-edł do wysokiego stopnia wielkości na tym świecie Xiąię J ó z e f P oniat @ wsii; aby i u ciebie Wielki Boże zasługi tego męża pozyskały wiekuistą nagrodę! Prosie my Gię o to pokornie sprawiedliwy, a litościwy razem czynów ludzkich Sędzio, i prosić zawsze będziemy. (jhociaź te zwłoki martwe znikną z oczow naszych, pamięć o nich nie zagnie nigdy, - Dzięki Nayiainieyszemu A lex and n> wi, wspanialompiaemu KjólawL.Basz6jnu.I Z ieAo. dobroci dwa lata dochodzą, rak mieliśmy sezę* ście przyiąć wśród War s z a w y 2 przeynauiącym dusz naszych rozrzewnieniem te same reszty Xiecia J ó z e fa P o n i a t o w s k i e g e na obeey poległego ziemi, które dzisiay równie z łaskawości tegoż Monarchy przy czu* łem uniesieniu żegnamy na zawsze niesione do smutnego siedliska Oyców naszey Oyczyzny. Wspieray o Boże tę żałobną podroż! Spoczywaycie w pokoiu drogie reszty ulubionego nam wodza? Kraków zachowa was w długoletnie wieki" a serca wszystkich Polaków grobem zostaną pamięci wielkiego męia, któregoście za życia ekładały. Tak iest, niezapomniemy nigdy Xiecia J ó z e fa Pon i a t ó w ski te g o . Pokolenia pokoleniom podawać będą iego chwałę. Oby dusza iego odpoczywała w pokoiu wiecznym! Amen -" .Nadeszła nareśeie smutna chwila rozstania się, uazawsze tego męża z wielbicielami tu wszelakich cnot i czynów tego, a zwiastował ią żałosny dźwięk dzwonów kościelnych. W tenczas natężył się wzrok wszystkich dla uyrzenia iescze choć karawanu obeymuiącega drogie iego sczątki, i powiedzenia im w myśli: bpoc%ywaycie w pokoiul Jakoż przed samem południem ruszyły w przeznaczoną drogę, a w lem odezwały się pobożne pienia Duchowieństwa, chrapliwe trąby, i iAkliwe bębny. Parada pogrzebowa takim szła porządkiem: Naprzód cechy z chorągwiami obwitdziouemi czarną krepą ugory; za niemi Zakony, Duchowieństwo świeckie, i Kanonicy kapituły tuteyszey, z wyprowadzającym zwłoki JW, JX. Wolłowiczem Administratorem Dyecezyi Warszawskiey. Przed Stmym karawanem, obok którego iechał JW, Generał Wincenty Hrabia Krasiński, szli niosący na wezgłowiach ordery i znaki godności niebosczyka Xiacia, iakoto: Generał B i e g a ń s k i buławę i szpadę chbwództo \ f Generał Grabowski order Orła białego; &:Q5I« a 1 C i c h o c k i wielki krzyż wojskowy.

Pohfci; General F a l k o w s k i order Legii krywa ii całunem wiekopomne zwłoki Czarhonorowey; Generał Antoni Potocki or- neckich, Tarnowskich, ChodkiedtrOrła czarnego; Pułkownik Nowicki or- wicz ów, Boga zastępów błagali, by im po« der Neapolitański, Pułkownik S i e m i a n ó - dobnych iray nasz wywodził woiowników. wek i order Śgo Stanisława; Pułkownik Blu- Wszedł Po oiatowski iak zorzaiak3 wnayo« mer order Orła czerwonego, nareśtie Puł- krupnieyszych chwilach; zaiaśniał, rozpokownik Kozi e tu 1 ski krzyż Śgo Jana Jero- starł nasze sławę, i krew, którą nad własney zolimskiego. Za karawanem postępowali pie- odebrał ziemi, za- kray swóy wylał. Ostaszo niektórzy wyżsi urzę<<1nicy publiczni l , Ge- tnia to była bytu naszego ofiara. Niebo nerałowie woysk obu narodów ze znakami ża- w swey litości obdarzyło nas Monarchą, któłoby, i wstęgami orderów na wierzchu, któ- ry raczył zagoić nasze rany, i pozwolił nam rzy są niemi zasczyceni, Pułkownicy i wszel- używać swey opieki i nadziei. Loe Poniakiego stopnia oficerowie. Gdy zwłoki nade- towskiego tern iest smutnieypzy, rż nieszły do Krzyżów, wróciło się duchowieństwo, mogł przewidzieć losu, co nas czekał. - Pozdawszy przeprowadzenie ich do rogatek J e- lacy łaską A le xa nd ra odrodzeni! za to on rozolimskich kapelanom woyskowym. Za istnieć przestał. Wasze dzieci iego czyny temi zastanowił się karawan, woysko stanęło powtarzaiąc, późney potomności ie podaw szyku, a JW. Generał W i n c e n t y Hra- dzą, a z mlekiem wysysaiąc przywiązanie bia Krasiński tak do obecnych przemówił: do kraiu i Monarchy, niech W iego ślady "Moment,nadeszedł, w którym mamy zło- wstępuią. - Ty Warszawo! coś iego byżyć w grobie Bohaiyrów i Królów pośmiertne ła kolebką, i świadkiem młodocianego wieku, Zwłoki Wodza naszego, tego to Wodza, co coś mu swe naymilsze nadzieie i swe dzieci wszystko nam i sławie poświęcił. Cztery la- poświęcała, raz ostatni go w twym obrębie ta iuż upłynęły od iego straty; wieleź to na- widzisz, i raz ostatni łzy nad iego zwłokami rodów zmieniło ewóy byt i połoienie, Jl wa- ronisz. Mury Krakusa, iów Wawel, na sze uczucia dla niego zawsze są równe! - którym wznosi się ta Świątynia, która w swym Świetnego rodu Potormk, obrońca waszych łonie Monarchów zachowała, przyimie go zagród, ile razy błysnął promień nadziei oy- w szereg tych Bohatyrów, którtmi po tylu czystego bytu, on był waszych poświęceń wiekach i klęskach iescze nasza ziemia się uczestnikiem, i razem wasze orły w obce sczyci. 4* wiódł kraie, Boga maiąc za obrońcę, a byt Po tym głosie, artyllerya z 12 dział, a bai sławję narodu za przedmiot. - Wszyscy, taliony składaiące paradę z karabinów trzykrozrodzeni tu obywatelmi, dzisiay czy żołnie- tnie wystrzeliły. Tak eię zakończyła ostatnia rze, czy urzędnicy, w nim przykład cnoty cześć obecnym u nas zwłokom Xięm Józebrać powinniśmy. Któż pochlebić się moie, fa P o n i a t o w s k i e g o , o którym słusznie iż był lepszym nad niego obywatelem, mę- powiedzieć można: Tantus discessit, sed inieyszym żołnierzem, sprawiedliwszym urzę- jipń totus recessit 8 nohIlt A bo pozostała nam dnikiem? WaBza żałość, wasze łzy ttgo do- p imięć cnot i czynów iego, kiora *v współwodzą, a nasze przywiązanie i pamięć, co sa- czesnych nigdy nie wygJŚnie, ahbtorya przemey śmierci szranki przechodzi, iest iedyną #ie ią na>dalej.ym potomkom naszym, którego' tiagrodą iego dzieł i iego poświęceń. - On równie, iak my teraz dawnych wielkich mA_ to łączy behatyrskie nasze wieki z przyszło- iów naszych, głos.ć i uwiejbiać będą. ścią. - Kiedy oycowie nasi śmiertelnym 0- Pu oddaleniu się pogrzebowego orszaku" i.iec Krakowski. Zastanowi eię przez dzień ieden w Koń s k i c h majętności Generała Hrabiego M a ł a c h o w s k i e g o, gdzie przy złożonych w kościele zwłokach odprawi się żałobne nabożeństwo. Takii odpoczynek ma bydź blisko granicy wolnego Obwodu Krakowskiego; a nazaiutrz wyznaczeni urzędnicy i milicya mreta Krakowa przyimą zwłoki niebosczyka Xiążęcia, i do Kra k o w a zaprowadzą, na którego naybiiiszem przedmieściu czekać maią Ha nie Władze, Duchowieństwo, cechy, i do Kościoła Panny Maryi zaprowadzić, stamtąd zaś po trzydniowym, iak mówią, żałobnem nabożeństwie będą z okazałością przeniesione, i w przeznaczonym grobie złożone. Wczoray przed południem przyciągnął tu w piękney postawie Kurbndskipułk dr<igonów Cesareko-Rossyiski, poWracaiący z F r a n c y i do R o s s y i. Z Petersburga dnia 22. Czerwca.

Dnia 18go o 1 itey przed południem N.

Królewna Pruska Karolina przybyła do Norwy. W. X. Mikołay z Xią£ęciem Pruskim kilką godzinami pierwey przybyli i spotkali Królewnę. Tegoż dnia o 3Mey z południa N. podróżni przejechali przez Jam b o r g, a wieczorem o godzinie 8mey stanęli na sta-cyi K asko wa, dokąd NN. Cesarz i Cesarzowa Marya F e de równa kilką godzinami pierwey przybyli. N N. Osoby wyiechały z tego mieysca o godzinie gtey wieczorem, i przybyły do Pa w ł o s k a. Dzień aogo Czerwca nazawsze zostawi przyiemną pamięć w sercach mieszkańców północney stolicy. Widzieliśmy wiazd Xiezniczki Kar o l i n y Pruskiey, pif-rworodney córki Króla F r y d e rYK a W i l h e l m a . Każdy W dniu tym radosnym zdawał się obchodzić · Święto swoiego serca, O'<rcty pod Rossytekiemi i Prnskiemi zAakj.m pokryły przestrzeń . szerokiej N e w y . N dypięknieysze w E u r opie zastępy, mężni obrońcy oyczyzny" tccte« przejrzanych ezeregath zaięli mieysce od traktu Moskiewskiego aź do zimowego pałacu. Ni< cierpliwi mieszkańcy chcąc iak nayprędzey oglądać narzeczoną małżoi.kę ukochanego Xiąźęcia brata naylepszego z Monarchów, oyca swoich poddanych, opuścili mury stolicy P i o t r a Wielkiego i w nieprzeliczonym tłumie zaięli odległą przestrzeń Łoło wielkiey drogi, po którey ta eprawczyna ukontentowania miała iethać. Okna wszystkich domów otwarte oie mogły obiąć patrzących, zapełnione balkony nie mogły pomieścić samey płct piękney, wszystko to postroione , wszystk* w kwiatach i wieńcach; bulewary, bramYł ganki, poddasza, dachy nawet i ogrodzenia" wszystko to zapełnione było ludem, każdy 5edn08taytiyni pałał życzeniem, każdy miał chęć iednostayną -widzenia Xiężniczki. W tern 7agrzmiały działa, odezwało się Urn, a echo ie poniosło w nayodlegleysze zakąty stolicy. Zgromadzony łud i woysko nie przestały powtarzać okrzyków radości. Odzywały się nakoniec trąby woyskowe, rozcłiodził się głos muzyki, ukazał się na Sinim Moście dobroczynny Monarcha otoczony nieprzeliczonym i nayś-wietoieyszym orszakiem. Obok N ayiaśnieyezego Pana iechał Xiąźę_ W ilh e l m Pruski, i Wielcy Xiąźęta, a w odkrytern L o n d o ciągnionóm ośmią końmi iechały NN. Cesarzowe, Xieiniczlca Ka)J;oHrra, Xiężna Antonina, i Xiezniczka Marya Wirtemberskie. Za tern następowały poiazdy Dam honorowych i innych osób należących do dworu J. C. Mości. Cały ten okazały orsaak, przy ciągłych z dział twiejdzy wystrzałach, odgłosach muzyki i radosnych okrzykach woyska ii u d u, postępo«ał z Siniego Mostu popłacu Izaaka tu pałacowi. T<>ra gdy się przybiżył poiazd miesrzący NN .

Panie, Cesarz pod.;ł rękę córce Króla, i sam wprowadził ją na wschody. Po krótkiem nabożeństwie odprawione»! w, pała we w towarzystwie Królewny na wielkim balkonie, pokrytym axamitero purpurowym, bogato haftowanym złotem. - Cesarz zaś, Wielcy Xtaieta i Xiążę' W ilh e l m z całym orszakiem znajdowali się na wielkim pałacowym placu, którędy przechodziły woyska będące pod ogólnóm dowództwem Generała piechoty Hrabiego M i ł o rado w i cza. - Wspaniały widok pięknego woyska, przytomność drogich*dla serca kaidego osób Nayiaśnieyszey -Rodziny i sprowadzoney do nas przez miłość Nayiaśnieyszey córki Królowey, którey pamięć iest świętą ludzkości, nieprzeliczone tłumy ludu różnego · tanu, wieku i płci, który po odbytym popisie woyska, w mgnieniu oka zapełnij rozległy plac pałacowy i przez okrzyki powtarzane wynurzał radość swoią i sczere życzenia, przy tern pogodny wieczór i iasno zachodzące słońc e, dopełniały piękności tego zachwycającego obrazu, który chociaż żadnemi nie mole bydź wydany farbami, żadnym opisanym pióre m, zostawia iednak w sercu słodkie wspomnienie, którego sama ręka czasu zatrzeć nie rnoże. - Nastąpił wieczór, zaiaśniała stolica millionem świateł. Dom głównego sztabu gwardyicały zdawał się płonąć w ogniu. Odezwała się w nim muzyka woyskowa przeplatana chorami wybornych głosów, i zwabiła nie przeliczone mnóstwo słuchaczów» Słońc e, rakby niecierpliwe widzenia iescze wczolayszey radości, zastało mieszkańców stolicy aaszey na ternie rnieyscu, gdzie zostawiło, letnie samem zajętych uczuciem. Wczocay był wielki obiad w pokojach N.

Ctsarzowey M a r y i, w czasie którego grała muzyka przeplatana chorami. Wieczojem Nayiaśnieysza rodzina w towarzystwie NN. gości używała przechadzki na Kamiennym Ostro wio. Z Wiednia dnia 7. Lipca.

Dziś spalono tu znowu publicznie Dziesięćmilli&nów Złotych Reńskich papierowyck pieniędzy, które weszły w skutku pożyczki, otworzoney Patentem ss dnia Qo. Października ig 16 na prowizyą po 5 od sta w monecie konwencyiney. (Ogólna summa znisczonych papierowych pieniędzy, wynosi iuż St$ Czterdzieści milłionćm Złotych Reńskich.) Dnia 12. .Lipca.

Cesarz i Cesarzowa odprawią wlazd swóy do L w o w a w Polskim narodowym ubiorze. Przybyli tu znowu Arcjxiąięta A n t o n i i Ludwik. Xiążę Montfort (Hieronim Bonaparte) mieszka w majętności swoiey S c h o e n a u pod B a d e rio N iewyieżdia inaczey iak tylko z wielką kalwakatą; orszak składa się z kilku powozów. Przodkuiący na koniach iezdzce uprzątała przed nim drogę. Siostra iego znana tylko iest pod nazwiskiem Hrabiny L e - pa ne (Neapol); wyprawia ona co niedziela włościanom w Fr o seh darf wesołe festyny, na których się z .rodziną swoią znayduie»

JZ B&chni dnia 6. Lipca.

NN. Cesarstwo Jchmość raczyli w Cyrkule Bocheńskim prawie 4. diii zabawić. Dnia a.

b. m., iadąc Z P o d gór z a d o W i l i e z ki, oglądali górę Krakusa, Kopalnie soli w W ie li czce były nayprzepyszniey ozdobione i «oświecone, sprawiaiąc »ayrzadszy widok natury i sztuki. Do większego iescze uświetnienia tego znakomitego momentu przyczyniła się obecność wielkiey liczby. widzów, którzy ze wszech stron przyspieszyli» Rozdano z początku tylko 400 biletów, lecz N. Pan raczył rozkazać, aby, iafc dalece tylko mieysca wystarczy, każdego pusczano; tym sposobem więc w W i e l i c z c e i sławnych iey kopalniach soli, ze brali się Obywatele z dalekich okolic, a nawet i z są« eiedzkich kraiów zagranicznych» Oprócz kopalni solnych, oglądał ukoi N.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1817.07.26 Nr60 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry